Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 11 maja 2011

„TRZECIA SIŁA” - DROGA DONIKĄD

Po publikacji tekstu „KTO BUDUJE „TRZECIĄ SIŁĘ”? wystarczyło zaczekać kilka dni, by plany i intencje środowiska opisanego w artykule stały się w pełni oczywiste. Sam tekst (co bardzo cieszy autora) wywołał żywą dyskusję i choć na chwilę odwrócił uwagę od zabójczej, propagandowej „bieżączki”. Jeśli nawet część odbiorców nie chciała dostrzec opisanych w nim mechanizmów lub uległa demagogii „polemistów” przypisujących mi niestworzone brednie, wypada się cieszyć, że cierpliwe oczekiwanie przyniosło nadspodziewany efekt.
W sposób przejrzysty intencje środowiska skupionego wokół portalu „Nowy Ekran” wyłożył bowiem właściciel tego miejsca Ryszard Opara. Przyjąłem ten tekst z prawdziwą ulgą.
Z trzech powodów. Po pierwsze – nie pozostawia najmniejszych złudzeń, co do zamysłów pana podpisującego się „Polak Patriota Humanista”. Po wtóre – zawiera „koncepcję” doskonale znaną i wielokrotnie rozgrywaną w środowiskach związanych ze służbami  PRL, a przez to dogłębnie rozpoznaną i zdefiniowaną. Nawet forma, w jakiej Opara podaje swoje „rewolucyjne” myśli, pozwala precyzyjnie zidentyfikować ich źródło. Jest zatem szansa, że większość odbiorców sama dostrzeże zagrożenie i nie zechce posiłkować się wnioskami Ściosa. Po trzecie – wyjawienie prawdziwych intencji założyciela NE nastąpiło na tyle wcześniej, że neutralizacja negatywnych wpływów tego środowiska nie powinna nastręczać trudności.
W wyniku pracy pana Opary otrzymaliśmy więc materiał zawierający totalną (choć mocno ukierunkowaną) krytykę obecnego status quo, w którym Polska jawi się jako twór zdominowany przez dwie, zgodnie koegzystujące siły. Wizję tę autor okrasił kilkoma demagogicznymi frazesami na temat partii politycznych oraz „makiawelicznym” pytaniem do prezesa PiS - „ czy rzeczywiście chce wygrać wybory, czy naprawdę chce rządzić Naszym Krajem? Czy przypadkiem nie woli być męczennikiem Opozycji” i równie głębokim, skierowanym do Platformy -  „Czy tak naprawdę PO chce rządzić? Bo i PO co?”. Mamy też ocenę polskiej sceny politycznej:  „MY - miłościwie Wam panująca klasa polityczna -i tylko MY mamy racje i prawa. Przecież po to powstała obecna ordynacja wyborcza – aby NIKT , kto się odważy, nie miał szans na zmianę Status-Quo.!!!”  oraz zgodny z powyższymi kanonami uniwersał : „Ludzie, Polacy - na miłość Boską! To wszystko -to ten sam Teatr, ci sami Aktorzy komedii politycznej – od 22 lat”.
Tekst Ryszarda Opary kończy się  zdecydowaną deklaracją:
Nie, nie będziemy przepraszać. Zrobimy wszystko, żeby NE zakłócił sielankę politycznego estabilszmentu. Panowie Politycy – Panowie Po-słowie – JWP Panie Prezydencie. Jest jeszcze NARÓD – są OBYWATELE. Dopóki oni są – jest POLSKA. Nowy Ekran rzuca rękawicę istniejącemu „status quo”.
Inicjujemy budowę prawdziwego Państwa Obywatelskiego. Będziemy informować ludzi, elektorat – jaki jest aktualny stan Rzeczpospolitej, jaki jest Bilans Otwarcia, jakie są zagrożenia. Będziemy informować, edukować – będziemy zmieniać „status quo”. Albo z tego skorzystacie albo ludzie sami skorzystają.”
Nie sposób tego fragmentu nie zestawić z mocnym cytatem z odezwy stowarzyszenia Pro Milito sprzed trzech lat. Oficerowie LWP napisali wówczas:
Obywatele Rzeczypospolitej – Rodacy - dobrze wiedzą, że „dwa razy nie wchodzi Człowiek do tej samej rzeki”. Tak więc, każdy z nas pozostaje „sobą”.
Nie dopuścimy, aby nasze potrzeby były fiksowane, a żołnierskie biografie bezczeszczone.
Nie chcemy rozgłosu, ale też nie pozwolimy by nas lekceważyła „hałastra cienkoszyich, łysiejących wodzów”. Hasła: „Przede wszystkim człowiek”, powszechna i skuteczna Obronność Rzeczypospolitej – stanowią siłę nośną naszego Stowarzyszenia. Nie będziemy: -Prosić!; Meldować się !; Awanturować!; Korzyć!; Pełzać!”
Choć po lekturze elaboratu pana Opary powinno się zachować samarytańskie milczenie i nie zaprzątać więcej uwagi  projektami prywatnego forum blogerskiego, trudno nie dostrzec, jaki spektakl rozgrywa się na naszych oczach.  Jeśli w ogóle warto pochylać się nad tego rodzaju twórczością, to tylko w tym celu, by wskazać źródło owych koncepcji i zdefiniować środowisko, które za nimi stoi.
Istotę „filozoficznej” myśli wytyczającej „trzecią drogę” znajdziemy w wiekopomnym dziele Andrzeja Leppera “Każdy kij ma dwa końce. Nowa droga dla Polski” z roku 2001. Tam też Lepper (czy raczej ten, kto książkę napisał) dokonał oceny kondycji polskiego społeczeństwa, które w wyniku codziennych doświadczeń nabiera wręcz metafizycznego przeczucia nadchodzącej katastrofy. Jest to doświadczenie bliskie również panu Oparze, który w swoim tekście kreśli apokaliptyczną wizję 2016 roku, gdy o polskości mają nam przypominać „wierzby płaczące, Radio Maryja, muzeum Wojska Polskiego i pomnik Kaczyńskiego”. Lepper przyczyn upadku Rzeczpospolitej upatrywał w niewłaściwie obranym kierunku reform oraz niechęci elit do „pochylania się nad problemami maluczkich”. Opara postrzega je w  „nieparlamentarnych wyborach” – „całkowicie Partyjnych. To będzie zwyczajna walka o byt, miejsca i o podział (według tzw „klucza partyjnego”) dostępu do „poselskich koryt” - w chlewie zwanym przez Nich – Polska”.
Pamiętamy lepperowskie hasło „Oni już byli”. W zamyśle twórcy. obnażało nieprzydatność obecnych elit politycznych oraz wskazywało na wspólny im rodowód i spuściznę złych rządów. Nie inaczej sprawa wygląda u Opary, dla którego „Co za różnica, kto rządzi czy raczej - „nie-rządzi”. Massmedia zmuszają nas do opowiadania się tylko za złym „Kaczorem” lub dobrym Donaldem.”
Panaceum na dolegliwości III RP miała zatem stać się “trzecia droga” - ustrój oscylujący pomiędzy kapitalizmem, a komunizmem, koncentrujący się na socjalnym zabezpieczeniu społeczeństwa przy jednoczesnym prowadzeniu gospodarki rynkowej. W tej populistycznej, utopijnej wizji Polski pod rządami Leppera wszystkim miało być dobrze - dzięki wszechobecnej równości i sprawiedliwości, darmowej edukacji, służbie zdrowia, niskim podatkom i wysokim emeryturom. Krytyka komunizmu, (mimo wad, nie był taki zły), oraz kapitalizmu (tu widać samo zło) doprowadziła Leppera do rozwinięcia koncepcji „trzeciej drogi”, opartej głównie na: „praworządności”; „respektowaniu przez jednostkę interesów ogółu”; „państwie w roli przyjaciela i wychowawcy obywatela”; utrzymaniu własności państwowej w najważniejszych sektorach gospodarczych, kontroli cen, wyższych podatkach dla zamożnych, niższych dla ubogich; kontroli banków i obiegu pieniądza i tym podobnych pomysłach.
- „Poszczególne partie polityczne różnymi sposobami starają się umacniać swoją pozycję w mediach, także publicznych, aby móc je wykorzystywać w swoich celach propagandowych, wykazują jednak niewiele troski o to, aby media publiczne służyły społeczeństwu, jego edukacji i kulturze.” – dowodził Lepper.
- „Szafa gra - przygrywa TVP/TVN. Przecież NIKT nie ma pieniędzy, środków, mediów. Nieważne są jakieś wyimaginowane prawa czy racje obywateli. Przecież Polska to tylko puste hasło na użytek propagandy. Opium dla Narodu.” – wtóruje dziś Opara
We wszystkich sprawach, o których tu mowa, niezbędne jest nowe spojrzenie, wolne od doktrynalnych założeń, nowe podejście do nich, nowa droga. Na takie spojrzenie nie mogą się zdobyć ci, którzy już byli.” – pisał mędrzec z Samoobrony.
 - „To wszystko -to ten sam Teatr, ci sami Aktorzy komedii politycznej – od 22 lat. Czasem zmienią maski i stroje lub nawet odważnie stwierdzą, że inną sztukę grają. Ale to ta sama komedia, re-adaptowany dramat lub „wojna domowa -trochę na gesty, trochę na słowa”- bez żadnego kroku naprzód.” – konkluduje australijski biznesmen.

Takich cytatów –analogii można wskazać wiele. Gdy za kilka dni powstaną kolejne odcinki dzieła pana Opary, jestem przekonany, że koncepcja budowy „państwa obywatelskiego” będzie łudząco przypominać „rewolucyjne” pomysły Andrzeja Leppera i odwoływać do myśli założyciela Samoobrony.
Pozostawiając tę egzegezę na inne czasy, zwróćmy raczej uwagę na „czynnik ludzki” oraz pewną chronologię zdarzeń. Pozwoli ona zrozumieć, że istniejąca w przeszłości wizja Samoobrony – jako nośnika interesów środowiska „oficerów LWP”, znajduje dziś odzwierciedlenie  w projekcji pomysłów związanych z  „trzecią drogą”. Albo więc Ryszard Opara jest kontynuatorem „myśli politycznej” Leppera  albo za tym projektem skrywają się te same postaci i środowiska.
 9 lipca 2007 roku Andrzej Lepper - wicepremier i minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi został odwołany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego z obu stanowisk. Premier Kaczyński poinformował, że z materiałów, z którymi się zapoznał, wynika, iż "Lepper jest w kręgu podejrzanych" i że chodzi o "bardzo dużą łapówkę, liczoną w milionach złotych".
5 sierpnia 2007 r, podczas konferencji prasowej Lepper ogłosił, że ministrowie Samoobrony po powrocie z urlopów oddadzą się do dyspozycji premiera. Oskarżył też Jarosława Kaczyńskiego o rozpad koalicji. Trzy dni później premier Kaczyński podjął decyzję o zdymisjonowaniu ministra Janusza Kaczmarka. Do dymisji podał się także Komendant Główny Policji Konrad Kornatowski.
13 sierpnia premier odwołał wszystkich ministrów LPR i Samoobrony.
7 września 2007 roku posłowie zadecydowali o skróceniu V kadencji Sejmu RP, a Prezydent Lech Kaczyński na wniosek premiera odwołał niektórych ministrów rządu i wyznaczył termin wyborów parlamentarnych na 21 października.
12 września 2007 roku, w czasie największej politycznej gorączki, gdy los koalicji PIS-LPR-Samoobrona był już przesądzony, odbyło się zebranie założycielskie Stowarzyszenia Pro Milito. Wśród założycieli znaleźli się ludzie związani dotychczas z partią Andrzeja Leppera.
W tym samym czasie, dzisiejszy bloger i „ideolog” Pro Milito Michał Podobin (publikujący również na NE) pisał pod datą 14 września: „Rozdając karty do tych wyborów zadbali o warunki dające im przewagę w starciu z pozostałymi uczestnikami tych przepychanek. Przede wszystkim, poprzez odcięcie się od dotychczasowych sojuszników / LPR i Samoobrona / i stworzenie wrażenia, że w wyborach liczą się tylko dwa ugrupowania-PiS i PO. Oczywiście byłych koalicjantów niszczono jeszcze w ramach koalicji, podkładając im różnego rodzaju świnie. [...] Tych 460 posłów i 100 senatorów okazało się być w swojej masie niedojrzałymi do ponoszenia odpowiedzialności za państwo i naród. To my, zamknięci w swoich mieszkaniach twierdzach, wpatrzeni w szklany ekran pozwoliliśmy im na bezkarne swary, kłótnie, kopanie pod stołem, wzajemne opluwanie się i podkładanie sobie świń i inne niegodne reprezentanta narodu gierki, przy których oni żyjąc dostatnio, zabawiali się na nasz koszt.”
Nerwowe reakcje środowiska „oficerów LWP” były w pełni uzasadnione. Warto pamiętać, że w Samoobronie i wokół tej partii swoje miejsce znalazło wielu późniejszych członków Pro Milito, a upadek koalicji rządzącej oznaczał dla nich utratę wpływów oraz pozbawiał ważnego, politycznego „nośnika” interesów. Najwyraźniej więc, po upadku koalicji środowisko to poszukiwało innych form zaistnienia na scenie politycznej i sposobiło do znalezienia kolejnej grupy gotowej do odegrania roli politycznego medium. Charakter stowarzyszenia, powołanego dla „pomocy socjalno-bytowej, aktywizacji zawodowej i edukacyjnej dla rezerwistów i emerytów wojskowych” nie przekreślał politycznych ambicji jego przywódców, tym bardziej, gdy na czele Komendy Głównej stawał gen. Tadeusz Wilecki – onegdaj uczestnik „obiadu drawskiego” i kandydat w wyborach prezydenckich z wynikiem O,16 %.  
To on na mityngu Samoobrony w Sali Kongresowej Pałacu Kultury wywołał entuzjazm zgromadzony, gdy wyjawił główny cel kampanii wyborczej, którym miało być "przewietrzenie polskiej sceny politycznej, która przypomina stajnie Augiasza". Jako środek do realizacji celu Wilecki wskazał wówczas - "bicie w mordę i patrzenie czy równo puchnie". Gdy Lepper ogłosił, ze sam będzie kandydował, odtrącony Wilecki nawiązał kontakty ze Stronnictwem Narodowym.
W tym czasie, jednym z najbliższych współpracowników Leppera był gen. Zenon Poznański – dziś członek władz Pro Milito. W 2005 roku gen. Poznański nie krył związków partii Leppera z oficerami ludowej armii – „Wspólnie ze mną w Samoobronie działa wielu oficerów, chorążych i podoficerów. Działają oni na terenie całego kraju. Jest i kilku generałów. [...]Partia dostrzega nasza pracę i kilku z nas kandyduje do parlamentu na wysokich pozycjach. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że kierownictwo Samoobrony docenia naszą wiedzę i zaangażowanie. Jestem przeświadczony, że środowisko wojskowe będzie miało poważne przedstawicielstwo w parlamencie w ramach Samoobrony.”
Gdy pod koniec 2007 roku pismo „Dziennik” głosiło, że na „czarnym rynku” istnieje możliwość zakupu aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI oraz epatowało czytelników informacjami pochodzącymi rzekomo z tego tajnego dokumentu, dziennikarz pisma Tomasz Butkiewicz wskazywał, że w aneksie ma być opisana postać gen. Poznańskiego: 
Zenon Poznański – pisał Butkiewicz -  to emerytowany generał Ludowego Wojska Polskiego, który na początku lat 90. wszedł do polityki. [...] Później doradzał prominentnym politykom SLD, a ostatnio Andrzejowi Lepperowi, szefowi Samoobrony. Poznański - według twórców raportu - miał stworzyć wokół siebie grupę wojskowych, którzy mieli nieformalny wpływ na decyzje polityków. Aneks próbuje udowodnić tezę, że wokół byłych wojskowych powstawały patologiczne układy.”
W latach 90. Poznański był szefem Obrony Cywilnej oraz szefem sekretariatu Komitetu Obrony Kraju przy prezydencie Lechu Wałęsie. Doradzał również w sprawach bezpieczeństwa i obronności premierom Oleksemu, Cimoszewiczowi i Millerowi, a na początku 2003 roku został głównym ekspertem Samoobrony. Na stronie internetowej tej partii można było znaleźć tyrady Poznańskiego. Warto przytoczyć ich fragment, ponieważ blisko korespondują ze znaną nam dziś retoryką:
Elity polityczne nas zawiodły. Polacy wywalczyli wolność i demokrację, a w zamian zostali okradzeni z miejsc pracy i zabezpieczenia socjalnego. [...] wcześniej Samoobrona te prawdy głosiła i głosi. Samoobrona wyrosła z buntu Polaków przeciwko błędom transformacji i patologii elit politycznych. Stąd też domagamy się poszanowania praw rodaków do: pracy, godnych rent i emerytur, bezpłatnej opieki lekarskiej, bezpłatnej edukacji, zasiłku dla bezrobotnych, którzy nie z własnej winy nie mogą znaleźć pracy. O te prawa walczymy i walczyć będziemy.”
W tekście Piotra Lisiewicza i Tomasza Sakiewicza z „Gazety Polskiej” zatytułowanym „Tajna broń WSI” z roku 2004 wymieniono kilka nazwisk doradców SO .: „  W Samoobronie – zarówno w jej warszawskiej centrali, jak i w terenie – roi się od wojskowych. [...] Doradcą Samoobrony w czasie prac nad ustawą był Marek Mackiewicz. W niedawnym tekście w „Rzeczpospolitej” na temat WSI, Mackiewicz występuje jako były szef kontrwywiadu wojskowego. [...]Zbigniew Wassermann pamięta, jak Samoobrona próbowała forsować na eksperta sejmowej komisji ds. służb specjalnych Kazimierza Głowackiego – w połowie lat 90. szefa WSI. [...] Wokół Leppera kręci się także Konstanty Malejczyk, w latach 1994-96 szef WSI, zamieszany w aferę związaną z nielegalnym handlem bronią. Malejczyk w wojsku związany był  z generałem Tadeuszem Wileckim, który współpracował blisko z Mieczysławem Wachowskim (dziś związany z Samoobroną) i prezydentem Lechem Wałęsą. [...] Były rzecznik partii Krzysztof Socha był oficerem politycznym – pułkownikiem LWP.”
W artykule wskazywano również na ścisłe związki Samoobrony z Partią X Stana Tymińskiego: „Nasi informatorzy uważają, że pomysł WSI, by ugrać swoje przy pomocy radykalnych partii populistycznych, takich jak Samoobrona, ma historię tak starą jak III RP.  Były szef MSW  Andrzej Milczanowski mówił wprost, że Tymiński i partia X to był pomysł WSI, wskazywał nawet konkretnych ludzi, którzy tę operację organizowali – wspomina Jarosław Kaczyński”.
Na uwagę zasługuje również fragment, w którym ukazano ideowe korzenie tego towarzystwa:  
Wielu przywódców Samoobrony i Partii X wywodzi się z tego samego środowiska – betonowego skrzydła PZPR. Lider Partii X, Józef Kossecki – był w latach 80. publicystą tygodnika „Rzeczywistość”. Zastępcą redaktora naczelnego tego pisma był Bolesław Borysiuk, dziś jeden z najważniejszych doradców Andrzeja Leppera. Gazeta Kosseckiego i Borysiuka silnie powiązana była z wojskiem.
Układy środowiska „Rzeczywistości” z wojskiem wynikały z rodowodu ideowego, związanego z nazwiskiem przywódcy frakcji PZPR  Mieczysława Moczara. Moczar, współpracownik sowieckiego wywiadu wojskowego GRU, szefował Związkowi Bojowników o Wolność i Demokrację (narodowo-komunistycznej ZBoWiD). Pod jego przywództwem organizacja ta zyskała na znaczeniu i żyła narodowo-komunistyczną retoryką.”
W cytowanym opisie znajdujemy rys formacji nazwanej ongiś przez środowiska pomarcowej „opozycji demokratycznej” mianem "endokomuny". Powstała ona, gdy partia komunistyczna walcząc ze swoim skrzydłem rewizjonistycznym i tzw. liberalną inteligencją sięgnęła w późnych latach 50. i 60. do arsenału haseł Narodowej Demokracji i przyswoiła sobie jej retorykę. Trzeba przy tym pamiętać, że zjawisko „moczaryzmu” było znacznie szerszym fenomenem, wykraczającym poza frakcyjne rozgrywki w PZPR. Wytworzyła się wówczas formacja "narodowego komunizmu" akcentująca swój ideologiczny charakter, służalczość wobec ZSRR i niechęć do rewizjonistów jako grupy zdominowanej przez ludzi pochodzenia żydowskiego. Formacja ta, wbrew twierdzeniom jej przeciwników, nie miała nic wspólnego z Narodową Demokracją, bowiem jej zasadniczy cel nie uwzględniał w ogóle postulatu niepodległości Polski bądź likwidacji systemu zniewolenia, a sprowadzał się do walki o władzę i zastąpienia jednej komunistycznej bandy drugą.    
Tego rodzaju indoktrynacja wytworzyła z czasem pewien typ myślenia, który pomimo formalnego „upadku komunizmu” przetrwał do dziś i jest obecny w polskim życiu publicznym. Ów typ mentalności charakteryzuje przede wszystkim sprzeciw wobec rzekomej dominacji Zachodu oraz podważanie naszej przynależności do kręgu zachodniej cywilizacji. Zasadniczą cechą jest odwoływanie się do ksenofobicznych odruchów, a jednocześnie propagowanie postawy służalczości wobec Związku Sowieckiego/Rosji, zwykle ukrytej za zasłoną „realizmu geopolitycznego” lub zakamuflowanej hasłami „słowiańszczyzny”.  Mimo, iż na początku lat 90. propaganda ta spotkała się z silnym oporem społecznym, to po wprowadzeniu gospodarki wolnorynkowej nastąpiła wyraźna rewitalizacja nastrojów antyzachodnich. Wolny rynek, a zwłaszcza jego negatywne aspekty, w wielu grupach społecznych utożsamiane były z ekspansją Zachodu i kojarzyły się z negatywnymi skutkami wprowadzania kapitalizmu. Postawa ta objawiała się zwykle sympatią w stosunku do Rosji i wrogością wobec Zachodu, w szczególności kontestowała naszą obecności i aktywność militarną w NATO. Dziś najczęściej bywa ubierana w hasła narodowe i „bogoojczyźniane”,   głosząc obronę niepodległości Polski, głównie przed dominacją Zachodu. W sferze polityki społecznej bazuje na prymitywnym populizmie, a odwołując się do autentycznych problemów i potrzeb Polaków wskazuje im utopijną i bliżej nieokreśloną  wizję „trzeciej drogi”.


CDN...  



11 komentarzy:

  1. Dokładnie kwartał temu zabrałem sie z NE, po kilku dniach pobytu. Nawet trudno pochwalić sie jakimiś intuicjami skoro nachalna promocja "Alefa Sterna" sama wołała że to miejsce jest po to by oszukać by wprowadzić zamieszanie.

    Sieć niewatpliwie stała się obiektem zainteresowania to i nie dziwi że wróciła uniwersalna metoda: jak nie możesz czemuś się przeciwstawić - włącz się w to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Ścios nie podoba się tekst jednego autora z Nowego Ekranu to obrzucasz Pan błotem wszystkich autorów. Dlaczego nie obrzycasz Pan błotem np. szefa Salon24 na bolszewickim pasku, który skasował większość tekstów tak moich jak i innych blogerów piszących o mordzie smoleńskim. Nie było rozkazu wierchuszki?

    Pachniesz Pan iście bolszewicką szkołą oczerniania ludzi, zapachem kogoś kto w bolszewii się urodził i życie w niej spędził. Ja w łajnie tym żyć nie mogłem i uciekłem przy najbliższej sopsobności grubo ponad trzy dekady temu. Nie mam waszych kompleksów i nalotu sowieckiego, którego macie tu wszyscy o niebo więcej niż myślicie.

    Żebyś Pan więcej podłości nie smarował o poglądach autorów Nowego Ekranu to poczytaj to:

    http://oro.nowyekran.pl/post/13500,stroj-dla-polski
    http://oro.nowyekran.pl/post/13894,stroj-dla-polski-cd

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakkolwiek nie było by nam po drodze z PiS, obowiązkiem każdego patrioty, w tym momencie naszej historii, jest poprzeć PiS. To kwestia absolutnie priorytetowa. Miarą suwerenności będzie wyjaśnienie okoliczności tragedii 10.04.10 i postawienie przed sądem winnych. Jeśli to się nie dokona to będziemy mogli stwierdzić, iż nie mamy państwa. Dopiero w suwerennym państwie możemy zacząć się różnić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście zawsze murem popierałem PiS i nawet zerwałem kontakty z tymi z rodziny, którzy głos oddali na PO. Ogromna większość w Nowym Ekranie na nikogo innego nie zagłosuje jak na PiS, mimo że go ten czy inny krytykuje.

    Nie jesteśmy klakierami rodem ze zjazdów sowiecko-partyjnych oklaskującymi gromko wodza za każde - przepraszm - pierdnięcie. Taka postawa prowadzi tylko do degeneracji organizacji i błazeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miarą suwerenności bedzie .... pełna lodówka i malejące zadłużenie Państaw.Jeżeli PiS obejmie władzę i nic nie zrobi ze by to zmienić w krókim czaie wyleci na orbitę okołopolityczną i na dług nie spadnie do realnej polityki. Też bym chciał żeby "Smoleńsk" został wyjaśniny. Sledztwo powinno się toczyć w tle i po cichu, bez fajerwerków. Cała para powinn iść w gospodarkę i próbę uratowania naszego poziomu życia. Tak zorganzować gospaodrke żebyśmy wypracowali lepsze życie a nie zciągali dalsze pożyczki. PiS jak lokomotywa musi sie rozpedzić na dwe kadencje, w tedy jest szansa realnej zmiany zgodnej z naszą racją stanu.
    RR

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne porownanie z lepperyzmem. Naprawde dobre. Ciekawe, jaki jezyk bedzie uzywany w nastepnych wynurzeniach. Jakubowskiej? Cichockiego? Oni przeciez uzywaja wyrazen tak charakterystycznych dla czerwonych politrukow z lat 30 i 40-tych (naszego gniewu nikt nie zatrzyma, na zgliszczach Solidarnosci powstanie nowy porzadek).. zeby dzisiaj takie fraze uzywac konieczne jest przejscie intensywnego szkolenia dla zaawansowanego komsomolca.
    fritz

    OdpowiedzUsuń
  7. Opisane przez pana Aleksandra Ściosa działania są elementem szerszej koncepcji szykowanej na obecne wybory. W poprzednich (z 2007) chodziło o zmobilizowanie młodych do głosowania na PO ("zabierz babci dowód"). Teraz aparat (media, służby) będzie zachęcał niezadowolonych (z rządów PO, wizerunku PiS) do głosowania na partie, których nie ma w obecnym parlamencie, np. na: UPR, PJN, Ruch Poparcia, PPS, SD i nie wiem co tam jeszcze. To będzie nowa odmiana lepperowskiego hasła "Oni już byli". W gruncie rzeczy chodzi o to, aby ludzie niezadowoleni z rządów PO nie głosowali na PiS. Niech głosują na wszystkich innych (nawet na SLD), tylko nie na partię Kaczyńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. ORO
    Pisze Pan, że nie jest Pan klakierem ze zjazdów sowiecko-partyjnych (na marginesie ma Pan ciekawe doświadczenia....), a jak nazwać Pana bezrefleksyjne i bezwarunkowe poparcie ruchu porucznika Opary?

    OdpowiedzUsuń
  9. Podążając za Pańską narracją możnaby wyciągnąć wniosek, że niemal całość polskiej sceny politycznej kształtowana jest przez swoistą wirtualną rozgrywkę zakulisowych organizacji powiązanych z dawnym aparatem komunistycznym. Niemal, ponieważ z tejże całości jednoznacznie wyłącza Pan partię i środowisko PiS. Z jednej strony należałoby zastanowić się czy ten pogląd, wyrażający omnipotencję szeroko pojętych "służb" nie prowadzi właśnie do oddania im znaczącej przysługi. Wszak wypadkową tego obrazu jest akceptacja politycznego status quo objawiająca się społeczną nieufnością wobec postulatu zmian strukturalnych i systemowych. Z drugiej strony trudno odnaleźć w tym opisie argumenty przemawiające za "autentycznością" stronnictwa J. Kaczyńskiego. To przecież jego rząd przygarnął środowisko Samoobrony i korzystał z pracy zasłużonych weteranów komunistycznych służb jak minister Kaczmarek. I to w warunkach, kiedy, jak sam Pan przyznał, J. Kaczyński był dobrze poinformowany o charakterze ich zaplecza. Jego oświadczenie w Fundacji S. Batorego z 2005 r. o "niebezpieczeństwie zdobycia władzy w Polsce przez radykałów" można idealnie wpisać w pozycję obrony "układu okrągłostołowego" na zasadzie utrwalenia dominacji wyłącznie dwóch formacji politycznych, formalnie ze sobą zantagonizowanych. A trzeba pamiętać, że w tamtym czasie zarówno PiS jak i PO posługiwały się retoryką "dekomunizacji" i "oczyszczenia państwa". Obrona środowiska PiS w tej sytuacji nie jest szczególnie przekonywująca, zwłaszcza, że odbywa się w atmosferze kolejnej kampanii wyborczej. Można domyślać się jedynie przy jakiej interpretacji rzeczywistości obywatele zgodzą się oszukać tym razem. Klasie politycznej, niezależnie od jej deklarowanej orientacji, nie zależy na samodzielności obywateli w poszukiwaniu prawdy. A przecież właśnie o nią toczy się najbardziej zacięta walka.

    Pozdrawiam,

    Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ma miejsca na żadną trzecią siłę. Jesteśmy MY i są ONI. Patrioci i zdrajcy. Dla nas bohaterem jest Kukliński dla nich Jaruzelski. Dla nas mężem stanu był Lech Kaczyński dla nich jest Bul Komorowski. Nasi ojcowie to Żołnierze Wyklęci, ich utrwalacze władzy ludowej. ITD. Niech każdy sobie odpowie gdzie jest. To jest bój o suwerenność Polski.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wielka prośba: niech Pan tylko nie rezygnuje z pisania swoich tekstów. Są jak ożywcza woda, tysiące ludzi na nie czekają. Pełnią ważną rolę uświadamiającą i nauczycielską.

    OdpowiedzUsuń