wtorek, 15 marca 2016

TAKTYKA KOMPROMISU – PRAKTYKA ZDRADY

Kto  w obliczu agresji i kampanii nienawiści ze strony sukcesorów komunizmu mówi dziś o porozumieniu i dialogu, jest skończonym durniem lub zdrajcą sprawy polskiej.
Nie ma też groźniejszych nawoływań, od postulatu fałszywej zgody narodowej – osiągniętej za cenę naszych dążeń i prawdy o realiach III RP.

Każdy kompromis prędzej czy później musiał się zakończyć agenturą. Po prostu dlatego, że międzynarodowy komunizm nie jest zainteresowany w kompromisie istotnym, dwustronnym. Nie zna kompromisu, bo gdyby go znał - nie byłby komunizmem... Zna tylko taktykę kompromisu” – pisał Józef Mackiewicz w „Zwycięstwie Prowokacji”.
Ponieważ w komunizmie „słowa mają znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego”, nikt lepiej od komunistów i ich spadkobierców nie opanował sztuki terroryzmu semantycznego, czyniąc z „taktyki kompromisu” skuteczną i porażającą broń.
Powstrzymajmy wspólnym wysiłkiem widmo wojny domowej. Nie wznośmy barykad tam, gdzie jest potrzebny most. […] Istnieje nadrzędny cel, jednoczący wszystkich myślących, odpowiedzialnych Polaków: miłość ojczyzny, konieczność umocnienia z takim trudem wywalczonej niepodległości, szacunek dla własnego państwa. To najmocniejszy fundament prawdziwego porozumienia.” - głosił W.Jaruzelski w przemówieniu radiowo-telewizyjnym z 13 grudnia 1981 roku, anonsującym krwawą rozprawę z Polakami.
Tak, nie ma nic bardziej haniebnego niż wywoływanie takiej zimnej wojny domowej, z marzeniem o gorącej wojnie domowej” […] „Na tym polega dzisiaj ten największy polski dylemat, jak uniknąć tego, aby takie użyteczne, takie trywialne interesy polityczne nie zakłócały nam możliwości budowy wspólnoty narodowej” -  perorował w Sejmie Donald Tusk 13 kwietnia 2012 roku. W tym samym czasie rząd budowniczego „wspólnoty narodowej” wysyłał hordy policyjne na Krakowskie Przedmieście, paktował z kremlowskim bandytą i szkalował pamięć Polaków zamordowanych w Smoleńsku.
Fałsz „porozumienia” i „zgody narodowej” jest naturalną bronią Obcych, podstępnym orężem okupantów i wrogów polskości. Ta załgana retoryka ujawniała intencję oszukania Polaków, ale też zamysł przymusowej integracji polskości i komunizmu. Stosując ów zabieg, Obcy chcieli wedrzeć się w strukturę polskiego społeczeństwa i zmusić je do stworzenia sztucznej wspólnoty. Wiedzieli, że ukazanie różnic dzielących My od Oni i wytyczenie ostrej granicy podziału, byłoby dla nich zabójcze. Dlatego obsesyjnym dążeniem komunistów było tworzenie rozmaitych „frontów jedności narodu”, „rad narodowych” itp. fikcyjnych „wspólnot”, w których  czynnikiem integrującym miały stać się hasła niesione na czerwonych sztandarach. Bliźniacza obsesja, wsparta kazuistyczną retoryką towarzyszyła też grupie rządzącej III RP. Ujawniała lęk przed dychotomią My-Oni i przed wytyczeniem kanciastych podziałów, w których pojęcia „swój” i „obcy” nabierają elementarnego znaczenia i decydują o dokonywanych wyborach.
To nie przypadek, że w czasie historycznej inscenizacji z roku 1989, komuniści wycierali gęby wszystkimi odmianami „zgody” i „pojednania narodowego”.
Przedwyborcze plakaty PZPR z tamtego okresu niosły treści oparte o „taktykę kompromisu” – „Nie  rozmowa,  nie  umowa,  tylko  zgoda  narodowa”, „Głosuj na program zgody narodowej”, „Koalicja zbuduje, niezgoda zrujnuje”.  Ten zaś, który po łokcie unurzał się w polskiej krwi, przybrał wówczas pozę „ojca narodu” i na spotkaniu egzekutywy komitetu warszawskiego PZPR w dniu 11 marca 1989 r. perorował – „Szliśmy długo i mozolnie do obecnej fazy porozumienia, a właściwie dialogu narodowego. […] Chodzi jednakże o to, aby to, co daje szansę zbliżenia, było nadrzędne, większe, wyższe nad podziały.”
Ponad dwie dekady kłamstw i nachalnej propagandy sprawiły, że niewielu Polaków dostrzega dziś prawdziwy kontekst wydarzeń z lat 80/90., a jeszcze mniej ma świadomość, że tzw. okrągły stół nie tylko uratował komunistów od odpowiedzialności za zbrodnie przeciwko narodowi, ale doprowadził do legalizacji PRL-u i zafałszowania naszej rzeczywistości na niewyobrażalną skalę.
Dopiero III RP urzeczywistnia bermanowski postulat „nowej świadomości” i jest obrazem tragicznej w skutkach asymilacji komunizmu i polskości. Budowanie tego tworu powierzono już wrogom ulokowanym wewnątrz społeczeństwa, ukrytym za parawanem rzekomo wolnych mediów, szermujących hasłami prawa i demokracji, okrytych społecznym zaufaniem i przywłaszczonym mianem autorytetów. Prymitywna falsyfikacja języka, tworzenie symulowanych podziałów, rewizja polskiej historii, walka z pamięcią, niszczenie kultury i szkolnictwa, propagowanie zachowań antyspołecznych i amoralnych – wyznaczały drugi i znacznie groźniejszy proces dezintegracji. Dramat polegał na tym, że ten wróg działał za aprobatą ogromnej części społeczeństwa, był uznawany za „swojego”, akceptowany i obdarzony demokratycznym glejtem.
Przez osiem lat doświadczaliśmy rządów regresywnej, promoskiewskiej formacji, stworzonej m.in. przez esbeków Departamentu I SB MSW według wzorca „taktyki kompromisu”. Struktura ta powstała na fundamencie lęku i nienawiści – podniesionych do rangi „programu politycznego”, a nie mając nic do zaoferowania Polakom, odwoływała się do kompleksów, instynktów i prymitywnych potrzeb. Wkrótce pod szyldem tej partii zgromadziło się dość wszelkiego rodzaju renegatów, frustratów i „skrzywdzonej” rządami PiS agentury, by uczynić z niej skansen twardogłowych typów, złączonych wspólnotą nienawiści i żądzą odwetu. Propagandowy mit „partii miłości”, pod którym ukrywano nienawistną retorykę, doskonale wskazywał, z kim i z czym mieliśmy do czynienia. Przed wieloma laty definicję tego stanu przedstawił Mirosław Dzielski, pisząc, że „nienawiść przebrana w szaty miłości i wierząca na dodatek szczerze, że jest miłością – oto czym jest socjalizm.” Dlatego ta grupa i związani z nią ludzie nigdy nie odrzucą agresji i nie zrezygnują z języka nienawiści. To ich jedyna i podstawowa broń, maskowana zawsze komunistyczną „taktyką kompromisu”. Odrzucenie tego narzędzia prowadziłoby do unicestwienia i faktycznej samolikwidacji.
Wydawało się, że doświadczenia ostatnich lat, a w szczególności ogrom tragedii smoleńskiej i ujawnione w następnych latach zachowania tej grupy, doprowadzą do otrzeźwienia Polaków. Świat, który wyłonił się po zamachu smoleńskim, był „miejscem głupców niedostrzegających własnej marności i śmieszności” (jak Leopold Tyrmand definiował „cywilizację komunizmu”). Był też żerowiskiem najgorszych kanalii i plugawych kreatur, które przetrawiały swoje nieszczęsne „5 minut”. Zbudował ich przestrzeń, w taki sam sposób, jak mord katyński uczynił miejsce dla komunistycznych „elit”.
Czas ten odkrył przed nam niewyobrażalne pokłady wrogości i nienawiści, tkwiące w ludziach mieniących się „elitą” dzisiejszego państwa. Obnażył bezmiar obojętności na zło, tryumf fałszu i hipokryzji, ukazał upiorną pustkę i niewolniczą mentalność. Ujawnił też najgłębsze podziały, biegnące nie wzdłuż rzekomych różnic politycznych, lecz w głąb ludzkich sumień i systemów wartości, dotykające samych podstaw człowieczeństwa i narodowej tożsamości.  Doświadczenia płynące z takich wydarzeń, mają moc wyzwalającą - decydują o ocaleniu narodu lub przyspieszają jego upadek. Jednym boleśnie otwierają oczy, innym zatrzaskują drzwi do prawdy.
To wówczas okazało się, że terytorium Polski zaludnia ogromna rzesza apatrydów – bękartów bez ojczyzny i poczucia wspólnoty narodowej, całkowicie obca naszej kulturze i tradycji. Zobaczyliśmy ludzi powtarzający rosyjskie łgarstwa, usłyszeliśmy szyderstwa ze śmierci Polaków, ujrzeliśmy watahę oddającą mocz na znicze i „stróżów prawa” kradnących krzyże i kwiaty złożone ofiarom. Ci sami ludzie czcili pamięć sowieckich najeźdźców, honorowali bandytów i kolaborantów, słali dziękczynne adresy do kremlowskich ludobójców. Nawoływali do „pojednania”, „łączyli w żałobie” i załganym frazesem - „bądźmy wszyscy razem” próbowali  zatrzeć nieprzekraczalne granice. Kto nie wyparł z pamięci tamtych chwil, musiał wówczas zrozumieć, że zamach smoleński nie rozbił nas na „dwie Polski” i nie przeciął linią politycznych podziałów. Obnażył tylko to, co ukrywano przez dziesięciolecia i odsłonił prawdę, której bano się wykrzyczeć.

Pytam więc tych, którzy doszli do władzy i mienią się dziś „patriotyczną reprezentacją” narodu – dlaczego oszukujecie moich rodaków? Dlaczego Obcych każecie nazywać opozycją, a komunistyczną hybrydę  państwem prawa i demokracji?  Dlaczego własną słabość i koniunkturalizm okrywacie komunistycznym sloganem „spokój – dialog – kompromis” i próbujecie zamazać rzeczywistość regułami narzuconymi przez przeciwnika? To nie przypadek, że takim samym hasłem szermują dziś spadkobiercy PZPR. „Bo tam gdzie pojawia się SLD, pojawia się również spokój, dialog, kompromis” - zapewniał W. Czarzasty podczas wyborów samorządowych 2014 r.
Pytam też tych, którzy powierzyli rządy politykom PiS i okazali im zaufanie:
Mamy nazwać rodakami ludzi, którzy na kłamstwie i nienawiści oparli swój reżim, drwili  z praw ludzkich i boskich i chcieli nas „jednać” z wrogami polskości?
Mamy obdarzyć tym mianem pospolitych zamordystów, siewców antypolskich zachowań i ordynarnych fałszerzy pamięci?
Mamy zapomnieć o zdradzie hierarchów i hańbie „pojednania” z kremlowskim satrapą? 
Mamy przyklasnąć kłamstwom o „zasypywaniu podziałów”, których nie stworzyli Polacy i uczestniczyć w „odbudowie wspólnoty” z tymi, którzy żałobę po śmierci bliskich nazywali nekrofilią i szydzili z ludzi modlących się przed krzyżem?
I pytam siebie.
Jak mogę zaufać partyjnym „mężom stanu”, którzy od lat popełniają kardynalne błędy i w roku 2007 oddali władzę za miraże parlamentaryzmu i demokracji III RP? Kto zagwarantuje, że za cenę tego samego mitu nie wystawią nas ponownie na hańbę i upokorzenia?
Mam polegać na politykach, którzy w 2010 roku świadomie wygasili potencjał narodowej mobilizacji  i skierowali go na polityczne manowce?
Jak długo mam wierzyć partyjnym „strategom”, którzy otrzymawszy od nas pełnię władzy i przywilej zaufania społecznego, dobrowolnie weszli w złowrogą  pułapkę demokracji  i poddali swoje działania osądowi unijnych lewaków? Ci ludzie zapomnieli już od kogo dostali wyjątkowy mandat i przed kim zdadzą rachunek?
Mam patrzeć przychylnie, gdy pozwalają Onym montować kolejną kampanię nienawiści i oczerniać mój kraj przed międzynarodową hałastrą?
Mam wierzyć, że szczytem naszych aspiracji są personalne roszady w spółkach skarbu państwa, kosmetyczne liftingi w mediach i służbach specjalnych, zaś lokowanie miernot w miejsce łajdaków to główna gwarancja „dobrych zmian” ?
Mam uznać, że po ośmiu latach tragicznych rządów PO-PSL, po setkach aktów zdrady i zuchwałego bezprawia, najpilniejszą potrzebą jest „program 500 plus” i „szukanie kompromisu” z nienawistną watahą?  
Kto boi się powiedzieć Polakom, że część populacji zamieszkującej nad Wisłą nie należy do narodowej wspólnoty i jest bękartem nieprawego związku komunizmu z polskością, nie powinien stroić się w patriotyczne szaty ani pozorować budowy wolnego państwa.
Komu milsze umizgi do euro-łajdaków i załgana mitologia demokracji , niech nie mami nas obroną polskości i  polskiej racji stanu.
Nie da się zbudować Niepodległej na kompromisie Obcych z Polakami. Kto próbuje takiego szalbierstwa, drwi z naszych marzeń i narodowych aspiracji.
Po to, by nie dokonało się wielkie zamazanie i nie pogrzebało żywych razem z upiorami, trzeba podziału na My i Oni. Trzeba wytyczenia granicy, która położy kres rozmywaniu odpowiedzialności i relatywizowaniu postaw. Trzeba przywódców i siły politycznej, która nie cofnie się przed wrzaskiem Obcych i nie ulegnie szantażom zachodnich łajdaków. Trzeba też woli autentycznej dekomunizacji i zamysłu osądzenia zbrodniarzy i zdrajców.
Na niekonsekwencji i pomieszaniu pojęć – tak charakterystycznych dla środowiska Prawa i Sprawiedliwości, nie da się zbudować nic trwałego.  Dlatego w tym środowisku nie ma dziś miejsca na ozdrowieńczą dychotomię My-Oni ani przyzwolenia na obalenie truchła III RP. Jest za to miejsce na wspieranie kandydatur komunistycznych aparatczyków, uległość wobec medialnych terrorystów i uprawianie mazgajowatej pseudo polityki.
Tym zaś, którzy zastanawiają się, jak w „demokratycznej” III RP można dzielić Polaków na „swoich” i „obcych” i odmawiać polskości sukcesorom komunizmu, odpowiadam - nie można, jeśli wyznaje się antypolską „taktykę kompromisu” i sankcjonuje sowiecką rzeczywistość PRL. Nie można, jeśli kultywuje się zabobon o „śmierci komunizmu”, odrzuca wiedzę o genezie III RP  i fundamentach tego państwa. Nie można, jeśli ponad logikę i doświadczenie dziejowe przedkłada się partyjną dogmatykę i własne interesy.
Józef Mackiewicz, pisarz wyklęty przez komunistów i magdalenkowe „elity”, w swoim ostatnim wywiadzie (wyemitowanym w Redakcji Polskiej Deutschlandfunk 1 lutego 1985 roku) wypowiedział słowa, które już wówczas wywołały wściekłość emigracyjnych cenzorów i zostały usunięte z treści audycji. Dedykuję je ludziom, którzy tkwiąc w oparach dzisiejszych łgarstw i absurdów nie zatracili jeszcze zdrowego rozsądku:
„Dość tego bratania się z komunistami, tej zabawy we wzajemne porozumienie i partykularne solidarności narodowe w imię interesu "państwowego"! Okrzyk, który zerwie się jak wicher, przeskoczy granice, obejmie wszystkich - nie dla "pojednania narodowego", "pojednania społecznego", ale dla wyrzucenia ze społeczeństwa zarazy komunistycznej. Okrzyk, który przywróci rozsądek uciemiężonym i wolnym jeszcze ludziom na świecie. Miejmy nadzieję, że tak stać się może”.

74 komentarze:

  1. Piękny tekst. Ale cóż robić, jeśli apatrydów jest 80-85 procent?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bemol,

      Dziękuję. Jestem przekonany, że proporcje są odwrotne. Onych jest, co najwyżej 10-15 procent.

      Usuń
  2. Kimkolwiek Pan jest, Panie Aleksandrze, jedno jest pewne, jest Pan Wielkim Człowiekiem i ponad wszystko Wielkim Polakiem. Bez kategorycznego podziału na My i Oni nigdy nie pójdziemy dalej. Doskonały tekst, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicja Kluz,

      Pani słowa są dla mnie wielką nagrodą.
      Serdecznie za nie dziękuję.

      Usuń
  3. Szanowny Autorze,

    stawia Pan, jak zwykle, pytania proste i zasadnicze:

    "- dlaczego oszukujecie moich rodaków? Dlaczego Obcych każecie nazywać opozycją, a komunistyczną hybrydę państwem prawa i demokracji? Dlaczego własną słabość i koniunkturalizm okrywacie komunistycznym sloganem „spokój –dialog – kompromis” i próbujecie zamazać rzeczywistość regułami narzuconymi przez przeciwnika?".

    Odpowiedź na nie jest równie prosta i zasadnicza:
    - dlatego, że dla ugrupowania i środowiska, które obecnie sprawuje w Polsce władzę polityczną (ustawodawczą i wykonawczą), nie są to żadni "Obcy". To są "swoi", od których wspomniane ugrupowanie odróżnia się jedynie w sposób kosmetyczny i retoryczny, a nie w sposób zasadniczy.

    Przesłanek, że tak właśnie jest w istocie, nie brakuje. Wymienię kilka:

    1) Traktat Lizboński. W powszechnej świadomości podpisał go śp. Lech Kaczyński, jednak w rzeczywistości uczynili to ustanowieni przezeń pełnomocnicy: Sikorski i Tusk. Działo się to w czasie, kiedy media zajmowały się rzekomą "walką o krzesło" między premierem a prezydentem.

    2) Nieobecność tematu zamachu smoleńskiego w kampaniach wyborczych PiS, zarówno przegranych jak wygranych. Wygrana była jedna ale w każdej przestrzegano głuchej ciszy o Smoleńsku, z żelazną konsekwencją. Dopiero niemal 100 dni po przejęciu władzy w państwie coś zaczyna się dziać, z wolna i ospale, a przypuszczamy, że gdyby nie min. Macierewicz nadal nie działoby się nic.

    3) Brak realnych (a nawet medialnych) zarzutów wobec osób, które zajmowały najwyższe stanowiska państwowe i odpowiadają za rabunkową "prywatyzację", Mierosławiec, Smoleńsk, "wygaszanie" Polski i inne działania bądź zaniechania, które na kilometr trącą zdradą stanu. Czy ktokolwiek słyszał o planach rozliczenia choćby Tuska i Komorowskiego? Zamiast tego padały wielokrotne zapewnienia bezkarności, przytaczane i komentowane na tym blogu.

    4) Polityka informacyjna realizowana wg koncepcji "Obcych". Potwierdził to casus Rachonia - jedyny, który naprawdę chciał zasadniczych zmian (a nie tylko "dobrej zmiany"; "dobrej" dla kogo?), musiał natychmiast opuścić TVP Info.

    Wymieniać można długo, chyba już wystarczy. Sapienti sat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeremiasz Późny,

      Przedstawił Pan wielce istotne przesłanki. Sądzę jednak, że powody tego oszustwa są dość złożone.
      Z jednej strony mamy do czynienia z pewnym "modelem" polityki uprawianej przez wszystkie ekipy III RP. Zakłada on, że wyborcom nie wolno mówić rzeczy trudnych i niepopularnych, że należy dopasować przekaz do średniego (przeciętnego) poziomu i formułować go w sposób nader "koncyliacyjny".
      Mistrzynią takiego przekazu jest np. pani premier Beata Szydło, od której nigdy nie udało mi się usłyszeć żadnej twardej lub konkretnej wypowiedzi.
      Co więcej - przyjęło się uważać, że wyborcom nie wolno mówić "całej prawdy", bo to polityk (mędrzec i strateg) ma decydować o tym, co i ile dowie się obywatel. Ta "doktryna Geremka" święci dziś wyjątkowe tryumfy.
      Jest wreszcie i trzecia przesłanka, a mianowicie zabobonny, głęboko utrwalony lęk przed wprowadzaniem "podziałów społecznych". W większości z nas tkwi zakodowana myśl, jakoby wszelkie podziały, dychotomie i różnice, były czymś zasadniczo złym i generowały najpoważniejsze konflikty. Jest to pokłosie sowieckiej strategii podstępu i dezinformacji, która w całym "wolnym świecie" utrwaliła przekonanie, że nie wolność i prawda, lecz pokój i spokój są najwyższą wartością.
      W III RP ten dogmat jest uznawany za niepodważalny i głoszony szczególnie przez tych, którzy z nienawiści uczynili jedyną broń polityczną.
      Ponieważ partia pana Kaczyńskiego jest zakładnikiem mitologii demokracji i wszelkich innych mitów funkcjonujących w III RP, nie ma najmniejszych szans, byśmy z ust polityków tej formacji mogli usłyszeć tak niepoprawne i kontrowersyjne sformułowania.

      Usuń
    2. PIS nie jest zakładnikiem demokracji. Oni w nią naprawdę wierzą bo to jest ich sposób na życie! To etatyści którzy swoją rację bytu utrwalają dokładnie na tym co Pan napisał "wyborcom nie wolno mówić "całej prawdy", bo to polityk (mędrzec i strateg) ma decydować o tym, co i ile dowie się obywatel" - i tu nie tylko o reglamentację prawdy chodzi. Formacje takie jak PIS są WROGIEM samostanowienia i istoty wolności - samodzielności. Te banały o "społeczeństwie obywatelskim" (i powołanie w to miejsce ministra - SIC!) i prawie do prawdy i wolności, nijak się mają do ordynarnego wręcz uprawiania przez PIS "sprawiedliwości społecznej", kultywowania modelu "państwa opiekuńczego" rodem z komuny i reglamentacji prawdy w czym się ta partia cynicznie bo pod płaszczykiem "patriotyzmu" wyspecjalizowała.
      O nie. To nie jest przypadek, ani kokieteria, ani bycie czyimś zakładnikiem. PIS jest obecnie partią władzy, więc może robić co chce i WŁAŚNIE robi co chce. To wszystko służy uprawianiu socjalizmu i duraczeniu Polaków za ich pieniądze w celu utrzymania w nich tego pierwiastka jaki zasiał w Polakach PRL - człowieka sowieckiego. Polacy raz po raz dostają wyraźny sygnał, że nie mają prawa być wolni i stanowić o sobie. Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, a Polacy jeszcze ich trochę mają. Ale to już nie potrwa długo - przełomem będzie bankructwo ZUS i ci wszyscy "dobrodzieje" ze swoimi "planami 5-letnimi" za pieniądze podatników, będą musieli odejść bo naród nie będzie charował do śmierci na pensje polityków, odbierając sobie od pyska - okradziony z przyszłości, dzieci i oszczędności.

      Usuń
  4. Tekst piękny, patriotyczny, tylko iść na barykady. Zapomnieć, jaka to część narodu zagłosowała na ten obóz, że większość - to nie obcy, tylko ogłupiały medialnie Polak. Trzeba dużo cierpliwości, wyrozumiałości i dyplomacji, żeby robić swoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Stanisław,

      Nie ma potrzeby "iść na barykady". Wystarczy zastosować najprostszą i najskuteczniejszą broń wobec Onych - odwrócić się od nich plecami.
      Zignorować, nazwać Obcymi, odmówić im uwagi, zainteresowania, polemiki.
      Tego boją się najbardziej. To zachowanie jest dla nich zabójcze.
      W przypadku "środowiska patriotycznego" nie ma mowy o "pójściu na barykady". Społeczność, która nie potrafi zrozumieć rzeczy tak oczywistej - "nie warto się nimi zajmować, najlepiej jest uznać, że ich nie ma. Trzeba wychodzić, kiedy wchodzą, odwracać się, kiedy do nas podchodzą. Polska należy do nas, a oni niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. Nas to nie dotyczy" - nie jest zdolna do żadnej ofiary ani wysiłku.

      Usuń
  5. Wieszanie na latarniach faktycznie byłoby realną przesłanką do interwencji "bratniej pomocy". Wojna domowa jest kiepskim rozwiązaniem. Jeśli rozliczać to w majestacie prawa, a do oceny przewin musi być Temida, ta prawdziwa, która zważy i wyda sprawiedliwy wyrok. Ustawa emerytalna dla 55plus może być "niekonstytucyjna", stąd walka o TS.
    Wołanie o twardy podział jest na miejscu pytanie czy sia ie wiatru ma sens jeśli nie ma siły na zbieranie burzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Spama,

      Nie wiem, kogo chciałaby Pani "wieszać na latarniach" i podejrzewam, że takie skojarzenia uzyskała Pani z lektury innych tekstów i innych autorów.
      Proponuję również uściślić termin "wojna domowa", bo według klasycznej definicji jest ona konfliktem, którego stronami są obywatele jednego państwa lub jednej grupy etnicznej.
      To oznacza, że z Obcymi i apatrydami (ludźmi pozbawionymi ojczyzny) nie można prowadzić "wojny domowej".

      Użycie tego określenia do obecnej sytuacji, jest równie prawdziwe, jak nazwanie walki Żołnierzy Niezłomnych "uczestnictwem w wojnie domowej". Nie była to żadna "wojna domowa" lecz obrona przed sowieckim okupantem i walka z kolaborantami.

      Usuń
    2. Żądanie odtrąbienia "do ataku" bez pewności, że szarża będzie udana jest niczym innym jak skazaniem siebie na zagładę. Kolejne 70 lat bez przyszłości jest bezcelowe. Uchwalać prawo jeśli TK jest w stanie wszystko uznać za niekonstytucyjne? Nie da się, a tylko pokojowe rozwiązanie jest realne. Jeśli program gospodarczy postawi kraj na nogi, "Nasze" nogi nie będą tuptać w rytm KODu. Tuptać będą tylko "ich" nogi. Niech tupią, tupią tak głośno jak tylko mogą, mają prawo, demokracja.
      Otóż termin "wojna domowa" jest jak najbardziej na miejscu. O nic innego nie chodzi jak o podgrzewanie atmosfery, podgrzewanie i znowu podgrzewanie....aż się zagotuje.
      O ile "wieszanie na latarni" to skrót myślowy, jednak przekonanie niezaangażowanych, nieświadomych, do "ich" optyki przy kryterium ulicznym będzie tą prawdziwą wojną domową.

      Proszę się zastanowić nad ekonomią, jak może się zmienić dla niezaangażowanego Kowalskiego jeśli zagranica im pomoże. Przecież wszystko jest przygotowane łącznie z ustawami. To wystarczy żeby winny ignorancji zaczął "tupać"... Ilu pożytecznych idiotów nosi ta ziemia pokazały nam ostatnie lata.

      Niech Rząd pracuje w spokoju a "oni" niech tupią. Nie dajmy się sprowokować. Gorące serce jest piękne niech nie będzie jednak podszyte pragnieniem rewanżu. Niech gorące serce będzie wytrwałe w pracy organicznej,tego teraz nam trzeba.

      Panie Aleksandrze spokoju, spokoju Panu i "Nam" życzę.

      Usuń
    3. Anna Spama,

      Za życzenia dziękuję, ale nie mam Pani nic więcej do powiedzenia. Mówi Pani językiem, którego nie rozumiem. Pani zaś nie rozumie moich słów ani intencji.
      Niech tak zostanie.

      Pozwolę sobie tylko na jedną, ogólną uwagę.
      W roku 1980,1981,1989,2005 i 2010, wówczas, gdy staliśmy przed szansą obalenia komunistycznej hybrydy, słyszałem ten głos - "Nie dajmy się sprowokować".
      Dobiegał ze strony ludzi, którym nie podałbym ręki.
      Gdy również dziś słyszę to najgłupsze i najstraszniejsze "zaklęcie", wiem z kim i z czym mam do czynienia.
      I zamykam drzwi.

      Usuń

    4. Obawiam się, anie Aleksandrze, że Pani komentatorka doskonale rozumie zarówno Pańskie słowa, jak i intencje. Właśnie dlatego napisała osławione najgłupsze zaklęcie: "NIE DAJMY SIĘ SPROWOKOWAĆ"

      Bo inaczej:

      - WEJDĄ (to kiedyś)

      - ZASZKODZIMY PiS (od 2005)

      - ZASZKODZIMY RZĄDOWI PiS (od jesieni 2015)

      Usuń
    5. http://www.tvn24.pl/abp-gadecki-apeluje-o-narodowe-pojednanie,630555,s.html

      Usuń
  6. "Jak mogę zaufać partyjnym „mężom stanu”, którzy od lat popełniają kardynalne błędy i w roku 2007 oddali władzę za miraże parlamentaryzmu i demokracji III RP? Kto zagwarantuje, że za cenę tego samego mitu nie wystawią nas ponownie na hańbę i upokorzenia?"

    Blog Ściosa jest miejscem , gdzie pisać warto tylko wtedy, gdy pisze się od siebie samego.

    Któż zapomni tę zdumiewającą spolegliwość wobec fetyszu demokracji w 2007 roku, gdy Bracia pospołu oddawali władzę komunistycznej hydrze?
    Miał pan Jarosław napisać książkę o powodach tej wiekopomnej decyzji i.... jak dotąd milczy. I może lepiej, jak już tak zostanie.
    Przeskakując w czasie... w piątek po medytacji wielkopostnej w konkatedrze seminaryjnej szliśmy z kolegą obok Pałacu Namiestnikowskiego, gdzie po trzech kwartałach urzędowania PAD, po publicznych zapowiedziach Pana Prezesa, że krzyż, że tablica będzie - nie zmieniło się nic, jakby lokator był wciąż ten sam.
    Moim, jakże nieważnym zdaniem, prosty, jodłowy krzyż, nawet bez katolickiej pasyjki, bo ekumenizm nadto modny... taki krzyż ( żadna tablica !!!!) będzie harmonijnym artystycznie, najpiękniejszym hołdem Poległym i krynicą patriotyzmu dla współczesnych oraz potomnych jednocześnie.

    Co temu gestowi przeszkadza, gdy równocześnie z takim pietyzmem i ministrancką czułością ratuje się Corpus Christi przed profanacją ?? Czego brakuje??

    Pytałem zaraz po wyborach osobę z pierwszych stron...
    - nie spaprzą ???
    - nie mają wyboru, oparcie tylko w Narodzie - brzmiała ufna odpowiedz.
    A teraz już nie wiem : infantylny tylko czy sobie zakpił ze mnie ???

    Ukłony niskie P.T. Autorowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jan kowalski,

      Wspomniałem o wydarzeniach z 2007 roku, bo tak wówczas, jak i dziś istnieje wspólny mianownik, którym można zbadać intencje pana Kaczyńskiego. Tym mianownikiem jest mitologia demokracji - potężna pułapka, w którą ta partia została dawno wciągnięta i to samo czyni ze swoimi wyborcami.
      Dlatego politycy PiS prędzej potępią antysystemowych krytyków lub wyklną autora bloga niż przyznają, że komunistyczna hybryda nie ma nic wspólnego z państwem prawa i demokracji.
      Od kilku miesięcy możemy się przekonać, że wystarczy krzyk byle idioty – „PiS niszczy demokrację”, by zewsząd rozległy się zapewnienia o jej poszanowaniu, a partyjne i medialne pajacyki podskakiwały w rytm prostackiego wrzasku.

      W roku 2007 pan Kaczyński był przekonany, że decyzja o wcześniejszych wyborach tak spodoba się kochającym demokrację Polakom, że ponownie zagłosują na PiS. Co więcej, chciał tym udowodnić, że partia "najwyższych standardów" dobrowolnie zrezygnuje z władzy, byle uczcić bożka demokracji.
      Jak skończyło się to szaleństwo, wiemy i przez kolejne osiem lat doświadczaliśmy skutków tego kardynalnego błędu.
      Można go porównać do decyzji człowieka, który mając do czynienia z atakiem brutalnego i uzbrojonego chama, oddaje mu swoją żonę, portfel i samochód, w nadziei, że ten "akt kultury i dobrej woli" zostanie doceniony przez przeciwnika.
      Nikt nam nie zagwarantuje, że partia pana Kaczyńskiego pozostająca nadal w mrokach mitologii demokracji, nie zechce powtórzyć tego wspaniałego gestu skończonych demokratów.

      Dziękuję Panu i pozdrawiam

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. PiS jaki jest, każdy widzi, tylko ma przewagę nad całą resztą, polegającą na tym, że stanowi realną siłę polityczną. Wszelkie autentycznie antysystemowe organizacje, o ile takie gdzieś są, mają zasięg kanapy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tj,

      O tym, że PiS stanowi dziś jedyną i realną siłę polityczną, przekonywałem na tym blogu przez ostatnie osiem lat.
      Nie oznacza to jednak, że nie mamy prawa stawiać żądań politykom tej partii, a gdy je odrzucą lub zignorują, stworzyć lub szukać innej reprezentacji politycznej.

      Usuń
  9. Szanowny Autorze,
    Amen. Dodam od siebie, iż nie tylko ogłupienie propagandowe spowodowało, iż nie ma podglebia do przeprowadzenia podziału, o którym Pan mówi, a le też "tradycja" nasza polegająca na zaniechaniu, od czasów Jana Kazimierza, jak pisał J.M. Rymkiewicz, wieszania zdrajców...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antek R,

      Kultywowaliśmy "tradycję wieszania zdrajców" wówczas, gdy Polacy mieli odwagę wskazywania wrogów i obcych.
      Ta odwaga umarła wraz antykomunizmem II Rzeczpospolitej i śmiercią Żołnierzy Wyklętych.
      "Nowa świadomość", zaszczepiana według receptury bandyty Bermana zabraniała dokonywania takich osądów i tworzyła nowe, socjalistyczne "wspólnoty", w których następowało wymieszanie kanalii z ludźmi honoru, obywateli z kapusiami, a Polaków z Obcymi.
      Dziś nie jesteśmy zdolni do takich takiej ochrony tożsamości narodowej, bo kto i jak miałby wskazać nam zdrajców i obcych?
      Te słowa zostały zastąpione określeniami "opozycja", "przeciwnik polityczny", "trudny partner" itp. pustosłowiem.

      Usuń
  10. Piotr K,

    Dość dawno, bo w czasie ogłoszenia kandydatury prezydenckiej pana Dudy pisałem, że od tego człowieka nie oczekuję żadnych realnych działań.
    To ma być ornamentowa, "pijarowska" prezydentura, obliczona na zapewnienie sobie drugiej kadencji.
    Ale chcę też podkreślić, że po sześciu miesiącach tej prezydentury nie znam żadnej sytuacji, w której pan Andrzej Duda zachowałby się zgodnie ze złożoną przed wyborami obietnicą – „Będę prezydentem, który nie unika trudnych sytuacji”.
    Przeciwnie, pan prezydent wyjątkowo skrupulatnie unika trudnych sytuacji i ani mu w głowie zajęcie się rzeczywistymi problemami. Mamy do czynienia z polityczną mistyfikacją i praktyką zastępowania ważnych tematów sprawami drugorzędnymi.
    Jak pisałem w listopadzie ubiegłego roku:
    W efekcie - zamiast informacji o losach aneksu z Weryfikacji WSI i publikacji tego dokumentu, otrzymujemy uniki i mętne dywagacje prezydenckiego urzędnika, A.Dorsza (w KP od czasów Jaruzelskiego) oraz demagogiczne zapewnienia pana prezydenta, że „ta sprawa nie jest w tej chwili najważniejsza. Mam znacznie poważniejsze sprawy, co do których zobowiązałem się względem wyborców”.
    Zamiast realnych działań zmierzających do wyjaśnienie tajemnicy śmierci księdza Jerzego, degradacji Kiszczaka oraz uhonorowania pułkownika Kuklińskiego, dostajemy miłe dla oka „widowiska patriotyczne” z udziałem pana prezydenta i jesteśmy zasypywani lawiną gładkich słówek i efekciarskich przemówień.
    W miejsce dogłębnej oceny prezydentury B. Komorowskiego oraz rzetelnej weryfikacji i analizy zeznań Krzysztofa Winiarskiego, funduje się nam cząstkowy „raport otwarcia” i epatuje wyborców sprawą kradzieży sokowirówek.
    Zamiast rzetelnego audytu bezpieczeństwa i stanowiska prezydenta wobec tzw. doktryny Komorowskiego, dostajemy bezczynnego nieudacznika w roli szefa BBN i akceptację dokonań poprzedników.
    Dziś tę listę potrafiłbym znacznie wydłużyć. Pytanie tylko - po co? Istnieje tak mocna osłona medialna pana Dudy i tak zabobonne przeświadczenie o wyjątkowości tego słabiutkiego, miałkiego polityka, że żadne racjonalne argumenty i fakty nie trafią do wyborców. Nawet jego haniebne milczenie (bo nie potrafię tego inaczej nazwać) w sprawie petycji i apelów dotyczących śmierci księdza Jerzego i honorów dla płk. Kuklińskiego (a było ich wiele) nie wywołuje refleksji "środowisk patriotycznych". Nie pomylę się, jeśli ten stan amoku porównam do zachowań wyborców PO wobec B.Komorowskiego.

    Jeśli zatem mógłbym powtórzyć słowa sprzed kilku lat, to tylko w odniesieniu do praw logiki historycznej. Nadal jestem przekonany, że kolejne pokolenia Polaków będą potrafiły dokonać prawidłowej oceny obecnego okresu. Nasza perspektywa jest zbyt ułomna i zafałszowana.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. A. Ścios na tt: "Czy któryś z żurnalistów"wolnych mediów"odważy się zapytać @AndrzejDuda -jakiej udzielił odp.w/s wniosków dot.ks.Jerzego..."

    Do Dudy, w sumie, wystosowano 3 petycje - ze strony Wojciecha Sumlińskiego i jego kolegów dziennikarzy, podpisaną przez kilkanaście tysięcy Polaków, ze strony kibiców oraz petycję założoną przez Kornela Morawieckiego. Na żadną prezydent nie odpowiedział, ani listem, ani słowem. Zero reakcji.

    Oprócz tego ksiądz Stanisław Małkowski próbował bezskutecznie dodzwonić się do prezydenta w tej sprawie. Po wielokrotnych próbach połączył się z jakimś pracownikiem kancelarii, który wysłał go do... ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

    Mój list w tej sprawie kancelaria prezydenta wysłała (przekierowała) do Andrzeja Seremeta. Seremet, w odpowiedzi, wyliczył same przeszkody stojące rzekomo na drodze do przywrócenia śledztwa prok. Andrzejowi Witkowskiemu.

    Mnie, na pewnym portalu blogowym, zaatakowano za artykuł o tym, jak kancelaria prezydenta Dudy potraktowała ks. Małkowskiego. Minusowali mnie wściekle, atakowali w komentarzach. Wiem, "z czym to się je", bardzo dobrze.

    W to, że prezydent nie miał czasu na odniesienie do tych wniosków, nie wierzę. Ponoć co miesiąc wyjeżdża na stoki narciarskie i codziennie twituje ze "studentkami".

    Pozdrawiam wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona,

      Dziękuję Pani za to przypomnienie. W sprawie śledztwa dotyczącego zabójstwa księdza Jerzego wystosowano jednak więcej petycji. W tym jedną szczególnie ważną, bo złożoną w imieniu naukowców i pracowników uniwersyteckich.
      7 października 2015 roku prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak,
      przewodniczący AKO Poznań, opublikował "Apel w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci bł. ks. Popiełuszki".

      Szanowni Państwo! Drodzy Rodacy!

      W imieniu członków AKO Poznań oraz członków pozostałych Klubów AKO w Polsce,zwracam się z gorącą prośbą i apelem do wszystkich Polaków, którym droga jest pamięć o bł. ks. Jerzym Popiełuszce, o wsparcie starań ludzi dobrej woli, którzy domagają się uczciwego wyjaśnienia wszystkich okoliczności męczeńskiej śmierci patrona Solidarności.
      Odzyskaliśmy niepodległość także dzięki ofierze Księdza Jerzego. Dlatego mamy obowiązek stać po stronie prawdy i dążyć do jej całkowitego ujawnienia.

      W sposób szczególny zwracam się do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, pana dr. Andrzeja Dudy, by autorytetem swojego urzędu poparł starania o realizację tego celu, dziś jeszcze możliwą.
      Apeluję do wszystkich mediów – publicznych i prywatnych, tradycyjnych i elektronicznych o informowanie opinii publicznej o działaniach podejmowanych w tej sprawie.

      http://ako.poznan.pl/6518/

      Również ten apel pozostał bez odpowiedzi pana prezydenta.
      Przypomnę również, że przed pół rokiem środowiska kombatanckie skierowały po prezydenta Dudy prośbę o nadanie pułkownikowi Kuklińskiemu Orderu Orła Białego, zaś 9 lutego br.minister Antonii Macierewicz wystąpił do prezydenta z wnioskiem o awans generalski dla pułkownika.
      Żadne z tych wystąpień nie doczekało się reakcji Andrzeja Dudy.

      Pytanie, które zadałem na twitterze, pozostanie oczywiście bez odpowiedzi. Żurnaliści "wolnych mediów" doskonale wiedzą, o co mogą pytać pana prezydenta, a ten "kontrowersyjny" temat jest objęty ścisłym zakazem.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. Tak, oczywiście, był też apel prof. Stanisława Mikołajczaka, opublikowany w mediach prawicowych, wsparty dodatkowo jego wystąpieniem w TV Republika. Ważne jest w tym apelu to, że zwrócił się w nim bezpośrednio do prezydenta.
      Kancelaria prezydenta w przesłanym mi piśmie odpowiedziała, że wie o apelu przewodniczącego AKO (?!!!)

      Zawsze coś musi mi wypaść z pamięci, kiedy piszę o dużym zaangażowaniu wielu środowisk w tej sprawie.

      Tak samo zapomniałam tu napisać o tym, że ksiądz Małkowski zostawił swój wniosek na piśmie w kancelarii prezydenta i, jak powiedział na spotkaniu w klubie Ronina, nie dostał na niego odpowiedzi.

      Wygląda więc na to, że ta "obojętność" prezydenta na szereg ważnych dla nas spraw, jest dość ostentacyjna.

      Dziękuję za przypomnienie.

      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Pozwolę sobie znowu Panie Aleksandrze zamieścić mój opis sytuacji zwolnienia Michała Rachonia. Sytuacja nadal nie jest wyjaśniona ani przez pana Pilisa ani przez pana Kurskiego. Za to wPolityce można zaobserwować ciekawy ciąg artykułów, w których: Piotr Zaremba wyraża nadzieję, że Kurski nie będzie ulegał szantażowi pana Targalskiego, Skwieciński robi niewiniątko z Sufina, wywiady jak na zawołanie z przedwczoraj z Kurskim i wczoraj z Pilisem, no i oczywiście nie o zwolnieniu Rachonia. Gdzie tam. http://rudapestka.blogspot.com/search?updated-min=2016-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2017-01-01T00:00:00-08:00&max-results=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beata Kuna,

      Wprawdzie poruszona przez Panią sprawa nie ma większego związku z tematyką mojego tekstu, to rozumiem, że rzeczy bieżące mogą mocniej zaprzątać uwagę.
      Postaram się jednak odpowiedzieć i odnieść odpowiedź właśnie do tematu wpisu.
      Można to zrobić, jeśli na zwolnienie Michała Rachonia spojrzeć z nieco innej perspektywy.
      Powstała sytuacja powinna bowiem sugerować, że dla pana Kurskiego (jak i dla jego ugrupowania), pracownik TVN Sufin jest cenniejszym nabytkiem niż świetny dziennikarz M.Rachoń.
      Tylko, cóż w tym zaskakującego?
      PiS traktuje TVN czy Polsat jako pełnoprawnych uczestników życia publicznego, jako "wolne i demokratyczne" media, w których pracują autentyczni dziennikarze.
      Dawano temu wielokrotnie wyraz, zaś uczestnictwo w jakimś "programie publicystycznym" tych stacji jest przecież szczytem marzeń wielu polityków PiS.
      Nam może się wydawać, że chodzi tu o jakieś wrogie ośrodki propagandy i ludzi kupczących prawdą i słowem.
      Ale to nasze wyobrażenia, niemające wiele wspólnego z opiniami światłych polityków PiS. Czasem, by przypodobać się gawiedzi, któryś z guru "środowiska patriotycznego" wspomni nawet o takiej kwalifikacji, wyrazi oburzenie, powie, że kłamią. Następnego dnia poleci "na program".
      Ale nikt racjonalnie myślący nie powinien zapominać, że tak jak politycy PiS są per ty z wieloma "kolegami" z PO, tak nasi dzielni i "niezależni" żurnaliści utrzymują wielce koleżeńskie relacje z towarzystwem z TVN-u i Polsatu.
      Nie dziwi mnie zatem, że Kurski - człowiek wyjątkowo "oślizły" i próżny, woli powierzyć zadanie "dobrej zmiany" sprawdzonemu funkcjonariuszowi TVN niźli młodemu, zdolnemu i ambitnemu (a to groźna cecha) dziennikarzowi. Tym bardziej, gdy dziennikarz ten nie pasuje do modelu "wolnych mediów" w wydaniu PiS.
      Pisanie petycji do Kurskiego uważam oczywiście za zbędne, bo nie po to zwolnił Rachonia, by ulegać presji jakichś oszołomów i radykałów. Ich miejsce, jak o to apelował przed laty abp.Michalik - jest "na marginesie". Mam też prawo podejrzewać, że tego rodzaju "decyzje strategiczne" wynikają z woli prezesa Kaczyńskiego, a chyba nikt nie odważyłby się podważać geniuszu tego polityka.

      Gdy zaś chodzi o rozmówki panów z wPolityce, to komentowanie wytworów Zaremby czy Skwiecińskiego uważałbym za zajęcie niegodne ludzi rozumnych. To pewnie efekt moich ograniczeń, bo nigdy nie zrozumiem, jak ludzie o takim poziomie wiedzy i kondycji intelektualnej mogą być uważani za "wybitnych publicystów". Ale - de gustibus non disputandum est. Kto znajduje przyjemność, niech czyta.
      W związku z pewną tezą zawartą w moim tekście, pozwolę sobie zauważyć, że jeden z owych małych demiurgów "wolnych mediów" (P.Skwieciński) popełnił niedawno tekst,którego tytuł - "Jeszcze kilka takich sondaży, a przedwczesne wybory mogą stać się realne" w pełni koresponduje z moim pytaniem - "Jak mogę zaufać partyjnym „mężom stanu”, którzy od lat popełniają kardynalne błędy i w roku 2007 oddali władzę za miraże parlamentaryzmu i demokracji III RP? Kto zagwarantuje, że za cenę tego samego mitu nie wystawią nas ponownie na hańbę i upokorzenia?
      Sądzę, że przyjdzie czas, gdy tenże mędrzec i wielu innych jego kolegów z "wolnych mediów" będą coraz śmielej namawiać PiS do "demokratycznej szarży" i rozpisania przedterminowych wyborów. Ostatecznie - tym, co różni to towarzystwo od GW,TVN-ów i Polsatów, są wyłącznie nasze błędne wyobrażenia.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. Dziękuję i kłaniam się pięknie:))

      Usuń
  13. Panie Aleksandrze,
    Stokrotne dzięki za ten oraz wcześniejsze felietony nb. nad wyraz klarowne dla osoby jako tako wykształconej. Pańskie stwierdzenia/wnioski utwierdziły mnie, szarego człeka w tym, iż właściwie widzę i oceniam obecną sytuację w mojej Ojczyźnie. Jak mawiała śp. moja babka, wicher historii zatrząsł drzewem i ptaki przesiadły się na inne gałęzie. W ostatnich wyborach parlamentarnych nie wzięłam udziału; całkiem prozaicznie rzekłam do siebie samej: basta! ileż razy można dawać się "nabijać w butelkę", być naiwnym, prostodusznym durniem. A teraz obserwuję i czekam na: 1-o nazwanie po imieniu mordów na obywatelach II RP w latach 1939-1947 na szeroko pojętych Kresach Wschodnich - ludobójstwem, 2-o rzetelne działanie na rzecz odbudowy wojska polskiego, 3-o wyjaśnienie: przyczyn/-y/ katastrofy lotniczej samolotu wojskowego pod Mirosławcem oraz takowej samolotu rządowego nad/koło Smoleńska, 4-o pociągnięcie do odpowiedzialności osób winnych degradacji edukacyjnej młodych pokoleń Polaków, 5-o wyjaśnienie zapaści w państwowej służbie zdrowia oraz systemie emerytalnym, 6-o postawienie przed TS a niekiedy wręcz przed sądem karnym osób winnych degrengoladzie w polskiej gospodarce, czego pochodną była wyprzedaż majątku narodowego za bezcen, bez zapytania o zgodę tych, którzy rzeczony majątek z wielkim mozołem po II WŚ tworzyli/odbudowywali, 7-o wyjaśnienie rzeczywistych powodów koszmarnego zadłużenia Kraju, itd., itd. Tych kwestii jest multum jako, że obecna Polska reprezentuje sobą niestety ową mityczną stajnię Augiasza. Pytanie brzmi: czy widzi Pan, choć paru odważnych ludzi, którzy zdobędą się na zrobienie porządku w Polsce w imię sprawiedliwości i dobrobytu przyszłych pokoleń?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Panie Aleksandrze.
    Zgroza ogarnia. Oto z kostiumu wiotczejącego tytana wyszedł mały zafajdany chłopczyk, przykląkł i wyciągnął chudą, cherlawą rączynę. Po zgodę... A głowa jego opuszczona. A imię jego - Ciocia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meewroo, A. Ścios

      https://www.youtube.com/watch?v=2GX1RodazZM

      => Tak mi się jakoś smutno skojarzyło z Pańskim bezlitosnym komentarzem. Nawet "wolnościowe" rozważania Kaczmarskiego po piosence, których szczęśliwie nie ma na mojej kasecie - tu i teraz też dobrze pasują.

      I jeszcze jedno - zupełnie już odległe skojarzenie - sama nie wiem... à propos?

      http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/mateusz-morawiecki-wstapil-do-pis,627766.html

      Z pozdrowieniami

      Usuń
  16. ALEKSANDER ŚCIOS

    - zamiast komentarza:

    Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził... ten się wyzuł z ojczyzny. Nie może ona być dla niego już nigdy domem, ni miejscem spoczynku. Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła.

    S. Żeromski - "Na probostwie w Wyszkowie"

    - teraz link:

    http://wpolityce.pl/polityka/285502-oto-jak-platforma-chce-uderzyc-w-polski-rzad-w-brukseli-znamy-tresc-rezolucji-jaka-schetyna-i-spolka-chca-zaproponowac-pe-instytucje-ue-nie-moga-byc-obojetne-tresc

    = = = = = = = = =

    Jeżeli tego nie nazwą ZDRADĄ, tylko będą się dalej licytować w pokornej spolegliwości, apelach do PO w imię "dobra Polski", wzbogacanych ewentualnie zawodami pt. "kto wyprowadzi więcej ludzi na ulice" - JUŻ PRZEGRALI!


    Pozdrawiam serdecznie, Panie Aleksandrze, dziękuję za kolejny wspaniały, "płomienny" tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tymczasem:

      Premier Szydło spotkała się (w Brukseli) z Donaldem Tuskiem. "Bardzo dobre i merytoryczne spotkanie" - napisał na twitterze... obertusk - Paweł GRAŚ.

      Usuń
  17. @Piotr K17 marca 2016 16:33
    Mam podobne wrażenia. Ot, choćby sprawa imigrantów. „Mamy dobrą wiadomość, nie będzie nowych kwot” – krew mnie zalała jak mi to PBSz ogłosiła - ludzie na was głosowali bo nie życzą sobie ŻADNYCH nieproszonych gości na polecenie, tym bardziej na polecenie wrogów.
    Problem polega na tym, że sprawy ważne dla Polaków od kilku lat podnosiły w dużej mierze środowiska narodowców (nadstawianie karku na marszach, manifestacjach, stadionach). PiS zachowywał się tchórzliwie i wygaszał słuszne oburzenie Polaków w każdej sprawie. Teraz narodowcy są u Kukiza. Sam Kukiz to marionetka a narodowcy to oczywiście opcja moskiewska.
    Ruchy narodowe są rozwojowe, z resztą nie tylko w Polsce jak się ostatnio okazuje, bo skupiają młodzież i gniew na problemy, które zostały wywołane. Najgroźniejszą agenturę umieszcza się w miejscu prawdziwego zagrożenia. Dlatego Solidarność była obstawiona przez Bolków do granic możliwości. Dlatego też nie będzie żadnym zaskoczeniem ewentualne odkrycie poziomu zinfiltrowania Kościoła. (Ale wydaje mi się, ze infiltracja Kościoła nie polega na obsadzaniu najważniejszych stanowisk przez twardych agentów ale raczej przez promowanie na stanowiska jednostki słabe, podatne na wpływy i możliwie najbardziej „rusofilskie”. Rzeczywiści agenci pozostają w cieniu.) W każdym razie opcje narodowe od razu są obstawiane i sterowane co najmniej przez rusofilów.
    PiS nie stanowi zbyt dużego zagrożenia. Przecież zastanawialiśmy się tu, czy przekazanie im władzy nie było w jakiś sposób ustalone, kontrolowane. Czy był deal. Po prostu: czy system może sobie pozwolić na oddanie władzy na kilka lat w ręce takiej partii jaką jest PiS – upokarzające dla PiS ale póki co, zasadne pytanie.

    Przepraszam, że się odniosę do Kurskiego. Należę do tej grupy ludzi, która nie dałaby złamanego grosza za tego przechodzonego, wypalonego polityka-kombinatora, Danie mu władzy w mediach to rzeczywiście musiał być kolejny personalny głupi pomysł prezesa.
    Próbowałem kilka razy oglądać Wiadomości od czasu „dobrej zmiany”. Takiej legitymacji jaką dostają teraz te wszystkie kanalie w „narodowej” telewizji nie mieli nigdy wcześniej.
    Rzeczywiście, z perspektywy historii wyjdzie, że rządzą nami głupcy albo zdrajcy.
    Pytać się co ma do powiedzenia, zaledwie kilka lat po zdarzeniu, ugrupowanie które co najmniej współpracowało w mordzie polskiej elity i zacierało ślady?
    P.S.
    Podobno szykuje się na 10.04.2016 mega wiec poparcia dla PiS.
    Za dotychczasowe działania rządu i prezydenta w sprawie 10.04 należy się raczej mega wiec niezadowolenia. To chyba nieoficjalnie sam PiS sobie szykuje ten wiec, i to w odpowiedzi na pajacowanie tzw. KODu. Widocznie ktoś uznał, że KODowi trzeba odpowiadać na zgrywy i najlepiej do tego nadaje się 10.04.

    OdpowiedzUsuń
  18. Marcin Ís

    Odnosząc się do pierwszego wątku Pańskiego komentarza przypomnę własne refleksje spod wpisu AŚ: "KWIATY DLA SUKCESORÓW I LOGIKA MACKIEWICZOWSKA " oraz odpowiedź JASZCZURA, z którą się w 100% utożsamiam.

    Pozdrowienia dla Pana i dla Ciebie, drogi Jaszczurze :)

    ======================================

    Urszula Domyślna13 marca 2016 15:03

    Panie Aleksandrze,

    Wczoraj, zachęcona twitem S.C., oglądałam w internecie wystąpienie pana ministra Macierewicza podczas kongresu "Problemy współczesnej polityki. Konflikty zbrojne i terroryzm" w WSKSiM => https://www.youtube.com/watch?v=eAKi3KgR21k

    [...]

    Wykład AM gorąco polecam wszystkim, ja niestety z rozpędu słuchałam dalej, tzw. pytań z sali => https://www.youtube.com/watch?v=FplGmqVsQb0

    Słuchałam i słupiałam. :) Bo pytania dotyczyły niemal wyłącznie obmierzłych działań... USA, przez które wszystko zło w Polsce i na świecie. Żadne, powtarzam żadne, pytanie (do ministra obrony) o rolę Rosji i Putina, ew. Niemiec - nie padło. Pomimo że AM przez pół godziny tłumaczył "kongresowi", co i kto jest głównym zagrożeniem dla Polski.

    Sala (z wyjątkiem może "pierwszych rzędów") ziała tak zajadłą antyamerykańskością, jakiej można oczekiwać w Meksyku, Iraku, czy Serbii. Jakby wszystkie rozbiory, wojny, gułagi, także ludobójstwo, jako środek terroru prewencyjnego, były dziełem USA. Jakby to Marsjanie, a nie chłopaki z Ohio, Montany, czy innego Oregonu ratowały naszą cywilizację, zarówno przed teutońską, jak i przed bolszewicką zarazą.

    Rzecz w PRL-u nie do pomyślenia, z wyjątkiem pełniących obowiązki Polaków - sowietów i żydokomuny. Po udanej "transformacji" 1989 osiągnięto nieosiągalne! W ciągu 26 lat przerobiono mózgi mieszkańcom najbardziej proamerykańskiego kraju na świecie!

    Nie próżnowali i nie próżnują sowieccy szpiedzy i agenci wpływu, których parę dni temu "zaprzyjaźnione i sojusznicze" Niemcy doliczyły się niemal dwu milionów. Danych z Ameryki nie znam, ale jest ich tam na pewno proporcjonalnie więcej, w tym poumieszczanych na kluczowych stanowiskach. I jak tu żyć, jak żyć, panie premierze...?

    Pozdrawiam serdecznie


    Jaszczur14 marca 2016 19:52

    Urszulo,

    Podzielam całkowicie Twoje odczucia. Poza tym dodam, iż niestety, duża część tzw. "żelaznego elektoratu" PiS ma właśnie tego typu poglądy - za wszelkie zło odpowiadają USA/Żydoreptilianie. Tu pojawia się groźba, że kierownictwo PiS, zwłaszcza to, które przyjdzie po Jarosławie i Antonim (wszak ci nie będą żyli wiecznie, oględnie mówiąc) będzie pozycjonowało się pod tą właśnie grupę docelową. Zwłaszcza w przypadku porażki wyborczej, zwłaszcza w przypadku załamania się obecnego ładu międzynarodowego i kolejnego kryzysu gospodarczego.

    To zresztą dla mnie kolejna przesłanka by sądzić, że następcami starych komuchów w roli "długiego ramienia Moskwy" będą właśnie rodzaju endekoidzi.

    ======================================

    OdpowiedzUsuń
  19. Generalnie się z Panem zgadzam, ale jest małe "ALE", dlaczego program "500", odbierający w dłuższej perspektywie praktycznie władzę bandytom namaszczonym przez Moskwę i Berlin wzbudza w Panu jakieś złe emocje? Sądzę, że Pan się bardzo myli i nie odczuwa potrzeby Polaków stania się prawdziwym, " materialnym udziałowcem Polski". Druga sprawa, jeśli PiS nie, to kto? I jeszcze jedna kwestia, co w takim razie w tym osowiałym towarzystwie robi Antoni Macierewicz?
    PS. Przepraszam za gonitwę myśli, ale komentarz z braku czasu pisałem na tzw. kolanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wojciech sz,

      Żaden „program 500” nie wzbudza we mnie „złych emocji”. Nie sądzę natomiast, by ta sprawa była najpilniejszym zadaniem dla rządu, który przejmuje władzę po ośmiu latach nieszczęść i zapaści wywołanych przez reżim PO-PSL.
      Jeśli zaczyna się rządy od rozdzielnictwa pieniędzy, chodzi zwykle o tanią demagogię. Proszę też pamiętać, że żaden rząd niczego nam nie „daje”. On tylko dzieli (lepiej lub gorzej) to, na co sami zapracowaliśmy. Za „program 500” zapłacić mogą np. kierowcy, którym już drastycznie podniesiono składki ubezpieczeniowe.
      Nie wiem natomiast, dlaczego ów program miałby mieć moc odbierania „w dłuższej perspektywie praktycznie władzy bandytom namaszczonym przez Moskwę i Berlin”. Nie podzielam wiary, że to proste rozdawnictwo przyczyni się do wzrostu zaufania dla partii pana Kaczyńskiego lub zagwarantuje PiS-owi przedłużenie mandatu. Taki efekt można osiągnąć w krótkiej perspektywie. Za rok czy dwa, Polacy o tym zapomną i będą traktować te pieniądze, jako jeszcze jeden należny "socjal".

      Na pytanie – „co w tym osowiałym towarzystwie robi Antoni Macierewicz”, odpowiem – musi być w strukturach partii, która daje mu gwarancje bezpieczeństwa oraz możliwość kontynuowania pracy nad sprawą smoleńską. Czy utożsamia się z postawami polityków PiS lub marzy o "kompromisie z opozycją" - wątpię.
      MON należy do najlepiej zarządzanych ministerstw i tego, czego dokonuje dziś minister Macierewicz powinni mu zazdrościć wszyscy pozostali szefowie resortów. Tylko tam następują autentyczne zmiany.
      Na pytanie - jeśli PiS nie, to kto? – dziś istnieje jedna odpowiedź: nie ma podobnej partii.
      Dlatego zamiast stać w miejscu należy stworzyć taką alternatywę i budować autentyczną opozycję antysystemową.

      Usuń
    2. Pewnie ze sa pilniejsze sprawy do zalatwienia i to na wczoraj ALE:

      Po pierwsze nalezy spelnic ktorakolwiek z wyborczych obietnic wiec dlaczego nie zaczac od takiej ktora oprocz wyraznej poprawy bytu wielu rodzin zapewni rowniez przyszlych wyborcow? W perspektywie kilku lat czyli nastepnej kadencji wlasnie.

      Po drugie poglebi podzial na Nas i Onych - "oobywatelskich" obcych tych ktorzy w ciagu 8 lat rzadow nic nie dajac pod koniec podczas kampanii wyborczej najglosniej krytykowali program 500+, atakowali go by w koncu nie majac juz wladzy zaproponowac podobny.

      Po trzecie 500+ byc moze i nie poprawi dzietnosci jak to wytkneli z mownicy sejmowej poslowie Kukiz'15 ale ma szanse zatrzymac eksodus Polakow do krajow UE gdzie podobne kwoty na dzieci sa przez panstwo wyplacane. Nastepnym krokiem powinna byc kwota wolna od podatku i to w duzo wyzszym wymiarze niz deklarownae 8 tys. zlotych polskich.

      Co do reszty oczywiscie pelna zgoda. Nalezy budowac autentyczna opozycje antystemowa.

      Usuń
  20. Piotr K,

    Nie widzę powodu, by zastanawiać się nad przyczynami takiego postępowania prezydenta Dudy. Wyjaśnię dlaczego.
    Dość popularnym zajęciem elektoratu PiS jest wynajdywanie różnego rodzaju tłumaczeń dla zachowań pana prezesa czy prezydenta. Najczęściej dywaguje się o efekcie „mądrej strategii”, która zabrania „prowadzenia wojen na kilku frontach”, o intencji oszukania przeciwnika (niech wierzy, że nic mu nie grozi), o zamiarze „unikania prowokacji” lub (to nowe tłumaczenie) o „przeczekaniu” fali ataków do czasu zakończenia szczytu NATO.
    Są to oczywiście ewidentne brednie, bo doświadczenia ostatnich lat wskazują, że nigdy nie słyszano o długofalowych efektach „mądrych strategii” pana Kaczyńskiego, zaś słabiutkiego pana prezydenta w ogóle nie posądzam o posiadanie jakichkolwiek projektów i stosowanie taktyki. Taka praktyka „życzliwych domysłów” jest też całkowicie nieznana w autentycznych demokracjach, gdzie żaden świadomy wyborca nie będzie „rozgryzał” intencji jakiegoś polityka lecz zwyczajnie – postawi mu żądania i przypilnuje, by zostały zrealizowane.
    Ponieważ w III RP dominuje mentalność niewolnicza (spadek po komunie), wyborcy prześcigają się w domysłach, dywagacjach, ufności i wierze. Jak widzę, Pan również próbuje tłumaczyć sobie, że „może nie jest to najlepszy czas by podjąć rękawicę oraz wyjaśnić do końca ten mord i wskazać mocodawców morderców”. Należałoby zatem zapytać - a jaki czas byłby lepszy od sytuacji, w której pełnia władzy i społecznego poparcia należy do PiS-u?
    Nie widzę powodu, by snuć takie rozważania, również dlatego, że ani pan prezydent ani pan prezes nie zastanawiają się nad naszymi reakcjami, potrzebami i intencjami i w głębokim poważaniu mają głos elektoratu. Jak wygląda to w praktyce, mogli przekonać się ludzie kierujący apele do prezydenta Dudy lub wnioski do jego kancelarii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, powtórzmy po raz enty, że należy wracać do podstaw, bo to zawsze działa, czyli: "po czynach ich poznacie". To nigdy mnie nie zawiodło, a dywagacje są bez sensu. Stosując to kryterium, nie sposób stwierdzić, że PiS spełnił moje nadzieje....
      Pozdrawiam,

      Usuń
  21. zwykła Polka,

    Mam przeświadczenie, że PiS nie sprosta żadnej z wymienionych przez Panią spraw.
    Przez ostatnie pięć miesięcy nie doczekaliśmy się ani jednej decyzji rozliczeniowej i sądzę, że ta praktyka będzie kontynuowana. Wyborcy dostaną erzac, namiastkę autentycznych rozliczeń, tak, jak uczyniono to już w przypadku B.Komorowskiego. Będą epatowani „sokowirówkami” i sprawami trzeciorzędnymi.
    Z uporem będę przypominał przedwyborcze deklaracja Jarosława Kaczyńskiego – „Nie możemy w tej chwili myśleć o żadnym rewanżu, o żadnym odwecie. Musimy myśleć tylko o jednym: jak Polskę dobrze zmienić!”, „Nie idziemy do władzy po odwet czy wyrównanie rachunków. Idziemy po to, by uczynić to, co jest potrzebne.” Padły także zapowiedzi o woli „umacniania” i „szanowania roli opozycji” oraz szczególne słowa – „Jesteśmy gotowi zapominać i wybaczać”.
    Wyborcy PiS nie chcieli wówczas zrozumieć znaczenia tych deklaracji. I nadal wolą „wierzyć i ufać”.
    Rzeczą najważniejszą i podstawową jest wyjaśnienie okoliczności zamachu smoleńskiego. Dopóki tematem zajmuje się minister Macierewicz, mam pewność prowadzenia rzetelnych działań,.
    Gdyby zrezygnował, również nad tą sprawą zapanuje cisza.

    Na zadane przez Panią pytanie, nie potrafię udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Politykiem bezwzględnie uczciwym i odważnym jest Antonii Macierewicz, ale dziś należałoby pytać o następców i naśladowców takich postaw. Wśród polityków nie dostrzegam postaci takiej miary. Nie widzę też żadnych nowych, młodych liderów, którzy sprostaliby wielkim zadaniom. To, między innymi dlatego, trzeba być przygotowanym na długi marsz.

    Dziękuję Pani i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Panie Meewroo,

    „Nie będę współpracował z nikim, kto był nie w porządku wobec mojego brata i innych poległych. Bo zachowania wobec nich były haniebne, one politycznie i moralnie wykluczają współpracę. Absolutnie wykluczam mój udział we współpracy do czasu daleko posuniętej ekspiacji z ich strony ”. Wydawało się, że te słowa Jarosława Kaczyńskiego z lipca 2010 roku wyrażały nie tylko sprzeciw wobec postaw ludzi reżimu PO-PSL, ale wytyczały granice moralnego konsensusu.
    Dwa lata później, pan prezes w „atmosferze, która sprzyjała wymianie zdań“ spotkał się w warszawskiej knajpie z Waldemarem Pawlakiem. Pytałem wówczas – co zmieniło się w rzeczywistości III RP i kiedy nastąpiła „daleko posunięta ekspiacja” ze strony polityków reżimu?
    Gdy po upływie kolejnych dwóch lat, pan Kaczyński zaczął nawoływać do poparcia kandydatury D.Tuska na szefa RE, nie zadawałem już tak niemądrych pytań. Było jasne, że człowiek oskarżany przez Kaczyńskiego „o wzniecanie kampanii nienawiści, odpowiedzialny moralnie i politycznie za tragedię smoleńską” w pełni zasługuje na miano Polaka i „naszego” reprezentanta.
    Dziś zaś pan JK zadeklarował – „Jeżeli pan Schetyna wycofa się z opozycji totalnej, wycofa się z planów Majdanu, to bardzo dobrze. Jeżeli będzie chciał rozmawiać o tych sprawach, to oczywiście będziemy rozmawiać”.
    Większość wyborców PiS dostrzeże tu wyraz „pragmatyzmu politycznego” prezesa i łatwo rozgrzeszy ten dysonans stwierdzeniem o „taktycznej konieczności”. Zwykle są to osoby, które równie łatwo dokonują takiej ekwilibrystyki, jak lekce sobie ważą własne i cudze słowa.
    Ci ludzie nie pamiętają jednak, że to właśnie pan Kaczyński w liście otwartym z roku 2011 dotyczącym spraw polityki zagranicznej, przywołał słowa Juliusza Mieroszewskiego i przypomniał fundamentalną zasadę - "By polityka była skuteczna musi być najpierw moralnie słuszna".
    Z tej zasady słuszności miała wynikać odrębność programu PiS i to ona miała decydować o sile i wyjątkowości Prawa i Sprawiedliwości. Niezależnie od wartości poszczególnych propozycji gospodarczych czy politycznych, o ich doniosłości miały rozstrzygać przede wszystkim standardy moralne reprezentowane przez głoszących je polityków.
    Jak zatem powinniśmy dziś oceniać postawę pana Kaczyńskiego, jaką miarą ją mierzyć i gdzie doszukiwać się „moralnej słuszności”?
    Przed kilkoma miesiącami napisałem –
    „Potrafię zrozumieć, że pana Kaczyńskiego i ludzi bliskich PiS stać na wielkoduszność i przekreślenie krzywd, jakich doznali od swoich parlamentarnych kolegów. Można to uznać za wysoce chrześcijańską i godną podziwu postawę. Politycy PiS-u mają prawo zapowiadać, że będą traktowali ludzi PO i PSL niczym „święte krowy” opozycji oraz zapewniać ich o braku "odwetu".
    Wiadomo natomiast, że takich oświadczeń pan Kaczyński nie składa w imieniu swoich wyborców. Gdyby kiedykolwiek przyszło mu to do głowy, musiałby wpierw nie tylko udzielić odpowiedzi na szereg niewygodnych pytań, ale też wytłumaczyć milionom Polaków - dlaczego ich słuszne pragnienie sprawiedliwości i naprawy doznanych krzywd określa mianem „rewanżu” i „odwetu”? Ponieważ prezes PiS nigdy nie zdobył się na jedno lub drugie, uznaję, że wypowiedziane publicznie słowa są wyłącznie stanowiskiem polityków tej partii i wynikają z realizacji wizji zależnej od partyjnej perspektywy.”

    Dziś więc, gdy pan Kaczyński składa deklaracje współpracy ludziom odpowiedzialnym za zrujnowanie mojego kraju i mizdrzy się do pospolitych łobuzów, mogę tylko napisać – mnie to nie dotyczy ani nie obchodzi.
    Jeśli ktoś chce robić z gęby cholewę, jego sprawa.
    Jeśli chce mierzyć honor miarą korzyści politycznych, jego problem.
    Mamy prawo do stosowania własnych standardów oraz prawo, by nie dać się zwariować.

    OdpowiedzUsuń
  23. Marcin Ís,

    Pytanie – „czy był to deal” jest nadal zasadne. Odpowiedź na nie uzyskamy, gdy zakończy się farsa „nowego rozdania”.
    Nie chciałbym pozwalać sobie na daleko idące dywagacje, dlatego nawet nie próbuję przedstawiać argumentów. Nie wierzę natomiast w taką głupotę moich rodaków, by po roku czy dwóch rządów PiS nie byli w stanie dostrzec rzeczywistych intencji tej partii.
    Wówczas przejdzie czas na odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pani Urszulo,

    To nic nowego, że tzw. środowisko patriotyczne jest pełne głupców rozprawiających o „zagrożeniu amerykańskim i żydowskim”. Nad umacnianiem tego dogmatu pracują całe zastępy ruskiej agentury, ulokowanej w „prawicowych” partyjkach, pismach i portalach. Pracują tym wydajniej, że środowisko to generuje najwięcej zabobonów, fałszu i dezinformacji.
    Ludzie, którzy dostrzegają podobne zagrożenia są głuchymi ślepcami - nie mają wiedzy o polskiej historii, nie znają mapy świata i nie rozumieją realiów współczesnej polityki. Dyskutować z nimi, byłoby więcej niż niemądre.

    Jestem przekonany, że z ust polityków PiS nigdy nie usłyszymy zarzutu zdrady. Zostało to przesądzone, gdy partia ta (już na początku swoich rządów) ponownie wlazła w pułapkę demokracji.
    Od tej chwili ludzie PiS zostali skazani na okłamywanie swoich wyborców. Nie ma przecież nic bardziej uwłaczającego Polakom, jak określanie tej antypolskiej, wrogiej zbieraniny mianem "demokratycznej opozycji".
    Za to oszustwo PiS musi ponieść konsekwencje.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  25. Witam.Krytykuje się-i słusznie- różne błędy obecnej władzy.Na przykład taki: "Na dzień dzisiejszy oraz w przyszłości zarówno w MON,jak i w innych ministerstwach nie są i nie będą prowadzone żadne prace,które pogarszałyby sytuację żołnierzy,również emerytów wojskowych" deklaruje rzecznik MON "na czerwono"[źródło:http://www.zzwp.pl/aktualnosci/942/spotkanie-z-szefem-gabinetu-politycznego-mon-rzecznikiem-prasowym].Tymczasem gendyw Puchała z tegoż "związku byłych" "formułuje grzeczne zapytania" w sprawie rozpoczętego procesu oczyszczania wojskówki [źródło: http://www.zzwp.pl/uploads/media/odwmon.pdf]. Niemal w tym samym timingu (czasokresie) włączają się inni "zatroskani" z "owl & friends"/ urbanostwory, z szerokiego klubu antylustratorów: -dukaczewszczyzna [źródło: http://www.stowarzyszeniesowa.pl/wp-content/uploads/2016/03/FiM_2016-03-04_9835_str3_Macierewicz-ucieka.pdf] ,-klubu [czerwonych]jenerałów,moim zdaniem uczestniczących w całej kombinacji "zgód i pojednań"; zwraca uwagę plan publikowany na trzecią dekadę września 2016r [źródło: http://www.klubgeneralow.pl/plan-pracy-klubu]; i to odwołanie do czasów obecnej opozycji (też komorry) w tytule: "Główny cel-realizowanie uchwał programowych Walnego Zgromadzenia Członków z 26.09.2013r i...22.09.2016r;tacy "dalekowzroczni stratedzy" za podpisem genbryga A.Lewandowskiego? Tymczasem z "gorącego tygla TT" pan dr hab.Sł.Cenckiewicz(CAW) alarmuje,że (dopiero) po jego wywiadzie dla Polski Zbrojnej obrońcy LWP stanęli w obronie "Tamizy-bis" E.Rozłubirskiego; publikowany na jego stronie dokument obcina jednak personalia autora/autorów tegoż "obronnego listu"; nie szukano głębiej. Na tą całą kombinację nakłada się "syryjski manewr Putina" oraz wzrost zagrożenia Polski:-zewnętrznego- ze strony eurokołchozowego euroislamu powiązanego z potencjalnym zagrożeniem terrorystycznym daesh (przenikanie przez dziurawe Schengen głównie od strony niemieckiej,nowy szlak letni via osłabiona Ukraina i osłabiana przez komunę kurdyjską Turcja,"zaproszenie watykańskie" do kolejnych "pojednań") oraz zagrożenie terroryzmem państwowym reżimu putina/cyryla/kadyrowa ("zielone ludziki"),-wewnętrznego-ze strony wyżej wymienionych wspólników rozKODowanych,w tym układu wrocławsko(kreowanie Schetyny na "ojca" neoPO) gdańskiego(np.uniewinnienie burłaka Adamowicza). Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wsojtek,

      Proponuję, by Pan przemyślał i reedytował swój komentarz. Nie wiem czego dotyczy stwierdzenie - "ryzykuje się-i słusznie- różne błędy obecnej władzy.Na przykład taki...", po którym następuje przedstawienie stanowiska ludowych trepów.
      Nie pojmuję też związku tak różnych tematów (Cenckiewicz, Syria,Turca, Adamowicz) z treścią mojego tekstu. Rozumiem, że fascynują Pana sprawy bieżące, ale zachęcam do większej dyscypliny myśli i dbałości o edycję.
      Pozdrawiam

      Usuń
  26. Z całym szacunkiem: czy zamierza mi Pan dać do zrozumienia,że ryzykuję podejmując krytykę środowiska PAD &PiS ? Napisałem,że słusznie krytykuje się różne błędy obecnej władzy i nie zamierzam się wycofywać z tej opinii,ale neotargowicę rozKODowanych traktuję jako anarchię służącą dekompozycji polskiej suwerenności.Jestem przeciwnikiem zgniłych kompromisów,kolejnych magdalenek i okrągłych stołów i stołków,po-pisów reformatorów komunizmu,stręczenia wrogów Polski poprzebieranych za "przyjaciół".Jestem przeciwnikiem ponadpartyjnych "zgód i pojednań" z wrogami polskiej suwerenności-bez względu na to,kto tym wrogiem jest i jaką organizację reprezentuje.A suwerenność definiuję rażąco prosto ,a nie geopolitycznie poprawnie.Z całym szacunkiem- to nie przeciwnicy "wspaniałego świata z komuną za pan brat" zmieniają swoje radykalne poglądy nietolerowania zła,tylko to ich "demokratycznie wybrani reprezentanci" w swej decyzyjnej większości idą wyraźnie na zgniły kompromis z tak definiowanym złem (zacierają kanciastą granicę). Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  27. 1. Jeśli mogę się wtrącić. Bo to niestety dość typowe.
    Kompletny brak dbałości o to w jaki sposób prezentuję swoje poglądy ( i jak zostaną odebrane) skoro one są mega słuszne - to jest coś co mnie irytowało u patriotów od dawna.
    Zatem nie nastąpiło ani zwiększenie dyscypliny myśli ani dbałość o edycję. Za to deklarowany patriotyzm poszybował na niedostępne wyżyny, z których nie widać nic poza czubkiem własnego nosa.
    To nie pierwsza uwaga (wcześniejsze pozostały oczywiście niezauważone przez zainteresowanego)
    Podejrzewam, że nawet nick jest niezamierzoną literówką bo łatwo zahaczyć o „s” przy „w” na klawiaturze.
    Możliwe, że słowo „edycja” nie jest do końca zrozumiałe.
    Możliwe, ze jakaś edycja występowała (wątpię) lecz po wklejeniu do okienka komentarza się rozsypała. Komputeryzacja rozwijała się od początku w dość chaotyczny sposób i do dziś przerzucanie nawet zwykłego tekstu między różnymi programami płata figle. Znam też i rozpoznaję zmagania określonej grupy ludzi z wypowiedzią za pomocą komputera. Tak, chodzi o wiek.

    Dlaczego się wtrącam. Po pierwsze dlatego, jak już napisałem, że tego typu surrealistyczne nieporozumienia są dość typowe w warunkach pewnego wzmożenia.
    A po drugie dlatego, że mam kompleks na punkcie języka polskiego. Mam chyba drobną dysleksję. Nigdy tego nie badałem. Dość powiedzieć, że przez j. polski mogłem nie dostać się do liceum i nie zdać matury. Wiem, że moje problemy są częstsze wśród osób z wykształceniem technicznym (jeśli nie wynikają ze zwykłego niechlujstwa), co mnie trochę uspokoiło. W rezultacie zawsze używam edytora tekstu (tak, tak się to nazywa panie w) chorobliwie edytuję i poprawiam swoje komenty przed publikacją. A i tak wiem, że czasem trudno mnie zrozumieć.

    2. Przeczytałem ponownie tekst pod którym komentujemy (zachęcam do tego!) i, jak zwykle, jest on tak przepełniony treścią, że jak tu już nie raz wspomniano, nie wiele da się dodać, trudno się nie zgodzić i trudno się tu komentuje. Stąd częste off topiki! (przydałby się stały dział: OFF TOPIC ;-)

    3. Od dawna uważam, że potrzebne by było jakieś przekładanie myśli z tego bloga na język bardziej potoczny, może młodzieżowy, popkulturowy, obrazkowy, szerzej przyswajalny. Jest to o tyle trudne, że łatwo tu o spłycenie (tak jak to robią popularne memy). Nie chodzi mi o to by robił to autor. Ale nawet oglądając te wykłady z WSKSiM stwierdziłem, że wyświetlenie w Power Poincie choćby haseł, o czym mowa, zwiększyłoby przyswajalność o 50%. Oczywiście każdy program do prezentacji daje nieograniczone możliwości lecz przy swym rozbudowaniu staję się odrębną i czasochłonną umiejętnością.
    Nie odkrywam tu ameryki. Sposób w jaki polityk przekonuje do swoich poglądów obecnie nazywa się PiaRem. Tak czy inaczej, nie należy tego lekceważyć.

    P.S. Sprawiedliwie odnotuję, że A. Ścios przekręcił pierwszy wyraz tego komentu (ryzykuje vs krytykuje) co jeszcze podkręciło spiralę nieporozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  28. @wsojtek
    Pan Aleksander, już jako trzeci z kolei uprasza Pana o dołożenia większej dbałości i staranności przy edytowaniu komentarzy, cytuję AŚ: „zachęcam do większej dyscypliny myśli i dbałości o edycję”.
    Co do „dyscypliny myśli” się nie wracam, lecz pozwolę sobie na edycję jednego z Pana komentarzy by uzmysłowić Panu o co chodziło już dużo wcześniej dla mnie, jak i Pani Urszuli Domyślnej, a obecnie także Gospodarzowi i zapewne innym nie zabierającym w tej sprawia głosu także.
    Według mnie bez potrzeby uderzył Pan w klawisze rozstrojonego instrumentu, co może jedynie zaognić nieopatrznie i niepotrzebnie sytuację wynikłą poniekąd z braku przez Pana zrozumienia intencji osób trzecich, które działały w dobrze pojętym interesie ogółu, a w tym i Pana.

    Ad rem.

    „Z całym szacunkiem,
    Czy zamierza mi Pan dać do zrozumienia, że ryzykuję podejmując krytykę środowiska PAD & PiS?
    Napisałem, że słusznie krytykuje się różne błędy obecnej władzy i nie zamierzam się wycofywać z tej opinii, ale neotargowicę rozKODowanych traktuję jako anarchię służącą dekompozycji polskiej suwerenności.
    Jestem przeciwnikiem zgniłych kompromisów, kolejnych magdalenek i okrągłych stołów i stołków, po-pisów reformatorów komunizmu, stręczenia wrogów Polski poprzebieranych za "przyjaciół".
    Jestem przeciwnikiem ponadpartyjnych "zgód i pojednań" z wrogami polskiej suwerenności - bez względu na to, kto tym wrogiem jest i jaką organizację reprezentuje.
    A suwerenność definiuję rażąco prosto, a nie geopolitycznie poprawnie.
    Z całym szacunkiem,
    to nie przeciwnicy "wspaniałego świata z komuną za pan brat" zmieniają swoje radykalne poglądy nietolerowania zła, tylko to ich "demokratycznie wybrani reprezentanci" w swej decyzyjnej większości idą wyraźnie na zgniły kompromis z tak definiowanym złem (zacierają kanciastą granicę).
    Pozdrowienia.”

    Mam nadzieję, że sam Pan zauważy, iż po dokonanej przeze mnie edycji Pana komentarza stał się nie tylko bardziej czytelny ale i strawny wzrokowo w przeciwieństwie do oryginalnego pierwowzoru jak wyżej, prawda?
    To właśnie o taką edycję pańskich komentarzy prosiliśmy Pana wcześniej z Panią Urszulą Domyślną, a mimo to Pana komentarze były (i nadal są) nieprzejrzyste i niestrawne wzrokowo.
    Polecam Panu, jak i każdemu z osobna bardzo krótki poradnik napisany w dość przystępnej formie pomocny dla każdego początkującego i dla każdego „wygi”, w którym wykazane są najczęściej popełniane błędy przez piszących teksty i to nie tylko w Internecie.

    http://www.wydawnictwo-lena.pl/poradnik.html

    Niektóre z nagminnie popełnianych przez piszących błędy są po prostu irytujące, jak np. wykonywanie spacji przed każdym znakiem interpunkcyjnym (kropki, przecinka, średnika, wykrzyknika, pytajnika, po otwarciu i przed zamknięciem nawiasów), bo tak się po prostu zgodnie z ogólnie obowiązującymi zasadami pisowni nie pisze nie tylko polskiej pisowni.
    Uważam, że takich błędów należy przynajmniej w miarę możliwości unikać przygotowując teksty do publikacji, a przy tym uszanować podstawowe zasady pisowni polskiej.

    Sam też nie jestem bez grzechu, chociaż kiedyś tam w zamierzchłej przeszłości zaliczyłem dodatkowy i nadobowiązkowy przedmiot szkolny jakim było pisanie na maszynie.
    Pozdrawiam wszystkich wirtualnych wędrowców i wojowników, których z różnych przyczyn opuściłem już ponad rok wstecz na rzecz pracy w realu, w którym czułem i czuję się o wiele lepiej, a i efekty mojej pracy w realu są widoczne gołym okiem jak i namacalne ręką, nawet ślepca.
    W wirtualnym świecie dane mi było spotkać zbyt wiele łajdaków, delatorów, hien cmentarnych i kanalii, od których w realu od zawsze i od dawien dawna stroniłem i stronię.
    Pozdrawiam i znikam, bo oczywistej prawdy opisanej przez Gospodarza komentować nie zamierzam – no chyba, że chciałbym ją w jakiś całkowicie nieuprawniony sposób podważać szukają jedynie dziury w porządnie utkanym suknie.
    Pozostaje jedynie podziękować Autorowi za Jego teksty i tyle w temacie.
    Obibok na własny koszt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS
      Warto ten link do pomocnika zachować w swoich zakładkach
      http://www.wydawnictwo-lena.pl/poradnik.html
      Onwk.
      PPS
      @wsojtek, mam nadzieję, że się Pan na mnie nie obrazi za mój komentarz, który popełniam z sympatii. Komentarz o bardzo podobnej treści i z tym samym linkiem miałem napisany już w kwietniu 2015 r., w którym odszukałem właśnie ten link do pomocnika. Pozdrawiam.
      Onwk.

      Usuń
  29. Dodam, że sprawę edycji dodatkowo komplikuje zamieszczanie linków (ich nadmiar w komentach @wsojtka).

    Są różne sposoby. Chyba najlepiej zamieszczać je w osobnej linii. O zrobieniu odnośnika np. ze słowem KLIK nie wspomnę.

    Irytujące jest też nadużywanie tych internetowych natręctw w rodzaju: POkręt, itp. Sam ulegam tej modzie tworząc własne gry słowne.

    Niewątpliwie blog Ściosa wyróżnia się niebywałą starannością i kulturą wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  30. Hmmm...

    Bardzo mi się nie podoba takie pouczanie. Panowie, spokojnie, nie ma przymusu czytania komentarzy, natomiast chóralne mentorstwo potrafi odstręczyć każdego.

    Panie Wsojtku!

    Proszę się nie przejmować i pisać jak dotąd. Ja będę Pana zawsze czytać. Przyznaję nawet, że na zasadzie: "czego nie możesz uniknąć, pokochaj" - polubiłam Pańskie skompresowane uwagi :-) i traktuję je jako swoiste "wyzwanie" [© AŚ] oraz zagadkę intelektualną: uda mi się za pierwszym podejściem, czy nie? :))

    A poważnie: podaje Pan zawsze mnóstwo ciekawych informacji i niemniej ciekawych linków, za które dziękuję.

    Pozdrawiam serdecznie


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Pozwoli Pani, że dopóki rozmawiamy na moim blogu, będę miał prawo oceniać komentarze czytelników. Również pod kątem edycji i treści.
      Uwagi skierowane do Panów ONKW i Marcin Ís uważam za zbędne.
      Nie sądzę też, by komentarze Pana wsojtka, zwykle dalekie lub niezwiązane z treścią tekstów zasługiwały na takie pochwały. Przyznaję jednak, że to rzecz gustu.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  31. Marcin Ís / Obibok na własny koszt,

    Bardzo Panom dziękuję za wyśmienite uwagi, a Panu ONWK za link do strony "Poradnika dla autorów".
    Sam mam wielokrotnie problemy z prawidłową edycją tekstu i tym chętniej skorzystam z dobrych porad.
    Nie zamierzam kontynuować tego tematu i uważam go za zamknięty.

    Pozdrawiam Panów

    OdpowiedzUsuń
  32. Ma Pan rację, oczywiście że tak naprawdę należałby załatwić tę esbecką agenturę na cacy, a nie cackać się z nimi. Mnie też to wkurza, że PiS uprawia z nimi taki chocholi taniec. Z drugiej strony - co z nimi zrobić? To tępe sowieckie bydło udaje Polaków (stary numer ubecki), wyciąga jakichś kretynów, którzy pieczętują się przodkami i tradycją (w co nie wierzę, bo to jest praktycznie niemożliwe, żeby Polak z dziada pradziada zadawał się z tym szambem) i trąbi wszem i wobec, jacy to oni patriotyczni i że mają prawo do Polski. Ja bym powiedział im "won!" i wysiedlił ich stąd, gdziekolwiek, niech jadą gdzie chcą, nawet dałbym im kasę na pierwsze miesiące zycia, ale bez prawa powrotu. Ale czy to jest realne? No niech Pan powie, co można z nimi zrobić, jeśli wciąż mają media, jeśli dołącza do nich kupa gnojków przerażonych perspektywą rzekomego "katotalibanu"? Mamy całe pokolenie-hybrydę, półpolaków, jakichś mutantów sowieckich, którzy przez 25 lat wzrastali w korzystnej atmosferze "dialogu", rozumianego po sowiecku, czyli jednostronnego - na zasadzie "musicie z nami nawiązać dialog, a wtedy wam powiemy, co macie zrobić". I teraz ciągną w tę samą stronę. Oczywiście, najrozsądniej byłoby doprowadzić ich do wywołania powstania i to "powstanie" krwawo rozbić. Ale wtedy mieliby własną martyrologię i bohaterów, bo przecież nie udałoby się wybić ich wszystkich. Moim zdaniem sytuacja jest patowa i Kaczyński musi działać tak, jak działa, ostatnie 25 lat zabetonowało Polskę w komunizmie i wyjść z tego będzie trudno, zwłaszcza przy biernej postawie częsci społeczeństwa i szerokiej agenturze postesbeckiej działającej jawnie - jako "dziennikarze", "autorytety", a nawet prominentni politycy.

    OdpowiedzUsuń
  33. Zaglądam często na stronę Ściosa by zwiastuny wiosny dojrzeć nie tylko w dacie ale również na niwie politycznej.
    Jednak... "nikt nie woła..." więc dalej smutno. Najbardziej w telewizji, gdzie dziwne roszady personalne, które, jakże celnie P.T. Ścios to punktuje, mają na celu zamazanie granicy między "nimi" i "nami".
    To jest, zdaje się, ta prawdziwa konstytucja okrągłostołowa: zamazać, zamiesząć, uniemożliwić rozróżnianie...
    Wszystko inne to pochodna owej pamiętnej zmowy.
    I- muszę to wyartykułować - RM ze swoim O.D. też ma w tym swój niebagatelny udział, niestety.
    Tak to odbieram .

    OdpowiedzUsuń
  34. A. Ścios na tt: "Dlaczego @AndrzejDuda nie chce ułaskawić uczest.protestu w PKW w 2014?-http://stowarzyszenierkw.org/2887-brak-ulaskawienia-od-prezydenta-wobec-uczestnikow-protestu-w-pkw2014 … To m.in.takim ludziom zawdzięcza prezydenturę"

    Rafał Mossakowski - konferencja prasowa 17 03 2016:
    https://www.youtube.com/watch?v=LYhwX4otWEA&feature=youtu.be

    Jak powiedział na konferencji w Sejmie pan Rafał Mossakowski, wnioski o pomoc i ułaskawienie do Prezydenta, Kancelaria Prezydenta wysyłała do Seremeta... Jak się to skończyło dla protestujących w siedzibie PKW w 2014 roku, można posłuchać na powyższym filmie.

    Tak, Andrzej Seremet rządził w tym czasie udzielnie... Wiele spraw Prezydent przekierowywał do tego właśnie polityka poprzedniego układu.
    Jak się okazuje, nie wzięcie na siebie odpowiedzialności czasem jest bardzo szkodliwe dla kraju.

    Denerwuje mnie, że w czasie, kiedy decyduje się wiele spraw i petycji zgłaszanych do Andrzeja Dudy (niestety, nie na korzyść), Ewa Stankiewicz wraz ze swoim stowarzyszeniem zakłada petycję "Stoimy murem za Prezydentem".

    W jednym z postów na swoim blogu pani Ewa broni prezydenta przed jego własną kancelarią.

    Napisałam do niej parę słów. Może trochę odpuści sobie (jak przeczyta) w tym intensywnym wypuszczaniu do sieci tego typu treści i inicjatyw "w obronie Prezydenta", bo denerwują ludzi. Przede wszystkim tych, którzy czekają na decyzje ws. prokuratora Witkowskiego czy tych, którzy obserwują losy zagrożonych więzieniem protestujących.

    Pozdrawiam wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  35. "Ci ludzie zapomnieli już od kogo dostali wyjątkowy mandat i przed kim zdadzą rachunek?"

    Tak, jednak powyższe Autora zdanie już bez pytajnika, w trybie oznajmującym.
    Gorze...

    OdpowiedzUsuń
  36. Wujek,

    Trzeba realnie oceniać możliwości. Ponieważ w III RP nie ma odpowiedniej siły politycznej ani świadomości społecznej (komunizm jest wszak "nasz") nie ma też szans na "opcję norweską", czyli potraktowanie zdrajców i kolaborantów w sposób, w jaki po II wojnie światowej potraktowano Quislinga.
    Zdrajcę i jego najbliższych towarzyszy postawiono pod ścianą, odebrano im media, majątki i wszelkie prawa, resztę towarzystwa skazano na banicję lub wieloletnie więzienia.
    Byłby to sprawiedliwy osąd, wymagający jednak odrzucenia bermanowskiej "nowej świadomości" i zrównania komunizmu z niemieckim faszyzmem. Póki Polacy wierzą, że PRL był państwem polskim, a kolaboranci z PZPR i funki bezpieki służyli Polakom, nie ma mowy o sprawiedliwym (czyli zgodnym z prawdą) werdykcie.

    Cóż zatem pozostaje?
    Grupę, którą nazywam Onymi oceniam na kilkaset tysięcy osób.
    Są to głównie ludzie bezpieki i ich czynni kapusie, właściciele i decydenci ośrodków propagandy (powołanych z funduszy bezpieki), najważniejsi politycy PO-PSL-SLD, oligarchowie, których fortuny powstały na współpracy z SB i grabieży polskiego majątku.
    Wraz z rodzinami i siecią zależnych "odrostów", liczebność tego towarzystwa nie przekracza z pewnością miliona osób. Głównych decydentów i ludzi z "klubów miłośników cygar"- może kilkuset.
    Ich siła polega na dwóch czynnikach – pieniądzach i propagandzie. To towarzystwo nie ma Polakom nic innego do zaproponowania, poza systemowym kłamstwem i współuczestnictwem w grabieżach.
    Pokonanie czynnika finansowego wymagałoby (znowu) przyzwolenia społecznego oraz siły politycznej zdolnej do działań legislacyjnych służących odebraniu zagrabionego majątku. Jest to zatem rozwiązanie nierealne.
    Uważam jednak, że znacznie mocniejszym obszarem są wpływy wynikające z aktywności propagandowej Onych. Tu nasze możliwości są zdecydowanie większe.
    O podstawowych „trzech krokach” pisałem obszernie w tekście pod takim właśnie tytułem. Przypomnę:
    Krok pierwszy - polegałyby na wycofaniu wszelkich reklam i ogłoszeń spółek Skarbu Państwa i instytucji rządowych oraz zaprzestaniu prenumerowania gazet i wydawnictw rozpowszechnianych przez prywatne spółki handlowe, typu Agora czy Axel Springer. Żadne kampanie reklamowe i informacyjne nie mogą odbywać się za pośrednictwem takich ośrodków.
    Krok drugi - to odmowa uczestnictwa przedstawicieli rządu i wyższych urzędników państwowych w audycjach i programach telewizyjnych oraz brak zgody na udzielanie wywiadów i wypowiedzi rozgłośniom i gazetom wydawanym przez obce koncerny. Ośrodki te, pozbawione udziału czołowych postaci życia politycznego i odcięte od dostępu do informacji, zostaną skazane na marginalizację.
    Krok trzeci – to zaprzestanie nagłaśniania, rezonowania i propagowania treści prezentowanych w tych mediach oraz odmowa prowadzenia jakichkolwiek polemik i dyskusji z pracownikami prywatnych spółek medialnych.
    Te kroki nie wymagają żadnych ustaw ani nakładów finansowych. Potrzebna jest wola zniszczenia układu III RP i współdziałanie rządzących z Polakami. Potrzeba odrobiny odwagi i determinacji.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś jest już oczywiste, że PiS i jego partyjne media nie wykonają żadnego z owych „trzech kroków”.
      Wygodniej jest jęczeć w dobrowolnej pozycji „ofiary” niż podjąć realną walkę.
      Wygodniej epatować wyborców biadoleniem o „atakach na rząd” niż zadrzeć z bandą zamordystów.
      Lepiej też skubać czytelników stojąc na fałszywych pozycjach „wolnych mediów” niż wywołać konflikt z kolegami z TVN-ów i Polsatów i zdobyć się na wyrażanie własnych myśli.
      Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by takie działania podjął każdy, kto nie pozoruje postaw patriotycznych i rzeczywiście zależy mu na pokonaniu komunistycznej hybrydy.

      Świadomość dychotomii My-Oni, odrzucenie przekazu propagandy, totalny bojkot ich mediów, ostracyzm publiczny i polityczny – to łatwe i dostępne metody działania, o które apeluję od wielu lat. Podam konkretny przykład dotyczący obecnej sytuacji.
      Po co oburzać się, że „środowisko artystyczne” rży z dowcipów jakiego aktorzyny-komedianta? Cóż w tym nowego, skoro ci ludzie popierali BK i służą każdemu reżimowi?
      Błazny, pajace i linoskoczki były już na pańskich dworach. Hołubiła je komuna i esbecja, bo przydawały „splendoru” przaśnym pyskom towarzyszy i skutecznie mamili Polaków. Nie inaczej jest w III RP, gdzie tzw. środowisko i tzw. celebryci spełniają wobec sukcesorów rolę ulubionych pluszaków- kabotynów.
      Dlatego nasze głosy „oburzenia” niewiele ich obchodzą. Tym bardziej, gdy błazny mają świadomość, że nie jesteśmy zdolni do masowego zastosowania broni najgroźniejszej – społecznego bojkotu. Gdyby Polacy nie oglądali filmów i programów z udziałem reżimowych komediantów, gdyby nie włączali ich tv i nie czytali ich gazet - byłaby to realna i skuteczna broń.
      W perspektywie kilkunastu miesięcy doprowadziłaby do "zagłodzenia" tego towarzystwa.
      Skoro ci sami ludzie, którzy wyrażają „święte oburzenie”, włączają po tym tv i zachłystują się wyziewami propagandy - nic nie osiągniemy. Tacy są równie żałośni, jak ci, których nieudolnie krytykują.

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze, w rzeczywistości "trzy kroki", o których Pan pisze, są bardzo trudne do zrealizowania i mogłyby narazić rząd na ataki z powodu rzekomej dyskryminacji wolnych mediów, itd. Sam Pan to wie, jak wygląda wrzask agentury :) Moim zdaniem, jeśli patrzeć ze strony mediów, znacznie rozsądniejsze byłoby utworzenie przez rząd państwowego koncernu medialnego (np. na bazie TVP), który:
      a. wprowadziłby na rynek agresywną kampanią albo nowe, albo już istniejące, ale dotąd niszowe tytuły;
      b. starałby się wykupić/przejąć jak najwięcej udziałów w spółkach medialnych pozostających pod kontrolą agentury;
      c. uruchomiłby (wykupił) kilka różnych opiniotwórczych portali internetowych.
      To tak na początek. Wymagałoby to sporych nakładów finansowych, ale jeśli udałoby się utrzymać w miarę równy i dobry poziom takich wydawnictw/stron WWW, to być może w ten sposób na jednym ogniu upiekłyby się dwie pieczenie: przewaga nad agenturalnymi "merdiami" i jednocześnie uzdrowienie polskiego rynku prasy i wydawnictw, który po przejęciu przez obce koncerny jest nie tylko całkowicie niedostosowany do potrzeb Polaków, ale także rozbity i bardzo statyczny. Tylko państwo może go ruszyć z miejsca, ryzykując wprawdzie spore straty i kłopoty, ale rozsądne działanie (również za pomocą dotacji dla wybranych wydawców) mogłoby przerwać stagnację mediów i stworzyć nowe miejsca pracy dla dziennikarzy (już odpowiednio dobieranych pod kątem politycznym). Pozdrawiam :)

      Usuń
  37. jan kowalski,

    Trzeba wyraźnie podkreślić, że w III RP, w awangardzie tego „wymieszania” dobra ze złem i Onych z Nami, zawsze byli hierarchowie Kościoła. Nie mając odwagi powiedzieć Polakom, jakie państwo zbudowali sukcesorzy komunizmu, utwierdzali nas w fałszywym dogmacie „zgody narodowej” i „pojednania”.
    Nie jestem zdziwiony, że właśnie Konferencja Episkopatu Polski (ale też prezydent Andrzej Duda) patronują dziś debatom z cyklu „Raport Jasnogórski 2016”.
    Na pierwszej tego typu imprezie, pod hasłem „Abyście się społecznie miłowali”, doradczyni pana prezydenta, Barbara Fedyszak-Radziejowska dowodziła m.in., że naszym „wielkim obowiązkiem obywatelskim jest dziś odnalezienie wspólnoty” – „Uważam to za początek powrotu do ducha, o którym pisano w czasach solidarności, że budowanie wspólnoty było możliwe, pomimo różnicy poglądów, bo poczucie wspólnoty było ważniejsze i silniejsze”.
    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/285909-naszym-wielkim-obowiazkiem-obywatelskim-jest-dzis-odnalezienie-wspolnoty-barbara-fedyszak-radziejowska-na-debacie-z-cyklu-raport-jasnogorski-2016
    Nikt z dyskutantów nie ośmielił się postawić pytania – z kim mamy budować ową „wspólnotę”?
    Bo tę prawdziwą, narodową, zbudowaną w czasach pierwszej Solidarności zabił sowiecki łajdak w mundurze polskiego generała. Tę drugą, fałszywą, zbudowano już na pakcie kapusiów z esbekami i nadal jest ona fundamentem III RP.
    Dziś zaś mamy budować z tymi, którzy sikali na znicze, robili krzyże z puszek i rechotali ze śmierci Polaków? A może z tymi, którzy przez całe życie służyli okupantowi, prześladowali Polaków, rozkradli ich majątek i za to w III RP pławią się w luksusie? Może trzeba nam „wspólnoty” z kapusiami i donosicielami bezpieki, którzy mienią się elitą narodu? Może ze zdrajcami paktującymi z obcym mocarstwem przeciwko prezydentowi RP?
    Niestety, na tak postawione pytania nie udzielą nam odpowiedzi – ani hierarchowie ani światli „naprawiacze” z prezydenckiego orszaku. A nie tylko nie udzielą odpowiedzi, ale odmówią wskazania – kto jest kim.
    „Zwiastunem wiosny” będzie więc sytuacja, w której stworzymy elity zdolne do podjęcia dzieła budowy autentycznej wspólnoty narodowej - opartej na prawdzie i dekalogu. Twór, który chcą budować obecne elity, będzie tylko kolejnym „wielkim zamazaniem”.

    OdpowiedzUsuń
  38. Pani Iwono,

    Zamierzałem niedawno na twitterze postawić pytanie - jak nazwać polityka,który deklaruje „będę prezydentem,który nie unika trudnych sytuacji” a następnie ucieka od sprawy ks.Jerzego czy sprawy aneksu?
    Nie ma jednak sensu stawiania takich pytań, póki nasi rodacy wykazują bałwochwalczy stosunek do pana Dudy.
    Po upływie ponad pół roku, można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że mamy do czynienia z prezydenturą ornamentową i autentycznym (w odróżnieniu od BK) "strażnikiem żyrandola.
    Warto pamiętać, że po takim czasie Komorowski miał już kilka projektów ustaw i solidnie majstrował przy sprawach bezpieczeństwa narodowego (SPBN).

    Nie chcę nawet przypominać o tych wszystkich apelach i petycjach, które zginęły w Pałacu Prezydenckim, od czasu objęcia stanowiska przez pana Dudę. Nie znam żadnej "trudnej sprawy", przed którą pan Duda by nie uciekał.
    Jako rzecz symboliczną wskażę apel Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych z sierpnia 2015 roku o uhonorowanie pułkownika Ryszarda Kuklińskiego awansem generalskim i Orderem Orła Białego.
    Jak informował pan Jerzy Bukowski, POKiN otrzymał wówczas odpowiedź od dyrektora Biura Odznaczeń i Nominacji w Kancelarii Prezydenta RP Romana Kronera. Wynikało z niej, że mianowanie na stopień generalski może nastąpić „tylko i wyłącznie na wniosek Ministra Obrony Narodowej” i „nie ma od tej procedury żadnego odstępstwa”.
    Odnosząc się do apelu o zaliczenie płk. Kuklińskiego w poczet kawalerów OOB dyrektor Kroner poinformował zaś, że zostanie on przedłożony do rozpatrzenia kapitule.
    http://wpolityce.pl/historia/264375-prosze-prezydenta-andrzeja-dude-aby-nadal-order-orla-bialego-pulkownikowi-ryszardowi-kuklinskiemu-apel-porozumienia-organizacji-kombatanckich-i-niepodleglosciowych

    Byłoby oczywiście idiotyzmem tłumaczenie, że tak odpowiedział urzędnik, anie sam prezydent Duda. Przypomnę, że to pan prezydent ponosi pełną odpowiedzialność za każdego człowieka, któremu powierza reprezentowanie swojego urzędu.
    Od tego czasu upłynęło osiem miesięcy. Przed ponad miesiącem minister Macierewicz złożył prezydentowi wniosek o awans generalski dla płk. Kuklińskiego, a zatem spełnił się warunek, o którym pisał dyrektor Kroner. Do dziś, nie ma odpowiedzi prezydenta Dudy w sprawie tego wniosku.

    Pamiętajmy też, że obecna władza nie ma już żadnej wymówki w sprawie powierzenia prok. Witkowskiemu śledztwa dotyczącego śmierci księdza Jerzego. Do tej chwili różni "objaśniacze intencji" tłumaczyli to zaniechanie obecnością Seremeta i "niezależnością" prokuratury.
    Teraz, całe odium za ukrywanie prawdy o mordzie założycielskim III RP spada na polityków PiS. Czy się to komu podoba czy nie.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Aleksander Ścios

      W składzie kapituły OOB figuruje tylko jedna osoba. Pan Prezydent...

      Pozdrawiam

      Usuń
  39. Cytat A. Ścios: "Te kroki nie wymagają żadnych ustaw ani nakładów finansowych. Potrzebna jest wola zniszczenia układu III RP i współdziałanie rządzących z Polakami. Potrzeba odrobiny odwagi i determinacji."

    Dziś zamachy w Brukseli, stolicy europejskiej polityki...

    Zmurszałe, przestarzałe formy rządów, impregnowane na potrzeby, postulaty społeczne, na rzeczywistość, która nas otacza.
    Niedemokratyczne, antyspołeczne, anty obywatelskie, anty wolnościowe. Nie odrabiające żadnych lekcji, lekcji coraz bardziej krwawych...

    Nadzieja w młodych, że stworzą kiedyś, w przyszłości, jak to wszystko się przewali (i jak to przetrwamy, jako ludzkość), nowy ład, nowe formy rządów. Również w Polsce...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  40. - Nie widzę możliwości, aby w tej chwili do Polski przyjechali imigranci -

    Read more: http://www.pch24.pl/zmiana-imigracyjnej-polityki-polskiego-rzadu-tylko-iluzoryczna--bedzie-weryfikacja--pojawia-sie-tez-imigranci,42129,i.html#ixzz43n0C0nb1

    nihil nowi , na teraz taktyka kompromisu ze społeczeństwem, na praktykę zdrady będzie czas nieco pózniej...

    Przy okazji - w czasie wystapienia w Toruniu bardzo niepokojąco zabrzmiały słowa min. Macierewicza , że islam nie jest per se odpowiedzialny za terroryzm.
    To mi przypomina hasło : socjalizm tak - wypaczenia nie.
    Uważam, że nie jest rolą ministra obrony wchodzenie w buty religioznawcy.
    Przez szacunek dla Gospodarza wstrzymam się od dalszego komentowania tej dziwnej wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Macierewicz częściowo miał rację, aczkolwiek mówił bardzo ogólnikowo i skrótowo (ze swoją wiedzą mógł więcej...).

      Islamski fanatyzm i islamski terroryzm - jakkolwiek mają background w postaci nauk Wahaba, Ibn Taymiya'i czy samego Mahometa - tak są w równym stopniu efektem zapożyczenia elementów zachodnich ideologii oświeceniowych (marksizm, socjalizm, nacjonalizm, nihilizm) oraz wsparcia Wielkiego Szatana z Łubianki.

      Polecam chociażby artykuły prof. Olavo de Carvalho i książkę "Wielkie Arrangement" Dariusza Rohnki, gdzie bardzo szczegółowo opisano powiązania pomiędzy sowietami a islamistami (m.in. przywódcami Al Qaidy).

      Usuń
    2. jan kowalski,Jaszczur

      Nie widzę nic "niepokojącego" w słowach ministra Macierewicza. Nie ma tu miejsca na dyskusję historyczną, ale szczerze zachęcam do zapoznania się z historią islamu, ze szczególnym uwzględnieniem okresu Średniowiecza.
      To doskonała lekcja.

      Panu Jaszczurowi bardzo dziękuję za wyjaśnienie i wyśmienitą wskazówkę.

      Pozdrawiam

      Usuń
  41. Wujek,

    Nigdy nie traktuję serio argumentu "z reakcji przeciwnika".
    To całkowicie błędne myślenie, w którym ocenę własnych potrzeb i koncepcji uzależnia się od zachowania Onych. Tak nie postępują ludzie rozumni.
    Proszę sobie wyobrazić, jak wyglądałaby historia Polski, gdyby przywódcy AK zrezygnowali z Powstania Warszawskiego, w obawie przed niemieckimi represjami, zaś Żołnierze Niezłomni oddali broń, boją się, że ich walka nie zyska społecznej akceptacji lub wywoła "wojnę domową".
    "Wrzask agentury" i jazgot propagandystów - to ostanie rzeczy, na które powinniśmy zwracać uwagę. To w ogóle nie powinno obchodzić Polaków.
    W 2007 roku mówiąc o atakach medialnych na PiS, Jarosław Kaczyński stwierdził całkiem rozsądnie - "Merdanie ogonem w odpowiedzi na agresję nic nie da". Niestety, chwilę później już zapomniał o własnych słowach.
    Jeśli uprawia się politykę wpatrując w reakcje kanalii lub śledząc z nabożną czcią tzw. słupki sondażowe, lepiej nie gadać o wolnej Polsce lecz poprzestać na marzeniach o poluzowaniu łańcucha.

    "Trzy kroki" są prostym i skutecznym działaniem. Rząd, który nie chce podjąć nawet takich kroków, tym bardziej nie znajdzie sił do działań bardziej złożonych.

    OdpowiedzUsuń
  42. 1. 500+. Oczywiste oszustwo wyborcze. Nawet z żoną dzieliliśmy już skórę na niedźwiedziu, bo przedwyborcze zapowiedzi można było rozumieć tylko w jeden sposób. Każde, to każde. Kropka.
    Ja, bynajmniej, nie dla 500+ głosowałem na PiS i rozdzielanie moich pieniędzy pod tym czy innym hasłem nie jest dla mnie magnesem. Bardziej mnie przejmuje narzucanie na przyszłość dla mojego dziecka nowego towarzystwa i to na polecenie wrogów państw narodowych i bez pytania nikogo o zgodę. Poza jedną wypowiedzią J.K. w sejmie o tym, ze to Naród powinien wyrażać zgodę na takie eksperymenty, PiS od początku do końca kiwał wyborców. I robi to dalej, co raz bardziej haniebnie, podkreślając, że tylko chwilowo nie możemy przyjąć ustalonej kwoty imigrantów i sugerując, że gdy już mityczne instytucje unijne będą działać sprawnie to Polska zgodzi się na system automatycznej relokacji i dystrybucji.

    2. Ad tt. Znakomity, kompleksowy apel RKW.
    Pamiętam zamieszanie przy tworzeniu tego Stowarzyszenia RKW. Że w tym samym czasie PiS miał swój zjazd a że przecież jedyna nadzieja w PiS, to we władzach RKW powinni być ludzie bliscy PiSowi. Teraz widać jak niesłychanie słuszne było zorganizowanie zjazdu założycielskiego RKW nie oglądając się na kalendarz zjazdów partii PiS.
    Pełen szacunek dla RKW za całą robotę. Brawa za niezależność i stanowczość.

    3. „Naród jest już zmęczony nieustannymi konfliktami i podziałami. Dlatego z tego miejsca, w Wielki Piątek, z naszej polskiej Kalwarii, proszę wszystkich odpowiedzialnych (powinno być: wołam w przeddzień Świąt Wielkanocy): zakończcie polemiki!” - kard Dziwisz. Gdyby nie okoliczności, byłaby to wypowiedź właściwie satyryczna.
    Co tam prawda, możecie żyć w kłamstwie byle był spokój. Autor wypunktował dostatecznie wyraziście jak najwięksi kłamcy zawsze wycierają sobie gębę zgodą i pojednaniem. (ZSRS od swojego powstania do rozwiązania walczył o pokój.)

    Sztuczna, fałszywa zgoda nie jest dobra w żadnym wypadku, ani w życiu politycznym ani w rodzinie ani w małżeństwie.
    Prze wiele lat tzw. znak pokoju przekazywałem podczas mszy w sposób jak najbardziej mechaniczny: głowa w lewo, głowa w prawo. Było to wyrazem mojego wewnętrznego sprzeciwu wobec tego naiwnego fałszu z ambony.

    Od czasu do czasu w powietrzu czuje się coś dobrego i ostatni raz czułem coś takiego (w powietrzu w Polsce) ponad dwa lata temu kiedy naród… ukraiński wyległ na Majdan, zanim został brutalnie zaatakowany. Strach łajdaków i nadzieja uczciwych. To było tak wyczuwalne. I zaraz wygaszone.

    4. Co do min.Macierewicza na WSKSiM to nie podobało mi się zbycie pytania o referendum w/s dostępu do broni. Spodziewałem się usłyszeć szersze wyjaśnienie.

    OdpowiedzUsuń