„Jest pewne,
że tożsamość gen. Dukaczewskiego na wieki wieków będzie wypełniona istotnym
elementem – bólem egzystencjalnym po utracie WSI. No trudno, gen. Dukaczewski
będzie się musiał z tym pogodzić – był szefem WSI, ale WSI zostały
zlikwidowane, w mojej ocenie zresztą za późno. Zachowanie zdrowego dystansu do
formacji, w której się pełni lub pełniło służbę, jest warunkiem zachowania
zdrowia psychicznego, i to radzę gen. Dukaczewskiemu. Nie wszystko, co robiły
WSI, było świetne, profesjonalne. Wysoki profesjonalizm WSI to mit” – mówił
w czerwcu 2011 roku płk Grzegorz Reszka, były p.o. szefa Służby Kontrwywiadu
Wojskowego, w wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej”.
Od dnia klęski wyborczej lokatora Belwederu, ów „egzystencjalny ból po utracie WSI”
stanie się nieodłącznym towarzyszem całego środowiska byłych służb wojskowych
oraz dziesiątków tajnych współpracowników i medialnych „sierot” po WSI. Porażka
politycznego patrona tej formacji oznacza bowiem, że nie ma szans na uchwalenie
nowelizacji ustawy - przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu
Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie
funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego,
według projektu MON z 16 października 2012 roku.
Przypomnę, że projekt ten powstał w związku z
orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z dnia 27 czerwca 2008 r. (sygn. akt K
51/07), w którym trybunał orzekł o niekonstytucyjność art. 70a ustawy,
dotyczącym sporządzenia przez Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej Raportu o
działaniach żołnierzy i pracowników WSI. Zdaniem TS, poprzednia ustawa nie
gwarantowała zainteresowanym osobom dostępu do akt sprawy, odmawiała prawa do
wysłuchania w przedmiocie zebranych informacji oraz nie zapewniała środków
prawnych umożliwiających uruchomienie sadowej kontroli decyzji o podaniu do
publicznej wiadomości danych osobowych objętych Raportem Komisji
Weryfikacyjnej.
Od 2012 roku projekt noweli służącej „określeniu na nowo procedury weryfikacji
treści raportu” był przedmiotem rozlicznych ustaleń i konsultacji, do
których zaproszono też stowarzyszenie „SOWA”, reprezentujące byłych żołnierzy
WSI. Środki prawne przewidziane w nowelizacji miały ułatwić ponowną weryfikację
żołnierzy i funkcjonariuszy oraz przygotować ewentualne „uzupełnienia” raportu.
Dla osób „pokrzywdzonych” „raportem Macierewicza” (tak w projekcie noweli nazywano
dokument przyjęty postanowieniem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 16 lutego 2007
i ogłoszony w Monitorze Polskim nr 11) przewidywano nadzwyczajne sądowe postępowanie
rehabilitacyjne.
Nim pojawił się projekt MON, środowisko byłych WSI
prowadziło ożywioną „działalność lobbingową”.
W liście z maja 2011 roku skierowanym do Donalda
Tuska, gen. Marek Dukaczewski pisał: „Pragnę
podkreślić, ze do chwili obecnej nasze problemy nie zostały rozwiązane mimo
deklaracji przedwyborczych partii Pana Premiera oraz oburzenia wyrażonego w
tzw. "Antyraporcie", jak również mimo uchwalenia przez posłów
Platformy Obywatelskiej zmian w ustawie znoszącej WSI w dniu 25 lipca 2008 r.,
która nie uwzględnia zapisów zawartych w wyrokach Trybunału Konstytucyjnego”.
Miesiąc później, Dukaczewski w piśmie do premiera wyraził nadzieję, że „sprawa skrzywdzonych przez Raport Antoniego
Macierewicza i Komisje Weryfikacyjną żołnierzy i pracowników WSI zostanie w
końcu rozwiązana zgodnie z zasadami obowiązującymi w demokratycznym państwie”.
Warto zauważyć, że pretensje byłego szefa WSI do
ludzi Platformy Obywatelskiej, były
mocno niesprawiedliwe. Wprawdzie brylujący wówczas w rządowych mediach, M. Dukaczewski
tworzył obraz całkowicie odmienny od
faktów i twierdził, że „oficerowie WSI znaleźli
się w drugim obiegu, potraktowano ich bardzo źle, wielu ma problemy ze
znalezieniem pracy, mają negatywne sygnały w swoich środowiskach, w swoich
rodzinach”, to oficjalne statystyki przeczyły tym słowom. Od chwili
powstania, rząd D. Tuska szczególnie zabiegał o reaktywację wpływów WSI i
przywrócił do służby wielu żołnierzy i funkcjonariuszy tej formacji.
Z informacji sekretarza stanu w MON Czesława
Mroczka, udzielonej w marcu 2012 roku, w związku z interpelacją posła Stanisława
Pięty wynikało, że w okresie od października 2006 r. do 31 grudnia 2011 r. na
stanowiska służbowe w jednostkach organizacyjnych MON wyznaczono 195 byłych
żołnierzy WSI, spośród których 141 nadal pełniło służbę. W tym samym czasie do
Służby Wywiadu Wojskowego skierowano 264, a do Służby Kontrwywiadu Wojskowego -
461 byłych żołnierzy WSI. Łącznie na stanowiska służbowe wyznaczono lub
skierowano w celu wyznaczenia 920 byłych żołnierzy WSI. Ponieważ WSI liczyły
ok. 2,5 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy, dane te świadczyły, że za czasu powstania
koalicji PO-PSL do służby przywrócono prawie połowę stanu tej formacji, zaś
wojskowy wywiad i kontrwywiad był zdominowany przez ludzi WSI. Z odpowiedzi C. Mroczka
wynikało również, że w służbach wojskowych nadal pozostawało 35 żołnierzy
przeszkolonych przez sowieckie GRU lub służby innych krajów Bloku Sowieckiego.
Nie powinno zatem dziwić, że również postulaty
byłego szefa WSI, zawarte w listach do D. Tuska zostały uwzględnione i w
szybkim tempie podjęto prace nad nowelizacją ustawy o reaktywacji WSI (jak wówczas nazwałem ten dokument). We
wrześniu 2012 roku Marek Dukaczewski zaproponował nawet, by ministerstwo
przesłało stowarzyszeniu „SOWA” nie tylko projekt noweli, ale również projekty innych
dokumentów „dotyczących tematyki:
wywiadu, rozpoznania, kontrwywiadu, ochrony informacji niejawnych i
bezpieczeństwa teleinformatycznego oraz zmian struktur jednostek
organizacyjnych zajmujących się tymi obszarami”. Zdaniem Dukaczewskiego
„duża wiedza i doświadczenie” ludzi WSI „mogą
być pomocne i wydatnie przyczyniać się do podniesienia jakości prawa”.
Przypominam
dziś o projekcie tej ustawy oraz propozycjach środowiska byłych WSI, bo nie
można wykluczyć, że w tamtym czasie podjęto też decyzje dotyczące aneksu do Raportu
z Weryfikacji.
Po wygranej Andrzeja Dudy wielu publicystów
zastanawia się, czy dokument ten nadal znajduje się w tajnej kancelarii, a
coraz częściej pojawiają się głosy, że nowy prezydent powinien niezwłocznie ujawnić
treść aneksu.
Premier Jan Olszewski wyraził niedawno nadzieję,
że „tak się stanie” i stwierdził – „uważam,
że aneks powinien zostać opublikowany. (…) Przecięłoby to krążące w przestrzeni
publicznej nieprawdopodobne i nieprawdziwe o nim informacje”. Podobnie uważa
Antonii Macierewicz i dodaje - „Czy
raport WSI istnieje tego nie wiem. Wiem, że istniał do 10 kwietnia 2010 roku,
istniał też do momentu objęcia Pałacu Prezydenckiego przez Bronisława
Komorowskiego. Co się z nim stało później – trudno powiedzieć. Istnieje wiele
spekulacji, podobno mieli go oglądać dawni koledzy z WSI. Liczę na to, ze
rzeczywiście istnieje, bo istniał tylko w jednym egzemplarzu, wszystkie kopie,
poza prezydenckim egzemplarzem, zgodnie z przepisami, zostały zniszczone”.
Myślę, że można dziś pokusić się o pewne przypuszczenia
na temat losu tego dokumentu. Wśród pism związanych z pracami MON prowadzonymi nad
nowelizacją ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu
Wojskowego z roku 2012, na szczególną uwagę zasługuje wielostronicowe stanowisko
stowarzyszenia „SOWA” z 28 listopada 2012 roku.
Nie powinno dziwić, że środowisko byłych WSI było wyjątkowo
zainteresowane utajnieniem aneksu i doradzało włączenie tej sprawy do
nowelizacji ustawy. Na stronie 5 pisma można było przeczytać:
„Zakres przewidywanej regulacji nie odnosi
się do sprawy pierwszego uzupełnienia raportu tzw. Aneksu sporządzonego przez
Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza, który w
listopadzie 2007 roku został przekazany Prezydentowi RP i do dziś nie został
opublikowany. Na wstępie należy przypomnieć, że opublikowanie raportu i ocena
jego wartości spotkała się z krytyką wielu środowisk, ze względu na jego zbyt
małą wartość merytoryczną oraz liczne błędy faktograficzne i życzeniowe oceny
podanych faktów. Opublikowanie raportu oraz jego krytyczne oceny spowodowały,
że sporządzony Aneks i przekazany Prezydentowi RP nie został odtajniony i
opublikowany pomimo, że tak nakazywały zapisy ustawy. Prezydent RP Lech
Kaczyński stwierdził, że Aneks nie zostanie opublikowany, gdyż skutki tego
mogły być podobne jak w przypadku raportu. Kolejny Prezydent RP również nie
podjął decyzji odtajnienia i opublikowania raportu.
Trwanie
takiego stanu jest nie do przyjęcia i grozi wykorzystywaniem istniejącej
sytuacji w grze politycznej, co jest nie tylko naganne ale stanowi zagrożenie
dla bezpieczeństwa państwa”.
Po dokonaniu tej oceny, żołnierze WSI wnioskowali:
„Sprawa
istniejącego problemu związanego z Aneksem powinna znaleźć się w treści dokumentu:
„Założenia do projektu ustawy o zmianie ustawy…”. Istnieją dwa sensowne
rozwiązania tego problemu. Pierwsze: Niejawny dokument Aneks o klauzuli „ściśle
tajne” otrzymuje kategorię archiwalną „A” i zostaje przekazany do archiwum centralnego,
np. Archiwum Akt Nowych z zastrzeżeniem, że może być udostępniony po 50 latach,
tj. po 2056 roku. Drugie: Niejawny dokument Aneks o klauzuli „ściśle tajne”
otrzymuje kategorię archiwalną „Bc”, co oznacza, że dokumentacja ma krótkotrwałe
znaczenie praktyczne i po pełnym jej wykorzystaniu (co już nastąpiło), jest
przekazywana na makulaturę – Aneks zostaje zniszczony”.
Wprawdzie postulat „SOWY” nie został uwzględniony
i do noweli ustawy nie wprowadzono zapisów dotyczących postępowania z aneksem,
nie sposób wykluczyć, że z „dobrej rady” ludzi WSI mógł skorzystać Bronisław
Komorowski. Człowiek, który urzędowanie na stanowisku marszałka Sejmu rozpoczął
od słów – „muszę zobaczyć aneks przed
publikacją” i przez wiele miesięcy uczestniczył w kombinacji operacyjnej, nazwanej
przeze mnie aferą marszałkową, musiał
w pełni podzielać stanowisko „SOWY”. Można
nawet przypuszczać, że lektura aneksu była pierwszą czynnością, jakiej oddał
się Komorowski po zagarnięciu prerogatyw prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeśli
dokument ten zawierał istotne informacje o związkach Komorowskiego z WSI, lokator
Belwederu był szczególnie zainteresowany, by aneks nie został nigdy opublikowany.
Przed kilkoma dniami, Antonii Macierewicz
przypomniał - „Gdyby się okazało, że dokument już nie istnieje, to sankcje prawne na
osoby, które tego nie dopilnowały są bardzo surowe”.
Co stało się z aneksem – dowiemy się dopiero, gdy stanowisko
prezydenta obejmie Andrzej Duda. Jeśli jednak B. Komorowski (będący przez 5 lat
jedynym dysponentem dokumentu) skorzystał z porad przyjaciół z WSI, może się
okazać, że aneks od dawna nie istnieje.
W tej sytuacji - pozostanie praca nad
sporządzeniem kolejnego aneksu (umożliwia to obowiązująca nadal ustawa z roku
2006) oraz wiara, że prezydent Duda i nowy
(oby) rząd PiS-u będą zainteresowani całkowitą likwidacją wpływów środowiska
WSI.
Nawet, gdyby wśród beneficjentów III RP wywoływało
to dolegliwy „ból egzystencjalny”.
Czy publikacja Aneksu wywoła wśród - jak to był Pan określił - beneficjentów III RP "ból egzystencjalny", czy też będzie to raczej "bul" - to mam wielką nadzieję, że istnieje przynajmniej jedna kopia oryginalnego dokumentu, będącego dotąd w despozycji Strażnika Żyrandola, pozwalająca na publikację przez Prezydenta Dudę.
OdpowiedzUsuńBoję się tylko dłuuugiego milczenia Prezydenta Dudy, zmierzającego do zamiecenia słusznych żądań publikacji pod belwederski dywan...
Pozdrawiam!
Krzysztof Borowiak
Krzysztof Borowiak,
UsuńUzupełnienie do Raportu z Weryfikacji WSI, jako dokument o klauzuli ściśle tajne, może być tylko w jednym egzemplarzu.
Raczej nie oczekuję, by prezydent Duda już dziś zadeklarował wolę publikacji aneksu.
Czekam natomiast na taką decyzję natychmiast po 6 sierpnia.
Pozdrawiam Pana
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZTCW ustawa o ochronie informacji niejawnych nie stawia przeszkód w wytworzeniu dokumentu niejawnego, również o klauzuli "ściśle tajne", w więcej niż jednym egzemplarzu! Przynajmniej tak było w czasie mej posługi w MON (2000/2001), gdy niektóre ważne dokumenty były wytwarzane w kilkunastu kopiach, oczywiście każda była zabezpieczona klauzulą "ściśle tajna" i każdy egzemplarz miał swój oddzielny numer.
UsuńAktualna Ustawa o ochronie informacji niejawnych z 5 sierpnia 2010 roku także nie zabrania wykonywania dokumentów niejawnych w wielu egzemplarzach.
Ponadto wydaje mi się (a przynajmniej mam taką nadzieję!), że Antoni Macierewicz, jako kierujący powstaniem Aneksu, jest w stanie zweryfikować autentyczność kopii pozostawionej (jeśli pozostawi!) przez ustępującego prezydenta, jak również odtworzyć kopię zaginioną (gdyby nie było innego egzemplarza).
Gdybym się mylił, byłaby to dla mnie bardzo smutna wiadomość...
Ukłony!
Krzysztof Borowiak
Służby (następcy WSI) trzymają do dziś w swych rękach kluczowe informacje i nie chcą się nimi dzielić.
OdpowiedzUsuńPonoć tak naprawdę WSI nie przekazały w latach 2002-2003 do IPN tajnych archiwów pod potrzeby ustawy lustracyjnej. Oficjalnie oczywiście przekazały: "sprawdzane w postępowaniu lustracyjnym materiały ewidencyjne, Wojskowe Służby Informacyjne przekazały do zbioru zastrzeżonego IPN w dwóch terminach 22 października 2002 oraz 27 czerwca 2003 r." - http://ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty/dot.-sprawdzen-przez-ipn-w-zbiorze-zastrzezonym-wsi,-prowadzonych-na-wniosek-rze
ale panowie ze Stratfor i Instytutu Sobieskiego doszli do odmiennych wniosków:
"But the most interesting thing I understood in last few months is
that the archives of WSI are not in the Institute of National Memory
(along with communist political police ones), as the bill stipulated, but
are probably on shelves of the successors (SWW, SKW). The legal basis for
that was such: WSI managed to re-activate old agents a month before
dissolution, and keep archives still under "active and secret" clause. The
gossip (or rather unofficial knowledge) says that's good news for (e.g.)
many influential journalists and media managers..." -
https://wikileaks.org/gifiles/docs/17/1712233_re-polish-security-chief-plans-restructuring-downsizing-.html
Archiwa WSI zalegają ponoć na pułkach następców WSI (SWW, SKW), co chroni reputację wielu wpływowych osób związanych z mediami.
Innymi słowy dzisiejsze służby (SWW, SKW) mogą trzymać na pasku wielu wpływowych dziennikarzy i szefów mediów dzięki hakom zawartym we wciąż tajnych, nieupublicznionych, nie przekazanych do IPN materiałom. Stara agentura, która uniknęła dzięki temu lustracji, nadal pracuje w mediach na kluczowych stanowiskach.
Czy jest to prawdopodobne i czy ten stan rzeczy jest aktualny do dziś (nie mam dużej wiedzy na temat służb, lustracji, przekazywania akt itp) ?
programowanie,
UsuńPoruszyła Pani interesujący i rozległy problem. WSI bardzo długo broniły dostępu do swych archiwów nie chciały przekazać ich do IPN. Wprawdzie w roku 2005 Marek Dukaczewski deklarował, że wszystkie materiały archiwalne zostały przekazane, to w trakcie likwidacji WSI okazało się, że w siedzibie służby znajdowało się jeszcze ponad 1000 jednostek archiwalnych, które powinny być przekazane do IPN.
Osobnym tematem jest istnienie tzw. zbioru zastrzeżonego - "superskrytki Kiszczaka", jak celnie nazwał go przed laty Leszek Misiak. Ten powstały w IPN zbiór miał zapewnić służbom ścisłą kontrolę nad działalnością Instytutu oraz ochronę najważniejszej agentury, głównie współpracowników służb wojskowych pozostających na najwyższych stanowiskach. Decyzję o skierowaniu akt do owego zbioru, podejmują szefowie służb. Wszystko to "w interesie bezpieczeństwa państwa".
Do dziś z "zbiorze zastrzeżonym' znajdują się akta największych bandytów komunistycznych, m.in. akta Kiszczaka oraz informacje dotyczące przestępczej działalności tzw.wywiadu wojskowego PRL, w tym zbrodni tajnego oddziału "Y".
Ten zbiór jest jedną z najważniejszych gwarancji wpływów ludzi służb na życie publiczne III RP.
W tym przypadku nie znajdzie się żaden Wij i nie opubllikuje na Facebook'u.
OdpowiedzUsuńPrezedent Elekt Andrzej Duda jest w o tyle patowej systuacji, że publikacja Aneksu nie daje mu żadnej nowej broni - wszystkie resorty są w rękach rządzących. Więcej może mu dać zamiar publikacji, ale to ryzykowne, bo znajdzie się taki, co powie: "sprawdzam". Medialna interpretacja utrzymywania "zamiaru" byłaby zresztą katastrofalna dla PiS i Prezydenta. O estetycznej i etycznej stronie zamilknę, ale wartościowanie jest chyba oczywiste.
Ponadto opublikowanie Aneksu przed wyborami, może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Media z całą pewnością uderzą w Prezydenta i PiS ze wszystkich sił.
Sądzę, że Jarosław Kaczyński wierzy, iż nie odtajniając Aneksu osiągnie w wyborach lepszy wynik. Bierze zapewne poprawkę na to, że:
1. Aneks mógł zostać zniszczony
2. Aneks mógł zostać zmodyfikowany - czego nie sposób będzie udowodnić, bo to w końcu jedyna kopia (inne, jeśli istnieją, są nielegalne)
Taki zmodyfikowany Aneks dałby pole do ogromnej dezinformacji. Sytuacja byłaby porównywalna z zaistniałą przy badaniu nagrania z kokpitu Tupolewa.
Dlatego dopiero weryfikacja Aneksu pod kątem jego autentyczności połączona z przejęciem kluczowych resortów pozwala na jego odtajnienie. To zresztą dopiero pierwszy krok: bo co zrobić po odtajnieniu? To, oczywiście, zlikwiduje sporą część siatki działającej nadal na szkodę Polski, ale jaki jest co do niej plan i jaki jest plan w stosunku do tych "nieujętych"?
przemek łośko,
UsuńNie ma możliwości "modyfikacji" aneksu. Nie tylko dlatego, że znajduje się w jednym egzemplarzu. Proszę pamiętać, że treść dokumentu zna Antonii Macierewicz oraz (w ograniczonym zakresie) ludzie, którzy uczestniczyli w pracach Komisji Weryfikacyjnej WSI.
Taka "modyfikacja" byłaby fałszerstwem łatwym do wykrycia i nie przyniosła fałszerzom większych korzyści.
To, że żołnierze WSI nadal są aktywni na scenie politycznej i w ogólnie rzecz biorąc życiu publicznym doskonale wykazał w swej ostatniej publikacji Wojciech Sumliński.
OdpowiedzUsuńTo, że Rezydent Komorowski w kilka godzin po zamachu smoleńskim dorwał się do aneksu do raportu o WSI, pomimo iż wtedy jeszcze odpowiednich prerogatyw nie posiadał, także ujawnił Pan Wojtek.
Czy Rezydent zniszczył ten dokument - nie mam pojęcia.
Ale nawet jeśli tak się stało to są dwie opcję tego co się wydarzyć może po objęciu przez Prezydenta Elekta stanowiska.
Pierwsza to taka, że okaże się, że tegoż aneksu nie udało mu się znaleść w prezydenckim sejfie i oznacza to, że aneks został zniszczony, a wtedy jak Pan Ścios napisał należy przygotować drugą jego wersję, ale należałoby się do takowego pisania zabrać dopiero po oczyszczeniu z zarzutów Pana Sumlińskiego co przywróciłoby w oczach opini publicznej dawną wiarygodność osób aneks sporządzający ale i zawartości samego dokumenty
Niestety takie zaczynanie "od początku" dało by dużo czasu na wyśliżgnięcie się z rąk sprawiedliwości tych najgorszych żmij. Abstrachując od tego, że możliwe, że różnorakie dokumenty pomagające w tworzeniu aneksu zapewne dawno już zostały strawione.
Następnie, prawidłowym tokiem myślenia należałoby wyciagnąć konsekwencję wobec osób odpowiedzialnych za zniszczenie pierwszej jego wersji, czyli w zasadzie wobec B. Komorowskiego.
Druga mozliwa wersja zdarzeń jest taka, że raport został sfałszowany i albo zostały z niego wymazane najważniejsze nazwiska i dotyczące tych osobników sprawy, bądź zostały dopisane nazwiska osób wcześniej nie widniejących w tymże aneksie, a których ujawnienie mogłoby skompromitować środowisko opozycyjne.
Tak czy owak nie wierzę w to, że wszystkie, poza tą jedyną, wersję aneksu zostały zniszczone i myślę, że Ci, którzy byli najbardziej nim zainteresowani mają pełną wiedzę o jego zawartości oraz, że za wszelką cenę będą próbowali przerwać działania komisji weryfikacyjnej, co by ona nie robiła, a zwłaszcza jej przewodniczącego.
Jego odtajnienie natomiast powinno zostać odpowiednio przygotowane, by został wykorzystany do celu w którym to cały raport, aneks i likwidacja WSI nastąpiły.
(P.S pisząć ten komentarz nie czytałam komentarza Pana Łośko, a okazuje się, że mamy podobne konkluzje)
Lisica
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńLisica,
UsuńNie sądzę, by "oczyszczenie z zarzutów Pana Sumlińskiego" mogło mieć coś wspólnego procedurą sporządzenia kolejnego uzupełnienia Raportu. Tę sprawę reguluje (obowiązująca) ustawa z dnia 9 czerwca 2006 r. Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego, która w art.70d stanowi:
1. Jeżeli po przekazaniu Raportu przez Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, Prezesowi Rady Ministrów i wiceprezesom Rady Ministrów ujawnią się nowe okoliczności, które powinny zostać objęte Raportem lub wpływają na jego treść, Przewodniczący Komisji Weryfikacyjnej, niezwłocznie po ujawnieniu nowych okoliczności, sporządza odpowiednie uzupełnienie Raportu.
2. Jeżeli nowe okoliczności, które powinny zostać objęte Raportem lub wpływają na jego treść, zostaną ujawnione w toku działalności SKW lub SWW po zakończeniu działalności Komisji Weryfikacyjnej, uzupełnienie Raportu sporządzane jest odpowiednio przez Szefa SKW lub Szefa SWW, niezwłocznie po ujawnieniu nowych okoliczności.
W kwestii możliwości sfałszowania istniejącego aneksu, odpowiedziałem już Panu Łośko. Biorąc pod uwagę okoliczności powstania dokumentu, to mocno nierealny pomysł.
Panie Aleksandrze,
UsuńZgadzam się z tym, że oczyszczenie z zarzutów Pana Wojciecha Sumlińskiego nie ma wpływu na odtworzenie aneksu do raportu o WSI w sensie proceduralnym. Natomiast twierdzę,
że może wpłynąć na szeroko pojętą opinię publiczną, w której oczach Komisja Weryfikacyjna straciła taką wiarygodność, jaką miała przed wybuchem "afery marszałkowej" i wobec której nadszarpnięta wiarygodność trwa do dzisiaj. Wiadome jest, że to IV władza, czyli media kreują rzeczywistość i mogą zaszkodzić lub przynieść pomoc w danej sprawie.
Napisał Pan także, że nie jest możliwe podrobienie - nie jest opłacalne, ponieważ osoby tworzące raport w tym sam A. Macierewicz ma zawartość tego dokumentu w swej głowie.
Zgadzam się z tym, że jest to poważny argument. Ale wracając po raz kolejny do sprawy Sumlińskiego, która moim zdaniem jest bardzo ważna i która to w mojej ocenie była punktem zapalnym do kolejnych możliwych sukcesów operacyjnych służb. Należy sobie uświadomić, że
Antoniego Macierewicza i innych członków Komisji, nie trudno zdyskredytować wszakże
w efekcie tej afery zostały przeszukane mieszkania członków komisji oraz zostały skierowane w stronę członka SKW Leszka Pietrzaka podejrzenia jako by miał współpracować w tej sprawie z Sumlińskim.
Sam Sumliński padł ofiarą tejże prowokacji za karę. A jego przewinieniem było tworzenie programu o WSI a w szczególności o jej współpracy z fundacją Pro Civili i nie zapominajmy
o praktycznie udanej próbie wyjaśnienia okoliczności śmierci ks. Popiełuszki.
Taka kompromitacja mogłaby mieć znamienny wpływ na "odtwarzanie z pamięci" Pana Macierewicza i innych członków SKW aneksu.
Nie udało się zainteresowanym zniszczyć SKW i dotrzeć do zawartości aneksu podczas tejże afery, natomiast do tego najtajniejszego z tajnych dokumentów udało się dorwać po zamachu smoleńskim (...)
Cóż przyznać muszę, że nie jestem wielką znawczynią tego tematu i wciąż się wiele uczę, ale sądzę, że właśnie stawianie hipotez i próba ich weryfikacji jest dobrą drogą dochodzenia do prawdy.
Pozdrawiam
"Lochy Belwederu" już są oczyszczane, z BBN-u wynoszone są dokumenty.
OdpowiedzUsuńhttp://wpolityce.pl/polityka/256291-przegrane-wybory-wynoszone-archiwa-kto-i-dlaczego-wywozil-akta-z-bbn-czy-byly-to-tajne-akta-gdzie-sa-teraz-zaskakujaca-interpelacja-posla-opioly
Chyba nie można mieć złudzeń co do tego, że "lokator Belwederu" będzie grzecznie czekał, aż nowy prezydent i jego ekipa wejdą i spokojnie pooglądają sobie całe to bagno. Wszystko, co istotne, zostanie wyczyszczone do białej kości, nie zmieni tego zagrożenie "surowymi sankcjami", o których mówi p. Macierewicz, bo naprawdę poważne konsekwencje mogłyby wyniknąć tylko wtedy, gdyby właśnie dowodów nie zniszczono.
Jeśli jednak będzie można ICH ciągać po sądach za niedopilnowanie obowiązków, czy z innego paragrafu, to trzeba będzie z tej możliwości skorzystać. Niech np. kolejne 10 lat życia spędzą w sądach, zawszeć to jakaś forma pacyfikacji.
Gra toczy się na ostro, a przecież do objęcia urzędu przez prezydenta elekta jeszcze prawie 2 miesiące, do nowego rządu pół roku. To dużo czasu, wiele może się zdarzyć.
Pozdrawiam serdecznie
viva cristo rey,
UsuńNa podstawie tego, co wiemy z interpelacji posła PiS, trudno powiedzieć, jakie dokumenty były wywożone z BBN. Środowisko Belwederu ma oczywiście powody, by ukrywać lub niszczyć szereg dokumentów (choćby dotyczących kontaktów z Rosjanami) ale wydaje mi się, że to wydarzenie nie ma związku z zamiarem ukrycia aneksu do raportu.
Jeśli zaś chodzi o "ciąganie po sądach", nie obiecuję sobie takich działań po prezydencie Dudzie i (ewentualnie) nowym rządzie PiS.
Jest jeden, podstawowy temat, który wymaga wyjaśnienia - rola BK i ludzi PO w sprawie zamachu smoleńskiego. Jeśli partii pana Kaczyńskiego nie zabraknie odwagi i woli politycznej, ta jedna sprawa wystarczy, by skazać niektóre osoby za najcięższą zbrodnię zdrady stanu.
Pozdrawiam serdecznie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGeorge Smith,
UsuńNie czytałem książki pana Misiaka i nie znam znajdujących się tam ocen. Pan Misiak dał się poznać jako rzetelny dziennikarz, zatem nie widzę powodów, bym miał nie przywoływać jego celnych określeń.
Podzielam natomiast pogląd, że warto zachowywać znaczną rezerwę i zdrowy rozsądek w ocenie środowiska "prawicowych dzieci". Są tam z pewnością ludzie prawi i zawodowo rzetelni, ale bryluje też wielu faryzeuszy, cwaniaków i zwykłych karierowiczów.
Nie znam natomiast takich, którzy byliby wolni od uprawiania mitologii III RP.
Bardzo Panu dziękuję i pozdrawiam
George Smith, Aleksander Ścios
Usuń1/2
Jestem po lekturze tej książki. Wymienię tylko jedną kwestię, która mnie - człowieka wielce szanującego p. Antoniego Macierewicza - wprawia w stan konsternacji...
Krytyka Antoniego Macierewicza za:
- sposób lustracji '92 i pokrętne tłumaczenia jego rzecznika, krytyka całego środowiska KOR-owskiego, które w '80 przyleciało samolotami doradzać Solidarności
- sugestia, że Antoni Macierewicz jest świadomy tego, iż Gazeta Polska zarabia "miliony" na sprawie Smoleńska. Słowa "miliony" miał użyć sam p. Macierewicz
- przesiadywanie do późnych godzin nocnych w redakcji GP
- głosowanie przeciwko odwołaniu Emila Wąsacza
- wstrzymanie się od głosu ws. wprowadzenia Traktatu Lizbońskiego i późniejsze zwlekanie od odpowiedzi pewnego portalu (wielokrotnie zobowiązuje się do czegoś, po czym nie robi tego)
- głosowanie przeciwko projektowi ustawy KPN w '92 o Restytucji Niepodległej przewidującemu rozliczenie z dziedzictwem komunistycznej przeszłości, w tym dekomunizację i lustrację
- w czasie, gdy w '92 funkcje publiczne pełnił p. Antoni Macierewicz, w jego bliskim otoczeniu w rządzie działał płk SB Andrzej Anklewicz (autor stawia pytanie, jak to możliwe, patrząc na rolę lustratora, jaką pełnił p. Macierewicz)
- śp. prof. Urbanowicz: Jestem w grupie, która nie podziela niektórych zachowań Antoniego, chociaż szanujemy go za likwidację WSI, powołanie zespołu ds. zbadania katastrofy i jeszcze kilka innych spraw. Nie lubię jego kłótliwości i histerycznego zachowania. (...) Dlatego nigdy nie będę kumplem sowieckich generałów. Prędzej Macierewicz, który zmienia poglądy jak rękawiczki i rozsadza wszystkie partie. Być może jest pośrednio inspirowany przez tych sowieckich generałów. (...) Macierewicz jest koloryzatorem i zrobi (już zrobił) dla taniego poklasku wiele świństw. Poza tym doceniam jego pozytywne działania, sam w nich skutecznie uczestniczyłem. Dla dobra mojej rodziny, nigdy więcej nie będę z nim współpracował. W SKW poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy myślą podobnie jak ja.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPiotr B.,
UsuńNie widzę najmniejszego związku tego komentarza z treścią mojego tekstu i nie rozumiem, dlaczego wkleja Pan tu obszerne fragmenty książki.
Nie rozmawiamy o poglądach p.Misiaka, a tym bardziej o wywodach tak nieciekawej postaci, jak Z.Wrzodak. Jeśli infantylne i gołosłowne wywody Wrzodaka mają być głównymi "zarzutami" wobec Antoniego Macierewicza, proszę dalej oddawać się rozważaniom i ulegać konsternacji.
Ale niekonieczne na moim blogu.
Lisica,
OdpowiedzUsuńJeśli pisze Pani o "nadszarpniętej wiarygodności", to proszę brać pod uwagę, że już od chwili opublikowania Raportu z Weryfikacji WSI mieliśmy do czynienia ze złożoną grą operacyjną służącą zdyskredytowaniu tego dokumentu.
Prześledzenie tej gry pozwoliłoby ustalić zakres wpływów byłych WSI oraz wyznaczyć precyzyjnie obszary działań agentury ulokowanej w tzw. mediach III RP.
Przypomnę, że działania podjęto natychmiast po opublikowaniu Raportu w Monitorze Polskim, co nastąpiło 16 lutego 2007r. Następnego dnia,17 lutego, zamieszczono tzw. sondaż, z którego wynikało, jakoby 44,9 proc. Polaków oceniało dokument jako całkowicie niewiarygodny, zaś 59,3 proc. twierdziło, że "likwidacja WSI pogorszy sytuację w kraju".
Trudno o bardziej rażący przykład manipulacji. Jest oczywiste, że nikt z owych "ankietowanych" nie mógł nawet pobieżnie przeczytać ponad 400 – stronicowego dokumentu, a również później zdecydowana większość Polaków nie zapoznała się nawet ze wstępem do Raportu.
Natychmiast też rozpoczęto operację medialną, do której zaangażowano nie tylko byłych żołnierzy WSI (M.Dukaczewski nie wychodził chyba wówczas ze studia) ale całe zastępy dyżurnych "autorytetów" i ludzi zwanych (nie wiadomo dlaczego) dziennikarzami.
Ponieważ partia pana Kaczyńskiego nie uczyniła nic, by nagłośnić i popularyzować treści zawarte w Raporcie, szybko osiągnięto stan, w którym byle półgłówek i ćwierćinteligent mógł swobodnie dywagować o "kompromitacji" Antoniego Macierewicza lub dowodzić, że dokument nie zawiera ważnych treści. Miarą klęski był wynik wyborów 2007 roku, w których zwyciężyło środowisko polityczne uwikłane we współpracę z wojskową bezpieką, a do władzy doszli negatywni bohaterzy Raportu.
Warto też sobie uzmysłowić, że nie byłoby afery marszałkowej, gdyby autorzy Raportu z Weryfikacji WSI otrzymali należyte wsparcie ze strony PiS-u i ówczesnych "wolnych mediów".
O samym Raporcie należało pisać i mówić przez wiele miesięcy. To był temat na setki artykułów, audycji, konferencji prasowych.
Dopiero później, pod koniec 2007 roku, rozpoczęto kombinację operacyjną z udziałem ośrodków propagandy, ludzi WSW/WSI, szefostwa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego - nazwaną przeze mnie aferą marszałkową.
Nikt nie wierzyłby bredniom Majewskiego, Marszałek i Reszki, gdyby pokazano Polakom prawdę o środowisku WSI i zakres uwikłania tzw. mediów III RP we współpracę z wojskową bezpieką. Nie byłoby miejsca na prymitywną grę i tytuły -"Aneks do raportu o WSI na sprzedaż" , "Każdy może kupić tajne dokumenty", gdyby Polacy wiedzieli, że zlikwidowano wyjątkowo nieudolną i zbędną służbę, która wszakże poprzez swoje powiązania z Rosjanami stanowiła rzeczywisty "rosyjski peryskop rozciągnięty nad Polską".
Jeśli zaś chodzi o rzekomą "kompromitację" ludzi związanych z Komisją Weryfikacyjną (na marginesie - Pani wzmianka nt. "członka SKW Leszka Pietrzaka" jest nieprawdziwa, bo dr Pietrzak nigdy nie pracował w SKW), to taki opinie mogą podzielać tylko wyjątkowi ignoranci lub ludzie złej woli.
Nigdy i nikomu z tych osób nie udowodniono cienia korupcji i nie postawiono zarzutów. Nietrudno zrozumieć, że gdyby istniały podstawy do takich działań, reżim natychmiast by je wykorzystał.
Do dziś aneks do Raportu z Weryfikacji WSI jest dokumentem tajnym, a żaden z funkcjonariuszy medialnych nie ma do niego dostępu. Mając na uwadze rzeczy, do jakich dochodziło za czasu rządu PO-PSL, ta okoliczność doskonale świadczy o wielkiej wiarygodności i rzetelności ludzi pracujących nad Raportem.
Pozdrawiam
UsuńPanie Aleksandrze,
Dziękuję za informacje zawartę w Pańskiej odpowiedzi.
Napisał Pan, cytuje: "Jeśli zaś chodzi o rzekomą "kompromitację" ludzi związanych z Komisją Weryfikacyjną (na marginesie - Pani wzmianka nt. "członka SKW Leszka Pietrzaka" jest nieprawdziwa, bo dr Pietrzak nigdy nie pracował w SKW), to taki opinie mogą podzielać tylko wyjątkowi ignoranci lub ludzie złej woli."
Mój błąd, zgadzam się. Miałam na myśli to, że dr Leszek Pietrzak był członkiem Komisji Weryfikacyjnej.
Poza tym jeśli chodzi o ignorantów i ludzi złej woli jak Pan ich nazwał, to niestety takich nie brakuje. Proszę sobie przypomnieć jaka nagonka medialna dotknęła śp. Lecha Kaczyńskiego i jak to było niemodnie i nie "cool" być jego sprzymierzeńcem. Nie o fakty i czystość kartoteki opierają się ludzkie opinie, lecz niestety myślą to co podadzą im na tacy media.
Pozdrawiam serdecznie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWitam Szanownego Autora i Komentatorów.
OdpowiedzUsuńRównież od dawna uważam, że upowszechnienie wiedzy zawartej w Raporcie miałoby bezcenne skutki. Miałem okazję sprawdzić to w praktyce. W rozmowach z ludźmi, którzy kwestionują zasadność likwidacji WSI, zawsze pytam, czy czytali raport i, oczywiście okazuje się, że większość nawet do niego nie zaglądała. Zachęcam ich więc do zapoznania się z dokumentem dostępnym w sieci, i ci których udaje się do tego nakłonić, najczęściej przyznają, że lektura była dla nich dużym szokiem, i ich mgliste dotychczas pojęcie czym były WSI zmieniło się radykalnie. Nawet pobieżne zapoznanie się z zawartymi tam informacjami uodparnia na medialną propagandę – gołym okiem widać, że zlikwidowano organizację nie tylko nieudolną i zbędną, ale szkodliwą i groźną dla państwa. Jednocześnie myślę, że lepiej późno niż wcale – nadal warto podejmować działania w kierunku jak najszerszego upublicznienia faktów zawartych w raporcie. Mam nadzieję, że będą takie możliwości po uzyskaniu szerokiego dostępu do mediów po wygranych wyborach (nie chcę pisać „po odzyskaniu mediów”, bo kojarzy mi się to z wymianą jednej kliki na drugą), i że zostaną wykorzystane.
Pozdrawiam
Witam Wielce Szanownego Autora i Komentatorów!
OdpowiedzUsuńZgadzam się Panie, Aleksandrze w całości.
Aneks powinien zostać upubliczniony bezzwłocznie. Zakończyłyby się krążące w przestrzeni publicznej nieprawdopodobne i nieprawdziwe o nim informacje. Zakończyłyby się raz na zawsze prowadzone i planowane kombinacje operacyjne z udziałem ośrodków propagandy, oraz różnej maści agentury. Jeśli PiS chce wygrać jesienne wybory i uzyskać kwalifikowaną większość musi być wiarygodny, musi pójść na całość. A szansę ma jak nigdy w przeszłości.
Niedawno wróciłem z Warszawy po przebyciu kilkuset kilometrów. Muszę się przyznać, ale jechałem pełen obaw i sceptycyzmu.
Przemówienie Beaty Szydło na Konwencji PiS 20.06.2015 r.
https://www.youtube.com/watch?v=jD4s3NysrFI
Przemówienie Beaty Szydło na Konwencji PiS – uważam - było dobre merytorycznie, kompetentne z troską o ludzi, bez kartki!!! Elokwencja i kompetencja w parze !!!
Przemawia równie dobrze jak Prezydent Andrzej Duda.
Czyżby naprawdę nastał w Polsce okres prawdziwych, wspaniałych polityków? Najpierw Duda, teraz Szydło i wydaje się równie niesamowita. Aż przecierałem oczy ze zdumienia... Wspaniałe przemówienie! Oby PiS wygrało, i oby nie zawiedli. Wierzymy!?
Takich wspaniałych ludzi szykanują, bo do pięt im nie dorastają !!!
PiS daje ludziom nadzieję na realne zmiany. Poczekamy i zobaczymy.
Najgorszej maści plebs moralny znany lepiej jako elektorat PO, już rozpoczął krucjatę nienawiści wobec tej niezwykle ciepłej, inteligentnej i praworządnej kobiety. Ten sam kloaczny plebs, który jeszcze w lutym uważał, że ich guru hrabia Bul Komorowski ma 80% poparcia społecznego, znów obudzi się na jesieni z ręką w nocniku. A czas rozliczeń nadejdzie i za wszystkie lata kryminalnych, aferalnych i mafijnych rządów PO, ręka sprawiedliwości sitwy nie ominie. I co bardzo istotne, Jarosław Kaczyński nie musi być twarzą rządu który nareszcie zrobi w Polsce porządek, ale może być jego mózgiem.
I tym samym niech już dziś boją się ci, którzy mają coś na sumieniu - bo uczciwi Polacy nie mają powodu do lęku - przed nimi prawdziwie złota perspektywa na którą tak długo czekali.
Niech proces oczyszczenia Polskiego Organizmu rozpoczęty 10 maja, nie tylko trwa ale się pogłębia. Niech zniknie duszący go Bul i nowotwór PO-PSL. SURSUM CORDA !!!
Pozdrawiam serdecznie. Adamsonn
Myślę, że Pan Sławomir Cenckiewicz byłby dobrym kandydatem na premiera, jeżeli nie najlepszym do zerwania więzi z mroczną stroną przeszłości.
OdpowiedzUsuń"45 minut trwało spotkanie pary prezydenckiej Bronisława i Anny Komorowskich z prezydentem elektem Andrzejem Dudą i jego żoną Agatą, do którego doszło w Belwederze.
OdpowiedzUsuńPrezydent elekt z małżonką przyszli do Belwederu na pieszo; przynieśli bukiet jasnych róż..."
(http://wpolityce.pl/polityka/256894-dudowie-u-komorowskich-w-belwederze-spotkanie-par-prezydenckich-trwalo-45-minut-zobacz-zdjecia)
Kanciasta granica?? - Lasciate ogni speranza................
Najważniejszy jest cel. A dla mnie celem jest prawda. Wszystkie środki są dozwolone jeśli mają prowadzić do prawdy.
OdpowiedzUsuńJeśli Prezydent Duda całuje w dłonie panie kłamczuchy i aborcjonistki to mniemam iż jest dżentelmenem do takiego stopnia, że by pocałował ich dłonie odwiedzając je w więzieniu, do którego sam by je wysłał.
Odwiedzając Komorowskiego w więzieniu też może przynieść kwiaty.
Gorzej gdy cel jest inny niż prawda. Np. pokój z kłamcą i zbrodniarzem. Apelować do zbrodniarza o "szczery i wielki wysiłek" na rzecz pokoju oczywiście można, tylko że ten zbrodniarz musi w takim razie sam, pokojowo, wejść do celi i z wysiłkiem zamknąć za sobą kratę. Oczywiście piję jeszcze do ostatnich gości Franciszka i rozumiem, że papieżowi o taki właśnie wysiłek chodziło. Ale też rozumiem już skąd taka postawa milczenia wobec zbrodni w polskim Kościele. I rozumiem też już gdzie jest Watykan: wyspecjalizuje się w organizowaniu okrągłych stołów. Po tym krótkim kompendium w komentarzu "programowanie" pod poprzednim wpisem ja właśnie lasciate ogni speranza.
A druga myśl, to że: by pokonać szatana Watykan sprzymierzy się nawet z diabłem. Bo przecież największym problemem świata jest kto z kim i jak.
Prez. Duda mówił o odbudowaniu wspólnoty, pisze też o tym prof. Nowak.
Moim zdaniem wspólnoty to nawet nie trzeba budować. Ona się sama zbuduje, jeśli tylko jej podstawą będzie prawda.
Wspólnota Polaków, o której się tyle mówi, jest zniszczona przez kłamstwo. Ten kto sieje kłamstwo nie chce wspólnoty. Celowo zwodzi ludzi by rozbić ich wspólnotę. Bez nazwania kłamcy po imieniu nie będzie nigdy nigdzie żadnej prawdziwej wspólnoty.
Przyznaję, że ten blog wskazuje bardzo ostro i precyzyjnie fałsz (matrix), który nas otacza.
Jeszcze o strategii. Od dawna mam taką wątpliwość czy Ścios nie stawia spraw zbyt ostro by je zaakceptować powszechnie.
Weźmy strategię lobby LGBTQ+cośtam+cośtam+pedo+zoo+kosmo.
Czy 30 lat temu ktoś z nich mówił głośno o adpocji dzieci przez homo? Mogli tego nie mówić, wielu z nich może nawet o tym nie myślało, ale przypuszczam, że stratedzy mogli takie dalekosiężne (wtedy) plany mieć. Metodą "małej łapy" wprowadzono ideologię nie do pomyślenia jeszcze nie dawno.
I tu jest pytanie: jaki jest dalekosiężny cel partii opozycyjnej? To może być nawet cel nie wypowiedziany ale powinien być wyczuwalny. Ja myślę, że właśnie ten cel definiuje Ścios i największym problemem jest to,że nie mam (nie mamy) pewności czy podobny cel (wizję) ma partia opozycyjna.
W klatce jest 15 małp i 5 ludzi. Przyjmijmy, że obowiązuje demokracja. By wygrać ludzie muszą przekonać, a właściwie oszukać, conajmniej 6 małp. Pytanie: co muszą robić ludzie żeby wygrać w tej klatce wybory? Błyszczeć inteligencją? (Walić "ściosem" prosto w oczy?) No chyba nie.
Może PiSowi ostatnio zaczęło się udawać to oszukiwanie małp?
I gdy już ludzie wygrają w tej klatce to żeby się nie okazało, że ton będą nadawać ci, którzy na potrzeby wyborów upodobnili się trochę do małp i zapomnieli co to znaczy być człowiekiem.
Tak też postrzegam twórczość A. Ściosa by nie tracić z oczu celu w tym zamęcie i zamazaniu.
"żeby się nie okazało, że ton będą nadawać ci, którzy na potrzeby wyborów upodobnili się trochę do małp i zapomnieli co to znaczy być człowiekiem..." - tak właśnie już było i tak zaczyna się dziać dzisiaj
OdpowiedzUsuńSTONOGA POLSKA
OdpowiedzUsuńLinkuję przepiękny rysunek Niewolnika na NB:
http://naszeblogi.pl/55601-nr-0387-sluzby-przepoczwarzyly-stonoge
Tak, wszystko przez lajki! Nie masz konta z lajkami na fb - nie istniejesz.
Zwłaszcza dla elektoratu! I NIKT CIĘ NIE LUBI!
.......................................................................................................
Panie Przemku - poeto! Nie machnąłby Pan czegoś w temacie?
Polub mnie na fejsbuku
Tralalala, kuku kuku..
W takim miłym diskopolowym rytmie?
Chyba, że uzna Pan, że tłumaczowi Audena [klik] - GRATULACJE, także za odwagę!!! - jednak nie wypada?
...................................................................................................
Tyle że stonoga narysowana przez p. Niewolnika jest stanowczo za sympatyczna. Realna to klimaty "staromołojeckie" - czyt. wsiowo-urbanowe. Zresztą wystarczy obejrzeć ten klip:
https://www.youtube.com/watch?v=P6uEZCwt-zw
Ostrzegam, obrzydliwy!
PS. Na tych samych NB - kobieta (!) doradza pani Szydło TAKIE BUTY [klik]
UsuńBrrrrrrrr
Zaiste, kobieta kobiecie wilkiem (a nawet lisem) jest!!!
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńFratria & Co podsuwa nam nowego bohatera naszych czasów, już nie TW, ale nastojaszczego połkownika SB, co Pan (jak zwykle złowieszczo) skomentował na tt:
Gdy byli esbecy "przerywają milczenie" i spowiadają w "wolnych mediach", zwykle na horyzoncie jawią się nowe sojusze i cienie okrągłych mebli.
Odpukałam, ale myślę, że się Pan nie myli. Wczorajsza pozytywno-przekazowa wizyta pp. Elektów u pp. Lokatorów wydaje się to potwierdzać.
Dla rozładowania atmosfery proponuję pogodną piosenkę:
https://www.youtube.com/watch?v=upVQd6UDi7k
Serdecznie pozdrawiam Pana i Wszystkich
Odpowiedź na pytanie:
OdpowiedzUsuńLoki.