"Kościół nie może
dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani" –
tymi słowami 27 listopada 1984 roku Jan Paweł II zobowiązał polski Kościół do
wyjaśnienia całej prawdy o śmierci księdza Jerzego.
Treść ówczesnej rozmowy papieża z
kardynałem Glempem znamy z informacji przekazanych Departamentowi I MSW przez
kontakt informacyjny „Prorok” - osobę z najbliższego otoczenia Jana Pawła II.
Notatkę z rozmowy przedstawił najważniejszym osobom w państwie dyrektor
Departamentu I MSW gen. Zdzisław Sarewicz. Relacjonując spotkanie prymasa z
papieżem, Sarewicz pisał: "Kardynał Glemp, omawiając sprawę porwania i
zabicia ks. Popiełuszki, stwierdził, że był to gest "twardych
komunistów" wymierzony przeciwko gen. Jaruzelskiemu osobiście. Potępiając
tę prowokację, prymas położył zarazem duży nacisk na fakt, iż ks. Popiełuszko
postępował nierozważnie i nie stosował się do rad i poleceń kierownictwa
Kościoła".
Kard. Glemp miał też
zrelacjonować spotkanie abp. Dąbrowskiego z gen. Kiszczakiem, który zapewnił
Episkopat, że "osobiście przyjmuje odpowiedzialność za przebieg
dochodzenia w sprawie bezpośredniej i pośredniej odpowiedzialności za śmierć
Popiełuszki". Zdaniem kard. Glempa – pisał szef wywiadu PRL – min.
Kiszczak sprawiał wrażenie bardzo szczerego, ale musiał przyznać, że
prowadzącym dochodzenie nie będzie łatwo dotrzeć do inspiratorów zabójstwa,
ponieważ jego bezpośredni sprawcy nie chcą zeznawać. Prymas stwierdził, że go
to nie dziwi. Zdumiony Jan Paweł II miał wówczas zareagować słowami: "Kościół
nie może dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani".
Przez 26 lat, jakie upłynęły od
męczeńskiej śmierci księdza Jerzego, Kościół w Polsce nie spełnił nakazu danego
mu przez Jana Pawła II.
Wszystko co wiemy o późniejszej
postawie prymasa Glempa i zachowaniach
hierarchów zdaje się świadczyć, że podzielili oni opinię na temat tego
mordu narzuconą Polakom przez komunistyczną propagandę i uczynili wiele, by
prawda o zleceniodawcach zabójstwa została głęboko pogrzebana.
Gdy czytamy ówczesne świadectwa,
w tym donosy przekazywane przez kościelną agenturę, możemy pełniej zrozumieć,
dlaczego śmierć księdza Jerzego stała się mordem założycielskim III RP.
Wiemy, że jeszcze przed śmiercią Kapelana „Solidarności” prymas Glemp wykazywał wobec niego postawę
co najmniej niechętną. „Zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na
przesłuchaniu szanowało mnie bardziej” – wspominał ks. Jerzy po jednej z
rozmów z prymasem.
W liście z 1983 roku, skierowanym
do biskupa Stanisława Miziołka i księdza Zdzisława Króla, ksiądz Jerzy pisał -
„Dnia 14 grudnia br. J.E.Ksiądz Kardynał Prymas w rozmowie ze mną
stwierdził, że nic nie zrobiłem w Duszpasterstwie Medycznym i powinienem
poprosić o zmianę pracy, a w środowisku robotniczym szukam tylko własnego
rozgłosu i własnej chwały”.
Przyjaciel księdza Jerzego, ks.
Jan Sikorski w wywiadzie udzielonym Biuletynowi IPN wspominał, że rozmowa z
prymasem doprowadziła ks. Jerzego do łez:
„Płakał i u mnie po spotkaniu
z księdzem prymasem. Byłem przypadkowym świadkiem tego spotkania. Wychodziłem z
nim z seminarium, kiedy z przeciwka szedł ksiądz prymas, i natknęliśmy się na
siebie. I powiedział: „a to chodź, to porozmawiamy”, i wziął go ksiądz prymas
do rozmównicy. Jerzy potem przyszedł do mnie do mieszkania, był bardzo przejęty
tym, że – jak mówił – nie został zrozumiany.”
