„W oczach Zachodu „koegzystencja” z Rosją jest możliwa, jeśli państwo to
otrzyma „należną” mu strefę wpływów i zaspokoi swoje mocarstwowe ambicje. W
równym stopniu, ten kierunek polityczny wytyczony został niechęcią lewackich elit
wobec Ameryki, jak intencją ograniczenia
hegemonii USA. Nie powinno nas dziwić, że putinowska Rosja bez trudu znalazła
sprzymierzeńców wśród przywódców Zachodu, a kwestia ustalenia prawdziwych
okoliczności tragedii smoleńskiej staje się drugorzędna i rozpatrywana
wyłącznie w kategoriach bilansu zysku i strat. Na Zachodzie nikt „nie będzie
umierał” za prawdę o śmierci polskiego prezydenta.(…) Dla europejskich stolic „szatanem” jest dziś
groźba otwartego konfliktu z państwem Putina i utrata dotychczasowych efektów
resetu. Dla jej zażegnania gotowe są na
każdy rodzaj sojuszu z kremlowskim „diabłem” i jak najmocniejsze zaciśnięcie
oczu na prawdę o smoleńskiej tragedii.
Dlatego kalkulacje polityków opozycji i nadzieje części polskiego
społeczeństwa na stworzenie komisji międzynarodowej i pomoc państw Zachodu,
mogą okazać się bezpodstawne – szczególnie,
jeśli natrafią na sprzeciw zakładników kłamstwa i mur zmowy milczenia. W
tej sytuacji Rosja może sobie pozwolić na grę va banque, licząc (w równej
mierze), na wsparcie „partii rosyjskiej” w Polsce, jak na milczące
współuczestnictwo europejskich elit.”
Taką ocenę relacji Zachodu z
państwem Putina zawarłem w tekście „Nikt nie umrze za polską prawdę”,
opublikowanym w lutym 2011 roku w miesięczniku „Nowe Państwo”.
Wydawało się wtedy, że sprawa
zbrodni smoleńskiej na długie lata pozostanie depozytem, podobnym zbrodni
katyńskiej. Powojenny ład jałtański sprawił, że przywódcy „wolnego świata” przyjęli
wówczas rolę wspólników sowieckiego ludobójstwa i zostali naznaczeni moralną
odpowiedzialność za dziesięciolecia kłamstwa katyńskiego. Ten sam mechanizm zastosowano
po 10 kwietnia, gdy nowy „reset” wymagał przyzwolenia na ekspansję
kremlowskiego satrapy i wygaszania „polskiej rusofobii”.
Kalkulacje Rosjan towarzyszące
zbrodni smoleńskiej, nie były efektem wybitnych zdolności strategicznych
pułkownika KGB. Putin doskonale wiedział, że nadrzędnym celem społeczeństw
Zachodu nie jest prawda historyczna ani racje moralne, lecz dobrobyt i spokój –
i za obie te wartości gotowe są zapłacił każdą cenę. Tym większą, gdy płaconą
cudzą krwią.
Dopiero napaść na Ukrainę
tworzyła sytuację, której nie można było przemilczeć. Ale i ta wojna nie była
(i dotąd nie jest) wyrazem jakiejś "tajnej strategii" Putina, lecz wyłącznie
oznaką trzeźwego realizmu. Władca Kremla doskonale odrobił lekcję najnowszej
historii i wyciągnął trafne wnioski z błędów popełnianych przez przywódców
Zachodu.
Agresja rosyjska otwierała jednak
nowy rozdział w relacjach światowych i mogła zdecydować o politycznej
koniunkturze w sprawie zbrodni smoleńskiej. Powstałe wówczas uwarunkowania
sprzyjały przypominaniu o farsie moskiewskiego śledztwa i pozwalały ukazywać rolę
reżimu III RP w rosyjskich matactwach. Dawały okazję do zweryfikowania
oficjalnej wersji wydarzeń i zaangażowania uwagi opinii światowej.
Jeśli dziś dostrzegamy pierwsze
symptomy takich zachowań, to wyłącznie dzięki odwadze osób współpracujących z zespołem
parlamentarnym i determinacji Antoniego Macierewicza. Nie warto wierzyć, że
dzieje się tak za sprawą konsekwentnej polityki partii opozycyjnej. Jej
przedstawiciele nie tylko nie wykorzystywali sprzyjającej koniunktury, ale od
początku wojny na Ukrainie wspierali politykę reżimu III RP i deklarowali wolę
„współpracy i współdziałania” z grupą odpowiedzialną za paktowanie z Putinem.
Świadomie zrezygnowano z prawa opozycji do odcięcia się od antypolskiego modelu
polityki zagranicznej i usilnie unikano piętnowania władz III RP. Podobnie, jak
miało to miejsce w roku 2010, również w obecnej kampanii prezydenckiej
zaniechano tematyki smoleńskiej i w oparciu o sondażowe miraże, skoncentrowano
na nagłaśnianiu spraw drugorzędnych.
Dopiero niedawne wydarzenia – rezolucja
Parlamentu Europejskiego i wezwanie Rosjan do zwrotu tupolewa i czarnych
skrzynek oraz debata zorganizowana w PE przez frakcję Europejskich
Konserwatystów i Reformatorów – pozwalają przypuszczać, że temat zbrodni
smoleńskiej zagości na forum europejskim. Nie sądzę jednak, by należało się
spodziewać radykalnej zmiany stanowiska opozycji. W obszarze polityki III RP działania
PiS- u nadal będą determinowane wrzaskiem medialnych terrorystów i podejmowane
w rytm narracji grupy rządzącej.
Obawa przed „wykorzystywaniem
Smoleńska” będzie tym mocniej podtrzymywana, im bardziej bezwzględne będą
działania reżimu, w tym podległych mu mediów i prokuratury. Dzisiejszy spektakl
wojskowych prokuratorów nie tylko umacnia wersję rosyjską (co nie może
zaskakiwać), ale wydaje się sugerować, iż podejmowanie w trakcie kampanii
wyborczej tematyki smoleńskiej mogłoby doprowadzić do „klęski wizerunkowej” PiS-u.
Tym bardziej trzeba
odnotować wydarzenie, które w kontekście dotychczasowej postawy Zachodu i asekuracji polskiej opozycji, tworzy
nową, intrygującą sytuację.
Tezy książki niemieckiego
dziennikarza Jürgena Rotha zostały bowiem oparte (co autor mocno podkreśla) na
raportach niemieckiego wywiadu (BND). Ponieważ byłoby naiwnością sądzić, że
Roth pozyskał te materiały wbrew woli służb niemieckich, możemy mówić o
sytuacji, w której wywiad podległy Angeli Merkel dokonał kontrolowanego
przecieku informacji związanych ze zbrodnią smoleńską.
Roth podkreśla, że dysponuje raportami, które jednoznacznie
wskazują, iż służby niemieckie znają przebieg wydarzeń z 10 kwietnia i wiedzą,
że przyczyną zniszczenia polskiego samolotu była eksplozja. Co to oznacza?
W języku służb specjalnych taka
informacja ma kapitalne znaczenie i musi prowadzić do wniosku, iż podjęto
decyzję o wysłaniu do Rosjan mocnego sygnału. Nie ma wątpliwości, że decyzja ta
musiała zapaść na szczeblu politycznym. Wprawdzie zdarza się, że służby
specjalne prowadzą samodzielne gry (nawet sprzeczne z polityką rządu), to w tym
przypadku, waga przekazanej informacji i pozycja BND wykluczają podobny
scenariusz. Informacje przekazane przez niemieckiego dziennikarza są tym
bardziej intrygujące, że ekipa Merkel należy do najbliższych sojuszników
rosyjskiego satrapy i wielokrotnie dawała dowody prowadzenia polityki korzystnej
dla Moskwy. Jeśli pamiętamy niedawny skandal na forum PE, gdy polityk CDU blokował
wykład dr. Bogdana Gajewskiego na temat Smoleńska, potęguje to zagadkowość owego
przecieku i utrudnia prawidłową ocenę.
We wczorajszej wypowiedzi Jürgena
Rotha znalazły się jednak słowa, które mogą okazać się pomocne. Niemiecki
dziennikarz mówił o konieczności przełamania „zmowy milczenia” wokół tematu
Smoleńska i konkludował:
”Rozpocząłem książkę od pytania „Co się stało?”. Gdyby teraz wojskowy
samolot z generalnym dowódcą NATO i innymi oficerami został zestrzelony,
doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, lecz do gorącej.
Być może właśnie dlatego nikt nie chce wyjaśnić prawdziwych przyczyn
zestrzelenia malezyjskiego samolotu i katastrofy smoleńskiej. (...) Myślę, że
niektóre rządy wiedzą, co się stało, ale z przyczyn politycznych nie chcą na
ten temat mówić. Nie chcą dolewać oliwy do ognia wobec trudnej sytuacji między
Rosją i państwami Zachodu.”
