Gdyby nie doszło do napaści Rosjan na Ukrainę i
wymuszonego odwrotu od polityki „pojednania”, państwo Putina byłoby dziś
gwarantem bezpieczeństwa III RP. Nasi rodacy nadal wydają się nie rozumieć, że
tylko wydarzenia na Majdanie i odwaga Ukraińców uratowały nas od wprowadzenia w
życie obłędnych koncepcji bezpieczeństwa narodowego, których celem była „redefinicja dotychczasowych tez polityki
polskiej” i uczynienie z III RP państwa bezbronnego wobec współczesnych
wyzwań.
Projekt tzw. Strategicznego
Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN) został podjęty natychmiast po
zaprzysiężeniu obecnego lokatora Belwederu i miał stać się sztandarową
inicjatywą Bronisława Komorowskiego. Już wówczas wiele wskazywało, że mamy do
czynienia z realizacją autorskiego pomysłu gen. Stanisława Kozieja, który od
wielu lat prowadził prace nad narodową strategią. Ta hipoteza znalazła
potwierdzenie, gdy do SPBN zaangażowano osoby z prywatnej uczelni i fundacji, w
szef BBN zasiadał do niedawna jako członek rady nadzorczej.
Fundacja Gloria Victoribus oraz Wyższa Szkoła
Zarządzania Personelem (WSZP), w której pracował gen. Koziej, były szczególnie
zaangażowane w projekt Strategicznego Przeglądu i zainteresowane jego
realizacją. Już w roku 2006, w ramach działalności WSZP powołano tzw. Instytut
Bezpieczeństwa Krajowego (IBK), na którego czele stanął Stanisław Koziej.
Jednym z podstawowych zadań instytutu miało być „badanie spraw bezpieczeństwa i sporządzanie analiz prognoz i ekspertyz”,
a jego struktura w dużej mierze odzwierciedlała misję prezydenckiego Biura
Bezpieczeństwa Narodowego.
Z bełkotliwej nowomowy uzasadniającej projekt SPBN
można było wywnioskować, że chodzi o sporządzenie raportu zawierającego „analizy i rekomendacje w zakresie
bezpieczeństwa narodowego RP”. Jego opracowaniem miało zająć się szereg
komisji, sztabów oraz grono tzw. ekspertów.
Wśród nich znaleźli się m.in.: Adam Rotfeld, Dariusz Rosati, Krzysztof
Kozłowski, Janusz Onyszkiewicz, Leon Kieres, Roman Kuźniar, Aleksander Smolar,
Paweł Świeboda, Janusz Reiter, Maria Wągrowska, Jerzy Nowak, Marek Goliszewski,
Piotr Gulczyński, Henryk Goryszewski i Marek Siwiec. Szefem sztabu SPBN został
zastępca szefa BBN Zdzisław Lachowski – zidentyfikowany przez „Gazetę Polską”
jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Zelwer”. Zespołowi Systemu
Bezpieczeństwa Narodowego przewodniczył Andrzej Karkoszka z WSZP, jego zastępcą
był płk Maciej Marszałek, zaś członkami zespołu Krzysztof Janik i płk Jacek
Pawłowski z Instytutu Bezpieczeństwa Krajowego WSZP. Członkiem zespołu
Interesów Narodowych i Celów Strategicznych został Tadeusz Chabiera z rady
naukowej IBK WSZP.
Sztandarowym dokumentem opracowanym na potrzeby nowej
strategii bezpieczeństwa, była ekspertyza autorstwa prof. dr hab. Ryszarda
Zięby i dr hab. Justyny Zając zatytułowana „Budowa
zintegrowanego systemu bezpieczeństwa narodowego Polski”. Znajdujące się w
niej rekomendacje miały posłużyć sporządzeniu końcowego dokumentu.
W opracowaniu tym mogliśmy m.in. przeczytać:
„Warunkiem
jaki musimy zaakceptować, co wymaga kroku do przodu ze strony Polski i całej
wspólnoty atlantyckiej, jest porozumienie z Rosją taką jaka ona jest i chce
być. Trzeba zrezygnować z misyjności i życzeniowej polityki zmierzającej do
skłonienia Rosji do pełnego przyjęcia zachodniego modelu ustrojowego i uznać,
że jest możliwa promowana przez Kreml modernizacja Rosji bez demokratyzacji na
wzór zachodni.
Polska w tym
scenariuszu musi zdecydować się na pojednanie z Rosjanami i traktowanie ich
państwa nie jako tradycyjnego przeciwnika, lecz istotnego gwaranta
bezpieczeństwa europejskiego, w tym naszego bezpieczeństwa. Zacieśnianie
współpracy z Rosją ułatwi pojednanie polsko-rosyjskie. Zwielokrotni się również
szansa innych państw poradzieckich na utrwalenie demokracji i włączenie się w
proces integracji europejskiej. Stanie się tak dlatego, że nie będzie do
wywoływało dezaprobaty w Moskwie ani zachowawczych elit politycznych w tych
krajach”.
„Z racji
tego, że w tej średnioterminowej perspektywie nie należy się spodziewać
bezpośredniego zagrożenia naszego terytorium ani zagrożenia naszych
sojuszników, specjalny wysiłek na rzecz dozbrojenia polskiej armii nie wydaje
się konieczny. Wystarczy unowocześnianie posiadanego uzbrojenia i zwiększanie
interoperacyjności z armiami naszych sojuszników”.
W najważniejszym rozdziale pracy zatytułowanym – „Rekomendacje dla priorytetów i zadań
polityki bezpieczeństwa w perspektywie średnioterminowej (2010–2020)”
stwierdzono:
„Redefinicji wymaga dotychczasowa teza
polityki polskiej, mocno opowiadająca się za dalszym rozszerzaniem NATO. (…) W
czerwcu br. przywódcy Ukrainy jasno oświadczyli, że rezygnują ze starań o
przystąpienie do Sojuszu. Niestabilność wewnętrzna w Gruzji i konfliktowe
stosunki tego państwa z Rosją raczej eliminują go z grupy kandydatów do NATO.
Oznacza to, że rewizji wymaga stanowisko Polski w sprawie wschodniego
rozszerzenia, tym bardziej, że w raporcie Grupy Mędrców znalazła się teza, że
rozwijanie partnerstwa z Rosją jest gwarancją bezpieczeństwa w regionie
euroatlantyckim”.
„Stosunki ze Stanami Zjednoczonymi powinny
nadal odgrywać istotną rolę w polskiej polityce bezpieczeństwa, choć należy
odejść od polityki bezwarunkowego, a wręcz bezrefleksyjnego popierania
wszystkich działań tego mocarstwa. Polityka Polski w tym względzie winna mieć
wyraźne odniesienie do własnych interesów, a nie nosić znamiona strategii
bandwagoning”.
„Należy
odpolitycznić kwestię importu gazu z Rosji i traktować ją w kategoriach
biznesowych. Należy zrozumieć, że mamy interes w tym, aby gaz od Rosji kupować,
bo jak na razie i w dającej się przewidzieć perspektywie, nie ma dla tego
alternatywy”.
„Aby przezwyciężyć nieufność, która utrudnia
percepcję Rosji przez polskich polityków i media należałoby podjąć zorientowaną
na przyszłość politykę normalizacji stosunków wzajemnych i pojednania
polsko-rosyjskiego. Warunki ku temu powstały już jesienią 2009 r., po udziale
premiera FR Władymira Putina w obchodach 70-tej rocznicy wybuchu II wojny
światowej na Westerplatte, a zostały wzmocnione zbliżeniem polsko-rosyjskim po
katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. Jednak czołowa partia
opozycyjna w Polsce – Prawo i Sprawiedliwość podjęła kilka miesięcy później
działania na rzecz ponownego konfliktowania z Rosją, sugerując odpowiedzialność
tego państwa za katastrofę. W tej sytuacji rząd Polski powinien szybko podjąć
działania na rzecz ratowania szansy jaka szybko może zniknąć”.
