Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

sobota, 10 marca 2012

AZERSKI ŚLAD - O TAJNEJ WIZYCIE BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO

Gdyby priorytety polskiej polityki zagranicznej oceniać na podstawie kontaktów utrzymywanych przez Bronisława Komorowskiego, należałoby uznać, że jednym z najważniejszych partnerów III RP jest Republika Azerbejdżanu. Powinno jedynie dziwić, że opinia publiczna nie została poinformowana o niedawnej wizycie  Komorowskiego w tym kraju.
Szanowny Władimirze  Władimirowiczu
Proszę przyjąć moje szczere gratulacje z okazji wyboru na prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Twoje zwycięstwo w wyborach świadczy o wysokim zaufaniu Rosjan do Ciebie i Twojego programu stabilności politycznej i społecznej, zapewnienia wzrostu gospodarczego, rozwoju instytucji demokratycznych, wzmocnienia legalności i porządku publicznego, ochrony duchowych i moralnych norm w życiu społecznym kraju.  Dzisiaj przyjaźń i dobre relacje oparte na sąsiedztwie i wielowiekowych dobrych tradycjach między naszymi krajami rozwijają się wszechstronnie i dynamicznie.
Ten fragment depeszy gratulacyjnej prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa z 5 marca br. dobrze oddaje obecny stan stosunków tej byłej republiki sowieckiej z jej wielkim sąsiadem. Pozwala również dostrzec, że Alijewa i Komorowskiego łączy reakcja na „zwycięstwo” Putina i farsę rosyjskich wyborów.
Komunikat służb prasowych prezydenta Azerbejdżanu dotyczący rozmowy telefonicznej Alijewa z Putinem z dnia 5 marca zawierał informację, iż  „strony wyraziły zadowolenie z pomyślnego rozwoju stosunków między Republiką Azerbejdżanu a Federacją Rosyjską w różnych dziedzinach i wyraziły nadzieję, że te związki będą się nadal wzmacniać.”
Komorowski rozmawiał telefonicznie z Putinem dwa dni później, a z oficjalnego komunikatu dowiemy się, że „Prezydent podkreślił, ze Polska i Rosja w ostatnich latach potrafiły nawiązać dialog, który służy rozwiązywaniu spraw trudnych i budowaniu współpracy dwustronnej. Prezydent wyraził przekonanie, że współpraca i dialog będą trwałym elementem w tworzeniu partnerskich relacji Federacji Rosyjskiej z Unią Europejską.”
Warto przypomnieć, że media rosyjskie szczególnie mocno nagłaśniały wypowiedź przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej Azerbejdżanu – obserwatora rosyjskich wyborów prezydenckich, który zapewniał, że  były one uczciwe i demokratyczne, a "rosyjska Centralna Komisja Wyborcza zrobiła wszystko, aby zapewnić przejrzystość głosowania tak, aby ludzie mogli swobodnie wyrażać swoją wolę.” Azerbejdżan – który w 2008 roku zorganizował wybory prezydenckie uznane przez opinie światową za niezgodne z  międzynarodowymi standardami - jest pionierem w zakresie rozwiązań służących inwigilacji osób odwiedzających lokale wyborcze. Chodzi o instalowanie w nich kamer internetowych. Ta  „nowoczesna metoda demokracji” została po raz pierwszy zastosowana w tegorocznych wyborach w Rosji.
Bronisław Komorowski przebywał z oficjalną wizytą w Azerbejdżanie w dniach 25-26 lipca 2011 roku, podczas podróży po  krajach Kaukazu Południowego.  Już wówczas trudno było odgadnąć cel tej dwudniowej wizyty. Wiemy, że podpisano umowę o współpracy w dziedzinie weterynarii oraz zrezygnowano z wiz w przypadku gdy któryś z obywateli Azerbejdżanu lub Polski posiada paszport dyplomatyczny. Z wypowiedzi Komorowskiego, iż „projekt ropociągu Odessa-Brody-Gdańsk jest nadal aktualny, a  Polska podtrzymuje swoje daleko idące zainteresowanie budową systemów przesyłowych, które by pomagały w rozwiązaniu problemów energetycznych Polski, ale przede wszystkim byłyby ważnymi rozwiązaniami dla całej UE” - można przypuszczać, że chodziło głównie o rozmowy dotyczące współpracy energetycznej.
Kalendarz dalszych kontaktów może wskazywać, że satrapa Azerbejdżanu jest obecnie jednym z najważniejszych partnerów Komorowskiego, zaś III RP łączą szczególnie bliskie związki z tym państwem.
We wrześniu Alijew został zaproszony na szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie, gdzie spotkał się z Komorowskim. Do kolejnego spotkania prezydentów doszło podczas forum ekonomicznego w Davos, na początku stycznia 2012 roku.  Z wypowiedzi Olgierda Dziekońskiego, ministra w Kancelarii Prezydenta wiemy, że zadeklarowano wówczas, iż Polska i Azerbejdżan chcą zaangażować się w przedłużenie rurociągu Odessa-Brody. Dziekoński stwierdził również, że „prócz deklaracji politycznych, w tej kwestii ważny jest rachunek ekonomiczny. Jeżeli nie będzie firm, które zechcą tę ropę kupić i koncernów zainteresowanych dostarczaniem surowca, to ten projekt zostanie piękną ideą polityczną. My chcemy, by piękne idee przekształcały się w rzeczywistość"
9 lutego br. szef BBN Stanisław Koziej gościł u siebie ambasadora Republiki Azerbejdżanu w RP Hasana Hasanowa, a spotkanie zostało poświęcone „określeniu obszarów współpracy dwustronnej BBN z instytucjami partnerskimi w Azerbejdżanie” oraz „ożywieniu dialogu Warszawy i Baku w sferze bezpieczeństwa”.
O kolejnym spotkaniu Komorowskiego z Alijewem nie dowiemy się z oficjalnych komunikatów prasowych.  Nie informują o nim żadne media III RP.
