Przed kilkoma tygodniami niektóre media, oraz rzecznik praw obywatelskich krytycznie ocenili przyznanie Agencji Bezpieczeństwa Wwewnętrznego nowych uprawnień. Okazję do krytyki dawała nowelizacja ustawy o zarządzaniu kryzysowym, na podstawie której służba Krzysztofa Bondaryka otrzymywała uprawnienia do dogłębnej kontroli przedsiębiorstw i wydawania zaleceń pokontrolnych. Kontrowersje wzbudzały również przepisy nakazujące firmom zarządzającym tzw. infrastrukturą krytyczną (np. wodociągi, teleinformatyka, transport) wyznaczenia pełnomocników do kontaktów z ABW.
W cyklu wpisów zatytułowanych „NIETYKALNY” przedstawiłem również inne, liczne zagrożenia wynikające ze zwiększenia uprawnień służb specjalnych w ramach walki z cyberterroryzmem i zarządzaniem kryzysowym, wskazując, że podstawą wydawania nowych aktów prawnych w tym zakresie jest rządowy „Program ochrony cyberprzestrzeni RP na lata 2009-2011", przyjęty przez rząd Tuska w marcu br.
Podstawowe założenia tego programu przewidują przekazanie szczególnych uprawnień w zakresie „ochrony infrastruktury krytycznej kraju, w przede wszystkim krytycznej infrastruktury teleinformatycznej” Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. I choć stworzenie z tych dwóch instytucji „superministerstwa” i „supersłużby” wzbudza uzasadnione obawy, rzecznik ABW uspokaja, iż „zawarte w ustawie o zmianie ustawy o zarządzaniu kryzysowym regulacje są zgodne z wytycznymi i zaleceniami Unii Europejskiej w zakresie zwalczania terroryzmu i reagowania kryzysowego” , a ideą ustawy jest „przywrócenie państwu i jego organom realnej funkcji ochrony bezpieczeństwa państwa i jego obywateli”.
Bliższe zapoznanie się z regulacjami, jakie przewiduje rządowy program nakazuje jednak, by inspiracji polskich rozwiązań poszukiwać w zgoła innym obszarze, niż państwa Unii Europejskiej.
Tak się bowiem składa, że w tym samym czasie, gdy rząd Tuska opracowywał program ochrony cyberprzestrzeni, w Rosji wydawano kolejne akty prawne w ramach oficjalnego, rządowego „programu bezpieczeństwa antykryzysowego” i „publicznej kampanii przeciwko terroryzmowi”. Wszystkie łączył jeden, wspólny mianownik – prowadziły do zwiększania ( i tak niebotycznie rozbudowanych) uprawnień służb specjalnych, a tym samym – systemu kontroli nad społeczeństwem.
Podobnie jak w przypadku polskiego programu, główną rolę przewidziano dla rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (MVD) i Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
Program został zapoczątkowany przez gen.KGB Władymira Putina już w roku 2005, gdy w ramach projektu „Bezpieczne Miasto” zainstalowano w miastach rosyjskich tysiące kamer na dworcach, ulicach, w parkach, kinach i wielu innych miejscach. Rosyjskie organizacje obrońców praw człowieka wskazywały, że program jest wykorzystywany głównie przez FSB do śledzenia opozycyjnych wobec Kremla działaczy organizacji politycznych i obywatelskich i podawały liczne przypadki aresztowań, dokonywanych na podstawie ulicznego monitoringu.
Jednocześnie uruchomiono tworzenie ogromnej megabazy danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nazywając ją "jednolitym systemem informacyjno-telekomunikacyjnym" (EITKS). Celem miała być walka ze zorganizowaną przestępczością i zintegrowanie wszystkich dotychczasowych baz danych policji w jednym systemie. Program ma umożliwiać natychmiastowy dostęp do wszelkiego rodzaju informacji o osobie (nagrania audio, video, zdjęcia, odciski palców, dane biometryczne, próbki tekstu) w dowolnym miejscu w kraju i określenie tożsamości na podstawie nawet cząstkowej informacji.
Kolejnym krokiem było uzyskanie przez FSB pełnego dostępu do baz danych o klientach firm telekomunikacyjnych. Uchwalone w 2005 roku prawo zobowiązywało operatorów, aby na własny koszt zapewnili służbom specjalnym "na odległość" i przez całą dobę pełny dostęp do baz danych o klientach. I to bez potrzeby uzyskiwania sankcji sądowej. Pod lupą FSB znaleźli już wówczas rosyjscy dostawcy Internetu, a praktyka stosowania tej ustawy wskazuje, że służy ona do cenzurowania i nadzorowania przepływu informacji w Internecie.
Punktem wyjścia, inicjującym na szeroką skalę kampanię kontroli społeczeństwa, było utworzenie w rosyjskim MVD we wrześniu 2008 roku specjalnego Departamentu do Spraw Zwalczania Ekstermizmu, w miejsce działającego dotychczas Wydziału ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej i terroryzmu. Stwierdzono bowiem, jakoby zorganizowana przestępczość zmniejszyła się znacząco, a „największym zagrożeniem porządku konstytucyjnego Rosji jest ekstremizm” - zwłaszcza w obliczu kryzysu finansowego”.
W ramach tych działań, w lipcu br. Ministerstwo Sprawiedliwości wydało dla rosyjskiego Ministerstwa Komunikacji i Łączności szczegółowe zalecenia dotyczące wymagań, jakie mają spełniać operatorzy usług pocztowych, „w celu stworzenia władzom publicznym możliwości przeprowadzenia działań operacyjnych”. Przypomnę, że to pomysł nienowy.
W listopadzie ubiegłego roku pojawiły się w prasie zarzuty pod adresem ABW, że wpływa na wyniki przetargów na dostawę maszyn sortujących dla Poczty Polskiej, określając warunki techniczne przetargów w taki sposób, by preferować systemy skanujące korespondencję. Dzięki temu do bazy danych ABW miały trafiać informacje o adresatach i nadawcach przesyłek.
Warto też zauważyć, że podobnie jak w polskim prawie brakuje definicji „cyberterroryzmu” i „cyberprzestępstwa” – co samo w sobie stwarza ogromne pole do nadużyć w ściganiu tego rodzaju przestępstw, tak w rosyjskim systemie prawnym decyzje o zaliczeniu do „ekstremistów” podejmowane są arbitralnie, przez organy służb specjalnych. Na tej podstawie do „ekstermistów” zalicza się m.in.: tzw. „islamistów” – czyli wszelkie stowarzyszenia i wspólnoty muzułmańskie działające poza państwową Dumą, ekologów, obrońców praw człowieka, nieformalne wspólnoty kibiców i fanów, niektóre związki zawodowe, Świadków Jehowy, scjentologów itp. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by definicję rozciągnąć na dowolną, niebezpieczną dla władz grupę społeczną i na tej podstawie objąć ją dokładną kontrolą i represjami.
Na tego rodzaju tendencje zwracano wielokrotnie uwagę w publikacjach zamieszczanych na portalu agentura.ru. Nasilenie w Rosji praktyk łamania prawa, w tym stosowania aresztowań, tortur, zastraszania i sądowych represji obserwuje się w całej Federacji Rosyjskiej. Praktyki te są prowadzone w imię walki z terroryzmem i ekstremizmem, w atmosferze całkowitej bezkarności. Zostały one szczegółowo opisane w sprawozdaniu wydanym przez Międzynarodową Federację Praw Człowieka (FIDH) i Obywatelski Komitet Pomocy w raporcie zatytułowanym "Społeczeństwa pod kontrolą: nadużycia w walce z terroryzmem i ekstremizmem w Rosji". Raport jest wynikiem pracy międzynarodowej misji dochodzeniowej, prowadzonej w Rosji w roku 2008 i koncentruje się na Północnym Kaukazie, Republice Tatarstan i miastach Federacji Rosyjskiej.
Wspomina się w nim o głośnych w ostatnim czasie zabójstwach obrońców praw człowieka w Rosji - Andrieja Kułagina i Natalii Estamirowej, wskazując na związek tych morderstw z nasilającą się rządową kampanią „walki z ekstremizmem”. W raporcie wskazano, w jaki sposób uchwalone w ostatnich latach ustawy związane z „publiczną kampanią przeciwko terroryzmowi” są wykorzystywane do walki z opozycją, wolnymi mediami i organizacjami pozarządowymi.
Nikt specjalnie nie ukrywa, że pod oficjalnymi, propagandowymi hasłami rządzący Rosją „siłownicy” chcą umocnić swoją władzę, m.in. poprzez radykalne zwiększenie nadzoru elektronicznego i objęcie kontrolą milionów obywateli.
Mianem силовики – określa się w Rosji grupę dawnych i obecnych oficerów służb specjalnych, którzy mają bezpośredni wpływ na kształtowanie się strategii politycznej oraz działań prezydenta i rządu Rosji. Ludzie ci konsolidują swoje interesy w wąskim kręgu decydentów i podejmują decyzje o charakterze scentralizowanym, dotyczące całej polityki rosyjskiej.
Podobnie - jak w przypadku aktywności środowisk służb pereelowskich, działaniom „siłowników” towarzyszą pozory legalizmu i demokracji, ponieważ formalne decyzje zapadają w sposób zgodny z obowiązującym prawem, a ich przesłanką są kwestie „bezpieczeństwa narodowego” i „dobro obywateli”.
To przede wszystkim z powodu tej analogii – obecności w polskim życiu publicznym i politycznym całej rzeszy „siłowników” - warto zwrócić uwagę na skutki rozwiązań legislacyjnych podejmowanych w Rosji. Tym bardziej, że propozycje rządu Tuska idą w kierunku bardzo zbliżonym do rozwiązań rosyjskich. Pod pozorem walki z terroryzmem i ekstremizmem tworzy się tam obecnie struktury państwa totalitarnego w skali, o jakiej Stalin i jego następcy mogli jedynie marzyć. Wszystko to dzieje się jawnie, przy akceptacji rządów europejskich i Ameryki, milczącej aprobacie społeczeństwa i przyzwoleniu mediów. W miejsce ideologicznych haseł komunizmu, wystarczyło posłużyć się kilkoma nośnymi frazesami, by objąć społeczeństwo totalną kontrolą i skutecznie sparaliżować opozycję.
Jeśli nawet, w realiach III RP skala zagrożeń jest mniejsza, a ewentualny sprzeciw społeczny może skutecznie pokrzyżować plany „siłowników” – warto dostrzec tę groźną i oczywistą analogię i bacznie przyglądać się dalszym poczynaniom panów Schetyny i Bondaryka.
Źródła:
http://www.agentura.ru/english/projects/control/
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,69805,2900031.html
bardzo trafne spostrzeżenia tylko uprzejmie proszę o mniejsze przerwy w kolejnych artykułach bo nie ma co czytac o polskich służbach w internecie
OdpowiedzUsuńNie zawsze jest to możliwe. Poza tym, proszę pamiętać, że cisza wokół służb oznacza zwykle tylko tyle, że dobrze pracują. Przynajmniej - powinna oznaczać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
czasami cisza wokół służb oznacza że nic nie robią a kasa płynie zwłaszcza w skw i sww
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam autora
OdpowiedzUsuńFunkcjonariusze SKW znai są z tego, że zreguły nic nie robią a kasę biorą istotnie za nic.
OdpowiedzUsuńDLACZEGO PÓŁKOWNIK NOSEK MILCZY PO AFGANISTANIE I PÓŁKOWNIK KUJAWA SCHOWAŁ SIĘ W SCHRONIE
OdpowiedzUsuńPrzeprzaszam za błędy stylistyczne i literówki. Takie błędy świadczyłyby o tym, że mentalnie zbliżyłbym się do funkcjonariuszy SKW a tak niski poziom jest mi stanowczo zbyt obcy. Ludziom po 17-dniowych kursach jednak takie literówki przystają - mało tego, oni ich nie spostrzegą
OdpowiedzUsuńNatomiast SWW to pierwsza służba specjalna świata, dla której zaginięcie szyfranta nie stanowi żadnego problemu.
OdpowiedzUsuńPROPONUJĘ PODWYŻKI DLA FUNKCJONARIUSZY SWW I SKW BO BUDŻET MONU JEST DUŻY I TRZEBA CHŁOPAKOM DAC PO 6 TYS. ZŁOTYCH WTEDY NA ZAWSZE POKOCHAJĄ ARMIĘ
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ AUTOROWI ZA REAKCJĘ BO CZYTANIE CODZIENNE JEST BARDZO PRZYJEMNE
OdpowiedzUsuńPIOTR
Z tego co wiem to od dwóch lat jedyne duże podwyżki w armii dostają tylko funkcjonariusze SKW i SWW (wystarczy spojrzeć na stronę BIP MON - dział rozporządzenia za 2 ostatnie lata). Żołnierze nie dostają podwyżek, albo dostają minimalne. Tak to funole SKW i SWW biją kasę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziwi mnie tylko to, że w marcu br. rząd PO zwolnił do cywila kilkuset oficerów byłych WSI bez żadnych propozycji kadrowych, a postawił na licencjatów i góra magistrów bez znajomości języków obcych, czyli funkcjonariuszy bez żadnego przeszkolenia wojskowego. Efekt taki, że ze służb wojskowych w Armii żołnierze się śmieją, na misjach SKW i SWW ciągle daje ciała. Zresztą co to za służby wojskowe - co dziesiąty to żołnierz, który czymś się przysłużył tym funkcjonariuszom (a nie może dla nich stanowić zagrożenia kadrowego). Komisja Weryfikacyjna wciąż za PO nie powstał - niezły mętlik, co? A kierownicze kadry w nowych wojskowych SKW i SWW stanowią wyrzutki z ABW i Policji, bo przecież doświadczonych i sprawdzonych oficerów żadna służba chętnie się nie pozbywa. To tylko możliwe jest w Polsce!!!!
OdpowiedzUsuńskad facet masz takie informacje chyba robiłeś w wsi
OdpowiedzUsuńNie obrażaj mnie - są ciekawsze zajęcia w życiu niż nadawanie w ucho do WSI
OdpowiedzUsuń