O relacjach prymasa z księdzem
Jerzym, doskonale wiedziała bezpieka. Co więcej – sama te relacje kształtowała
i poprzez agenturę wywierała wpływ na opinie dotyczące kapelana „Solidarności”.
Instrukcję o jednoznacznej treści - „Nadal przekazywać prymasowi opinie,
które będą dyskredytowały ks. Popiełuszkę” – otrzymał 30 września 1983 r.
tajny współpracownik SB o pseudonimie „Jankowski” od swojego oficera
prowadzącego, płk Adama Pietruszki. Dziś wiemy, że TW Jankowski to ksiądz
Michał Czajkowski.
Od roku 1982 zadanie
„Jankowskiego” polegało nie tylko na przekazywaniu informacji dotyczących
działalności ks. Popiełuszki, jego zaangażowania w pomoc ludziom opozycji, ale
również na dezinformowaniu i dyskredytowaniu kapłana w oczach prymasa Glempa.
Mocodawców „Jankowskiego” interesowało wszystko: zachowanie ks. Jerzego, jego
kontakty z hierarchami, treść kazań podczas mszy odprawianych za Ojczyznę. TW
skrupulatnie, a czasami nadgorliwie wywiązywał się z powierzonego mu zadania.
Nie stronił od formułowania kąśliwych uwag na temat kapelana „Solidarności”, na
przykład nazywając go „zmanieryzowanym mitomanem”.
Z donosu ks. Czajkowskiego z dn.
10.03.1984 roku możemy się dowiedzieć, że już wówczas między Janem Pawłem II a
prymasem Polski istniały poważne różnice zdań w ocenie działalności księdza
Jerzego,. TW „Jankowski” donosił:
„W czasie przedwczorajszej z
nim (ks.Jerzym) rozmowy stwierdziłem, iż poczuł się on bardziej pewnie i jest
przekonany, że prymas Glemp „już nie będzie go ścigał za zwalczanie
komunistów”. Powodem tego było przywiezienie przez bp. Kraszewskiego
błogosławieństwa od papieża oraz podarowania papieskiego różańca ks.
Popiełuszce. Popiełuszko mówił, że bp Kraszewski po powrocie z Watykanu odbył
rozmowę z kard. Glempem na jego temat. Przebieg rozmowy był gwałtowny, gdyż
biskup bronił Popiełuszki i stwierdził, że wobec papieża też gorliwie
występował z taka obroną. W jej wyniku udało się bpowi Kraszewskiemu
„zastraszyć” prymasa autorytetem papieskim. Doszło to tak daleko, że kard.
Glemp ofiarował ks. Popiełuszko książkę o kard. Hlondzie z osobistą dedykacją.
W bardzo ciepłym nastroju przyjął go i obiecał, że po powrocie z Południowej
Ameryki nawiążą do tego spotkania. Ks. Popiełuszko ocenia tę zmianę prymasa
względem jego osoby jako wynik zabiegów bp. Kraszewskiego u papieża. [...] Po
wysłuchaniu takich zapewnień biskupa papież miał polecić obronę ks. Popiełuszki
przez Kościół za wszelką cenę.” (podkr.moje)
Na wizerunek księdza Jerzego
„pracowało” wielu innych donosicieli. W publikacji historyków IPN „Aparat
represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982–1984”, tom 1. znajdują się
m.in. cytaty z akt śledztwa
prowadzonego przez Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie w roku 1983, w których
znalazły się donosy tajnych współpracowników bezpieki. Przedstawiały księdza
Jerzego jako kapłana „zaangażowanego politycznie”, „karierowicza żądnego
politycznego przywództwa”, podkreślały jego antykomunizm, mówiły o
„krnąbrności” wobec władz kościelnych i państwowych, wskazywały na wypowiedzi i
działania o rzekomo politycznym kontekście.
W artykule „Wywiad PRL na tropie
księdza Jerzego”, zamieszczonym w „Rzeczpospolitej” Sławomir Cenckiewicz
przypominał, że w działania przeciwko kapłanowi włączona była cała bezpieka, w
tym tzw. wywiad PRL – stanowiący integralną część aparatu represji. Z akt
rezydentury Departamentu I MSW w Rzymie wynika, że interesowano się księdzem
Jerzym na długo przed jego śmiercią. Przykładowo, w styczniu 1984 r. SB
uzyskała ze źródeł agenturalnych szczegółowe informacje na temat opinii
redaktora naczelnego polskiego wydania "L'Osservatore Romano" ks.
Adama Bonieckiego dotyczące krytyki ks. Popiełuszki przez niektórych hierarchów: "W dniu 5 I 1984 r.
wrócił do Rzymu z pobytu w Polsce ks. A. Boniecki. W dniu 6 I 1984 r. był on na
obiedzie u papieża i jak twierdzi, przekazał mu szczegółowe sprawozdanie ze
swojego pobytu w Polsce. W Warszawie Boniecki spotkał się z ks. Popiełuszko.
Uznaje go za bohatera i niepodziela oceny abp. Bronisława Dąbrowskiego i ks.
Janusza Bolonka, którzy uważają, że Popiełuszko jest osobnikiem niedoważonym i
nienadającym się do odgrywania ofiary prześladowania...”(pisownia oryg).
Według wywiadowców – pisze
Cenckiewicz - ks. Boniecki miał też skrytykować polskich hierarchów, a
zwłaszcza prymasa Glempa, za to, że udają, iż nie wiedzieli o "istnieniu
prywatnego mieszkania Popiełuszki w Warszawie przy ul. Chłodnej", co z
kolei wykorzystywała propaganda komunistyczna, publikując na ten temat
sensacyjne artykuły w prasie. "Zdaniem Bonieckiego zachowanie J. Glempa
w stosunku do "rzekomo" rozpolitykowanych kapłanów jest skandaliczne".
Dzięki sieci agenturalnej w
Watykanie, Departament I doskonale wiedział, że stanowisko Jana Pawła II jest
zbieżne z opinią zaprezentowaną przez ks. Bonieckiego. Papież miał zwlekać z
przyjęciem kardynała Glempa, który 16 stycznia 1984 r. przybył do Watykanu.
Zdaniem rezydentury Jan Paweł II miał pretensje do kardynała Glempa za zbytnią
uległość wobec reżimu Jaruzelskiego, napominanie "rozpolitykowanych
kapłanów" związanych z "Solidarnością", "autocenzurę",
której dopuścił się przygotowując tekst orędzia na Boże Narodzenie w 1983 r.
oraz za wyrażoną w kazaniu z 6 stycznia 1984 r. jednostronną krytykę instalacji
rakiet NATO w krajach zachodniej Europy - bez przypomnienia, iż jest to reakcja
na agresywne zamiary bloku sowieckiego wobec wolnego świata.
Zbierany przez lata „materiał
oskarżycielski” bezpieka postanowiła ponownie wykorzystać po śmierci księdza Jerzego. Gdy zdano sobie
sprawę, że Jan Paweł II podziela opinię, że za mordem stoją najwyżsi
przedstawiciele władzy oraz wykazuje głębokie zainteresowanie wyjaśnieniem
wszystkich okoliczności zabójstwa, przystąpiono w Watykanie do dezawuowania
postaci księdza i podważania
męczeńskiego charakteru jego śmierci. Najważniejszym celem – jak twierdzi
Sławomir Cenckiewicz – jaki chciano osiągnąć, było upowszechnienie tezy władz
PRL o "spisku twardogłowych" przeciwko Jaruzelskiemu.
Teza ta znalazła się w notatce z
rozmowy agenta Departamentu I SB MSW, którego w meldunkach i szyfrogramach
opisywano jako "źródło nr 13963". W dniu 12 grudnia 1984 r. odbył on
rozmowę z abp. Bronisławem Dąbrowskim ówczesnym sekretarzem Episkopatu Polski.
Opinia wyrażona przez arcybiskupa jest identyczna z obowiązującym do dziś
kłamstwem o inspiratorach zbrodni na księdzu Jerzym. Warto też zwrócić uwagę,
co hierarcha ma do powiedzenia na temat kpt. Piotrowskiego, jednego z porywaczy
księdza Jerzego. Źródło„nr 13963” donosiło:
"Zdaniem abp.
Dąbrowskiego odpowiedzialność za tę zbrodnię należy przypisać elementom
politycznym wrogim wobec gen. Jaruzelskiego, a zatem chodzi niewątpliwie w tym
przypadku o prowokację, posiadającą dotąd pewne cechy utajone. Kpt.
