czwartek, 23 maja 2019

GDYBY PAN COGITO ODWAŻYŁ SIĘ STRZELAĆ...


Jakaż może być dyskusja, gdy wszystko postawione jest właśnie do góry nogami. Słowa mają tu znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego. Odbierz ludziom pierwotny sens słów, a otrzymasz właśnie ten stopień paraliżu psychicznego, którego dziś jesteśmy świadkami. To jest w swej prostocie tak genialne, jak to zrobił Pan Bóg, gdy chciał sparaliżować akcję zbuntowanych ludzi, budujących wieżę Babel: pomieszał im języki.
- Więc jakiż jest, twoim zdaniem, sposób przełamania tego zbiorowego paraliżu, wywołanego hipnozą kłamstwa?
- W każdym razie nie można go szukać na drodze polemiki. Sam fakt bowiem polemiki wciąga w orbitę i przenosi nas w płaszczyznę bolszewickiego absurdu.
- Więc jaki? Powiedz.
- Należy go szukać na drodze równie prostych odruchów psychicznych: strzelać!
- Jak to, strzelać? Do kogo?
- Zwyczajnie. Po prostu. Do bolszewików.

Dialog z „Drogi donikąd” Józefa Mackiewicza, brzmi dziś złowrogo i nieprzystępnie. Dla wielu jest równie niepojęty, jak hieroglify z wyspy File i równie przerażający, niczym wezwanie do zabijania Żydów. Nie tylko dlatego, że w mniemaniu większości nie ma dziś komunizmu ani żadnych bolszewików, ale z powodu lęku, jaki wywołują słowa nazbyt jaskrawe.
Jak przyjąć równie „prosty odruch” i słowa bez światłocienia, jeśli - nam strzelać nie kazano?
Nie kazano nazywać rzeczy po imieniu ani nadstawiać pięści zamiast policzka.
Nie pozwolono dostrzegać Obcych, zabroniono pamiętać i wiedzieć.
Ludzi, którzy na nienawiści oparli swój reżim i chcieli nas „jednać” z wrogami polskości – mamy nazywać Polakami.
Hierarchom – za ich zaprzaństwo i hańbę „pojednania” z kremlowskim bandytą – winniśmy szacunek.
Kazano nam cieszyć się kłamstwem o „zasypywaniu podziałów” i „odbudować wspólnotę” z łotrami, którzy żałobę nazywali nekrofilią i szydzili z ludzi modlących się przed krzyżem.
W miejsce tego, co prawem ludzi wolnych, nakarmiono nas mitologią demokracji i łgarstwem o „podziałach wśród Polaków”.
Wszystko zaś po to, byśmy w zderzeniu z agresją Onych – byli bezbronni. Bezbronni tym bardziej, im łatwiej uwierzymy w łgarstwo, jakoby reakcje rzekomej „opozycji” wynikały z „różnic politycznych i światopoglądowych”, były „prawem demokracji” i symptomem „pluralizmu”.
Pytania, które  Mackiewicz zadał w roku 1947 –„jak można na dłuższą metę wychowywać naród politycznie, bez przeprowadzenia „kanciastej” granicy pomiędzy pojęciami tak prymitywnymi jak: „sojusznik” i „najeźdźca”, „wierny” i „zdrajca”, „swój” a obcy, czy wrogi „agent”- nikt nie odważy się powtórzyć.
 „Kanciaste granice” dawno zostały zamazane, by żaden z Polaków nie odważył się zdefiniować zdrajcy, wroga i obcego.
Cóż po tym, że dziesiątki polityków i medialnych demiurgów dywaguje dziś o „chorych z nienawiści” i w ludziach rzekomej „opozycji” widzi „targowicę” i „spadkobierców komuny”?
Co po oracjach o walce ze „złogami komunizmu” i deklaracjach potępienia „antypolskiej narracji”?
Jaki pożytek z tradycji Żołnierzy Niezłomnych, jeśli ci, którzy nią gęby wycierają, bełkoczą o „konsensusie” z sukcesorami komuny i „porozumieniu” z antypolską hołotą?
Co po wspomnieniach o II Rzeczpospolitej, jeśli rządzą nami wyznawcy niewolniczego „georealizmu” i piewcy „przyjacielskich relacji” z Niemcami i Rosją?
Lęk, jaki towarzyszy mitologom demokracji nie pozwala przekroczyć granicy magdalenkowego szalbierstwa ani zmierzyć się z prawdziwą dychotomią My-Oni.
Nikt z tych, którzy sławią wolność okrągłostołowej pseudo państwowości, nie odważy się rozstrzygnąć:
- Jest III RP bękartem PRL-u, sukcesją sowieckiej okupacji i obrazą wolnej Rzeczpospolitej, czy przez trzy dekady tego państwa doświadczaliśmy zbiorowych imaginacji, a supremacja ludzi o sowieckim rodowodzie, to dowód ich potencjału intelektualnego i wyższości moralnej?
-Jest błąd semantyczny w definicji człowieka sowieckiego i władza takich postaci nie dowodzi  trwałości komunizmu, czy może definicja okazuje się prawidłowa, zaś buta homososów potwierdza stan naszego zniewolenia?
- Są w III RP stada apatrydów, zdrajców i wrogów polskości, czy też na postawach antypolskich, zaprzaństwie i nienawiści opiera się dziś model „nowoczesnego patriotyzmu”?

         Jeśli w realiach tego państwa wciąż znajdujemy rys komunistycznego piekła - wolno nam karmić się kłamstwem o „śmierci komunizmu” i wierzyć, że od trzech dekad przemierzamy „wielki plac czyśćca”?
Kto dał nam prawo zamykać oczy na piętno tej sukcesji – tylko dlatego, że widząc ją, bylibyśmy zmuszeni do porzucenia fałszywych dogmatów? 
A skoro nie ma logiki, pytań ani odpowiedzi - płaszczyzna bolszewickiego absurdu wytycza naszą świadomość i dialog z Mackiewicza musi wydawać się polityczną fikcją.
Słowa pisarza pochodzą z epoki, do której chętnie odwołują się politycy „obozu patriotycznego”. W czasach, gdy Mackiewicz pisał „Drogę donikąd”(1955) żyli jeszcze Żołnierze Niezłomni.
Dla nich - „Strzelać. Zwyczajnie. Po prostu. Do bolszewików”- było nakazem i polską powinnością.
Co znaczą dziś i jak wypełnić obowiązek ludzi wolnych?
Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie namawiał do wygnania moskiewskich wasali, wieszania zdrajców, golenia łbów kolaborantom i Obcym. Nie z powodu „humanitaryzmu” czy lewackiej poprawności, ale zwyczajnie – z poczucia odpowiedzialności, w której wzgląd na realia III RP nie pozwala oczekiwać rzeczy niedopuszczalnych.
Nawet darzyć ich nienawiścią – byłoby zbyt wiele, bo jej niszczycielskie skutki niewarte postaci tak marnych.
Ale zaprzeczać ich obecności, nadawać wartość ich łgarstwom, zwać ich Polakami lub polityczną „opozycją” – jest aktem tchórzostwa i draństwa, których nie rozgrzeszają żadne mitologie  demokracji.
Jeśli polskość ma być więcej niż łatwym sentymentalizmem i prowadzić do odrodzenia prawdziwej wspólnoty, musi odrzucić wszystko co proponują nam Obcy: z ich mediami, establishmentem i „elitami” przywleczonymi na ruskich czołgach. Nie tylko ze względu na dyskursywną nicość i semantyczne zaprzaństwo, ale dlatego, że niemożliwe jest budowanie społeczności ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa.
Jeśli patriotyzm ma nie być łzawym wspomnieniem, a honor kategorią z przeszłości - „pogarda dla szpiclów katów tchórzy” – to nie werset z wiersza Herberta, ale obowiązek, przed którym nie wolno uciekać.
Fałszerze języka, dla których „słowa mają znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego”, nie mogą nam mówić – co i jak powinniśmy robić.
Strzelać” do nich – to zignorować ten przekaz, nie słyszeć go i nie oglądać.
Mogą panowie Kaczyński i Duda pochylać się w nad bełkotem „opozycji” i spełniać żądania antypolskiej hałastry – bo nie sobie wyrządzają krzywdę, lecz tym, którzy uwierzyli, że w imię partyjnych interesów nie wolno zła nazywać po imieniu.
Zdrajcy paktujący z wrogiem i ślący donosy do brukselskich eurołajdaków, nie mogą jednak dyktować warunków polskości.
Strzelać” do nich – to uznać takich  za Obcych i wykluczonych z polskiej wspólnoty.
Mogą panowie Kaczyński i Duda nawoływać do „porozumienia i dialogu”, a nawet „wybaczać” - nie w swoim imieniu, bo nie oni płacą cenę za zabójczy mezalians z Obcymi.
Piewcy ruskich łgarstw i szydercy ze śmierci Polaków, nie narzucą nam swoich „poglądów”. ”Strzelać” do nich – to zbojkotować zachowania, które nie mieszczą się w polskiej tradycji, skazać na hańbę i zapomnienie.
Mogą panowie Kaczyński i Duda tłumaczyć to „pluralizmem” i „prawem demokracji”, bo nie im zabrano marzenia o Niepodległej, gdy zastąpiono je państwem esbeków i kanalii.
Zawodowi kłamcy, półgłówki i propagandyści – nie są Polakom do niczego potrzebni.
Strzelać” do nich – to odmówić „polemiki” z łajdactwem, a wytworom owych miernot, cech racjonalności.
Mogą panowie Kaczyński i Duda słać apele do wrogich gadzinówek i traktować z atencją pospolitych chamów, bo kto raz został zakładnikiem mitologii demokracji, zawsze będzie głupcem i niewolnikiem.

Gdyby jednak przyszło komuś do głowy praktykować logikę mackiewiczowską – czeka go samotność.
Tam, gdzie większość akceptuje życie w kłamstwie i dobrowolnie uczęszcza „na przyspieszone kursy padania na kolana” – „postawa wyprostowana” i logika mackiewiczowska stają się niedościgłą metaforą, a ludzi, którzy chcieliby je przyjąć, skazują na wykluczenie.
Tacy nie znajdą sprzymierzeńców. Ani wśród wyznawców partii rządzącej ani w kręgu autorytetów i zaprzedanych intelektualistów. Tym bowiem, wystarczy dar medialnego namaszczenia i bojaźliwa pewność, że propaganda chroni od wszelkich wątpliwości.
Gdyby więc Panu Cogito zamarzyło się „strzelać” i wbrew logice tłumu uwierzyć słowom Mackiewicza – niech będzie gotów powtórzyć za Mistrzem:
Kiedyś nazwałem tę drogę "donikąd". Dziś uznana została przez "instynkt narodu" za docelową.
W tym zdaniu nie ma (złośliwej) ironii. Jest tylko stwierdzenie faktu.
Nie ja wygrałem.
Wygrali ci, którzy organizują "instynkt narodu".
Ja przegrałem z kretesem.
Więc proszę o pobłażanie”.


***


Przepraszam tych, którzy oczekiwali nowego tekstu. 
Wobec farsy, której nawet nazywać nie warto i wydarzeń uwłaczających ludziom rozumnym, ten wpis - z 17 maja 2017 roku, oddaje wszystko, co chciałbym powiedzieć.


10 komentarzy:

  1. Sir,

    Myślę, Panie Aleksandrze, że dziś nawet nie trzeba by było strzelać!

    Mamy do czynienia z niewyobrażalnymi tchórzami, którzy tromtadracją przykrywają paniczny strach przed gniewem oszukanych i okradzionych ludzi.

    Wystarczyołby, ŻEBYŚMY ODWAŻYI SIĘ ZAPROTESTOWAĆ W KRYTERIUM ULICZNYM I W TYM PROTEŚCIE WYTRWAĆ.

    Jestem zresztą pewna, że wkrótce i tak do tego dojdzie. Wtedy, kiedy przekonamy się, że "nasze państwo" (III RP) jest kompletnym bankrutem, który nas dodatkowo zadłużył na pokolenia.

    Daj Boże, żeby wówczas nie było za póżno!

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    PRZYPOMINAM: BOJKOT WYBORÓW TO (na razie) JEDYNA NASZA BROŃ PRZED ZNIWOLENIEM!

    OdpowiedzUsuń
  2. Drodzy Państwo, Szanowny Panie Aleksandrze,
    "Przepraszam tych, którzy oczekiwali nowego tekstu".
    Niech Pan nie przeprasza, bo kilkanaście lat publicystyki - nie wpisów, a artykułów i analiz - na najwyższym poziomie ustawiło poprzeczkę na wysokości nieosiągalnej dla większości dostarczycieli dobrze płatnych o marnej jakości wpisów w mediach wszelkich nurtów. "Roczniki Bez dekretu" są tego najlepszym świadectwem:http://www.polecane.lektury.rodaknet.com/pl_ebooki_roczniki_scios.html
    Czas i myśl Pana w tym czasie przekazana Czytelnikom daje odpowiedź na wiele pytań oraz dostarcza, aż nadto sugestii dotyczących postaw Polaków, które nie przyniosą im wstydu.
    Nie ma takiej okazji, ważnego wydarzenia, święta, które nie znalazłoby odbicia w Pana publicystyce. Nie jest więc niczym nadzwyczajnym w Pana niezwyczajnej sytuacji przytaczanie tekstów "nie nowych", bo ich przenikliwy uniwersalizm ich nie dezaktualizuje.
    Mało tego jestem przekonany, że dla wielu "nie nowe" zawiera wiele nowości.
    Nauka to powtarzanie, aż do utrwalenia.
    Zatem powtarzajmy, a decyzję co i kiedy pozostawmy Mistrzowi.
    I wspierajmy Go, bo bez tego powtórek "z przerobionego materiału" będzie więcej dzięki nadgorliwości i służalczości "patriotów tej zmiany".

    Pozdrawiam wszystkich Państwa i Gospodarza


    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety ale sam boi się Pan tego co napisał:
    "Słowa mają tu znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego."
    Jeżeli "strzelać" oznacza "brak polemiki" to właśnie uległ Pan dyktatowi poprawności politycznej.
    Strzelać znaczy - strzelać, zwyczajnie, po prostu.
    A to trzeba umieć i mieć czym. Dlatego elity III RP niezależnie od frakcji czy liberalnej , czy pobożnej jako najważniejszy aksjomat po "demokracji" uważają ograniczenie dostępu do broni i wyszkolenia strzeleckiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mikrobi,

      Dziękuję za tak bezcenną uwagę.
      Proszę strzelać.

      Usuń
  4. "RESZTA NIE JEST MILCZENIEM, ALE NALEŻY DO MNIE..."

    ĆŚŚŚŚ... klik!

    Teraz masz spokój Hamlecie zrobiłeś co do ciebie należało
    i masz spokój Reszta nie jest milczeniem ale należy do mnie
    wybrałeś część łatwiejszą efektowny sztych
    lecz czymże jest śmierć bohaterska wobec wiecznego czuwania
    z zimnym jabłkiem w dłoni na wysokim krześle
    z widokiem na mrowisko i tarczę zegara



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani nam witać się ani żegnać żyjemy na archipelagach
      a ta woda te słowa cóż mogą cóż mogą książę.

      Usuń
  5. Pani Urszulo,

    Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której nasi rodacy wyszliby na ulicę. Może, gdyby zabrano „michę” i wyłączono telewizory?
    Sądzę, że przez trzy dekady tego państwa, skutecznie nas spacyfikowano i pozbawiono wyższych aspiracji.
    W efekcie - nie jesteśmy społecznością zdolną do oporu i możemy jedynie pomarzyć o potencjale Francuzów, Bułgarów czy Rumunów. To skutek przyzwolenia na magdalenkowe szalbierstwo, na nierozliczenie zbrodni smoleńskiej, na (niedostrzeganą przez większość „prawych”) bezkarność zdrajców i obecność kanalii. Przekraczając kolejne granice upodlenia – a dzisiejsza buta Obcych jest tego dowodem, staczamy się do roli „masy”,którą można dowolnie kształtować.
    Jak pisał Norwid - „Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami”.
    Jeśli rok 2015 miałby oznaczać jakąkolwiek „zmianę”, to tylko wtedy, gdybyśmy dostali owe „skrzydła u ramion”. A skoro-zdaniem niektórych, dostaliśmy je, w postaci reprezentacji politycznej „naszych interesów”, dlaczego nadal „zamiatamy ulice” i godzimy się z arogancją Obcych?
    Zwracam uwagę na niedawną deklaracje M.Morawieckiego -”Polacy chcą spokoju, normalności, nowoczesności. PiS stara się w najlepszy możliwy sposób dostarczyć Polakom te dobra”.
    Pomijam już oczywisty fałsz tej wypowiedzi – bo jakiż to „spokój” zapewnia nam PiS, jeśli wrzask esbeków zakłóca obchody 13 Grudnia, dewianci mogą deprawować nasze dzieci, a antypolska hołota bezcześci wizerunek Matki Bożej? Jest dla mnie oczywiste, że przyczyna tych zachowań tkwi w słabej, nieudolnej władzy, która przyzwoleniem na panoszenie zła, ośmiela i aktywuje wszelkie kanalie.
    Wypowiedź Morawieckiego brzmi jednak na tyle poprawnie i tak zwodniczo, że niewielu zastanawia się nad sensem takich słów w realiach III RP.
    W realiach państwa, które nie rozliczyło żadnej zbrodni komunistycznej, nie rozstało się ze spuścizną sowieckiej okupacji, nie napiętnowało zdrajców i bandytów.
    Państwa, które nie chce znać prawdy o swoich korzeniach i „elitach”, które ukrywa wiedzę o setkach nieprawości i odrzuca obowiązek wyjaśnienia zbrodni smoleńskiej.
    Jeśli w takim państwie, ktoś uważa „spokój” za najwyższą wartość, a „normalność” identyfikuje z przemilczeniem setek patologii – nie jest wyrazicielem polskich aspiracji, lecz ich zabójcą i grabarzem. „Nowoczesność” takiego państwa została sprowadzona do rozdawnictwa pieniędzy i niewolniczego małpowania „zdobyczy” Zachodu.
    A skoro nasi rodacy aprobują politykę grabarzy i cieszą się na myśl o „świętym spokoju” - czy można oczekiwać od nich rzeczy niewykonalnych?

    Pozdrawiam Panią serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. rodakvision1,
    Szanowny Panie Mirosławie,

    Bardzo dziękuje za tak życzliwe „rozgrzeszenie”. Ponieważ dziś docenia się wyłącznie „przeżuwaczy bieżączki” i w cenie jest szybkie komentowanie, coraz to nowych „wrzutek” medialnych, ucieszyło mnie zdanie z Pańskiego komentarza: „Nie ma takiej okazji, ważnego wydarzenia, święta, które nie znalazłoby odbicia w Pana publicystyce”.
    To zdanie dowodzi, że bardzo trafnie postrzega Pan moją publicystykę i nie stawiając mi wymogu komentowania wszelakich bredni, odczytuje w tych tekstach odniesienia do spraw bieżących.
    Odniesienia ukazywane z zupełnie innej perspektywy, niż czynią to media IIIRP.
    Aparat medialny tego państwa – od zarania nastawiony na manipulacje i działanie w interesie „władzy”, sprowadza zainteresowanie odbiorcy do zakresu pobudzenia prymitywnych instynktów: gniewu, złości, zawiści, czasem euforii i bezmyślnej adoracji. Zawsze jest to gra na emocjach – bez głębszej refleksji lub próby odpowiedzi na ważne pytania. Zawsze chodzi o poruszenie uczuć, nigdy – o wzbudzenie myślenia.
    Łatwo prześledzić ten mechanizm na przykładzie partyjnych mediów PiS, w których 90 proc. miejsca poświęca się nagłaśnianiu słów i zachowań Obcych, zwanych tu „opozycją”.
    Odbiorca ma skupiać uwagę na tym, co powiedział lub napisał ten, czy inny nieszczęśnik, a efektem tego skupienia ma być lęk, złość, zaskoczenie, odraza, itp. Zdaniem małych demiurgów, którzy zarządzają owymi mediami, takie uczucia mają „mobilizować” partyjny elektorat i ukazywać „pozytywne różnice”, w zetknięciu z mądrością i dobrodusznością ludzi z partii Kaczyńskiego.
    Ponieważ przeciętny odbiorca, już po dwóch minutach od przeczytania bełkotu Tuska, Schetyny, Mazguły itp. nie pamięta tych słów, a sam orator zapomina je po kolejnej godzinie, wartość takiego „poznania” jest żadna. Pozostają z niego nieokreślone „wrażenia” i „odczucia”, których odbiciem są żenujące pyskówki oraz wzmożone „komentowanie” na forach internetowych. Tworzy to pozory jakiegoś „życia politycznego” i stanowi użyteczny „wentyl bezpieczeństwa”.
    Gdyby odbiorca nie musiał skupiać się na tym bełkocie, za to przypomniano by mu, że od dwóch lat leży w prokuraturze zawiadomienie w/s zdrady dyplomatycznej Tuska, że nigdy nie prześwietlono działalności Schetyny w latach 90-tych, a ów Mazguła winien być otoczony „czułą” opieką kontrwywiadu i prokuratury, partia rządząca nie odniosłaby żadnego pożytku z takiego przekazu. Byłby on zgodny z interesem społecznym, ale zabójczy dla interesu partyjnego.
    Dlatego prostackie, nachalne nagłaśnianie występów Obcych - to jedyny sposób angażowania uwagi odbiorcy. Na tej metodzie opierają się wszelkie publikacje i „analizy” partyjnych mediów.
    Wiem, że wielu z tych, którzy odwiedzają bezdekretu, uważa mój przekaz za nazbyt trudny, nudny i „oderwany od rzeczywistości”. Tak właśnie procentuje metoda partyjnych wyrobników, którzy własne braki intelektualne i służbę partii, osłaniają promowaniem bełkotu Obcych.
    Oni nie muszą pisywać o żadnych projektach, planach, ideach. Nie muszą sięgać do historii, ani przeprowadzać rzetelnych analiz. Nie muszą szukać odpowiedzi na żadne pytania ani przypominać „władzy” o niewygodnych tematach.
    Ich rola – zatrutych przekaźników, dokonuje się poprzez rezonowanie Obcych i pochwałę rządzących.
    Na nic więcej nie ma miejsca i niczego więcej nie oczekują odbiorcy tych mediów.

    Dziękuję Panu i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. *Wizyta*(!) *polskiej ekipy* pod Smoleńskiem

    [Antoni Macierewicz] mówił również o wizycie polskiej ekipy pod Smoleńskiem. - Zdjęcia wraku tupolewa będą mogły być robione tylko przez Rosjan. Polacy będą mogli natomiast wyznaczać miejsca, w których te zdjęcia będą wykonywane. Takie warunki zostały przyjęte przez prokuraturę. We wrześniu tego roku mija termin, w którym Rosjanie zostali zobowiązani przez Radę Europy do zwrotu wraku. Rosjanie za wszelką cenę chcą uniemożliwić jego badanie. Robią pozorne ustępstwa - podkreślił.

    Więcej w całej audycji.

    https://polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2316276,Antoni-Macierewicz-Rosja-probowala-wplynac-na-wynik-wyborow

    OdpowiedzUsuń
  8. cd.

    "Próbki" pewnie też będą pobierane przez Rosjan?
    Symptomatyczny początek "jeszcze nowszego otwarcia"...


    Panie Aleksandrze,

    Od lat jesteśmy karmieni ludową mądrością pt. "My nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych". - Czy to aby do końca prawda? - Przecież "ruszyli"! - Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, najwyżych dowódców WP, polskie elity.

    Po dziewięciu latach III RP przyjmuje chyba oficjalnie orzeczenie tzw. komisji Millera? - Bo raport podkomisji Macierewicza przemknął tylko cichaczem przez media, jej przewodniczącego pozbawiono stanowiska ministra ON, a w internecie znów pojawiają się obelżywe ataki na prof. Wiesława Biniendę i in. członków podkomisji smoleńskiej

    Obecna "polska ekipa" to, jak rozumiem, prokuratorzy...?

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    OdpowiedzUsuń