środa, 26 czerwca 2013

PAŃSTWO BAUMANA

Rozgrywana od kilku dni prowokacja z udziałem byłego funkcjonariusza PPR/PZPR Z. Baumana, pozwala sformułować oceny dotyczące III RP i znakomicie ułatwia dostrzeżenie głębokich więzów historycznych i aksjologicznych, spajających obecny reżim z komunizmem.
Po pierwsze, należy rzecz postawić „na nogi” i uświadomić sobie, że zdarzenie rozegrane na Uniwersytecie Wrocławskim ma cechy ewidentnej prowokacji, wymierzonej w Polaków.
To bowiem, że agenci obcego mocarstwa, zwani „polskimi komunistami” obdarzyli kiedyś majora Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego mianem „naukowca” i nadali mu tytuł profesorski – jest problemem tychże komunistów i w żaden sposób nie wiąże nas obowiązkiem uznania „dorobku naukowego” tego człowieka. Dla porządku przypomnę, że historia totalitaryzmu pełna jest postaci „literaturoznawców”, „filozofów” lub doktorów prawa, dokonujących najgorszych zbrodni.
Dla Polaków, doświadczonych półwieczem sowieckiej okupacji, której gwarantami byli tzw. „polscy komuniści” – najważniejszym kryterium winna być antypolska działalność Zygmunta Baumana w sowieckich organach represji. Począwszy od pracy w sowieckiej milicji, poprzez funkcję oficera KBW, po rolę agenta zbrodniczej Informacji Wojskowej i szefa Zarządu Politycznego Propagandy i Agitacji LWP. Ta działalność jest dostateczną i moralnie usprawiedliwioną przesłanką dla sformułowania negatywnej oceny Baumana. Na tej podstawie, mamy pełne prawo decydować o naszym stosunku do tak jednoznacznie odrażającej postaci. Z polskiego punku widzenia jest niezwykle istotne, że Bauman nigdy nie został rozliczony z działalności w przestępczych organach represji, nie zadośćuczynił za swoje czyny, nie poddał się moralnym i prawnym sankcjom.
Jest zatem oczywiste, że zapraszanie człowieka o takiej przeszłości do instytucji zwanej „polskim uniwersytetem” i prezentowanie go polskiej młodzieży, jako „wybitnego socjologa i naukowca”, należy odbierać jako groźną  prowokację – tym groźniejszą, że wymierzoną w ludzi młodych i obliczoną na zanegowanie polskiej historii i polskich tradycji intelektualnych.
Nikt nie ma prawa wymagać, by ludziom pokroju Baumana przysługiwało uznanie i szacunek, wzgląd na „dorobek naukowy”, pozycję społeczną czy wiek. Fakt, iż rządzący III RP establishment nigdy nie odważył się nazwać ani rozliczyć zbrodni komunizmu, a samozwańcze „autorytety” tego państwa obdarzyły bandytów mianem „ludzi honoru” - w niczym nie umniejsza naszego prawa do dokonywania samodzielnych ocen, zgodnych z zasadami elementarnej etyki, logiki i prawdy historycznej.  
Tego prawa nie odbierze Polakom fałszywy bełkot funkcjonariuszy medialnych czy sofistyczne brednie głoszone przez premiera i wrocławskich urzędników. Nie ma i nie może być żadnego dyktatu w okazywaniu szacunku ludziom takim jak Bauman. Nie tylko nie zasługuje on na miano „polskiego naukowca”, ale nie może stanowić wzoru i autorytetu dla polskiej młodzieży. Mamy prawo wymagać, by była ona szczególnie chroniona od takich wzorców i  nie poddawana obcej indoktrynacji.
Ludzie o przeszłości Baumana winni znaleźć się na marginesie życia publicznego, zasłużyć na całkowity ostracyzm i wykluczenie ze społeczności, zaś w państwie prawa i sprawiedliwości musieliby ponieść surowe konsekwencje swoich czynów.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że żadne akcje policyjne, sądowe represje i wrzaski medialnych wyrobników, nie mogą stłumić prawa do wyrażania przez Polaków negatywnej oceny takich osób  jak Zygmunt Bauman.
Po wtóre – wszyscy powinniśmy czuć się dłużnikami tej  grupy młodych ludzi, którzy w obliczu fałszowania prawdy historycznej i niszczenia elementarnych zasad moralnych, mieli odwagę wyrazić swój sprzeciw wobec obecności Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim.  Nazwanie ich przez jakiegoś urzędnika „nacjonalistyczną hołotą”, ujawnia nie tylko nienawiść i strach wobec polskości, ale jest policzkiem wymierzonym tym wszystkim, których oburza promowanie podobnych postaci i nie zgadzają się na kreowanie majora KBW na „autorytet naukowy”. Owemu urzędnikowi trzeba uświadomić, że tylko komuniści kojarzyli polskość z nacjonalizmem i w każdym przejawie patriotyzmu upatrywali szowinizm i „narodową megalomanię”. Polakom obce są takie skojarzenia.
Tym młodym ludziom winniśmy wdzięczność również dlatego, że ich interwencja na UW – jak żadne inne wydarzenie - obnażyła prawdziwe oblicze III RP. Wrzask ośrodków propagandy, histeryczne reakcje przedstawicieli reżimu, zapowiedź represji i „twardego egzekwowania prawa” - nie wynikają przecież z wierności zasadom demokracji, czy – jakże chętnie deklarowanego – „liberalizmu” i „tolerancji”.
Po prowokacji wrocławskiej padły ze strony reżimu ostre słowa: „nie ma zgody na obrażanie polskich uczonych”, „to rodzaj bandytyzmu, który trzeba zwalczać”. Nie mogą dziwić, bo nie po raz pierwszy ta władza wykorzystuje sprowokowane przez siebie wydarzenia do zaostrzania prawa, udzielania dodatkowych uprawnień służbom i przygotowań do rozprawy z ludźmi o odmiennych poglądach. Cytowane słowa brzmią tym bardziej obłudnie, że obecny reżim ma w głębokim poważaniu polską naukę, a jeszcze głębiej-walkę z bandytyzmem.
W tym przypadku, chodzi jednak o coś więcej.
Tak gwałtowna reakcja na normalne w cywilizowanych państwach zachowania młodych ludzi, wyrażających sprzeciw wobec obecności na uczelni agenta Informacji Wojskowej, ma – z punktu widzenia reżimu, racjonalne i uzasadnione podstawy.
Stając w obronie Baumana, obecna władza broni w istocie historycznych i aksjologicznych fundamentów, na których opiera się dzisiejsza III RP. Znajdują one źródło w komunistycznym zafałszowaniu i życiorysach takich postaci jak funkcjonariusz sowieckich organów represji. Jeśli u podstaw III RP leży sojusz z komunistami, to jednym z najważniejszych jego elementów jest ochrona roztaczana przez państwo nad  ludźmi pokroju Baumana. Widzimy ją na przykładzie Jaruzelskiego, Kiszczaka czy Kociołka, w kontekście esbeków obdarzanych mianem „specjalistów od bezpieczeństwa” czy oficerów „ludowego” wojska noszących dziś generalskie lampasy. Dzięki temu sojuszowi, Polacy nie tylko zostali zmuszeni do uznania PRL-u za jakiś „element polskości” ale do rezygnacji z podstawowej dychotomii My-Oni, dającej świadomości, że komunizm jest tworem obcym, wrogim i zawsze antypolskim. 
Wprawdzie III RP zbudowano na fundamencie PRL-u, wespół z tysiącami donosicieli, zdrajców i bandytów, wprawdzie zachowano ciągłość personalną i nie rozliczono zbrodni komunizmu, wprawdzie w życiu publicznym brylują esbecy, kapusie i ludzie kompartii, wprawdzie mediami rządzą esbeckie klany, a gospodarką agenturalne układy, wprawdzie niszczy się pamięć o ofiarach komunizmu, walczy z polską kulturą i patriotyzmem – to w powszechnym przekonaniu jest ona państwem polskim, w pełni suwerennym i niepodległym, a rządzące nią mechanizmy definiuje się  pojęciami prawa i demokracji.
Casus z majorem Baumanem powinien nam uświadomić, jak fałszywa jest to wizja. Fakt, że w obronę Baumana włącza się premier, ministrowie i ośrodki propagandy, nie dowodzi bynajmniej, że mamy do czynienia z jakąś aberracją czy nadgorliwością urzędników. Podobnie- honorowanie Jaruzelskiego, jednanie z moskiewskimi kagebistami czy propagowanie antypolskich filmów, to nie dowód na "kryzys wartości" bądź  "zaburzenia demokracji".
To państwo działa konsekwentnie i racjonalnie, a to czego jesteśmy świadkami wypływa z najgłębszych fundamentów obecnej państwowości i jest oznaką wierności zasadom wypracowanym przy okrągłym stole. Okres rządów PO-PSL to nie jakiś fatalny "powrót do PRL-u" ale logiczne ukoronowanie długiego okresu hodowania komunistycznej hybrydy i zarządzających nią bękartów. Jest dowodem skuteczności dwóch dekad indoktrynacji i niszczenia polskości.
Prowokacja z Baumanem musi prowadzić do wniosku, że nie ma żadnej innej - zdrowej i normalnej III RP. Pora skończyć z tą zabójczą mitologią, która czyni z Polaków stado niewolników. To państwo ma właśnie twarz Zygmunta Baumana i nigdy nie będzie inne. Zostało zbudowane po to, by chronić podobnych mu „polskich komunistów”.
Wobec zalewu pustosłowia i wrzasku towarzyszącego obecnej prowokacji, trzeba przyjąć postawę, jaką proponował Polakom Jarosław Marek Rymkiewicz - „Nawet nazywać ich nie warto – w ogóle nie warto się nimi zajmować, najlepiej jest uznać, że ich nie ma. Trzeba wychodzić, kiedy wchodzą, odwracać się, kiedy do nas podchodzą. Polska należy do nas, a oni niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. Nas to nie dotyczy.

36 komentarzy:

  1. http://www.youtube.com/watch?v=L_LAGLzMkxk; akcja wcześniej zaplanowana i zgodnie z tym planem realizowana

    OdpowiedzUsuń
  2. Rola uniwersyteckich autorytetów starego chowu (ci z PRL) i nowego chowu (ci, co kariery robili na Zachodzie i powrócili uczyć świeżo nawróconych neofitów kapitalizmu) w kształtowaniu świadomości młodych pokoleń w III RP jest nie do przecenienia. Państwo zawsze może na nich liczyć, gdy jest potrzeba chwili...
    Młoda jestem jeszcze, więc mnie akurat uczyli ekonomii liberałowie (lata 1994-1997), którzy przygotowywali grunt pod prywatyzację (która ruszyła z kopyta gdzieś w 1994 roku). I wkładali nam do głów, że "nie ma kapitalizmu z ludzką twarzą", że trzeba wszystko sprywatyzować, bo to postkomunistyczne jest z gruntu złe, a Zachód przyniesie nam know how. Że nie potrzebni będą gospodarce inżynierowie, ale sprzedawcy. Studentów deprawowali moralnie mówiąc im, że rodzinność, konserwatywne wartości to obciach. Że związki zawodowe to kula u nogi zdrowej gospodarki. I że trzeba prywatyzować, prywatyzować, prywatyzować.
    Dopiero po latach człowiek przejrzał na oczy, do czego to Polskę doprowadziło.
    Deficyt mamy natomiast jeśli chodzi o ludzi kierujących się zdrowym rozsądkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tym jak objawia się zaprowadzony na nowo kapitalizm widać, że do rewolucji dochodzić musi. Etyka biznesowa to oksymoron.

      Ale wróćmy do Baumana. Doczekaliśmy się czasów, w których kanalie już całkiem bezwstydnie stawiane są za wzór cnót obywatelskich: szpicel, donosiciel i szmaciarz przedstawiany jest jako autorytet intelektualno-moralny. Przez kogo? Przez ludzi, którzy nie znają jego "osiągnięć"?

      Całą tę klasę społeczną, tę grubą "jelitę" trzeba odsunąć od władzy i pieniędzy. Nie da się tego zrobić pokojowo. Nie da się tego zrobić "estetycznie".

      To, co mnie najbardziej zdumiewa i zasmuca, to postępująca zmiana systemu wartości na system "bezwłaściwości". Jedynie pieniądz, jak się okazuje, ma dla młodego pokolenia "właściwość".

      Marzy mi się pieniądz dwuwartościowy (ubogo, wiem, ale na początek choćby taki krok), w którym wartość nabywcza może często być osiągana kosztem wartości ludzkich, wyrażonych liczbowo. Zdarzyłoby się wówczas, że posiadając fortunę, nie można znaleźć przyjaciela, ani pójść do kina studyjnego, gdyż nie byłoby za co kupić tego wejścia: na koncie "ludzkim" świeciłoby wstydliwe zero - chcesz płacić kartą, masz zbędny milion na seans, ale nie wejdziesz, bo nie masz ani jednej "ludzkiej" złotówki. Chyba dopiero taki, prymitywny sposób, podziałałby na tłuszczę, której koronnym przedstawicielem, szczytowym osiągnięciem jest tow. Bauman.

      I nadal, jak za komuny, najbardziej w pysku błyszczy się frazes. Teraz się zmienił, bo czasy innej, nowej wymagają hipokryzji. No, ale po to są szkolenia, aby przyswajać w porę nowe trendy.

      Usuń
    2. Może kiedyś zbudujemy taką RP, w której te wszystkie wartości znajdą miejsce? Na pewno nie przyjdą one z Zachodu, Ameryki czy UE.
      Miałam pracodawcę, rzekomego gorącego katolika (oglądaliśmy jego fotografie na imieninach proboszcza), który gnębił pracowników, zwalniał ich tuż przed osiągnięciem wieku emerytalnego w ramach restrukturyzacji, odmawiał prawa do pracy kobietom w ciąży i jednocześnie zachwycał się wizerunkiem Boga na amerykańskim dolarze.
      "Pokojowo" i "estetycznie" było w '89. Ludzie to dobrze pamiętają i myślę, że nie będą chcieli drugi raz popełnić tych samych błędów.

      Usuń
    3. iwona,

      Opisane przez Panią zjawisko jest mi doskonale znane. Dziś jeszcze nie sposób ocenić ogromu spustoszenia, jakiego dokonali i nadal dokonują "autorytety starego chowu". To jedno z największych nieszczęść ostatnich dwóch dekad - tym większe, że dotąd niezdefiniowane i niedostrzegane.
      Pozwolić na to, by ludzie służący okupantowi (w obszarze nauki, polityki, mediów), beneficjenci systemu komunistycznego, jego piewcy i utrwalacze, stali się wychowawcami i autorytetami dla młodych pokoleń Polaków - to więcej niż zbrodnia na narodzie.
      Tak jednak postąpiono, niszcząc potencjał kolejnych pokoleń i zniewalając je antypolskim zafałszowaniem.
      Dlatego myślę, że ta ostatnia misja majora KBW jest stokroć bardziej groźna niż to czego dokonywał ten człowiek w latach 40-50.

      Usuń
  3. Szanowny Panie Aleksandrze,

    myślę, że to jeden z Pańskich najważniejszych tektów. Apeluję do wszystkich o jego rozpowszechnianie i cytowanie. To jest również zadanie dla was - którzy tu zaglądacie, a chcecie uchodzić za uczciwych dziennikarzy.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. @AZ
    linkowany filmik na youtube, jak i drugi tegoż autora tam zamieszczony, na którym widać skandujących młodych ludzi... Bardzo dobrze, że ktoś to zamieścił. Tylko niepotrzebnie właściciel nagrań kieruje w warstwie opisowej ostrze krytyki jedynie w stronę miejscowego politruka, pojedynczego wrocławskiego zarządcy.

    Tekst Pana Aleksandra pozwala zrozumieć z jaką skalą problemu mamy do czynienia, z jak wielką, pogrążającą Polskę patologią trzeba się uporać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Kazefie,

      Byłbym szczerze zdumiony, gdyby takie teksty były rozpowszechniane przez dziennikarzy lub znajdowały miejsce w "naszych" mediach. W tej kwestii - bełkotania o "zagrożonej demokracji"- obowiązuje trwały konsensus, z którego nikt nie odważy się wyłamać.
      Temat prowokacji z udziałem Baumana podjąłem tylko dlatego, że - jak żaden inny, ujawnia on ponurą prawdę o tworze zwanym III RP.

      Dziękuję Panu i pozdrawiam

      Usuń
  5. @ kazef
    Cyt: "myślę, że to jeden z Pańskich najważniejszych tektów"

    Dorzucę jeszcze "Zbrodnię założycielską III RP".
    W przyszłym roku będziemy mieć 25 rocznicę pierwszych "wolnych" wyborów, 30 rocznicę zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki i 10 rocznicę... spacyfikowania śledztwa w tej sprawie i zamknięcia ust prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu. Ja szczególnie w 2014 roku rozpowszechniałabym oba teksty.

    OdpowiedzUsuń
  6. A. Ścios,

    brawo, brawo, brawo.


    Tylko co do finalnej konkluzji/cytatu Rymkiewicza osobiście uważam, że raczej trzeba im kopać w dupę, tak jak te chłopaki na UW to zrobiły.
    ,,Nacjonalistyczna hołota" brzmi przy tym niemal jak ,,reakcyjne zaplute karły" i budzi dumę.


    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojciech Miara,

      Przyjdzie czas i na to, bo dziś z tym "kopaniem w dupę" może być różnie. To oni mają na usługach policje, służby i armie. I nie warto wierzyć, że "w razie czego" formacje te staną po stronie społeczeństwa.
      To czego Oni szczególnie się boją, to wykluczenie ze społeczności ludzi żywych, całkowite odrzucenie, zamilczenie i zepchnięcie na margines.
      O tej postawie Rymkiewicz mówił nam w słowach:
      "Przy stole zbiera się wspólnota żyjących. W takiej wspólnocie nie ma miejsca dla żywych trupów. W wielkiej wspólnocie żyjących nie ma miejsca ani dla wampirów, ani dla upiorów, ani dla zmór nocnych. Mickiewicz nie zaprasza ich do wspólnego stołu. „Czy widzisz Pański krzyż? / Nie chcesz jadła, napoju? / Zostawże nas w pokoju. / A kysz, a kysz!”. To są słowa Guślarza, który w II części „Dziadów” wygania z cmentarza upiory atakujące gminną wspólnotę. Jesteś upiorem, a więc zostaw nas w spokoju, a kysz, a kysz. Nie możesz z nami jeść przy naszym stole.
      Kiedy będziemy mieli państwo wolnych Polaków, upiory rozwieją się jak zły sen i natychmiast o nich zapomnimy. Nawet w historii Polski nie zostanie po nich żadne wspomnienie, bo rozwieją się tak totalnie i całkowicie, jak to czynią widma, zjawy. Nie pozostanie po nich nawet dym, nie będzie czego opisywać.
      Zajmujmy się zatem wspólnotą ludzi żyjących, nie upiorami."

      Cytatu zawartego w tekście nie użyłem dla opisania właściwej postawy wobec takich typów jak Bauman, lecz do wskazania zachowań jakie powinniśmy prezentować wobec ośrodków propagandy i ludzi reżimu.
      Tylko w ten sposób można unaocznić głębię podziału na My i Oni i tylko tak uda się wyznaczyć granice prawdy i zachować świat naszych wartości.

      Dziękuję Panu i pozdrawiam

      Usuń
  7. Panie Aleksandrze,
    to państwo jest nie tylko Baumana, lecz państwem Baumanów oraz ich przeróżnych lokai i usłużnych idiotów, bo skoro byli bohaterowie Solidarności Walczącej jeden po drugim opadają w otchłań płytszego czy głębszego szamba II PRL, to czy w ogóle mamy prawo wymagać od innych prostych zjadaczy chleba, którzy cenią tylko swój święty spokój i byle jaką ale pełną michę, oraz barłóg i dach nad pustą głową i pełnymi trzewiami.
    Skoro zdawałoby się ludzie światli, mądrzy, rozsądni, mający za sobą lata chwały i czynu nie byle, jakiego postępują tak dziś nierozważnie, bo się w tym bagienku kompletnie pogubili, bo za swoje być oddaliby dziś swoje dusze diabłu, a i z nim podpisali swoje cyrografy i na dłużej.
    To nie tylko Kornel Morawiecki, Andrzej Kołodziej, bo jak widzę to i inni poszli w ich ślady, bo jak patrzę na to, o choćby i TU:

    http://niepoprawni.pl/blog/208/co-chcial-przekazac-mi-sp-gen-petelicki

    To moje stare oczy patrzą na to z ogromnym i nieskrywanym niedowierzaniem, bo widzę tu osoby budujące cokół pod pomnik bolszewickiego agenta chwalby bolszewizmu i jego moskiewskich satrapów.
    Takich kwiatów było i jest całkiem dużo i coraz więcej po tej rzekomo „nowej” i rzekomo „naszej” stronie głosicieli rzekomo „prawdy”, dla których Petelickie, Skrzypczaki, to ich umarłe, żywe i obecne, BOHATYRY, godne narodowego ich czczenia, to są ich rzekomo polscy mężowie stanu, patrioci i ichnie dzisiejsze BOHATYRY, tak jednemu jak i drugiemu zapomniano i puszczano w niepamięć ich antypolską służbę i zdradziecką służbę rosyjskiemu sowieckiemu okupantowi.
    Cóż, dla niektórych opozycjonistów, tych wydawałoby się z tych wyższych pólek opozycjonistów i rzekomych jak widać przeciwników PRL, to oni są dziś ich BOHATERAMI, godnymi ich uwagi i strojenia ichnich pomników, że też się oni nie wstydzą swego załgania i zakłamania, czy może Bóg im rozum już odebrał i podziękował pięknym za nadobne?
    Ten drugi przeze mnie wyżej wymieniony, ten z wielopokoleniowego komunistycznego klanu trepów LWP, to nawet naśladował swoich przodków, dziadka i ojca, bo brał udział jaki oni w zbrojnym tłumieniu polskich zrywów narodowowyzwoleńczych, ojciec w Gdyni w grudniu 1970 roku, a syn w Gdańsku w grudniu 1981 r.
    Założyłbym się o dolary przeciw orzeszkom, że i dziadek tego trepa, i dzisiejszego wiceministra MON mógł brać udział we wcześniejszym tłumieniu powstania poznańskiego w 1956 roku.
    Przecież powinni wiedzieć o roli, jaką odgrywał na przełomie lat 80 i 90 XX wieku taki agent bolszewicki, jakim był Petelicki, a i jaką rolę miał odegrać (niewykluczone, że jednak jakąś i odegrał), bo podczas modłów do ich św. Magdalenki ginęli przecież ludzie przeciwni wznoszonym modłom przez wyznawców śp. Magdalenki przy okrągłym ołtarzu, zwanym „okrągłym stołem”.
    Wszak nie raz i nie dwa pisałem o ściśle tajnej grupie operacyjnej MSW, której zadaniem miało być eliminowanie (tu nasuwa się nomenklatura sowiecka – strzał z tyłu w potylicą, jak w Katyniu, Starobielsku, Ostaszkowie, Miednoje, Bykowni, Charkowie) wszystkich przeciwników rozmów i umów wyreżyserowanych w zaciszu gabinetów siepaczy z MSW i WSW.
    Przecież tacy ludzie ginęli w tajemniczych i wyreżyserowanej scenerii na przełomie lat 80 i 90 XX wieku, prawda?
    Zamieszczanie takich notek jest obraża mojej osoby i zacieraniem haniebnej przeszłości tych wszystkich kanalii, którzy byli i są moimi jak i Polskiego Narodu katami i zbrodniarzami.
    Jak mogą się z nimi bratać lub ich gloryfikować ludzie wydawałoby się nie głupi i nie próżni?
    Nie pojmuję i nie pojmę, bo dla mnie ofiary zbrodni komunistycznych na Narodzie Polskim, jest to nie do ogarnięcia i nie do zaakceptowania ani tu i teraz ani nigdy w przyszłości.
    Pozdrawiam Pana i Komentatorów oraz Czytelników Pańskiego bloga.
    Obibok na własny koszt

    OdpowiedzUsuń
  8. PS
    Proszę zajrzeć na mój kanał na YT, na którym zamieściłem krótką i poszatkowaną relację filmową ze spotkania z Jerzym Zalewskim autorem programów “Pod prąd” w gdańskim AKWENIE, jakie odbyło się w dniu 25 czerwca 2013 r. Można obejrzeć i wysłuchać wypowiedzi tak Joanny Gwiazdy i Andrzeja Gwiazdy. Linki do strony podałem pod Pana wcześniejszym wpisem, tu przypomnę:

    http://www.youtube.com/user/Obiboknawlasnykoszt

    Onwk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obibok na własny koszt,

      Dobrze, że zwrócił Pan uwagę na ten problem - tworzenia fałszywych autorytetów "na prawicy".
      Ja również nie potrafię pojąć, w jaki sposób ludzie deklarujący swój negatywny stosunek do komunizmu, mogą jednocześnie gloryfikować takie postaci jak Petelicki. Wykazują tym albo ogromną niekonsekwencję ale jeszcze większą głupotę.
      Przed rokiem, gdy trwała histeria wywołana "samobójstwem" Petelickiego, napisałem tekst "ZABÓJCZY KONSENSUS", w którym naświetliłem sylwetkę tego człowieka.
      http://bezdekretu.blogspot.com/2012/06/zabojczy-konsensus.html
      Co ciekawe, ten tekst, opublikowany w Gazecie Polskiej, był wówczas powielany w tych samych miejscach, gdzie dziś wraca wizja "bohaterskiego generała". To również pokazuje ogrom zafałszowania i zagubienia, jakie są udziałem niektórych środowisk "prawicowych".

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      Tego drugiego "bohatera" z klanu trepów LWP miałem tę wątpliwą okazję poznać osobiście w dniu 16 grudnia 1981 roku podczas brutalnej pacyfikacji Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego w Gdańsku, w której pełniłem wówczas funkcję członka Komisji Zakładowej, przewodniczącego Komisji Wydziałowej NSZZ Solidarność, oraz członka komitetu strajkowego tak w sierpniu 1980 roku jak i w grudniu 1981 r.
      Ten człowiek zasługuje ma moją bezgraniczną pogardę, szczególnie po tych swoim cynicznym, zakłamanych i pełnych pychy słowach z grudnia 2010 czy 2011 roku, kiedy to bełkotał coś o tym, że gdyby po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku jego bratnia czerwona armia weszłaby do PRL to on i dowodzeni przez jego ludzie z kompanii czołgów, którymi rozbijał bramy stoczniowe i budynek portierni przy bramie nr 2 (tej przy pomniku w Gdańsku), to no by z nią walczył (słyszałem i widziałem tego człowieka wypowiadającego te właśnie słowa w jednej z okupacyjnych telewizji).
      Ja znam tego człowieka z tamtego grudnia 1981 roku jak i jego ludzi w czołgach z kałasznikowami mierzącymi do nas bezbronnych stoczniowców bitych przez członków oddziałów ZOMO, których on i jego ludzie wspierali.
      Pamiętam też i takich bydlaków mierzących do nas na wprost i symulujących i wydających odgłos naśladujący serie pistoletów maszynowych.
      Śmiali się przy tym, a zachowywali se tak, ze gdyby padł rozkaz, to strzelali by jak tamci na przystanku Gdynia Stocznia w dniu 17.12.1970 r. będący pod rozkazami ojca ich dowódcy por. Waldemara Skrzypczaka, dziś wiceministra MON, wówczas dowódca kompanii czółgów pacyfikującej gdańskie stocznie, a później Rafinerię Nafty w Gdańsku, dzisiejszy LOTOS. To jego czołgi można zobaczyć na fotografiach, jak blokuje Rafinerię Nafty.
      Też robili ci rzekomo "nasi" i rzekomo "prawicowi" z jego bohatera, gdy ten podął się do dymisji, gdy traciła na znaczeniu wśród generalicji.
      Nikt nie pamiętał wówczas tak jego jak i całej jego rodziny zasług w umacnianiu władzy ludowej i tłumieniu zbrojnym zrywów narodowo-wolnościowych Polaków, i tak Poznań w 1956 roku, dziadek, Gdynia grudzień 1970, ojciec, grudzień 1981 roku Gdańsk, sam Waldemar Skrzypczak, syn i wnuk wcześniej wymienionych.

      Wykonałem taką małą kwerendę, z którą można się zapoznać TU:

      http://obiboknawlasnykoszt.blogspot.com/2013/03/rodzina-i-bolszewia-z-lwp.html


      Nasz Stocznia remontowa nie była stocznią celebrytów jak to miało miejsce ze Stocznią Gdańską im. Lenina czy inna, która nawet nie podjęła próby wywołania strajku w grudniu 1981 roku, chodzi o Stocznię Północną, która,a właściwie jej działacze i jej załoga nie byli godni nosić imię Bohaterów Westerplatte.
      Tak po prawdzie to GSR miała bardzo duży udział w tym, ze strajk w sierpni się nie zakończył w dniu 16.08.1980 roku.

      Panie Aleksandrze, wszystkich tych co gloryfikują takich zaprzańców i zdrajców, nie podejmuję ze mną rozmowy, są dziś w gronie "oburzonych" na tą swoją budowlę jaką jest kontynuacja PRL.
      Ucinają mówiąc, że to już było,że to już historia, że teraz budujmy lub naprawiajmy wszak wolną Polskę (tak mówi w każdej swojej homilii Mój biskup Leszek Sławoj Głódź, z którym się w tej kwestii w ogóle się nigdy nie zgadzałem i nie zgodzę), tamto to już przeszłości i nie warto wracać (tak mówią wyznawcy św. Magdalenki i ci co się modlili przy okrągłym ołtarzu, a dziś piszący książki chwalby o tym swoim wielkim dziele.
      Służbę złu, i wyrządzaną przez nich krzywdę innym ludziom, którzy byli przeciwnikami wyznawców ich św. Magdalenki tłumaczą tym że musieli gdzieś pracować by zarobić na chleb sobie i swojej rodziny, tak jakby ci co oni wyrzucali z pracy i represjonowali chleba tego nie potrzebowali.
      Podsumuję. Fałsz i obłuda króluje po tzw. "naszej stronie".
      Pozdrawiam.
      Onwk.

      Usuń
  9. Panie Aleksandrze,

    uważam, że ten wyreżyserowany spektakl jest elementem większej całości. Zmierza to do podniesienia rangi społecznej kolaborantów NKWD, KGB, FSB, GRU etc.

    Zostało to opisane doskonale w książce "The New Nobility", na którą wielokrotnie zwracałem Pana uwagę. Niestety książka ta nie ukazała się w języku Polskim:

    http://www.foreignaffairs.com/articles/66549/andrei-soldatov-and-irina-borogan/russias-new-nobility

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi Ko,

      O książce Andrieja Sołdatowa i Iriny Borogan wspominałem w wielu tekstach, przy czym opisują oni nieco inne zjawisko - tworzenia nowej rosyjskiej "arystokracji" złożonej z funkcjonariuszy KGB/FSB.
      Autorzy “Nowej arystokracji” twierdzą , że dzisiejsi generałowie FSB pod wieloma względami przypominają rosyjską arystokrację z czasów carskich. Wskazują na ich upodobanie do luksusowego i ekstrawaganckiego stylu życia. Ich zdaniem, w czasach sowieckich dostęp szefów tajnych służb do rozmaitych świadczeń i przywilejów był tymczasowy i kończył się, gdy odchodzili ze stanowisk. Dziś natomiast ludzie służb FR są właścicielami ziemskimi i potężnymi graczami w wielu dziedzinach życia publicznego, tworząc klany rodzinne i przejmując na własność najważniejsze gałęzie gospodarki.

      W przypadku Baumana mamy do czynienia z nieco innym procesem. W naszych warunkach jest on oczywiście kreowany jako fałszywy autorytet naukowy. Jednak życiorys tego człowieka ma jeszcze jeden wymiar. Tworzy on swego rodzaju pomost, łączący komunizm z tzw. postmodernizmem - czyli "zachodnią" odmianą tej samej pseudonauki, jaką był materializm dialektyczny - marksizm. W tym wypadku "rangę społeczną" majora Baumana wyznacza poziom zidiocenia niektórych środowisk naukowych "wolnego świata". Ponieważ postmodernizm jest traktowany jako filozofia, a Bauman jest nazywany "filozofem", wolno nam uznać, że ten poziom jest niezwykle wysoki.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      obawiam się, że rozumiemy treść książki "The New Nobility" odmiennie. Moim zdaniem, w książce tej autorzy pokazują proces budowania akceptacji społecznej dla ludzi "służb". Proces ten jest świadomie uruchomiony i wspierany przez Putina. Skutkiem tego jest dominująca ilość polityków na wszystkich szczeblach władzy pochodzących ze służb. Uzasadnienie słuszności takiej sytuacji tworzone jest przez propagowanie teorii o ich nadzwyczajnej inteligencji i zdolności do odpowiadzialności za społeczeństwo.

      Taki model "demokracji" agentura stara się przenieść do Polski. Tak więc wyreżyserowana prowokacja i "wypuszczenie" młodzieży na jego wykład, pozwala "mediom" (agenturze) uzasadnić, że przestępca z UB (człowiek służb) jest godnym zaufania kandydatem do elit społeczeństwa.

      Ustawianie linii podziału w konflikcie między Baumanem (bronionym przez "media") a młodzieżą, która go chce skompromitować, jest celowa. Wygrać ma w tym konflikcie Bauman, jako pokrzywdzony godny szacunku naukowiec.

      Usuń
  10. Aleksander Ścios

    Nic dodać, nic ująć.

    Może tylko tyle, że przywołany przez Pana J.M.Rymkiewicz mówił też o cenie wolności. Droga do Wolnej Polski nie została opłacona należycie, choć wielu poległo, bo pełna, prawdziwa wolność i niepodległość to wyrzeczenie, obowiązek i walka, tak, walka i krew. Polacy chcieliby żeby ich wolność ktoś im dał, zafundował, bo są tak wyjątkowi, że świat i wrogowie powinni kłaniać im się w pas. Co przecież diagnozował już J. Piłsudski - Polacy chcieliby, aby ich wolność i niepodległość kosztowała 2 grosze i kroplę krwi - i Dmowski opisując polskie safandulstwo.

    Jednym z elementów propagandy sukcesu III RP był i jest mit o "mądrości Polaków i ich bezkrwawej rewolucji". Tymczasem ani Polacy nie są mądrzy (choć niektórzy zaczynają być), ani nie dokonała się tu żadna rewolucja. Myślę, że ma rację J.M. Rymkiewicz, iż bez kosztu krwi, bez ofiary, nie może dokonać się zmiana, wolność musi mieć swoją cenę, co ma również teologiczne uzasadnienie.

    Dlatego nie ma co łudzić się "wolnymi wyborami", "niezawisłością sądów", "sumieniami Polaków", "sondażami", "demokratycznym państwem prawa" itede. Zmian zawsze dokonywała wąska grupa ludzi świadomych, zdeterminowanych, niepodatnych na usypiającą propagandę - patrz wejście Legionów do Kongresówki - zaś reszta przyłączała się po czasie, w obliczu ostatecznego zagrożenia, lub, nie ma się co oszukiwać, była do włączenia się w nurt państwowy przymuszana.

    Ergo - skoro reżim (junta juje :)) ćwiczy już rozwiązania siłowe, my powinniśmy spojrzeć prawdzie w oczy i bez strachu stawiać kosy na sztorc. Dla ludzi wierzących śmierć jest przejściem, owszem, dramatycznym, gwałtownym, budzącym lęk, ale jednak przejściem i wyzwoleniem. Dlatego to nie MY, a ONI powinni się bać.

    Pozdrawiam serdecznie Autora i Komentatorów-Czytelników


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. viva cristo rey,

      Jeśli pamiętać, że komunizm był wprowadzany w Polsce przy pomocy terroru, przemocy i walki zbrojnej, byłoby naiwnością sądzić, że w 1989 roku nastąpiła bezkrwawa "śmierć komunizmu". By go prawdziwie pokonać trzeba ponieść znacznie większą ofiarę niż wypicie kilku kieliszków wódki z oberoprawcą Kiszczakiem. Można nawet powiedzieć, że mamy dziś taką niepodległość, jaką za nią zapłaciliśmy cenę.
      Zbyt łatwo zapominamy, że komunizm nie jest żadną ideologią czy systemem politycznym. Poświęcenie którejkolwiek z tych form nie mogło mieć wpływu na jego przetrwanie.
      Gdyby komunizm był ideologią lub filozofią, upadłby natychmiast gdy zabrakło argumentów aksjologicznych. Gdyby był systemem politycznym, skończyłby się wraz z rozwiązaniem partii komunistycznych, rezygnacją z doktryny lub podważeniem dogmatów.
      Ponieważ nie był ani jedyny ani drugim – mógł bezboleśnie poświęcić wszystkie dotychczasowe formy i również łatwo zastąpić je innymi, przystosowanymi do nowych czasów.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  11. Bardzo dobry tekst....pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. - - -

    Andrzej Mandalian - TOWARZYSZOM Z BEZPIECZEŃSTWA

    Tyle nocy
    nie dospanych,
    mętnych,
    poplątanych,
    od dymu ciasnych,
    "wyprowadzić"
    rzekł konwojentom
    i zasnął.

    Śpij, majorze,
    świt niedaleko,
    widzisz:
    księżyc zaciąga wartę;
    szósty rok już nie śpi Bezpieka,
    strzegąc ziemi
    panom wydartej.

    Brnęła noc
    przez serce,
    przez rżyska,
    kolejami się snuła,
    po torach
    i przyszedł towarzysz Dzierżyński
    do towarzysza majora.

    Z krzesła zrywając się,
    patrząc,
    (przecież twarz tę od dziecka znałeś),
    major stanął na baczność
    i słów
    nie potrafił znaleźć.

    Barki zdrętwiałe ból ciął,
    tętno waliło w skroniach.
    - Towarzyszu Dzierżyński,
    pozwólcie.
    Opowiem o nas.

    Chyba chcecie wiedzieć,
    jak dzisiaj,
    jakie sprawy
    i jakie troski?
    Zwyciężyliśmy, towarzyszu,
    nową
    budujemy Polskę.

    Z gruzów,
    z ruin
    rośnie budowa,
    robociarz rządzi,
    kolejarz,
    hutnik.
    Towarzyszu,
    wam tylko powiem,
    jakże bywa tu czasem trudno.
    Jeszcze gnieździ się różna swołocz
    po zapadłych, ciemnych powiatach,
    ale my musimy podołać,
    Rewolucja nam podpowiada.

    Major pięści zaciska,
    a pięści ma ciężkie, czerstwe
    i idzie Feliks Dzierżyński
    z majorem przez gmach Bezpieczeństwa.

    Niełatwo jest stykać się z wrogiem codziennie
    przez lata, miesiące, tygodnie, niezmiennie,
    by w mętnych zeznaniach
    i kłamstw pajęczynie
    szukać wyjaśnień
    i znaleźć przyczyny
    zastygłych motorów,
    walących się szybów,
    spalonych spółdzielni,
    kruszących się trybów
    i brnąc niestrudzenie
    przez podłość i zbrodnie
    znajdować poszlaki i nici przewodnie -
    i myślą wciąż jasną tnąc kłamstw gmatwaniny,
    obraz wyłuskać
    i zbrodni
    i winy.

    Niełatwo jest stykać się z wrogiem codziennie
    i wciąż być człowiekiem
    i kochać niezmiennie.
    Przez długie godziny
    wieczorne i nocne
    mieć jasność umysłu i nerwy tak mocne.

    Tobie -
    Towarzyszowi z Bezpieczeństwa
    poświęcam ten wiersz.
    Za Twą miłość ogromną do ludzi
    i Twych nocy bezsennych niepokój -
    za Twą troskę o dzień nasz powszedni
    i walkę codzienną o pokój -
    za Twą wierność niezłomną dla Partii,
    za Twe serce - dla Partii bijące -
    ściskam Twą dłoń uzbrojoną
    i słowa przesyłam gorące.

    (1950)


    UWAGA: powyższy wiersz skopiowałam ze strony http://www.komsomol.pl/
    oficjalnej i legalnej (?) agendy... Komunistycznej Młodzieży Polski (!)



    Pozdrawiam serdecznie, Panie Aleksandrze.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula Domyślna,

      niezłe, hehehehehehe

      pozdrawiam

      Usuń
    2. Dziękuję :)

      Wpisuję ten wiersz po raz drugi albo trzeci, począwszy od 2009r.
      Z każdym miesiącem staje się coraz bardziej aktualny.
      W obliczu ostatnich wydarzeń, odnoszę wrażenie, że bezpiece
      już nie wystarcza ochrona "swoich" i pociąganie za sznurki
      w ICH państwie, które nazwali, na urągowisko, III RP,
      ale aż ich ręce świerzbią do ponownej rozprawy z NAMI,
      faszystowskimi niedobitkami, wrogami przodującego ustroju.
      gnieżdżącymi się, jak zwykle "po zapadłych, ciemnych powiatach."

      Kto wie, czy nie ujrzymy ponownie mjra Baumana
      "z dłonią uzbrojoną" naganem???

      A słowa "szósty rok już nie śpi Bezpieka", stają się w 2013r.
      niebezpiecznie aktualne. Od jesieni 2007 mija właśnie 6 lat...

      Pozdrawiam

      Usuń
  13. - - -

    dr Piotr Gontarczyk; wPolityce:

    "Nie było Norymbergi, komunizm nie jest traktowany w Europie jak jego rewers: faszyzm. To w jakiejś mierze także zasługa takich ludzi, jak patron europejskiej lewicy – Zygmunt Bauman. Nierównowaga jest tu bardzo widoczna. Z jednej strony nawet rzetelna próba dyskusji prawicowego intelektualisty, polityka czy filozofa może spotkać się z nagonką, wyzwiskami i wykluczeniem, a protest przeciwko rozmaitym kłamiącym w żywe oczy pseudoautorytetom może być sklasyfikowany jako „faszyzm”. W drugą stronę można dosłownie wszystko. Notorycznie widzę w telewizji rozmaitych „profesorów od etyki” z lewicowego mainstreamu, którzy kłamią, judzą, poniżają, posługują się obelgami. I to nie budzi niczyjej reakcji, normalka. Proszę sobie przypomnieć, ile osób z profesorskimi tytułami podpisało list w obronie tej nieszczęsnej kobiety z Poznania, która nazwała papieża – głowę kościoła i innego państwa - wyrazem powszechnie uznawanym za wyjątkowo wulgarny podpisało argumentując to dbałością o „wolność słowa”. Gdyby ktoś w znacznie bardziej kulturalny sposób zaatakowałby kogoś z ich sitwy, należycie podsumował działalność Zygmunta Baumana czy innego ich „guru lewicy”, słów potępienia „faszystów” depczących autorytety i szargających świętości nie byłoby końca. Takie mamy czasy i takich mamy dzisiaj „filozofów”."


    prof. R. Legutko; wPolityce

    "Zygmunt Bauman jest dzisiaj intelektualną gwiazdą, ale przeszłość ma wyjątkowo paskudną, bo był unurzany w komunistyczny aparat bezpieczeństwa w czasach stalinowskich. Z tej przeszłości wcale się nie rozliczył, nie okazał skruchy i nie ma zamiaru tego uczynić. W wypowiedziach dla mediów obcojęzycznych nawet dumnie stwierdził, że walczył z siłami ciemności i że ogólnie miał rację. Trudno się więc dziwić, że znajdują się ludzie w Polsce, których to mierzi. Jest coś głęboko niestosownego w fakcie, że gwiazda intelektualna zbywa najpoważniejsze oskarżenia, a rzesza akolitów gdaka wokół niego w świętym oburzeniu wobec krytyków lub w równie świętym uwielbieniu wobec każdego słowa mistrza. Normana Podhoretza można krytykować za jego poglądy, ale w przypadku Baumana nie chodzi o poglądy, lecz o działania w zbrodniczym reżymie.

    Jak to jest więc? Jeśli lewactwo tupie, gwiżdże i wyzywa prelegentów na uniwersytecie, to jest to słuszny protest, a jeśli pojawiają się kibice i krzyczą „precz z komuną”, to jest to faszystowska hołota. Ale nie tylko chodzi tu o hipokryzję i podwójne standardy. Problem jest poważniejszy, niż nasyłanie policji na protestujących przeciw Baumanowi kibiców. Ta akcja policji stanowi niejako zwieńczenie polityki ogólnej nietykalności dla Baumana i jemu podobnych oraz budowania wokół nich szczelnej ochrony przed piętnowaniem ich komunistycznej przeszłości. W dzisiejszej Polsce takich ludzi jak Bauman nie wolno o tę przeszłość pytać, nie wolno domagać się wyjaśnień, a atmosfera jest taka, że nawet mało kto waży się o niej napisać.

    ====

    POLECAM: Warto też zajrzeć do ciekawej dyskusji nt Baumana na blogu Michaela na BM24.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Casus Baumana jest bezcenny. Ale tylko dla tych, którzy chcą wyciągnąć rzetelną naukę z obecnej sytuacji. Rzadko zdarza się sytuacja tak klarowna i znacząca.
      Na przykładzie tej postaci możemy obserwować nie tylko jakąś pokraczną próbę intelektualizacji komunizmu i legalizacji bełkotu zwanego posmodernizmem, ale intencję połączenia dwóch nieprzystawalnych światów - polskości i komunizmu. Ta sztuka udawała się tylko osobnikom praktykującym (to eufemizm) skrajne postawy konformistyczne - z jednej strony „otwartym katolikom”, w rodzaju Mazowieckiego czy Wielowieyskiego, z drugiej – „marksistowskim schizmatykom”, jak Kuroń i Michnik.
      Normalni ludzie nie powinni jej próbować, bo kończy się potworną schizofrenią i moralną degrengoladą.
      To wszystko dzieje się obok nas, w państwie mieniącym się wolnym i niepodległym. Twierdzić, że to tylko jakaś "skaza na demokracji", patologia, objaw lewackiego otumanienia, hipokryzji władzy i stosowania podwójnych standardów - to za mało. Po 2007 - to głupota. Po 2010 - groźny bełkot.
      Ta władza w osobie Baumana broni swoich "wartości", swojej przeszłości, wizji państwa i historii. Ona nie wraca do PRL-u. Ona w nim zawsze jest i zawsze będzie - niezależnie jak wielu oszustów z "demokratycznej opozycji" będzie wypinało piersi po odznaczenia za walkę z komunizmem.


      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. - - -

    PO WROCŁAWIU POZNAŃ!!!

    TRIUMFALNEGO FESTIWALU STAREGO UBEKA-STALINOWCA CIĄG DALSZY???!


    Panie Aleksandrze,

    Odnoszę wrażenie, że jesteśmy świadkami sugerowanego przez Pana Mi Ko (w komentarzu z 27 czerwca, g. 08:32) "wyreżyserowanego spektaklu [który] jest elementem większej całości. Zmierza to do podniesienia rangi społecznej kolaborantów NKWD, KGB, FSB, GRU etc."


    Przed chwilą przeczytałam na Niezależna.pl tekst, który mną wstrząsnął:


    Stalinowiec wykładał w Poznaniu w rocznicę Czerwca'56

    "Święto kulturalne czy promocja komunisty z KBW" - transparent z takim napisem pokazała prof. Zygmuntowi Baumanowi Młodzież Wszechpolska. Były stalinista i agent komunistycznej Informacji Wojskowej wygłosił otwarty wykład w rocznicę Czerwca '56. Jego wystąpienie w Centrum Kultury Zamek zorganizowano w ramach festiwalu Malta.

    - Przeszłość Baumana przekreśla wszystkie jego dokonania i dorobek naukowy. Nie powinno się go zapraszać na podobne wydarzenia - przekonywał jeden z protestujących. - To działacz KBW i bandzior. Protestujemy przeciw jego obecności tutaj. Co więcej, trwają obchody Poznańskiego Czerwca - mówił Benedykt Więcek z Młodzieży Wszechpolskiej.

    Zygmunt Bauman wygłosił wykład na otwarcie forum pt. "Człowiek. Granice". Po jego zakończeniu działacze Młodzieży Wszechpolskiej wnieśli transparent z hasłem „Święto kulturalne a nie promocja komunisty z KBW”. Ich wystąpienie przebiegło spokojnie.

    Policja była przygotowana do interwencji. Po kilku minutach eskortowała protestujących do wyjścia. Przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej zostali spisani przez funkcjonariuszy."

    http://niezalezna.pl/42928-stalinowiec-wykladal-w-poznaniu-w-rocznice-czerwca-56


    PORTAL PL-WOLNOŚCI.PL PRZEDSTAWIA TO ZNACZNIE LEPIEJ!

    "Prowokacja w Poznaniu! Wykład Baumana w rocznicę Czerwca ‘56

    Jeszcze nie opadł kurz po ostatniej awanturze z powodu udziału Zygmunta Baumana w wykładzie na Uniwersytecie Wrocławskim, a już związany z NKWD zwalczający „Żołnierzy Wyklętych” profesor powraca w „wielkim stylu”. Tym razem w Poznaniu. Akurat w rocznicę wybuchu antykomunistycznego powstania 1956, w trakcie którego z rąk komunistycznych siepaczy zginęło prawie 60 osób."


    http://www.plwolnosci.pl/a/2628/Prowokacja-w-Poznaniu!-Wyklad-Baumana-w-rocznice-Czerwca-56


    ===============

    Autor notki na Niezależnej pracowicie udaje, ze nie dostrzega Pańskiego tekstu (STAŁEGO AUTORA GP!!!), pod którym właśnie komentujemy; po wrażenia odsyła do dr Gontarczyka, który, (co sygnalizowałam we wczorajszym komentarzu) - jest niezwykle... OGLĘDNY w sformułowaniach. Czyżby obawiał się utraty posady w neo-IPN???

    Cytuję fragmenty wypowiedzi dr G. dla "wPolityce":

    "Osobiście lubię dialog i dobrze byłoby, gdyby na takich wykładach na które Bauman jest zapraszany padały pytania o komunizm, o jego działalność i to, jak publicznie w wyjątkowo mało wiarygodny i nieuczciwy sposób się zachowuje. Jak się ma jego zachowanie do teoryjek filozoficznych, które wypisuje. To zawsze jest lepsze niż próby przerywania wykładów czy protestowanie tupaniem nogami. Ale z drugiej strony rozumiem, że zapraszanie osoby o takiej przeszłości, a przede wszystkim o takiej uczciwości i wiarygodności może się komuś nie podobać."

    I DALEJ PODOBNE PLEPLEPLEPLE...

    1. A ja już się rozpędziłam, żeby Baumana o komunizm pytać i o to, dlaczego się tak brzydko zachowuje; brzydki, brzydki Bauman, fe!!!

    2. Zastanawiam się też, czy w Poznaniu zaspali "kibole"? Bo niemrawy protest Młodzieży Wszechpolskiej (na jednego pomidora pożałowali???) bardzo przypomina oględne sformułowania cytowanego wyżej miłośnika "dialogu" z ubekami!


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. PS. Czy widział Pan jakim zgrabnym fotomontażem zilustrowano Pański tekst na portalu RODAK?

    KLIK

    Z "Rodaka" polecam płomienny tekst p. Mirosława Rymara "WSZYSCY WON!"

    http://www.rodaknet.com/index.htm

    OdpowiedzUsuń
  16. Pani Urszulo,

    Wypada żałować, że w Poznaniu zabrakło zdecydowanych reakcji na obecność majora KBW. Hańba spada na każde miejsce, gdzie zapraszany jest ten typ.
    Proszę przy tym zwrócić uwagę, jak "taktyczne" milczenie zachowuje w tej sprawie opozycja. Można przypuszczać, że decyduje o tym fakt, iż młodzież z Wrocławia należała do "obcego" ugrupowania i nie zasługuje na obronę ze strony PiS-u. Zasługuje za to Rokita.
    Nie chciałbym komentować publikacji "naszych" mediów na ten temat. Widzę, że na niezaleznej ktoś zamieścił link do mojego tekstu, ale proszę się nie dziwić, że ten portal przemilcza moje publikacje. Jest to szczególnie widoczne gdy pojawia się temat Komorowskiego czy SPBN.
    Warto natomiast odnotować, że wszędzie tam, gdzie pisze się o "profesorze" Baumanie, doskonale widać mocne korzenie "nowej świadomości", w której PRL jawi się jako okres "w miarę normalnej" (© Michnik) Polski. I chyba długo jeszcze niewiele osób będzie miało odwagę zrozumieć, że profesura majora KBW jest tej samej próby, jak honor Kiszczaka czy profesjonalizm esbeków.
    Dziękuję za link do świetnego zdjęcia z portalu niezawodnego pana Rymara. Tak właśnie trzeba przedstawiać postać Z.Baumana. Bez "plepleple".

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. Panie Aleksandrze,

    Obecność Baumana (na razie bez nagana) - w Poznaniu akurat w rocznicę czerwca '56 to buta prawdziwej WAADZY, która korzysta ze sprzyjających układów w Belwederze i ujawnia swoje prawdziwe stalinowskie oblicze! Gdyby żył Cyrankiewicz, pewnie jego wysłaliby, żeby ponownie pokazał KTO TU RZĄDZI, a Poznań po 57 latach usłyszałby ponownie:

    "Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podwyższenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny."

    cyt. za Wiki

    OdpowiedzUsuń
  18. IPN - Imitacja Pamięci Narodowej

    OdpowiedzUsuń
  19. To wszystko jest jak piece gazowe, w końcu wybuchnie i nie pozostanie nic po tym, tylko spokój i błoga radość ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mamy już wyroki w sprawie. Skandaliczne. Niestety opozycja nie pomaga tym chłopakom. Przecież każdy z parlamentarzystów powinien o tym mówić najgłośniej jak tylko można.
    Niestety jest cisza ... dlaczego ?

    OdpowiedzUsuń