Tezy Rotha bynajmniej nie są „szokujące”
– jak określają je niektóre z „wolnych mediów”. Mogą zaskakiwać tylko tych,
którzy nie dotąd nie zrozumieli pułapki „georealizmu” i nie dostrzegli trwałości
porządku jałtańskiego.
W wydanej w maju 2012 roku
książce „Smoleńsk. Pułapka tajnych służb” próbowałem m.in. zmierzyć się z
pytaniem – jak oceniać brak reakcji rządów zachodnich na zamach smoleński i czym
wyjaśnić milczenie służb wywiadowczych? Zwracałem wówczas uwagę, że choć z naszej
perspektywy zachowania te można oceniać, jako kapitulanckie lub świadczące o
słabości zachodnich przywódców, to nie sposób odmówić im pewnej logiki.
Jeśli bowiem dostrzeżono, że
przez wiele miesięcy poprzedzających tragedię smoleńską dochodziło do zbliżenia
polskich i rosyjskich stanowisk politycznych, a w szczególności, do
zacieśniania kontaktów między służbami obu państw – wnioski z tych obserwacji
musiały zaważyć na ocenie wydarzeń z 10 kwietnia oraz na podjętych później
decyzjach politycznych. Obserwacja gry tajnych służb wokół Smoleńska tym
mocniej musiała determinować analizy wywiadów USA i państw zachodnich. Tylko
one były w stanie określić - czy mają do czynienia z fatalnym przypadkiem
i katastrofą lotniczą, czy - ze „zbrodnią niemal doskonałą”, za którą stoją tajne
służby. W książce napisałem:
„ Jeśli USA posiadałyby pełną wiedzę na temat przyczyn katastrofy, mogą
nie chcieć jej ujawnić, ponieważ wiedza ta nie tylko zaszkodziłaby stosunkom z
putinowską Rosją ale miała wpływ na relacje wewnątrz NATO. Przedstawienie
prawdziwego przebiegu zdarzeń z 10 kwietnia mogłoby zasadniczo zmienić układ
sił w Europie i na świecie oraz wywołać konflikty, których wiele państw
chciałoby uniknąć. Poza tym – informacje zgromadzone przez służby amerykańskie
mogą stanowić niezwykle cenną kartę przetargową i być wykorzystane w
przyszłości, w ramach kontaktów na poziomie wywiadowczym. Mówiąc wprost – są
korzystnym dla interesów amerykańskich narzędziem szantażu i mogą zostać użyte w
celu zmuszenia służb rosyjskich do określonych reakcji lub wywarcia wpływu na
decyzje Kremla. Takiej broni służby specjalne nie pozbywają się „za darmo”.
Jakiekolwiek intencje
towarzyszą treściom zawartym w książce Rotha i czymkolwiek tłumaczyć fakt
przywołania raportów BND, jedno wydaje się pewne – mamy do czynienia z wielowątkową
kombinacją na poziomie służb specjalnych i sygnałem skierowanym pod adresem
Putina. Stanowczo wykluczam przypadkowość tej sytuacji. Ma ona jednoznaczny
wymiar –w obszarze polityki globalnej i w kontekście polskiego roku wyborczego.
Ten, kto zdecydował o wysłaniu sygnału nie musi być sprzymierzeńcem sprawy
polskiej, zaś sama gra nie musi prowadzić do ujawnienia prawdy o zamachu
smoleńskim. Jeśli kieruje się przekaz – wiemy, co wydarzyło się 10 kwietnia i
możemy tę wiedzę ujawnić, staje się on mocnym argumentem w rozgrywkach
politycznych i może znacząco wpływać na decyzje Moskwy.
Wydaje się, że nadchodzi moment,
gdy wiedza zgromadzona przez służby zachodnie zostanie wykorzystana w rozgrywkach
z Rosją i w najbliższym czasie możemy spodziewać się kilku innych publikacji o
podobnym ciężarze. Książka Rotha z pewnością nie zawiera informacji
przełomowych w sprawie Smoleńska. W aspekcie, na który zwracam uwagę, jest jednak
publikacją wyjątkową i bezcenną.
Myślę, że dzisiejszy problem nie
polega na prawidłowej analizie celowości tego przekazu (to ujawni się prędzej
czy później), lecz na odpowiedzi na arcyważne pytanie– czy potrafimy takie
sytuacje wykorzystać w polskich realiach i spożytkować je w polskim interesie? Jak
włączyć się w grę, w której sprawy polskie mogą być tylko monetą przetargową? Czy
stać na to opozycję i na ile potrafi ona udźwignąć ciężar ogromnej odpowiedzialności?
Aleksander Ścios,
OdpowiedzUsuńw mojej opinii, wszystko co możemy zrobić, to wspieranie tych środowisk na Zachodzie, które odważa się na szkodliwy dla wszystkich - Pax Putinana.
Wszystko leży na stole, dzięki benedyktyńskiej pracy A Macierewicza i jego ekspertów.
Mam nadzieje że już niedługo, wszyscy ci bardzo dzielni ludzie zostaną odznaczeni najwyższymi odznaczeniami państwa polskiego. Z rąk godnych - my odzyskajmy najpierw to państwo.
Jesteśmy dziś w rzeczywistości 1945 roku. W niczyim interesie nie leżała wówczas zbrodnia katyńska, jej ujawnienie.
Trzeba zrobić tyle ile można.
Bardzo wszystkich zachęcam do wszelkiej działalności na tym polu. Trzeba pewnego (tak naprawdę 3 minutowego) wysiłku, by przesłać mail czy tweet do tego eurodeputowanego, czy senatora kongresu USA - który tylko zaznaczył, iż ta sprawa wymaga wyjaśnienia.
Choćby dlatego że z wywiadów z Wiesławem Biniendą czy Kazimierzem Nowaczykiem wynika coś jasno. Donosiciele są zdyscyplinowani. Zawsze ze swymi słowami poparcia będziemy za taką drużyną.
Piszę tę słowa świadom, że skrzynka pana Rotha już ugina się od protestów pisanych z pozycji polskich.A raczej przedstawianych jako takie.
Zachęcam wszystkich czytelników tego miejsca do bardzo ważnej, jak napisałem zajmującej 3 minuty, aktywności internetowej.
Jesteśmy w przeddzień nowej komisji Maddena.
To, w pewnym stopniu od nas zależy - czy owa powstanie już niedługo, czy dopiero za 10 lat.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń"Jesteśmy dziś w rzeczywistości 1945 roku. W niczyim interesie nie leżała wówczas zbrodnia katyńska, jej ujawnienie.
UsuńTrzeba zrobić tyle ile można."
To jakaś ironia losu, że znowu początkowe zaniechanie strony polskiej(czyt. głupota) stawia nas w fatalnej sytuacji i ma katastrofalne późniejsze skutki.
Nie sposób uciec od skojarzenia, że mamy powtórkę sprzed siedemdziesięciu lat. Gdyby nie nasza głupota, wtedy z 17 września 1939r. a teraz 10 kwietnia 2010r. Świat musiałby zareagować. Brak odpowiedniego działania powoduje, że Zachód może nie robić nic, a nawet wręcz aktywnie działać, aby prawda nie ujrzała światła dziennego, gdyż jest bardzo niewygodna.
Po raz kolejny Rząd RP dopuścił się najcięższej zbrodni przeciw Narodowi i interesom Rzeczypospolitej.
"Jesteśmy w przeddzień nowej komisji Maddena.
To, w pewnym stopniu od nas zależy - czy owa powstanie już niedługo, czy dopiero za 10 lat."
Miejmy nadzieję, że to nastąpi wkrótce.
Na koniec cytat:
"Ci, którzy nie znają swojej historii, są skazani na jej powtarzanie." ~Jose Ortega y Gasset
Pozdrawiam serdecznie
Email Senatora Burr
Usuńhttp://www.burr.senate.gov/contact/email
Gdy prof. Nowak napisał list do działaczy PiS moją pierwszą myślą było: do kogo, u diaska, on kieruje ten swój tekst. Ja mam wrażenie, że większość działaczy jest w PiS-ie nie DLATEGO bo jest w nim A. Macierewicz ale POMIMO tego.
OdpowiedzUsuńMariusz Molik,
OdpowiedzUsuńO "nowej komisji Maddena" będziemy mogli mówić tylko wtedy, gdy reżim III RP zostanie obalony. Kolejność jest oczywista - najpierw odzyskanie Polski, później prawdy o Smoleńsku.
Apel o internetową aktywność to rzecz potrzeba, jednak w obecnej sytuacji nie obiecujmy sobie zbyt wiele. Żaden rząd ani organizacja międzynarodowa nie będą zabiegały o sprawę smoleńską, póki oficjalnym stanowiskiem rządu III RP są łgarstwa wojskowych prokuratorów.