Nie próbuję uzasadniać rzeczywistego
znaczenia powyższych „rekomendacji”, bo każdy, kto pamięta wydarzenia z lat
2010-2014 z łatwością dostrzeże, że wytyczały one kierunki ówczesnej polityki
reżimu III RP i tworzyły instrukcję dla relacji polsko-rosyjskich.
Trzeba pamiętać, że tezy końcowego dokumentu SPBN,
zaprezentowane w roku 2014, zostały wymuszone i uwarunkowane nową sytuacją międzynarodową,
powstałą po agresji Rosjan na Ukrainę. Nawet belwederskim „przyjaciołom Rosji”
nie wypadało forsować koncepcji opartych na skompromitowanym dogmacie
„pojednania”. Gdyby zatem porównać brzmienie końcowego dokumentu SPBN z
„rekomendacjami” z lat 2010-2012, okazałoby się, że mamy do czynienia z
całkowicie inną strategią i innymi założeniami. Wspólny jednak pozostał
stosunek do putinowskiej Rosji.
Przez wcześniejsze lata belwederscy stratedzy nie
tylko nie dostrzegali zagrożenia ze strony tego państwa i próbowali wymyślać
egzotyczne koncepcje militarne, ale zakładali niedorzeczne scenariusze „kształtowania się strategicznych warunków
bezpieczeństwa w najbliższym dwudziestoleciu”.
W dokumencie zatytułowanym „Główne ustalenia i rekomendacje Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa
Narodowego” z roku 2013, nakreślono trzy takie scenariusze: „integracyjny – optymistyczny (z przewagą
pozytywnych i pożądanych zjawisk i tendencji); dezintegracyjny – pesymistyczny
(z przewagą niekorzystnych i niebezpiecznych zjawisk zewnętrznych i
wewnętrznych) oraz ewolucyjny – realistyczny (zakładający kontynuację względnej
równowagi negatywnych i pozytywnych zjawisk)”.
Za podstawę dalszych rozważań przyjęto „scenariusz ewolucyjny-realistyczny”, w
którym założono że „Unia Europejska –
mimo występowania kryzysów gospodarczych o niskim lub średnim stopniu
intensywności – przetrwa jako rynek zjednoczony wspólną walutą, a podstawowe
elementy spójności zostaną utrzymane. Jednocześnie NATO pozostanie podmiotem
zdolnym wspierać i wzmacniać bezpieczeństwo państw członkowskich oraz
selektywnie interweniować wszędzie tam, gdzie zagrożone są żywotne interesy”.
Już po kilku miesiącach okazało się, że prognozy
belwederskich strategów nie są warte funta kłaków, a ich scenariusz ewolucyjny-realistyczny legł w gruzach.
W żadnym miejscu owych „ustaleń i rekomendacji”
nie było wzmianki o realnych zagrożeniach: o nadzwyczajnej aktywności służb rosyjskich (w
skali porównywalnej z okresem „zimnej wojny”), o konsekwencjach nowej doktryny
wojskowej Kremla, wzroście nakładów na zbrojenia, wrogich posunięciach
militarnych w obwodzie kaliningradzkim czy o agresywnej i konfrontacyjnej
polityce propagandowej. Opracowanie SPBN przemilczało następstwa procesu integracji
na obszarze poradzieckim, ignorowało skutki stosowania "miękkiej
siły", jako narzędzia w rosyjskiej polityce zagranicznej i pomijało
zagrożenia związane z perspektywą szantażu energetycznego bądź cyberataku ze strony wschodniego sąsiada.
W innym z dokumentów, tzw. Strategii Rozwoju Systemu
Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej 2022 z kwietnia 2013 r. uznano, że - „W
horyzoncie obowiązywania strategii
prawdopodobieństwo konwencjonalnej agresji
zbrojnej na Polskę jest niewielkie”. Politykę obronną III RP miała
potwierdzać „społeczna percepcja
bezpieczeństwa narodowego”, w której wiodące było założenie, iż „większa
grupa Polaków bardziej
ceni sobie utrzymanie
dobrych relacji z Rosją niż bliską współpracę z krajami
dawnego ZSRR”. We wnioskach zawartych w rozdziale „zadania operacyjne dla Sił Zbrojnych RP” umieszczono natomiast postulat
„budowania zaufania w stosunkach z Rosją
przez rozszerzanie współpracy w dziedzinie wojskowej w ramach istniejących
możliwości wynikających z członkostwa w NATO”.
W miejsce poważnej
refleksji, uwarunkowanej sytuacją polityczną i realną oceną zagrożeń, otrzymaliśmy
wówczas zbiór bezużytecznych komunałów o budowaniu „zintegrowanego systemu bezpieczeństwa narodowego” i zestaw całkowicie
chybionych, pseudonaukowych dywagacji.
Zwracałem uwagę, że taki sposób prezentacji
tematyki bezpieczeństwa narodowego, nie tylko wskazywał na niekompetencję
twórców SPBN i nieumiejętność formułowania rzeczowych wniosków, ale mógł mieć na
celu ukrycie prawdziwych intencji środowiska Belwederu. Jeśli dla przeciętnego
odbiorcy, treść dokumentów SPBN brzmi niezrozumiale i wręcz abstrakcyjnie, nie
zrozumie on również, że owe „strategie” mają ścisły związek z konkretnymi działaniami
reżimu, wywierają wpływ na wiele rozstrzygnięć politycznych i ekonomicznych i w
dużym stopniu decydują o przyszłości Polaków. Realny kształt naszego
bezpieczeństwa zależy bowiem od efektu prac legislacyjnych, prowadzonych
najczęściej poza uwagą opinii publicznej. Zapowiadana przez Belweder „implementacja wyników SPBN” oznaczała
konieczność nowelizacji szeregu ustaw i tworzenia nowych rozwiązań. Ponieważ
istotną cechą stwierdzeń użytych w „ustaleniach i rekomendacjach” była
możliwość dowolnej ich interpretacji – nie narażano się na zarzut odstępstwa od
wypracowanej „doktryny”. Podkreślanie rzekomej „nieprzewidywalności i niedookreśloności” scenariuszy pozwalało na dowolną
modyfikację dotychczasowej polityki bezpieczeństwa, a w jej ramach -nawet na
rewizję sojuszy militarnych. Kluczowe słowo SPBN – „integracja”, otwierało
natomiast pole do konsolidacji struktur siłowych i budowania reżimu
prezydenckiego na wzór kremlowski.
Dość podkreślić, że wywodząca się z SPBN tzw.
doktryna Komorowskiego (na którą Polacy mają w najbliższych latach wyłożyć kolosalne
pieniądze), została oparta na nonsensownej przesłance „samodzielnej reakcji” i
równie abstrakcyjnym „własnym potencjale obronnym”. Ma ona obowiązywać w latach
2014-2023 i zagwarantować finansowanie tzw. polskiej tarczy antyrakietowej. Wprawdzie
„polska tarcza” nie zostanie nigdy zbudowana, pomysł ten pozwoli na polityczną
eksploatację tezy o tworzeniu „własnego potencjału” oraz generowanie olbrzymich
środków na rzecz środowisk związanych z przemysłem zbrojeniowym. Jednym z
elementów planu wydaje się zamysł powierzenia ludziom byłych WSI nadzoru nad
technologiami wojskowymi oraz zaangażowanie tego środowiska w procesy
gospodarcze związane z modernizacją Sił Zbrojnych. W wymiarze globalnym,
„doktryna Komorowskiego” wychodzi naprzeciw rosyjskim oczekiwaniom: służy m.in.
utrąceniu projektu amerykańskiej tarczy antyrakietowej oraz dalszemu
ograniczaniu obecności USA na Starym Kontynencie.
