Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 10 czerwca 2015

NOWE ROZDANIE – W DRODZE DONIKĄD

 -„Chcę tylko wyrazić swoje oburzenie, podzielane jak myślę przez miliony Polaków, wobec władzy, która nas lekceważy i ma za nic. Zrobili nam kino, Disneyland, a od pewnego czasu mam wrażenie że oglądamy tylko jedną kreskówkę, jak Kaczor z Donaldem łapią się za dzioby, my z tego kina wyjść nie możemy i każą nam za to płacić”.
- „Co za różnica, kto rządzi czy raczej - „nie-rządzi”. Massmedia zmuszają nas do opowiadania się tylko za złym „Kaczorem” lub dobrym Donaldem”.
- „To wszystko -to ten sam teatr, ci sami aktorzy komedii politycznej – od 22 lat. Czasem zmienią maski i stroje lub nawet odważnie stwierdzą, że inną sztukę grają. Ale to ta sama komedia, re-adaptowany dramat lub „wojna domowa -trochę na gesty, trochę na słowa”- bez żadnego kroku naprzód”.
- „A ja wiem jedno, gdyby Kaczor zniknął to Donald, by go sobie wymyślił. I odwrotnie. Bo to jest system naczyń połączonych, który działa w myśl zasady "dziel i rządź"!
- „Poszczególne partie polityczne różnymi sposobami starają się umacniać swoją pozycję w mediach, także publicznych, aby móc je wykorzystywać w swoich celach propagandowych, wykazują jednak niewiele troski o to, aby media publiczne służyły społeczeństwu, jego edukacji i kulturze”.
- „Panowie Politycy – Panowie Posłowie –Panie Prezydencie. Jest jeszcze Naród – są Obywatele. Dopóki oni są – jest Polska. Inicjujemy budowę prawdziwego Państwa Obywatelskiego”.
 - „My już wygraliśmy; wygramy jesienią, zmienimy konstytucję i przywrócimy Polskę obywatelom".
- „Nic się nie zmieni, jeśli najbliższe wybory wygra PiS. Poza tym ja nie wiem jakie są intencje Kaczyńskiego. Czy intencją Kaczyńskiego jest naprawa Rzeczpospolitej czy intencją Kaczyńskiego jest spacyfikowanie i zemsta na Tusku. Nie wiem. Czasem odnoszę wrażenie, że to drugie”.
- „Czy rzeczywiście pan Kaczyński chce wygrać wybory, czy naprawdę chce rządzić naszym krajem? Czy przypadkiem nie woli być męczennikiem opozycji”.

Znawcom „myśli politycznej” pana Pawła Kukiza oraz piewcom jego antysystemowości, proponuję rozstrzygnąć – które w powyższych cytatów są autorstwa ich idola, które zaś należą do twórcy „Samoobrony” (z dzieła A. Leppera “Każdy kij ma dwa końce. Nowa droga dla Polski”) i do Ryszarda Opary- australijskiego biznesmena i właściciela portalu „Nowy Ekran”. Dla ułatwienia dodam, że w tym skromnym zestawieniu cztery wypowiedzi są autorstwa muzyka zespołu „Piersi”.
Przyznam, że gdy po raz pierwszy usłyszałem przedwyborcze dywagacje Kukiza, doznałem nieodpartego wrażenia, że oto wróciliśmy do roku 2011 i projektu budowy „trzeciej siły”, realizowanego wówczas nieudolnie przez środowiska „ludowych oficerów”, przy udziale „Nowego Ekranu”. Wrażenie było tym mocniejsze, gdy powróciłem do moich ówczesnych tekstów na ten temat i porównałem retorykę „kukizowców” z wypowiedziami członków „Samoobrony” oraz z tekstami blogerów „Nowego Ekranu”.
A ponieważ język jest najważniejszym atrybutem i pozwala dostrzec wiele istotnych różnic lub podobieństw, nie mam cienia wątpliwości, że również dziś mamy do czynienia z kombinacją służącą kreowaniu fałszywej opozycji. Opiewana zaś w „wolnych mediach” antysystemowość P. Kukiza jest tej samej miary, jak antykomunizm Komorowskiego, prawicowość Giertycha, czy prawdomówność D.Tuska.
Tego typu inicjatywy, podejmowane zwykle na kilka miesięcy przed wyborami, wpisują się w szereg podobnych akcji przeprowadzanych w przeszłości, których celem była dezintegracja środowisk opozycyjnych lub uszczuplenie elektoratu partii zagrażającej reżimowi. Sposób budowania tych inicjatyw oraz autorament postaci, działających zwykle w tle owych „naturalnych procesów politycznych”, pozwalał rozpoznać w nich typowe kombinacje operacyjne z udziałem ludzi związanych ze służbami III RP lub z peerelowską bezpieką.
 Na szczególną uwagę zasługują projekty, które przez nieświadomych odbiorców były kojarzone z „prawicą” bądź identyfikowane jako antysystemowe i opozycyjne. Zasady takich gier nie są oczywiście nowe. Ich genezę można wywieść z lat 20. i 30. ubiegłego wieku, gdy w ramach sowieckich kombinacji „Trust” tworzono struktury fałszywej opozycji. W latach późniejszych, wyznaczały ją prowokacje bezpieki związane z V komendą WiN, utworzenie Klubu Krzywego Koła czy budowanie środowiska „komandosów” i tzw. opozycji demokratycznej. Taktykę postępowania wobec rzeczywistych przeciwników reżimu wyznaczano w kategoriach gier operacyjnych, sterowanych przez policję polityczną. Najczęściej stosowano metodę polegającą na zastąpieniu autentycznej opozycji ludźmi tworzącymi „polityczną alternatywę” wśród których następnie poszukiwano partnerów do rozmów z władzą. Zapewniało to pełną kontrolę inicjatyw społecznych i stwarzało pozory działań żywiołowych, oddolnych.
W realiach III RP, pierwsza z metod polegała na „delegowaniu” w odpowiednim czasie i z odpowiednim przekazem ludzi nowych, nieznanych wyborcom. Owi „trybuni ludowi” posługując się nośnymi, populistycznymi hasłami, szybko gromadzili wokół siebie rzeszę zwolenników. Tę metodę można dostrzec w casusie  Stana Tymińskiego czy Andrzeja Leppera. Druga polegała na organizowaniu ruchów politycznych wokół ludzi znanych, kojarzonych z określonym środowiskiem lub posiadających pewien autorytet. Na takim fundamencie organizował swoje inicjatywy Andrzej Olechowski, zaś w wyborach prezydenckich 2000 r. startował gen. Tadeusz Wilecki. Dziś ta metoda służy wykreowaniu stowarzyszenia NowoczesnaPL.
W obu modyfikacjach, w proces budowania „politycznych alternatyw” włączały się osoby z kręgu służb specjalnych, zaś dla uwiarygodnienia projektu angażowano postaci z „dobrym nazwiskiem” i konotacjami.
Ten ogólny schemat uzupełniają rozwiązania właściwe do wymogów aktualnej sytuacji. Czasem, w celu przyciągnięcia elektoratu wprowadzano element biznesowy i retorykę liberalną, innym razem grano na uczuciach bogoojczyźnianych i patriotycznych lub epatowano wyborcę „troską o skrzywdzonych”. W zależności od modyfikacji, mamy więc do czynienia ze środowiskiem KLD-PO, z kanapowymi „partiami prawicowymi” lub z demagogią działaczy Samoobrony. Wspólnym mianownikiem są hasła typu - „wszyscy oni tacy sami”, ostra krytyka „układów partyjnych” i establishmentu politycznego III RP, odwoływanie do „głosu ludu” oraz zapowiedzi radykalnych zmian i „przywracania Polski obywatelom”.
Dopiero po latach okazywało się, że „przybywający na ratunek Ojczyźnie” emigrant-patriota notorycznie korzystał ze ściągawek pisanych przez ludzi w brązowych butach, a wokół „ludowego trybuna” zgromadzono tylu esbeków i komunistycznych kapusiów, że można byłoby z nich utworzyć osobny wydział MSW.
Uważni obserwatorzy dostrzegą też szczególną analogię, dotyczącą oceny działalności politycznej Antoniego Macierewicza. Przedstawiciele owych środowisk (P. Kukiz nie jest tu wyjątkiem), mniej lub bardziej negatywnie przedstawiają postać likwidatora WSI i krytykują działania byłego ministra spraw wewnętrznych.
Ważnym probierzem tego typu inicjatyw były tzw. wyniki sondażowe. Ponieważ w realiach III RP „sondaże” spełniają dwojaką rolę i anonsują intencje reżimu lub służą propagandowej mistyfikacji, to narzędzie jest szczególnie przydatne w kombinacjach kreowania fałszywej opozycji lub tworzenia „nowych rozdań”. Gdy 18 stycznia 2001 roku (dzień przed oficjalnym powołanie Platformy Obywatelskiej) PBS przeprowadził tzw, sondaż i zapytał -"Czy, gdyby powstała formacja polityczna Tuska, Olechowskiego, Płażyńskiego, udzieliłby jej Pan poparcia wyborczego?", okazało się, że ponad 23 procent respondentów chętnie zagłosuje na nieznaną im „partię postępu”. Ten sam mechanizm zastosowano w roku 2010, podczas „rozprowadzania” B. Komorowskiego. Nim D. Tusk nabawił się hamletycznych „rozterek” i zrezygnował z kandydowania w wyborach prezydenckich, tzw. sondaże dawały Komorowskiemu 4-5 procent poparcia. Wizja rezygnacji Tuska sprawiła, że notowania BK poszybowały nagle do poziomu 46 procent i pozwoliły wykreować polityka PO na głównego rywala Lecha Kaczyńskiego.
Nie powinno zatem dziwić, że według obecnych „sondaży” Polacy nie tylko nie wierzą „starym’ partiom, uznając, iż nie reprezentują one ich interesów, ale gremialnie (70 proc) i z utęsknieniem oczekują na „nową siłę polityczną”, która wyzwoli ich z partyjniactwa PO i PiS-u. (Milward Brown SA. dla TVN i TVN24 z 1 czerwca 2015).
Ponieważ mitologia sondażowa święci dziś tryumfy wśród zwolenników opozycji, wykreowanie poparcia dla nieistniejącej partii Kukiza na poziomie 24 proc. (IBRIS z 7 czerwca br.) i uczynienie z tego środowiska „znaczącej siły politycznej”, jest zadaniem wyjątkowo łatwym. Tym bardziej, gdy partia pana Kaczyńskiego nie przedstawiła własnego raportu na temat rzetelności wyników wyborów prezydenckich (zdając się tym samym na werdykt PKW), a w promowaniu niepartyjnej partii Kukiza ochoczo biorą  udział żurnaliści „wolnych mediów”.
Wydaje się, że efektem „nowego rozdania” będzie nie tylko powstanie politycznej alternatywy dla PiS-u, ale też (w przypadku wygranej w wyborach parlamentarnych) skazanie partii Kaczyńskiego na przymusowego koalicjanta. Nie przypadkiem, kreowany dziś układ przypomina zagrywkę z Samoobroną i LPR-em z roku 2006, a zatem wskazuje również na reżyserów tego spektaklu.
Jeśli zostanie on zrealizowany, środowiska rządzące III RP uzyskają mocną gwarancję wpływu na sytuacje polityczną i zapewnią sobie prawo do dokonywania dowolnych modyfikacji.
Tym samym, „droga donikąd” – jedyna, w jaką wiodą „polityczne alternatywy” i rozmaite „trzecie siły” – zostanie ponownie otwarta.

57 komentarzy:

  1. Panie Aleksandrze,

    co Pan sądzi na temat wiarygodności informacji zawartych w tekście Matki Kurki?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łukasz,

      Proszę wybaczyć, ale nie czytam tekstów blogera Matka Kurka i w takim przypadku mogę jedynie wskazać na ogólną zasadę.
      Jeśli ujawnia on informacje, które można samodzielnie zweryfikować lub podaje ich źródło, należy uznać, że są to rzeczy wiarygodne.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Łukasz,

      W sprawie blogera, o którego Pan pytał, chciałbym jeszcze dodać informację o zabawnej, acz znamiennej reakcji tego pana na moją wczorajszą odpowiedź. Być może mówi ona więcej o tej postaci i jego wiarygodności, niż miałbym ochotę napisać.
      Dostrzegłem dziś na Twitterze, że ów Matka Kurka pilnie studiuje bezdekretu i po lekturze udzielonej Panu odpowiedzi zamieścił taki oto komentarz: "Hymm jest nadzieja, że jednak nie jestem "Ziętkiem" z WSI, skoro sam @SciosBezdekretu z obrzydzeniem przyznaje, że mogę być wiarygodny".
      https://twitter.com/kontrowersje/status/608767776875008000

      Ten pan oczywiście mija się z prawdą, bo w mojej odpowiedzi nie ma słowa na temat wiarygodności owej persony. Najwyraźniej jednak są ludzie, którzy pilnie poszukują jakiejś formy uwiarygodnienia i w tym celu nie wahają się sięgać nawet po "obrzydliwości" Ściosa.
      Chcę zatem wyjaśnić, że w przypadku blogera o pseudonimie Matka Kurka, nie tylko doskonale pamiętam, co i jak pisał on przed kilkoma laty (a były to rzeczy wyjątkowo podłe), ale też nie wierzę w żadne procesy "nawrócenia" i nie jestem zainteresowany obecną twórczością tego pana. Przez lata obecności w sieci widziałem mnóstwo rozmaitych "prawicowych guru", "wybitnych analityków" oraz "walecznych antykomunistów", dlatego nie dziwi mnie, że również ten pan jest uznawany za "naszego". Rzecz gustu i wiedzy.

      Usuń
    3. Aleksander Ścios,

      ja nie tylko wiem co Piotr Wielgucki pisał przed kilku laty, ale i ścierałem się z nim wówczas. Szczegóły są w sieci i są w tym miejscu nieistotne. Tak Wielgucki jak i Molik (nurni) posługują się czasem językiem nie wartym przypominania...

      Niemniej.

      Trzeba pamiętać że Piotr Wielgucki wykonał nieprawdopodobną pracę przy okazji procesu z ikoną III RP - Owsiakiem. A nikomu innemu jakoś się nie chciało.

      Nie mniejszą, przy okazji opisu innej gwiazdy mediów - anodinowego profesora Pawła Artymowicza.
      Postaci którą, mam nadzieje, zainteresują się kiedyś i natowskie służby.
      I przyjrzą się "kanadyjskiemu" naukowcowi z rosyjskimi perypetiami - przynajmniej w 10% tak wnikliwie, jak zrobił to u nas Piotr Wielgucki.
      A nikomu innemu i tu się nie chciało.

      Jestem tak samo jak i Ty sceptyczny wobec nagłych nawróceń, tyle że to co zrobił PG zasługuje na respekt. Broni się samo.
      I na pewno, w tym względzie, mój były wróg nie potrzebuje aż tak marnego adwokata, jak "moja osoba".

      Pozdrowienia,

      MM

      ps.

      Nie polecam wszystkich tekstów Piotra Wielguckiego.
      Ale o tym gdzie unoszę brwi, napiszę w miejscu do tego przewidzianym.

      Usuń
    4. Mariuszu,

      Dziękuję Ci za te uwagi. Podejrzewam, że najwyraźniej zapomniałeś, iż w minionych latach zdarzali się blogerzy wykonujący "nieprawdopodobne prace". Czasem o dużym ciężarze gatunkowym. Ci ludzie mieli interesującą właściwość. Po pewnym czasie okazywało się bowiem, że gdyby tych prac nie wykonali, nie mogliby brylować w różnych "Nowych Ekranach" ani zostać namaszczeni na "prawicowców".

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Panie Aleksandrze,

    Dziękuję za wyczerpujące wyłożenie: czym są i na jakiej stareńkiej matrycy zostały odbite poszczególne "trzecie drogi" Trzeciej RP.

    Od pamiętnego utworzenia z rozmaitej zbieraniny, zawsze za sprawą ludzi służb, partii typu SO, LPR, czy - największej ściemy: PO, - wszelkie kolejne inicjatywy trzeciodrogowe kreowane są tylko po to, aby ubezwłasnowolnić PiS i nawet w wypadku zwycięstwa skazać tę partię na marną i źle się kończącą koalicję. (NB - tak samo fatalnie dla rządu Jana Olszewskiego skończyła się koalicja z UW).

    Jednak sądząc po przychylnym przyjęciu Ruchu Kukiza przez najwyższe gremia PiS - władze tej partii są chętne i gotowe na kolejną, (tu zacytuję Pana) - „drogę donikąd” – jedyną, w jaką wiodą „polityczne alternatywy” i rozmaite „trzecie siły”..

    Czyli kolejne szukanie "koalicjanta" pośród jawnych zdrajców i przeciwników...

    Żeby było śmieszniej: sprawa się skomplikowała, bo do Kukiza prawdopodobnie dołączy najnowsza partia STONOGA POLSKA, [KLIK] założona przez Zbigniewa Stonogę - aaaabsolutnego nonkonformistę i przeciwnika Systemu, pieszczotliwie określonego przez Mariusza Kamińskiego (w końcu założyciela i szefa CBA!) - proszę uważać: jako "postać barwną, specyficzną i dziwną, której ktoś użył." Dziwi tajemnicze "ktoś" w ustach szefa byłej służby, ale nie do takich rzeczy przyszło ostatnio przywyknąć.

    Pan Stonoga bardzo buńczucznie i z dużą pewnością siebie wypowiadał się wczoraj przed kamerami (proszę koniecznie posłuchać, zwłaszcza fragmentu między 5 a 6 min., gdzie puszczane są (lekko i mimochodem) sugestie, że za "taśmami" stoi... PiS! :))

    http://www.superstacja.tv/Wiadomosc/Stonoga_W_Superstacji_Prokurator_Renata_Mazur_Jest_Powiazana_Z_Mafia,1451723/Kraj/

    Zaraz potem pan Stonoga został zatrzymany przez policję, wykrzykując podczas wyprowadzania z domu: "- Panie Seremet, niech pan mnie w du** pocałuje!". Po czym spędził upojną noc w areszcie, a dziś cieszy się już (zasłużoną) wolnością i ma wreszcie czas, żeby "porozmawiać z Pawłem"

    A PiS myślał (?) że wystarczy udobruchać cinkciarza i szlus! No to teraz ma stonogę...

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Aleksandrze - jeszcze temat osobny, choć ściśle powiązany!

    Pozostaje bowiem sprawa KRYPTOKOALICJANTA: hołubionej przez PiS od zawsze (choć skrycie) części Unii Wolności (tzw. "starej, warszawskiej - i krakowskiej? - inteligencji"), która coraz ściślejszym kordonem otacza Prezydenta Elekta.

    1. Krzysztofa Szczerskiego z trudem, ale przełknęłam (w końcu: z PiS)
    2. Na wieść o szefie kancelarii Elekta - działaczu UW (nawet szefie biura Rokity!) - Wojciechu Kolarskim - zapaliła mi się ostrzegawcza lampka.
    3. Natomiast wiadomość, że w Kancelarii Prezydenta Dudy ma zostać zatrudniony - w charakterze ministra ds. prawnych - Michał Królikowski: ex - wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO (!!!) - za ministrowania Gowina - z najczarniejszego, "posmoleńskiego" okresu: 2011 - 2014 --- ZROBIŁO MI SIĘ ZIMNO...

    Pozdrawiam raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo.
      Przepraszam, że wpisuję się w miejsce dla Pana Aleksandra, ale zauważam u Pani nie tylko huśtawkę nastrojów, ale i huśtawkę poglądów. Przy poprzednim wpisie Pana Ściosa broniła Pani Prezydenta Elekta, teraz pisze Pani z dezaprobatą o jego personalnych poczynaniach. Chyba zbytnio - droga Pani Urszulo - za skórę zalazła Pani, Pani Lisica.

      W sprawie w/w przez Panią 3 osób: prof. Szczerski jest spośród swoich partyjnych kolegów jednym z najbardziej zagorzałych i aktywnych bombardierów IIIRP. Patrząc oczami Prezesa na temat systemu IIIRP i jego postrzegania na patologie dopadające ten system, (czyli inny punkt widzenia niż Autora tego miejsca) to bardzo dobra kandydatura. Jeżeli chodzi o p. Kolarskiego., to pracuje dla A.Dudy WIELE lat i byłoby rzeczą nie zrozumiałą gdyby nagle się go pozbył. To właśnie dałoby do myślenia. A tak to jak najbardziej normalna rzecz. W końcu musi mieć swoich wiernych i pewnych żołnierzy w tym gnieździe żmij.

      3 osoba to niby (na pierwszy rzut oka) najbardziej kontrowersyjna postać. Ale niekoniecznie. Po pierwsze, to się wpisuje dobrze, w to, co Prezydent Elekt mówił w trakcie kampanii, że chce być prezydentem wszystkich Polaków. Łączyć i słuchać a nie dzielić. Po drugie, jeżeli miał wybrać dla potwierdzenia tych słów kogoś z tamtego obozu, to postać Michała Królikowskiego jest i najciekawsza, i w wielu miejscach zbieżna z poglądami Prezydenta z Krakowa. Wydaje się, że najwartościowsza. A jeszcze z innej strony nie mająca najmniejszych szans na listach PiSu do parlamentu. Proszę pamiętać przecież, że przyciągnięcie Zyty Gilowskiej czy profesora Religii przysporzyło PiS-owi nie mało pożytku.

      Nie wiem czy nie jest Pani zbyt podatna na zdania innych osób? Proszę za często kart nie wyciągać na stół. Tak będzie Pani łatwiej.

      Serdecznie pozdrawiam. L.Smagowicz
      (W sumie… może nie potrzebna ta moja systemowa demagogia…)

      Usuń
    2. Panie Lesławie,

      Dziękuję za życzliwość i rady, ale protestuję przeciwko zdecydowanie za daleko idącej "psychoanalizie". Wpisując się wczoraj, najzwyczajniej nic nie wiedziałam o tych kandydaturach. Których ocenę podtrzymuję.

      Na blogu piszę zawsze to co myślę i nie zamierzam tego zmieniać. Nawet kosztem posądzenia o nieposiadanie własnych poglądów. Pytając o zdanie osób, które bardzo cenię i szanuję, konfrontuję swoje oceny z ocenami innych. To dobra droga w dochodzeniu do prawdy.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. biorac pod uwage rachunek prawdopodobienstwa wcale nie

      Usuń
    4. Urszula Domyślna / Lesław Smagowicz,

      Zauważyłem te zapowiedzi nominacji i podzielam uwagi Pani Urszuli. Chciałbym jednak powtórzyć to, co napisałem tuż po wyborach - poczekajmy do pierwszych decyzji pana prezydenta Dudy.
      Tylko one są istotne i będą wyznaczały kierunki tej prezydentury. Dlatego dziś nie formułuję żadnych ocen ani postulatów.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Ewa Kopacz ogłosiła dymisje w rządzie i przeprosiła Polaków za aferę podsłuchową

    Konferencja prasowa premier Polski zaskoczyła opinię publiczną. Ewa Kopacz przyjęła dymisje ministra Bartosza Arłukowicza, Włodzimierza Karpińskiego, wiceministra Rafała Baniaka oraz Stanisława Gawłowskiego i Tomasza Tomczykiewicza. Z grona doradców premier Polski odchodzi prof. Jacek Rostowski. Z funkcji marszałka rezygnuje Radosław Sikorski. - Również Jacek Cichocki przyjął na siebie odpowiedzialność za niewystarczające działania służb, których zadaniem jest m.in. profilaktyka - podkreśliła.

    Premier odniosła się również do Andrzeja Seremeta i prowadzonego przez prokuraturę śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej. - Jedyny efektem tego śledztwa jest wyciek akt śledztwa. Podważa to zaufanie do prac prokuratury. W związku z tym, nie przyjmuję sprawozdania (za 2014 r.) prokuratura generalnego Andrzeja Seremeta. Jedyną instytucją, która powinna wyjaśnić tę sprawę do końca, jest prokuratura kierowana przez nowego i sprawnego szefa - powiedziała Ewa Kopacz.

    - Rozmawiałam z osobami, które pojawiają się na taśmach.Wspólnie uznaliśmy, że nie możemy dłużej czekać. (...) Zbliża się kampania wyborcza, a ja nie pozwolę, by polegała ona na grze taśmami. Mam zobowiązania wobec Polaków i chcę je wypełnić. (...) Ofiary nielegalnych podsłuchów dzisiaj wykazały się szczególną odpowiedzialnością - oceniła premier. - Przepraszam Polaków za to, co usłyszeli na nielegalnych nagranich - dodała.

    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ewa-kopacz-oglosila-dymisje-w-rzadzie-i-przeprosila-polakow-za-afere-podsluchowa/9kl4ez

    = = = = = = = = = = =

    Gowin o dymisjach w rządzie: Ewa Kopacz powiedziała, że byli ofiarami. Nie, byli aferzystami!

    Piotr Naimski: Wina prokuratury jest przede wszystkim to, że afera taśmowa nie została dotąd wyjaśniona.

    = = = = = = = = = = =

    I chyba nie będzie...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/bogdan-zalewski/blogi/news-wikileaks-u-nas,nId,1833114

      Usuń
    2. Rozmawiałam z osobami, które pojawiają się na taśmach(...)

      Jak tego słuchałem tutaj zapaliła się czerwona lampka. Wszyscy wiedzą kim są bohaterowie taśm, wierchuszka układu III RP. A E.K. wysypała się publicznie. To co się dzieje za kurtyną to trzęsienie ziemi.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    3. Dziwię się, dlaczego "oni" jeszcze trzymają tę kobietę?
      Przecież lada chwila ona ich wszystkich pogrąży do reszty. :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Pani Urszulo,

    Przyznam, że z rosnącym rozbawieniem obserwuję te wszystkie roszady i przetasowania w grupie rządzącej. Ich cel oraz intencje moderatorów są na tyle widoczne, że nie wierzę, by nie dostrzegali tego nawet politycy PiS. A ponieważ nie bardzo interesuje mnie,co dalej uczyni ta partia, nie zaprzątam sobie głowy problemami z obecnym lub przyszłym koalicjantem ani tym, jak i na ile partia pana Kaczyńskiego potrafi wykorzystać sytuację.
    Tekst powstał tylko po to, by wskazać na niezmienność "procesów politycznych" w III RP oraz zasygnalizować, jak uboga jest scena, na której rozgrywane są kombinacje bezpieki.
    Nie mam żadnych wątpliwości, że tzw. afera taśmowa to tylko tania zagrywka jednych służb przeciwko drugim. A ściślej - jednej frakcji reżimowej, wspartej na układach wojskowej bezpieki, przeciwko grupie korzystającej z pozostałości wpływów ABW.
    Przed półwieczem takie rozgrywki w komunistycznej bandzie załatwiano innymi metodami, a "lud pracujący" otrzymywał zwięzły komunikat z obrad plenum kompartii. Dziś, nawet łobuzy z WSW i SB nabrały cywilizacyjnego sznytu i potrafią pozbyć się konkurencji, wykorzystując w tym celu ośrodki propagandy, prokuraturę czy "wolne media". Szczególnie te ostatnie są wdzięcznym obiektem manipulacji i usilnie pracują na rzecz "nowego rozdania".
    Kto za nim stoi - nietrudno odgadnąć, skoro jedynymi "nieumoczonymi" wydają się uczestnicy dawnych biesiad u Jeremiusza Barańskiego oraz środowisko zbliżone do lokatora Belwederu.
    Proszę się nie dziwić, że nie piszę i nie fascynuję się ową aferą, ale nie mam chęci uczestnictwa w tak obcej grze. Jej celem nie jest przecież obalenie reżimu III RP i pokazanie Polakom, kto nimi rządzi, lecz wyłącznie wymiana jednej (zużytej) watahy, na drugą.
    A jeśli tak - to o czym tu rozmawiać?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że jest to raczej nie "walka frakcyjna", a od dawna zaplanowana operacja, z grubsza polegająca na wywołaniu czy dopuszczeniu do kontrolowanego kryzysu, zanim - bez ingerencji - wybuchnie poważniejszy, trudniejszy albo niemożliwy do kontrolowania.

      "Partia Wewnętrzna" (WSI, sowiecka ekspozytura w Polsce) rozpoczyna wymianę "Partii Zewnętrznej". Ale nie tylko na nowe mutacje UW/KLD, ale również (o czym zresztą pisze Pan w tekście) na "antysystemowców". Ja jednak dziwię się, że nie stawiają, póki co, na środowiska typu "Zmiana" Piskorskiego (tego z Samoobrony, kumpla Dugina i chrl-owskich pułkowników).

      Usuń
    2. Jaszczur,

      W obecnej rozgrywce mamy jednak nową "jakość". Miejsce "trybuna ludowego" (Tymiński, Lepper) zajął bowiem człowiek wyraźnie kojarzony z "prawicą" i nazywany antysystemowcem. Nie jest to więc kolejna mutacja bolszewickich heroldów, ale gra obliczona na stworzenie realnej przeciwwagi dla partii pana Kaczyńskiego.
      Nie sądzę natomiast, by "Partia Wewnętrzna" (jak zechciał Pan nazwać środowisko wojskówki) czuła się na tyle mocna, by dążyć do wywołania "kontrolowanego kryzysu". Chodzi raczej o uniknięcie takiego zagrożenia i przekonania Polaków, że przyszło "nowe".
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. I jeszcze don Stonoga. W bezpiecznackim garnku kipi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aleksander Ścios, Jaszczur

    Przyznaję otwarcie, że wstydzę się tego, co za chwilę napiszę (bo głupio przyznawać się do własnej ignorancji), ale jednak proszę o wyjaśnienie osobie prostodusznej:

    Po co w takim razie była ta wielomiesięczna mobilizacja "naszych"? I zwycięstwo w wyborach prezydenckich? Tylko po to, żeby wymienić bezpieczniackie watahy "onych"? Bo jeżeli tak, to byłaby to największa "wielka ściema" jakiej doświadczyłam. I przyznam otwarcie, że kompletnie się w tym pogubiłam. Dlatego wcale mi nie do śmiechu.

    Panie Aleksandrze! Kim są "uczestnicy dawnych biesiad u Jeremiasza Barańskiego"? Czy chodzi o mafię? Bo środowisko lokatora to jasne: WSI & co.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulo,

      Pytasz: "Po co w takim razie była ta wielomiesięczna mobilizacja "naszych"? I zwycięstwo w wyborach prezydenckich? Tylko po to, żeby wymienić bezpieczniackie watahy "onych"?"

      Tak, ale nie tylko, odsyłam do mojego poprzedniego wpisu. Jasne, że byłaby to "wielka ściema", ale czy "Oni" nie są do podobnych, a nawet bardziej skomplikowanych organizacyjnie i logistycznie ściem zdolni? Vide: destalinizacja, "polski październik", pieriestrojka, sfingowany pucz Janajewa...

      Poza tym, co tak naprawdę daje objęcie przez Dudę stanowiska urzędowego, gdy faktyczna władza leży za kulisami, gdzieś w głębokim cieniu gmachów oficjalnych instytucji? Ba, gdzieś pomiędzy szkaradnymi pseudo-willami oficerów WSI i ubeków a Łubianką...

      Tym bardziej, jeśli PiS nie uzyska rządów. Sytuacja będzie wówczas przypominać tą z lat 2007 - 10. A nawet jeśli - uwaga, teraz zawieje defetyzmem - to co? W razie próby puczu "nasz rząd" niestety, ale (będąc niejako "rewizjonistami" neo-PRL, patrz ostatni wpis Pana Aleksandra) nie odpowie tak, jak trzeba, czyli metodami, jakie są dostępne i skuteczne. Będzie raczej zakładnikiem własnej strategii wyborczo-PRowskiej i kontynuował dyskurs o "patologiach demokracji", "naprawie państwa" (teoretycznego, jak słusznie stwierdził B. Sienkiewicz, PRL-bis), "postkomunizmie" itp.

      Pozdrawiam również.

      Usuń
    2. Jaszczurze,

      Bardzo uważnie czytałam, a przed chwilą przeczytałam ponownie, Twój wpis "Niebezpieczne pytania - próba odpowiedzi", [ http://jaszczur09.blogspot.com/2015/05/niebezpieczne-pytania-proba-odpowiedzi.html ], który powstał po "Niebezpiecznych pytaniach" Aleksandra Ściosa. I z wszystkim się zgadzam. Tylko - widzisz - mnie chodzi o co innego. Mianowicie: o "naszych".

      Przecież tak doświadczeni politycy jak Jarosław Kaczyński, czy Antoni Macierewicz powinni sobie z tego również zdawać sprawę, prawda? Więc dlaczego, w imię czego, przystają na tę z góry przegraną grę znaczonymi kartami? Na co liczą? Na "jeszcze jedną kadencję" w Systemie? Czy nie zdają sobie sprawy z tego, że tak postępując, oszukują ludzi? Choćby takich jak ja, która po raz kolejny (choć bez wcześniejszego zapału) - jednak uwierzyłam i zawierzyłam?

      Dziękuję za (smutną dla mnie) odpowiedź i serdecznie Cię pozdrawiam

      Usuń
    3. Więc dlaczego, w imię czego, przystają na tę z góry przegraną grę znaczonymi kartami?

      Powodów jest kilka. Raz, że odwieczna zasada o zmienności geopolityki wchodzi w rachubę. Dwa, że nic nie jest przesądzone; obie strony mogą na tym zyskać - RP na odświeżeniu w kierunku państwa narodowego; FR et consortes na osłabieniu ośrodków UE/NATO w tej części mapy. Być może PiS liczy na scenariusz zbliżony do węgierskiego; Putin - wolałby grecki. A będzie... z pewnością przedłużony okrągłostołowy.

      Usuń

    4. Dziękuję także Panu, Panie Pawle.

      Serdecznie pozdrawiam


      Usuń
    5. Pani Urszulo,

      Jeśli chodzi o zwrot "uczestnicy dawnych biesiad u Jeremiasza Barańskiego", wyjaśniam. Z zeznań Andrzeja Czyżewskiego - byłego prokuratora, złożonych przed polskimi śledczymi w Hamburgu, przy okazji sejmowego śledztwa w sprawie PKN Orlen wynika, że we wrocławskiej wilii Barańskiego (który zarządzał wówczas mafią paliwową na Śląsku) odbywały się spotkania notabli wrocławskich. Bywał tam m.in. Władysław Frasyniuk, ale też Grzegorz Schetyna i Aleksander Grad - ważne postaci dzisiejszej Platformy. Grupa wrocławska spotykała się w willi Barańskiego od 1996 r. Zdaniem Czyżewskiego bywali tam ludzie związani wcześniej z delegaturą STASI, przede wszystkim z Cottbus i wydziału IX w Berlinie.
      Warto też pamiętać, że "Baranina" był agentem prowadzonym przez WSW/WSI.
      Użyty przeze mnie zwrot dotyczy oczywiście osoby G.Schetyny. To ten człowiek wydaje się dziś namaszczony na "odnowiciela" układu rządzącego.

      Panowie Jaszczur i Paweł Patrycjusz udzielili już bardzo sensownych odpowiedzi, zatem chciałbym jedynie dodać, że daleki jestem od bagatelizowania znaczenia procesu, który nazwała Pani "wielomiesięczną mobilizacją 'naszych". To bardzo potrzebne i racjonale działanie. Problem związany jest raczej z odpowiedzią na pytanie - czy i w jaki sposób efekty tej mobilizacji zostaną wykorzystane przez PiS?
      Nad odpowiedzią można oczywiście dywagować, ale dla mnie istotna jest tylko jedna okoliczność - partia pana Kaczyńskiego nie chce obalenia układu III RP ani zerwania z mitologią okrągłostołową. To właśnie decyduje, że istnieje pole do działań zakulisowych, do rozgrywania rozmaitych kombinacji i roszad, nad którymi PiS (pozbawiony jakiegokolwiek wpływu na służby) nie ma żadnej władzy.
      Dopóki decydenci III RP są przeświadczeni, że opozycja będzie działała w ramach obecnego systemu, póty należy się liczyć, że nawet najlepsze owoce owej mobilizacji zostaną stracone lub skonsumowane przez grupy reżimowych cwaniaków.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    6. Panie Aleksandrze,

      Z komisji orlenowskiej najlepiej zapamiętałam Kunę z Żaglem, organizowanie spotkania z Kulczykiem i jeszcze tego Herszmana na wrotkach w szwedzkim więzieniu. O którym mi Pan kiedyś napisał, że nasza bezpieka może z nim rozmawiać wyłacznie po przyjęciu postawy wyprostowanej - co mnie szczerze rozbawiło.

      Dlatego zupełnie nie skojarzyłam Wrocławia! Baranina to był dla mnie Wiedeń i Niemcy, zapomniałam o jego wrocławskiej willi i biesiadach w Polsce.

      Czyli jednak Scheytyna jako gwarant Systemu i nowy opiekun WSI?

      Stąd pewnie jego (od dawna) pojednawcze i przymilne tony w stosunku do opozycji. Czekał, czekał, aż się doczekał, Zębon!

      Odnosząc się do słów, które niestety mogą się okazać prawdziwe: "owoce owej mobilizacji zostaną stracone lub skonsumowane przez grupy reżimowych cwaniaków" - to ponieważ odrobinę przyczyniłam się do "mobilizacji" - oby im te "owoce" podczas konsumpcji kością w gardle stanęły, draniom-sprzedawczykom. I tak skończą w budzie ruskiej.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Poruszam się w środowiskach (kilku: szkoły, kluby sportowe, parafianie, spotkania rodzinne) ludzi w przedziale wieku 25-50. Pełne dwa pokolenia. Na co dzień jest to kilkanaście osób. Od święta kilkadziesiąt. W ciągu miesiąca kilkaset. W liczbie tej, nie jest zawarta liczba spotykanych przeze mnie ludzi w „krakowskich oddziałach oporu”, czyli kluby GP, Pod Gruszą i Wtorkowy, czy np. księgarnia GP.

    Wszyscy mają rodziny i swoich znajomych. Nigdy nic nie mówią, co ostatnio przeczytali, czego nowego się dowiedzieli? Nikt z nich nie jest zainteresowany życiem publicznym. Czasem ktoś popisoczy, a czasem porówna jak to tu, a jak to samo za granicą. Żyją problemami dnia codziennego, ukraszając sobie życie telewizyjnymi serialami, kabaretami lub innymi odmianami kolejnych klonów big brothera lub sportu. Co mniej skromniejszych (tych złodziei i frajerów, co po 6 tysięcy zarabiają) stać na jakieś szaleństwo weekendowe.
    Całości obrazu moich krakowskich apadrytów (w końcu prawie połowa społeczeństwa nie uczestniczy w systemowych wyborach) dopełnia młócka (właśnie jestem po jednej z nich), do jakiej dochodzi gdy jednak nadepnę im na pochowane na co dzień odciski. Wtedy okazuje się, że – pomimo, iż wcześniej zaprzeczali, że poza tym TV nie oglądają – typowo antykaczystowską wiedzę z telewizora posiadają. W tym kierunku idzie całe to nasze społeczeństwo. Dzień w dzień. Godzina po godzinie.

    Po co to piszę? Ano właśnie po to by pokazać skalę. W tych wymienionych uświadomionych „krakowskich oddziałach oporu”, są wciąż te same twarze. Kilkadziesiąt, kilkaset. I jest ich z powodu wieku co raz mniej. Młodych jak na lekarstwo. Chodzą na spotkania, na miesięcznice, na promocje książek, na koncerciki , na odcinki z prof. Nowakiem itp. Tych drugich są setki tysięcy.

    Panie Aleksandrze jak ma wyglądać nawet w marzeniach długi marsz, jeżeli dzisiejszą świadomość kreują nam obrazy? Ale nie te wskazywane nam przez Pana, płomienny język prof. Nowaka, charyzmę Jarosława Rymkiewicza, odwagę Antoniego Macierewicza, duch JPII i ks. Jerzego?

    Jeżeli od nas coś ma zależeć pozytywnego w RP to po pierwsze musimy ustalić czy ma się to jeszcze wydarzyć za naszego życia czy już nie koniecznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lesław Smagowicz,

      Doskonale rozumiem Pańskie wątpliwości. I nie znajduję na nie łatwej odpowiedzi. Przywołałem kiedyś obraz, który wydaje mi się bardzo potrzebny dla pokonania tej antynomii i dla zrozumienia, w kim i w czym tkwi nasza szansa.
      Pamiętam bowiem relację jednego z żołnierzy Pierwszej Kompanii Kadrowej, który opowiadał, jak przemarszowi tych 164 szaleńców towarzyszyły gwizdy gawiedzi, wyzwiska i wymowne gesty pukania w czoło. Tych straceńców była zaledwie garstka, ale to oni mieli rację i dzięki nim odzyskaliśmy Niepodległą.
      Prawdą jest więc, że zdecydowana większość Polaków jest taka, jak Pan to przedstawił. Ktoś niedawno napisał, że tak naprawdę są to ludzie "w duchu rosyjscy" i to określenie celnie oddaje naturę apatrydów.
      Otóż, naszą rzeczą jest sprawić (choćby było nas niewielu), by zdecydowana mniejszość Polaków pozostała w duchu polska.
      W perspektywie długiego marszu, to wystarczy. Proszę pamiętać, że o największych wydarzeniach dziejowych, o zwrotach i zakrętach naszej historii, nie decydowały "masy" lecz jednostki - szaleńcy, marzyciele i wojownicy.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    2. Pan Lesław widzę jest moim "krajanem" i do tego ze znanego mi klubu Wtorkowego.
      Ja mogę napisac coś Panu w temacie " Długie marszu" a zwłaszcza jego krakowskiej odnogi.
      Całe środowiskio, jak Pan sam celnie zauważył starzeje się i co za tym idzie pomniejsza swe szeregi. Ale czy owe środowisko na prawdę jest otwarte na młodych? Na prawdę zależy mu na tym by tych młodych do siebie zbliżać i zachęcać do wspólnej dalszej drogi? Ja miałam nieodparte wrażenie, że nie bardzo. Pomijam fakt, że na Reformackiej jest miejsca jak na lekarstwo a "stali bywalcy" wypełniają salę po brzegi, jest jeszcze sprawa tego, że to środowisko hermetyczne, znajace sie głównie z działań w II podziemiu antykomunistycznym ( za pierwsze uważam Żołnierzy Wyklętych). Byłam na jednym z tych spotkań i szczszerze powiedziawszy źle się tam czułam, miałam wrażenie, że wtargnełam na obcy teren.
      Miło by było czuć ( zaraz pewnie zostanie mi przypisane, że w swej niskiej samoocenie potrzebuje pochwał i nagród ale kto tak odbierze moje słowa ten się bardzo myli), że chociaż się jest dosyć młodym to nie posiada się w sobie, jak to Pan Aleksander ładnie napisał "ducha rosyjskiego" ale jest się całym swoim duchem Polakiem, docenionym za to, że nie dało się wgrać sobie do podświadomości tej sowieckiej propagandy i nie pozwoliło sobie zrobić ostatecznej lobotomii świadomościowej.
      A do tego miło by było wiedzieć gdzie konkretnie skoncentrować tego swojego polskiego ducha.
      Proponuję by Ci doświadczeni spróbowali wyciągnąć rękę i otworzyć się na tych młodych...
      Abstrachując od tego, sądzę, że działając jak ONI w naczyniu połączonym, bylibyśMy silniejsi i bardziej skuteczniejsi. Bo właśnie przez ciągłe antagozimy i starcia, w większości o rzeczy mało ważne,dające skutek rozłamów, daje się Nas kroczek po kroczku wywłaszczać i niszczyć.

      Pozdrawiam

      Usuń
  9. To co Autor zawarł w tym artykule to własnie cała esencja naszej rzeczywistości politycznej, która promieniuje na każdą sferę życia w tym kraju. Co takiego w cywilizowanych krajach nie pozwala na takie rozgrywki i teatry polityczne, które mają u nas miejsce cyklicznie? Media, służby, autorytety czy ogłupiałe społeczeństwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co takiego pozwala (u nas) na takie rozgrywki i teatry polityczne?

      Rossija, Panie Marasie, i nierozerwalny z nią związek naszego, nieprawdaż, obozu.

      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Dwa zaległe, przepraszam że nie do końca na temat i nieco chaotyczne komenty:

    Gdyby Polska była w pełni niezależna, niepodległa, suwerenna i oto stanęłaby w tej komfortowej sytuacji przed wyborem sojusznika (partnera), to które państwo, spośród wszystkich państw świata, powinna wybrać?

    Śmieszy mnie jak mieszkańcy odwiecznego kondominium rosyjsko-niemieckiego, ci najbardziej patriotyczni z patriotycznych, narodowcy, braunowcy i ci z wielkimi orłami na koszulkach mają największe zmartwienie, że grozi nam uzależnienie od USA. I piszą to wszystko po 10.04.10... Po prostu znaj proporcje.


    Wiele osób widzi rękę amerykańską w ostatnim przyspieszniu w Europie Wschodniej. Ja lubię sobie pomyśleć, że Amerykanie musięli w końcu ruszyć 4litery bo towarzystwo to już wszelkie granice poprzekraczało.
    Niedość, że mundial przyznali sowieckiej Rosji to jeszcze mało brakowało a Rosja wygrałaby (i organizowała za rok) Eurowizję! ;-) Jeszcze jakieś dwa miesiąc temu włączam Polsat Sport News a tam transmisja z Soczi z jakiejś gali rozdania nowych międzynarodowych wymyślonych, najwyraźniej na szybko, nagród. Rzuciłem okiem i wyglądało to tak nieszczerze, że śmiać mi się chciało. Na miejscu Amerykanów powiedziałbym,że wy tu sobie już po prostu jaja robicie w tej Europie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pokój, zgoda i kompromis to błędne dogmaty.
    1. Gdyby to były główne wartości dla Jezusa to zamiast upierać się przy swoim, usiadłby do stołu, oczywiście okrągłego, razem z faryzeuszami, saduceuszami, Rzymianami i np. lokalnym biznesem i wypracowałby jakiś kompromis, zgodę i porozumienie. W ten sposób ocaliłby nie tylko siebie ale też oszczędziłby cierpień swoim późniejszym wyznawcom uznawanym za niebezpiecznych fanatyków.

    2. Jest jeden, zawsze niezawodny sposób na osiągnięcie pokoju: poddać się.
    Dlatego nie podoba mi się, że w odpowiedzi na każdy, nawet najbardziej oczywisty akt agresji Kościół (od kiedy pamiętam) wzywa by się modlić jedynie o pokój. I wydaje się, że zawsze to jest główne co ma do przekazania Kościół ofiarom agresji, kłamstwa, rabunku. Oceniam to jako wygodny wybieg by nie opowiedzieć się po żadnej (nawet najbardziej pokrzywdzonej) stronie.

    Istotą jest walka dobra ze złem a nie godzenie wszystkiego ze wszystkim. Ta sztuka się nowemu Prezydentowi nie uda.

    Obowiązkiem jest napominanie bliźniego jeśli zbłądził. Kościół tego nie robi tylko wręcz mizdrzy się do kłamców, złodziei i bandytów. Legitymizuje ich zachowania.
    Chodzi mi głównie o rzeczywistość w polskim Kościele po 10.04.10. Odczówam to jako bombę z opóźnionym zapłonem. I nie zmienia tego fakt delikatnego poparcia dla Dudy. Łaski nie zrobili.

    Jak to jest, że HGW, wiceprezes najbardziej podłej, kłamliwej, złodziejskiej i bandyckiej formacji jaką jest PO, wywodzi się i mocno identyfikuje z ruchami katolickimi?

    Czytając próbę odpowiedzi Jaszczura na niebezpieczne pytania zastanawiałem się też gdzie w tym wszystkim jest Watykan, czy w ogóle jest (chodzi mi o światowych graczy).
    Chętnie przeczytałbym sążnistą analizę, próbę opisania tego w co zaplątał się, szczególnie polski, Kościół po 10.04.10. W sumie to śmierdzi mi to służbami wojskowymi, bo oni jakby od dawna lubią takie bogoojczyźniane klimaty ale sprawa nie jest prosta.

    Nie śledzę, ale jak tam rozmowa Putina z Franciszkiem? Nagłówki widzę tylko na portalach, na które nie wchodzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Tylko ludzie pozbawieni elementarnej wiedzy historycznej i kompletni ignoranci polityczni, mogą dywagować dziś o "zagrożeniu uzależnieniem od USA". Całkowicie podzielam Pańskie uwagi i uważam, że dyskusja z takimi tezami jest bezprzedmiotowa.
      Nie ma bowiem żadnej linii wspólnej, żadnej relacji, w ocenie realnego zagrożenia ze strony Rosji czy Niemiec (potwierdzonego wydarzeniami historycznymi i uwarunkowaniami wynikającym z naszego położenia) z dywagacjami o "dominacji USA". Podobnie, zresztą rzecz ma się z Izraelem. Ludzi, którzy bredzą o takich zagrożeniach, należy odesłać do studiowania map i historii oraz dokładnie wypytać o fakty potwierdzające ich obawy.
      Uważam, że takie tezy są elementem sowieckiej/rosyjskiej indoktrynacji, a w wielu wypadkach wpisują się w działania agenturalne.
      Należy sobie życzyć, by USA były jak najdłużej i jak najmocniej zainteresowane naszym krajem i traktowały nas, jak sprzymierzeńca w walce z dominacją rosyjską i niemiecką.
      W tekście "NUDIS VERBIS – 2 Terapia" napisałem, że jedynym racjonalnym rozwiązaniem naszych problemów z sąsiadami, byłby militarny sojusz polsko-amerykański, zawiązany poza strukturami NATO.
      Ponieważ Stany Zjednoczone nie mają najmniejszego interesu we wspieraniu państwa słabego, zależnego od Moskwy i Berlina, warunkiem zawarcia układu byłoby wyrugowanie z naszej przestrzeni politycznej sił, które wspierają tzw. integrację z UE lub działają na rzecz „porozumienia” z Rosją. Sojusz z USA jest możliwy wówczas, gdy Polska wykaże, że stać ją na rolę państwa działającego aktywnie przeciwko interesom Berlina i Moskwy.
      Sięgając po istniejące analogie, można byłoby powiedzieć (jeśli nawet porównanie to nie jest dziś akceptowane), że w naszym interesie leży, byśmy byli „Izraelem w Europie”, krajem wprawdzie otoczonym przez wrogów i skazanym na ciągłą walkę, lecz znajdującym oparcie w największym mocarstwie świata. Analogia jest tym bardziej uprawiona, że kwestie energetyczne, odgrywałyby niemałą rolę również w polskim przypadku.
      Jeśli nasi sąsiedzi są szczególnie zainteresowani osłabieniem więzi amerykańsko-europejskich, chcieliby wyprzeć USA z przestrzeni Starego Kontynentu i zminimalizować wpływy amerykańskie w NATO - należy czynić wszystko, by pokrzyżować te plany.
      To, co nie służy Niemcom lub byłoby szkodliwe dla Rosji – leży jak najbardziej w polskim interesie.
      Polska powinna zatem budować swoją strategię bezpieczeństwa na najgorszym możliwym scenariuszu, a to oznacza, że antyniemieckość i antyrosyjskość musi stać się polską racją stanu i decydować o naszych wyborach politycznych.

      http://bezdekretu.blogspot.com/2014/09/nudis-verbis-2-terapia.html

      Pozdrawiam Pana

      Usuń

    2. Sąsiedzi osłabiają jak mogą, ale naprawdę trudno pojąć jak "zdrowa część NATO" może się godzić z tym, że szefem Paktu Północnoatlantyckiego jest człowiek związany onegdaj z ruskimi służbami. Były premier Norwegii, Jens Stoltenberg - ps. "Stiekłow".

      Dobre podsumowanie: http://naszdziennik.pl/mysl/112269,uwiedzeni-przez-moskwe.html

      Usuń
    3. Aleksander Ścios i Marcin is,

      mam wrażenie, że po niespodziewanym zwycięstwie Andrzeja Dudy nastąpiła reorientacja w kilku światowych stolicach.

      Ne da się niczym wyjaśnić odwołania (tak to trzeba nazwać) ambasadora USA. Człowieka wyjątkowo szkodliwego, z zadziwiającą konsekwencją konserwującego taki obraz Polski w świecie, w którym Wałęsa jest owej Polski symbolem, a Bronisław Komorowski sprawdzonym przyjacielem USA.

      Przypuszczam że dzieją się poza naszymi oczami procesy bardzo ciekawe.

      Ponoć, wg prokuratora Seremeta, czekamy na amerykańską pomoc prawną w kwestii chmury internetowej gdzie przechowywane zostały nagrania znane jako taśmy z Sowy i Przyjaciele. Tyle że najciekawsze dla mnie jest to, ile ta procedura "pomocy prawnej" ma trwać. Ponoć jeszcze długo..
      Przypuszczam że wątpię by był to jakiś problem.

      Mam nadzieje że się nie mylę i mamy wreszcie (po zwycięstwie AD) coś, co można nazwać roboczo i ostrożnie zainteresowaniem amerykańskim, polskimi sprawami.

      Usuń
    4. Częściowo można to zainteresowanie wytłumaczyć ciekawością kim jest niespodziewany zwycięzca(podobno jest bardzo wiele nieoficjalnych zapytań z zagranicy, a ambasadorowie ustawiają się w kolejce do spotkania), ale ewidentnie widać, że kilka światowych stolic liczy na prawdziwą poważną politykę ze strony Andrzeja Dudy.

      Bazując na tym co można wyczytać o nowym ambasadorze, USA traktują zmianę władzy u nas poważnie.

      http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1458141,Stany-Zjednoczone-beda-mialy-nowego-ambasadora-w-Polsce

      Odnotowania jest warte to, że prawdopodobnie Putin był pierwszym który pogratulował AD. Są bardzo ciekawe gratulacje Merkel, których nie można nazwać tylko kurtuazją.

      K. Szczerski wielokrotnie wspominał o dużym zainteresowaniu Andrzejem Dudą:

      https://www.youtube.com/watch?v=xZrF4c7bgfc
      https://www.youtube.com/watch?v=6BCv7zJ_I0s

      Kilka już odbytych spotkań:

      http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1458443/
      http://fakty.interia.pl/polska/news-duda-rozmawial-z-bushem-o-polityce-putina,nId,1833767

      Ciekawe artykuły np. w niemieckich mediach:

      http://wiadomosci.onet.pl/swiat/berlin-stawia-na-dude/ydsxk5

      Rysio z Samoobrony wspomniał, że w samolocie do Brukseli rozmawiał z P. Grasiem, który powiedział mu, że P. Poroszenko dzwonił do Tuska wypytać o AD, DT miał powiedzieć, że PP nie ma się czego obawiać jeśli chodzi o AD.

      Więc generalnie wygląda to dobrze :-)

      Usuń

  12. Symptomatyczny dwugłos z TVR:

    Putin: Wygląda na to, że Pan tak poprowadził moje życie, że nie mam czego żałować.

    Jeb Bush: Wobec Putina trzeba postępować siłowo, bo to brutal i tyran.

    = = = = = =

    Swoją drogą, ciekawe, jakiego "Pana" ma tow. płk Putin na myśli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "[...] ciekawe, jakiego "Pana" ma tow. płk Putin na myśli?"

      Opata Świątyni Pokoju Wszechludzkości, tak mniemam...

      Usuń
  13. @Mariusz Molik 12 czerwca 2015 00:43 (nie cierpię drzewek) (precz z drzewkami na bezdekretu!)

    No to ja się jeszcze przyznam, że od kilku lat (chyba 5) regularnie czytam dwa blogi: Ściosa i Matki Kurki.
    MK mówi, że odprawia pokutę za swoją wcześniejszą działalność i robi to bardzo przekonująco. Nie zgadzam się z nim rzadko (chociaż ostatecznie mnie zbanował).
    MK robi w "pop kulturze politycznej" czyli w czymś czym Ścios nie zajmuje się wcale. (Od dawna uważam też, że Ścios trochę nie docenia ogólnie pop kultury, ale taki jego urok ;-)

    Ja też pamiętam niebywale kąśliwe wpisy MK na onecie. To było w czasach kiedy jeszcze miałem onet jako stronę startową (początki internetu, he, he...). M.in. z powodu opanowania onetu przez takie kanalie wykasowałem onet całkowicie i nie wchodzę od chyba 10 lat.

    Trzeba mu oddać, że rozprawienie się z kimś tak niewyobrażalnie zakłamanym jak Owsiak to nie jest błaha sprawa. Śledziłem wpisy o Artymowiczach. Wpis o "dwóch ruskich cwelach: Tusk i Komorowski" to też jeden z jego magnum opus. A teraz wpis o zapleczu Kukiza zdobył wielką popularność i może pobudzić synapsy wielu zagubionym, łatwowiernym młodym ludziom. (Notabene, wyprzedził tym wpisem ten wpis Ściosa.)

    Ścios jest dla mnie number one jeśli chodzi o analizy a MK niech dalej pracuje na swoją wiarygodność. Wcale nie trzeba mu tej pokuty ułatwiać. Ale tu tłumaczy swoją przemianę: KLIK

    OdpowiedzUsuń
  14. Mariusz Molik, Michał Toporny,

    Choć dziś jeszcze nie dostrzegam żadnych objawów "reorientacji w światowych stolicach", niewykluczone, że taki proces będzie powoli następował. Jeśli tak, stawiałbym sobie wówczas pytanie - dlaczego. Czy z powodu zmian zachodzących w III RP, czy może z uwagi na agresję Putina? To pytanie wydaje mi się bardzo istotne, bo od treści odpowiedzi będą zależały dalsze prognozy.
    Jeśli przywódcy Europy (i USA) dostrzeli wreszcie prawdziwe oblicze obecnego reżimu i chcieliby wesprzeć (lub nawet zainicjować) pozytywne zmiany (jak najbardziej we własnym interesie) - byłby to dobry znak. Wówczas, tylko od dzisiejszej partii opozycyjnej zależy, jak dalece potrafimy wykorzystać tak sprzyjającą koniunkturę.
    Jeśli jednak owa "reorientacja" ma podłoże w lęku przed Putinem lub tłumaczy się intencją wzmocnienia polskiego oporu wobec zakusów kremlowskiego watażki (po to, by uczynić z nas użyteczną tarczę- poligon) - będziemy traktowani niczym przedmiot w kiepskiej i obcej grze.
    Nie wierzę w dobre zamiary Berlina ani w mądry zwrot w polityce Obamy. Po 10 kwietnia 2010 roku ci przywódcy (i wielu innych) już pokazali, ile dla nich znaczy wolna Rzeczpospolita. Nie warto się łudzić, że dziś jest inaczej.
    Proponuję raczej patrzeć na pierwsze decyzje prezydenta Dudy i pokładać nadzieję tylko w naszym, polskim potencjale. To od polityki prezydenta i (ewentualnie) nowego rządu PiS, będzie zależała nasza pozycja w świecie. Reakcje innych państw są oczywiście ważne, ale tak, jak nie mogą być być podstawą naszych nadziei, tak też nie mogą przeszkodzić w realizacji naszych interesów.
    Bardzo ważne będą przyszłoroczne wybory prezydenckie w USA.Odkąd jednak na horyzoncie pojawiła się Hilary Clinton, obawiam się, że po takiej zmianie w Białym Domu musiałbym zweryfikować dotychczasowe oceny, jakoby B.Obama był najgorszym w dziejach prezydentem USA.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie chcę przynudzać ale jeszcze uzupełnię odnośnie moich żalów kościelnych.

    Taki tam jeden "katolicki celebryta" pisze: zamiast-klocic-sie-o-smolensk-powinnismy-dbac-o-ludzi ja mam wrażanie, że to oddaje pogląd wielu hierarchów. Kościół przeszedł nad 10.04.10 do porządku dziennego, takie udawanie jakby nic się nie stało. To mi cały czas tak skrzeczy bo 10.04.10 to najważniejsze wydarzenie w powojennych dziejach Narodu Polskiego. Wydaje mi się, że za komuny pewne sprawy ważne dla bytu narodu były tematem kazań i były obecne w świadomości księży. Teraz skupiono się całkowicie tylko na obyczajówce. W tym roku 10.04 zamówiłem mszę (nigdy wcześniej tego nie robiłem) w intencji ofiar i o bożą pomoc w poznaniu prawdy. Zrobiłem to bo nikt z całej parafii takiej mszy nie zamówił.

    Dlaczego hierarchowie, gdyby byli uczciwi wobec Narodu, o który maja się rzekomo troszczyć, powinni zachować się zupełnie inaczej niż to miało miejsce?:
    Czy to jest ważne czy Jezus został zabity, czy może zginął w wypadku? A czy to jest ważne czy opuścił grób samoczynnie czy uczniowie wynieśli jego ciało? No właśnie Kościół uczy, że to jest ze wszystkiego najważniejsze. A tę sprawę znamy tylko z opisu apostołów. Ci, którzy wierzą, uznają relacje apostołów za wiarygodną. Bez dowodów, zbadania terenu, dokładnych zdjęć, sekcji zwłok, itd.
    Dlaczego Kościół uznał niewyobrażalny, upokarzający rosyjski cyrk trwający nieprzerwanie od pierwszych minut zdarzenia, za wiarygodny niczym relacja apostołów? Krzyż pod siedzibą prezydenta mimo, że otoczony również przez nasłanych prowokatorów, wyrażał wg mnie sprzeciw wobec tego cyrku.

    Hierarchowie (wszyscy) przyjmując cyrkowca z brodą i w kłobuku uznali, że właściwie jeszcze na gorąco, pojednają się z Rosjanami, "przebaczą i poproszą o przebaczenie". Ja myślę, że owszem powinni prosić o przebaczenie ale Naród... Polski.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aleksander Ścios,

    ja z kolei znaki tej reorientacji widzę coraz wyraźniej :)

    Upłynęło 5 lat od wizyty Fotygi i Macierewicza w USA. Lobbowali za zainteresowaniem i pomocą dla sprawy wyjaśnienia tragedii 10.04.
    Wedle opisu pana Antoniego bardzo często spotykali się z reakcją: "ale o co chodzi, przecież wasz antykomunistyczny minister Radosław Sikorski wyjaśnił nam, że to był nieszczęśliwy wypadek".

    Niewątpliwie rosyjski najazd na Ukrainę i dosyć głupawa chęć upokorzenia USA wpłynęły na ową reorientacje. Chce tu wspomnieć i o takim elemencie jak bardzo dla nas korzystne zmiany w strukturach KPA w USA. To jest na pewno znaczący dla nas lobbing.

    (Uwaga zupełnie na marginesie - Jeb Bush jest chyba pierwszym amerykańskim politykiem z tej najwyższej ligi, który darował sobie spotkanie z naszym innym antykomunistą - Lechem Wałęsa)

    Ale decydujące jest to o czym Macierewicz: wielokrotnie pytany na spotkaniach, kiedy USA nam wreszcie pomogą. Mówił z niezwykłą konsekwencją:
    Najpierw pomóżmy sobie sami.

    Zwycięstwo Andrzeja Dudy otwiera nam nie tylko perspektywy o które zabiegali 5 lat temu Macierewicz z Fotygą.
    To zwycięstwo otwiera wszystko.

    Racje mieli ci, którzy wskazywali że te wybory będą kluczowe.i odsunięcie Bronisława K jest bezwzględnym warunkiem odzyskania Polski. Dobrze że wszystkim nam się to udało.

    Pozdrawiam,

    MM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz Molik,

      Stwierdzenie ministra Macierewicza - "najpierw pomóżmy sobie sami", w pełni koresponduje z treścią mojej wczorajszej odpowiedzi, jak również tego, co pisałem w "Nudis verbis".
      Nigdy nie powinniśmy liczyć na pomoc innych, jeśli sami nie potrafimy rozwiązać polskich problemów.
      Zwycięstwo pana Dudy tworzy oczywiście nową i niezwykle korzystną sytuację. Ale jest tylko pierwszym krokiem.
      Jeśli efektem tego zwycięstwa będzie zerwanie paktu okrągłostołowego oraz otwarte wypowiedzenie umów magdalenkowych, jest szansa, że wejdziemy na drogę odzyskania pełnej suwerenności.
      Jeśli natomiast polityka przyszłego prezydenta i (oby) zwycięskiej partii opozycyjnej, pozostanie w realiach III RP i będzie formą kontynuacji ułomnej państwowości - szybko utracimy efekty tej wygranej i szanse na wolną Polskę.

      Pozdrowienia

      Usuń
  17. Znaki reorientacji może i występują, ale występuje również ciekawa (nowa forma) obrony systemu. Niemieckie wydawnictwo z Passau, które w Polsce występuje pod nazwą Polska Presse, wpadło ostatnio na doskonały pomysł i wydaje lokalne wydania dziennik Fakt, pod nazwą Fakty...(nazwa miasteczka) w której występuje, nowością jest że wydaje je dla miasteczek 20-30 tysięcznych powiatowych. Informacje biorą od dziennikarzy lokalnych portali internetowych. Poruszane są tam 'ciekawe tematy' np ile wydał na nagrody wójt, który akurat był z PIS, ludzie by o tym nie słyszeli, lub słyszeli ale np z takiego portalu regionalnego, a teraz w każdym wiejskim! nawet sklepie są te fakty rozprowadzane, własnie dla reszty, która nie korzysta z internetu. Zupełna nowość na rynku, szczególnie podkarpacia, gdzie wiekszosc jeszcze głosuje na opozycje, przypuszczam że ta strategia występuje lub wystąpi na reszcie 'Ściany wschodniej'.

    OdpowiedzUsuń
  18. Szanowny Panie,

    Napisał Pan, że sondażowy wzrost popularności tzw. partii Kukiza wskazuje na działania operacyjne prowadzące do rozbicia realnej opozycji zagrażającej reżimowi. Wobec tego czy potrafi Pan wskazać ośrodek opozycyjny będący celem tych działań? W świetle wszystkich analiz, które przedstawiał Pan tutaj od wielu miesięcy, aktywność antysystemową trudno przypisać jakiejkolwiek zorganizowanej grupie lub partii na polskiej scenie politycznej. Druga kwestia to rola nowego prezydenta w tworzeniu alternatywy dla obecnie rządzącego układu. Nawiązał Pan do tego problemu w "niebezpiecznych pytaniach", które pozostają wciąż bez odpowiedzi.

    W moim mniemaniu scenariusz opisywany przez Pana wskazywałby na omnipotencję szeroko pojmowanych środowisk władzy. Jeżeli zgodzimy się, że sondaże reprezentują wyłącznie narzędzie kontroli nastrojów, to jak ocenić rzeczywiste postawy społeczne? Nie widzę w takiej sytuacji miejsca na zorganizowaną, publiczną działalność zbiorową, ponieważ byłaby ona zawsze narażona na manipulację lub odgrywanie roli dezintegracyjnej.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Trzeba przyjąć kurs na zderzenie z plutonami Wegesinów i Rusaków, doprowadzić do tego zderzenia i je wytrzymać. Wbrew wszelkiemu wrzaskowi. I z uśmiechem, elegancją i dziecięco naiwną bezwzględnością zneutralizować ich wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  20. ( Mój tekst ponizej ino gwoli zastanowienia się....)
    _______________________________
    Dziwi mnie brak rozsądku i politycznej kalkulacji strony opozycyjnej w Polsce.

    Ma wrażenie , że graniczy to wręcz z głupotą.
    Niezależnie, że Stonoga jest człowiekiem służb, że zadawał się i może nadal się zadaje się z rożnymi menelami politycznymi oraz służbowymi, to właśnie teraz, i to właśnie dzięki niemu, rząd sra pod siebie i nie wie gdzie uciekać.
    To on, a nie rzesze dziennikarzy i polityków opozycji, doprowadził do tej sytuacji.
    Od lat powtarzałem , że na bandytę najlepszy jest drugi bandyta, i to właśnie się wydarzyło .

    Zamiast trzymać mordę na kłódkę i cieszyć się, że dzięki temu, że służby się żrą, Polacy mają możliwość obserwować widowiskowy upadek reżimowego rządu, to w sferze medialnej i politycznej rozgrywa się prawicowa nagonka na tego, który to spowodował.

    Zamiast tym bardziej napuszczać meneli ze służb jednych na drugich, to , o dziwo tzw. prawicowi dziennikarze i politycy staja się sojusznikiem reżimu atakując Stonogę.
    Dla mnie to skrajna głupota !

    Jest sprawą oczywistą, że nikt normalny, że żadna partia opozycyjna czy też Ruch, albo Stowarzyszenie nie widzi w przyszłości sojuszu politycznego ze Stonogą, bo nie jest to człowiek godny zaufania.
    Ale jest też sprawą oczywistą, że wróg naszego wroga, któremu zabili matkę, a jego wsadzili do pierdla, przy swoim afekcie do odegrania się na nich , mając dostęp do informacji wrażliwych na ich temat, jest ważnym sojusznikiem przed wyborami które maja dobyć się za 4 miesiące.

    Czas , miejsce i jakość i ilość dokumentów ujawnionych przez niego nie mogły nadejść w lepszym momencie.
    Dlatego piszą to w obronie Stonogi !

    Słuchajcie durnie.
    Dajcie mu dalej pogrążać komunę, a nie walczcie z nim,plując przez swoje medialne przekaziory.
    Politycy prawicowi powinni zamknąć na jego temat mordy, bo sami dopiero do paru tygodni zaczynają właściwie określać obecny reżim, jego kadry oraz jego elektorat.

    To Stonoga dał wam przykład jak ich właściwie nazywać, a wy teraz jak te barany za nim powtarzacie.

    Ja od kilku lat na portalach społecznościowych takich jak Facebook , Twitter czy blogi , nie nazywałem tego rządu inaczej jak rząd reżimowy. Nawet Ścios był drugim po mnie w używaniu tego jedynie adekwatnego określenia.

    To ja, zanim się stało modne, nazywałem ich przez ostatnie lata złodziejami, przestępcami, menelami politycznymi, zdrajcami i świniami, a Polskę finansowym bankrutem.

    Wam ta odwaga przyszła dopiero wtedy, jak wygrał Pan Duda, a Stonoga masowo ujawnił dokumenty oraz wyzywał ich podobnie jak ja to czyniłem na publicznym forum You Tube , FB czy TT.

    Teraz, jak atakowany przez was Stonoga, odwinął się wam i powiedział parę niemiłych o was słów, to zaczynacie wyć i jeszcze bardziej nim się zajmujecie.

    Wróg jest jeden, barany !
    Komuna, POlszewia z przydupasami w postaci dewiantów, Peezelu śmierdzącego korupcją i układami jak niemyta 10 lat świnia, zmenelone służby oraz medialni i finansowi grandziarze.
    Nim się zajmujcie !

    Dlaczego, barany, idziecie do studii telewizyjnych i przy słusznej krytyce obecnego reżimu, zapominacie chłostać dziennikarzy , którzy z wami prowadzą te programy, bo to oni właśnie roztaczali przez ostatnie 10 lat parasol ochronny nad reżimem. To dzięki nim, dzięki temu , że świadomie sprzeniewierzyli się właściwemu wykonywaniu swojego zawodu zaufania publicznego, ten reżim mógł tyle lat bezkarnie rządzić !!!

    Panika związana z tym, że agentura może podłączyć sie do tworzących się lub istniejących Ruchów po prawej stronie, jest na tyle pożyteczna i uzasadniona, że wymusza na PiSie i jego potencjalnym koalicjancie, Kukizie, bardziej radykalne obietnice zmian w Polsce, niż te co w swoich głowach do tej pory mieli.

    Zamiast bać się, że Stonoga podłapie elektorat i trzeba będzie się z nim układać w koalicji, już dziś zacznijcie wpisywać w swój program wyborczy te istotne sprawy, o których on mówi!
    To ja was mam tego uczyć ?
    Barany !

    OdpowiedzUsuń
  21. Cyt: "Zwycięstwo pana Dudy tworzy oczywiście nową i niezwykle korzystną sytuację. Ale jest tylko pierwszym krokiem.
    Jeśli efektem tego zwycięstwa będzie zerwanie paktu okrągłostołowego oraz otwarte wypowiedzenie umów magdalenkowych, jest szansa, że wejdziemy na drogę odzyskania pełnej suwerenności.
    Jeśli natomiast polityka przyszłego prezydenta i (oby) zwycięskiej partii opozycyjnej, pozostanie w realiach III RP i będzie formą kontynuacji ułomnej państwowości - szybko utracimy efekty tej wygranej i szanse na wolną Polskę"

    Pamiętając rok 2007, w świetle takich działań jak te: http://niezalezna.pl/68004-testament-komorowskiego-czyli-skorumpowana-demokracja, czy też takich : http://niezalezna.pl/68006-skok-platformy-obywatelskiej-na-trybunal-konstytucyjny-nocna-zmiana-w-senacie, oraz tysięcy innych prowadzonych na niższych szczeblach, łatwo zrozumieć jak zabójczo prawdziwe mogą okazać się te słowa.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Wojciech Sumliński:

    Stonoga to jest nowe objawienie, to jest nowy Mesjasz, który walczy z systemem. To jest właśnie podstępna, wielopoziomowa, wyrafinowana gra. Służby specjalne są wytrenowane w takich grach operacyjnych, gdzie gra toczy się na pierwszym planie, ale ludzie nie wiedzą, co się dzieje w tle. Nie mają o tym zielonego pojęcia, że to, co się dzieje na pierwszym planie jest teatrem dla opinii publicznej. A prawdziwa treść jest za kurtyną, jest przedstawiona tak, że przeciętny człowiek tego nie widzi
    - - - - - - - - -
    W tej chwili dzieją się rzeczy, których wiele osób nie rozumie. Po prostu następuje przegrupowanie sił. Po klęsce Bronisława Komorowskiego, układ, który dotąd niszczył Polskę zdał sobie sprawę, że dalej nie da się już jechać samą Platformą i szykowana jest szalupa po szalupie. Ta pierwsza to była szalupa z panem Petru, ta druga to jest szalupa z panem Stonogą. Być może nie jest to ostatnia szalupa, ale ta jest rzeczywiście przygotowana w sposób niezwykle staranny i w sposób bardzo sprytny.

    http://wpolityce.pl/polityka/256111-sumlinski-o-stonodze-to-jest-wlasnie-podstepna-wielopoziomowa-wyrafinowana-gra-sluzb

    No właśnie, w kogo uderzają rewelacje p. Stonogi? Z tego co wiem - w najważniejszych ludzi systemu: "Radka" Sikorskiego, co to "podjął decyzję" o rezygnacji; Vincenta Rostowskiego, noblisty w dziedzinie ekonomii; p. Arłukowicza - człowieka niezależnego od wszystkiego i od zawsze; panią premier Kopacz, polską M. Thatcher, kobietę-vulcan odwagi (biorę dzieci i uciekam) i suwerennej myśli itd. No, może troszkę nie pasuje do tej układanki p. Belka. Ale po pierwsze wziął na siebie (zlecone) ryzyko wyjścia z cienia partii wewnętrznej i pokazania twarzy (ktoś stamtąd musi ukazywać gromowładne oblicze Światowida, żeby w menażerii był spokój), a po drugie nic mu nie będzie, nawet mimo wskazówek pani Gronkiewicz-Waltz o rozwadze.

    Natomiast nic na razie nie wiadomo o antysystemowej walce p. Stonogi z jądrem systemu, którego „nie ma”, stąd i jego kierownictwo nie może bacznie śledzić rozwoju sytuacji w brzmieniu kremlowskich kurantów.

    Tomasz Lis wyjaśnia przecież, że takie rozważania to „spiskowa teoria dziejów” i „paranoja”, w dodatku „obrzydliwa” – jak dorzuca jego gość, S. Niesiołowski.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  23. Ruch Kukiza trzecią siłą... Tego się właśnie boję, tym bardziej, że nasz bohater jest ponoć wystawiony, finansowany, wspierany przez tzw. układ wrocławski (pisze też o tym w licznych artykułach Matka Kurka... nie wiem, kim jest ten bloger).

    Wojciech Sumliński ostatnio dowodzi, że trzecią siłą przygotowywaną przez służby w wielopiętrowej kombinacji operacyjnej jest z pewnością ruch Ryszarda Petru oraz pan Stonoga. "Do trzech razy sztuka" pomyślałam sobie, słuchając jego słów. Bałam się jednak nawet pomyśleć, że trzecim, obok Petru i Stonogi, może być Kukiz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Programowanie

      Znam trochę ludzi ze środowiska muzycznego. Twierdzą oni, że trybun ludowy, pan Kukiz, swego czasu sporo pijał i nie tylko. Nic w tym złego, o ile taki człowiek nie chce swoich zwidów uznać za rzeczywistość i przenosić na zbiorowość.

      Niestety, nasi rodacy podłapią każdą ubecką "alternatywę", byle jak najdalszą od zdrowego rozsądku, w czym zresztą pomagają im "podrasowywane" wyniki wyborów.

      Po p. Kukizie spodziewam się dokładnie tego, do czego jest oddelegowany - skierowania w gwizdek całej pary, otumanienia, zniechęcenia, rozwalenia sejmu, wyizolowania nowego prezydenta.

      Jeśli okaże się inaczej - że jest on uczciwym człowiekiem, sprawnym (profesjonalnym) polskim politykiem, który pomoże rozwalić wpływy sowiecji w Polsce - wejdę pod stół i odszczekam.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Do trzech razy sztuka, czyli z Kukizem (po dwóch niewypałach) im wyjdzie. Kukiz to ich najdoskonalszy produkt.

      Pozdrawiam również

      Usuń
  24. @Chris K

    Jeżeli zgodzimy się, że sondaże reprezentują wyłącznie narzędzie kontroli nastrojów, to jak ocenić rzeczywiste postawy społeczne? Nie widzę w takiej sytuacji miejsca na zorganizowaną, publiczną działalność zbiorową, ponieważ byłaby ona zawsze narażona na manipulację lub odgrywanie roli dezintegracyjnej.

    Drugi obieg - to recepta na manipulację. Szybka analiza informacji i tworzenie własnego przekazu. Oczywiście zasięg działania musi być szeroki. O ile nie martwię się o ocenę postaw społecznych (można tworzyć alternatywy - własne badania sondażowe), o tyle trudne wydaje się stworzenie takiego systemu wyborczego, który nie byłby deklamacją uzgodnionego wyniku - jeśli bazować na obecnym rozwiązaniu centralnym. Dlatego pomysł z RKW i alternatywnym zliczaniem głosów wydaje się być właściwym, ale wymaga dużego wkładu w zasoby ludzkie...

    Co do działalności zbiorowej jeszcze - a co Pan powie na działalność rozproszoną, jeśli zbiorowość podlega dezintegracji?

    OdpowiedzUsuń
  25. Czyżby historia szykowała przykrą niespodziankę? Kilka wydarzeń - cytatów z prasy:

    "Do niecodziennego incydentu doszło w niedzielę w Watykanie w czasie południowej modlitwy Anioł Pański. Jeden z wypuszczonych przez Benedykta XVI gołębi pokoju został zaatakowany przez mewę - donosi brytyjski tabloid "Daily Mail" na swoim portalu." - wiadomosci.wp.pl

    "Papież Franciszek i patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl piszą do siebie regularnie listy - twierdzi "Corriere della Sera" i dodaje, że choć nie wiadomo, kiedy dojdzie do ich pierwszego spotkania, to Watykan wyciąga rękę do Moskwy widząc w niej sojusznika. (...) Publicysta "Corriere della Sera" Massimo Franco podkreśla, że watykańska dyplomacja nie podziela stanowiska Zachodu wobec Rosji, polegającego na jej izolowaniu w związku z konfliktem ukraińskim. Dla Franciszka nie istnieją "przeciwstawne bloki", o czym mówił w przemówieniu w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Oznacza to zaś, że Stolica Apostolska uznaje zimną wojnę za definitywnie skończoną, a jej wskrzeszenie uważałaby za anachronizm - tak stanowisko Watykanu wobec Moskwy przedstawia włoski komentator. (...) Według "Corriere della Sera" dwustronne kontakty są tak obecnie dobre, że w pierwszej połowie przyszłego roku watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin pojedzie prawdopodobnie do Moskwy. (...) Prezydent Władimir Putin "uczynił wszystko, by na Bliskim Wschodzie zaprezentować się jako swoisty chrześcijański car wypełniając pustkę, pozostawioną przez kraje europejskie i częściowo też USA" - zauważa publicysta włoskiego dziennika. Jego zdaniem rosyjski prezydent przedstawia się jako "obrońca mniejszości i wartości religijnych", nie tylko katolickich, ale także prawosławnych w regionie bliskowschodnim.
    Franco ocenia, że obecna watykańska Realpolitik wobec Moskwy w miejsce Ostpolitik z czasów zimnej wojny niesie jednak ze sobą ryzyko zepchnięcia w cień odpowiedzialności Rosji za kryzys na Ukrainie. Lecz w obecnej fazie, jak stwierdza, za Spiżową Bramą dominuje opinia, że to strategia Zachodu wobec Rosji jest bardziej agresywna i wręcz prowokacyjna. Unikając tworzenia klimatu napięcia Watykan widzi w Putinie sojusznika w kwestiach, określanych jako "nie podlegające dyskusji", a więc obrony wartości chrześcijańskich." - rp.pl

    "Papież zaapelował do Władimira Putina o "szczery i wielki wysiłek" na rzecz pokoju na Ukrainie. Następnie, wręczając medal Anioła Pokoju, tłumaczył prezydentowi: - To medal wykonany przez artystę w ubiegłym wieku. To Anioł Pokoju, który wygrywa wszystkie wojny i mówi o solidarności między narodami." - fakt.pl

    ""Wzajemne złudzenia" - tak środowe spotkanie papieża Franciszka z Władimirem Putinem skomentowała Marta Dassu, była wiceszefowa włoskiego MSZ. Putin się łudzi, że wizyta u papieża uwierzytelni politykę zagraniczną Kremla. Z kolei Watykan rozmyśla o roli mediatora w konfliktach międzynarodowych. Sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin chciałby powołać "ośrodek mediacji papieskiej" w kurii rzymskiej, by chronić "boży dar, jakim jest pokój". To wprowadziłoby Watykan w centrum światowej dyplomacji." - PAP

    Sytuacja jest rozwojowa... Ochrona "bożego daru, jakim jest pokój" przez "ośrodek mediacji papieskiej" skończy się zapewne tak, jak zdarzenie na Placu Św. Piotra w Rzymie: mewa zadziobie gołąbka pokoju. A wszystko to będzie efektem nie nazywania przez Kościół zła po imieniu i "mizdrzeniu się do kłamców, złodziei i bandytów", jak napisał w komentarzu z 11 czerwca Marcin Ís.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie przewidziane są boskie plany.

    OdpowiedzUsuń