sobota, 13 lipca 2013

O PRAWDZIWYM BŁĘDZIE MORALNYM

Powszechne oburzenie środowisk prawicowych wywołała uchwała Sejmu w sprawie zbrodni wołyńskiej. Oburzenie ze wszech miar słuszne, bo użyte w uchwale  określenie - "czystka etniczna o znamionach ludobójstwa" nie tylko fałszuje prawdę o tej potwornej zbrodni, ale jest przejawem pospolitego tchórzostwa i politycznego koniunkturalizmu -podniesionych przez obecny reżim do rangi „racji stanu”.
Gdy ważyły się losy uchwały, nie miałem wątpliwości, że grupa rządząca nie dopuści do innego rozstrzygnięcia i nie pozwoli na określenie rzezi wołyńskiej mianem ludobójstwa. Wynikało to nie tylko z antypolskiego charakteru obecnego reżimu, ale było efektem swoistego konsensusu trzech środowisk. Sejmowe głosowanie wyglądało bowiem na ostatni akord koszmarnej, ahistorycznej inscenizacji, której reżyserami  byli nie tylko posłowie PO czy RP.
Warto się zastanowić – kto narzucił to mętne określenie, dlaczego właśnie „czystka etniczna” została użyta w kolejnym proces zakłamywania polskiej historii?
Jeśli mamy poważnie traktować nakaz zawarty w słowach księdza Isakowicza-Zaleskiego – „trzeba powiedzieć prawdę, a nie tworzyć jakieś karkołomne, sztuczne i fałszywe sformułowania” - i nie próbujemy kierować się (jak trafnie ujął to Jarosław Kaczyński) „pedagogiką wstydu", trzeba przypomnieć, że nazwanie zbrodni wołyńskiej „czystką etniczną” zostało narzucone Polakom przez Episkopat Polski i Bronisława Komorowskiego.
Trzy dokumenty: Polsko ukraińska deklaracja o pojednaniu, podpisana 28 czerwca br. przez Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i Metropolitę Kijowsko-Halickiego Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, przemówienie Bronisława Komorowskiego podczas nabożeństwa żałobnego w dniu 27 czerwca br. oraz  wystąpienie Komorowskiego z 11 lipca br. - pozwalają sformułować jednoznaczną tezę.
To we wspólnej „deklaracji o pojednaniu” znalazły się znamienne słowa – „Ofiarami zbrodni i czystek etnicznych stały się dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców, przede wszystkim Polaków, ale także Ukraińców, oraz tych, którzy ratowali zagrożonych sąsiadów i krewnych” oraz „Uważamy bowiem, że ani przemoc, ani czystki etniczne nigdy nie mogą być metodą rozwiązywania konfliktów między sąsiadującymi ludami czy narodami, ani usprawiedliwione racją polityczną, ekonomiczną czy religijną.”
Próżno szukać tam określenia -ludobójstwo, a nawet wskazania – kto i dlaczego w okrutny sposób wymordował dziesiątki tysięcy naszych rodaków. Nie zabrakło natomiast słów – „W imię prawdy uważamy, że przeproszenia i prośby o wybaczenie wymaga postawa tych Polaków, którzy wyrządzali zło Ukraińcom i odpowiadali przemocą na przemoc. Jako przewodniczący Episkopatu Polski kieruję do Braci Ukraińców prośbę o wybaczenie.” Takie wyznanie nie padło jednak wprost z drugiej strony, bo zwierzchnik Kościoła Ukraińskiego przypomniał jedynie słowa kard. Lubomira Huzara z 2001 r., - „niektórzy synowie i córki Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego wyrządzali zło – niestety świadomie i dobrowolnie – swoim bliźnim z własnego narodu i z innych narodów” i dodał – „Jako zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego pragnę powtórzyć te słowa dzisiaj i przeprosić Braci Polaków za zbrodnie popełnione w 1943 r.”
Niewiele później, Bronisław Komorowski przemawiając podczas odsłonięcia pomnika poświęconego Ofiarom Zbrodni Wołyńskiej, pochwalił polskich biskupów za „akt pojednania” polsko-ukraińskiego i podkreślił:
Wspólna deklaracja biskupów polskich i ukraińskich ogłoszona 28 czerwca tego roku może być dokumentem przełomowym, jeżeli tę deklarację przeżyjemy i przemyślimy, gdyż wzajemne pojednanie buduje się zawsze i tylko i wyłącznie na prawdzie! Otwarcie więc ta deklaracja mówi „o zbrodniach na Wołyniu, których symbolem stały się wydarzenia z 11 lipca 1943 roku. Ofiarami zbrodni i czystek etnicznych stały się dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców, przede wszystkim Polaków, ale także Ukraińców oraz tych, którzy ratowali zagrożonych sąsiadów i krewnych”. Ważne jest, że polscy i ukraińscy biskupi dystansują się od poglądów i osób, zakłamujących i usprawiedliwiających te potworne czyny. „Wiemy – stwierdzają w swojej deklaracji – że chrześcijańska ocena zbrodni wołyńskiej domaga się od nas jednoznacznego potępienia i przeproszenia za nią. Uważamy bowiem, że ani przemoc, ani czystki etniczne nigdy nie mogą być metodą rozwiązywania konfliktów między sąsiadującymi ludami czy narodami, ani usprawiedliwione racją polityczną, ekonomiczną, czy religijną”.”
Tam również nie padło określenie ludobójstwo, za to kilka dni wcześniej lokator Belwederu uczestnicząc wraz z biskupami polskimi i ukraińskimi w nabożeństwie żałobnym w warszawskiej cerkwi bazylianów, stwierdził, że  - „na mordy dokonane przez ukraińskich nacjonalistów Polacy odpowiedzieli akcjami odwetowymi stosując okrutne i  jakże odległe od chrześcijańskich zasad, prawo zemsty".
Nie trzeba szczegółowej analizy tych tekstów, by zrozumieć, że są one wyrazem wspólnego stanowiska Episkopatu i Belwederu, w identyczny sposób definiują zbrodnię wołyńską i przedstawiają relacje polsko-ukraińskie.
Pułkownik Jan Niwiński z Kresowego Ruchu Patriotycznego, Porozumienia Organizacji Kresowych i Kombatanckich, w swoim „Liście otwartym  do arcybiskupa Józefa Michalika w sprawie zbrodni wołyńskiej” napisał m.in.:
Episkopat Polski zmarnował, poprzez podpisanie Deklaracji wręcz historyczną okazję, by nazwać zbrodnię ludobójstwa po imieniu, wskazać i potępić ich sprawców, oraz wezwać wszystkie uczciwe siły na Ukrainie do tego samego. Tylko w ten sposób bowiem można ułożyć właściwe stosunki pomiędzy Polską a Ukrainą – tzn. oprzeć ją na prawdzie, spełniając tym samym standardy cywilizacyjne, umożliwiające w przyszłości przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej. Niestety, Deklaracja nie spełnia ani jednego z tych warunków.
Ubolewam, że Episkopat Polski poprzez podpis Waszej Ekscelencji pod tym dokumentem przyłączył się do brudnej gry, jaką prowadzą w imię fałszywie pojmowanej poprawności politycznej przedstawiciele gremiów sprawujących władzę w naszym kraju.”
Próba przemilczenia tej refleksji – co czynią obecnie „wolne” media i politycy opozycji, jest dokładnie tym, co Jarosław Kaczyński nazwał dziś „błędem moralnym”. Tak samo postąpiono przed rokiem, przemilczając lub nawet usprawiedliwiając haniebny akt „pojednania” polsko-rosyjskiego, podpisany przez patriarchę Cyryla i abp. Józefa Michalika. Również tamto „pojednanie” znajdowało patrona w osobie Bronisława Komorowskiego i służyło politycznym interesom środowiska Belwederu. Wtedy również nie wskazano katów i ofiar, nie nazwano po imieniu zbrodni popełnionych na Polakach, nie uczyniono wyznania winy. Tamto „pojednanie” podpisane przez Kościół z wysłannikiem Putina, skazywało nas na przerażającą samotność. Tak wielką, jak zagrożenie, przed którym stanęliśmy. Nie da się bowiem walczyć o prawdę bez wsparcia przywódców polskiego Kościoła i nie da się zachować polskości bez jej najważniejszego gwaranta. 
Dzisiejsze tchórzliwe milczenie, w obliczu kolejnego fałszu - „pojednania polsko-ukraińskiego”,  pogłębia ten stan i oddala nas od wizji wolnej Polski.


Źródła:

137 komentarzy:

  1. Bardzo dziekuje za ten tekst.

    MM (nurni)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze słowo.

    Tysiące ofiar rzezi zostało zamordowanych w kościołach. Wielu księzy...

    Chyba myśl hierarchów KK często podąża za, za za przeproszeniem myślą Aleksandra Kwaśniewskiego.

    "Wybierzmy przyszłość"

    Czemu tak się dzieje to ja tego nie rozumiem.

    Może naszym Pasterzom grozi dziś, już za minutę przerżniecie piłą jakiś cennych członków. Może są w sytuacji gorszej niż wiele dzieci które widziały jak ich rodziców zamordowano i wiedziały że za chwile spotka je siekiera czy poderżniecie gardła.

    A może tak być że tylko ja czegoś nie rozumiem, i nasi Pasterze mają do stracenie znacznie wiecej - niż ci którzy tylko chcieli przeżyć tę rzeź.

    No to niech może wreszcie to powiedzą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mariusz Molik,

    Nie powiedzą. Co najwyżej zasłużymy na miano "marginesu", jak przed rokiem zachciał nazwać krytyków "pojednania" abp. Michalik.
    Naszym pasterzom grozi natomiast rzecz stokroć gorsza od cięcia piłą.
    Mogą zgubić owce i stanąć po stronie wilka.

    Dziękuję Ci i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie Aleksandrze,

    jak dobrze, że Pan to napisał!

    Zarówno rzeczywiste "sprawstwo" kłamliwego określenia, przynoszącego hańbę jego promotorom, jak i powody jego rozpowszechniania są celowo zamilczane. Chodzi w wyrugowanie z publicznej i prawnej debaty terminu ludobójstwa jako adekwatnego określenia zbrodni wołyńskiej. Ludobójstwo za sprawą Konwencji ONZ w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa podpisanej 9 grudnia 1948 nie ulega przedawnieniu i pozwola rodzinom pomordowanych dochodzić zadośćuczynienia.
    Podobnie nikczemne fałszowanie przerabialiśmy już w sprawie Katynia.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Aleksandrze,

    obawiam się, że zbyt mało uwagi wzbudza najgroźniejszy moim zdaniem aspekt sprawy ludobójstwa na Kresach. Bo chodzi nie tylko o to, co zdarzyło się 70 lat temu, ale również o to, co dzieje się dziś na Ukrainie. Tam odradza się obecnie najprawdziwszy hitleryzm, a przyczyniła się do tego Polska swoją chwiejną i tchórzliwą postawą i niechęcią do nazwania zbrodni po imieniu.

    Jeśli niepodległa Ukraina będzie budować swoją tożsamość na kulcie hitlerowskich zbrodniarzy - a wydaje się, że teraz już ten proces jest nie do zatrzymania - to jej istnienie nie będzie dla Polski niczym pozytywnym, tylko kolejnym zagrożeniem naszego bytu, obok zagrożenia ze strony Niemiec i Rosji. A bajdurzenie o konieczności dobrych stosunków z Ukrainą, co ma ją jakoby odciągać od Rosji, to usypianie opinii publicznej w Polsce. Wrogo nastawiona do Polski Ukraina będzie naturalnym sojusznikiem zarówno Niemiec, jak i Rosji, zwłaszcza po ewentualnym wejściu do Unii Europejskiej.

    Warto przy tym pamiętać o dwóch sprawach - są Ukraińcy, którzy wręcz uważają, że wymordowanie Lachów było czymś słusznym i że dziś zrobiliby znów to samo, a poza tym wysuwają roszczenia także do ziem znajdujących się nawet w granicach PRL. Ciekawe, jak na takim fundamencie chcemy prowadzić do pojednania.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tym myślałam. A nawet nie jest dla mnie niemożliwym zabójstwo jakiegoś Polaka na Ukrainie. Moja wyobraźnia niebezpiecznie skręca w tym kierunku, kiedy oglądam pochody ukraińskich czcicieli UPA przemierzające Lwów, miasto pełne polskich turystów.

      Usuń


  6. Wąż Wystygły,

    "Tam odradza się obecnie najprawdziwszy hitleryzm"

    Ksiądz Zaleski zauważa, a interesuje sie tymi obszarami lepiej niż Pan czy ja, że ów hitleryzm to w realiach dzisiejszej Ukrainy cos w okolicach poparcia jakim cieszy się w Polsce tzw Ruch Palikota.

    Tym bardziej dziwna ta uległość wobec tego co postrzegamy jako tylko prawdę.
    Wątpie by naszymi zachowaniami i reakcjami miało determinowac to czy Ruch Poparcia Banderowców miał dziś tylko 10 procent poparcia, czy aż 30 owych procent.

    Najpierw to jako Polacy mamy swoje obowiązki wobec tych których nie udało nam się obronić.

    Robi mi się tak zwyczajnie mdło (to nie jest pretensja do Pana postu) gdy przy okazji tej rocznicy czytam że II Rzeczpospolita nie traktowała Ukrainców wystarczająco sprawiedliwie i godnie.

    Faktycznie, naród ukrainśki który eksterminowa za ruską granicą Wielkim Głodem, doznał widać od odrodzonego państwa polskiego krzywd jeszcze większych.

    OdpowiedzUsuń
  7. potwierdzam ten pogląd - bez komentarzy

    OdpowiedzUsuń
  8. Różnimy się w ocenie zdolności etycznej i estetycznej kościoła katolickiego. Z kościołem, czy bez niego można i należy przypominać prawdę i domagać się jej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez Kościoła, bez wsparcia jego hierarchów, walka o prawdę jest znacznie trudniejsza. Doświadczamy tego od wielu lat, a szczególnie od dnia tragedii smoleńskiej.

      Usuń
  9. Szanowny Panie Kazefie,

    W najnowszej historii Polski mamy do czynienia z dwiema zbrodniami ludobójstwa - katyńskiego i wołyńskiego. Nie jest dziełem przypadku, że w obu tych kwestiach - za sprawą obecnego lokatora Belwederu, dochodzi do próby wyrugowania jedynego słowa, które w pełni oddaje wymiar tych tragedii. W obu przypadkach spotykamy również akty "pojednania" inspirowane przez polskich hierarchów.
    Przypomnę, że przed rokiem zapadł wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie zbrodni katyńskiej. Z całkowicie niezrozumiałych dla mnie przyczyn, wyrok ten został okrzyknięty przez PiS i środowiska opozycji jako orzeczenie „przełomowe”, „dające satysfakcję skarżącym”. Mówiło się również o wielkiej "porażce Rosji".
    Tymczasem Europejski Trybunał orzekł wprawdzie, że „Rosja złamała artykuł 3. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka podczas śledztwa ws. zbrodni katyńskiej, który zakazuje nieludzkiego i poniżającego traktowania, ale naruszenie to nastąpiło tylko w odniesieniu do dziesięciu skarżących, a w odniesieniu do pozostałych pięciu skarżących do naruszenia tego artykułu nie doszło”.
    Co najważniejsze jednak, ETPC uznał zbrodnię katyńską za "zbrodnię wojenną”. Jest to w istocie kwalifikacja daleka od zbrodni ludobójstwa, za to zgodna np. z oceną Stefana Niesiołowskiego, który w 2009 roku zaprzeczał, iż mordy dokonane przez Sowietów w Katyniu, Miednoje i Charkowie były ludobójstwem i nazywał je właśnie zbrodnią wojenną. Podobne stanowisko zajął przed rokiem doradca Komorowskiego, Roman Kuźniar, twierdząc, że „według prawa międzynarodowego, zbrodnia katyńska nie spełnia kryteriów definicji ludobójstwa” i określił ją jako zbrodnię wojenną.
    Twierdzenia te tak dalece oburzały wówczas opozycję, że żądano dymisji wicemarszałka Niesiołowskiego i gromko krytykowano Kuźniara. Dlaczego zatem nie dostrzeżono, że orzeczenie ETPC wspiera rosyjską kwalifikację Katynia i fałszuje prawdę o tej tragedii?
    Myślę, że był to ważny test na reakcje społeczne. Jeśli opozycja przemilczała wyrok Trybunału, a kilka miesięcy później zaakceptowała akt "pojednania" z Cyrylem, kolejny kroki musiał dotyczyć podważenia ludobójstwa na Wołyniu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Wąż Wystygły,

    Podzielam pogląd, że zjawisko, o którym Pan wspomina ma wymiar marginalny. Co nie znaczy, że wolno je lekceważyć lub uznać za nieistotne w ocenie kwestii ludobójstwa wołyńskiego.
    Uważam jednak, że jest to jeszcze jeden argument na rzecz twardego i zgodnego z prawdą stawiania sprawy. Argument bardzo mocny.
    Gdyby miało się zdarzyć, że "Ukraina będzie budować swoją tożsamość na kulcie hitlerowskich zbrodniarzy" - ogromną zasługę w tym dziele będą mieli politycy reżimu i hierarchowie Kościoła.
    Również w tej kwestii obowiązuje zasada, o której wielokrotnie wspominałem - nie można pobłażać bestii i być zdziwionym, że zaatakowała.
    Dzisiejsza uchwała Sejmu zostanie odebrana na Ukrainie jako oznaka słabości państwa polskiego i - w co nie wątpię - rozzuchwali jedynie czcicieli UPA. Ci, którzy wierzą, że zamiana ludobójstwa na "czystkę etniczną" pomoże odbudować relacje z Ukrainą, chcą budować na kłamstwie i krzywdzie Polaków. Efektem tego "pojednania" więc będzie wzrost nastrojów antypolskich i kolejne kampanie zakłamywania historii. Stanie się tak tym łatwiej, że w ukraińskim kotle już od dawna podsyca ogień kremlowski satrapa.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  11. Off topic: http://niezalezna.pl/43554-johann-decyzja-warszawskiego-sadu-o-historycznym-znaczeniu

    Panie Aleksandrze, czyżby kolejna taktyczna defensywa układu, tak jak w przypadku ostatnich sondaży? I ten hurraoptymizm "naszych dziennikarzy"...

    P.S. Pełna zgoda z Pańskim artykułem i komentarzami. Na temat relacji polsko-ukraińskich (także ludobójstwa na Kresach) polecam artykuły Jadwigi Chmielowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Panie Jaszczurze,

    Decyzja miałaby jakieś "znaczenie historyczne" gdyby dotyczyła orzeczenia Sądu Najwyższego i była wiążąca dla innych sądów. Myślę, że pan Johan zdaje sobie sprawę, że ten werdykt Sądu Rejonowego może zostać łatwo "naprawiony" w postępowaniu odwoławczym. Jak wówczas modelować narrację w tej sprawie?
    Rozumiem potrzebę znajdowania "pozytywnych aspektów" w ponurym obrazie III RP, ale nie rozumiem wnioskowania pozbawionego podstaw.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  13. Panie Aleksandrze, czy to nie jest przejaw schizofrenii? Na stronie głównej "niezależna.pl" reklamowana jest książka "Zamach na arcybiskupa", która głosi, że biskup Wielgus padł ofiarą kłamstwa "Gazety Polskiej"!

    Uff, jestem pod wrażeniem. Czy oni tam się upili?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wąż Wystygły,

      Ten kto zdecydował o dopuszczeniu reklamy, nie zna książki lub ponad wszystko dba o finanse.
      Niestety na tej stronie każdy temat jest dobry. Byle nie te najważniejsze.
      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Aleksander Ścios

    Jak zawsze poruszony przez Pana temat „wzbudza wiele kontrowersji”. Wspomniana przez Pana deklaracja podpisana jest przez cztery osoby, w tym przewodniczącego KEP, ks. Abp Józefa Michalika. Nie wiem czy wyraża ona stanowisko całego Episkopatu, w gronie jakich osób została uzgodniona jej treść, rzeczywiście, delikatnie mówiąc, rozmyta. Na mój chłopski rozum, kluczową rolę w zagadce odgrywa postać abp Michalika i jego silna dążność do jednania się. I choć podobno dyplomacja watykańska jest najlepsza na świecie, i chyba rzeczywiście jest, to już dyplomaci kościołów lokalnych, niekoniecznie.

    Dlatego wydało mi się dosyć ważnym przytoczenie na jej tle dwu innych dokumentów, w których zagadnienie ujęte jest inaczej.

    http://www.kresy.pl/publicystyka,wydarzenia-tygodnia?zobacz/list-pasterski-lacinskiego-episkopatu-ukrainy-w-70-rocznice-tragedii-wolynskiej

    List pasterski łacińskiego episkopatu Ukrainy w 70. Rocznicę tragedii wołyńskiej

    (…)Przywołujemy tę prawdę o pamięci i tajemnicy zła tkwiącego w człowieku w kontekście zbliżającej się rocznicy tzw. rzezi wołyńskiej, zainicjowanej Krwawą Niedzielą 11 lipca 1943 roku, kiedy to zbrojne oddziały ukraińskich nacjonalistów napadły na dziesiątki osad i wsi polskich na Wołyniu, atakując zarówno wiernych zgromadzonych w kościołach i kaplicach rzymskokatolickich, jak również ludność przebywającą w domach. Później krwawe wydarzenia ogarnęły całą Ziemię Wołyńską, a także tereny dzisiejszych województw lwowskiego, tarnopolskiego i iwanofrankiwskiego. Zamordowano dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców. Zginęło także wielu rzymskokatolickich kapłanów i sióstr zakonnych, a kilkunastu kapłanów greckokatolickich i prawosławnych doświadczyło represji za dezaprobatę względem popełnianych zbrodni. Ginęli nie tylko Polacy, ale także obywatele polscy narodowości żydowskiej, ormiańskiej, czeskiej oraz wielu Ukraińców, zwłaszcza tych, którzy ratowali atakowanych wówczas sąsiadów i krewnych(…)

    http://szczecin.kuria.pl/aktualnosci/Slowo-Pasterskie-Ksiedza-Arcybiskupa-Metropolity-na-13-Niedziele-Zwykla-30-czerwca-2013r_1882

    Słowo Pasterskie Księdza Arcybiskupa Metropolity Andrzeja Dzięgi na 13 Niedzielę Zwykłą, 30 czerwca 2013r.