W tym tekście próbuję nakreślić perspektywę, o której nikt dziś nie wspomina - wykorzystania koniunktury związanej z agresją Putina i zagrożeniem interesów kilku mocarstw. W tej grze jesteśmy tylko pionkiem i niemym figurantem. Również dlatego, że po stronie opozycji nie ma dziś męża stanu ani wizji odważnej polityki. .
Jeśli książka Rotha ma nie być kilkudniową sensacją, trzeba w niej dostrzec treści "między wierszami". A dostrzegając je - umieć odpowiedzieć.
Michał Toporny,
OdpowiedzUsuńNie widzę najmniejszej analogii. między zachowaniem rządu polskiego z września 1939, a działaniami obecnego reżimu i obawiam się, że proponując takie porównanie popełnia Pan poważny błąd.
Rząd II Rzeczpospolitej nie dopuścił się "zbrodni przeciw Narodowi". Rząd III RP nigdy zaś nie reprezentował narodu polskiego, lecz tych, którzy przy udziale kilku łajdaków powołali komunistyczną atrapę państwa.
Problem polega na tym, że od roku 1945 Polacy nie mają reprezentacji, która w relacjach z Zachodem broniłaby naszej racji stanu. Ten brak staje się coraz bardziej dotkliwy.
Pozdrawiam Pana
Panie Aleksandrze,
UsuńByć może niezbyt precyzyjnie się wyraziłem, lub różnimy się interpretacją tamtych wydarzeń.
Oczywistym jest, że niemożna porównywać działań Rządu II RP i obecnego reżimu, dzieli je ogromna różnica.
W 1939r. lat temu nie mieliśmy do czynienia ze złymi intencjami Rządu ale istotnym zaniechaniem(i jej późniejszymi tragicznymi skutkami). Obecna ekipa w zbrodnię jest bezdyskusyjnie umoczona(teraz zaniechania były i są po stronie opozycji).
Chodziło mi tutaj o samą kwestię zaniechań strony polskiej, która ponownie uczyniła z nas petentów.
Chciałbym przytoczyć interpretację wydarzeń z 17 września 1939r. Jerzego Łojka. Pozwolę sobie wkleić cytat z artykułu S. Cenckiewicza z najnowszego HDRz:
Kiedy Sowiety zaatakowały Polskę 17 września 1939 r., władze RP w ogóle nie zadeklarowały stanu wojny z ZSRS, pomimo że w nocy z 16 na 17 września Moskwa oznajmiła oficjalnie, iż „rząd Polski rozpadł się i nie przejawia oznak życia", a „państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć". Słusznie pisze Łojek, że „samo to sformułowanie powinno było zaalarmować Rząd RP i skłonić go do podjęcia działań dowodzących, iż Państwo Polskie nadal istnieje”.
„Dlatego też podstawowym obowiązkiem Rządu RP - podkreśla Łojek - było ogłoszenie deklaracji, stwierdzającej, iż wskutek niesprowokowanej agresji Armii Radzieckiej, współdziałającej z wojskami niemieckimi, Rzeczpospolita Polska znalazła się w stanie wojny z ZSRR. Nie wydając takiej deklaracji, Rząd RP, zapędzony z własnej inicjatywy w zapadły kąt Rzeczypospolitej, dopuścił się najcięższej zbrodni przeciwko Narodowi i interesom Rzeczypospolitej. Wskutek braku takiego oświadczenia:
a) wprowadzono w błąd i pomieszanie pojęć przynajmniej połowę społeczeństwa polskiego; b) uniemożliwiono Polskim Siłom Zbrojnym stawienie demonstracyjnego - dla celów jedynie politycznych - oporu zbrojnego Armii Czerwonej; c) skłoniono tysiące polskich oficerów do udania się z zaufaniem pod »opiekę« władz radzieckich, w następstwie tego do Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa, ostatecznie zaś do Katynia oraz (prawdopodobnie) podobnych miejsc mordów w Dergaczach i Bołogoje. [...] Podstawowym celem naczelnego dowództwa i rządu RP było ówcześnie wydostanie się za wszelką cenę do Francji - dla utrzymania w rękach dotychczasowej ekipy monopolu władzy. Brak poczucia realizmu politycznego wpędził ówczesną ekipę rządową w działania, które spowodowały ostateczną jej kompromitację historyczną".
Rozumiem, że może to być moja nadinterpretacja, ale widzę pewną analogię w kwestii zaniechań. Przy uwzględnieniu oczywiście różnicy wtedy Rządu RP, a teraz reżimu.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Michale,
UsuńJeśli nawet różnimy się w ocenie historycznej, nie ma to głębszego związku z treścią mojego tekstu i rozwijanie tego tematu nie miałoby sensu. Dodam jedynie, że (w moim odczuciu) zasadnicza i nieprzekraczalna różnica polega na tym, iż rząd II Rzeczpospolitej wprawdzie mógł popełnić wiele błędów, to był reprezentantem wolnego i niepodległego państwa. Tej cechy nie dostrzegam w realiach tzw.III RP.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze unikiem jaki stosuje prokuratura wojskowa moga sie jeszcze dlugo poslugiwac jako ze przyjmuja a priori zasade ze zamachu nie bylo a to wyklucza pelne dochodzenie. Zostaje tylko jego czesc, w ktora za kazdym razem usiluja wepchnac cale dochodzenie - mianowicie pytanie o generala Blasika obecnosc w kokpicie i blad pilota. Zadajac takie ciosy, ktore powoduja ranienie uczuc najblizszych odwracaja uwage od faktow najoczywistszych i najbardziej prawdopodobnych teraz zwlaszcza kiedy rozpatrujemy to jako calosc wlacznie z atakiem na Ukraine. Do tego chca odwrocic nasze zainteresowanie od wyborow. Niezla zabawka dla tych mamutow rosyjskich a moze i niemieckich?
Jadzka,
UsuńKwestia oceny stanowiska prokuratury wojskowej wydaje się jednoznaczna, lecz problem polega na precyzyjnej identyfikacji tego stanowiska.
My traktujemy je jako głos strony polskiej, podczas, gdy w rzeczywistości, jest to nieodmiennie stanowisko rosyjskie.
Nie wynika to tylko z charakteru owej prokuratury, która (od zawsze) była skansenem komunistycznej mentalności, ale z poddania całej struktury państwowej III RP interesom Moskwy. Dopiero przyjęcie takiej optyki może uchronić nas od nonsensownej wiary, że w tych realiach sprawa Smoleńska zostanie wyjaśniona.
Przypomnę też, że istnieją trwałe relacje polskiego i rosyjskiego "wymiaru sprawiedliwości". Prokurator Seremet przebywał w Moskwie od 9 do 12 września 2013 r., gdzie przewodniczył polskiej delegacji na 18 konferencję Międzynarodowego Stowarzyszenia Prokuratorów, organizowaną przez Prokuraturę Generalną Federacji Rosyjskiej. Po spotkaniu z Prokuratorem Generalnym FR, Jurijem Czajką, wydano komunikat PG, iż w sprawie smoleńskiej „rozmówcy zgodzili się, że zachodzi potrzeba dalszej intensyfikacji działań procesowych zmierzających do możliwie szybkiego zakończenia wspomnianych postępowań karnych.” Trzy dni później Seremet odbył spotkanie z Aleksandrem Bastrykinem, szefem Komitetu Śledczego FR. W komunikacie wyraźnie stwierdzono:
„Strony polska i rosyjska, podobnie jak na spotkaniu prokuratorów generalnych, podkreśliły konieczność finalizowania prowadzonych w obu państwach postępowań w sprawie katastrofy oraz innych, z katastrofą związanych”.
Dlatego obecne działania prokuratury wojskowej czy wystąpienia Seremeta, w których słyszymy o umorzenia śledztwa (nawet bez dostępu do wraku i skrzynek) nie są niczym zaskakującym, a jedynie potwierdzają kierunek ówczesnych uzgodnień.
Przynajmniej od grudnia 2010 roku powinniśmy również wiedzieć, że efekty śledztwa w sprawie Smoleńska nie mogą zależeć od ustaleń niezależnych organów, lecz są wynikiem kontraktu politycznego.
To wówczas, wraz z prezydentem Rosji Miedwiediewem przybyła do Polski delegacja rosyjskich prokuratorów, na czele z Prokuratorem Generalnym Jurijem Czajką. Głównym punktem wizyty było podpisanie memorandum o współpracy pomiędzy prokuraturami obu krajów. Sam Miedwiediew, w trakcie wizyty w Pałacu Prezydenckim oświadczył wprost- "Nie dopuszczam możliwości, by w sprawie katastrofy smoleńskiej śledczy polscy i rosyjscy doszli do różnych ustaleń. Odpowiedzialni politycy, przywódcy struktur śledczych powinni wyjść z obiektywnych danych".
Pozdrawiam
Bardzo dziekuje za wyjasnienia. Mysle ze otworza oczy wielu watpiacym w celowosc glosowania. ..