Jeśli zatem ktoś twierdzi, że temat belwederskich
„strategii” jest oderwany od naszych realnych problemów, wykazuje nie tylko
totalną ignorancję w kwestii własnego bezpieczeństwa i własnej przyszłości, ale
też kompletną obojętność na sposób, w jaki wydawane są jego pieniądze.
Ponieważ większość projektów Belwederu spotykało
się z akceptacją i wsparciem ze strony partii opozycyjnej, również wyborcy
PiS-u nie mają wiedzy o tym zagrożeniu. Gdy przed kilkoma tygodniami pojawił
się „gorący” temat przetargu na dostawę śmigłowców, nikt nie zechciał zauważyć,
że wybór francuskich maszyn był możliwy dzięki zapisom nowej ustawy offsetowej,
podpisanej przez Komorowskiego w połowie ubiegłego roku. Była ona związana z procesem
tzw. konsolidacji przemysłu zbrojeniowego i stanowiła jeden z efektów „implementacji” założeń
SPBN. Ustawa miała w zasadzie jedno, praktyczne zastosowanie i była kosztownym
prezentem na rzecz lobby zbrojeniowego. Od tej chwili MON (a konkretnie ludzie
zarządzający zbrojeniówką oraz grupa wyższych oficerów zajmujących się zakupami
uzbrojenia), otrzymali prawo dokonywania transakcji według własnego uznania.
Już wówczas zwracałem uwagę, że ustawa otwiera ogromne pole do nadużyć i
korupcji. O zakupach broni nie będą bowiem decydowali urzędnicy ministerialni,
lecz przedstawiciele zakładów zbrojeniowych. Tam też trafią pieniądze
przeznaczone na „modernizację sił zbrojnych” - dokonywaną według projektów
Belwederu i propagandowej wizji pod nazwą ”doktryny Komorowskiego”. Można się
spodziewać, że przy umiejętnym rozgrywaniu różnych straszaków i demagogicznych
haseł, będą to największe pieniądze, jakie wypłyną z budżetu III RP w
najbliższych latach. Posłużą nie tylko
umocnieniu lobby zbrojeniowego ( w którym główną rolę będą odgrywali ludzie
związani z byłymi WSI) ale staną się jednym z najważniejszych „grantów”
stabilizujących reżim prezydencki.
Zdaję sobie sprawę, że teksty
przybliżające temat prorosyjskości Komorowskiego, nie są łatwą lekturą. Być
może, nie są nawet lekturą interesującą, bo o większości poruszonych tu spraw
pisałem już na blogu. Jeśli przypominam je w takim zestawieniu i kondensacji,
to dlatego, że tę cechę BK i jego środowiska uważam dziś za najgroźniejszą. Jest
to trwałe, fundamentalne piętno, odciskające się na wszystkich działaniach Belwederu.
Nie mam też wątpliwości, że przyćmione dziś
nakazem „mądrości etapu”, objawi się ponownie i przez kolejne lata będzie ciążyć
nad sprawami naszego bezpieczeństwa.
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńNaświetlił Pan bardzo czytelnie scenariusz rozgrywanej na naszych oczach politycznej recydywy środowiska, które jak żadne inne było nośnikiem ideologi komunizmu z jego najgorszymi wynaturzeniami. Każdy "rezerwista" starszego pokolenia, który odbył zasadniczą służbę wojskową jeszcze przed i w trakcie stanu wojennego, powinien dobrze pamiętać stosowane "metody wychowawcze" rodem z sowieckiej Rosji. W szczególności tzw. "unitarkę" w trakcie której niszczono osobowość metodami, których nawet nie jest w stanie wyobrazić sobie dzisiejszy 30 -to, czy 20-to latek. System upadlał, indoktrynował i zgodnie ze swoją logiką predysponował do funkcji dowódczych osobowości nie tylko "mierne i wierne", ale najzwyczajniej, po ludzku, małe. Ta metoda doboru kadr dotyczyła zresztą wszystkich formacji zmilitaryzowanych i siłowych.
Wojsko miało zawsze dodatkową przewagę nad każdą inną taką strukturą - zasięgiem swego oddziaływania obejmowało prawie połowę wchodzącego w dorosłe życie społeczeństwa.
Przeniesienie wyniesionej z okresu służby wojskowej matrycy zachowań na życie cywilne było normą. Wielu z pokolenia obecnych 50 i 60 latków, wyniosło więc z wojska pojęcie "dobrej roboty" i "metod socjalistycznego sposobu zarządzania". Skutki znamy. Zapóźnienie techniczne i cywilizacyjne wynikające z księżycowej ekonomii i rządów miernot.
W komentarzu pod cz. 1 napisałem, że nie spodziewam się dosłownego powrotu epoki "szalejącego stalinizmu", ale też, że musimy w pełni uzmysłowić sobie, kto tak na prawdę ma nami rządzić po następnych wyborach.
Poza ważnym wątkiem obronności, w pełni odczuwalnym i wymiernym aspektem zbliżających się wyborów, będzie stopniowo coraz większe obciążenie naszych kieszeni. Już teraz jest ciężko. I choć zdaję sobie sprawę, że mówię to "de facto" w imieniu, jak na razie, mniejszości w naszym społeczeństwie, to mam wręcz pewność, że skutki nadchodzących zmian pogłębią podziały i rozwarstwienie, oraz przyspieszą nadchodzący wielki kryzys odczuwalny już dla znacznie większej grupy społeczeństwa.
W tym co napisał Pan w cz.4, znajduję potwierdzenie wielu moich obaw. Pomimo pewnego "łutu szczęścia" jakim jest bez wątpienia dla nas opór Ukrainy, nasza sytuacja, niezależnie nawet od dalszego rozwoju sytuacji zewnętrznej i tak zmierza w stronę nieograniczonej eksploracji naszych zasobów. To, że zdaniem wielu ekonomistów stoimy u progu bankructwa, nie przeszkodzi zapewne panom z otoczenia BK w czerpaniu pełnymi garściami z budżetowych i unijnych konfitur.
Perspektywa budowy ustroju prezydenckiego na wzór rosyjski i wprowadzenia naszego kraju w szaleństwo bezsensownych i niekontrolowanych zakupów zbrojeniowych, przy tak nędznym ogólnym poziomie naszego rozwoju, to dążenie w stronę dzisiejszej Rosji z całym spektrum jej problemów gospodarczych, przy jednocześnie, kompletnie zneutralizowanym poczuciu godności narodowej , bez prawa do własnych aspiracji. Naród niewolników nie wart istnienia na mapie świata.
Oby dobry Bóg nam tego oszczędził!
pozdrawiam
Pozdrawiam Autora I komentatorów tego wyjątkowego forum. (Kontynuując wątek podniesiony przez Pana Zaścianka - proszę Autora o wyrozumiałość).