    (…) Właśnie w tej atmosferze silnie powraca do nas w tych dniach pamięć o ludobójstwie na Wołyniu. Wiele możemy się nauczyć, szczególnie co do faktów historycznych, z różnych dobrych publikacji oraz programów radiowych i telewizyjnych. Nie uciekajmy od tego tematu, bo jest bardzo ważny i trudny. Z racji historycznych jest szczególnie trudny dla narodu ukraińskiego, a z racji potrzeby wielkodusznego przebaczenia trudny jest dla nas. Wiele jednak możemy się nauczyć w odniesieniu do duchowej interpretacji tych zbrodni ze wspólnej Deklaracji podpisanej kilka dni temu przez Przedstawicieli Kościoła Grecko-katolickiego oraz Kościoła Łacińskiego z Polski i z Ukrainy. Po raz kolejny chrześcijanie stają odważnie obok siebie, aby szukać drogi Miłości i Prawdy. Narodom środkowej Europy ta droga jest w naszym pokoleniu szczególnie potrzebna. Zbyt wiele śmierci zadano w środkowej Europie, kierując się nienawiścią, kłamstwem oraz źle rozumianymi racjami politycznymi. To nie są metody ewangeliczne(…)

    Co miał na myśli ks. Abp. A.Dzięga mówiąc, że „wiele jednak możemy się nauczyć w odniesieniu do duchowej interpretacji tych zbrodni ze wspólnej Deklaracji Przedstawicieli (która jest) drogą do Miłości i Prawdy”, trudno orzec.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. viva cristo rey,

    Cieszę się, jeśli temat "wzbudza wiele kontrowersji". Przy wszechobecnym jedno-myśleniu, nie może być inaczej i jeśli ktoś poszukuje słów gładkich i płaskich, winien odwiedzać inne, "nasze" miejsca sieci.
    Dziękuję, że przytoczył Pan wypowiedzi tak różne od brzmienia "deklaracji o pojednaniu". To ważne, że są środowiska przedkładające prawdę nad polityczną poprawność.
    Pozwolę sobie natomiast zauważyć, że dokument podpisany przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski jest stanowiskiem wszystkich członków EP i nie sposób uznać, że wyraża wyłącznie intencje i poglądy abp. Michalika. Tu nie trzeba "chłopskiego rozumu" lecz wiedzy o strukturach Kościoła. Podobnie rzecz wygląda w przypadku ubiegłorocznego "pojednania" z Cyrylem. Opowiedzieli się za nim wszyscy polscy biskupi, co zresztą zostało wyraźnie podkreślone.

    Jeśli zaś chodzi o "dążność do pojednania" w wydaniu abp. Michalika, to trzeba zauważyć, że ma ona dość ograniczony zasięg. Głownie do środowisk wyznaczonych polityką Belwederu. Owszem, hierarcha ten wiele mówi o "pojednaniu" i najchętniej "otwiera się" na "narzędzie w rękach Putina” (jak opozycja w Rosji nazywa Cerkiew) lecz niespecjalną miłością darzy katolików przeciwnych owemu "pojednaniu". Dlatego podczas 359. zebrania plenarnego KEP, abp. Michalik zechciał powiedzieć o pewnych „marginalnych środowiskach w Polsce, krańcowo narodowych, politycznych”, którym to przesłanie się nie podobało, ale, jak zaznaczył, „jest to margines”. Zdaniem hierarchy "pojednanie" z Cyrylem "spotkało się powszechnie z pozytywną reakcją ludzi".
    A tak na marginesie - przystąpiłem kiedyś do pisania tekstu, w którym zestawiłem ze sobą wypowiedzi kilku hierarchów ze słowami Komorowskiego, Turowskiego i belwederskich ministrów. Efekt był piorunujący. Część tego zestawienia znalazła się w artykule "PATRON POJEDNANIA ZRODZONEGO Z KRWI", z pozostałych zrezygnowałem, uznając, że obecna "prawica" nie jest zainteresowana taką refleksją.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  16. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Dziękuję za ten tekst.
    Trudno dzisiaj być świadomym katolikiem, Polakiem.
    Trudno dzisiaj świadczyć prawdę, gdy wkoło tyle fałszu i światłocieni.

    Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że dobry Bóg i z tego wywiedzie w przyszłości jakieś dobro.
    Tylko my dziś jeszcze tego nie widzimy!

    Pozdrawiam Pana i komentatorów.

    Zaścianek

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam Pana i dziekuje bardzo za bardzo ciekawe artykuly. Czyytajac Panska ocena sytuacji politycznej w Polsce, zastanawiam sie kto z obenych aktorow sceny politycznej jest uzciwym graczem. Czyzby wszyscy powazni, zasiadajacy przy stoliku maja w rekawie "znaczone karty"? A media, nawet te nowo powstajace i aktualnie otrzymujace koncesje....czyzby tez byly "rozgrywane"? Temat PiS-u i mezow zaufania oraz obsadzanie komisji wyborczych jest tematem tak smutnym, ze chyba "gora" i teren z tej parti chyba nie chce wyciagac wnioskow z poprzednich wyborow. Czy nie szkoda tej pozytywnej energii wielu tysiecy ludzi z roznych organizacji, ktorzy mysla ze dzialaja w dobrej sprawie....? Czy moze nastapi przebudzenie...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy 14 lipca 2013 10:54

      Proszę podpisać swój komentarz, bo w przeciwnym wypadku zostanie usunięty przez Gospodarza.

      Obibok na własny koszt

      Usuń
    2. Popisac oczywisicie moge: Jas Wedrowniczek

      Usuń
  18. No do żywego ci hierarchowie dojeżdżają mnie już.

    Po co tak na raty patyczkować się tym hierarchom z przebaczeniami. Od razu tak hurtem, szastać, bez namysłu przebaczeniami. Jak ciele, co nie ma pojęcia o swej przewinie czy niewinności, gdy ssie z dwóch matek. Proponuję wystosować list do wyznawców ISLAMU na ręce samego Imama, ajatollaha, mardża at, mułła czy kogo tam mają odpowiednika na poziomie Michalika i prosić o przebaczenie za to, żeśmy byli przedmurzem chrześcijaństwa. Jednym słowem, aby muzułmanie wybaczyli nam Odsiecz Wiedeńską. A Sobieskiemu naturalnie ekskomunika się należy!!!

    A jeśli już tak są zamaszyści w przebaczaniu to niech potępią Naród Ormiański za to, że Turkom „wierci dziurę” o ludobójstwo, a nie o „znamiona”, naloty, ilości śladowe, małą szkodliwość społeczną i na końcu... Ormianie cholera jasna nic się nie stało....”Ormianie nic się nie stałoooooooo!”.

    A nam Polakom? A żeśmy się wymordować całkowicie nie dali, przebaczcie nam nasi odwieczni wrogowie! Hitlerowskie Niemcy, Bolszewicka Rosjo, Ukraińscy banderowcy, ach.... narodzie szwedzki – wybacz nam POTOP, żeśmy nie dali ci podnieść ręki na nasza Najjaśniejsza Panią, Królową Polski – Matkę Boską Częstochowską!

    Komu ci hierarchowie służą?! Bo to, że każdy z nich „komuś” służy – to pewne. Tylko KOMU?!

    Prawdą jest, że Kościoł Chrystusowy jest Święty tylko niektórzy pasterze w nim... czy mozna siedziwic gdy owce schodza na manowce? Ale mimo takich postaw hierarchów nalezy pamietać, że Kościoł dalej jest świety. Oni nei moga splugawić świetosci kościoła.

    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast komentarza:

      https://www.facebook.com/photo.php?fbid=4629013458039&set=a.1259632265615.29750.1673921107&type=1&ref=nf

      Tak wyglądają dysproporcje tutejszej nawiezionej ze wschodu dziczy i cywilizacji, gdzie nie dowozili jej podwodami.

      Usuń
  19. Komentarz bezadresowy - do Wszystkich

    Jeśli idzie o MORALE, to ja ich nie dostrzegam tak wśród rządzących, polityków jak i nie dostrzegam ich w bardzo dużej grupy kościelnych hierarchów i zwykłych księży, chociaż mają je dość zwięźle opisane i określone w swoim słowniku, o TU:

    SŁOWNIK KATOLICKIEJ NAUKI SPOŁECZNEJ

    ks. prof. dr hab. Janusz Mariański

    MORALE

    (łac. moralis - dotyczący obyczajów)
    Stopień więzi i uczestnictwa członków w celach, wartościach, normach i działalności jakiejś grupy społecznej lub organizacji. Wyraża się szczególnie w takich formach jak zaufanie, gotowość do współpracy, uznanie i zadowolenie, podporządkowanie się kierownictwu bądź przywództwu. Morale uznaje się za wysokie, jeżeli istnieje wyraźna zgodność między celami i ideałami grupy a celami i ideałami jej poszczególnych członków (np. morale załogi zakładu przemysłowego, morale sprzedawców, morale żołnierzy, morale rolników). Tworzące się w grupie społecznej swoiste morale wymaga przestrzegania reguł wewnątrzgrupowych. Odstępstwo od nich jest kwalifikowane w kategoriach nielojalności, naruszenia solidarności i wiary we wspólne ideały, buntu, a nawet zdrady grupy przynależności lub organizacji społecznej. Jeżeli występują rozbieżności między faktycznymi poglądami i postępowaniem jednostek a obowiązującymi w grupie celami, wartościami i normami, wówczas morale grupy społecznej jest niskie.

    Morale grupy jest więc zespołem reguł postępowania uznawanych w danej grupie społecznej w określonym momencie czasowym, wyrażających solidarność z grupą własnej przynależności, z jej wartościami i normami przy gotowości udziału w realizacji jej funkcji i zadań. Jednostka o wysokim morale stara się działać na rzecz utrzymania i rozwoju swojej grupy. W miarę wzrostu ilościowego grupy społecznej coraz trudniej jest jednoznacznie określić system wartości i norm uznawanych przez jej członków, wskazać dominujące morale grupowe. Gdy mówi się o wysokim lub niskim morale jednostki lub grupy społecznej, ma się na myśli jakąś określoną rzeczywistość dnia codziennego. W tej perspektywie morale tworzy najczęściej pewien porządek życia określonych grup społecznych i zbliża się do pojęcia ethosu, rozumianego jako suma konkretnej wiedzy obyczajowej, przekonań, wzorów zachowań jakiejś grupy zawodowej, narodu, wspólnoty religijnej itp.

    http://www.kns.gower.pl/slownik/morale.htm

    Każdy mógłby je codziennie przypominać jak pacierz, skoro mają tak bardzo ulotną pamięć, prawda?

    Bo trudno wymagać od samych ludobójców, zbrodniarzy, przestępców i ich dzieci, wnuków i powinowatych, którzy opanowali Naszą Polskę od 1939 roku, by ci mając takich przodków posiadali jakieś morale.

    Nie dziwi mnie to, skoro sami Polacy wybrali na swoich przedstawicieli potomków wschodniej dzicze, Syczów, Onyszkiewiczów czy innych rezunów oraz ich dzieci, wnuków ukraińskich ludobójców.

    Ktoś ich wybrał, prawda?

    Nie zapominajmy o innym Ukraińcu, Henryku Wujcu, który już w roku 1990 poczynił pierwsze szkody dla Polski i Polaków uchwałą sejmu w sprawie akcji Wisła, bo ta była jego dziełem, dziełem innego ukraińskiego potomka rezunów ukraińskich.

    Pozdrawiam Autora, Komentujących i Czytelników blogu Pana Aleksandra Ściosa

    Obibok na własny koszt

    OdpowiedzUsuń
  20. Apel Jasnogórski z Jasnej Góry z tego tygodnia.
    Bp długosz, ten od śpiewek dla dzieci, taki sympatyczny, a jakże.
    Wspomina o zamordowanych 100.000 Polaków. a w następnym zdaniu o odwecie w wyniku , którego zginęło- rzekomo- 20.000 Ukraińców. Ilu wśród nich tysięcy zbrodniarzy, nie dodał.
    Ofiary ludobójstwa i zabici w ramach samoobrony, i to na jednym wydechu.
    Na jednym wydechu tylko różnica ilościowa.
    To trzeba mieć parę.

    A przedtem oczywiście to masochistyczne ( eufemizm ) wezwanie do przebaczenia.
    Ks. bp zdaje się zapomniał , jakie są warunki przebaczenia i odpuszczenia win. Oraz, kto ma prawo przebaczać.

    Dziękuję Panu za trwanie i pracę.
    Pozdrawiam.
    A.W.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaścianek,

    W naszej historii nie raz stawaliśmy wobec wyzwania "bycia świadomym katolikiem". Gdy widzę działania niektórych hierarchów i reakcje "naszych" środowisk, utożsamiających Kościół z tym lub innym biskupem, zastanawiam się - jaką postawę przyjęliby ci ludzie w czasach Targowicy? Czy stanęliby po stronie prymasa Poniatowskiego, biskupów Massalskiego i Sierakowskiego? Czy przeciwników paktowania z Katarzyną okrzyknęliby wrogami Kościoła?
    Chyba niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że "bycie świadomym katolikiem" wymaga ogromnej odwagi i zdolności dokonywania wyboru.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  22. Jas Wedrowniczek,

    Na takie pytania musi Pan sam znaleźć odpowiedź. Zawsze zachęcam, by w ocenie spraw publicznych, politycznych, nie kierować się wiarą lecz rozumem. Pisząc wiarą - mam na myśli pokładanie bezgranicznego zaufania do jakiejś postaci sceny politycznej, bezrefleksyjne utożsamianie się ze wszystkimi jej poglądami i działaniem. Gdy tak się dzieje, łatwo o rozczarowania i polityczne wolty.
    Trzeba raczej budować własny, solidny i racjonalny system wartości, kierować się wiedzą, wskazaniami sumienia i nakazem prawdy.
    Nie wiem, co Pan rozumie przez określenie "uczciwy gracz", ale w realiach III RP tym mianem obdarzyłbym tylko jedną postać - Antoniego Macierewicza.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Pani Halko,

    W moim odczuciu, żaden z aktów podpisanych przez abp. Michalika nie dotyczy autentycznego pojednania. To są dokumenty na wskroś polityczne, zawarte w interesie środowiska Belwederu.
    Jako Polacy i wierni Kościoła mamy prawo pytać: jakie owoce może przynieść „pojednanie” z Rosją czy Ukrainą - jeśli nie poprzedziły go ani rachunek krzywd ani wyznanie winy i akt skruchy? Na czym jest ono oparte, skoro w obecnych stosunkach polsko-rosyjskich i polsko-ukraińskich nie ma nawet definicji oprawcy i ofiary, a do kłamstwa katyńskiego rosyjski reżim przyłożył kłamstwo smoleńskie i złowrogą tajemnicę śmierci polskiej elity?
    Tak Komorowski jak abp. Michalik chętnie sięgają po słowa Jana Pawła II. Ale nie wszystkie, bo nie wspomina się, że w adhortacji RECONCILIATIO ET PAENITENTIA padły słowa fundamentalne dla oceny jakości obecnego "pojednania". Nasz Papież napisał tam -„Pojednanie nie może być mniej głębokie niż sam rozłam. Tęsknota za pojednaniem i ono samo będą w takiej mierze pełne i skuteczne, w jakiej zdołają uleczyć ową pierwotną ranę, będącą źródłem wszystkich innych, czyli grzech”.
    Jeśli ucieka się od miary ludobójstwa i zastępuje prawdę jej erzacem - jak można uleczyć ogromną ranę polskich dziejów związaną z krzywdami doznanymi od Rosjan i Ukraińców? Jaki grzech może uleczyć to „pojednanie”, skoro po stronie oprawców nie ma wyznania winy ani woli poprawy? Jakie rozłamy między narodami ma ono zasypać, jeśli Polakom zabroniono nawet o tym mówić?

    Dziękuję Pani i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Andrzej W.,

    Tak zamazuje się fundamentalną różnicę między katem i jego ofiarami. III RP zbudowana na sojuszu esbecko-agenturalnym jest "specjalistą" od takich zafałszowań.
    Dzięki postawie obecnego reżimu dzieje się tak nie tylko w sprawie zbrodni katyńskiej i wołyńskiej, ale również w ocenie relacji polsko-niemieckich z okresu II wś.
    Dlatego nie sposób szukać usprawiedliwienia dla postaw tych hierarchów, którzy świadomie współuczestniczą w haniebnym procederze. Ci ludzie muszą wiedzieć, że nie wolno im używać wiary mojego Kościoła dla osłonięcia własnych, przyziemnych interesów.

    Dziękuję Panu i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Obibok na własny koszt,

    Od rządzących III RP nie wymagam żadnych "morali", bo takie oczekiwanie byłoby aktem bezmiernej naiwności i narażało na śmieszność. Nie potrafię też zrozumieć tych ludzi opozycji, którzy pod adresem obecnego reżimu kierują jakiekolwiek postulaty i oczekiwania.
    Fakt, że jakaś część społeczeństwa powierzyła władzę ludziom PO-PSL, jest dla mnie nie tylko dowodem jakiejś patologicznej niewiedzy i moralnego upodlenia, ale przede wszystkim świadczy o istnieniu głębokiego podziału na My i Oni. Przed uznaniem tego podziału ucieka dziś całe środowisko opozycji i żaden z jej przedstawicieli nie ma odwagi przyznać, że Polskę zaludnia ogromna rzesza apatrydów, pozbawionych elementarnych więzów z polskością. A dopiero dostrzeżenie i nazwanie tego problemu może otworzyć drogę do budowania prawdziwej Rzeczypospolitej.

    Nie uważam za nic niezwykłego, że w Sejmie III RP zasiadają posłowie narodowości ukraińskiej. Przypomnę, że tak było też w II Rzeczpospolitej, gdzie w ławach sejmowych zasiadało 23 Ukraińców i tworzyli oni własne kluby sejmowe. Chodzi raczej o to - czy i w jakim stopniu ludzie ci czują się związani z Polską i jak reprezentują interesy państwa polskiego.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  26. Winston Churchill podsumowując działalność, kończącą już swe urzędowanie, administracji Chamberlain'a stwierdził: Wybrali hańbę, bo nie chcieli wojny. Teraz mają i hańbę, i wojnę.
    Nasi rządzący właśnie też dokonali wyboru. Hańbę już mają ….

    kes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. John Smith,

      Niezwykle trafnie brzmią zacytowane przez Pana słowa. Szczególnie teraz, gdy poznaliśmy już odpowiedź "przyjaciół" Ukraińców:
      "My, deputowani rady obwodu wołyńskiego potępiamy przyjętą przez Senat i Sejm Polski antyukraińską rezolucję w związku ze zdarzeniami z roku 1943 na Wołyniu. Nazywając działania Ukraińców, którzy walczyli na etnicznie swoim terytorium z różnymi okupantami, "czystką etniczną o znamionach ludobójstwa", Polacy zakwestionowali fundamentalne prawo każdego narodu do samostanowienia i oporu wobec agresorów"
      http://niezalezna.pl/43643-haniebna-uchwala-ukraincow

      Słowa, które Pan przytoczył pozwoliłem sobie użyć w komentarzu na twitterze.

      Usuń
  27. Już wałkujemy ten temat przebaczenia od poprzedniego pojednania hierarchów i Belwederu, (bo przecież nie KK z cerkwią Putina. Wielu z Państwa (a i sam autor swymi odpowiedziami), piszecie, że aby przebaczenie spełniło swoją misję, musza być spełnione warunki. I zadałam sobie trud i wyszukałam. Takie etapy, które są następujące:
    1. Zaprzeczenie – e tam nikt mnie nie zranił, niech spada na drzewo.
    2. Złość – cholera zranił mnie, no urwę mu łeb! Ale jeszcze nie w tej chwili...
    3. Negocjacja – no przebaczę temu skurczybykowi, ale on też musi jakiś żal wyrazić. No musi szuja mieć świadomość, że mnie, chociaż skrzywdził. Niech już nie naprawia tej krzywdy, ale niech wie, ze ja cierpię.
    4. Depresja – ooeeeeeee to moja wina, sama jestem sobie winna.. buuuu buuuuuuuu
    5. Akceptacja – Ok, wyrządzono mi krzywdę, ale jako to mówią, co nas nie zabije to... Jakoś trzeba żyć, uporać się z krzywdą. Nie można przecież nienawidzić w nieskończoność., Już nie traktuję ciebie jedynie jako oprawcę, a siebie jedynie jako ofiarę.
    Warunek jest taki,że każdy etap musi człowiek przetrawić. Jeśli jednego nie przerobi to człowiek cofa się do początku. Jeśli nie zaakceptuje na końcu, mimo ze przerobił uprzednie cztery to nie ma przebaczenia. Wracasz na początek „gry”. I tak, aż do odfajkowania wszystkich pięciu etapów.