Doszło do niego 6 marca br., gdy Komorowski udawał się z wizytą do Afganistanu.  Podczas  międzylądowania w Baku spotkał się z Alijewem, zaś krótki komunikat służb prasowych prezydenta Azerbejdżanu głosi, że „obie strony wyraziły zadowolenie z pomyślnego rozwoju stosunków dwustronnych w różnych dziedzinach, w tym politycznej, gospodarczej, energetycznej itp. oraz nadzieję, że związki te nadal będą  się rozwijać.”
Informacji o spotkaniu próżno natomiast szukać na stronie internetowej Bronisława Komorowskiego. Podobnie, jak w przypadku wcześniejszych międzylądowań lokatora Belwederu: w Jekaterynburgu i  Irkucku (podczas lotu do Chin) czy w Armenii (w trakcie powrotu z Afganistanu w roku 2010), gdy polska opinia publiczna nie była informowana o spotkaniach  Komorowskiego z ludźmi płk Putina.
Jedyna wzmianka o lądowaniu w Baku pochodzi z tygodnika BBN (nr 75, 1-7 marca 2012 r) i ogranicza się do lakonicznego stwierdzenia: „6 marca 2012 r. prezydent RP Bronisław Komorowski udał się z wizytą do Afganistanu. Podczas międzylądowania w Azerbejdżanie Bronisław Komorowski spotkał się z prezydentem Ilhamem Alijewem, z którym omówił m.in. współpracę obydwu krajów, w tym perspektywy współdziałania w dziedzinie energetyki.”
Trudno przypuszczać, by Komorowski i Alijew spotkali się po raz kolejny tylko po to, by „wyrazić zadowolenie” lub „omówić perspektywy współpracy”.  Jeśli w istocie chodzi o „współdziałania w dziedzinie energetyki”, jej zakres może dotyczyć planów azerskiego koncernu Socar - choć niekoniecznie związanych z interesami energetycznymi państwa polskiego.
Nasilenie kontaktów Komorowskiego i Alijewa zdaje się mieć przyczyny głębsze niż wynika to z brzmienia dyplomatycznych formułek. Wprawdzie za wcześnie dziś na budowanie twardych hipotez, myślę jednak, że wyjazd do Afganistanu mógł stanowić zaledwie pretekst do dużo ważniejszego spotkania w Baku.  Wymowa spotkania mogła być tym większa, że odbyło się ono dwa dni po  wyborach prezydenckich w Rosji, a obaj prezydenci należą do żarliwych zwolenników zbliżenia z reżimem Putina.
Trudno natomiast wskazać racjonalny powód nagłej wizyty Komorowskiego w polskim kontyngencie. Po spotkaniu z żołnierzami, Komorowski poinformował: „Cel tej wizyty jest oczywisty. Zbliża się szczyt NATO w Chicago. Chcemy tam potwierdzić wolę wykonania strategii zakończenia misji w Afganistanie. Trzeba także zapoznać się z opinią Afgańczyków i dowódców operacji NATO”.  Warto jednak pamiętać, że natowski szczyt ma odbyć się dopiero pod koniec maja br., zaś sami Afgańczycy nie wykazywali szczególnego zainteresowania wizytą polskiego gościa. Media afgańskie nie poświęciły jej większej uwagi, zaś relacji ze spotkania Komorowskiego z prezydentem Hamidem Karzajem nie sposób w ogóle dostrzec wśród doniesień służb prasowych afgańskiego prezydenta.
W demokracji III RP istnieją niewielkie szanse, by którykolwiek pracownik mediów miał odwagę zapytać Komorowskiego o spotkania z Alijewem lub dociekać przyczyn zatajenia niedawnej wizyty w Azerbejdżanie.  Tym bardziej, jeśli sprawa dotyczy naszej przyszłości i bezpieczeństwa. Wydaje się więc, że jesteśmy zdani na własne domysły i szczątkowe informacje. Być może najbliższe miesiące przyniosą odpowiedź na niektóre z pytań.
Warto na koniec przypomnieć kilka prawd o azerskim reżimie i jego przywódcy. Są to rzeczy tym ważniejsze, że mogą zawierać podpowiedź w kwestii kontaktów Komorowskiego z Alijewem.
Elmar Chakhtakhtinski - przewodniczący Azerbaijani-Americans for Democracy (AZAD), amerykańskiej organizacji, która jest rzecznikiem wsparcia USA dla demokracji w Azerbejdżanie, tak napisał przed rokiem o swoim kraju:
Jest to państwo, w którym prorządowe bojówki są wysyłane wraz z policją do rozpędzania wieców opozycyjnych, blogerzy są ofiarami brutalnych ataków ubranych po cywilnemu "sportowców" a potem wrzucani do więzienia, dziennikarze są zabijani lub trzymani za kratkami wbrew decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a zachodnim stacjom radiowym odmawia się lokalnych częstotliwości. [...]Reżim ten uważa stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i innymi potężnymi demokracjami jako jedynie taktykę dla ochrony swoich własnych, bardzo partykularnych interesów. Nie ma ani woli ani chęci do reform, gdyż uważa wprowadzenie nawet podstawowych swobód politycznych za zagrożenie dla swojej władzy. Dlatego też chętnie zbacza ku Rosji kiedy ma nieporozumienia ze swoimi zachodnimi partnerami. [...]Wszystkie duże gałęzie przemysłu są monopolami ściśle kontrolowanymi przez krąg rządzących oligarchów, nie pozostawiając żadnego realnego miejsca dla innych przedsiębiorstw. Spadek cen ropy naftowej albo jakaś inna zapaść finansowa mogłyby łatwo doprowadzić do krwawych zamieszek z nieprzewidywalnymi konsekwencjami. [...]
Zamiast daremnych, krótkowzrocznych wysiłków zmierzających do zadowolenia rządzącej Azerbejdżanem dynastii zachodnia polityka powinna koncentrować się na wspieraniu tych sił wewnątrz Azerbejdżanu, które promują wspólne wartości demokracji i swobód jednostki.”