Piotrowskiego – Dąbrowski określił jako "starego znajomego", gdyż
zarówno on, jak i Glemp spotykali go kilka razy, podczas kiedy pełnił on służbę
jako funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu i Departamentu ds. Kościelnych i
Narodowościowych MSW w czasie wizyty papieża w Polsce oraz przy okazji spotkań
z Wałęsą. W jego ocenie Piotrowski jest typem bardzo ambitnym, który uważał, że
należy mu się stopień pułkownika. Trzej sprawcy przestępstwa działali pod
Toruniem w łatwych warunkach, ponieważ strefa ta jest dobrze kontrolowana.
Mogli więc liczyć na poparcie organizacyjne czynników radykalnych w aparacie SB
i tajnej jaczejki OAS (Organizacja Anty-Solidarność), jak również na poparcie
"bazy sowieckiej". Jako wykonawcy działali oni niewątpliwie na rozkaz
przeciwników gen. Jaruzelskiego uplasowanych w MSW tzn. ludzi zaufanych
Mirosława Milewskiego".
Wielu
historyków zwracało uwagę, że relacje władz komunistycznych z Kościołem uległy
zasadniczej zmianie po zabójstwie księdza Popiełuszki. Mimo, iż oświadczenia
hierarchów z tego okresu wyrażają sprzeciw wobec zabójstwa kapłana, próżno
poszukiwać w nich wskazania winnych zbrodni lub potępienia inspiratorów. Można
odnieść wrażenie, że z chwilą zabójstwa Kapelana „Solidarności” odblokowały się
możliwości porozumienia z władzą, usunięta została przeszkoda oddzielająca od
siebie dwie przeciwstawne siły i otworzyła się droga do „historycznego
kompromisu”.
Gdzie szukać podstawy wzajemnych
stosunków hierarchów i władzy komunistycznej w latach 80.? Na czym opierała się
ta relacja? To jak dalece była zgodna z intencjami władz można odczytać ze
stenogramów XVII Plenarnego Posiedzenia KC PZPR, które miało miejsce cztery dni
przed wyłowieniem z Wisły zwłok księdza Jerzego. To wówczas gen. Jaruzelski
mógł powiedzieć: „Myślę, że (...) prymas potrafi współdziałać z nami, żeby w
interesie ogólnym, w interesie narodu, nie dopuścić do nieobliczalnego biegu
wydarzeń”.
Może najtrafniej relację tę
opisał Stanisław Ciosek, który z ramienia KC PZPR objął nadzór nad MSW po
morderstwie na księdzu Jerzym. W wywiadzie sprzed kilku lat, Ciosek pytany –
„Skąd się brała wasza skłonność do Kościoła?” – odpowiedział - „Hierarchia i
instytucja bardziej rozumiała, i traktowała jako bardziej przewidywalną, drugą
hierarchię i instytucję”. I dodał: „Stara jest zasada przetrwania
Kościoła, jak w tym porzekadle: Kościół opłakuje zmarłego, ale do trumny z nim
się nie kładzie itd. Zachowuje dystans. Tak samo tutaj było. Miałem masę rozmów
z ludźmi Kościoła. I mogę powiedzieć, że Kościół był bardzo wstrzemięźliwy, gdy
chodzi o wybory, o Okrągły Stół i podzielenie się władzą z "Solidarnością".
Bo nie wiedział, jaka będzie ta nowa władza. Jakby przeczuwał zresztą, że
lepiej było mu z komunistami niż z nie wiadomo kim...”.
Gdy coraz pełniej poznajemy fakty
dotyczące działań agentury w Kościele, nowego znaczenia nabierają również słowa
gen. Kiszczaka, zawarte w „Liście otwartym do prezesa Instytutu Pamięci
narodowej w sprawie zabójstwa ks. Popiełuszki” z 2003 r. Szef bezpieki napisał
tam m.in.:
„W czasie procesu toruńskiego
zobowiązaliśmy oskarżonych do zachowania tajemnicy służbowej i państwowej
(jeżeli coś nie dotyczy sprawy zabójstwa i nie przeszkodzi w ich obronie, to
nie mają prawa tego ujawniać). Chodziło zwłaszcza o to, żeby nie ujawniać
agentury pośród księży oraz faktów kompromitujących niektórych duchownych.
