środa, 27 stycznia 2016

SAMOBÓJSTWO W OBRONIE DEMOKRACJI

Wydarzenia związane z unijną „debatą nad stanem demokracji” w III RP, należy oceniać w kategorii porażki układu rządzącego. I to, co najmniej w dwóch ważnych obszarach.
Po pierwsze – PiS dopuścił, by temat „zagrożenia demokracji” został sfingowany, nagłośniony i narzucony Polakom, jako wiodący motyw walki politycznej. W efekcie, od czasu powołania rządu Beaty Szydło mamy do czynienia z dwiema, głównymi narracjami. Dotyczą one konfliktu z Trybunałem Konstytucyjnym oraz aktywności tzw. KOD-u i wywoływanych przez to środowisko tematów.
Okazuje się, że po ośmiu latach katastrofy rządów PO-PSL, po rujnującej kadencji Komorowskiego, setkach najpoważniejszych afer i przestępstw, Polacy nie znajdują dziś innych spraw, jak emocje towarzyszące działaniom „obrońców demokracji”.
W obszarze bieżącej polityki PiS nie dostrzeżemy nowych koncepcji, strategii i pomysłów. Nie ma wizji budowy wolnej państwowości ani publicznej debaty o patologiach III RP. Nie widać zamysłu rozliczenia poprzedniego reżimu, a tym bardziej woli naprawy krzywd, jakich doznali Polacy. 
Ten, kto wymyślił obecną kombinację, uderzył niezwykle celnie. Wiedział bowiem, że najsłabszym punktem PiS-u jest mitologia demokracji, a zarzut pogwałcenia tej świętości wywoła natychmiastową reakcję „obozu patriotycznego”. Politycy partii pana Kaczyńskiego prędzej potępią antysystemowych krytyków niż przyznają, że komunistyczna hybryda nie ma nic wspólnego z państwem prawa i demokracji.  
Wystarczyło zatem krzyknąć – „PiS niszczy demokrację”, by zewsząd rozległy się zapewnienia o jej poszanowaniu, a partyjne i medialne pajacyki podskoczyły w rytm prostackiego wrzasku. Punktem honoru każdego polityka PiS i żurnalistów „wolnych mediów”, stała się uroczysta deklaracja o wierności ideom demokracji oraz „polemika” z zarzutami atakujących.
To niepojęte, jak łatwo wmanewrowano partię Kaczyńskiego w prymitywną kombinację i jak ogromne osiągnięto korzyści. Pierwsze miesiące – najważniejsze dla tych, którzy chcieliby dokonać autentycznych zmian, zostały stracone i upływają na roztrząsaniu tematyki narzuconej przez kilku cwaniaków.  Ten ponury spektakl zastępuje prawdziwą walkę i jest namiastką rzeczywistych działań naprawczych.
W oparach medialnego absurdu, nikt nie zapyta o zarzut zdrady i paktowania z wrogiem, o odpowiedzialność za zamach smoleński, o realną walkę z agenturą, ujawnienie przestępstw i draństw poprzedniego reżimu.  Zwolennicy PiS są zachwyceni sprawnością, z jaką politycy tej partii podążają w zastawioną pułapkę i rezonują w rytm obcej narracji.  Zachwyty sięgnęły zenitu, gdy z misją tłumaczenia polskich spraw pospieszył do Brukseli pan prezydent, zaś pani premier „dała odpór” zarzutom eurołajdaków. Trzeba wielkich kompleksów lub niewolniczej mentalność, by w tak uwłaczających okolicznościach dostrzegać powód do dumy. Jeśli dowodem „wolności” mediów ma być kontr - ujadanie na rechot jakiegoś KOD-u, zaś objaśnianie Niemcom zasad „demokracji III RP” świadczy o skuteczności i sile tego rządu -  zaiste, stłamszono aspiracje Polaków do miary nędznej i pokracznej.
Przebieg tzw. debaty na forum Parlamentu Europejskiego potwierdza tezę, że rządzący zostali „wkręceni” w antypolską grę, z której nie sposób wyjść zwycięsko.
Obecność premier i posłów PiS jest objawem słabości, ale też kompletnego zagubienia tego środowiska. Jeśli politycy zdają sobie sprawę – kto i w jakim celu rozpętał nagonkę - jakim prawem każą nam wierzyć, że „spokojna i merytoryczna debata” rozwiąże ten problem? Autorom widowiska nie chodzi przecież o dotarcie do prawdy ani rozwianie wątpliwości, zatem żadne, choćby racjonalne argumenty, nie mają wpływu na przebieg kombinacji. Oni osiągnęli już cel – zmuszając rząd do uczestnictwa w obcym spektaklu i (co ważniejsze) do tłumaczenia się przed zgrają lewaków i wrogów Polski. Dziś, za sprawą ludzi, którym powierzyliśmy nasz los, każdy z głosujących za „dobrą zmianą” został postawiony pod pręgierzem i zmuszony do udzielenia odpowiedzi – dlaczego to uczynił? Uznać tak poniżającą sytuację za zwycięstwo, byłoby więcej niż idiotyzmem. To pierwszy obszar porażki.
Drugi – może okazać się bardziej bolesny i brzemienny w skutkach.
Jeśli od kilku tygodni ten rząd zapewnia wszem i wobec, że jest miłośnikiem demokracji i ponad wszystko szanuje prawa opozycji, a III RP to kraj kwitnących praw obywatelskich – jakże może podjąć twardą rozprawę z patologiami tego państwa lub postawić przed sądem zdrajców – obecnych „opozycjonistów”?
Nietrudno zrozumieć, że każda, najmniejsza próba rozliczenia reżimu PO-PSL zostanie natychmiast okrzyknięta „polityczną zemstą” i „„pogwałceniem zasad demokracji”. Przyjdzie to tym łatwiej, że obecny rząd przyjął reguły narzucone przez przeciwnika i głosząc pochwałę „demokracji III RP” zamyka sobie drogę do wyjawienia prawdy o ostatnich ośmiu latach.
Pułapka demokracji okaże się tym bardziej skuteczna, że zastawiono ją na arenie międzynarodowej, w środowisku wrogim i dalekim od znajomości spraw polskich. To nieprzypadkowa okoliczność. Odtąd każdy łajdak, któremu chciano by postawić  zarzuty, będzie mógł wylewać żale na forum PE i udowadniać, że stał się ofiarą „nagonki politycznej”. Gdyby komuś przyszło do głowy stawiać przed sądem polityków PO-PSL – niechybnie usłyszymy o okrutnym „prześladowaniu opozycji” i „zamachu na demokrację”. Tym kontroskarżeniem można zablokować wszelkie działania w sprawie Smoleńska, ale też sprawy dotyczące afer i pospolitych przestępstw. 
Formuła, zastosowana podczas obecnej kombinacji okaże się przydatna w każdym przypadku, w którym dojdzie do naruszenia interesów układu III RP. Można ją również zastosować do forsowania interesów niemieckich i unijnych. Groźba wszczęcia procedur przeciwko Polsce, będzie odtąd najwygodniejszym straszakiem i argumentem tzw. opozycji.
Wolno sobie wyobrazić sytuację, w której poszczególne ustawy i decyzje rządu PiS trafią pod ocenę organów unijnych i zostaną skonfrontowane z „zasadami demokracji”. Próba ukrócenia interesów korporacyjnych, zmiany ustawy o TK czy rewizji konstytucji, będzie osądzana jako „zamach” i stanie się powodem nakręcania antypolskiej histerii. Dość łatwo można zagrozić wprowadzeniem sankcji przeciwko Polsce lub posłużyć się szantażem wykluczenia nas z Unii Europejskiej. Jestem przekonany, że postawiony wobec takiej alternatywy rząd „georealistów” z PiS, uczyni wszystko, by w drodze „dialogu i porozumienia” zadowolić oczekiwania eurołajdaków. W ostateczności, Jarosław Kaczyński - słynący z poszanowania zasad demokracji, podda się jej „dyktatowi” i ogłosi przedterminowe wybory. 
Jeśli nawet nastąpi dziś wyciszenie kombinacji i chwilowa zmiana retoryki, to doświadczenia płynące z reakcji PiS-u zostaną z pewnością zapamiętane i spożytkowane.
Celem kombinacji jest bowiem zainicjowanie procedury obalenia tego rządu i w najbliższej przyszłości należy się spodziewać powtórzenia sprawdzonego scenariusza.
Niebywała agresja i buta byłych reżimowców jest całkowicie uzasadniona i znajduje źródło w słabości obecnego rozdania.  Gdyby ludzie PO-PSL stanęli przed groźbą rozliczeń i nie słyszeli po wielokroć powtarzanych zapewnień - "żadnego odwetu nie będzie", "będziemy szanowali opozycję i jej prawa" - może nie starczyłoby im odwagi na antypolską grę. Ośmieleni bredzeniem o demokracji i "zgodzie narodowej" – mogą sobie pozwolić na atak.
Ponieważ PiS, nie tylko nie odważył się położyć kres zabójczej mitologii demokracji, ale nie rozpoznał  celu tej gry i wraz z „wolnymi mediami” ochoczo wlazł w jej tryby - musi ponieść konsekwencję własnej słabości i głupoty.

74 komentarze:



  1. Celem kombinacji jest bowiem zainicjowanie procedury obalenia tego rządu i w najbliższej przyszłości należy się spodziewać powtórzenia sprawdzonego scenariusza.

    Panie Aleksandrze,

    Zauważył Pan zapewne pojawiające się "spontanicznie" opinie, że to sam PiS powinien dążyć do przedterminowych wyborów, w których łatwo uzyska 40-50% głosów, zmieni konstytucję i wreszcie będzie można zaprowadzić prawo i sprawiedliwość. Takie narracje nasilają się wśród tzw. prawicowych blogerów internetu, ale pojawiają się także w realu. Kiedy w odpowiedzi zauważam, że podobna gratka jak 25 września 2015 już nam się w tym stuleciu nie przytrafi, zarzuca mi się (w realu, bo na blogach, poza tym jednym, się nie udzielam): małoduszność, brak wiary w człowieka i w geniusz Jarosława Kaczyńskiego oraz, cyt. "brak zaufania do jedynej siły, mogącej coś zmienić".

    Czekam niecierpliwie na oskarżenie o wrogą postawę i wykluczenie z kolejnego stada. :)

    Pojąć nie mogę, jak można nie wyciągnąć najprostszych wniosków z siedemdziesięcioletniej historii PRL/III RP - i nie zrozumieć, że herbertowski potwór ma na imię MĘT-I-ZAMĘT - i że na nim zasadza się główna siła systemu w czasach "realnej demokracji".

    Pozdrawiam

    PS. A propos "stada" - wspaniała piosenka PG & JK: https://www.youtube.com/watch?v=O_eYztVDVcw

    OdpowiedzUsuń

  2. Z wielkim wzruszeniem wspominam pana Przemka Gintrowskiego i jego komentarze na tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tę piosenkę i przypomnienie świadectwa Pana Gintrowskiego.

      Usuń


  3. Histeria po obu stronach narasta. Tytuł z 'wewPolityce' , nb. od dawna czytam już tylko tytuły:

    "Rewolta pożera własne dzieci? KOD-owcy wściekli na Rzeplińskiego: „Zdradził pan nas, nie negocjuje się z terrorystami!”"

    Po "ciemnej stronie" wszystko jest zapewne pod ścisłą kontrolą. Obawiam się, że po "naszej" puszczono to na żywioł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Urszulo,

    Był czas, gdy dziwne i niepokojące działania PiS-u oceniałem w kategoriach błędu politycznego. Zapewne pamięta Pani nasze blogowe dyskusje, w których dociekaliśmy przyczyn takich zachowań.
    Choć również w tym tekście piszę o "słabości i głupocie" (a zatem wadach niezamierzonych) to coraz trudniej przychodzi mi wierzyć, że mamy do czynienia tylko z błędem.
    Zbyt wiele tych omyłek, potknięć, wad, zbyt one grube i obarczone poważnymi konsekwencjami, by zaliczać je do ludzkich ułomności.
    PiS ( o czym wyborcy chętnie zapominają) jest partią systemową i nigdy (to trzeba mocno podkreślić) nie wystąpił przeciwko porządkowi III RP i zasadom ustanowionym w Magdalence. Ta partia - wzorem tzw. opozycji demokratycznej z czasów PRL-u, nie dąży do obalenia obecnej państwowości lecz do jej modyfikacji, naprawy bądź reformy. Chce "III RP z ludzką twarzą", by sparafrazować określenie uknute przez "Kulturę Paryską".
    Obecne "samobójstwo" nie musi zatem być tym, za co je bierzemy i może wynikać z całkiem chłodnych kalkulacji. Jakich?
    Gdybym wierzył w reguły demokracji i powodzenie strategii przedterminowych wyborów, pewnie tu poszukiwałbym przyczyny. To jest bardzo ponętna i szalenie fałszywa teza, a ten, kto doradzałby PiS-owi podobną strategię, musiałby też maczać palce w kompromitacji z 2007 roku. Nie wykluczam, że tak może być.
    Pani uwaga, że "podobna gratka jak 25 września 2015 już nam się w tym stuleciu nie przytrafi" przecina spekulacje na temat "większych" lub "mniejszych" szans. Mamy tylko jedną szansę, a raczej - taką szansę dostrzegają miliony Polaków głosujących na PiS. Nikt jednak nie pyta - czy podobnie widzą to politycy tej partii? W jakich kategoriach oceniają swoją misję i czy rzeczywiście są tymi, za których ich uważamy?
    Jeśli odrzucimy tak szalony pomysł, jakim są przedterminowe wybory i na chwilę zawiesimy wiarę w błąd polityczny, pozostaje podejrzenie, że doświadczamy jakiejś zaplanowanej gry, jakiegoś ponurego teatrum, w którym elektoraty, sympatycy, obozy wsparcia i poparcia, stanowią widownię, "mięso armatnie" i tło dla zakulisowych rozgrywek. Co o tym świadczy?
    Może literalna interpretacja wystąpień pana Kaczyńskiego (czego nikt nie ośmieli się robić)?
    Może ubiegłoroczny "cud nad Wisłą", który nawet ludziom przytomnym zaćmił świadomość oszustwa wyborczego z 2014 roku i pozwolił zapomnieć, w jakim państwie żyjemy?
    Może pustosłowie i efektowne nicnierobienie pana Dudy lub obraz środowiska skupionego dziś wokół Belwederu?
    Może niezwykła odwaga i buta Komorowskiego?
    Może "demokratyczny sznyt" Putina i życzliwe gratulacje złożone polskiemu prezydentowi?
    Napisałem niedawno, że nie ma sensu rozdzierać szat nad atakami reżimowej hołoty ani żałować polityków pana Kaczyńskiego. Doświadczają rzeczy, na które w pełni zapracowali. A skoro nie myślą, jak i czym za ich zabawy zapłacą Polacy i nie chcą podjąć ciężaru naszych nadziei - dlaczego miałbym stawać po ich stronie i rezygnować z własnych marzeń?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. I tak beze mnie - o mnie - gra?

      Nie, nie chcę wpływać i należeć!
      I tak beze mnie - o mnie - gra.
      Jednego nikt mi nie odbierze:
      Ja jestem Ja! Ja! Ja!


      :-)

      Usuń
  5. Mit demokracji III RP skończy się kiedy zostaną wyjaśnione wszystkie okoliczności zabójstwa błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz Kostosz,

      Wyjaśnienie zbrodni założycielskiej III RP oznacza koniec tego państwa i upadek jego "elit". Ponieważ ta sprawa nie znajduje zainteresowania obecnej władzy, wolno mówić o intencji zachowania zbrodniczego depozytu.

      Usuń
    2. Aleksander Ścios,

      Przeciwnicy obecnej partii rządzącej twierdzą, że wszystkim kieruje J. Kaczyński. Pierwszy raz w życiu mam nadzieję, że mają rację. Kaczyński osobiście obiecał prokuratorowi Wiktowskiemu powrót do śledztwa.

      Usuń
  6. Szanowny Autorze,
    Jednym z najtrudniejszych zadań przy analizowaniu sytuacji konfliktowych (a gry polityczne do nich należą) jest odpowiedź na pytanie jakie są cele graczy, a w wypadku wielopiętrowej kombinacji operacyjnej - co jest jej celem? Przyczyna jest oczywista. Ujawnienie celu kombinacji może ją skutecznie "rozbroić". Dlatego podejmowane są różne działania osłaniające, dezinformujące, etc. W opisywanym przypadku mamy ich bez liku, od KOD-u poczynając, a na działaniach UE kończąc. Ogromną wartość tego tekstu upatruję właśnie obnażeniu prawdziwych celów obecnej kombinacji i aż dziwi mnie że nie potrafią tego zrobić profesjonajni politycy, a może anonimowy (choć bardzo wybitny) analityk.
    Serdecznie pozdrawiam Autora i czytelników.
    Tadeusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Tadeuszu,

      Ralph Bennett, w książce „Behind the Battle” opisywał,jak istotne dla przeprowadzenia udanej kombinacji operacyjnej(w tym również dezinformacji) jest rozpoznanie przeciwnika, poznanie jego sposobu myślenia i reagowania.
      Bennett utrzymywał, że „Rozpoznanie jest matką karmiącą podstępu; bez rozpoznania podstęp byłby ślepy; nieświadom, czy skusił już przeciwnika do uwierzenia w ponętny fałsz, czy też nie.”
      Gdybyśmy nawet nie dysponowali wiedzą na temat wcześniejszych kombinacji reżimowych graczy, ta jedna okoliczność – doskonałe rozpoznanie przeciwnika (widoczne na podstawie tzw. wsporników dezinformacji), pozwala dostrzec rzeczywisty cel i sens tych przedsięwzięć.
      Jak podkreśliłem w tekście – „Ten, kto wymyślił obecną kombinację, uderzył niezwykle celnie”. Nie ma tematyki, która byłaby równie „miękkim podbrzuszem” PiS-u, jak kwestie dotyczące tzw. demokracji III RP i zarzut pogwałcenia tej świętości.
      Zagrano tu nie tylko na kompleksach polityków PiS (oskarżenia z lat 2010-2014 - o rokosz, faszyzm, sprzyjanie kibolom itp. elementom antydemokratycznym) ale wykorzystano deklaracje pana prezesa i wieloletni przekaz tej partii dotyczący "obrony demokracji”. Przez osiem lat wyborcy PiS nie usłyszeli słów – w III RP nie było i nie ma autentycznej demokracji, zaś grupa rządząca, wykorzystując waszą niewiedzę i podatność na manipulację ustanowiła na fundamencie tej mitologii system mafijnych przywilejów i mechanizm trwałego utrzymywania władzy.
      Autorzy kombinacji wiedzieli, jak zareaguje PiS i z jakim zapałem zacznie bronić owej mitologii. Pozostało podsycać „ponętny fałsz” i umiejętnie „wyprowadzić” temat na arenę unijną. Na tym, w zasadzie, kończy się rola autorów, zaś ofiara kombinacji sama pracuje na jej końcowe efekty.
      Każdy nowy impuls (zarzut zemsty politycznej, uchwalanie restrykcyjnego prawa, odstępstwo od unijnych zasad, nierespektowanie praw opozycji itp.) będzie korzystał z rezultatów obecnej kombinacji i umacniał przeświadczenie, że rząd III RP „niszczy demokrację”. Ostateczne uderzenie, będzie tylko kwestią wyboru impulsu i jego odpowiedniej prezentacji.

      Bardzo dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  7. Panie Aleksandrze,

    jedno pytanie nie daje mi spokoju. Jeśli bowiem Oni teraz - poniewczasie - wkładają tyle wysiłku i energii w próby obalenia rządu i przekreślenia wyniku wyborów - co nie musi się udać - to dlaczego po prostu nie sfałszowali wyborów październikowych 2015 r.? Przecież mogli w ten sposób osiągnąć dużo więcej od razu i bez porównania mniejszym kosztem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic nowego nie dodam bo zgadzam się z tezą o pułapce z demokracji dla PiSu. Ujmę to tylko swoimi, bardziej potocznymi słowami.

    Debaty nie oglądałem. Przejrzałem wieczorem internety i po początkowym zadowoleniu te wszechobecne wiwaty i triumfalizm mnie zaniepokoiły.

    Autorytet instytucji unijnych ma wartość ujemną. Wygrać debatę przed jakąś śmieszną KE to tak jak wygrać zapasy w kisielu – upokarzające jest już samo przystąpienie, wciągnięcie do tej walki.
    Owszem, wiele osób zauważyło te uwarunkowania, unijne naćpane klauny zostały należycie obśmiane i wydrwione jednak przeświadczenie, że należało do tej debaty przystąpić jest powszechne.
    Czyli, że musimy udowadniać (i to każdej łachudrze), że nie jesteśmy wielbłądem.
    Polityka polityką ale to poniżej mojej godności. Czy mogliśmy pozwolić sobie na uniesienie się honorem? Jeśli nie, to PiS powinien wytłumaczyć Polakom (tym spod znaku Bóg Honor Ojczyzna), dlaczego musimy tolerować tę unijną bandę zboczeńców. Nie bredzić o żadnych wartościach bo zapewne chodzi tylko o pieniądze. Należy zatem wyliczyć co oni mogą nam a co my możemy im i na spokojnie przedstawić to jako chłodną czysto finansową taktykę. To bym zrozumiał.

    Mam pytanie:
    Jaką wartość przedstawia dla nas Unia Europejska w obecnym stanie?
    Pojawia się zarzut, że wszelkie osłabianie Unii jest na rękę Putinowi. Straszak w postaci Putina u bram każe usprawiedliwiać i bronić każdą unijną głupotę.
    Od samego początku na Unię mam własny pogląd. W referendum akcesyjnym głosowałem przeciw. Nie dlatego, że Polska nie powinna być w Unii, wręcz przeciwnie, powinna przeciągnąć negocjacje i przystąpić np. dwa lata później na lepszych warunkach.
    Obecnie też uważam, że powinniśmy wystąpić z Unii. Tak, np. na dwa lata i wrócić. Wiem, ze to nie takie proste, a i społeczeństwo zapewne nie jest gotowe na taki krok więc przynajmniej powinniśmy (odwrotnie niż to robi PiS) zachęcać Wlk. Brytanię do opuszczenia Unii! By ją otrzeźwić i zreformować. Taka elastyczność jest konieczna głównie ze względu na hegemonię i głupotę Niemiec oraz częściowo Francji.
    Dlaczego mamy uważać Unię za antidotum na Putina skoro od dawna Unia jest opanowana przez jego sojuszników?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Dziękuję za to celne uzupełnienie. Nie muszę dodawać, że w pełni podzielam Pańskie uwagi, a sformułowane na końcu pytanie - "Dlaczego mamy uważać Unię za antidotum na Putina skoro od dawna Unia jest opanowana przez jego sojuszników?" - doskonale podkreśla absurdalność reakcji PiS-u i unijnego kursu wszystkich rządów III RP.
      "Straszak w postaci Putina u bram" nakazuje raczej umacniać sojusz z USA niż zdawać się na gwarancje przyjaciół Putina.
      George Friedman w opublikowanym niedawno artykule "Strategia dla Polski" napisał wprost - "Członkostwo w organizacjach międzynarodowych jest rozwiązaniem wątpliwym także z tego względu, że zakłada, iż NATO i Unia Europejska są instytucjami stabilnymi. Jeżeli Rosja stanie się agresywna, zdolność paktu do wystawienia sił zdolnych powstrzymać Rosjan będzie w większym stopniu zależeć od Amerykanów niż od Europejczyków."

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  9. "W obszarze bieżącej polityki PiS nie dostrzeżemy nowych koncepcji, strategii i pomysłów. Nie ma wizji budowy wolnej państwowości ani publicznej debaty o patologiach III RP. Nie widać zamysłu rozliczenia poprzedniego reżimu, a tym bardziej woli naprawy krzywd, jakich doznali Polacy."

    Jeśli tak się rzeczy mają to powstanie i działalność tych z KOD-u oraz unijna błazenada są na rękę PIs-owi, bo zaciemniają prawdziwy obraz intencji tej partii.
    Jeśli jeszcze z wiosną szlak islamski skieruje sie na nasze wschodnie granice to już całkiem gratisowa soczysta wymówka.
    Ciekawa acz łatwa do przewidzenia jest spodziewana reakcja rzadzących na podpisy o referendum w sprawie imigrantów, których zebranie dla Kukiza nie będzie problemem . Sam chętnie takie podpiszę.
    Druga symptomatyczna, bynajmniej nie świadcząca o słabości rzecz to nieodrzucenie ustawy 1066, tej o "bratniej pomocy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jan kowalski,

      Sprawa przyjęcia tzw. imigrantów jest ważnym testem intencji PiS-u. Z tego co wiemy, partia pana Kaczyńskiego jest przeciwna referendum.
      Jego wyniki postawią PiS w bardzo trudnej sytuacji. Trzeba będzie wybierać - między uległością wobec dyktatu eurołajdaków, a demagogią zapewnień na temat troski o nasze bezpieczeństwo.
      Zastanawiam się, jak partyjne "wolne media" wybrną z tego kłopotu i jakim przekazem otumanią wyborców.

      Usuń
  10. Wąż Wystygły,

    To dobre pytanie. Ale obawiam się, że w tym kontekście przypomina ono dylemat typu – lepiej być zdrowym i bogatym, czy chorym i biednym.
    Sfałszowanie wyborów z pewnością leżało w zasięgu możliwości PO-PSL. Potwierdzają to m.in. wydarzenia z roku 2014. Czy jednak było korzystne dla interesów układu III RP? Nie sądzę.
    PO i jej przybudówka, były partiami słabymi i potężnie skompromitowanymi. Ich rząd nie tylko nie miał pomysłu na dalsze przetrwanie, ale nie radził sobie z „zarządzaniem” własnym zapleczem, „wojenkami” w służbach (tzw, afera taśmowa) i sytuacją ekonomiczną. Osiem lat grabieżczej polityki doprowadziło do powstania szeregu problemów, m.in. gigantycznej dziury budżetowej (46 mld zł w 2015). Malało również wsparcie udzielane reżimowcom ze strony Rosji (ośrodek belwederski) i Niemiec. Kurczyły się możliwości oddziaływania propagandy, a ostatnie miesiące upływały w atmosferze protestów społecznych i napięć.
    Jednocześnie wzrastało (realne nie sondażowe) poparcie dla PiS-u i oczekiwania związane ze zmianą rządu. Rosły nadzieje i roszczenia elektoratu.
    W takiej sytuacji wytrawny gracz nie napina struny i nie przeciąga gry, której wynik może być niepewny lub wręcz niekorzystny. Jawne sfałszowanie wyborów (jak zrobiono to w 2014) mogło wywołać gwałtowne reakcje społeczne. Oczywiście – nie za sprawą PiS-u, bo zachowania tej partii zostały przetestowane podczas farsy wyborów samorządowych.
    Uważam, że kurczowe utrzymywanie władzy, było zdecydowanie niekorzystne dla układu III RP. Prowadziło do eskalacji konfliktów, kumulacji problemów społecznych i ekonomicznych, wzrostu znaczenia opozycji. Wyczerpał się też „potencjał” B. Komorowskiego – postaci wywindowanej do roli „głowy państwa” na okres posmoleńskich draństw i „porządków”.
    Mówiąc wprost – reżim nie miał interesu, by dalej „ciągnąć ten wózek”. Pozbawił go kół i zawieszenia i pozostawił problem następcom.
    „Ustąpienie” wydawało się znacznie lepszym rozwiązaniem, szczególnie, jeśli reżimowcy uzyskali gwarancje nietykalności i bezkarności (przynajmniej co do sztandarowych postaci). Wielokrotnie zwracałem uwagę na wystąpienia pana Kaczyńskiego z okresu przedwyborczego. Naliczyłem przynajmniej sześć wypowiedzi, w których padały zapewnienia o „braku zemsty i odwetu” oraz deklaracje „poszanowania praw opozycji”. Nie sądzę (również po tym, czego obecnie doświadczamy), by były to zachowania incydentalne.

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cd

      Proszę zauważyć, że utrata władzy nie wywołała żadnych, negatywnych skutków dla głównych graczy. BK ma się całkiem dobrze i bez cienia lęku (choćby przed treścią aneksu czy zeznań Winiarskiego) atakuje PiS. Podobnie Tusk czy Schetyna, który po namaszczeniu na szefa PO rozpocznie odbudowę całkowicie „nowej”, „przemienionej” formacji.
      Co zyskuje układ III RP na „nowym rozdaniu”, nie muszę chyba wyjaśniać. Ciągłe ataki i rozgrywanie obecnej kombinacji doprowadzą do osłabienia pozycji PiS na arenie międzynarodowej i ugruntowania tezy, że tylko rządy zależne od Moskwy lub Berlina mogą zapewnić „spokój nad Wisłą”. To bardzo ważne w opinii eurołajdaków.
      Nagłaśnianie unijnych „porażek’, wzmacnianie konfliktów, wprowadzanie chaosu i zamętu informacyjnego doprowadzi też do spadku notowań PiS-u i utraty poparcia dla rządu. To nieunikniony proces w społeczeństwie, które ponad wolność czy prawdę, ceni sobie „święty spokój”. Sądzę, że za kilka miesięcy pojawią się symulowane protesty różnych grup społecznych, zaczną opowieści o niespełnionych obietnicach i zawiedzionych nadziejach. Ośrodki propagandy będą nieustannie epatowały „konfrontacyjnym” wizerunkiem rządu (a będzie taki niezależnie od tego, co powie i zrobi słabiutka pani premier) i straszyły Polaków wizją wyrzucenia nas z UE lub utratą unijnej „pomocy”.
      W najbliższych miesiącach układ przeformuje szyki, zaś Schetyna, wierny człowiek Komorowskiego, zadba o poprawę wizerunkowych notowań PO.
      Nie potrafię powiedzieć – jak długo potrwa ten proces, ale mam pewność, że w efekcie takich działań PiS utraci wsparcie „miękkiego" elektoratu, zagubi się w pogoni za kolejnymi wrzutkami i zostanie potężnie skompromitowany. Obalenie takiego przeciwnika i jego późniejsza marginalizacja, jest już rzeczą łatwą.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  11. Panie Aleksandrze,

    dziękuję za obszerną odpowiedź. Mimo wszystko dostrzegam tu pewną pożywkę dla nadziei. Oni podjęli wielkie ryzyko - ze swojego punktu widzenia, rzecz jasna - że, jak to często bywa, nie zdołają do końca zapanować nad procesami, które uruchomili. A jeszcze wydarzenia zewnętrzne to też duża niewiadoma. Natomiast na skuteczną kontrakcję ze strony PiSu raczej bym nie liczył.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wąż Wystygły,

      Nie podzielam opinii, jakoby "oni podjęli wielkie ryzyko" i nie bardzo wiem, na czym miałoby ono polegać.
      Układ rządzący byłby realnie zagrożony, gdyby do władzy doszła grupa deklarująca jeden cel - obalenie III RP.
      Nie żadne "programy naprawcze", 500-zł zapomogi czy ustawy skrojone dla kolegów i"pokrzywdzonych"kredytem frankowym.
      Tylko jeden postulat - obalić komunistyczną hybrydę, jest zdolny przerazić "elity" magdalenkowego tworu.
      Póki "dobra zmiana" polega na zabiegach kosmetycznych, retuszu i tzw.reformach (a nic innego PiS nie deklaruje) - oligarchowie, kasjerzy mafii, esbecy i ich seksoty mogą spać spokojnie.

      Usuń
  12. W Polsce nie było i nie ma demokracji. To nie większość rządzi, anie nie rządzą przedstawiciele większości. Nie ma także nomokracji - prawo jest interpretowane lub stosowane literalnie zależnie od woli uprzywilejowanej "elity".

    Uprzywilejowana "elita" pocodzenia PO-PSL została po wygranych wyborach uzupełniona ludźmi, którzy chcą dotychczasową "elitę" zastąpić. To zastępowanie odbywa się mozolnie. Istniejąca "elita" zdołała bowiem zbudować system prawny, który w dużej części chroni jej zdobycze.

    Ze wspolnoty interesów - przynależności do uprzywilejowanej "elity" - musi wynikać wspólnota celu nadrzędnego, czyli zachowania przywilejów. Zagrożeni są zatem beneficjenci, ale nie umocowanie ich stanowisk i kompetencji.

    Już teraz widać, że w łonie PiS zwyciężają nurty pragmatyzmu dnia codziennego, nie troski o kraj i obywateli przed wszelkimi innymi troskami, także osobistymi. Wyraźnym znakiem, że tak jest, jest zapowiedź podniesienia wynagrodzeń dla dyrektorów departamentów urzędów do 20 tysięcy złotych brutto, co - wedle słów polityków PiS - ma zrekompensować ryzyko krótkiej kadencji sprawowania urzędu. W tym miejscu można zadać pytanie: czy kandydaci na dyrektorów chcą służyć Polsce, brać udział w "dobrej zmianie" czy jednak pragmatyka codzienności, troska o siebie i własne rodziny jest dla nich ważniejsza? Politycy PiS dali już odpowiedź za siebie, więc nie możemy być zaskoczeni wyborami przyszłych dyrektorów.

    Dlaczego Pani Premier Szydło pojechała wyjaśniać nasze sprawy Komisji Europejskiej? Gdyby chodziło jedynie o niezależność Polski, można byłoby zignorować to posiedzenie. Komisja Europejska nie ma w tej chwili zdolności do podjęcia jakichkolwiek wiążących nas decyzji. Co jednak może zrobić KE, co zaboli polityków PiS troszczących się o swoje małe, codzienne sprawy? Odpowiedź jest oczywista: działania KE mogą wpłynąć na zmniejszenie wielkości dofinansowań unijnych. Przy mechaniźmie finansowania dotacji unijnych ze składek państw członkowskich UE, w tym Polski, oznacza to pogłębienie deficytu budżetowego - gdyż mimo zmniejszenia wielkości dotacji Polska nadal będzie musiała odprowadzić swoją obowiązkową część do budżetu Unii.

    Znikną także programy, na które liczyły regionalne struktury związane, sprzyjające lub zależne od PiS, co wpłynie na poparcie prominentnych polityków PiS przez zależnych od nich przedstawicieli regionalnych partii.

    Prezes PiS, Pan Jarosław Kaczyński, z pewnością jest tego świadom. Ale nie wypracował żadnego mechanizmu, który promowałby porzucenie myslenia "małej troski". Czy zdoła i z kim zdoła taki mechanizm wypracować? Wygląda na to, że PiS jako wykonawcze zaplecze jego strategii i konkretnych zamierzeń politycznych nie dorósł mentalnie do jego wizji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przemek łośko,

      To prawda, że wizja "kłopotów na forum unijnym" może mieć również wymiar katastrofy finansowej.
      Jeśli jednak ktoś w takich kategoriach ocenia polską rację stanu, nie powinien wycierać sobie gęby patriotyczną retoryką.
      Nie powinien zaś tym bardziej, im mocniej wierzy, że Polska nie może być mocarstwem (a nawet nie może istnieć) - bez "dobrosąsiedzkich" relacji z Rosją i Niemcami oraz uprawiania lokajstwa wobec eurołajdaków.
      To zaś dziś usłyszałem z ust szefa MSZ.

      Nie wiem, jaką i czego świadomość ma pan Jarosław Kaczyński, ale jestem daleki od postrzegania tej postaci w oderwaniu od tzw. zaplecza. To fałszywe uproszczenie.
      Jeśli owo zaplecze nie realizuje jego "strategii i konkretnych zamierzeń politycznych", są dwa wyjścia. Można zrezygnować z polityki i partyjnego przywództwa lub dokonać głębokich i konsekwentnych zmian "na zapleczu". Skoro prezes PiS nie robi żadnej z tych rzeczy, po co rozgrzeszać go za postawy członków tej partii?

      Usuń
    2. Może prezes PiS zacznie wymagać? A może, skoro jest związany z zapleczem, odnajdzie w sobie dość przenikliwości, aby dać swoim następcom umocowanie i narzędzia do pilnej i koniecznej przebudowy zaplecza? Już dziś?

      Nie zrozumiałem sensu wygłoszenia expose przez min. Waszczykowskiego. Ho Yen-Hsi powiedział kiedyś: "Sprawiam, że przeciwnik postrzega moją siłę jako słabość, a moją słabość traktuje jako potencjał mojej siły. Ja zaś powoduję,
      że jego siła przechodzi w słabość i oczekuję na odpowiedni
      moment do ataku. Zacieram swoje ślady, tak że nikt nie może za mną podążyć. Zachowuję ciszę i nikt nie może mnie usłyszeć." Czy p. Waszczykowski chciał wyrazić to samo w swoim expose, tylko innymi słowami? Czy p. Jarosław Kaczyński może tak mówić o sobie i swojej strategii dla Polski?

      Polska musi wzmóc presję na Rosję i aktywność w swojej historycznej strefie wpływów. Ale musi także uaktywnić się w nowych historycznie obszarach: w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii. Nasza polityka zagraniczna jest zbyt pasywna, jest jedynie reakcją na działania innych graczy, a nie kreacją gry, lub - co byłoby najbardziej pożądane i najdobitniej wyraża siłę gracza - kreacją NOWYCH ZASAD gry.

      Usuń
  13. @Aleksander Ścios 27 stycznia 2016 22:21

    „Ustąpienie” wydawało się znacznie lepszym rozwiązaniem
    Co zyskuje układ III RP na „nowym rozdaniu”


    Jeśli rok 1989 był w pełni kontrolowanym procesem to tym bardziej trudno uwierzyć, że obecna korekta, „nowe rozdanie” jest spontaniczne i naturalne.
    PO, która była mistrzem PiaRu wystawia E. Kopacz? Nie wierzę, że byle początkujący Tymochowicz nie potrafił ocenić jej potencjału.
    Od 25.10.2015 mam poczucie, że jeśli teraz nie załatwi się najważniejszych Polskich spraw to np. o Smoleńsku dowiemy się tak jak o Katyniu, 50 lat później. Albo wcale.
    Bo żaden rząd PO,PSL,SLD,itp. nie mógłby tak pogrzebać polskich spraw jak może to zrobić rząd obozu patriotycznego.



    Mimo wszystko nadziei mam więcej niż obaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Znajduję tu jeszcze niejedną analogię z rokiem 1989.
      Wielokrotnie na tym blogu przywoływałem przekaz "Dżumy" A.Camusa. Kto rzetelnie przemyślał to dzieło, będzie pamiętał, że śmiertelna zaraza dopadła mieszkańców Oranu dopiero, gdy wyzdychały wszystkie szczury.
      To bardzo ważna okoliczność.
      III RP, która rzekomo powstała na gruzach komunizmu i narodziła się wówczas, gdy "wyzdychały szczury", przyniosła naszym rodakom dżumę stokroć groźniejszą od komunistycznego zniewolenia. Dżumę relatywizmu i semantycznych fałszerstw, zagubienia i rezygnacji z wartości.
      Ci, którzy przywlekli tę dżumę do naszych czasów, korzystając z wielkiej mistyfikacji "transformacji ustrojowej", postępują z nami niczym szczury roznoszące zarazę - gotowe na wszystko, byle tylko zachować prawa własnego gatunku.
      To nie wyjątkowe umiejętności "ojców" III RP, nie tajne i zawiłe kombinacje,nawet nie wsparcie naszych odwiecznych wrogów trzymają tę hybrydę przy życiu.
      Źródłem jej trwałości jesteśmy my sami, nasza wiara, że żyjemy w kraju wolnym i demokratycznym. To jest największa przeszkoda na drodze do Polski.
      Bardzo trafnie Pan napisał, że "żaden rząd PO,PSL,SLD,itp. nie mógłby tak pogrzebać polskich spraw jak może to zrobić rząd obozu patriotycznego".
      Jeśli ten rząd podąży drogą "elit" III RP i będzie roznosił dżumę mitologii demokracji, zarazę "georealizmu" i innych błędnych wyobrażeń - dokona większego spustoszenia niż rządy jawnych zamordystów.
      Napisałem kiedyś, że taka postawa - zamiast twardej negacji i bezkompromisowej walki, przynosi Polakom miraże pseudodemokracji i karmi nasze nadzieje populistycznym placebo. Nie jest ozdrowieńczym serum podawanym mieszkańcom Oranu lecz usypiającym narkotykiem, po którym przyjdzie bolesne przebudzenie lub nastąpi śmierć.

      Usuń
  14. Szanowny panie Aleksndrze , wypunktowal Pan to tak celnie,obnazajac gierki pisu
    ze tylko bezdenny idiota moze jeszcze wierzyc w dobre intencje tej formacji.
    Magiczna wiara gawiedzi w "demokracje" poraza.
    Przyjdzie za to slono zaplacic. Lacze serdeczne pozdrowienia. Vitold

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vitold Novak,

      Zawsze przestrzegam, by wobec kwestii politycznych nie stosować kategorii wiary bądź jej braku.
      Nie chodzi bowiem o to - czy i na ile będziemy wierzyli w "dobre intencje" PiS-u, ale o ustalenie - czy to, co robią politycy tej partii odpowiada naszym interesom i wyobrażeniom o wolnej Polsce.
      Tylko taka perspektywa jest godna człowieka wolnego.
      Wiara lub jej brak, nie mają tu nic do rzeczy.
      A jeśli ktoś opiera stosunek do spraw własnego kraju na równie wątłej podstawie, wykazuje nie tylko rażącą ignorancję, ale też głęboką obojętność.
      Przywoływałem już myśl Henryka Elzenberga (mistrza Zbigniewa Herberta), który napisał kiedyś, że "surowość jest wyrazem szacunku, wyrozumiałość zaś - lekceważenia".
      Kategoria wiary, bez próby użycia rozumu i jego przymiotów, z pewnością jest wyrazem lekceważenia.
      Cóż bowiem po tym, że powiemy - nadal wierzę w dobre intencje i nie tracę nadziei, skoro nie potrafimy (lub nie mamy odwagi) dokonać rzetelnej oceny faktów ani skonfrontować ich z własnym rozumem i systemem wartości?

      Pozdrawiam

      Usuń
  15. Wspaniałe. Pana teksty są zdecydowanie na bardzo wysokim poziomie i ciężko znaleźć podobne w internecie nie wspominając o innych mediach. Pan jako jedyny pisze dokładnie co myślę. Na widok naszej Premier w PE, aż mną zatrzęsło. Jeśli już tam się pojawiła to powinna wyjść na mównicę i dobitnie powiedzieć co o tym cyrku myśli. Najlepiej jakoś elokwentnie parafrazując słowa Józefa Becka z 5 maja 1939 i KONIEC. A jak się nie podoba to możemy z unii wystąpić.
    To co zobaczyłem – Pan trafnie opisał. Chciałbym umieć się zdystansować do tych żenujących wydarzeń na scenie politycznej, ale nie umiem… Nie umiem zaakceptować tej całej nowomowy i poprawności politycznej. Co więcej jak wspomniałem na wstępie – nie jest łatwo znaleźć mądry tekst w internecie, odszukać prawdę. Są tysiące stron poruszające podobne tematy i albo przyjmują tą samą nowomowę, albo prawdę stawiają w równym rzędzie z setką różnych teorii i spisków z których kolejne przeczą sobie nawzajem. To pomieszanie prawdy z kłamstwem powoduje kolosalną dezinformację i sprawia, że prawda przestaje być traktowana poważnie. Taką mamy wolność słowa… Politycy i media mogą tak manipulować faktami, że w wykrzyczaną prawdę nikt nie uwierzy. Kto wierzył Leperowi jak w sejmie krzyczał o tajnych więzieniach dla talibów układach i korupcji – nikt (ja też nie), a śmiechu na sali sejmowej było co niemiara. Nie głosowałem na PIS, ale po ich pierwszych tygodniach rządzenia nawet mnie do siebie przekonali – tylko im dalej, tym gorzej…
    A nadzieja zawsze umiera ostatnia…
    Cieszę się, że nie jestem sam i żałuję że nie ma nas więcej…
    Ps.
    I wiem co mówię (o wystąpieniu z UE) – jestem ekonomistą i pracuję przy środkach unijnych - jak ich nie będzie to mojego miejsca pracy też, co nie znaczy, że jestem głupcem - widzę że te pieniądze (różnica między wpłacanymi a otrzymanymi) NIE SĄ NAM POTRZEBNE – tylko to musiałby minister finansów policzyć dokładnie i podjąć racjonalną decyzję – a że ministrowie są z klucza partyjnego, a nie merytorycznego – no to jest jak jest. Tak samo jak program 500+ mimo że kompletnie bezsensowny bez problemów może mieć pokrycie w budżecie. Tylko minister powinien ten budżet ogarniać – znać każdą wartość i to co najmniej 3 lata wstecz i na 3 lata do przodu – te dane są ale nie zauważyłem, żeby kiedykolwiek, jakikolwiek minister finansów je wykorzystywał. Co więcej jakiś geniusz wymyślił taki układ budżetu, że przeciętny obywatel jak do niego zajrzy to zgłupieje. Trzeba sobie wszystko przeliczyć, żeby wiedzieć ile idzie na wojsko, ile na służbę zdrowia ile na policję ile na obsługę zadłużenia itd. ale od tego minister ma chyba pracowników. Mając tą podstawową wiedzę, można zarządzać państwem, a nie jak do tej pory tylko się rządzić. Itd. Problem w tym, że można by tak bardzo długo, tylko to niczego nie zmienia, nic nie daje…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stefan Król,

      Bardzo dziękuję za ta życzliwą ocenę moich tekstów i cieszę się, jeśli znajduje Pan w nich potwierdzenie własnych ocen.
      Dziękuję też za uwagi dotyczące środków unijnych i konstrukcji budżetu. Wprawdzie mam dość mgliste wyobrażenia o tej tematyce, to dostrzegam dziś wielce charakterystyczną (i niepokojącą) sytuację. Okazuje się bowiem, że "sztandarowe" obietnice PiS-u (500-zł + ustawa dla frankowiczów) mogą zostać storpedowane przez ministrów powołanych przez partię. Być może powodem takiej sytuacji jest opisany przez Pana mechanizm.

      Pozdrawiam

      Usuń
  16. Panie Aleksandrze, prosimy o tekst traktujący o szansach rozmieszczenia baz NATO w Polsce (wschodniej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oraz zaletach i wadach w przypadku tego rozmieszczenia

      Usuń
    2. Mariusz Kostosz,

      Byłby to zwięzły tekst. Taka decyzja zależy bowiem od rezygnacji z podstawowego dogmatu "georealistów" - utrzymywania "dobrosąsiedzkich" relacji z Rosją i Niemcami. W ogromnym stopniu zależy także od zaangażowania pana prezydenta.
      Obserwując ewolucję postawy, wyrażonej ongiś w słowach -"nie chcemy być buforem,chcemy być flanką NATO" (sierpień 2015) do obecnych rozważań nad "architekturą bezpieczeństwa w naszej części Europy" oraz deklaracji – "W tym kontekście potrzebny jest dialog, myślę tutaj przede wszystkim o dialogu z Rosją" (styczeń 2016) - nie sądzę, by za kadencji tego prezydenta mogło dojść do budowy stałych baz NATO.

      Usuń
  17. Jeśli wolno - moim zdaniem pan Aleksander już się na ten temat wypowiadał. Na bazy amerykanskie musimy sobie jako Państwo zasłużyć pokazując swoją determinację oraz wartość Narodu zintegrowanego wokół żywotnych dla swego istnienia spraw.
    Dopóki nie wyłonimy z siebie reprezentacji Synów godnych , mówiąc górnolotnie, Grunwaldu, będziemy pionkiem, popychadłem a nie podmiotem polityki.
    Innymi słowy - gdy rządzącym nami tak zależy na "dobrosąsiedzkich" stosunkach to sami te bazy odpychają...

    OdpowiedzUsuń
  18. wybory w 2015 roku były ustawione, jak sam Pan uważa. Śmiem nawet twierdzić, że Duda faktycznie przegrał (wyniki RKW). Moim zdaniem PIS wygrał ale dali mu tyko 5 głosów nad, żeby nie poczuł się za silny.
    PIS (Kaczyński) poszedł na układ, tj. nowa Magdalenka. Dlaczego ONI na tę ugodę poszli? Dług publiczny i zużycie PO-PSL (aferą taśmową sami ich dobili)? Tak. Ale jeszcze parę dobrych lat by pociągnęli. Przede wszystkim sytuacja geopolityczna i zamiany globalne jakie się zaczęły. Polska ma być buforem? Poszły wytyczne z góry? Ale jak się naprawdę zacznie, to może i my na tym skorzystamy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sa,

      W tym tekście nie mógł Pan znaleźć stwierdzenia -"wybory 2015 były ustawione", zatem proszę nie opierać swoich wywodów na treści moich wypowiedzi.
      Dziś możemy mówić o pewnych przesłankach lub domniemaniach.
      Próbuję o nich informować.
      Nie znam jednak żadnego dowodu, który uprawniałby do stawiania twardych wniosków. Jeśli takie są Panu znane - chętnie się o nich dowiem.

      Usuń
    2. @sa
      Czy działał Pan w Ruchu Kontroli Wyborów 2015? Ja tak. Byłem mężem zaufania w mojej OKW i pomocnikiem koordynatora w moim powiecie (odbierałem 26 maja kopie protokołów od członków RKW i wklepywałem wyniki do systemu siepoliczymy.pl). Ruch Kontroli Wyborów swoim zasięgiem na dzień 25 maja 2015 nie objął 100 procent lokali wyborczych (w tak krótkim czasie było to niemożliwe do ogarnięcia, nie mieliśmy tylu ludzi) stąd wyniki nasze nie pokrywają się z danymi PKW, bo nie mogą, gdyż nie kontrolowaliśmy całego kraju. Stąd pańskie insynuacje o ustawieniu wyborów są nadużyciem. Poza tym w żądnym tekście A. Ściosa nie padło zdanie o "ustawieniu" wyników ale pytanie: czyja ręka zatrzymała fałszerzy przed powtórką przekrętu, jakiego ordynarnie dokonali na wyborach samorządowych 2014.

      Usuń
  19. TECZKI PROMINENTÓW WSI UKRYTE W CAW

    01.02.2016
    Komunikat Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej do Spraw Reformy Archiwów Wojskowych i p.o. dyrektora CAW


    Nawiązując do komunikatu MON z 29 stycznia br. i licznych doniesień medialnych na temat odnalezionych w Centralnym Archiwum Wojskowym akt personalnych oficerów komunistycznego wywiadu wojskowego (Zarządu II Sztabu Generalnego), informuję, że akta Marka Dukaczewskiego (b. szefa WSI), Zdzisława Żyłowskiego (szefa Oddziału „Y” nadzorującego osobiście m.in. działalność dyrektora generalnego FOZZ) i Czesława Wawrzyniaka (pierwszego Szefa WSI) trafią w najbliższym czasie do Instytutu Pamięci Narodowej. Robocze spotkanie z przedstawicielami IPN w tej sprawie zaplanowano na najbliższe dni.
    Odnalezione w CAW akta żołnierzy Zarządu II są głównymi aktami personalnymi tych oficerów, które tylko w części pokrywają się z ich dokumentacją osobową udostępnianą w archiwum IPN.
    http://caw.wp.mil.pl/pl/67_446.html

    = = = = = = = = = = = = = = == = = = = =

    Prof. Sławomir Cenckiewicz dotarł do ukrytych akt byłego szefa WSI

    TVR - https://www.youtube.com/watch?v=NpJpkF1LTx8

    – Generał Marek Dukaczewski już po wolnych wyborach w 1989 r. szkolił się w instytucji wywiadu wojskowego ZSRS. Następnie został wysłany do Norwegii, żeby rozpoznać potencjał NATO – ujawnia na łamach „Do Rzeczy” Sławomir Cenckiewicz. – Uzasadniając opieszałość WSI w przekazywaniu i odtajnianiu materiałów komunistycznych służb wojskowych (Informacji Wojskowej/Wojskowej Służby Wewnętrznej i Oddziału II/Zarządu II Sztabu Generalnego) przechowywanych w IPN, w lutym 2005 r. gen. Marek Dukaczewski wyznał, że „na podstawie lektury akt IPN można wyciągnąć wiele ciekawych wniosków na temat metod działania służb, które nie zmieniają się szybko”. Nie wiemy, czy wypowiadając te słowa, miał również na myśli samego siebie – pisze historyk w tekście „Dukaczewski – kursant GRU”. Ludzie tacy jak gen. Dukaczewski powinni straszyć w rezerwatach postkomunizmu – mówił w 2004 r. poseł Platformy Obywatelskiej Konstanty Miodowicz. Odkryte w Centralnym Archiwum Wojskowym akta personalne Marka Dukaczewskiego, które nie miały ujrzeć światła dziennego, jedynie to potwierdzają – podkreśla Sławomir Cenckiewicz.

    Do Rzeczy - nr5/156

    KLIK

    https://twitter.com/Cenckiewicz/status/694183040151588864

    OdpowiedzUsuń
  20. Panie Aleksandrze,

    Czy nie wydaje się Panu, że oddelegowanie gen. Dukaczewskiego, bezpośrednio po kursach w GRU, do Norwegii mogło mieć związek z błyskawiczną karierą norweskiego polityka, Jensa Stoltenberga, zwieńczoną stanowiskiem szefa NATO?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Nie sądzę, by można było łączyć te sprawy.
      Stoltenberg- "Stiekłow" utrzymywał w Oslo kontakty z oficerami KGB (Budkow,Kriłłow), ale nic nie wiadomo o jego znajomości z attaché wojskowym III RP.

      Usuń
    2. bądźmy poważni. Stoltenberg? Człowiek bez prawa głosu w NATO, zwykły polityk, nawet niech sobie będzie tym ruskim agentem. Dukaczewski? Miernota, zwykły przestępca, który nawet nie podszedł do weryfikacji bo by skończył w więzieniu, całkowicie wyprany mózg przez ruskich. Dodając do tego fakt, że WSIarze w NATO byli izolowani przez amerykanów to mamy już dwa mocne argumenty, że Dukaczewski w norwegii mógł co najwyżej zwiedzać stolicę.
      Pamiętajmy, że NATO to tak na prawdę "bufor" państw członkowskich (głównie amerykanów). Jest to organizacja, która nie działa w interesie rozwijania się państw (i ich służb) w niej zrzeszonych tylko na skutek posiadania wspólnego wroga. Te wszystkie kraje natowskie konkurują ze sobą każdego dnia, a jednoczą się tylko w chwilach zagrożenia przez Rosję (no i dodatkowo podczas niszczenia afryki i bliskiego wschodu, ale tutaj to tak na prawdę każde państwo działa w swoim interesie ale w mediach ładnie to wygląda jak powiedzą, ze bombardują w ramach sojuszu NATO)

      Usuń
    3. Panie Aleksandrze,

      Mnie też to nawet w głowie nie postało, chciałam sprowokować Pana do pojawienia się na blogu. :) Z doświadczenia wiem, że takie rzeczy Pan natychmiast prostuje.

      Nawiasem: Przypomniał mi się inny "as wywiadu", który szpiegował z hotelu, czytając prasę i oglądając TV. Doskonale to opisują "Sołdokraci" Leszka Pietrzaka.

      http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=65841

      Usuń
    4. Mariusz Kostosz

      Trzeba przyznać, że czego jak czego, ale tupetu Panu nie brakuje. Zwłaszcza jak na kogoś, kto jeszcze w 2006 "był zbyt młody, by interesować się polityką."

      Na tym blogu w sprawach poważnych zawsze jesteśmy poważni, ale staramy się nie przemawiać ex cathedra. To wyłączny przywilej Aleksandra Ściosa.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Anonimowość pozwala na wyrażanie opinii, których nie moglibyśmy wypowiedzieć publicznie oraz, jak Pani wspomniała, formułowanie wypowiedzi ex cathedra. Zarówno ja jak i Pan Ścios korzystamy z tego przywileju. Co do zarzutu mojego wieku to bardzo płaski argument. Wolę być 24 letnim patriotą, który w sposób ex cathedra formułuje nienawiść do zdrajców narodu niż 60 letnim sowieckim patriotą.

      Usuń
    6. Mariusz Kostosz,

      Anonimowość nie służy "wyrażaniu opinii,których nie moglibyśmy wypowiedzieć publicznie". Jeśli ktoś korzysta z anonimowości tylko w tym celu, jest tchórzem lub koniunkturalistą.
      Myli się Pan też w kwestii "wypowiedzi ex cathedra". To nie jest przywilej anonimowości. Przeciwnie - opinie człowieka nieznanego(anonimowego)bywają najczęściej pomijane lub traktowane z dużą rezerwą.
      By zasłużyć sobie na uwagę odbiorcy, nie wystarczy być anonimowym lub mieć tupet i 24 lata. To są przymioty wielce przydatne, ale niekoniecznie na tym blogu i w sprawach tu poruszanych.
      Sądzę, że prawo do takich wypowiedzi, może mieć tylko ten, kto zna wartość słowa i potrafi podjąć odpowiedzialność (również wobec czytelnika) za wygłaszane sądy.


      Usuń
    7. Przecież to co Pan napisał idealnie opisuje postać Aleksandra Ściosa.
      Nie widzę sensu kontynuowania tego wątku, gdyż nie ma większej straty czasu niż kłótnia dwóch anonimów. Na szczęście wszystkie problemy tutaj poruszane znikają kiedy idziemy spać, ponieważ rano obudzimy się nie jako Aleksander Ścios i Mariusz Kostosz tylko jako Jan Kowalski i Marcin Nowak.

      Obrany cel: WIELKA POLSKA NA WIEKI!

      Usuń
    8. Mariusz Kostosz,

      Będę zobowiązany, jeśli dobrze przemyśli Pan swoje kolejne komentarze. Nikt z Panem się nie kłóci, zaś moje odpowiedzi są wyrazem szacunku wobec czytelnika.
      Jeśli widzę, że ktoś jest w błędzie, staram się dyskutować lub rzecz wyjaśnić. Jeśli jednak dostrzegam złą wolę, pychę lub chęć brnięcia w absurdalną polemikę, na tym rozmowa się kończy.

      Usuń
  21. Mysle ze wielce niepokojacym jest zgoda a zarazem nawolywanie Amerykanow, Anglikow, Francuzow czy badz wie kogo, do stacjonowania w Polsce w ramach sojuszu NATO. Padnie rozkaz ze w Polsce istnieje jakies zagrozenie i NATO stanie sie okupantem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tom Ash,

      Już dziś radziłbym przygotować schron i zapasy jedzenia lub pomyśleć o dalekiej emigracji.
      Okupacja Polski przez NATO może nas kosztować tysiące ofiar.

      Usuń
    2. Nie wiem po co te zlosliwosci, gdyz w obecnych czasach kazda teza jest warta wziecia pod uwage, tym bardziej ze
      dotychczasowy nasz udzial w NATO byl jednostronny i ograniczal sie do wypelniania przez Polske zadan w ramach sojuszu, samemu nie otrzymujac zadnej pomocy chocby w sprawie smolenskiej.
      Z racji polozenia geopolitycznego Polski jestem zwolennikiem budowy panstwa z silna armia na wzor Izraela gdyz wszelkie sojusze czesto nie sa odporne na dorazne korzysci niektorych uczestnikow. Mielismy juz doswiadczenia w tym temacie chocby podczas II wojny swiatowej.

      Usuń
  22. Dwa tygodnie temu PBSz powiedziała, żeby opozycja pozwoliła rządowi pracować. Wydało mi się to bardzo słabe, takie proszenie, szczególnie cynicznych drani. Myślałem żeby o tym tu wspomnieć ale machnąłem ręką.
    Tymczasem tydzień później PiS robi z tego swoje sztandarowe hasło.
    Ja sobie nie wyobrażam, żeby np. taki Macierewicz apelował do kogokolwiek, aby mu pozwolił pracować, np. żeby mu ktoś pozwolił zrobić nalot i czystkę u wojskowych zdrajców spod herbu FSB.

    To wszystko jest skutkiem złej diagnozy. Dyskusje i negocjacje z pasożytami, zarazą, pleśnią i zgnilizną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkich dyskusji czy negocjacji z pasozytami nie ma. Dostaja raczej mozliwosc wypowiedzenia sie a to co mowia nie jest zupelnie brane pod uwage. Nie ma co zaklamywac rzeczywistosci.

      Usuń
  23. Panie Aleksandrze,

    zauważyłem, że często nieprzychylnie wypowiada się Pan na temat Pana Szeremietiewa. Dziwi mnie to, gdyż wszyscy znamy jego historię i co zrobił z jego życiem Bronisław Komorowski. Jakie są powody takiej niechęci?

    Druga kwestia to złożenie pozwu do prokuratury przez byłych WSIarzy Duszę i Pytla. W 2006 roku byłem jeszcze zbyt młody aby interesować się polityką, więc zastanawiam się jak ci ludzie w ogóle przeszli weryfikację? Nie wierzę, że Pan Antoni Macierewicz dopuścił się takich zaniedbań! Co prawda wiem, że komisja nie zdążyła wydać decyzji wobec kilkuset żołnierzy - czy ci panowie mogli być w tej grupie? Czy w ogólne znana lista osób którym nie wydano decyzji komisji i mogli wrócić do służb?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz Kostosz,

      Jeśli przyjdzie Panu ochota wypowiadać tak stanowcze sądy w sprawach służb, radzę wpierw zweryfikować stan swojej wiedzy.
      Nic mi nie wiadomo, by płk. K.Dusza był żołnierzem WSI.
      Ten pan był kiedyś wartownikiem w służbach cywilnych, a do kontrwywiadu wojskowego trafił z ABW.
      Podobnie rzecz wygląda z płk. Piotrem Pytlem. Przez kilka lat pracował on w Generalnym Inspektoracie Celnym, a od 2003 do 2008 roku pełnił służbę w ABW. Dopiero w lipcu 2008 rozpoczął służbę w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego.
      Może zechce Pan wyjaśnić - w jaki sposób ci funkcjonariusze ABW mieli podlegać weryfikacji żołnierzy b.WSI i skąd pretensje do ministra Macierewicza o "dopuszczeniu do zaniedbań"?

      Nie wiem natomiast, co Pan rozumie pod określeniem "nieprzychylnych wypowiedzi".
      Znam przeszłość pana Szeremietiewa i na tym blogu wielokrotnie opisywałem jego doświadczenia związane z B.Komorowskim. Tylko - co to ma do rzeczy?
      Informowałem również o szczególnym "flircie" Szeremietiewa ze środowiskiem ProMilito - stowarzyszenia założonego przez M.Dukaczewskiego. O innych "flirtach" nie chcę wspominać.
      Moje "nieprzychylne" oceny dotyczą wypowiedzi i analiz R.Szeremietiewa związanych z Rosją i zagrożeniem ze strony tego państwa. Uważam je za pozbawione podstaw i - co stosunkowo łatwo sprawdzić - za kompletnie niewiarygodne.
      Nie sądzę, by ten pan miał cokolwiek sensownego do powiedzenia.

      Usuń
    2. Już tłumaczę. Piotr Woyciechowski napisał na Twitterze, że Ci Panowie to byłe WSI. Do Pana Woyciechowskiego mam takie zaufanie jak w stosunku do Pana osoby.

      Usuń
    3. Mariusz Kostosz,

      Bardzo dziękuję za takie zaufanie. Nie znam wypowiedzi pana Woyciechowskiego, ale trudno mi uwierzyć, by Pytla i Duszę mógł kojarzyć ze służbą w WSI.
      Sądzę, że takie skojarzenie powstało po ujawnieniu informacji, iż w tzw. CEK NATO mieli znaleźć zatrudnienie ludzie związani z byłymi WSI.

      Usuń
    4. Podczas letniego spotkania w instytucie im. Lecha Kaczyńskiego gdzie wykład miał S. Cenckiewicz, a obecni byli i zabierali głos P. Woyciechowski, M. Marasek, A. Macierewicz była mowa o wielu oficerach, którzy przenieśli się do ABW przed 2006 rokiem lub zostali "schowani" przez Sikorskiego w Żandarmerii Wojskowej i ich wszystkich nie dotknęła weryfikacja. Nawiasem mówiąc to jest bardzo ciekawy temat na osobny wpis na blogu. Co z tymi ludźmi? I z tymi, którym nie wydano decyzji ze względu na działania Tuska. Pisał Pan o tym 24 maja 2008 "ONI WRÓCILI". Powiem więcej, na tym samym spotkaniu J. Kaczyński powiedział, że jego zdaniem udało się ściąć WSI "do samej ziemi" (czytelnicy Pana bloga mogą nie zgodzić się z tym stwierdzeniem uznając go za zbyt optymistyczny) i gdyby rządzili do końca kadencji to by wyrwali jeszcze korzeń. Tak więc czy Pan Kaczyński zamierza wyrwać ten korzeń teraz? Również Antoni Macierewicz przed wyborami mówił, że weryfikacja nie została zakończona. Na spotkaniu w instytucie, oprócz oczyszczenia służb z ludzi i wpływów WSI była również mowa o oczyszczeniu świata biznesu z tych ludzi - to jest kolejny problem. Na koniec jeszcze rzucę pytanie: czemu nikt nie pomyślał o paragrafie w ustawie o likwidacji WSI, który umożliwiałby zweryfikowanie żołnierzy, którzy w przeszłości służyli w WSI ale w momencie rozpoczęcia prac Komisji byli w innych służbach? To był wielki błąd.

      Usuń
  24. Marcin Ís,

    Wiele osób uważa, że po przejęciu władzy przez PiS, należy zmienić również poglądy i zacząć oceniać rzeczywistość z perspektywy partyjnych macherów.
    Ponieważ nie należę do tej grupy wyznawców, muszę po raz kolejny napisać - rola opozycji nie polega na "pozwalaniu rządowi rządzić".
    Obowiązkiem każdej prawdziwej opozycji jest obalenie rządu i przejęcie władzy. Tak pisałem w roku 2009, 2012 i w latach następnych, kierując ten postulat pod adresem PiS.
    Nie widzę powodów, bym miał tego dziś nie powtórzyć.

    Natomiast zupełnie inną sprawą jest ocena środowiska, które nazywamy dziś opozycją. Ja nie przyznałbym takiego miana PO-PSL, ale skoro uczynił to sam Jarosław Kaczyński ( i to zapewniając o swoim szacunku), nie bardzo rozumiem biadolenia nad postępkami jakiegoś KOD-u i PO. Skoro Kaczyński uznał ich za opozycję, zapewniał o poszanowaniu oraz braku ducha zemsty i odwetu, jakże rozdzierać dziś szaty nad działaniami "rasowych demokratów"?
    To, co ci ludzie robią, winien robić PiS od roku 2008. Miał do tego wszelkie podstawy formalne i racje moralne. Miał poparcie milionów Polaków.
    Ponieważ nie chciał i wolał bawić się w idiotyczny "parlamentaryzm", a nawet wspierał działania reżimowców - doświadczyliśmy ośmiu lat hańby i upokorzeń.
    To zaś, co wygaduje pani premier, nie jest "skutkiem złej diagnozy" (bo diagnozy nie ma żadnej) ale wyrazem nieprawdopodobnej słabości i głupoty politycznej. Świadczy też, że pani Szydło nie ma bladego pojęcia o roli i prawach opozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. "To, co ci ludzie robią, winien robić PiS od roku 2008. Miał do tego wszelkie podstawy formalne i racje moralne. Miał poparcie milionów Polaków."
      Zdaje sie ze PiS w miare mozliwosci staral sie to robic, niestety majac przeciwko sobie wrogie media, jego glosy czy wszelkie negacje rzadu, byly przez wszystkie media o dalekim zasiegu naglasniane jako objaw awanturnictwa. Idac taka droga, w ostatnich wyborach uzyskali by pewnie nie wiecej niz 15% wynikajacych w wieksszoci z przywiazania. Zwyczajni ludzie ciezko radza sobie z ogolnopolska narzucona latka popierajacych obciach a tych ktorym jest obojetne co o nich mowia, gdyz dla nich liczy sie rozum, nie jest tak wielu. Mozna zobaczyc z jakim procentowym popraciem istnieja na scenie spolecznej wszelkie radykalnie wypowiadajace sie ugrupowania.
      We wspolczesnym kosmopolitycznym swiecie radykalne wyrazanie pogladow chociaz oczywistych powoduje medialna dawaluacje ich wyrazajacego. Licza sie czyny a forma retoryki powinna byc sposobem do mozliwosci pozniejszej ich realizacji.
      Nie bedac fanatykiem PiSu nie dostrzegam na polskiej scenie politycznej, przy dzisiejszym ukladzie medialnym, jakiejkolwiek sily ktora w tym momencie jest w stanie uzyskac poparcie wystarczajace do zmiany PiSu i bedacych od nich bardziej pro polskimi.
      Na pytanie czy Jaroslaw Kaczynski uznaje PO-PSL jako jakakolwiek opozycje, mysle ze odpowiedz powinien udzielic jego stosunek i dzialania rzadu do oceny i rozliczen ich rzadow. Przez prase przebijaja sie czasem informacje iz audyty w resortach trwaja, trzeba patrzec jakie beda dalsze dzialania. Trzeba miec nadzieje iz jego slowa i traktowanie ich jako opozycji, sa wylacznie zaslona dymna, aby uniknac skandalu i byc posadzonym na arenie europejskiej o faszyzm gdyz jak widac europejska opinie publiczna wspolczesnie najbardziej ustawiaja lewackie media i politycy.

      Usuń
  25. 4 - 02 - 2016

    Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz powołał nową Komisję Smoleńską.


    Za TVP INFO

    Nowelizacja rozporządzenia ws. organizacji oraz działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) daje szefowi MON prawo do wznowienia badania wypadku lub incydentu lotniczego, „gdy zostaną ujawnione nowe okoliczności lub dowody mogące mieć istotny wpływ na ich przyczyny”.

    Prócz tego Macierewicz podpisał dwie decyzje – w sprawie powołania podkomisji do zbadania katastrofy smoleńskiej oraz w sprawie jej składu. Szefem podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej ma zostać dotychczasowy współpracownik parlamentarnego zespołu smoleńskiego dr inż. Wacław Berczyński.

    http://www.tvp.info/23889863/macierewicz-zdecydowal-powstala-specjalna-podkomisja-do-zbadania-na-nowo-katastrofy-smolenskiej

    Fragment przemówienia AM:

    Począwszy od wydarzeń, które nie były badane w ogóle - od remontu samolotu, a skończywszy na badaniu przebiegu działań, które miały na celu uniemożliwienie dojścia do prawdy. W ciągu ubiegłych tygodni miałem możliwość zapoznania się z materiałami zgromadzonymi przez PKBWLL - trzeba jednoznacznie stwierdzić, iż zostały ukryte podstawowe fakty i informacje, które w sposób zasadniczy zmieniają ogląd wydarzeń.

    Trzeba wskazać na meldunki instytucji państwowych pokazujących przygotowywanie przez służby specjalne operacji mającej uniemożliwić dojście do prawdy. (…) Trzeba przede wszystkim wskazać na odnalezienie posiadanego przez cały czas przez urzędników komisji pełnego, ciągłego i nieprzerwanego od startu do ostatniego momentu istnienia w formie integralnej samolotu, zapisu przebiegu tego tragicznego lotu w zakresie działania przyrządów i parametrów lotu. Powtarzam jeszcze raz - komisja dysponowała ciągłym i pełnym zapisem przebiegu wydarzeń w zakresie działania przyrządów.

    ----

    OdpowiedzUsuń
  26. OT

    Panie Aleksandrze & Komentatorzy

    Przed chwilą dowiedziałam się, dzięki nieocenionej niezależnej.pl, że "MY" pomimo rozbicia banku i zgarnięcia całej puli, nadal NIE JESTEŚMY MAINSTREAMEM! Dla dziennikarzy wolnych (niezależnych, niepokornych) mediów mainstreamem pozostają "ONI" - czyt. kreatury typu Lis, czy jakiś nieznany mi pacykarz.

    Proszę zerknąć: "Mainstream atakuje nową komisję ds. Smoleńska. Przemysł pogardy w pełnej krasie"

    http://niezalezna.pl/75862-mainstream-atakuje-nowa-komisje-ds-smolenska-przemysl-pogardy-w-pelnej-krasie

    = = = =

    Takie pokłady zakompleksienia, niewolniczej mentalności, tchórzostwa - zdolnego wyłącznie do odszczekiwania się i użalania nad sobą - chyba wymagają interwencji psychiatry. Obawiam się jednak, że w wielu wypadkach jest już na nią za późno.

    Przestańmy własną pieścić się boleścią,
    Przestańmy ciągłym lamentem się poić:
    Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią,
    Mężom przystoi w milczeniu się zbroić...


    Biedny Asnyk...

    OdpowiedzUsuń
  27. Witam autora oraz komentatorów. Chciałem przesłać link wczorajszego programu ,,Minęła 20" , tematy ,WSI oraz MON http://vod.tvp.pl/23587847/03022016 Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Pani Urszulo,

    Obserwujemy wręcz zadziwiającą sytuację, bo nie tylko wyborcy PiS, ale też sami politycy tej partii oraz luminarze "wolnych mediów", zdają się nie dostrzegać, że oto znaleźli się dziś w "obozie władzy" i pora skończyć z jojcząco-cierpiętniczą narracją.
    Tymczasem zewsząd dobiegają głosy biadolenia i narzekań - a to na "wrogi mainstream", a to na wrażą opozycję, a wreszcie - na tych, co to "sypią piach w tryby" i przeszkadzają dobrej pani premier w rządzeniu.
    Przyznam, że w objawach takiej mentalności, tkwi dla mnie wielka zagadka. Nie pojmuję (najpewniej z powodu własnych ograniczeń),jak można nie wiedzieć, że pobłażliwość rozzuchwala bestię, a rolą wroga jest atak, podstęp i jątrzenie. Jeśli z rzeczywistości III RP czyni się zarzut i wymówkę, jeśli po tylu latach doświadczeń nadal nie rozumie się prostych reguł tego państwa, czy nie lepiej zająć się sprzedażą marchewki lub innym, pożytecznym zajęciem?
    Nadal czymś niezwykłym jest postawa, jaką zaprezentował dziś rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz - człowiek młody i (wydawałoby się) życiowo niedoświadczony. Otóż na pytanie zatroskanego żurnalisty - "Czy Pan, jako rzecznik nie obawia się kolejnej walki ataków na PiS, w tym na MON, po powołaniu tej komisji?" - padła odpowiedź - "Nie patrzę na tę sprawę w tych kategoriach. Mamy prace do wykonania".
    http://wpolityce.pl/smolensk/280561-tylko-u-nas-rzecznik-mon-o-pierwszych-ruchach-komisji-ws-1004-przetarg-na-remont-tu-154m-wygrala-firma-ktorej-wlasciciel-jest-przyjacielem-putina-to-musi-zostac-zbadane-przez-komisje

    To proste sformułowanie - "mamy pracę do wykonania" jest chyba niezrozumiałe dla większości polityków partii rządzącej i wyborców PiS.
    Równie niezrozumiałe, jak stwierdzenie, że nie ma dziś żadnych wymówek ani usprawiedliwień. Ta partia zagarnęła pełną pulę władzy, a na domiar dysponuje ogromnym potencjałem poparcia milionów obywateli. Taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy.
    Trzeba być przysłowiowym "trokiem od kaleson" (jak mawiają w Wielkopolsce), by uprawiać dziś tanią demagogię zagrożeń i posługiwać się retoryką "oblężonej twierdzy".
    Chyba, że owo "pieszczenie się własną boleścią" ma głębszą przyczynę niż ogrom kompleksów i głupoty ludzi "wolnych mediów".
    Wówczas należałoby jej poszukiwać w intencji wytłumaczenia własnej słabości, rozgrzeszenia błędów i porażek.
    Póki można epatować odbiorcę "podstępnym działaniem" wroga, przerażać go zaciekłością propagandystów i straszyć tysiącami przeszkód i przeciwności - dość łatwo zarządzać emocjami i usprawiedliwiać w ten sposób każde nieróbstwo i słabość. Póki można się stroić w szaty "biednych ofiar" lub epatować "oporem opozycji i mainstreamu", któż zapyta o efekty zwycięstwa, o liczbę rozliczonych i zakończonych spraw?
    Przyjęcie twardej retoryki i stwierdzenie - robimy to, co do nas należy, mamy obowiązki wobec wyborców i robotę do wykonania - oznacza też przyjęcie odpowiedzialności za własne czyny, prowadzi do wymogu realnych (a nie pozorowanych) działań, wymusza dyscyplinę i konsekwencję.
    To chyba dość, byśmy jeszcze przez wiele miesięcy byli utrzymywani w cierpiętniczo-niewolniczej mentalności.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  29. Z prasy

    "Rzeczpospolita, "PRL żywy w MON": Resort obrony, mimo jednoznacznych zapowiedzi polityków nowej ekipy rządzącej, nie przerwał relacji z organizacjami skupiającymi byłych żołnierzy w Związku Żołnierzy Wojska Polskiego oraz Klubie Generałów. Powodem kontrowersji jest postkomunistyczny charakter obu organizacji."

    Pierwszym momentem kiedy zobaczyłem pozytywne działania ministra Macierewicza było usunięcie gen. Packa i gen. Kozieja z AON oraz wypowiedzenie umowy współpracy z FSB. Jeszcze większy wewnętrzny spokój osiągnąłem kiedy w jednym z komentarzy napisanym przez Pana w odpowiedzi na zarzuty o nieusuwanie agentury, żołnierzy WSI lub szkodników Polski z placówek dyplomatycznych wyraził Pan (obok bezsilności wobec działań ministra Waszczykowskiego) spokój o usunięcie tych, którzy są w gestii MON.
    Jednak powyższa informacja Rzeczpospolitej jest niepokojąca. Nie wyobrażam sobie, aby Antoni Macierewicz dzielił generałów PRL na dobrych i złych.



    OdpowiedzUsuń
  30. Prokurator Andrzej Witkowski wyraża pełną gotowość do powrotu do śledztwa ws. zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki! Emocjonalne przemówienie prokuratora na spotkaniu zorganizowanym przez Piotra Jeglińskiego.

    Proces toruński - wyreżyserowany spektakl.
    https://www.youtube.com/watch?v=woi7u_qlnOU

    OdpowiedzUsuń
  31. Witam po ponad miesiącu obserwowania "nowego roku 2016'".Miesiącu dość dużych zawodów co do ex-opozycji,które-ogólnie rzecz ujmując- określam jako kierunek obrany na ciągłość systemu magdalenki i okrągłego stołu.Zapytam Was o to,co już kiedyś starałem się na swój niezwiązany bezpośrednio z treścią artykułu sposób, zasygnalizować.Dziś skłoniły mnie do tego Wasze komentarze.Moje pytanie,związane również z osobą pana prok.A.Witkowskiego,z wyjaśnieniem śmierci bł.ks. J.Popiełuszki (i innych zamordowanych niewygodnych księży,jak i osób pogardliwie etykietowanych przez system PRL/IIIRP jako "ekstrema"),brzmi: czy dostrzegacie Państwo fundamentalne zagrożenie dla polskiej suwerenności ze strony możliwego kolejnego etapu "pojednania" z RCP w czasie lipca-sierpnia bieżącego roku? Swoje obawy uzasadnię ogłoszoną informacją dotyczącą kubańskiego spotkania hierarchów Cyryla i Franciszka,"przygotowywanego od dwóch lat" [http://www.pl.radiovaticana.va/news/2016/02/05/papież_spotka_się_z_patriarchą_moskiewskim_cyrylem/1206310]. Chciałbym też zwrócić uwagę na ciągle niezamknięte granice na tzw."mały ruch graniczny",na praktyczne przyzwolenie na import potencjalnego terroryzmu obcych kulturowo nieasymilowalnych imigrantów,na deklarację ze strony ludzi resortów siłowych "przywrócenia kontroli granicznych" dopiero na lipiec z okazji ŚDM (link dostępny na stronie MSWiA,a dotyczący konferencji na ten właśnie temat),na brak przyśpieszenia ścieżki legislacyjnej dot.nowej ustawy o broni strzeleckiej. Panie Aleksandrze Ścios-przecież obecni decydenci nie są greenhornami w rozpoznawaniu prowokacji/gier operacyjnych/dezinformacji,a skoro tak,to dlaczego chcą wymusić kolejny etap antysuwerennego NWO's ? Kim więc są ci "wyborczy zwycięzcy",skoro znów dają się nabierać na obrazki "pokojowej modernizacji" systemu totalitarnego FR? Czego chcą te ich naiwne "świętoszki"-wdrożenia pseudotestamentu "architekta" T.Turowskiego jako "obrona" przed islamizacją euromolocha? Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Panie wsojtku.

      Cieszę się, że się Pan pojawił, bo już zaczynałam się martwić.

      Dostrzegam, naturalnie, zasygnalizowane przez Pana coraz bardziej realne niebezpieczeństwo "pojednania" 2000-letniego Kościoła Katolickiego z powołaną na rozkaz Putina - Cerkwią KGB, dowodzoną przez funkcjonariusza KGB, "patriarchę" Cyryla. Są to rzeczy niepojęte i aż nieprawdopodobne, dlatego wymagają dłuższej dyskusji. Którą obiecuję późnym wieczorem, ew. jutro.

      Chciałabym jeszcze zasygnalizować - równie niebezpieczną, jak "spotkanie papy F. z Cyrylem KGB, na neutralnej (!!!) Kubie" - wypowiedź przewodniczącego EP, abp. Gądeckiego. Po jej przeczytaniu ogarnęła mnie autentyczna zgroza - i naturalnie przypomniał się artykuł AŚ - "DROGA DO CERKWI"

      Pozdrawiam Pana serecznie

      Link do wypowiedzi abp.G:

      http://wpolityce.pl/kosciol/280735-abp-gadecki-spotkanie-franciszka-z-cyrylem-jest-rzecza-bardzo-doniosla

      Usuń
  32. Pare dni temu mialem mozliwosc krotkiej rozmowy z Pania Premier i zapytalem o mozliwosc ponownego sledztwa w sprawie smierci ks.Jerzego.Odpowiedziala, ze min.Ziobro robi wszystko by odbylo sie to jak najszybciej.Trzymajmy ich za slowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie mówisz Tobiasz? Dużo na tym blogu anonimów (w tym ja) więc boję się wziąć tę informację na potwierdzoną. To są świetne wiadomości i to wcale nie dlatego, że jest szansa na szybkie wznowienie śledztwa, ale dlatego, że sama Beata Szydło tak krótko, zwięźle i stanowczo wypowiada się w tej sprawie. Od niej ostatniej był oczekiwał podnoszenia tego tematu.

      Usuń
    2. W tym miejscu sie nie zartuje:)

      Usuń
    3. Panie Tobiaszu!

      W kontekście coraz ściślejszego "pojednania" Kościoła z Cerkwią KGB i jednoznacznie sprzyjającą ("drugiemu Rzymowi"?) postawą polskiego Episkopatu, jestem niemal pewna, że nawet przy najlepszej woli pani Premier i ministra Ziobry, wznowienie śledztwa ws mordu na ks. Jerzym zostanie zablokowane przez ... polskich hierarchów. Podczas rzetelnego i odważnego dochodzenia niewątpliwie wyszła by na jaw niechlubna rola w tej strasznej zbrodni wielu dostojników KK.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. Nie znam się na sprawach kościelnych. W jakichkolwiek jednak sprawach w związku z Rosją poodchodzę według tego samego klucza:

      1. trzymaj ruskiego na odległość kija
      2. niezależnie od wieku i stroju rozmawiaj z ruskim - jeśli już musisz - najpierw kijem
      3. rozmowę kontynuuj zawsze z użyciem kija
      4. miłość bliźniego jest najlepszą cnotą, którą może posiąść człowiek, ale nie wiemy z całą pewnością, czy ruski jest "bliźnim", czy reprezentuje obcy gatunek, który dotarł na Ziemię z galaktyki Zbir

      Dlatego zupełnie nie rozumiem problemów z cerkwią i popami. Tak długo jak w strój popa nie jest przebrany ruski - jest ok, mamy do czynienia z popem. Oraz: tak długo jak cerkwią nie zarządza ruski mamy do czynienia z cerkwią.

      Każda rosyjska instytucja niezależnie od swojej genezy była i jest wroga Polsce, a źródeł historycznych, które tę wrogość dokumentują jest bez liku. I nie ma żadnych, które dokumentują sprzyjanie Polsce przez rosyjskie instytucje (mimo, że zdarzały się nieliczne przypadki, iż rosyjskie instytucje pomagały Polakom - ale nie Polsce).

      Przyjęcie takiego klucza w optyce pożytecznych dla Polski relacji Kościół - Cerkiew daje prostą odpowiedź: Kościół powinien nawiązywać i rozwijać relację z rosyjską Cerkwią wyłącznie przy pomocy kija.

      Usuń
  33. http://wpolityce.pl/kultura/280770-rymkiewicz-w-bardzo-waznej-rozmowie-z-lichocka-polacy-zrozumieli-ze-sa-wynaradawiani-ze-to-wszystko-zmierza-do-likwidacji-polski-calosc

    Jakże mi blisko do Rymkiewicza! Świetny wywiad, a część o przywróceniu Rzeczpospolitej Narodów - kapitalna.

    OdpowiedzUsuń
  34. Czy wybory w 1989 były sfałszowane? Nie. Ale przekręt polegał właśnie na tym, że wynik wyborów nie miał znaczenia i nie mógł zmienić ustaleń zawartych przed wyborami. A radość ze „zwycięstwa” była jeszcze większa niż dziś. Lecz wystarczy przypomnieć sobie jaką świętością był wtedy Bolek i fotka z nim by uświadomić sobie ogrom kłamstwa. I to wcale nie było dawno. Ostatnie 26 lat to nie jest historia, to jest nasze życie. Irytuje mnie gdy się te czasy opisuje wprowadzając narrację jakby to była baśń o Popielu.
    A jak było w 2015? Mam wrażenie dużo bardziej czystej sytuacji. Tak czystej, że po 10.04.10 aż za czystej.
    Ale może faktycznie moce podłości teraz osłabły a duch w Narodzie się obudził.

    OdpowiedzUsuń