UsuńPoczekajmy na wydanie ksiazki Rotha. Ciekawe, kiedy ukaza sie jej tlumaczenia. Ciekawe, jak zachowaja sie inni publicysci w Niemczech i czy bedzie echo jej w Europie.
Co do uswiadomienia Narodu w sprawie Smolenska - uwazam ze zarowno w Polsce jak i Polonii jest spora grupa, ktora nie potrafi tego zrozumiec i unika tego z powodu wplywow roznych grup ktore sie sprzeciwiaja wytlumaczeniu i... sprawa smolenska i uswiadamianie swiata bedzie ewoluowac wprawdzie nieco szybciej niz morderstwo katynskie ale zbyt wolno przy obecnym biegu historii.
Dziekuje za przypomnienie pewnych wydarzen, ktore staramy sie zapomniec...Pragne tylko zauwazyc, ze wszystkie te memoranda nie stanowia dla Rosji zadnej bariery, czego nie mozna powiedziec o polskim rzadzie, co bardzo jaskrawo mozna bylo zauwazyc w certoleniu sie przy likwidacji pomnika ''czterech spiacych'' i ostrzezeniach ze strony Rosji - jestescie na naszym zoldzie...
Mam nadzieje, ze to juz dlugo trwac nie bedzie.
Zycze Panu zdrowych i wesolych Swiat Wielkanocnych.
Jest oczywsite od dawna, że Unia Europejska jest jedynie parawanem dla interesów Niemic, Francji, Wielkiej Brytanii. Francja ma swoją, historyczną strefę wpływów, Niecy swoją, Anglicy natomiast szukają równowagi, to jest dążą do powstrzymania znaczenia Francji i Niemiec. Nic w tym względzie się nie zmieniło.
OdpowiedzUsuńRosja chce mieć swoją strefę wpływów. Sygnał wyrażony przez Niemcy za pośrednictwem BND jest jasny: nie przeszkadzaj nam Rosjo, a nawet pomóż w odzyskaniu historycznie niemieckiej strefy wpływów, tym bardziej, że USA jest naszym wspólnym przeciwnikiem. Jest to zatem zachęta dla Rosji dla takiego działania wobec USA, które pozwoli Niemcom wyjść spod kurateli USA. A zatem ma to być działanie uzasadniające budowę "wspólnej" (w praktyce niemiecko-francuskiej), europejskiej armii.
Jaka zatem ma być strategia Rosji? Odpowiedź jest prosta: na tyle agresywna, żeby uzasadnić budowę "europejskich sił zbrojnych", zarazem na tyle zachowawcza, aby USA nie powiększyły swojej obecności w Europie i nie zdominowały NATO w Europie.
Co to znaczy, że Niemcy chcą odbudować swoją strefę wpływów? To znaczy, że szukają sposobu, aby np. wrócić na "ziemie odzyskane". Nie jest to łatwe, bo jak to przeprowadzić w warunkach względnej stabilności politycznej i terytorialnej? Aby Niemcy mogły rzeczywiście wykorzystać fakt, iż mają wspólny interes z Rosją, w naszej części Europy pożądana jest daleko idąca niestabilność "wymierzona w Unię Europejską i wymagająca misji stabilizacyjnej Europejskich Sił Zbrojnych". To nadal brzmi bardzo futurystycznie i nierealnie, tym niemniej, jesli taki jest pożądany przez Niemcy scenariusz, to paradoksalnie Niemcom byłoby na rękę gdyby obecny nieudolny i wrogi społeczeństwu polskiemu reżim został zastąpiony nowymi rządami. Wówczas narodziłaby się okazja na destabilizację sytuacji w Polsce - za pośrednictwem Rosji, poprzez niechby nawet wyimaginowane udowodnienie "zaangazowania Polski w wojnę Ukrainy z Rosją po stronie Ukrainy" lub innej "udokumentowanej" formy "agresji Polski na Rosję".
To, co podaję w cudzysłowie, to retoryka do której Putin i jego otoczenie posuną się bez mrugnięcia okiem, i która może zostać podchwycona przez Niemcy.
Rosja właśnie przeprowadza pobór 150 tysięcy rekrutów. Na pewno do obrony granic przed krwiożerczym Kirgistanem lub agresywnym Kazachstanem. Na Ukrainie wystarczyło 40 tysięcy "cywili", umundurowanych i uzbrojonych za posrednictwem sklepów sportowych (jak twierdzi pravda.ru), aby nie tylko powstrzymać armię ukraińską, ale nawet przejść do ofensywy w ramach realizacji poostanowień rozejmu w Mińsku.
OdpowiedzUsuńTymczasem szogunat wojsk polskich planuje osiągnięcie pełnej zdolności bojowej armii na rok 2023, za stosunkowo niewielką kwotę 130 miliardów złotych. Pobór idzie równie prężnie: powołano 2000 rezerwistów, z czego już około 700 przybyło do jednostek.
Nie mam wątpliwości, że obecny reżim gra grę rosyjską. Taka jest cena pozostania przy władzy, po akceptacji przejściowego okresu smuty.
Dochodzimy bowiem do punktu, w którym musi paść pytanie: to jak to zrobić, żeby do Niemiec wróciły tylko "odzyskane", a na pozostałym obszarze Rosja mogła ustanowić ambasadora, który dobierze sobie prezydenta?
Czy wg scenariiusza o operacyjnej nazwie "Janukowycz"? Tzn. wybory, nowy prezydent, zarzuty wobec starego prezydenta, obalenie starego rządu, próba rozliczenia, jawne i namacalne poparcie Ukrainy przez naszego nowego prezydenta i nowy rząd, potem próba puczu przez stary rząd i starego prezydenta, rosyjska prowokacja na dużą skalę sugerująca polską agresję na Rosję, w efekcie której dochodzi do wspomnianej wcześniej destabilizacji, co pozwoli z jednej strony wejść "Europejskim Siłom Zbrojnym" z misją stabilizacyjną (której orędownikiem będzie Tusk), z drugiej: powrócić staremu szogunatowi na bagnetach armii rosyjskiej? Nie wiem. Czy można taki scenariusz wykluczyć? Nie wiem.
Niezależnie od tego jak bardzo Unia Europejska jest szkodliwa dla Polski czy innych krajów Europy, jest też miejscem, które należy bezwzględnie wykorzystywać dla własnych, narodowych potrzeb.
OdpowiedzUsuńTo, że obecnie Polska nie korzysta z przysługującym jej profitów jest "zasługą" bierności polskich parlamentarzystów PE oraz osobie przewodniczącego PE, czyli D. Tuska , który jest obecnie bardziej kukiełką Merkel i Olanda, niż WSI, bo tylko dlatego został na to stanowisko wybrany.
Uważam, że Zamach Smoleński jest tym gorącym kartoflem, który należy podrzucać wszędzie w Polsce i wszędzie w Europie.
W Polsce agentura wyje na samo słowo - Smoleńsk, co oznacza , że ten temat należy bezwzględnie drążyć w każdym miejscu i każdej chwili.
Jeszcze większe wycie agentury słychać gdy temat ten jest poruszany w PE oraz innych zachodnich instytucjach.
Właśnie te miejsca są szczególnie istotne, o czym wspominałem w latach ubiegłych i przypominam dzisiaj.
Na osi FB Pana prof. Krasnodębskiego, zwróciłem się o ponowne próby bezpośredniego oraz kuluarowego wpływania na polityków zasiadających w PE, oraz na obnażaniu kukły w osobie D. Tuska w PE, który w nowej konfiguracji politycznej będzie sądzony za zdradę stanu , z karą śmierci, jaka może go spotkać.
Jego osoba ta powinna stać się również gorącym kartoflem w rękach Merkel czy Olanda, o czym należy ich publicznie ostrzegać, gwoli siana dyskomfortu oraz tłumaczenia się z tej znajomości w najbliższym czasie...
Sensem mojego wpisu, jest to aby notoryczne siać dyskomfort wśród polityków tzw. zachodu poprzez namolne wracanie do zbrodni smoleńskiej oraz wskazywanie tych, którzy bezpośrednio lub pośrednio do niej doprowadzili, jak też tych którzy próbują ją tuszować.
Jest oczywiste, że należy sprawy łączyć oraz wskazywać Putina jako człowieka odpowiedzialnego za tą i inne zbrodnie.
Jest faktem, co pisze Autor, że Zachód chce żyć w świętym spokoju, za cenę państw sąsiadujących z Rosją.
Ale jest też faktem, że zachód ze swoją kulturą, tradycja i wartościami, ciągle nękany brakiem reakcji na bandyckie zachowania Rosji, na wytykanie im hipokryzji, zaniechania czy zdrady, musi zareagować podejmując działania.
Po moim wpisie na FB u prof. Krasnodębskiego, opisującym : moje oczekiwania w stosunku do niego, obnażającym Tuska, oraz plusach wynikających z upublicznienia i umiędzynarodowienia śledztwa w sprawie katastrofy w Smoleńsku, moje konto zostało powtórnie zawieszone, pod starym pretekstem fałszywego nazwiska.....