Wiedzieli o tym obrońcy, osobiście lojalnie poinformowałem także sekretarza
Episkopatu Polski, abp. Bronisława Dąbrowskiego.”
Jak mocne były wpływy esbeków na
decyzje hierarchów Kościoła, może świadczyć przykład represji, jakim tuż po
zamordowaniu Kapelana „Solidarności”
poddano księdza Stanisława Małkowskiego – przyjaciela księdza Jerzego.
O tym napiszę w drugiej części.
.....................................................
Dwa teksty zatytułowane
„NIESPEŁNIONY TESTAMENT JANA PAWŁA II” powstały w styczniu 2010 roku. Przypominam
je dziś, po doświadczeniach tragedii smoleńskiej i beatyfikacji księdza Jerzego. Te epokowe wydarzenia
- tak od siebie różne, a przecież
złączone Bożą logiką - pozostały bez wpływu na postawy hierarchów naszego
Kościoła.
Śmierć polskiej elity stała się
okazją do „pojednania” z ludobójcami i kierowania homagium do człowieka, który
na nienawiści i walce z symbolem chrześcijaństwa zbudował swoją prezydenturę.
Zaprzepaszczono i haniebnie przemilczano dar świętości księdza Jerzego,
zabitego - jak głosił papieski dekret -
z nienawiści do wiary. Zrobiono tak, bo
była to ta sama nienawiść, która wyznaczyła drogę do tamy we Włocławku i do
smoleńskiej pułapki. Przemilczano tę świętość, bo tragedia z 10 kwietnia i obecna
postawa rządzących są kontynuacją tamtego zaprzaństwa i tamtej wizji świata,
która skazała na śmierć księdza Jerzego.
Jak 28 lat temu, głosem tchórzów
i zdrajców nakazywano Polakom szukać „porozumienia” z mordercami księdza, a z
katów uczyniono rzeczników ofiar – tak
dziś, tym samym głosem mówi się nam o „pojednaniu” i każe wyrażać wdzięczność odwiecznym ciemiężycielom.
Wówczas - droga od włocławskiej
tamy, do pałacu w Magdalence zajęła całe pięć lat. Wyznaczyły ją kolejne
morderstwa - na działaczach „Solidarności” i niepokornych księżach, których
głos mógł zmącić plany miernot i
przeszkodzić zamysłom samozwańczych reprezentantów narodu.
Dziś, gdy aparat nienawiści
działa sprawniej, a wśród nas coraz mniej
ludzi godnych i odważnych - „pojednanie” z bandytami może nastąpić
wcześniej. Powstały z niego układ na dziesięciolecia zamknie drogę do prawdy,
stając się depozytem zbrodni i
gwarantem nowego przymierza katów i ofiar.
Nie mam wątpliwości, że jest to cena, jaką płacimy za niespełniony testament polskiego papieża.
Nie mam wątpliwości, że jest to cena, jaką płacimy za niespełniony testament polskiego papieża.
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten tekst.
Niewypełnienie testamentu papieża Jana Pawła II woła o pomstę do nieba.Zamazywanie prawdy o tym mordzie przez komunistów,nie dziwi mnie.Oni nie wierzą w istnienie Boga.
Hierarchowie popełnili grzech zaniechania.Nie ważne,czy ze strachu,czy świadomie współpracując z oprawcami.Jaka jest ich wiara?Czy wierzą jeszcze w karę Bożą,czy zarezerwowali wiarę tylko dla maluczkich?Gdzie ich sumienia?!
Rzuciła mi się w oczy ta analogia.
Podobnie jak w przypadku Księdza Jerzego,zakłamywana jest prawda o mordzie smoleńskim 2010 roku.W obu przypadkach hierarchowie znieważyli Krzyż Chrystusa związany z ludzkim losem...
Pozdrawiam serdecznie
Barbara L.
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńniezwykle poruszające.
Nawet bardziej niż w styczniu 2010.
Sam nie wiem dlaczego...
Widać ból doskwiera jeszcze bardziej.
Ukłony.
Barbara L.,
OdpowiedzUsuńPani Barbaro,
Nie chcę rozstrzygać o ich wierze i sumieniach. Ksiądz Jerzy z pewnością im wybaczył.
