Od czasu
zdrady jałtańskiej i wepchnięcia Polski pod okupację sowiecką, wspomnienie o Niepodległej
II Rzeczpospolitej stało się uciążliwym bagażem. Tak dalece, że w roku 1968
władze okupacyjne dokonały historycznego szalbierstwa i przypadającą wówczas 50
rocznicę odzyskania niepodległości próbowały zastąpić „świętowaniem” półwiecza
rezydentury sowieckiej, organizując obchody powstania tzw. Komunistycznej
Partii Polski.
Rozpoczęte 11 listopada 1968 roku obrady V Zjazdu
PZPR, których gościem honorowym był Leonid Breżniew, potwierdzały okupacyjny
status PRL i symbolizowały zamysł niszczenia pamięci o Niepodległej.
W III RP, ten sam zamysł musiał towarzyszyć rządom
reżimu PO-PSL, gdy próbowano przekonać Polaków, że narodowe Święto
Niepodległości powinno być kojarzone z atmosferą zagrożenia, prowokacji i represji ze strony służb.
Upłynęło kolejne
półwiecze i los sprawił, że 100 rocznicę odzyskania niepodległości zmuszeni są
świętować „prawicowi” mitolodzy
demokracji oraz wszelkiej maści „georealiści”, którzy w zachowaniu „ładu
jałtańskiego” i sukcesji PRL-u, chcą widzieć fundament dzisiejszej
państwowości.
Wspomnienie o tradycjach Niepodległej, o ideach nieznanych
współczesnym politykom, musi być problemem dla tych, którzy z „wielkiej inscenizacji” roku 1989 wywodzą
byt III RP i esbecko-agenturalną kombinację, przedstawiają jako źródło
niepodległości.
Spektakl odegrany w latach 1989-1990 wprost
nawiązywał do tradycji sfałszowanych wyborów z roku 1947, z których
komunistyczni najeźdźcy wywodzili prawo do rządzenia Polakami. W odróżnieniu od
tamtego oszustwa, koncepcja powstała przy „okrągłym stole” tworzyła jednak odrębny
mit założycielski, oparty na dogmacie „porozumienia” koncesjonowanej „opozycji
demokratycznej” z przedstawicielami okupacyjnego reżimu.
III RP symbolizuje więc „nową jakość” w procesie
legalizacji komunizmu i nie przypadkowo żaden z namaszczonych przez
"elity" mędrców, nie odważy się zmierzyć z pytaniami: kiedyż to
doszło do konwalidacji sukcesji komunistycznej w polską państwowość? Jakie
wydarzenia i fakty sprawiły, że okupacja, narzucona Polakom siłą i terrorem,
zmieniła się w wolne i niepodległe państwo?
Brak krytycznej refleksji nad tworem zwanym III RP
sprawia, że od trzech dekad jesteśmy świadkami tragicznej w skutkach asymilacji
komunizmu i polskości. Obecne państwo stanowi szczytowy produkt strategii
podstępu i dezinformacji, a jednocześnie jest modelowym przykładem
przepoczwarzonego komunizmu, który – ku uciesze gawiedzi, przyjął maskę
„europejskości” i sznyt pseudo-demokracji. To państwo mogło powstać tylko
dlatego, że wmówiono Polakom, iż
komunizm „umarł” i bezpowrotnie znikł z naszej rzeczywistości, równie
szybko, jak znikał alkohol z kieliszków opróżnianych w Magdalence.
Polacy mieli uwierzyć, że samozwańcza grupa
„reprezentantów narodu” obaliła zbrodniczy reżim i wywalczyła autentyczną niepodległość.
Ta wiara, podawana kolejnym pokoleniom jako dogmat historyczny, ma wymiar
gigantycznego, antypolskiego kłamstwa.
W rzeczywistości bowiem, to komuniści i ich
sukcesorzy stworzyli groźną hybrydę niby-państwowości i obrócili w ruinę nasze
marzenia o Niepodległej.
A skoro nakreślona tu
wizja jest całkowicie odrzucana, a wręcz zakazana przez „elity polityczne” III
RP, skoro „elity” te utrzymują, że żyjemy w państwie suwerennym i
demokratycznym, czy nie istnieje obawa, że obchody setnej rocznicy odzyskania
niepodległości, staną się kolejnym aktem historycznego szalbierstwa i posłużą
do umocnienia antypolskich mitów?
Obawa tym mocniejsza, że „elity” tego państwa nie
mają nic wspólnego z dziedzictwem II Rzeczpospolitej i walką o niepodległość.