Gdy wszyscy mędrcy postawią już odkrywczą diagnozę
-„układ nie broni demokracji ale stanu
posiadania”, a „wolni” żurnaliści zarobią wierszówki za rozdzieranie szat
nad wygłupami KOD-u, ktoś nazbyt dociekliwy mógłby zapytać – dlaczego nowa
władza nie przystępuje do kontrataku i nie ujawnia choćby jednego draństwa
ludzi poprzedniego reżimu? Dlaczego nie nagłaśnia najpoważniejszych przestępstw
z udziałem minionych „demokratów” i nie próbuje pokazać Polakom, z kim i z czym
mieli do czynienia przez osiem lat rządów PO-PSL? Dlaczego rząd PiS-u nie zastosuje prostej
drogi „trzech kroków” i nie zagłodzi
propagandowych szczekaczek? Gdzie podziały się zarzuty zdrady stanu i oskarżenia
o zbrodnicze paktowanie z Putinem? Dlaczego nie próbuje się weryfikować zeznań
świadka Winiarskiego ani podjąć śledztwa przeciwko byłemu lokatorowi Belwederu?
Czemu prezydent Duda nie chce publikować Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, a
jego urzędnicy odmawiają ujawnienia, czy dokument znajduje się w prezydenckim
sejfie?
Wydaje się, że takie reakcje nowej władzy powinny
być logiczne i w pełni uzasadnione. Nie ze względu na zamysł „zemsty i odwetu”,
ale z racji najważniejszej – jako odpowiedź na oczekiwania milionów wyborców
PiS i powinność wobec ludzi, którzy zaufali tej partii. Nawet ci, którzy nie chcieli
rozumieć deklaracji prezesa Kaczyńskiego – „jesteśmy
gotowi zapominać i wybaczać”, muszą przecież pamiętać, że PiS obiecywał nam
„dobrą zmianę”, której fundamentem miała być prawda o realiach III RP i wola
walki z patologiami poprzedniego reżimu.
Obietnica winna być tym łatwiej spełniona, że od
blisko pół roku mamy „naszego” prezydenta, zwycięska partia utworzyła rząd
większościowy, sprawnie przejęła wszystkie instytucje i służby III RP i
dysponuje dziś wręcz nieograniczonym potencjałem. Dlatego podstawowe pytanie – jak można było utracić
inicjatywę, przyjąć narrację wroga, dopuścić do głosu szumowiny i pozwolić na
harce funkcjonariuszy – musi być zadane.
Nie chcę tworzyć kolejnego
tekstu o „tematyce antypisowskiej”, zaś rozważania nad indolencją tej formacji uważam
za stratę czasu. Zakładam, że Czytelnicy bezdekretu znają moje oceny dotyczące
partii pana Kaczyńskiego i nie mają ochoty zgłębiać następnej porcji
krytycznych uwag.
Mamy jednak do czynienia z sytuacją tyleż wyjątkową,
jak groźną. Z problemem, który od dawna przekracza miarę „politycznych
strategii”, a dziś może ponownie wpłynąć na nasze rachuby i wizję przyszłości.
Na skutek słabości, błędów i nierozpoznania
kombinacji przeciwnika, PiS już raz utracił władzę i oddał ją antypolskiej
zbieraninie. Stało się tak z powodu wyznawania przez ludzi pana Kaczyńskiego
zgubnej mitologii demokracji. Temu
nieszczęściu zawdzięczamy osiem lat rządów miernot i kanalii oraz doświadczenie
najgorszych upokorzeń. Wiele wskazuje, że bolesna lekcja z roku 2007 została
już zapomniana, a Prawo i Sprawiedliwość ponownie zmierza w pułapkę demokracji.
Wprawdzie w „wolnych mediach” obowiązuje przekaz,
że nowy rząd został zaskoczony furią propagandystów i „zaatakowany” przez pokomunistyczne
potworki w rodzaju TK, to takie jeremiady przypominają raczej opowiadania niezrównoważonych
histeryków niż stanowią podstawę poważnych analiz.
Prawidłowa refleksja musi prowadzić do wniosku, że
śmiałe postępki reżimowców są możliwe tylko dlatego, że nowa władza wykazuje niepojętą
słabość i inercję i nawet nie próbuje przejąć inicjatywy informacyjnej ani
sięgnąć po narzędzia obezwładniające reżimowych krzykaczy. Przykłady niektórych
pożądanych działań wskazałem na wstępie, ale każdy, kto pamięta ostatnie osiem lat
wie, że ich katalog można doskonale poszerzyć.
Obecny stan zagrożenia będzie obowiązywał tym
dłużej, im częściej wyborcy PiS będą słyszeli, że ta władza stała się ofiarą
agresorów i ma ograniczone pole kontrataku. Takie myślenie cechuje ludzi słabych
i zagubionych w rzeczywistości III RP, ale jest też korzystne dla wyrachowanych
cwaniaków, którzy z „bycia ofiarą” uczynili wygodny sposób rozgrzeszania błędów
i sprawowania rządu dusz.
Dla porządku przypomnę, że politycy PiS otrzymali od nas wszelkie
narzędzia, prawa i plenipotencje. Obdarzyliśmy ich kredytem zaufania, daliśmy własną
pracę, solidne wsparcie i głos w ubiegłorocznych wyborach. Uczyniliśmy z nich postaci
publiczne, korzystające z przywilejów i profitów władzy. Ci politycy mają dziś nieskrępowane
pole działań i ani jednego argumentu na wytłumaczenie bezczynności. Nadszedł
czas, by teraz uczynili coś dla Polaków.
Biadolenie nad tym, że byli reżimowcy przyswoili dogmat
o demokracji III RP i robią dokładnie
to, czego przez osiem lat nie chciał robić PiS - jest więcej niż
niepoważne. Rozdzieranie szat, że zaprzańcy
grają na „podgrzewanie konfliktu w Polsce i na arenie międzynarodowej” lub deklarują,
że ich celem jest „odebranie władzy
PiS-owi” – uważam za niegodne ludzi
rozumnych. To droga donikąd, wygodna dla tych, którzy błędy i zaniechania próbują
tłumaczyć „obiektywnymi przeszkodami”. Tak myślą ludzie zniewoleni lub cyniczni
„pragmatycy” podczepieni do nowej władzy.
O „pułapce
demokracji”, w którą PiS dobrowolnie zmierza, pisałem już przed dwoma laty.
III RP nigdy nie była i nie mogła być ostoją demokracji i wolności. Wprawdzie w
naszych realiach ustrój ten posiada fasadowe cechy parlamentaryzmu, dopuszcza
działalność (niektórych) partii politycznych i (nominalnie) niezależnych
instytucji, wprawdzie zachowuje szyldy praw obywatelskich, celebruje mitologię
karty wyborczej oraz „rządy prawa”, oparte na rzekomo niezawisłym sądownictwie
- to zza tej fasady działają prawdziwi decydenci, żerują grupy interesu i
polityczno-agenturalne mafie. Ostatnie osiem lat potwierdziły prawdę o esbecko-mafijnej
konstrukcji tego państwa. Nie może dziwić, że byli esbecy i kapusie, członkowie
kompartii oraz przedstawiciele koncesjonowanej opozycji PRL, są dziś najgorętszymi obrońcami systemu III RP. Od
kiedy „wolny świat” uwierzył w śmierć
komunizmu i uznał demokrację za rodzaj lewackiego antidotum, erzac tego
ustroju stanowi bezpieczną przystań dla rzeszy zamordystów, łajdaków i miernot.
Z niezwykłą łatwością wmówiono Polakom, jakoby archaiczna konstrukcja okrągłego stołu, była jedyną, na której
można budować państwowość. Do dziś próba podważenie tego fundamentu jest
traktowana niczym zamach na Polskę. Wywołuje histeryczne reakcje „elit” i
prowadzi do miotania najcięższych oskarżeń.
Przez wiele lat prezes Prawa i Sprawiedliwości
nawoływał nas do „obrony demokracji”,
zaś politycy jego partii dywagowali o „psuciu”
obecnego ustroju i „wypaczaniu” jego
istoty. Pytałem wówczas - jakiej
demokracji chcą bronić? I dlaczego sankcjonują fikcję, przyjmując oręż i
narrację przeciwnika?
To państwo nie zostało nagle zepsute przez reżim
PO-PSL i nie zostanie „naprawione” przez PiS. Było chore już w chwili poczęcia,
zaś dzisiejsze patologie są stanem całkowicie naturalnym dla magdalenkowej
„demokracji socjalistycznej”.
Trzeba zatem uznać, że partia pana Kaczyńskiego zbiera
dziś żniwo, na które solidnie zapracowała ciągłym bredzeniem o „obronie demokracji” i priorytecie „zgody
narodowej”. Tyle kosztuje uprawianie politycznej szarlatanerii i ucieczka
przed wytyczeniem ostrych granic. Taką
cenę muszą płacić politycy, gdy nie mają odwagi nazywać rzeczy po imieniu,
oddzielać dobra od zła i dążyć do obalenia truchła III RP.
To słuszna kara za zwodzenie Polaków. Nie ma jednak
powodu, byśmy płacili ją wspólnie lub uzależniali nasz los od błędnych
wyobrażeń partyjnych macherów.
Stanie się tak, jeśli zabraknie dziś głosu trzeźwych
„radykałów”, jeśli zamilkną żądania zerwania ze zgubną mitologią, twardego rozliczenia
reżimu PO-PSL i zakończenia farsy obecnej pseudo państwowości.
PiS nie otrzymał od nas władzy po to, by zapewniał
eurołajdaków, że w III RP „demokracja ma
się dobrze” lub mizdrzył się do zgrai antypolskich zamordystów. Nie przejął
rządów pod hasłem celebrowania „praw opozycji” i budowania wspólnoty z apatrydami.
Andrzej Duda nie został zaś prezydentem, by ukrywał przed Polakami wiedzę o Komorowskim
i jego kamratach i dawał gwarancję zakulisowym układom.
Trzeba dążyć do przywrócenia właściwego porządku i
w miejsce roztkliwiania nad partyjnymi cierpiętnikami, żądać spełnienia
oczekiwań wyborców oraz zdecydowanej rozprawy z patologią III RP. Trzeba też
przywrócić racjonalne proporcje i przestać traktować polityków PiS niczym
dziewice oblężone w zamkowej wieży. Jeszcze jest pora, by przypomnieć zadufanym
zwycięzcom – komu mają służyć i czyjego głosu słuchać.
Każdy dzień, w którym realia tego państwa są zakłamywane
projekcją fałszywych wyobrażeń o demokracji, jest dniem straconym i przybliża
nas do nieuchronnej klęski. Im szybciej zrozumiemy, że uprawianie tej mitologii
stało się zabójcze dla polskich aspiracji i narodowych dążeń, tym większą mamy szansę
uniknąć losu oszukanych głupców.
Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy słowa "...Andrzej Duda nie został zaś prezydentem, by ukrywał przed Polakami wiedzę o Komorowskim..." nie powinny być zastąpione słowami "... nie po to głosowaliśmy na Andrzeja Dudę, by...itd"- niestety,może właśnie jego wybór dawał gwarancję, że wiele się zmieni by nic się nie zmieniło?
Dziś 'miesięcznica' - przez sześćdziesiątkilka poprzednich, oglądając i słuchając Prezesa przemawiającego przed Pałacem Namiestnikowskim łudziłem się, że gdyby jakimś cudem PiS przejął władzę, to natychmiast powstanie nadzwyczajna sejmowa komisja śledcza ds wyjasnienia przygotowania i zabezpieczenia wizyty Delegacji RP w Katyniu 10.IV, że ruszy śledztwo ABW, że działanie te poprze Prezydent...
Co dziś powie Prezes? - że chcemy prawdy? żądamy rozliczenia winnych? i do kogo będzie zgłaszał te postulaty - sam do siebie?
Flecista z Hammeln...
Pozdrawiam Pana
Fotocanon,
UsuńSłyszeliśmy już zapowiedź powstania takiej komisji i nie mam wątpliwości, że PiS będzie dążył do wyjaśnienia zamachu smoleńskiego. Gwarantem są słowa Antoniego Macierewicza - "Magdalenki w sprawie Smoleńska, póki ja żyję, nie będzie".
Można się jedynie zastanawiać, jak będzie postępowało śledztwo i jakie kręgi "elit" III RP obejmie.
Nie sądzę natomiast, by w sprawę zaangażował się prezydent Duda. Ten pan otoczył się wielce nieciekawym towarzystwem, które m.in. utrzymuje dobre kontakty z otoczeniem byłego lokatora Belwederu. Nie wykazuje też cienia inicjatywy ani zaangażowania w kwestiach "kontrowersyjnych" (Smoleńsk, sprawa zabójstwa księdza Jerzego, rozliczenie zbrodni komunistycznych).
Pozdrawiam Pana
Szanowny Autorze.
UsuńNie zamierzasz rozpieszczać noworocznie swoich czytelników, to pewne.
Twoje wywody - zapewniam, że to nie lizusostwo - mistrzowsko łączą pragnienie dobra Ojczyzny ze ścisłością intelektualną.