To on przecież po słowach, które napisał po spotkaniu z prymasem Glempem - „zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na przesłuchaniach szanowała mnie bardziej” - uczynił dopisek: „Nie jest to oskarżenie. Jest to ból, który uważam za łaskę Boga prowadzącą do lepszego oczyszczenia się”.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Kazefie,
OdpowiedzUsuńBól doskwiera mocniej, bo i większa jest dziś nasza samotność, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych.
Pozdrawiam Pana
Mimo, że nie znałem tych faktów to od wielu lat nie miałem złudzeń, że ten Kościół nie jest święty, szczególnie po zaniechaniu autolustracji. Co ten Kościół ma jeszcze wspólnego z nauką Chrystusa? Myślałem, że to ja zdradzam Kościół a to Kościół zdradził mnie i miliony Polaków. Teraz namawia mnie do pojednania z najbardziej zbrodniczym reżimem świata. Mam zaśpiewać razem z biskupami: „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało”.
OdpowiedzUsuńNie odczuwam wspólnoty z takim Kościołem. To nie mój Kościół. Nie mój rząd, prezydent, a zaraz się okaże, że opozycja też nie moja.
Nie odczuwam wspólnoty z całym tym zdemoralizowanym, ślepym i głuchym narodem, niezależnie od światopoglądu.
P.S. Jeszcze w tym roku będzie pan miał 1mln. wyświetleń strony. Tym co Pan pisze interesuje się jakiś promil społeczeństwa, który zrobił te odsłony. (Dochodzą jeszcze wejścia oddelegowanych sowieckich mend)
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Aleksandrze!
Jak można zniszczyć dumny Naród w pięć lat?
http://www.youtube.com/watch?v=mcT7en72NJ0
ps
Piosenka jest z dawnego Pana bloga z roku AD2009
ps2
Trochę nie na temat, ale pisał Pan, że esbecy mieli za zadanie robić ''pozytywne'' wrażenie w miejscu zamieszkania, robili to dawniej i teraz. Nawet głosują słusznie. Ostatnio w czasie II tury wyborów prezydenckich spotkałem jednego, mimo że ''ustawiony'' szedł jednak późnym wieczorowym krokiem na głosowanie, zresztą wśród milicjantów, też było pospolite komunistów ruszenie. Pozdrawiam
stary kowal
marcinis,
OdpowiedzUsuńMyślę, że w Pana wypowiedzi nastąpiło pewne przemieszanie pojęć. Dla mnie bowiem Kościół zawsze jest i będzie święty - choćby nieświęci i grzeszni byli ludzie tworzący hierarchię kościelną. Jest święty, bo święty jest Bóg, który powołał Kościół do istnienia i obdarzył go darami Ducha Świętego.
Od dwóch tysiącleci Kościół nie jest zgromadzeniem ludzi idealnych, pozbawionych wad i grzeszności. Należą do niego ludzie słabi i grzeszni. Temu nie wolno zaprzeczać, ale też nie wolno na ocenie ich czynów i postaw opierać naszej wiary i stosunku do Kościoła. Gdyby Kościół opierał się na hierarchach lub czerpał swoją siłę tylko z dzieł człowieka - dawno przestałby istnieć.
Trzeba też pamiętać, że każda próba zaprzeczenia tej prawdzie i tworzenia wizji Kościoła wolnego od skazy i grzechu, kończyła się schizmą.
Nasz Kościół wydał takie postaci jak Karol Wojtyła, Stefan Wyszyński, ksiądz Jerzy czy ksiądz Małkowski. Z tego samego Kościoła wyszli księża patrioci oraz ludzie tacy jak ks.Czajkowski, ks. Sowa czy bp. Pieronek.
Dlaczego mamy patrzeć na nasz Kościół poprzez pryzmat tych ułomnych postaci, a nie oceniać go w perspektywie świętości? Tym bardziej, gdy jest ona bliższa prawdzie.
Pozdrawiam
stary kowal,
OdpowiedzUsuńPrawdą jest, że największymi obrońcami "demokracji" III RP są esbecy i komunistyczna nomenklatura. To państwo zostało stworzone przez nich i dla nich - dlaczego więc mieliby go nie bronić?