2 komentarze:

  1. Polityka państw tzw ,,demokracji'' wobec Azerbejdżanu jest banalna :

    http://orwellsky.blogspot.com/2012/03/izrael-zbroi-azerbejdzan.html

    Tak i Komorowski postępuje zgodnie z zasadą ,,koszula bliższa ciału'', właśnie, temu ciału.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Azerbejdżanem i jego umiejscowieniem w geopolityce światowej, pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem (plus Ankarą) jest zaiste bardzo ciekawie.

    Wydaje mi się, że jest to sztandarowy przykład sowiecko-zachodniego kondominium. Z jednej strony obecność zachodnich kompanii naftowych i gazowych, możliwość (moim zdaniem, na dłuższą metę pozorna i iluzoryczna) szachowania Rosji Sowieckiej odcięciem gazu i ropy, planowana obecność wojskowa USA, sojusz z Izraelem i Turcją, ostatnio - pobrzękiwanie szabelką wobec wybitnie prosowieckiego i prochińskiego Iranu...

    Sowieciarze pewne koncesje dali Zachodowi (USA, UK, Turcja, Izrael), nie rezygnując jednocześnie z przewagi strategicznej, począwszy od tamtejszych struktur władzy. Klan Alijewów rządził jeszcze za czasów ZSRS, w republikańskiej kompartii AzSRS; to tak, jakby w Polsce nadal tytularnie rządzili Jaruzel i Kiszczak, bez ceregielowania się z władzą zakulisową i fasadą demokracji.

    OdpowiedzUsuń