Nim zechcą Państwo zapoznać się z nowym tekstem, pozwolę sobie
na jedną uwagę.
Stali czytelnicy bezdekretu pamiętają zapewne, że w latach
2008-2015 na moim blogu ukazywało się nawet kilkanaście tekstów
miesięcznie. O różnym ciężarze i tematyce, zwykle związanej ze
sprawami aktualnymi, które zaprzątały naszą uwagę.
Tak pokaźna „produkcja”, skłaniała ludzi marnego intelektu do
odkrywczej refleksji, jakoby Ścios był jakimś „bytem zbiorowym”,
grupą kilku, kilkunastu osób, które z nadania ówczesnej opozycji
prowadziły partyjną robotę w sieci internetowej.
Było wtedy o czym pisać: od afery marszałkowej, stoczniowej i
paliwowej poczynając, poprzez postępki Komorowskiego i
belwederskich hierarchów, aktywność służb i „sołdokratów”
z WSI, po tematykę smoleńską i rozliczne draństwa reżimu. Wiele
z ówczesnych spraw zostało ujawnionych tylko na tym blogu, gdy
partyjne „wolne media” obchodziły z daleka tematy mogące
zaszkodzić wizerunkowi „konstruktywnej opozycji”.
W ostatnich miesiącach otrzymałem od Państwa pytania, których
sens można sprowadzić do konkluzji: dlaczego tak mało tekstów
ukazuje się dziś na bezdekretu, czemu nie poruszam spraw bieżących
i nie podnoszę tematów, które interesują naszych rodaków?
Prawda – tekstów jest niewiele, czasem tylko jeden miesięcznie.
Żadnej w nich „bieżączki” i mało odniesień do rzeczy
aktualnych.
Powód? Z prozaicznych kilka: pewnie stetryczenie autora, być może
problemy z „bezpiecznym” logowaniem, brak interesujących
tematów.
Ale jest też przyczyna głębsza, o której wspomniałem przed
rokiem, w tekście „NIE IDZIEMY ZA PARTIĄ ANI POD OBCĄ FLAGĄ.
ZMIERZAMY DO POLSKI”:
„Fałsz i nędza polityki prowadzonej przez obecnych rządców
III RP, ma prawo odstręczać i napawać odrazą ludzi rozumnych.
Jako autor setek tekstów z lat 2008-2015, w których niezwykle
krytycznie oceniałem reżim PO-PSL, mogę napisać – tak
prostackiej propagandy, takich pokładów zakłamania i ordynarnego
fałszu, nie widziałem nawet w tamtych latach.
Opisywanie obecnych zjawisk lub komentowanie poszczególnych
wypowiedzi, postaw i decyzji, nie miałoby najmniejszego sensu. To,
co napisałem w tekście „FAŁSZYWA ALTERNATYWA”, jest
dostateczną konkluzją.
Z kolei - kierowanie takich opisów do wyznawców i apologetów
PiS, tym bardziej byłoby niedorzeczne. Ogromna rzesza wyborców tej
partii, nie tylko nie jest zainteresowana sprawami polskimi i w
głębokim poważaniu ma przyszłość mojego kraju, ale w rezygnacji
z używania rozumu i niewolniczym serwilizmie wobec rządowej
propagandy, zeszła poniżej poziomu pogardzanych „lemingów”.
Chcąc więc zachować szacunek do czytelników bloga, ale też
uniknąć „syzyfowej”, bezcelowej pracy, niełatwo znaleźć
obszar, w którym publicystyka nie byłaby tylko agitacją, a myśl
podążała na przekór utartym schematom.
Z jednej strony - istnieje silna pokusa totalnej krytyki zastanej
rzeczywistości, z drugiej - nęci postawa bojkotu i „wzniosłego
milczenia”.
Obie są mi zasadniczo obce, dlatego w czasach trudnych wyzwań,
trzeba obrać drogę unikalną, stawiając sobie i czytelnikom równie
wysokie wymagania.”
Powtórzę po raz kolejny: Fałsz
i nędza polityki prowadzonej przez obecnych rządców III RP, ma
prawo odstręczać i napawać odrazą ludzi rozumnych.
Fałsz, bo karmi się nas setkami
trzeciorzędnych tematów, ukrywa rzeczy niewygodne dla władzy,
osłania pustkę, słabość i cynizm.
Nędza zaś, bo takich pokładów
serwilizmu i zniewolenia – tak w polityce krajowej, jak
zagranicznej, nie oglądałem od dziesięcioleci.
Powie ktoś – przecież ludzie
reżimu PO-PSL prowadzili jeszcze bardziej nędzną i fałszywą
politykę, przecież kłamali na potęgę i traktowali naszych
rodaków niczym stado idiotów.