Z tego wynika , że chyba trafiłem w dziesiątkę :)
przemek łośko,
OdpowiedzUsuńNie podzielam opinii, iż odbudowa niemieckiej (bądź rosyjskiej) strefy wpływów miałaby prowadzić do roszczeń terytorialnych ("ziemie odzyskane"). Dotychczasowa praktyka działań największych wrogów Polski jest dość stabilna i wskazuje, że ten sam cel może zostać osiągnięty poprzez ulokowanie w strukturach III RP ludzi podległych Moskwie lub Berlinowi.
Taki proces obserwujemy od ośmiu lat, a obecna sytuacja Polski dowodzi, że jest on niezwykle efektywny.
Najważniejsze obszary III RP (polityka zagraniczna, bezpieczeństwo narodowe, energetyka, bankowość, media) podporządkowano już rozmaitym grupom interesu i - co najważniejsze - uczyniono to rękami tzw. polskich polityków. Po cóż zatem byłoby wywoływać konflikty terytorialne, jeśli nadwiślańskie kondominium można zbudować w drodze "procesów demokratycznych" czy tzw. integracji europejskiej?
Mamy także dostatecznie wiele fundacji i organizacji pozarządowych, które usilnie dbają o interesy niemieckie i rosyjskie. To sieć bardzo głębokich powiązań, sięgających do wszystkich środowisk politycznych III RP.
Jednym z najważniejszych zjawisk wzmacniających antypolski sojusz rosyjsko-niemiecki jest natomiast otwarta granica z Kaliningradem. Nie będę przypominał o moich tekstach związanych z "projektem Prusy Wschodnie", ale warto mieć świadomość, że to "otwarcie" należy do najgroźniejszych zjawisk politycznych.
Rosyjski pobór oceniam jednoznacznie - jako kolejny akt zastraszania i dezinformowania opinii światowej. Na marginesie - bardzo żałuję, że nikt nie ma odwagi zapytać owych rozmaitych "ekspertów", którzy od wielu miesięcy straszą Polaków ruską inwazją, o sprawdzalność ich fachowych analiz. Ci ludzie mają niesamowity tupet, że nadal brylują w "wolnych mediach".
Trzeba też pamiętać, że Rosja straciła w wojnie z Ukrainą co najmniej 6 tys.żołnierzy (niektóre szacunki mówią o 10 tys.) zatem taki pobór można traktować jako uzupełnienie "mięsa armatniego".
Pozdrawiam
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńzadawałem sobie pytanie, czy i dlaczego miałaby zaistnieć pokusa zaboru Polski "wprost". To, o czym Pan pisze, że Polska i tak jest podporządkowana interesom niemieckim i rosyjskim jest bezdyskusyjne i widoczne, choć nie dla każdego.
Jest to słaba strona koncepcji, którą przedstawiłem. A jednak nie ma chyba wątpliwości, że Ukraina była jeszcze bardziej pod wpływem rosyjskim, przesiąknieta każdej maści agenturą, w zasadzie mocno zsowietyzowana - a mimo to do agresji doszło. Dlaczego? Dlatego, że Rosja naprawdę przejęła się ryzykiem utraty wpływów na Ukrainie, a także terytorium, które uważa za kolebkę swojego państwa.
Może to wskazywać na to, iż w obliczu realnej utraty wpływów w danym kraju (np. z powodu szybkiego zbudowania mocnego przyczółka USA) Rosja reaguje zbrojnie, zajmuje po prostu terytorium, szukając tylko parawanów i usprawiedliwień (wcześniej taka sytuacja miała miejsce w Gruzji).
Pobór w skali 150 tysięcy rekrutów należałoby zweryfikować. Jeśli rzeczywiście taką liczbę powołano, to przecież nie tylko do zrekompensowania 6000 poległych.
Królewiec - jakakolwiek granica z państwem bandyckim powinna być zamknięta i zabezpieczona kilkuwarstwowym buforem militarnym. To oczywiste nawet dla młodych państw południowoamerykańskich. W tym kontekście zachowanie Polski można zestawić co najwyżej z zachowaniem republik bananowych.
Najprawdopodobniej wyjście spod kontroli amerykańskiej to szczyt marzeń dzisiejszych Niemiec. Ale przecież w czasie, kiedy informacja rozchodziła się znacznie wolniej, wyjście spod kurateli Anglii, Francji i USA zajęło hitlerowskim Niemcom zaledwie 3 lata - od 1933 roku do 1936, kiedy dokonali zajęcia strefy zdemillitaryzowanej Nadrenii-Palatynatu i północnej Westfalii (warto zwrócić uwagę na to, że Rosjanie lubią atakować we wrześniu, a Niemcy w marcu - w marcu dokonali zajęcia strefy zdemilitaryzowanej, w marcu był anschluss Austrii i w marciu wkroczyli do Czechosłowacji).
Aleksander Ścios i Komentatorzy
OdpowiedzUsuńKluczowe są pytania postawione przez Autora na końcu tekstu, ukazują całą trudność polskiego położenia. Niemcy z zasady kierują się wyłącznie własnym interesem (czemu, ujmując rzecz historycznie, raczej nie można się dziwić), zatem motywy przecieku to: presja na Rosję, by wymóc na niej korzystne ustępstwa w relacjach dwustronnych. Może to dotyczyć Ukrainy i szerzej – stref wpływów w Europie Środkowej.
To (może być) również gra na ukazanie Niemiec jako siły zdolnej skutecznie zastąpić Amerykę w obronie i walce o interesy europejskie. To perspektywa dla Polski zabójcza, choć krótkoterminowo tworząca miły miraż odwiecznego, a dziś nawróconego wroga. Tylko aktywnie zaangażowana w Europie Ameryka jest dla Polski gwarancją suwerenności, bo tylko ona posiada realną siłę militarną, zdolną powstrzymywać Rosję. Ameryka posiada też umocowaną globalnie, zrównoważoną gospodarkę, gdy tymczasem Niemcy są uzależnione od własnego eksportu. Jeśli koniunktura odwróci się, co jest łatwe do wyobrażenia, Niemcy mogą popaść w poważne tarapaty i, idący w ślad za załamaniem ekonomicznym, głęboki wewnętrzny kryzys, również o wymiarze cywilizacyjnym. Wreszcie „Jankesi” są potrzebni Polakom w Europie, bo Ameryka jest bliższa Polsce również w tym cywilizacyjnym wymiarze. Republikanizm, konserwatyzm, wolność jako zasada indywidualna i społeczna – to są rzeczy, które można dziś odnaleźć jeszcze tylko w Ameryce, a nie w Europie pogrążającej się w lewackim, czy islamskim - gromadnościowym totalizmie.
Przeciek może być również próbą wzmocnienia i podtrzymania w Polsce „partii niemieckiej”, współodpowiedzialnej za ekonomiczny stan kraju i posmoleńskie upodlenie. „Zawsze byliśmy z wami, tylko nie sprzyjała nam międzynarodowa koniunktura” – zdaje się mówić A. Merkel Polakom. Powinni oni zatem jeszcze mocniej wejść w „główny nurt” europejski, przyjąć euro, jeszcze mocniej uzależnić gospodarkę od niemieckiej, uzyskując w zamian oparcie w niemieckiej sile.
Ostatnia ewentualność, którą pozwolę sobie przywołać, to już czyste science fiction: Niemcy są na progu lub nawet w trakcie głębokich przewartościowań cywilizacyjnych. Porzucają swój historyczny bizantynizm, dążenia do europejskiej hegemonii, orientację prorosyjską i wchodzą nieodwołalnie w nurt transatlantycki, stając się jednym z jego najsilniejszych ogniw. Oznaczało by to dla Polski zmianę o wadze epokowej – na zachodzie tracimy odwiecznego, śmiertelnego wroga, zyskujemy wiernego sojusznika i przyjaciela.
Jak zaznaczyłem wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne, choć z polskiego punktu widzenia – taki zwrot byłby dla Niemiec najkorzystniejszy. Od tysiąca lat zadajemy sobie przecież pytanie dlaczego Niemcy, naród o takim potencjale twórczym, zamiast wykorzystywać go dla dobra własnego i innych, stają się źródłem chybionych doktryn, ideologii i wojen wyniszczających wszystkich wokół i ich samych.
To taka egzystencjalna zagadka i uroki nieprzypadkowego, zrządzonego Opatrznością sąsiedztwa :-))
Pozdrawiam serdecznie Autora i Komentatorów
viva cristo rey,
UsuńNapisał Pan w swoim komentarzu - "To (może być) również gra na ukazanie Niemiec jako siły zdolnej skutecznie zastąpić Amerykę w obronie i walce o interesy europejskie. To perspektywa dla Polski zabójcza..."
Przyznam, że jest to wizja bardzo mi bliska. Oczekiwałem nawet, że pierwszy, tak znaczący przeciek nastąpi ze strony służb amerykańskich. Jestem przekonany, że mają one pełną wiedzę na temat zamachu i doskonale znają przebieg wydarzeń.
Takie działanie byłoby ważnym sygnałem, również politycznym. Jeśli nie nastąpiło, przypisuję to wyłącznie asekuranctwu i złej woli Obamy.
Trudno w tej chwili wyrokować o przyczynach i następstwach niemieckiej akcji. Być może ma związek z Ukrainą i intencją powstrzymania zakusów Putina, ale nie odrzucałbym również scenariusza, o którym Pan wspomniał - zastąpienia, a raczej wyparcia Ameryki z przestrzeni europejskiej.
Mnie interesuje przede wszystkim reakcja opozycji i sposób wykorzystania publikacji Rotha. Wnioski kierowane do prokuratury nie mają znaczenia, a po ostatnim spektaklu NPW są całkowicie zbędne. Oczekiwałbym raczej mocnej reakcji na forum międzynarodowym oraz kierowania zapytań do polityków niemieckich.
Pozdrawiam Pana
Jeśli chodzi o przyczynę niemieckiego "wyjścia przed orkiestrę", należy chyba również brać pod uwagę scenariusz skompromitowania hipotezy zamachowej. Wystarczy, że za kilka tygodni/miesięcy ogłosi się, że dokumenty, na które powoływał się Roth były fałszywkami, a sam autor wyzna: "Przepraszam, pomyliłem się". I pozamiatane.
UsuńDobry wieczór.Szczerze mówiąc: po zapoznaniu się z http://www.juergen-roth.com/blog wypada uznać pana J.Rotha za sojusznika nie tylko pod wpływem jego najnowszej publikacji,a zatem nie każdy Niemiec to przeciwnik Polski. W związku z tym,że pamiętam motto książki Autora bloga wolności o pułapce tajnych służb "Istnieją powiązania interesów tak przemożne,że nikt nie ma ochoty ich tknąć" parę uwag:1) nie mnie oceniać (przez analogię z tzw. aferą Wprost ,w której ważna jest treść a nie szukanie tożsamości źródła) kto jest źródłem informacji pana J.Rotha; ocenie podlega treść przekazu,a ta jest pozytywna dla sprawy wyjaśnienia 10.04.10; tu mały wtręt: w Polsce,podobnie jak w Niemczech,podobne środowiska obdarzają niepokornych Autorów (pejoratywną w domyśle) etykietą "kontrowersyjnych" gdy piszą prawdę i bez wątpienia wszyscy tutaj wiedzą,że chodzi o "zapis na Ściosa,Sumlińskiego i paru innych,zapis sterowany przez określone środowiska,umownie zwane komorrą ,2) przy następujących założeniach: -służby niemieckie(niedawno wzmocnione) są pod nadzorem kanclerza(obecnie A.Merkel) i m.in.ich zadaniem jest ochrona niemieckiego biznesu [źródło: 'Ochrona biznesu' http://www.verfassungsschutz.de/de/arbeitsfelder/af-wirtschaftsschmutz],-służby niemieckie współpracują ze sobą oraz np. ze służbami amerykańskimi także w dziedzinie wojskowej [źródło: http://www.kommando.streitkraefteberig.de/portal/a/kdoskb....] ,a także ze służbami polskimi (m.in. potwierdzone ustawą o tzw."bratniej pomocy"),które z kolei m.in. nie wzdragały się przed współpracą z FR ( współpraca między SKW i FSB do dzisiaj oficjalnie nie została zawieszona,a "mały ruch graniczny" nie został zamknięty) nie sposób nie dostrzegać zagrożenia dla suwerenności Polski-ale nie zagrożenia wojną,ale zagrożenia obcymi wpływami biznesowymi pod ochroną współpracujących służb,choćby w ochronie sugerowanej wcześniej "koncepcji hanzeatyckiej" ,3) jakie są polskie służby pod zarządem komorry -również każdy czytelnik bloga wolności wie,podobnie jak wie i to,że obecny PRLbis jest praktycznie otwarty na penetrację obcych służb,w tym FSB/SWR/GRU itp.; jak służby sojusznicze nie wiedzą,albo jak udają,że nie wiedzą i nadal nie wywierają presji na komorrę by usunąć wpływy wrogich służb FR z Polski (w tym np. "sputnikowych" propagandystów oraz proputinowskich organizacji) -tym gorzej dla ich naiwności sprawdzonej choćby ostatnio w czasie agresji reżimu Putina na Ukrainę. Oby nie doszło do scenariusza ,w którym "wybory" ustawią obce służby,dogadane biznesowo w ramach ochrony "demokracji" /wspólnego ładu "pojednania" i "miru-mir"/ domknięcia systemu eurokołchozu belwederskim planem wymuszenia euro/teuro (w czym pomocny wypchnięty "obywatEU" Tusk). PS: Przykładem posługiwania się wrzutami na rynek niemiecki ze strony "wpływowych elementów tradycji komorowszczyzny" (http://www.zbfsop.pl) z 7.01.2009r (czyli sprzed daty 10.04.10) jest artykuł "Jak rosyjski wywiad infiltruje Niemcy" (cytowany za Tygodnik Powszechny/J.Trenkner,Berlin/30.12.2008 Onet.pl). Pozdrowienia dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńwsojtek,
UsuńWarto pamiętać, że w służbach niemieckich (podobnie jak w rosyjskich) istnieje silna sukcesja. Oznacza to, że po roku 1949 wywiad RFN przejął część aktywów służb III Rzeszy, zaś po 1990 korzystał z zasobów wschodnioniemieckiej Stasi. Była ona oceniana jako najmocniejsze ogniwo w megasłużbach sowieckich.
Patrząc na dzisiejszą pozycję BND (i innych formacji niemieckich) w relacjach ze służbami rosyjskimi, nie należy zapominać, że cała wiedza Stasi oraz archiwa tej służby są ulokowane na Łubiance. Nie odwrotnie.
To znaczy, że gdy Rosjanie posiadają szczegółową wiedzę o Merkel, Schroederze i dziesiątkach polityków niemieckich uwikłanych w zależności od Moskwy,Niemcy mogą się jedynie domyślać rzeczy, których po upadku muru berlińskiego nie znaleźli w aktywach Marcusa Wolfa.
Przyznam, że choćby z tej przyczyny przeciek BND jest dla mnie wyjątkowo zagadkowy.
Pozdrawiam
Tak.Ma Pan rację odnosząc się do podobieństw silnej sukcesji niemiecko-rosyjskich,datujących się nawet z okresu nieco wcześniejszego.(w skrócie na przykład tego http://www.pl.wikipedia.org/wiki/Rosyjskie_formacje_kolaboranckie_w_służbie_Niemiec_hitlerowskich),w tym na przykład współtwórcy służb zachodnioniemieckich Gehlena. Bez wątpienia też służby b.bloku RWPG/UW współpracowały i to używając narzędzia "vertical",którego nadzorcą (głową)było środowisko KGB/GRU http://www.bstu.bund.de/DE/Wissen/Forschung/Forschungsprojekte/schwerpunkt_osteuropa.html ;zatem akta zgromadzone w archiwum na Łubiance mogą być kompletne,mogą też (w przypadku "brakowania"/niszczenia informacji służb innych demoludów) posiadać komplet kopii. Zdarzały się jednak chlubne "wyłomy osobowe" ,także rosyjskie. Zastanawiało mnie też ,dlaczego niemieckie instytucje przy okazji obalenia muru berlińskiego wykazują się pewnym proniemieckim szowinizmem historycznym: z jednej strony deprecjonują polski impuls sprawczy ,z drugiej strony faworyzują środowisko "rewolucjonistów bolkowatych/bartoszewskich";zapewne tym niemieckim instytucjom ciężko było(jest?) zaakceptować udokumentowane publikacje różnych autorów na temat TWBolka i innych,w tym udokumentowane publikacje na temat Komorowskiego i jego środowiska. Zgoda więc co do interpretacji zagadki przecieku. PS: Tymczasem symbioza knebla tajne "przez poufne" z władzą "niezależnego wymiaru sprawiedliwości" nabrała po raz kolejny w okrągłostołowym porządku wymiaru państwowej zbrodni pod wyborczą usługę kandydata Komorowskiego; ślepi są wszyscy ci,którzy do tej pory nie dostrzegają skręcania rządów PO/PSL w stronę dyktatury,a za to wygrywają -jedni przeciw drugim -swoje partykularne egoizmy.A przecież komorra zadarła "ze wszystkimi stanami" !!! Czy więc te "wszystkie stany" takie otumanione propagandą "zgody" (na bezprawie),czy też za granty leniwi w buncie,wręcz "pojednani" ? Mówiąc wprost: czasami odnoszę wrażenie,że ci starsi są bardziej młodzi,niż młodzi teoretycznie bardziej skłonni do buntu. Pozdrowienia.