Pozdrawiam
W zamyśle Boga proces rozpoczęty przez papieża Polaka beatyfikacji jest niewątpliwie drogą do poznania prawdy na temat tego mordu. Wspólna droga do świętości już na zawsze połączy ich losy, a dla nas jest jasnym znakiem, że w Bożym zamyśle ta zbrodnia zostanie wyjaśniona a testament Jana Pawła 2 spełniony. Ostatnio czytałem na jednej ze stron wypowiedź ks. S. Małkowskiego, który przeżył doznanie mistyczne za sprawą bl. ks. Jerzego i otrzymał od niego przekaz. Jest to niesamowita sprawa i fakt, który potwierdza szczególną obecność ks. Jerzego w naszej ojczyźnie i wpływu w toczących się wydarzeniach.
OdpowiedzUsuńTesla
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZwycięstwo pod Lepanto było Maryjnym Cudem Różańcowym.
Usuńhttp://www.sekretariatfatimski.pl/rozaniec/258-cud-pod-lepanto
Warto o tym pamiętać i docenić fakt zawiązania w Polsce Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę:
http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/
Dla Polski Różaniec to jedyny ratunek.
"Wykluczony"
Bóg zapłac,Wykluczony!
UsuńNawet za cenę wykluczenia musimy pozostac wierni
Świętemu Kościołowi Chrystusa.
Matka Boża dopomoże.
Barbara L.
@"Wykluczony"
UsuńI ja w to wierzę.
Pozdrawiam
Zaścianek
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńTo ciężkie i smutne słowa.
Nie wypełniamy tego testamentu my w pojedynkę, my jako wspólnota i my jako Kościół.
Nasi hierarchowie jedynie w sposób szczególny uświadamiają nam skalę naszego sprzeniewierzenia.
Oni zostaną jak i my osądzeni. Być może tylko słowa Ewangelii „kto by stał się powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9,42). " będą im bardziej ciążyć!
W pełni podzielam opinię zawartą w Pańskim komentarzu z godziny 13:21.
"... nie wolno na ocenie ich czynów i postaw opierać naszej wiary i stosunku do Kościoła".
Mam jednak wrażenie, że zbyt często odwołując się do tych argumentów próbowano i nadal próbuje relatywizować zło.
Skutek buntu przeciw tym praktykom, jego zaledwie rykoszet, widoczny jest nawet w tym miejscu!
Młody i prawy umysł brzydzi się każdą postacią obłudy i fałszu.
To jego prawo i siła!
W takich czasach jak te nam dane ważne, by były centra opinii które może i niezbyt popularne i liczne ale mocne Prawdą, będą wskazywały nierozmyty polityczną bieżączka, pędem do władzy, do fortuny lub zaszczytów prawdziwy obraz rzeczywistości.
Będą opoką dla zagubionych i nierozumiejących, cierniem w oku obłudników.
Testament J.P.II jeszcze się nie wypełnił.
Wierzę jednak, że wbrew temu wszystkiemu co dostrzegamy m.in. dzięki Panu, wbrew wydawało by się wszechmocnemu złu, nadzieja na nieoczekiwany zwrot pojawi się tak samo jak zwycięstwo 7 października 1571 r. w zatoce Lepanto.
Dopełnić się jedynie musi czara zła i goryczy!
Tym tekstem powalił mnie Pan na kolana, cóż się dziwić ludziom ,że szukają innych dróg. Brak żyjących autorytetów, myślę, ze to główna przyczyna. Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, czy to możliwe, że kilkanaście osób rozwaliło naszą Ojczyznę? Chyba tak.....
OdpowiedzUsuńPamiętam, że między1 a 4 stycznia 1984r bardzo puźno w nocy zadzwonił do mieszkania ks. Jerzego ks. Boniecki. Miałem wtedy z bratem dyżur nocny w mieszkaniu ks. Jerzego. Ks. Jerzy ze swoim gościem przez kilka godzin rozmawiał w swoim skromnym pokoiku. Gdy zakończył romowę był bardzo zmęczony i poważny. Spytał czy czegoś nam nie potrzeba i powrócił do swego pokoju. Całą noc zastanawialiśmy się nad tą wizytą. Nie wiedzieliśmy o czym była rozmowa, ale czuliśmy jej wyjątkową ważność.
OdpowiedzUsuń