Gdy w tekście „O postawie wyprostowanej” ( z 9 maja
br.) napisałem – „Jeśli te wybory
zakończą się porażką opozycji i Bronisław Komorowski sięgnie po drugą kadencję,
nie warto dłużej zawracać sobie głowy działaniami partii pana Kaczyńskiego i
związanych z nią mediów”, padła również zapowiedź - „czytelnikom bezdekretu chcę wówczas zaproponować całkowicie inną
perspektywę i spojrzenie na polskie sprawy ponad dotychczasową normą
„opozycyjności”.
Wygrana Andrzeja Dudy nie tylko potwierdzała ułomności
moich przedwyborczych prognoz, ale powinna uchylić taką deklarację i sprawić,
że dalsze rachuby polityczne zostaną oparte na działaniach nowego prezydenta i
poczynaniach zwycięskiej (oby) partii Jarosława Kaczyńskiego. Ta sytuacja
otwiera (jak twierdzą politycy opozycji) „drogę
dobrych zmian” i całkowicie zaspokaja oczekiwania zwolenników pana Kaczyńskiego.
Jestem przekonany, że większość wyborców PiS w takich kategoriach oceni zwycięstwo
wyborcze i będzie w nim upatrywać początek arcyważnego, historycznego przełomu.
Czy to oznacza, że proponowana na tym blogu
perspektywa „długiego marszu” stanie się odtąd bezużyteczna i nieaktualna? W
kontekście nowego rozdania, należałoby wówczas zapytać - czy powinniśmy oczekiwać,
że prezydent Andrzej Duda i rząd pod wodzą Beaty Szydło podejmą trud demontażu
komunistycznego bękarta III RP, zerwą porządek ustanowiony w Magdalence i wytyczą
drogę do wolnej Rzeczpospolitej?
W moim przekonaniu, byłyby to wyobrażenia bezpodstawne,
świadczące o politycznym infantylizmie i myśleniu życzeniowym. Żadne z ocen i
poglądów głoszonych dziś przez czołowe postaci opozycji, nie uprawniają do
formułowania takich oczekiwań.
Nikt nie słyszał deklaracji Andrzeja Dudy, które
świadczyłyby o intencji zerwania z ciągłością polityczną III RP. Nigdy nie
padła zapowiedź podważenia „dokonań” ostatniego ćwierćwiecza ani oceny zapaści,
w jaką wepchnęły nas rządy PO-PSL i prezydentura B. Komorowskiego. Nie słyszano,
by nowy prezydent lub kandydatka na premiera uznali za priorytet sprawę zamachu
smoleńskiego i w kontekście tego wydarzenia zamierzali zweryfikować
dotychczasowe kierunki polityki zagranicznej. Nic nie wiadomo o planach
odrzucenia komunistycznej mitologii „georealizmu” ani budowania strategii
bezpieczeństwa narodowego w oparciu o własną, polską drogę. Nie wiemy też, na
czym miałyby polegać „zmiany w polityce
zagranicznej”, jeśli nadal mają być zależne od dogmatu „integracji europejskiej” i wsparte na gwarancjach
udzielanych przez odwiecznych wrogów polskości.
Uważam za oczywiste, że prezydentura pana Dudy i
(potencjalny) rząd pani Szydło, będą sprawowane w formule obecnej państwowości i
nigdy nie podważą jej fundamentów. Nie mamy dziś opozycji antysystemowej i
żadne z postulatów partii pana Kaczyńskiego nie prowadzą do obalenia porządku III
RP. Ponieważ tworu powołanego w Magdalence, nie sposób zmienić ani zmodernizować
(a tylko w tym kierunku idą intencje opozycji) - podtrzymuję twierdzenie o
czekającym nas „długim marszu”. Wprawdzie nowe rozdanie może sprawić, że
rozpoczniemy go z dalece lepszej pozycji, to cel końcowy nadal wydaje się mglisty
i odległy.
Dlaczego zatem nudis
verbis? Gdy we wrześniu ubiegłego roku opublikowałem dwa teksty pod takim
tytułem, zawarte w nich twierdzenia wzbudziły zapewne konsternację, ale też wywołały
zainteresowanie i ciekawą dyskusję. Chciałbym przypomnieć te refleksje i
poprzedzić nimi publikację trzeciej części „Nudis Verbis”, zatytułowanej „Perspektywy”.
Choć wrześniowe teksty są obszerne i wymagają
dłuższej uwagi, proszę wybaczyć, że publikuję je w całości. Chciałbym, by wraz
z częścią trzecią stanowiły logiczną całość i stały się w pełni zrozumiałe.
Mam też nadzieję, że w przededniu ważnych,
wyborczych rozstrzygnięć, tak „kontrowersyjne” tezy staną się dobrym punktem
wyjścia do poważnej rozmowy o kierunkach „długiego marszu”.
***
NUDIS
VERBIS – 1 Diagnoza
„Żadnej
współpracy z bolszewikami! Zasadą polskiej polityki zagranicznej winno być
szukanie przeciwko Niemcom sprzymierzeńców na zachodzie, nigdy na wschodzie, W
praktyce międzynarodowej nie ceni się przyjaciół całkowicie oddanych. […] Niemcy
są naszym wrogiem zewnętrznym, bolszewicy i zewnętrznym, i wewnętrznym. Niemcy
wojnę przegrali, bolszewicy ją wygrywają. Niemcy odchodzą, bolszewicy
przychodzą” – pisał Józef Mackiewicz
w roku 1944, w wydawanym prze siebie piśmie „Alarm”.
Jak dalece poglądy pisarza na sprawy polskie różniły
się od opinii „autorytetów konspiracyjnych”, wyjaśniał Mackiewicz bez ogródek:
„Oto w
odróżnieniu od rozpowszechnionego dziś rewizjonizmu w dziedzinie teorii oporu
wobec najeźdźcy, rewizjonizmu, który często powołuje się na wzory czeskie,
byłem zdecydowanym zwolennikiem zbrojnego, bezkompromisowego przeciwstawiania
się Niemcom, ale – jednocześnie – równie zdecydowanym przeciwnikiem wspomagania
bolszewików. Przelewanie naszej krwi w walce z Niemcami uważałem za konieczne.
Ale przelewanie tej samej krwi dla wspomagania bolszewików i przyśpieszenia
zejścia Polski w jarzmo sowieckie – za zbrodnię. […] „Strzelanie do agentów
Gestapo to akt samoobrony koniecznej, Wysadzanie pociągów z amunicją
przeznaczoną do walki z bolszewikami, to świadectwo niedojrzałości politycznej.
[…] Podobne hasło uznane zostało przez niektóre „autorytety” konspiracyjne za –
niezgodne z interesem Polski. Zważmy, że działo się to w czerwcu, lipcu 1944 r.
Gdy klęska Niemiec była rzeczą przesądzoną, Gdy zamiary Sowietów w odniesieniu
do Polski stały się już od dawna jawne i nie podlegające żadnej dyskusji!”
Sięgam po teksty Mackiewicza z „NUDIS VERBIS”,
ponieważ nie ma w polskiej literaturze politycznej rzeczy równie uniwersalnych
dla opisania naszej obecnej sytuacji. O doniosłości tekstów pisarza świadczą
nie tylko miara historycznej weryfikacji i sprawdzalności jego prognoz
politycznych, ale nienawiść, z jaką dwa bliźniacze twory: PRL i III RP,
traktowały i traktują spuściznę Mackiewicza. Żaden inny pisarz nie został skazany
na tak długoletnie zapomnienie i marginalizację, jak człowiek, który miał
odwagę udzielać Polakom „artystycznej i
publicystycznej lekcji antykomunizmu” (Jacek Trznadel).
Za tę lekcję, był równie często ignorowany przez
„autorytety konspiracyjne”, jak zwalczany przez zaczadzonych komunizmem
pseudointelektualistów oraz krytykowany przez małych demiurgów, którzy, jak red.
Skwieciński dowodzili, iż „antykomunizm
zawiódł Mackiewicza na manowce intelektualne”. Daj Boże, byśmy wszyscy
znaleźli się na takich „manowcach”.
Gdzie przebiega analogia, między powojennymi diagnozami
pisarza, a naszą współczesnością i co wspólnego z obecnym położeniem Polski
może mieć opis realiów sprzed 60 lat ?
„Gdybym miał
w obrazie odmalować ówczesną tragedię polityczną Kraju, przedstawiłbym naród w
postaci pochodu, który z pieśnią na ustach, na przemian męczeńską i triumfalną,
gnany jest przez siepaczy hitlerowskich w przepaść bolszewicką, a po bokach
kroczące szpalery „autorytetów” konspiracji, pilnujących z pistoletami w garści,
aby nikt z tego pochodu się nie wyłamał, nikt nie próbował zawrócić czy innych
przed przepaścią nie ostrzegł.” – pisał Mackiewicz.
Jakkolwiek „siepaczy hitlerowskich” zastępują dziś
szacowni politycy niemieccy, z pupilką Stasi na czele, a „przepaść bolszewicka”
ma być zaledwie koleiną, wytyczoną politycznym „georealizmem” – obraz nakreślony
przez pisarza powinien przerażać swoją aktualnością.
Wojna na Ukrainie przypomniała z całą
bezwzględnością, że dwa żywioły: rosyjski i niemiecki, nigdy nie pogodzą się z
istnieniem Rzeczpospolitej. Nawet obecne państwo, powstałe na fundamentach
„Polski Ludowej”, jest nie do zaakceptowania dla naszych odwiecznych wrogów.
Ukraina jest zaledwie etapem, „polem
doświadczalnym” nowego sojuszu Moskwy i Berlina. Akta niemieckich polityków,
zgromadzone w archiwach Łubianki, dają pewność, że sojusz ten przetrwa każdą
próbę. Putin doskonale odrobił lekcję najnowszej historii i zrozumiał, że
nadrzędnym celem społeczeństw „wolnego świata” nie jest prawda historyczna bądź
racje moralne, ale dobrobyt i spokój – i za obie te wartości gotowe są zapłacić
każdą cenę.
Realizowany od siedmiu lat plan wasalizacji Polski,
wkracza obecnie w kolejną fazę, w której Rosja i Niemcy mogą liczyć na wsparcie
eurołajdaków i pełną współpracę ze strony
„elit” III RP. Projekt Prusy Wschodnie
– utrzymywania za wszelką cenę otwartej granicy z Kaliningradem, jest symbolem trwałości
nowego przymierza i już dziś prowadzi do reaktywacji historycznych demonów. Z
kolei, „awans” udzielony jednemu z wysokich przedstawicieli reżimu dowodzi, że
cały aparat unijny zostanie zaangażowany w utrwalenie obecnego status quo i będzie zabiegał o utrzymanie Polski w
orbicie Moskwy i Berlina.
W ostatnich latach przynajmniej kilkakrotnie mogliśmy
dostrzec prawdziwe intencje „wolnego świata”. Entuzjazm, z jakim na Zachodzie
powitano zwycięstwo wyborcze Platformy, w roku 2007 i 2011, nie wypływał
przecież z troski o polskie sprawy i nie był efektem wysokiej oceny przymiotów
politycznych i intelektualnych przedstawicieli rządu Tuska. Podkreślano przede
wszystkim, że pragmatyzm nowej władzy pozwoli poprawić relacje z Rosją i
wygasić „polską rusofobię”. To dlatego, natychmiast po tragedii smoleńskiej
pojawiły się na Zachodzie głosy nawołujące do pojednania polsko-rosyjskiego,
zaś niemieckie media nie ukrywały, że „napięcia
pomiędzy Polską a Rosją oznaczają dla Berlina kłopoty”. Życzliwość komisarzy i polityków Zachodu, a w
szczególności serdeczności Angeli Merkel, mają bardzo konkretny wymiar. W
równym stopniu dotyczy on świadomości, że reżim III RP jest tworem wyjątkowo
słabym i podatnym na unijne naciski, jak przekonania, że nie będzie on
przeciwstawiał się Rosji ani tworzył przeszkód w realizacji polityki
pojałtańskiej.
Warto sobie uświadomić, że po roku 1939, 1945 i
1989, kolejna data w polskiej historii nie przyniesie przełomu w łańcuchu
dyplomatycznych draństw, zdrady i zawiedzionych nadziei. Żadna z „zachodnich
demokracji” nie będzie umierać za Polskę, tak jak dziś nikt nie chce nadstawiać
głowy za wolną Ukrainę.
Byłoby fatalnie, gdyby Polacy odrzucili tę lekcję
historii.
Zbyt łatwo zapomnieliśmy, że postawę Zachodu wobec
Sowietów/Rosji wyznaczyły słowa Churchilla o gotowości „sprzymierzenia się z diabłem, żeby tylko wypędzić szatana”. Tym
diabłem był wówczas Stalin, mający obronić Europę przez Hitlerem-szatanem. Gdy
„diabeł” wykrwawił „szatana” na ziemiach oddalonych od europejskich stolic,
przyjęto dogmat, iż każdy, kto występuje przeciwko diabłu, będzie odtąd wrogiem
cywilizowanej Europy. Rok 1989 i propagandowe ogłoszenie „upadku komunizmu”
stanowił naturalną kontynuację tej mitologicznej postawy wobec „diabła”. Jego
przejście na „stronę światłości” powitano jako ostateczne zwycięstwo nad
szatanem totalitaryzmu i konsekwencję wspólnej walki z demonem – Hitlerem.