Teraz przechodzę do motywu, który popchnął mnie do napisania paru zdań tutaj raz jeszcze.
Otóż przysłowie mówi : dłużej klasztora niż przeora...
Rozumiem, że to jeszcze nie czas może ale.... czy wolno oczekiwać, że jakieś realne struktury organizacyjne tego Ściosowego ruchu myśli patriotycznej będą powstawać??
Bo, że powinny to - jak dla mnie - jasne jak Amen w pacierzu.
Ukłony.
To jest po prostu układ, władza za ochronę poprzedników. Nihil novi sub sole.
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńCzy obietnice ujawnienia zbioru zastrzeżonego IPN w lutym 2016 oraz obietnica wznowienia śledztwa smoleńskiego jeszcze styczniu to nie jest dobry początek ?
Chciałbym również poznać pańskie zdanie na temat powodów braku działania w sprawie zeznań Winiarskiego, przestępstw poprzedniego prezydenta, Pro Civili itd. Czy rząd PiS może się obawiać wojny domowej ? - śledztwo w tych sprawach mogłoby wyciągnąć na światło dzienne bardzo wiele powiązanych interesów siegających bardzo głeboko w przeszłośc. Wygrywa ten kto ma wladze nad mediami - głowne media - tv, radio, gazety moglyby tak zmanipulowac opinie publiczna ze ta bylaby gotowa obalic rzad który te afery ujawnil. Władze przejmuje Nowoczesna i koniec gry. Czy taki scenariusz jest prawdopodobny i tego obawia się nowy rząd ? Zwlekaja bo chcą być do tego bardzo dobrze przygotowani ?
ujawnie,
UsuńTo jest dobry początek. Proszę nie zapominać, że ujawnienie ZZ jest wyłącznie inicjatywą ministra Macierewicza. Premier i jej inni ministrowie nie wykazują takich intencji.
O sprawie zaznań Winiarskiego i braku nań reakcji, pisałem niedawno w tekście "PARASOL NAD KOMOROWSKIM?" -
http://bezdekretu.blogspot.com/2015/11/parasol-nad-komorowskim.html
Nie wiem, co Pan rozumie pod określeniem "obawa wojny domowej", ale byłbym daleki od takich domysłów. Układ III RP nie jest zdolny do wywołania jakiejkolwiek "wojny". To dość niewielka grupka krzykaczy (choć o wielkich, głównie propagandowych wpływach)którą można szybko spacyfikować. Pod warunkiem, że przestaniemy bredzić o demokracji, która w tym państwie była tylko narzędziem utrzymywania władzy zamordystów.
Wielce szkodliwe jest natomiast nagłaśnianie owych "ataków" lub podejmowanie polemiki z byłymi reżimowcami- jak czynią to tzw. wolne media. To one są dziś głównym wspornikiem propagandy III RP i wykonują doskonałą robotę na rzecz przeciwników PiS.
Należało szybko odwrócić relacje i z pozycji "ofiary" przejść do kontrataku. Wystarczy parę solidnych zarzutów karnych pod adresem tzw. polityków PiS i PSL (tu wybór jest bardzo szeroki) oraz kilka decyzji o zastosowaniu aresztu, by uciszyć i wystraszyć to towarzystwo.
By tak się stało, trzeba jednak woli politycznej, determinacji i całkowicie innego spojrzenia na kwestię "demokrację III RP".
Partia rządząca nie posiada żadnego z tych atrybutów.
Pozdrawiam
Panie Aleksandrze.
OdpowiedzUsuńSmoleńsk, Smoleńsk i jeszcze raz Smoleńsk. W sprawie tego mordu umoczeni są wszyscy, których należało by wymazać z polskiej rzeczywistości. Tą sprawa zajmą się tylko tacy, jakich chcielibyśmy widzieć za rządców Polski. Takim ludziom można Polskę powierzyć i odwrotnie, jeśli sprawa Smoleńska nie zostanie rzetelnie podjęta, jaka by władza nie była, nie będę jej ufał.
Pozdrawiam.
meewroo,
OdpowiedzUsuńOczywiście, zgoda. Smoleńsk jest kluczem do rzeczywistości III RP, odkrywa sieć faktycznych relacji oraz głębię patologii toczących to państwo. Od polityków i ludzi służb począwszy, po środowiska naukowe i funkcjonariuszy propagandy.
Problem z wyjaśnieniem zamachu smoleńskiego jest tym większy, że obecna władza nie może liczyć na jakąkolwiek pomoc "wolnego świata".
Nie ma nawet sensu myśleć o międzynarodowej komisji, bo jej ustalenia byłby natychmiast znane Rosjanom. W interesie europejskich przyjaciół Putina nie leży odkrycie prawdy o tej zbrodni.
Moglibyśmy ewentualnie liczyć na pomoc służb amerykańskich, ale tylko wówczas, gdyby USA miały interes we wspieraniu polskich władz. Miałyby go wtedy, gdybyśmy prowadzili mądrą politykę antyniemiecką i antyrosyjską (co oznacza konflikt z UE) i dążyli do osłabienia wpływów największych rywali USA w przestrzeni europejskiej.
Nie sądzę, by obecny rząd zdobył się na taką odwagę. Słyszeliśmy bowiem wielokrotnie, że "rewolucji nie będzie", a rząd PiS będzie kontynuował politykę poprzedników.
Pozdrawiam Pana
W rzeczy sanej
UsuńPanie Aleksandrze.
OdpowiedzUsuńZgoda, że w szerokim ujęciu temat Smoleńska jest ciężki do całkowitego rozpakowania.
Ja myślę raczej o naszym polskim podwórku i pociągnięciu do odpowiedzialności chociaż tych, którzy znajdują się w naszym zasięgu.
Jest przecież kwestia gry rządu i służb w czasie przygotowania wizyty, wylot, kwestia wyboru legislacji wyjaśniania przyczyn,zabezpieczenia na miejscu, praca prokuratury w czasie badania miejsca zamachu i ciał, kwestia sprowadzenia ciał i pochówków, kwestia przejęcia władzy po Prezydencie Kaczyńskim, praca i funkcjonowanie Komisji Millera, udział ludzi mediów w planowej dezinformacji.
Pan wszystko to opisywał. Ruszyć choć tyle. Jeśli nie ma "międzynarodowej temperatury" na rozciągnięcie śledztwa na Rosję, doprowadźmy chociaż do sytuacji, że sprawa sprawa oprze się na naszej wschodniej granicy, zażądajmy zwrotu wraku i czekajmy na lepsze czasy.
Jednak wyczyśćmy wszystko do podłogi u siebie. W tej sprawie musza się zapełnić więzienia i dożywotnia niesławą musi się okryć wiele nazwisk. Tyle może zrobić polski rząd w Polsce. Jeśli tego nie dokona, winnych Smoleńska będziemy za 30 lat chować w asyście honorowej na Powązkach, a Polski nie będzie i nie doprowadzi do niej nawet długi marsz.
Pozdrawiam.
meewroo,
UsuńNie jestem przekonany, czy zamysł "pociągnięcia do odpowiedzialności chociaż tych, którzy znajdują się w naszym zasięgu" jest w pełni realny.
Wiem, że PiS podejmie próbę wyjaśnienia zamachu smoleńskiego, ale nawet na naszym podwórku wymaga to zaistnienia przynajmniej dwóch czynników - sprawnych służb specjalnych oraz niezależnego wymiaru sprawiedliwości.
W pierwszym przypadku, sprawa jest dla mnie jasna. W III RP nie istnieją dziś żadne profesjonalne i sprawne służby. Smoleńsk był wręcz niewyobrażalną, historyczną kompromitacją. Po 10.04. tzw. polskie służby nie są żadnym partnerem dla poważnych partnerów.
Te zaś, którymi zarządzał reżim PO-PSL w latach 2008-2010, brały udział w zastawieniu pułapki smoleńskiej. Jestem przekonany, że wielu ludzi służb III RP zna prawdę o zamachu (tu -rola T.Turowskiego). Świadczy o tym wiele przesłanek, by wspomnieć tylko liczne matactwa ze strony SKW i ABW, bądź bezzasadne stosowanie klauzuli tajności. Fakt, że Tusk nigdy nie ośmielił się usunąć żadnego szefa służb, jest równie ważną okolicznością.
Przyjęcie takiej optyki oznacza, że nie wolno nam pokładać nadziei w działaniach aparatu III RP, a wszystko co otrzymujemy ze strony tych instytucji musi być traktowane z najwyższą rezerwą. Poważną przeszkodą jest także brak myślenia propaństwowego oraz całkowita (acz łatwo wytłumaczalna) obojętność ludzi służb na sprawę Smoleńska. Ten temat tam nie istnieje. Został zakończony 10 kwietnia 2010 roku i wyparty ze świadomości całego aparatu bezpieczeństwa III RP.
Pytanie - ile czasu trzeba, by od podstaw zbudować służby wolnego państwa jest bezprzedmiotowe. Wiemy bowiem, że w tym obszarze rząd PiS nie zamierza przeprowadzać "rewolucji" ani stosować opcji zerowej.
Na kim zatem i na czym oprzeć działania komisji w/s Smoleńska?
Wydaje się, że gwarancje rzetelności zapewniają tylko ludzie współpracujący z zespołem parlamentarnym ministra Macierewicza oraz (choć jeszcze nie dziś) służby zarządzane przez MON.
W sprawie drugiego warunku, sytuacja wygląda jeszcze gorzej.
Nie mamy sprawnej i wolnej od nacisków prokuratury, zaś sądownictwo jest największym obszarem patologii toczących to państwo.
Ponieważ nowa władza postanowiła grać na instrumentach przeciwnika i nade wszystko kultywować mitologię demokracji III RP, nie ma mowy o radykalnych i skutecznych rozwiązaniach.
Nie możemy zatem liczyć na szybkie "zrobienie porządku u siebie", a bez tego, nie możemy liczyć na żadną pomoc ze strony USA. Nie jest to bowiem tylko kwestia "rozciągnięcia śledztwa na Rosję", ale oceny interesów największego mocarstwa. Może się ono zaangażować w sprawy polskie tylko wówczas, gdy wie, że ma do czynienia z poważnym, stabilnym i skutecznym partnerem.
Pozdrawiam Pana
Dziekuje, ze moglam przeczytac panskie zdanie na kilka tematow, chociaz bynajmniej nie cieszy mnie ta sytuacja. Pragne zlozyc Panu serdeczne zycznia noworoczne i moze jednak uda nam sie rychlej doczekac politycznej niespodzianki , zwlaszcza ze ja nam zapowiadaja Amerykanie..? Pozdrawiam,
UsuńPolitykom zwycięskiej partii - życzę zerwania z mitologią III RP, ciężkiej pracy i ducha walki oraz kontrowersyjności w czynach tak wielkiej, by poplątała im drogi do kompromisów. Życzę, by zawsze czuli na sobie wzrok wyborców i pamiętali o zaszczycie służenia narodowi.
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
Wygląda na to, że politycy zwycięskiej partii ani myślą o zrywaniu z mitologią demokracji, sankcjonując tym samym nędzny erzatz Okrągłego Stołu. Pomimo Smoleńska, pomimo śmiertelnego zagrożenia ze wschodu, w końcu - pomimo obietnic przedwyborczych.
Zamiast walki o wyprowadzenie Polski z zaklętego kręgu niemożności, poderwania narodu do wielkiego wysiłku, urządzają nam jasełka. Mamy zapasy w kisielu z oszalałymi (ze strachu!) "szmacianymi rewolucjonistami" i upokarzające tłumaczenia się każdemu zachodniemu lewakowi.
"Wolne media" dostały nową pożywkę. Będą teraz zwalczać KOD (jak kiedyś PO) i wzywać elektorat do pisania listów protestacyjnych do czerwonych komisarzy. Wszystko po to, aby uniknąć prawdziwej walki o przywrócenie normalnej Polski.
Oni służą sobie, Panie Aleksandrze. Sobie, a nie Polsce. Proszę zwrócić uwagę, że nadal dbają przede wszystkim o układność, ocieplanie własnego wizerunku - stąd idiotyczne tweetupy, słitfocie, rzecznik rządu w postaci odpustowego wodzireja - walka im nie w głowie.
Zauważam też niebezpieczne zjawisko: koncentracja propagandy na wydmuszkach z KOD i obszczekiwaniu Niemiec za to, co im urządzają "emigranci", skutecznie odciąga uwagę społeczeństwa od tego, co nam, Polakom, rzeczywiście zagraża - od Rosji.
Dlatego wczoraj zadałam na blogu pytanie: czy zamknięto już granicę z Kaliningradem?
Pozdrawiam serdecznie
Ad Kaliningrad
UsuńZachęcam do przypomnienia sobie świetnego tekstu Aleksandra Ściosa ze stycznia 2015 r. - "Od Kaliningradu do marszu na Europę", wraz z komentarzami Autora pod wpisem.
http://bezdekretu.blogspot.com/2015/01/od-kaliningradu-do-marszu-na-europe.html
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńW sprawie tej obłędnej mitologii, trzeba powiedzieć otwarcie - każdy,kto broni "demokracji III RP" w istocie sankcjonuje patologie tego państwa i wspiera tych, którzy na owej mitologii zbudowali komunistyczną hybrydę.
Każdy obrońca takiej "demokracji" jest moim wrogiem i nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Sięgnę po mój dawny komentarz i przypomnę, że z prawdziwą demokracją sprawa jest prosta. Jest lub jej nie ma. Nie znam stanu, który można określić mianem pół lub ćwierć demokracji. Tam, gdzie się kończy, mówimy o dyktaturze lub totalitaryzmie.
Tymczasem partia pana Kaczyńskiego mówiła nam, że w III RP istnieje demokracja, ale (i tu dodawała kilka przymiotników)jest ona: ułomna, zagrożona, zła, wadliwa itp. Takie twierdzenie samo w sobie jest oczywiście nonsensowne, bo (biorąc pod uwagę status demokracji)przymiotniki te nie opisują rzeczywistości lecz służą jej zamazaniu.
Czasem partia ta ogłaszała tzw. święta demokracji, jak np. podczas wyborów czy w dniu, w którym odwołano szefa SKW J.Noska. Kilka dni później, gdy "święto" zamieniało się w wyborczą klęskę, słyszeliśmy już narracje o fałszerstwach, nadużyciach i "niszczeniu demokracji".
Przypomnę, że przed czterema laty J.Kaczyński nawoływał nas do obrony owej zdobyczy, ostrzegając, że jeśli tego nie zrobimy "pewnego dnia obudzimy się w systemie ukraińskim".
Nastąpiła wielce ciekawa sytuacja, bo choć owej demokracji nie obroniliśmy (przegrywając kolejne wybory), a przez następne lata reżim dopuścił się kilkuset nowych draństw i "naruszeń", przekaz nie uległ żadnej zmianie.
Można by sądzić, że w czasach rządów PO-PSL mieliśmy zatem "system ukraiński", ale i wówczas politycy PiS szybko wyprowadzali nas z błędu i utrzymywali, że demokracja III RP nadal ma się dobrze, tylko...musimy jej bronić.
To zadziwiający paradoks, bo do dziś nie wiem - czego i jak mieliśmy bronić?
PiS bronił owej demokracji w czasach rządów PO-PSL. Teraz zaś,w czasie rządów PiS, bronią jej byli reżimowcy.
Czy jest to ta sama, czy może już inna demokracja? Jeśli ta sama - to czemu dziś PiS podnosi wrzawę, że znaleźli się kolejni obrońcy i zapewnia nas, że "demokracja ma się dobrze"? Jeśli zaś inna, to kiedy doszło do zmiany i na czym ona polegała?
To jest autentyczna "pułapka demokracji", w którą siebie i nas wpędzają głupcy z partii pana Kaczyńskiego.
Być może przyszli historycy i politolodzy udzielą odpowiedzi na pytania, których dziś nikt nie zada piewcom demokracji:
-Czy jest ona możliwa w państwie, które powstało na fundamencie tworu niesuwerennego, utworzonego i zarządzanego przez sowieckiego okupanta?
-Czy mogła się narodzić w społeczeństwie zniewolonym dyktatem ciemniaków, bandytów i medialnych terrorystów? Kto i jak uczył Polaków owej demokracji?
-Jak przetrwała w kraju, którego przedstawiciele paktowali z wrogim mocarstwem przeciwko własnemu prezydentowi i współuczestniczyli w zorganizowaniu zamachu na życie kilkudziesięciu Polaków?
-Ja mogła ocaleć po setkach aktów zamordyzmu i przestępstw ze strony reżimowych polityków, służb, policji, sądów i urzędów?
Okazuje się bowiem, że "dylematy" demokracji III RP są większe, niż mit, na którym ona bazuje. Ale i tego nie dostrzegają nasi rodacy.
cdn
Poruszyła Pani sprawę otwartej granicy z Kaliningradem. Jest ona czytelnym znakiem, że w III RP nie następują realne zmiany.
UsuńTo symbol zniewolenia, współczesny "pałac kultury i nauki", rozciągnięty na obszarze ponad 100 km. W żadnym stopniu nie jest to projekt polski i nie służy polskim interesom. Jego autorem był Ławrow, zaś "matką chrzestną" kanclerz Merkel. Przypomnę, że był to element antypolskiego paktu, w którym współuczestniczyli przywódcy unijni.
Po co rząd PiS utrzymuje ten symbol? Tego pytania nikt nie ośmieli się zadać, bo odpowiedź na nie byłaby nazbyt niewygodna dla demagogicznej tezy o "dobrych zmianach" i zapewnieniach dbałości o nasze bezpieczeństwo.
Zawsze też można liczyć na głosy agentury, która będzie udowadniała, że "wywołamy wojnę z Rosją" lub zaszkodzimy naszym interesom ekonomicznym. Ponieważ nasi rodacy nie chcą nic wiedzieć o tym zagrożeniu i nie znają realiów "wymiany handlowej" z obwodem kaliningradzkim, takie brednie są chętnie opowiadane i powielane.
Jeśli zaś rozmawiamy o kwestiach bezpieczeństwa, to pozwolę sobie zauważyć, że w "naszym" (bo rzekomo odzyskanym) BBN nadal pracują ludzie Komorowskiego, zaś w periodyku "Bezpieczeństwo Narodowe" (nr 36/2015) ukazała się właśnie entuzjastyczna "recenzja" pracy na temat SPBN, napisana przez człowieka Komorowskiego - płk Macieja Marszałka z AON, który był zastępcą szefa tzw.zespołu Systemu Bezpieczeństwa Narodowego SPBN.
https://www.bbn.gov.pl/pl/wydarzenia/7212,Kwartalnik-quotBezpieczenstwo-Narodowequot-362015.html
Tenże pan zaleca m.in., iż - "Publikacja(dotycząca bełkotu SPBN dop.mój) powinna znaleźć miejsce w kanonie literatury na kierunkach studiów Bezpieczeństwo Narodowe i Bezpieczeństwo Wewnętrzne w wyższych uczeniach prowadzących wymienione studia, jak również w bibliotekach przedstawicieli instytucji państwowych i ekspertów zainteresowanych tą trudną, a zarazem bardzo aktualną problematyką".
Takie jest stanowisko "nowego" BBN, które propaguje "doktrynę Komorowskiego" oraz "koncepcje strategiczne" Kozieja.
Jakże więc myśleć o zamknięciu granicy z Kaliningradem, jeśli "nasz" pan prezydent kontynuuje linię poprzednika, a jego aparat bezpieczeństwa tkwi w głębokiej "komorowszczyźnie"?
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
UsuńPodane przez Pana informacje dotyczące niezakłóconego panowania "komorowszczyzny" w rzekomo odzyskanym BBN, są aż trudne do uwierzenia. Po raz pierwszy sprawdziłam link - i rzeczywiście (!) - w najnowszym kwartalniku wydawanym przez BBN (już z szefem P. Solochem) znajduje się entuzjastyczna recenzja płk. Marszałka (prof. AON), dotycząca Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego: https://www.bbn.gov.pl/ftp/dok/03/36_KBN_RECENZJA_MARSZALEK.pdf
"Nasze" BBN reklamuje zgubną dla Polski tzw. "doktrynę Komorowskiego", którą najkrócej scharakteryzował Pan na TT:
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu 25.11.2015
BK pozostawił nam 2 groźne miny -"implementację SPBN" i "doktrynę Komorowskiego". Tylko współdziałanie @prezydent.pl i @mon_pl może je rozbroić
- a przedtem w licznych publikacjach, choćby spod tagu BBN: http://bezdekretu.blogspot.com/search/label/BBN
To się dzieje pół roku po zastąpieniu BK przez prezydenta Dudę. Czy według Pana istnieje możliwość, że pewne obszary aktywności są po prostu ZAKAZANE dla "nowej ekipy"? I że wykręty w sprawie aneksu mogą wynikać z tego, że jest on np. niedostępny dla obecnego prezydenta?
Przypomnę wywiad z 18 października ub. r.:
Wraca sprawa ewentualnego odtajnienia aneksu do raportu o likwidacji WSI. Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla TVN24 stwierdził, że ta kwestia nie jest obecnie najważniejszą sprawą dla Polaków.
Jak mówił prezydent, sprawa ewentualnej publikacji dokumentu zostanie rozważona. - W tej sprawie zostanie podjęta decyzja. Ja żadnej decyzji w tej sprawie nie ogłaszam w tej chwili - powiedział Andrzej Duda, dodając, że nie rozmawiał na ten temat z Antonim Macierewiczem.
Przyznał również, że do tej pory nie zapoznał się z treścią aneksu. - Uważam, że ta sprawa nie jest w tej chwili najważniejsza. Ja mam znacznie poważniejsze sprawy do załatwienia - przekonywał prezydent.
Pozdrawiam serdecznie
Witam Gospodarza i jednocześnie imiennika. Panie Aleksandrze rozumiem Pana obawy, ale wg mojej analizy w tym momencie mamy doczynienia z klasycznym przygotowaniem sie do decydujacych starć. Powoli krok po kroku - prezydent jest, Sejm jest, Senat jest, media - zaraz beda, w nastepnej kolejnosci samorzady itd itp.
OdpowiedzUsuńAnonimowy Panie Aleksandr ze, pociesza mnie panska opinia I mam nadzieje, ze moze wolniej niz sadzimy ale ze dojdzie do solidnych przemian ktore beda podstawa solidnej gospodarki potrzebnej do funkcji jaka teraz Polska bedzie spelniala bazujac na swoim geopolitycznym polozeniu. Dobrego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńDziekuje i cieszę sie ze myslimy podobnie (spotykam sie z taki opiniami bardzo czesto), ale jak zawsze najwazniejszy bedzie efekt końcowy. Czekam cierpliwie
UsuńA jak szanowny autor wyobraża sobie pociągnięcie kogokolwiek do odpowiedzialności, w ramach obecnego wymiaru sprawiedliwości? Bez przyzwoitych sędziów i w odmętach prokuratorskiego szamba? Miałoby to wyglądać jak procesy "ludzi honoru"? Wynik bitwy w 90% procentach zależy od strategii i logistyki, która do tej bitwy prowadzi. Co nagle to po diable. Jak na razie PiS konsekwentnie podciąga tabory. W marcu kończy się kadencja prokuratora generalnego i miotła zacznie zamiatać prokuratury, a dalej będzie już z górki.
OdpowiedzUsuń"Jak na razie PiS konsekwentnie podciąga tabory"....
UsuńCiekawa jestem, jakiego malowniczego określenia użyje @unknown w marcu, kiedy nadal będzie "jak za PO", tylko parę gąb przestanie (chwilowo) straszyć w TV?
Unknown,
UsuńW sprawie problemu tzw. wymiaru sprawiedliwości zachęcam do zapoznania się z moją odpowiedzią, udzieloną Panu meewroo 10 stycznia o g.19.10.
Choć bardzo sobie cenię zainteresowanie czytelników bloga i uważnie czytam wszystkie komentarze, to zachęcam też Pana do solidnego uzasadnienia twierdzenia -"co nagle to po diable".
Ponieważ staram się dość obszernie i rzeczowo argumentować swoje teksty, nie mogę poważnie traktować tego rodzaju dywagacji. Nie zamierzam też domyślać się, co oznacza "konsekwentne podciąganie taborów" itp. puste sformułowania.
Zwracam natomiast uwagę, że mamy dziś nader sprzyjające warunki do przeprowadzenia dowolnych zmian i żadnego racjonalnego powodu, który uzasadniałby zbędną zwłokę lub pasywność.
Proszę zatem oszczędzić mi pustej retoryki.
,
Ci panowie mówią prosto z mostu o PiS i ogólnie o naszych reprezentantach "werbalnie" deklarujących, że są z nami:
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/1cdPgryL3YE
Przyszło mi na myśl, że Kornel Morawiecki dlatego nie startował z list PiS, ponieważ nie mógł zapomnieć tej partii mianowania na stanowisko wiceministra sprawiedliwości pana "sądzi Kryże, będą krzyże" (czyli odwieczna polityka personalna PiS).
Odnośnie pomysłu założycieli Europejskiego Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich, to myślę, że w ramach tej organizacji zrobią to, czego PiS nie zrobi do końca swojego istnienia.
Nie wiem, czy pokładanie nadziei akurat w największej partii prawicowej (uważanej za systemową), że partia ta kiedykolwiek podejmie ostre działania obalające system (z czym wiąże się niewiara w demokrację), mają racjonalne przesłanki.
System może obalić albo jakaś partia wyraźnie antysystemowa i antykomunistyczna albo zwykły lud poprzez takie organizacje, jak wyżej wymieniona (szukają wolontariuszy w całym kraju i budują struktury w terenie).
Ja tuż po wyborach napisałam tu na blogu, aby nie kierować pretensji do partii, która tych nadziei nigdy nie spełni, bo to raczej nie doprowadzi do niczego.
Pozdrawiam
Iwona,
UsuńObawiam się, że wyprowadza Pani błędne wnioski i stosuje dość mgliste kryteria. Obecne działania pana Morawieckiego nie mają nic wspólnego z antysystemowością, podobnie zresztą, jak partia, którą reprezentuje.
Znam bowiem szereg wypowiedzi tego pana, w których prawi nam o demokracji III RP. Pamiętam też działalność Morawieckiego po 2010 roku, gdy tuż po zamachu smoleńskim kandydował na urząd prezydenta,a następnie szefował "Gazecie Obywatelskiej", w której ukazywały się wyjątkowo prorosyjskie teksty oraz "polemiki" z tezą o zamachu.
Nie chcę rozwijać tego tematu o inne doświadczenia związane z tym panem.
Kornel Morawiecki nie wnosi dziś nic nowego do polityki III RP, a z pewnością nie jest żadnym "antysystemowcem".
Z takimi postaciami obecnego establishmentu nie wiąże najmniejszych nadziei na drodze długiego marszu.
Pozdrawiam Panią
Panie Aleksandrze.
OdpowiedzUsuńInteresująco i ciekawie Pan to przedstawił.
Chciałbym jednak zauważyć, że jeszcze chwilę musimy poczekać za wynikami audytów, mam na myśli przede wszystkim audyt w służbach.
Chciałbym wierzyć, że w końcu miejsce w służbach będą mieć ludzie z jakimiś wartościami, z mocnym kręgosłupem moralnym, że skończy się tam nepotyzm, kolesiostwo.
Ta degrengolada za długo już trwa (także niszczenie i lekceważenie przez ostatnich 8 lat rządów PO i PSL ludzi do tej pracy, ludzi z szeroką wiedzą kryminalistyczną, w tym z taktyki kryminalistycznej, z dobrymi umysłami do pracy śledczej,analitycznej, kryminalistyków, prawników etc. - bez koneksji nie staniesz nawet na wycieraczkę przed budynkiem ABW, pomijam już kpiny na naborze do Straży Granicznej, patologiczny tam nepotyzm, gdzie pracują tam w SG całe klany rodzinne)) i jeśli na tym także nie skupią się nowi szefowie służb to nic się nie zmieni. A to jest fundament działania służb: w interesie kraju i rodaków a nie w swoim i rodziny, gdzie pracują całe rodziny, które wzajemnie się popierają dla swoich materialnych korzyści.
Żeby zmieniać skutecznie, trzeba mieć Liderów. Posłowie i Senatorowie PiS powinni od siebie zacząć, wziąć jakieś lekcje PR głownie chodzi tu obycie w mediach, radio, bo oni po prostu nie są wyszczekani i przekonywujący w swoich wypowiedziach i dają sie strasznie manipulować. Skończyły się czasy poetyckich wystąpień monologów, trzeba za do wdawać sie w pyskówki i ostre riposty, których Ci ludzie nie potrafią.
UsuńPasjonatLeonaWachholza,
UsuńChętnie dowiedziałbym się - na czym opiera Pan przekonanie, że "jeszcze chwilę musimy poczekać za wynikami audytów"?
Jak długa ma być to chwila i skąd wiara, że takie oceny zostaną ujawnione?
Przypomnę, że nie poznaliśmy dotąd żadnego "audytu" i nadal nic nie wiemy o dokonaniach reżimu PO-PSL w podległych mu obszarach ani o aktywności byłego lokatora Belwederu.
Można oczywiście wykazywać ufność w dobrą wolę i determinację partii rządzącej (nawet przez kolejne miesiące i lata), ale byłoby doskonale, gdyby znajdowała ona solidne uzasadnienie w faktach.
Panie Aleksandrze.
UsuńOk, może mnie poniosło, przyznaję, sam mam w głowie myśl, że jeśli nawet te wyniki kontroli jakieś już są to i tak mało się o tym dowiemy, ale jest we mnie ciągle ta wiara, że uczciwość coś znaczy, że ci ludzie, którzy są teraz szefami służb, zwłaszcza AW, SKW , SWW, ABW, CBA dobrze zdają sobie sprawę, że jeśli teraz nie zaczną zmieniać na serio, nie pozornie tych służb to niewiele się zmieni.
Z drugiej strony jednak myślę, że jeśli nawet zechcą podać do publicznej wiadomości jakieś informacje to mogą być posądzani o zemstę, o to, że znowu PiS bawi się służbami etc.
Może z dwojga złego lepiej zatem działać po cichu, ale realnie coś robić, niż karmić opinię publiczną sensacjami, choć ja sam chętnie bym się dowiedział np. czyim synem był funkcjonariusz ABW zatrzymany przez CBA za łapówki, w kwietniu ub.r. miało to zdarzenie miejsce.
Ale ma Pan rację także, jeśli dobrze zrozumiałem sens ostatniej Pana wypowiedzi na Twitterze, że brak informacji powoduje to, co teraz, dzisiaj oglądamy w UE ws. Polski, bo Unia pojęcia nie ma, co było u nas w kraju przez ostatnie 8 lat.
Szanowni Państwo,
OdpowiedzUsuńMarcin Palade wiceszefem PR
http://prsa.com.pl/personlist.aspx?i=49
Próbka umiejętności:
http://palade.pl/dwie-wojowniczki/
Stanowisko ofiary:
http://www.fronda.pl/a/gosiewska-dla-frondapl-nie-dla-nominacji-palade,63684.html
Nie wiem czy mamy demokrację...Pluralizm z pewnością...
http://www.fronda.pl/a/marcin-palade-wielbiciel-putina-w-polskim-radiu,63647.html
Kto odpowie za mitologię demokracji i wykarmi p.Palade? Płatnik podatku "podymnego" na czebola narodowego.
A w mojej gminie - jak Konsalnet chronił obiekty za ZSL-u tak chroni za PiS-u...
pozdrawiam.
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńCytowana przez Panią wypowiedź prezydenta Dudy jest wielce znamienna.
Pobrzmiewa w niej nie tylko zdumiewający ton lekceważenia sprawy aneksu, ale też nieskrywanej irytacji.
Jest bowiem coś zaskakującego w fakcie, że "nasz" prezydent uznaje wiedzę nt. wspływów byłych WSI na życie publiczne, za nieistotną.
Ten ton jest tym mocniej niezrozumiały, jeśli przyjmiemy, że sprawa likwidacji WSI oraz późniejsza aktywność ludzi związanych z tym środowiskiem, mogła mieć ścisły związek z zastawieniem pułapki smoleńskiej i zdarzeń związanych z zamachem.
Słowa pana prezydenta - "Ja mam znacznie poważniejsze sprawy do załatwienia", nie odpowiadają prawdzie. Choć wkrótce upłynie pół roku tej prezydentury,aktywność pana Dudy jest więcej niż skromna.
Przez ten czas zdobył się na zaledwie jedną inicjatywę ustawodawczą (ustawy ws. wieku emerytalnego oraz projekt ustawy dotyczącej kwoty wolnej od podatku) i nie podjął żadnej ze spraw, z którymi zwracali się doń wyborcy (wyjaśnienie zabójstwa księdza Jerzego, degradacja komunistycznych zbrodniarzy).
Jakież zatem "poważniejsze sprawy" załatwiał w tym czasie pan prezydent? Ja nie znam ich zakresu i nie potrafiłbym powiedzieć - co konkretnego osiągnął (zrobił) pan Andrzej Duda w ostatnim półroczu.
Moim zdaniem,jest to wyłącznie prezydentura ornamentowa, nastawiona na celebrowanie spektakularnych form aktywności, głownie poprzez miałkie i politpoprawne wypowiedzi oraz obecność na różnego rodzaju uroczystościach. Co ważne, pan prezydent bywa zwykle w tych samych miejscach i środowiskach, w których gościł B.Komorowski.
Jestem przekonany, że pan Duda nie podejmie żadnego z "kontrowersyjnych" tematów, a jego kadencja spełznie na zewnętrznej (i pustej) symbolice oraz patriotycznych pogadankach.
Przypomnę, że urzędnicy pana prezydenta do tej chwili nie udzielili odpowiedzi (a pytało wiele środowisk) na zasadnicze pytanie - czy aneks do Raportu z Weryfikacji WSI znajduje się w posiadaniu prezydenta?
Wprawdzie pan Duda zapewniał, że aneksu nie czytał, ale nie zechciał nam powiedzieć - czy w ogóle mógł się z nim zapoznać?
Zadała Pani interesujące pytanie - "czy istnieje możliwość, że pewne obszary aktywności są po prostu ZAKAZANE dla "nowej ekipy"?
Gdybyśmy przyjęli taką hipotezę(szczególnie w odniesieniu do środowiska prezydenckiego), oznaczałoby to, że ów "zakaz" musi być oparty na jakimś istotnym argumencie. W realiach III RP takim argumentem bywają najczęściej tzw. haki i komprmateriały. Wątpię byśmy mogli rozpoznać zakres owej "argumentacji", ale nie przeczę, że wydaje się ona wielce prawdopodobna.
Gdybyśmy natomiast odrzucili podobną sugestię, pozostaje wniosek, że obecna ekipa najzwyczajniej nie chce poruszać najtrudniejszych spraw (nie wykazuje takiej woli politycznej) i próbuje zastąpić je podrzędnymi tematami.
Biorąc pod uwagę, że wyborcy PiS są doskonale "prowadzeni" przez tzw. wolne media i świetnie tłumaczą wszelką pasywność swoich reprezentantów oraz zamykają oczy na niepokojące sygnały(np.sprawa przyjęcia imigrantów czy aneksu do umowy Orlen–Rosnieft), jest możliwe, że taka taktyka partii rządzącej okaże się skuteczna.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
UsuńOprócz wymienionych "haków i komprmateriałów", widzę jeszcze trzecią możliwość - i Pan zapewne dobrze wie, co mam na myśli. :)
Aktywność imydżowa naszego-pana-prezydeta - ostatnio z wciąż przyklejonym do ramienia (np. podczas orszaku Trzech Króli) osławionym kardynałem Nyczem - zdaje się wyczerpywać prezydenckie aspiracje - a może i wyznaczony zakres swobody? Pracę "polityczną" odrabia za niego (nieporadnie) Kancelaria Prezydencka, głównie panna Sadurska (ta z perłami w uszach) i ...?? - Nie widzę, nie słyszę!
Oprócz politpoprawnych przemówień, Pan Prezydent wyspecjalizował się dodatkowo w okolicznościowych "listach pasterskich" (jak je sobie złośliwie nazywamy), ale mocno się rozleniwił, bo w przeciwieństwie do kampanii przedwyborczej, kiedy Dudabusem odwiedził niemal każą gminę, teraz na ważne uroczystości (nie tylko rocznicowe, ale i oficjalne, państwowe) wysyła urzędników z Kancelarii, najczęściej pana Derę (zapewne też ministra?) - A ten odczytuje wiekopomne słowa AD - i nowej świeckiej tradycji staje się zadość.
Aktywność nowego prezydenta jest dodatkowo pozorowana powoływaniem coraz nowych rad, w których zasypuje się nie tylko "dzielący Polaków" Rów Mariański - postulat Mateusza Morawieckiego jr. z Lewiatana, aktualnie wicepremiera od rozwoju - ale ich składem osobowym: niewiarygodną ilością powołanych TW, komunistów i zwykłych esbeków - ramię w ramię z ludźmi szlachetnymi i zasłużonymi - skutecznie zaciera granice "dobrego i złego".
Nie pojmuję, dlaczego prawi ludzie godzą się na współzasiadanie w radach prezydenckich wraz z np. towarzyszem Adamem Rotfeldem (TW "Serb", TW "Ralf" ) - od "spraw trudnych" i dialogu polsko-rosyjskiego oraz na obecność wielu jemu podobnych?
Pozdrawiam serdecznie
PS. O Rotfeldzie opublikował właśnie druzgoczące materiały szef CAW - Sławomir Cenckiewicz; nie czytałam ostatniego "Do Rzeczy", więc podaję tylko link do twittera Sł. C:
https://twitter.com/Cenckiewicz/status/686327753105403904
Urszula Domyślna,
UsuńSzanowna Pani,
powiem Pani, że odnośnie prezydenta Dudy zastanawiam się, kto normalny w swojej karierze politycznej wstąpiłby do UW/UD po rządach Mazowieckiego, Bieleckiego (KLD, ale później całość przecież w UW) Suchockiej, Balcerowicza w latach 90tych - i dochodzę do wniosku, że nikt. Zaczynam uważać, że Andrzej Duda po prostu nie jest normalny w sensie profilu osobowego i charyzmy wymaganej od uczciwego prawicowego polityka. Nic dobrego od niego nie należy się spodziewać, a wręcz przeciwnie. Wspomniane przez Panią rady są wcale nie najmniejszym problemem. Pan Aleksander Ścios wspomina w tekście o prawdopodobnej fasadowo- reprezentacyjnej marnacji tej kadencji przez Andrzeja Dudę, ja jednak myślę, że tu nie można wykluczyć większego szkodnictwa.
Pozdrawiam Panią
Wojciech Miara
UsuńZgadzam się z Panem, Panie Wojciechu - cieszę się, że i Pan mnie dobrze zrozumiał. :)
Pozdrawiam serdecznie
@ A. Ścios
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję do wiadomości Pana ocenę postaci Kornela Morawieckiego (skoro tuż po zamachu smoleńskim polemizował z tezami o zamachu i wrogości Rosji wobec Polski). Czyli taki on jest, jakby to powiedzieć, multi-kulti. OK.
Uważam, że Polaków, jak Pan sam napisał w książce "Antykomunizm, broń utracona", pozbawiono tej broni antykomunizmu, która wymaga zdecydowanych postaw i nieulegania żadnym kompromisom.
Jest jakaś bardziej ogólna tendencja do pozbawiania narodów, mieszkańców Europy, kręgosłupów, trzeźwości oceny sytuacji.
Zbliżają się SDM z udziałem papieża Franciszka. Są przecieki, że tematem papieskiej pielgrzymki będzie sprawa uchodźców w Polsce. Niektórzy natomiast mają wątpliwości, czy papież w ogóle wspomni o rocznicy Chrztu Polski.
Obawiam się, że owocem przyjazdu papieża Franciszka do Polski, będzie przyjęcie całych grup "uchodźców" wyznania mahometańskiego, przez każdą parafię. Papież przełamie tym samym jakąś wolę oporu naszego rządu (co by o nim nie mówić), który jak dotąd jednak opierał się naciskom, szczególnie rządu Niemiec.
Ja - napiszę szczerze - nie cieszę się z tej wizyty. Będzie to kolejna okazja do prania mózgów podatnej młodzieży, aby stała się naiwna (pozbawiona trzeźwości osądu sytuacji) i bezbronna. Jestem też pewna, że papież ten będzie próbował wzbudzić w wiernych oraz przedstawicielach polskiego kościoła poczucie winy, które od lat jest wtłaczane w głowy Europejczyków, niezależnie od zmieniającej się na niekorzyść sytuacji bezpieczeństwa. Europejczyk, niezależnie od tego, ile razy stanie się ofiarą islamskiego zamachu, ciągle ma "zobowiązania moralne" wobec "braci mniejszych" z Afryki i Azji. Elity europejskie zdaje się że wydały wyrok na swoich obywateli - pomału wszyscy idziemy na rzeź...
Oto, co wyczytałam na stronie ekai.pl:
"Drugie zagadnienie to odpowiedź Kościoła na zjawisko uchodźstwa, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Sytuacja związana z uchodźcami jest dynamiczna, a każdy tydzień przynosi nowe informacje na ten temat. Jednak, jak podkreślił biskup, "jeśli chodzi o punkt wyjścia, o teologię podejścia do zjawiska, te punkty są niezmienne".
Biskup przyznał, że mamy do czynienia z gigantycznym rozmiarem uchodźstwa, które - jeśli chodzi o analizę zjawiska - w tym momencie nas przerasta. - Ale odpowiedź musi być jedna - chcemy pomagać w duchu solidarności i zaufania, w duchu odpowiedzialności, a to oznacza, że chcemy się włączyć w cały nurt, również europejski, pomocy uchodźcom - wyjaśnił bp Zadarko.
W pierwszej kolejności chodzi o uchodźców ze Wschodu, głównie z Ukrainy. Druga grupa to uchodźcy, którzy dzielą się na dwie grupy - jedna grupa w ramach relokacji z obozów we Włoszech i w Grecji, druga grupa – głównie z Libanu. - Wobec ostatniego militarnego zaangażowania się Rosji możemy się spodziewać, że to będzie skutkowało gwałtowną nową falą uchodźców, i to będzie wyzwanie, które także nas będzie dotyczyło - powiedział bp Zadarko.
Biskup wyjaśnił także, że nieuzasadnionym jest lęk przed islamem czy wobec ideologicznie już sformułowanej islamizacji Europy. - Nawet nie wiemy co to znaczy, wiemy tylko, że to będzie coś makabrycznego, potwornego i wszyscy będą chcieli nas tutaj zniszczyć. Nie jestem tak naiwny, żebym bagatelizował obrazy, które do nas docierają, ale to nie może być podstawa do formułowania naszej reakcji, do zachowania wobec zjawiska uchodźców - podkreślił.
O przygotowaniach do przyjęcia kolejnej grupy uchodźców mówił biskupom uczestniczącym w 370. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski ks. Marian Subocz. Dyrektor kościelnej organizacji charytatywnej omówił też dotychczasową pomoc, jaką Caritas Polska udzieliło imigrantom."
Aleksander Ścios,
OdpowiedzUsuńodpowiedź na tytułowe pytanie Pańskiego tekstu wydaje się oczywiste - społeczeństwo. Dlatego wydaje mi się, że być może przyjdzie czas stawiać pytania w przyszłości raczej o to, jak chronić wartą tego część społeczeństwa w przyszłości przez skutkami marnowania kapitału zaufania publicznego przez Jarosława Kaczyńskiego i jego stronnictwo.
Chciałem zauważyć, że obecny proces przejmowania państwa przez PiS niekoniecznie oznacza wdrożenie kluczowych procesów pro-polskich. Mogą to być dwa odrębne procesy i niekoniecznie pierwszy będzie równoznaczny z drugim, choć na razie wyborcy PiSu w to wierzą. Jeżeli jednak w ciagu pół roku, roku nie nastąpi realne rozwiązanie chociaż kilku podstawowych problemów socjalnych ulica - dziś jeszcze obojętna na wrzaski postokupacyjnego szlamu kłębiocego się w mediach i pod sejmem - zacznie zapominać o smrodzie POPSLu i odwróci się od PiSu. Dlatego zgadzam się z Panem, że właśnie teraz jest czas na najsilniejsze i najważniejsze - rewolucyjne - zmiany. Których nie widać.
Smoleńsk - to jest odnoszę wrażenie, że Jarosław Kaczyński będzie chciał ,,opędzić" opinię prawicową w tej sprawie długotrwałą komisją sejmową, o skutkach głównie telewizyjnych. Jest kompromitacją PiSu i Andrzeja Dudy, że tą sprawą zajmuje się MON, a nie premier, prezydent i szef rządzącej partii. Kim oni są w tej sprawie: ,,obiektywnymi obserwatorami", któzry pozwalają na wyrażenie poglądów osobistych w tej sprawie przez Antoniego Macierewica?
Nie zgadzam się z panem UNknown - jeżeli trzeba dziś czekać na marzec i zmianę prokuratora generalnego, to dlatego, że biedny PiS nie zrobił żadnych zmian w ABW, która o wiele skuteczniej od prokuratury i chyba bardziej właściwie w sensie legalno-aksjologicznym (a po co ABW ma m. in. departamenty kontrwywiadu i drugi: postępowań karnych?) powinna już się tym zajmować. Jarosław Kaczyński wraz z panią Szydło to niekomopetentni oszuści, jeżeli chcą wmówić komukolwiek, że muszą czekać w sprawie Smoleńska na prokuraturę.
Ale oprócz Smoleńska uderza wiele innych spraw. Osobiście przypomnę zapomniany już chyba postulat generalnej dekomunizacji. Minimum to chyba pozbawienie praw emerytalnych funkcjonariuszy WSW, SB i kilku innych instytucji kompartii. Wprawdzie można wierzy ć, że politycy PiSu muszą na wszystko mieć czas, bo maja prawo wyspać się do południa, ale pamiętajmy , że nikt w tej partii nie zasypia jeśli chodzi o wyścig o konfitury, który już się zaczął.
Dziękuję za tekst i pozdrawiam Pana
Panie Wojciechu,
UsuńMieli 8 lat na przygotowania. PiS liczy, nie pamiętam dokładnie - 20 - 30 tys. członków. Co robili przez lata? Partia dostała dziesiątki milionów dotacji i subwencji, za które mogła zamawiać projekty kodyfikacji, legislacji itp. Wystarczające zasoby. Żadnych usprawiedliwień!!! W MSZ rządzi komuna, w żandarmerii i ataszatach wojskowych poukrywano oficerów WSI. Konsalnet i inne ubeckie firmy to "równoległe państwo". Nawet MON proponuje budowę Ochotniczej Armii Krajowej w tempie kilka razy wolniejszym od Ukrainy i Litwy. Minister Macierewicz nie doprosi się raczej dodatkowych środków, w kasie manko...Choć przez dwie kadencje gardłowali, że reżim zatrudnił 100 tys. nowych urzędników netto. To 5 mld. rocznie. Kwotę wolną boją się wprowadzić, bo samorządowcy z PO/PZPR/ZSL/PiS nie będą mieli na "piramidy" i inne bałwochwalcze "świątynie"...O czym my w ogóle rozmawiamy? Czy interesuje nas odchylenie 5 proc. od normy PO-PSL? Dobre samopoczucie ekipy TV Republika? Czy nasz biologiczny los i portfele? Żadnego minimum!!! Normalne rządy albo żegnamy, bo pięść się zaciska! A ze Smoleńska nie da się wytłumaczyć ("radykałom") zespołem zewnętrznych i wewnętrznych okoliczności, za dużo słów padło. W takich sprawach nie ma miejsca na propagandę.
pozdrawiam.
Rafael Pleson,
Usuńdo Pańskich argumentów dodałbym jeszcze uwagę, że w MSZ pracuje nie tylko komuna, ale i ,,geremkowszczyzna", bodaj czy nie gorsza od komuny, jak pan Waszczykowski zamierza z tą ekipą prowadzić polską politykę zagraniczną , doprawdy nie wiem. O gruntownym przewietrzeniu tego ministerstwa nic nie słychać.
pozdrawiam Pana
Panie Pleson.
UsuńSmoleńsk jest jak przycisk detonatora, do którego podłączone są lonty detonujące o różnym czasie spalania, dalej obwinięte wokół głów lub genitaliów ludzi do niemożliwości obmierzłych, częściowo także niezwykle niebezpiecznych.
Nie ma odwagi, chęci, pomysłu na zainicjowanie reakcji: nie ma wolnej Polski. Będę się przyglądał kadrom, doradcom, selekcji, legislacji, edukacji itd. Smoleńsk jednak jest zero/jedynkowy. Nie wieloletnie komisje. Więzienia i infamia. Wyrok, zakaz pełnienia dożywotnio funkcji publicznych i zasłona milczenia na zawsze.
Zabito ich w Smoleńsku, niektórych dostrzelono jak zwierzęta -tak wierzę- i za to się domagam sprawiedliwości.
Jestem obywatelem. Jestem Polakiem.
meewroo,
UsuńDziękuję Panu za tak wyśmienite, niezwykle celne słowa.
Pozdrawiam
Za niezalezna.pl:
OdpowiedzUsuńGenerał Frank Gorenc – dowódca US Air Force w Europie i Afryce – alarmuje, że rosyjski system przeciwlotniczy jest w stanie bez najmniejszych problemów wziąć na cel terytorium krajów bałtyckich oraz 1/3 terytorium powietrznego Polski. Generał Gorenc wyraża swoje głębokie zaniepokojenie wobec realnego zagrożenia dla sił powietrznych NATO w regionie.
Jak podaje „New York Times” Rosja od pewnego czasu zaczęła stosować wobec krajów ze wschodniej flanki NATO taktykę sprawdzoną do tej pory w Syrii. Chodzi o tzw A2/AD (anti-access/area denial), czyli ograniczenie lub całkowite odcięcie dostępu do przestrzeni powietrznej na możliwie największym obszarze.
Kontrolę przestrzeni powietrznej nad krajami bałtyckimi oraz 1/3 obszaru Polski umożliwia Rosjanom rozbudowa systemów przeciwlotniczych rozlokowanych w obwodzie kaliningradzkim.
- Sprawa jest bardzo poważna. Oczywiście nadal będziemy wszystko dokładnie monitorować. Rosjanie mają oczywiście prawo do rozlokowania tam całego sprzętu i systemów obrony przeciwlotniczej, jednak jego przeznaczenie i gęstość rozmieszczenia w myśl taktyki A2/AD to kwestia, którą trzeba bardzo poważnie brać pod uwagę
– mówi gen. Frank Gorenc.
Witam Panie Aleksandrze i Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku Życzę.To co Pan piszę to zawsze trzeżwy i mądry osąd sytuacji i za to dziękuję bo to bardzo mi pomaga w weryfikacji mojego osądu.Komentujący prezentują również wysoki poziom i dlatego pański blog jest niezmiernie interesujący.Praktycznie to nic dodać i nic ująć ale jednak dodam swoje"trzy grosze".Jak pamiętamy po "haniebnym" nocnym ataku na siedzibe niby NATO a jednak nie NATO znaleziono SŁUŻBOWE projekty przyszłych ustaw dla Nowoczesnej pisane przez SŁUŻBY właśnie.I jeżeli jest to prawda to PiS POWINIEN rozpocząć procedury prowadzące do zdegelizowania tej bandy nazywanej nie wiedzieć czemu partią.Te służbowe materiały są doskonałą podstawą do tego aby uruchomić machinę z całą mocą.No ale do tego potrzeba też WOLI niezłomnie mocnej.Niektórzy uważają że PiS potrzebuje więcej czasu.Może i tak.Może chce przekonać tych jeszcze nieprzekonanych?Tylko że PiS jeżeli chce tak naprawdę uzdrowić Nasze państwo to chyba zdaje sobie sprawę że jedna kadencja to może być mało ale gdy będzie robić tylko kosmetykę to drugiej kadencji może nie być i znowu trafimy do "lasu ciemnego". Również PO i PSL mają tyle " dorobku" że i te bandy można uznać za NIELEGALNE a przynajmniej mocno "wyszczuplić".Większość wyborców PiS (ja też) chce przecież stanowczego " zgubienia"magdalenkowych paktów i kanciastego mebla,symbolu tego spleśniałego systemu.I dlatego chcę Pana zapytać czy mogę polecać pański blog na innych portalach i korzystać z cytatów pańskiego oglądu.I nie dlatego że chcę szkodzić PiS ale po to aby wyborcy tej partii bardziej mobilizowali PiS do zdecydowanych i odważnych działań.Serdecznie Pzdrawiam.
OdpowiedzUsuńEmilain Iwanicki,
UsuńDziękuję za życzenia i wzajemnie - życzę Panu wszelkiego dobra w tym Nowym, wielce obiecującym roku.
Pańskie uwagi dotyczące delegalizacji partii stworzonych przez ludzi bezpieki (PO-PSL)i innych służbowych formacji są z pewnością trafne.
Ale i w tym przypadku rozbijamy się o ścianę mitologii demokracji.
Wprawdzie poprzedni reżim kilkakrotnie groził delegalizacją PiS-u, to przecież ludzie tej partii są demokratami całą gębą i nawet im w głowie nie powstanie tak radykalne i "kontrowersyjne" rozwiązanie.
Przypomnę, że tuż przed wyborami parlamentarnymi, pan Jarosław Kaczyński zechciał podzielić się z wyborcami bezcenną myślą i stwierdził - "Szef opozycji w normalnym demokratycznym kraju to jest ktoś bardzo wysoko postawiony. W Polsce bardzo często był traktowany, jakby był jakimś antypaństwowym działaczem. My tego nie będziemy robić. Nie będzie tutaj żadnego odwetu".
Napisałem wówczas, że potrafię zrozumieć, iż partię pana Kaczyńskiego stać na wielkoduszność i przekreślenie krzywd, jakich doznała od parlamentarnych kolegów.
Prezes PiS może traktować ludzi PO i PSL niczym święte krowy opozycji i zapewniać ich o braku "odwetu". Ma do tego prawo, jeśli mówi to wyłącznie we własnym imieniu.
Ale dlaczego nikt nie pyta - co z Polakami? Co z wyborcami PiS-u, którzy uwierzyli, że "prawo i sprawiedliwość" to nie tylko nazwa partyjnej kamaryli? Czy również w ich imieniu pan Kaczyński zapewniał, że "nie będzie żadnego odwetu"? I o jakim "odwecie" prawił w stosunku do ludzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za śmierć moich rodaków i paktowanie z wrogiem?
Dlatego, jeśli prawdą jest (jak zechciał Pan napisać),że "większość wyborców PiS chce przecież stanowczego 'zgubienia' magdalenkowych paktów i kanciastego mebla,symbolu tego spleśniałego systemu", to albo niewłaściwie ulokowali polityczne sympatie, albo brakuje im odwagi i rozumu, by żądać tego, co się im należy.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Jeśli zechce Pan polecać mój blog lub korzystać z publikowanych tu tekstów, mogę jedynie serdecznie podziękować.
Ad A.D.
OdpowiedzUsuńOd początku miałem podobne wrażenia. Oni tam sobie w pałacu zaplanowali na tuż po zaprzysiężeniu nie jakieś aneksy-sreksy, smuty i WSIoki tylko tournee po dworach i salonach europejskich. Żadne problemy nie powinny zakłócać tej sielanki. Było to szczególnie jaskrawe gdy prezydent odwiedzał królową angielską w momencie kiedy wybuchł kryzys imigracyjny i cała Europa mówiła tylko o tym.
Państwo Duda mają chyba pozować na parę królewską by imponować przysłowiowej kucharce, że lepiej wyglądają od poprzedników.
Szanowny Panie, nie chcemy chyba by nasz pociąg wolności ugrzązł zaraz po starcie z powodu zasypanych torów. Trzy razy to ćwiczyliśmy już. Bez porządku w wojsku, bez mediów i bez przywrócenia sądów i prokuratury Polsce przynajmniej centralnych nie ma mowy o powodzeniu jakichkolwiek działań o których Pan mówi. Rządzące środowiska niepodległościowe wyciągnęły jak najbardziej słuszne wnioski z lat 2006-7.
OdpowiedzUsuńJanko Walski,
UsuńProszę wybaczyć, ale nie jestem związany z koleją i nie potrafię ocenić prawdziwości Pańskiej malowniczej metafory.
Mój tekst dotyczy tragicznych skutków mitologii demokracji. Tej samej, przez którą PiS poległ w roku 2007, 2010 i 2014 i którą nadal ochoczo praktykuje.
By powiedzieć Polakom - czym jest III RP i kim są ludzie rządzący tu przez osiem lat, nie trzeba "porządku w wojsku, mediów, sądów i prokuratur". To kwestia woli politycznej, odwagi i konsekwencji. Wreszcie - przyzwoitości.
Już przed wyborami spotykałem się z najczęściej powtarzaną mantrą - "poczekajmy do 25.10., dzisiejsza narracja PiS to wyborcza taktyka, rodzaj kamuflażu i gry".
Dziś, po upływie kilku miesięcy wciąż słyszę bardzo podobną mantrę - "poczekajmy na odzyskanie mediów i kilku innych obszarów publicznych. PiS musi postępować ostrożnie i nie prowokować przeciwnika".
Nie próbuję nawet dyskutować z tego typu mądrościami, bo żyjąc długo, nasłuchałem się ich wielokrotnie. W roku 1980 i 1981, w 1989 czy w 2005. Znam ich wartość i skalę błędu. Wiem, gdzie są dziś ferujący takie mantry i co stało się z tymi, którzy dawali im wiarę.
Zadaję natomiast pytanie - na czym oparta jest owa wiara w oczekiwanie oraz - jak długo mędrzec radzi czekać?
Czasem zdarza się, że próba rzetelnej odpowiedzi na to pytanie okazuje się trzeźwiąca.
Wojciech Miara,
OdpowiedzUsuńOczywiście, udzielił Pan sensownej odpowiedzi.
Dlatego ludzie, którym zależy na na własnym i Ojczyzny losie, powinni dziś zadać sobie pytanie - w imię jakich racji mamy godzić się na oszustwo "demokracji III RP"?
Dlaczego - wbrew wiedzy i doświadczeniom ostatnich lat, mamy wspierać pogląd,jakoby komunistyczna hybryda była państwem wolnym i demokratycznym?
Takich pytań dotyczy mój tekst i bardzo dziękuję, że zechciał Pan dostrzec ten problem.
Wprawdzie sformułował go Pan nieco odmiennie - "jak chronić wartą tego część społeczeństwa w przyszłości przez skutkami marnowania kapitału zaufania publicznego przez Jarosława Kaczyńskiego i jego stronnictwo", ale w obu przypadkach wspólna jest ocena rzeczywistości i troska o przyszłość.
Już przed kilkoma laty pisałem, że trzeba się zdecydować - albo III RP jest sukcesorem komunistycznego zaprzaństwa i atrapą wolnej państwowości, a wówczas trzeba ją obalić, odrzucić jej przekaz i traktować miarą właściwą dla takiego tworu, albo jest to diagnoza fałszywa i demagogiczna, stworzona przez politycznych hochsztaplerów. Albo mamy do czynienia z ludźmi kupczącymi polskością, zakładnikami obcych reżimów i kłamstwa smoleńskiego, a wtedy nie wolno przyznawać im praw honorowych ani traktować ich jako demokratycznej opozycji - albo szermujemy zarzutami, w których sens sami nie wierzymy?
Wszystko, o czym Pan wspomina - Smoleńsk bądź dekomunizacja, ma bezpośredni związek z naszą oceną III RP i rozstrzygnięciem tego rodzaju dylematów. Nie sposób wierzyć w pełne i sprawiedliwie rozliczenie zbrodni smoleńskiej, jeśli obowiązuje dogmat, że ostatnie osiem lat było czasem prawa i demokracji. Nie zdołamy rozliczyć komunistycznych bandytów, jeśli każe się nam wierzyć, że PRL był państwem polskim, a powstała na jego fundamentach hybryda dokonała konwalidacji postaw zdrajców i morderców.
Utrzymywanie obecnego stanu - półprawd i półśrodków, jest dla nas zabójcze i prowadzi w taką samą pułapkę, w jaką wpadli Polacy po roku 1989.
Jeśli - jak ma to miejsce, miesza się porządki i zasypuje prawdę piaskiem politycznej poprawności, nie zaszkodzi to tym, którzy czerpią profity z procederu "demokracji III RP", ale nam - ludziom oszukanym w ich nadziejach i marzeniach.
Nie martwię się o polityków PiS ani przeżuwaczy medialnej papki, którzy nie dostawszy chleba i igrzysk, mogą odwrócić się od rządowych dobrodziejów. Nie oni decydują o przyszłości mojego kraju.
Chodzi raczej o ludzi młodych, uczących się dziś Polski, o niepoprawnych "marzycieli" i "radykałów",ludzi gotowych do każdej pracy i poświęcenia, o tych, którzy wkrótce utracą nadzieję i nie starczy im życia, by ją ponownie odnaleźć.
Jeśli zrozumieją, gdzie prowadzi pułapka demokracji i kto za nią zapłaci,mają jedno wyjście - muszą(ryzykując wiele)twardo żądać odrzucenia tej mitologii i obalenia porządku III RP. Druga szansa nie będzie dana.
Pozdrawiam Pana
Szanowni Dyskutanci!
OdpowiedzUsuńIleś lat pracy naukowej nauczyło mnie zasady, że aby skutecznie walczyć z jakimś niekorzystnym zjawiskiem (a takim bez wątpienia jest przedziwna obojętność obozu PiS na niektóre tematy, że wymienię tylko hasłowo: Aneks, Ks. Popiełuszko, rozliczenie Komorowskiego, dogłębna dekomunizacja), trzeba najpierw poszukać przyczyn takiego stanu rzeczy. Bez poznania tych przyczyn będziemy jak ślepcy poszukiwać antidotum patologii, gdy natomiast uda nam się odszukać tę przyczynę, to możemy zastosować skuteczne lekarstwo: celne i dopasowane do istoty schorzenia.
Budźmy oczywiście świadomość Polaków w kwestii niedostatków działań PiS-u, ale skoncentrujmy swe zdolności analityczne na źródłach takiego stanu rzeczy!
Czy jest to obfitość "szafy Lesiaka", która daje w dalszym ciągu władzę minionym służbom specjalnym, zwłaszcza tym wojskowym? Czy haki blokują odwagę i oczekiwane przez nas decyzje rządzących?
Czy są to wpływy sił zewnętrznych, które rozgrywają Polskę dla swych celów? Jaki jest ich rodowód, które państwo odgrywa dominującą rolę?
Czy może należy szukać wyśmiewanych i ponoć nieistniejących "onych"? Czy w tle jest kielnia i węgielnica? Albo Gwiazda Dawida?
Najgorszą naszą reakcją byłoby odrzucenie a priori którejś z możliwych opcji...
Że jest coś na rzeczy i że istnieje jakiś mechanizm priorytetowego sterowania decyzjami (zwłaszcza kadrowymi), przekonałem się osobiście.
Krzysztof Borowiak
borowiak,
OdpowiedzUsuńJeśli powołuje się Pan na naukowe podstawy swoich dociekań, pozwolę sobie zadać konkretne pytania.
Jaki związek z moim tekstem miałyby tego rodzaju dywagacje? Na czym są oparte i jaką argumentację moglibyśmy wskazać?
Przypomnę, że nie piętnuję tu "przedziwnej obojętności obozu PiS na niektóre tematy", ale praktykowanie przez tenże obóz zgubnej mitologii demokracji.
Gdyby pytanie o przyczyny tej praktyki wiodło nas w obszar rzetelnej wiedzy, byłby skłonny podzielić Pańskie zainteresowania.
Pan jednak rzucił kilka luźnych pomysłów - hipotez i nie zechciał poprzeć ich nawet najmniejszym argumentem.
Nie sądzę, by na tym polegała metoda analityczna.
Do obrazu "kielni i Gwiazdy Dawida" - rekwizytów najchętniej używanych przez "prawicowych" tropicieli spisków, brakuje mi tylko wrażych imperialistów z USA. Wielokrotnie czytałem wywody, w których autorytatywnie stwierdzano, że rząd PiS-u chodzi na pasku Amerykanów. Ponieważ (tradycyjnie) nie przedstawiano przy tym żadnych dowodów, wolno byłoby pytać - a czemu nie na pasku Chińczyków lub Turków?
To są pomysły bliskie ludziom, którzy chcieliby zatrzeć obraz zaprzańców z PO-PSL, zastępując go mętną wizją uwikłania PiS-u w podległość wobec Amerykanów lub Żydów. Świadomość, że "wszyscy są umoczeni", a nie ma różnicy między Ruskiem i Jankesem, bywa kojąca dla pewnych umysłowości.
Tylko - czy prawdziwa?
Jeśli zatem proponuje Pan -nie odrzucać "a priori którejś z możliwych opcji", prosiłbym o dowody, fakty i przesłanki, o uprawdopodobnienie hipotez w oparciu o aparat analityczny i racjonalny. Stwierdzenie, że "coś jest na rzeczy", wydaje się zbyt miałkie.
Pozdrawiam
Rosjanie mawiają: jest dobrze, ale nie beznadziejnie.
OdpowiedzUsuńJestem rozczarowany rządami PiS. Zamiast spraw prymarnych - a do tych zaliczam sprawy symboliczne (Jerzy Popiełuszko) i ustrojowe (Aneks) - rząd PiS zajął sie umacnianiem pozycji ministrów (prywatą konstytucyjną) w czym celuje zwłaszcza Zbigniew Ziobro, którego intelekt zawsze niezbyt wysoko oceniałem. Nadmierna i ślepa penalizacja nie prowadzi do niczego innego niż do powtórki z tępej końcówki czasów sanacji.
A gdzie jeszcze jedna prymarna sprawa: mocne odchudzenie bardzo przerośniętych, nieefektywnych struktur Państwa? Przerośniętych tak mocno, że zaczęły dusić zarówno pracodawców jak i pracobiorców? Dlaczego rząd nie tnie biurokacji z taką samą bezwzględnością z jaką zamierza karać za palenie trawki? Nie widzę determinacji. I nie widzę determinacji do całościowego zreformowania edukacji. Zreformowania w taki sposób, aby kosmetyczka mogła uzyskać tytuł mistrzowski, ale nie magisterium. Aby studia techniczne jak dawniej były tak wymagające, aby kończyło je maksymalnie 25% studentów. Aby matury były tak wymagające, żeby ci, którzy ją zdali z dumą o tym opowiadali wnukom. Nie widzę. Widzę testy dla półanalfabetów intelektualnych. Widzę ciemność.
Na początku ważne są te sprawy, które przychodzą na początku (znane anglosaskie porzekadło). A zatem: symbole sprawiedliwości (Popiełuszko). A zatem zastosowanie sprawiedliwości natychmiast i w praktyce w skali społecznej (Aneks, zbiór zastrzeżony, uznanie SB i MO za organizacje przestępcze i zbrodnicze, likwidacja wszelkich świadczeń dla byłych esbeków i żołnierzy WSW).
BUUUUU - ZNÓW NAS NIEMCY BIJĄ!!!
OdpowiedzUsuńACH! GEOPOLITYCZNYMI RACJAMI JESTEŚMY WYNI..
..SZCZENI
==========================================
SZANOWNI RZĄDZĄCY "TYMKRAJEM"!
ZAPYTUJĘ (za Karlinem):
Ilu polskich ambasadorów odwołaliście od przejęcia władzy przez "Dobrą Zmianę"?
A jeżeli (poza Arabskim) - żadnego (!) - to dlaczego, Szanowna Władzo, biadolicie i łzy krokodyle wylewacie?
Polecam Państwu: http://karlin.salon24.pl/691695,co-sie-dzieje-z-polska-dyplomacja
Pozdrawiam serdecznie Autora i czytelników BD w mroźny, mglisty poranek :-)
https://www.youtube.com/watch?v=IOJxQMivblg
UsuńJeszcze cytat:
"Panie Waszczykowski i Panie Prezydencie, skoro tak mocno akcentuje Pan swój udział w kształtowaniu polskiej polityki zagranicznej, na co wy, do jasnej cholery, czekacie?"
http://karlin.salon24.pl/691695,co-sie-dzieje-z-polska-dyplomacja
Dziękuję za wnikliwe i pouczające artykuły na blogu "bezdekretu", za wskazywanie tego, co miało być niezauważone, przemilczane lub zagłuszone wrzaskiem. Przy okazji czytając artykuł: "kto zapłaci za mitologię demokracji" mam następujące pytanie :"Jeśli demokrację w III RP zaliczymy do mitów, to czy w tej sytuacji wybór na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a później Andrzeja Dudy należy uznać za nie demokratyczny?". Jeśli obóz władzy będzie podważał funkcjonowanie demokracji, to czy nie podważy tym samym swojego tytułu do jej sprawowania?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Autora i Czytelników BD
Można chyba już sprawdzić, kim był ten "tajemniczy agent Oskar" pracujący dla Niemiec, czy jeszcze nie można?
OdpowiedzUsuńOdpowiedź na pytania "dlaczego" w kierunku PIS może być następująca: dlatego, że PIS prowadzi politykę realną, nie publicystyczną. I, jak pokazał rok 2015, politykę skuteczną, wbrew Pana (i w jakimś stopniu moim) całkowicie błędnym ocenom. Oczekiwałem w związku z tym pewnej korekty i odrobiny pokory z Pana strony. Niestety jak na razie całkowicie się zawiodłem.
OdpowiedzUsuńI cóż takiego robi PiS. 500 zł na dziecko, Kurski szefem TVP, pogoń za sokowirówkami? Pan raczy żartować nazywając to olewanie społeczeństwa, "realną" polityką.
UsuńJedynym mającym przed sobą interes Polski jest minister Macierewicz. Reforma w Centralnym Archiwum Wojskowym, odtajnienie zbioru zastrzeżonego, odtwarzanie Obrony Terytorialnej. To są działanie dla dobra Polski
Dla Pana wyznacznikiem jest bliżej nieokreślona polityka a dla dużej części posłów PiS-u prywata i krótkowzroczne myślenie.
Witam Panie Tom Aszu.
UsuńProsiłbym Pana jedynie o dwie rzeczy.
Gospodarz bloga zadaje w swoich tekstach pytania i kieruje je do obecnie rządzacych, ale także, a może przede wszystkim do nas. Proszę, niech spróbuje Pan sobie, na te pytania odpoiedzieć. Jeśli nie znajdzie Pan odpowiedzi i będzie ją musiał zastąpić jedynie optymizmem i zaufaniem, proszę się zapytać, na kim tak naprawdę sie Pan zawiódł?
Kwestia druga dotyczy obywatelskich ambicji, co do poczynań władzy. Polecam, jeśli nie chłodny realizm, to chociaż postawę świadomego kupującego na muzułmańskim pchlim targu:-)
Pozdrawiam.
Tom Asz,
UsuńNie potrafię wyrazić żalu z powodu sprawienia Panu zawodu. Nie cenię bowiem czytelników, którzy wydają tyleż łatwe, jak niemądre sądy.
I choć z zasady nie podejmuję polemiki z ludźmi, którym brak merytorycznych argumentów, uczynię wyjątek, by wykorzystać Pańskie żale do ukazania konkretnego problemu.
Podejrzewam bowiem, że ani chwilę nie zastanowił się Pan nad treścią mojego tekstu ( a więc nad genezą i kondycją "demokracji III RP"), a jeszcze mniej czasu poświęcił analizie zjawiska zwanego "polityką skuteczną".
Z całą pewnością (czego m.in. uczy doświadczenie roku 2005), wygranie wyborów nie oznacza, iż zwycięzca prowadzi taką politykę. W III RP o skuteczności możemy mówić tam, gdzie dokonują się realne (nieodwracalne)zmiany, zaś ich siła i zasięg uniemożliwiają kontrakcje przeciwnika.
Przy najszczerszych chęciach - za "politykę skuteczną" nie potrafię uznać "walki o TK", uwikłania w kombinację z udziałem "obrońców demokracji" bądź zbędnych i żałosnych "polemik" z prowokacjami eurołajdaków.
Nie dostrzegam innych obszarów aktywności (wyłączając z tych ocen fenomen MON)i nie potrafiłbym wskazać - gdzie i w jaki sposób PiS prowadzi dziś autonomiczną, skuteczną i konsekwentną politykę.
Uważam też, że musielibyśmy zanegować doświadczenia ewidentnych fałszerstw wyborczych z lat 2010-2014 oraz zapomnieć o praktykach reżimu PO-PSL, by uwierzyć, że w roku 2015 doszło do demokratycznego "cudu nad Wisłą".
Ja w taki cud nie wierzę, dlatego nie przestaję zadawać sobie pytania - dlaczego dopuszczono do "nowego rozdania" i co jest jego rzeczywistym celem?
Elementy układające się w logiczną odpowiedź znajduję w praktyce obecnych "dobrych zmian" oraz w działaniach prezydenta Dudy.
W pierwszym przypadku, mamy do czynienia raczej z pozorowaniem walki niż z jej prowadzeniem.
W drugim - z ewidentnym zwodzeniem wyborców, konserwacją układu III RP i realizacją koncepcji powstałych w czasie prezydentury BK.
I choć dla wyborców PiS i miłośników pana prezydenta, fakty wydają się nie mieć większego znaczenia, nie omieszkam ich przedstawić, gdy przyjdzie na to pora.
Nie zachęcam Pana do konfrontacji wyobrażeń z rzeczywistością, ale proszę, by własnym wyobrażeniom o polityce nie nadawał Pan cech realizmu.
Niezależna.pl podaje, że:
OdpowiedzUsuń"Attache wojskowy RP w Waszyngtonie Generał Brygady Jarosław Stróżyk został odwołany ze stanowiska. Według ustaleń RMF FM, na tej decyzji zaważyła informacja, że Stróżyk był związany z Wojskową Służbą Informacyjną (WSI).
Attache wojskowy to żołnierz dyplomata. Utrzymuje przede wszystkim kontakty z armią kraju, w którym przebywa. W USA gen. Stróżyk rozmawiał m.in. o obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce"
Pomału, ale jednak ważne zmiany są dokonywane, szkoda że większość w jednym tylko resorcie, MON.
Być może Pani Urszulo, Karlin trochę za wcześnie przeklina na Waszczykowskiego?
Pozdrawiam Panią,Komentatorów, a szczególnie serdecznie Autora Bez Dekretu.
Jurek z Chicago,
UsuńAttache wojskowi podlegają ministrowi ON, zatem decyzji Antoniego Macierewicza zawdzięczamy usuwanie z dyplomacji ludzi związanych WSI.
Nie znajduję w tym żadnej zasługi pana Waszczykowskiego, który (o czym jestem przekonany) nigdy nie podejmie próby rozbicia dyplomatycznej agentury.
Pozdrawiam Pana
Bolko Morowski,
OdpowiedzUsuńObawiam się, że nieco pomylił Pan pojęcia. Wybory parlamentarne (i inne) odbywają się przecież w krajach, w których demokracja jest fikcją. Przykład Rosji czy Białorusi.
Nikt lepiej nie potrafi wykorzystać tych namiastek wolności,jak sami komuniści i ich sukcesorzy. Nie inaczej jest w III RP.
Dawno temu wyjaśniałem, że tzw. wybory kontraktowe z 1989 były największym tryumfem koncepcji legalizacji komunizmu.
W odróżnieniu od farsy wyborczej z 1947 roku stworzyły mit założycielski oparty na „porozumieniu” koncesjonowanej opozycji,ludzi Kościoła i przedstawicieli reżimu.
Od tej chwili, nikt nie mógł sprawować władzy w III RP, jak siły powołane i namaszczone przez triumwirat "okrągłego stołu".
I choć w roku 1991 odbyły się pierwsze, bez kontraktowe wybory, to narzucony dwa lata wcześniej schemat polityczny, w którym wykluczono działalność „sił wstecznych, hamujących rozwój” (jak w dokumentach SB nazywano przeciwników porozumienia z komunistami), stał się obowiązującą regułą.
Na jej straży stoi establishment III RP, ośrodki propagandy oraz partie polityczne dopuszczone na mocy magdalenkowego szalbierstwa do praktykowania szczególnej formy „demokracji socjalistycznej”.
Dlatego powszechnie dziś stosowany argument, jakoby wybory stanowiły „święto” wolnego państwa lub miały świadczyć o demokratycznym charakterze III RP – jest oczywistym nonsensem. Jeśli na początku obecnej państwowości stworzono reguły wykluczające istnienie antysystemowej opozycji – każde kolejne wybory stanowiły taką samą farsą, jaką władze komunistyczne odgrywały w okresie PRL-u.
Wystarczyło bowiem zbudować stabilny i kontrolowany mechanizm, oprzeć go na działaniach reżimowych instytucji (PKW, sądy), otoczyć osłoną wszechobecnej propagandy i ukazać Polakom, jako jedyną metodę kształtowania rzeczywistości.
Od tej chwili można sobie pozwolić na organizowanie dowolnych plebiscytów i wyborów. Czasem nie muszą być nawet fałszowane, bo rolę "sumienia wyborczego" doskonale spełniają ośrodki propagandy.
Dlatego pytanie - "czy w tej sytuacji wybór na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a później Andrzeja Dudy należy uznać za nie demokratyczny?" - uważam za bezprzedmiotowe.
Ponieważ od roku 1989 (a realnie 1945) nie nastąpiła realna "naprawa" (konwalidacja) ułomnej i zniewolonej państwowości, w byt całkowicie niepodległy, wszystkie, odbywające się w tym czasie wybory należy uznać za niedemokratyczne i obarczone istotną, pierworodną skazą.
Nie chodzi też o to, by obecny obóz władzy "podważał funkcjonowanie demokracji" (to ponownie wyraz niezrozumienia tej kwestii), ale o to, by podważył fundamenty "demokracji III RP" - bytu stworzonego przez komunistów i zarządzanego przez ich sukcesorów.
Pozdrawiam Pana
Panie Aleksandrze!
UsuńPan Waszczykowski właśnie poinformował, że w tym roku kończy się 4-letnia kadencja 30-tu Ambasadorom, więc będą zmiany.
Może jednak powinniśmy mieć więcej cierpliwości?
Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Jurku z Chicago,
Jak rozumiem, nie widzi Pan nic zdrożnego w tym, że jeszcze przez wiele miesięcy będziemy znosić obcą, nierzadko agenturalną formację, w charakterze "dyplomatów Dobrej Zmiany"?
Komu jak komu, ale Panu nie muszę chyba wyjaśniać, że zwłaszcza w "dojrzałych demokracjach", każdorazowa zmiana ekipy rządzącej pociąga automatyczną wymianę korpusu dyplomatycznego. Stanowiącego zagraniczną ekspozyturę rządu realizującą jego politykę zagraniczną.
U nas do końca roku w Waszyngtonie ma np. pozostać - za zgodą pana prezydenta i tchórzliwego ministra SZ - niejaki amb. Sznepf, w Paryżu - osławiony amb. Byrt, w Berlinie - amb. Margański, a w Moskwie amb. Pełczyńska-Nałęcz (od "spraw trudnych").
Pozdrawiam Pana
PROPOZYCJA "GOTOWCA" DLA PT "NARODOWYCH DZIENNIKARZY ŚLEDCZYCH".
OdpowiedzUsuńMoże ktoś z dziennikarzy "narodowych mediów" pokusiłby się o zestawienie i analizę wszystkich polskich dyplomatów obecnych aktualnie "na placówkach"? Jestem pewna, że znalazłyby się tam zaskakujące osoby o rodowodzie z głębokiego PRL-u i z takim samym zestawem poglądów.
ALEKSANDER ŚCIOS
OdpowiedzUsuńWielki szacunek dla Pana za komentarz z 18 stycznia 2016 18:26.
Przyznaję, że nawet sobie nie wyobrażam, by kogokolwiek spośród publicystów i tzw. polskich elit, było stać na podobną odwagę i bezkompromisowość w publicznym wyrażaniu "kontrowersyjnych" poglądów. A już zwłaszcza w tak "delikatnej" materii.
Świadczy to o godnej podziwu wolnej myśli Autora, którą obdarza Pan bezinteresownie swoich czytelników.
Pozdrawiam serdecznie
Urszula Domyślna
OdpowiedzUsuńSzanowna Pani.
Nie do końca roku tylko do wakacji, ambasadorowi w Anglii kończy się kadencja w sierpniu, a w USA we wrześniu tego roku.
Może jestem Pani Urszulo zbyt naiwny w ocenie polskiej rzeczywistości ( po ponad 30-to letnim zyciu w normalnym kraju USA), ale jeśli chcemy aby nasza władza rządziła w sposób cywilizowany, to nie wymagajmy nieprzemyślanych posunięć. Tutaj w Stanach podczas mojego pobytu Obama jest piątym prezydentem i nie zauważyłem, aby kolejny wybrany przez nas prezydent wymieniał z wielkim hukiem nielubianych dyplomatów. Ja wiem, że Polska to nie USA, ale nasi ludzie powinni przynajmniej próbować pokazać się z mądrej, rozsądnej strony.Nie ten zdobywa szacunek u innych, który mocno pyszczy i zapowiada " Bóg wie co ", ale ten co nie chwaląc się robi ważne, przemyślane posunięcia.
Pozdrawiam Panią.
UsuńRzeczywiście, długo nie było Pana w Polsce.
Spróbuję może jeszcze raz, ale zaznaczam, że to ostatni:
Proszę sobie wyobrazić, że po odejściu G.W. Busha, Obama zatrzymuje (niechby tylko przez rok) panią Condoleezzę Rice w charakterze sekretarza stanu ds. bezpieczeństwa. Niewyobrażalne, prawda? Choć zapewne nie donosiłaby ona na USA do ONZ i NATO, ani nie organizowała demonstracji antyobamowych, tylko nadal służyła swojemu krajowi.
To, że Pan nawet nie zauważa wymiany administracji (każdy prezydent przychodzi z własną ekipą, a dotychczasowa bezszelestnie odchodzi) - świadczy tylko dobrze o wypracowanych w USA mechanizmach wymiany władzy. U nas - jak widać - trzeba przegranych wyrywać z korzeniami. Dlatego w interesie Polski leży, aby zrobić to jak najszybciej, a nie czekać na jeszcze większe szkody, niż dzisiejsze (bezprawne) przeczołgiwanie legalnego rządu RP przez czerwonych komisarzy z Parlamentu Europejskiego.
Pozdrawiam
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńPan tam grzmi na Twitterze - "próbując sobie wyobrazić,
jak Piłsudski tłumaczy się Niemcom z polskich spraw"
- a mnie się przypomniały wierszyki o ptaszkach Marii
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej - i dokonałam złośliwego
kolażu. :-)
Ptaszek idiota,
głupszy, niż się zdaje,
strojny barwną krajką,
z głową jak makówka,
nieprzyjaciel kota,
ojciec pięciu jajek,
z których każde jajko
pełne jest półgłówka,
przyparty do drzewa
pierzem rudosinem,
toczy głośne swary
z innym znów kretynem,
<>
I krzyczy wielkim głosem,
Z radością okropną,
Że słońce znowu wschodzi!
Że go nikt nie pożarł!!!
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńTrudno jest komentować sytuację, która napawa smutkiem i zażenowaniem. Jeszcze trudniej, krytykować postawy hołubione przez elektorat PiS i wyrażać opinie sprzeczne z odczuciem większości moich rodaków.
Zrobię to tylko dlatego, że rozmawiamy pod tekstem dotyczącym mitologii demokracji, a dziś mogliśmy podziwiać wydarzenie będące doskonałą ilustracją tego problemu.
Nie mam wątpliwości, że wydarzenie to należy oceniać w kategorii klęski układu rządzącego. I to co najmniej w dwóch, ważnych obszarach.
Po pierwsze – PiS pozwolił, by temat „zagrożenia demokracji” został spreparowany, nagłośniony i podrzucony Polakom, jako wiodący motyw walki politycznej. Przypomnę, że od czasu powołania rządu, mamy do czynienia wyłącznie z dwiema, głównymi narracjami. Dotyczą one - konfliktu z TK oraz aktywności tzw. KOD-u. Po ośmiu latach katastrofy rządów PO-PSL, po barbarzyńskiej kadencji Komorowskiego, Polacy nie znajdują dziś innych spraw. W obszarze polityki PiS leżą wyłącznie kontrakcje oraz mniej lub bardziej udane reakcje na działania przeciwnika. Nie znajdziemy nowych koncepcji ani odważnych pomysłów, nie ma wizji budowy wolnej państwowości ani rozmowy o patologiach III RP, nie widać zamysłu rozliczenia poprzedniego reżimu, woli naprawy krzywd i upokorzeń, jakich doznali Polacy.
Ten, kto wymyślił obecną kombinację, uderzył niezwykle celnie. Wiedział bowiem, że najsłabszym punktem PiS-u jest mitologia demokracji, a zarzut pogwałcenia tej świętości wywoła natychmiastową odpowiedź „obozu patriotycznego”. Wystarczyło zatem krzyknąć – „PiS niszczy demokrację”, by zewsząd rozległy się zapewnienia o jej poszanowaniu, a partyjne i medialne pajacyki podskakiwały w rytm narzuconej narracji. Punktem honoru byle głupca z „wolnych mediów” i każdego polityka PiS, stała się uroczysta deklaracja o wierności ideom demokracji oraz „polemika” z zarzutami atakujących.
To niepojęte, jak łatwo wmanewrowano partię Kaczyńskiego w tę prymitywną kombinację i jak ogromne osiągnięto korzyści. Pierwsze miesiące – najważniejsze dla tych, którzy chcieliby dokonać autentycznych zmian, są już stracone i upływają na roztrząsaniu gnojowiska zastawionego przez kilku cwaniaków. Ten ponury spektakl zastępuje prawdziwą walkę i jest erzacem działań naprawczych. W oparach absurdu, nikt nie zapyta o Smoleńsk, aneks i zdradę, nikt nie przypomni, ile i co nam obiecano. Dlatego jest to spektakl wygodny dla PiS-u i korzystny dla tych, którym marzy się kontynuacja III RP.
Wyborcy są zachwyceni sprawnością, z jaką ludzie PiS rozgrzebują owe ekskrementy i włączają się w obcą kombinację. Zachwyty sięgnęły zenitu, gdy z misją tłumaczenia polskich spraw pospieszył do Brukseli pan prezydent, zaś pani premier „dała odpór” garstce eurołajdaków. Zaiste -trzeba mieć mentalność raba, by w tak uwłaczających okolicznościach widzieć powód do dumy. Najwyraźniej nasi rodacy sądzą, że kontr ujadanie na rechot jakiegoś KOD-u lub tłumaczenie niemieckim łobuzom zasad „demokracji III RP”, jest przykładem heroicznej walki o Polskę lub dowodzi siły i skuteczności rządu. Tym ludziom nawet nie przyjdzie do głowy, że zostali brutalnie „wkręceni” w antypolską grę, z której nie można wyjść zwycięsko.
cdn.
Dzisiejsza „debata” w PE potwierdza taką tezę. Obecność premier i posłów PiS jest objawem słabości, ale też (nie znajduję lepszego określenia) kompletnego zidiocenia tego środowiska. Jeśli politycy zdają sobie sprawę – kto i w jakim celu rozpętał nagonkę, jakim prawem każą nam wierzyć, że „spokojna i merytoryczna” debata rozwiąże problem? Autorom widowiska nie chodzi przecież o dotarcie do prawdy ani o rozwianie wątpliwości i żadne racjonalne argumenty nie mają wpływu na przebieg kombinacji.
UsuńOni osiągnęli już cel – zmuszając rząd do uczestnictwa w spektaklu i (co ważniejsze) do tłumaczenia się przed zgrają lewaków i wrogów Polski. Dziś, za sprawą ludzi, którym powierzyliśmy nasz los, każdy z głosujących na PiS został postawiony przed zgrają eurołajdaków i zmuszony do odpowiedzi – dlaczego to uczynił? Uznać to za zwycięstwo, byłoby więcej niż idiotyzmem. To pierwszy obszar klęski.
Drugi – może okazać się bardziej bolesny.
Spróbujmy bowiem odpowiedzieć na pytanie – jeśli od kilku tygodni ten rząd zapewnia wszem i wobec, że jest miłośnikiem demokracji i ponad wszystko szanuje prawa opozycji, a III RP to państwo prawa i kwitnących praw obywatelskich – jakże może podjąć twardą rozprawę z patologiami tego państwa lub postawić przed sądem zdrajców – obecnych „opozycjonistów”?
Nietrudno przewidzieć, że każda, najmniejsza próba rozliczenia reżimu PO-PSL z setek draństw i przestępstw, zostanie okrzyknięta „polityczną zemstą” i „zamachem na demokrację”. Przyjdzie to tym łatwiej, że obecny rząd sam daje poręczne narzędzie fałszerzom i propagandystom i głosząc pochwałę „demokracji III RP” zamyka sobie możliwość wyjawienia prawdy o ostatnich ośmiu latach.
Pułapka demokracji okaże się tym bardziej skuteczna, że zastawiono ją na arenie międzynarodowej, w środowisku generalnie wrogim i dalekim od znajomości spraw polskich. Odtąd każdy łajdak z PO-PSL, zagrożony „krzywdą” ze strony PiS-u, będzie mógł wylewać żale na forum PE i udowadniać, że stał się ofiarą „nagonki politycznej”. Tym zarzutem można zablokować wszelkie działania w sprawie Smoleńska, ale też sprawy dotyczące afer i pospolitych przestępstw.
Myślę, że taki jest główny cel kombinacji operacyjnej pod nazwą „obrona demokracji”.
Ponieważ PiS jej nie rozpoznał i wraz z „wolnymi mediami” ochoczo wlazł w jej tryby, musi ponieść konsekwencję własnej głupoty.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńrząd PiS został zmuszony nie tylko do zapewniania eurołajdaków, że "demokracja w Polsce ma się dobrze", ale ostatnio również, że "gospodarka polska ma się dobrze" - po obniżeniu tzw. "ratingu". A skoro tak jest, to przecież jasne dla każdego, że 8 lat rządów kanalii z PO i PSL nie mogło być żadną katastrofą, a szukanie winnych to nic innego jak "polowanie na czarownice".
Pozdrawiam w dość podłym nastroju
Czyli nie dość, że Polska jest podzielona, to Ci, którzy są za "dobrą zmianą" też zaczynają się dzielić. Polski standard.
OdpowiedzUsuńMam prośbę do Pana Aleksandra o podanie Pana propozycji postępowania obozu rządzącego w stosunku do debaty w Europarlamencie.