Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

sobota, 17 września 2011

PROWOKACJA JAKO ŚRODEK WYBORCZY

Skierowanie do mediów  fałszywego oświadczenia o rezygnacji z kandydowania posłanki Beaty Kempy dowodzi, że przeciwnicy PiS-u sięgnęli po nowatorskie metody prowokacji.  Okoliczności w jakich do niej doszło, zdają się wykluczać przypadkowość tej akcji.  Również ze względu na wybór ofiary i formę przekazu zawartego w  rzekomym liście.
Od wielu dni Beata Kempa prowadzi aktywną kampanię wyborczą, zajmując się przy tym tematami, które mogły przysporzyć jej kilku zaciekłych wrogów.
Na początku września ukazał się wywiad, w którym posłanka oceniała sytuację w swoim regionie. Padły m.in. słowa: "Jestem  porażona osadzaniem się PSL-u na różnego rodzaju urzędach. Odnoszę wrażenie, że w świętokrzyskim, gdzie od lutego działam, jest tak, że jak się nie jest związanym z PSL-em, to nie będzie się miało pracy w swoim powiecie. Stołek jest najważniejszy. Będę o tym szerzej mówić w kampanii wyborczej. Koalicja PO-PSL przerasta komunistów w rozdawnictwie urzędów dla swoich. Jestem tym zbulwersowana.”
Dwa dni później na blogu pewnego posła PSL z regionu świętokrzyskiego znalazł się tekst o intrygującym tytule „Porażenie Kempy”. Na wstępie poseł uspokajał, że nie chodzi o żadną „nową chorobę” i cierpliwie wyjaśniał: „Chodzi o Panią Beatę Kempę, tymczasową naczelną funkcjonariuszkę PiS w regionie świętokrzyskim, przebywającą ostatnio na zesłaniu w Kielcach. Prezes tej partii, który bywa „porażony” średnio raz dziennie faktami tak „porażającymi”, że zwołuje konferencje prasowe, by o „porażeniach” donieść mieszkańcom Polski, niewątpliwie jest dla pewnych środowisk człowiekiem charyzmatycznym. Odpryski tej charyzmy zstąpiły ostatnio również na Panią Beatę Kempę, która „porażona” jest Polskim Stronnictwem Ludowym w regionie świętokrzyskim. […] Według niej PSL nie reprezentuje rolników i chrześcijan, tylko popiera narkomanów i homoseksualistów. I do tego zajmuje intratne stanowiska. Dobre? A jakże – oddaje w stu procentach PiS-owskie fobie, ale może też być emanacją ich skrywanych marzeń, a przy okazji przypina się łatkę ludowcom.”
Autorem elaboratu był poseł Aleksander Sopliński, a tekst natychmiast powielił na swoim blogu inny prominentny działacz PSL z tego regionu, marszałek województwa świętokrzyskiego Adam Jarubas. Dwa dni wcześniej Jarubas pisał na swoim blogu (pisownia oryginalna) :
Dowiadujęsię oto dziś rano, że PSL nie reprezentuje rolników,  nie wyznaje wartości chrześcijańskich, anawet chce pomóc dilerom  w dostarczaniunaszym dzieciom narkotyków . Prawo i Sprawiedliwość, a  w tym konkretnym przypadku posłanka  Kępa robi to , aby zwykłych wyborców, niewyznawców, ale wyborców,  zmierzić,odepchnąć, zostawić w domach, ewentualnie tych co się dadzą, przeciągnąć na swojąstronę. Liczy się każda duszyczka, a i bezcenne są te, które zostaną w domu. Wszystkiechwyty dozwolone, byleby osiągnąć cel. Trzeba przyznać, żołnierzy to PiS ma, anajdzielniejsza żołnierka, bezkompromisowa i bez hamulców jest wświętokrzyskiem.”
Co sprawiło, że mężom stanu z PSL tak gwałtownie puściły nerwy, poplątały się słowa i zasady składni? Czym  wytłumaczyć ten atak  polityków koalicji rządzącej na posłankę PiS ?  Kolejne dni przyniosły wyjaśnienie zagadki.
12 września świętokrzyscy politycy Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali konferencję prasową, na której poinformowali o  wystosowaniu listu do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso w sprawie wykorzystywania  funduszy unijnych do kampanii wyborczej polityków PSL. Przewodnicząca świętokrzyskich struktur PiS Beata Kempa powołała się na publikację „Gazety Polskiej Codziennie”, z której wynikało, że w reklamach Regionalnego Programu Operacyjnego Unii Europejskiej występują kandydaci do Sejmu z listy wyborczej PSL, w tym  marszałek województwa świętokrzyskiego Adam Jarubas. Darmowa kampania ludowców kosztowała około 600 tys. zł i została sfinansowana ze środków UE.
W liście do Barroso politycy PiS-u napisali m.in.: „Niedopuszczalne jest, by pod pretekstem kampanii informacyjnej o sukcesie programów unijnych promowany był wizerunek polityków rządzącego w regionie ugrupowania w czasie bezpośrednio przed wyborami parlamentarnymi lub lokalnymi w sytuacji, gdy są oni czołowymi kandydatami tego ugrupowania w wyborach. Ten sposób promocji kandydatów powinien być finansowany ze środków Komitetów Wyborczych, a nie z funduszy unijnych.”
PiS poinformował również przewodniczącego KE, że w wyniku protestów i nagłośnienia sprawy w lokalnych mediach, występujący dotąd w spotach reklamowych politycy PSL zostali zastąpieni  przez  profesjonalnych lektorów. W wypowiedzi dla Radia Kielce marszałek Jarubas stwierdził natomiast, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a akcja PiS to „zwykła zagrywka polityczna”.
            Kilka godzin po konferencji prasowej świętokrzyskich działaczy, z adresu mailowego identycznego z  adresem sejmowej poczty elektronicznej Beaty Kempy wysłano list  do Polskiej Agencji Prasowej, zatytułowany „Oświadczenie o rezygnacji z ubiegania się  o kolejny mandat poselski”. Mail został wysłany o g.17.38, a już kilka  minut później (17.44) PAP podała informację o rzekomej rezygnacji posłanki.
Musi dziwić, że Agencja nie próbowała zweryfikować otrzymanej informacji ani uzyskać jej potwierdzenia z innego źródła. W tym przypadku natychmiastowe upublicznienie fałszywki stanowiło rażące naruszenie zasad prawa prasowego, które w art.12.1 wyraźnie wskazuje, iż „Dziennikarz jest obowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło.”
W treści maila znalazł się niezwykle charakterystyczny fragment, na który nikt dotąd nie zwrócił większej uwagi. Posłance PiS przypisano następujące słowa: „kategorycznie zaprzeczam, że moja decyzja ma jakikolwiek związek z obrzydliwymi insynuacjami sugerującymi iż jako wiceminister sprawiedliwości miałam w 2006 roku w ramach osobistej zemsty doprowadzić do aresztowania prezesa Rafinerii Trzebinia. To kłamstwo!
Tak się składa, że przed kilkoma dniami na stronie internetowej redagowanej przez zwolenników byłego posła PO z Lublina zamieszczono wyjątkowo podły paszkwil – donos, w którym padło m.in. pytanie.: „Czy wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS Beata Kempa kazała aresztować prezesa Rafinerii Trzebinia tylko dlatego że w czasie wspólnych studiów prawniczych na Uniwersytecie Wrocławskim nie chciał być przez nią adorowany?! Zapytajcie samą Beatę Kempę!
Autor paszkwilu zatytułowanego „Obnażmy obłudę radiomaryjnych oszustów!” twierdził jakoby aresztowanie w roku 2006 prezesa Rafinerii Trzebinia Grzegorza Ślaka miało mieć „związek z faktem że Grzegorz Ślak studiował razem z Beatą Kempą na Uniwersytecie Wrocławskim na Wydziale Prawa i Administracji” i było  aktem „zemsty za złamanie jej serca”.
Na końcu donosu podkreślono: „Nie chcemy tu szokować szczegółami ale jeżeli ktoś będzie zainteresowany tą sprawą to dysponujemy dramatycznym opisem całej sytuacji która zostawiła u Kempy trwały ślad i wieloletnią nienawiść do Ślaka.”
Twórca fałszywego maila musiał najwidoczniej korzystać z tekstu zamieszczonego na stronie wyborców byłego posła PO. To wątek wart podkreślenia, bowiem temat aresztowania Grzegorza Ślaka w powiązaniu z insynuacjami o rzekomych związkach z Beatą Kempą jest rozpowszechniany wyłącznie  na tym portalu i próżno szukać go w innych miejscach sieci.
Drugim specyficznym wątkiem jest rozgrywanie akcentów osobistych dotyczących prywatnych  spraw posłanki. W mailu wysłanym do PAP jako uzasadnienie rezygnacji z kandydowania do Sejmu wskazane zostały względy rodzinne. W tekście pojawiają się sugestie, że praca dla PiS-u „odbywała się  kosztem życia osobistego”. Na szczególną uwagę zasługuje jednak passus:  Nadal chcę być czynna w życiu publicznym ale nie za wszelką cenę. Nie kosztem mojej rodziny” i powtórzona na końcu listu deklaracja: „Ten czas chcę poświęcić rodzinie. Jestem im to winna”. Tak wyraziste odwołania do rodziny i życia rodzinnego użyte w kontekście rezygnacji z kandydowania, mogą świadczyć o intencji zastraszenia posłanki. Zawarty w nich przekaz wydaje się sugerować, że powinna zrezygnować z pracy poselskiej dla dobra swoich bliskich.
            Wbrew dywagacjom medialnych „analityków” oraz lekceważącym wypowiedziom polityków grupy rządzącej, nie można bagatelizować tej prowokacji ani nazywać jej żartem. Przygotowano ją  w sposób świadczący o sporej wiedzy z zakresu informatyki i równie obszernej znajomości reguł manipulacji i dezinformacji. Warto przy tym pamiętać, że w realiach III RP produkcją fałszywek zajmowali się głównie ludzie służb wywodzący się z policji politycznej  PRL. Sprawca mógł w tym przypadku liczyć na zdumiewającą łatwowierność PAP oraz odpowiednio ukierunkowany rezonans rządowych mediów. Natychmiast bowiem pojawili się użyteczni politolodzy i wszelkiej maści „analitycy”, którzy zgodnie orzekli, że mamy do czynienia z wewnętrzną rozgrywką w łonie PiS-u lub sytuacją, w której sama posłanka spreparowała maila, by „zrobić wokół siebie szum”.
Jest raczej pewne, że organy ścigania III RP nie będą w stanie ustalić sprawcy/sprawców tej prowokacji. Niezależnie, kto za nią stoi – stanowi mocny argument, że przeciwnicy PiS -u nie cofną się przed użyciem wszelkich środków by wygrać wybory i sięgną w tym celu po każdą metodę fałszerstwa.


Tekst  opublikowany w Warszawskiej Gazecie.  

1 komentarz:

  1. Serdecznie pozdrawiam wszystkich którzy ,wypowiadają się na tym blogu ,jestem fanem Pani Beaty ,ale jest mi okropnie żal pisu ponieważ widzę ,że pis się rozpada ,spodkała mnie kara Boża osobiscie ,Z Powazaniem miklerk@

    OdpowiedzUsuń