Przyczyną tej zbiorowej mistyfikacji była m.in. konieczność moralnego
usprawiedliwienia sojuszu z międzynarodowym komunizmem. Bez tego
usprawiedliwienia, ideowa wykładnia wojny z Hitlerem, nie byłaby możliwa, albo
co najmniej utrudniona. Dzięki niej, dokonano rozgrzeszenia hańby „ładu
jałtańskiego”, zaaprobowano farsę procesu w Norymberdze i zapomniano komunistom
zbrodnie ludobójstwa, przy których bledną wyczyny Hitlera.
„W jednej,
wielkiej tragedii Polski zawarły się trzy klęski: klęska militarna, klęska
polityczna i klęska moralna. Przyczyny pierwszych dwóch omówione były dokładnie
i są nadal dyskutowane z niewątpliwym pożytkiem dla naszej przyszłości. Klęska
moralna kraju wydaje się wszakże najbardziej zasadnicza. Widmo "radzieckiej"
Polski, nie tylko w jej sowieckiej formie i zewnętrznych granicach, ale
wewnętrznej treści, straszne widmo sparaliżowanego bolszewizmem narodu stoi u
progu” – ostrzegał Mackiewicz w roku 1944. Niewielu wówczas rozumiało to niebezpieczeństwo,
a jeszcze mniej potrafiło ocenić rozmiar owej „moralnej klęski” – skutkami
przewyższającej wszystko, czego dokonał w Polce niemiecki faszyzm. Dopiero z
perspektywy półwiecza okupacji sowieckiej i społecznych następstw 25 lat
istnienia hybrydy PRL-u, można dostrzec trafność refleksji Mackiewicza, ale też
przeprowadzić istotną gradację zagrożeń.
Gdyby ktoś zdobył się na wywód z historii
alternatywnej i wykazał - jak wyglądałby nasz świat bez "czynnika
rosyjskiego", zrozumiałby, jak prawdziwe były słowa Józefa Mackiewicza zapisane
w „Zwycięstwie prowokacji”: "Katastrofa,
to nie śmierć połowy ludzkości w wojnie atomowej. Katastrofa, to życie całej
ludzkości pod panowaniem ustroju komunistycznego" - przy czym
określenie "ustrój komunistyczny" bez wątpienia wolno dziś zastąpić
"rosyjskim mirem", narzuconym światu przez kremlowskich bandytów.
Ponieważ Europa jest zbiorowiskiem społeczeństw
wyjątkowo prymitywnych i słabych, nie ma innych możliwości zrzucenia "ładu
jałtańskiego", jak poprzez wydarzenie podobnej miary, jak to, które ten
ład stworzyło. Rosja, przy wsparciu Niemiec, musi więc wywołać totalną
zawieruchę … a następnie zniknąć z mapy świata. To państwo nie jest zdolne do pokojowej
egzystencji i nie powinno znajdować miejsca wśród cywilizowanych narodów. Dopiero
dzień upadku Rosji, będzie prawdziwym triumfem wolności.
Nim to nastąpi, trzeba, byśmy potrafili pokonać
jeden z najgorszych mitów pustoszących nasze myślenie o polskiej racji stanu:
przekonanie, że bezpieczeństwo naszego kraju opiera się na sojuszu z państwami
europejskimi i musi być wynikiem wypracowania georealitycznego konsensusu między Rosją, a Niemcami. To rozumowanie
doprowadziło Polaków do zguby w wieku XVIII, zdecydowało o narzuceniu okupacji
sowieckiej w roku 1945 i do dziś niweczy wszelkie próby wybicia na
Niepodległość.
Józef Mackiewicz pisał wprost o „zaślepieniu społeczeństwa, zaślepieniu w
trzech kardynalnych błędach: 1) bezkrytycznym optymizmie (nazywało się
„podnoszeniem na duchu”), 2) omnipotencji Anglii i jej bezwarunkowo dobrej
woli, 3) usypianiu niebezpieczeństwa sowieckiego”.
Ówczesne „autorytety konspiracyjne” zgrzytały
zębami, gdy pisarz przywoływał słowa Józefa Goebbelsa, który twierdził, że: „1) Polskę czeka marny los na wypadek
zwycięstwa aliantów, 2) Anglia okaże się w rezultacie słaba i Polskę sprzeda,
3) bolszewicy Polskę zabiorą i zrobią z niej 17 republikę.”
Wprawdzie historia przyznała rację Mackiewiczowi i
obnażyła cynizm i nielojalność aliantów, to przecież pisarza skazano na
zapomnienie i marginalizację. Tryumf zaś święcą mitomani, deliberujący o
„zwycięstwie Polski w II wojnie światowej” oraz umacnianiu sojuszu z państwami Zachodu.
Niezależnie – czy mówią dziś o „zakopywaniu
Polski aż po sam czubek głowy, razem z tym czakiem ułańskim, razem z czapką
krakuską”, czy postulują „pogłębianie
integracji europejskiej i budowanie polskiej pozycji w Unii Europejskiej” –
reprezentują tę samą sektę utopistów i mistyfikatorów, którzy od dziesiątków
lat niweczą nasze marzenia o niepodległości.
Trzeba wielkiego zaślepienia, by po
doświadczeniach zaborów, wojen i 50-letniej okupacji - nie dostrzec klęski podobnych
koncepcji.
Ich twórcy, nie tylko nie wierzą w potencjał
Polaków i możliwość zbudowania silnej państwowości, ale porażeni własną niemocą,
uczynili z naszego położenia geograficznego najtrwalsze kajdany. Bo jeśli nie „współpraca”
z Rosją, to wizja ekonomicznej kolonii niemieckiej. Jeśli nie
"zbliżenie" z Zachodem, to moskiewski jasyr.
Przekleństwo
georealizmu będzie nam ciążyć tak długo, jak długo dajemy wiarę, że Polska
musi być proniemiecka bądź prorosyjska. Albo nie istnieć w ogóle.
NUDIS
VERBIS – 2 Terapia
Realizm wykuty z doświadczeń historii, nakazywałby
budować państwowość w oparciu o własną, polską drogę. Bez oglądania na Wschód i
na Zachód, bez liczenia na zachodnioeuropejskie gwarancje i współpracę z Rosją.
Polska nie ma najmniejszego interesu w popieraniu
prorosyjskiej i proniemieckiej polityki przywódców UE. Od czasu „ładu
jałtańskiego”, polityka ta stanowi największą barierę dla naszych dążeń
niepodległościowych i wszędzie tam, gdzie uwzględnia priorytety Berlina i
Moskwy – ignoruje lub podważa nasze.
Istota tej polityki nie polega na zapewnieniu
bezpieczeństwa i równego rozwoju państwom Europy Wschodniej, lecz na
zabezpieczeniu potrzeb ekonomicznych najbogatszych graczy Unii (ze szczególnym
uwzględnieniem Niemiec) oraz zagwarantowaniu Rosji „miejsca wśród narodów
świata”. W oczach Zachodu, koegzystencja z Rosją jest możliwa, jeśli państwo to
otrzyma „należną” strefę wpływów i zaspokoi swoje mocarstwowe ambicje.
Każda forma akceptacji tej polityki, wyrażana
przez czynniki polskie, jest aktem głupoty, ocierającym się o zdradę i tak
powinna być traktowana przez ludzi świadomych obecnych zagrożeń.
Niedawna wypowiedź wicekanclerza Niemiec Sigmara
Gabriela: „To jest tak, że Europa
potrzebuje Rosji. Jesteśmy bezpośrednimi sąsiadami i dobre sąsiedztwo jest
niezbędne” – ukazuje, jak bardzo priorytety niemieckie i unijne są
sprzeczne z naszymi interesami.
Polska nie potrzebuje bowiem - ani Rosji ani
Niemiec. Sąsiedztwo tych państw jest dla nas źródłem nieustannych konfliktów,
wojen i ograniczeń państwowości. Jeśli syta i próżna Europa „potrzebuje Rosji”
– niech brata się z nią na własny rachunek. Nigdy zaś kosztem Polski i naszej
niepodległości.
Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że w
najżywotniejszym interesie Polaków leży, by Rosja została rozbita i zniknęła z
mapy świata, Niemcy zaś stały się krajem słabym militarnie i gospodarczo.
Jeśli taka teza wydaje się niektórym kontrowersyjna
lub obrazoburcza, dowodzi to, jak bardzo zatraciliśmy instynkt zachowawczy i jak
obce jest myślenie w polskich kategoriach.
Doświadczenia historyczne aż nadto udowadniają, że
budowanie dobrosąsiedzkich relacji z tymi państwami, musi być skazane na
klęskę. Podejmowane po roku 1989 próby prowadzenia takiej polityki, dowodzą (w
najlepszym przypadku) skrajnego infantylizmu i nieznajomości historii. Nie
powiodło się to w okresie międzywojennym, gdy mieliśmy autentyczną suwerenność
i polityków na miarę mężów stanu. Tym bardziej jest nierealne dziś, gdy hybrydą
PRL-u rządzą miernoty i tchórze. Podobne mrzonki kosztowały nas zbyt wiele, by
można sobie pozwolić na kolejne eksperymenty w ramach „dobrosąsiedzkich
kontaktów”.
Niezależnie, ile pustych deklaracji zostanie złożonych, ile umów podpisanych, Moskwa i
Berlin zawsze będą wrogami polskości.
Historycznym dążeniem tych państw jest ustanowienie na Wiśle granicy
rosyjsko-niemieckiej i wymazanie Polski z mapy świata. To, czego nie sformułuje dziś żaden polityk
niemiecki, jest już realizowane na mocy sojuszu Merkel-Putin i dokonywane przy
współudziale „elit” III RP. Różnica między obecną sytuacją, a rokiem 1939
polega jedynie na odwróceniu ról i modyfikacji akcentów: dziś konflikt zbrojny
ma wywołać Rosja, zaś Niemcom przewidziano funkcję politycznego i ekonomicznego
wspornika. Udawać, że tego nie widzimy – byłoby szaleństwem.
Prawdziwy georealizm
nie polega zatem na myśleniu dostosowawczym
i akceptacji ambicji rosyjskich i niemieckich, lecz na ich zanegowaniu i
odrzuceniu.
Dopiera taka refleksja może być punktem wyjścia
dla poszukiwania skutecznej terapii.
Mamy dostateczny potencjał, by polską rację stanu oprzeć
się na dwóch filarach: silnej armii i gospodarce i wśród odwiecznych wrogów
wywalczyć pozycję autentycznego mocarstwa. Jeśli Polacy ze wzruszeniem ramion
przyjmują takie wizje – zawdzięczamy to ludziom, którzy przez dziesięciolecia zabijali
w nas dumę z polskości i wmówili moim rodakom, że tylko zależność od sąsiadów oraz
kultywowanie mitologii „niepodważalnych sojuszy” pozwoli zachować szczątki
państwowości.
Trzeba jednak przyjąć, że ta droga – budowania samodzielnego,
niezależnego państwa, jest dziś dla Polski zamknięta. Nie tylko dlatego, że nie
mamy społeczeństwa zdolnego do walki ani mężów stanu gotowych podjąć takie
wyzwanie. Ostatnie dwie dekady stracono bezpowrotnie na powielanie błędów
przeszłości i proces tzw. integracji z państwami Unii Europejskiej. W praktyce,
proces ten został sprowadzony do narzucenia nam dyktatu ekonomiczno-politycznego,
ze szczególnym uwzględnieniem interesów niemieckich. Przeprowadzono go według
wzorców „ładu jałtańskiego” - nie przecinając wpływów sowieckich, lecz
zabierając Polakom te dobra, które pozostały jeszcze po półwieczu okupacji. Osłabiona,
zdezintegrowana i zdegenerowana Polska – ma stanowić tym łatwiejszy łup.
Nasza obecność w strukturach UE nie daje zatem żadnych
gwarancji bezpieczeństwa i nie ma wpływu na status III RP. Ten bowiem nie jest
zależny od papierowych umów i werbalnych deklaracji, lecz od stopnia samowystarczalności
i siły militarnej państwa.
Doświadczenia płynące z wojny na Ukrainie powinny
potwierdzać, że przywódcy UE nadal kierują się niewolniczą logiką i są gotowi
do najpodlejszych ustępstw na rzecz Rosji. Dlatego tysiące Ukraińców, którzy
minionej zimy demonstrowali wolę podążania „europejską drogą”– zostało
zdradzonych przez pupilkę Stasi, a ich państwo oddane kremlowskiemu bandycie.
Kto wierzy, że podobny los nie spotka Polaków –
nie zasługuje na poważne traktowanie.
Nadal natomiast osiągalny jest projekt, o którym Józef
Mackiewicz napisał: „Żadnej współpracy z
bolszewikami! Zasadą polskiej polityki zagranicznej winno być szukanie
przeciwko Niemcom sprzymierzeńców na zachodzie, nigdy na wschodzie”.
Jest oczywiste, że takich sprzymierzeńców nie
znajdziemy wśród państw Unii Europejskiej, w której Niemcy odgrywają rolę
decydenta, zaś Rosja jest postrzegana jako partner, posiadający prawo do
ingerowania w sprawy innych narodów. Z ujawnionej niedawno rozmowy
Putin-Poroszenko, warto zauważyć fragment, w którym rosyjski satrapa ostrzega
prezydenta Ukrainy, by ten nie liczył na pomoc UE. Putin zapewnia, że Rosja
jest w stanie utworzyć szeroką koalicję państw europejskich, która zablokuje
niekorzystne wobec Kremla decyzje. W tym zakresie, można mu całkowicie wierzyć.
Realizm nakazywałby zatem poszukiwać sprzymierzeńca
w państwie, które w równym stopniu jest przeciwnikiem imperialnych dążeń Rosji,
jak zagraża politycznym interesom Niemiec w Europie. Możemy mówić wyłącznie o jednym państwie, nie
zaś o międzynarodowych paktach i sojuszach, których polityka jest naznaczona wpływami Niemiec lubi Rosji.
George Friedman w opublikowanym niedawno artykule
„Strategia dla Polski” napisał wprost:
„Członkostwo
w organizacjach międzynarodowych jest rozwiązaniem wątpliwym także z tego
względu, że zakłada, iż NATO i Unia Europejska są instytucjami stabilnymi.
Jeżeli Rosja stanie się agresywna, zdolność paktu do wystawienia sił zdolnych
powstrzymać Rosjan będzie w większym stopniu zależeć od Amerykanów niż od
Europejczyków.”
Nie przypadkiem, od kilku lat obserwujemy
przekształcanie NATO z sojuszu obronnego w polityczną organizację
bezpieczeństwa. Jaki udział w tym procesie ma agentura rosyjska (o jej działaniach informowano już w roku 2009), dowiemy
się zapewne po upadku Rosji. Uczestnictwo niektórych państw członkowskich w
zbrojeniu rosyjskiej armii i policji, okrojenie budżetów na obronę, umacnianie
osi Moskwa-Berlin, wstrzymanie procesu rozszerzania Sojuszu – to tylko niektóre
dowody erozji spoistości NATO i zaniku więzi euroatlantyckich. Obrazu dopełnia
rezygnacja USA z postrzegania Starego Kontynentu jako centralnego punktu
geostrategicznych interesów oraz zwijanie parasola ochronnego nad Europą.
Największy udział w dezintegracji i osłabieniu
NATO mają bez wątpienia Niemcy i Francja, ale warto pamiętać, że w tym dziele
współuczestniczy również reżim III RP. Wiele z działań rządu PO-PSL, by
wspomnieć utworzenie pod patronatem Niemiec i Francji tzw. Wyszehradzkiej Grupy
Bojowej, jako reakcji państw "zawiedzionych
i niezadowolonych" z dotychczasowej współpracy w ramach Sojuszu -
służyło temu właśnie celowi. Zawarty w tzw. doktrynie Komorowskiego zamysł „usamodzielnienia systemu bezpieczeństwa
narodowego” oraz mrzonki o „polskiej
tarczy antyrakietowej” od dawna sygnalizowały zmianę dotychczasowych preferencji
i wpisywały się w plany marginalizacji USA w NATO. Zapewne niewiele osób
pamięta, że największym orędownikiem projektu „europejskiej tarczy” była Angela
Merkel, która już przed przyjazdem do Polski w roku 2007 namawiała nas do „budowania tarczy antyrakietowej w ramach
NATO” i zabiegała o „otwartą dyskusję
z Rosją”.
Wśród tzw. priorytetów belwederskiego SPBN na pierwszym
miejscu stawiano zatem surrealistyczny postulat „utrzymywania i wykorzystywania zdolności, gotowości i determinacji do
samodzielnego reagowania na wszelkie zagrożenia” oraz „wzmocnienia
Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE”. Wskazanie na ostatnim
miejscu – „partnerstwa strategicznego z
USA”, odzwierciedlało hierarchię zawartą w jednej z wcześniejszych
rekomendacji SPBN, w której zalecano Polsce „odejście od polityki bezwarunkowego, a wręcz bezrefleksyjnego
popierania wszystkich działań tego mocarstwa.”
Jeśli NATO przypomina bardziej pacyfistyczny klub
dyskusyjny niż pakt militarny i nie jest w stanie powstrzymać zakusów Putina,
zawdzięczamy to w równej mierze słabości przywódców Zachodu, jak działaniom
rosyjskiej agentury i konsekwentnej polityce Niemiec, której celem była
dezintegracja Paktu i wyparcie USA z obszaru europejskiego.
Przynależność Polski do sojuszu, w którym warunki
użycia siły dyktuje sprzymierzeniec Putina, zaś o zasadach bezpieczeństwa
decydują czynniki geopolityczne oraz
obawa przed „drażnieniem Rosji” – nie daje nam żadnych gwarancji. Ostatni szczyt
NATO potwierdził to wyraźnie. Przesłanie skierowane do Polaków: radźcie sobie
sami, jest aż nadto czytelne i powinno przywołać analogie z rokiem 1939.
W tej sytuacji, jedynym racjonalnym rozwiązaniem,
byłby militarny sojusz polsko-amerykański, zawiązany poza strukturami NATO. W
praktyce miały prowadzić do: instalacji amerykańskiej tarczy antyrakietowej (bez
dodatkowych warunków), trwałej obecności wojsk USA na terytorium Polski oraz
zreformowania (poprzez opcję zerową) wszystkich formacji specjalnych. Efektywna
współpraca służb USA z najbardziej nieudolnymi służbami Europy, nie jest
możliwa.
Ponieważ Stany Zjednoczone nie mają najmniejszego
interesu we wspieraniu państwa słabego, zależnego od Moskwy i Berlina,
warunkiem zawarcia układu byłoby wyrugowanie z naszej przestrzeni politycznej sił,
które wspierają tzw. integrację z UE lub działają na rzecz „porozumienia” z
Rosją. Sojusz z USA jest możliwy wówczas, gdy Polska wykaże, że stać ją na rolę
państwa działającego aktywnie przeciwko interesom Berlina i Moskwy. Dla Ameryki,
sprawy polskie staną się ważne tylko wtedy, gdy będziemy silnym i nieodzownym
partnerem, nie zaś wówczas, gdy jesteśmy kłopotliwym ciężarem. Polska słaba,
infiltrowana przez agenturę i poddana wpływom sąsiadów, nie może liczyć na
wsparcie Ameryki.
Sięgając po istniejące analogie, można byłoby
powiedzieć (jeśli nawet porównanie to nie znajdzie akceptacji), że w naszym
interesie leży, byśmy byli „Izraelem w Europie”, krajem otoczonym wprawdzie przez
wrogów i skazanym na ciągłą walkę, lecz znajdującym oparcie w największym
mocarstwie świata. Analogia jest tym bardziej uprawiona, że kwestie
energetyczne, odgrywałyby niemałą rolę również w polskim przypadku.
Jeśli nasi sąsiedzi są szczególnie zainteresowani
osłabieniem więzi amerykańsko-europejskich, chcieliby wyprzeć USA z przestrzeni
Starego Kontynentu i zminimalizować wpływy amerykańskie w NATO - należy czynić
wszystko, by pokrzyżować te plany. To,
co nie służy Niemcom lub byłoby szkodliwe dla Rosji – leży jak najbardziej w polskim interesie.
Polska powinna zatem budować swoją strategię
bezpieczeństwa na najgorszym możliwym scenariuszu, a to oznacza, że antyniemieckość
i antyrosyjskość musi stać się polską racją stanu i decydować o naszych wyborach politycznych.
Linki:
Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuń"Wprawdzie nowe rozdanie może sprawić, że rozpoczniemy go (długi marsz) z dalece lepszej pozycji.."
- wydaje mi się, że kluczowe jest w tym zdaniu słowo 'może'...; prawdopodobieństwo, że słowa 'może sprawić' zastąpi się słowem 'sprawi' uważam za zbliżone do prawdopodobieństwa trafienia szóstki w Totku - ale jednak ktoś czasem trafia :)
I w tym nadzieja, bo moim zdaniem:
- nie będzie rządu pani Szydło
- gdyby nawet powstał taki rząd, to będzie 'naprawiał Państwo', a nie zrywał z Okrągłym Stołem
Dlaczego sądzę, że PiS nie stworzy rządu? Andrzej Duda jako 'pojedyncza' osoba mógł wygrać z Bronisławem Komorowskim, ale PiS jako partia nie uzyska więcej, niż ok 35%. Kampania wyborcza siadła, nie ma żadnego głównego przesłania do społeczeństwa, postacie potencjalnych ministrów budzą śmiech i trwogę; Andrzej Duda był przeciwieństwem Komorowskiego i wygrał, ale trzeba pamiętać o skromnych rozmiarach zwycięstwa - czym w oczach większości elektoratu różni się od Ewy Kopacz anonimowa dotychczas dla niego Beata Szydło? Fryzurą? Garsonką? Te 48,5% głosujących na Komorowskiego nie zagłosuje na PiS, symbolizowany przez panią Szydło; dojdzie jeszcze element straszenia monopolem PiSu - "mają Prezydenta, więc rząd powinien być z innej opcji" itp.
Gdyby jednak powstał rząd Beaty Szydło, to z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można założyć, że nie podejmie się niczego z zadań niezbędnych dla odrzucenia III RP.
I długi marsz bedzie jeszcze dłuższy i cięższy - z niesionym na plecach garbem 'naszego rządu' generującym szkodliwe złudzenia i płonne nadzieje z nim związane.
Piszę to z żalem, ale coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że z PiSem w roli głównej opozycji długi marsz będzie chodzeniem w kółko
Pozdrawiam Pana
W uzupełnieniu i wyjaśnieniu - oczywiście nie uważam PiS za uczestnika 'długiego marszu'; uznaję do raczej za zawalidrogę na jego drodze
UsuńFotocanon,
UsuńNie ukrywam, że przyczyny zwycięstwa wyborczego Andrzeja Dudy, są dla mnie nadal nieznane. Jako całkowicie nieprawdopodobne odrzucam tzw. mechanizmy demokracji, czyli te czynniki (kampania, wizerunek, przepływ elektoratu, wolne decyzje wyborcze), którymi środowisko PiS-u tłumaczy zwycięstwo.
Chcąc uznać je za wiarygodne, należałoby wcześniej wyjaśnić okoliczności fałszerstw z roku 2014 (i wcześniejszych) oraz rzeczowo odpowiedzieć na pytanie - dlaczego zrezygnowano z "poprawienia" wyniku wyborczego BK?
Wyjaśnienia na poziomie publicystyki żurnalistów "wolnych mediów", są żenujące.
Nie wykluczam więc, że ma Pan rację przewidując klęskę opozycji w wyborach parlamentarnych. O tym bowiem może decydować rachunek - czy i na ile uda się zapewnić bezkarność reżimowców oraz zabezpieczyć interesy triumwiratu służby-oligarchia-politycy.
Klęska jest tym bardziej prawdopodobna, że od czasu wyborów prezydenckich PiS jest kompletnie nieobecny i nie potrafi wykorzystać żadnych sytuacji dla osłabienia układu reżimowego. Przeszkodą jest także wszechobecny hurraoptymizm i wyłączenie pamięci o realiach lat 2008-2015.
Oczywiście, zgadzam się z Panem, że (potencjalny) rząd pani Szydło nie podejmie działań zmierzających do odrzucenia porządku III RP. Słuchając wypowiedzi tej pani (w których pustka goni pustkę) oraz słysząc deklaracje o obsadzie nowego rządu, nie mam wątpliwości, że czeka nas kontynuacja magdalenkowej mitologii.
Wówczas - i pisałem już o tym wyraźnie - zdecydowanie odradzam dźwiganie takiego "garbu". Nie ma najmniejszego powodu, byśmy wspierali pisowski układ, działający w ramach systemu III RP. Gdyby tak miało być, Pańskie określenie o "chodzeniu w kółko" stanie się niezwykle celne. A ponieważ "w kółko" prowadzi zawsze donikąd, nie jest to droga długiego marszu.
Jeśli ci ludzie chcą mamić Polaków "pudrowaniem trupa", trzeba się temu sprzeciwić i mocno protestować. Do tej chwili PiS był marionetkową opozycją, lecz gdyby miał stać się fałszywą alternatywą i obrócić w pył nasze marzenia o Niepodległej - byłoby lepiej, by nigdy nie doszedł do władzy.
Pozdrawiam Pana
A. Ścios,
OdpowiedzUsuńniecierpliwie czekam na trzecią część tego bardzo ważnego tekstu.
Pańskie prognozy przedwyborcze są nadal w wielkim zakresie aktualne, a to wobec faktu, że dla PiSu i mediów prawicowych jakby z dnia na dzień zniknął problem szalenie groźnego środowiska stojącego za Komorowskim. Wcześniej z bardzo rzadka ale jednak go dostrzegano. Być może euforystycznie zakłada się samoemerytowanie tego środowiska. Jednak: ,mafia nie udziela sobie dymisji" - jak mówią we Włoszech, gdzie cokolwiek wiedza o tych sprawach.
Porażka Bula będzie przyczyną poszukiwania nowego konia do gry na szachownicy, i z niepokojem myślę tu o różnych doniesieniach na temat Grzegorza Schetyny. Gdyby w dodatku udało się zachować istotny wpływ na ludzi, którzy wejdą z list komitetu Pana Kukiza do Sejmu (samego Kukiza nie chcę jeszcze odsądzać tak silnie od czci i wiary, ale on może sobie po prostu nie poradzić z naporem żywotnych graczy), wówczas najbardziej profesjonalna formacja wywiadowcza w historii Polski może zachować swoją pozycję.
Warto zatem dalej pytać, co tym fantem zamierza zrobić Pan Prezydent Andrzej Duda?
Ponadto, według moich obserwacji, elektorat prawicy przejawia obecnie wobec pana prezydenta postawę: ,,ależ on biedny, nie dadzą mu przecież rządzić"... Gdyby pan prezydent sam w to uwierzył, nie byłoby dobrze. Dotychczasowe jego zachowania oceniam podobnie jak Pan. Jednak dopiero sierpień i początek realnej władzy przyniesie odpowiedz na pierwsze pytania. kwestia Smoleńska będzie tu decydującym kryterium oceny.
Pozdrawiam Pana i czekam na kolejny tekst
Wydaje się, że najgorsze jest właśnie powszechne przekonanie o "samoemerytowaniu się" komunistycznej mafii i hurraoptymizm "naszych" polityków, mediów, weteranów antykomunistycznej opozycji czy wreszcie "ludu pisowskiego". Obserwując tzw. "nasze media" mam wrażenie, jakoby w dyskursie politycznym "unieważniono" oszustwo pieriestrojki.
UsuńNawiasem, podobny hurraoptymizm panował po rozwiązaniu WSI i opublikowaniu Raportu Macierewicza. "Długie ramię Moskwy" zostało zlikwidowane de facto jedynie na papierze, po czym przeszło w struktury bardziej zdecentralizowane (Sowa, Pro Milito) oraz uczyniło "Duży Pałac" swoim ośrodkiem dyspozycji politycznych.
W takim klimacie niezwykle łatwo jest przeprowadzić operację przejścia Partii Wewnętrznej w PRL bis do "low profile", by potem uderzyć tak samo, jak w 1992 czy w 2007...
A sprawa Smoleńska jest jedynie pochodną transformacji komuny w neokomunę i politycznej, prawnej oraz kadrowo-personalnej kontynuacji komunistycznych układów. Zwłaszcza w służbach specjalnych, wojsku i mediach. A tego niestety - o czym trąbię od jakichś 8 lat - nie da się zrobić bez przewrotu wojskowego i co najmniej 20 lat dyktatury na wzór Hiszpanii, Chile czy Indonezji (za Suharto).
A może, po prostu, władze PiS stwierdziły, że wejdą w buty PAX-u i środowisk lojalistycznej wobec komuny endecji? Być może ktoś (może nawet sam JK) doszedł do wniosku, że po prostu nie da się ruszyć (mając do dyspozycji jedynie "soft power") rdzenia okrągłostołowego systemu i bona fide zamierza skupić się wyłącznie na "trzymaniu nogi w drzwiach", jak to onegdaj określił Triarius i tworzeniu "PRL-bis z ludzką twarzą"?
Poza tym, oprócz Ruchu Kukiza, radzę się przyglądać prosowieckiej "skrajnej prawicy" i skrajnej lewicy oraz próbom zrealizowania na tym polu duginowskiej koncepcji "sojuszu ekstremów". Chodzi mi o środowiska takie, jak partia "Zmiana", kolejne mutacje Korwina, xportal czy narodowców, które od jakiegoś czasu prowadzą bardzo intensywną działalność po prawej stronie...
Jaszczur,
Usuńwydaje mi się, że rząd ma do dyspozycji nie tylko soft, ale i hard power. tak tez właśnie było w okrsie rządów PiSu 2005-2007. Gdyby zamiast śledzić i podsłuchiwać ludzi pieciorzędnych albo i po prsotu niewinnych w wymiarze generalnego rozliczenia politycznego, uderzono (zgodnie ze sprawieldioscia i podług prawa) w Dukaczewskiego, Kulczyka i takie własnie persony, ten układ zacząłby sypać się jak domek z kart. kwestia mózgu, i jeszcze innego organu. Także sądzę, że nie ma co zgadzać sie na twierdzenia, że rząd , mając policję, prokurature, służby, wojsko, nie moze rozbić ,,siłowo" tego systemu.
Czy che? To inna sprawa. Pytanie szersze: czy życzą tego sobie patronackie dwory zagraniczne - i czy ten rząd (ewentualny rząd PiSu) będzie realizował ich zyczenia?
pozdrawiam Pana
Wojciech Miara,
UsuńW pewnym uproszczeniu, można byłoby powiedzieć, że oglądamy właśnie spektakl, w którym ktoś zdecydował o wygaszeniu "projektu Komorowski".
Zrobiono to w sposób podobny do tego, jak w roku 2010 rozpoczęto "projekt". Wówczas wydarzeniem spektakularnych (i do dziś niewyjaśnionym) była rezygnacja D.Tuska i wystawienie kandydatury BK w wyścigu prezydenckim. Zbiegło się to z formalnym powołaniem stowarzyszenia Sowa i oficjalnym poparciem środowiska WSI dla marszałka Sejmu. Wkrótce potem, nastąpił zamach w Smoleńsku.
Dlaczego wygaszono ten "projekt", można jedynie spekulować. Jako prawdopodobny powód wskazałbym stan zdrowia BK. Kontynuacja mogła grozić utratą wpływów i brakiem kontroli nad "nowym rozdaniem". To, co obecnie robi Komorowski, świadczy o intencji utrwalenia zdobyczy reżimu belwederskiego (wojsko, służby). Ale nie tylko. Wokół nowego prezydenta już zbudowano szczelny "kordon sanitarny", narzucono istotne decyzje i nominacje. Polityka faktów dokonanych może dowodzić chęci ograniczenia realnej władzy Andrzeja Dudy, ale nie wykluczam też, że jest istotną wskazówką, iż "ośrodek decyzyjny" traktuje obecny stan, jako etap przejściowy.
Trafnie wskazał Pan postać G.Schetyny, jako potencjalnego "następcy". Jeśli ten człowiek zostanie kreatorem "nowego rozdania", panowie w brązowych butach mogą spokojnie wypoczywać.
Pozdrawiam Pana
A. Ścios,
Usuńto nowe rozdanie może wyglądać np. tak, że Schetyna ,,odnowi" po wyborach PO, a potem odnowiona PO razem z PSLem, częśią ludzi Kukiza (jaki wpływ na obsadę tego ruchu będą miały powiązania dolnosląskie?), być może ekipą Petru i SLD (jeśli te grupy wejdą do Sejmu), ale także możliwe, ze z konstruktywną grupą np. albinowców z PiSu, utworzą rząd. Ale by się Prezes Kaczyński zdziwił... zwłaszcza gdyby odskoczyło mu nie tylko skrzydło ,,konserwatysty" z Krakowa... Lepiej niech dobrze te listy ułożą, ponoc lada chwila będą gotowe...
Wówczas marsz będzie rzeczywiście długi - Prezes zapowie, że czekamy pięć lat na Budapeszt nad Wisłą... Byle dożył, bo jego brat np. nie dożył.
pozdrawiam Pana
Jaszczur,
UsuńW poruszonej przez Pana kwestii środków, jakie mógłby/powinien użyć PiS, bliskie jest mi stanowisko Pana Wojciecha Miary. Użycie środków adekwatnych do zagrożenia, zależy bowiem tylko od jednego czynnika - woli politycznej.
Gdyby istniała wola zerwania ciągłości formalno-prawnej z PRL-em i "wygaszenia" państwowości magdalenkowej, są ku temu dostateczne narzędzia.
Od parlamentarnych (przyjęcie Konstytucji Kwietniowej z 23 kwietnia 1935 roku i wprowadzenie szczególnych uprawnień prezydenckich zawartych w tej konstytucji) poprzez opcje zerową w służbach i tzw. wymiarze sprawiedliwości, po zastosowanie rozwiązań norweskich (casus Quislinga i jego ludzi) oraz szczególny tryb procedowania w sprawach o zdradę stanu.
W przypadku PiS-u, są to oczywiście mrzonki, bo ludzie zakopani po uszy w mitologii III RP, nigdy nie sięgną po tak skuteczne narzędzia.
Jeśli zaś chodzi o powszechne "przekonanie o samoemerytowaniu", dość (ze zrozumieniem) zapoznać się z publikacjami stowarzyszenia Sowa, by pojąć, jak fałszywe jest przeświadczenie polityków opozycji.
Pozdrawiam
Autorze
OdpowiedzUsuńW recenzji książki " Zwycięstwo prowokacji" czytamy:
"Mackiewicz pisał, że ideologia bolszewików miała charakter totalitarny, czego nie można wyjaśnić w kategoriach ciągłości pomiędzy myślą rosyjską a sowietyzmem; że komunizm nie jest internacjonalizmem, lecz że podsyca i posługuje sie nacjonalizmami; że nacjonalizm zniszczył tożsamość historyczną i kulturalną narodów w Europie Wschodniej; że bolszewizm i nacjonalizm jako formy polityki prowadzą do rasizmu politycznego; że ludzie poddani ciśnieniu polityki utożsamiają się z myśleniem kolektywnym..."
„Żadnej współpracy z bolszewikami!". Autorze, a kto dziś jest bolszewikiem? Może warto zdefiniować to pojęcie poprzez jego uaktualnienie? Wiadomym jest, że bolszewizm nie narodził się w Azji. Marks, Engels czy Lenin byli Europejczykami, wychowanymi w duchu cywilizacji łacińskiej. Naród rosyjski był zaś pierwszą ofiarą tej zbrodniczej ideologii. Mackiewicz wielokrotnie pisał, że wrogiem naszym nie jest Niemiec czy Rosjanin. Wrogiem jest komunista. A gdzie się dzisiaj pochowali ci komuniści/socjaliści? Jakie przybrali barwy? Prof. Wolniewicz mówi o tzw. "tęczowej międzynarodówce" czyli współczesnym lewactwie. Wydaje się to rozsądnym spostrzeżeniem. Proszę zwrócić uwagę jak kształt obecnie przyjmuje UE. To może tyle wolnych myśli odnośnie diagnozy. W II części czyli terapia autor pisze, że "Realizm wykuty z doświadczeń historii, nakazywałby budować państwowość w oparciu o własną, polską drogę". Nie można zgodzić się z tym stwierdzeniem. Skoro mamy do czynienia z wrogiem bez narodowości, nie można z nim walczyć za pomocą jakiejkolwiek narodowej idei. To miał pewnie na myśli Mackiewicz pisząc książkę "Lewa wolna" etc; że Piłsudski popełnił ten właśnie kardynalny błąd. Nie pomógł "białym", gdyż z jego punktu widzenia, groźniejszym wrogiem Polski była imperialna Rosja. Ta myśl pojawia się wielokrotnie z publicystyce i prozie JM. Wracając do terapii. Walka o Polskę powinna być włączona w globalną walkę wolnych ludzi różnych narodowości pod hasłem KONTRREWOLUCJI we wszystkich aspektach życia społecznego, politycznego czy ekonomicznego. To nie może być walka li tylko polska, co oczywiście nie kłóci się z tym, aby to właśnie w Polsce taki ruch mógł powstać.
Pozdrawiam
KSIĄDZ ROBAK,
UsuńOdpowiem Panu słowami Piłsudskiego z wywiadu dla „Timesa” z 8.10.1919 roku :
„Bolszewizm jest czysto rosyjską chorobą. […] nie zapuszcza on głęboko korzeni w krajach, które nie są rdzennie rosyjskie. […] Podstawową zasadą rosyjskiego bolszewizmu jest zemsta klasowa. Zwykłym ideałem socjalisty jest powszechna równość pewnych praw; nie jest to tym, czego chce bolszewik rosyjski. Pragnie on obalenia dawnego porządku rzeczy. Jego myślą przewodnią jest panowanie proletariatu i ucisk tych, pod których uciskiem poprzednio pozostawał i których miejsce sam zajął. Jest to dziedzictwo dawnego rosyjskiego ustroju socjalnego, w którym poddani traktowani byli jak śmiecie, przez swych panów".
Czołowi przedstawiciele inteligencji II Rzeczpospolitej byli zgodni, że połączenie czynników - rosyjskiego i komunistycznego niesie dla Polski śmiertelne zagrożenie.
Jan Berson (ps.Otmar), korespondent Polskiej Agencji Telegraficznej w Moskwie w latach 1932-1935, publicysta „Gazety Polskiej” i „Głosu Prawdy”, precyzyjnie wskazał istotę tego zagrożenia:
„Zagadnienie niebezpieczeństwa sowieckiego jest niesłychanie wielobokie i wielopłaszczyznowe, zaś szczególnie jest ono skomplikowane dla Polski — bowiem dla nas jest niebezpieczeństwem nie tylko bolszewickim, lecz również rosyjskim, a zatem -niebezpieczeństwem podwójnym.
O ile bowiem niebezpieczeństwo mogące zagrażać nam od Zachodu jest natury wyłącznie wojskowej, o tyle wschodnie grozi poza tym zniszczeniem wszystkiego, co Polak ma najdroższego: ojczyzny, religii, honoru, godności osobistej i swobód obywatelskich".
W myśli politycznej II Rzeczpospolitej nigdy nie zapomniano słów Zygmunta Krasińskiego, zawartych w memoriale skierowanym do Napoleona III z roku 1854. Nasz wieszcz narodowy pisał:
„Rosja jest wytworem pierwiastków najbardziej złowrogich i najbardziej rozkładowych, jakie są w historii. [...] Jeśli Rosja ma przestać być plagą, gotową zawsze spaść na kościół, na cywilizację, na świat, to jest na to tylko jeden sposób: doprowadzić ją do zupełnej niemocy. Wszelki pokój zawarty przed tym ostatecznym rezultatem, pogorszy tylko sytuację i pchnie nieprzyjaciela do nowych i straszniejszych wysileń. Upokorzony, ze zdartą maską, ale nie osłabiony, chwyci się on innej broni i zanim powtórzy swój chybiony zamach na Konstantynopol, przygotowuje sobie inne drogi, ciemniejsze a skuteczniejsze. Poda rękę wszystkim tajnym stowarzyszeniom, wszystkim konspiracjom i skrytym konszachtom.”
Na koniec muszę Panu napisać, że nie we wszystkim zgadzam się z Mackiewiczem. Jeszcze mniej - z prof.Wolniewiczem.
Pozdrawiam
Wytypowane przez pana cytaty oczywiście potwierdzają tezę, że bolszewizm w wydaniu rosyjskim (no właśnie) był czy jest aktualnie dla Polski(świata) śmiertelnym zagrożeniem? Pytam o bolszewizm rosyjski, aby nie było niejasności. W takim razie bardzo ważnym pytaniem jest- czy i w jakim stopniu aktualna Rosja jest następczynią Związku Sowieckiego. Od dawno poszukuję literatury na ten temat, ale nie znalazłem. Może dlatego nie wszystko rozumiem i przez to z niewiedzy deprecjonuję zagrożenie ze strony tego państwa.
UsuńPisze pan, że ze strony zachodu możemy oczekiwać jedynie zagrożenia militarnego. A co z zagrożeniem ideologicznym? Co z niszczeniem podstaw cywilizacji łacińskiej? Ks. T. Guz pisze, że "radykalizacja ideologiczna(nowej lewicy/neobolszewizmu) zmierza w stronę likwidacji wszystkiego, czego nie udało się zlikwidować idealizmowi niemieckiemu, materializmowi marksistowsko-socjalistycznemu czy materializmowi nazistowskiemu – rasowemu". Z tych słów jasno wynika, że to zagrożenie jest nie tyle bardziej aktualne, co groźniejsze, gdyż dąży do zniszczenia człowieczeństwa w ogóle.
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńmnie się wydaje, że Oni nie oczekują przegranej PiSu w pażdzierniku. To nie byłoby dla nich optymalne rozwiązanie. Wajcha została jednak przestawiona i sprawy zaszły już za daleko. Najprawdopodobniej PiS wygra, ale tak jak AWS w 1997 r. albo PiS w 2005 r., czyli minimalną przewagą. I wtedy znowu zacznie się to co wtedy - szarpanina z koalicjantem, na którą pójdzie cała energia i nie wystarczy jej już na nic innego. Taka sytuacja będzie dla Nich o wiele korzystniejsza - "lud" się ucieszy, że "nasi" są u władzy, po czym zaraz się rozczaruje, że nic z tego nie wynika.
Co do pani Szydło, to najbardziej mnie ubodły jej peany, jakie wygłaszała niedawno ku chwale Tadeusza Mazowieckiego - jednego z największych szkodników okresu powojennego. Jeśli ona naprawdę uważa go za wielkiego męża stanu, to włos się jeży.
Swoją drogą, ciekawe, czy jeśli ktoś lub coś pomogło Andrzejowi Dudzie do zwycięstwa, zabraniając tamtym fałszerstwa wyborczego, to czy ten ktoś / to coś uaktywni się również w październiku?
A nawiasem mówiąc, nie martwi mnie brak teraz jednoznacznych deklaracji ze strony opozycji. Będzie mnie martwił brak działań później. W ogóle marzyłoby mi się, żeby politycy pragnący obalenia systemu - o ile są tacy - przyjęli zasadę, którą przyjęli Niemcy dążący do likwidacji skutków przegranej przez nich II wojny światowej "Nigdy o tym nie mówić - i nigdy o tym nie zapominać".
Pozdrawiam Pana i czekam z zainteresowaniem na zapowiedzianą część trzecią.
Aleksander Ścios, Wąż Wystygły
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
15 stycznia 2015, pod artykułem "TO JEST MOMENT NA LARUM" - tak odpowiedział Pan na komentarz Pana Fotocanona:
Aleksander Ścios 15 stycznia 2015 20:22
"Fotocanon,
Na zakończenie swojego komentarza napisał Pan - "Problem w tym, że nie widać gdzie może narodzić się nowa, prawdziwa siła zdolna zmienić Polskę - w sposób rewolucyjny, niekoniecznie chodzi o metody, ale o zakładane cele".
To prawda. Dziś nie tylko nie widać takiej siły, ale też nie ma świadomości, że trzeba ją będzie stworzyć. To drugie wydaje się nawet główną przeszkodą. Miejsce opozycji zajmuje PiS i taka sytuacja będzie istniała przynajmniej do czasu jesiennych wyborów.
Wielokrotnie pisałem na blogu, że póki trwa III RP, nie powstanie tu żadna antysystemowa opozycja. Zdanie to w pełni podtrzymuję, a uzasadnienie zawarłem w tekście "DLACZEGO W III RP NIE MA MIEJSCA DLA ANTYSYSTEMOWEJ OPOZYCJI". Ten system nie może dopuścić do istnienia partii, której program byłyby wymierzony w okrągłostołowy porządek.
Uważam jednak, że po przegranych wyborach sytuacja ulegnie istotnej zmianie. Wiele osób (i to najbardziej wartościowych wyborców) oddali się od partii, która nie chciała wykorzystać szansy na obalenie reżimu. Będzie to moment bardzo niebezpieczny, bo pojawią się różne "III siły", ludowi trybuni i sterowane przez agenturę "alternatywy", które spróbują przyciągać rozgoryczonych wyborców PiS.
Jednocześnie, ten moment "oczyszczenia" zdecyduje o rozstaniu wielu osób z mitologią demokracji, wywoła wstrząs poznawczy i otworzy oczy tym, którzy ślepo dziś wierzą w banialuki "wolnych" mediów i obietnice polityków opozycji.
Tylko tak możemy rozpocząć nasz "długi marsz"."
= = = = = = = = = = = = = = = =
Myślę, że "ci, którzy naprawdę rządzą tym krajem" - też wzięli to pod uwagę. I dlatego wybory 2015 - moim zdaniem (zgodnym, jak widzę, ze zdaniem Pana Węża W.) - wygra PiS.
A my znów będziemy ich bronić - bo atak pójdzie natychmiastowy, i znów - na walkę z wiatrakami - zmarnujemy kolejne lata.
Pozostaje pytanie: czy rzeczywiście będziemy...?
Pozdrawiam serdecznie obu Panów i wszystkich komentujących.
Sługa uniżony, Pani Urszulo!
UsuńUrszula Domyślna / Wąż Wystygły,
UsuńJedno wydaje się pewne - ośrodki propagandy zostały nastawione na "pompowanie" PiS-u. Wskazują na to również tzw. sondaże, będące w III RP projekcji intencji grupy rządzącej.
Nie chcę oczywiście przesądzać o wyniku październikowych wyborów, ale jestem przekonany, że wynik ten bardziej będzie efektem (dokonujących się już) ustaleń niż woli wyborców. Reżim trzyma się mocno i nic nie stoi na przeszkodzie, by dokonał fałszerstw wyborczych. Jeśli nie sięgnie po takie narzędzia, trzeba będzie ponownie zadać "szalone" pytanie - dlaczego? Ponieważ nie uczynią tego "wolne media" i nikt ze środowiska opozycji, będzie to pytanie zawieszone w próżni.
Pani Urszuli dziękuję za przypomnienie tej ważnej, styczniowej dyskusji. Na pytanie - czy rzeczywiście będziemy... - istnieje prosta odpowiedź: tylko wówczas, gdy PiS będzie realizował postulat obalenia porządku magdalenkowego, gdy rozliczy przestępców i zdrajców i będzie działał w naszym, polskim interesie.
Jedno mogę zadeklarować. Jeśli (zwycięski) PiS spróbuje pójść na manowce i (jak określił to Pan Fotocanon) "chodzić w kółko", spotka się na tym blogu z potężną krytyką i zostanie potraktowany, jak systemowa wataha.
W tej kwestii, nie obchodzą mnie opinie żurnalistów "wolnych mediów" ani bajania "naszych" autorytetów.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
UsuńPrzyznaję, że w styczniu nie byłam jeszcze gotowa na pełną akceptację pańskich słów, po raz pierwszy wypowiedzianych tak jednoznacznie i z taka mocą:
"Dziś nie tylko nie widać takiej siły, ale też nie ma świadomości, że trzeba ją będzie stworzyć".
Może się jeszcze dawałam zwodzić próżnej nadziei? Nie wiem. Dzisiaj jestem pewna, że to pierwszy i konieczny warunek wyzwolenia się z zatruwających umysł miraży i wędrówki ku prawdziwej wolności.
Z rosnącą odrazą obserwuję naszą "scenę polityczną". Na której odgrywane są dla pospólstwa nieustanne, choć coraz niższych lotów "demokratyczne" przedstawienia.
Podobne spektakle odbywają się zresztą na całym tzw. cywilizowanym świecie. Za cenę kłamstwa o "demokracji" i "jednoczącej się Europie", w której nie ma miejsca na "nacjonalizmy" (jednak "niektóre zwierzęta są równiejsze") kupuje się, być może, pokój na następnych parę lat, ale to raczej nie potrwa długo.
I chyba można już powtórzyć za Audenem:
In the nightmare of the dark
All the dogs of Europe bark
And the living nations wait
Each sequestered in its hate
Tylko patrzeć jak rzucą się sobie do gardeł...
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńJest w ogóle o czym rozmawiać jeszcze ?
1. http://www.fakt.pl/polityka/komorowscy-dluzej-pomieszkaja-w-belwederze,artykuly,556713.html
2. http://przegladglucholaski.pl/index.php/wiadomosci-z-kraju-i-swiata/gazeta-wyborcza/item/136520-adam-bodnar-wybrany-na-rzecznika-praw-obywatelskich-szydlo-sie-pomylila
OdpowiedzUsuńhttp://wpolityce.pl/polityka/260483-girzynski-koalicja-po-pis-mozliwa-jesli-platforma-bedzie-rzadzil-schetyna-w-sprawie-smolenska-zawsze-zachowywal-sie-przyzwoicie
Wyszło szydło z worka....
Wychodzi na to, że niezależnie od tego kto wygra wybory i tak będą one wygrane
Fotocanon,
Usuńotóż właśnie, koalicja ze Schetyną... Porządnym Schetyną... Będącym wyjątkowo w porządku w sprawie Smoleńska... Jeśli takie nastroje są szersze w PiSie, to a zwłaszcza jeśli rozważa je Prezes Kaczyński, to można już gratulować antysystemowości partii, która uwaa Schetynę za lepszego od Giertycha i leppera. Po co była na osiem lat oddawać władzę? Dla wczasu w opozycyjnych ławach? Dla fochu?
pozdrawiam Pana
Fotocanon,
UsuńGiżyński nie jest dziś politykiem PiS, ale niewykluczone, że poprzez niego wysłano do PO ważny sygnał.
Jakakolwiek forma koalicji z reżimowcami PO-PSL, będzie oznaczać kompromitację partii Kaczyńskiego. Tu, musi być jasność.
Witam. Wydaje się,że obecna rozgrywka przypomina coraz bardziej spektakl tvp ,'Selekcja'/'Selekcja2.Skorpion'/'Selekcja3.Ostatni numer' z lat 80-tych/90-tych,tylko z inną sceną i z innymi aktorami. Wygrać mają ci sami (okrągłostołowi),bo inni(też okrągłostołowi) zostali "odpaleni" i skompromitowani w tzw."świecie" morzem afer,które przerosło możliwości pokrycia systemu. Więc "w imię trwania systemu" postanowiono wymienić maski-ale to wciąż ten sam OS,taki OS-bis po maskujących liftingach; kto przeszkadzał systemowi,tego system niszczy-a przeszkadzali oczywiście radykalni. Ślad części tej rozgrywki widać zresztą "po uzgodnionych wcześniej nominacjach" w wojskówce http://www.fakt.interia.pl/polska/news-bronislaw-komorowski-generalskie-nominacje-last-minute,nId,1858444 Inna część tej samej rozgrywki to trwające w ramach neoOSów wytrwałe marginalizowanie lustracji na rzecz "zjednoczenia antylustratorów" i pod sztandarami fałszywych "pojednań" (zresztą wg. mnie wpisujące się również w definicję @Michela o wspólnocie interesów,zawartej w książce o broni utraconej Gospodarza). "Wybory RPO" na warunkach demokracji PRL-bis to tylko kolejny propagandowy teatrzyk pozorów dla gapów,by sterować tylko w swoją "kartkową broń wyborczą",także przy pacyfikowaniu oporu przy wykorzystaniu nomenklatury związkowej. Fałszywą drogą uwiarygadniania komorry był niedawny krótki serial pisania listów do "odchodzącego PBK",czy też równie niedawna "wojenka ndb" : zwolennik "koncepcji hanzeatyckich"(i cenzor przeciwników tych koncepcji) vs. "antykomunista z zawodu"/zwolennik Leszka M.(autolustracja)/i jednocześnie nie dostrzegający roli tegoż Leszka M. w zamachu stanu zwanym "nocną zmianą" ,ani obecności tegoż Leszka M. w antypolskim think-tanku zwanym "instytutem myśli państwowej" ,ani obecności tegoż Leszka M. w "honorowym komitecie wyborczym" Bronisława K.(zresztą wespół w zespół z owym think-tankiem)...No to może joBiki (w liczbie mnogiej i ze specjalnym podkreśleniem litery B: czytać jak ruską bukwę); dla mnie aksjomatem wydaje się stwierdzenie,że bez wcześniejszego pełnego dokończenia lustracji,a wszystko wskazuje na to,że w tą stronę steruje system,wspieranie sprawy jowików jest zwykłym zamulaniem,tworzącym tylko okazję dla przemycenia swoich niezlustrowanych systemowców; dopiero oprócz tego jest próbą łamania konstytucji. Albo jeszcze inny systemowy przykład : artykuł http://www.niezalezna.pl/68693-polska-temida-na-facebooku ,w którym agituje się za "fundacją demokracji bezpośredniej",która ma "raportować rzetelny obraz sądownictwa"; tylko,że jak się dotknie bliżej "demoków",wyskakuje w zespole K.Mikulski będący jednocześnie doradcą zarządu Agora SA.;czy aby taka "demokracja bezpośrednia" nie próbuje jednak przemycić płacenia na "michnikowe dzieci" ? Kolejny przykład to ogólna amnezja na tle "światowych dni młodzieży" i kard.St.Dziwisza; to także wiąże się ze "zjednoczeniem antylustratorów" ;wystarczy sobie przypomnieć strukturę fundacji centrumjp2,wystarczy też przypomnieć złamanie testamentu JPII przez publikację Jego notatek przez tegoż hierarchę KEP. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńwsojtek,
UsuńŚledzę bieżące wydarzenia, ale proponuję, by wobec większości z nich, zachowywać solidny dystans. Są wysyłane różne sygnały i podejmowane próby manipulacji, kwitnie propaganda i dezinformacja.
W moim rozumieniu dowodzi to jednej rzeczy - następuje przetasowanie sił i mobilizacja przed "nowym rozdaniem".
Warto więc mocno selekcjonować informacje i skupiać się na tych, które mają rzeczywiste znaczenie.
Pozdrawiam
Do Autora i Komentatorów (wakacyjnie)
OdpowiedzUsuńWziąłem sobie do serca uwagę Autora o selekcjonowaniu informacji i ta wydała mi się ważna :-)
Na dnie Bałtyku znaleziono wrak rosyjskiego okrętu podwodnego z 1916 r. WIDEO
http://wpolityce.pl/swiat/260670-na-dnie-baltyku-znaleziono-wrak-rosyjskiego-okretu-podwodnego-z-1916-r-wideo
Hmmm... ciekawe w jaki sposób rosyjski okręt podwodny znalazł się na wodach neutralnego państwa (przypadek, prądy morskie, usterki techniczne), dlaczego na wraku nie ma śladu wodorostów /skorupiaków /rdzy (po stu latach coś powinno przylgnąć i zardzewieć!!!) oraz dlaczego ci Szwedzi mają takie...hmmm...szwedzkie miny...
I zupełnie nie a propos - ostatnio pojawiały się informacje, że Szwedzi wykrywali i osaczali na swoich wodach ruskie łajby podwodne.
A Finowie obrzucili taką ruską łódź ostrzegawczymi ładunkami wybuchowymi (zawierającymi prawdziwy trotyl) dając tym jasno do zrozumienia zanurzonym matrosom, że natychmiast mogą zamienić ładunki ostrzegawcze na bojowe.
At, takie tam, ciekawostki, .świadczące wyłącznie o odmiennym od polskiego, lokalnym kolorycie Skandynawii.
;-)
Pozdrawiam serdecznie
Usuń"Okręt jest w dobrym stanie, nie widać żadnych uszkodzeń. Wszystkie pokrywy są zamknięte, dlatego obawiamy się, że załoga mogła się nie wydostać"
— oświadczył Stefan Hogeborn z grupy Ocean X Team
Wywiad dla tygodnika "wSieci".
OdpowiedzUsuńMaria Szonert-Binienda: "Mejle mające zdyskredytować męża miały źródło w rosyjskiej ambasadzie w Warszawie."
"Relacje rządu z Polonią, zwłaszcza amerykańską, znacznie pogorszyła tragedia smoleńska. Z perspektywy świata zachodniego zachowanie władz w Warszawie było nie do obrony. Wówczas pojawiła się nie tylko niechęć, lecz i agresja ze strony przedstawicieli rządu w stosunku do Polonii
— mówił Maria Szonert-Binienda w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi na łamach tygodnika „wSieci”.
Jak twierdzi, w tych działaniach polski aparat państwowy był niezwykle sprawny.
Działali brutalnie i skutecznie. Byli groźnym przeciwnikiem. Szkoda, że potrafili się wykazać świetną organizacją i skutecznością w atakowaniu niezależnych naukowców, a nie w obronie interesu Polski.
— ubolewa Szonert- Bnienda.
Żona eksperta zaangażowanego w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej wyznaje, że wobec jej męża podejmowano liczne próby zdyskredytowania go w środowisku zawodowym,
Podważano jego dorobek i pozycję zawodową. Podważano jego intencje, uczciwość i wiarygodność. Atakowano go na poziomie środowiska pracy, ale też na poziomie szerszym, czyli w NASA oraz w prestiżowych stowarzyszeniach inżynierów lotniczych, a nawet w „New York Timesie”. Dyskredytowano go również wśród Polonii, szczególnie w Ohio, gdzie mieszkamy. Naciskano na Polonię, by się od nas odcięła, by odmówiła nam wsparcia. Włączono w te akcje siły agenturalne
— wylicza Szoenert-Binienda.
Wskazuje też na rosyjski wątek w nagonce na prof. Biniendę.
Są wyraźne tropy. Na przykład mejle mające zdyskredytować męża, kierowane do jego kolegów i przełożonych, miały źródło w rosyjskiej ambasadzie w Warszawie. Tak wskazywały adresy IP, czyli identyfikatory poczty elektronicznej
— opowiada, tłumacząc, że do takich ustaleń doszli specjaliści komputerowi z uczelni jej męża, zajmujący się bezpieczeństwem informatycznym.
Na pytanie czy warto było przez to wszystko przechodzić, Maria Szonert-Binienda, odpowiada:
Było warto bez względu na cenę. Jednak efekty naszego działania, które uważam za rodzaj poświęcenia, są mniejsze, niż można się było spodziewać. Dlatego mówię o skutecznej dyskredytacji naukowców badających tragedię smoleńską. Wielu Polaków odnosi się przecież nadal z dużą rezerwą, nawet z niechęcią i nieufnością, zarówno do rezultatów ich badań, jak i do problematyki smoleńskiej
— mówi.
Maria Szonert-Binienda nie kryje, że jest daleka od radości z powodu badań wskazujących iż 40 proc. Polaków wierzy, iż w Smoleńsku doszło do zamachu.
Dla mnie to jednak klęska. Klęska! Rozumiem waszą perspektywę, ale z mojej perspektywy to przerażające dane. Bo ja biorę pod uwagę materiał dowodowy zebrany przez niezależnych naukowców
— wyjaśnia.
Jestem rozczarowana. Przecież Polakom powinna wystarczyć choćby pobieżna obserwacja działań rządu. Jest oczywiste, że władze w Warszawie blokują wyjaśnianie tragedii. A to ważny, pośredni dowód! Jeżeli 40 proc. wierzy w zamach, to w co wierzy reszta? W przypadek?
— pyta retorycznie".
http://wpolityce.pl/smolensk/260672-maria-szonert-binienda-we-wsieci-mejle-majace-zdyskredytowac-meza-mialy-zrodlo-w-rosyjskiej-ambasadzie-w-warszawie
[Off topic]
OdpowiedzUsuńAd news.
Komplikacje po drobnym zabiegu.
Według starych wzorców tak to załatwiali wśród swoich.
Niemniej spokoju mu życzę.
Po przejściu przez sąd.
Powikłania po operacjach się zdarzają. Zwłaszcza po operacjach służb specjalnych.
UsuńPozdrawiam serdecznie Autora za jak zwykle b. trafny artykuł i Komentatorów. ADAMSONN.
@
OdpowiedzUsuńJa może mniej nostalgicznie, bo ofiara wiedeńskich kardiologów - moim zdaniem - na nostalgię nie zasługuje.
Z doktorem Janem kojarzy mi się nieodmiennie pytanie towarzysza premiera Leszka Millera do towarzysza ministra skarbu Wiesława Kaczmarka:
WIESIU, DLACZEGO NIE CHCESZ SPRZEDAĆ JASIOWI G8 ?
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1585461,1,ile-sa-warte-tajemnice-jana-kulczyka.read
= = = =
Cytat z linkowanego artykułu p. Solskiej:
– Kiedy na korytarzach jakiejś władzy pojawia się Kulczyk, to ta władza jest już skończona – uważa Wiesław Kaczmarek, minister skarbu w rządzie Leszka Millera.
= = = =
A TY, RADZIU, DLACZEGO NIE ZOSTAŁEŚ KOMISARZEM UE ds. ENERGETYKI ?
PS.
OdpowiedzUsuńCzyżby Ryszard Krauze (pseudonim: "Największy Płatnik") pod fachową opieką prezesa Dukaczewskiego (syna) okazał się jednak ostrożniejszy i w porę wycofał się z nie swojej grzędy (w Kazachstanie)?
http://wyborcza.pl/1,75478,17462597,Imperium_Ryszarda_Krauzego_z_Gdyni_na_Cypr.html
http://niezalezna.pl/50575-resortowe-dzieci-maja-sie-dobrze-takze-w-biznesie-syn-szefa-wsi-szefem-petrolinvest
= = = = = =
To bardzo ciekawe, Panie Aleksandrze, dokąd jeszcze zaprowadzi nas WIELKIE SPRZĄTANIE, prawda?
Ja jednak myślę, że PiS wygra wybory do parlamentu i pani Szydło zostanie premierem.
OdpowiedzUsuńDlaczego jestem tego taka pewna? Czuję to...
Kiedy decydowały się losy Komorowskiego, próbowałam wyobrazić go sobie w roli prezydenta pełniącego nadal swoje funkcje i... gdzieś mi uciekał, odchodził w niebyt. Czułam Andrzeja Dudę, jego żonę, która prawdopodobnie będzie bardzo aktywną Pierwszą Damą.
Na tej samej zasadzie intuicyjnie czuję panią Szydło, że zostanie premierem Polski.
Jestem dziwnie pewna tego, że tak się stanie.
Problemem, który spędza mi sen z powiek jest natomiast to, jak nowy rząd podejdzie do zadania dekomunizacji Polski. Jest pewna sprawa, która może okazać się na początku rządów PiS papierkiem lakmusowym prawdziwych intencji tej partii. O sprawie tej mówi podczas swoich ostatnich wykładów dziennikarz Wojciech Sumliński.
Jeżeli nowy rząd, pod wpływem nacisków patriotów, przywróci śledztwo prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu, to będzie, być może pierwszy krok, który niekoniecznie może poprzedzać kolejne kroki w kierunku sanacji Polski.
Tu jestem jednak pesymistką. Tej prawdziwej dekomunizacji nie będzie.
Co może być bodźcem do podjęcia zadania dekomunizacji w Polsce? Bynajmniej nie wygrana PiS, postrzegana przez wielu "naszych" publicystów, jako gwarancja niemalże zbawienia Polski.
Takim bodźcem może okazać się, moim zdaniem, prawda o Smoleńsku. Mam pewne swoje podejrzenia, oparte częściowo o relacje Jurgena Rotha. Z tym, że wydaje mi się, że zleceniodawca mordu w Smoleńsku nie był jeden. Analizuję wypowiedzi polityków poprzedzające tragedię z 10 kwietnia 2010 i rodzą się we mnie natarczywe podejrzenia.
Jeżeli ktoś kiedyś dostarczy twardych dowodów w tej sprawie, będzie to bomba, która może faktycznie wysadzić III RP w powietrze.
c.d.
UsuńBeneficjent zamachu jest znany.
Zlecenia mógł dokonać stały bywalec polowań w Rosji, autor hołdowniczych listów do Putina, gorący propagator przejęcia prezydentury przez ówczesnego marszałka i skrócenia jej przed czasem Lechowi Kaczyńskiemu, prorok kwietnia 2010 (z kwietnia 2009). Nazwisko nie przejdzie mi przez gardło i pióro po obejrzeniu filmów z jego udziałem i wysłuchaniu jego wypowiedzi. Takiego osobnika spośród siebie mogli wyznaczyć do tego brudnego i straceńczego zadania koledzy z partii.
Zamach(?) w Smoleńsku mógł być kontynuacją "afery marszałkowej" (przepraszam za użycie tego terminu, jeżeli jest błędny).
UsuńDo tych dwóch części Nudis Verbis nic nie mogę dodać. Bardzo mi się te teksty podobają.
OdpowiedzUsuńKilka zdań, które sobie podkreśliłem:
nadrzędnym celem społeczeństw „wolnego świata” nie jest prawda historyczna bądź racje moralne, ale dobrobyt i spokój – i za obie te wartości gotowe są zapłacić każdą cenę.
zapomniano komunistom zbrodnie ludobójstwa, przy których bledną wyczyny Hitlera.
przywódcy UE nadal kierują się niewolniczą logiką i są gotowi do najpodlejszych ustępstw na rzecz Rosji.
Wojny, tak jak każdy normalny człowiek, boję się niezmiernie ale im więcej jesteśmy gotowi zapłacić za pokój tym bardziej jego cena rośnie.
Mam też wątpliwości, które dotyczą USA. "Narodowcy" mówią, że to nie jest Ameryka z czasów Reagana.
Ile zostało z tamtej Ameryki? Całkowicie zniknąć przecież nie mogła.
Zupełnie na marginesie.
OdpowiedzUsuńNie wpłacam tym Paypalem bo mam jednak awersję do zakładania kolejnego konta w sieci. (Ileż to kont, loginów i haseł założyłem w sieci? kilkadziesiąt?) Pal licho portale ale tu chodzą pieniądze.
Zwykły numer konta byłby wygodniejszy ale rozumiem i szanuję chęć pozostania pod pseudonimem.
Kupiłem kilka książek szanownego Autora. Wiem, że tylko część kwoty trafia w ten sposób do Autora.
Antykomunizm i Pułapkę tajnych służb miałem już wcześniej.
Ostatnio przeczytałem Aferę marszałkową i Zbrodnie założycielską. Dobrze się to połyka. To takie jednodniówki. Polecam wszystkim, którzy chcą rozumieć czym jest III RP i dyskutować z A. Ściosem.
Może i wybory wygrają, może nawet chcieliby zerwać z okrągłym stołem. To jednak jest wszystko skazane na porażkę, gdyż nadchodzący kryzys ekonomiczny za blokuje te zmiany. Rząd zostanie odwołany i obarczony przez ludzi za cala sytuacje. Wielkie wyzwania stoją przed rządzącymi, jednak socjalistyczna partia jaka jest PiS nigdy sobie z nimi nie poradzi!
OdpowiedzUsuńNaprawdę jestem ciekawe czy PAN Scios jest tak dobrym obserwatorem polityki jak i rynków ekonomicznych i czy bierze pod uwagę je w swoich rozważaniach?
@Urszula Domyślna29 lipca 2015 14:18
OdpowiedzUsuń[OT]
Nie nostalgia przeze mnie przemawiała a sarkazm przecież. Tak coś mi zakołatało, że metoda na operację to chyba dla grubych ryb, stosowana przy wewnętrznych roszadach (w ZSRS tak było?). To delikatna, nawet czuła metoda w porównaniu z "w sekułę" albo "ciężarówka ze żwirem" (ta druga dla wrogów zewnętrznych).
Jak było to się nie dowiemy ale śmierć kogoś z listy najbogatszych IIIRPowców, z racji proweniencji tego tworu, wyzwala sarkazm. Jeśli życzę spokoju to dopiero po przejściu przez ten sprawiedliwy sąd, który rozsądzi czy aby miał ewentualnie na względzie krzywdę krojonych niemiłosiernie bliźnich. My też możemy to rozsądzać.
Gdzieś coś takiego słyszałem, że: jeśli doskonale sobie radzisz (przystosowujesz się) w nienormalnym systemie to nie jest to oznaką normalności.
Marcin Ís
OdpowiedzUsuńPrzecież żartowałam. Pańską diagnozę uważam za trafioną "w punkt" - jak mawia czasem A.Ścios. :) "Nostalgia" była z powodu życzeń spokoju, których nie zrozumiałam.
Pozdrawiam
PS. Wpisuję się osobno, a nie pod "odpowiedz", bo podobnie jak Pan jestem przeciwniczką "drzewek" na Bezdekretu. Ale wydaje się, że nawet we dwoje nic nie poradzimy, skoro sam Gospodarz z upodobaniem je uprawia.
Przy okazji kilka interesujących linków (także o Radku S.).
OdpowiedzUsuńhttp://telewizjarepublika.pl/cenckiewicz-fakt-ze-kulczyk-wykupil-swoje-tasmy-nie-oznacza-konca-afery-podsluchowej-jego-smiercia-powinny-zainteresowac-sie-tajne-sluzby,22108.html#.VbkSBtUoqXU.facebook
https://www.youtube.com/watch?v=2PW2fgylHh0#t=12m02s
http://naszeblogi.pl/13480-co-laczy-r-sikorskiego-z-tomaszem-turowskim
http://www.bibula.com/?p=40167
http://www.warszawa.pis.org.pl/article.php?id=20651
Najświeższe podsumowanie:
UsuńCZY TAŚMY ZABIŁY KULCZYKA?
http://vod.gazetapolska.pl/10700-czy-tasmy-zabily-kulczyka
"Odpowiedz" mogłoby pozostać przywilejem Gospodarza. :)
OdpowiedzUsuńDrzewka są dobre przy wielowątkowych dyskusjach. Dobrze, że tutaj te drzewka chociaż się nie zwężają do coraz cieńszej kolumny.
Już to kiedyś pisałem, że po definitywnej wyprowadzce z salonu24 żal tylko interfejsu, który tam się sprawdza i wygodnie się z tego korzystało.
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńz przykrością stwierdzam, że w pańskim wywodzie jest poważna luka. A mianowicie :
USA jest rzadzone przez gminę z Brooklynu ergo chazarów a ci są programowo anty-polscy.
Wniosek ; nie mamy co liczyć na USA i musimy dac sobie radę sami. Chyba, że sprawdzą się prognozy Benjamina Fulforda .
Z poważaniem,
OdpowiedzUsuńPiS & Siemoniak_ZeSzetyną i Restituta po raz drugi?
Jak dobrze, że jest pan Macierewicz!
On jeden nie zmilczy i nie da się nie da nabrać na żadne plewy.
http://niezalezna.pl/69461-macierewicz-masakruje-siemoniaka
http://wpolityce.pl/smolensk/260886-mon-wprowadzilismy-zalecenia-komisji-millera-macierewicz-to-skandaliczne-i-prowokacyjne-stanowisko
Bo już po cichu, po tak wielkiemu cichu, że usłyszał tylko onet, "La premiére" wskazała "nową twarz" PO (i.e. starą cwaną gapę Siemoniaka).
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/dr-mienkowska-norkiene-postawienie-na-siemoniaka-to-bardzo-dobry-ruch-ze-strony/p2sy9l
Siemoniak z MON okazał się, w przeciwieństwie do Sikorskiego z MSZ, niezatapialny przez taśmy prawdy:
http://niezalezna.pl/68757-siemoniak-skrzywdzony-podejrzeniami-gen-nosek-dzwoni-do-kalisza-i-przeprasza
Transkrypcja:
"Powiem ci jeszcze więcej i to chłopaki zobowiązuję was do tajemnicy. Całkowitej i do grobu, że jak [Janusz] Nosek (były szef SKW – przyp. red.) się po naszej wizycie w Ukrainie, na Ukrainie, w Jałcie ze mną spotkał, to on ma dowody na korupcję dużo wyżej. (…) Siemoniak co najmniej. I bardzo duże podejrzenia jeszcze wyżej. (…) Nie mówmy o tym. To są na razie poszlaki. Rozumiesz. On mi je przedstawił, pokazał. I one są, rozumiesz. Także tu jest gra na najwyższym szczeblu”
= = = = = =
Wczoraj linkowałam wypowiedź S. Cenckiewicza dla TVR, doskonałą, poza jednym fragmentem:
"Niektóre wypowiedzi ministra Siemoniaka można uznać za krok w dobrą stronę, choć kwestie takie jak zakup helikopterów muszą budzić kontrowersje".
Kolejny krok w dobrą stronę?
http://niezalezna.pl/69405-siemoniak-chce-dronow-z-izraela-dlaczego-minister-nie-wspiera-polskiego-przemyslu
= = = = = =
Goworit' on mastier - mawiał o królu Stasiu wszechwładny ambasador Katarzyny II - Mikołaj Repnin
Witam. Podoba mi się cudzysłów w tym "nowym rozdaniu". A zatem pytanie,co wynika z następujących okoliczności: 1) główny właściciel firmy KI,oligarcha o szerokich kontaktach także z esbecją i ruską agenturą,zajmujący się również energetycznym biznesem oraz raczej nie używający "w swej oligarchiczności" tanich chińskich podróbek, znika w dość dziwnych okolicznościach,2)pani D.Kulczyk będąca prezesem Polsko-Chińskiej Rady Biznesu,ma tzw. szerokie kontakty,w tym z "odstawionymi"("w cieniu") Pawlakiem/Schetyną http://www.ssse.com.pl/aktualnosci-pl/394-konferencja-invest-in-china-2014-warszawa-27-pazdziernika.html,czym kontynuuje "komorowską tradycję" przecierania chińskich szlaków,znaną wcześniej z biznesowych "tradycji" firmy Chipolbrok ,której jeden ze statków nosił/nosi(?) nazwę "Ceynowa" (ten TW?),3)wizyta SieMONiaka w Chinach http://www.mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/2015-07-28-wicepremier-tomasz-siemoniak-w-chinach analogicznie do PBK również kontynuuje "przecieranie "chińskich szlaków",4)współpraca,także wojskowa,rosyjsko-chińska ,ostatnio na Morzu Śródziemnym http://www.onet.pl/swiat/pierwsze-rosyjsko-chinskie-manewry-wojskowe-na-morzu-srodziemnym ,5) "sputnikowy" wyczyn "szwedzki" z wrakiem ,czyli "czujność ponad handlem dronami". Uważam,że ten subiektywny ciąg obrazków może oznaczać hybrydę projektów "prus wschodnich","hanzeatyckich" i "jedwabnych" o oczywistych złych skutkach dla polskiej suwerenności. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna sprawa. Dotyczy następującej informacji http://www.niezalezna.pl/69497-pawel-soloch-szefem-bbn (podanej za GW ze znakiem zapytania). Tak było przed 100410 ,23-24.11.2009r na konferencji nt. nowelizacji ustawy o zarządzaniu kryzysowym http://www.jds.com.pl/?typ=konferencje_i_szkolenia&sub=nouzk_prelegent .Uważam,że w BBN powinny zasiadać wyłącznie osoby,które są szczególnie wyczulone,wręcz przewrażliwione ,w sprawach unikania wszelkich pułapek zaufania,szczególnie tych zwiazanych z "wielkim bratem" i "jednaczami" (pochodzącymi z dowolnego kierunku). Gdyby tak było wcześniej przed 100410,nigdy nie udała by się żadna pułapka,nawet ta najsprytniej zastawiana.Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńW 71 ROCZNICĘ POWSTANIA
OdpowiedzUsuńJózef Szczepański ps. Ziutek
Czerwona zaraza
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.
Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
i jak bezsilnie zaciskamy ręce
pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie,
sybirskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia.
Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli
nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Legła twa armia zwycięska, czerwona
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i scierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas dział swoich łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.
Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy,
dla naszych rannych - mamy ich tysiące,
i dzieci są tu i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.
Czekamy ciebie - ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz, i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,
naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie robisz - masz prawo wybierać,
możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić...
śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska - zwycięska narodzi.
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić
czerwony władco rozbestwionej siły.
_______________
Podobno wczoraj Jarosław Kaczyński był "gościem Tomasza Lisa" w TV - to prawda???
UsuńNie mogę uwierzyć, mimo wszystko.... - czy poszedł tam wytyczać kanciastą granicę?
Znów śni się POPIS - tyle że bez Tuska, Kopacz, Komorowskiego i Sikorskiego ?
Może naprawdę pora umierać
Fotocanon
UsuńTo nieprawda. Do września jest ramówka wakacyjna w TVP i nie ma programu T. Lisa-Chytrusa. Tym razem Prezesowi śni się raczej PiSPOpłuczyny po hydrze. Niech żywi nie tracą nadziei. SURSUM CORDA. Pozdrawiam serdecznie. Adamsonn.
Przepraszam za zamęt...
UsuńTrzeba jednak oglądać TV, a nie polegać na relacjach osób nie rozróżniających powtórek od live
A jednak znalazłem coś niepokojącego...
Usuńhttp://wpolityce.pl/polityka/261364-to-juz-pewne-nowym-szefem-bbn-bedzie-prezes-zarzadu-instytutu-sobieskiego-pawel-soloch-koziej-to-dobra-wiadomosc
Jeśli Andrzej Duda dokonuje nominacji, które spotykają się z aprobatą Kozieja... - i na jedno z kluczowych stanowisk powołuje prezesa Instytutu Sobieskiego, to strach się bać co będzie dalej
Bardzo dobra homilia abp Jędraszewskiego.
OdpowiedzUsuńTylko, że pod koniec abp. dokonuje volty by ostatecznie wplątać Powstańców do walki z... in vitro.
Oni jednak są już niereformowalni. Rozmnażanie (lub nie rozmnażanie) to jest jedyny obszar, w którym mają prawo się dowolnie wypowiadać po 10.04.10. (i pozować na męczenników). W rezultacie rzeczywiście dobra homilia kończy się dość toporną manipulacją. Ja nie neguję zła płynącego z cywilizacji śmierci zachodu ale akurat w tym konkretnym kontekście aż prosiło się by wspomnieć o od dawna zainstalowanej u nas sowieckiej cywilizacji, którą tak bezbłędnie przeczuwał autor w/w wiersza.
Jak to jest, że patriotyczna elita Polski zupełnie nie dawno zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, armia kolaborantów od 5 lat lży każdy zdrowy odruch walki o prawdę, a w kościele 10.04 mogę co najwyżej usłyszeć farmazony o "głębokim sensie Smoleńska"? (nawet nie otwieram już linków do tych biskupich przemówień).
Odczytuję też próbę podczepienia się pod fenomen popularności PW, w którego promowaniu chyba Kościół nie miał dotychczas większego udziału.
"Są sprawy za które warto oddać życie". Taak? A jakie? Bo chyba nie za prawdę.
Poza tym Episkopat zachowuje się obecnie jak urażony kochanek, któremu oblubieniec (BK) na koniec pokazał figę z makiem.
Snuję przypuszczenie, że jeśli jest niepisane porozumienie między szeroko rozumianym PiS i PO to swoistym pasem transmisyjnym takiego porozumienia jest Kościół. Po tylu historycznych oszustwach kolejne trzeba by mocno legitymizować. Siłą rzeczy takie porozumienie musiałoby się odbywać z pogwałceniem prawdy i sprawiedliwości. "Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest z konieczności okrutna. Ale miłosierdzie, bez sprawiedliwości jest niemoralnym pobłażaniem złu."
No ale ostatecznie wszyscy (to doprawdy zadziwiający poczet: Jaruzel, Kulczyk, a z żyjących Bolek, Olek itp. baronowie z prawa i lewa) się spotykają w kościele (w pierwszych ławkach) przekazują sobie znak pokoju (ew. księdzu darowiznę) i idą do komunii.
Od dawna zastanawiam się ilu obecnie "Turowskich" kręci się w Kościele. Zdrada jakiej dopuścił się Kościół wobec Polaków po 10.04.10 jest moim zdaniem wynikiem czegoś co bym nazwał "wrogim przejęciem" Kościoła.
To wręcz karykaturalne podsycanie sugestywnie cały czas począwszy od zeszłorocznego Majdanu nastrojów anty ukraińskich w mediach katolickich i omijanie (na granicy przyzwoitości) nazwania po imieniu stalinowskiej Rosji na wojennej ścieżce.
A wcześniej, dopóki na Ukrainie rządził sowiecki pachołek, wtedy lawirowali jakby tu zamazać zbrodnię wołyńską.
Ja, żyjąc od "25 lat w wolności", w sumie po dość długim czasie ze smutkiem zorientowałem się, że żyję w sowieckim kraju i otaczają mnie sowieccy ludzie. Ale, że Kościół też staje się sowiecki to był spory cios.
Z innej beczki.
Nasze oczekiwania wobec prezydenta Dudy są bardzo duże. Tak duże, że wszystkich nie będzie chyba w stanie spełnić. Jednak dominujący duch tej prezydentury chyba wyczujemy dość szybko.
No nie, ja chyba śnię! Niech mnie ktoś uszczypnie!
OdpowiedzUsuńhttp://wpolityce.pl/polityka/261423-licze-na-wasza-pomoc-w-oslabianiu-podzialow-andrzej-duda-napisal-list-do-czytelnikow-gazety-wyborczej
Nie śni Pan, Panie Wężu.
OdpowiedzUsuńTo czym nas uraczył wczoraj i dziś pan Duda skwitowałam krótko: MIŁO BYŁO, ALE SIĘ SKOŃCZYŁO. Żeby było śmieszniej: zanim się w ogóle zaczęło.
Pozdrawiam
Wg mnie facepalm roku.
OdpowiedzUsuńChyba, że to jeszcze czymś przebije.
Może to choroba wieku młodzieńczego... Przydzieliłem kredyt na 5 lat, ale ile rat spłaci to się coraz bardziej obawiam, czy w ogóle pierwszą.
Ale żeby w ogóle wyodrębniać taki zbiór pod tytułem "czytelnicy GW" i honorować listem...
Równie dobrze mógł napisać do szambonurków.
Taki koment na wP:-)
Jak prezydent Duda dalej będzie sie tak wygłupiać i teraz z listem do feministek a potem do gołębiarzy wyskoczy
Drogi Gospodarzu i Szanowni Komentatorzy!
OdpowiedzUsuńHABEMUS PREZIDENTEM!!!
Pożijom uwidim, skazał głuchomu slepoj.
Panie Aleksandrze, Szanowni Państwo,
OdpowiedzUsuńPomimo wyrażonych wczoraj zastrzeżeń (które podtrzymuję), przyznaję, że dzisiaj po obejrzeniu uroczystości zaprzysiężenia, wysłuchaniu orędzia prezydenta Andrzeja Dudy, jego przemówienia do żołnierzy na Pl. Piłsudskiego oraz wspaniałej mszy św. w Archikatedrze ogarnęła mnie wielka radość.
Niech Pana Bóg prowadzi, Panie Prezydencie!
Pozdrowienia dla Wszystkich
Mi też się miło oglądało dzisiejsze uroczystości. Przede wszystkim to jest naprawdę nasz prezydent. Można go krytykować, kierować postulaty, ganić i... chwalić.
OdpowiedzUsuńTa zmiana jest tak gigantyczna, że nadal trudno ją zrozumieć.
"Ludzie marzą o takiej wspólnocie, jaka wśród Polaków powstała w latach 80., w czasach Solidarności".
Właściwie zgoda. Wystarczy tylko określić co jest dzisiaj ówczesnym PZPRem (i ZSLem;-).
Jest wielu ludzi posiadających obywatelstwo polskie, których celem nie jest wolność (prawda) i dobrobyt niepodległej Polski. Przy najbliższej okazji pałowaliby Polaków jak w latach 80-ych albo dołączyli do agresorów zewnętrznych. Póki co praktykują kłamstwo, wyzysk i upokarzanie. Gdybym miał z nimi budować wspólnotę oznaczałoby to zdiagnozowany syndrom sztokholmski lub inną aberrację. Może prezydent to kiedyś zrozumie. Nie ułatwi mu tego fakt, że nośnikiem obecnego zamazania jest również Episkopat.
P.S.
Bardzo dobre wrażenie robi córka prezydenta. Taka scenka mi utkwiła. Gdy wystrzelono pierwszą salwę honorową (dość szybko po zapowiedzi) to bardzo nią wstrząsnęło i niemal podskoczyła. Tu jest kilka kontekstów ale było to bardzo wdzięczne.
W tym kontekście ważna wypowiedź Antoniego Macierewicza:
UsuńCzy pana zdaniem uda się te podziały zasypać?
Kościół katolicki już 2 tysiące lat temu sformułował zasady z tym związane. Zawsze można wszystko odbudować, jeśli spełni się niezbędne ku temu warunki. Czasami mamy do czynienia z sytuacją, która powtarza się regularnie. Pamiętam, jak na przełomie lat 80. i 90. komuniści, którzy przelali morze krwi i morze nieszczęść, mówili : „Wy jesteście katolikami, to musicie przebaczać i nadstawiać drugi policzek. Próba odmawiania Jaruzelskiemu prawa do tego, żeby dalej rządził Polską to zemsta. Próba odmawiania tajnym współpracownikom pierwszych miejscach na listach wyborczych to jest zemsta”. Mam obawę, czy ten ton znowu nie wraca. Są sprawy, które muszą być w Polsce załatwione i rozwiązane. Jeżeli ktoś chce uczestniczyć we wspólnocie narodowej na równych prawach, to musi mieć świadomość załatwienia pewnych podstawowych spraw, które są miernikiem obecności we wspólnocie politycznej i narodowej.
http://wpolityce.pl/polityka/261518-macierewicz-jestem-w-pelni-przekonany-ze-andrzej-duda-spelni-nasze-nadzieje-pan-bog-jest-dla-polski-niezwykle-laskawy-i-cierpliwy-nasz-wywiad
Witam.
OdpowiedzUsuńPolskojęzyczne media (nie mam tu na myśli TV Trwam, czy Republiki) - niemal prześcigają się w pochwałach prezydentury Dudy. Nawet dziennikarzy powymieniali, aby się nie kojarzyli ze "starym".
Media niemieckie to samo - chwalą.
Media rosyjskie - "przyjęły do wiadomosci" i ani nie chwalą ani nie ganią.
Ja to już widziałam 5 lat temu. Obstawiam, że może być tak, jak po zamachu smoleńskim. Tydzień media pochwalą, będą wymieniać wszelkie cnoty prezydenta Dudy, a potem zacznie się atak... łomot, i nienawiść.
Przecież jeśli cala ta palestra polskojęzycznych łajdaków, "eurołajdaków" wysłuchała uważnie chocby troszkę przemówienia prezydenta Dudy i jeśli on, zacznie to wcielać w życie na poważnie to...ONI wiedzą, że by nie wylądować w pierdlu, to nie mają chwili do stracenia.
Pozdrawiam.
Dobry wieczór. Tak,bardzo ciekawe wszystkie komentarze. Powiem krótko: nie podoba mi się "pretorianin" K.Szczerski z racji hołdowania komorowskiej idei szybkiego wprowadzenia euro-teuro,potwierdzonej zresztą poniekąd ucieczką w referendalne scedowanie odpowiedzialności przez panią "premier-elekt" B.Szydło.Nie podoba mi się kolejny "pretorianin" P.Soloch ,ponieważ jest reprezentantem poglądów organizacji IS niezgodnych z moim pojmowaniem drogi do odzyskania suwerenności (można porównać http://www.sobieski.org,pl/eksperci) . Kolejny obrazek jest następujący http://www.niezalezna,pl/69761-ksieza-patrioci-odpowiedza-za-swoj-wyskok-kard-nycz-wezwal-rektora-siostr-wizytek ;skomentuję go tak: jeden i drugi hierarcha z tej samej "rodziny" zwanej "kościołem komorowskiego" grają w "spór".I jeszcze inny obrazek skręcania w wybielanie patrona WSI http://www.niezalezna.pl/69767-kaczynski-ujawnia-tajemnice-sikorskiego-chcial-dymisji-macierewicza-myslal-o-prezydenturze ;moim zdaniem to wybielanie zawarte jest w koncepcji "omotania Komorowskiego" ; zrozumiałbym jeszcze "zdziadzienia" z racji resortowej połowicy,ale nie "omotanie" capo di tutti capi. Teraz ostatni już obrazek,być może spotka mnie epitet "zdrajca"-trudno,Gospodarz bloga wolności wie,jaki jest pogląd takich jak ja na jakiekolwiek współfinansowanie reżimu terrorystów państwowych Putina/Cyryla. Zawrę więc swoje potępienie tego typu dealów w formie zderzenia następujących informacji : http://www.nt.interia.pl/raport-kosmos/misja/news-nasa-zaplaci-rosji-490-mln-dol,nId,1865363 ;http://www.nasa.gov/press-realease/veteran-russian-cosmonauts-set-for-spacewalk-on-nasa-tv ; http://www.nasa.gov/image-feature/expedition-4445-prime-crew-members-2 oraz http://www.pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_Paperclip .Ktoś zapewne powie,że nie na temat,że mieszanie porządków ; nie uważam tak choćby z racji pewnego "resortowego teścia" koncesjonowanego europarlamentarzysty,znawcy "kosmicznej współpracy" w imię projekcji fałszu komuny "miru-mir". Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń