Wydarzenia związane z tzw. aferą taśmową, ukazują
znaczący postęp w strategii postsowieckich służb. Do niedawna, KGB i jego
agendy likwidowały nazbyt skompromitowanych wspólników lub fundowały im
odwiedziny „seryjnego samobójcy”. Dla pozbycia się zakładników kłamstwa
smoleńskiego i bezużytecznych uczestników paktu z Putinem, wystarczą
„komprmateriały”, kontrolowane dymisje i personalne roszady. Od ponad roku są
one umiejętnie rozgrywane i służą „uprzątnięciu” sceny politycznej pod nowe
rozdanie.
Zakrojona na szeroką
skalę, profesjonalna akcja podsłuchiwania i nagrywania najważniejszych osób w
państwie – nie mogłaby się odbyć bez zaangażowania ludzi służb specjalnych.
Tylko oni mogą inspirować i dezinformować, wyciszać i nagłaśniać akcje
propagandowe, wzmacniać lub ukrywać określone wątki sprawy. Mają możliwości
wpływania na decyzje prokuratur i oceny polityków. Mogą kierować głosem
ekspertów, naukowców i dziennikarzy. Szczególnie ci ostatni stali się
wdzięcznym obiektem rozlicznych gier, w których „walka o laptop” naczelnego
„Wprost”, podniesiona do rangi „obrony
wolności słowa i demokracji”, ukazuje rzeczywisty zakres zmanipulowania
tego środowiska.
Nie zadano wówczas pytania (i nie padło ono do
dnia dzisiejszego) – co stoi na przeszkodzie, by koledzy naczelnego „Wprost” i
redakcje innych mediów opublikowały wszystkie materiały z nagrań i jednym
pociągnięciem zdetonowały aferalną „bombę”? Dlaczego od ponad roku są one
obiektem wybiórczej selekcji, dokonywanej przez nieustalony „ośrodek decyzyjny”
i służą utrącaniu tylko poszczególnych postaci?
Można oczywiście wierzyć, że za wielowątkową
kombinacją operacyjną stoi biznesmen i dwóch kelnerów, którzy samotrzeć rzucili
wyzwanie „systemowi Tuska”, ale w realiach III RP ta wizja wydaje się mało
wiarygodna. Jeśli nawet M. Falenta współpracował z CBA, a operacja dotyczyła „rutynowego nagrywania partnerów biznesowych”,
sprawa od dawna wykracza poza potencjał obecnych szefów służb i wydaje się rozgrywana
przez dysponentów spoza ośrodka rządowego. I choć nad tematem pochylają się
rozmaici eksperci i dziennikarze śledczy, nikt nie próbował ustalić
inspiratorów owej „afery” ani wskazać środowiska, któremu ona służy.
Zdumiewającą indolencję i niechęć do rozwikłania sprawy wykazuje również
prokuratura. Postawienie zarzutów M. Falencie i dwóm innym osobom, nie tylko
nie zahamowało publikacji nagrań, ale wywołało pojawienie się nowych rewelacji
i nowych rozgrywających.
Tusk, Nowak, Graś, Sienkiewicz, Sikorski – to
tylko nazwiska najważniejszych postaci reżimu, które w ostatnim roku odeszły ze
stanowisk. Ich rezygnacje, w mniejszym lub większym stopniu były powiązane z
ujawnieniem kompromitujących nagrań lub mają związek z rozgrywkami związanymi z
aferą. Roszady i dymisje łączy wspólny mianownik – dotyczą ludzi blisko
związanych z D. Tuskiem i pozbawiają wpływów osoby z „pierwszego garnituru”
Platformy.
Charakterystyczną cechę można także dostrzec w
selekcji głównych bohaterów nagrań. Nie znajdziemy wśród nich ludzi związanych
z Belwederem ani polityków kojarzonych z tzw. frakcją G. Schetyny. Krótka
wzmianka o „prywatnej wizycie Komorowskiego” w restauracji „Sowa”, została
szybko wyciszona. Ta okoliczność, równie dobrze może być dziełem przypadku
(osoby z tych kręgów nie pojawiały się w lokalach, w których dokonywano
nagrań), jak stanowić wskazówkę dla amatorów teorii spiskowych i poszukiwaczy
„ośrodka decyzyjnego”.
Najnowsza odsłona „afery taśmowej” wydaje się ukierunkowywać
poszukiwania i wskazuje na rozpoczęcie decydującej rozgrywki. W jej centrum
znaleźli się ludzie służb i resorty dotąd bliskie ośrodkowi belwederskiemu.
Ujawniono bowiem nagrania z udziałem szefa CBA, a w tle rozmowy
(Kalisz-Kwaśniewski) pojawiła się wzmianka o wypowiedzi byłego szefa SKW na
temat korupcji w MON, w którą miał być zamieszany minister Siemoniak, „a być może ktoś wyżej”. Materiały
zdetonowano w momencie, gdy B. Komorowski kończy kadencję prezydencką, a
pozycja Pawła Wojtunika wydawała się niezagrożona. Warto zauważyć, że o
rzeczywistych relacjach politycy PO-służby, świadczy sytuacja, w której szef
CBA odmówił E. Kopacz podania się do dymisji.
„Odpalenie” wątku z udziałem Wojtunika, powinno
przeciąć spekulacje, jakoby nagrania z „Sowy” nadal znajdowały się w depozycie
CBA i skierować uwagę na toczącą się od dawna „wojnę służb”. O wiele ciekawsze
jest jednak nagłośnienie tematu potencjalnej korupcji w MON oraz następujący po
tym spektakl medialnych wyjaśnień, zaprzeczeń i przeprosin bohaterów
rozmowy.
Nie sądzę, by ujawnienie wątku korupcyjnego miało
zakończyć się dymisją Siemoniaka. Chodzi raczej o sygnał w stronę osób
decydujących dziś o ogromnych przetargach dla wojska lub próbę wywarcia wpływu
na te rozstrzygnięcia. Ponieważ ten obszar „od zawsze” znajdował się w orbicie
zainteresowania byłych i obecnych służb wojskowych, rozgrywka na takim poziomie,
może stanowić istotną wskazówkę w kwestii „ośrodka decyzyjnego”.
Błędem byłoby jednak sądzić, że mamy do czynienia
z „rosyjską grą”, w której ekipa rządząca odgrywa rolę ofiary. W takiej
koncepcji, chętnie wspieranej przez niektórych „prawicowych” publicystów, kryje
się szczególnie fałszywa supozycja. Bo jeśli za „aferą taśmową” stałaby Moskwa
(co sugerował w Sejmie D. Tusk mówiąc o
„związkach z osobami, które
działały w dziedzinie połączeń gazowych między Polska a Rosją”), w
doskonałym świetle stawiałoby to ekipę PO-PSL, jako grupę szczególnie niewygodną dla Putina. Tymczasem
Rosja wprawdzie miesza w naszym politycznym kotle, jednak gry i kombinacje
operacyjne w ramach „nowego rozdania” wynikają z innych intencji i są
dokonywane rękami rodzimych kreatorów. Nagrania z „Sowy” stanowią tylko jedno z
narzędzi, zaś wymiana dotychczasowej ekipy na mniej skompromitowany model oraz
ustalenie nowych stref wpływów, nie wymagają angażowania moskiewskich
przyjaciół. Wystarczy, że w III RP są siły, na które Putin i inni wrogowie
Polski, mogą zawsze liczyć.
Tekst
opublikowany w „Gazecie Polskiej Codziennie” z 16.07.2015r.
Dobry wieczór, Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńOd paru dni czekałam, kiedy Pan wreszcie o tym napisze, więc choć już wczoraj korciło mnie, żeby wstawić parę linków "do skojarzenia", to jednak coś mnie przed tym powstrzymało. Intuicja? :)
Tak Pan wszystko pięknie wyłożył, że niczego już kojarzyć nie trzeba, jednak 2 - 3 wybrane linki wpiszę, po co się mają marnować?
1. "Rozmowa Kwaśniewski - Kalisz a zakup Caracali. Wątpię, czy państwo pod rządami PO będzie w stanie to wyjaśnić" => Zbigniew Kuźmiuk - "wP" 8.07.2015:
Ryszard Kalisz informuje podczas rozmów podsłuchanych w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, że na Ukrainie w Jałcie najprawdopodobniej we wrześniu 2013 roku spotkał się z nim ówczesny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) generał Janusz Nosek i pokazał mu dowody na korupcję na szczytach władzy w ministerstwie Obrony Narodowej (minister Siemoniak) i podejrzenia o korupcję „dużo wyżej” w związku z licznymi przetargami na zakup uzbrojenia.
W podsumowaniu:
Bardzo poważnie się obawiam czy państwo polskie i jego instytucje pod rządami Platformy i PSL-u będą w stanie, wyjaśnić cokolwiek w tej sprawie.
2. "News" z TVR - 17.07.2015: Schetyna chce współpracy z PiS-em?
Jak informuje dziennik „Polska The Times” na podstawie relacji informatora, Grzegorz Schetyna sonduje w Prawie i Sprawiedliwości, czy ma szansę na współpracę z formacją Jarosława Kaczyńskiego po jesiennych wyborach parlamentarnych.
Grzegorz Schetyna miał podobno rozmawiać o możliwym po wyborach układzie pomiędzy PiS z przynajmniej częścią Platformy Obywatelskiej. Jak zaznacza gazeta „szuka on swojej szansy w nowej kadencji Sejmu”.
"Z dwóch niezależnych od siebie źródeł usłyszałem, że obecny szef MSZ szukał kontaktu z PiS, sondując możliwość ewentualnej współpracy na jesieni" – relacjonuje „Polska The Times”. – Nastrój w PO jest jednoznaczny: zdecydowana większość nie chce, by on wziął partię. Niewykluczone więc, że po przegranych wyborach będzie on grał na wewnętrzny podział – dodaje informator.
Schetyna przy okazji publicznych wystąpień zastrzega, że jest "partyjnym patriotą" i przed wyborami skupia się na pomocy PO, jednak mówi również o tym, że po ogłoszeniu wyników przyjdzie czas na rozliczenia.
3. "Jak pijak na odwyku" => http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3428
Zauważył to również S. Michalkiewicz jednak (w swoim nieporównanym stylu) przekierowuje wszystko w tę samą, co zwykle, stronę. Unikając naturalnie Wschodu.
--------------------------------
Nawiązując do wypowiedzi p. Kuźmiuka - bardzo jestem ciekawa, czy pod rządami PiS, które (na dzisiaj) są niemal pewne "państwo polskie i jego instytucje będą w stanie wyjaśnić cokolwiek w tej sprawie"? Jak Pan myśli?
Pozdrawiam serdecznie, a w GPC to chyba Pański debiut, prawda?
AŚ
OdpowiedzUsuńA tu już nie wiem, (cytując Łysiaka) - śmiać się, czy płakać, czy śpiewać Wołga Wołga mat' rodnaja?
https://www.youtube.com/watch?t=145&v=05WOt4NzZ6Y
Wczorajszy PPW w TV Trwam i 20 min. bla-bla-bla, po czym konkluzja mec. Bejdy - ex-wiceszefa CBA w rządzie PiS: ośrodek decyzyjny to Falenta i dwaj kelnerzy. Pytanie o służby rosyjskie i "cyrylicą pisane scenariusze", które pada w ostatniej minucie - wywołuje rozbawienie, o WSI nawet się nie wspomina.
Pani Urszulo,
UsuńPrzyznam, że dość niechętnie podjąłem temat tzw. afery taśmowej. A to dlatego, że jestem przekonany iż jej skutki w żaden sposób nie służą polskim sprawom, lecz zostaną wykorzystane dla przeprowadzenia "nowego rozdania".
To nie jest "nasza gra".
Ta sprawa od początku jest rozgrywana przez ludzi służb z "ośrodka decyzyjnego".
Ani partia pana Kaczyńskiego ani "wolne media" nie uczyniły nic, by przejąć inicjatywę i (choć w minimalnym stopniu) podjąć samodzielną rozgrywkę. Z zażenowaniem obserwowałem, jak (wydawałoby się) ludzie rozumni i dobrzy dziennikarze, stają się rezonatorami obcej narracji i uczestniczą w nonsensownych spektaklach.
Mamy zatem do czynienia z procesem w pełni sterowanym, a efektem owej afery nie będzie osłabienie bądź rozbicie układu reżimowego, lecz przetasowanie go i wyłonienie nowych, (nieskompromitowanych jeszcze) graczy.
To oczywiste, że trwają dziś rozmaite zabiegi i próby "ustawienia" powyborczego. Trzeba zauważyć, że ośrodki propagandy dość mocno utrwalają przeświadczenie o wygranej PiS-u, co również może dowodzić, że poczyniono już daleko idące ustalenia. Informacja o Schetynie, może być prawdziwa, ale może także służyć storpedowaniu nieformalnej koalicji z częścią PO.
Pokusiłbym się o hipotezę, choć zastrzegł, że jeszcze nie potrafię racjonalnie jej uzasadnić, iż zachowanie prezydenta Dudy i jego otoczenia oraz oficjalna narracja PiS-u (wypowiedzi pani Kopacz) wydają się wskazywać, że istnieje porozumienie w sprawie przyszłości BK oraz w kwestii "rozliczeń" okresu rządów PO-PSL.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńopisana przez Pana sytuacja trochę się kojarzy - z zachowaniem proporcji rzecz jasna - z sytuacją w PRL, gdzie, choć zależność od Moskwy była dla wszystkich oczywiście niepodważalna, to jednak w łonie PZPR - "kierowniczej siły narodu" - toczyły się zażarte walki o władzę, w toku której nie wahano się również prowokować "mas" do patriotycznego buntu przeciw Moskwie, wszystko po to, żeby wykazać, że pretendenci do władzy będą lepszymi nadzorcami Polaków z ramienia Moskwy niż aktualna władza.
Wniosek, jaki się stąd nasuwa, jest taki, że w żadnej mierze nie wolno traktować nikogo, kto bierze udział w obecnych zakulisowych rozgrywkach jako potencjalnego sprzymierzeńca, ramię w ramię z którym można realizować "dobrą zmianę". A niestety coraz częściej odzywają się takie pokusy w obozie niepodległościowym.
Pozdrawiam Pana
Wąż Wystygły,
UsuńBardzo trafne porównanie. Z uwzględnieniem wszelkich różnic, wskazałbym tu analogię z Jaruzelskim i z wprowadzeniem stanu wojennego. Wprawdzie był to projekt wspierany przez Rosjan i konsultowany z nimi, to jego wykonawcą był "polski generał" oraz ludzie zwani polskimi komunistami.
Obecnie mamy relację na tyle podobną, że choć Rosja nadal miesza w naszym politycznym kotle, to gry i kombinacje operacyjne są dokonywane rękami rodzimych kreatorów.
Całkowicie podzielam Pański wniosek. W normalnym państwie, nie ma miejsca dla ludzi "zaczadzonych" łgarstwami PO-PSL, a ci, którzy rządzili tu przez ostatnie osiem lat, muszą zniknąć z życia politycznego. Nie wolno stosować żadnych gradacji i rozróżnień, bo - w świetle tego, jak zachowywali się ci ludzie w sprawie Smoleńska - będą one fałszywe.
Jeśli ktoś chce się się "jednać" z sierotami po Tusku lub przytulać tzw. lemingów, niech nie wyciera sobie gęby patriotyzmem i troską o sprawy polskie. To polityczna prostytucja i najzwyklejsze draństwo.
Przestrzegałem przed tym przed dwoma laty, w tekście "Od Albina do Gowina", wyjaśniając też, na czym polega oszustwo ówczesnej "Gowiniady"-
http://bezdekretu.blogspot.com/2013/05/od-albina-do-gowina.html
Pozdrawiam Pana
Aleksander Ścios,
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że dość niechętnie podjąłem temat tzw. afery taśmowej.
Domyślałam się tego, bo ileż w końcu można...
W takiej, czy innej formie, dyskutujemy o tym na blogu od wielu miesięcy, tj. od pamiętnej bitwy o laptop byłego rednacza Wprost, zwycięskiej zresztą: cały pluton ABW nie podołał!
Wtedy do reszty skompromitowali się w moich oczach tzw. "nasi" dziennikarze i do reszty przestałam wierzyć w istnienie "dziennikarstwa śledczego". Nie wiem, czy Pan podziela moją opinię, ale gdy czytam teraz rozmaite medialne sensacje i "ujawnienia", wybucham śmiechem, bo sądzę, że znakomita ich większość polega na "odkryciu" (i rozpowszechnieniu) tego, co w sobie wiadomym celu podrzucił redaktorowi jakiś esbek, nieważne: cywilny, wojskowy, stary czy nowy.
Wiem przecież (także od Pana) "SKĄD ICH RÓD" - http://cogito.salon24.pl/143273,skad-ich-rod
I że akurat tutaj nic się nie zmeniło.
Dobrze jednak, że to zostało napisane, bo ktoś musiał zrobić trochę porządku, zanim "dialoganci" i "interpretatorzy" ogłupiliby wszystkich do reszty. To obca gra, ale - niestety - gra Polską, Panie Aleksandrze. Tym bardziej była potrzebna Pańska ocena sytuacji. Nb, jedyna sensowna, spośród tych, z którymi spotkałam się w internecie.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Marzyła nam się prawda i budowanie na zdrowych fundamentach. Wszystko wskazuje na to, że czeka nas - w miejsce "kanciastej granicy"- kolejny kanciasty stół, made by SB.
A co do rozliczeń: po OS I obowiązywała (do czasu) zasada: "Wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych". Po zamachu smoleńskim, OS II będzie ją musiał zmienić: "Wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych... chyba że za bardzo poskoczą".
Szanowny autorze
OdpowiedzUsuńOdbiegając od tematu. Trafiłem na stronę czegoś takiego, jak Kolegium Europy Wschodniej. Towarzystwo jest tu doborowe. Wśród członków rady znajduje się pan prof. Andrzej Nowak. Dziwna sprawa. http://www.kew.org.pl/rada/