UsuńJak blisko byl wybuch wojny w 04.2010 my się nie dowiemy. Mocno zastanawia zakaz lotów pod koniec kwietnia 2010, podobno przez wybuch wulkanu... Pamiętam dobrze te dni, w europie zachodniej pogoda była przepiękna, na niebie ani jednej chmurki.
OdpowiedzUsuńDzisiejszy wyrok skazujący p. Kamińskiego wskazuje jasno i jednoznacznie, że najbliższe wybory mozna wygrać wyłącznie Nowym Sierpniem.
OdpowiedzUsuńprzemek łośko,
UsuńDziś zapadły dwa wyroki "w trybie wyborczym" - w sprawie Kamińskiego i Hofmana.
Ten drugi ma o tyle mocniejszą symbolikę, że jasno wskazuje na intencje reżimu. Jest sądowy zakaz zadawania niewygodnych pytań i zakaz interesowania się przeszłością lokatora Belwederu.
Nie zauważyłem, by ten wyrok wzbudził szczególne oburzenie i sprzeciw. A jest on niezwykły, nawet na standardy III RP. To jawne wytyczenie drogi do represji sądowo-prokuratorskich i dowód, że - w obronie (raz zdobytej) władzy - reżim nie cofnie się przed żadnym draństwem.
To jest test dla p. Adama Hofmana. Mam nadzieję, że wykaże się odwagą i da przykład, że się nie zrazi i nie przejmie. Ma do spłacenia dług, ale ma też szansę powrócić w dużym stylu do polityki. Gorąco mu tego życzę, bo mimo afery kilometrówkowej i jej skutków, nie zmienił poglądów, nie wyparł się.
UsuńDotąd sądziłem, że tylko zdania twierdzące są pomówieniem, nie pytania. Jak widać, "prawda etapu" obowiązuje nie tylko media, polityków, ale także sądownictwo.
Na draństwa reżimu jest jedna odpowiedź - Nowy Sierpień.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Myślę,że warto oglądać live konferencję np. tu http://www.dlapolski.pl/tv-republika (chociaż irytują przerwy w live) .Interesujący jest proces odzyskiwania "żelaznych" jak i pozyskiwanie nowych sojuszników; w ramach tego procesu ważna jest obrona prawdy-aktualnie ,oprócz konferencji,wszelkie i wszechstronne działania na rzecz obrony twórców pierwszej nowej polskiej służby CBA,którą obecnie zawłaszczyło rządzące partyjniactwo z BK na czele w ramach kolejnych "akcji wyborczych".Efektem tych wszystkich działań powinna być kumulacja buntu (w terminie przedwyborczym ,wg. komentarza internauty @PŁ z 30.03,21:30). Pozdrowienia dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jakie są wyroki dotyczące pana Hofmana i Kamińskiego,że dziś chroni się oprychów a skazuje tych którzy ich ścigają to są to konsekwencje GRUBEJ KRECHY.
OdpowiedzUsuńTeraz ściganie korupcji staje się przestępstwem także hulaj dusza, a CBA i ABW niech zajmują się emerytami nielegalnie handlującymi pietruszką na chodnikach natomiast
grube afery niech zostawią w spokoju.
Juergen Roth pokazał na żywo ściśle tajny dokument BND, meldunek źródła mówiący o odpowiedzialności FSB za Smoleńsk.
OdpowiedzUsuń- FSB odgrywało istotną rolę w zamachu – oświadczył Jürgen Roth, dopytywany, czy dobrze zrozumiano jego wypowiedź. Potwierdził, że zgodnie z jego wiedzą, to właśnie rosyjskie służby były odpowiedzialne za przebieg wydarzeń 10 kwietnia 2010 roku.
Jednocześnie Jürgen Roth przyznaje, że niemiecki wywiad z pewnością ani nie potwierdzi oficjalnie, ani nie zaprzeczy doniesieniom zawartym w raporcie.
Roth opowiedział o raporcie z którego czerpie informację. - To raport źródłowy agenta BND, który przekazuje, że jest nie jedno źródło mówiące o tym, że był wybuch. Pada w tym materiale również nazwisko osoby odpowiedzialnej za zamach. Raport wskazuje imię i nazwisko tej osoby. Oczywiście ja tego nie ujawniam w swojej książce - powiedział dziennikarz.
Wypowiedzi panelistów podsumował mecenas Stefan Hambura, który odniósł się do materiałów ujawnionych przez Jurgena Rotha. – Powtórzę jeszcze raz dokumenty, które ujawnił Rotha mówią o tym, że zamach został dokonany za pomocą środków wybuchowych. W normalnym kraju już następnego dnia po ujawnieniu przez niego tych informacji Prokuratura powinna zgłosić się po te informacje do niemiec. To są realia prokuratury generalnej i prokuratury wojskowej - powiedział mecenas.
https://www.youtube.com/watch?v=HX1OUqkuY3s
Interesujące informacje dostarcza również WikiLeaks:
Korespondencję w tej sprawie prowadzą trzej analitycy: Marko Papic, Michael Wilson i Lauren Goodrich. Analitycy zwracają uwagę, że okres rządów PiS był oczyszczającym czasem dla służb wywiadowczych.
Komorowski miał żywotny interes w zamiataniu tych spraw z powodu swoich powiązań z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Nawiasem mówiąc, wywiad wojskowy w Polsce posiadał wiele prywatnych firm, nawet aż do 1990 roku. Wiele ciemnych interesów zostało przeprowadzonych podczas polskiej „terapii szokowej”, która była modelowym rozwiązaniem dla Rosji. Wszyscy wiemy, w jakim kierunku to poszło.
— pisał Marko Papica do Laurena Goodricha.
http://telewizjarepublika.pl/wikileaks-o-powiazaniach-komorowskiego-z-wsi,18906.html
W mainstreamie kompletna cisza...
>> Yes, you are correct. It is purge time -- of PiS loyalists in
Usuńintelligence services -- and Komorowski has vested interest in doing an
extra sanitary sweep because of his links to former Military
Intelligence (WSI). By the way, the Military Intelligence in Poland
owned a lot of the private businesses even as far as up to the 1990s.
Lots of shady deals were done during the Polish "shock therapy", which
by the way was the theoretical model for the Russian shock therapy...
and we all know how that one went...
<< https://search.wikileaks.org/gifiles/?viewemailid=1788582
Konwersacja dotyczyła działań Komorowskiego w ramach tzw. oczyszczania służb oraz BBN-u, po wygranej elekcji w 2010.
Z tego wszystkiego dla opinii posiadającej jakąś tam podstawową wiedzę o działaniach B.K. i środowiska WSI, istotny wydaje się ten fragment:
But the most interesting thing I understood in last few
months is that the archives of WSI are not in the Institute of
National Memory (along with communist political police ones), as the
bill stipulated, but are probably on shelves of the successors (SWW,
SKW). The legal basis for that was such: WSI managed to re-activate
old agents a month before dissolution, and keep archives still under
a**active and secreta** clause. The gossip (or rather unofficial
knowledge) says thata**s good news for (e.g.) many influential
journalists and media managersa*
W amatorskim przekładzie, najbardziej interesująca sprawa, która dla jednego z autorów korespondencji stała się jasna w ówczesnych miesiącach, to to, że archiwa WSI nie znajdują się w IPN-ie (razem z dokumentami SB etc.), lecz najprawdopodobniej mieszczą się na półkach następców WSI - SKW, SWW. Za podstawę prawną takiego działania podaje sytuację, jakoby na miesiąc przed rozwiązaniem WSI miało dojść do uaktywnienia dawnych agentów WSI i nadania odpowiedniej klauzuli tajności archiwom [active & secret - tzn. aktywne/w użyciu oraz tajne]. Wskazuje również, iż nieoficjalnie mówi się, że miałaby to być dobra wiadomość dla wielu wpływowych ludzi mediów [nie podaje nazwisk, ale takich przykładów każdy z czytelników bloga zna mnóstwo].
I to jest coś, a nie ogólnikowe - Komorowski miał powiązania z WSI (też mi nowość), nawet jak na Republikę - artykuł poniżej krytyki.
Pozdrawiam Serdecznie Komentatorów i Autora Blogu.
Myślę,że Autor http://www.bezdekretu.blogspot.com/2011/08/kalendarium-subiektywnych-faktow.html (i wielu innych celnych ,bynajmniej nie subiektywnych,artykułów dotyczących komorry) zestawi wszystkie ostatnie fakty powiązane z komorowską wyborczą kombinacją operacyjną . Ja wybrałem kilka w związku z ostatnim wyrokiem: 1) z 30.03.br http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-afera-gruntowa-kaczmarek-o-wyroku-ws-kaminskiego-w-tym-wyrok,nId,1707785 ;ten sam J.Kaczmarek (opisany w "faktach subiektywnych") krytykuje (!) wyrok w sprawie M.Kamińskiego,2)z 31.03.br http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-kopacz-podsumowuje-pol-roku-rzadow-chwali-siebie-gani-opozyc,nId,1708364 :"Niestety radykalizm naszych oponentów narasta"-mówi kontynuatorka linii Tuska z partii powstałej za obcą kasę (rosyjsko-niemiecką) i współfinansująca wyborczą kampanię Komorowskiego; "plan wykonany w ponad 50%","damy,zbudujemy,obiecamy" wszystko,tylko nie protestujcie czynnie,tylko nie strajkujcie-woła Ewa K.do strajkujących w Hucie Katowice w stanie wojennym. Wrrróć-przecież to całkiem współczesny teatrzyk wyborczych kukiełek Komorowskiego.3) służby muszą się wykazać przydatnością i POkryć zarówno swoje rosnące apanaże udzielone "z mocy" min.Piotrowskiej,jak i przykryć realne represje wobec protestujących z Zabrza,Jastrzębia,Sosnowca,Legionowa,Wrocławia itp. swoją skutecznością w walce z pospolitymi przestępcami,4) Hermeliński z "nowej" PKW Komorowskiego ogłasza "samokrytykę"...swoich bezkarnych poprzedników http://www.tvp.info/19477349/w-wyborach-prezydenckich-glosy-beda-liczone-recznie-system-elektroniczny-tylko-w-tle po zachęcającym raporcie NIKu pod zarządem funkcjonariusza PO Kwiatkowskiego,b.min.sprawiedliwości w rządzie Tuska http://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/nik-o-wyborach-samorzadowych-2014-krajowe-biuro-wyborcze-do-prokuratury-i-abw,69188.html,nawet seremetura bierze się "do roboty" w ramach "zmiany" na "lepsze od dorsza" http://www.niezalezna.pl/65619-afera-korupcyjna-na-podkarpaciu-prokurator-habalo-odwolana ; prawdziwa "rewolucja bez rewolucji"-byle tylko nie radykalizm,bo to "terroryści" przecież,a my z rządzącej mafii PO/PSL musimy przecież "budować zgodę" jednocześnie po sikorsku "dorzynając watahę"...radykałów/"ekstremy".Bo [tylko] nasz jest ten kawałek [okrągłostołowej] POdłogi,więc sobie pogramy[służbowo] w pozory uczciwości,zgodę dogadamy i koncesję utrzymamy.Tylko ...nie protestujcie czynnie,"żadnych zadym i awantur przed II turą",wprost-"siła spokoju"...
OdpowiedzUsuńKsiążka pana Rotha nie będzie żadnym dowodem w katastrofie smoleńskiej.
OdpowiedzUsuńAutor nie wyda sam na siebie wyroku,tajne akta BND nie będą udostępnione w celu zbadania przyczyn katastrofy bo Aniela nie wywoła konfliktu z Iwanem przez jakąś tam Polskę.
Książka będzie punktem zapalnym w trakcie kampanii prezydenckiej i parlamentarnej a POwcy będą podważać wiarygodność autora. Krótko mówiąc chodzi o chaos w Polsce i dalsze podziały.
Artur
UsuńCzy to przypadkiem nie Niemiec Goethe powiedział: "Jam jest częścią tej siły drobną, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro"?
O ile początkowo prawdziwe mogą wydawać się Pana słowa o PO, BND, Anieli i Iwanie, o tyle wniosek zawarty w ostatnim zdaniu wydaje się nieścisły/nietrafiony. Bez względu bowiem na niemieckie motywy, których nie znamy i pewnie nieprędko poznamy - ujawnienie informacji o zamachu smoleńskim przez p. Rotha jest samo w sobie czymś dobrym, tak jak zawsze wszystko, co służy prawdzie, jest dobre.
Pierwszą dobrą rzeczą, która narzuca się samoistnie jest konstatacja, że publikacja niemieckiego dziennikarza przybliża i ujaśnia zamach smoleński mieszkańcom Europy Zachodniej. Skala i czas tego procesu (poznania zbrodni przez Zachód) to będzie wypadkowa wielu czynników; np. wzrostu zagrożenia rosyjskiego wobec Europy czy polskiej aktywności objaśniającej Europejczykom, że Smoleńsk był pierwszym aktem obecnie toczącej się wojny - co podkreśla Autor.
Tak czy inaczej w tym choćby zakresie "dobro" publikacji p. Rotha uwidacznia się bardzo wyraźnie.
Podziały i chaos w Polsce wywołane są nie wiedzą o zbrodni smoleńskiej, a jej brakiem. Owe podziały - wyznaczone kłamstwem i manipulacją antypolskich bandytów u steru władzy - zaczną znikać właśnie wtedy, gdy prawda zacznie dochodzić do ludzi zaślepionych. Nie ma znaczenia czas jej ujawniania, kampania jest na to momentem tak złym, jak dobrym.
Pozdrawiam serdecznie
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńViva Cristo Rey;
Dziękuję za pouczający komentarz.
Bezsprzecznym wydaje się być fakt, że dobro wykorzystane we właściwym celu nie podlega dyskusji.
Problem w tym, czy potrafić się będzie owe dobro w odpowiedni sposób wykorzystać.
W wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej bardzo pomocna może być publikacja książki pana Rotha,tym bardziej oparta na materiałach pochodzących z niemieckiego wywiadu BND. Rokujący jest też fakt, że jest to niemiecki dziennikarz śledczy a nie ktoś z zespołu parlamentarnego pana Maciarewicza (absolutnie nikomu z tego zespołu nie ujmuję).Może będzie to bardziej wiarygodnie postrzegane przez obecny meainstream.
Ale jednocześnie frasujące jest to że;
(... Jürgen Roth przyznaje, że niemiecki wywiad z pewnością ani nie potwierdzi oficjalnie, ani nie zaprzeczy doniesieniom zawartym w raporcie)... i własnie dlatego podejrzewam że publikacja nie będzie brana pod uwagę przez obecny reżim jako ewentualny dowód w sprawie.
Co do podziału społeczeństwa w zakresie "smoleńskim" na poziomie władzy, jest jeszcze dla mnie zrozumiałe, ale dziwie się społeczeństwu które daje sobą w sposób bardzo widoczny manipulować przy użyciu bardzo prostych i prymitywnych narzędzi.
Pozdrawiam.
PS.
UsuńSwoją drogą w mętnym nurcie niewiele bądż w ogóle nie mówi się o książce pana Rotha za to podrzuca się takie newsy jak agitacja wyborcza mamy jednego z kandydatów.Sytuacja jest niebezpieczna bo rzecz działa się na uniwerku i mogły być naciski.
Rzecznik prasowy "korwina" czym prędzej doniósł do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa nielegalnej agitacji przez dwóch wiodących kandydatów w wyścigu o prezydencki fotel.
To ci gorliwiec dopiero...
Czy mama nie wiedziała że syn nie ubiega się o fotel sołtysa?
A jeśli jest to celowe działanie obydwu służb, niemieckich (które dane mogą mieć od amerykanów) i rosyjskich? Po co? Żeby wygrała rusofobiczna partia PiS, dzięki czemu bardzo łatwo o konflikt z Polską. Oczywiście nie po to, żeby od razu dokonać kolejnego rozbioru, ale proszę sobie wyobrazić jak łatwo w obliczu zagrożenia rosyjskiego przeprowadzić plebiscyt o autonomię, a za np. 10 lat o włączenie Śląska do Niemiec. Konflikt z Rosją wcale nie musi być szeroko zakrojony, wystarczy jedna bombka. NATO i tak nic nie zrobi, co oficjalnie stwierdził przedstawiciel Biura Bezpieczeństwa! Gen. Koziej. Oczywiście Śląsk może być tylko jednym z.
OdpowiedzUsuńOdnośnie do tematu książki Rotha:
OdpowiedzUsuń- Wyszukiwarki (google, yahoo) są "ślepe" na nadchodzącą publikację, trzeba nieźle się namęczyć, aby znaleźć jakiekolwiek informacje, inne niż ze źródeł polskich portali prawicowych (jak łatwo przewidzieć, zachodnie media *czyt. zachodnio-europejskie* milczą na ten temat, zapewne po 8. kwietnia - data publikacji, dużo w tej kwestii nie ulegnie zmianie - wnoszę po losach przeszłych publikacji "antyrosyjskich" Rotha).
- Autor porusza przelotem temat "politycznej" proweniencji Tuska (w jednym z publikowanych fragmentów można znaleźć wzmianki o przynależności agenturalnej T. do Stasi, wprost padają słowa o byciu agentem o ps. Oscar, współpracownikiem SB i zdrajcą >Solidarności<), u nas są to wątki chwytliwe, mało tego - można rzec, że dostępne urywki stwarzają pozór pióra naszej "prawicy" [0] na tle językowym. Na tle analitycznym prezentuje optykę zupełnie innej kategorii...
[0] http://recentr.com/2015/03/mysterioses-neues-enthullungsbuch-von-jurgen-roth-erscheint-anfang-marz/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń