poniedziałek, 30 września 2013

SYRIA - SMOLEŃSK


Rezolucję ONZ w sprawie Syrii można nazwać największym zwycięstwem dyplomacji rosyjskiej, porównywalnym jedynie z podpisaniem w roku 1975 tzw. Helsińskiego Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Tamten tryumf sowieckiej taktyki pozwolił bandyckim rządom Bloku Wschodniego wystroić się w szaty „obrońców praw człowieka” i posłużył ukryciu aktów terroru i represji za murem „nieingerencji w sprawy wewnętrzne” i „prawa narodów do samostanowienia”.
Obecna rezolucja ONZ nie tylko nie nakłada na reżim Assada żadnych sankcji, ale nawet nie oskarża pupila Putina o użycie broni chemicznej. Ogólnikowość stwierdzeń o  „konieczności rozbrojenia”, „odpowiedzialności za użycie broni chemicznej” czy „stosowaniu rozdziału 7 Karty Narodów Zjednoczonych”, bez nałożenia jakiejkolwiek kary za zagazowanie tysięcy syryjskich kobiet i dzieci, czyni z tego dokumentu bezwartościowy bełkot.
Skalę dzisiejszego zwycięstwa Kremla podkreśla fakt, że przegrani i doszczętnie skompromitowani politycy Obamy złożyli wysłannikom Putina swoiste homagium i wbrew wymowie owej rezolucji, próbują przedstawiać ją jako sukces dyplomacji. Amerykański  sekretarz stanu John Kerry  stwierdził wprost:
Chciałbym podziękować szefowi MSZ Siergiejowi Ławrowowi za jego wysiłki i współpracę, która rozpoczęła się jeszcze do Genewy i trwała w tym tygodniu, dzięki czemu znaleźliśmy wspólne podejście do problemu. Przyjmując dzisiaj rygorystyczną, podlegającą wykonaniu i tworzącą precedens rezolucję, która wymaga od władz Syrii wyrzeczenia się broni chemicznej, Rada Bezpieczeństwa ONZ udowodniła światu, że dyplomacja może być bardzo potężnym narzędziem, które może skutecznie unieszkodliwiać nawet najgorszą broń”.
Po to, by dziękować przedstawicielowi państwa, które wyprodukowało śmiercionośny sarin, uzbroiło syryjskiego bandytę, a po wymordowaniu przezeń tysięcy cywilów szantażowało świat konfliktem zbrojnym w obronie tego bandyty – trzeba doprawdy mentalności  idioty lub pospolitego raba.
Nie może dziwić, że wobec takiego „zwycięstwa dyplomacji”, na plan dalszy zeszła nie tylko sprawa interwencji zbrojnej i ukarania Assada za użycie broni chemicznej, ale nikt już nie podnosi kwestii odpowiedzialności Rosji za wspieranie ludobójczych reżimów i nie zamierza dochodzić, skąd broń masowego rażenia znalazła się na terytorium Syrii.
Rezolucja ONZ kładzie kres żenującemu spektaklowi, w którym satyryczne występy lewackich polityków Zachodu konkurowały jedynie z żałosnymi pohukiwaniami amerykańskich oficjeli i doprowadzały kremlowskich decydentów do szczerego rechotu.
Takie zakończenie sprawy syryjskiej wiedzie oczywiście do wzmocnienia reżimu Assada i wyzwolenia poczucia bezkarności wśród wszystkich satrapów wspieranych przez Moskwę. Sama Rosja, nie tylko utrwaliła swoją obecność w tym rejonie świata, ale udowodniła, że każdy ludobójca może liczyć na bezkarność – byleby wspierał kremlowskich kagebistów i pozostawał pod ich kuratelą. Ta ponura lekcja dyplomacji, z tysiącami ofiar w tle, pozwala przewidywać, że następnym krokiem w testowaniu reakcji Zachodu będzie wymordowanie kilku milionów istnień przy użyciu broni jądrowej. Rosyjskie arsenały ukryte w Libii, Sudanie czy Iranie, doskonale nadają się do przeprowadzenia takich testów, a udzielana tym reżimom pomoc „rosyjskich doradców”, jest wręcz nieoceniona. 
            Nie jestem zaskoczony, że temat rezolucji ONZ bywa przemilczany w niezależnych mediach lub – w najlepszym przypadku, przedstawiany zgodnie z optyką rosyjską. Takie zjawisko, szczególnie widoczne w mediach katolickich, obserwowaliśmy od wielu tygodni. Przedstawianie Assada jako „obrońcy chrześcijaństwa” i Rosji w roli „gwaranta wartości”, należy do stałego repertuaru niektórych publicystów i dowodzi tyleż głupoty i nieznajomości realiów syryjskich, jak silnych wpływów rozmaitej maści agentury. 
Dziwi natomiast, że lekcja syryjska nie jest postrzegana w kontekście spraw polskich i nie prowadzi do formułowania bardziej generalnych wniosków.
Kilkutygodniowy spektakl wokół Assada ukazuje przecież aktualną sytuację międzynarodową i dowodzi realnego rozkładu sił w globalnych rozgrywkach politycznych. Nie ma wątpliwości, że jest to układ zdominowany przez Rosję i Chiny, funkcjonujący przy silnym wsparciu Berlina i kilku pomniejszych figurantów. Tworzy on doraźną koalicję, montowaną zawsze przeciwko interesom USA i tym skuteczniejszą, że wymierzoną w najsłabszą w historii Ameryki administrację Obamy.      
Demokraci sprawujący władzę w Waszyngtonie nie znaleźli odwagi, by ujawnić powiązania służb rosyjskich z atakami w Bostonie, gładko przełknęli niebotyczną kompromitację w sprawie Snowdena, a po kolejnym, syryjskim policzku, wymierzonym przez Putina, nadal pokazują uśmiechnięte facjaty i ślą Rosjanom podziękowania. Zapewniania o „doskonałej współpracy” (również na poziomie służb specjalnych), dopełniają bezmiaru tej politycznej słabości.
Biorąc pod uwagę, że kadencja Obamy upływa za trzy lata, a Putin będzie rządził przynajmniej do roku 2018, sprawy polskie, w tym najważniejszą z nich - sprawę tragedii smoleńskiej, należy oceniać w perspektywie układu sił, jaki będzie funkcjonował przez najbliższe lata. Rezolucja ONZ jest kolejnym wydarzeniem, które pogłębia dysproporcje w tym układzie i wskazuje na rosnącą pozycję Rosji. Jeśli nawet pozycja ta nie znajduje żadnego uzasadnienia w potencjale militarnym (a tym bardziej ekonomicznym) Kremla, dość, że wspiera się na sile „rosyjskiej dyplomacji” i entuzjazmie tysięcy gawnojedów oraz zyskuje na słabości Obamy i działaniach rosyjskiej agentury wpływu.
W tym układzie, wszystko co służy interesom Rosji i poszerza jej wpływy na światową politykę, oddala nas od możliwości wyjaśnienia sprawy zamachu smoleńskiego i pogłębia stan uzależnienia Warszawy od „czynnika” moskiewskiego.
Nie sposób uwierzyć, by w obecnej konfiguracji sił, Ameryka, Anglia czy Niemcy były zainteresowane sprawą Smoleńska lub chciały poświęcić swoje interesy w obronie polskiej racji. Słowa, które napisałem przed dwoma laty – „nikt nie umrze za polską prawdę”, znajdują dziś kolejne potwierdzenie.   
Stratedzy Putina doskonale wiedzą, że nadrzędnym celem społeczeństw Zachodu nie jest prawda bądź racje moralne, ale dobrobyt i spokój, za które to wartości gotowe są one zapłacił każdą cenę. Przypomniałem wówczas słowa Józefa Mackiewicza, zawarte w „Zwycięstwie prowokacji”: „Polityka Zachodu podczas wojny kierowała się względami narzuconymi jej przez sojusz z Sowietami; polityka Zachodu po wojnie kieruje się względami narzuconymi jej przez chęć pokojowej koegzystencji z Sowietami.”
Coraz wyraźniej widać, że prowadzona przez ostatnie lata rosyjska kampania propagandowo - dyplomatyczna sprawiła, iż państwo Putina jest dziś postrzegane poprzez pryzmat potencjalnych korzyści politycznych i ekonomicznych, jakie mają płynąć z „ucywilizowania” Rosji i nawiązywania z nią kontaktów handlowych. Kraje Zachodu są gotowe uczynić wiele, byle tylko wygasić „polską rusofobię”  i nie dopuścić do zaognienia relacji z Kremlem. To jeden z głównych powodów, dla których reżim Tuska i Komorowskiego może zawsze liczyć na przychylność euroidiotów i łaskawość administracji Obamy.
W kontekście wydarzeń związanych z konfliktem syryjskim, trzeba zdobyć się na odważny realizm i nie oceniać intencji tych państw na podstawie naszych wyobrażeń, mrzonek i ideowych projekcji. Kto nie był gotów bronić tysięcy dzieci mordowanych przez Assada i nie miał odwagi potępić Putina za wspieranie bandytów, nie może pochylać się z uwagą nad „incydentem” smoleńskim ani narażać własnych interesów w obronie „polskich ideałów”.
Nie ma powodu wierzyć, że milczenie wobec zbrodni rosyjskich w Czeczenii czy głucha cisza wokół aneksji Osetii, są mniej znaczące od przemilczenia zamachu smoleńskiego.
W oparciu o takie realia, trzeba konfrontować nie tylko kalkulacje na przejęcie władzy „metodami demokratycznymi”, ale nadzieje na stworzenie komisji międzynarodowej i pomoc Zachodu w wyjaśnieniu zbrodni smoleńskiej. Droga do prawdy – szczególnie w wymiarze historycznym i politycznym, może zająć długie lata.
Jedno jest pewne. Póki państwa „wolnego świata” pozwalają Rosji prowadzić grę va banque i odwracają oczy od kolejnych aktów moskiewskiego terroru – powinniśmy liczyć wyłącznie na własne siły.  

97 komentarzy:

  1. Od bardzo wielu lat o tym mówię i też ostrzegam ... wiele lat przed Smoleńskiem ,,,a szczególnie po Smoleńsku ...
    "Jedno jest pewne. Póki państwa „wolnego świata” pozwalają Rosji prowadzić grę va banque i odwracają oczy od kolejnych aktów moskiewskiego terroru – powinniśmy liczyć wyłącznie na własne siły"

    ..I też w obecnym czasie nie wierzmy w Polską Hierarchię obecnego polskiego Kościoła Katolickiego >
    http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/galeria/2014328,urodziny-lecha-walesy-ponad-pol-tysiaca-gosci-na-przyjaciu,id,t.html#7da68d8d264a5b97,1,3,4

    /Ponad 500 gości, m.in. premier Donald Tusk, ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz oraz pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz uczestniczyło w Pałacu Opatów w Gdańsku-Oliwie w urodzinach Lecha Wałęsy. Były prezydent kończy w niedzielę 70 lat.

    ....
    Wśród gości, którzy przybyli na urodzinową imprezę byli politycy, biznesmeni prawnicy, ludzie kultury, sportowcy, duchowieństwo i przedstawiciele mediów m.in. Andrzej Celiński, Zbigniew Ćwiąkalski, Andrzej Drzycimski, abp Tadeusz Gocłowski, abp Sławoj Leszek Głódź, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Katarzyna i Aleksander Hall, Halina Kunicka, Bogdan Lis, Jan Lityński, Jacek Merkel, Dariusz Michalczewski "Tiger", Daniel Olbrychski, Małgorzata Potocka, Adam Rotfeld, Jerzy Stępień, Mieczysław Wachowski i Tomasz Wołek./

    OdpowiedzUsuń
  2. Pana Viilo i klony tego nicku informuję, że wszystkie jego "komentarze" będą odtąd kasowane.
    Swoje fobie proszę leczyć w innym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  3. "....Kilkutygodniowy spektakl wokół Assada ukazuje przecież aktualną sytuację międzynarodową i dowodzi realnego rozkładu sił w globalnych rozgrywkach politycznych. Nie ma wątpliwości, że jest to układ zdominowany przez Rosję i Chiny, funkcjonujący przy silnym wsparciu Berlina i kilku pomniejszych figurantów. Tworzy on doraźną koalicję, montowaną zawsze przeciwko interesom USA i tym skuteczniejszą, że wymierzoną w najsłabszą w historii Ameryki administrację Obamy."
    Trwanie i umacnianie się tego układu sił zmusi USA do realnego przeciwdziałania. My musimy do tego momentu dotrwać i umieć go wykorzystać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JerzyP,

      Obawiam się, że to nierealny scenariusz. Po pierwsze, nie mamy dziś postaci na miarę mężów stanu zdolnych wykorzystać sprzyjające okoliczności, po wtóre - nie powinniśmy rozglądać się wciąż za pomocnikami.
      Nikt nie udzieli nam wsparcia, jeśli Polska będzie krajem słabym, zależnym i szukającym protektorów.

      Usuń
    2. Calkowicie sie z Panem Aleksandrem zgadzam. Abstrahujac juz od tego czy w USA nastapi jakas zmiana w przyjazni z Rosja, Polska moze byc partnerem i liczyc na pomoc tylko wtedy gdy sama jest silna. Fakt, ze nikt nie przyszedl z pomoca IIRP w wojnie na dwa fronty, wynikal przede wszystkim z przekonania Angli i Francji, ze Polska jest jedynie etapem "Drang nach Osten" Hitlera, o tyle atrakcyjnym, ze tym razem Hitler mial "bic bolszewikow", a nie dawnego sprzymierzenca z entanty. A mimo to wykrwawiona ciaglymi wojnami II RP bronila sie dluzej niz potezna Francja. Niestety, przedwrzesniowa polityka Anglii i Francji byla sluszna na krotka mete, choc niezwykle kosztowna na przyszlosc co zaczyna byc oczywiste. Trudno powiedziec czy USA, Francja i Anglia musza isc do szkoly ponownie, ale wyglada na to ze tak. Sila militarna IIRP byla wieksza niz obecnej IIIRP ktora zadnych wojen nie prowadzila. Jak silna moglaby byc dzisiaj Polska, po 20 latach rzadow takich przywodcow jakich miala IIRP, gdyby Boleslaw Stary (70 lat to moze dla niektorych mlody) nie storpedowal idei unii panstw srodkowoeuropejskich (CEFTA), a lustracja odsunelaby zaraze bolszewicka od niszczenia Polski? Pomarzyc sobie tylko mozna...

      Jasiu z Hameryki

      Usuń
    3. Panowie,

      Moskwa-Pekin-Berlin-Teheran-Damaszek - to nie jest "doraźna koalicja", a trwały układ geopolityczny, spełnienie marzeń pokoleń rosyjskich/sowieckich i europejskich geopolityków, marzących o stworzeniu "Bloku Kontynentu". To układ, który może trwać kolejne pokolenie co najmniej, a najgorsze jest to, że swoje cele może osiągnąć pomimo ekonomicznej i militarnej słabości, przy pomocy "operacji aktywnych", korzystając ze słabości podminowanego lewactwem, demoliberalnego Zachodu i braku woli obrony własnych wartości (a niechby i to była "religia" demokracji i praw człowieka).

      Po Obamie, nawet, jeśli prezydentem zostanie Republikanin, zostanie jeszcze taka kwestia: na ile uda się przywrócić status quo ante Obama, a w jakim stopniu USA będą tylko jedną z (proponowanych przez niejakiego Aleksandra Dugina) "wielkich przestrzeni".

      Usuń
    4. Warto przypomnieć sobie przestrogę prof. Thomasa Michaud, z października 2012, a więc miesiąc przed ponownym wyborem Obamy, opublikowaną przez Nasz Dziennik:

      "Łatwowierni, obdarzeni kiepską pamięcią obywatele nie mogą zrozumieć, że nadchodzące wybory nie będą typową walką Demokratów z Republikanami, ale ich stawką będzie przetrwanie Stanów Zjednoczonych takimi, jakimi są i jakimi były od swojego powstania."

      http://www.naszdziennik.pl/swiat/11862,fasadowy-prezydent.html

      Usuń
  4. WiW,

    Nie widzę żadnego związku z moim tekstem.Prosiłem już Pana wielokrotnie o przemyślenie komentarzy. Niestety, bezskutecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwne.......... Dlaczego skasował Pan mój wpis gdy grzecznie zapytałam na czym wg. Pana jako znawcy realiów syryjskich polega reżim Asada, oraz kto dokładnie wspiera tamtejszych rebeliantów i kim oni (rebelianci) są ???? Co jest złego lub niewłaściwego w moim pytaniu ???

    OdpowiedzUsuń
  6. asia,

    Nic. Poza tym, że na tym blogu nie tłumaczę rzeczy oczywistych.
    Proponuję, by wiedzę na interesujący temat zechciała Pani uzupełnić o lekturę informacji zamieszczonych na tym portalu:
    http://www.therevoltingsyrian.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzeba powrócić do pracy organicznej, skierowanej przeciw obecnemu systemowi. To trudne zadanie, z powodu poziomu infiltracji i dezinformacji, ale zachowaniu dyscypliny myślenia i działania - wykonalne.

    Obecnie nie jesteśmy wiarygodnym, ani pożądanym partnerem dla USA. Pewne nadzieje budzi Wielka Brytania, z powodu swojej niezależności od UE. Sądzę, że opozycja na tych dwóch krajach powinna opierać swoje działanie. Oczywiście, to nie będzie jakieś wielkie wsparcie, z dużą pewnością jednak można liczyć na to, że te kraje będą odporniejsze na dezinformację rusko-pruską.

    To tyle aktywów międzynarodowych. Pozostaje skupić się na tych zasobach, które są w kraju. Niestety, bez odświeżenia struktur lokalnych, bez wymagań, które będą egzekwowane przez zarząd PiS, wreszcie bez zwiększenia w sposób dalekowzroczny i mądry dynamiki działań tego zarządu opozycja nadal tonąć będzie w marazmie.

    Warto dziś chyba poważnie rozważać ideę kongresu jednoczącego te siły prawicy, które podzielają przekonanie, iż najważniejszym do zwalczenia przeciwnikiem jest obóz belwederski z licznymi posowieckimi kolaborantami, i które dla osiągnięcia tego celu zgodzą się uznać PiS za lidera tak rozumianej opozycji antysystemowej, a także zrezygnują do czasu przejęcia władzy z walki o sprawy ważne, ale mniej pilne.

    Drugą ważną kwestią jest opracowanie planu alternatywnego finansowania i zabezpieczenie jego realizacji, na wypadek odcięcia środków publicznych.

    Trzecią kwestią jest przebudowa struktury organizacyjnej partii ze sztabowo-liniowej na sztabowo-projektową, ale projektową nie tylko w sensie zadaniowych grup poselskich, ale także struktur ogólnopolskich realizujących konkretne działania propagandowe, medialne, prawne, związane z ogólnopolską organizacją młodzieżową. Możliwe, że dobrym pomysłem byłoby powołanie - wiem, że po raz trzeci po 89 - Związku Strzeleckiego. Tym działaniom musi towarzyszyć utworzenie biura kontrolującego działanie członków partii pod kątem ewentualnej infiltracji, wykroczeń i przestępstw kryminalnych, możliwych prowokacji, etc. Szefowie takich grup projektowych powinni być na bieżąco rozliczani przez konkretnych członków zarządu, a ci przez Prezesa.

    Wcześniej postulowałem dwa lub trzy projekty związane ze zbieraniem informacji i osłoną medialną. Oczywiście, że tak rozumiane projekty mogłyby mieć charakter instytucjonalny.

    Opozycja powinna mieć swój własny MSZ i posiadać środki na prowadzenie własnych działań zagranicznych. Powinna także powstać grupa mocno związana z oficerami Wojska Polskiego, budująca szeroką platformę ideową, której naczelnymi wartościami byłyby niezależność Polski od państw zewnętrznych, zwłaszcza Rosji i Niemiec.








    OdpowiedzUsuń
  8. cz.2

    Potrzebna jest radykalna i bardzo szybka reorganizacja PiS. Jarosław Kaczyński, sądząc po ostatnich wystąpieniach, z całą pewnością jest w stanie dać tej formacji wizję i strategię, i to wizję łączącą Polaków, przywracającą społeczną solidarność i wiarę w takie wartości jak sprawiedliwość i godność. Czy potrafi przebudować strukturę? Nie wiem. Po Hofmanie, Lipińskim spodziewałem się więcej wyobraźni, ale zwłaszcza energii do pracy w terenie. Hofman w szczególności powinien się wstydzić, że więcej energii i mocy wykazuje dwukrotnie starszy od niego Macierewicz.

    Z tezami tego artykułu nie sposób dyskutować. To są, po prostu, fakty. Można jedynie bardzo energicznie przeciwdziałać niekorzystnemu trendowi, próbować kreować nowe fakty, blokujące na poziomie komórkowym, społecznym, różne niegodziwe inicjatywy prosowieckiego ośrodka belwederskiego i wypracowywać przyszłą pozycję oraz ambitne, wierzące w przejęcie władzy i zdolne do tego przejęcia struktury wewnętrzne.

    To jest potężne zadanie i w tym dziele trzeba Kaczyńskiemu i Macierewiczowi pomóc. Poza tymi dwoma ludźmi nie widzę jednak nadal nikogo w ścisłym kierownictwie PiS, kto byłby w stanie zmienić tę organizację. A ci dwaj wymienieni mają zbyt wiele w tej chwili spraw na głowie, aby podołali temu zadaniu - a przyznajmy, że często zamiast wsparcia otrzymują od młodszych kolegów mieszaninę lenistwa, kalkulacji, braku wyobraźni i doraźnej prywaty.

    To musi w końcu do PiS, do innych organizacji opozycyjnych dotrzeć: JESTEŚMY ZDANI NA SIEBIE. Nie ma czegoś takiego jak UE - są trochę bardziej otwarte granice, można pracować tu, czy tam, ale mądre narody nadal pilnują interesów swoich obywateli, a głupie...

    No właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm... Niestety nie znam angielskiego na tyle by dokładnie przeanalizować tekst w obcym języku, natomiast obejrzałam rzeczywiście koszmarne i szokujące filmiki. Na podstawie tychże można by stwierdzić ze celem Asada jest wyrżnięcie w pień własnego narodu i to razem z dziećmi !! Tylko po co miałby to czynić ? Żeby się na końcu powiesić ??? Brak mi w tym zwykłej logiki ! Ja wiem ze moja wiedza na ten temat jest bardzo ale to bardzo ogólna dlatego tez ośmieliłam się zadać Panu to pytanie . W świetle mojej ogólnej wiedzy (zaznaczam że nie biorę pod uwagę stanowiska Rosji w tej sprawie ani jej interesów), o wiele gorszą wersją dla Syrii byłoby dojście do władzy jakiejś religijnej ekstremy !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. http://www.pis.org.pl/unit.php?o=partia&p=ludzie

    Tak wygląda obecnie ta struktura. Jest statyczna i niewydolna, a jej hierarchiczność powoduje brak wewnętrznej konkurencji, co za tym idzie, niechęć do zmian, przywiązanie do stołków i przywileje "for granted".

    Wyobraźmy sobie jednak, że do tego szkieletu (skostniałego, a jakże) przyczepimy szereg grup projektowych: media (płuca i gardziel), grupę pomocy obywatelom skrzywdzonym lub prześladowanym przez system (takie współczesne ROPCiO) - serce i krwioobieg, ruch młodzieżowy i związek strzelecki (mocne kończyny potrafiące odgonić przeciwnika kopniakiem lub pięścią), układ odpornościowy (biuro kontroli wewnętrznej), centrum analiz, etc.

    Wybijający się szefowie tak rozumianych grup projektowych mogliby zostać - w każdej chwili - doproszeni do Zarządu (mózgu) lub zastąpić w nim nieużywane zwoje, niechętne myśleniu i działaniu.

    Taką samą presję konkurencyjną wywieraliby członkowie grup projektowych na zastałe struktury terenowe i lokalne.

    To zadziała, tylko trzeba się odważyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Jedno jest pewne. Póki państwa „wolnego świata” pozwalają Rosji prowadzić grę va banque i odwracają oczy od kolejnych aktów moskiewskiego terroru – powinniśmy liczyć wyłącznie na własne siły. "

    Panie Aleksandrze złapali pana za jaja. Polska od ponad 200- tu lat jest w takiej rzeczywistości , proszę nie straszyć. Damy radę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, nie jest to stwierdzenie odkrywcze, ale gdybym miał straszyć, napisałbym jeszcze - jakie są te nasze własne siły. Zawołanie "damy radę" tylko wówczas nie przypomina bajkowych dialogów, gdy opiera się na realnej analizie.

      Usuń
  12. przemek łośko,

    Formułuje Pan bardzo trafne postulaty, o których realizacji możemy dziś jedynie pomarzyć. Odnoszę nieodparte wrażenie, że w wśród polityków PiS-u pojawił się już (znany skądinąd) nastrój hurraoptymizmu,ów "duch zwycięstwa", wiodący wprost do grzechu pychy i prywaty. Na straży tego nastroju stoją (co mogę zrozumieć) "nasze" media oraz uczynne sondażownie.
    To zaś sprawia, że trudno dziś liczyć na solidną robotę ze strony struktur lokalnych, a jeszcze trudniej wierzyć, że opozycja pochyli się nad tezą - "jesteśmy zdani na siebie". Obowiązującym zawołaniem staje się raczej - "jakoś to będzie".
    Sprawa Syrii, ale też wielu innych wydarzeń światowych, powinna zaprzątać uwagę poważnych polityków opozycji. Można było ją bowiem rozegrać dla naszych celów, choćby w ten sposób, by rządom USA, Izraela czy Wielkiej Brytanii wysłać wyraźny, polityczny sygnał: chcemy ograniczenia roli Moskwy i wesprzemy działania wymierzone w reżim Assada. Nie popieramy stanowiska rządu, bo nie służy ono polskim interesom.
    Takie sygnały powinny być kierowane przy każdej, nadarzającej się okazji.

    OdpowiedzUsuń
  13. asia,

    "Religijne ekstremy" mają to do siebie, że stanowią poręczny straszak. Szczególnie dla zawodowych ludobójców.
    Wizja muzułmańskiego bandyty z nożem w zębach, mordującego niewinnych chrześcijan, jest z pewnością straszniejsza od widoku nobliwego polityka w markowym garniturze wydającego szeptem rozkaz zagazowania tysięcy osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd ta niezachwiana pewność że to Asad szeptem czy też nie wydał rozkaz zagazowania własnych obywateli ????????? Bo jak do tej pory to nikt tego definitywnie nie stwierdził !! I po co Asad miałby to czynić ?? Chyba że w szaleńczej misji unicestwienia własnego narodu i ściągnięcia na siebie gniewu całego świata oraz sprowokowania interwencji zbrojnej we własnym kraju !? To mi się zupełnie nie klei ! Raczej wygląda to na chamską prowokację nie wiem oczywiście czyją ale po stronie tzw. "rebeliantów" jest wystarczająca liczba bandziorów którym bardzo zależy aby trwała tam wyniszczająca wojna ! A "wizja muzułmańskiego bandyty z nożem w zębach" jest tam niestety jak najbardziej realna !! (tak sobie tylko rozważam bo myślę że to o wiele bardziej złożony konflikt!).

      Usuń
  14. Zgadzam się z twierdzeniem A. Ściosa odnośnie głębokiego upadku Ameryki pod rządami Baraka Obamy - do przywołanych w tym artykule argumentów można by jeszcze dodać ostatnia próbę zaimponowania Amerykanom przez tego prezydenta przy pomocy ,,otwartości" na prezydenta Iranu. Podobnie jak w latach 30tych dwudziestego wieku tchórzliwość demokracji zachodnich została wykorzystana przez hitlera (i Stalina), tak i teraz ekipa szakali wykorzysta Obamę do maksymalnego zepchnięcia Stanów do defensywy, zanim zmieni się tam szefostwo. Oczywiście jest to szalenie szkodliwe dla obiektywnie definiowanych interesów Polski.

    Jeśli chodzi o samą Syrię, to oczywiście na bliskim wschodzie w grę wchodzą jeszcze brudne gry Izraela, które nie muszą i nie powinny wywoływać bezwarunkowego poparcia Polaków (na zasadzie, ze Izrael jako sprzymierzeniec Ameryki jest naszym sprzymierzeńcem, a tępiąc Assada jest i anty-rosyjski). Izrael zachowuje sie wobec Polski wrogo, bo inaczej nie można nazwać popierania przez to państwo roszczeń w wysokości 65 mld dolarów (organizacja HEART). Ale oczywiście można tu znaleźć pewien modus pozycjonowania się, przy jednoczesnej opozycji wobec Rosji i zachowaniu rezerwy wobec Izraela. Jedno drugiego nie wyklucza.

    Zgadzam się także, że Polska może dziś liczyć tylko na siebie. Warto zauważyć, że sytuacja Polski jest dziś o niebo lepsza, niż dajmy na to za Łokietka czy w czasie Potopu - a wtedy nasz Naród zdołał wyjść z głębokiego upadku. Głównym problemem jest dziś brak rzeczywistych przywódców. Sądzę też, ze nie uda się Polski odbić bez krwi, tzn. w drodze wyborów. Z tego względu jestem bardzo ciekaw, czy w przypadku odwołania gronkiewiczowej PiS wystawi realnego kandydata na Prezydenta Warszawy, czy tez raczej kogoś, kto będzie miał za zadanie wejść do drugiej tury i przegrać - żeby nie wyrósł Jarosławowi Kaczyńskiemu konkurent w postaci prezydenta stolicy.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Wojciech Miara,

    Słabe państwo zawsze znajdzie wrogów. Postawa Izraela nie powinna dziwić, skoro już w marcu 2008 roku, podczas spotkania z przedstawicielami organizacji żydowskich w USA, Tusk zobowiązał się do przeforsowania w parlamencie ustawy o reprywatyzacji. Jedyna troska, którą podzielił się wówczas z przedstawicielami środowisk żydowskich dotyczyła niepewności -„czy ustawę reprywatyzacyjną zechce podpisać prezydent Kaczyński”.
    Odwołujący się do „uczciwości” Tusk nie omieszkał wykorzystać i tej okazji, by oczernić polskiego prezydenta. – „Nie wyobrażam sobie" – stwierdził w odpowiedzi na pytanie, czy nie obawa się, prezydenckiego weta do ustawy reprywatyzacyjnej - "aby ktokolwiek przyzwoity i uczciwy w Polsce mógł zablokować ustawę, która oddaje ludziom ukradzioną własność. Tutaj nikt nikomu łaski nie robi. Ja chcę jakby trochę zadośćuczynić tym, którzy tak długo czekają, ale wszyscy powinniśmy się właściwie w Polsce wstydzić, że tak długo to trwa. Sprawiedliwość musi być w tej kwestii po stronie ludzi”.
    Nie można się dziwić, że przed dwoma laty rząd USA wyraził "rozczarowanie" wstrzymaniem przez Polskę prac nad ustawą reprywatyzacyjną i wezwał III RP do restytucji mienia żydowskiego. Na takie drzewo wejdzie każda koza.

    Cieszę się, że zechciał Pan podkreślić, że nawet w tym przypadku powinniśmy szukać w Izraelu sojusznika. W relacjach rozgrywanych w trójkącie Syria-Rosja-Iran, jest to stosunkowo łatwe. Gdyby w polskiej polityce zagranicznej obowiązywała święta zasada - naszych przeciwników rozgrywamy przeciwko naszym wrogom, nie musielibyśmy obawiać się glinianej potęgi Putina ani zakusów Merkel.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. Ścios,

      W moim przekonaniu Izrael jest drugorzędnym problemem (mam na myśli wspomniane roszczenia finansowe i ewentualnie pewne elementy ich polityki historycznej) dla Polski w porównaniu do geopolitycznych strategicznych partnerów: Rosji i Niemiec, a zatem rzeczywiście można w pewnych przypadkach zakładać wspólny front z tym państwem przeciwko niemieckim próbom zmian historii czy rosyjskiej ekspansji. nie zmienia to faktu, że tzw. środowiska żydowskie powinny dostać solidny sygnał, że Polska tym pochyłym drzewem, o którym Pan wspomniał, nie jest, w razie czego poparty porządnym kopem w ich zadek. Warto w wymiarze społecznym - skoro nie mamy własnych władz państwowych - kształtować postawy asertywne wobec żydowskich (u)roszczeń.

      Tusk i Komorowski to dwie obrzydliwe postaci , także w kontekście relacji z Żydami. Do wspomnianych przez Pana obietnic Tuska (poprzedzanych przez szkodliwe hołdy Kwaśniewskiego i Buzka wobec żydowskiej diaspory w Stanach) warto dodać wypowiedź (haniebną) Komorowskiego o tym, że Polacy powinni przyzwyczajać się do świadomości, ze są także współsprawcami holokaustu (w kontekście Jedwabnego).

      Natomiast bracia Kaczyńscy moim zdaniem niepotrzebnie robili wobec srodowisk zydowskich liczne ukłony - jak budowa muzeum żydów polskich - kótre nie są w żadnym stopniu odwzajemniane.

      Wracając do naszych baranów, to absolutnie zgadzam się z Panem odnośnie faktu, że tylko własny potencjał ludzki i materialny pozwoli Polsce na jakikolwiek ruch w stronę samodzielności. Ostatnim politykiem zachodnim, który był względnie zainteresowany Polską był G.W Bush. Zachodnia Europa palcem nie ruszy przeciwko Rosji, a skoro przywołuje Pan Mackiewicza, to warto przypomnieć, że wg niego Anglia (a sądzę, ze i Francja) marzyła o wspólnej granicy niemiecko-rosyjciej, jako gwarancji konfliktu tych dwóch potęg. Tylko usa w pewnych okolicznościach może popierać (umiarkowanie) Polskę. a to ze względu na odmienną niz u angoli i francuzów relację z Rosją. pozostaje oczywiście jeszcze pytanie, czy Chiny nie zechcą kiedyś poluzować rosyjskich wpływów w europie wschodniej. nie analizowałem jeszcze tego tematu.

      Z drugiej strony, przykład Ukrainy pokazuje, że można postawić się ambicjom moskiewskim i działać samodzielnie nawet w oparciu tylko o własny potencjał - mam na myśli oczywiście decyzję Janukowycza o wejściu w stowarzyszenie handlowe z ue.

      tym żałośniej wygląda na tym tle III RP.


      Pozdrawiam Pana



      Usuń
    2. ps. oprócz Ukrainy warto oczywiscie złożyć ukłon w stronę Prezydenta Sakaszwilego, który przepięknie pokazał to, czego nie pokazał Obama (przemówienie w ONZ)

      Usuń
    3. Panowie Wojciechu i Aleksandrze,

      Nie porównywałbym współczesnej sytuacji Polski do sytuacji za czasów piastowskich, bo to porównanie, przepraszam bardzo, ale ze względu na całą gamę bardzo różnych uwarunkowań nie ma najmniejszego sensu. To trochę tak, jakby porównywać sytuację dzisiejszej Grecji do starożytnej Lakonii.

      Polska od roku 1944, jeśli nie od 17 IX 1939 jest po prostu sowiecką/neosowiecką kolonią, jedynie granica sowieckich interesów, w sensie strukturalny, czasami się przesuwała, To jest podstawowa rzecz, jaką uświadomić sobie muszą wszyscy, którym zależy na Niepodległej.

      Co do konstelacji USA-Izrael-Moskwa i położenia Polski, to należy rozróżnić dwie co najmniej sprawy: walka narodu żydowskiego o przetrwanie, czyli państwo Izrael i jego ustrój (Szewach Weiss, który z mojej bajki nie jest, powiedział kiedyś słusznie, że Izrael to kontynuacja II RP), żydowskie środowiska roszczeniowe (najczęściej z USA, kwestia infiltracji przez Oddział Y WSI) i tzw. "żydokomunę" i środowiska typu B'nai B'rith. To są całkowicie rozłączne kwestie. Poza tym Obama daje Izraelowi (nomen omen) czerwone światło ws. choćby Iranu.

      Na Chiny aż po Ural nie liczyłbym, w każdym razie nie na wojnę sino-sowiecką. No chyba, że Tajwan przeprowadziłby desant morski, a Guomindang ponownie objąłby władzę w Pekinie. ChRL i ZSRS-2 są skazane na asymetryczną symbiozę, gdyż to Pekin potrzebuje państwa, które pełniłoby z jego ramienia funkcję "kapo" na Europę. Czemu zresztą poświęciłem dwa wpisy (trzeci "w drodze"): http://jaszczur09.blogspot.com/2013/01/pekin-moskwa-sojusz-i-miraz-konfliktu.html
      http://jaszczur09.blogspot.com/2013/03/xi-jinping-w-moskwie-jeszcze-o-osi.html

      Usuń
    4. Jeszcze odnośnie Ukrainy, nie przeceniałbym znaczenia Janukowycza. Wydaje się, że Ukraina nie jest tak ważna jak Białoruś i Polska, które pozwalają Moskwę na kontrolę zachodu Europy.

      Dlatego Janukowycz ma tak duży margines swobody. Tym bardziej, że to co sowieciarze chcą, mają i tak, chodzi o bazę floty czarnomorskiej na Krymie (polecam też poczytać co robią "ukraińscy" komuniści i rosyjscy nazbole i nacjonaliści z Tatarami Krymskimi).

      Usuń
    5. Jaszczur,

      W mojej opinii Ukraina jest dla Rosji najważniejsza w perspektywie dobudowy euroazji jako centrum światowego. Polski ,,koń trojański", jak dobrze nazwał go A. Ścios, ani mała despotia Łuki nie mogą zastąpić 45 milionowego, większego niż Francja, z dominującym językiem rosyjskim, położonego na miękkim brzuchu Moskwy, kraju.
      Korzyści z gier operacyjnych prowadzonych przy użyciu polskiego establiszmętu nie zastąpią geopolitycznych strat spowodowanych nie wejściem Kijowa do Sojuza Mytnego. Janukowycz po prostu zdecydował grac na siebie, nie jest pierwszym pupilem, który bryknął promotorowi.
      Nas to niestety nie czeka, Komorowski ani Tusk nikomu nie brykną,

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  16. Aby mówić o Syrii i Asadzie trzeba powiedzieć o Iraku i Husajnie.

    Jeśli państwa zachodnie sprzedają broń, w tym broń chemiczną, do krajów arabskich , to chyba po to, żeby one tę broń użyły jak zajdzie potrzeba, bo nikt nie kupuje samochodu , żeby tylko stał w garażu, i nie należy się dziwić jak zacznie nim jeździć. Najlepiej mu nie sprzedawać. No, ale ..... itd.
    Hussajn w Iraku zabił rewolucyjnych oponętow w liczbie od 3 do 5 tysięcy ludzi.
    W wyniku interwencji USA na Irak oraz na walkę bratobójczą , zginęło w Iraku ponad 1 milion ludzi !!!
    Teraz dane :
    _____________________________________________________________

    Chemical and biological exports

    On February 9, 1994, Senator Riegle delivered a report -commonly known at the Riegle Report- in which it was stated that "pathogenic (meaning 'disease producing'), toxigenic (meaning 'poisonous'), and other biological research materials were exported to Iraq pursuant to application and licensing by the U.S. Department of Commerce." It added: "These exported biological materials were not attenuated or weakened and were capable of reproduction."[30]

    The report then detailed 70 shipments (including Bacillus anthracis) from the United States to Iraqi government agencies over three years, concluding "It was later learned that these microorganisms exported by the United States were identical to those the UN inspectors found and recovered from the Iraqi biological warfare program."[31]

    Donald Riegle, Chairman of the Senate committee that authored the aforementioned Riegle Report, said:

    U.N. inspectors had identified many United States manufactured items that had been exported from the United States to Iraq under licenses issued by the Department of Commerce, and [established] that these items were used to further Iraq's chemical and nuclear weapons development and its missile delivery system development programs. ... The executive branch of our government approved 771 different export licenses for sale of dual-use technology to Iraq. I think that is a devastating record.

    The U.S. Centers for Disease Control sent Iraq 14 separate agents "with biological warfare significance," according to Riegle's investigators.
    _________________________________________________

    Z tych dwóch informacji należy wyciągnąć wnioski. Z tego jak 5 tyś ludzi ma się do 1 miliona, oraz z tego, że sprzedaje się broń chemiczną, z nadzieją, że kupujący jej nie użyje..

    Ten kto zechce to znajdzie analogię do Syrii, a ten kto nie, to nie. Proste.
    Sowietów nigdy nie broniłem i bronił nie będę , bo to dla mnie wschodnia dzicz, która powinna być ciągle monitorowana przez zachód, jak czubek w zakładzie psychiatrycznym, który nie wiadomo kiedy sobie i innym zrobi szkodę.

    Amerykanie przy obecnej administracji, równie złej jak za Busza Dżuniora, przegrywają w bezpośrednich relacjach z Moskwą oraz UN (ONZ), głównie dla tego, że Obama nie ma jasnej i sprecyzowanej polityki względem bliskiego wschodu oraz innych państw arabskich, a jest pod ciągłym naciskiem tzw. lobbystów oraz opinii publicznej. Jeśli dorzucimy do tego jego podejście do spraw natury moralnej, to mamy niezły pasztet.
    To , że nie ma wojny w Syrii, powinno być powodem do zadowolenia z roztropności gatunku ludzkiego.

    Do reszty Pana Ściosa artykułu odniosę się później, bo już jest późno i trzeba iść spać.

    Pozdrawiam.

    Stan

    OdpowiedzUsuń
  17. Stanley Panama,

    Wypisuje Pan brednie na moim blogu i byłoby lepiej, gdyby w podobnym tonie nie komentował Pan tego tekstu.
    Chciałbym zapytać - na jakiej podstawie twierdzi Pan, że "Hussajn w Iraku zabił rewolucyjnych oponentów w liczbie od 3 do 5 tysięcy ludzi"?
    Husajn oskarżany był o własnoręczne zamordowanie co najmniej kilkudziesięciu osób. Jeśli zaś chodzi o liczbę ofiar, podam tylko niektóre. W roku 1983 r. wydał rozkaz wymordowania kilku tysięcy członków kurdyjskiego klanu Barzanich, a w roku 1991 jego bezpieka zabiła ok.10 tysięcy Kurdów z południa Iraku. To zaledwie wierzchołek dokonań tego ludobójcy.Szacuje się, że rządy Husajna pochłonęły ponad 3 miliony ofiar.
    Będę zobowiązany, jeśli postara się Pan uzupełnić luki w wiadomościach i nie będzie traktował mojego blogu jako miejsca rozpowszechniania fałszywych informacji. Równie fałszywa jest Pańska teza o zbrojeniu reżimów arabskich w broń chemiczną.
    Jeśli nadal Pan nie wie, skąd w Syrii znalazł się sarin, proszę przynajmniej nie pisać głupot.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tu są te głupoty :
    _______________________
    The Halabja chemical attack (Kurdish: کیمیابارانی ھەڵەبجە Kîmyabarana Helebce), also known as Halabja massacre or Bloody Friday,[1] was a genocidal massacre against the Kurdish people that took place on March 16, 1988, during the closing days of the Iran–Iraq War in the Kurdish town of Halabja in Southern Kurdistan. The attack was part of the Al-Anfal campaign in northern Iraq, as well as part of the Iraqi attempt to repel the Iranian Operation Zafar 7. It took place 48 hours after the fall of the town to the Iranian forces and Kurdish guerrillas.

    The attack killed between 3,200 and 5,000 people and injured 7,000 to 10,000 more, most of them civilians.[1][2] Thousands more died of complications, diseases, and birth defects in the years after the attack.[3] The incident, which has been officially defined as an act of genocide against the Kurdish people in Iraq,[4] was and still remains the largest chemical weapons attack directed against a civilian-populated area in history.[5]

    The Halabja attack has been recognized as a separate event from the Anfal Genocide that was also conducted against the Kurdish people by the Iraqi regime under Saddam Hussein.[6] The Iraqi High Criminal Court recognized the Halabja massacre as an act of genocide on March 1, 2010, a decision welcomed by the Kurdistan Regional Government. The attack was also condemned as a crime against humanity by the Parliament of Canada.[7]
    _________________________________________________________
    A tu do nich link :

    http://en.wikipedia.org/wiki/Halabja_chemical_attack

    Stan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na tej podstawie wyszło Panu, że Husajn zamordował od 3 do 5 tysięcy osób? Zaiste, frapująca analiza i arytmetyka.

      Usuń
    2. O tu :
      ______________________

      The attack killed between 3,200 and 5,000 people and injured 7,000 to 10,000 more, most of them civilians.[1][2] Thousands more died of complications, diseases, and birth defects in the years after the attack.[3] The incident, which has been officially defined as an act of genocide against the Kurdish people in Iraq,[4] was and still remains the largest chemical weapons attack directed against a civilian-populated area in history.[5]
      ____________________________________

      Z Wikipedii i linka który wkleiłem.

      Stan

      Usuń
    3. Panie Stanley Panama,

      Proszę się dalej nie kompromitować i nie wklejać mi tekstów z wikipedii, nie mających żadnego związku z Pańskimi twierdzeniami. Jeśli chce Pan udowadniać, że rządy bandyty Saddama były mniej szkodliwe niż interwencja amerykańska, proszę uzbroić się w jakiś solidne argumenty.

      Usuń
  19. Dorzucę mały kamyczek do dyskusji nt Assada.

    Wydaje mi się, że do kontroli broni chemicznej dużą wagę przywiązuje jedynie świat zachodni. To, czy Assad dysponuje (czy też nie) dużym arsenałem tej broni, opozycji syryjskiej jest obojętne. Dopóki dyktator będzie stosował terror w stosunku do własnego narodu (bez względu na rodzaj środków użytych w tym celu), dopóty nic się tam nie zmieni. Mało tego, brak realnej pomocy powstańcom (w postaci np. broni, na którą bezskutecznie, zbyt długo czekała syryjska opozycja - brak zdecydowanych działań Obamy), wywoła w pewnym momencie bunt, kontrofensywę przeciwników Assada. Krótki atak na kluczowe punkty reżimu Assada miał w dalszej perspektywie osłabić go i w konsekwencji doprowadzić do jego upadku. Rezygnacja z tego ataku to w gruncie rzeczy konserwacja krwawego reżimu. I zwiększenie determinacji opozycji.

    Dlatego myślę, że w przyszłości będziemy mieli do czynienia z nasileniem walk i zaognieniem sytuacji w Syrii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. iwona,

      Okazuje się, że w nowej awangardzie państw zwalczających broń chemiczną wiodącą rolę ma odgrywać Rosja. Hipokryzja kremlowskich kagebistów jest tak wielka, że ogłoszono dziś, iż "Władimir Putin zniszczy całą broń chemiczną na świecie".
      http://polish.ruvr.ru/2013_09_30/Wladimir-Putin-zniszczy-cala-bron-chemiczna-na-swiecie/
      Nadzieja w tym, że jeśli zacznie od Rosji, nie pozostanie tam kamień na kamieniu.

      Zgadzam się z Pani opinią, że rezolucja ONZ przyczyni się jedynie do nasilenia wojny domowej w Syrii. Po wczorajszym nalocie lotnictwa Assada na szkołę w Ar-Rakka, wyraźnie widać, że syryjski bandyta poczuł się bardzo pewnie.

      Usuń
    2. Czyli już pozwolił sobie na nalot lotnictwa na szkołę. Pomimo jego, rzekomo pokutniczej postawy, wymuszonej koniecznością udowadniania społeczności międzynarodowej, że co jak co, ale taki brutalny atak bronią chemiczną na cywili, mógł być przeprowadzony tylko przez jakichś oprychów z gór.

      Usuń
  20. Panie Aleksandrze Ścios .

    W krajach arabskich byli i są,( jako prezydenci oraz członkowie rządów) sami sukinsyny, jak nazywają ich Amerykanie.
    Amerykanie wiedzieli i wiedzą , że to są sukinsyny , ale jak mówią - " są to nasze sukinsyny".
    Taka jest i była polityka USA w tym regionie i ja się z nią zupełnie zgadzam, bo w tych krajach jest niemożliwością wybranie odpowiedzialnych przywódców , którzy by zapewnili demokrację w sowich krajach.
    Tylko nie lubię hipokryzji, że to niby teraz w Iraku jest demokracja, a za Husajna jej nie było.
    Bo to bzdura. Nie było jej ani wtedy, ani teraz, a zginęło miliony ludzi , którzy nie musieli zginąć.
    Tak może być i z Syrii.

    Pozdrawiam.

    Stan

    OdpowiedzUsuń
  21. Co do tego, skąd jest broń chemiczna w Syrii, już się wypowiedział Kreml... z Polski pewnie.
    Jeszcze i za to odpowiemy...

    OdpowiedzUsuń
  22. Stanley Panama,

    Wikipedia w sprawach bieżącej polityki nie jest wiarygodnym źródłem informacji. To po pierwsze. Po wtóre: zbrodnie reżimu Husajna nie ograniczają się do ataku bronią chemiczną. Podobnie jak zbrodnie reżimu Assada.

    Jednak najważniejsze jest to, że Assad jest sojusznikiem Rosji i już tylko ten fakt powinien wystarczyć, aby poprzeć USA w próbie jego usunięcia. Co osłabia Rosję, zawsze wzmacnia Polskę.

    Istnieje zatem racja moralna i racja stanu, które nakazywały poparcie interwencji w Syrii. Tymczasem rząd zgodził się, żeby Rosja rękami polskiego "ministra" spraw zagranicznych (zagranie na "konia trojańskiego") zgłosiła rezolucję-brednię ratującą rosyjską strefę wpływów. Skoro Rosja tam zażegnała utratę wpływów, to gdzie teraz przeniesie uwolnioną energię?

    Dlatego nie, nie ma znaczenia kto, kiedy i komu w Arabii kraje zachodnie, USA, sprzedawały broń. Byłoby dla Polski najlepiej, gdyby każdemu z tych krajów. Dla Polski byłoby najlepiej, gdyby USA miały bazy na Ukrainie i Białorusi oraz w krajach nadbałtyckich i tam też sprzedawały broń.

    Kreml trzeba tępić wszędzie i w każdej postaci i powinniśmy pomóc każdemu, kto tępi Kreml. Zwłaszcza, że Kreml to niemal zawsze działania bandyckie i ludobójcze, więc w każdym przypadku będziemy pomagać zwalczać Kreml posiadając rację moralną i rację stanu. To wystarczy, żeby nie mieć wątpliwości.

    Rację moralną i rację stanu będzie mieć też każdy kto ujawnia i tępi byłych i obecnych TW. To dziadostwo trzeba utopić jak stonkę w azotoksie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Oh! Panie Aleksandrze. Ciężką ma Pan tu dolę. Ale żeby Panu było raźniej niech Pan wie, że ja nie mam nic łatwiej. Tylko wczoraj na ten przykład „zbombardowałam” rodzinne przyjęcie. A bo wyskoczył mi „gość”, z pochwałami partyjniactwa, że to w partii byli dobrzy ludzie – zupełnie tak jak w gestapo czy NKWD. Trzymałam się dzielnie, aż nie mogłam dłużej milczeć, bo bym straciła do siebie szacunek. W moim domu, jak kto chce być „w gościach” to albo myśli po polsku albo niech nie przełazi przez próg! Ledwie w tort się wgryzł, a tak się mu dostało za pochwałę zbrodniarzy z PRL’u, że… a jeszcze inni goście stanęli po mojej stronie, (co mnie nawet wstępnie zaskoczyło). Ale jak mój małomówny mąż się odezwał w sprawie politycznej, czego nie miał w zwyczaju robić nigdy: „no będzie kacyków chwalić. Oni ludzi mordowali…”. Cisza! Spojrzałam na mojego męża i… zrozumiałam, że nie poszło na marne żadne moje mówienie w domu o miłości do Ojczyzny! Ale to nie koniec. Z drugiego pokoju już spieszył mi z pomocą desant - od zabawek oderwało się sześcioletnie, szczerbate dziecko i powiedziało: „tak tak albo się jest Polakiem albo ziemniakiem”. To nieco przeinaczony cytat z Halki z zeszłego miesiąca, ale przesłanie to samo tylko, że moje słowa brzmiały: „albo ktoś jest Polakiem albo burakiem (w sensie „czerwoną swołoczą). Ale Panie Aleksandrze jeszcze Polska nie zginęła!!!
    Z notką nie dyskutuje bo to są fakty.
    Pozdrawiam
    Halka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Pani Halko,

      Pani opis jest tak sugestywny, że wyobraziłem sobie owego chwalcę PRL-u, jak w reakcji na Pani dictum, zamiera z tortem w ustach i przyobleka minę dorsza :) Gdyby takie reprymendy spotykały idiotów w każdym polskim domu, mielibyśmy kryzys życia towarzyskiego i wolną Polskę.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. @ Pan Ścios / przemek łośko

    Pogląd Pan Ściosa na sprawę Iracką , generalnie, jest zgodny z opinią Amerykańskiego Departamentu Stanu, co nie znaczy, że ja nie mogę mieć swojego, bardziej sceptycznego zdania.
    Ja też mógłbym przyjąć taką opcję jak Pan Ścios, i panowała by zgoda, lecz moje zdanie, które jest w dalszym ciągu zdaniem proamerykańskim, jest nieco inne, ponieważ patrzę na obecną politykę zagraniczną USA z perspektywy jej skutków.
    Taką perspektywę posiada też obecny prezydent US, który dzięki, lub pomimo, swojej elokwencji, dał się wpuścić w maliny jak chodzi o politykę zagraniczną.
    Z jednej strony narysował nieprzekraczalną, czerwoną linię, która przekracza, a z drugiej robi pozbawiony sensu reset , z zawsze antyamerykańską i imperialną Rosją, jak chodzi o kraje naszego, polskiego regionu .
    Obie sprawy dyplomatycznie wygrywa, albo wygrała Rosja.
    Wracając do tego czym się różnie z Panem Ściosem, to różnie się tym, że hipokryzja na arenie międzynarodowej się nie opłaca, nawet dla Państwa tak silnego jak USA , które prawie z nikim i niczym nie muszą się liczyć.

    Faktem jest, że Rosjanie zaopatrywali i zaopatrują Syrię w broń wszelkiego rodzaju, tudzież w broń chemiczną, choć pewne komponenty sprzedawały kraje zachodnie jak UK.
    Ale faktem jest też , że handel bronią jest handlem dosyć lukratywnym i Amerykanie też świetnie sobie z tym radzą.
    Były czasy , że wspierali militarnie Irak z jego Husajnem, przeciw Iranowi, i w tamtych czasach Saddam mordował właściwych ludzi.......
    Kiedy sytuacja się zmieniła i konflikt z Iranem wygasł, podpuszczony ( przez kogo ?)Saddam zaatakował Kuwejt i mordował już niewłaściwych ludzi......
    On the top of this , Amerykanie wspierali militarnie swojego wroga/przyjaciela , Iran ( The Iran Contras Gate , które śledziłem dniami i godzinami).
    Jest tu hipokryzja czy nie ..???
    Jest bardzo niebezpieczne dla USA i całego świata, jeśli kraj o tak wspaniałej historii i najpiękniejszej demokracji na świecie, kraj który budził zaufanie i nadzieje wielu narodów, jest wciągany w grę znaczonymi kartami przez największych zbrodniarzy świata, a mam tu na myśl Sowietów.
    Uważam , że dużo lepszą rolę mogły by odgrywać państwa zachodnie na arenie międzynarodowej, jakby wspierały państwa afrykańskie , w tym państwa muzułmańskie , pomocą technologiczną niż militarną.
    Natomiast destabilizacja, wprowadza te kraje w permanentną wojnę , przynosząca jeszcze większą biedę, rozwijającą wojujący fundamentalizm islamski oraz milionową emigrację przybywającą do krajów zachodnich. Krajów, których ci ludzie szczerze nienawidzą, ale do których przybywają by zapewnić sobie i dzieciom chleb oraz bezpieczne schronienie przed gradem wojny.

    Żeby Pan Ściosa rozśmieszyć ( choć dosyć obraźliwie mnie tu dzisiaj traktuje) opowiem o meczu piłkarskim w USA a konkretnie w Los Angeles (LA).
    _____________________
    - W LA w latach 90-siątych był rozgrywany mecz piłkarski ( piłka nożna) pomiędzy USA, a Meksykiem.
    Jak wiadomo w LA jest dużo emigrantów z krajów latynoamerykańskich.
    W trakcie meczu na trybunach był dawno niespotykany, ogromny doping kibiców.
    Najzabawniejsze były zdumione twarze kibiców amerykańskich.
    Dlaczego ? - zapyta Pan Ścios.
    Dlatego, że ogromna część stadionu dopingowała Meksyk, a nie USA, i nie byli to turyści autokarowi z El Paso, czy Tijuana, ale Meksykanie mieszkający tam na stałe, których było stać na bilety.
    ______________________________
    Tym morałem zakończę wywód.

    Pozdrawiam

    Stan

    P.S.
    Usunąłem komentarz ponieważ trafiła mi się literówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stanley Panama,

      Gdyby Pan przeczytał mój tekst i poświęcił mu chwilę refleksji, nie wypisywałby Pan uwag kompletnie oderwanych od treści.
      To nie jest tekst "za Ameryką" czy "przeciwko Assadowi". To tekst o naszych, polskich sprawach. By to zrozumieć, trzeba trochę oderwać się od własnych urazów, fobii i schematów.

      Pozdrawiam

      Usuń
  26. Interesujący tekst.

    Zacznę od tego z czym się nie zgadzam.
    Otóż nie uważam by milczenie Zachodu i wyraźna ulga z jaką ów Zachód przyjmuje wyjasnienia Komorowskiego i Sikorskiego (obaj panowie prześcigają się w popularyzowaniu rosyjskiej wersji wydarzeń 10 kwietnia), otóż nie uważam by skazywało to nas na wiele lat oczekiwań na jakis przełom w/s Smoleńska.

    Przejęcie władzy to niekoniecznie od razu komisja miedzynarodowa, to zupełnie elementarne działania których po tragedii zaniechano. Nie ma takiej możliwości by Polsce odmówiono np pomocy eksperckiej - a juz taki, przepraszam że tak napisze, drobiazg spowoduje lawinę. Pomocy którą nam oferowano, ale minister Sikorski zrobił wszystko co w jego mocy by z niej nie skorzystać.
    Opór polityków Zachodu jest widoczny gołym okiem, ale odmowa pomocy eksperckiej, pomocy którą nam wszak oferowano natychmiast - to w mojej opinii nie wchodzi absolutnie w grę.

    I spróbujmy sobie teraz wyobrazić np ekshumacje i badania ciał ofiar - juz nie pod okiem pani Świątek, ale ludzi którzy chcą się czegoś z tych badań dowiedzieć.

    Wydaje mi się że nie trzeba oczekiwać jakiegoś wielkiego przełomu, dokonanego do tego natychmiast. Wydaje mi się również, że szeroko rozumiany Zachód nie będzie jakoś specjalnie skonfundowany tym iż jego eksperci pracują dla Polski.

    I jeszcze jedno, ale już odnośnie komentarzy a nie samego wątku.

    To zdjęcie:

    http://gdb.rferl.org/3710B9C4-40B2-4754-9718-55D9FB11FE96_w640_r1_s_cx0_cy7_cw0.jpg

    Zdjęcie jeśli dobrze pamiętam wykonane niedługo po 10.04 chyba w pełni wyjasnia dlaczego wielu dość aktywnych w sieci krytyków (byłem bez wątpienia jednym z nich) państwa Izrael czy amerykańskiej polityki na Bliskim Wschodzie - po 10.04 nie ma nie tylko zamiaru, ale nawet i czasu na (przepraszam) bezmyślne utrwalanie rosyjskiego obrazu w tym miejscu.

    Wydaje mi się że mamy przede wszystkim obowiązki polskie. One w żadnym momencie, zwłaszcza po 10 kwietnia, nie mogą być choć tylko podobne interesom rosyjskim, rosyjskiej wizji.

    Aleksander Ścios wspomina o środowiskach katolickich które bezmyślnie chwalą pułkownika Putina za jego polityke czy to wobec pederastów, idiotek feministek itp.itd...

    Pan Putin doskonale wie czego chce. I doskonale umie nas rozegrać.
    A udaje mu się wyłacznie dlatego że chyba nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego czym był 10 kwietnia.

    Tak jak od tej daty nie znalazłem czasu na to by napisac choć słowo o państwu Izrael, tak nie znalazłem go również na to by pochwalić pułkownika Putina za cokolwiek. Za cokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  27. O jeszcze PS.

    Jest gdzieś w sieci wywiad z panią Marią Szonert-Biniendą. Wywiad którego szukałem pisząc post wyżej.
    Pani Maria powiedziała że po inwazji na Irak byli z mężem zdecydowanymi krytykami tego aktu, do tego stopnia że nie wyobrażali sobie by kiedykolwiek zagłosować na kogoś innego niż Demokraci...

    Jeszcze raz namawiam komentatorów by nawet niechcący nie znaleźć się dziś już NIGDY po stronie pułkownika Putina i jego interesów.

    To najdelikatniej pisząc jest nierozumne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz Molik,

      Nie zgadzasz się zatem z kwestią, której nie ma w moim tekście. Trzeba zdecydowanie odróżnić działania, jakie w sprawie Smoleńska może podejmować polskich rząd (w tym zwrócenie się o pomoc ekspercką) od końcowej, ostatecznej konkluzji wynikającej z odpowiedzialności Rosji za śmierć polskiej delegacji.
      O ile polski rząd może uzyskać tego rodzaju pomoc, a być może nawet wsparcie jakiejś międzynarodowych instytucji, o tyle całkowicie wykluczam możliwość reakcji politycznej Zachodu, w związku z udowodnieniem umyślnej winy Rosjan.
      Trzeba sobie zadać pytanie: co stanie się po zakończeniu rzetelnego śledztwa w sprawie Smoleńska, jakie decyzje musiałby zapaść, jakie reakcje nastąpić? Co winno uczynić NATO, ONZ, UE?
      Myślę, że takie pytania już zadają sobie niektórzy politycy USA i państw zachodnich.
      Jak sądzisz - jaka wówczas padnie odpowiedź?

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Gutta cavat.

      Podałem jako przykład ekshumacje, ale na dobra sprawę nie ma żadnego obszaru w którym kłamstwo smoleńskie mogłoby się ostać.

      Jestem też przekonany że odzyskanie władzy może dokonac się wyłacznie w sytuacji jakiegoś nowego cudu nad Wisłą, ta ekipa nie ma nic do stracenia.

      Więcej, jestem przekonany że możemy spokojnie zapomnieć o dostępie do dowodów będacych w posiadaniu pułkownika Putina, nawet jeśliby do tego cudu doszło. A nawet jeśli to dostaniemy te dowody w stanie przypominającym ciało śp. Pani Anny Walentynowicz.

      W sprawie o której piszesz jest jeszcze dyplomacja. Nie zakładajmy z góry że musi być gorsza niż to co robili ci, którzy spowodowali odrodzenie Rzeczpospolitej w 1918.

      Jarosław Kaczyński powiedział kiedyś że gdyby 10 kwietnia był premierem to ta "katastrofa" na pewno by się nie wydarzyła. Nie jestem pewien czy wszyscy rozumieją czemu tak powiedział. Wątpliwe by kupił wcześniej nowsze samoloty,...

      Usuń
  28. @ P.Ścios i Wszyscy

    Rosja pod rządami KGB-owca Putina przejmuje po USA rolę żandarma świata (wiadomo, dlaczego i dzięki komu), dobrego kowboja stającego po stronie sprawiedliwych i słabych.

    "Władimir Putin zniszczy całą broń chemiczną na świecie

    Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oznajmił, że jeszcze podczas szczytu G20, po spotkaniu z prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Obamą, przywódca państwa rosyjskiego Władimir Putin postawił sobie za zadanie zniszczenie całej broni chemicznej na świecie.

    Oprócz tego szef resortu dyplomatycznego podkreślił, że Moskwa gotowa jest do udziału w finansowaniu likwidacji syryjskich arsenałów z substancjami trującymi. O tym, gdzie i w jaki sposób zostaną one zutylizowane, zadecydują profesjonaliści. Według Ławrowa, Rosja obowiązkowo weźmie udział w przeprowadzaniu inspekcji oraz w innych formach obecności międzynarodowej, które może zaproponować sekretarz generalny ONZ."

    Źródło: Głos Rosji, http://polish.ruvr.ru/2013_09_30/Wladimir-Putin-zniszczy-cala-bron-chemiczna-na-swiecie/

    OdpowiedzUsuń
  29. P.S.
    Jeszcze nam, Polakom Putin "zneutralizuje" nasz arsenał obronny w imię "zniszczenia całej broni chemicznej na świecie".

    OdpowiedzUsuń
  30. Jestem rozczarowany.

    Jeszcze raz przeczytałem tekst.
    Nic wiecej nie mam do dodania ani skomentowania.

    Uważałem Pan Ściosa za potencjalnego męża stanu, a tu się okazało, że jest bloggierem.....

    Pozdrawiam

    Stanley Panama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stanley Panama,

      No proszę, a jeszcze przed dwoma dniami chwalił Pan Ściosa jako geniusza :) Jak Pan widzi, na pstrym koniu jeździ ta łaska. I niech tak pozostanie.

      Usuń
  31. Mariusz Molik,

    Wystarczy pewna doza konsekwencji. Jeśli dostrzegamy analogię zbrodni smoleńskiej ze zbrodnią katyńską, nie można bezkrytycznie przyjmować niektórych tez. Szczególnie w obszarze działań dyplomatycznych. Odbudowa tego obszaru to zadanie na wiele lat i nasza wiara nie ma tu nic do rzeczy.
    Punktem wyjścia w sprawie Smoleńska powinno być realistyczne założenie: jesteśmy w tej sprawie zdani na własne siły. Takie założenie trzeba przyjąć nie po to, by siać defetyzm i podcinać sobie skrzydła, ale po to, by wyzwolić dążenie do budowania silnego, samodzielnego państwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóz własnie nie widzę akurat w tym miejscu aż takich bezpośrednich analogii z pierwszym Katyniem. Klucz leży w Polsce.
      Lech Kaczyński działał w warunkach wcale nie lepszych niż te dzisiaj. "Cieszył się" nie tylko frontalnym atakiem że strony moskiewskich polaków, nie tylko nienawiścią Władymira Kagiebowicza - ale i przecież zgodną rezerwą (taki eufemizm) wobec swych działań wszystkich europejskich potęg.

      Naturalnie trzeba widzieć że pogody dla Polski jak zwykle nie ma. Był czas przywyknąć...
      Wierze w to że wcale nie jesteśmy tacy słabi, jesli tylko nie jesteśmy ubezwłasnowolnieni. Pan komediant Barak Obama dalej jest prezydentem najważniejszego mocarstwa, pani Merkel jest nieśmiertelna i tak dalej.

      My się zgadzamy Aleksandrze tylko nieco inaczej rozkładamy akcenty.

      Pozdrawiam,

      MM

      Usuń
    2. Mariusz Molik,

      Pierwszym zdaniem otworzyłbyś zbyt głęboki obszar dyskusji, wolę zatem pozostać przy konkluzji zdania ostatniego.

      Pozdrawiam

      Usuń
  32. 2013 12:28

    "Uważałem Pan Ściosa za potencjalnego męża stanu"

    Dziwaczne słowa.
    Ale skoro znikasz to ja chce napisac że uwązałem Ciebie za kogoś wartego jednej czy dwóch odpowiedzi.
    Chyba bedziesz musiał uzyć nowego nicka, gdyż ten własnie się zużył.
    EOT.

    OdpowiedzUsuń
  33. Halo!!!
    Nie kłócić się!

    "przywódca państwa rosyjskiego Władimir Putin postawił sobie za zadanie zniszczenie całej broni chemicznej na świecie"

    To jest ciekawostka warta uwagi!

    OdpowiedzUsuń
  34. Czy Putin będzie kontrolował państwa byłego bloku wschodniego w kierunku posiadania przez nich (szeroko rozumianej) broni chemicznej?

    OdpowiedzUsuń
  35. @ Mariusz Molik

    Cyt: "Lech Kaczyński działał w warunkach wcale nie lepszych niż te dzisiaj. "Cieszył się" nie tylko frontalnym atakiem że strony moskiewskich polaków, nie tylko nienawiścią Władymira Kagiebowicza - ale i przecież zgodną rezerwą (taki eufemizm) wobec swych działań wszystkich europejskich potęg."

    To jest właśnie ta przytłaczająca przeszkoda na drodze do wolnej Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. iwona,

      Tak się składa, że informację na temat inicjatywy Putina podałem dziś na tt i zacytowałem ją w udzielonej Pani odpowiedzi.
      Putin oczywiście nikogo nie będzie kontrolował, a ta ponura farsa jest jeszcze jednym policzkiem wymierzonym Ameryce. Z drugiej strony - nikt lepiej od Rosjan nie wie, gdzie należy szukać broni chemicznej.

      Usuń
    2. Tak, wiem o Pana cytacie. Nie potrzebnie dubluję tę informację. Przepraszam za robienie bałaganu w dyskusji.

      Rosjanie wezmą udział w kontrolach broni chemicznej w Syrii z ramienia ONZ (swojej broni???). Te informacje (mniej więcej) można przeczytać dziś w nagłówkach wiadomości (mogę je przytoczyć).

      Ale można zażartować, że może Putin (skoro chce "zniszczyć całą broń chemiczną na świecie") weźmie "pod lupę" na przykład Gruzję, Polskę, kraje bałtyckie? Izrael dobrowolnie, wzorem Syrii, poddaje się redukcji tej broni. Potem może ruszy domino?

      Usuń
  36. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mimochodem, ale porządkująco:

      1) nie przypominam sobie, żebym gdzieś na tym blogu widział p. Ściosa aplikującego o jakąkolwiek tekę,

      2) to, co Pan postrzega jako hipokryzję USA, nie jest oglądem absolutnym; ba, w mojej opinii pogląd, który Pan tu przedstawił jest jedynie projekcją własnych nieprzemyśleń, którym do przemyśleń jest bardzo daleko, a do refleksji - dalej jeszcze.

      Dlatego, może zechce Pan przyjąć dwa cytaty:

      1) "Wczoraj jeden poeta powiedział w hyde parku: bo piękno i prawda zachowane będą po wszystkich działaniach za wyjątkiem słabych. Miasto tonie w smutku pozrozumieniowym, reszta wraca z wakacji, nie wiedząc co zaszło." - Jarek Łukaszewicz, polski fotograf i poeta (cytat pochodzi z wiersza: "Wiersz na milion mieszkańców")

      2) "The Romans never allowed a trouble spot to remain simply to avoid going to war over it, because they knew that wars don't just go away, they are only postponed to someone else's advantage." - Makiaweli, z Księcia. Język angielski uznałem za precyzyjniejszy od polskiego.







      Usuń
    3. Stanley Panama,

      Proponuję, by odpoczął Pan od komentowania na tym blogu. Do chwili, gdy będzie Pan miał coś sensownego do powiedzenia.
      Pod mianem sensownego, rozumiem wywód oparty na faktach, nie zaś na wyobrażeniach. Tylko takie wypowiedzi jestem w stanie docenić.
      Póki nie nauczy się Pan elementarnych zasad zachowania, w tym nieatakowania innych komentatorów, proszę nie nadużywać mojej cierpliwości.

      Usuń
  37. <>

    A jednak, gdyby twoja, o młodości!
    Żelazna niegdyś wola, dumna, twarda,
    Gdybym nad sobą miał więcej litości,
    Gdyby mi nawet w krew nie przeszła wzgarda
    Tego, co teraz jest i co w przyszłości
    Być może; lutnią szalonego barda
    Skruszyłbym wziąwszy pod zgięte kolano;
    I nową harfę wziął niepokalaną.

    Lecz późno! późno już! Gdzie są słuchacze?
    Czy w grobach klaszczą w ręce zadziwione?
    Czy urągają? - nie wiem - i nie raczę
    Gonić myślami te smętne, stracone
    Mary. Lecz nieraz, kiedy mi zakracze
    Orzeł lecący na słońce czerwone,
    Zda mi się, że to jakaś dusza bratnia
    Znów odlatuje ode mnie - ostatnia!


    Beniowski

    <>

    Panu Aleksandrowi, z przeprosinami,

    Za ciężką ostatnio na blogu dolę - jak zauważyła droga Halka -, potwierdzającą prostą prawdę, że za mądrość i wiedzę, rozdawaną nam od lat tak hojnie i wielkodusznie, za wielkie słowa, powtarzane z uporem, nagrodą będzie także to, co mają pod ręką ludzie mali i nikczemni: szyderstwo i chłosta śmiechu...

    Ale proszę być pewnym: "dusze bratnie" pozostaną przy Panu. Nie odlecą...

    A jest ich bardzo wiele, zdziwiłby się Pan, jak wiele... :)


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  38. ...

    Jeśli chodzi o komentarz do tekstu "Syria-Smoleńsk", który dla mnie zawiera się w słowach:

    Ta ponura lekcja dyplomacji, z tysiącami ofiar w tle, pozwala przewidywać, że następnym krokiem w testowaniu reakcji Zachodu będzie wymordowanie kilku milionów istnień przy użyciu broni jądrowej. Rosyjskie arsenały ukryte w Libii, Sudanie czy Iranie, doskonale nadają się do przeprowadzenia takich testów, a udzielana tym reżimom pomoc „rosyjskich doradców”, jest wręcz nieoceniona.

    =============

    Dla tych, którzy tego nie pojmują, albo pojmują aż za dobrze, dlatego 'wykłócają się' o sprawy trzeciorzędne, mam też coś z Wieszcza, a jakże! :)

    Moskal i diabeł, że się tak kłócicie
    I zostawiacie Bar Moskali pastwą;
    A choć szlachetne imiona nosicie,
    Jest z was ohyda boska i plugastwo.



    Gratuluję świetnego artykułu, Panie Aleksandrze!

    OdpowiedzUsuń
  39. Panu Przemkowi

    Proponuję jednak polski przekład "Księcia". Często bowiem nie tylko o precyzję idzie...

    Non si debbe mai lasciare seguire uno disordine per fuggire una guerra, perché la non si fugge, ma si differisce a tuo disavantaggio.

    Dla uniknięcia wojny nie należy nigdy dopuszczać do spotęgowania nieporządku, ponieważ wojny się wówczas nie uniknie, lecz tylko odwlecze, na swoją niekorzyść.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

  40. W nawiązaniu do komentarza Muni, z 30 września 2013, 02:48, przytoczę może słowa Kremla:

    Polska dostarczyła rakiety do Syrii?

    27.09.2013

    Próbki sarinu użytego 19 marca pod Aleppo są identyczne z próbkami gazu zastosowanego 21 sierpnia pod Damaszkiem - oświadczył minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Ławrow oznajmił również, że w obu wypadkach użyto gazu wyprodukowanego metodami chałupniczymi. Z kolei szef kremlowskiej kancelarii Siergiej Iwanow zasugerował, że sama rakieta, która przenosiła głowicę z sarinem, mogła zostać dostarczona przed laty przez Polskę.

    http://tvp.info/informacje/swiat/polska-dostarczyla-rakiety-do-syrii/12533085

    ====

    Co Pan o tym sądzi, Panie Aleksandrze?

    Pójdzie na konia trojańskiego alias kozła ofiarnego?

    OdpowiedzUsuń
  41. Miła Pani Urszulo,

    W czasach, gdy Mickiewicz jest rugowany z polskiej szkoły, użycie tych trafnych wersetów Wieszcza urasta do miana antypaństwowej działalności :) Dziękuję za wyśmienitą lekcję dobrego smaku i polskości.
    Dziękuję też za słowa, które (nie ukrywam) wprawiają mnie w zakłopotanie. Bo też i za co może Pani przepraszać?
    Zapewniam, że w moim odczuciu, nie wydarzyło się nic złego ani nadzwyczajnego. A gdyby taka sytuacja kiedyś zaistniała i tak nie mogłaby powstać za Pani przyczyną :)

    Jeśli chodzi o zacytowaną informację, nie przywiązywałbym do niej większej wagi. Chyba, że mówiąc o "rakietach dostarczonych przed laty przez Polskę", Iwanow ma na myśli handlarzy bronią z WSI lub dostawy z czasów PRL-u.
    Rosjanie są wprawdzie mistrzami fałszu i dezinformacji, jednak ta wiadomość może zaledwie śmieszyć.
    Przypomnę, że nawet raport ONZ stwierdza, iż użyty w Syrii sarin był wysokiej jakości (co wyklucza "metody chałupnicze), a użyte do ataku pociski "nie mają charakteru zaimprowizowanej broni". Były to pociski specjalnie dostosowane do przenoszenia sarinu.
    Prawdopodobnie takie, jak głowice chemiczne, znalezione w Iraku, w roku 1993 przez ekspertów ONZ, przenoszone przez zmodyfikowane pociski Scud, z których każda zawierała cztery galony sarinu. Ponieważ arsenał Saddama znalazł się m.in. w Syrii, jest wielce prawdopodobne, że w ataku na ludność cywilną posłużono się takimi właśnie głowicami.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  42. Dziękuję za trzeźwą ocenę sytuacji!
    Mam pytanie: czy może Pan skomentować ją w kontekście nauki Jazusa Chrystusa i apelu Ojca Świętego Franciszka o pokojowe rozwiązanie konfliktu?
    Szczęść Boże

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. katol,

      Nie mogę i nie widzę takiej potrzeby.
      Z Bogiem

      Usuń
    2. To , że Pan Ścios nie może odpowiedzieć na takie pytanie, może być zrozumiałe, ale że nie widzi takiej potrzeby, to jest trochę dziwne.
      Wszyscy widzą, tylko On nie widzi...... ?

      Usuń
    3. Stanley Panama,

      Prosiłem, by zaniechał Pan komentowania, ale Pan należy chyba do tych, których trzeba wywalać za drzwi siłą. Więcej prosił nie będę.
      Nie jest jeszcze tak źle, bym na swoim blogu nie mógł ignorować zaczepek idiotów i decydować komu i na co odpowiadam.

      Żegnam

      Usuń
    4. katol

      Jeśli można słówko. W katolickiej nauce społecznej funkcjonuje min. zasada odpowiedzialności za ochronę. Określa ona obowiązek rządzących (władz) do zapewnienia rządzonym bezpieczeństwa. To znaczy obowiązek ochrony dla realizacji trzech podstawowych inklinacji (praw) człowieka, wynikających z prawa naturalnego: do życia, do posiadania potomstwa, do rozwoju w pokojowym społeczeństwie.

      Dlatego wezwanie Papieża o pokój, to znaczy stan, w którym respektowane będą przyrodzone prawa, należy widzieć w kontekście całości nauki społecznej Kościoła, a nie w świetle zmanipulowanych komentarzy "przekaziorów".

      Należy podkreślić, że wojna jest złem. Ale Kościół zna też pojęcie wojny sprawiedliwej, czyli takiej, która prowadzona jest celem przywrócenia zakłóconej równowagi moralnej. Tu: przywrócenia praw ludzi podlegających nieludzkim represjom, bez względu na ich wyznanie, czy narodowość, bo wszyscy mamy tę samą ludzką, stworzoną naturę.

      Obama, nominalny przywódca kraju, który z tytułu pozycji światowej ma obowiązek ochrony nie tylko swoich obywateli, za cenę nic nie znaczącego świstka, ucieka przed odpowiedzialnością. Można się zastanawiać nad techniczną doskonałością dotychczasowych interwencji USA, ale zasada, dla której Stany podejmowały ten wysiłek, leży bezdyskusyjnie po tej dobrej stronie.

      Pacyfizm promowany przez Kościół nie oznacza pasywizmu. Do końca świata, obok dobrych, będą ludzie źli. Obowiązkiem chrześcijanina jest dbanie o życie, w pierwszej kolejności własne. Jeśli zatem ktoś zły zechce mi je odebrać, to mam nie tylko prawo, ale i obowiązek walki o jego zachowanie.

      Pozdrawiam serdecznie


      Usuń
  43. Witam Autora i Komentatorów

    W nawiązaniu do zabawnej wypowiedzi tow. Iwanowa o polskich chałupniczych rakietach, filmik:

    http://www.youtube.com/watch?v=o1qtm-Y_180

    Myślę, że oddaje on rzeczywistą kondycję zarówno Polski, jak i Rosji (my - "wchodzeni", Ruscy - wchodzący).

    Co do "chałupniczości polskich rakiet", filmik kolejny:

    http://www.youtube.com/watch?v=uNl4PBTe-8Y

    W razie konfliktu powinniśmy naciskać na "rosyjskich partnerów", żeby skrócili nasze męki i koniecznie zaatakowali nas swoimi pociskami uzbrojonymi w głowice nuklearne i chemiczne.

    Byłoby po problemie :))

    Pozdrawiam serdecznie

    PS. Jesień, a na blogu Pana Aleksandra, "gorąc", jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  44. viva cristo rey,

    Iwanow doskonale wie, że bez obaw może wymieniać Polskę w takim kontekście. Wie, że nie nastąpi żadna reakcja reżimu III RP, a każdy, nawet najbardziej bezczelny atak zostanie przemilczany.
    Gdy podczas zakończonych niedawno manewrów Zapad-13 wojska Putina ćwiczyły atak nuklearny na Warszawę, nie wywołało to żadnej reakcji tzw. instytucji bezpieczeństwa. Przeciwnie, w tym samym czasie pojawiło się kilka inicjatyw zmierzających do wzmocnienia przyjaźni warszawsko-moskiewskiej. Nie można się dziwić, że również brednie Iwanowa są gładko przełykane.

    Ten temat, jak każdy, w którym przedstawiam rolę Moskwy, wywołuje "gorące" zainteresowanie. W tym przypadku, rezonans jest szczególnie mocny, bo relacja jest sprzeczna z przekazem obowiązującym w tzw. środowiskach prawicowych. Ogólnie wiadomo, że kto w sprawie syryjskiej (ale też jakiejkolwiek innej) nie widzi knowań żydowskich, masońskich i niemieckich, powinien być co najmniej podejrzewany o konszachty z Mossadem lub BND.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. Ścios,

      bez przesady - przekazy prawicowe w tej sprawie różnią się od Sasa do Lasa (więc chyba nie ma jednego ,,przekazu obowiązującego").
      Rola Moskwy jako protektora Assada jest oczywista dla każdego trzeźwego obserwatora, lecz Pan należy do tych nielicznych komentatorów rzeczywiście bardzo ostro to punktujących, więc i jest zainteresowanie Pana publikacją.

      Ogólnie też wiadomo, że sytuacja na kierunku Bliski Wschód jest szczególnie istotna dla Izraela, bo powstanie mocarstwa muzułmańskiego z bronią atomową zakończyłoby supremację wojskową, a pewnie i miało jeszcze i inne złe skutki, dla tego państwa. Dlatego to, co nazwałem ,,brudnymi grami Izraela", czyli operacje Mossadu przeciwko Iranowi (jak zabijanie irańskich naukowców nuklearnych), jest raczej faktem, a nie dopatrywaniem się ,,knowań żydowskich". ,,Brudne gry Iranu" są też faktem.

      Jeśli patrzymy na Syrię przez pryzmat ewentualnej szansy (na razie przegranej) na zadanie porażki naszemu obecnie głównemu wrogowi, czyli Moskwie, to oczywiście ,,wrogowie naszych wrogów" mogą być nam użyteczni i powinniśmy z nimi podejmować w tym zakresie współpracę. także z Izraelem. ale nie na zasadzie zapominania na ten czas czy wycofywania się w ogóle z obrony naszych interesów przez Izrael naruszanych, jak wspomniane bezczelne roszczenia finansowe.
      Sytuacja ta może nasuwać pewne analogie z bezkrytycznym popieraniem Ukrainy, dokonywanym z naruszaniem naszych interesów historycznych, choćby w postaci przemilczania zbrodni ukraińskiego nacjonalizmu. Wiem, że nie był Pan zwolennikiem takich kulawych kompromisów, więc sądzę, że zrozumie Pan także moje - choćby jako stałego obserwatora tego bloga wyrażone - zastrzeżenia wobec żydowskiej polityki finansowej. i polskich ustępstw. i nie sądzę w związku z tymi argumentami, aby nasza filozofia w sprawie Syrii musiała uwzględniać czy utożsamiać się z każdym elementem optyki izraelskiej w tej kwestii. natomiast warto, żeby była ona osadzona w strategicznych wyznacznikach polskiej racji stanu, a do takich niewątpliwie należy przeciwstawianie się narastającemu (neo)imperializmowi moskiewskiemu. ten ostatni postulat, jak sądzę, jest dość dobrze spełniony w Pańskiej publikacji.Warto tez zaznaczyć, czego Pan jeszcze nie wyeksponował w ramach swojej pracy and tematem syryjskim, że za antyrosyjskich partnerów na Bliskim Wschodzie mogą uchodzić w sprawie Syrii jeszcze Turcja, i zapewne Arabia Saudyjska. Dziś te dwa państwa wyraźnie okazują niezadowolenie z polityki Zachodu wobec Syrii i Rosji.

      A odnośnie stanu polskiej armii (skoro wspomina Pan o ,,Zapadzie"), chętnie przeczytałbym jakąś szerszą Pańską analizę dotycząca jej obecnej kondycji oraz kondycji koncepcyjnego myślenia o obronności. Nieraz punktował Pan tutaj za to ekipę planistów z BBN, na czele z Koziejem. w tej sprawie, która szczególnie mnie interesuje, zgadzam się z Panem w 100, a może nawet mam jeszcze więcej krytycyzmu od Pana. Będziemy teraz mieli Steadfast Jazz 2013, ja sam uważnie będę przyglądał się koncepcji tych manewrów, ich wykonaniu, zaangażowaniu różnych państw, a przede wszystkim zdolnościom naszego niepokonanego wojska , które musi wynajmować ochroniarzy do pilnowania hangarów.


      ze stałymi wyrazami uznania

      Usuń
  45. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Bardzo precyzyjny wywód. Trudno się dziwić, że jak często w takich przypadkach bywa, nawet tu w tym miejscu, pojawiają się próby dezawuowania, podważania, przynajmniej w części, zawartych w nim tez.

    Z pewnością jesteśmy u progu ważnych wydarzeń. Świat zmierza nieuchronnie w stronę polaryzacji politycznej, ale też i cywilizacyjnej.
    I coraz wyraźniej widać, że linie podziału zaczynają się nakładać.
    Dlatego, w tym świetle, lekkie i bezrefleksyjne stawianie znaku równości (pomijające wiele innych racjonalnych przesłanek) pomiędzy działaniami USA i Rosji można odebrać tylko jako wynik fundamentalnej niewiedzy albo świadomą manipulację.

    Opanowanie Europy przez lewackie ideologie spowodowało wyraźne, zauważalne osłabienie tego regionu w oczach reszty świata. Zjawisko to coraz mocniej zaczyna dotyczyć także USA.
    Na polu konfrontacji świata cywilizacji zachodniej i barbarii, pojawiła się zatem długo oczekiwana i kreowana oznaka słabości, która błyskawicznie została rozpoznana i wykorzystana.
    Pozostałe różnice systemów wartości są jednak na tyle istotne, że nie ma mowy o powstaniu na świecie jednej, szczęśliwej lewackiej rodziny.
    Tu konfrontacja jest nieunikniona. I z pewnością kiedyś do niej dojdzie.
    Rzecz w tym, by być na nią przygotowanym i silnym.
    Cytat - "...Ta ponura lekcja dyplomacji, z tysiącami ofiar w tle, pozwala przewidywać, że następnym krokiem w testowaniu reakcji Zachodu będzie wymordowanie kilku milionów istnień przy użyciu broni jądrowej." - jest zapowiedzią nieuchronnej konsekwencji narastania tej lewacko - pochodnej słabości.

    Dla nas Polaków, powinno być rzeczą oczywistą, że przy takich uwarunkowaniach geopolitycznych jakie są obecnie, nie ma szans na pomoc z zewnątrz.
    Musimy zdobyć się na jeszcze jeden zryw i o własnych siłach zmienić Polskę w wolny i liczący się w świecie kraj.
    Jest tu pewne podłoże do optymizmu. Wystarczy spojrzeć na pamięć i wiedzę o Wyklętych, o Katyniu, kulisach powstania III RP.
    To zdobycz ostatnich kilku lat i pochodna Smoleńska.

    Mam nadzieję, że ponownie przyjdzie też czas, gdy to po odsianiu plew, Kościół Powszechny w osobach jego najważniejszych pasterzy stanie u naszego boku. Sprzyjać temu będzie, wbrew oczywistym intencjom twórców, system medialnych spektakli realizowanych na zapotrzebowanie Jego wrogów . Jestem przekonany, że zbyt grubo szyte kłamstwa z czasem obrócą się przeciw ich autorom.

    Bo, jak już wcześniej Pan to kilkukrotnie podkreślał, a z czym się zgadzam, bez Kościoła nie będzie też Polski.
    W każdym bądź razie, nie będzie takiej o którą Pan i wielu walczymy i o którą się wspólnie modlimy.
    pozdrawiam

    Zaścianek

    OdpowiedzUsuń
  46. Wojciech Miara,

    Pozwoli Pan, że odniosę się do nieco szerszego problemu.
    Muszę przyznać, że pisząc ten tekst popełniłem poważny błąd. Zupełnie niepotrzebnie poświęciłem blisko połowę miejsca na przedstawienie sprawy syryjskiej i moją ocenę relacji Rosja-Syria-USA. Gdybym nie popełnił tego błędu i napisał krótko: rezolucja ONZ jest wielkim zwycięstwem Putina, a my Polacy będziemy teraz mocniej dociskani sowieckim butem - być może udałoby się wypunktować główną konkluzję.
    Ponieważ tego nie zrobiłem, znakomita większość komentatorów odnosi się wyłącznie do tematu syryjskiego i kilku innych tematów pobocznych i nie chce dostrzec, że jest to tekst o naszych, polskich sprawach.
    Jest to dla mnie niezrozumiałe, bo już samo tytułowe zestawienie słów Syria-Smoleńsk wyraźnie pokazuje kierunek wywodu.
    Napisałem to wprost w jednej z odpowiedzi: to nie jest tekst "za Ameryką" czy "przeciwko Assadowi". Dodam - nie obchodzi mnie w tym kontekście Izrael, Ukraina czy Niemcy. To nie te państwa są winne śmierci moich rodaków w Smoleńsku i nie one stanowią dla nas śmiertelne zagrożenie. To tekst o naszych, polskich sprawach.

    Chciałbym napisać dobitnie: sprawa konfliktu syryjskiego (niezależnie, kto i dlaczego ma w nim rację) interesuje mnie o tyle, iż pokazuje rzeczywisty układ sił w polityce światowej. W tej wizji dostrzegam silną (a niewspółmierną do potencjału) pozycję Rosji oraz słabnącą, pasywną rolę Ameryki. Sądzę, że z taką oceną zgodzi się większość czytelników.
    Ponieważ nade wszystko interesuje mnie przyszłość mojego kraju - nie zamierzam roztrząsać skutków polityki Obamy w odniesieniu do spraw amerykańskich, nie dbam o zagrożone interesy Izraela i nie porusza mnie przyszłość Bliskiego Wschodu i walki jednej muzułmańskiej bandy z drugą. Te sprawy są o tyle ważne, o ile dotyczą mojego kraju i naszej przyszłości.
    Mam nadzieję, że taka optyka nie jest obca nikomu, kto uważa się za patriotę.
    Dlatego w tym tekście podkreślam główną myśl: wzmocnienie pozycji kremlowskich ludobójców, rozszerzenie wpływów rosyjskich na politykę światową, to najgorsza rzecz, jaka może spotkać nas, Polaków. Tak było przed trzystoma laty, tak jest również dziś.
    A ponieważ od trzech lat żyjemy w tragicznej, posmoleńskiej rzeczywistości, zdominowani przez kremlowskich rabów, ta myśl winna wzbudzać w nas szczególną refleksję, tak w odniesieniu do losów śledztwa smoleńskiego, jak przyszłości Polski.

    Proszę wybaczyć, że piszę to pod Pana komentarzem, ale pozwolę sobie na jeszcze jedną, ogólną uwagę. W żadnym stopniu nie dotyczy ona Pańskich spostrzeżeń.
    Otóż szlag mnie trafia, gdy czytam wywody różnych głupców dywagujących na podstawie lektury tego tekstu: czy Ścios to opcja proniemiecka i proizraelska, czy ma fobie antyrosyjskie, jaką prowadzi grę, czemu nie pisze o roli Niemiec, itp.
    Trudno mi wręcz zrozumieć, jak to możliwe, że po 10 kwietnia 2010 roku ludzie uważający się za polskich patriotów mogą pleść bzdury o wyższości zagrożenia niemieckiego nad rosyjskim, a okraszać to jeszcze dyrdymałami o roszczeniach Izraela. Gdzież tu proporcje i elementarna wiedza o świecie.
    Dla nabycia rozumu najwyraźniej nie wystarczyło tym ludziom: ani 50 lat sowieckiej okupacji ani dwudziestolecie rządów moskiewskich miernot ani nawet zamordowanie naszych rodaków w Smoleńsku. Trzeba pytać: co jeszcze Rosja miałaby uczynić, by Polacy wreszcie zmądrzeli?
    Gdyby więc ktoś pytał: czy jestem antyrosyjski,odpowiem - jestem antyrosyjski, bo Polak inny być nie może. Po tym, czego doświadczyliśmy ze strony Rosji - antyrosyjskość jest normą polskości i nie wolno nam odrzucać tej normy z powodu wrzasku moskiewskich rabów.

    Myślę, że powstanie tekst o rosyjskich manewrach i natowskiej odpowiedzi. To temat tym ważniejszy, że odpowiedź państw Sojuszu przypomina uprzejme "dziękuję" w reakcji za splunięcie w twarz.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. Ścios,

      Szanowny Panie,

      1) dziękuję za tak obszerną odpowiedź, która właściwie mogłaby stanowić samodzielną publikację - i chyba faktycznie bardziej wyraźnie wskazującą główną tezę, niż ,,Syria-Smoleńsk" - nic nie ujmując tej ostatniej.

      ja osobiście w pełni rozumiem i właściwie podzielam Pańskie odczucia (odnośnie rosyjskiej ekspansji na nas i nie tylko). Zresztą, to trwająca od paru lat lektura Pańskich tekstów w przemożnej mierze do tego się przyczyniła, bo jeszcze jakiś czas temu sam byłem gotów kląć głównie Tuska, a Komorowskiego uważać za żałosnego błazna, wystawionego na figuranta.

      Dodam zatem w tym kontekście, że powinien Pan uwzględniać, ze dla wielu czytelników, a w szerszym ujęciu w ogóle ludzi głosujących na prawicę, czy mających dość tych rządów (bo do takich adresuje Pan swoje przemyślenia) właściwie należałoby się zwracać tak, jak Pan to teraz napisał. Wielu ludzi ma właśnie wspomniane problemy z powiedzmy zbilansowaniem i zbalansowaniem oceny sytuacji, choć widzą patologie i się przeciwko nim buntują, często jednak zwracają uwagę na problemy wycinkowe albo poboczne.

      Jeśli chodzi o mnie,to na szczęście, miałem od 2005 r. bardzo złe przemyślenia i informacje o ekipie WSI i w ogóle o służbach, więc kiedy Pańskie teksty i moje dodatkowe obserwacje wykazały w pełni charakter kwitnących związków Komorowskiego z tą ekipą, musiałem zmienić zdanie.

      c.d. n.

      Usuń
    2. A.Ścios,

      2) Podobnie odnośnie oceny stopnia zagrożenia ze strony Niemiec a Rosji, wydawało mi się wcześniej, że niemiecka penetracja (tuskowe hołdy, niemieckie gazety, zwłaszcza regionalne w zachodniej polsce, całe skorumpowane stypendiami niemeickimi grona profesorów i innych padalców) jest o wiele silniejsza, bardziej widoczna i podbudowana strukturalnie przynależnoscią do UE - niż ekspansja rosyjska. Dopiero zrozumienie istoty tego jądra systemu, jaki stanowi środowisko ,,sołdatokracji", wreszcie Smoleńsk i dziwne zachowania różnych srodowisk, unaoczniły mi wyraźnie, ze faktycznie mamy do czynienia z pełną recydywa sowiecką, która swoja dynamiką i bezwzględnością przeważy inne zagrożenia.. nie wstydze się przyznać do takich błędów w ocenie, bo trochę mogę się usprawiedliwić wiekiem - nie pamiętam z lat osiemdziesiatych zbyt dużo, a wiec trudniej mi było zrozumieć, że to są dalej ci sami ludzie, albo ich dzieci, i że WSI trzęsło Polska przez ostatnie 30 lat. i jakie są wciąż rzeczywiste relacje tych ludzi z Moskwą. Do tego trzeba dojrzeć.

      Mówię to, bo podejrzewam, ze to problem wielu Polaków. Nie zgadzając się z Panem we wszystkim (np. nie oceniam tak negatywnie pewnych publicystów, jak Michalkiewicz, Ziemkiewicz - moim zdaniem, kto opowiada się przeciwko WSI jest ok, a różnice w poglądach na gospodarkę czy sprawy społeczne to już podziały w tym samym obozie patriotycznym, więc nie ma się co boksować; podobnie mam większe od Pana zastrzeżenia do PiSu, choć nie jestem wrogiem tej partii), muszę przyznać Panu wielkie zdolności w zakresie syntetyzowania sytuacji politycznej. Osobiście bardzo żałuję, ze Pańskie teksty nie są o wiele szerzej kolportowane.


      Jeśli chodzi o Syrię, to rozumiem, że Pan się obawia, że to taka nowa Połtawa dla Rosji - po której jak w 1708 r. wpadniemy na długo pod ruski but. I może Pan mieć tutaj rację. Najgorsze jest to, że kiedy byłem swojego czasu aktywny w polityce - pracując dla rządu Jarosława Kaczyńskiego, to widziałem, jakim gów....m ludzkim w rzeczywistości są środowiska służb i im podobne - generalnie całe to tałatajstwo, które stanowi nomenklaturę III RP. Szczerze mówiąc, robili na mnie wrażenie podłych tchórzy. Gdyby Kaczyński wytrzymał zamiast rozwiazywać sejm, to oni spłynęliby w ciągu następnych 2-3 lat z wodą historii. ale właśnie dlatego teraz nie oddadzą już władzy za nic i osobiście sądzę, że nadzieje na rutynowe przejęcie władzy w drodze demokratycznej są fałszywe/.obym się mylił. tylko boli, że musimy czołgac się lub ukrywać przed takimi glizdami.

      Pański tekst o wojsku byłby wyjątkowo pożądany. Ten problem w Polsce właściwie nie istnieje. Nawet Gruzja poza chwilą paplaniny nie zmusiła nikogo do solidnego zatrzymania się and sprawami obronności. ja się temu uważnie przyglądam i pozwolę sobie z Panem podyskutować, jak Pan zdecyduje się coś o tym napisać.


      pozostaję z szacunkiem

      Usuń
  47. Zaścianek,

    Szanowny Panie,

    Napisał Pan: "Dlatego, w tym świetle, lekkie i bezrefleksyjne stawianie znaku równości (pomijające wiele innych racjonalnych przesłanek) pomiędzy działaniami USA i Rosji można odebrać tylko jako wynik fundamentalnej niewiedzy albo świadomą manipulację."
    Do tej słusznej uwagi dodałbym, że nie dlatego powinniśmy być proamerykańscy, iż USA są krajem szczęśliwości i praworządności, ale dlatego, że w zestawieniu z bandycką Rosją, która zawsze była i będzie wrogiem Polaków, stanowią dziś jedyną przeciwwagę i ostoję wartości.
    Z tego też powodu powinniśmy odczuwać złe skutki rządów Obamy i zaszczepienia Ameryce lewackiej dżumy.

    Nadzieje, o których Pan pisze, mogą mieć tylko ludzie świadomi swojego położenia. Głupiec, który wierzy w zwycięstwo, bo zamyka oczy na fakty, nie ma nadziei lecz karmi się mrzonkami. To dość łatwe zajęcie, ale nie da się na nich niczego zbudować.
    Już przed dwoma dekadami mieliśmy sytuację, w której Polaków zniewoliły własne mrzonki.
    Jeśli więc mamy wyjść silniejsi z doświadczenia Smoleńska, trzeba zdobyć się na odwagę formułowania twardych wniosków: z podziału na My-Oni, z zachowań polskich hierarchów, z działań ośrodków propagandy, ze zdarzeń na arenie międzynarodowej.

    Dziękuję Panu i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  48. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń



  49. Panie Aleksandrze,

    Odkąd pojawiają się w internecie Pańskie analizy (2007/2008r), w niemal każdej z nich, chodzi przede wszystkim o Polskę i polską rację stanu (pojęcie niezrozumiałe dla obecnie rządzących, GTW oraz dla ekipy belwederskiej).

    Nie pojmuję, dlaczego przypisuje się Panu rzeczy, których nie ma w Pańskich tekstach: więcej, usiłuje się Pańską publicystykę przyporządkować jakimś wydumanym "opcjom". Ostatnio sporo tego się pojawiło, ku mojemu szczeremu rozbawieniu!

    Ale to przecież nic nowego: żerowanie na Ściosie i przeinaczanie jego intencji zaznacza się od początku Pańskiego pisania. A kiedy mamy do czynienia ze szczególnie obfitym "wysypem" tzw. polemik, oznacza to, że trafił Pan - używając Pańskiego określenia - "w punkt". :) I nakazuje dużą ostrożność w stosunku do "polemistów".

    Ich intencje wydają się równie jasne jak Pańskie, tylko, obawiam się, że z polską racją stanu mają niewiele wspólnego.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, całkowicie zgadzam się z Panią i podzielam obawy.

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że i Pan tak myśli.

      A korzystając ze wspólnej obecności na blogu zapytam: czy Poeta nie wie czasem, dlaczego od paru chwil, zamiast tradycyjnego "B" - blogspota, (na wściekle pomarańczowym tle) - pojawia mi się u góry w pasku, czarny klocek lego i natrętnie dopytuje, czy "pozwolić witrynie bezdekretu.blogspot.com uruchomić wtyczkę "Adobe Flash"? Co to jest, i dlaczego witryna uparła się żeby mi ten flash "uruchomić"?

      Usiłowałam zapytać google, ale nic to nie dało :))

      Pozdrawiam

      PS. A jakiegoś nowego - pięknego wiersza nie napisał Pan ostatnio?

      Usuń
    3. Nie, nowego wiersza nie napisałem - ostatnio najpierw sporo latałem, a potem sporo fotografowałem, głównie tzw. fotografia streetowa, ale też średnioformatowa. Można obejrzeć tu: www.facebook.com/loskoprzemek, a tu z wierszem (wiersz, tym razem z dala od polityki, dotyczy wyboru: kochać, czy żyć wiecznie? - http://pepiki.blogspot.com/2013/09/pepik-spotyka-dziada-z-bzem.html)

      Nie wiem, jaka jest przyczyna, że wtyczka chce się szarogęsić. Pana Aleksandra zapytajmy, czy wie coś na ten temat, czy to blogspotowe, czy też jakiś mały "judasz"?

      Usuń
  50. Witam,

    "Trzeba pytać: co jeszcze Rosja miałaby uczynić, by Polacy wreszcie zmądrzeli? "

    Odpowiedź w obecnych realiach jest aż nazbyt przerażająca, aby jej udzielać. To i tak nic by nie zmieniło w Polakach.

    Z wielu przeprowadzonych rozmów wynika, że Polacy nie chcą zmądrzeć. Boją się tego, do czego prowadzi Mądrość. A prowadzi m.in. do konieczności podjęcia radykalnych działań. Pan Łośko po raz któryś napisał, w jakim kierunku powinien zmierzać PiS. No i to by było na tyle. Napisał. Nikogo z decydentów w PiS na poważnie to nie obchodzi. W PiSie mają swoje "gierki" i liczą, że jakoś to będzie. I jeszcze ta ich wiara w sondażownie - po prostu ręce opadają.

    Brakuje mi dziś ludzi w mediach, którzy będą głośno krzyczeć "Sapere aude". Nie ma autorytetów i przywódców. A to co jest to tylko oni. A My jesteśmy m.in. na Pana blogu.

    Tak na dobrą sprawę to nie znajduję rzetelnej analizy na temat rzeczywistej sytuacji w Polsce. Każdy "ekspert" coś tam mówi ze swojej dziedziny, ale brak mi całościowego obrazu. Szkoda, że PiS zaprzestał organizowania przynajmniej comiesięcznych spotkań z grupą ekspertów i publicznych dyskusji o różnych dziedzinach życia społecznego.

    Od dawna źródłem wiedzy o sytuacji politycznej w Polsce jest dla mnie Pana blog. Reszta wydaje się być pudłem rezonansowym. Od pamiętnego pytania "co dalej" jest coraz gorzej. Aż ciarki przechodzą po plecach.

    Bardzo pięknie pisze Pan o postawach prawdziwie patriotycznych - o odwadze formułowania wniosków, o odpowiedzialności za Ojczyznę, o zdroworozsądkowym podejściu do wydarzeń. Obawiam się, że te apele trafiają w próżnię; że patriotyzm jest dziś za ciężki do udźwignięcia; że nie ma granicy upodlenia Narodu Polskiego...

    Podziwiam i dziękuję za Pana niezłomną postawę w przypominaniu o właściwym kierunku Drogi. Dobrze, że Pan jest i My mamy za kim jeszcze iść.


    Pozdrawiam wszystkich i życzę wytrwałości

    Ryszard

    OdpowiedzUsuń
  51. Pan Ryszard! Ja i moja Zona podzielamy Panska opinie. Pozdrawiamy pana Aleksandra Sciosa i wszystkich piszacych na Jego Blogu. - Janusz z Toronto (Markham)

    OdpowiedzUsuń
  52. Proszę Państwa miałam tej nocy sen. Zapewne wyśnił mi się w takiej formie na skutek komentarza Pana Przemka Łośko z 29.09. z godz. 22:28. Czytałam go i długo myślałam nad tym komentarzem przed zasunięciem. I najzwyczajniej sen mnie zmógł. I teraz uwaga. Śniło mi się, ale to był tak realny sen, że pamiętam go w najdrobniejszym szczególe. Był krótki, ale za to wyraźny. Otóż dostałam gryps, że mam się wstawić na spotkanie (z kimś?) w kawiarni pod „Krzywym ryjem” 29.09 o 22:28. Weszłam do oberży, nad którą wysiał jakby przed chwilą odrąbany ryjec świni, jeszcze krwią ociekał. Rozejrzałam się i już Pan Aleksander tam na mnie czekał. Od razu Pana rozpoznałam. Ze zrozumiałych powodów nie napiszę charakterystyki Pana postaci, bo jeszcze mogłabym trafić:). Omawialiśmy sprawy tworzenia siatki – normalnie Polskie, zbrojne podziemie – cały sztab dowodzenia (nie było tam żadnego nazwiska z PIS, w ogóle nikogo nei znałam z tej listy). Powiedziałam do Pana ze spokojem ale i taką nieukrywaną obawą: „ach wiec jednak, to już czas”. Pamiętam jak Pan mówił, że powinnam nawiązać jeszcze kontakt z „Wyleniałym Wężem” – to zapewne chodzi o Pana o nicku „Wygasły Wąż” no, bo o kogóż by innego? No chyba, ze jeszcze Pan Jaszczur? :). Po czym zostawił mnie Pan z tym i się oddalił - tak po prostu! Wybiegłam za Panem i krzyknęłam: „Ale jak to możliwe, że Pan mnie znala...?”. Na to pytanie odpowiedział mi już tylko pytaniem mój mąż. Obudził mnie i świecąc mi latarką z komórki prosto w oczy zapytał: „co ci mam znaleźć?”. Chyba powinnam wziąć urlop.
    Pozdrawiam
    Halka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Halka
      Czy Pani czytała "Władcę much" Goldinga, ewentualnie oglądała ekranizację?

      Usuń
    2. Oglądała... myśli Pan, że stąd ten "świnski ryj" w moim śnie? :) Cóż moze sie ten obraz przedarł przez zwoje w mym mózgu. Tylko czemu akurat teraz? Film oglądałam z dobra dekade temu.
      Pozdrawiam
      P.S.
      Skoro Pan już jest, to niech Pan za daleko nie odchodzi.

      Usuń
  53. Aleksander Ścios
    „Gdyby więc ktoś pytał: czy jestem antyrosyjski,odpowiem - jestem antyrosyjski, bo Polak inny być nie może. Po tym, czego doświadczyliśmy ze strony Rosji - antyrosyjskość jest normą polskości i nie wolno nam odrzucać tej normy z powodu wrzasku moskiewskich rabów.”
    Bardzo dobrze, że Pan to powiedział, tak jasno i wprost. Jeśli porozmawiać z normalnymi/zwykłymi Polakami, nawet zlemingowaciałymi, to ogromna większość jest antyrosyjska, antysowiecka, antykomunistyczna. To jest, można powiedzieć, w genach, z mlekiem matki wyssane, z zabaw w "strzelaka" na podwórku przyniesione (kto chciał być "Ruskiem"???:))), w nocnych rozmowach z przyjaciółmi ugruntowane, z zakazanych lektur wyczytane. Nie zmieni tego żadna propaganda, oficjalny przekaz, festiwale "piosenki zd/radzieckiej", "gody przyjaźni", gimnastyka przekaziorów, błazeńskie grymasy "cwelebrytów"...
    Pokazałby to np. prosty test konfliktu zbrojnego z Rosją. Jak wielu z tych, którzy z różnych powodów popierają jeszcze rządy moskiewskiej agentury - czy to dla korzyści, czy z powodu słabości umysłu - stanęłoby "do boju z Kacapem"? Myślę, że wielu więcej, niżbyśmy się spodziewali. Bo tu chodzi polską dumę, która gdzieś jednak się tli i o odwieczną walkę dwóch wizji człowieczeństwa: wolności i godności przeciw zniewoleniu i zezwierzęceniu.
    I rzeczywiście, aby Polacy w końcu zmądrzeli, Rosja powinna by pójść vabank i wjechać tu swoimi pordzewiałymi, czarnymi od smarów czołgami. Oni dobrze to wiedzą, stąd zamiast rozwiązań ostatecznych, ich diabelsko skuteczna polityka kłamstwa.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  54. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  55. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń