Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

poniedziałek, 11 listopada 2013

DUMA I NIEPODLEGŁOŚĆ


Gdy przyjdzie czas na historyczną refleksję nad działaniami obecnego reżimu, ktoś zapewne zwróci uwagę, że grupie rządzącej znakomicie udało się nawiązać do sukcesji po komunistycznych antenatach. Przekonali mianowicie Polaków, że narodowe Święto Niepodległości powinno być kojarzone z atmosferą zagrożenia,  prowokacji i represyjnych działań ze strony jawnych i tajnych służb.
To skojarzenie – tak mocno utrwalane przez komunistycznych władców PRL, odżywa dziś w wielu wypowiedziach i decyzjach związanych z obchodami 11 Listopada.
Oczywiste potwierdzenie takiej refleksji przynoszą nie tylko wydarzenia z 2011 i 2012 roku, gdy reżim z rozmysłem utrudniał Polakom spokojne uczestnictwo w marszach i manifestacjach niepodległościowych, ale również tegoroczna decyzja partii opozycyjnej o przeniesieniu społecznych obchodów do Krakowa, w obawie (jak podkreślono), „przed czymś co pachnie gigantyczną prowokacją”. Z pewnością można poszukiwać usprawiedliwienia takich rozstrzygnięć, rozprawiać o „mądrej taktyce” i „niewpisywaniu się w scenariusz totalnej prowokacji”. Trudno jednak odrzucić myśl, że decyzja Jarosława Kaczyńskiego została wymuszona przez reżim i jest rodzajem kompromisu, którego konsekwencje mogą okazać się niezwykle groźne.
Kilkuletnie działania tandemu Komorowski-Tusk wykazują bowiem na tyle logiczną spoistość, że łatwo je umiejscowić w znanych z najnowszej historii praktykach komunistycznych. Od trzech lat reżim skutecznie zohydza Polakom ideę narodowego świętowania i w miejsce autentycznych i spontanicznych obchodów proponuje efekciarskie „imprezy alternatywne”, podczas których promowane są „nowoczesne formy patriotyzmu”. Tak „nowoczesne”, jak nowocześni są funkcjonariusze partii komunistycznej i peerelowscy wojacy, którzy zaludniają dziś belwederskie salony.
Chodzi przy tym nie tylko o świadome deprecjonowanie pojęcia patriotyzmu bądź sprowadzanie obchodów 11 Listopada do sfery demagogii i pustej symboliki (w czym przoduje środowisko Belwederu), lecz o utrwalenie szeregu negatywnych skojarzeń i reakcji społecznych, a w konsekwencji - o zastąpienie Święta Niepodległości jego skarlałą namiastką, którą obecny reżim nazywa  „Świętem Wolności 4 czerwca”.
Być może niewiele osób wie, że w początkach instalowania komunizmu w Polsce, sowieccy namiestnicy próbowali odgrywać role patriotów i starali się podkreślać swoje rzekome przywiązanie do polskich tradycji. Jednym z elementów tej mistyfikacji były państwowe obchody Święta Niepodległości, hucznie obchodzone w roku 1944. Lud pracujący miast i wsi miał świętować je w radosnej atmosferze, tak, by „dzień ten był istotnie wielkim świętem całego narodu” -  jak zalecano w propagandowym okólniku. Nabożeństwa, defilady wojskowe, akademie z „częścią artystyczną”, zbiorowe śpiewanie Roty, hymnu oraz odczyty z historii Polski, a także eksponowanie sztandarów i emblematów orła, miały przyciągnąć Polaków i budować złudne „poczucie wspólnoty narodowej”.
W następnych latach, gdy komuniści mogli już przystąpić do siłowej rozprawy ze społeczeństwem, Święto Niepodległości zostało odrzucone i skazane na zapomnienie. Nie tylko nie wolno było go obchodzić, ale nawet o nim wspominać. Zastąpiono je bowiem tzw. „Świętem Odrodzenia”, ustanowionym na pamiątkę moskiewskiego Manifestu PKWN.
Odtąd to 22 lipca, a nie 11 Listopada miały wyznaczać symboliczny początek polskiej niepodległości. Moskiewskiemu „świętu” nadawano ogromne znaczenie propagandowe, wzmacniając pozytywne skojarzenia np. organizowaniem festynów, podczas których Polacy mogli nabyć artykuły niedostępne w peerelowskich sklepach czy nacieszyć się obecnością ówczesnych „gwiazd scen i estrady”. W latach 70. i 80. zadbano również o to, by dzień 11 Listopada był kojarzony z represjami, aresztami i biciem uczestników „nielegalnych” manifestacji. Każdego roku ośrodki propagandy dokładały też szczególnych starań, by obchody polskiego święta przedstawiać w jak najczarniejszych barwach.
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że obecny reżim prowadzi działania zmierzające w tym samym kierunku. W „fazie pierwszej” - po skutecznym zniechęceniu Polaków do organizowania wlasnych manifestacji, po szeregu bandyckich prowokacji i zapowiedziach siłowych rozwiązań, osiągnięto stan, w którym jedyna partia opozycyjna, a wraz z nią wiele innych środowisk rezygnuje z  prawa do stołecznych obchodów rocznicy odzyskania niepodległości. Gdyby krok ten został wykorzystany do wytłumaczenia Polakom, w jakim kraju żyją i z kim naprawdę mają do czynienia, można byłoby z tej decyzji wyprowadzić jakieś dobro. Argumentacja oparta na obawie przed prowokacją i lęku przed akcjami odwetowymi, przy jednoczesnym podtrzymywaniu bredni o „mechanizmach demokracji” i „państwie prawa” – czyni z tej decyzji ponury akt kapitulacji i stawia partię Jarosława Kaczyńskiego na przegranej pozycji. Jeśli bowiem 11 listopada władza uderzy w uczestników zgromadzeń (chcąc np. uzyskać kolejny powód do zaostrzenia prawa) – łatwo wytłumaczy to „warcholstwem” i „agresywnym zachowaniem”, za które i tak oskarży opozycję. Jeśli zrezygnuje z ataku – będzie miała pole do wyśmiewania się z obaw PiS-u i umocni rolę własnych, alternatywnych obchodów.
Nietrudno też zauważyć, że reżim przygotowuje się już do przeprowadzenia „fazy drugiej”, w której Święto Niepodległości będzie musiało ustąpić przed fałszywym, historycznym erzacem.
Święto Niepodległości 11 listopada i Święto Wolności 4 czerwca – zwycięstwa wyborczego, które zakończyło epokę komunistyczną w Polsce warto obchodzić w sposób radosny” – oznajmił wczoraj lokator Belwederu. To porównanie, tak urągające Polakom i historycznej prawdzie, pojawia się coraz częściej w wypowiedziach Komorowskiego i zwiastuje zamiar uczynienia z farsy wyborczej 1989 roku daty równorzędnej lub zastępczej wobec autentycznego Święta Niepodległości.  Zapowiadana na rok 2014 propagandowa hucpa pod nazwą - „25 rocznicy zwycięstwa” oraz ustanowienie „Święta Wolności” posłuży umocnieniu tych tendencji i będzie kolejnym krokiem na drodze fałszowania polskiej historii.
Cokolwiek przyniesie nam dzień jutrzejszy, będzie on naznaczony fatalnym ustępstwem wobec reżimu. Fatalnym również dlatego, że decyzja o przeniesieniu obchodów jest głęboko sprzeczna z samą ideą świętowania wydarzeń z 1918 roku. Ten dzień ma być powodem do dumy i szczególnego manifestowania polskości. Ma nam przypominać, że Polaków stać na niepodległość – ale tylko wówczas, gdy nie szczędzą ofiar, są zdolni do walki, nie rezygnują i nie cofają się przed wrogiem. Nie wolno zamazywać prawdy o ogromnej cenie naszej niepodległości, bo jest ona wyższa niż spokój manifestacji lub wygoda partyjnych działaczy. Doskonale rozumieli to uczestnicy „nielegalnych zgromadzeń” w latach komuny, gdy 11 listopada płacili cenę więzienia, kalectwa, a nawet życia.  
To dzień, w którym dumy z bycia Polakiem nie można zamienić na złudne poczucie bezpieczeństwa.
Tym bardziej, jeśli reżim, który każdego roku próbuje odbierać nam radości ze świętowania, chce nam dziś zabrać dar jeszcze cenniejszy. Celem każdej kampanii organizowanej wokół Święta Niepodległości są ci Polacy, którzy mają jeszcze odwagę manifestować swoją polskość i autentyczny patriotyzm. Fundamentem tej odwagi nie jest zaś kompromis, roztropność bądź  strategia gry politycznej.  U jej podstaw leży poczucie dumy narodowej i pamięć o tym ile kosztuje niepodległość.   

95 komentarzy:

  1. Panie Aleksandrze,

    mam podobne odczucia wobec rejterady z obchodami Dnia Niepodległości do Krakowa. To mi pachnie zwykłym tchórzostwem, do którego dorabia się szumną ideologię.
    A przecież wróg, z którym mamy do czynienia, wycofuje się tylko wtedy, gdy natrafi na twardy opór i determinację, natomiast każde ustępstwo z naszej strony, wszystko jedno czym motywowane, uznaje za przejaw słabości i natychmiast nasila swoją agresję. Nie zdziwię się teraz, jeśli np. w dniu czwartej rocznicy zbrodni smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu zostaną urządzone występy chóru Armii Rosyjskiej im. Aleksandrowa (był już podobny precedens - zakwaterowanie piłkarzy rosyjskich w hotelu Bristol w 2012 r.).
    Zastanawiam się, czy za rok nie przyjdzie komuś do głowy, żeby obchody Dnia Niepodległości przenieść w ogóle za granicę, żeby "uniknąć prowokacji"?

    Pozdrawiam w przededniu Święta Niepodległości

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż więcej dodać, skoro w tym samym duchu piszę na ten sam temat. To jest rodzaj groźnej kapitulacji, a dzisiejszy wpis Tuska na TT, to już jawny przekaz, że ono się w ogóle z Polską nie identyfikuje.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo trafnie przeprowadzona analogia. Mój zmysł powonienia - i lektura Ściosa - podpowiadają, że jutro w Warszawie będzie spokojne i zaowocuje początkami nowego sojuszu. Okaże się, że "Polacy różnych - przepraszam za wyrażenie - orientacji" potrafią "być razem" (tak jakby bycie jednym narodem koniecznie musiało oznaczać jednomyślność). "Dla dobra Ojczyzny"; " w imię polityki polskiej"; "w duchu odpowiedzialności za losy narodu" "zdrowe odłamy społeczeństwa" zawrą na warszawskim bruku nowy/stary sojusz: powstanie zaczyn neo "PAX"-u.

    Szkoda tylko tych młodych ludzi manipulowanych przez przeróżnych Giertychów i innych "trydenckich katolików" typu Libickie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiam serdecznie Autora, Komentatorów i Czytelników BEZ DEKRETU.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudno wytłumaczyć narodowi obchody Święta Niepodległości dzień wcześniej lub w innym niż Warszawa mieście. Stąd Nałęcz może się dziś chełpić "małym, cichym sukcesem" lokatora Belwederu. Przekaz zaś w dniu jutrzejszym będzie następujący. Lokator Belwederu świętuje, Tusk świętuje, zaś PIS uciekło do Krakowa. Przy umiejętnej jutrzejszej prowokacji ze strony słuźb, Marsz Niepodleglości mógłby zostac do tego stopnia skompromitowany, że w 2014 nastąpi szlaban na obchody,zaś lokator Belwederu będzie jedynym radosnym rozgrywającym. Z kolei w 2015 roku czyli Roku Rosji w Polsce, roku całkowitego pojednania, święto 11.11 nie będzie już nikomu potrzebne i bez problemu zostanie przeniesione na 04.06.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowny Panie Aleksandrze,

    bardzo dziekuję za tę analizę. Boleśnie prawdziwą.
    Zgadzam się ze "świadomym deprecjonowaniem pojęcia patriotyzmu bądź sprowadzaniem obchodów 11 Listopada do sfery demagogii i pustej symboliki". Podzielam to, co Pan napisał o konsekwencjach rejterady PiS, kolejnej fazie działań reżimu i szykowaniu przez onych nowego "Święta Wolności 4 czerwca". Jako żywo przychodzą na myśl czasy Bieruta i udawanego świętowania 11 listopada oraz obrazy z esbeckim ganianiem za ludźmi w czasie obchodów Święta Niepodległości w latach 80-tych.
    Dobrze, że Pan to wszystko tak wnikliwie wyłożył, trzeba bić na alarm, uświadamiać ludziom do czego zmierza lokator Belwederu i dokąd prowadzą jego zabiegi. Dokonywane etapami, ale konsekwentnie od samego poczatku kadencji.

    W szkole podstawowej mojej córki urządzono przedstawienie-akademię "z okazji". Dzieci deklamowały wiersze, śpiewały "Rotę", naszerowały w miejscu w rytm "Szarej piechoty". Niby wszystko wydaje się na pierwszy rzut oka w porządku. Jedna z dziewczynek ubrana była na biało i miała szarfę z napisem "Wolność". Grała główną rolę. Polska odzyskiwała wolność... Ileż się musiałem natłumaczyć, że wolność to nie to samo co niepodległość, że w 1918 odzyskaliśmy niepodległość, suwerenność a nie jakąś tam mglistą, nieokreśloną wolność. Że odzyskaliśmy państwo polskie, podmiotowość. W czasie przedstawienia dziewczynka-wolność wchodziła na scenę, tak się jakoś ta historia potoczyła... I znów moje klarowanie: nikt nam niepodległości (a nie "wolności") nie dał, nie spadła nam z nieba, nasi dziadkowie musieli ją wywalczyć...
    Belwedersko-platformiane idee trafiają do szkół. Ta ich nie tyle pusta, co znacząca symbolika. Bo ona coś tam znaczy. Zamienia polskie symbole i tradycje w popkulturową, nic nie wartą papkę. Niepostrzeżnie. Zatruwają planowo umysły dzieciom i dorosłym.

    Napisał Pan, że szykują zadekretować jako najważniejsze święto 4 czerwca.
    9 listopada tego roku dla 'Super Expressu" lokator Belwederu mówił tak:
    "Każde polskie serce bije szybciej na widok biało-czerwonego sztandaru. Zwłaszcza w dwa wyjątkowe dni w roku: 11 listopada i 4 czerwca. One bowiem przypominają, że w dramatycznie trudnym XX wieku nasz naród aż dwa razy zmagał się z potęgą wrogów i dwa razy odzyskiwał suwerenne państwo".
    Czyż można sobie wyobrazić większe zakłamanie, większą historyczno-kulturową hucpę? Dokonuje się tu aksjologiczne szalbierstwo, gwałt na tożsamości i pamięci Polaków.
    Podkłada się pod ugodowe wybory "kontraktowe", pod grubą kreskę i dogadanie się z komuchami, pod zdradę oczekiwań milionów Polaków - wartości i tradycje związane z odzyskaniem niepodległości po 123 latach zaborów... Z działaniami Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego, ks. Skorupki.... Z bojownikami polskich powstań, boć przecież 18 listopada to było także spełnienie ICH marzeń.
    Za chwilę na ich miejsce wejdą Kuroń z Geremkiem, Jaruzelski z Kiszczakiem, necandus.

    Lokator zapomina w tym cytowanym fragmencie o 3 Maja, o 15 sierpnia - świętach narodowych, dniach wolnych od pracy. O 11 listopada wspomina jedynie kontekstowo, boć mówi o nim tuż przed rocznicą.
    Najważniejszy dzień dla niego to 4 czerwca. Nowy mit założycielski dla państwa nad Wisłą.
    Ileż jeszcze i jak długo będziemy znosić tę hucpę?


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Jarosław Kaczyński ma jeszcze kilka godzin, żeby uniknąć kroku, który będzie nieść skutki przez najbliższe dwie dekady, a może dłużej.

    Dziś właśnie jest czas na "ani kroku wstecz". Owszem, warto organizować obchody w Krakowie, ale nie wolno rezygnować z obchodów w Warszawie. Prezes powinien pojawić się na obu manifestacjach.

    Obchody tylko w Krakowie to jednoznaczny akt kapitulacji, widoczny dla wszystkich. Przeciwnik również ten akt dostrzeże. Kaczyński wraz z Macierewiczem powinni pojawić się w Krakowie i w Warszawie. Obok siebie. Zarząd PiS, jego liderzy, powinni poprowadzić wyraziste manifestacje w innych dużych miastach, w szczególności w Trójmieście (stocznia), Poznaniu (pomnik '56), Wrocławiu, Lublinie, Katowicach. Bo otoczenie Kaczyńskiego musi walczyć o własny, indywidualny wizerunek.

    Kaczyński ma jeszcze całą noc, żeby się opamiętać. Władzy nie zdobywa się unikaniem walki o sprawy zasadnicze. Można dostosować metodę walki do możliwości, ale nie wolno jej zaniechać.

    Świętowanie 4 czerwca byłoby czynem bardziej gorzkim niż świętowanie 22 lipca. 22 lipca dokonano zdrady narodowej jawnie, pod przymusem ogromnej siły militarnej, w stanie nieistnienia zorganizowanej formy państwowości na własnej ziemi. W stanie okupacji przez dwa mocarstwa.

    Tymczasem 4 czerwca to zdrada niejawna. To kłamstwo, które wmówiło ludziom zdolnym do obalenia skorumpowanego reżimu, że oto zwyciężyli, że od tej chwili będzie wolność, sprawiedliwość społeczna, że będą liczyć się praca i talent.

    Dziś wszyscy wiemy, także zwolennicy PO, że to było kłamstwo. Polaków nie dzielą upodobania wyborcze, skłonność do PO, czy PiS, tylko stosunek do prawdy. Zwolennicy koalicji rządzącej wierzą głęboko, że Zeitgeist to głównie fałsz, że kłamstwo i zdrada, nawet w drobnych, majątkowych sprawach jest uzasadnioną formą obrony własnej, osobistej niezależności. Że inaczej się nie da. Wierzą dokładnie tak, jak wierzy posowiecki Szary.

    Wyborcy PiS wierzą w talenty i pracę, w to, że warto mówić i czynić prawdę. Że sprawiedliwość rządzi światem. Przez tych, którzy idą za poglądami rządzącej koalicji postrzegani są jak naiwne plemiona z równikowych ostępów. Ci, którzy idą za rządzącymi nie wierzą w żadne wartości, nie wierzą rządowi, wierzą natomiast w praktycznie stosowane narzędzia władzy i pieniądza. Istnieją poza Dobrem i Złem.

    Dlatego pierwszą rzeczą jaką należy wykonać to przywrócić im percepcję, pokazać Dobro i Zło.Nie da się tego zrobić unikaniem, ucieczką od konfrontacji. Ucieczka w sposób oczywisty umacnia bezideowy, utylitarny światopogląd masy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polaków nie dzielą upodobania wyborcze, skłonność do PO, czy PiS, tylko stosunek do prawdy.

      !!!

      TO JEST WŁAŚNIE KWINTESENCJA PRZYCZYN "Wyborów Polaków". Pozdrawiam.


      Usuń
  8. Wąż Wystygły,

    Ja wprawdzie nie nazwałbym tego tchórzostwem, ale przyznaję, że również w tych kategoriach można oceniać decyzję Prawa i Sprawiedliwości.
    Prawdą jest również, że ten przeciwnik zna tylko język siły i nigdy nie doceni "aksamitnych" intencji opozycji.
    Nie oczekuję, by Jarosław Kaczyński wzywał do rozprawy siłowej z reżimem. Oczekuję jednak, by w tym dniu interesy partyjne i gierki o "przywództwo na prawicy" zostały podporządkowane poczuciu dumy narodowej.
    Jeśli nawet część działaczy i "naszych" publicystów nie zrozumie znaczenia tych słów.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  9. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Prof Żaryn, podobnie jak Pan, skrytykował PiS za przeniesienie marszu do Krakowa (http://wpolityce.pl/wydarzenia/66694-klotnia-w-radiowym-studio-prof-krzeminski-atakuje-pan-zaryn-reprezentuje-ciemna-stron).
    Nie słuchałem rozmowy, ale sądzę, że argumentacja była zbieżna z Pańską.

    Coraz częściej mam wrażenie, że w samym centrum PiS-u, środowisku bliskim Jarosławowi Kaczyńskiemu, dochodzi do ścierania dwóch taktyk, dwóch sposobów na politykę, wręcz dwóch systemów wartości.
    Jednym z nich jest na pewno ten bliski A. Macierewiczowi (i jak sądzę większości z odwiedzających ten blog). Drugi stanowi sumę tych wszystkich postaw i zachowań których nie podzielamy, które za główny cel mają to, co w skrócie można nazwać partyjniactwem i karierowiczostwem.
    Jak widać, Jarosław Kaczyński próbując zachować równowagę, stosuje metodę stopniowych ustępstw.
    I pewnie okaże się, że podobnie jak w innych takich przypadkach bywało, ze złym skutkiem.

    Dzisiejsza wieczorna Msza Święta za ofiary Smoleńska uświadamia , że wszystko jest jeszcze możliwe, że batalia o serca i dusze narodu wcale nie jest skończona, przesądzona, a "oszołomów i romantyków", czyli ludzi dumnych, uczciwych i spragnionych prawdy, nie powinno się spisywać na straty. Jest nas jeszcze całkiem liczne grono.

    Ze smutkiem konstatuję brak na tej mszy hierarchów. Szkoda. Wiele tracą, a może być, że jeszcze więcej stracą!

    Zbliżamy się wielkimi krokami do rozstrzygnięć, które na wiele lat mogą zmienić realia w Polsce. To się czuje przez skórę.
    Z jednej strony, znane czytelnikom tego bloga przygotowania reżymu do rozwiązań siłowych, budowy systemu prezydenckiego z centrum dowodzenia ulokowanym w środowisku pogrobowców GRU, z drugiej, lawinowa zmiana świadomości Polaków, w tym co najważniejsze, wśród młodych - rosnące poczucie dumy narodowej, świadomość własnej historii.
    Co ostatecznie przeważy, zależy też od czynników zewnętrznych. Zobaczymy.

    Może być tak jak Pan przewiduje, że na wiele lat polskie świętowanie będzie "jak za komuny": czerwcowe - oficjalne z czekoladowym orłem w tle i festynami, i drugie, listopadowe - cichsze, skupione i wzniosłe, z oczami skierowanymi w górę.
    I pewnie też, co nie daj Boże, z bezpieką rejestrującą w te dni obecnych na mszy i pod krzyżem.

    A może jednak "Oni" tym razem się mylą ...!
    Wielu się dziś i jutro o to pomodli.

    Pozdrawiam





    OdpowiedzUsuń
  10. grzechg,

    Nie znam wpisów Tuska na tt, ale ten człowiek nie musi już komunikować, co myśli o Polsce i Polakach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. viva cristo rey,

    Wszystkim, którzy wyjdą jutro świętować Dzień Niepodległości, życzę spokoju. Ale też świadomości, że nie jest on wartością najwyższą ani wartością samą w sobie. Jest ważny tylko wówczas, gdy nie kamufluje draństwa, nie usprawiedliwia wygodnictwa.
    Nie wiem, czym zaowocuje jutrzejszy dzień i jakie sojusze nam przyniesie. Dostrzegam natomiast, że od wielu miesięcy trwa belwederska ofensywa propagandowa, na którą opozycja nie potrafi znaleźć antidotum. Jutro lokator Belwederu odnotuje w tej batalii kolejny sukces.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  12. KSIĄDZ ROBAK,

    To bardzo prawdopodobny scenariusz. Koncepcja propagandowa na najbliższe dwa lata osadza się na dwóch fundamentach: przyszłorocznej hucpie wokół wyborów kontraktowych oraz działaniach związanych z tym, co ludzie Putina nazwali "rokiem Rosji w Polsce i rokiem Polski w Rosji", a co ma nastąpić w wyborczym 2015 roku.
    Jest jeszcze czas na podjęcie kontrakcji. Niestety decyzja o przeniesieniu obchodów 11 Listopada jest krokiem w złą stronę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Szanowny Panie Kazefie,

    Bardzo dziękuję za ten wielce sugestywny obraz "dziewczynki ubranej na biało z szarfą z napisem "Wolność". To jest kwintesencja fałszu płynącego z reżimowego przekazu, przy czym nawet owa "wolność" nie ma cech autentyczności i sprowadza się do prostackiego zawołania "róbta co chceta", głównie w sferze moralności i pogardy dla życia.
    Sprowadzona do takiej normy niepodległość, wkrótce przybierze wymiar "Święta Wolności" z 4 czerwca i nikt już nie odróżni esbeckiej kombinacji od walki o suwerenną Polskę.
    Cytat z lokatora Belwederu potwierdza moje obawy, że reżim (wzorem komunistycznych prekursorów) chce nam zafundować taką namiastkę niepodległości. Przyjdzie mu to tym łatwiej, że żadna znacząca siła polityczna nie chce dziś obalać "republiki" okrągłego stołu, a Polacy są przekonani, że żyją w autentycznej demokracji.
    Znamienne i smutne jest również to, że fałszywe i obraźliwe dla Polaków słowa Komorowskiego nie wywołały żadnej reakcji.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. przemek łośko,

    Przyznam, że nie oczekuję takiego opamiętania. Jak napisałem w tekście - byłbym gotów zrozumieć tę decyzję, jeśli towarzyszyłaby jej rezygnacja z dotychczasowej retoryki i kampania informacyjna prowadząca do wyjaśnienia Polakom, dlaczego opozycja musi rezygnować ze stołecznych obchodów i kim są ludzie obecnego reżimu.
    Tego nie zrobiono, ograniczając się do żałosnych pojękiwań i wywoływania atmosfery zagrożenia. Tak nie buduje się poczucia dumy. Tak nie czci się pamięci tych, którzy oddali życie za Niepodległą. Ten, kto podjął taką decyzję, zważył z pewnością racje partyjne i wytyczył kolejny obszar "taktyki". Wątpię, czy zrozumiał, że oddając pole miernotom i medialnym terrorystom, wywołał w wielu Polakach poczucie gniewu i upokorzenia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaścianek,

    Nie wiem, czy i jakie opcje ścierają się w partii opozycyjnej, ale przyznam, że niewiele mnie to interesuje. Podobnie, ja nieobecność hierarchów, którzy już dawno nie są "z narodem", za to jutro uświetnią oficjalne obchody i jako ludzie srodze prześladowani, będą słać uśmiechy i ukłony w stronę lokatora Belwederu.
    Ważne jest, byśmy sobie uświadomili, że dochodzimy do momentu, gdy nie da się dłużej "głaskać po brzytwie" i udawać, że żyjemy w warunkach pełnej niepodległości i demokracji.
    PiS coraz częściej płaci ogromną cenę za uprawianie takiej demagogii i mam nadzieję, że dotkliwa świadomość tej zapłaty wymusi jednak konkretne decyzje. M.in. w zakresie kontaktów z ośrodkami propagandy, ale głównie w obszarze "rewolucji semantycznej". Trzeba przywrócić właściwe (czyli oparte na prawdzie) relacje między językiem a rzeczywistością. A nie jest to zadaniem łatwym.
    Jeśli reżim stosuje metody zamordystów, sięga po narzędzia esbeków lub świadomie fałszuje polską historię, nie wolno tego nazywać: "zagrożeniem demokracji", "nadużywaniem władzy" czy "dyskusją historyczną". To już nie ten etap, bo dawno przemierzyliśmy "standardy Białorusi" itp. eufemizmy.
    Świadomość, że w tej "radosnej, demokratycznej i wolnej III RP" nie można pójść z dziećmi i rodziną na społeczne obchody święta narodowego, bez obawy pobicia lub zagazowania przez neozomowców, powinna na tyle dotkliwa, by zamiast trwożliwego szeptu, wywoływała głośny, potężny krzyk.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc o braku hierarchów, miałem na myśli to co Pan zawarł w słowach : "nie da się dłużej "głaskać po brzytwie" i udawać, że żyjemy w warunkach pełnej niepodległości i demokracji.".
      To jest właśnie ten moment, gdy rola tytularnych pasterzy jest nieoceniona i konieczna.
      Nie ma dziś drugiej takiej siły w Polsce, która równie skutecznie i metodycznie była by w stanie przywrócić ład semantyczny i przypomnieć (również własnym przykładem) właściwe znaczenie słów.
      W widocznej chwili słabości tych którzy w tym starciu stoją bezspornie po stronie Dobra, ich pomoc byłaby naturalna i zgodna z tym co głoszą.

      Trudno sobie wyobrażać konsekwencje tych zaniechań w perspektywie następnych 20-tu lat!

      Złość na samego siebie, wywołana m.in. słowami prof. Cieszewskiego, łączy się z poczuciem bezsilności i osamotnienia. Najboleśniejsze, gdy ma to miejsce we własnym środowisku, rodzinie.
      Co z tego, że my w przeciwieństwie do profesora od dawna widzimy całą przewrotną i z gruntu zakłamaną istotę otoczenia w którym musimy funkcjonować. On po zaledwie paru tygodniach od miał już tego serdecznie dość!

      Większość społeczeństwa to jednak ludzie prości, konformiści, zdecydowani za cenę spokoju i ułudy szczęścia na każde ustępstwo. Oni w szczególności potrzebują "pasterzy", tych którzy wskażą, przywrócą pojęciom ich pierwotne znaczenie, poprowadzą.
      Dlatego, jako wiernemu Kościoła, aż wyć mi się chce gdy patrzę na taką postawę purpuratów, ich zaprzaństwo.

      Nigdy nie myślałem, że wypowiem takie słowa!

      To dodatkowy ciężar.
      A po przejściu na tą stronę, życie i tak stało się już cięższe (z pewnością wielu z nas doświadczyło tego na własnej skórze).

      Pozdrawiam






      Usuń
    2. Jest tak, jak Pan napisał, Panie Zaścianku: po opowiedzeniu się - trwałym i jednoznacznym - po stronie prawdy, wszystkie znane mi osoby doświadczają na własnej skórze konsekwencji swojej "deklaracji niepodległości" :) - że tak to ujmę, bez żalu! I bez odwrotu!

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Zaścianek,

      Przed ponad rokiem, w tekście poświęconym "pojednaniu z cerkwią Putina" napisałem, że "nie da się walczyć o prawdę bez wsparcia przywódców polskiego Kościoła i nie da się zachować polskości bez jej najważniejszego gwaranta. „Pojednanie” podpisane przez Kościół z wysłannikiem Putina - skazuje nas na przerażającą samotność. Tak wielką, jak zagrożenie, przed którym dziś stoimy."

      Jeśli pisze Pan o dotkliwym "dodatkowym ciężarze", to chcę Panu powiedzieć, że tak właśnie odczuwam zaprzaństwo niektórych hierarchów. Nie jest to gniew ani niechęć, lecz poczucie osamotnienia.
      Jak dalece zaszedł ten proces, jak szczególny to sojusz tronu i ołtarza, niech świadczy dzisiejszy serwis KAI. Jako główną wiadomość z okazji Święta Niepodległości podano - "Prezydent złożył hołd Kościołowi" i poinformowano tylko o belwederskiej hucpie:
      http://ekai.pl/wydarzenia/polska/x72447/prezydent-zlozyl-hold-kosciolowi/
      Zastanawiam się natomiast, jak dalece ci ludzie mogą pogardzać polskimi katolikami, jak nisko cenią naszą inteligencję, jeśli powyższej wiadomości towarzyszy tekst zatytułowany: "Kościół w Polsce jest biczowany", które to słowa wypowiada jeden z najzagorzalszych zwolenników Belwederu:
      http://ekai.pl/wydarzenia/x72451/kosciol-w-polsce-jest-biczowany/
      Nie wiem, czy trzeba szczególnej wiedzy, by zrozumieć ten potworny cynizm i wyrachowanie. Nie sądzę. Raczej trzeba wielkiej odwagi, by myśl o rzeczywistej postawie tych hierarchów dopuścić do siebie.
      Ponieważ tej odwagi nigdy nie wykażą politycy opozycji ani "nasze" media, tym większa będzie to samotność.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  16. Panie Aleksandrze,

    Bardzo się cieszę, że po dłuższej przerwie, jest Pan, jak od lat, na blogu, z tekstem, na który tak wielu niecierpliwie czekało.

    Nigdy Pan nie zawiódł. Nawet w najcięższych dla Polski dniach kwietniowych 2010, gdy po zamachu smoleńskim, wraz z utratą głowy państwa i przyszłej elity, utraciliśmy także znakomitą część naszej niepodległości, a w Belwederze zasiadł uzurpator. Dlatego właśnie Pana zapytam: czy zasadne byłoby stwierdzenie, że niepodległość Polski po II WŚ nigdy nie została przywrócona? - I ostatnimi, którzy świętowali 11 listopada jako wolny i suwerenny naród, byli nasi rodacy z 1938 r. ?

    Od tego czasu żyjemy w swoistym zawieszeniu: co odwojujemy nieco suwerenności, która się należy każdemu narodowi o ponad tysiącletniej, jak nasz, historii - to potem ci, którzy naszą radość nazywają, za przykładem malkontentów z II RP (!) - "radością z odzyskanego śmietnika" - przedziwnym? losu? zrządzeniem? - dochodzą do władzy, i zamieniają uroczyste, uświęcone krwią pokoleń święto, w jarmarczne obchody komunistycznego manifestu sowieckiej władzy.

    Po "pieriestrojce" 1989. - magdalenkowi władcy okłamali nas ponownie, przywracając zaledwie kilka zewnętrznych atrybutów: ukoronowanie Orła Białego, odżegnanie się od "święta E. Wedla", i zezwolenie na uroczyste obchody 11 listopada. Jednak z zachowaniem 65% pakietu kontrolnego we władzach III RP!

    Aktualnie - czego przyznaję, nie zauważyłabym, gdyby nie Pański artykuł, - szykują nam polski Independence Day, (on July, the 4th, exactly as in United States), podczas którego, jak na urągowisko, mamy rok w rok świętować sfałszowany przez nich wybór narodu, który 4 czerwca 1989 roku odrzucił precz komunizm, wraz z całą tzw. listą krajową, co zostało w cztery dni później – 8 czerwca, odpowiednio "skorygowane" do ugadanej w Magdalence 35% wolności!

    Na wspomnienie tego bezprecedensowego i bezwstydnego fałszerstwa, podżyrowanego, jak mi się wydaje, przez całą ówczesną "opozycję solidarnościową" - do dziś robi mi się po prostu niedobrze! A na dopełnienie hańby - pierwszym prezydentem tworu, nazwanego trzecią RP - został kat Solidarności, gnębiciel Polaków, proklamator stanu wojennego, agent NKWD - generał Jaruzelski, a pierwszym desygnowanym premierem: władca esbeków i "oficyjerów" WSW/WSI - Kiszczak!

    Poza krótkim okresem 2005 – 2007, kiedy bracia Kaczyńscy próbowali odwrócić bieg zdarzeń, nic się przez ćwierć wieku nie zmieniło. Zamach smoleński przywrócił w pełni status quo ante!!!

    Po śmierci Lecha Kaczyńskiego nie udało się już wykreować (albo dojść do władzy) przywódcy, na tyle odważnego, by - jak Piłsudski i jego legioniści - rzucić swój życia los na stos, na stos, i przeciwstawić się z całą mocą pogrążającemu nas i Polskę kłamstwu założycielskiemu tzw. III RP.

    Dlatego - wybaczy Pan, że nie będę rozwijała wątku: dobrze/niedobrze, że na 11 listopada 2013 roku - PiS postanowił przenieść stolicę do Krakowa. Nie interesują mnie bowiem kunktatorskie zabiegi, zwykle: głupie, krzykliwe, acz... nic nieznaczące.

    Wystarczy, że podpiszę się pod wszystkim, co z taką mocą wyraził Pan. I za co jestem Panu wdzięczna. Jak zresztą za cały, wspaniały artykuł.


    Pozdrawiam bardzo serdecznie


    PS. Wczoraj w Katedrze, podczas Mszy św. za Ofiary Smoleńska padły dziwne, niepokojące słowa ks. Bartołda, które przytaczam z pamięci: "a może po to potrzebna była ofiara smoleńska, żeby świat dowiedział się o zbrodni katyńskiej" ?

    Nie dają mi te słowa spokoju...


    PS1. Parę dni temu, gdy TV Republika uznała za stosowne zaprosić do swojego programu ex kursanta moskiewskiego - aktualnie na czele BBN - Kozieja, stacja ta przestała dla mnie istnieć! Nie mam najmniejszej ochoty oglądać w niej, np. Komorowskiego, Jaruzelskiego, Urbana, Michnika, Kiszczaka itp indywiduów, i kto wie? - może po raz kolejny usłyszeć: "że wiadomego księdza JEDNAK należało - wiecie, rozumiecie - skutecznie uciszyć"!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze: to naprawdę mało istotna sprawa, jednak chciałabym, abyśmy - zarówno Pan, jak i my wszyscy, - o tym wiedzieli.

      Kiedy przed kilkoma godzinami wpisywałam aktualny tekst na S24 - pod tematem MIMO NAKAZU MILCZENIA, (gdzie, jako komentarze zamieszczam Pańskie teksty po opuszczeniu przez Pana tego portalu), - było 207 komentarzy. PO WPISANIU NOWEGO - z 207 zrobiło się 206! (sprawdziłam przed chwilą). Zaznaczam, że to nie po raz pierwszy administracja zamiast dodawać komentarze - odejmuje je!!!

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Bardzo dziękuję za informację, ale niewiele rzeczy jest mnie w stanie zadziwić na S24. Nie znajduję np. niektórych tekstów, choć ich łącza ilość (699) pozostanie bez zmian.Przyznam, że takich cudów nie potrafię wytłumaczyć.
      Pozdrawiam

      Usuń
  17. IN PERPETUAM REI MEMORIAM

    Przypominam za WIKI:

    Zgodnie z obwieszczeniem Państwowej Komisji Wyborczej

    w wyborach do Sejmu:

    - wybierano 460 posłów, w tym 425 spośród 1682 kandydatów w okręgach jednomandatowych oraz 35 posłów z krajowej listy wyborczej,

    - spośród kandydatów z krajowej listy wyborczej jedynie 2 otrzymało więcej niż połowę ważnych głosów (Mikołaj Kozakiewicz i Adam Zieliński,


    w wyborach do Senatu:

    - wybierano 100 senatorów spośród 555 kandydatów.


    W głosowaniu na posłów oddano 62,32% ważnych głosów w stosunku do liczby uprawnionych do głosowania.



    W wyniku wyborów (1. tury) z 4 czerwca 1989 obsadzono 2 z 35 mandatów posłów z listy krajowej.
    Obsadzono również 163 mandaty z okręgów w tym 160 w 161 okręgach dla kandydatów bezpartyjnych.

    Kandydaci ugrupowań rządowych uzyskali tylko 3 mandaty, objęli je Marian Czerwiński, Teresa Liszcz i Władysław Żabiński. W wyniku 1. tury obsadzono również 92 mandaty senatorskie.

    W 262 okręgach konieczne stało się przeprowadzenie drugiej tury głosowania, gdyż żaden z kandydatów nie uzyskał ponad 50% głosów. Nieobsadzone 33 mandaty z list krajowej, po uzgodnieniach w ramach Komisji Porozumiewawczej Okrągłego Stołu w dniu 8 czerwca 1989, zostały dodane do list okręgowych, chociaż ustawa nie przewidywała zmian w prawie wyborczym w trakcie trwania wyborów.

    W 2. turze wyborów przeprowadzonych 18 czerwca 1989 wybrano 295 posłów, a także 8 senatorów do Senatu.

    Frekwencja w drugiej turze wyniosła 25%.

    W drugiej turze opozycja uzyskała 1 brakujący mandat w Sejmie oraz 7 w Senacie. 23 czerwca posłowie i senatorowie wybrani z list „Solidarności” utworzyli wspólnie Obywatelski Klub Parlamentarny, na którego czele stanął Bronisław Geremek. [...]


    Wybory do Sejmu X kadencji

    Komitet Wyborczy Mandaty

    Polska Zjednoczona Partia Robotnicza - 173
    Komitet Obywatelski „Solidarność” - 161
    Zjednoczone Stronnictwo Ludowe - 76
    Stronnictwo Demokratyczne - 27
    Stowarzyszenie „Pax” - 10
    Unia Chrześcijańsko-Społeczna (UChS) - 8
    Polski Związek Katolicko-Społeczny - 5

    Wybory do Senatu I kadencji

    Komitet Wyborczy Mandaty

    Komitet Obywatelski „Solidarność” - 99
    Kandydat niezależny - 1


    http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_parlamentarne_w_Polsce_w_1989_roku

    OdpowiedzUsuń
  18. Z tweeta Pana Aleksandra:

    Równanie roku 1918 z 1989 urąga pamięci tysięcy Polaków, którzy za Niepodległą przelewali krew,a nie wódkę w Magdalence.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pani Urszulo,

    Zadała mi Pani bardzo trudne pytanie, również dlatego, że rzetelna odpowiedź wymagałaby sporządzenia osobnego wpisu. Spróbuję odpowiedzieć krótko: państwo polskie jest dziś potencjalnie niepodległe.
    Pod takim stwierdzeniem rozumiem stan, w którym władze takiego państwa posiadają zdolność prowadzenia suwerennej polityki zagranicznej oraz mogą samodzielnie decydować o sprawach wewnętrznych. Ten potencjał (którego nie posiadaliśmy w okresie 50-lecia okupacji sowieckiej) nie został jednak w III RP nigdy użyty, ponieważ o działaniach państwa nieodmiennie decyduje "wróg wewnętrzny".
    Pojęcie to przypomniałem przed pięciu laty w cyklu tekstów zatytułowanych "POLITYCZNA AGENTURA WPŁYWU ". W zakończeniu tego cyklu znalazły się słowa:
    "Dramatyzm naszej sytuacji polega na tym, że w Polsce zdaje się nie istnieć dziś żadna instytucja zdolna wypełniać funkcje rzecznika interesów państwa, swoistego strażnika jego stabilności i bezpieczeństwa, a zarazem organu, który wskazywałby i zwalczał patologie ,bezprawie i działania agentury wpływu. Dramat polega na tym, że polityczna agentura wpływu, wykorzystując mechanizmy demokracji opanowuje po kolei wszystkie instytucje państwa, działając od wewnątrz i dokonuje wrogiego przejęcia, pod pretekstem wykonywania i sprawowania władzy. Zagrożenie jest tym większe, że ów „wróg wewnętrzny” działa za aprobatą ogromnej części społeczeństwa podanego kilkuletniej manipulacji i utrzymywanego w tym stanie, kolejną porcją medialnych kłamstw.
    Jak zneutralizować, a w rezultacie zniszczyć to wrogie działanie politycznej agentury wpływu, nie naruszając struktur społeczeństwa, które uwierzyło politycznym hasłom i medialnym manipulacjom – zdaje się być wezwaniem równie trudnym, jak odzyskanie autentycznej niepodległości."
    Odpowiedź na pytanie: dlaczego kolejne rządy III RP nie mogą/nie chcą wykorzystać potencjału niepodległości, znajduje się w krótkim tekście tzw. "porozumień okrągłego stołu".
    W części zatytułowanej "Stanowisko w sprawie reform politycznych" napisano tam:
    "Polityczny kompromis różnych sił, wśród których są zarówno takie, które kierują się ideami demokratycznie pojmowanego socjalizmu, jak i takie, które czerpią inspirację z chrześcijaństwa, z dorobku ideowego „Solidarności”, ruchu ludowego i z innych źródeł i tradycji ideowych, pozwoli urzeczywistniać wspólny cel: niepodległą, suwerenną, bezpieczną równoprawnymi sojuszami, demokratyczną i silną gospodarczo Polskę."
    Oznacza to tylko tyle, że fundamentem niepodległości III RP nie jest tradycja, wiara czy polska racja stanu. Tym fundamentem (na co zwracam też uwagę w tekście) jest "polityczny kompromis", mówiąc prościej - umowa między komunistami i wyselekcjonowaną opozycją.
    To tak, jakby fundamentem II Rzeczpospolitej uczynić "polityczny kompromis" zawarty między Rosją,Austrią i Niemcami i na nim oprzeć budowę polskiej państwowości.
    Jest oczywiste, że póki ta patologia będzie utrzymywana, póki będzie istniał twór zwany III RP, niepodległość Polski będzie tylko niewykorzystanym potencjałem.

    Bardzo Pani dziękuję za wyśmienity komentarz i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. "Tych Polaków reżim Komorowskiego i Tuska boi się najbardziej. To jest nasza nadzieja."
    Zgadzam się. Jest nadzieja w nowym pokoleniu. Pytanie tylko, czy tej generacji będzie po drodze z PiS? Czy z energii i woli tych ludzi nie wytworzy się odrębna siła polityczna? Nie wiem jakie są statystyki wiekowe ogółu wyborców w Polsce. Myślę jednak, że " młodzi" to dość spora grupa wyborcza. Możliwe, że spora część jeszcze nie do końca utożsamiająca się z jakąkolwiek partią. Dlaczego? Może dlatego, że żadna z partii nie reprezentuje do końca ich interesów. Może dlatego, że cała scena polityczna i jej przywódcy to ludzie nie z ich" świata", nie mówiący w ich języku. Z drugiej strony żadna nowa siła polityczna III RP nie powstanie bez współudziału służb. Szkody byłoby, aby nawet niewielka część tego potencjał została zagarnięta i skanalizowana do przewidywalnego koryta.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wyrazy ubolewania w związku z wydarzeniami przed ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie przekazał na twitterze rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski:
    "Nie ma usprawiedliwienia dla chuligaństwa. Potępiamy łamanie Konwencji Wiedeńskiej"

    No proszę. On już wie, że doszło do łamania Konwencji Wiedeńskiej. Zawyrokował, zgrabnie wyręczając służby Federacji Rosyjskiej. Ma ktoś jakieś watpliwości, czyje interesy reprezentuje ten urzędnik?
    Sytuacja jest rozwojowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Kazefie,

      Myślę, że ta reakcja była zbyt spóźniona, bo ów rzecznik przekazał "wyrazy" dopiero dwie godziny po napaści "polskich nacjonalistów" (jak prasa rosyjska określa ludzi świętujących 11 Listopada). To się nie spodoba Putinowi. Taka reakcja powinna przecież nastąpić natychmiast i zostać wsparta ekspiacyjną wizytą Tuska i Komorowskiego na Kremlu.
      Znając sowieckie standardy (a myślę,że znają je też tzw.dyplomaci III RP) spodziewam się, że ambasador Zajączkowski będzie musiał wzmocnić ochronę ambasady w Moskwie (tylko jak) albo już pakuje bagaże.

      Usuń
  22. Panie Kazefie,

    To, co zrobił dziś lokator Belwederu jest ordynarnym fałszerstwem historycznym, które nie powinno zostać przemilczane, Ten człowiek miał czelność zestawić polski zryw niepodległościowy, wysiłek kilku pokoleń Polaków, z esbecką kombinacją zwaną "transformacją ustrojową".
    Jest bardzo smutne, że nikt z "naszej" strony nie zauważył i nie napiętnował tego fałszerstwa. Jeśli tak się nie stanie, będzie ono wyznaczało drogę do zamiany 11 Listopada na 4 czerwca, przebytą równie szybko, jak skuteczna była operacja dokonana przez moskiewskich sługusów w roku 1945.
    Bez cienia satysfakcji odnotowuję też fakt, że "wyprawa" opozycji do Krakowa kończy się tak, jak napisałem w tekście. Natychmiast po zakończeniu Marszu Niepodległości, Tusk oskarżył Jarosława Kaczyńskiego o sprowokowanie zamieszek w Warszawie:
    http://niezalezna.pl/48166-tusk-jak-jerzy-urban-za-zamieszki-w-warszawie-oskarzyl-jaroslawa-kaczynskiego
    Pewnie byłoby to nawet zabawne, gdybyśmy nie znali destrukcyjnej siły medialnych terrorystów. PiS pozostanie więc z pytaniem: po co to było?

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  23. Panie Aleksandrze,
    budują ten oparty na niesłychanie ordynarnym fałszerstwie mit od jakiegoś czasu. Mają już legion bronzowników (tak z błędem ortograficznym pisali o sobie komunistyczni inżynierowie dusz tuż po wojnie), maja siły i środki, o których Stalin mógł tylko marzyć w 1945 r. Myślę, że ten mit, ustanowiony na gruncie pamięci historycznej, potrzebny im jest na równi z "bądźmy razem" i "pojednaniem z Rosjami". Po to, by całkowicie zniewolić, zagospodarować ramy wyobrażni; po to, by ukryte kondominium zamienić na jawne. No bo ileż można się kryć?

    Trzeba jeszcze wyprodukować "świętych" nowej wiary. Dziś namiestnik miał czelność pod Grobem Nieznanego Żołnierza wymienić tylko jednego: zmarłego niedawno Mazowieckiego. W kolejce czekają Gremek z Kuroniem, których trzeba nieco odświeżyć. Jest już Wałęsa upudrowany przez Wajdę, jest wiecznie gotowy Bartoszewski. Jaruzelski z Kiszczakiem też się nadadzą, ewentualnie odświeży się Kwaśniewskiego - z zależności od potrzeb i postępów.

    Też się zastanawiam jak się temu przeciwstawić. Sytuacja zaszła już bardzo daleko. Potrzebna jest bardzo silna i pernamentna reakcja.

    Ukłony

    OdpowiedzUsuń
  24. AŚ:

    Oznacza to tylko tyle, że fundamentem niepodległości III RP nie jest tradycja, wiara czy polska racja stanu. Tym fundamentem [...] jest "polityczny kompromis", mówiąc prościej - umowa między komunistami i wyselekcjonowaną opozycją.

    To tak, jakby fundamentem II Rzeczpospolitej uczynić "polityczny kompromis" zawarty między Rosją, Austrią i Niemcami i na nim oprzeć budowę polskiej państwowości.

    Jest oczywiste, że póki ta patologia będzie utrzymywana, póki będzie istniał twór zwany III RP, niepodległość Polski będzie tylko niewykorzystanym potencjałem.


    = =

    Dziękuję za tę odpowiedź, Autorze!

    W sumie - wychodzi na moje, prawda? :-)

    Między potencjalną, a rzeczywistą niepodległością - nie ma według mnie punktów stycznych. Znajdujemy się więc, tak jak napisałam, w stanie swoistego zawieszenia, żeby nie dodać: nierzeczywistości! Co potwierdził Pan dodatkowo niedawnym wpisem na tt:

    Ratusz rozwiązał Marsz Niepodległości gdy dotarł on pod ambasadę Rosji. Pod tym budynkiem kończy się fikcja /niepodległej/ III RP.

    QED

    Pozostaje westchnąć pod adresem PiS:

    Szkoda męstwa, gdy nie przyjdzie
    Do starcia -
    I serc szkoda, co nie mają
    Oparcia.


    Na nic się zda nasze męstwo i nasze patriotyczne serca, gdy zabraknie oparcia. Zarówno w opozycyjnym (?) PiS, jak i w Hierarchii Kościoła, która dziś jednoznacznie zgłosiła akces do komorowskiej Targowicy.

    Kara dla PiS za "rozsądną" (?) spolegliwość nadeszła momentalnie: za - bez dwóch zdań sprowokowane - "zamieszki w Warszawie" - piesek Putina oskarżył... Jarosława Kaczyńskiego.
    O czym szerzej napisano w poprzednim komentarzu.

    Cóż: sami tego chcieli...


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  25. A nas czeka jednak BARDZO DŁUGI MARSZ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. I jak wszystko wskazuje w wielkim osamotnieniu (http://ekai.pl/wydarzenia/zapowiedzi/x72200/koscioly-inspiruja-kolejny-etap-polsko-rosyjskiego-dialogu/), oraz przy rosnącej marginalizacji (http://niezalezna.pl/48176-prowokacja-i-nowa-nadzieja)

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    3. Napiszę Panu to, co przy podobnych okazjach zawsze słyszałam od p. Aleksandra:

      Głowa do góry, panie Zaścianku!
      Nie z takich opresji, przy BOSKICH AUXILIACH wychodziło się, jak zwykł mawiać pan Zagłoba :)

      A w końcu tylko one się liczą. Hierarchie - nawet te najwyższe - cóż: rzecz przejściowa!

      Redaktorem S. radziłabym się w ogóle nie przejmować. On uderza w politykę i "mętorzy":))

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. Serdecznie dziękuję, doceniam intencje!

      Podobnie jak pan Przemek, upatrywałem szansy w tegorocznym święcie 11-go XI.
      Miałem też nadzieję na opamiętanie hierarchów, przynajmniej części. Historia jednak lubi się powtarzać!

      Teraz, zgodnie z Pani radą :))), wolę Opatrzności przyjmuję i w najsroższych terminach w niej jeno nadziei upatrywać będę!



      Może tylko czasem coś jeszcze dzieciom podpowiem i wnukom szepnę :)

      Pozdrawiam Panią


      Usuń
  26. Pani Urszulo,

    W większości ocen związanych z decyzją PiS-u o przeniesieniu obchodów do Krakowa, przewija się stwierdzenie o "doskonałym posunięciu taktycznym" i "strategii, która wytrąciła broń przeciwnikowi".
    Oznacza to, że zdecydowana większość osób wspierających opozycję wierzy w możliwość zwycięstwa wyborczego, czyli osiągniętego mocą karty do głosowania. Sądzę, że na tym założeniu opiera się też cała strategia opozycji. Z takiej perspektywy - "unikanie prowokacji", jawi się jako sensowna metoda działania. Ma ona doprowadzić PiS bezpiecznie do roku 2015, umożliwić po drodze zebranie mitycznego "centrowego" elektoratu i osiągnięcie zwycięstwa.
    Zakładam jednak, że nawet tak wybitni stratedzy, jak panowie Lipiński czy Brudziński, muszą brać pod uwagę i taki scenariusz, w którym reżim nie dopuści do wolnych wyborów i PiS poniesie klęskę. Dobry strateg przewiduje bowiem nawet takie rozstrzygnięcia, o których nie chce mówić głośno. Obawiam się, że na taki scenariusz opozycja nie ma żadnej odpowiedzi, a nawet (co gorsze) nie próbuje jej znaleźć. Wszystko postawiono na jedną kartę i ta koncepcja decyduje dziś o powielaniu bredni na temat "mechanizmów demokracji" itp. mitów.
    Moim zdaniem, nie jest to objaw siły opozycji lecz przejaw wygodnictwa i porażającej słabości, za którą czai się prywata i tani koniunkturalizm. Kto bowiem zna realia III RP i nadal pokłada nadzieję w owych złudnych mechanizmach (i według nich kształtuje swoje decyzje), jest albo głupcem albo cynikiem.
    Jeśli więc PiS przegra wybory, ci sami ludzie, którzy zapewniają nas teraz o doniosłości sondaży i rychłym zwycięstwie, wejdą ponownie w dzisiejszą narrację i każą odliczać czas do kolejnych wyborów. Wówczas jednak nie będzie to już żaden "długi marsz" lecz droga donikąd.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. Dlaczego PiS nie uczestniczył w MN w Warszawie?

    Zastanawiam się nad tym marszem...
    Po pierwsze, zadymy wydają się być, niestety, co roku. Takie 100% prawdopodobieństwo, że będą na kolejnym marszu. Czy partia tak atakowana medialnie może sobie pozwolić na firmowanie (mimo woli) takiego przebiegu marszu?

    Po drugie, czy tylko prowokacja służb? Nie mogę sobie wyobrazić tego typu prowokacji (w wykonaniu służb podległych Tuskowi) użytych przeciwko rosyjskiej ambasadzie. Oni mieliby psuć oficjalne relacje z Rosją poprzez sprowokowany atak na rosyjską instytucję?

    Niestety, chyba PiS (moim zdaniem, niestety słusznie) intuicyjnie odseparowuje się od MN w Warszawie, bo uroczystość ta schodzi na manowce. Jest to jak strzelanie gola do własnej bramki. To jak danie na tacy wrogom, medialnym terrorystom, materiału do ataku. I to w taki sposób, że coraz trudniej usprawiedliwić opozycji, znaleźć wytłumaczenie dla tych burd, zamieszek.

    Organizatorzy MN powinni wydać komunikat, że osoby wszczynające burdy i dewastujące miasto nie będą tolerowane. Że ich zachowanie nie jest godne tego święta i przynosi straty moralne uczestnikom MN.

    Łatwo krytykować polityków PiSu, ale oni znajdują się pomiędzy młotem a kowadłem. Kto, chcąc zachować twarz, pokazać swoją moralną wyższość, będzie pchał się na imprezę, która co roku kończy się coraz większymi zamieszkami, atakami na ambasadę, jest praktycznie nieprzewidywalna? Czy największa opozycyjna partia może sobie na to pozwolić?

    Postawmy się na ich miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  28. Panie Aleksandrze,

    Myślenie "partyjne" na podobieństwo myślenia "stadnego", wyklucza myślenie samodzielne. Ktoś nawykły do zbiorowej mądrości partii, nie potrafi / nie ośmiela się formułować zastrzeżeń, aby nie doznać wykluczenia ze stada. Co bywa nieprzyjemne, a często także kosztowne. Instrukcje jakimi bombardowane są KGP dawno przekroczyły próg idiotyzmu i na podobieństwo elektoratu PO oraz kibiców sportowych ich członkowie mają wdrukowywane:

    Nic się nie stało!
    Polacy, nic się nie stało!
    Nic się nie staaaaaało,
    Nasz PiS-ie nic się nie stało.

    Dobrym przykładem jest tu Niezależna.pl, gdzie od wczoraj bije w oczy tytuł: "Tusk jak Jerzy Urban! Za zamieszki w Warszawie oskarżył... Jarosława Kaczyńskiego!" - a piętro niżej, na naszych blogach.pl poseł PiS, Zbigniew Kuźmiuk (zdawałoby się rozsądny człowiek) brnie w schizofrenię objawową portalu, tłumacząc: "Nie udało się zepchnąć na PiS odpowiedzialności za zamieszki".

    Aktualnie dołączył doń red. Sakiewicz, tytułem "Prowokacja i nowa nadzieja" zbijając mnie z nóg siłom argumentacji.

    A NEW HOPE - /nb. czy redaktorzy GP kiedykolwiek oduczą się myśleć "kalkami"?/ - to wg red. S. udział delegacji z Węgier w uroczystościach krakowskich. PROPONUJĘ W PRZYSZŁYM ROKU DAĆ DOWÓD JESZCZE WIĘKSZEJ ROZTROPNOŚCI I ODWAGI: OBCHODY ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI POLSKI - PRZENIEŚĆ NA WĘGRY!!!

    Szczytem partyjnego zacietrzewienia są relacje z marszu, potępiające "narodowców" - choć tam przecież maszerowali różni ludzie (TAKŻE Z WĘGIER!!!), najczęściej cywile, ale i "wojskowi"; zresztą od zawsze wiadomo, że przy tak gęstym monitoringu trasy - wszelkie zamieszki na większą skalę to po prostu policyjno-żandarmeryjne ustawki, i ten strażnik z budki wartowniczej pewnie bardzo się musiał spieszyć, żeby się nie zająć od środka.

    Czekam teraz kto pierwszy przeprosi bratni naród rosyjski i jego dobroduszne władze za nieodpowiedzialne zachowanie polskich szowinistów. Inna sprawa, że organizatorzy zamieszek doskonale wiedzą, w która ambasadę skierować gniew ludu, bo gdyby podpalono jakakolwiek inną budkę, wszyscy stukaliby się w czoło :) Ale dobrze się stało, cieszy oko, gdy nasi ruskich biją, nawet jeśli nasi to policja.

    Oho! Przeprosiny, jak widzę, to za mało. Włączyła się do akcji ambasada rosyjska i oprócz przeprosin ŻĄDA odszkodowania! :)))

    Panie Aleksandrze: czyżby postanowiono przyspieszyć akcję POJEDNANIE???

    = =

    I do tego wszystkiego "eksterytorialny" surrealistyczny szczyt ocieplenia globalnego (nie-narodowego) na Basenie Narodowym! Co by nie powiedzieć - robi się wesoło w naszym bloku/gazowni/obozie!

    Za rodinu, za putinu na boj, na boj, na boj!


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rubla nie zdobyli, a cnotę i tak bezpowrotnie stracili.
      W Krakowie, nie w Krakowie, władza warszawskiej władzy
      ponieważ jak i ona poluje wyłącznie na PiS, oskarżać będzie
      zawsze PiS. Choćby 11 listopada na Księżyc wyemigrował!

      Innymi słowy: jak się chce psa uderzyć, kij się zawsze znajdzie!


      Za Niezależna.pl

      Wtorkowe oświadczenia rosyjskich polityków ws. zajść podczas marszu narodowców, są powtórzeniem wypowiedzi członków polskiego rządu. Donald Tusk, a za nim szef MSW, obarczył współodpowiedzialnością za zamieszki lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego. – Ten wybryk, jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio, zainicjowali przedstawiciele partii Jarosława Kaczyńskiego – wtóruje polskim politykom Michaił Margiełow, syn sowieckiego szpiega, szef Komitetu ds. Międzynarodowych Rady Federacji Rosji.

      Czy PiS tego nie rozumie, Panie Aleksandrze?
      Bo mnie, przyznaję, takie oszukiwanie samych siebie,
      w dodatku przedstawiane niemal jak akt bohaterski,
      zaczyna po prostu wkurzać.

      Najpierw było: zamilczmy to i tamto (i zamilczaliśmy, mea culpa) ŻEBY TYLKO NIE ZASZKODZIĆ PiS!!!

      Teraz kolejna odsłona: SIEDZIEĆ CICHO I NIE DAĆ SIĘ SPROWOKOWAĆ!

      Usuń
  29. MAMMA MIA!!!

    Facet z tankowca dał dzisiaj kolejny popis. Tym razem nie w odjazdowej komorowszczyźnie:

    /Wydaje mi się, że jestem na wielkim tankowcu, przesuwam koło sterowe i ten tankowiec dopiero za jakiś czas zareaguje na jego ruch. Niewykluczone, że dopiero wtedy, kiedy mnie tu już nie będzie./

    - ale w czystej-żywej stalinowszczyźnie:

    "Sienkiewicz: Sprawcy zamieszek to margines kibolski i bandycki. To ideowe dzieci PiS".


    Ideowe dzieci PiS?
    Własnych policmajstrów tak przezywać?
    Ten człowiek w końcu się doigra!

    OdpowiedzUsuń
  30. iwona,

    Myślę, że ma Pani błędne informacje na temat przebiegu marszu. Błędne, czyli pochodzące od ośrodków propagandy oraz tych z "naszych" mediów, których przekaz skoncentrowany jest na nagłaśnianiu incydentów sprowokowanych przez służby. Proponuję zapoznać się z nieco innymi relacjami:
    http://solidarni2010.pl/16826-prowokacja-pod-ambasada-rosji---opis-wydarzen-relacja-wlasna.html?PHPSESSID=a62edd4be12d73fd53cf632f308e0bac

    Owszem, takie incydenty miały miejsce (tak jak mają miejsce podczas różnych manifestacji w Paryżu czy w Rzymie), jednak ocenianie na ich podstawie zachowań i intencji kilkudziesięciu tysięcy Polaków jest więcej niż uproszczeniem.
    Nie widzę też podstaw, by mówić o "schodzeniu na manowce". Chyba, że za "manowce" uznamy prawo Polaków do świętowania Dnia Niepodległości, a za normę, zachowania esbeckich prowokatorów i szczekanie funkcjonariuszy medialnych. Taka ich rola.Niech szczekają i prowokują.
    Nie wiem między jakim "młotem a kowadłem" znalazł się PiS, ale pozwoli Pani, że nie będę stawiał się w położeniu posłów opozycji. Uważałbym taki zabieg za niewłaściwy, bo (z całym szacunkiem dla ich pracy) sądzę, że 99 proc wyborców PiS znajduje się w znacznie gorszym, a niektórzy w tragicznym położeniu. Zabieg epatowania "trudami" działaczy PiS lub "prześladowaniami" kilku panów redaktorów, uważałbym za niesmaczny.
    Jeśli mamy poważnie traktować opozycję, a ona ma poważnie traktować walkę o odzyskanie Polski, nie wolno stosować tego typu demagogii. Jest ona wygodna, ale fałszywa.
    Opozycja jest po to, by reprezentować nasze racje i nasze interesy. Szczególnie w kwestiach tak fundamentalnych, jak prawo do stołecznych obchodów Święta Niepodległości, prawo do nieliczenia się z żądaniami łajdaków czy prawo do ignorowania głosu propagandystów. To są prawa ludzi wolnych.
    Politycy opozycji mogą zatem próbować sprostać takim wyzwaniom, lub (jeśli nie czują się na siłach), zająć innymi, pożytecznymi zajęciami. Nie mogą jednak wymagać, byśmy w imię "zrozumienia" dla partyjnych strategii bądź przemilczenia mętnych argumentów rezygnowali z tych elementarnych praw.
    W tej kwestii proponuję postawić rzecz na nogach, bo dzięki wytężonej pracy wielu "naszych" mediów, od dawna stoi ona na głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święto w Warszawie z udziałem PiS - TAK. Jakieś dziwne, nielicujące z przesłaniem Święta Niepodległości burdy w wykonaniu (kogo?!!!), które są nie walką o wolność, racje opozycji, a strzelaniem sobie w stopę - NIE.
      Problem dziwnych gości marszu (raczej nieproszonych) nasi muszą rozwiązać. Nie wiem jak. Może poprzez jasny komunikat, że chuligani (którzy, nie przeczę, mogą być rosyjskimi agentami) są niemile widziani i przysługują się wrogom. Może większa aktywność straży marszu? Nie wiem...
      Kto rozumny (oprócz ruskich agentów właśnie) robi takie rzeczy? Dlatego trzeba oficjalnie odciąć się od nich.
      Przecież PiS nie może przechodzić obok podpalanych ambasad czy płonących tęcz.

      A tak w ogóle, problem agentury (polskiej i rosyjskiej) już nabrzmiewa. Jeżeli to rosyjska robota, to jest to już problem bardzo poważny. Praktycznie wszystko może się z ich udziałem na terenie Polski wydarzyć...

      Usuń
    2. iwona,

      Po 10 kwietnia nie ma chyba potrzeby demonizowania "problemu agentury". Wprawdzie rozumiem Pani intencje, ale nie potrafię przyjąć stanowiska wyrażonego w słowach:
      "Przecież PiS nie może przechodzić obok podpalanych ambasad czy płonących tęcz".
      Zapytałbym: a dlaczegóż to w kraju, którego elity zginęły w pułapce pod Smoleńskiem, w kraju doświadczonym półwieczem okrutnej okupacji sowieckiej i dwudziestoleciem panoszenia moskiewskich rabów, widok płonącej budki na tyłach ambasady miałyby uwłaczać polskiej partii opozycyjnej?

      Usuń
  31. Pani Urszulo,

    Gdy czytam dziś wywody "naszych" mediów na temat "marszu narodowców" przypomina mi się wypowiedź rzecznika prasowego KKW Janusza Onyszkiewicza z grudnia 1988 roku, w której w bardzo ostrych słowach potępił młodzież biorącą udział w manifestacji w Gdańsku. Onyszkiewicz stwierdził wówczas, że "ci, którzy wzięli udział w pożałowania godnym zajściu, muszą wiedzieć, iż bez względu na ich intencje działają na rzecz sił wrogich 'Solidarności' i przeciwko jej ideałom”. Takich wypowiedzi w okresie lat 1988-89 było wiele.
    I choć doskonale zdaję sobie sprawę, kim są liderzy RN i kilku innych organizacji, kto i w jaki sposób próbuje zwykle wykorzystać "radykalne" ugrupowania, nie mogę pozbyć się wrażenia, że dokonuje się dziś potężnej manipulacji. Po pierwsze: identyfikując Marsz Niepodległości wyłącznie jako "imprezę narodowców" ( co jest absurdalne dla każdego, kto był wczoraj wśród uczestników tego Marszu), po wtóre: mieszając samą ideę świętowania tego dnia z działaniami grupki esbeckich prowokatorów i kształtując ocenę tego wydarzenia na podstawie owych prowokacji.
    Gdybyśmy przyjęli model rozumowania prezentowany dziś w "naszych" mediach, to w jaki sposób należałoby oceniać manifestacje niepodległościowe z roku 1983,1984 czy 1988? Zawsze, gdy Polacy walczyli o swoje prawa (w tym o prawo obchodów narodowego święta) dochodziło do "zamieszek", "podpaleń", "aktów wandalizmu" i szeregu tym podobnych zdarzeń.
    Czy z tego powodu, manifestacje organizowane w latach komuny należy oceniać negatywnie? Czy ponad prawo do organizowania takich obchodów wolno stawiać obawy o prowokacje, używać sofizmatów o "awanturach potępianych przez cały świat" lub odwoływać się do tzw. racji zdroworozsądkowych, którymi ludzie mali i tchórzliwi zwykli kamuflować własne obawy i interesy? Gdzie wówczas byliby Polacy, gdyby nad prawem do obchodów tego święta ( i dziesiątkami innych, słusznych praw) postawić takie ograniczenia?
    Myślę, że warto zadawać takie pytania i nie bać się szukać nań odpowiedzi. Bo jeśli cały zasób środków i całą strategię walki podporządkujemy reakcjom ośrodków propagandy lub będziemy tak postępowali, by nie prowokować ataku łajdaków, możemy zapomnieć o zwycięstwie i zamiast opowiadania sobie bajek o dumie narodowej, dziś już szukać kolejnych Onyszkiewiczów i Mazowieckich.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja pamiętam, jak prof. Cenckiewicz opowiadał o tym, jak to zarówno Wałęsa jak i inni okragłostołowcy, nie pozwalali im - podówczas studentom - przejmować dokumentów KW MO i zakazywali manifestacji, żeby nie zakłócać - jak i teraz: "pojednania". Tylko wtedy jeszcze nie było tak źle: polska (nominalnie) władza jednała się z polską opozycją (jak się później okazało - starannie wyselekcjonowaną). Teraz mamy się jednać z Moskwą i nie drażnić OBCYCH.

      Pozdrawiam bardzo serdecznie - choć jestem dziś naprawdę rozzłoszczona. Ale uchowaj Boże, nie na Pana, Panie Aleksandrze:) proszę spać spokojnie :))))))

      U.


      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Nie ma potrzeby się złościć. Po raz kolejny potwierdza się prawda, że najmądrzejsza postawa wobec działań Onych zamyka się w stwierdzeniu: nas to nie dotyczy. I byłoby doskonale, gdyby ludzie, którzy nadali Jarosławowi Rymkiewiczowi tytuł Człowieka Roku pamiętali te proste słowa poety:
      „Nawet nazywać ich nie warto – w ogóle nie warto się nimi zajmować, najlepiej jest uznać, że ich nie ma. Trzeba wychodzić, kiedy wchodzą, odwracać się, kiedy do nas podchodzą. Polska należy do nas, a oni niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. Nas to nie dotyczy.”

      Całkowicie bezsensowna (z punktu widzenia polskich interesów) jest próba tłumaczenia relacji obecny reżim-Moskwa. Nie wolno też pisać Polakom, że kremlowskie łgarstwa są "powtórzeniem wypowiedzi członków polskiego rządu", bo od dnia 10 kwietnia 2010 roku ton narracji owego "polskiego rządu" jest moderowany z Moskwy. W wielu tekstach zwracałem na to uwagę, cytując szereg wypowiedzi rosyjskich mediów i polityków, które były następnie powtarzane przez Tuska czy Komorowskiego.
      „Co się stało z premierem Donaldem Tuskiem, którego zawsze uważano za wzór powściągliwości i zdrowego rozsądku wśród polskich polityków?" – pyta dramatycznie "Komsomolskaja Prawda" w grudniu 2010 roku i podsuwała natychmiast intrygującą odpowiedź: „Czyżby tak przestraszył się kolejnych oskarżeń pod swoim adresem ze strony brata zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Jarosława?"
      W tym samym czasie inna rosyjska gazeta - "Izwiestija" zauważyła że "na gruncie smoleńskiej tragedii w Polsce powstały najbardziej nieprawdopodobne wersje spiskowe.Do wyborców aktywnie próbuje je donieść partia Prawo i Sprawiedliwość, której lider Jarosław Kaczyński stracił brata-bliźniaka. Rządzącą Platformę Obywatelską oskarża on otwarcie o zdradę interesów narodowych".

      Rosja nigdy nie zaprzestała gry antypisowską kartą, a wszystkie brednie rozpowszechniane dziś przez reżim znajdują swoje korzenie w rosyjskich inspiracjach. Już 22 kwietnia 2010 deputowany do Dumy Państwowej Siergiej Markow wyraził w "Komsomolskiej Prawdzie" obawę że „Jarosławowi Kaczyńskiemu, gdyby zdecydował się kandydować, pomogłaby fala współczucia w związku ze śmiercią brata”. Dlatego Markow uznał, że „katastrofa pod Smoleńskiem i tragedia katyńska będą wykorzystane w kampanii wyborczej, co po raz kolejny nastroi zwykłych Polaków przeciwko Rosji i ochłodzi dwustronne relacje”.
      O rusofobii Kaczyńskiego ostrzegała w maju "Wremia Nowostiej”, gdy w relacji z inauguracji kampanii wyborczej lidera PiS napisano, iż „stronnicy Jarosława Kaczyńskiego znów krytykują Rosję”.
      Nie zabrakło też oceny działań sztabu wyborczego: "Wizerunek nieprzejednanego i konfliktowego Jarosława Kaczyńskiego jego sztab w pocie czoła próbuje zmienić, a jako początkową datę metamorfozy patrona podaje tragedię 10 kwietnia.”
      We wrześniu ta sama "Wriemia Nowostiej" upewniła „polskich przyjaciół”, że "opozycja upolitycznia tragedię pod Smoleńskiem". Zdaniem gazety, za "rozważaniami lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego na temat przyczyn katastrofy Tu-154M kryją się polityczne pobudki i emocje". Poinformowano również, że "działania rządu Polski po tragedii Jarosław Kaczyński określił jako skandal, pełną kapitulację i serwilizm wobec Moskwy".
      Czasem warto czytać kremlowskie szczekaczki, by wiedzieć, skąd bierze się jakieś "stanowisko Tuska" czy mądrość zawarta w artykule polskojęzycznego propagandysty.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    3. Drogi Panie Aleksandrze,

      Ależ ja się w żadnym wypadku nie złoszczę na tych "gnojków" (R) Mme Premierowa, tylko na naszych się złoszczę, na PiS, że obrał tak głupią taktykę. Cofając się, niczego nie osiągniemy, przeciwnie, rozzuchwalamy Moskwę i jej miejscowych pachołków - czyt. warszawską władzę!

      Pozdrawiam serdecznie


      PS. Komentarze Pańskie pod tym wpisem - są tak wspaniałe, ze każdy mógłby zostać opublikowany jako osobny tekst!

      PS1. Nigdy nie miałam nic przeciwko czytaniu i cytowaniu przez Pana kremlowskich szczekaczek. Sama też czytałabym je, gdyby nie - nie do przezwyciężenia - wstręt do cyrylicy. Ale Głos Rossiji - po polsku, przeglądam stale. Oni tam w końcu podają informacje z pierwszej ręki, a odsiać propagandę od rzeczy istotnych - potrafię.

      Usuń
    4. ...

      I podobnie jak Pan (w dzisiejszym tt*) marzę o dniu, kiedy PiS odpowie wreszcie na ruskie łgarstwa: "a op... się od PiS-u i polskich spraw" - kremlowscy szczekacze.

      Pozdrawiam serdecznie

      * AŚ: Poświąteczne pytanie do partii opozycyjnej:kiedy doczekamy się godnej odpowiedzi na ruskie łgarstwa: a odp... się od PiS-u i polskich spraw.

      Usuń
    5. Pani Urszulo,

      PiS oczywiście nigdy nie udzieli takiej odpowiedzi. Musiałby bowiem pokonać przeszkodę znacznie potężniejszą niż strach przed Rosją czy strach przed propagandystami.
      Istnieje bowiem dogmat, w którym postawę antyrosyjską lub (nie daj Boże) "rusofobiczną" uznaje się za przestępstwo gorsze od podważania "mechanizmów demokracji", a nawet od siorbania przy stole.
      Jest to zabobon tak horrendalny i tak powszechny, że miesza języki nawet najmądrzejszym ludziom.
      Dlatego z przyjemnością przeczytałem dziś słowa człowieka nieskażonego tym zabobonem:
      "Każdy Polak ma konstytucyjne prawo nie lubić Ruskich i głośno o tym mówić ile tylko mu się podoba. Każdy Polak, ma konstytucyjne prawo obrzucać ruską ambasadę (nie ludzi, tylko posesję) wszystkim czym tylko chce, a policja ma obowiązek skutecznie bronić placówki dyplomatycznej nawet tak wrogiego państwa, jakim jest Rosja. Na tym polega ta gra w demokrację. To policja jest winna, że nie obroniła ambasady, a nie obywatele, którzy mają konstytucyjne prawo ambasadę obrzucać". - Wojciech Cejrowski

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    6. :-)

      Never say never, Mr Ścios!

      Cuda przecież się zdarzają? :))

      A wypowiedź Cejrowskiego - świetna!

      Usuń
  32. Ruska agentura i służby prowokują burdy w Polsce, w dniu największego święta Polaków i jeszcze każą tych pachołkom za to przepraszać. To szczyt hańby i zaprzaństwa. Partia opozycyjna powinna iść ramię w ramię z ludźmi we wczorajszym marszu. Powinna tych wszystkich ludzi przygarnąć i przyjąć solidarnie "na klatę" ten medialny ściek. Inaczej ludzie młodzi odwrócą się od PIS-u i sami wykształcą swój ruch, jak ktoś powyżej napisał. Nie można pozwolić na to odseparowanie. Dlatego błędem było tournee do Krakowa. Jak widać nawet ściekowisko daje wskazówki JK, mówiąc, że to jego ideowe dzieci. Podobnie jak moherowe berety etc. Ja na miejscu taktyków z PIS- u uważałbym to za powód do dumy. A tak jest znów gęganie i nie widać różnicy gdzie świnia,a gdzie człowiek. Ta władza nie cofnie się przed niczym. Pamiętając 10.04. nikt z PIS-u nie powinien mieć co do tego żadnych wątpliwości. Te ruskie pachoły naprawdę boją się gniewu młodych. Ich wściekłe ujadanie i szarpanie to dostateczny dowód, że trzeba po to środowisko wyciągnąć ojcowską dłoń. I na koniec myślę, że podpalenie homo-tęczy- symbolu nachalnej homo-propagandy, powinno być uznane za akt odwagi obywatelskiej i przedstawione jako czyn heroiczny.

    OdpowiedzUsuń
  33. KSIĄDZ ROBAK,

    Podzielam pogląd, że "być w Warszawie" było wczoraj obowiązkiem Prawa i Sprawiedliwości.
    Prawdą jest również, że takim działaniem opozycja pogłębia zdezorientowanie ludzi młodych i naraża się na utratę najwierniejszego elektoratu. To nie panowie z węgierskich partii i gazet są nam dziś potrzebni, lecz ludzie młodzi, odważni i zdolni do działania.
    Dlatego hasło wczorajszego Marszu - "Idzie nowe pokolenie" było bodaj najcenniejszą myślą Święta Niepodległości, ale też musiało wywołać wściekłość reżimowców. Oni nie boją się polityków PiS-u ani "naszych" redaktorów i publicystów. Jedyne, co spędza im sen z powiek to lęk przed gniewem ludzi "nazbyt nierozsądnych".

    OdpowiedzUsuń
  34. To był przełomowy moment. Pozostaje wierzyć, że po tym przyczłapaniu do Canossy, nie dalej niż za siedem lat Jarosław zajmie Rzym. A dokładniej, że zajmie "małe żydowskie miasteczko blisko granicy z Niemcami".

    A skoro tak, to należy dostrzec, iż od zawsze małe sprawy toczą się daleko wolniej od spraw wielkich i niemal nigdy nie zbierają lawiny. Jaki wybór, taki los. Więc może to będzie lat 77. Kto czytał kabałę ten wie, że to liczba oczyszczenia duszy, pokornej samowiedzy.

    Pomogę zmianie, bo ufność musi wyprzedzać głos i wiarę, ale na tej stacji wysiadam z tramwaju PiS. Z trzeźwą głową. To nie mój tramwaj. Kto ufa poezji i mistyce, ten szybko znajdzie, że 44 jest imieniem ognia.

    Ja jednak nie wierzę ani kabałom, ani mistyce, a liczby mam jedynie za metaforę, pomocnicze narzędzie, które zrównuje jabłko z jabłkiem, żeby dostać za tuzin dobrą cenę. Nigdy bowiem nie widziałem dwóch takich samych jabłek, dwoje takich samych ludzi, a zwłaszcza dwóch takich samych kropli wody.

    Wszystko dzieje się tylko raz. Absolutnie wszystko. I ten moment, moment wstydliwej, społecznej porażki, ale zarazem całkowitej klęski prawdy i ducha, właśnie się wydarzył. I jest nie do "odzdarzenia".

    Wczoraj PiS się skończył jako formacja duchowa. Czas wywoływać ducha z ziaren w piasku.

    OdpowiedzUsuń
  35. Panie Przemku,

    Jeśli to nie wiara w "kabały i mistykę" , nie warto w partii politycznej upatrywać formacji duchowej. Nie taka jest rola PiS-u i jeśli zasługuje on na nasze wsparcie, to nie z powodu wiary lecz z uwagi na nakaz rozumu. Tyle i aż tyle.
    Staram się zrozumieć Pańskie słowa, jednak widzę w nich efekt pomieszania tych dwóch porządków. W tym wypadku nieprzystających, bo choć w świecie polityki mamy prawo wymagać wartości, to jednocześnie - w imię tychże wartości, nie wolno odrzucać jedynej siły politycznej, która posiada zdolność do działania.
    To wielkie wyzwanie, bo ciężar wydarzeń sprawia, że łatwiej jest dziś "wywoływać ducha z ziaren piasku" niż zmieniać piasek w skałę.

    OdpowiedzUsuń
  36. Marsz Niepodległości 2013 inaczej
    http://wpolityce.pl/wideo/66884-marsz-niepodleglosci-relacja-stefczyktv-takze-fragmenty-przemo

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. Tym razem nie zgodzę się z autorem.
    Posłużę się cytatami.

    Sztuka wojny. -Forma militarna:
    „Dawni mistrzowie sztuki wojennej – powiada Sun Tzu – zadbawszy, by ich nie pokonano, czekali na sposobność pokonania wroga.
    [...]Jeśli nie można zwyciężyć, należy się schować. Jeśli nadarza się sposobność wygranej, należy zaatakować. Chować się należy, gdy wróg dysponuje większą siłą; atakować zaś, gdy przewaga jest po naszej stronie.[...]
    Zwycięstwa znakomitych generałów nie były pokazem ich waleczności, ani nie przyniosły im rozgłosu. Wygrywali, nie popełniając błędu. A dlatego że nie popełnili błędu, czegokolwiek się podjęli, prowadziło do zwycięstwa, bo oni zwyciężali już pokonanego. Wprawni wojskowi zajmują więc pozycję, na której nie mogą przegrać, nie tracąc jednocześnie okazji do pokonania wroga. Dlatego też przyszły zwycięzca najpierw wygrywa, a potem walczy (tzn. walczy, kiedy jest pewny wygranej), przegrany zaś najpierw wdaje się w walkę, a potem stara się wygrać.”


    36 chytrych sztuczek. -Sztuczka ostatnia:
    „Wycofanie całej armii, by uniknąć spotkania z wrogiem, jest rzeczą normalną i nie ma się czego wstydzić.
    Jeśli potencjał bitewny wroga gwarantuje mu zwycięstwo, nie można z nim walczyć. Zostaje nam do wyboru: poddać się, pertraktować lub uciec. Poddanie się to kompletna porażka. Pertraktacje to przegrana połowiczna. Ucieczka zaś nie jest w ogóle porażką. Uniknięcie porażki, to sposób na zwycięstwo.”


    „Sztuka wojny” to bardzo przewrotne dzieło ale w Wa-wie PiS jako PiS nie mógł wygrać – z testu wynikło, że 70% to grzybiarze, którzy słuchają gajowego.

    Organizatorem marszu byli Narodowcy ale przyszło 100tys ludzi. Reżim nazywa ich dziećmi PiSu a za burdy wini Kaczyńskiego.
    To jest zbyt żałosne i śmieszne i przejdzie do klasyki kabaretu.

    Wyobraźmy sobie, że poseł „p” organizuje homoparadę i dzieją się na niej oburzające incydenty. Po paradzie Kaczyński mówi, że „p” to alter ego Komorowskiego, to są kumple i tym incydentom winny jest Komorowski.

    Konkluzja moja jest taka:
    Komorowski i Tusk mają ludzi od brudnej roboty takich jak „p” a Kaczyński musiał zawsze sam się nadstawiać. Nie tym razem.

    Wg mnie wilk syty i owca cała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Myli Pan taktykę wojenną z błędem politycznym. Ale nawet w tej konwencji, nie rezygnuje się z dowodzenia 100 tysięczną armią w obawie przed wrzaskiem grupki łajdaków.
      Na marginesie: ze starożytnym dziełem Sun Tzu i jego literalną interpretacją jest pewien problem. Dlatego cieszę się, że twórcy Legionów nie znali tego dzieła.

      Usuń
  39. Panie Aleksandrze

    Pozwolę sobie wkleic tekst Piotra Lisiewicza z niezalezna.pl, brzmi bardzo rozsądnie ...

    Sowietolog Ryszard Wraga opisywał, jak Rosja od wieków stosuje wobec podbijanych narodów metodę rozbudzania w nich nacjonalistycznych szowinizmów. Są one za słabe, by zagrozić Moskwie, natomiast skutecznie „odsuwają te narody od Europy, od kultury zachodniej, od uniwersalnych idei społecznych”. A kiedy na pewnym etapie szowinizmy te kierowały się przeciw Moskwie, ta bezkarnie mordowała owe osamotnione narody. Ostatnio Moskwa zastosowała tę metodę wobec Czeczenii, gdzie zainstalowała islamskich fanatyków, by zdominowali niepodległościowy nurt. Tak zapewniła sobie milczenie świata wobec eksterminacji Czeczenów. 11 listopada to część tego schematu. Świat usłyszał, że Polacy zwalczają Rosję, bo są nacjonalistami i nie lubią obcych. Po to Tusk ściągnął zachodnie media. Co mógł zrobić obóz niepodległościowy? Jarosław Kaczyński mówił, że dziedziczy on tradycje od Daszyńskiego po Dmowskiego. Przyjazd Węgrów stał się okazją do podkreślenia, że kontynuuje on tradycje Lecha Kaczyńskiego – wspierania regionu w wyzwalaniu się spod buta KGB. Poszerzania obszaru Europy, gdzie działają cywilizowane standardy. I to jest zadanie patriotów, a nie eskalacja nacjonalistycznych haseł.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to po co tak krytykować taki proeuropejski rząd, jaki mamy obecnie? Kwaśniewski z całym SLD ma także duże zasługi we wprowadzaniu Polski do struktur europejskich.
      "Nacjonalistyczni szowiniści", narodowcy, patrioci są zdecydowanie mniej proeuropejscy.

      Usuń
  40. Cyt:
    "To był przełomowy moment. Pozostaje wierzyć, że po tym przyczłapaniu do Canossy, nie dalej niż za siedem lat Jarosław zajmie Rzym. A dokładniej, że zajmie "małe żydowskie miasteczko blisko granicy z Niemcami".
    A skoro tak, to należy dostrzec, iż od zawsze małe sprawy toczą się daleko wolniej od spraw wielkich i niemal nigdy nie zbierają lawiny. Jaki wybór, taki los. Więc może to będzie lat 77. Kto czytał kabałę ten wie, że to liczba oczyszczenia duszy, pokornej samowiedzy.
    Pomogę zmianie, bo ufność musi wyprzedzać głos i wiarę, ale na tej stacji wysiadam z tramwaju PiS. Z trzeźwą głową. To nie mój tramwaj. Kto ufa poezji i mistyce, ten szybko znajdzie, że 44 jest imieniem ognia."

    Może coś w tym jest... Może muszą przyjść jacyś "mściciele", którzy rozwalą obecny ład w Polsce. Pamiętam młodych ludzi z mojego pokolenia (lata 90-te), którzy startowali w wyścigu szczurów. To pokolenie czczące żołnierzy wyklętych to ewenement. Oni, zdaje się, wybrali nareszcie te właściwe wartości (a nie "złotego cielca", jak pokolenie z początków transformacji). Na Zachodzie nadal młodzież jest zepsuta, miałka. Mamy prawdziwy skarb, o który trzeba dbać. Choć burdy rażą, jak zwykle.

    PiS nie zrobi wielu rzeczy, na które czekamy. Będzie tylko boksowanie w mediach, a reszta po staremu. Tak było za poprzedniej kadencji tej partii, i będzie dalej. Wyobrażacie sobie rewolucję przeprowadzoną przez PiS? Radykalną dekomunizację? Rozwiązywanie problemów młodych, wypychanych z kraju - jak oni sami nie przejmą władzy, to kto im pomoże? Przecież potrzebna jest radykalna REWOLUCJA w systemie prawnym, podatkowym, itp. aby dało się żyć w tym kraju, zakładać rodziny. Wyobrażacie sobie to w wykonaniu PiS?

    OdpowiedzUsuń
  41. Do AŚ i all.

    Witam.

    Tak się tu wszyscy zastanawiamy nad apatrydami. Kiedy to oni się łaskawie otrząsną ze swego egoizmu, snobizmu, a nade wszystko zechcą przyznać się (poznać, zainteresować się) swoją prawdziwą tożsamością? Podczas gdy to trzeba zająć się inną „warstwą społeczną”. Apatrydzi są skończeni, nimi absolutnie moim zdaniem nie należy się ani zajmować, ani przejmować, ani tym bardziej w razie, „czego” na nich liczyć. Na nich trzeba uważać jak na zdrajców, kolaborantów, najemników i wroga!

    I przyszło mi na myśl po tym jak zupełnie niespodziewanie wpadła mi w ręce książka J.I. Kraszewskiego pt.: „BUDNIK”. Kraszewski opisał to, co zaobserwował żyjąc przez wiele lat z „budnikami” (dla niewtajemniczonych wyjaśniam – Budnicy to szlachta polska żyjąca na Kresach, która po za brzmieniem nazwisk rodowych nie zachowała żadnych dowodów na swą szlacheckość. „W dawnej Polsce: poddany rzemieślnik osiedlony w lasach, głównie wielkiej własności ziemskiej” * Znamienne jest to, że pamięć swego pochodzenia wynosili wysoko, choć bez żadnej przyczyny. Po za tym ekonomicznie nie żyli lepiej od chłopów, nie raz nawet gorzej a mimo to uważali się za „coś” lepszego. Autor opisuje połowę lat XIX w.
    Kraszewski opisuje życie swojego bohatera – Bartosza Młyńskiego – człowieka niezwykle prawego charakteru, ale mimo to jego losy nie ułożyły się pomyślnie.

    I teraz szukajac odpowiedzi na pytanie Pana „VCR” i wszystkich tych, którzy piszą tu: „co jeszcze musi nas Polaków upodlić, co się wydarzyć byśmy ruszyli do boju, do walki o zdobycie prawdziwej niepodległości? Wyzysk ekonomiczny chyba tu nic nie zmieni.

    Panie Aleksandrze? Odkryłam, że naród polski (nie wliczam w „niego” apatrydów, zgrai karierowiczów, cwaniaczków, zdrajców, sprzedawczyków, najemników, rabów sowieckich, germańskich i jedyny Bóg wie kogo jeszcze?) w zdecydowanej większości nie jest nawet jak te „budniki” Kraszewskiego. Dlaczego tak uważam?
    Bartosz (taki sobie budnik) żyje z rodziną w nędzy, ale jest za mało uświadomiony, aby rozumieć, dlaczego tak jest? Właściwie to on się nie zastanawia nawet nad tymi rzeczami. Znamienne jest, że nędza jednych ludzi uszlachetnia (jak „tego” budnika), a innych upadla (jak jego bratową). „Nasz” budnik jest szlachetny i trzyma się własnej „filozofii życia”, która brzmi: „TAK BYŁO SĄDZONE!”.
    Pytanie za 100pkt. Kiedy i w jaki i czy w ogóle budnik zerwie z tą zasadą? Co musi mu tak dopiec, dokopać, tak go zaboleć, że aż „wyrwać pępek z trzewi”, żeby przestał bredzić, że” tak było sądzone”? No i jest taka JEDNA JEDYNA rzecz, taka „dziedzina” taka czuła struna, na której budnik nie pozwala nigdy i nikomu grać. Jest taka jedna jedyna sprawa, z którą budnik nie jest się w stanie pogodzić.

    We wielkim skrócie. „Nasz” budnik ożenił się z piękną dziewczyną, która pracując we dworze uległa demoralizacji. Bartosz ma jej to za złe, ale „bierze głęboki oddech” i znosi uznając, że: „tak było sądzone”. I to się w końcu mści – pierwszy raz. Potem Bartosz miał tylko bardziej przerąbane. Żonka nawykłszy do dworskiej swawoli w końcu znalazła sobie kochanka we dworze. Bartosz nie wytrzymał i ustrzelił gagatka czyniąc go kaleką na całe życie. Żona to strasznie odchorowała. Ale to jakaś refleksja na krótko w życiu budnika. Potem nie przejmuje budnika fakt, że ma synalka idiotę, lenia i nieużytka – „Widocznie tak było sądzone”. Nie„wzruszył” budnika również fakt niesłusznego oskarżenie o kradzież koni – „Tak było sądzone”. Nie zajęczał „nasz” budnik nawet jak poszedł siedzieć niesłusznie na kilka latek do pierdla za innego cwaniaka – intrygant ze dwora. „Tak było sądzone” widocznie zdaniem budnika. Tyle jego filozofii. Ale... Przychodzi taki drugi moment.
    CDN

    OdpowiedzUsuń
  42. Bartosz w związku ze sfiksowaniem żony całą swoją miłość przelewa na córkę Julisię, wszak na durnowatego synka Maćka szkoda było trwonić tego uczucia. No, ale Julisia rosła i wpadła w oko młodemu dziedzicowi, który bynajmniej nie był manierny jak ten ze „Znachora” – Dołęgi – Mostowicza. Zwykły bawidamek. Nicpoń, próżniak, hulaka i rozpustnik.
    „Tak było sądzone” – traci swą moc jak się budnik dowiedział, że ten dworski gówniarz zbałamucił, skrzywdził, wykorzystał mu najukochańszą córę. Zrobił wówczas tak jak przed laty (w sprawie żony i kochanka). Wziął spluwę i sruuuuuuuuu w panicza.

    Panie Aleksandrze, Budnik miał swoje zasady. Był szlachetny, cholernie uczciwy i wrażliwy na punkcie wierności. A Naród polski? Życie „pod sowieckim trepem” przez tyle lat kazało zapomnieć o uczciwości, wierności i szlachetności wielu rodakom. Musi się zatem wydarzyć coś, co „dojedzie” Polaków tak do żywego, że w końcu ruszą! Co by to miało być? Powiem Panu, że nie mam koncepcji. Ale granice, które ustawił sobie budnik, po przekroczeniu, których interweniował z flintą, dawno już przekroczono.
    Co Pan o tym myśli?

    * - za SJP źródło: http://sjp.pl/budnik

    Pozdrawiam wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  43. WSPANIAŁA AKCJA SOLIDARNYCH 2010!


    KLIK

    Solidarni2010 witają szczyt klimatyczny w Warszawie.

    Silna grupa Solidarnych, nieprzekraczająca liczby osób koniecznej do zarejestrowania zgromadzenia, wita uczestników szczytu! Dzięki temu wszyscy uczestnicy szczytu przybywający 11.11 do BUW na inauguracyjne spotkanie przeczytali jedyny witający ich banner w Polsce.

    FILM Z TEGO WYDARZENIA:

    https://docs.google.com/file/d/0B3WD__vRoAcuQnJPQ0pya21GZ0U/edit?usp=drive_web

    Obecnie – po zakończeniu Marszu Niepodległości – w BUW na ul. Dobrej w Warszawie rozpoczyna się uroczyste spotkanie wszystkich uczestników szczytu klimatycznego. Grupa członków naszego stowarzyszenia wita wychodzących z autokarów uczestników szczytu. To dziesiątki autokarów i wiele setek osób przybywających na szczyt! Wszyscy napotykają na anglojęzyczny banner [foto.] i są witani po angielsku przez członków naszego stowarzyszenia oraz zachęcani do zapoznania się z treścią banneru.

    Wcześniej na zdjęciach pod tekstem jest on widoczny także podczas Marszu Niepodległości, gdzie płynął w rzece polskich patriotów, niesiony przez Solidarnych, którzy zjechali z całej Polski na obchody 11.11.2013.

    Dziś cała Warszawa przypomniała sobie prawdę o Smoleńskim zamachu i kłamstwie rozpowszechnianym przez stronę rosyjsko-rządową.

    COP19 w Warszawie potrwa do piątku 22 listopada. Pierwsze sześć dni poświęcone będzie na sesje, różnych zespołów ONZ-owskiej konwencji klimatycznej. Drugi tydzień to spotkania najwyższych rangą przedstawicieli stron konwencji.

    Solidarni 2010 będą informować uczestników o faktach na temat Smoleńskiej katastrofy w każdy możliwy sposób!

    http://ewastankiewicz.wordpress.com/2013/11/13/solidarni2010-witaja-szczyt-klimatyczny-w-warszawie/
    ————————

    OdpowiedzUsuń
  44. I TO JEST ODPOWIEDŹ NA TWOJE ROZTERKI, HALKO!

    Jak długo nie ginie duch w narodzie, jak długo choć garstka NAS nie waha się mówić prawdę i o prawdę walczyć, tak długo nie wolno tracić nadziei.

    Dodałabym jeszcze, że rodzice - a już zwłaszcza mamusie - powinni zacząć wychowywać synów na mężczyzn; wystarczyłoby.

    Zwróć też uwagę na to, co napisała wyżej Iwona. O wchodzącym w życie najmłodszym pokoleniu, kilkunasto-dwudziestolatków, które za bohaterów obiera sobie Żołnierzy Wyklętych i polskich powstańców - to w nich nasza nadzieja! I nawet jeżeli MY nie podołamy, oni sobie na pewno poradzą z czerwoną zarazą.

    AŚ już to zresztą sygnalizował na tt:

    https://twitter.com/SciosBezdekretu/status/399945946970066945/photo/1

    PiS POPEŁNIŁBY NIEWYBACZALNY BŁĄD, GDYBY "ODPUŚCIŁ SOBIE" TYCH MŁODYCH LUDZI. IZOLUJĄC SIĘ OD NICH I URZĄDZAJĄC - JAK PRZEDWCZORAJ - OSOBNE OBCHODY 11. LISTOPADA I OSOBNE MARSZE NIEPODLEGŁOŚCI!


    Pozdrawiam Ciebie i wszystkich z Bezdekretu :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Czy Tv Republika zamienia się powoli rolami z TVN, czy mi się tylko wydaje? Oceńcie! Intrygujące są szczególnie wiadomości:

    "Ruszają akcje na rzecz odbudowy spalonej „Tęczy”, "Michnik: Byłem dumny z Kaczyńskiego", "Biernacki chce powrócić do pomysłu zakazu zakrywania twarzy na manifestacjach", "Jaruzelski wyszedł ze szpitala".

    W tym ostatnim, wymienionym artykule przedstawiają Jaruzelskiego:
    "Generał Wojciech Jaruzelski to przywódca PRL w latach 80. ubiegłego wieku, przewodniczący Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego podczas stanu wojennego, prezydent w latach 1989-90". Lemingom, chyba...

    Na stronie: http://telewizjarepublika.pl/

    Nawet szata graficzna portalu jak z TVN24.pl...

    OdpowiedzUsuń
  46. KAZEF / A.ŚCIOS

    Kiedy przedwczoraj czytałam rozmowę Panów na temat reperkusji sowieckich - /bo tam nadal są Sowiety + czapka Monomacha/ - na bezbożne zamachnięcie się na budkę wartowniczą przez "wiadome siły" na łańcuchu Jarosława Kaczyńskiego i imperializmu amerykańskiego ...

    KLIK

    ...pomyślałam, że to co napisał pan Aleksander, cyt:

    Znając sowieckie standardy (a myślę, że znają je też tzw.dyplomaci III RP) spodziewam się, że ambasador Zajączkowski będzie musiał wzmocnić ochronę ambasady w Moskwie (tylko jak) albo już pakuje bagaże.

    - to chyba jednak przesada, i że owszem, mamy do czynienia z barbarzyńcami i chamami, ale chyba NIE DO TEGO STOPNIA? I oczywiście byłam w błędzie, o czym najlepiej świadczą dzisiejsze ekscesy w Moskwie.

    O czym zaświadczam z należnym podziwem dla pana Ściosa, i jednocześnie z bezbrzeżną pogardą dla polskojęzycznych pachołków rządowych, którzy płaszczą się przed takim prostactwem i chamstwem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. Panie Aleksandrze,

    wiem, że należy się dystansować, nie dyskutować, etc. - ale naprawdę ciężko jest wytrzymać, kiedy byle ruski czynownik z ambasady pokazuje kto tu naprawdę rządzi i już nie tylko tuski rząd, ale całą Polskę przeczołguje i upokarza. To od 11 listopada zaczyna eskalować w niewiarygodnym tempie, a Komorowski i Tusk z operetkowymi MSZ i MSW przestali nawet zachowywać pozory suwerenności.

    Za Głosem Rossiji:

    "MSZ Rosji: incydentów w Warszawie i Moskwie nie można porównywać z burdami pod rosyjską placówką dyplomatyczną w Warszawie. [...] Ponadto, warto przypomnieć, że rosyjskie służby porządkowe działały bardzo dokładnie, wzmacniając ochronę Polski w Moskwie po wydarzeniach w Warszawie. Chuligani zostali zatrzymani niezwłocznie. W związku z tym wszelkie porównania nie są w tej sytuacji na miejscu”

    /"Chuligani" iz Maskwy naturalnie samorzutnie wymyślili i sporządzili transparent "Rosja od Warszawy do Port Artur"? - swoją drogą: ciekawe dlaczego tylko "od Warszawy". Kiedyś było od Lizbony do Władywostoku. Czyżby ostatecznie przyklepano granicę na Wiśle?/

    ========

    "Ani jeden kraj świata nie podaje tak dużo negatywnych informacji o Rosji, jak Polska. Nawet w sierpniu 2008 r. Gruzja nie pisała tak o nas aż tak źle. Dlatego myślę, nie mamy się o co kłócić, ale trzeba myśleć, jak pokonać te tendencje które nam przeszkadzają" – mówi ambasador Rosji.

    A tu już jawne groźby i nikt z "rządzących" nie reaguje. Ale i z opozycji - niemrawo. Min. Fotyga się wypowiedziała dla GPC, ale akurat nie o tym:

    - Jeżeli Polacy mają jakieś pretensje wobec Rosji, to być może należałoby wziąć pod uwagę, że Rosja także będzie mieć pretensje historyczne wobec Polski. I tutaj wybór jest fundamentalny: albo będziemy szli naprzód, albo będziemy się wymieniać listami pretensji historycznych i wokół każdego z nich rozwijać kampanie nienawiści – ostrzegł dyplomata.

    http://polish.ruvr.ru/2013_11_13/Aleksandr-Aleksiejew-W-Polsce-od-lat-toczy-sie-antyrosyjska-kampania/

    OdpowiedzUsuń

  48. A tu ciekawa informacja z PiS:

    Joachim Brudziński: Antoni Macierewicz w kierownictwie PiS. Jarosław Kaczyński go poprze.

    - i ma się to stać na najbliższym posiedzeniu rady politycznej partii, 23 listopada.

    ===

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie coś sensownego w PiS-ie. Antoni Macierewicz jest jedną z czołowych postaci opozycji. I nie wynika to z "układów" czy umiejętnej partyjnej giętkości. Świadczy za nim jego życiorys, dokonania dla Polski i potencjał intelektualny. Dość tego wiodącego donikąd kunktatorstwa. Czas na "albo-albo".

      Pozdrawiam Panią serdecznie

      Usuń
  49. gestKozakiewicza,

    To raczej wygląda na zabieg dorabiania argumentów do faktów niż na "rozsądne stanowisko". Nie przyjmuję tez o "eskalacja nacjonalistycznych haseł", bo nie ma to nic wspólnego z oceną obchodów Święta Niepodległości. Nie wiem też, o jakich "nacjonalistycznych hasłach" można mówić w przypadku tegorocznego Marszu Niepodległości.
    Głęboko nie zgadzam się z argumentacją, w której używa się sformułowań (obaw) w rodzaju: "świat usłyszał, że Polacy zwalczają Rosję, bo są nacjonalistami i nie lubią obcych". Po pierwsze: zwracanie uwagi na to co mówi lub słyszy o nas tzw. świat, jest objawem jakichś niezrozumiałych kompleksów i fobii. Po wtóre: Polacy nigdy nie "zwalczali" Rosji, za to mają całkowite prawo nie darzyć sympatią swoich odwiecznych wrogów i ciemiężycieli. Niezależnie od tego, czy podoba się to euroidiotom.
    Podobnie - "nielubienie" takich obcych jest zdrowym i naturalnym objawem, kształtującym poczucie tożsamości i wspólnoty. Bez podziału na My i Oni nie byłoby patriotyzmu, dumy narodowej, przynależności do określonej kultury.Bez tego podziału nie byłby możliwy opór przeciwko okupantowi, sprzeciw wobec komuny, a nawet wybór między dobrem a złem. Tak pojmowane poczucie odrębności wyznacza granice tego, kim jesteśmy, do jakiego kręgu kultury należymy, co identyfikujemy jako nasze. Wskazanie wrogów, nazwanie obcych - pełni wówczas ważną funkcję i buduje grupową solidarność.
    Jeśli w kraju, w którym przez dziesiątki lat niszczono poczucie wspólnoty narodowej, a przez ostatnie dwie dekady narzucano kolonialny "kosmopolityzm", ktoś bredzi Polakom o rzekomych nacjonalizmach, trzeba go odesłać w diabły.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. Scios,

      i ten ostatni post nadaje się na osobny artykuł, manifest

      Usuń
  50. Pani Halko,

    Nie znam tej książki Kraszewskiego, ale obraz jest wielce prawdziwy i sugestywny. Cokolwiek nie powiedzielibyśmy sobie o kondycji naszego społeczeństwa, jego ocena zawiera się w fakcie dwukrotnego wyboru partii Donalda Tuska i zgodzie na prezydenturę Komorowskiego. To są dziś najważniejsze signum temporis, które trzeba dostrzegać i wyciągać z nich wnioski.
    Niestety nie mamy na tyle rzetelnych i odważnych ludzi pióra i nauki, którzy potrafiliby nakreślić prawdziwą wizję polskiego społeczeństwa. To, co na ten temat słyszymy ze strony "naszych" polityków i publicystów, służy raczej usypianiu i konserwowaniu rozlicznych mitów niż ostrej lecz ozdrowieńczej kuracji.
    Jeśli pyta Pani: "Musi się zatem wydarzyć coś, co „dojedzie” Polaków tak do żywego, że w końcu ruszą! Co by to miało być?" - to jedyna odpowiedź, o jakiej myślę, dotyczy raczej wizji pustego żołądka niż pustej głowy.
    Trzeba sobie przecież uprzytomnić, że takich wyborów dokonaliśmy po Smoleńsku. Również dziś, gdy reżim nie kryje swojej totalitarnej gęby, znajduje dość wyznawców i wyborców.
    Jakkolwiek okrutna to konkluzja, to trudno wyobrazić sobie taki stan upodlenia, którego Polacy nie zniosą.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      Panie Aleksandrze. Tak. Pusta micha! Ale muszą być spełnione pewne warunki. Na powrót sukcesorzy PRL musieliby zamknąć granice, wprowadzić embargo, kartki na żarcie (racje głodowe) i dać karę śmierci lub łagry co na jedno wychodzi za przemyt żarła od kuzynów ze wsi. Co z tego, że będzie przerąbane z dostępem do żarcia jak będą mogli piewcy, wyznawcy, głupole głosujący na PO wyjechać "za chlebem" i dalej się do jasnej cholery śmiać i lekko sobie ważyć wszystko?! ONI tumaniarsko głosują i wyjeżdżają, a MY, którzy zostajemy musimy znosić fantazja, fanaberie, głupotę, zniewolenia aż po upodlenie, które gotują nam wybrani przez tychże ćmioków. Znam ja z "własnego ogródka" niekoniecznie z pokolenia 89, co to zagłosowali na reżim po czy wyjechali sobie ze względu na brak przyszłości „w tej Polsce” do Anglii do garów, do bauerów w szparagi i truskawki, do Francji do winnic pańskich, kompletnie głusi i ślepi, na to, że Tusk przecież dla nich własnie pręży się nad zieloną wyspą - POLSKĄ nakazując powrót! To są cały czas te " panicze Różyce, Zygmusie Korczyńskie" z kompleksem obór i stodół, to są te "Cezary Baryki" gotowe własną matkę wydać katom by uczciwość na ziemi nastała i każdy miał po równo - gówno. A matki przyłażą potem do mnie - nie wiadomo dlaczego - i biadolą, że ich córcie, synunie muszą się tułać za chlebem. O jak mnie poniosło ostatnio wiedząc, że te właśnie pociechy głosowały na PO, jakże wywaliłam takiej użalonej mamuni (akcja z tortem to była „mała miki”, ale myślę, że stać mnie na jeszcze więcej) cóż chyba mnie nie polubiła, co więcej pewnie mnie nie odwiedzi już nigdy. W każdym razie liczę na to, że mnie nie rozczaruje przychodząc. Ale u mnie już to dawno przebrało ludzką miarę. Mam dość otaczania się bandą kretynów, nawet wymiany jednego słowa. Czyszczę „przedpole”. Głupcy niech się bratają miedzy sobą, tam ich miejsce. Niech się miedzy sobą pozagryzają. Na mój teren mają wstęp tylko szlachetne jednostki. Tu jest metoda. Odsiewać ziarna od plew, a że mój przetak ma pod spodem od razu płomień to mam pewność, że plewy tracą się bezpowrotnie.
      Dziękuję!
      Pozdrawiam.
      Halka

      Usuń
  51. na marginesie, Tusk dziś mimo woli wymienił hierarchię władzy w Polsce:

    ,,dobrze wiemy, że jak się pojawiają tacy ludzie, jak 11 listopada w Marszu Niepodległości, to nie ma niczego bardziej prowokującego do agresji dla nich, nie wiem dlaczego, ale tak jest, jak ambasada rosyjska, Pałac Prezydencki czy siedziba rządu - mówił premier".

    Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-premier-taktyka-policji-w-czasie-marszu-tym-razem-nieskutecz,nId,1058016?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

    OdpowiedzUsuń
  52. Pani Urszulo,

    W związku ze wspólną akcją moskiewsko-warszawską, w której widzimy postawy, jakich nie widziano w Polsce od lat 50., nie odczuwam nawet cienia irytacji bądź wstydu.
    Proszę zauważyć, że wszystkie "nasze" media oraz politycy opozycji wykazują w tej kwestii pogląd, jakoby zachowania przedstawicieli reżimu dotyczyły Polaków i w jakimkolwiek stopniu były reprezentatywne. To jest pułapka,w którą opozycja weszła dobrowolnie.
    W jednym z ostatnich tweetów zacytowałem autentyczne zdanie z prasy podziemnej, z roku 1983: "Póki oni przepraszają Ruskich 'w imieniu władz i państwa' wszystko w porządku. Nas to nie dotyczy."
    Od takiej świadomości i tak mądrej postawy, dzielą nas dziś lata świetlne. Zastanawiam się - jak to możliwe, że po doświadczeniach ostatnich trzech lat, po wszystkim co wiemy na temat tej władzy i jej roli zakładników zbrodni smoleńskiej, media mieniące się wolnymi, nadal piszą o "polskim rządzie", "polskim stanowisku", "polskich ministrach i urzędnikach"? Piszą ze strachu czy z głupoty? Bo jeśli autoryzują taki wymiar "polskości", to o jaką Polskę chcą walczyć i jaką wolność mogą nam zaproponować?
    Oczywiście wiem, że w tym środowisku systemowej opozycji, nigdy nie dojdzie do rewolucji semantycznej, choć tylko ona może zapoczątkować drogę do zwycięstwa. Problem polega na tym, że ucieczka przed nazywaniem rzeczy po imieniu nie jest już kwestią błędu, lecz występku, który czyni nas współwinnymi.
    Dopiero przyjęcie postawy - "nas to nie dotyczy", pozwala uwolnić się od ograniczeń i patologii takiej "polskości", a następnie - stworzyć własny język, odbudować znaczenie słów i podstawowych pojęć.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  53. Czytałem mądre wywody Pana Winnickiego.

    ___________ https://www.facebook.com/robertwinnickipubliczny/posts/661063550604919_________________

    Podjął dyskusję nad różnicą - "Narodowiec/nacjonalista, a anarchista".
    Obecnie na świecie wszystkie te trzy określenia źle się ludziom kojarzą.
    Mniej sponiewierane i bardziej jednoznaczne jest słowo - PATRIOTA.
    Myślę, że żeby zejść z linii strzału, Ruch Narodowy nie powinien nazywać się ruchem nacjonalistycznym, a siebie i swoich zwolenników, nacjonalistami lub nawet narodowcami.
    Słowo - " Patriota / patriotyzm", zawiera w sobie wszystkie pozytywne cechy z cechą narodową na czele.
    Natomiast wszystkie cechy związane z nacjonalizmem mają obecnie na świecie (z jednym wyjątkiem) konotację negatywną.

    Nie może być mieszkaniec Polski patriotą, będąc przeciwko Kościołowi Katolickiemu, ale może być mieszkaniec Polski patriotą , nie będąc Katolikiem.
    To samo w odpowiednie formie odnosi się do spraw moralnych i etycznych , które są przypisane do Polaków poprzez dziedzictwo związane z długimi czasami pięknej polskiej historii.
    Nie stać Polaków na to, by ich przywódcy nie byli patriotami !
    Tym bardziej nie stać na to, żeby byli kretynami czy analfabetami, z takimi mamy do czynienia przez ostatnie lata.
    W kwestii, czy PiS zrobił dobrze, nie biorąc udziału w Marszu Niepodległości w Warszawie, to sądzę , że częściowo tak.
    Pan Kaczyński i jego najbliższe otoczenie słusznie wzięło udział w obchodach tej rocznicy w Krakowie, ale myślę , że też słusznie by było jakby "PiS warszawskie " , szło w pochodzie zorganizowanym przez narodowców.
    Trzeba robić swoje , zgodnie ze swoją wolą i sumieniem , bez oglądania się na to co powiedzą reżimowe media. Im więcej ugrupowań anty reżimowych , tym trudniej wziąć je na jedną muszkę, a i wyborca ma pluralizm wyboru.
    Trzeba się pięknie dzielić, ale nie zwalczać.
    Co do grzania przez reżim zamieszek na Marszu Niepodległości, to uważam, że jest błędem tłumaczenie się z tego. W państwach zachodnich, prawie każda manifestacja kończy się paleniem samochodów, wybijaniem szyb w sklepach itd. Psim obowiązkiem Państwa jest chronić obiekty przed możliwymi atakami z tłumu. Organizatorzy powinni oskarżyć o wywołanie burd reżim i jego prowokatorów. Powinni zrobić to tylko i wyłącznie w mediach prawicowych, podkreślając, że media reżimowe kłamią, nie służą społeczeństwu i są tubą propagandowa władzy.
    Moje motto jest - "Nie podawać ręki przestępcom, bo to ich tylko uwiarygadnia" i robić swoje, a przede wszystkim nie tłumaczyć się przed reżimem i bagatelizować jego sztuczną histerię.

    OdpowiedzUsuń
  54. The Road Not Taken

    Two roads diverged in a yellow wood,
    And sorry I could not travel both
    And be one traveler, long I stood
    And looked down one as far as I could
    To where it bent in the undergrowth;

    Then took the other, as just as fair,
    And having perhaps the better claim
    Because it was grassy and wanted wear,
    Though as for that the passing there
    Had worn them really about the same,

    And both that morning equally lay
    In leaves no step had trodden black.
    Oh, I kept the first for another day!
    Yet knowing how way leads on to way
    I doubted if I should ever come back.

    I shall be telling this with a sigh
    Somewhere ages and ages hence:
    Two roads diverged in a wood, and I,
    I took the one less traveled by,
    And that has made all the difference.

    R. Frost

    OdpowiedzUsuń
  55. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  56. Stanley Panama

    Zamiast pięknie się dzielić, trzeba by raczej pięknie współdziałać. A przy takiej formacji intelektualnej, jaką reprezentują przywódcy ruchu narodowego, jest to niemożliwe. Pan Zawisza uważa na przykład (źródło – wywiad z towarzyszem Kraśko), że w Smoleńsku doszło do wypadku. Jak wiadomo wiara nie wymaga rzeczowej argumentacji uzgodnionej z rzeczywistością, stąd można ją opierać na dogmatach podanych do wierzenia przez gen. Anodinę. Ponadto uważa on, że Rosja została nam zadana jako wyzwanie. Bez względu na to, co rozumie on pod tym rebusem, powinno to zostać raczej jego prywatną sprawą i, rzeczywiście, sprzyjać pięknemu dzieleniu się, nic ponadto.

    Rozważania pana Winnickiego to taka rozprawka o rzeczach oczywistych (jak widać nie dla wszystkich??). Idea narodowa, która w istocie nie jest żadną ideologią (w sferze myśli i czynu odnosi się do rzeczywistości społecznej ukształtowanej historycznie i organicznie, istniejącej realnie, do narodu) w interpretacjach i działaniu współczesnych polskich narodowców nabiera cech ideologii właśnie, czyli apriorycznych konstruktów oderwanych od rzeczywistości. Stąd konieczność przeróżnych łamańców jak uniknąć skojarzeń z „nazizmem” – komunizmem narodowym. Nic z tego nie wyniknie poza ślepą uliczką dla pewnej części młodych ludzi i stratą czasu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  57. http://www.fronda.pl/a/bronislaw-komorowski-o-narodowcach-to-sa-mlode-wilki-ktore-chca-zagryzc-starego-wilka,31974.html

    Patrzcie Państwo.

    - Będę chwalił pana prezesa Kaczyńskiego. Za decyzję o wycofaniu swoich aktywów ludzkich, partyjnych, z marszu - mówił Bronisław Komorowski w specjalnym wydaniu Poranka Radia TOK FM

    "Komorowski publicznie pochwalił wreszcie Jarosława Kaczyńskiego. Jego zdaniem, decyzja prezesa Kaczyńskiego o wycofaniu "swoich aktywów ludzkich" z Marszu Niepodległości organizowanego przez radykałów była jak najbardziej słuszna. "


    Taka promocyja z ust samego rezydenta.

    Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  58. HALKA / ALEKSANDER ŚCIOS

    Trzy dni temu natomiast wyraził łaskawą chęć spotkania z Jarosławem Kaczyńskim inny zasłużony szkodnik i manipulator, jednocześnie żałośnie dekonspirując powody swojej inicjatywy pojednawczej - chodzi, jak rozumiem, o Antoniego Macierewicza i jego zapowiadany udział we władzach PiS.

    Panie Aleksandrze: czyżby określano w ten sposób jakieś warunki brzegowe postulowanego "nastroju do dialogu"? Bardzo mi się to nie podoba...


    Przytaczam za wprost.pl

    "To jest tak: na początku zasadzasz małe nasionka, potem z tego wyrasta baobab bredni - i to jest przypadek Antka. On się zakłamał, wmówił sobie, że dla dobra Polski musi bronić tej hipotezy - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Adam Michnik pytany o to dlaczego Antoni Macierewicz tak mocno broni hipotezy głoszącej, że w Smoleńsku doszło do zamachu na Tu-154M.

    Zdaniem Michnika celem działań Macierewicza jest dojście do władzy PiS-u lub jego samego. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" przewiduje, że w przyszłości dojdzie do konfliktu między Jarosławem Kaczyńskim a Macierewiczem. - Bo taka jego natura. Antek taki jest po prostu. Teraz zacisnął zęby i czeka. Gdy podczas kolejnej rocznicy tłum skandował: "Antoni, Antoni", to wziął mikrofon i zaczął skandować: "Jarosław, Jarosław". To musiało go dużo kosztować - podkreśla.

    Michnik deklaruje, że jest gotów spotkać się z Jarosławem Kaczyńskim, któremu jest wdzięczny za to, że pojawił się na pogrzebie Tadeusza Mazowieckiego. - To był dobry, szczery gest. To musiało być dla Jarka trudne. Szedł do obcego sobie środowiska, mógł się obawiać, że narazi się na nietakty - podkreśla. Wierzy też, że w przyszłości w Polsce pojawi się "nastrój do dialogu".

    http://www.wprost.pl/ar/424800/Michnik-moge-sie-spotkac-z-Kaczynskim/

    OdpowiedzUsuń
  59. KTO TAM PALI, W TYM PIECU???


    Panie Aleksandrze!

    Na tym samym portalu przeczytałam przed chwilą, że wreszcie, decyzją JK, ogłoszono "medialne embargo" dla posłów PiS - co postulował Pan z całą mocą od wielu lat, a już po Smoleńsku każdy rozsądny człowiek, sprzyjający PiS, marzył o całkowitym bojkocie "głównego ścieku medialnego", kierowanego od zawsze przez oficyjerów prowadzących, kto wie, czy nie wciąż tych samych?

    Niestety, moja początkowa radość okazała się przedwczesna, kiedy doczytałam, że:

    "O tym, który polityk Prawa i Sprawiedliwości będzie mógł wystąpić w mediach elektronicznych, zadecyduje rzecznik partii Adam Hofman."

    Bo wyobraziłam sobie jak to będzie wyglądać, kiedy polityczny pętak, wsławiony zwłaszcza ostatnimi popisami ... ekshibicjonistycznymi, za które powinien był polecieć nie tylko z funkcji, oraz kompletną ignorancją - (osławione: zrobimy Platformie "drugi Wietnam!") - zakaże występów np. Antoniemu Macierewiczowi, czy - dla przykładu: bardzo przeze mnie szanowanym europosłom: Ryszardowi Legutce, czy Konradowi Szymańskiemu? Przecież on nie ma po temu żadnych kompetencji? No, chyba, że jego ustami przemawia ktoś inny...?

    I to mnie właśnie bardzo niepokoi!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

  60. Zapomniałam wpisać inkryminowanego tekstu:


    "O tym, który polityk Prawa i Sprawiedliwości będzie mógł wystąpić w mediach elektronicznych, zadecyduje rzecznik partii Adam Hofman. Bez jego zgody żaden poseł czy senator PiS nie może pojawić się w studiu telewizyjnym czy radiowym. Jak dowiedział się „Wprost”, to inicjatywa samego prezesa. Trochę przypadkowa.

    Jarosław Kaczyński miał wolny dzień i w związku z tym po raz pierwszy od dłuższego czasu obejrzał niemal wszystkie programy informacyjne w różnych stacjach. – Delikatnie mówiąc, nie był zadowolony z występów swoich polityków – mówi nam osoba z otoczenia szefa PiS.

    Sprawdziliśmy: tego dnia na wizji królował europoseł Ryszard Czarnecki. – Ryśka czekają teraz ciężkie czasy. Nie wiem, jak to przeżyje, bo odciąć go od występów w mediach, to jakby odciąć mu tlen – komentuje poseł PiS.

    Większe jest jednak grono przeciwników jedynowładztwa Hofmana w dziedzinie rozdzielania przepustek do mediów. – Ale wszystko się kiedyś kończy i kiedyś to jemu samemu zabraknie tlenu – ironizuje polityk."

    http://www.wprost.pl/ar/425348/Medialne-embargo-poslow-PiS-Zadecydowal-Kaczynski/

    ====

    Z powyższego rozumiem, że i w samym PiS-ie decyzja nie spotkała się z entuzjazmem, przeciwnie, jest krytykowana przez większość posłów, głównie z uwagi na osobę "dysponenta medialnego" - rzecznika Hofmana.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  61. @ All

    Jestem zszokowana, że Katolicka Agencja Informacyjna bezkrytycznie cytuje odezwy organizacji związanych z rosyjską cerkwią prawosławną insynuujące Polakom rusofobię, pełne przekłamań historycznych, imperialnej dumy i wyższości moralnej -> zobacz tt A. Ściosa. Dzięki temu zaczyna przypominać serwisy takie jak "Głos Rosji".

    Za podpalenie budki pod rosyjską ambasadą kaja się polski kościół ustami abp. Michalika.
    Szkoda, że hierarchia polskiego kościoła nie wystosowała podobnych apeli do rosyjskiej cerkwi w sprawie zwrotu wraku Tupolewa. Był czas, była okazja. Wtedy mogliby się nawet odwdzięczać Ruskim tego typu aktami pojednania.

    Na portalu "naszych mediów" cytuje się, jak leci, stanowisko polskich władz nt. tego, jak należy spacyfikować ekstremistów (od których PiS demonstracyjnie trzyma się na odległość lat świetlnych), a nawet propagandowe pokazówki środowisk lewicowych z ratowaniem gejowskiej tęczy na Placu Zbawiciela.

    Teraz mamy, po Narodowcach, kolejnego ekstremistę, od którego PiS powinien trzymać się z daleka.

    W kraju zapanuje ład idealny (pobłogosławiony przez arcybiskupów), kiedy wszelki ekstremizm i rusofobia zejdą do podziemia.

    OdpowiedzUsuń
  62. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  63. Nie-Boska komedia ...
    ...trwa Nadal.

    OdpowiedzUsuń
  64. PRZEKLĘTY NIECH BĘDZIE ZDRAJCA SWEJ OJCZYZNY .....reż. Oliver Frljic



    https://www.facebook.com/events/143239529100154/?source=1

    OdpowiedzUsuń
  65. Niestety poliglotą nie jestem .

    Więc posłużę się tłumaczem internetowym .

    /Jego 2008 wersja Eurypidesa Bachantek zawarte niewygodnych paralele o zbrodnie popełnione w czasie wojny 1991/95 Wewnętrznego i był notorycznie usuwane z repertuaru Teatru Narodowego w chorwackim Splicie/

    http://timeoutcroatia.com/culture/performance/oliver-frljic/

    OdpowiedzUsuń