OdpowiedzUsuńUkraińska lekcja pokazuje że moskiewska centrala nie jest zdolna do obrony własnej ekspozytury (Janukowycz), ani politycznie ani militarnie. Skoro w Ukrainie nie, to w Polsce tym bardziej. Opozycja w Polsce zupełnie zbagatelizowała ten kluczowy argument przeciwko "bratniej pomocy", a użyteczny do odrzucenia bariery strachu.
Tadeusz
Tadeusz,
UsuńTo trafna uwaga, ale proszę pamiętać, że owa niezdolność do "obrony własnej ekspozytury" ujawniła się wówczas, gdy Ukraińcy powstali przeciwko ruskiej marionetce i obalili siłą reżim Janukowycza. Nie sądzę, by Polaków było stać na taką odwagę i walkę o wolność.
Jeśli wspomina Pan o postawie opozycji, to w sprawie ukraińskiej wykazuje ona kompletną bezradność i polityczną głupotę. Może dlatego, że partia pana Kaczyńskiego prędzej stanęłaby na czele przeciwników takiej formy demokracji niż wezwała do obalenia reżimu III RP.
W kontekście mojego tekstu przypomnę, że zgłoszona przez Komorowskiego ustawa o modernizacji technicznej i finansowaniu Sił Zbrojnych (która tworzy jeden z fundamentów reżimu prezydenckiego i ma gwarantować finansowanie tzw. polskiej tarczy antyrakietowej), została przyjęta przez Sejm 22 lutego 2013 roku zgodnymi głosami posłów PO,PSL,SP,RP i PiS-u.
Pozdrawiam Pana
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Zaścianku,
OdpowiedzUsuńPoruszył Pan bardzo ważną kwestię, dotyczącą skutków drugiej kadencji Komorowskiego.
Wczorajsza wypowiedź tego człowieka w Elblągu - "Polska powinna być w szpicy krajów i społeczeństw obywatelskich, które mówią:my chcemy dobrych relacji z Rosją" oraz tęsknota przebijająca ze słów - "może Rosja się na tyle zmieni, że będzie możliwy nie tylko dialog świat zachodni - Rosja, ale i powrót do dialogu NATO-Rosja", powinny zostać zapamiętane.
Ten człowiek i stojące za nim środowisko zostali wywindowani do władzy tylko dlatego, że 10 kwietnia doszło do zamachu smoleńskiego. Jestem przekonany, że Komorowski nie miałby najmniejszych szans na prezydenturę, gdyby nie spełniło się jego życzenie - "chciałbym skrócić zły okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego". Ta zbrodnia otworzyła drogę dla "karier" nie tylko politycznych, ale uaktywniła rozmaitą agenturę i ludzi jawnie zależnych od Rosji.
To oznacza, że gwarantem stabilności obecnego reżimu jest Moskwa, bo tam rezydują ludzie posiadający pełną wiedzę o zamachu i zachowaniach Komorowskiego. Tych sprzed 30 lat i sprzed lat pięciu.
Dlatego myślę, że jego prorosyjskość musi się opierać na fundamencie strachu - przed tymi, którzy w III RP pilnują interesów Moskwy i przed samymi Rosjanami. Lęk przed konfrontacją z faktami jest nieodłącznym towarzyszem całej drogi politycznej BK i determinuje większość działań tego człowieka.
Nietrudno sobie wyobrazić, że podczas drugiej kadencji dojdzie do jeszcze ściślejszego "sojuszu" z państwem Putina. Nie mam nawet na myśli relacji oficjalnych, ale kontakty i zależności skrywane przed opinią publiczną. Rosja musi utrzymywać III RP w swojej orbicie wpływów, a ze względu na sprawę Ukrainy i bliskiej katastrofy ekonomicznej, potrzebuje nas w Europie w roli rosyjskiego konia trojańskiego. Jeśli Putin myśli o powrocie do łask Brukseli (a sądzę, że to nastąpi) Komorowski jest mu potrzebny jako gwarant rosyjskich interesów. Jeśli Putin myśli o wojnie, lokator Belwederu jest idealnym, bo zniewolonym przeciwnikiem.
Ponieważ wszystkie dotychczasowe projekty Belwederu czerpały z rozwiązań moskiewskich (poczynając od sowieckiej koncepcji "kułaka", na której oparto tzw. reformę służb, po "własny potencjał obronny") można się spodziewać, że również przyszłe inicjatywy legislacyjne w ramach "implementacji" SPBN, będą oparte na takich wzorcach.
Jest np. kilka tematów związanych z "ochroną cyberprzestrzeni", przy których już majstrują belwederscy"eksperci". Są kwestie związane z dalszą "reformą Sił Zbrojnych" i zakupami uzbrojenia. Jest temat "europejskiej strategii bezpieczeństwa", która pomoże wypchnąć Amerykę ze Starego Kontynentu i zapewni silne wpływy osi Berlin-Moskwa.
Jeśli wspomniał Pan o naszych pieniądzach, to trzeba mieć świadomość, że powierzanie temu reżimowi dodatkowych środków na zbrojenia, lub zwiększanie (ogromnych już) prerogatyw ośrodka prezydenckiego, jest gigantycznym marnotrawstwem i nieodpowiedzialnością.
Ubiegłe lata udowodniły, że ci ludzie nie mogą i nie potrafią obronić Polaków przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem. Ich niekompetencja i doktrynalny obskurantyzm doprowadziły polski system bezpieczeństwa do stanu paraliżu. Produkcja kolejnych „strategii”, mnożenie zbędnych struktur oraz uprawianie ordynarnej propagandy, zastępują realne działania i prowadzą do jeszcze większego niedowładu.
Obawiam się jednak, że po wygranej BK niewiele będzie można zrobić. Po stronie opozycji nie ma zainteresowania sprawami obronności i brakuje woli walki. Nikt też nie uświadomi Polakom skali dzisiejszych zagrożeń.
Dlatego nadal będziemy zdani na łaskę rozmaitych kuglarzy i „fachowców od bezpieczeństwa” po moskiewskich kursach. Jak długo, jak zdecyduje Putin.
Pozdrawiam serdecznie
https://www.youtube.com/watch?v=KzAhr_6vd84
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gospodarza i Państwa bardzo serdecznie :))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBardzo dobry material, Beata....dziekuje i rozsylam...pozdrawiam.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen obraz stanowi doskonały załącznik do tego cyklu, tworząc spójną całość.
UsuńI choć w perspektywie wyborów nie jest już w stanie wiele zmienić, będzie stanowić kolejne świadectwo na czas "długiego marszu".
Podobnie jak cała publicystyka naszego Gospodarza, red. Sumińskiego czy prof. Nowaka.
pozdrawiam Panią
Beata Kuna,
UsuńBardzo Pani dziękuję za link do tak interesującego materiału. Właśnie w takiej perspektywie trzeba było przedstawiać postać BK i jego prezydenturę.
Mówiąc kolokwialnie - zamiast rozśmieszać Polaków Komorowskim, należało nim solidnie przestraszyć.
Tymczasem podsumowaniem kampanii informacyjnej tzw. wolnych mediów może być tekst "Gafy,wpadki i sztubackie żarty – czyli złote myśli Komorowskiego" opublikowany na niezalezna.pl.
Przyjęto taktykę, której sens wyjaśniła mi na twitterze pani J.Lichocka w marcu br. - "Ośmieszenie to skuteczna broń. Na tym przegrał PiS.Obciachowy PBK też ma mniejsze szanse by wygrać". Dowiedziałem się wówczas, że moja "metoda" publicystki pomaga Komorowskiemu, bo metoda ta "nie istnieje".
Ponieważ po przegranych wyborach i tak nikt nie zwróci uwagi na kompromitujące błędy (te same od ośmiu lat) środowiska opozycji i związanych z nią mediów, powtórzę słowa, które wywołały wówczas żywą reakcję J.Lichockiej:
- Jeśli BK zostanie na drugą kadencję to wyłącznie dzięki wieloletnim błędom i zaniechaniom opozycji i tzw.wolnych mediów.
Pozdrawiam serdecznie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń@Paweł Patrycjusz
UsuńDziękuję Panie Pawle za wyjaśnienie. Pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją.
@Aleksander Ścios
To jest to, o czym Pan wielokrotnie pisał, Panie Aleksandrze. To problem optyki. Wczoraj byłam na bardzo ciekawym seminarium pt: Od patrzenia do postrzegania - nieintuicyjne schematy percepcji wzrokowej :) Uczymy się postrzegać. Nasz mózg uczy sie postrzegać. Komunizm zredukował widzenie Polaków do percepcji śmieszności, niegodności, kłamstwa. Polacy zapominają, jak wygląda dostojność, godność i prawda. Absolutnie się zgadzam z Panem: jesli zwycięży układ, będzie to wina tzw. ,,wolnych mediów'', które usłużnie realizują wskazówki pseudodemorkatycznych doradców. Oby ten film, po 10 maja, mógł być odstawiony na półkę, choć sądzę, że oglądać go będziemy jeszcze conajmniej przez następnych 5 lat.
Pozdrawiam serdecznie :))
@Zaścianek
OdpowiedzUsuńKłaniam się Panu pięknie :))
Szanowni Państwo,
OdpowiedzUsuńzmarnowany został przez Prawo i Sprawiedliwość najlepszy czas, aby uświadomić milionom Polaków, kim jest lokator Belwederu.
Musimy to robić sami, tak jak to czyni od dawna i niemal samotnie Gospodarz tego bloga.
Bardzo proszę o zapoznanie się z poniższym wywiadem Wojciecha Sumlińskiego i rozsyłanie/rozpowszechnianie go gdzie tylko się da. Wszędzie.
http://www.pch24.pl/dziwne-przypadki-pana-prezydenta,35588,i.html
Dzień dobry.Ci,którzy dziś tam byli po stronie człowieka zabitego przez siły represji reżimu,dali świadectwo oporu i jednocześnie odporności na zwycięstwo prowokacji policji/wojskówki w "służbie wyborczej" kandydata Komorowskiego http://www.miastoknurow.pl/43585,kibice-z-calej-polski-pozegnali-dawida-zdjecia.html. Gorzej z tymi,którzy wolą teatrzyki z partyjnej serii wyborczej "talking heads".Szkoda też,że "wspólnota regulatorów" ucięła niewygodny temat zabójstwa śp. Dawida ,a to przecież oczywisty dowód kontynuacji zamordyzmu w służbie "demokratycznego państwa prawa".Pozdrowienia dla wszystkich przeciwników komorowszyzny.
OdpowiedzUsuńwsojtek,
UsuńTa wyjątkowo tragiczna sprawa zabójstwa młodego człowieka, powinna być w centrum uwagi partii opozycyjnej. Nie tylko z powodu wyborów i nie tylko dlatego, że dopuszczenie do służby w policji wszelkiej maści frustratów i życiowych nieudaczników, było zabiegiem celowym, mającym uczynić z tej formacji neo-ZOMO.
To jest kwestia ochrony interesu społecznego - wartości całkowicie dziś zapomnianej. To obowiązek każdego polityka, który mieni się naszym reprezentantem.
Ponieważ partia opozycyjna i związane z nią środowiska medialne wprowadziły haniebną gradacji na sprawy "nasze" i "cudze", setki najpoważniejszych przestępstw i draństw popełnianych przez reżimowców jest kompletnie przemilczana lub bagatelizowana.
Pozdrawiam Pana
Pozwolę sobie skomentować pewien żałobny kontrast w kontekście pogrzebu śp.Dawida.Ten kontrast dotyczy pewnych symbolicznych obecności: pogrzeb "grubej kreski" T.Mazowieckiego-opozycja obecna/pogrzeb Wł.Bartoszewskiego-opozycja obecna,pogrzeb "tylko kibica"-opozycja nieobecna...;proszę wybaczyć sarkazm i -w zasadzie-brak cudzysłowia w słowie "opozycja".Moją niedawną ,powiedzmy-dżentelmeńską umową- było: "pierwsze nie szkodzić" opozycji w "demokratycznych wyborach". Ale to co robią,a raczej-jak marnują kolejne okazje by zyskać (i to w oczach głównie młodych i niepozyskanych),zakrawa na [ litościwie pominę nazwanie tegoż]. Tym bardziej,że dzięki linkowi pani @BeataKuna miałem okazję usłyszeć młodszych ode mnie dżeków (Jack). Oni zaś zgodnie wolą pochylać się nad żałobą wobec takich "tuzów",jak np. "gruba kreska" T.Mazowiecki czy niedawno Wł.Bartoszewski (także z PO).
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńPani Lichocka ma taktykę na ośmieszanie BK, a Pan Szeremietiew i Radio Maryja ma taktykę na przemilczanie.
Pan Szeremietiew to dopiero wybrał metodę zniechęcania „BeKiem”. I tak właśnie działa ta „nasza” opozycja. W wypowiedzi tego pana jest wszystko to, co wolno, a czego nie wolno powiedzieć opozycji o IIIRP ale i jak przy okazji zmanipulować… by czasem się nie okazało, że JEDNAK nie żyjemy w demokratycznym państwie.
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/rosja-zainteresowana-wyborami-prezydenckimi-w-polsce/
I słucha tego ze 2 miliony rodaków w kraju a ile za granicą… i ja już nie mam żadnych złudzeń!
Wywód nt. agentury sowieckiej, która interesuje się wyborami w Polsce jest... pomijam to.
A komentarz do „fikcyjnego państwa”, które to Sienkiewicz ujawnił światu jako najbardziej strzeżoną „tajemnicę państwową”, nad czym p. Szeremietiew ubolewa, jak to się wyraził „zirytowało mnie…”, ”bo niezależnie od tego jak jest naprawdę…”– uwaga - pan Szeremietiew ma wątpliwości czy Sienkiewicz mówił prawdę. Pan Szeremietiew dopuszcza, że IIIRP może nie być fikcyjnym państwem. Dla p. Szeremietiewa ważniejsze jest, co pomyślą sobie Rosjanie, po usłyszeniu takiego „wystrzału”? A nie, co pomyślą sobie Polacy! „No nie powinni tego typu rzeczy mówić” – cały czas ubolewa Pan Szeremietiew, zupełnie jak przed laty p. Zemke, kiedy to zlikwidowano WSI i można było poczytać w raporcie to o „tym” to o „tamtym”. Truchlał pan Szeremietiew tak bardzo, że zdawać by się mogło, iż jeśli czem prędzej ojciec nie zmieni tematu, tak rozmówca chyba zacznie płakać w obie garści z powodu ujawnienia tak ważnej tajemnicy państwowej, o której absolutnie do momentu dopóki się „ nie wysypał” Sienkiewicz, to Rosjanie nie mieli bladego pojęcia. Bo niby skąd? Od kogo?! Nie słyszano przecież od dekad, aby jakiś agent obcych państw panoszył się w okolicy.
A dalej to już ani nie podejrzewałam ani nie oczekiwałam, że p. Szeremietiew zdolny będzie… odważy się na powiedzenie takich słów odnośnie BeKi i książki Sumlińskiego. W 10 minucie, tak nieśmiało ojciec przy okazji zapytał, na odchodne, o taki niusik tylko. Zwykła ciekawość, ot co. Nie żeby to jakieś ważne było…
OJCIEC: Czy zapoznał się Pan z publikacja Pana Sumlińskiego, czy chociaż z jej częścią?
ROZMÓWCA: - Oczywiście, że tak! Czekałam na jej wydanie i jak tylko ją otrzymałem to zaraz, niemal z zapartym tchem zabrałem się do czytania. Nic nie jadłem i nic nie piłem przez 3 dni byle by tylko przeczytać tę książkę. Nic nie mogło mnie oderwać od tej książki. Nie było rzeczy dla mnie ważniejszej, jak ta publikacja, pomimo iż miałem tyle innych ważnych zajęć. Pis natychmiast powinien pochwycić ten temat, a Pan Duda na swoich wiecach przedwyborczych tylko o tym mówić. Każdy Polak powinien przeczytać, wiedzieć o tej postaci i wówczas dopiero iść na wybory.
OJCIEC: Ostatnio tygodnik „w sieci” tylko część informacji z panem Sumlińskim zamieścił, bardzo poważną, mroczną…. Bardzo to są rzeczy ciekawe…
Co powiedziawszy już ojciec właściwie nie czekając na reakcję rozmówcy zakańcza: „no dzięku…”.
Ale gdzie tam rozmowca zdawał się rozkręcać dopiero. Chce mówić! Niech więc mówi!
I proszę.
ROZMÓWCA: To są rzeczy budzące trwogę, zgrozę, trzeba bić na alarm, trzeba przestrzegać Polaków jeszcze w tej ostatniej chwili, aby się dowiedzieli prawdy, kim jest ten człowiek - BK??!!!! Jestem już nie tyle zaniepokojony, że takie rzeczy się dzieją, ale jestem przerażony!
OJCIEC: Tak, ale za dwa dni są wybory…
ROZMÓWCA: Oczywiście! Jeśli BK wygra to czeka nas ‘długi marsz”, Wielkie to szczęście, że ta publikacja Pana Sumlińskiego ukazała się właśnie teraz. Jest jeszcze szansa, że polski Naród oprzytomnieje, ze jak dowie się prawdy to może uratować się od wepchnięcia w łabska sowieckie! Mam nadzieję, że ta publikacja wpłynie na wynik wyborów, że po to TYLKO ją p. Sumliński opublikował właśnie teraz.
"No i z Panem Bogiem drodzy słuchacze!"
Pani Halko,
UsuńPrzywołała Pani postać człowieka, który przed wieloma laty chętnie przebywał wśród ludzi ze stowarzyszenia ProMilito (założonego przez M.Dukaczewskiego), angażował się w działalność tzw.Nowego Ekranu, a dziś jest wysokim urzędnikiem państwowym, szefem Biura Inicjatyw Obronnych przy Akademii Obrony Narodowej.
Dlatego nie sądzę,by wypowiedzi tego pana zasługiwały na szczególną uwagę.
Przez wiele miesięcy R.Szeremietiew straszył Polaków wizją rosyjskiej agresji, przewidywał atak atomowy na Warszawę i roztaczał w "wolnych mediach" apokaliptyczne wizje potęgi Putina. Ponieważ nie żyjemy w normalnym kraju,on, i podobni mu fachowcy nadal mogą korzystać z miana ekspertów od wojskowości.
Nie znam żadnej wypowiedzi tego pana, która byłaby godna uwagi, a ponieważ nie szanuję takich postaci, nie podejmę się komentowania jego słów.
Tym bardziej, że w ostatnim z wywiadów Szeremietiew sam przyznał, że jego obecne położenie przypomina człowieka kroczącego po cienkim lodzie.
http://wpolityce.pl/polityka/243472-prof-szeremietiew-wybory-prezydenckie-w-polsce-na-pewno-interesuja-rosje-trzeba-byc-czujnym-nasz-wywiad
Mogę współczuć, że ktoś znalazł się w tak niebezpiecznej sytuacji (nawet gdy sam się w nią wpakował) ale nie zamierzam traktować serio wypowiedzi takich osób.
Pozdrawiam Panią
Witam,
UsuńTak, tak... dobrze pamiętam, jak bodaj przed 4 laty jeszcze na salonie24 wywołaliśmy na Pana blogu do odpowiedzi tego człowieka. To było w czasie powstawania NE - pamięta Pan? Jak "nożyce się odezwały"? Jak się ten Pan gimnastykował w tłumaczeniach... Zapamiętałam to sobie dobrze. I już wówczas wyzbyłam się złudzeń. Jeśli teraz wspomniałam o tym człowieku, to tylko dlatego by pokazać, że jeśli kto się łudzi jeszcze, że w RM (czy w innych "niezależnych" mediach) można o prawdzie i niewygodnych dla nawet - jak się okazuje - opozycji faktach "głośno mówić", to marny jego los.
I tak to opozycja zaprzepaściła, zniweczyła miliony głosów, mogących wpłynąć na odzyskanie przez polski Naród wolności!
Oszukają nas i ONI i CI niby nasi!
I słusznie postąpi ta resztka mądrej części Narodu polskiego, gdy zaliczy tych zdrajców podszywających się pod teraźniejszych „jeszcze MY" do "ONYCH".
Długi marsz nas czeka. Ciężka droga będzie, skwar nie do wytrzymania... i bardzo wolny ten marsz...daj Boże, że do wolności.
Dziękuję i pozdrawiam
Film - Andrzej Gwiazda o Komorowskim.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=cSb94leh63k
Pozdrawiam serdecznie
Kolejny filmik o prawidłowym przekazie. Tzn. bez skojarzenia z opcją polityczną, bez negatywnych, rozdmuchanych opinii. Suche fakty. Cała kampania powinna opierać się na rozpowszechnianiu publicznym treści w takiej formie.
UsuńDziękuję Pani.
Jak spełnić rzucone w moim kierunku hasło? Więcej wiary.
OdpowiedzUsuńRęce opadają, gdy czyta się taki wpis. http://naszdziennik.pl/polska-kraj/136637,przedwyborcze-zmagania.html
@ zbrojeniówki, przetargów etc. z cyklu "nieznane fakty"
UsuńPolecam analizę stenogramów z posiedzeń Komisji Obrony Narodowej. Często można tam odnaleźć ciekawe wątki. Przykład:
Pod koniec zeszłego roku, głośno komentowano w mediach "niezależnych" manewry rosyjskie w obwodzie kaliningradzkim. I wszystko byłoby po linii redakcyjno-politycznej, gdyby nie pominięcie jednego istotnego faktu. Na arenie międzynarodowej panuje pewna prawidłowość, powiadamiania innych nacji o przeprowadzaniu ćwiczeń wojskowych. Otóż w tym przypadku takiego powiadomienia nie było.
Spostrzeżenie numer 1. Cały aparat militarny powinien być (i mam jedynie skromną nadzieję, że został) postawiony w stan najwyższej gotowości bojowej - albowiem przemieszczenia wojsk pod granicę państwa o tak dużym kalibrze, bez informacji o ćwiczebnym ich charakterze mogą świadczyć o rozpoczęciu napaści zbrojnej.
Spostrzeżenie numer 2.
Pan poseł A. Macierewicz żądał informacji od wojskowych służb specjalnych odnośnie tego incydentu (której oczywiście nie poznamy z uwagi na klauzule tajności takich materiałów), co mogłoby świadczyć o tym, że wywiad a) nie wiedział o tych manewrach (sic! czyli państwa teoretycznego ciąg dalszy) lub b) z jakichś przyczyn informacje takie nie dotarły do osób zainteresowanych, zważywszy na nerwową atmosferę przebiegu posiedzenia. Zaznaczam, że to tylko moja opinia.
Spostrzeżenie numer 3.
Odnośnie do przetargu na śmigłowce - i rozlicznych zapytań dociskających ws. dlaczego francuzi, a nie Świdnik (czyt. UK-Italy), na światło dzienne wyszły kolejne interesujące kwestie.
1. Można zmienić założenia przetargu, o ile przed ogłoszeniem przetargu zastrzeże się, że te założenia mogą ulec zmianie (dobre, co nie?). Pierwotnie miało dojść do zakupu 70 śmigłowców wielozadaniowych, bodajże 22 kwietnia ograniczono tę liczbę do 50, podczas gdy przetarg został ogłoszony w grudniu 2014.
2. Jedynym oficjalnie poruszanym argumentem przeciw PZL Świdnik było to, że nie są w stanie dostarczyć pierwszych maszyn w terminie 2 lat od zakończenia przetargu (zajmie im to cztery lata). Nie wiadomo dlaczego MON "uparł się" na 2018 (skąd ten pośpiech?), ale co ciekawsze, nie wierzę, że MON nie zna możliwości "polskiego" sektora zbrojeniowego odnośnie do produkcji sprzętu bojowego.
To bez oceny, czy AgustaWestland trzymająca w swoich rękach PZL Świdnik jest wyborem lepszym, niż rozszerzenie interesu Airbusa na PZL Łódź. Jednak sprawa jest niejasna.
Pozdrawiam
Szanowny Autorze,
OdpowiedzUsuńKomentując zapisy SPBN zwraca Pan uwagę na niekompetencję jego twórców i nonsensowność zapisów dokumentu, zaraz jednak wskazując, że jego treść i forma może służyć "ukryciu prawdziwych intencji środowiska Belwederu". Jeżeli, zgodnie z Pana interpretacją, wydarzenia ukraińskie obnażyły zupełnie ignorancję/złą wolę otoczenia Komorowskiego to jak należy rozumieć jego obecną antyrosyjską narrację?
Przyglądając się całościom materiałów cytowanych obszernie przez Pana wnioskuję, że od początku były one raczej planami ewentualnościowymi, niż jakimkolwiek rodzajem doktryny. Stworzono je w celu dostosowywania na bieżąco polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Polski do zmieniających się strategii USA, Unii Europejskiej i NATO w Europie i do ich zmiennych (jak pokazują wydarzenia ostatnich lat) stosunków z Rosją.
Jeszcze przed szczytem NATO w Lizbonie w 2010 r. były doradca prezydenta Clintona Charles Kupchan na łamach prestiżowego "Foreign Affairs" zadeklarował, że "logicznym podsumowaniem budowy porządku euroatlantyckiego, w którym NATO stanowi instytucję nadrzędną byłoby przyjęcie Rosji do Sojuszu". Jego zdaniem otworzyłoby to drogę do bezkonfliktowej integracji z Zachodem krajów byłego ZSRR, jak Gruzja czy Ukraina. Do podobnych rozwiązań nawiązuje już od dawna Z. Brzeziński.
W parze z ewolucją polityki Zachodu szły obserwacje opracowania Zając i Zięby, gdzie "powstanie nowej wizji euroatlantyckiego systemu bezpieczeństwa" uwzględniało "udział Rosji". Nie można bowiem wyobrazić sobie możliwości wzmocnienia zachodnich sojuszy czy integracji krajów byłego ZSRR z Zachodem w warunkach konfliktu z Moskwą. W mojej ocenie wojna na wschodzie Ukrainy wcale nie musi oznaczać żadnej biegunowej zmiany na tym odcinku, a wręcz przeciwnie - potwierdzenie tezy artykułowanej wcześniej o potrzebie współpracy Wschód-Zachód. Przed niedawnym szczytem UE-Ukraina przywódcy Francji i Niemiec wezwali już nie Rosję, ale rząd w Kijowie do przestrzegania porozumień z Mińska. Odłożone w czasie zostało także wejście w życie porozumienia o wolnym handlu UE-Ukraina po to aby dać czas na negocjacje z Rosją. Wszystkie te międzynarodowe uwarunkowania muszą wpływać na kreowanie różnych wariantów ewolucji stosunków politycznych w naszej części kontynentu. Dlatego nie bez przyczyny tzw. "scenariusz realistyczny" SPBN z 2012 r. zakłada wystąpienie sytuacji w których "pełna wiarygodność sojusznicza nie może być gwarantowana".
Najważniejszym zarzutem, jaki można postawić twórcom SPBN i otoczenia Komorowskiego jest nie tyle propozycja dialogu z Rosją, ponieważ "nasze" struktury euroatlantyckie taki dialog mogą prowadzić z naszym udziałem lub bez niego. Niepokojące natomiast jest poczucie bezsilności najważniejszych organów państwa oraz decydentów w sprawach dotyczących obrony czy polityki zagranicznej. Razi dominujący w treści tych opracowań niemal całkowity brak koncepcji strategicznych na okres długofalowy, pogodzenie się z przedmiotowością Polski na arenie międzynarodowej i uznanie, że "płynięcie z nurtem" jest jedynym dostępnym rozwiązaniem. Wcale nie zauważam w otoczeniu Komorowskiego żadnych ambicji do kreowania stosunków z Moskwą czy zachodnimi sojusznikami, a raczej podejście koniunkturalne: sojusznicy chcą pojednania to się jednajmy, ale żądają też wydatków na zbrojenia, więc musimy tą politykę uzasadnić zagrożeniem rosyjskim. Cała "strategia" SPBN polega na godzeniu tego płynnego pojęcia interesu narodowego ze zmieniającym się środowiskiem międzynarodowym.
cdn...
W aspekcie wewnętrznym Belweder wykorzystuje każdą koniunkturę do wzmacniania aparatu bezpieczeństwa czy kontroli nad życiem społeczno-politycznym. Wspieranie środowiska byłego WSI należy tutaj do czołowych zadań obecnego prezydenta. To typowe cechy państwa o strukturze postkolonialnej - miękkie zewnętrznie, twarde wewnętrznie. Niewątpliwie dla otoczenia Komorowskiego, ale i dla wielu naszych sojuszników/wrogów, każda próba zakwestionowania tego porządku i ciągłości systemu budowanego po 1989 r. byłaby jedynym realnym zagrożeniem. Cała reszta bełkotu raz o pojednaniu, potem o zagrożeniu rosyjskim czy terrorystycznym to fikcja budowana na potrzeby państwa policyjnego. I, co najciekawsze, państwa, któremu nikt nie zamierza się czynnie przeciwstawiać, budowanego za cichą zgodą "milczącej większości".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Chris K,
UsuńNa pytanie, jakie zadał Pan na początku komentarza - "jak należy rozumieć jego obecną antyrosyjską narrację?" - sam udzielił Pan odpowiedzi w części końcowej:
"Belweder wykorzystuje każdą koniunkturę do wzmacniania aparatu bezpieczeństwa czy kontroli nad życiem społeczno-politycznym(...)Cała reszta bełkotu raz o pojednaniu, potem o zagrożeniu rosyjskim czy terrorystycznym to fikcja budowana na potrzeby państwa policyjnego".
Zmiana narracji wynika wyłącznie z "mądrości etapu" i jest konieczna dla osiągnięcia dwóch korzyści - uwiarygodnienia reżimu w roli rosyjskiego konia trojańskiego oraz do pozyskania ogromnych pieniędzy na tworzenie "własnego potencjału obronnego".
Natomiast zdecydowanie odrzucam argumentację, jakoby wytłumaczeniem dla "tez i rekomendacji" SPBN było "dostosowanie na bieżąco polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Polski do zmieniających się strategii USA, Unii Europejskiej i NATO w Europie i do ich zmiennych (jak pokazują wydarzenia ostatnich lat) stosunków z Rosją". Przeciwnie - jest to czynnik obciążający intencje twórców SPBN.
Po pierwsze dlatego, że rozmawiamy o strategii narodowej, a zatem takiej, która (przynajmniej w założeniu) powinna przede wszystkim uwzględniać interesy własne, zależne od polskiej racji stanu. To nie jest strategia budowana na okres kadencji najgorszego w dziejach prezydenta USA, czy dostosowywana do potrzeb pupilki Stasi.
W ramach takiej strategii nie może być spoglądania na Berlin,Waszyngton czy Paryż (które mają własne interesy i strategie narodowe), lecz szukanie rozwiązań korzystnych dla Polski. Mówiąc wprost - nas nie powinno obchodzić, co na temat Rosji myśli USA,NATO lub Niemcy. Ważne, co my myślimy o państwie Putina i jaki mamy interes we wspieraniu polityki euroidiotów.
Tymczasem to, co zaproponowano w SPBN (nawet w perspektywie koniunktury politycznej na Zachodzie) jest dla Polski śmiertelnym zagrożeniem, bo warunkuje stan naszego bezpieczeństwa od "współpracy" z byłym okupantem i największym, historycznym wrogiem. Żadne normalne państwo nie pozwoliłoby narzucić sobie obcej optyki w kwestiach własnego bezpieczeństwa. Tym bardziej, gdy ów wróg nadal wykazuje agresję i szczerzy zęby.
To jest "georealizm" na granicy szaleństwa lub zdrady stanu.
Po drugie zaś dlatego, że rozmawiamy o projektach powstałych po 10 kwietnia 2010 roku.
Zamach smoleński mógł być bez znaczenia dla polityki Obamy czy Merkel. I to nie powinno nas obchodzić. Jeśli jednak mówimy o polskiej strategii narodowej, to wydarzenia musi być brane pod uwagę.
Nie wolno zapominać o logicznym ciągu zdarzeń związanych z zamachem - o ówczesnej postawie Rosji obliczonej na grę przeciwko polskiemu prezydentowi, o kampanii kłamstw i oszczerstw, o tysiącach matactw i dezinformacji. O działaniach agentury i postawach ludzi jawnie służących Moskwie. O totalnej kompromitacji tzw.służb specjalnych, których "specjalność" legła w smoleńskim błocie.
To są rzecz fundamentalne dla spraw bezpieczeństwa narodowego.
Jeśli więc po 10 kwietnia objawia się w Polsce środowisko, które ignoruje te fakty i wbrew naszym interesom chce najściślejszych związków z Rosją oraz zamierza z nich uczynić gwarancje bezpieczeństwa narodowego, nie możemy nawet mówić o szaleństwie, ale o ewidentnym akcie zdrady.
Pozdrawiam
Szanowny Panie,
UsuńObawiam się, że interes narodowy Polski, o którym Pan pisze "uwzględniający przede wszystkim interesy własne" może być już nutą przeszłości. Ale nawet dawniej starania Polski o odzyskanie lub utrzymanie niepodległości zawsze musiały uwzględniać sprzyjające nam lub groźne elementy europejskiej i międzynarodowej koniunktury. Tak było w okresie zaborowym w XIX wieku, a także później w okresie międzywojennym, kiedy nasz kraj, nawet dostrzegając swoje tragiczne położenie, nie był w stanie zapobiec klęsce wojennej. I dlatego w tworzeniu scenariuszy uwzględniających takie czynniki nie widzę niczego złego. Polityka USA w Europie nie jest wypadkową kaprysu jednego prezydenta (choć przyznaję, że Obama jest miernym przywódcą), ale efektem długotrwałego trendu, podobnie jak zmieniająca się forma i zakres zaangażowania amerykańskiego na świecie. Waszyngton nie jest i prawdopodobnie nie będzie już potęgą na miarę lat zimnej wojny czy nawet początku lat 90. Świat staje się wielobiegunowy, a tym samym znacznie mniej przewidywalny niż poprzednio. I przyznaję, że zdefiniowanie w takich warunkach polskiej racji stanu może być problematyczne. Należałoby bowiem zadać sobie pytanie czy w tej sytuacji Polska ma szansę na odzyskanie suwerennych warunków bytu. I czy jakiekolwiek przetasowania układu politycznego w naszym kraju (bez względu na uczciwość wyborów) mogą cokolwiek w tym stanie rzeczy zmienić. Ale jestem przekonany, że Pan już zna odpowiedź na te pytania.
Pozdrawiam
Panie Chris
UsuńPłyniemy żaglówką po morzu. Wiatr zmienny, niepewny. Pytanie jedno: Czy sternik płynie tam gdzie my? Czy jest dobry, a w tych warunkach, czy jest najlepszy? Do czego i jak wykorzysta wiatr. Róża wiatrów jest jaka jest. Sternik płynie z nami, albo z wiatrem.
Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWojciech Sumliński: „Większość polityków ma swojego trupa w szafie. Komorowski ma całe cmentarzysko”.
[ ] "Przypomnę tylko, że Bronisław Komorowski twierdził, że tajna narada z jego udziałem, z udziałem Krzysztofa Bondaryka, płk. Leszka Tobiasza i Pawła Grasia i przekazanie tej sprawy ABW miała miejsce tylko dlatego, że SKW działała w tej sprawie opieszale. A szef SKW mówi wprost, że nie działali w tej sprawie, bo nikt ich o tym nie powiadomił. Kto w takim razie kłamie? Andrzej Kowalski czy Bronisław Komorowski? Szef SKW odpowiedział na rozprawie wprost, że z całą pewnością on mówi prawdę. A dlaczego prezydent mówi nieprawdę? [ ] takich nieprawd w wydaniu pana prezydenta jest całe mnóstwo. Znów odwołam się do tej rozprawy. Andrzej Kowalski twierdzi, że narada takich person nie mogłaby się odbyć bez sporządzenia formalnego protokołu. Nie powstała żadna notatka. To pokazuje, że to nie była żadna narada, tylko nieformalny związek 4 osób, które spotykają się prywatnie i ustalają grę operacyjną na własną rękę. Robią to: druga osoba w państwie, szef ABW, członek parlamentu odpowiedzialny za służby specjalne i pułkownik Wojskowych Służb Informacyjnych. To spotkanie prowadzi do próby skompromitowania Komisji Weryfikacyjnej i przy okazji zniszczenia także mnie."
"Pan Komorowski śmie pytać, kto stoi za Andrzejem Dudą? Niech się obejrzy za siebie i zobaczy jacy ludzie stoją za nim."
http://wpolityce.pl/polityka/243779-wojciech-sumlinski-wiekszosc-politykow-ma-swojego-trupa-w-szafie-komorowski-ma-cale-cmentarzysko-nasz-wywiad
OT - prosto z serca :-)
OdpowiedzUsuńINVOCATIO PERSONALIS
Jędreeek!
Heboj, chłopie i wygrojze te wybory, dyć potrafis, hej!
A potym bier za ciupage i wyciupasuj prec te zaraze
komune, amen.