Odpowiem: prawda, ale świadomość
– kim są ci ludzie, była rzeczą równie naturalną, jak wiedza o
zaraźliwej, śmiertelnej chorobie. Byli tymi, za kogo ich uważaliśmy
– zbieraniną obcych,twardogłowych typów, złączonych
nienawiścią do wszystkiego co polskie.
Spodziewać się po nich dobra,
oczekiwać uczciwości i działań honorowych, byłoby niepodobne. A
wręcz głupie i próżne – jak każde oczekiwanie sprzeczne ze
stanem faktycznym.
Od takich ludzi nie oczekiwałem
więc niczego. Poza życzeniem, które wyraziłem przed ośmioma
laty: by zniknęli z mojego kraju na zawsze i zostali osądzeni
podług swoich czynów.
Ich świat - świat Obcych, był
rozpoznawalny i tylko ludzie bez zdolności rozróżnienia dobra od
zła, mogli go nie zrozumieć.
Jeśli dziś tak krytycznie oceniam
partię Kaczyńskiego, to nie dlatego, że ów jest gorszy od Tuska,
a Morawiecki głupszy od Schetyny. Powodem jest świadomość
zderzenia mitu z realiami i groźba pułapki zastawionej na grani
przepaści, jaka oddziela świat ułudy od rzeczywistości.
Wiedza – kim okazali się ludzie,
którym zaufały miliony Polaków, udręczonych bezprawiem i traumą
zbrodni smoleńskiej, powinna wzbudzać wstręt u każdego, kto
potrafi patrzeć własnymi oczami i komu nieobce zasady moralne.
Jeśli tamci byli Obcymi - w
porządku naturalnym, ci stanowią nieudolną imitację „swoich”
- w sprzeczności z jakimkolwiek porządkiem.
Jeśli czynienie zła było miarą
tamtych, tych wyróżnia zło, tak dalece podstępne, że ośmiela
się pozować na dobro.
W realiach, jakie tworzą ludzie
obecnej władzy, nie ma miejsca na proste „tak” lub „nie”, na
definicję wroga i przyjaciela, na oddzielenie prawdy od kłamstwa.
Wszystko, czego dotkną, staje się nieokreśloną, nienazwaną
„miazgą”, na której nie sposób budować, odtworzyć narodu ani
odzyskać Polski.
To zbrodnia, której się nie
wybacza.
Ich kłamstwo musi być stokroć
gorsze, bo strojąc się w szaty prawdy, zabija nadzieję, że taka
wartość w ogóle istnieje.
Ich propaganda jest po wielokroć
groźniejsza, bo kreując świat ułudy, niweczy szansę na zderzenie
z rzeczywistością.
Ten typ „osobowości politycznej”
określiłem onegdaj jako „Puczymordy”, nadając to miano
gromadzie „wybitnych dziennikarzy” III RP. W tekście pod takim
tytułem, z roku 2008, przywołałem postać Puczymordy z dramatu
„Szewcy" Stanisława I. Witkiewicza i słowa, jakimi ten
bohater opisał swoją kondycję:
„Ja jestem na ich służbie - ja się zupełnie zmieniłem.
Zrozum to, kochasiu, i uspokój się.
Mocą transformacji wewnętrznej postanowiłem jeść pulardy,
langusty, wermuje i papawerdy zakrapiane oblikatoryjnymi fąframi do
końca życia. Jestem cynikiem, aż do brudu pomiędzy palcami u nóg
- przestałem się myć zupełnie i śmierdzę jak zgniła flądra.
Chram na wszystko."
Robić z takich „osobowości”
obiekt zainteresowań, obdarzać je refleksją i nagradzać myślą,
pisać o ich „walkach” i fałszywych „dylematach” lub
zastanawiać nad ich kondycją – może tylko partyjny wyrobnik lub
człowiek wyjątkowo głupi.
Proszę wybaczyć ten przydługi
wstęp do tekstu, ale – wyjątkowo - będzie on dotyczył grupy
rządzącej i kreślił scenariusz na najbliższe miesiące. Jeśli
podjąłem tak niewdzięczną próbę, to dlatego, że ten scenariusz
– radosny dla wyborców PiS i fatalny dla Polski, wytycza kolejny
etap długiego marszu.
Nie ma wątpliwości, że partia
Kaczyńskiego wygra kolejne „wybory”, a obecny lokator Pałacu
zaszczyci nas drugą kadencją.
Pewność, że tak będzie wyglądała
rzeczywistość najbliższych lat, wynika z prostej konkluzji: partia
Kaczyńskiego nie naruszyła żadnej patologii III RP, nie rozliczyła
ani jednej zbrodni, zakonserwowała interesy środowiska b.WSI i na
długie lata wygasiła sprawę smoleńską.
„Patriotyczna” retoryka ludzi
PiS skutecznie omamiła wyborców, a rozbuchane rozdawnictwo
publicznych pieniędzy, zapewniło przychylność ze strony „mas
pracujących miast i wsi”.
Efektywnie skanalizowano oczekiwania
społeczne, a metodą wykluczenia i napiętnowania, uczyniono z
partii Kaczyńskiego jedyną „siłę na prawicy”. Aspiracje
Polaków sprowadzono do populistycznego programu „micha +”,
rezygnując całkowicie z realizacji jakichkolwiek idei i wizji
odbudowy Rzeczpospolitej.
Za rządów tej partii umocniły się
grupy obcych wpływów, wzrosła pozycja „czynników zewnętrznych”,
ujawniły środowiska dewiantów i systemowych deprawatorów.
Można powiedzieć, że PiS zrobiło
to, co do niego należało i ma prawo oczekiwać przyzwolenia na
drugą kadencję.
Jeśli 90 proc. „produkcji”
partyjnych mediów poświęca się temu, co robi i mówi tzw.
„opozycja”, jeśli usilnie nagłaśnia się bełkot i błazenadę
Obcych, jest w tym działaniu celowość i logika.
Wzbudzenie przeświadczenia, że
żyjemy w warunkach permanentnej wojny, a herosi Kaczyńskiego muszą
potykać się z całym złem tego świata, doskonale uzupełnia
zamysł zachowania obecnego status quo. Dość zrozumieć, że gdyby
partyjne przekaźniki zaprzestały zaśmiecać uwagę wyziewami
Obcych, mogłoby się okazać, że te lub inne środowiska utraciłyby
wpływ na życie publiczne lub zgoła zniknęły z realiów III RP.
„Karmienie” Obcych i rezonowanie
„zatrutych źródeł”, jest zatem jedną z ważniejszych funkcji
partyjnych mediów PiS i wpisuje się w zamysł zachowania
magdalenkowego porządku.
A skoro sprawa smoleńska, mogłaby
zakłócić tą systemową koegzystencję, należało ją wyciszyć i
zapomnieć.
Zdecydował o tym prosty rachunek.
Prawda materialna o Smoleńsku kosztowałaby zbyt wiele; groziła
utratą spokoju społecznego, niosła perspektywę ostrej walki,
wizję wyrzeczeń, być może, ofiar. Dla partii, której fundament
opiera się na relatywizmie i minimalizowaniu aspiracji Polaków,
oznaczałaby konieczność podejmowania jednoznacznych decyzji i
trudnych wyborów.
Prawda formalna jest
bezpieczniejsza. Wsparta dziś na „wspólnocie pomnikowej” i grze
na emocjach, na długo może absorbować uwagę wyborców i zapewni
PiS-owi miano „obrońcy pamięci”.
Rozstrzygnięcie wyborcze wynika
też z logiki mistyfikacji z roku 2015 i wytycza drogę do ewolucji
systemu III RP. By zrozumieć tą logikę, trzeba cofnąć się do
wydarzeń sprzed wielu lat.
W tekście „NOWE ROZDANIE - STARA
INSCENIZACJA „ z marca 2012 pisałem:
„Nie można wykluczyć, że w ramach obecnej rozgrywki istnieje
zamysł utworzenia tzw. rządu fachowców, do którego swój akces
zgłosiłaby pewna grupa posłów opozycji. Taki rząd, działając
pod szyldem walki z zagrożeniami ekonomicznymi mógłby powstać
przy wsparciu PiS-u i funkcjonować jako nowa hybryda układu. Na
początku marca wspominał o tym rzecznik PiS Adam Hofman: „Gdyby
koalicja się nie dogadała, bylibyśmy gotowi na konstruktywne wotum
nieufności, rząd fachowców, być może rozmowy z Pawlakiem”.
(...)Zadziwiająca „koncyliacyjność” niektórych polityków
opozycji oraz umizgi i zapewnienia Gowina o „wzmacnianiu
prawicowego skrzydła PO” mogą świadczyć, że takie scenariusze
są również brane pod uwagę.”
To wówczas, pod egidą środowiska
belwederskiego, za
sprawą tzw. afery Amber Gold, podjęto pierwszą próbę wykreowania
ekipy zastępczej. Propozycja stworzenia „rządu fachowców”, na
którego czele miał stanąć prof. M.Kleiber, miała na celu wymianę
grupy Tuska i zapewnienie triumwiratowi kolejnych lat prosperity.
Dwa lata później, w tekście
„NIEDYSKRETNY UROK REŻIMU PREZYDENCKIEGO” z października 2014
mogłem już stwierdzić, że „Odsunięcie nadto
skompromitowanego Donalda Tuska i kilku innych osób, szczególnie
zaangażowanych w sprawę kłamstwa smoleńskiego, jest zabiegiem od
dawna planowanym i korzystnym dla triumwiratu III RP. W tle obecnej
kombinacji znajdziemy bez wątpienia interesy środowiska
belwederskiego, ale ma ona również szerszy wymiar dotyczący
interesów rosyjskich i niemieckich. (…) Mocnym preludium,
zapowiadającym te roszady była tzw. afera podsłuchowa, w której
ludzie bliscy kręgom belwederskim wystawili figurantów mających
uwiarygodnić pochodzenie komprmateriałów”.
Rok 2015 przyniósł w istocie „nowe
rozdanie”. Na tyle zaskakujące, że w maju 2015 postawiłem na
blogu „NIEBEZPIECZNE PYTANIA”:
„Dlaczego Andrzej Duda mógł zostać nowym prezydentem?
Dlaczego wygrał z człowiekiem wspieranym przez ośrodki
propagandy i potężnych reżimowych graczy?
Dlaczego pozwolono, by w drodze „demokratycznych przemian”
odszedł patron ludzi z wojskowej bezpieki, najgorliwszy przyjaciel
Moskwy i filar triumwiratu III RP?
Dlaczego rozstrzygnięcie to tak łatwo przyjęto na Kremlu, jeśli
to stamtąd wyszedł projekt zamachu smoleńskiego?
Dlaczego środowisko Belwederu pogodziło się z utratą wpływu
na armie i służby specjalne? Dlaczego nie sięgnięto po
„sprawdzone metody”, nie próbowano sfałszować wyniku
wyborczego lub nie postawiono na „rozwiązania siłowe”?
Dlaczego zaakceptowano tak niewielką przewagę głosów, skoro w
ubiegłorocznej farsie wyborczej nie cofnięto się przed jawnym
fałszerstwem?
Dlaczego w państwie ignorującym prawa obywateli i reguły
demokracji, o wyniku najważniejszej rozgrywki miałaby decydować
trzyprocentowa różnica „werdyktu wyborczego”?
Dlaczego środowisko skupione wokół BK nie okazuje dziś obaw
przed rozliczeniem tej prezydentury, przed poznaniem tajemnic
„lochów” belwederskich, ujawnieniem kalendarzy spotkań, nazwisk
gości i doradców?
Dlaczego w tej kampanii nie słyszeliśmy słowa o zamachu
smoleńskim ani wzmianki o roli Belwederu w kształtowaniu „ładu
posmoleńskiego”?
Dziś, gdy znam odpowiedź na te
pytania, nie odważyłbym się na podobną naiwność.
Dlatego w marcu ubiegłego roku
mogłem napisać:
„We wszystkich działaniach podejmowanych przez „dobrą
zmianę”, można wyróżnić jeden, zasadniczy mianownik – nie
dotyczą one środowiska „wojskówki” i nie obejmują osób
związanych z tym środowiskiem. To nie przypadek.
Parasol ochronny nad Komorowskim, obecność ludzi WSW/WSI w BBN i
w otoczeniu A. Dudy, odstąpienie od wojskowej ustawy
dezubekizacyjnej, ukrycie Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI,
niepodjęcie śledztwa w sprawie zbrodni założycielskiej III RP –
zabójstwa księdza Jerzego, zamilczenie afery marszałkowej,
stoczniowej i podsłuchowej, „wygaszanie” sprawy Smoleńska,
wymuszona przez Pałac dymisja Antoniego Macierewicza oraz
tzw.”rekonstrukcja” rządu i związane z nią konsekwencje –
należą do katalogu spraw, za którymi skrywa się intencja ochrony
interesów środowiska b.WSI.”
Kreślenie scenariusza powyborczego,
musi więc uwzględniać również ten czynnik.
Kierunek ewolucji systemu
politycznego III RP, wskazał niedawno J.Kaczyński zapowiadając, że
„jeszcze przed wyborami PiS przedstawi propozycję
porozumienia, które miałoby zakończyć wojnę na polskiej scenie
politycznej”.
Teza, głoszona dziś przez ośrodki
propagandy, jakoby toczyła się jakaś „wojna polsko-polska”,
jest w swoim fałszu identyczna ze stwierdzeniem, że w okresie
powojennym mieliśmy do czynienia z „wojną polsko-polską”,
„ścieraniem różnych wizji” i „walką bratobójczą”.
W latach 1944-89, teza ta służyła
usprawiedliwieniu tysięcy zbrodni reżimu okupacyjnego i miała
prowadzić do konkluzji, że przywiezieni na ruskich czołgach
bandyci, byli naszymi rodakami.
Podobny cel przyświeca dzisiejszym
rzecznikom pojęcia „wojny polsko-polskiej”. W miejsce nazwania
Obcych po imieniu i wykluczenia z narodowej wspólnoty, wmawia się
nam, że antypolska, wroga i nienawistna zgraja, zasługuje na miano
Polaków i trzeba się z nią „porozumieć”.
Zapowiedź Kaczyńskiego nie jest
bynajmniej wyrazem naiwności politycznej ani „strategicznej
rozgrywki”. Ten człowiek ma świadomość, że ludzie, którym
przedstawi „propozycje porozumienia” nie wykazują żadnych
związków z polskością i traktują nasz kraj, niczym „kawał
sukna”.
Wie również, że taka deklaracja
nie wpłynie na zachowania tej grupy i nie wywoła pozytywnych
skutków dla Polski. Nie oczekujmy też spektakularnych gestów,
podpisywania dokumentów i ściskania dłoni.
Jeśli usłyszeliśmy taką
zapowiedź, to tylko dlatego, że kolejna kadencja PiS-u (i reszty),
zostanie wykorzystana na realizację najbardziej złowrogiego
scenariusza – budowania sztucznej wspólnoty z Obcymi i szukania
„porozumienia ponad podziałami”.
Warto pamiętać, że nie ma takich
grup i środowisk politycznych, z którymi PiS nie znalazłby
„konsensusu”. Ten „dar relatywizmu”, postrzegany przez
otumanionych zwolenników, jako gra „wybitnego stratega” , jest
jednym z podstawowych powodów dla których partia Kaczyńskiego
staje się nośnikiem obcych interesów.
Przypomnę, że w roku 2015, prezes
PiS otwarcie anonsował „linie polityczną” swojej partii i tuż
przed „wyborami” oświadczył: „Nie będzie żadnej
zemsty i odwetu, negatywnych emocji ani osobistych rozgrywek czy
odgrywania się, żadnego kopania tych, którzy upadli”.
Usłyszeliśmy również zapowiedź „umacniania i
szanowania roli opozycji” oraz
szczególne słowa – „Jesteśmy gotowi zapominać i
wybaczać”.
Te deklaracje, na co zwracałem
wówczas uwagę, niosły zapowiedź rzeczywistych intencji
„zwycięzców” i wbrew rojeniom zwolenników PiS, nie były
wyrazem jakiejś „gry politycznej”.
Identyczną wartość mają obecne
deklaracje Kaczyńskiego i jego „propozycja porozumienia”.
W wymiarze,w jakim oceniam realia
III RP, wyrażają one projekt zawarcia swoistego „paktu o
nieagresji”, między dwiema grupami, które od lat 80. ubiegłego
stulecia rozgrywają sprawy tego państwa: środowiskiem „wojskówki”
i ludźmi służb cywilnych z b. Departamentu I SB MSW.
Założenie to opieram na
przeświadczeniu, że zainicjowane (już w roku 2013) "nowe
rozdanie", zakończone prezydenturą A. Dudy i rządami Prawa i
Sprawiedliwości, nosi znamiona kombinacji operacyjnej, rozegranej
przez środowisko byłej "wojskówki".
Gdy w roku 2013 twierdziłem, że
ówczesne roszady (wywołane tzw. aferą podsłuchową) zakończą
się odejściem Tuska i ujawnią rzeczywistych decydentów, były to
tezy kompletnie odosobnione i przemilczane. Nie chciano przyjąć, że
kombinację zmierzającą do zdyscyplinowania grupy Tuska i wymiany
jego ekipy, mógł podjąć tylko taki ośrodek, który dysponował
realnymi narzędziami wpływu i potrafił zapewnić mechanizmy
bezpiecznego przeprowadzenia "wymiany wody". Bezpiecznego,
a zatem takiego, które nie doprowadzi do niekontrolowanego upadku
triumwiratu (politycy-oligarchowie-służby) i nie zagrozi
fundamentom magdalenkowego tworu.
Jakkolwiek wiele z toczonych dziś
„sporów” należy do kategorii mistyfikacji, to różne kontry
"opozycji" i wściekłe zachowania Obcych, należy oceniać
jako próbę odzyskania wpływów przez środowisko cywilnej bezpieki
i widzieć w nich frondę skierowaną przeciwko "nowemu
rozdaniu". Analiza narzędzi wykorzystywanych przez ową
„opozycję”, sposób przeprowadzania akcji propagandowych i
dezinformacyjnych, stosowania prowokacji, szantażu i dywersji
politycznej, oraz próby destabilizacji i dezorganizacji instytucji
państwa, wskazują na silne inspiracje metodologią i technikami
operacyjnymi służb specjalnych.
Ale zapowiedź Kaczyńskiego ma
także innych adresatów i jest skierowana do tych „czynników
zewnętrznych”, które traktują III RP jako domenę swoich wpływów
i miejsce realizacji interesów. Te zaś, zwykle związane z
ogromnymi pieniędzmi i zależne od „koniunktury wewnętrznej”,
lubią spokój.
Trudno sobie wyobrazić, by czołowi
gracze, żerujący na organizmie tego państwa, nie powitali z
radością zapowiedzi „paktu o nieagresji”. Wymiar korzyści –
politycznych i ekonomicznych, będzie z pewnością zależny od
warunków zewnętrznych, ale już dziś można przewidzieć, że
słowa Kaczyńskiego z zadowoleniem odnotowano w Moskwie, w Berlinie,
Waszyngtonie i Tel Awiwie.
Żadna z tych stolic nie ma dziś
interesu w obaleniu układu III RP, a tym bardziej, w odzyskaniu
przez Polskę pełnej suwerenności. „Spory wewnętrzne” są dla
nich interesujące o tyle, o ile prowadzą do powiększenia obszaru
wpływów i korzyści ekonomicznych.
Słowa D.Trumpa, wypowiedziane
podczas niedawnej wizyty A. Dudy w USA: „Mam nadzieje, że
Polska będzie mieć wspaniałe relacje z Rosją. Uważam, że to
możliwe, naprawdę” i
odpowiedź udzielona przez lokatora Pałacu: „Ja bym
bardzo chciał, żeby Rosja była przyjacielem, żeby te relacje były
jak najlepsze, żeby rozkwitały relacje polityczne, międzyludzkie,
naukowe czy wymiana gospodarcza”, w
pełni korespondują z zapowiedzią „spokoju nad Wisłą”.
Czytelników tego bloga nie trzeba
przekonywać, że „wspaniałe relacje z Rosją”
są wspólnym mianownikiem polityki amerykańskiej, niemieckiej i
izraelskiej.
Dlatego wolno się spodziewać, że
krajowy „pakt o nieagresji” zostanie rozciągnięty na „konsensus
polityczny” w obszarze zagranicznym, a najbliższe lata upłyną na
budowaniu „dobrosąsiedzkich relacji”.
Jeśli w przestrzeni międzynarodowej
nie dojdzie do nagłych konfliktów i zaskakujących zmian (np. na
stanowisku prezydenta USA), już dziś można przewidzieć „świetlaną
przyszłość” partii Kaczyńskiego.
Nowy podział zysków, między
grupami właścicieli III RP, na długo ugruntuje władzę obecnej
koalicji, a przejęcie sterów partyjnych przez „delfina” - M.
Morawieckiego, uczyni z PiS-u partię „nowoczesnej prawicy” -
bezideową zbieraninę, złączoną pokomunistyczną „wspólnotą
brudu”.
Drodzy Państwo.
OdpowiedzUsuńTa wyśmienita analiza Pana Aleksandra, ten, do bólu prawdziwy ogląd otaczającej nas rzeczywistości, nie napawa optymizmem. Jest bardzo źle i prawdopodobnie to "źle" zostanie zabetonowane na kolejne, długie lata. W dodatku rękami tych, z którymi jeszcze nie tak dawno wiązaliśmy tak ogromne nadzieje. Ale przecież - jak trafnie zauważa Oswald Spengler - optymizm jest tchórzostwem i jako taki (Mackiewicz) nie zastąpi nam Polski.
Jest jeszcze dobry Pan Bóg na niebie, który - jeśli tylko zechce - potrafi w ułamku sekundy wszystkie sprawy ustawić we właściwym porządku. Ufajmy Mu więc bezgranicznie, módlmy się i róbmy swoje. Róbmy swoje!
Pozdrawiam wszystkich Państwa i życzę pogody ducha. CT
Sir,
OdpowiedzUsuńKomentuję u Pana od połowy 2009 r. i myślałam, że nic z rzeczy "okołoblogowych" nie jest mnie w stanie zaskoczyć, a jednak... :)
Kiedy usiłowałam otworzyć ostatni Pański wpis, pojawiło się najpierw OSTRZEŻENIE ze strony... Google! Przezornie je skopiowałam:
Ostrzeżenie dotyczące zawartości
Treść bloga, którego zamierzasz wyświetlić, może być przeznaczona tylko dla dorosłych. Zazwyczaj Google nie sprawdza ani nie zatwierdza treści blogów. Więcej informacji o naszych zasadach dotyczących treści można znaleźć w Warunkach korzystania z usługi Bloggera.
ROZUMIEM I CHCĘ KONTYNUOWAĆ Nie chcę kontynuować
==
To tak śmieszne w swoim idiotyźmie, że najpierw parsknęam śmiechem, a wkurzyłam się dopiero po chwili.
Czy Panu lub komuś z Państwa też się coś takiego przydarzyło?
Pozdrawiam serdecznie
PS. Zaczynam wprowadzać określenie: "Gupi jak gugle. Gul, gul, gul...".
Ad meritum:
OdpowiedzUsuńPańska analiza świetna, i całkowicie się z nią zgadzam. Jednak komentarz rozwinę może pod wieczór, bo nawet wirtualny kontakt z FLĄFROWATĄ RZECZYWISTOŚCIĄ III RP wywołuje we mnie fizyczny wstręt. I jestem pewna, że Pan to doskonale rozumie.
Pozdrawiam raz jeszcze i gratuluję tekstu. Dobrze, że Pan jest!
CT,
OdpowiedzUsuńNie oceniałbym sytuacji jako „bardzo złej”. Tylko z jednego powodu – perspektywy, w jakiej oceniam sprawy polskie.
Pisałem już wielokrotnie, że w naszej historii były okresy, gdy wydawało się, że nie należy oczekiwać żadnej nadziei i nic, lub niewiele, zależy od nas.
Dziś sytuacja jest zgoła inna i póki są ludzie gotowi udźwignąć ciężar odpowiedzialności, póki możemy działać w warunkach (wprawdzie ograniczonej) wolności, nie można mówić, że „złe zostanie zabetonowane na kolejne, długie lata”. Zbyt wiele zależy od nas.
Szczerze polecam spojrzenie z perspektywy dalszej, niźli sprawy bieżące i „okresy wyborcze”. Nie po to, by budzić próżne nadzieje, ale dlatego, że nasza historia jest księgą, z której warto czerpać naukę, inspirację i odwagę.
Ufać Bogu i robić swoje – jest najlepszym zadaniem na ten czas.
Bardzo Panu dziękuje i pozdrawiam
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńRzadko się zdarza, by Google robiło coś sensownego, ale ten komunikat - „Treść bloga, którego zamierzasz wyświetlić, może być przeznaczona tylko dla dorosłych”, zawiera spory ładunek prawdy.
Proszę pamiętać, że to nie jest miejsce dla „sieciowych patriotów”, „werbalnych antykomunistów”, różnych „ciotek rewolucji” i nieopierzonych „analityków”.
To miejsce dla ludzi dorosłych, którzy wiedzą, po co żyją, czego szukają i do czego dążą. Dorosłość jest nieodzowna, by zmierzyć się z różnymi tematami, jakie poruszamy na tym blogu, a jej brak – co jest przypadłością niezależną od wieku, utrudnia przebrnięcie przez niektóre teksty.
Mówiąc zaś poważnie – ja nie dostrzegłem takiego komunikatu, ale otrzymałem informacje również od innych osób. Zweryfikowałem ponownie ustawienia bloga i zwróciłem się w tej sprawie do blogspotu.
Może komunikat wyświetla się tylko tym, którzy czują się młodzi duchem :)
Bardzo dziękuję za życzliwą ocenę, jak i za to, że narażając się na kontakt „z FLĄDROWATĄ RZECZYWISTOŚCIĄ III RP” (jakże celne określenie) chce Pani pozostawić tu komentarz.
Pozdrawiam serdecznie
Kiedyś brałem pana za kogoś innego, nigdy nie wierzyłem w "dobrą zmianę". Przecież wiadomo kto siedział przy okrągłym stole. Polaków było 20% i ten kierunek pozostał do dziś. Kapitał, czy to polityczny, czy też finansowy zbudowany na śmierci, to wspólny mianownik dla "wybrańców". Ludzi samodzielnie myślących jest, może 15-20%.
OdpowiedzUsuńDokładnie opisuje Pan to co na zewnątrz widać, ale brak jest geopolitycznego tła tych wydarzeń, których III RP jest przedmiotem od tzw. transformacji ustrojowej.
OdpowiedzUsuńTo tło bardzo celnie wyraził kiedyś Maciej Zalewski, na początku prezydentury Wałęsy polityk Porozumienia Centrum i sekretarz Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w rozmowie z filmowcem Jerzym Zalewskim, co ten utrwalił w swojej książce pt. "Dwa kolory" :
(...)
Czego dowiedziałem się w Ameryce - tak ma być. Drugą lekcję otrzymałem, kiedy byłem w BBN i kiedy rozmawiałem z szefem CIA, który też mi powiedział, że tak ma być: „Zostawcie tych agentów, zostawcie tych szpiegów, wszyscy jak mieli być odwróceni, to zostali odwróceni, pracują na rzecz nowego układu. Zostawcie to w świętym spokoju. Wszystkie wasze pomysły są pomysłami idealistów, którzy nie rozumieją układu. Tak ma być.
(...)
Timur K.
OdpowiedzUsuńA to było tak.
Bociana dziobał szpak.
A potem była zmiana
i szpak dziobał bociana.
Potem były jeszcze trzy zmiany.
Ile razy szpak był dziobany?
Długo czekał, nareszcie MA TO!
Czy powrócą też "piękne Tomki?"
Będzie ciekawie, prawda Panie Aleksandrze?
Pozdrowienia sierpniowe dla drogiego Pana i wszystkich, czytelników, sympatyków i wspomożycieli "BEZDEKRETU". :)
Panie Akeksandrze,
OdpowiedzUsuńCzy podtrzymuje Pan swoją prognozę "o świetlanej przyszłości PiS", a to co od tygodni obserwujemy w politycznej mafii, łącznie ze zgonami w więzieniach i "śmiercią milionera", to tylko szantaże i wymuszenia przedwyborcze, czy jednak - przestawianie wajchy?
W kontekście międzynarodowym: powszechna zgoda, od UE po USA, na kooptację (i przywództwo?) - Rosji Putina, powoduje, że nie wygląda to dobrze dla Polski.
Pozdrawiam serdecznie
"Powie ktoś – przecież ludzie reżimu PO-PSL prowadzili jeszcze bardziej nędzną i fałszywą politykę, przecież kłamali na potęgę i traktowali naszych rodaków niczym stado idiotów."
OdpowiedzUsuńAle ale, gdyby nie taśmy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" to możliwe, że nadal by oni rządzili. Rządy PiS to nie jest wybór mniejszego zła, to są w końcu pro-polskie rządy. W dodatku panuje w PiS dyscyplina i patrzą swoim na ręce - vide CBA. Oczywiście komuś mogą się nie podobać ich sympatie amerykańsko-izraelskie, ale sympatie niemiecko-rosyjskie PO-PSL były aż nadto widoczne. Lepiej mieć przyjaciół daleko, niż wrogów blisko, tak strawestuję znane powiedzenie.
Urszula Domyślna,
OdpowiedzUsuńPani Urszulo,
Podtrzymuję w całości.
Rzeczy,które obserwujemy są raczej dowodem "sprzątania" przed II kadencją niż wyrazem "przestawiania wajchy".
Proszę zauważyć, że efekty sprzątania skutecznie wyciszyły niektóre zagrożenia, np. ze strony bohaterskiego biznesmena, który wespół z kelnerami nagrywał decydentów.
Jeśli zaś idzie o kontekst międzynarodowy, warto pamiętać, że przyszłoroczne wybory w USA mogą zmienić prorosyjski kurs obecnej administracji.
Poparcie dla Trumpa jest dziś bardzo niskie i nic nie wskazuje, by miało to ulec zmianie. Dlatego w najbliższych miesiącach, wolno się spodziewać, że prezydent USA będzie chciał "zapracować" na kolejną kampanię rosyjskiej "pomocy". Mam na myśli ingerencję Rosji w proces wyborczy.
Nadzieja w tym, że po doświadczeniach z roku 2016, Amerykanie potrafią odeprzeć to zagrożenie.
Nie mam wątpliwości, że jeśli kampania będzie autentycznie wolna, Trump straci fotel prezydencki.
Wbrew temu, co będą wówczas krzyczeli propagandyści III RP, byłaby to dobra wiadomość dla Polski.
Pozdrawiam serdecznie
Pięknie dziękuję za odpowiedź, Sir :)
UsuńA czy wie Pan, co w tym wszystkim jest nazabawniejsze? Otóż pomimo tak korzystnych dla PiS Pańskich przepowiedni, Oni zdają się jeszcze bardziej Pana nie cierpieć.:)) Jak widać, nie wystarczają świetlane prognozy, trzeba jeszcze, po bolszewicku, się ukorzyć, uwielbić Prezesa, złożyć solenną samokrytykę i wtedy - może, może.... :))
Śmiech pusty bierze, prawda?
Pozdrowienia serdeczne
PS. W przeciwieństwie do Mistrza uważam, że Trumpowi uda się, niestety, wygrać ponownie.
26 sierpnia - Święto MBCz
OdpowiedzUsuńMatka Boska Częstochowska, ubrana perłami,
Cała w złocie i brylantach, modli się za nami.
Aniołowie podtrzymują Jej ciężką koronę
I Jej szaty, co jak noc są gwiazdami znaczone.
Ona klęczy i swe lice, gdzie są rany krwawe,
Obracając, gdzie my wszyscy, patrzy na Warszawę.
O Ty, której obraz widać w każdej polskiej chacie
I w kościele i w sklepiku i w pysznej komnacie
W ręku tego, co umiera, nad kołyską dzieci,
I przed którą dniem i nocą wciąż się światło świeci.
Która perły masz od królów, złoto od rycerzy,
W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy,
Która widzisz z nas każdego cudnymi oczami,
Matko Boska Częstochowska, zmiłuj się nad nami!
Jan Lechoń