    Zupełnie tak jak przy warunkach dobrej spowiedzi. Musi być „wydarty za ryja grzech” – nazwanie go złem, krzywda, niegodziwością. Potem takie w myśli, mowie, sercu, duszy zobaczenie konsekwencji tego grzechu. Następnym jest świadomość, że mój grzech nigdy nie jest prywatna sprawą. Nawet, jeśli nie robię go „na oczach” innych, bo zawsze i tak grzech przenika „do świata zewnętrznego”. I dalej już żałowanie tego grzechu, zadośćuczynienie, i postanowienie, (chociaż staranie się), ze nigdy więcej... że nie chce już krzywdzić, ani drugiego człowieka, ani siebie. Tu sprawa jasna. Zatem to przebaczenie, z którym wyskakują hierarchowie... To jakieś pomylenie pojęć. To pojednanie to o dupę roztrzaskać.
    Ale co jeszcze?
    Ostatnio na antenie Radio Maryja wypowiadał się pewien 92 letni żołnierz AK, zasłużony w boju z Niemcami, Sowietami i UPA – naoczny świadek rzezi – ludobójstwa w wydaniu UPA i co on powiedział? Powiedział, że był niedawno na Ukrainie „śladami rzezi” i rozmawiał z Ukraińcami. Sprawa wygląda tak, że ci, co pamiętają naocznie rzezie nie chcą o tym mówić lub WSTYDZĄ SIĘ! Przyszło mi na myśl, że jedną z cech różniących człowieka od zwierzęcia jest właśnie WSTYD. Człowiek potrafi się wstydzić, a zwierze tam się może, co najwyżej zasmuci (jak trick złapania kości w locie) mu nie wyjdzie. I pogrzebałam o wstydzie. Bo jest wstyd prawidłowy (zakrywam przed ludźmi to, co najintymniejsze, najcenniejsze) i nie prawidłowy (bezwstyd (wali mnie wszystko), fałszywy wstyd – wstydzę się szlachetnych cech np. miłości do Boga, Ojczyzny, żeby mnie, kto nie wyśmiał). Ale jeszcze bardziej wniknęłam we wstyd i co? Bo wstydzić się można przecież przed kimś, za kogoś i przed samym sobą. I teraz czy to, że ja się wstydzę za kogoś, przez kogoś, przed sobą to jest podyktowane przekonaniem:
    - wstydzę się postępować źle, bo szanuje drugiego człowieka i nie chce go krzywdzić.
    - wstydzę się czegoś zrobić, bo mnie to przeraża, – czyli jestem za duży tchórz, ale jak minie strach to już się niczego nie będę wstydziła
    - wstyd już podyktowany patrologią.

    CDN

    OdpowiedzUsuń
  28. Czytając niektóre wpisy powyżej, mówiące o zbrodni wojennej w Katyniu , jak to określił Sztrasburg, to wymordowanie paru milionów Żydów, również spełnia te wymogi, i nie powinno nazywać się to ludobójstwem lub Holocaustem.

    OdpowiedzUsuń
  29. Rozumiecie Państwo? Prawdopodobny ludobójca WSTYDZI się mówić o swoim mordzie. A młodzi Ukraińcy się już się nawet nie WSTYDZĄ albo nie chcą o tym mówić, albo nie mówią, bo nie wiedzą o rzezi. Gdzie tam jakieś prześwity w ich sercach o przebaczeniu?! Ale wróćmy do tych „WSTYDLIWYCH”. Nawet, jeśli się szczerze wstydzą to, czego oni się w takim razie wstydzą? Że współczesny XXI w. świat uzna naród europejski za barbarzyńców? Że do Unii nie przyjmie? A zatem nie zawstydzajmy więcej Ukraińców tylko przebaczmy z serca? Po co maja się Ukraińcy teraz po latach babrać w przeszłości i to takiej WSTYDLIWEJ dla nich? Bo MY POLACY PRAWDZIWI nie mamy się, czego WSTYDZIĆ! Czyli co? To już takie pastwienie się Polaków z tym wypominaniem ludobójstwa nad narodem ukraińskim.

    Jeśli ktokolwiek dotarł do końca mego komentarza to niech mi powie.

    No, bo proszę Państwa ja stanęłam dęba!
    Czy w takim razie hierarchowie z Belwederem (w swej głupocie, i upodleniu mojego Narodu) w taki właśnie sposób jak odśpiewał Młynarski: „Inżynierowie dusz”, odstawili to pojednanie do Ukrainców?

    „W świętej powadze i skupieniu
    Okiem natchnionym błyskając spod powiek
    Przy wspólnym stole ramię przy ramieniu
    Zasiedli słynni dusz inżynierowie
    By w aktualnym na duszę projekcie
    Niektóre cechy przepatrzeć, zawczasu
    Przewentylować i podać korekcie,
    Której wymaga tak zwany duch czasu.

    Pierwszy inżynier* w marynarce z tweedu
    Śmiało w źrenice popatrzył kolegom**
    Skreślmy zupełnie – rzekł – uczucie wstydu
    Wstydzić się od dawna wszak nie mamy(MACIE UKRAIŃCY - przypis mój), czego.
    Za to uczucia entuzjazmu, dumy
    O nowe barwy wzbogaćmy i blaski
    Bo głębszej się dumy domagają tłumy
    Skończył do wiersza i zebrał oklaski”.


    *- mr żyrandol

    ** - hierarchowie



    Albo wymagają od NAS (bo nie od apatrydów przecież) miłości do nieprzyjaciela – tej CARITAS. Tej Miłości dobrej woli.

    KONIEC. Dziękuję! i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem kiedyś film dokumentalny, w którym babcia- Ukrainka wypowiadała się nt. Wołynia, że oto Polacy, których spotkał wiadomy los, też nie są bez winy, w zasadzie sami są sobie winni. Tu przywołała obraz, w którym jakaś polska panienka naśmiewała się z idei samostijnej Ukrainy. Sam znam wierszyk o ukraińskich błękitno -złotych (żółtych) barwach narodowych, który słyszałem od mojej Babci, mieszkanki Wołynia, niezbyt chyba elegancki, niemniej wart przytoczenia ze względu na kontekst:
      "Do nieba pniawsia
      w sztany posrawsia"

      I to "naśmiewanie się" było według babci -Ukrainki z filmu wystarczającym powodem, choć nie przytoczonym wprost, żeby ludzi (kobiety, dzieci, starców) rąbać siekierami i rżnąć piłami.

      Nie zauważyłem u tej babci jakiegokolwiek wstydu, raczej przekonanie, że dokonał się jakiś akt sprawiedliwości. Dlatego próby docierania do tak ukształtowanych cywilizacyjnie ludzi poprzez odwoływanie się do kategorii dla niech zupełnie obcych (prawda, dobro, miłosierdzie, przebaczenie itd) jest pozbawione sensu.

      Jeśli takie próby są podejmowane przez ludzi świadomych (hierarchów), oznacza to, jak wskazuje A. Ścios, że ich intencje i adresatów tych intencji należy szukać zupełnie gdzie indziej.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  30. Na Facebooku umieściłem moją opinię o Ukraińcach i nie tylko. Poniżej przytaczam.
    __________________________________
    Moja zasada jest prosta.
    Polacy powinni trzymać się jak najdalej od dziczy ze wschodu od granicy polskiej, czyli, sowietów, białorusinów, ukraińców itd..
    To były, są i będą dzikie narody.
    W przeszłości miały ten przywilej że mieszkali tam z Polakami, i mogli się od nich wiele nauczyć, jednak zwyciężyło w ich chamstwo, zdziczenie i prostactwo i chory nacjonalizm, który popchnął ich do zbrodni.
    Jestem pewien na 100% , że i dziś by Polaków mordowali tak jak kiedyś. Oni nic się nie zmienili. To ich tzw. kultura i trzymajmy się od niej jak najdalej.
    Kraje południowe : Grecy, Hiszpanie, Włosi, Węgrzy, Słowacy, Słoweńcy, Chorwaci oraz wiele innych z tzw. Zachodu to jedyne miejsce dla Polaków. No i oczywiście Latynosi.
    Bydło wschodnie, nawet ja, stary , młody podróżnik , omijam szerokim ukiem....
    __________________________
    https://www.facebook.com/StanleyPanama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pański wpis jest mocny, w moim odczuciu za mocny. Przede wszystkim nie mogę zgodzić się z Pańską oceną Białorusinów. Oni byli zawsze narodem łagodnym, mocno związanym z Polską, choć nie z katolicyzmem. Historyczna Litwa to przecież nie tylko ta dzisiejsza, odpowiadająca terytorialnie mniej więcej Żmudzi, ale przede wszystkim tereny obecnej Białorusi.

      Już w sienkiewiczowskim "Ogniem i mieczem" (wiadomo, beletrystyka, ale dobrze osadzona w realiach historycznych) znajdujemy ustęp o tym, że rewolta Chmielnickiego nie objęła obszarów na północ od Wołynia, bo ludność tam zamieszkała jest łagodna, nastawiona pokojowo. Nie znam też historycznych dowodów, które by przywoływały jakieś akty wrogości Białorusinów wobec Polaków, zwłaszcza w takim wydaniu jak okresowe odreagowania polskiego-pańskiego ucisku przez Rusinów południowych. Jeśli się mylę, jeśli takie akty barbarzyństwa miały miejsce w wykonaniu Białorusinów, to chętnie się zapoznam.

      Oczywiście ocena reżimu Łukaszenki musi być jednoznaczna, ale nie można jej przekładać na cały naród. Myślę, że pomocna we właściwym rozumieniu charakterów narodowych, jest koncepcja Feliksa Konecznego dotycząca cywilizacji. I tu, najkrócej, Białorusini, choć prawosławni, to jednak poprzez kontakt z polską kulturą i modelem cywilizacyjnym, są przesiąknięci cywilizacją łacińską, zaś Ukraina i Rosja to jednak ciągle turańszczyzna, czyli jeden wielki obóz wojskowy z dominującym prawem prywatnym jednego człowieka - wodza.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Panie Stanley'u Panama wszystko to wydaje się logiczne i roządne co Pan napisał o "turańszczyźnie" tylko ja mam takie jedno "aleee".

      Co z tymi ludzmi, którzy swych przodków mają w Ukraińcach (tych obrych), a dziś są np. trzecim pokoleniem Polaka? I wiernym polskim patriotą. Huh? Np. Prababka Ukrainka - Pradziad Polak. A Prawnuki dziś Polacy zamieszkujacy Polskę? Co z wnukami, których dziad czy pradziad miał matkę Ukrainkę, a musiał w obronei własnej utłuc nie jednego banderowca by przeżyć? I takich ludzkich historii, poprzemiesznych polsko-ukraińskimi więzami krwi jest większość.
      Co zatem Pan im proponuje? Mają się wyrzec korzeni? Zaprzeć? Znienawidzić? Omijać szerokim łukiem?
      A widzi Pan, że z "Panamy" chyba tylko to tak wszystko prosto i nieproblemowo widać.

      Dziękuje i pozdrawiam.

      Usuń
    5. Halka,
      Staney Panama

      Dlatego do pojęcia polskości nie należy zbyt sztywno przykładać pojęcia etniczności - na co wskazywał F. Koneczny. Tutaj istotny jest łaciński model cywilizacyjny, który ukształtował człowieka, a który sprowadza się do uznania prymatu ducha nad materią, etyki nad siłą, szacunku dla życia ludzkiego (personalizm i płynąca stąd różnorodność form życia społecznego), uznania niezawisłości Kościoła wobec państwa, uznania dla kategorii prawdy i dobra (etyki) w wymiarze osobistym i publicznym, oparcie prawa państwowego na prawie rzymskim.

      Jest w historii masa Polaków, którzy nie byli "z krwi" polskiej, ale byli nimi w duchu i postępowaniu, bo w swym działaniu kierowali się wpojonymi im zasadami cywilizacji łacińskiej, którymi przesycona była(?) polska kultura, mój ulubiony przykład: piękny Marian Hemar.

      Chętnie poczytałbym coś więcej o ekscesach przywołanych przez p.Stanleya Panamę. Czy byli to "Litwini", czyli Rusini zamieszkujący tereny historycznej Litwy, czy może raczej "Lietuvini", etniczni Litwini, dla których Janusz Radziwiłł to narodowy bohater.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  32. Do Viva Cristo Rey z 15 lipca godz: 10:31

    Przyznam Panu, że i ja mam dokładnie takie samo odczucie względem zachowania się większości ludów zamieszkujących NASZE KRESY a, które to za... Ukradzione zostały nam przez Sowietów.
    Tzn. nie mam wątpliwości, że tamtejsza ludność w zdecydowanej większości i dziś gdyby nie daj BÓG... Zachowałaby sie tak samo jak w opisywanym przez Sienkiewicza "Ogniem i mieczem". I podobnie jak w tych wszystkich publikacjach, w których można przeczytać o ludobójstwie dokonanym przez UPA.
    Albo polska ludność (kobiety, dzieci) w jasyr ciągniete i nagle ci polscy hetmani co bywało, że 40 tys. tych biedaków miało nagle wrócone życie. Taki średni stadion piłkarski.
    A kiedy to Chmielnicki już tak był "królem życia i panem śmierci", że jak czytałam co wyprawiali ci jego podkomendni (zbiry, jaskiniwcy, zwierzęcia w ludzkiej postaci) wyprawiali z jeńcami polskimi to mój umysł z trudem przyjmował do wiadomości te okropieństwa, wynaturzone zachowania, nie ludzkie po prostu. To wszystko jest demoniczne! Nic nie znaczy ludzkie życie. Zupełnie jak w grach komputerowych: nic się nie martw zaraz będzie nowa gra, dostaniesz więcej i będziesz mógł więcej mordować. Jakby ludzkie życie ot tak powstawało na psrtyk palcami, potem na drugi pstryk pojawiała się dorosła postać człowieka, wykształconego, wychowanego, ucywilizowanego i w jednej chwili bez straty i wysiłku można go pozbawić życia, bo nowa gra przyniesie nowe życie i nowe rozdanie. Nikt nie zastanawia się nad łonem, które człowieka nosiło, potem rodziło, wychowywało do dorosłej postaci. Ile to trzeba trudu, czasu, wyrzeczeń, nakładów, ile mądrości trzeba tłuc w człowieka by wychować na wartościowego? A Oni tak w jednej chwili, rozpruć, rozedrzeć, rozrabać, rozerwać końmi, upodlić i „ubijut laszku”... trach i już! Nikt się nad tym nie zastanawia. Tylko jest barbarzyństwo. I co w tym wszystkim jest chyba najbardziej nie do pomyślenia, że kobiety – Ukrainki, a wiec matki, a jeśli nie matki, to przyszłe matki, córki, żony itd. niemal na równi, bez skrupułów oddawały się tym szatańskim rzeziom.

    Przecież od wydarzeń, o których Sienkiewicz rozpisuje się w „Ogniem i mieczem” 1648... A 1943 (i wcześniej, później) minęły AŻ TRZY WIEKI! I co się zmieniło?? NIC! To, dlaczego teraz po 70 latach tylko mielibyśmy się po NICH spodziewać odnowy moralnej, cudu moralnego? Co miałoby wpłynąć na ten cud? To michalikowo –żyrandolwoe „pojednanie”?! Bzdura kompletna.


    A ci w OSŁOWIE IIIRP, zdrajcy oni tu się zastanawiają nad „znamionem ludobójstwa”? HAŃBA!
    Nie wiem jak Państwa, ale mnie to w dalszym ciągu przerasta i nie ważne ile ja już przeczytałam starty wszystkiego na ten temat to i tak jest to dla mnie nie do pojęcia. „TAM” nie ma MIŁOSIERDZIA BOŻEGO!
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  33. Pani Halko,

    To "pojednanie" ma wyłącznie wymiar polityczny i nie warto przykładać doń miarę naszej religii. Sklecone naprędce, na wyraźnie zamówienie Komorowskiego, wpisuje się w politykę uprawianą przez obecny reżim.
    Podzielam opinię księdza Isakowicza-Zaleskiego, że "Platforma Obywatelska zapłaci ogromną cenę za swą głupią politykę wobec ludobójstwa Polaków na Ukrainie" - z tą jednak różnicą, że to nie PO zapłaci ogromną cenę lecz kolejne pokolenia Polaków.
    Nie ma cienia wątpliwości, że Ukraińcy trafnie odczytali stanowisko reżimu i uznali je za wyraz słabości i uległości. To oni odnieśli "moralne zwycięstwo" i poczuli się silni naszą słabością.
    Raz jeszcze okazało się, że z Ukrainą, podobnie jak z Rosją, nie wolno rozmawiać na kolanach. Takiej postawy nikt tam nie ceni, a gesty "pojednania" są w głębokiej pogardzie.
    Cóż jednak, gdy nad tym co nazywamy szumnie "polską polityką zagraniczną" dominuje duch zaprzaństwa i mentalność rabów.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  34. Stanley Panama,

    Głęboko nie zgadzam się z Pańską oceną Rosjan, Ukraińców i Białorusinów. Z wielu powodów, o których nie miejsce pisać pod obecnym tekstem. Zwrócę uwagę tylko na jeden i bodaj podstawowy aspekt .
    Bo jeśli pisze Pan, że "Polacy powinni trzymać się jak najdalej od dziczy ze wschodu od granicy polskiej", należałaby wskazać - jak sprawić, by Polska nie dzieliła granicy z ową "dziczą"? Jak od niej się odgrodzić? Nie przeniesiemy naszego kraju do Australii i nie zapewnimy sobie dziś innego sąsiedztwa.
    Takie myślenie jest zatem oderwane od rzeczywistości, a próba realizacji takich pomysłów skazałaby nas na ciągłe konflikty.
    Istnieje tylko jeden sposób ułożenia stosunków z tymi państwami - budowanie silnej, prawdziwie suwerennej i niepodległej Polski, takiej, która byłaby gwarantem wolności dla państw słabszych i zależnych. III RP nigdy nie będzie taką Polską, dlatego nie sposób dziś mówić o dobrych stosunkach z tymi państwami.
    Podczas wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego ma Ukrainie w roku 2009, Wiktor Juszczenko powiedział słowa, które zawierają głęboki sens. Niezależnie - czy późniejszy promotor Bandery powiedział je szczerze, czy były tylko zgrabnym, retorycznym zwrotem, warto je zapamiętać:
    „Jestem przekonany, że wolny Ukrainiec nie może istnieć bez wolnego Polaka, jak i wolny Polak bez wolnego Ukraińca - tak jak nie może być wolnej Polski bez wolnej Ukrainy i na odwrót”.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzam się z Panem.
      Niemcy żyją z rosją.
      Chiny z Tajwanem.
      Korea Północna z Południową.
      Itd.
      Można żyć i czerpać korzyści bez pogłębiani tzw. stosunków.

      Usuń
    2. Jesteśmy skazani na stosunek z Rosją. Kiedyś pisałem już: My albo Oni. Tu nie da się grać na remis i współistnienie. Głęboko podzielam przekonanie p. Ściosa: trzeba budować mocną Polskę. A żeby to zrobić trzeba ją oczyścić z nużeńców, z grzyba, z pajęczaków i roztoczy. To zadanie wydaje się ponad siły, bo te pleśnie, te grzyby wciąż się namnażają, a namnażają się, bo Polacy zostali poddani fatalnej diecie historycznej i współczesnej.

      I have only the voice
      to undo the twisted lie


      (W.H. Auden - piękny wiersz o błędzie ludzkim i przebaczeniu: 1 września 1939)

      Chcemy, żeby Ukraina stanęła po naszej stronie, kiedy dojdzie do konfrontacji z Rosją. Czy przypominacie sobie, kiedy Ukraina stawała po stronie przeciwników Rosji? Kiedy wkraczała na jej teren mocna armia. Musimy być mocni, wtedy Ukraina będzie po naszej stronie. To jest warunek podstawowy, a nie polityka wycofywania się, ignorowania, kajania.

      Róbmy tak, żeby dyktować warunki. Najbliższym dużym krokiem są wybory samorządowe. W międzyczasie trzeba ujawniać kłamstwo i mówić zwykłym głosem zwykłą prawdę. Nawet 70 razy.

      Usuń
  35. Stanley Panama,

    W nawiązaniu do poruszonego przez Pana tematu, chciałbym jeszcze zacytować fragment książki Józefa Mackiewicza "Prawda w oczy nie kole" z rozdziału zatytułowanego "Idea dwóch frontów". Mackiewicz nakreślił tam swoją wizję Europy Wschodniej.

    "Mój plan uregulowania Europy wschodniej przez utworzenie organizmu państwowego równego siłą Niemcom i Rosji, wyglądałby w schemacie następująco:
    Wielkie Księstwo Litewskie (nazwijmy je jak chcemy) obejmuje wszystkie ziemie białoruskie i litewskie w ogólnym kierunku od Dniepru i Prypeci na północny zachód, ze stolicą w Wilnie. Polska -- od etnograficznej granicy białorusko-ukraińskiej, na zachód i południe, łącznie z Pomorzem, Śląskiem itd. Na południowym wschodzie Ukraina. Mniej więcej w centrum tego trójpaństwa, gdzieś u początku Prypeci, schodziłyby się trzy granice. Trzy stolice stanowiłyby: Warszawa, Wilno, Kijów. Pomiędzy tymi państwami, czy też członami jednego państwa o wspólnej polityce zagranicznej i wojskowej, uregulowana by została definitywnie sfera i kierunek ekspansji politycznych, interesów i aspiracji terenowych.
    Do sfery interesów członu państwa, które nazwałem tradycyjnie "Wielkim Księstwem Litewskim", włączona byłaby Łotwa i kierunek północno-wschodni na Psków -- Nowogród -- Smoleńsk -- Briańsk. Prusy Wschodnie objęte wspólną sferą wpływów Wilna i Warszawy.
    Do stery interesów Polski należałyby odrodzone Czechy, Słowacja i Węgry aż po Bałkany. Rumunia wchodziłaby we wspólną sferę wpływów polsko-ukraińskich.
    Do sfery interesów Ukrainy należałby Krym, Kozacy Dońscy, Kubań po Kaukaz.
    [...]
    W sytuacji do r. 1939 Polska miała tylko skrawek tych ziem, napęczniały zgryźliwym niezadowoleniem mieszkańców, atakowany ze strony Litwy, wciąż wystawiony na agresję sowiecką. Ten Korytarz wileński nie był do utrzymania przez czas dłuższy przy takiej Polsce. Co zaś dotyczy Litwy i Białorusi, to bez oparcia o Polskę. byłyby notorycznie wystawione na niebezpieczeństwo pomiędzy Niemcami i każdą Rosją. Gdyby nawet Białoruś uzyskać kiedyś miała niezależność z rąk Niemiec czy Rosji, bez oparcia o Polskę, to ta niezależność pozostałaby zawsze nominalna, bez dostępu do morza, albo pod postacią protektoratu niemieckiego, albo folwarku rosyjskiego, że już pominę strukturę sowiecką. Nad sytuacją niezależnej Litwy nie warto się nawet rozwodzić po doświadczeniach jej izolacyjnej wobec Polski polityki i niesławnego finału lawirowania pomiędzy Moskwą i Berlinem.
    To idealizowane przeze mnie współczesne Wielkie Księstwo Litewskie miałoby charakter państwa trójjęzycznego, trójnarodowego: Białorusini, Litwini, Polacy. Abstrahując od korzyści zasadniczej, zewnętrznej, wypływającej z mocarstwowego zabezpieczenia się przed utratą niepodległości i wyemancypowania spod władzy Moskwy i Berlina -- wszystkie te trzy narodowości zyskują, przez połączenie, nie tylko siłę, ale i wewnętrzne zadośćuczynienie własnym ideałom."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu też się z Panem nie zgodzę.
      Z dziczą się nie układa, nie pertraktuje.
      Jeśli dzicz będzie coś od ciebie potrzebowała, to i tak przyjdzie, i dostanie, ale na twoich warunkach.
      Te niecywilizowane regiony świata posiadają tania siłę roboczą, oraz surowce. I niech tak zostanie.
      Należy podchodzić do nich nie z pozycji siły, ale.... obojętności.
      Nie ma sensu wchodzić w żadne lokalne układy, o których Pan pisze.
      Bo niby po co ?
      Państwa na wschód od Polski są w dalszym ciągu dzikie, a ludzie jeszcze głupsi niż obecni Polacy z tzw. obecnie i modnym "faszyzmem".
      Do tej wizji jaką Pan przedstawił powyżej, Polska nie ma szans, bo ani nie ma żadnego zaplecza intelektualnego i agenturalnego żeby to przeprowadzić, ani takiej potrzeby na ten czas.
      Dlatego moja wizja jest : prosta, sprawdzona, zdrowa, bezpieczna i ..... jedynie możliwa przy obecnych zasobach i potencjale Polski.
      Wie Pan jak spółka jest najlepsza .....?
      Ano taka , gdzie jest jeden właściciel.
      Tu nie jest latynoameryka, gdzie USA przez dekady nagrabiło sobie tyle, że różnorodne państwa Ameryki Południowej i Środkowej łączą się ekonomicznie i politycznie, znieważając na swoją różnorodności i historię, w celu osiągnięcia pełnej niezależności od tzw. dobroczyńcy.
      Polaków stać na wiele, ale nie na wiarę w siebie i tupet z tym związany.
      Mackiewicz, czy Mickiewicz. Nie ma to znaczenia. Europa jest ciągle inna , a interesy te same.
      Jeśli te interesy nie wychodzą, to trzeba zmienić interesy.....

      Usuń
    2. A. Scios, Stanley Panama,

      zacznijmy od tego, że na Ukrainie jakieś 80 % mieszkańców ma gdzieś ,,Swobodę", Banderę i UPA. Nie jest też tak, że polskie interesy w zakresie współpracy z Ukrainą można realizować tylko w oparciu o Ukraińców UPO-sławnych. Należałoby rozważyć stawianie raczej na ,,wschodniaków", bo ci nie są antypolscy, a inklinacje rosyjskie nie sa u nich groźniejsze niż u ,,nacjonalistów" - vide Julia Tymoszenko, która ani Polski wybitnie nie ceniła, ani się od współrpacy z Rosją nie uchylała - Juszczenko był tu pozytywnym wyjątkiem.
      Wizje Mackiewicza są dziś infantylne, tamte kraje nie chcą żadnych związków z Polską, Ukraina nie jest tu najgorsza zresztą, prym wiedzie Litwa. Polska ugra zresztą tam i tak tylko wtedy coś, jak presja ruska na Kijów stanie się dla nich zbyt uciążliwa. Na pewno nie zadecyduje sentyment.
      Kluczem do prowadzenia jakiejś polityki ze wschodnimi sąsiadami jest przede wszystkim pokazanie im, że i bez nich damy sobie świetnie radę (czyli narodowa polityka wewnętrzna i zagraniczna, silna armia, soft power etc., etc.).

      pozdrawiam

      Usuń
  36. Panie Aleksandrze

    Toż to przecie "postjagiellońskie mrzonki", z których leczy się przebogatą paletą panaceów, szczątki leczonych zalegają setkami i tysiącami ziemie smoleńską, wołyńską, podolską, charkowską, kijowską, bezimienne "Łączki" w etnicznej Polsce...

    My powinniśmy dziękować za to, że w ogóle żyjemy i w zasadzie za to też przepraszać. Jesteśmy elementem nie pasującym do geopolitycznej układanki, zbędnym, uwierającym, każdy realpolitycznie myślący, prędzej czy później musi dojść do wniosku, że lepiej byłoby, gdyby nas nie było. No, ostatecznie moglibyśmy być, ale w jakiejś rozsądnej formie geograficznej i cywilizacyjnej, najlepiej odległej od jakichkolwiek związków z polskością, która ze swej natury generuje tylko problemy.


    Pozdrawiam sarkastycznie




    OdpowiedzUsuń
  37. stanleypanama,

    Może się Pan nie zgadzać ze mną, z Mackiewiczem. Póki jednak Pańska argumentacja jest ograniczona do emocjonalnych twierdzeń o "dziczy" i wskazywania przykładów amerykańskich - nic z tego nie wynika.
    Nie uznaję myślenia o polityce w oderwaniu od realiów, dlatego nie trafia do mnie Pańska retoryka.
    I nie chodzi bynajmniej o jakieś zabobony geopolityczne, bo te są mi całkowicie obce. Nie oceniam naszego położenia w sposób, jaki praktykował Adam Michnik, który pojmował „realizm geopolityczny” jako akceptację zastanego porządku, w tym dominacji Sowietów. Dla takich ludzi komunizm był "nieuchronnym efektem historycznych uwarunkowań", a Polska przedmiotem w grze światowych mocarstw. Takie myślenie dominuje wśród całej "elity" III RP
    Myślę nawet, że moja ocena Rosji jest znacznie bardziej krytyczna niż Pańska wizja "dzikich". Dałem temu wyraz w książce "Antykomunizm - broń utracona".
    Ale nie da się zbudować silnej Polski na postawie, którą Pan proponuje. Ukraina, Białoruś czy Litwa w łapach Rosji - oznacza śmiertelnego wroga "za miedzą". Można go nie dostrzegać, gardzić nim lub nawet udawać obojętność, ale czym różniłoby to się od postawy dziecka, które zaciska oczy, by nie widzieć zagrożenia i wierzy, że ono samo zniknie?
    To co Pan pisze brzmi buńczucznie i zapewne ma jakieś podstawy, ale nie jest sposobem na budowanie silnej państwowości. Niestety - nikt nam nie podarował "Polski Jagiellonów".

    OdpowiedzUsuń
  38. Zdziwiony w zasadzie nie jestem tym co sie dopiero co wydarzylo na Ukrainie.

    http://antykomor.pl/bronislaw-komorowski-oberwal-jajkiem-na-ukrainie/

    Co tu duzo mowic, Polska przestala sie liczyc na arenie miedzynarodowej. To jest swoista polityka uleglosci, ktora jak widac, daje dosc specyficzne rezultaty. Nie lubie Komorowskiego, ale przeraza mnie jak nisko upadl wizerunek panstwa Polskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hooooo!

      Wizerunek Polski nie upada od uderzenia ani jednym jajem ani dziesiecioma wytłaczankami w rosyjskiego namiestnika przez - byc to przecież może - ukraińskiego komsomolca na "rejestracjach" sowieckich np.
      Wizerunek Państwa Polskiego upada gdy ginie 95 osób wraz z prezydentem Polski w niewyjaśnionych do dziś okolicznosciach.
      A zatem to przerażenie jest u Pana spóźnione o dokładnie 3 lata, 3 miesiace i 6 dni.



      Ale "WSPIERAMY CIĘ, WSPIERAMY!".

      Usuń
    2. ^^;

      Sarkazm nie na miejscu, bo sam zaczalem zbierac podpisy w sprawie powolania miedzynarodowej komisji, gdy stalo sie oczywiste, ze "nasi" nie maja zamiaru tego zrobic.

      To jest poprostu swoisty szczyt. Na chwile obecna, autentycznie nie wiem co jescze mogloby Polske bardziej pograzyc.

      Usuń
  39. No i proszę Państwa. W tydzień czasu minął Ukraińcom "WSTYD" za rzeź dokonaną na Polakach i... "podnoszą łby" czyniąc się ofiarami. To już kolejne po Hazarach, Niemcach, Sowietach oiary, które cierpiały na skutek wywoływania wojen światowych przez Narod Polski.

    Dzis tak przetłumaczyły media wiodącego nurtu sens pojednania POL-UKR tumaneri polskojęzycznej. "Jedna strona ma nieco inne oczekiwanai, niz strona druga".
    Czy naprawdę strona "polska" ma inne/różne/rozbieżne oczekiwania wzglęm pojednania niż Ukriańcy? Śmię wątpić.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  40. Panie Ścios.
    Usunąłem jakimś cudem kilka swoich komentarzy , ale nie wszystkie.
    Nie mogę się zalogować na Pana bloggu w profilu z jakiego komentowałem (Word Press).
    Nie znam się aż tak na komputerach żeby to zrobić , choć próbowałem w nocy oraz teraz.
    Siedzę nad tym już kilka godzin, ale poddaję się. Coś tu nie działa.
    Jeśli mógłby Pan skasować moje wszystkie komentarze pod tym Pana postem to byłbym wdzięczny.
    Obiecuję , że już nie będę komentował na Pana blogu.
    Pozdrawiam
    Stanley Panama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie parsknęłam śmiechem...
      Panie Stanley Panama no ile Pan masz lat? 5? Zatem przestań sie Pan tak „łobrażać jak dzieciuch”. No, bo, o co sie Pan tak naprawdę rzucasz? Że autor bloga ma różne/ prawdziwe punkty widzenia geopolityki na wschód od Buga niż Pan?
      Za to Pan tak krzywo patrzy na Ściosa, że uczy nas tu wszystkich jak się nie dać bałamucić wrogom naszym? Że mądrzejszy jest od wielu z nas? To tylko trzeba czerpać z tej wiedzy by samemu stać się takim. A Pan już spiernicza z piaskownicy. Nie wstyd Panu?

      Pan siedzisz gdzieś tam w Panamie (na Karaibach) no to łatwo Panu się tak odseparować od cywilizacji turańskiej. Łatwo krytykować byłych sąsiadów jak się nie ma z nim wspólnej granicy i wspólnych interesów, zależności. Wszystko jest proste. Ale my Polacy zamieszkujący teren RP nie możemy sobie pozwolić na takie postawy, jakie Pan proponuje. Nie chodzi o to by pełzać przed sąsiadami, walić łbem o ziemie w postawie służalczej ale też nie możemy ich ignorować zupełnie i udawać, że ich nie ma, a np. gaz póki co płynie do nas z kosmosu. Bo oni byli, są... i będą. Zresztą jak tu już nie raz była mowa. Rosji, Białorusi, Ukrainy, Litwy itd. nie zamieszkuje tylko boleszewia i jej zaślepione masy. Gdybyż Pan poczytał nieco pamiętników zesłańców tych po 1864 aż do nawet po II wś; to byś się Pan dowiedział, że im dalej na wschód, gdzie propaganda bolszewicka nie miała już takiego natężenia to by Pan wiedział, że te „odleglejsze ludy”( ktore to Pan nazwya „dzikimi”) na równi z prawdziwymi Polakami mieli nienawiść do bolszewi. I wspierali nas. I Na równi z naszym Narodem za to ponosili śmierć. Pooglądaj/ posłuchaj Pan jak tam niemal czczą naszych wielkich bohaterów (zesłanców), których znają bardziej niż w Polsce, muzea im tam zakładają.
      Panie no uznaj, że Ścios ma większa wiedzę i raczej czerp garściami z tej wiedzy.
      A poza tym tu trwa ciągła dyskusja, ciągle się spieramy z kimś i o coś. I niemal każdemu z nas od czasu do czasu obrywa się od A. Ściosa... Mnie też – a bo to do cholery raz.

      Usuń
    2. Ściosa lubię i szanuję.
      Właśnie przez szacunek do niego chciałbym się wyłączyć z dyskusji i proszę jego ( bo sam jakoś tego nie potrafię zrobić na moim PC)o skasowanie wszystkich moich wpisów.
      Doszedłem do wniosku , że moja opinia oraz mój język, szczerze mówiąc , prawie nikomu nie jest do niczego potrzebna.
      To po co mam bić pianę i opowiadać czasami nawet podobne rzeczy jak Pan Ścios, tylko po to aby zaistnieć w przestrzeni publicznej , na czyimś blogu ?
      Raczej nic z tego nie wynika. Przynajmniej ja tak czuję.
      Nie mam ani potrzeby , ani satysfakcji z tej swojej pisaniny
      Wystarczy mi profil na Facebooku, na którym oddaje się swojemu nałogowi patrzenia, czytania i pisania, z nieznajomymi znajomymi.
      Historię Polski znam pobieżnie.
      Mając Polskę w sercu, próbuję znaleźć dla niej właściwą radę co i jak należało by czynić, żeby Polacy mogli korzystać z tego co zostało im jako ludziom przez Boga przypisane w warunkach takich jakie są obecnie.
      Jak znam życie oraz Polaków, to każdy ma swoją opinię i ......się z nią się zgadza.
      W moim życiu jest albo po mojemu , albo po żadnemu, dlatego nie należę do żadnych organizacji, partii, grup wzajemnej adoracji etc.
      Jest mi z tym dobrze, dlatego wypisuje się z tego komentowania na blogu Pana Ściosa.

      Usuń
    3. "W moim życiu jest albo po mojemu , albo po żadnemu, dlatego nie należę do żadnych organizacji, partii, grup wzajemnej adoracji etc"

      Teraz to juz mnie Pan zaintrygował.
      A jeśli to pańskie "po mojemu" wynika z zakłamanej wiedzy o rzeczywistości, pychy lub strachu? Czyli taki głupi upór byle tylko trwać przy swoim myśleniu, ktore to tylko Panu wydaje sie prawdziwy (na jakiej podstawie?). Co wowczas Pan robi? Zmienia Pan wtedy myślenie "na nie swoje" czy dalej Pan trwa tak "przy swoim" byle było tylko "po pańskiemu"?

      Pozdrawiam


      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Stanley Panama
      Halka

      Panie Stanleyu, dostać reprymendę od Ściosa to nic strasznego i żaden dyshonor. Od "pierwszoligowca" to też żaden wstyd. Można by zadać pytanie retoryczne: a kto nie dostał? Pani Halka to pięknie tłumaczy.

      Nie mój blog, dlatego nie mogę się przecież szarogęsić, ale myślę sobie, że chodzi w tym wszystkim o to, byśmy uczyli się myśleć: realistycznie. A to nie oznacza bezideowo, bo natura ludzka zawsze transcenduje, szuka czegoś dalej. Im więcej nas tak myślących, realistycznie i ideowo zarazem, tym lepiej: dla nas i otaczającego świata.

      Tu nie chodzi też o jednomyślność, czy sekciarstwo. Jak szermierz chce się nauczyć fechtunku, to musi przyjąć zasady nauczyciela i przyjąć do wiadomości, że czasami weźmie przez łeb.

      Zatem dla wspólnego dobra, uczmy się fechtunku na jak najwyższym poziomie, wrogom naszym na pohybel.

      Amen

      Usuń
    6. Panie VCR, tak się Pan rozluźnił: "dostać reprymendę od Ściosa to nic strasznego...", a jak to jest dostać reprymendę od Halki? huh:)?

      Do Pana Stanleya z Panamy.
      Pisze Pan, że "Ściosa lubi i szanuje" ale czy sie Pan za niego modli? Jak to mawia o. Rydzyk: "Słuchasz, oglądasz ale czy pomagasz"? :)
      Pozdrawiam Panów.

      Usuń
    7. Pani Halko

      "Nic strasznego" dostać od Ściosa, bo dla dobra się dostaje i coś lepszego z tego wynika.

      Na Pani pytanie odpowiedziałem pod Pani wpisem z godz. 13.53:
      Kocham Panią! i zdania nie zmienię i wpisu tego nie usunę!
      Żona walich nie wystawi, gdyż uczucie me do Pani platonicznem jest i czystem:))

      A reprymenda od Pani to miód, bo choć tak zwraca Pani swą uwagę na nieśmiałego wielbiciela:))

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    8. Pani Halko.
      Ja tu żadnej reprymendy nie widzę.
      Pan Ścios ma swoje zdanie , a ja mam swoje.

      Gramy w tej samej drużynie, ale każdy ma swoją wizje na wygranie meczu oraz na to jak ten zespól powinien wyglądać.
      Rzeczywiści nie modliłem się za Pana Ściosa jako indywiduum , ale modlę się za Polaków i Polskę moich marzeń.
      W tym tłumie na pewno jest Pan Ścios.

      Ja mam swoje doświadczenia, które dają mi pewną pewność siebie w ocenach i wizjach. Staram się opierać na faktach, a nie na chciejstwach. Środowisko amerykańskie, na każdym prawie pułapie znam dosyć dobrze , dlatego znam ich sposób myślenia. Poznałem też prominentne osoby z całego świata, tak że mam wyobraźnię i o innych narodach oraz kulturach.
      Znam środowisko biedne, średniej klasy oraz tzw. wyższych sfer.
      Znam mentalność tzw. nowojorczyków, Żydow, Latynosów, Polaków. Znam mentalność emigrantów.

      A czytając amerykańską prasę, słuchając radia takiego jak np. BAI, czy gazety Observatore, oraz śledząc inne oficjalne, korporacyjne media, mam pojęcie co działo się i dziej w tzw. szerokim świecie.
      To wszystko znam , ale dalej jestem głupi...

      Tylko , że jak to wszystko znam, to zadaję sobie pytanie , do czego mi to jest potrzebne...?

      Dlatego mogę komentować na tym forum , ale nie muszę.
      Jeśli komuś się nie podoba to co piszę , to w każdej chwili mogę bez bólu przestać.
      Jedyne co mi naprawdę sprawia przyjemność to , wsłuchanym w fale, pogrążyć się w marzeniach przy szklance z Mojito .......

      Usuń
    9. Zapomniałem dodać , że " Jedyne co mi naprawdę sprawia przyjemność to , wsłuchanym w fale, pogrążyć się w marzeniach przy szklance z Mojito ....... "- na Karaibach, np. w Wenezueli.

      Usuń
  41. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  43. A. Ścios, Stanley Panama, Wojciech Miara.

    W mojej ocenie błąd moralny - ewidentny, polityczny wymiar tego "pojednania" - bezsporny.
    Gracze i ich interesy na tyle zdefiniowani, że w zasadniczych sprawach objętych tematem postu trudno dyskutować.

    Ocena pana S.P. wydaje mi się nadto radykalna i za bardzo przypomina mi niektóre brednie wygadywane za zachodnia granicą o nas, Polakach, bym mógł pozostać obojętnym.
    Pragnę zauważyć, że wśród ludzi którzy zostali tak surowo ocenieni, jest wielu o rodowodzie etnicznym i kulturowym stanowiącym swoistą mieszankę właściwą pograniczom. Jednoznaczne przypisanie ich do tej czy innej strony zawsze jest nadużyciem.
    Na karb młodości lub emocji mogę jedynie zatem złożyć ten rodzaj wypowiedzi w miejscu, które nader sobie cenię za prezentowane tu wartości.

    Szanowny Panie S. Panama!

    Myślę, że uznanie prawa każdego do błędu i refleksji to jedna z cech cywilizacji łacińskiej, której Autor i jego Goście są szczerymi apologetami.

    Pozdrawiam
    Zaścianek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaścianek,

      odnośnie pojednania, słusznie. Natomiast odnośnie zacytowanego przez Autora bloga fragmentu mackiewiczowskiego, to tu potrzeba paru refleksji.

      Z jednej strony, zbudowanie jakiejś doktryny polityki miedzynarodowej przez Polskę wymaga faktycznie ułozenia spraw z sasiadami z ,,Międzymorza". Oczywiscie wariant ,,jagielloński" kusi - faktycznie bowiem wprowadzałby on taki związek państw do I ligi europejskiej, a zarazem niedaleko od I ligi swiatowej - przynajmniej pod względem ludnosci i obszaru oraz zdolnosci przemysłowo-technologicznych (gorzej już ze sprawami organizacyjnymi, gospodarczymi itd.).

      Trzeba jednak patrzec realnie - dziś narody dawnej I RP nie chca zwiazków z Polską, a nawet, jak Litwa, traktują nas jako swojego głównego historycznego wroga - bo inaczje nie można komentowac wpólnej strategicznej woli wszystkich ugrupowań litewskich (tylko różnie maskowanej), by wykończyc Polaków na Wileńszczyźnie. To my jestesmy gotowi na ponad zasciankowe spojrzenie w ramach stworzenia wspolnego osrodka przeciwwagi dla Niemeic i Rosji - oni bynajmniej nie. Ukraina jest nieco mniej antypolska - dlatego nie nalezy odpuszczać tego tematu i chyba skoncentrowć się głównie na Kijowie we wszelkich marzeniach o ,,polityce wschodniej", tym bardziej, ze nasze dwa panstwa wystarczaja do utworzenia ,,strategicznego partnerttwa" o wystarczajacej wadze dla zablokowania dominacji rusko-niemeicjkiej. Ale i z Ukraina są kłopoty - jak widać po kwestii pojednania. Powinnismy tam mocno uderzac z soft-power, w szczegolności promowac nauke polskiego, a u nas niegłupio by było więcej uczyć się ukrainskiego - język to klucz dojakiegoolwiek zbliżenia kulturowego. Z Ukraqiną jednak rzeczywista wpółpraca może ułożyć się tylko w warunkach podobnych do 14wiecznej Unii polsko-litewskiej, tzn. pod presją wspólnego wroga. Pomijajkm tu oczwisty temat koniecznych zmian we władzach przymanjmiej polskich. Dzis jednak Polska nie ejstw sytuacji sprzed Unii Lubelskiej czynawet krewskiej, dziś co najwyżej jesteśmy w sytuacji łokietkoewej. Musimy odbudowac potebcjał własny, by stać się realną alternatywą dla krainy, a nie nalezy też zapominać, że może nam się nie udać, a wtedy trzeba być gotowym do walki o własną pozycję tylkow oparciu o własny potencjał.
      Węgry, Czechy i Słowacja powinny być z nami jak najbliżej, ale oni nie dają odpowiedniego potencjału - sa raczej wzmocnieniem i niezbędnymz abezpieczeniem flanki.

      Natomiast pozytyw stanowi Łotwa i Estonia, to jedyne dwa pa ństwa dawnej I RP pozytywnie nastawione do nas. Dlaetgo należałoby przerwać (co nie ejst trudne) istnienie grupy państw bałtyckich izolując z niej Litwaę, a nawiazać bezpośredią współpracę z Łotwa i estonią przez Polskę. ten temat jest u nas w ogóle zapomnianym, a przeciez te dwa państwa są idealne dla anszych potrzeb wojkowych - bez rozijania tego tematu.

      Polska powinna więc moim zdaniem: stawiać najpierw na współprace z Lotwą i Estonią na wschodzie, Wyszehradem na południu, uważać na Ukrainę i być tam obecnym oraz zacząć traktowac strategicznie Litwę jako państwo wrogie, jak Niemcy czy Rosja.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Wojciech Miara,
      Jedynie słuszne recepty na przyszłość wydają się być w tym momencie nieco ryzykowne. Wrogów nabywa się łatwo. Stąd asertywność - tak, wrogość - nie!
      Zgadzamy się wszyscy co do warunku koniecznego powodzenia dalszych przemian - konieczności budowy (odbudowy) potencjały własnego. Mówił też o tym w jednym z wcześniejszych komentarzy Gospodarz.
      Zbliżone poglądy prezentuje kilku ciekawie piszących blogerów, jako punkt wyjścia proponujących np. cyt: "... Na dobry początek można by zerwać z zakłamanym samoograniczaniem się w kwestiach polityki historycznej i fałszowaniem w oficjalnym przekazie prawdy o kresowym ludobójstwie – bez oglądania się na ukraińskie fochy. Tak będzie zdrowiej, uczciwiej i w zgodzie z naszymi interesami. Od czegoś w końcu trzeba zacząć." (http://naszeblogi.pl/39761-w-petach-giedroycia).

      Osobiście rozszerzyłbym to "zerwanie pęt samoograniczenia" na wszystkie etapy i aspekty naszej historii, oraz dodałbym do tego jeszcze konieczność radykalnych zmian w systemie edukacji.
      Warunkiem powodzenia wszelkich przemian, odwrócenia niekorzystnych trendów, jest odbudowa morale narodu poprzez głęboką zmianę programów kształcenia.
      Dobrze ujął to prof Legutko : http://niezalezna.pl/43696-przegnac-lewactwo-ze-szkol.
      Nie czuję się ekspertem a nawet średnio zorientowanym komentatorem w sprawach polityki międzynarodowej, bym podjął się dalszej dyskusji.
      Mam jednak wrażenie, że rzekoma infantylność poglądów Mackiewicza możne inaczej wyglądać, gdy spojrzy się na "wariant jagielloński" (a sam wszak nie ukrywał, że mówi o wyidealizowanym wzorcu) jako model.
      Model zrównoważonego wewnętrznie układu sił, z dużym potencjałem oddziaływania na zewnątrz.
      Na dzień dzisiejszy wiadomo, że nie jest on realny.
      Pytanie tylko, czy chcemy doń (lub jego wariancji) dążyć, czy mamy jakiś inny model celu, czy może w końcu, nie daj Bóg, w imię realizmu zgadzamy się z konformistami których wkoło nas nie brakuje?

      pozdrawiam

      Zaścianek


      Usuń
    3. Zaścianek,

      ,,Jedynie słuszne recepty na przyszłość wydają się być w tym momencie nieco ryzykowne. Wrogów nabywa się łatwo. Stąd asertywność - tak, wrogość - nie!"


      Otóż moim zdaniem w kwestii ,,wschodniej" czy też ,,regionalnej" pora na konkretne recepty właśnie, bo ogólna dobra wola naraża nas na straty. Rozumiem, ze idzie Panu o Litwę. To, co Pan powiedział, to jest bardzo szlachetne wprawdzie, ale niestety i naiwne: bo stosunek do Polski jest łatwy do określenia u konkretnych sąsiadów i na tej podstawie można właśnie wskazać ,,jedynie słuszne recepty".

      Takie podejscie : bądxmy sympatyczni i wyrozumiali, odwołujmy sie do wspólnych interesów i wspólenj historii, a Litwini jakoś się w końcu z nami ułożą - prezentował właśnie barzdo szlechetny i bardzo naiwny ś. p. Lech Kaczyński. W nagrodę dostał od Litwinów słynnego kopa w sprawie pisowni nazwisk w dzieńs swojej wizyty. Z kolei Sikorski próbuje być ,,twardy", ale brak u tego impotentnego rządu jakichkowliek instrumentów realnego nacisku na Litwe przynosi podobny efekt.

      Szanowny Panie Zaścianek! Jeśli chce Pan za 20- lat oglądać na wileńcszczyźnie polskie dzieci recytujące z przejęciem, jak to strasznie, że język poklski jest słyszalny na wsiach ,,południowo-wschodniej Litwy" to taka polityka (,,wrogość - nie!) jest najlepsza. Moim zdaniem Litwa jest naturalnym wrogiem Polski dopóki nie złamie się ich woli wykorzenienia POlaków. Onis ami bowiem nigdy z niej nie zrezygnują dlatego, ze polskie pięknoduchy myślą o ,,braterstwie".

      W przeciwieństwie do Ukrainy, która wykrzesała w ostatnim stuleciu jakieś frakcje ,,propolskie", Litwa NIGDY nie miałą żadnych polityków czy elit myslących o współpracy z Polską. Ostatnie 20 lat to taniec oszustw z ich strony, wciaz oparty na filozofii ,,kowieńskiej" - ci idici nic nowego nie byli w stanie wymyślić, a ich jedyna troską jest usunięcuie ,,polskiego desantu" wokół WIlna.

      Grzybowska, Landsbergis, każdy z nich pi... li to samo. Zagrozenie rosyjskie ejst dla nich niczym wobec tej kwestii. Nic nowego: debilne kierownictwo Litwy w okresie międzywojennym wypracowało własnie taką filozofię, nie widząc, ze istnienie tego państewka było wyniekiem polskich zwycięstw pod warszawą i Niemnem, a granice efektem interwnecji Dmowskiego w sprawie Kłajpedy. Kowno wolało dyszeć nienawiścią d o Warszawy, wziać udział z Niecmami i Rosją w rozbiorze Polski, bo gdyby próbowali ocalić swoją niepodległośc współpracując z Polską, byliby chorzy. Potem współpraca z Hitlerem, nie tyle na froncie wschodnim (jak Łotysze i estończycy), co nad dołami w POnarach. No i masowa kolaboracja Litwinów z Sowietami. Pan myśli, że oni się zmienili? hehehehehehehehehhehe..... TKIE MYŚLENIE WŁAŚNIE WYSTAWIA NASZYCH BRACI NA MŁOTEK TYCH IDIOTÓW.

      Dlatego podtrzymuję moje zdanie, że akurat z tym państwem nawet nie ma co myśleć o realnej długofalowej strategicznej współpracy:
      ich trzeba zmusić do zabezpieczenia sytuacji Polaków, a potem ewentualnie dopłączyć jako klienta do ,,obozu polskiego" - o, jak fajnie zapomniec na chwilę, że najpierw musimy odzyskac niepodległość. Ale i to nastąpi, a wóczas trzeba mieć rozeznanie w sytuacji.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    4. Szanowni Interlokutorzy

      Co do współczesnej Litwy chciałbym swoje trzy grosze:

      F.Koneczny w międzywojniu diagnozował Lietuvinów bardzo pesymistycznie i krótko (nazywał ich tak dla odróżnienia od Litwinów historycznych, zresztą sami się tak identyfikowali i pozostało im to po dziś dzień). Uważał, że jedyną ich szansą na przetrwanie, zarówno jako narodu jak i jakiejś formy państwowej, jest uznanie się przez nich samych ZA CZĘŚĆ NARODU POLSKIEGO. W przeciwnym razie po prostu znikną z map i historii, ewentualnie pozostaną jeszcze jakiś czas jako ciekawostka etnograficzna.

      Wiem, że to mocne słowa, nie chcę nikogo urazić, ale za trafnością tej diagnozy przemawia po prostu rzeczywistość. I ona potwierdza się w pełni.

      Jako państwo mogliby przetrwać, gdyby środowisko wokół nich było neutralne, a przecież nie jest. Dlatego oparcia dla swego bytu muszą szukać w Niemcach, Moskwie lub Polsce. Tę ostatnią odrzucają (ideologia nacjonalistyczna szepce im, że mogą się rozpłynąć w polskim żywiole, choć jest dokładnie na odwrót - tylko w ramach cywilizacji łacińskiej mogliby naprawdę rozkwitnąć). Moskwa - wiadomo, kocha ich miłością niedźwiedzia, jak przytuli to ino kościec szczęknie. Pozostają im więc Niemcy.

      Na tworzenie jakichś własnych struktur regionalnych nie mają szans, bo nie mają potencjału ludzkiego i ekonomicznego, zaś ich kultura i historia nie posiada jakiejś siły atrakcyjnej, przyciągającej z natury. To co mają w tym zakresie jest wypadkową i spuścizną historycznej Rzeczypospolitej. Są więc w ślepej uliczce własnego, archaicznego nacjonalizmu-etnizmu, w który, czego nie można wykluczyć, nawet cześć ich elit może i szczerze wierzy.

      Ten uczynił, kto skorzystał. Skoro Polska jest ręcznie sterowana spoza granic, to tym bardziej mała Litwa. O mieszaniu w kotle przez Moskwę nie ma co kruszyć kopii, to rzecz jasna. Jeśli natomiast w procesy środkowoeuropejskie mieszają się Niemcy, to dlatego, że: 1. Polska im na to pozwala, 2. sama nie posiada woli i koncepcji środkowoeuropejskiej, 3. nie dialoguje o tych zagadnieniach z Niemcami w sposób należyty (punkty 2 i 3 wskazują, że ma je zakazane).

      Myślę, że jednym z kluczy do Środkowej Europy są Niemcy, czy nam się to podoba, czy nie. Jeśli Polska byłaby suwerennym podmiotem międzynarodowym, to w pierwszym rzędzie powinna prawidłowo, to znaczy podmiotowo i partnersko ułożyć stosunki z Niemcami. Rola Polski w dialogu z Niemcami, wynika z rzeczywistości: to ona leży najbliżej narodów wschodnioeuropejskich, stąd też historycznie, politycznie i kulturowo to ona, a nie Niemcy, jest naturalnym punktem ogniskującym region. No, chyba, że chcieć całkowicie odwrócić ten naturalny porządek i "zneutralizować" Polskę.

      Jeśli nie dogadamy się z Niemcami, to będziemy mieli powtórkę z głównego rozgrywającego, wujka Stalina, który wykołował zarówno Polskę, Niemcy, jak i całą Środkowo-Wschodnią Europę.

      Pozdrawiam serdecznie



      Usuń
  44. Semafor przestawiony wspólnym wysiłkiem lokatora Belwederu i biskupów powoduje, że sowiecka lokomotywa ciągnie juz skład po torach paktu o znamionach pojednania.

    Ks. Bogdan Pańczak, rektor Greckokatolickiego Seminarium Duchownego z Lublina, zajął miejsce w pierwszym wagonie i głosi że:
    Trzeźwych polityków i publicystów czeka trud oświecenia "pożytecznych idiotów”, wprowadzonych w euforię przez ukraińską piąta kolumnę, wzywająca do potępienia przez Sejm „ludobójstwa”
    Ciekawe na czym owo "oświecenie" będzie polegać?
    Ale nie dość na tym.
    Innym razem "oświecony" ks. Pieńczak walkę o zgodne z prawdą nazwanie zbrodni wołyńskiej ludobójstwem porównuje do zabiegów wokół nagrody Nobla:
    Ludobójstwo jako Nobel za cierpienie

    Przygotujmy się zatem na to, że to dopiero początek "oświecenia". Belwederski motorniczy nie zwalnia biegu.

    O tekstach ks. Pańczaka napisał z oburzeniem ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski:

    http://niezalezna.pl/43679-pytanie-do-ksiedza-arcybiskupa


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Kazef "Ludobójstwo jako nobel za cierpienie"? A dla ludobójców jakąś nagordę przewiduje ten "oświecony"? A może o tym nie pomyślał kiedy bredził? To może ja mu podpowiem. Może nie nobla - chociaż własciwie dlaczego nie?! - ale nagrodę wyróżnienia, pocieszenia, uznania, aby to motywowało innych potencjalnych ludobójców do... no właśnie do czego? A do "produkowania" świętych męczenników!

      No własnie: "Ekscelencjo, dlaczego Ksiądz Arcybiskup godzi się na to, aby podległa mu struktura kościelna kpiła i szydziła sobie z bólu rodzin ofiar?"
      Odrzekł co ekscelencja czy nie?

      Mój Boże czy ludzka wyobraźnia (ludzkie czyny, słowa, myśli) jest do ogarniecia jeśli chodzi o absurd, zło, kłamstwo itp.?

      Pozdrawiam

      Usuń
  45. Krotko,
    Bo sie zle czuje i to na wakacjach z rodzina... Oni sobe na Mount Lassen, a ja z trudem po schodach do pokoju bo mi "weszlo w krzyze". Ale do rzeczy... W dyskusji o "pojednaniu" nie uwypukla sie faktu ze gwarantem po-poczdamskich granic Polski jest Rosja (Sowiecka). Niestety, "nasi" Ministrowie SZ, szantazowani archiwaliami ze Stasi, nie byli nawet w stanie zabezpieczyc granicy z Niemcami, gdy te przechodzily paroksyzmy "zjednoczeniowe". Granice jakie nam po IIWS przypadly niektorzy chwala jako "W koncu Polska dla Polakow", ale tak naprawde, to kiedy to Kotlina Klodzka byla ostatni raz w Polsce? "Dano" nam "Ziemie Odzyskane", a odebrano Kresy, gdzie bily serca bardziej polskie i bardziej oddane (nawet jesli czasem prawoslawne) niz te w kosmopolitycznej "Warszawce" czy "Krakowku". Dlatego piekna byla idea Central European Free Trade Agreement, ktora miala byc poczatkiem czegos wielkiego, a ktora zniszczyl prezio Bolek szantazowany teczka z Moskwy przez Elkina w Bialowiezy. Lech Kaczynski chcial to wskrzesic, ale bolszewicy z Zachodu i Wschodu czynili to praktycznie niemozliwym. A potem jak Minister Lobrony Narodowej zaczal sie przejezyczac ze Polska z NATO wystapi, a "polscy" generalowie przekazywali wszystkie tajemnice natowskie przed przeczytaniem dla swoich oficerow prowadzacych z GRU, klapa spadla, i nawet USA wode spuscily.a NATO odebralo szyfry.

    A tymczasem Rosja karmi wsciekle psy aby byly gotowe do spuszczenia na Polske, bo latwiej szantazowac, nawet tych co by w Polsce chcieli cos odrodzic: "Mozemy powiedziec Niemcom, aby wzieli swoje, a Ukraincom (dla ktorych Krakow jest prastarym grodem ukrainskim) ze im sie tez ich nalezy". Mozna ubolewac, ze nasi wschodni sasiedzi nie moga zrozumiec jak wspaniala byla I RP i ze zaprzepaszczenie tej wspanialej cywilizacji europejskiej to tragedia Europy. Co wiecej, nie rozumieja tego nawet w wiekszosci Polacy, ze odrzucaja najpotezniejsze kiedys panstwo na Ziemi (kupcie sobie album "Kresy", http://www.adrem.lublin.pl/adrembooks/kresy.html ). Nawet po rozbiorach na Kongresie Wiedenskim nie chciano sie pozbyc Polski. Dzis jednak widac ze jesli niepotrzebna jest cywilizacja lacinska, to niepotrzebna jest i Polska, ktora przez prawie 600 lat oslaniala Zachod od "czerni" i islamu.
    Jasiu z Hameryki

    OdpowiedzUsuń
  46. DO AŚ i JS z 15 lipca 16:18

    A wyobrażacie sobie Panowie, co by to było gdyby te zdrajeckie hordy, które przejęły bezprawnie władzę w Polsce po 1944 obeszły się tak z "wypędzonymi Niemcami" jak Ukraińcy z Polakami? Wszak można było Niemców szlachtować, rąbać, ciąć, rozrywać, rozrzynać, rozpruwać, ćwiartować, rozdzierać - i mieć ku temu miliony uzasadnionych powodów do zemsty, wściekłości i sprawiedliwości - bo Polacy walczyli przecież NAPRAWDĘ na etnicznie swoim terytorium z okupantem.
    Zamiast tego Niemcy zostali tylko kulturalnie spakowani i odwiezieni pod swoje granice. I to już nazwali wypędzeniem (a nei deportacją, czy poprostu powortem do omu po nieproszonej wizycie w gości) i za to tylko teraz żądają odszkodowań, zadośćuczynień, skarża nas po Strasburgach i innych sądach. Prawa sobei roszczą. Z czasem pewnie nazwą to ludobójstwem. To tylko pokazuje, niemiecko-sowiecką sztamę, że walczyli ze sobą tak „od oka”, a naprawdę trzymali i trzymaja razem.

    A Churchill „złotousty” niech tam nie będzie święta krowa. Sam z tym swoimi gównianymi powiedzonkami, złotymi myślami w stylu gotowości ( czytaj w pełni zrealizowanej) sprzymierzenia się z diabłem, żeby wypędzić szatana, to się pogrążył na wieki.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. Apropopo bydła :
    Cytat z dzisiaj ( tym razem Białoruś)
    _______________" Krzyż upamiętniający dowódcę oddziału AK połączonych sił Szczuczyn-Lida Anatola Radziwonika, pseudonim „Olech”, oraz innych żołnierzy AK poległych pod wsią Raczkowszczyzna w obwodzie grodzieńskim został spiłowany przez nieznanych sprawców.

    Poinformował o tym w środę PAP działacz Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andrzej Pisalnik.

    „Jesteśmy na miejscu. Ten krzyż trzymała żelazna armatura i został spiłowany po żelazie. Gospodarze opowiadają, że stały znicze i wieńce, bo dużo ludzi tu przyjeżdżało. Wywieźli wszystko. Ani śladu nie zostało” – powiedział Pisalnik PAP w rozmowie telefonicznej z Raczkowszczyzny.

    Jak dodał, wszystko wskazuje na to, że ze sprawą mają związek władze gminne. „Gospodarzy (terenu, na którym stał krzyż) wezwano do siedziby gminy. Powiedzieli im, że w sprawie tego krzyża przyjedzie ktoś ze Szczuczyna i chce z nimi rozmawiać. Spędzili tam dwie godziny, czekając na tego kogoś, ale nikt nie przyjechał. Pod ich nieobecność (do gospodarstwa) przyjechała brygada i wywiozła krzyż. Jak wrócili do domu, zobaczyli, że nie ma śladu krzyża i fundament jest już ziemią zasypany” – opowiadał Pisalnik.____________

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Stanleyu

      Proszę nie odbierać mego posta jako jakiejś czynności przymusowej wobec Pana:)

      Też czytałem tę wiadomość, jest szokująca i przykra. Czy jednak na podstawie informacji jakie dochodziły z Krakowskiego Przedmieścia A.D. 2010, o usunięciu Krzyża i związanych z tym kompromitacji, zgorszenia, obrzydliwości, wysnułby Pan wniosek, że Polacy to bydło?

      Mamy tu zatem dwa krzyże, ale zarówno w jednym jak i drugim przypadku odpowiedzialność za ich potraktowanie ponoszą nie "Białorusini", czy "Polacy", a reżimy i to usytuowane centralnie. Bo przecież o wszystkich sprawach na Białorusi, a już szczególnie "politycznych", od Miska po gminę, decyduje tam jeden człowiek uposażony w pełnomocnictwa z ramienia tego głównego, zasiadającego w głównej twierdzy bardziej jeszcze na wschód.

      Proszę zerknąć, gdy znajdzie Pan czas, tutaj:
      http://www.youtube.com/watch?v=47kUW7XksJ0

      To ciekawostka, na której podstawie nie można wydawać oczywiście uogólniających sądów, że oto wszyscy Białorusini chcą powrotu Rzeczpospolitej Obojga (Trojga) Narodów. Ale jest takich wielu, sam znam ich osobiście kilkunastu. Bardzo ciekawe są niektóre komentarze, szczególnie te pisane cyrylicą.

      Pozdrawiam serdecznie


      Usuń
    2. viva cristo rey
      Pana/pani wpis jest kiepski jakościowo.
      Dwa krzyże ale też dwa inne światy.
      W Polsce na Krakowski Przedmieściu byli z jednej strony ludzie wierzący oraz patrioci, a z drugiej, wyzwoleni ateiści plus menele z agencji towarzyskich oraz jeszcze inna agentura, wspierani przez wadze Polski oraz miasta Warszawy ( brak reakcji policji oraz służb ochrony), i ..... tzw. "odpowiedzialna" cześć kleru z jej szefem (inne słowo nie przychodzi mi na myśl) Nyczem.
      Walka z krzyż Polski na Białorusi, to sprawa innego rodzaju. Krzyż ten jest w jednym z dzikich państw , takich jak rosja czy ukaraina, gdzie człowieka się nie szanowało i nie szanuje, gdzie jak mieszkali Polacy i coś tam znaczyli , to były wyznaczone jakieś w miarę wysokie standardy, a jak ich zabrakło, to państwa te wróciły do danej barbarzyńskiej tradycji, i żadna zmiana władzy (u nich), nie zmieni mentalności tych dzikich narodów.
      Mordowanie widłami, siekierami Polaków na ukrainie nie można nazwać walką z wrogiem, ale bestialstwem dzikich ludzi którzy byli sąsiadami Polaków.
      To są dzikie barbarzyńskie cywilizacje i nigdy nie zgodzę się z Panem Ściosem czy kimkolwiek innym że jest to nieprawda,
      Cywilizacja zachodu wygląda inaczej.
      Po zamachu bombowym w Bostonie był problem z pochówkiem na cmentarzu , zabitego terrorysty.
      Major miast stanął na stanowisku i niezależnie od presji rozemocjonowanego tłumu, powiedział , że należy go pochować na cmentarzu, bo nie jesteśmy barbarzyńcami i należymy do określonej kultury.
      Obecnie w Polsce doszły do głosu zwykli przestępcy, dobrze zawiadujący tłumem poprzez agenturalne media, a naród po odcięciu głowy w Katyniu, stał się bierny i spolegliwy na propagandę i manipulacje.
      Niezależnie od fatalnej jakości polskich tłumów, porównywalnych czasem do bydła, to jednak znakomita większość, nie ma w sobie dzikiego barbarzyństwa typowego dla ludzi wschodu, o których pisałem wyżej.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Stanley Panama

      W jednym się z Panem zgodzę: mój wpis rzeczywiście jest kiepski jakościowo.

      Co do reszty, to chyba nic Pana nie przekona, żeby nie wrzucać wszystkiego do jednego wora i żeby zauważyć, że Białoruś to 600 lat związków z Polską i cywilizacji łacińskiej, a cały region środkowoeuropejski, Polski nie wyłączając, ma jeden główny problem, który nie nazywa się "dzikość", tylko komunizm.

      Nie ma też czegoś takiego jak "cywilizacja zachodu", rzecz jest nieco bardziej skomplikowana, bo co niby miałoby się kryć pod tym pojęciem? Cywilizacja, na wskroś zachodnia (geograficznie) i całkiem niedawna, III Rzeszy na przykład? Czy homo-tanatyczna "cywilizacja", w istocie neomarksistowska i samobójcza kultura współczesnej Europy?

      Co do jakości współczesnych Polaków, to nie wiem czy ma Pan z nimi do czynienia na co dzień, ale mógłby się Pan zdziwić jak jest źle z Polską pod tym względem. Jesteśmy narodem w substancji biologicznej schamiałym, oderwanym od własnej kultury, w pełni rozkwitu procesu wynaradawiania. Jest naprawdę nieciekawie, i choć wielu ludzi i środowisk zaczyna się powoli budzić z letargu, to jednak rzecz odbudowy podstaw cywilizacyjnych jest pilna.

      Zamiast więc szukać dziczy za wschodnią granicą umacniając swoje ego, chyba lepiej byłoby skoncentrować się i pomyśleć, co by tu zrobić w Polszcze naszej Kochanej.

      Pozdrawiam serdecznie

      PS Myślę, że jesteśmy po jednej stronie barykady, tylko strasznie się Pan uparł na tych Białorusinów. Dziś jeszcze rozmawiałem z ludźmi, którzy mają polskie rodziny na Białorusi i twierdzą, że ich relacje z Białorusinami są bardzo dobre, ludzkie, przyjazne i serdeczne.

      Usuń
  48. Stanley Panama,

    Szanowny Panie,

    Nie było moją intencją obrazić Pana ani zniechęcać do komentowania. Uznałem jedynie, że wątek, który Pan poruszył został wyczerpany, a Pan, nie odnosząc się w ogóle do moich odpowiedzi nadal powtarzał swoje oceny. Czynił Pan to w formie, której nie akceptuję w tym miejscu. Dlatego poprosiłem o usunięcie ostatniego "komentarza".
    Postąpi Pan oczywiście według własnego uznania, ale nie widzę powodu, dla którego miałby Pan rezygnować z odwiedzin i komentowania. Byle - o co zawsze proszę - były to komentarze rzeczowe i pozbawione niewybrednych (a zbędnych) epitetów.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  49. Pani Halko,

    Bardzo Pani dziękuję za tak wielkoduszną wyrozumiałość dla moich słabości i przywar :)
    Wbrew temu co sądzi większość "cenzorów Ściosa", doceniam odmienne opinie i zawsze chętnie poznam kontrargumentację. Dotyczy to jednak tych przypadków, w których komentatorzy panując nad językiem i emocjami, starają się operować faktami i logiką.
    Nie wiem, jak wiele osób zwraca na to uwagę, ale w swoich tekstach nie wygłaszam poglądów ex cathedra ( co niestety bezkarnie czyni wielu publicystów) lecz staram się uzasadnić ocenę i pokazać czytelnikowi źródła i przesłanki takiego dowodzenia. Byłoby więc doskonale, gdyby polemika odbywała się na podobnych zasadach.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze ta moja wielkoduszna wyrozumiałość miała sugerować, że tu są większe aspiracje, ambicje czy co tam jeszcze, by jako uczeń przerosnąć Mistrza. I nie mam tu na myśli tylko siebie. Ale – znając już nieco Pana myślenie i poglądy, a i podejście do nas - to raczej Pana ucieszy niż doprowadzi do deprechy, co nie?
      Ja przyznam, że w tym „fechtunku” coraz lepiej mi idzie we „florecie” - Trafienia zadaje jako pierwsza tzw. puntą. Tyle, że nadal zdarzają mi się ciecia tylko w głowę przeciwnika, czyli bez punktu - efektu.
      Lepiej, zatem mi idzie w "szpadzie", bo nią chlastam w czoło (czaszkę)/ przez łeb mówiąc wprost.
      Co do "szabli"? Żeby „ciąć” to trzeba mieć „(ś)cios”.
      Ale broni nie składam.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Pani Halko,

      kocham Panią.

      Gdybym nie był żonaty, to bym się Pani oświadczył, z całą świadomością, żem niegodzien i nie mam szans.

      Usuń
    3. Panie VCR!

      A "gdybym ja była słoneczkiem na niebie" to może i bym się ucieszyła z tego Pańskiego - bądź, co bądź - spontanicznego, a więc żadną miara nieprzemyślanego przez Pana wyznania.
      Ale ponieważ nie jestem...
      I zdaje się Pan zapominać lub nie wiedzieć, że w piekle nie ma takiej zawiści, jaka jest w kobiecie, która czuje się zdradzana – upokorzona. Dlatego nim Pańska żona wystawi Pana walichy za drzwi, to uwiń się Pan w czas i usuń ten komentarz. Nim też ja pociągnę Pana szablą przez łeb i nawtykam od skończonego durnia!

      Dziękuje!

      Usuń
  50. Zaścianek,

    Chciałbym uzupełnić Pańską wypowiedzi o jeden wątek.
    Otóż, chyba niewiele osób zwróciło uwagę na pewien znamienny fragment wypowiedzi ministra Antoniego Macierewicza.
    W kwietniu br. podczas wystąpienia w Klubie Ronina, przewodniczący zespołu smoleńskiego powiedział:

    "Była inna Rosja. Przez cały czas. Czy z interesów czy z dywersji, czy z kłótni, ja nie wiem, nie rozstrzygam. Mam za małą wiedzę. Ale wiem, że w tej sprawie była i jest przez cały czas inna Rosja. Wtedy ta inna Rosja mogła zdecydować, gdyby Donald Tusk się na to zgodził. Jakie są dziś jej możliwości, tego nie wiem".

    W lipcu br., podczas spotkania w Orzeszu, padły zaś słowa:
    "Często jesteśmy oskarżani o to, że jesteśmy antyrosyjscy, a to nie prawda. Dotarliśmy do nieznanych dokumentów, które pokazują, że przez cały czas i myślę, że jest tak po dziś dzień, istniała inna Rosja – ta, która od początku chciała powiedzieć „tak to był zamach, to był wybuch”. Nie istniała ona tylko na poziomie uczciwych prokuratorów, którzy pozostawili dokumentację opisującą miejsce zdarzenia i pokazującą jak ten samolot rozpadał się dużo przed tym drzewem. [...] Ale ta druga Rosja, która chciała dojść do prawdy doprowadziła także do tego, że największa Agencja Informacyjna Federacji Rosyjskiej zrobiła 1,5 minutowy film propagandowy w języku rosyjskim, angielskim i niemieckim, w którym samolot wybucha w powietrzu. Jest to symulacja wyprodukowana przez Rosjan od razu w dniu 10 kwietnia 2010r."

    Nie jest to argument historyczny, polityczny bądź moralny, a jednak wszystkim, którzy chcieliby traktować Rosjan (jak też Ukraińców, Białorusinów), bez najmniejszego rozróżnienia, ot - sicut obscurum, polecam refleksję nad tymi słowami.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  51. Szanowny Panie Kazefie,

    Obecny reżim posiada już narzędzia prawne służące "oświecaniu" oraz propagowaniu jedynie słusznej linii pojednania. Przypomnę, że z taką intencją powołano przed dwoma laty TPPR-bis, czyli Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.
    W uzasadnieniu do ustawy z 25.03.2011 o powołaniu Centrum napisano wyraźnie:
    „ Działalność Centrum powinna się przyczyniać do osiągnięcia celu, jakim jest społeczna „ratyfikacja” polsko-rosyjskiego procesu dialogu i porozumienia”.
    O intencjach rządzących mówił również wprost poseł PO Halicki na posiedzeniu sejmowej komisji. Nie ukrywał, że powołanie państwowej instytucji ma służyć unifikacji poglądów na sprawy polsko-rosyjskie i narzuceniu w tym zakresie „urzędowej linii”. Nawołując wówczas do „rozmawiania bez emocji”, Halicki zganił krytyczne wypowiedzi Elżbiety Kruk z PiS- u i stwierdził: „Notabene Centrum powinno zacząć działać jak najszybciej po to, by takie opinie, jakie pani wygłosiła, nie były wygłaszane w życiu publicznym, by było ich najmniej, żeby nie było tez opartych na fałszywych przesłankach i by to, co właśnie jest przedmiotem Centrum, czyli edukacja, wiedza, ale także nasza wzajemna znajomość, były jak najpowszechniejsze i pozbawione tych złych cech.”
    Myślę, że wspólna inicjatywa Komorowskiego i abp.Michalika, poszerzona obecnie o "pojednanie" polsko-ukraińskie, osiągnie swoje apogeum w roku 2015, ogłoszonym już "rokiem Rosji w Polsce i rokiem Polski w Rosji". Cokolwiek znaczy to przerażające określenie - jestem przekonany, że jego realizacja pokaże Polakom prawdziwe oblicze lokatora Belwederu. Pod warunkiem, że zechcą je w ogóle dostrzec.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze, a jeśli Pana zapytam o dzieje historii Polski, to czy znalazłby Pan podobną sytuacje, w jakiej obecnie się znajdujemy (geopolityka) , a w której Polska i Naród polski już się znalazł? Chociaż tak w przybliżeniu, bo zapewne idealnej analogii to nie ma. Czy może było jeszcze gorzej? A było?!
      Mam swój typ, ale może błądzę.

      A drugie pytanie to nasunęło mi się pod wpływem filmu „Cristiada”, ale i po tym jak coraz częściej Pan wymienia te znamienną datę 2015r i „prawdziwe oblicze lokatora Belwederu”. Cierpnie skóra póki co. Czy uważa Pan, że może w Polsce dojść do podobnej sytuacji tej, co w Meksyku w początkach (lata dwudzieste) XXw?
      Tam też chrystusowcy na początku walczyli dość niewinnie z restrykcjami i krwawym reżimem państwowym, a potem...
      W Polsce też tak najpierw nieudolnie słuchacze RM i TV TRWAM robią te marsze w obronie TV, Obrona krzyża przed namiestnikiem i szczającymi „tarasami”... walka o wolność słowa, sprawiedliwe sądy, jakieś strajki – pieron wie, komu mające służyć i komu przynieść zysk – zapowiadane na wrzesień itd. Tak niewinnie, bezkrwawo na razie...

      A co do chcących dostrzec, to ten, co miał/ chciał/ mógł/ dostrzec ten już dostrzegł. Reszta zaślepieńców i głuchelców jest w moim odczuciu stracona. Tak w wielu komentarzach „dzików” szuka się za wschodnią granicą, a na obszarze IIIRP ja każdego dnia widzę/ słyszę tylu „guźców”, że gdyby zaczęły się w Polsce czystki etniczne na Polakach to, kto wie czy nie przebiliby ukraińskich rezunów w „pomysłowości”. Tak czuję.

      Dziękuje i pozdrawiam.

      Usuń
  52. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  53. Dobry wieczór Panie Aleksandrze & Przyjaciele z Bezdekretu :)

    Zanim nadrobię 2-tygodniowe zaległości blogowe, rejestruję news:

    Sąd miasta Kirow skazał opozycjonistę Aleksieja Nawalnego na 5 lat pozbawienia wolności, uznając go winnym kradzieży ponad 10 tysięcy metrów sześciennych drewna, należącego do zakładu „Kirowles”.

    Znany w Rosji bloger i polityk, który kandydował na stanowisko mera Moskwy, został uznany za organizatora przestępstwa. Sędzia postanowił, aby aresztowano go na sali sądowej.


    I reperkusje:

    W centrum Moskwy zgromadziło się kilka tysięcy ludzi. Niektórzy skandowali: "Wolność". Były napisy, głoszące, że proces i wyrok dla Nawalnego i Piotra Oficerowa (druga osoba skazana razem z opozycjonistą) to hańba Rosji.

    Udział w manifestacji, na którą demonstranci nie mają zezwolenia, zapowiedzieli liczni przedstawiciele opozycji, w tym lider partii Jabłoko Siergiej Mitrochin, a także pisarz Borys Akunin.

    Ok. 2000 ludzi zebrało się w czwartek także w centrum Petersburga. Wznoszono okrzyki: "Putin złodziej" i "Wolność". Niektórzy mieli portrety Nawalnego i plakietki z napisem "proces przeciwko Nawalnemu, to proces przeciwko mnie".

    Jestem tu po to, aby zaprotestować przeciwko despotyzmowi w naszym kraju

    - powiedział AFP 25-letni student Anton Kryłow.

    Nie będziemy przemawiać, chcemy tylko pokazać, że jest nas dużo i nie zgadzamy się z wyrokiem dla Nawalnego

    - powiedział jeden z organizatorów akcji w Petersburgu.

    Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny, kandydujący w wyborach mera Moskwy, został w czwartek skazany na pięć lat kolonii karnej za spowodowanie strat w kontrolowanej przez państwo spółce. Domniemany wspólnik Nawalnego, Piotr Oficerow, został skazany na cztery lata więzienia. Żaden z nich nie przyznał się do winy.

    37-letni Nawalny to adwokat walczący z korupcją, znany bloger i jeden z przywódców protestów z 2011 i 2012 roku przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Władimira Putina na Kreml.


    ====

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  54. Witam Pana Autora i Szanownych Czytelników bloga.

    Blog BezDekretu jest moją stałą bardzo pouczającą lekturą. Zgadzam się z treścią niniejszego artykułu.
    Nie udzielałem się w dawaniu komentarzy, ale interesują mnie w związku z poruszonym tematem takie zagadnienia jak:
    w zapisie IPN na stronie http://www.zbrodniawolynska.pl/historia można przeczytać:
    "Czym była Zbrodnia Wołyńska?
    Zbrodnia Wołyńska – antypolska czystka etniczna przeprowadzona przez nacjonalistów ukraińskich, mająca charakter ludobójstwa."
    Lecz poniżej znajdziemy tam też podtytuł "Ludobójstwo OUN-B i UPA na Polakach".
    Jeśli IPN nie przeczy sobie samemu, to obydwa sformułowania również sobie nie przeczą z tym, że to pierwsze jest bardziej rozbudowane (czytaj: rozwodnione). Jeśli zaś przeczy, to kto powinien zająć się sprostowaniem?
    Zastanawiam się dlaczego nie można było skierować - w oparciu o Konwencję ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948 r. - sprawy tego ludobójstwa do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości? Ukraina przecież należy do sygnatariuszy tego dokumentu. Zbrodnia ludobójstwa nie podlega przedawnieniu. Wyrok zamknął by wówczas spór o to, czy 'rzeź wołyńska' była ludobójstwem, czy tylko czystką etniczną?
    Zastanawiam się też czy z powodu członków SS-Galizien mających obywatelstwo polskie sprzed 1939 roku, może ktoś nazwać ją polską formacją policyjną, na podobnej zasadzie jak 'polskie obozy koncentracyjne'? Członkowie tej formacji po dezercji przyłączyli się do mordowania ludności polskiej.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  55. @Bolko Morawki

    IPN prowadzi śledztwo "w sprawie zbrodni ludobójstwa na Wołyniu, sygn. S.1/00/Zi" i nie ma wątpliwości, co do kwalifikacji prawnej.
    Szerzej na ten temat tutaj:
    http://www.zbrodniawolynska.pl/sledztwa/sledztwa-lublin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy więc IPN podważa własną kwalifikację prawną nazywając w cytowanym tekście Zbrodnię Wołyńską czystką etniczną o charakterze ludobójstwa?
      Jeżeli tak, to trzeba to wyjaśnić, a jeśli nie, to tym samym uchwała sejmu też nie zmienia kwalifikacji prawnej tej zbrodni. Wtedy spór przestaje mieć ciężar gatunkowy, ponieważ jest tylko sporem o słowa.

      Usuń
  56. @Bolko Morawski
    Proszę nie mieszać sformułowań przyjętych na płaszczyźnie prawnej z wypowiedziami o innej naturze. Wówczas ocena spraw nazywanych przez Pana "sporem" nabierze właściwego charakteru, a wszelkie słowa i uchwały znajdą swoje adekwatne miejsce i kwalifikacje gatunkowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Jeśli ludobójstwo nie jest pojęciem prawnym, to jakim? A jeśli jest, to dlaczego zarzut o mieszanie pojęć?

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń

  57. Panie Aleksandrze,

    Ciężko mi bardzo komentować ten wpis. Ale muszę to jednak z siebie wydusić.
    Bo czuję ból i wstyd. Jak nisko upadliśmy, my Polacy, że "upamiętniając" - hańbimy pamięć naszych pomordowanych. Nazwanie przerażającej, masowej zbrodni "czystką etniczną" pali wstydem. Nie rozumiem tego wyrażenia, wszystko się we mnie burzy przeciw takiemu określeniu śmierci dziesiątków tysięcy ludzi. "Sczyszczonych etnicznie". Jak brud, jak brudne plamy. Utraciliśmy poczucie godności , skoro nie dostrzegamy, że podobnymi uchwałami oraz odrażającymi, obłudnymi "pojednaniami" jedynie hańbimy pamięć naszych zamęczonych rodaków. Lepiej nie upamiętniać niż tak hańbić.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Bolko Morowski

      A gdzie pan wyczytał, że ludobójstwo nie jest pojęciem prawnym? Przeciez linkowałem Panu do śledztwa IPNu "w sprawie zbrodni ludobójstwa na Wołyniu, sygn. S.1/00/Zi".

      Powiem Panu więcej: nazwanie ludobójswa na Wołyniu przez hańbiącą uchwałę Sejmu "czystką etniczną o znamionach ludobójstwa" jest nie tylko fałszowaniem prawdy historycznej, ale stanowi również głos podważający prawną kwalifikację tej zbrodni jako ludobójstwo. Gdyby napisano, że był to czyn "wypełniający znamiona ludobójstwa" byłby to głos wspierający tę kwalifikację. Natomiast zwrot: "czystka etniczna o znamionach ludobójstwa" zawiera jedynie słowa o bliżej nie doprecyzowanych znamionach, przy czym autorzy sformułowania nie uznają, że doszło do ich "wypełnienia", czyli - w domyśle - zachodzą jakieś znamiona, ale nie wiadomo jakie, a o ich wypełnieniu, komplementarności tych znamion nie ma tu żadnej mowy!

      Kolejny element podważający kwalifikację czynu jako ludobójstwo: słowa o "czystce etnicznej". Fałszują one prawdę o narodowości ofiar. To była zbrodnia ludobójstwa na Polakach, na ludziach narodowości polskiej! Mówienie o "czystce etnicznej" wskazuje na jakąś niezidentyfikawaną grupę etniczną, na etniczny, czyli nie bardzo wiadomo jaki, charakter czynu (?), odwołuje się do mglistych pojęć typu: grupa społeczna, grupa zamieszkująca jakieś terytorium, jakieś ziemie (UE ustawicznie przy pomocy zwrotów ze słowem "etniczny" rozwadnia pojęcie "narodu"), co oddalać ma nas od prawnej kwalifikacji ludobójstwa.
      Jeśli dodamy do tego ciągłe wystąpienia lokatora Belwederu podkreślającego, iż na Wołyniu ginęli "przecież" ludzie różnej narodowości, lub starającego się szerokim łukiem omijać nawiązania do narodowego charakteru zbrodni, do ludobójstwa na Polakach, to będziemy mieć pełny obraz tej nieludzkiej hucpy.

      Usuń
    2. @kazef
      Dziękuję za odpowiedź. W pełni się z nią zgadzam. Właśnie potwierdził Pan moje obawy o podważanie ludobójstwa Zbrodni Wołyńskiej. Wycofuję się z mojego tzw. "sporu o słowa". Użycie właściwego słowa dla oddania istoty rzeczy jest bardzo ważne. Użycie w tak podniosłej chwili określenia "czystka etniczna" jest haniebną zdradą pamięci ofiar.
      Myślę, że oprócz należnego upamiętnienia przez uroczystości, pomniki, przez literaturę i sztukę, podstawowym warunkiem sprawiedliwości względem ofiar jest osądzenie zbrodni przez międzynarodowy trybunał, podobnie jak sądzono zbrodnie wojenne w byłej Jugosławi, ludobójstwo w Rwandzie itp.
      Do hańby zaserwowanej przez posłów mamy jeszcze następną:
      http://www.wprost.pl/ar/409176/Chwala-bohaterom-UPA-na-pomniku-w-Polsce/
      I jeszcze to:
      http://www.wprost.pl/ar/407068/Ukraicy-prosz-Sejm-nazwijcie-rze-woysk-ludobjstwem/

      pozdrawiam

      Usuń
  58. @Bolko Morawski
    Cieszę się, że się zrozumieliśmy. Bo widzi Pan, czasem można pozostać na takim poziomie "zrozumienia", jakie stało się udziałem prof. Normana Daviesa, jak i wielu innych ludzi, którzy boją się poznać prawdę.

    Polecam pod rozwagę wypowiedź Daviesa o ciągłości między PRL a III RP:

    „Kluczem zrozumienia systemu PRL był mechanizm kontroli Polski przez Moskwę. Ale wciąż nie wiemy prawie nic o tym, jak Kreml oddał te linie kontroli. Wojska rosyjskie stacjonowały w Polsce do 1994 r. Premier Bielecki opowiadał mi, jak jeszcze w 1991 r. otrzymał telefon z Moskwy z propozycją obudowy czegoś na kształt RWPG. Czy jeszcze wówczas Rosjanie byli w stanie zmobilizować ludzi, którzy wcześniej im w Polsce służyli? Kiedy zamilkły do nich telefony? Może jeszcze czasem odzywają się do dziś?”.
    „Norman Davies o największej zagadce PRL”, Dziennik.pl, 3 lutego 2009.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo mający takie zrozumienie, że hasło 'riezat Lachiw' odnosi się nie do nas wszystkich Polaków, bez względu na to, czy są lemingami, czy dla nich 'polskość to nienormalność', tylko do jakichś tam nieokreślonych 'kresowian'.
      Donalda T., gdyby tam wtedy był, też nie uratowałoby od siekiery jego ulubione, cytowane wyżej powiedzonko.
      Tam mordowano nas i nasze dzieci i powiem tak "Wszyscy jesteśmy kresowianami".
      A tak na marginesie, pewnemu dostojnikowi od 'żyrandoli' czyszczącemu garnitur po rozbitym jajku, chodzi pewnie teraz po głowie jego ulubione przysłowie "jaka wizyta, taki zamach".

      Usuń
  59. OBŁĘD.


    Nie ma uchwały o ludobójstwie, mamy w zamian INSCENIZACJĘ ZBRODNI LUDOBÓJSTWA - przedstawienie dla publiczności z udziałem aktorów i statystów, "rekonstruujące" zbrodnię na Polakach i spalenie polskiej wsi dokonane przez oddział UPA.

    Odsyłam do relacji na niezależna.pl:

    http://niezalezna.pl/43886-obejrzyj-nasza-fotorelacje-inscenizacja-zbrodni-ludobojstwa-wolanie-o-pamiec-i-pojednanie



    OdpowiedzUsuń
  60. Pani Halko,

    Nigdy nie odnajdziemy w historii takich samych sytuacji, ale też nie próżno bywa ona nazywana dobrą nauczycielką. W dziejach Polski był oczywiście okres niezwykle podobny do obecnego i nie będę oryginalny, jeśli wskażę wiek XVIII i wydarzenia poprzedzające rozbiory.
    Analogia dotyczy nie tylko stosunków polsko-rosyjskich (choć w tym obszarze można wskazać ich najwięcej), ale przede wszystkim kondycji państwa. Wszystko, co zdarzyło się w tym wieku wiodło do upadku Polski i wytyczało drogę do zniewolenia. Państwo polskie powoli zamierało, przestawało istnieć i stawało się przedmiotem w grze wielkich mocarstw. Co najważniejsze - działo się tak nie dlatego, iżby Rosja czy Prusy stanowiły wówczas niezwyciężoną potęgę, lecz na skutek słabości, głupoty i zdrady samych Polaków, w tym elit Rzeczpospolitej.
    XVIII wiek to historyczna ilustracja stanu dzisiejszej IIIRP, z tą, ważną i pogarszającą nasze położenie różnicą, że współczesne państwo jest niczym komunistyczny bękart i nie posiada polskich elit. Są za to ludzie, którzy bez najmniejszych oporów wykonają robotę Radziwiłów i Ponińskich i pomogą w likwidacji nawet tej namiastki polskiej państwowości.

    Rok 2015 będzie rokiem wyborczym, a ponieważ metodą główną działania służb rosyjskich/sowieckich jest prowokacja, spodziewam się, że zostanie zastosowana na dużą skalę.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  61. Bolko Morowski,

    Odpowiedź Pana Kazefa wyczerpuje temat, zatem nie ma chyba potrzeby kontynuowania. Od siebie jedynie dodam, że od czasu "odzyskania" IPN-u przez reżim (nowelizacji ustawy o IPN),bardzo krytycznie oceniam działania tej instytucji.
    Nie byłbym specjalnie zdziwiony, jeśli Instytut forsowałby określenie "czystki etniczne".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  62. Pani Urszulo,

    Od kilku lat nie przykładam normy polskości do zachowań ludzi reżimu. Dlatego nie mogę odczuwać ani wstydu ani gniewu. Kto ocenia decyzje Tuska czy Komorowskiego w takim kontekście, popełnia błąd.
    Po raz kolejny napiszę, że nie oczekuję od tych ludzi niczego.
    To postawa znana Polakom, którzy w okresie PRL-u nie identyfikowali się z komunistycznymi kacykami, słusznie uważając, że ich decyzje nie służą Polsce i Polakom. Ci ludzie reprezentowali obcy i wrogi nam system wartości i tak byli postrzegani. Nikt przy zdrowych zmysłach nie odczuwał zdziwienia, że Bierut czy Gierek nie wspominają zbrodni katyńskiej lub, że nie czczą powstańców styczniowych.
    Chciałbym wprawdzie, by dzisiejsza opozycja i środowiska przeciwne reżimowi praktykowały podobną optykę, ale nie mam złudzeń. Do tego potrzeba właściwej oceny III RP i zdobycia się na zdroworozsądkowy i antysystemowy sprzeciw.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      Pisząc swój komentarz nie miałam na myśli ani Tuska, ani Komorowskiego, ani ogólnie pojętego "reżimu". Podobnie jak Pan nie oczekuję od nich niczego, a jeżeli już: to wszystkiego najgorszego. Jak to od fornali ruskiego gossudara.

      Myślałam o Polsce i Polakach. O tym, co się z nami stało, że wybieramy, (albo dozwalamy, żeby wybierały nam ruskie serwery), takich ludzi do władzy. Ludzi, o których nawet najciemniejszy z Polaków - choćby nie chciał - wie wszystko, a mimo to uważa ich za "mniejsze zło" od PiS.

      Nad tym ubolewam, bo świadczy o większym, niż mi się wydawało, stopniu skomunizowania polskiego społeczeństwa. Które najwyraźniej zaakceptowało na powrót sowiecką władzę, reaktywację "bloku wschodniego" i Układu Warszawskiego, a za największego wroga zaczyna uważać "wielkiego szatana - USA" i rzecz jasna NATO. W czym zresztą nie różni się specjalnie od "ludu pracującego miast i wsi" całej Unii Europejskiej.

      W przeciwieństwie do PRL 1, czyli Pierwszej Komuny, Druga Komuna = PRL 2 = III RP, jest znacznie bardziej antyamerykańska. 30 lat nieustannej czerwonej propagandy + wysiłki samych Amerykanów - typu obecnego prezydenta USA i jego administracji - zrobiło swoje, i u nas, i w Europie. Państwa, które nie uległy temu amokowi można policzyć na (dwóch, trzech) palcach jednej ręki. Dlatego czarno to widzę. I właśnie dlatego z całej siły, do końca (mojego lub Systemu III RP :), będę się temu sprzeciwiać!

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  63. --

    A wracając do "obłudnych pojednań" Kościoła w III RP, to wszystko już było i tylko powtarza się jako farsa - bo nie grożą ani nam, ani Kościołowi (przynajmniej jeszcze przez jakiś czas) - NKWD-owskie czy UB-eckie kazamaty i zagrożenie życia/istnienia.

    Zalinkował Pan ostatnio w "polecanych" Józefa Mackiewicza: "Zwycięstwo prowokacji".

    Z tej książki przepisuję fragment, nie bez wewnętrznych oporów, bo nie wiem czy autor nie wyszedł poza granice uproszczeń, dlatego PROSZĘ O KOMENTARZ ALEKSANDRA ŚCIOSA!


    "Jakże więc doszło do tego, co jest w tej chwili?

    Na kilka lat przed wybuchem drugiej wojny światowej premier Sławoj – Składkowski zgłosił demonstracyjnie dymisję na ręce Prezydenta Rzeczypospolitej, w znak protestu przeciwko "crimen laesae maiestatis", którego dopatrzył się w samowolnej decyzji arcybiskupa krakowskiego przeniesienia zwłok marszałka Piłsudskiego do krypty Srebrnych Dzwonów na Wawelu. Powstał o to hałas w całym państwie i przysporzył wielu wrogów arcybiskupowi krakowskiemu. Gdyby jednak wówczas powiedział by ktoś: "Ks. Arcybiskup Metropolita Kardynał książę Sapieha jest człowiekiem zdolnym uznać agenta NKWD "Prezydentem Rzeczypospolitej", a okupację bolszewicką nazwać "wyzwoleniem Polski" – to należy przyjąć, że nawet najwięksi przeciwnicy ks. Arcybiskupa uznaliby wówczas taką potwarz za niesmaczną przesadę. Gdyby zaś przepowiedzieć było, że to nie tylko nastąpi w niedługim czasie, ale ponadto książę metropolita nazwany zostanie po swojej śmierci, przez najbardziej patriotyczny odłam Polaków: "Księciem Niezłomnym"... – nikt by zapewne nawet nie pojął gdzie jest sens tego nihilistycznego dowcipu, oszczerstwa czy też po prostu szaleństwa?"

    OdpowiedzUsuń
  64. JESZCZE TROCHĘ MACKIEWICZA :)


    "Kiedyś, papież Leon XIII, przyjmując na audiencji kanclerza Niemiec von Bulova, wyraził przekonanie, że złem najgorszym jest socjalizm i demokracja. Były to więc czasy, które słusznie zaliczyć możemy do reakcyjnych. Jednocześnie jednak nasuwają się pewne porównania. Między innymi, że nieraz łatwiej było w czasach cesarzy i królów być rewolucjonistą niż dziś kontrrewolucjonistą; socjalistą niż dziś antysocjalistą z przekonań. Lenin, twórca największej niewoli w dziejach ludzkich i największy wróg starego świata, gdy został w tamtych czasach zesłany na Sybir, to w porównaniu do dzisiejszych, w warunkach, które ktoś dowcipnie określił "Wiśniowym Sadem".

    Porównanie innych swobód ludzkich nie zawsze wypada na korzyść ustawionych dziś przez demokracje. Weźmy na przykład stosunek do wojny. Każda wojna, nie tylko dziś, ale zawsze, uważana była za nieszczęście. O konieczności pokoju mówiono nie mniej w czasach minionych.

    [...]

    Narzucić się musi pytanie: jak to się stało, że dziś, gdy zaistniała największa w dziejach tyrania, która ujarzmiła setki milionów ludzi, słowo "wojna" jest w praktyce nieomal policyjne zakazane przez demokratyczną opinię publiczną? A każdy, kto je ośmieli się wypowiedzieć, piętnowany jest mianem "zbrodniarza" lub "szaleńca". Nb. przy absolutnej zgodności tej opinii od Watykanu po zwolennika ateizmu.

    W rzeczywistości sprawa przedstawia się jeszcze bardziej jednostronnie, niż to pozornie mogłoby się wydawać. Albowiem dziś nie każda "wojna wyzwoleńcza" jest w równym stopniu potępiana, a jedynie wojna o wyzwolenie ludów spod panowania sowieckiego. Nie każda też rewolucja jest potępiana; czasem przeciwnie – odkąd słowo "rewolucja" pod wpływem Ameryki, uznane zostało za pojęcie pozytywne, rewolucje np. przeciwko państwom kolonialnym, cieszą się nawet sympatią. Potępiana jest tylko (kontr-)rewolucja przeciwko komunizmowi. I dzieje się to w chwili, gdy ten sam komunizm rozszerzając swe podboje, jawnie i na oczach wszystkich, może sobie pozwolić na gloryfikowanie ich pod obłudnym mianem "rewolucji", lub "wojny wyzwoleńczej". Prawda, że wielu ludzi się na to zżyma, ale nikt z tego powodu Związku Radzieckiego nie przezywa: "szaleńcem"!

    CDN

    OdpowiedzUsuń
  65. CD

    "Słowo to naprowadza nas ubocznie na inny fenomen dzisiejszych czasów, a mianowicie na stanowisko jakie zajmują obecnie tzw. Sfery intelektualne prawie całego świata, sfery artystyczne, literackie, młodzież uniwersytecka etc. W dawnych czasach, właśnie spośród tych sfer rekrutował się największy procent "szalonych głów", szokujących swymi wywrotnymi ideami solidnych obywateli istniejącego układu rzeczy. Nagle te zapaleńcze głowy gdzieś zniknęły. Gdzie się podzieli ci indywidualiści starych czasów, ci rozczochrańcy ideowi wzywający do czynów niemożliwych? Wprawdzie po wszystkich bulwarach wielkomiejskich spotykamy dziś nie mniej, a więcej rozczochranych egzystencjonalistów, ale nie stanowią już typu indywidualnego, a raczej kolektywny; nie reprezentują zwolenników obalania tyranii, a przeważnie zwolenników zgodnego współżycia z tą tyranią. Mamy więc do czynienia z niezwykłym paradoksem:

    Gwałt fizyczny i masowe zbrodnie, nie stanowią jakościowo charakterystycznej cechy ustroju komunistycznego. Hitleryzm potrafił w licznych wypadkach przelicytować te zbrodnie pospolite. Najcharakterystyczniejszą cechą systemu komunistycznego jest natomiast totalna niewola ludzkiego ducha, zniewolenie ludzkiej myśli, ludzkiego intelektu. Zdawałoby się więc, że największych wrogów tego systemu należałoby szukać nie tyle wśród robotników, chłopów, rzemieślników, burżujów i szarego tłumu ulicznego, co właśnie wśród sfer tzw. postępowych, które ideał wolnej myśli tradycyjnie wygestykulowywały ponad tłum; które sprawę ducha, wynosiły ponad sprawę chleba powszedniego. Logicznie spodziewać by się należało, że właśnie sfery intelektualne wszystkich krajów staną się awangardą walki z komunizmem. Nic podobnego nie zaszło. Stało się wbrew logicznym przewidywaniom: ci, którzy się buntują, okrzyczani zostali "reakcjonistami"; ci zaś którzy posłusznie wkładają szyję w obrożę komunistycznej tyranii, mianują siebie "progresistami"."

    OdpowiedzUsuń
  66. Panie Aleksandrze,

    Mackiewiczowe rozważania o "pacyfizmie" wdrukowanym przez komunizm oświeconemu światu są po 50 latach boleśnie aktualne.

    O czym świadczy choćby, przeczytany właśnie przeze mnie na wp.pl sondaż CBOS, wg którego, cyt.: "Poczucie bezpieczeństwa, poszanowanie własności prywatnej i minimalny dochód - tego, jak podają badania CBOS, przede wszystkim oczekują Polacy od państwa. Bardzo ważna jest też dla nas bezpłatna opieka medyczna i darmowa edukacja. Z drugiej strony, czujemy się w obowiązku, by dbać o dobre imię kraju. Najbardziej zmalał odsetek osób zaliczających służbę wojskową mężczyzn do powinności obywatelskich."

    (Nawiasem: książka Mackiewicza ukazała się w 1962 roku, nakładem własnym autora, bo nikt "na Zachodzie" nie odważył się jej wydać!)


    Na SG wp.pl OD MIESIĄCA!!! utrzymuje się propagandowy - w iście ruskim stylu, artykuł "podtrzymujący" akcję Snowdena: "Bezpieczeństwo Unii Europejskiej zagrożone przez PRISM! Zbierają kwity"

    Redakcja uprzejmie odsyła nas też do mrożącej krew w żyłach :) publikacji z Wprost: "Amerykańskie służby podsłuchują Polaków z tajnej bazy niedaleko wsi Świadki Iławeckie. Od 19 lat amerykańskie służby podsłuchują Polaków. Sami pozwoliliśmy im na wybudowanie tajnych instalacji".

    ZWYCIĘSTWO PROWOKACJI? :))))

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  67. --

    Za gf24 przytaczam:

    Artykuł dr Leszka Pietrzaka z 13 lipca br. dotyczący Wirtualnej Polski i innych portali internetowych, przejmowanych przez Rosiję...

    NIŻEJ OBSZERNE FRAGMENTY, POLECAM CAŁOŚĆ!


    INTERNETOWA OFENSYWA KREMLA

    Oprócz energetyki, nowym narzędziem budowy wpływów Kremla staje się coraz bardziej Internet. Rosjanie są od kilku miesięcy zainteresowani przejęciem najważniejszych mediów internetowych w Europie. Sprawa zakupu Wirtualnej Polski – drugiego na polskim runku portalu internetowego – to kolejny przykład nowej strategii.
    Tydzień temu polskie media obiegła informacja o złożeniu wstępnej oferty zakupu popularnego w naszym kraju portalu internetowego Wirtualna Polska. Nabywcą WP.pl ma być rosyjski portal Mail.ru, który miał przedstawić najlepsza finansowo ofertę, spośród pięciu podmiotów, jakie złożyły oferty zakupu.

    [...]


    Wirtualna Rosja

    Mail.ru jest właściwie synonimem rosyjskiego Internetu – czyli runetu. Jeszcze ważniejsza jest pozycja Mail.ru w branży rosyjskiego Internetu. W zasadzie można powiedzieć, że Mail.ru jest tym samym dla Internetu, czym jest Gazprom dla branży gazowej, a Rosnieft dla branży nafciarskiej. Nie stoją też za nim przypadkowi ludzie. To niewielki krąg zaufanych ludzi Kremla. W rosyjskim Internecie jest tak samo jak w rosyjskim przemyśle naftowym, metalowym, transporcie, sektorze telewizyjnym i wielu innych ważnych branżach gospodarki. Wszystko jest pod ścisłą kontrolą Kremla i należy do wyznaczonych przez Putina ludzi, zazwyczaj byłych czekistów lub mających jego zaufanie oligarchów. Tak również jest w przypadku Mail.ru. Formalnie właścicielem Mail.ru jest rosyjski fundusz private equity – Digital Sky Tower, w którym również są koledzy Putina ze służby w KGB. Jednym z nich jest sam szef Digital Sky Tower Jurij Milner. Digital Sky Tower jest powiązany kapitałowo z innym oligarchą na usługach Kremla – Aliszerem Usmanovem kontrolującym wydawnictwo Kommiersant i koncern surowcowy Metalloinvest.

    [...]

    CDN

    OdpowiedzUsuń
  68. CD

    Wykalkulowana ofensywa

    Mail.ru weszła na londyńską giełdę. Eksperci podkreślali wówczas duże znaczenie tego kroku. Na giełdę weszła bowiem firma, której atutem nie były sprywatyzowane państwowe aktywa ani ropa i gaz, lecz nowoczesne technologie. Zanim to nastąpiło, miała miejsce inna spektakularna rzecz. W lipcu 2010 r. Digital Sky Tower, który jest właścicielem Mail.ru, zadeklarował, że chce kupić akcje Facebooka – największego na świecie portalu społecznościowego. Rosyjska oferta obejmowała wówczas kupno akcji preferowanych (dają one więcej głosów w spółce) za 200 mln dolarów oraz akcji zwykłych za kwotę od 100 do 150 mln dolarów. Digital Sky Technologies chciała zatem zapłacić za słynny portal prawie 350 mln dolarów. Rosjanie byli wówczas bardzo zdeterminowani. Już wcześniej, w 2009 r., udało im się nabyć 2 proc. akcji Facebooka. Jednak wtedy, w 2010 r., Rosjanie zrobili pierwsze poważne podejście, by w całości połknąć amerykańskiego giganta. Ale strategię skupowania portali społecznościowych rosyjski fundusz realizuje już od kilku lat. Posługuje się w tym innymi podmiotami zależnymi od siebie, jak np. estońskim funduszem Forticom, w którym ma 75 proc. swoich udziałów.

    W wirtualnej sieci

    W 2008 r. Forticom stał się m.in. właścicielem Naszej Klasy – jednego z najpopularniejszych w Polsce portali społecznościowych, z usług którego korzystało prawie 14 mln Polaków. Za ponad 60 proc. udziałów fundusz zapłacił 92 mln dolarów. Wspólnikiem Digital Sky Technologies jest również południowo-afrykański fundusz Naspers, stworzony przez Rosjan i powiązany z Digital Sky Technologies. Do Naspersa należy m.in. Tencent Holdings – największa spółka internetowa Chin, która z kolei ma 10 proc. w Digital Sky Technologies DST. Ale Naspers stał się także właścicielem polskiego internetowego serwisu aukcyjnego Allegro i popularnego polskiego komunikatora internetowego Gadu-Gadu. Pewne jest jedno, że od 2005 r. Digital Sky Technologies agresywnie inwestuje w branży internetowej w krajach Europy środkowo-wschodniej. Nie jest zatem przypadkiem, że należący do Digital Sky Technologies Mail.ru postanowił kupić popularną Wirtualną Polskę. To element rosyjskiej strategii budowy wpływów. Rosjanom chodzi przede wszystkim o zabezpieczenie interesów w innych branżach gospodarki. Do tego potrzebna jest „nadbudowa”, ale już nowoczesna – za pomocą internetowych portali.

    http://www.gf24.pl/12773/internetowa-ofensywa-kremla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula Domyślna

      Pod tekstem A. Ściosa „Państwo Baumana” pozwoliłem sobie zamieścić komentarz, który streszczał się w refleksji, że J.M Rymkiewicz ma rację twierdząc, iż bez daniny krwi nasza wolność jest niepełna, nieokupiona należycie, a związku z tym niezagwarantowana i niepewna.

      Pan Aleksander odpowiedział wówczas w sposób, który istotnie dotarł do mnie dopiero po Pani komentarzach do tekstu „O prawdziwym błędzie moralnym”, gdzie przytoczyła Pani „Zwycięstwo prowokacji” J. Mackiewicza.

      Może nie tylko ja - zawstydziłem się po Pani komentarzach o tym, jak łatwo oddajemy pamięć naszych bliskich, naszych braci i sióstr. W starciu z tą nieskończoną inteligencją i złośliwą przemyślnością, z którą stajemy oko w oko, nie wystarczą intelektualne łamańce, wiara w dobro, czy nawet szczera miłość do LUDZI, którą uzewnętrzniamy na blogach, choćby tak szlachetnych i pięknych jak ten. Jakim jestem człowiekiem na co dzień, wobec bliskich, samego siebie, NIEPRZYJACIÓŁ? Na którym miejscu w moich glinianych, klinowych tabliczkach ze sprawunkami jest mój STWÓRCA, MÓJ BÓG?

      Ech, szkoda gadać…

      Pozdrawiam z nadzieją

      PS. Natarcie w necie idzie pełną parą. Pełno Sowiecji np. w Youtube, w popularyzatorskich kącikach o historii uzbrojenia, lotnictwa, czołgownictwa, żeglugi itp. A wszystko pod pacyfistycznym parasolem „historii techniki”.

      Usuń
  69. Oto prawdziwe powołanie Patriarchatu Moskiewskiego:

    "Putin spędzi na Ukrainie dwa dni. W sobotę weźmie udział w organizowanych w Kijowie przez Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego uroczystościach 1025. rocznicy chrztu Rusi Kijowskiej."

    Putin podczas tej samej wizyty na Ukrainie zamierza zniechęcić Ukrainę do członkostwa w UE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. iwona

      Proszę zauważyć, że Putin mocno "wybija się" na religijność. To nie przypadek. W kręgach kagebistów postawiono na manifestowanie "aspektu duchowego" i wspólną grę z Cerkwią. Na przykładzie III RP widać, że jest to gra skuteczna, praktykowana zresztą przez Sowietów od czasu Soboru Watykańskiego II.
      Przed kilkoma dniami Putin przyznał, że został ochrzczony przez matkę. Miało się to stać w tajemnicy przed ojcem-kagebistą. Jak tak dalej pójdzie, wkrótce dowiemy się, że władca Kremla był dzielnym antykomunistą i z poświęceniem walczył o wolność Rosjan. Byłby to dobry krok w kierunku ogłoszenia świętości Putina.

      Usuń
    2. @ Aleksanser Ścios

      Cóż, nasi hierarchowie biorą gesty rosyjskiej cerkwi prawosławnej za dobrą monetę "pojednania", tak dosłownie. A przecież wystarczy obserwować, co Putin robi ostatnio. Jak używa religii i rosyjskiej cerkwi w celach wewnątrz politycznych i geopolitycznych. Wątek religijny putinowskiej polityki imperialnej robi się coraz ciekawszy. Warto to obserwować.

      Usuń
  70. Pani Urszulo,

    Nie przypadkiem Mackiewicz jest najbardziej znienawidzonym i zapomnianym autorem powojennym. Warto, by ci, którzy dziś nadają sobie miano antykomunisty, poczytali trochę Mackiewicza i zrozumieli, jak daleko im do autentycznej postawy sprzeciwu wobec komunizmu i jego bękartów.
    Gdybyśmy rzeczywiście mieli wolną Polskę, dzieła tego doskonałego pisarza byłby obowiązkową lekturą szkolną.

    Dziękuję też za cytaty z wyśmienitego artykułu dr.Pietrzaka. Takie treścią są zwyczajowo przemilczane w III RP. Choćby po to, by łatwiej było straszyć maluczkich przerażającą wizją "amerykańskiej inwigilacji".

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  71. Nie chcę zmieniać tematu.
    Pragnę tylko poinformować , że na Pana Ściosa Twiiterze umieściłem kilka zdjęć z książek po dziadku.
    Dotyczą one ruchu oporu 1939-1944.
    To jest w nawiązaniu do narodów na wschód od Polski i ich relacji z Polakami oraz polski ruchem oporu a w szczególności AK.
    Więcej zdjęć jest na moim profilu FB jako Stanley Panama.
    Umieściłem zaledwie kilka stron, ale tych informacji jest o wiele więcej, bo aż 4 tomy skryptu Pana Zajdlera Żarskiego.
    Nie wiem czy to nazwisko mówi cokolwiek Panu, ale dla mnie jest to poezja. czytając czuję się jak bym był w tamtych czasach.
    Książki te na zawsze zostaną za granicą.
    Pozdrawiam.
    stan

    OdpowiedzUsuń
  72. Dzień dobry, Panie Aleksandrze,

    Wakacje? Upał?, który sprawia, że wszelką pracę umysłową odrzuca się ze wstrętem? Czy też postanowił Pan odetchnąć od bloga? Bo cisza tutaj, aż dudni, a ostatni Pański wpis sprzed trzech tygodni?!!!

    Ja zaraz idę moknąć, bo właśnie się pięknie rozpadało, ale przedtem napiszę coś, co na pewno podniesie Panu ciśnienie, no chyba że Pan nie z Warszawy!

    Przed chwilą przeczytałam na wP, że wczoraj odbył się w Muzeum PW koncert rocznicowy. Były piosenki powstańcze, ale całość postanowiono urozmaicić. Prowadzącym: Arturem Andrusem (jeżeli Pan nie wie kto zacz, wyjaśniam, że to najgorszy rodzaj szmirusa) oraz kabaretem. Dalej cytuję za p. Wikło z wP:

    "[Publiczność] zrywa[ła] boki przy "prześmiesznym" skeczu Kabaretu Moralnego Niepokoju, w którym syn przedstawia ojcu swojego nowego chłopaka. Na dodatek - Niemca! Puenta jest taka, że pamiętający okupację ojciec pozwala na ten nowoczesny związek ponad narodowymi podziałami, kiedy Niemiec przekupuje go trzema Mercedesami."

    Dwa pytania (w tym jedno retoryczne):

    1. A mówiło się, że MPW "nasze"?!
    2. Czego ta komuna z ludzi nie zrobi? Przecież rechoczących słuchaczy nawet do trzody chlewnej porównać nie sposób?


    Pozdrawiam serdecznie


    OdpowiedzUsuń
  73. @ Urszula Domyślna

    Rocznica Powstania Warszawskiego wypada w niezbyt dogodnym dla lemingów okresie, kiedy się odpoczywa, opala, kąpie w morzu, pije orzeźwiające drinki, grilluje... Po co zmuszać ludzi do wysiłku intelektualnego, do uczestnictwa w zbyt poważnych uroczystościach. Dla nich czekoladowy orzeł, różowe flagi i skecze telewizyjnego kabaretu.
    A ten żarcik z Niemcami - pokazuje lemingom naszą pozycję względem zachodniego sąsiada wypracowaną przez ekipę Tuska. Możemy sobie... protestować do woli. Jak Grecy... Albo oglądać głupkowate skecze przekazujące nam, że możemy Niemcom jedynie skoczyć...
    Taki jest smutny los państw pełniących rolę kolonii. Czy ktoś przejmuje się w świecie honorem Polaków, Greków? Jesteś zależny ekonomicznie (od Niemców), jesteś pariasem. Nie masz honoru, nie masz historii. Historię napisze ci od nowa jakieś gospodarcze i polityczne centrum (w tym przypadku Niemcy, nasi odwieczni wrogowie) a (delikatnie mówiąc) nie autonomiczny rząd, media, dziennikarze, pisarze, naukowcy na garnuszku niemieckich fundacji narzucą główny nurt myślenia...
    I na końcu konkluzja: Polacy (lemingi) mają właśnie tacy być. Wszak są obywatelami kolonii, peryferii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja, pomimo upałów, "kabareciarzy" (w rządzie i poza nim), pomimo, że mamy być takimi, jakimi mamy być dla Putina i jego alter ego Alieksandra Dugina (polecam jego bajkowe pogadanki w necie np. o "cywilizacji eurazjatyckiej", pouczające), pomimo szerzącej się lemingozy - czytam sobie "O ludzką politykę", "Człowieka w kulturze" i "Człowieka, prawo i naród" o. M.A. Krąpca.

      Może to coś da, kto wie?



      Usuń
  74. Zastanawiające są cytowane w artykule słowa:
    "W imię prawdy uważamy, że przeproszenia i prośby o wybaczenie wymaga postawa tych Polaków, którzy wyrządzali zło Ukraińcom i odpowiadali przemocą na przemoc".
    Zwraca uwagę uniwersalne zastosowanie takiego sformułowania - no bo gdyby tak zastąpić w nim "Ukraińców" "Niemcami"?...

    Wygląda na to, że niedługo będziemy nie tylko przepraszać za rozpętanie II wojny światowej (to wydaje się już poza dyskusją) ale nawet za to, że podnieśliśmy na Niemców zbrojne ramię, podejmując z nimi walkę, zamiast rzucać w nich chlebem i nadstawiać drugi i trzeci policzek.

    Ciekawe, że Niemcy nie żądają jakoś od Żydów przeprosin za to, że nie dość sprawnie ustawiali się w kolejce do gazu, powodując utrudnienia i opóźnienia w niemieckim dziele odbudowy.

    Pozdrawiam wszystkich obecnych (wczasowiczów jak i nie-wczasowiczów)

    OdpowiedzUsuń
  75. :-) ZEGAR, SŁYSZĘ, WYBIJA, USTĄP, MELANKOLIJA!

    JAN KOCHANOWSKI
    Pieśń XXIV

    Zegar, słyszę, wybija,
    Ustąp, melankolija!
    Dosyć na dniu ma statek,
    Dobrej myśli ostatek.

    U Boga każdy błazen,
    Choć tu przymówki prazen,
    A im sie barziej sili,
    Tym jeszcze więcej myli.

    A kto by chciał na świecie
    Uważyć, co się plecie,
    Dziwnie to prawdy blisko,
    Że człek - Boże igrzysko.

    Dygnitarstwa, urzędy,
    Wszystko to jawne błędy;
    Bo nas równo śmierć sadza
    Ani pomoże władza.
    ............


    Panie Wężu, Pani Iwono, Panie VCR !!!


    W piękny, letni wieczór zapraszam do słonecznego tańca :-)

    http://www.youtube.com/watch?v=jeNsr_nQEfE
    http://www.youtube.com/watch?v=zJmnpcotbfc


    Pozdrowienia serdeczne dla Wszystkich!

    U.

    OdpowiedzUsuń


  76. PS. Choć tak mi żal Grecji ukochanej...

    La Grèce me blesse...

    http://www.youtube.com/watch?v=KgMrxliF-bQ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Co roku, od 2011, spotykam się z Przyjaciółmi z piaskownicy w okolicach 10 kwietnia. Jeden przylatuje z Anglii, drugi przyjeżdża z Holandii, trzeci z jednego z dużych polskich miast. Spędzamy ze sobą kilka dni i nocy, gadamy, jest i kieliszek (niejeden - permisyją od Żon się posiada).

      I jedziemy w kwartecie do Warszawy. W tym roku tańczyliśmy (małego) Zorbę pod radziecką ambasadą, potem, większego, na Krakowskim Przedmieściu. Było pięknie, gdy w czasie mszy wieczornej wiązała się konfederacja pod Biało-Czerwoną.

      Przyjdzie jeszcze taki dzień, nie wątpię w to, że my lub nasze dzieci zatańczą DUŻEGO ZORBĘ na zwaliskach tego smoczego cielska.

      A piękna, szlachetna, odwieczna Grecja nie zginie, bo my z niej, a ona w nas. "Trzeba by cały las wykarczować, żeby padła."

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  77. -
    Szanowny Panie Aleksandrze!

    Ponieważ jest Pan w dzisiejszej GP (co się stało? TRZY GRACJE przepuściły???), więc pewnie dziś/jutro da Pan tekst na blog, a wtedy nie będzie mi wypadało pisać o innym autorze. Więc korzystam z okazji, żeby wyrazić swój zachwyt artykułem Cezarego Gmyza w GPC, o nowo mianowanym prezesie NIK. Aż żal takiego pióra na tak nikczemną postać!

    To "książkowe", wzorcowe dziennikarstwo polityczne i pan Gmyz zamiast gotować w TV Republika (wygryźli go "zdolniejsi"?) i pisać w marnym tygodniku, powinien wykładać w wyższej szkole dziennikarstwa, politologii, polityki, polonistyki i czego tam jeszcze. A "wciąż młodzi, z aspiracjami" z GP i okolic, zamiast pyskować lub pisać o niczym, względnie wymyślać idiotyczne tytuły, w rodzaju tego z dzisiejszej Niezależnej.pl, cyt.: "Polacy odpowiadają Lisowi i "Wyborczej". W całym kraju oddają hołd Powstańcom" , powinni zabrać się do rzetelnej nauki zawodu. Bo same "kwity" z IPN nie wystarczą!

    U Cezarego Gmyza tzw. suchych faktów/cm2 tyle samo, co u Pana, albo nawet jeszcze więcej; artykuł tętni staccato w tak obłędnym tempie, że czytający musi zwalniać lekturę, żeby je wszystkie ogarnąć i mniej więcej zapamiętać. :) I żadnej "czynności ocennej", moralizowania. Fakty krzyczą za siebie!


    Przytoczę końcówkę, polecam całość, Panu Gmyzowi szczerze gratuluję!


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  78. -
    Kwiat Platformy Obywatelskiej

    "14 stycznia 2011 r. Kwiatkowski pojawia się na noworocznym spotkaniu adwokatury. Spotkanie ma miejsce nie jak zazwyczaj w Pałacu Staszica, ale w pałacyku Sobańskich. Mieści się tam siedziba Polskiej Rady Biznesu. Ku zdumieniu adwokatów na uroczystości pojawiają się polscy oligarchowie. W tym Ryszard Krauze zasiadający na ławie oskarżonych za działanie na szkodę swojej spółki Prokom. Na spotkaniu tym szef Naczelnej Rady Adwokackiej mec. Andrzej Zwara informuje Kwiatkowskiego, zwracając się do niego po imieniu, że adwokatura przygotowała dla niego prezent. Następnie adwokaci wręczają ministrowi projekt nowelizacji art. 585 kodeksu spółek handlowych. To z tego artykułu oskarżony jest Krauze. Na sali wybucha śmiech. Kwiatkowski obiecuje szybką ścieżkę. W końcu art. 585 zostaje w ogóle wykreślony z kodeksu. Dlatego 21 lipca sąd zmuszony jest umorzyć sprawę przeciw Krauzemu. Sprawę manipulacji przy art. 585 ksh opisuje na początku października „Rzeczpospolita". 9 października mają miejsce wybory parlamentarne. Kwiatkowski startujący z trzeciego miejsca zdobywa najwięcej głosów spośród kandydatów PO. Jest przekonany, że mimo afery z art. 585 pozostanie na stanowisku. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich traci je. Szefem resortu zostaje Jarosław Gowin. Kwiatkowski jednak się nie skarży. W zamian PO nagradza go stanowiskiem szefa nadzwyczajnej komisji kodyfikacyjnej. Tuż przed powołaniem nowego szefa NIK-u komisja kończy pracę nad nowelizacją kodeksu postępowania karnego. W opinii wielu specjalistów sprawi ona, że ściganie przestępców w białych kołnierzykach stanie się jeszcze trudniejsze niż do tej pory. Niebawem Kwiatkowski obejmie funkcję najważniejszej polskiej instytucji kontroli. Ma być apolityczny. Czy będzie? Wątpliwe."

    http://niezalezna.pl/44306-kwiat-platformy-obywatelskiej


    OdpowiedzUsuń
  79. halo, ciekawa sprawa:

    chociaż mam od dawna konto na WYKOPIE i opublikowałem tam sporo wykopów to dziś przykra niespodzianka: chciałem wrzucić wykop z linkiem do tych dwóch artykułów:

    http://nczas.com/publicystyka/jak-urzednicy-rozwalaja-firmy-wywiad-z-romanem-kluska/

    oraz

    http://niezalezna.pl/40798-jak-komorowski-bronil-prawdziwej-mafii-czyli-wsi

    a tytuł znaleziska miał być: ,,OPTIMUS, KOMOROWSKI, WSI - wywiad z Kluską vs. wypowiedzi Prezydenta"

    no i PO RAZ PIERWSZY MI SIĘ TO ZDARZYŁO, że nie mogę wrzucić WYKOPu (na pewno technicznie wszystko jest ok, wcześniej wrzuciłem już kilkadziesiąt
    znalezisk).

    Po ok. 20 minutach walki zrezygnowałem: jakby ktoś obserwował, co piszę i mnie unieruchomił.


    Na próbę chwilę później wrzuciłem inny, neutralny Wykop, no i poszedł gładko.


    Czy ja mam już paranoję czy coś sie tu złego dzieje????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wojtku!

      Od dawna przestaję rozumieć co się dzieje, ale tylko w tym sensie: JAK LUDZIE - NARZEKAJĄC I JOJCZĄC! - DALEJ PRZYZNAJĄ 30% PLATFORMIE? BO TO JEST WŁAŚNIE PARANOJA!

      Natomiast mogę Pana zapewnić, że Pańskie spostrzeżenia są prawidłowe i świadczą wyłącznie o dobrym zdrowiu :) Każdy z nas ma podobne spostrzeżenia/doświadczenia związane z internetem, ja właściwie od początku, od 2009r, kiedy Google odmówiły mi utworzenia skrzynki pocztowej o adresie "gasputin". Od tamtej pory mam bardzo ograniczone zaufanie do internetu :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Szanowna Pani Urszulo!

      Dzięki za to info: bo już zacząłem się frustrować. Gasputin? Widzę, ze sięga Pani szefa, nie sługi (jak ja).

      Skończyło się właśnie na Wykopie tzw. AMA (czyli czat) z Gowinem. Da się streścić: w Platformie, z Platformą i dla Platformy!

      Pani pyta:skąd 30 % dla PO? A ja odpowiadam na przykładzie mojej wspólnoty mieszkaniowej:
      1. budynki stoją na poniemieckich gruntach, jest brak własności tych gruntów, tylko wiecz. uzytk., można wykupić (bonifikata)za 1,5 tys., ale nie mozna zebrać 50 % chętnych - mają kredyty i nie stać ich na 1,5 tys.(co za hołota, ale każdy ma nowy samochód służbowy)/ jaki może być poziom takich ludzi?
      2. Deklaracje śmieciowe wiem od kobiety z administracji 50 % wypełniło podając liczbę 0 lokatorów (żeby nie płacić). oczywiście to prymitywne krętactwo nie przejdzie, tylko spowolni sprawę, ale mówi wiele o ,,suwerenach" naszej RP.


      I wiemy już skąd?


      a, jeszcze ostatnio moja Mama w aptece krytytkuje Tuska i rostowskiego wraz ze znajomą aptekarką, a nagle czerwony z wściekłości jegomość w garnikau (na 100 % urzędas, albo pracownik firmy komunalnej, co na jedno wychodzi) krzyczy: lepszych nie będzie, proszę pani, lepszych nie będzie!!!


      heheheh

      Takie to 30 %...



      Pozdrawiam Panią serdecznie

      Usuń
  80. Krętactwo widać na każdym kroku, nie ważne czy to duże przedsiębiorstwo, czy mały sklep. Wina leży w złym prawie i tyle.

    OdpowiedzUsuń