czwartek, 14 maja 2015

TRUDNO UWIERZYĆ W WYBORCZY CUD NAD WISŁĄ


16 listopada ubiegłego roku, chwilę po ogłoszeniu tzw. exit poll wyborcy PiS usłyszeli radosną wiadomość – „Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory samorządowe!”. „Sztab PiS triumfuje”, „PiS wygrywa niemal w każdej grupie wiekowej. Młodzi zdecydowanie wskazali na partię Kaczyńskiego”– głosiły „wolne media”, a Jarosław Kaczyński stwierdził: „Wygraliśmy! Wszystko jest możliwe!”
Przyszły kandydat opozycji w wyborach prezydenckich Andrzej Duda nie krył zadowolenia i w wypowiedzi dla wPolityce.pl uznał: „To piękny wieczór. Monopol, który miała Platforma, da się przełamać! Przede wszystkim to niesamowity dla nas, piękny wieczór. To pierwsze zwycięstwo od dawna, bo przecież to nasze zwycięstwo po długiej przerwie. Nie tylko jesteśmy bardzo szczęśliwi, ale dziękujemy tym wszystkim, którzy poszli do wyborów i zagłosowali na naszych kandydatów”.
Chwilę później, demokratycznym „sznytem” popisała się E. Kopacz:
"My tych wyników nie będziemy kwestionować, nie będziemy mówić, że ktoś sfałszował wybory. Gratulujemy zwycięzcom, tym, którzy w tych wyborach byli od nas lepsi. Co nie znaczy, że wszystko jest dane na zawsze".
Ostatnie zdanie tej wypowiedzi raczej umknęło uwadze rozemocjonowanych polityków opozycji. 16 listopada, na podstawie wróżby zwanej exit poll, PiS i wszystkie „wolne media” zgodnie wiwatowały z powodu „święta demokracji”.
Następnego dnia dowiedzieliśmy się, jak należy rozumieć zagadkową przepowiednię E. Kopacz. Schwytana w „pułapkę” exit poll opozycja została zmuszona do nagłej zmiany narracji i wkrótce łamy „wolnych mediów” zaroiły się od uwag dalece odbiegających od radosnej atmosfery: „Najbardziej skandaliczne wybory w III RP. Takich rzeczy nie widziano nawet w PRL...” – głosili „niezależni” publicyści po konfrontacji z faktami. "Nie krasnoludki, tylko ‘zielone ludziki’ sfałszowały wybory. Niestety było na to przyzwolenie władz" – grzmiał rzecznik Mastalerek, a J.Gowin dopowiadał "Jestem przekonany, że mogło dojść do masowego zafałszowania, czy nazwijmy rzecz precyzyjnie: sfałszowania wyborów”. Również prezes PiS nie miał wątpliwości, jak wyglądało „święto demokracji” III RP: „Muszą paść słowa prawdy. Te wybory zostały sfałszowane!” – ogłosił Jarosław Kaczyński z mównicy sejmowej. Padły też  zapowiedzi konkretnych działań: „Przyjdzie moment, gdy pokażemy całkiem bezpośrednie dowody na fałszerstwa tych wyborów. Jest ich wiele”, „Chcemy audytu i nowych wyborów!, To szansa na obronę polskiej demokracji", „Wykażemy na jaką skalę w Polsce fałszuje się wybory” – deklarowali politycy PiS.
W raporcie przygotowanym przez posłów zasiadających w Zespole Parlamentarnym ds. Obrony Demokratycznego Państwa Prawa, znalazło się stwierdzenie – „Wybory samorządowe naruszają standardy demokratyczne i są niezgodne z wymogami instytucji UE, zasługują na ocenę niedostateczną”.
Słuchając wówczas wypowiedzi niektórych polityków PiS, można było odnieść wrażenie, że opozycja nie uzna legalności wyborów i wezwie swoich zwolenników do ogólnopolskiego protestu: ”Majdan byłby odpowiednią reakcją na obecną sytuację. III RP od początku była zarażona bakteriami gnicia” – twierdził prof. Legutko, zaś wiceprezes PiS Brudziński zauważył - "Nigdy nie było takiego społecznego oburzenia, jak teraz, gdy wyraźnie widać, że mamy do czynienia ze sfałszowanym wynikiem wyborów samorządowych".
Po kilkutygodniowej medialnej „burzy”, sprawa fałszerstw wyborczych została jednak definitywnie porzucona, a ostateczne reakcje opozycji dostosowano do „rady” udzielonej przez niezrównaną prof. Staniszkis – „Jarosław Kaczyński popełnia błąd. PiS powinno powtarzać: wygraliśmy! PiS powinno cieszyć się, że ma najwięcej młodych ludzi, że jednak wygrał. Pokazywać twarz triumfu, a nie twarz kogoś kto szuka dziury w całym, słusznie być może, ale to nie pomaga w kolejnej wygranej”. Ponieważ w podobnym tonie wypowiadali się opozycyjni „specjaliści od służb” („Radykalizowanie nastrojów sprzyja pozostaniu rządzących przy władzy”- ogłosił B. Święczkowski) -  temat wygaszono i zepchnięto na margines.
Ówczesny problem opozycji trafnie wyraził prof. Andrzej Nowak: „Stajemy wobec straszliwego dylematu. Albo uznamy się za głupców, którzy nie umieją skreślić poprawnie krzyżyka na kartce wyborczej, albo za podpalaczy, którzy chcą zniszczyć obywatelski konsensus”. Niestety, w tej logice wyraźnie zabrakło trzeciej opcji i wezwania, byśmy wreszcie stali się  panami własnego losu i podjęli otwartą walkę z reżimowym determinizmem.
Przez kolejne miesiące narrację zdominował nastrój  „oczekiwania na zwycięstwo” i nakaz „mobilizacji elektoratu”, a ktokolwiek próbował podważać partyjny optymizm lub przypominał o powinnościach i obietnicach PiS-u z okresu wyborów samorządowych, mógł liczyć na miano defetysty i „wroga opozycji”.
Zapytacie Państwo – po co przypominam o tych „nieprzyjemnych” wydarzeniach i powracam do dawno zapomnianych spraw? Robię to ze świadomością, że obecna sytuacja stanowi niemal wierną replikę ówczesnej gry i - ze względu na logikę owej kombinacji – musi zakończyć się porażką PiS-u.
Narzędzie zwane exit poll i tym razem posłużyło do wywołania euforii środowiska opozycji i skutecznie wyciszyło podejrzenia o fałszowanie wyborów. Efektywność tego narzędzia opiera się na podstawowej znajomości zasad psychologii społecznej i założeniu, iż ten, kto przyjął już wiadomość o wygranej i widzi siebie w roli zwycięzcy, niełatwo rozstanie się z takim wyobrażeniem i nie zechce zrezygnować z przeżywania miłych chwil. Ubiegłoroczną kombinację zmodyfikowano jednak w taki sposób, że narzucona już opozycji wizja wygranej została ugruntowana tzw. oficjalnymi wynikami ogłoszonymi przez PKW.  
Wprawdzie wynik ten jest wyraźnie symboliczny (0,99%) i wskazuje raczej na prognozę „wyrównanych” szans obu kandydatów, to przyjęta już narracja o „wielkim zwycięstwie” Andrzeja Dudy stała się powszechnie obowiązująca. Tak dalece, że zewsząd dobiegają zapowiedzi wygranej, a temat zagrożeń związanych z fałszerstwami został zepchnięty na drugi plan. Choć od dnia wyborów upłynęły już trzy dobry, próżno szukać  raportów  z partyjnego Korpusu Ochrony Wyborów, zaś doniesienia społecznego Ruchu Kontroli Wyborów mówią tylko o pojedynczych incydentach i „długiej liście nieprawidłowości”.
Nie sądzę, by miało się to zmienić. Zasada ograniczonego zaufania do reżimowych instytucji (chętnie podnoszona przez polityków PiS i publicystów „wolnych mediów) oraz doświadczenia z ubiegłorocznej farsy, wymagałyby odmowy uznania oficjalnych wyników PKW i podjęcia próby ich całościowej weryfikacji. Ludzie zaangażowani w RKW wykonali już kawał wyśmienitej roboty i zdobyte przez nich dane, byłyby zapewne wystarczające do przeprowadzenia takiego sprawdzianu. Jeśli wypadnie pozytywnie –wówczas partia pana Kaczyńskiego mogłaby ogłosić, że jej kandydat wygrał I turę wyborów. Tylko wyniki niezależne od ustaleń reżimu, mogłyby usprawiedliwiać obecną „strategię” PiS-u.
Cóż jednak, gdyby okazało się, że suma wszystkich „nieprawidłowości i incydentów” dowodzi sfałszowania wyniku podanego przez PKW?  Tu zadziała zastawiona pułapka. Dziś nie sposób wyobrazić sobie sytuacji, w której opozycja informuje, że kandydat Duda nie jest jednak zwycięzcą i domaga się unieważnienia pierwszej tury. Dlatego nie tylko nie spodziewam się rzetelnego i całościowego raportu z przebiegu tego głosowania, ale uważam, że środowisko opozycji za żadną cenę nie zrezygnuje z uprawiania partyjnego optymizmu i skutecznie wyciszy głosy „niepoprawnych pesymistów”.   
Przekonanie o możliwości odebrania prezydentury Komorowskiemu „potęgą karty wyborczej”, w równym stopniu wynika z zabobonu mitologii demokracji, jak z wiary w wyniki I tury i bajkowego zjawiska zwanego „przepływem elektoratu”.
To ostatnie wydaje się dość mocną przynętą  i zostało ugruntowane przy pomocy prostego zabiegu wykreowania tzw. trzeciej siły, w osobie „antysystemowego” P. Kukiza. Z tego rozwiązania korzystano podczas wielu wcześniejszych wyborów. Skoro w roku 2011 opozycja gładko zaakceptowała trzecie miejsce „Ruchu Palikota” i jego „zaskakujący”, ponad dziesięcioprocentowy wynik, tym łatwiej przyjęła informacje o „niespodziewanie wysokim” poparciu dla muzyka -radykała. O ile w zdarzeniu sprzed czterech lat mogło chodzić o bezpieczne (poza podejrzeniem o fałszerstwo) wprowadzenie do Sejmu najbliższego sojusznika reżimu, o tyle cel obecnej kombinacji byłyby bardziej złożony.
Ogłoszenie, że P. Kukiz uzyskał ponad 20 procent głosów oraz przeświadczenie, jakoby walka o jego elektorat miała zdecydować o ostatecznym wyniku wyborów, zdominowało niemal całą uwagę środowiska opozycji i już ukierunkowało jej działania. „Wolne media” ochoczo uczestniczą w tej inscenizacji, a niektórzy z publicystów okrzyknęli nawet, że „Paweł Kukiz jest najważniejszą osobą w Polsce w maju 2015 roku. To on może zdecydować kto zostanie prezydentem”. Główny bohater umiejętnie podgrzewa te emocje i unikając jednoznacznych deklaracji poparcia (co umyka uwadze opozycji), kreuje ów elektorat na wyborczy „język u wagi”.
Pozwolę sobie wyrazić zarys spiskowej teorii i zapytam – jak zareaguje PiS, gdy wynik B. Komorowskiego w II turze zostanie powiększony o udział w owych 20 procentach Kukiza? Czy i jak wykaże oszustwo wyborcze, jeśli część tego elektoratu okaże się zwolennikami polityka Platformy? Ta ilość (ponad 3 miliony) głosów może stanowić najważniejszy „rezerwuar zapasowy” lokatora Belwederu. Niezwykle łatwy do użycia i zagospodarowania, ponieważ bajkowe opowieści o „przepływie elektoratu” skutecznie stłumią głosy nazbyt podejrzliwych obserwatorów.
Gdyby opozycja potrafiła zweryfikować oficjalne wyniki i udzieliła rzetelnej odpowiedzi na pytanie – ile osób naprawdę głosowało na Kukiza i jaki jest wynik I tury, wiedziałaby, czy i o co toczyć walkę. Zdając się na werdykt PKW i wchodząc w pułapki sondażowe, wydaje się uczestniczyć w grze, na którą nie ma najmniejszego wpływu.
Z tym zaniechaniem wiąże się kolejne. Nie słychać bowiem zapowiedzi reakcji na ewentualne fałszerstwa podczas II tury wyborów. Nie wiemy, jak zachowa się wówczas PiS i jakie kroki podejmie. Nie znamy żadnego „planu awaryjnego” na wypadek takiego scenariusza. Zapowiedzi kierowania spraw do prokuratury bądź mnożenie sądowych protestów wyborczych, można włożyć między bajki. Jeśli żaden z ponad półtora tysiąca protestów z roku 2014 nie spowodował unieważnienia wyborów, tylko człowiek złej woli lub kompletny ignorant mógłby pokładać nadzieję w takich rozwiązaniach.
Można zatem przyjąć, że ogarnięta zwycięskim amokiem opozycja nie zdecyduje się na wyrażenie czytelnego komunikatu – jeśli wybory zostaną sfałszowane, uznamy je za nieważne, wezwiemy do ulicznych protestów i obywatelskiego nieposłuszeństwa. Będziemy zabiegać o nagłośnienie fałszerstw na arenie międzynarodowej i odmówimy jakiejkolwiek współpracy z uzurpatorem w Pałacu Prezydenckim.
Być może nawet taka zapowiedź nie zniechęciłaby reżimu do „kreowania” wyniku wyborczego. Tworzyłaby jednak całkowicie inny, bliższy realiom III RP klimat, dawała gwarancje wyborcom uczestniczącym w II turze i wytyczała wyraźną granicę wiary w „zdobycze demokracji”.

93 komentarze:

  1. Panie Aleksandrze,

    To bardzo smutne, co pan napisał. Cóż, przekonamy się o wszystkim już za dziesięć dni.

    Nie ukrywam, że będę czekać z wielkim niepokojem. Bo nie tylko o wynik "głosowania" mi chodzi.

    Bardziej się boję o to, jak zachowa się opozycja po ewentualnej porażce. Jeżeli ograniczy się do rytualnych pohukiwań przez kilkanaście dni, a potem znów usłyszę: teraz wszystkie siły mobilizujemy do "bitwy o parlament" - wszystko będzie jasne.

    Będzie mi wtedy bardzo ciężko. Bo jeszcze dziś nie potrafię uwierzyć, że - o ile nikt się "nie wyłamie" - ci, którym ufałam, okażą się po prostu nieuczciwi.

    I że trzeba wszystko zaczynać od początku. I że to już jest ten długi marsz.

    Na razie jeszcze czekam...

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Urszulo,

    Zachowanie partii opozycyjnej możemy przewidzieć z dość dużym prawdopodobieństwem. Jeśli do tej chwili nie usłyszeliśmy deklaracji, o której wspominam w tekście, jest raczej marna szansa, że reakcja na przegrane (sfałszowane) wybory wykroczy poza ramy "demokracji parlamentarnej".
    Czy warto sobie tym zawracać głowę?
    Oceniła Pani mój tekst, jako smutny. Ja wolałbym, aby był to tekst głęboko nieprawdziwy, błędny. Myślę, że ocena takiego scenariusza nie jest kwestią nastroju bądź emocji, ale mniej lub bardziej racjonalnej argumentacji.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Choć to nie koncert życzeń, to mam nadzieję, że Pan się myli. Odczucia mam jednak podobne. Mój niepokój budzi niespójność w przekazie RKW. Ogłoszono sukces:
    "zorganizowaliśmy struktury RKW - lokalne w Polsce oraz polonijne, na każdym poziomie, do funkcji męża zaufania przy PKW włącznie; Państwa zaangażowanie i skuteczność działania zabezpieczyła wyborców przed fałszerstwem. (...) Zebrane przez nas wyniki są zbliżone do tych, które podało PKW".

    Z drugiej strony Pan Maciej Świrski raczył oświadczyć: "Obecne działania Ruchu Kontroli Wyborów to próba generalna przed wyborami parlamentarnymi. To olbrzymia praca, żeby procedury i stronę organizacyjną opanować tak, żeby to zdziałało podczas wyborów parlamentarnych (...) Jednym ze skandali było to, że obserwatorów międzynarodowych nie wpuszczono do komisji we Włochach. W Kołobrzegu z kolei aresztowano jednego z koordynatorów regionalnych pod pretekstem tego, że nie zapłacił mandatu (...) Ale zaletą jest to, że spowodowaliśmy, że komisja inaczej pracuje, bardziej się przykładają, to ma sens". Jakkolwiek w drugiej części wypowiedzi mowa o zdarzeniu tragicznym (opozycja znowuż przespała "cudzą" sprawę?) to jednak pierwszorzędne są wyniki, prawda?

    Ostatnie upublicznione (na facebooku) dane mówią o zliczeniu głosów z ok. 21 proc. komisji. Liderzy RKW milczą od kilku dni. Jestem młody, nie znam technik konspiracji. Czy może Pan pomóc mi rozgryźć tę grę z reżimem? Bo jeśli „zebrane przez nas wyniki są zbliżone do tych, które podało PKW” to po cóż oświadczenie: „Ze względu na II turę wyborów nie możemy upublicznić pozyskanych danych, gdyż wiązałoby się to z ujawnieniem skali naszego działania, a tego w żadnym razie nie wolno nam uczynić!
    Proszę mnie poprawić, jeśli błędnie rozumuję. Żeby zebrane wyniki były podobne i żeby udało się zabezpieczyć przed fałszerstwem, zasięg musi być pełen – tak mniemam. Przecież to nie badanie statystyczne…

    A jeśli zasięg kontroli obejmuje całą Polskę to po co taka dyrektywa „Apelujcie Państwo o masowe przystępowanie do RKW! Nadal potrzebujemy tysięcy wolontariuszy, by uszczelnić system kontroli wyborów aż do całkowitego zwycięstwa demokracji w Polsce!

    Skoro odniesiono sukces, dlaczego się z nim kryć? Po co dodatkowy nabór? Czyż reżim zdolny do sfałszowania wyborów nie mógł poznać możliwości RKW?

    Uważam, że RKW to jedna z najwspanialszych spraw, jakie nam się ostatnio przydarzyły. Proszę to potraktować jako głos obywatelskiego niepokoju, nie pretensji…

    http://telewizjarepublika.pl/swirski-o-ruchu-kontroli-wyborow-przecieramy-szlaki-przed-wyborami-parlamentarnymi,19908.html

    http://solidarni2010.pl/30946-drodzy-wolontariusze-i-koordynatorzy-rkw---list-po-i-turze-wyborow.html

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno oderwać się od nastroju optymizmu i radości emanujących z mediów i z ust polityków opozycji. Trudno tak na chłodno odrzucić myśli o zbliżającym się zwycięstwie, o raju który jest tuż, tuż za rogiem...

    Wśród tej fali, jakże słabe i pomijane są głosy tych, którzy próbują wprowadzić w to wszystko elementy racjonalizmu i krytycznej oceny faktów.

    Wszystkim uwiedzionym dzisiejszym przekazem zadaję jedno pytanie: czy sadzisz, że Oni tak łatwo zrezygnują ze swoich planów, że nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swojej przegranej?

    Odpowiedź na to pytanie przesądza też o odpowiedzi na inne.
    I to pomimo tego, iż tym razem oni też popełnili błędy.
    W przeciwieństwie jednak do 1992 i 2005 roku są znacznie lepiej zabezpieczeni, a po drugiej stronie uśpiono wolę walki.

    Trochę to przypomina hipotetyczne starcie adeptów sztuki wojny wg. Sun Tzu z pospolitym ruszeniem.

    Pozdrawiam



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Zaścianku,

      Aż tak dobrzy oni nie są, by ich porównywać do adeptów sztuki wojny :)
      Można tu dostrzec charakterystyczną analogię i uznać, że podobnie, jak siłą Putina jest ślepota i głupota przywódców "wolnego świata", tak siła reżimowych macherów bardziej wynika ze słabości opozycji niż z przymiotów własnych.
      Jeśli przez osiem lat popełnia się wciąż te same "błędy" i uparcie ucieka przed świadomością ich popełnienia, przeciwnik nie musi się wytężać. Pułapki sondażowe (wciąż takie same) są tu najlepszym przykładem.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  5. Dane są dostępne dla każdego, kto się zaloguje. Wynika z nich, że RKW bazuje na protokołach pozyskanych z 6565 obwodów. Wygrał w nich BK - 35,9%.

    https://drive.google.com/file/d/0BzFdX1AOdw6rOE1KYmlwcUtvT0E/view?usp=sharing

    Pytanie jednak, czy faktycznie RKW zależy na "pełnym zasięgu", czy też przyjął rolę pomocniczą wobec biura kontroli wyborów PiS-u. To ostatnie bowiem ogłosiło, że zapewniło średnio ponad 2 obserwatorów (członkowie komisji i/lub mężowie zaufania) na komisję oraz że posiada własny system zliczania głosów. Co ciekawe, PIS nie skorzystał z pośrednictwa RKW w celu pozyskania kandydatów na mężów zaufania - poprzez stronę RKW można było zgłosić się co najwyżej jako mąż Kukiza, Brauna itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za poprawkę/uzupełnienie. Nie zmienia to faktu, że nie znamy alternatywnego wyniku, jakoż i PiS takiego nie ogłosił. Czyli wyborów w Polsce się nie fałszuje? Lub fałszuje się wtedy, gdy wygrywa PO. Reżim z tego wybrnie, semantycznie, odwróconą logiką - po bolszewicku rzecz jasna...

      Usuń
    2. Pablo,

      Dziękuję za te informacje. Niedostępne dla tych, którzy nie mogą się zalogować.
      Pańskie uwagi potwierdzają, że od partii opozycyjnej powinniśmy oczekiwać przedstawienia wyników niezależnych od danych PKW. Taki przecież jest cel kontroli procesu wyborczego.

      Usuń
  6. Szanowny Panie Aleksandrze,

    bardzo odważny tekst i bardzo potrzebny. Kubeł lodowatej wody.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Kazefie,

      Chłodzenie lodowatą wodą nie jest moim ulubionym zajęciem i (z wielu względów) wolałbym dziś mieć gorącą głowę i pozwolić sobie na luksus zdrowego optymizmu.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  7. Rafael Pleson - Narodowość: Antysocjalista,

    Nigdy nie ukrywałem, że bardzo krytycznie oceniam postawy niektórych osób "dyrygujących" RKW.
    Znam natomiast i szczerze doceniam zaangażowanie wolontariuszy, którzy poświęcili swój czas i energię podczas pierwszej tury wyborów.
    Nie próbuję nawet domyślać się, co miał na myśli pan Świrski. Należałoby o to jego zapytać.
    Proces kontrolowania wyborów jest z zasady jawny i nie ma tu miejsca na konspirację. Jeśli pada argument, że "ze względu na II turę wyborów nie możemy upublicznić pozyskanych danych, gdyż wiązałoby się to z ujawnieniem skali naszego działania", traktuję to jako marną wymówkę lub kiepską grę. Nie wiem, ilu wolontariuszy przystąpiło do RKW, ale przypuszczam, że jest to liczba dalece niewystarczająca na pełną obsadę większości komisji wyborczych.
    Wypowiedź pana Świrskiego raczej nie przysporzy nowych osób do współpracy. Jeśli RKW posiada wiarygodne informacje o fałszerstwach lub "nieprawidłowościach", powinien je bezwzględnie ujawnić, nie oglądając się na korzyści lub straty polityczne. O innych startach nic mi nie wiadomo.
    Wyborcy PiS włączyli się w działania RKW, bo chcieli uczciwych wyborów i rzetelnego liczenia głosów.Żadnemu z małych demiurgów i z partyjnych działaczy nie wolno decydować o sposobie prezentacji tych danych. Nie można czynić z nich "monety przetargowej" lub traktować je według normy partyjnych "strategii".
    Skoro do tej pory nie pojawiło się żadne podsumowanie i nie odpowiedziano na pytanie - czy były to wybory uczciwe, obawiam się, że "dyrygenci" RKW chętnie ulegli pułapce demokracji.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Aleksander Ścios, Rafael Pleson
      Warto przypomnieć, że RKW "reklamowało" się sloganem "Podamy prawdziwe wyniki wyborów" czy jakoś tak. Również w tym kontekście zasłanianie się względami "konspiracyjnymi" przed podaniem pełnych danych (chociaż jak wspomniałem wcześniej, wszystkie dane zgłaszane przez wolontariuszy są dostępne do wglądu...), jest co najmniej dziwne. Pół biedy, jeżeli to tylko próba ukrycia niewielkiej skali kontroli wyborów. Gorzej, jeśli stoją za tym względy, o których mowa we wpisie....

      Usuń
  8. @All

    Jestem czlonkiem obwodowej komisji wyborczej z pelnomocnictwa komotetu wyborczego A.Dudy. Skontaktowalem sie pare tyg.temu z komitetem wyborczym z propozycja objecia funkcji obserwatora lecz zaproponowano mi udzial w komisji.Polecono mi skontaktowac sie z osoba odpowiedzialna za komisje zagraniczne w ramach Korpusu Ochrony Wyborow i poprzez te organizacje objalem funkcje czlonka komisji.
    Wynika z tego, ze obie te organizacje wspolpracuja sprawnie i nie ma tu zadnej komkurencji lub rywalizacji,wrecz odwrotnie.
    Dodam, ze wyniki z mojej komisji sa identyczne z tymi podanymi przez PKW.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korpus Ochrony Wyborów to chyba instytucja partyjna (?) PIS-u, zatem nic dziwnego, że sprawnie współpracuje ze sztabem A. Dudy.
      Jeżeli miał Pan jednak na myśli dobrą współpracę z RKW, to powtórzę, ze mimo iż PIS zagwarantował rzekomo obserwatorów we wszystkich komisjach, to w danych przedstawianych przez RKW są wyniki tylko z mniej niż 1/4. Zatem PIS nie podzielił się zebranymi przez siebie danymi (zakładając, że faktycznie je zebrał i zagregował...)

      Usuń
    2. Dziekuje za wyjasnienie,
      jutro z rana zazadam podania wynikow uzyskanych przez Korpus Ochrony Wyborow do wiadomosci publicznej.
      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  9. P.S.
    U nas Kukiz uzyskal ponad 50 proc.glosow.

    OdpowiedzUsuń
  10. P.S. Jeśli już o kubłach zimnej wody mowa:

    Czy zastanawiali się już Państwo nad możliwymi rozwiązaniami na wypadek ewentualnej porażki w wyborach prezydenckich? Zważywszy na rzeczowo wskazane i rozwinięte przez Pana Ściosa działania listopadowe oraz aktualne pogrążanie się w patowej sytuacji od ogłoszenia exit poll, wachlarz opcji zdaje się być mocno ograniczony. Dodając do tego ostatnie dziwne wrzutki propagandy medialnej (chodzi mi o to, "czy syn może zabić ojca", etc.), streszczę hipotezę maksymalnie...

    ...Czy ktokolwiek z niezależnych obserwatorów kiedykolwiek zastanawiał się jak wyglądałaby partia Prawo i Sprawiedliwość bez Jarosława Kaczyńskiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nieraz zastanawiam się nad ewentualnym planem "przemeblowania" sceny politycznej.
      Ale to, co może wynikać z rozwinięcia takiej myśli, trąci najczystszym machiawelizmem.
      Koncepcja Dudy jako Konrada Wallenroda systemu?

      Odrzucam taką możliwość z racjonalnego powodu rachunku ewentualnych kosztów tak skonstruowanego przedsięwzięcia.

      pozdrawiam

      Usuń
    2. Paweł Patrycjusz,

      Odpowiedź na tak postawione pytanie, wydaje się nawet oczywista - bez Jarosława Kaczyńskiego partia Prawo i Sprawiedliwość zostałaby szybko zdezintegrowana i rozbita.
      W jednym z wywiadów, z listopada 2010 roku, B.Komorowski wyraził swoje szczególne życzenie dotyczące partii opozycyjnej:
      "Wyobrażam sobie PiS bez Kaczyńskiego. Nawet nie przychodzi mi to ze specjalną trudnością. Odnoszę wrażenie, że coraz większa grupa członków PiS także wyobraża sobie PiS bez Kaczyńskiego.[…] „Na szczęście świat nie kończy się na Jarosławie Kaczyńskim i na PiS. Są obywatele, są wyborcy i oni oceniają kto jest warty nagrody, a kto kary za zdolność do współpracy lub jej brak. Wierzę, że doczekamy takiego momentu współpracy i bardzo tego chcę. Z Jarosławem Kaczyńskim lub bez Jarosława Kaczyńskiego”.

      Pozdrawiam

      Usuń
  11. A ja mam do Pana pytanie, panie Aleksandrze: czy zglosil sie Pan do RKW, aby przypilnowac wyborow w jednej obwodowej komisji wyborczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Lidia Sokolowska-Cybart,

      Spieszę poinformować, że nie zgłosiłem się do RKW, "aby przypilnować wyborów w jednej obwodowej komisji wyborczej".
      By uzmysłowić zakres moich zaniechań, dodam również, że nigdy nie utworzyłem partii politycznej, nie powołałem służby specjalnej, nie zbudowałem "niezależnej" telewizji i nie założyłem żadnego z "wolnych" mediów III RP.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  12. Potraktujmy poważnie to, co napisał p. Ścios.
    Ja widzę to tak. Przede wszystkim uwaga zasadnicza. Mamy do czynienia nie tylko z fałszerzami wyborów, bo to za mało powiedziane. Walka toczy się, co powtarzam za każdym razem o zwycięstwo dobra nad złem w Ojczyźnie naszej. To z naszej strony. Ale z ich strony jest to walka o życie.
    Być może I turę wygrał p. Komorowski. Ale oni muszą być ostrożni. Nie mogą podać, że w ogóle wygrał już w I turze, bo to wywoła burzę. Więc, co robią? Przepisują te głosy dla p. Kukiza. Szok jest, ale jest spokój w domu. Nie wygrał p. Komorowski a nawet wygrał, oczywiście to powinno być tutaj w cudzysłowie, p. A. Duda. Brawo, radość, zwycięstwo, nadzieja.
    I teraz wszyscy ci rozweseleni, razem z p. A. Dudą liczą tylko na p. Kukiza i jego elektorat (to słowo też powinno być wzięte w cudzysłów, bo takiego elektoratu nie ma, takiej liczebności).
    Pułapka gotowa. P. A. Duda nawet już w nią wskoczył (dosłownie powiedział – wchodzę, więc wszedł).
    Jakie stąd wnioski, gdyby to, co opisałem było rzeczywistością?
    Trzeba robić to, co ja od dłuższego czasu robię nieudolnie i nieskutecznie, pobudzić do życia tych Polaków, którzy jeszcze mogą wziąć udział w II turze wyborów.
    Róbmy to, bo innego ratunku dla p. A. Dudy nie ma.
    Codziennie już od pewnego czasu zapraszam do modlitwy w intencji Ojczyzny. Na 70 adresów e-mailowych, na które wysyłam tę prośbę, rejestruję średnio 15 wizyt na moim blogu. Rozpacz, po prostu rozpacz. Jak przemówić do tych zatwardziałych serc i zamkniętych umysłów, żeby wzięli na swoje barki cząstkę odpowiedzialności za losy Polski i Polaków w kraju? Jak, w jakim języku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Emanuelu i Mili Czytelnicy:)
      Oto link do wezwania do modlitwy za Ojczyznę
      http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/?p=3212
      Krucjata Różańcowa za Ojczyznę wzywa od soboty 16 maja do nowenny modlitwy różańcowej Tajemnicą Zesłania Ducha Świętego w intencji Ojczyzny.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    2. Sz. Pani Beato i cała Reszto polska,
      też zapraszam Was do modlitwy w intencji Ojczyzny - http://www.eczyzo.com/2015/05/a-my-modlmy-sie-dalej_13.html.
      I serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    3. Emanuel Czyzo,

      Szanowny Panie,

      Rzeczą, która powinna skłaniać nas do dużej nieufności wobec oficjalnych wyników, jest m.in. wysokość rzekomego zwycięstwa pana Dudy. Taka proporcja - z jednej strony wywołuje nastrój hurraoptymizmu opozycji i zagradza drogę twierdzeniom o sfałszowanych wyborach, z drugiej zaś, tworzy stan pewnej równowagi (utwierdzony wczorajszym "sondażem") i anonsuje możliwość wygranej Komorowskiego.
      To jest wręcz idealna pozycja wyjściowa do przeprowadzenia "drobnych machinacji" podczas II tury. Na tyle drobnych, by ostateczny wynik wynosił np.52:48 i był całkowicie zgodny z teoriami o przepływie elektoratu i z obrazem obecnych notowań.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. George Smith,

      Jeśli odczytuje Pan ten tekst, jako "dołujący", mogę (gwoli usprawiedliwienia) odpowiedzieć, że lepiej dziś zachować najdalej idącą ostrożność i sceptycyzm niż skazywać się na nastrój przygnębienia i poczucie porażki po przegranych wyborach. Uważam to za postawę racjonalną.
      To nie jest ( jak widzą to niektórzy krytycy moich tekstów) gra o to, kto ma rację, ale wyraz najwyższej troski o naszą przyszłość. Dlatego ewentualnej pomyłki w tych rachubach, nigdy nie uważałbym za ujmę.
      Scenariusze pozytywne można budować w oparciu o fakty, nie zaś w kontekście tzw. sondaży lub na podstawie cyfr podawanych przez reżimowe instytucje. Środowisko opozycji miało osiem lat, by ocenić wiarygodność takich danych i równie dużo czasu, by przygotować się solidnie do tych wyzwań.
      Jeśli na ich podstawie nadal tworzy własne scenariusze, musi też brać pod uwagę, że (po raz kolejny) stanie się ofiarą własnej głupoty.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  14. Myślę, że wszystko można sprowadzić do jednego pytania: Dlaczego Komorowski miałby oddać władzę? To sprawa jego życia i .... pieniędzy wielu innych osób.

    OdpowiedzUsuń
  15. Szanowni Państwo,

    w tekście "PRZETARGI SPECJALNEGO ZNACZENIA" opublikowanym w "Gazecie Polskiej" w nr. 34 z dn. 25 sierpnia 2010 r. oraz na tutejszym blogu

    http://bezdekretu.blogspot.com/2010/08/przetargi-specjalnego-znaczenia.html

    Aleksander Ścios pisał m.in.

    "Raport w Weryfikacji WSI, wśród wysokich rangą dowódców wojska, zaangażowanych w działalność nielegalnego lobby na rzecz SILTEC, wymienia gen. Henryka Tacika, absolwenta Akademii Sztabu Generalnego w Moskwie – ówczesnego przedstawiciela Polski przy Komitecie Wojskowym NATO. Dziś Henryk Tacik jest wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej MAW Telecom Intl S.A – spółki, która w kwietniu 2009 roku, w konsorcjum z firmą Polit-Elektronik, reprezentującą przemysł rosyjski wygrała przetarg MON na ostatni remont samolotu TU-154M. Po wyeliminowaniu firm Metalexport-S oraz Bumar komisja MON przyjęła jako jedyną ofertę MAW Telecom Intl. i Polit-Elektron. Wbrew wcześniejszym praktykom, remont samolotu powierzono spółce „Aviakor” z Samary, której prezesem jest zięć byłego prezydenta Rosji.
    Firma MAV w 2007 roku wyposażyła BOR w radiotelefony z funkcją szyfrowania, a w 2008 zawarła kontrakt na dostawę Mobilnego Zestawu Rozpoznania Radioelektronicznego - SIGINT , systemu VCS dla Sił Powietrznych oraz systemu TACAN dla Marynarki Wojennej. W 2009 roku, prócz kontraktu na remont rządowych Tupolewów firma otrzymała m.in. kontrakt na dostawę mobilnego systemu łączności radiowej dla Żandarmerii Wojskowej oraz na dostawę dwóch mobilnych systemów nawigacyjnych TACAN dla Sił Powietrznych."
    ---
    Gen. Henryk Tacik w latach 1986–1988 studiował w Akademii Sztabu Generalnego w Moskwie (tzw. „Woroszyłówce”), przyjaźnił się z prezydentem Komorowskim i miał liczne kontakty z Rosjanami po 1989 r.
    ----

    Wczoraj, w środę 13 maja 2015 r., lokator Belwederu wyszedł na miasto, żeby nagrać film wyborczy ze spaceru po Warszawie. Spotkał m.in. niepełnosprawną kobietę na wózku. Za jego plecami pojawiła się suflerka, która zaczęła mu podpowiadać, co ma mówić (z kartki nie wypadało mu czytać).
    – Proszę zapytać, czego brakuje – podpowiedziała urzędniczka z kancelarii. I lokator karnie zapytał kobietę na wózku: – Ale proszę powiedzieć czego brakuje?
    Niepełnosprawna nie przerywała swojego wyżalania się, więc suflerka doradziła – Przytulmy panią, przytulmy panią. I lokator na komendę przytulił kobietę.
    Pani na wózku dalej swoje, więc suflerka podsuwa nowy pomysł: – Zaprośmy ją do pałacu, zaprośmy ją do pałacu. I lokator zaprasza...
    ---

    Media szybko zidentyfikowały suflerkę jako urzędniczkę kancelarii prezydenta Jowitę Kacik. Internauci wykryli, że pracowała wcześniej w MAW Telecom, związana jest ze Schetyną, brała udział w szkoleniach z manipulacji medialnej. Szkoda tylko, że nie podano się przy tej okazji, a czego wymagałaby zwykła przyzwoitość, kto jest autorem tekstu "PRZETARGI SPECJALNEGO ZNACZENIA".
    Proszę zobaczyć np. tutaj:

    http://www.fronda.pl/a/wsrod-wojskowych-obroncow-krzyza-i-studentow-kim-jest-suflerka-komorowskiego,51390.html

    Pozostaje zapytać:

    Za co odpowiadała Jowita Kacik w firmie MAW Telecom Intl S.A?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze link:

      http://niezalezna.pl/4414-lobbysta-komorowski

      Usuń
    2. Bingo!

      Ale show must go on, więc:
      "Fakty TVN opublikowały najnowszy sondaż prezydencki. Wynika z niego, że II turę wyborów wygra Andrzej Duda, cieszący się 44-procentowym poparciem. Bronisław Komorowski zgarnął 40 procent. 16 proc. ankietowanych wciąż zastanawia się, na kogo oddać swój głos."
      http://wiadomosci.onet.pl/kraj/najnowszy-sondaz-prezydencki-andrzej-duda-44-proc-bronislaw-komorowski-40-proc/hlzk2r

      "Osa nadaje (173): Wewnętrzne badania PO: przewaga Dudy nad Komorowskim wynosi 23 punkty! A TVP wciąż nie zamówiła sondażu… "
      http://wpolityce.pl/polityka/244480-osa-nadaje-173-wewnetrzne-badania-po-przewaga-dudy-nad-komorowskim-wynosi-23-punkty-a-tvp-wciaz-nie-zamowila-sondazu-aktualizacja

      -----------------------------------------

      Gdzie my q...a żyjemy, w szpitalu dla obłąkanych z czasów Amadeusza M. czy raczej w ruskiej psychuszce?

      I nikogo to nie dziwi, wszyscy czekają...na Godota...albo zmiłowanie Wuja Sama.

      To musi się rozpirzyć w drobny mak. Pytanie tylko czy z nami na pokładzie, czy też wreszcie odważymy się pogonić ruskie barachło tam gdzie jego miejsce - do Janukowycza i innych.

      Usuń
    3. @viva cristo rey
      Proszę zauważyć, że TVN pozostawił sobie 16 % niezdecydowanych, które może stanowić alibi, że te 16% cudownie opowie się za lokatorem podczas "liczenia" głosów.

      Usuń
    4. "W piątek Bronisław Komorowski ma pojawić się w programie Kuby Wojewódzkiego. Zdaniem sztabowców PO, z którymi rozmawiał portal 300polityka.pl, wsparcie udzielone Komorowskiemu przez Wojewódzkiego ma być jednym z sygnałów do wyborców Pawła Kukiza, którego dziennikarz TVN otwarcie poparł przed pierwszą turą."

      http://niezalezna.pl/67057-komorowski-w-programie-u-wojewodzkiego

      Kuba - waleczne serce, poparł otwarcie, normalnie, przed I turą.

      Sie postawił oficerowi, normalnie, prowadzącemu, normalnie...

      Usuń
    5. @vcr
      w piątek program będzie jedynie nagrywany, a zostanie puszczony we wtorek. Trzeba będzie lokatorowi w piątek podpowiadać, co ma mówić, potem po wielokroć nagrywać jego seplenienie, żeby dało się coś wybrać. Ostateczny montaż i bumagę zatwierdzającą przewidziano na poniedziałek w studiu filmowym na Kremlu.

      Usuń
    6. Szanowny Panie Kazefie,

      Od wielu lat wokół B.Komorowskiego działa to samo środowisko - ludzie służb wojskowych, komunistyczni aparatczycy, trepy z "ludowego wojska". Można przypuszczać, że jeśli pojawiają się ludzie młodsi, to również wywodzący się z tych samych kręgów rodzinnych.
      Obecność tej pani w roli suflerki absolutnie mnie nie dziwi. Jedyne, co zaskakuje, to, że opozycja nigdy wcześniej nie zechciała dokładnie prześwietlić środowiska lokatora Belwederu. Byłaby z tego i taka korzyść, że upadłyby mity o rzekomych "walkach frakcyjnych" w PO czy działaniach odłamu "schetynistów".
      Istnieje tylko jeden, realny podział - na wpływy służb wojskowych i cywilnych i został on wyraźnie wytyczony na początku 2010 roku.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    7. viva cristo rey,

      Doświadczenia ostatnich lat powinny nas nauczyć, że w III RP "sondaże" mają dwojakie zastosowanie: są projekcją intencji reżimu lub kreują nieistniejącą rzeczywistość. Kto na tej podstawie chce sobie wróżyć - jego sprawa.
      Obowiązkiem poważnej opozycji byłaby prezentacja faktów wyborczych, a nie forsowanie wizji stworzonych przez przeciwnika.

      Pozdrawiam

      Usuń
    8. Panie Kazefie,
      Ta suflerka lokatora Belwederu ma na nazwisko Kacik, a generał - Tacik, więc raczej nie są rodziną. Ale rzeczywiście wczoraj w TV Republika mówili, że pracowała wcześniej w MAW Telecom.

      Usuń
  16. "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego"
    - książka Sumlińskiego, kluczem do tej całej hucpy wyborczej.

    Jeśli Duda, czy ktokolwiek tego nie ruszy - znaczy mają już dogadane.
    Duda wygrywa, ale Komorowski et consortes zostawieni w spokoju.

    Więc jednak HUCPA?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zolodu,

      Nie odczytywałbym tej książki jako "klucza do hucpy wyborczej", ale jej przemilczenie jest ważnym dowodem, że partia opozycyjna nie chce zbyt głęboko sięgać w życiorys Komorowskiego. Świadczy o tym przebieg obecnej kampanii wyborczej, w której skupiono się na sprawach drugorzędnych i tworzeniu wizerunku śmiesznego "strażnika żyrandola".
      Książka Wojciecha Sumlińskiego nie przystaje do tej propagandowej wizji.

      Usuń
    2. Zagubiony klucz:

      Cyt:" - Niestety, z kilkunastu miejsc w kraju dostałem potwierdzoną informację, że bez podania oficjalnych przyczyn wstrzymano dystrybucję „Niebezpiecznych związków Bronisława Komorowskiego” do czasu zakończenie wyborów prezydenckich. Miedzy innymi z Wybrzeża i południa Polski. Nieoficjalnie słyszę o bardzo dużych naciskach na różne sieci dystrybucyjne – co najmniej kilka – by tej książki do 24 maja nie dystrybuować. Jak to możliwe, skoro nie ma żadnego formalnego zakazu jej sprzedaży? Nie wiadomo, ale tak jednak się dzieje - opowiadał."
      http://niezalezna.pl/tagi/niebezpieczne-zwiazki-bronislawa-komorowskiego

      Usuń
  17. Fałszowanie wyborów to środek, którego reżim wcale nie musi nadużywać. Podstawowym narzędziem pozostają cały czas media, w szczególności telewizja i kilkudziesięciu tzw. dziennikarzy od 8 lat wystarcza by mieć władzę.
    Ja akurat mieszkam w miejscu, na które mam takie pogardliwe określenie: tu nawet wyborów nie muszą fałszować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Na tym też polega specyfika hybrydy komunizmu, że posiada ona doskonały aparat propagandy. Proszę zauważyć, że protoplaści III RP byli pod tym względem mocno ograniczeni.
      Nikt przy zdrowych zmysłach nie traktował przekazu "Trybuny Ludu" lub DTV jako rzeczy wiarygodnej. Polacy wiedzieli, że "TVP kłamie" i była to wiedza powszechna i ugruntowana.
      Doskonałość dzisiejszego aparatu propagandy opiera się na istnieniu przeświadczenia, że mamy do czynienia z autentycznymi mediami i prawdziwym dziennikarstwem. Polacy w to wierzą i tak postrzegają ośrodki propagandy. Nawet ci, którzy mówią o mediach rządowych, traktują je jako nośnik informacji, chętnie w nich brylują, cytują je, polemizują. To rzecz niewyobrażalna w państwach realnego komunizmu.
      Dlatego nic mocniej nie wyprowadza mnie z równowagi, jak biadolenia środowiska opozycji, że reżim dysponuje mediami, a one wspierają kłamstwa rządzących.
      Takim mędrkom zadałbym pytania - a co zrobiliście, by pozbawić te media wiarygodności i pokazać Polakom ich prawdziwe oblicze? Co stało na przeszkodzie, by już przed wielu laty odmówić udziału w propagandowych spektaklach, wzywać do bojkotu tych ośrodków, budować własny, nieskażony propagandą przekaz?
      Gdyby takie działania podjęto już w roku 2008 (a były ku temu wszelkie przesłanki), dzisiejsza pozycja ośrodków propagandy byłaby równa oddziaływaniu "Trybuny Ludu" czy "Żołnierza Wolności". Jeśli przez tyle lat uwiarygadniano te ośrodki (i czyni się to nadal), jak można biadolić nad ich skutecznością?

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  18. Myślę ze BK jest do odstrzału, ktoś postawił na nim krzyżyk. Nie ma zgłoszeń o fałszerstwach w pierwszej turze. Bo ich zwyczajnie nie było. BK swoja role wypełnił prawie do końca. Co się z nim stanie po wyborach prezydenckich, trudno powiedzieć. P.Dudzie przygotowano role L.Kaczyński bis, samotny prezydent bez większych możliwości sprawowania władzy.
    Ważne są wybory parlamentarne PIS nie może wygrać tak by samodzielnie rządzić! Z stad rożne Gowiny Kukizy czy wyciągnięty z zaplecza Balcerowicz. Proszę pamiętać środowisko WSI po 10.04 się bardzo umocniło. Ich ludzie są wszędzie, przez media, bankowość, rożnej maści urzędy, sady itd itp. Niewygodni ludzie nie żyją, zginęli w Smoleńsku. Albo popełnili "samobójstwo" (Petelicki, Lepper..). Dukaczewski bryluje w mediach a figurant Komorowski może odejść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Tomaszu, proszę wybaczyć, ale wydaje mi się, że w Pańskim wpisie jest jakaś sprzeczność. Z jednej strony pisze Pan o sile WSI a z drugiej strony, że Komorowski jest do ,,odstrzału''. Tutaj nie chodzi o osobę Komorowskiego, a o stanowisko jakie piastuje, o wpływy, jakie WSI może mieć dzięki objęciu takiej pozycji. Nie po to zostało ono ostatnio wzmocnione, aby teraz je przekazać opozycji.
      Tak myślę. Pozdrawiam serdecznie:))

      Usuń
    2. Ale ja się nie gniewam.
      Środowisko WSI swoje wpływy odzyskało. Dalsze popieranie BK przyniesie więcej szkód niż pożytku. Dlatego nastąpi nowe rozdanie. Właściwie już się zaczęło. Czy coś się zmieni jeśli prezydentem zostanie P.Duda? Może retoryka? ale rewolucji bym się raczej nie spodziewał. Powtórka z rozrywki, macie waszego Prezydenta i co nam zrobicie? Media będą nonstop gnoić P. Dudę tak jak robiły to z L.Kaczyńskim.
      BK jako taki wentyl bezpieczeństwa- spuścimy trochę ciśnienia jakie jest w narodzie. BK i PO za bardzo się skompromitowały, czas na przetasowanie. Nihil novi przerabialiśmy to już wielokrotnie w 1956 Gomułka, 1970 Gierek, 1980 Bolek (Solidarność wymknęła się spod kontroli, stad stan wojenny) Magdalenka,Okrągły Stół itd...
      Gdy pielimy chwasty to dobry ogrodnik wyrywa je z korzeniami, bez wyrwania korzeni tego układu. Trudno o jakiekolwiek poważne zmiany. Ilu jeszcze Marcinkiewiczów i Kamińskich jest ciągle w PIS?
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Może ma Pan rację, Panie Tomaszu. Roszady zawsze były. Ale nie sądzę, aby mogli sobie pozwolić na taki krok. To byłby motyl z bardzo dużymi skrzydłami:)) Nigdy sytuacja nie jest taka sama. Dlatego myślę, że i Pan Andrzej Duda na stanowisku Prezydenta wniósłby wartość, która spowodować by mogła zbyt duże zaburzenie układu. Duda ma empatię, czego nie mają ludzie pokroju Marcinkiewicza. To jest zupełnie inna sytuacja. Jest jakaś więź ,,braterstwa'' z Dudą, który w Smoleńsku stracił bliskie osoby, przyjaciół. Choć chciałabym bardzo, aby stało się tak, jak Pan mówi. Aby ich strategia polegała na ,,odstrzeleniu'' BK. Na to chyba wciąż liczę :))

      Usuń
  19. Ważna wiadomość dot. korzystania z systemu informatycznego w czasie wyborów:
    https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=eib3wXblIkY

    pozdrawiam Gospodarza i PT Dyskutantów

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozsądny głos w zamieszaniu:

    "Skądinąd kompletnie nie rozumiem polityki sztabu Andrzeja Dudy, który zgodził się na starcie w totalnie nieprzyjaznej stacji i to w czwartek, kiedy jeszcze następnego dnia będzie można ją komentować. Jak można ryzykować występ kandydata przed dziennikarzami, którzy w ostatnim rozdaniu przeciwko kandydatowi PiS-u pokazali co potrafią, nie czyniąc tego samego Bronisławowi Komorowskiemu. Czy myślicie, że Monika Olejnik i Justyna Pochanke to jakieś „resortowe idiotki”? To niebezpieczne profesjonalistki, które, jak mało kto w Polsce znają swój telewizyjnych fach.

    [...] Sądzę, że debata w TVN jest jednym, ale bardzo poważnym elementem strategii sztabu PBK i Platformy. Wsparta polityką sondażową i jakimś „fajerwerkiem” (odpowiednim „hakiem”) przyniesie efekt.

    Nie gra się na polu przeciwnika i nie tańczy w takt jego muzyki, tym bardziej, że nikt do tego nie zmusza. A skutki… mogą być opłakane."

    http://wpolityce.pl/polityka/244608-debata-w-tvn-wsparta-sondazami-to-wunderwaffe-pbk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @vcr
      Zgadzam się z cytowanymi przez Pana słowami Andrzeja Potockiego z tekstu zamieszczonego na portalu wpolityce.pl.
      Pójście Dudy do TVNu to pod każdym względem szkodliwy pomysł. Słusznie autor przypomina debatę Kaczyńskiego z Komorowskim z przed pięciu lat u Lisa, która zaszkodziła Kaczyńskiemu (pamiętamy reżyserowane buczenie widowni na Kaczyńskiego?). Zaszkodziła nie na tyle, żeby przegrać (jestem przekonany, że musieli fałszować wyniki), ale na tyle, żeby stworzyć podstawę do uzasadnienia przegranej przez tzw. "niezależnych ekspertów". Bo o to im w końcu chodzi. Muszą racjonalnie uzasadnić wynik wyborczego rezultatu (fałszerstwa). Komuna też potrzebowała legitymizacji każdego swojego posunięcia. Potrafili wyjaśnić 90 % frekwencji i 95 % sukces wyborczy. Tak, tak!
      W czasie debaty w w TVN medialne hieny postarają się unieważnić wynik pierwszej debaty w TVP, potem rozbiją w puch przewagi Dudy i przede wszystkim stworzą pole do manipulacji i walki z Dudą na wszelkich frontach w ostatnim, piątkowym dniu kampanii. Nie ma znaczenia, co powie Duda. To będzie w TVN24 - obejrzy to z milion ludzi, ale przekaz, który tam wykreują, będą następnie wbijać ludziom do głów we wszelki możliwy sposób, gdzie tylko się da w ostatnich godzinach kampanii. Są gotowi na wszystko.
      Przecież Andrzej Duda nie może stać się kolejnym dysponentem Aneksu ds.WSI. Przecież nie może rozmawiać z Angelą o wątkach z książki Rotha... itd.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. kazef

      Nie na temat, ale fajny tekst M.Pawlickiego pt.
      „Odpedzialność” Kopacz i PO-SLD: blokada sejmowej debaty o toksycznych kredytach i donos na Polaków do Luksemburga

      "Nie wiem czy premier Kopacz ma świadomość, że jej „odpedzialny” rząd przez 8 lat zadłużył Polaków na setki miliardów, bijąc rekordy autoszabru, nie wiem też co rozumie premier Kopacz przez „odpedzialność”, mam nadzieję, że nie chodzi o dyskryminację mniejszości seksualnych. "

      :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. http://wpolityce.pl/polityka/244637-odpedzialnosc-kopacz-i-po-sld-blokada-sejmowej-debaty-o-toksycznych-kredytach-i-donos-na-polakow-do-luksemburga

      Usuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. George Smith,

      Owszem, na niezaleznej.pl przeczytamy o wycofywaniu książki Sumlińskiego ze sprzedaży, ale próżno tam szukać publikacji na temat zawartości tej książki.
      Na przykładzie książki Sumlińskiego, która cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród elektoratu opozycji, doskonale widać, jak swoją rolę informacyjną pojmują żurnaliści z "wolnych mediów". Jest tu widoczna ogromna rozbieżność, między obszarem zainteresowań elektoratu PiS, a tym, co w ramach realizacji "linii partyjnej" serwują nam owe media.
      Film oczywiście znam i bardzo się cieszę, że grupie młodych ludzi udało się zrobić tak rzetelny materiał o lokatorze Belwederu.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  23. Dzień dobry.

    Byłem mężem zaufania z ramienia poparcia Andrzeja Dudy.
    W mojej komisji padły nast. wyniki:
    -B.Komorowski 44,7%
    -A.Duda 25,4%
    -P.Kukiz 18,08%, Pozostali kandydaci otrzymali 11,82% poparcia.Kilkanaście na ok 1200 głosujących głosów nieważnych a ponadto nie było żadnych fałszerstw.
    Oczywiście mój okręg nie jest żadnym odzwierciedleniem nastrojów politycznych, bo to jedynie niewielka cząstka całości.
    Jest to tzw sypialnia Wrocławia gdzie elektorat "peło" dominuje.

    Ubolewam jednak nad faktem, że do dnia dzisiejszego,pomimo moich pytań w kierunku wolontariuszy RKW oraz działaczy PiS (tych niższego szczebla) rzetelne wyniki I tury nie są nam znane.Co więcej mało kto wydaje się zabiega o to, by były nam przedstawione.
    Słyszę natomiast głosy,że "teraz to zajmijmy się II turą i to jest najważniejsze".

    Na pytania zadawane znajomym osobom, które wiem że mają serca bliżej "prawej strony":
    -czy uważasz wynik wyborczy I tury za prawdziwy?- odpowiadają że "tak"
    -czy myślisz że sfałszowano wybory?-"raczej nie"

    Dziwna to sytuacja, kiedy w zasadzie wszyscy (lub prawie wszyscy) potępiamy reżim który nami rządzi a jednocześnie darzymy zaufaniem instytucje które w domyśle mają przymiot "niezależne" a które to instytucje są kreowane i wspierane przez ów reżim.

    Niestety scenariusz zarysowany przez pana Aleksandra wydaje się być najbardziej prawdopodobny w obecnej sytuacji i przez zaistniałe fakty.
    Jednak wszystkim nam życzę przełomu w perspektywie 24 maja i obyśmy wykrzesali w sobie jeszcze odrobinę sił i zaangażowania w zwycięstwo kandydata Andrzeja Dudy.
    W miarę możliwości rozmawiajmy,przekonujmy i pilnujmy.To jeszcze kilka dni.

    PS.
    Sam oczywiście nie daję wiary w wyniki podane przez tzw"leśne dziadki" ale dam sobie samemu jeszcze troszeczkę czasu na pełną ocenę z działań "siły" w której pokładam duże nadzieje choć ta ocena prawdopodobnie jest już znana.Jeszcze raz zaufam swojemu sercu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Artur,

      Brak publikacji danych zgromadzonych przez RKW i partyjne Centralne Biuro Kontroli Wyborów, uważam za kardynalny błąd opozycji. O ogromnych konsekwencjach.
      Po raz kolejny, pomimo szumnych zapowiedzi i mimo ciężkiej pracy tysięcy wolontariuszy, wyborcy zostali zdani na informacje pochodzące od instytucji reżimowych.
      Wprawdzie wspomina się o różnych "nieprawidłowościach i incydentach" podczas I tury, to uważam, że takie wzmianki budują jeszcze gorszą sytuację. Nie wiemy bowiem - od jakiej ilości owych "incydentów" można mówić o fałszowaniu wyborów? Czy 100 przypadków złamania prawa wyborczego to dość, by wykluczyć rzetelny wynik I tury? A może musi być ich 150? Na te pytania opozycja nie odpowie.
      Obawiam się, że po 24 maja będziemy musieli szukać odpowiedzi na ważniejsze pytanie - jak w obecnej sytuacji, gdy PiS zdał się na oficjalne wyniki PKW i zaniechał publikacji własnych danych, można sensownie zareagować na fałszerstwa podczas II tury?

      Pozdrawiam

      Usuń
  24. Do Cudu nad Wisłą może wcale nie dojść. Coraz więcej Bronisławów wisi w miejscach, w których wcześniej nie wisieli, szczególnie w centrach miast(rynek) w dodatku z hasłem mniej więcej, że to człowiek który przywrócił nam naszą wolność, prosi i dziekuje za mój głos.. Przejezdzając dzisiaj kilka kilkunastotysiecznych miasteczek było dużo Bronka, którego wczesniej nie było, a Duda tylko w niektórych bramach prywatnych.. dlatego dziwię się radnym z PiS czy innym kandydatom, bo prawie w kazdej wiekszej miejscowosci ktoś z nich został wybrany, plakaty są wiec dlaczego tak trudno przejsc się i rozwiesic kilka, przecież to nie jest karalne. Tak to niczego nie zbierzemy skoro nie zasialiśmy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Maras kiełek

    Myślę, że to nie ilość rozwieszonych plakatów będzie składową wyniku wyborczego.

    Rozmawiałem z ludżmi z "Korpusu Ochrony Wyborów"
    oraz z RKW i póki co okazuje się że oni też byli zobligowani tylko do zebrania i przekazania wyżej informacji nt wyniku wyborczego poszczególnych kandydatów.Wyniki podobno zebrały centrale w Warszawie i tylko z sobie wiadomych przyczyn nie informują opinii publicznej o wynikach swoich prac.
    Obiecane miałem że będą się orientować co do sytuacji, ponieważ jest coraz to więcej głosów niepokoju związanych z brakiem upublicznienia ostatecznych wyników I tury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że Ci ludzie z Korpusu robią dobrą i pożyteczną robotę. Chwała im i Panu za to poświęcenie, takich ludzi potrzeba w tym kraju, ale mówię tu o sytuacji, gdzie np w Gorlicach 29 tys. mieszkanców Bronek wisi wszędzie gdzie może łącznie z balkonem na kamienicy w centralnym placu rynku, czy nie można tam było gdzieś na innym balkonie wywiesić Dudy dla równowagi? Są tam chyba wybrani Radni PiS w radzie miasta. Sam rozwiesilem kilka plakatów, w 2005 i teraz też wiec wiem że to nie trudne zajecie jak się chce. Plakatów jest pod dostatkiem w biurach poselskich, ale ktoś mógłby się tym zająć i zarządzać. Partia powinna być kierowana i zarządzana jak dobra firma, a nie każdy sobie rzepkę skrobie. Pozdrawiam Pana Artura.

      Usuń
  26. Robi się co raz ciekawiej. Kolejne materiały na zatopienie PO, Trotyl w jutrzejszym DR poruszy kwestię rzekomej ustawki przy paleniu "ochroniarskiej budki" ambasady FR (2013), na zlecenie szefa MSW. To drugi frontalny atak w ciągu tygodnia, zaraz po nagłej aktywności zakulisowego kreatora lokalnej polityki, Olechowskiego:
    https://youtu.be/wbNs5HGJGfo?t=8s

    Mimochodem przypominam - dziś 20:10 debata A.D. - B.K.

    Pozdrawiam serdecznie Autora i Czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paweł Patrycjusz,

      Bardzo trafnie wskazał Pan, że może istnieć związek między występami Olechowskiego, a tego rodzaju rewelacjami.
      W III RP, w okresie wyborczym (choć nie tylko) często dochodzi do zakulisowych potyczek wojskówki z cywilnymi. Jeszcze jest o co walczyć.
      Najciekawszą rzeczą z obszaru tzw. afery podsłuchowej, byłyby oczywiście informacje na temat BK. Aż dziwne, że nie znalazł się żurnalista, który spróbowałby odpowiedzieć na pytanie - dlaczego żadne z tych taśm nie dotykają nawet lokatora Belwederu?

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  27. Przykro to stwierdzić , ale debata wygrana – moim zdaniem - zdecydowanie przez Komorowskiego. Gdybym nie był czytelnikiem tego bloga i wahał się z wyborem, wątpię żebym wybrał głosownie na Dudę. Takie jest ogólne wrażenie po tym spotkaniu. Wartości merytoryczne pomijam , bo ilu wyborców pamięta fakty polityczne z ostatnich 10 lat. Komorowski był zadziwiająco dobry, aktywny , Duda – zbyt grzeczny i jakby czymś wystraszony. Najważniejsze deklaracje Dudy – opodatkowanie hipermarketów, banków- rzucane na końcu, nieefektywne. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeśli można, kilka słów na gorąco.

    Totalny zawód odnośnie postawy p. Dudy w debacie. Strach, łamiący się głos, ekstremalny (by nie powiedzieć senny) spokój w wyrażaniu poglądów. Dziwi mnie brak możliwości riposty na odpowiedź kandydata w IV rundzie. W ogóle pytania Dudy, patrząc na potencjał życiorysu Komorowskiego, bardzo słabe.

    Tak, jak przez tydzień jeszcze łudziłem się, że "zwyciężymy", tak teraz te nadzieje zostały już całkowicie rozwiane. Ja rozumiem, że człowiek rozumny nie uwierzy w propagandowe ataki Komorowskiego, natomiast lwia część jest z pewnością pod wrażeniem jego występu.

    Myślę, że występ urzędującego prezydenta można określić w kilku słowach - propaganda sukcesu i straszenie PiS-em. Być może wiele osób już się na to nie nabierze, nadziei sobie jednak już nie robię. Po tej debacie z pewnością nikt się nie zdziwi, gdy za tydzień ogłoszą zwycięstwo Komorowskiego 52-48. O przekrętach nikt się nawet nie zająknie.

    Mimo świadomości, że wybory tak czy owak zostaną sfałszowane - ciężko się pogodzić, że mamy tak słabego kandydata. Prof. Andrzej Nowak merytorycznie "zjadłby" Komorowskiego, nie pozwoliłby sobie na tak bezpardonowe, prostackie ataki...

    Pozdrawiam szanownego Gospodarza i Czytelników

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rob Roy / Piotr B.,

      Podzielam opinie Panów na temat owej debaty, ale proponowałbym nie przykładać do niej takiej wagi. Ludzie, którzy zachłystują się podobnymi wydarzeniami, przykładają do realiów III RP miarę właściwą dla dojrzałych społeczeństw i autentycznej demokracji. Jednym z jej atrybutów jest zdolność obywateli do samodzielnej oceny poszczególnych kwestii społecznych i politycznych oraz posiadanie stabilnych i racjonalnych poglądów na rzeczywistość.
      Myślę, że są to atrybuty nieznane Polakom, a ich oceny i poglądy są w ogromnej mierze kształtowane przez ośrodki propagandy. To, co usłyszą w TVP czy TVN jest podstawowym wyznacznikiem.
      Dlatego o końcowych efekcie owej debaty nie zdecydują zachowania i wypowiedzi Andrzeja Dudy, lecz to, co na ten temat powiedzą w ośrodkach propagandy. Teraz zaczyna się najważniejsza część tej inscenizacji i rzesze propagandystów będą usilnie pracowały nad tłumaczeniem "z polskiego na nasze".
      Warto pamiętać o przebiegu podobnego pojedynku z roku 2010 i debacie Kaczyński - Komorowski. Wprawdzie prezes PiS był wówczas wyśmienicie przygotowany i wielokrotnie zmiażdżył marszałka Sejmu, to oficjalny przekaz (sączony przez kilka kolejnych dni) mówił wyraźnie o wygranej Komorowskiego.

      Pozdrawiam Panów

      Usuń
  29. Panie Piotrze.
    Myślę, ze problem jest w tym, ze z kłamstwem i ,,niegrzecznym zachowaniem'' nikt dobrze wychowany nie umie sobie poradzić. Myślę, że i Panu Profesorowi Andrzejowi Nowakowi byłoby trudno. Dlatego zawsze będę sądzić, ze takie debaty są mechanizmem, które daje narzędzie tyolko jednej stronie. Choć nie wydaje mi się, aby Pan Andrzej Duda wyszedł w tym obrazie aż tak źle. Wydaje mi się, ze Polacy mają już dość straszenia PiSem. Dobrze, że Andrzej Duda miał ostatni głos. Pytania do Komorowskiego były zupełnie nietrafione. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beata Kuna,

      Chodzi tu raczej o błędną koncepcję sztabu Andrzeja Dudy. "Niegrzeczne" zachowanie BK było jak najbardziej racjonalne i łatwe do przewidzenia. Zamiast nad tym biadolić, należało to wykorzystać.
      Obraz tej debaty byłby całkowicie inny, gdyby pan Duda dążył (co było niezmiernie łatwe) do sprowokowania Komorowskiego. Wystarczyłyby dwie, trzy kwestie z obszaru pytań "kontrowersyjnych", by miliony Polaków zobaczyły prawdziwą twarz "zgody budującej". Byłoby to podwójnie korzystne. Wyborcy usłyszeliby rzeczy, o których milczą ośrodki propagandy oraz ujrzeliby belwederskiego "męża stanu" w roli rozwścieczonego prymitywa.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  30. Dobry wieczór. Niezła była ta kompromitacja publiczna kandydata PBK; zapewne propagandyści i serwerownie(znajomi królika z MAW/KGEiT) się rozgrzeją do czerwoności. Co do antygórniczej POlityki taki obrazek/świadectwo świadka z Ostropy k.Gliwic (nie znajdzie się w necie): rządzący z partii kandydata PBK wybudowali ogromnym nakładem sił i środków szyb,infrastrukturę kopalnianą i nawet opuścili na dół dwa nowe kombajny; przy transporcie komina o b.dużych gabarytach nawet ludziom płoty rozbierali. Potem przyszedł rozkaz z rządzącej wierchuszki partyjnej kandydata PBK i :a)wieżę szybową zwalono tak,że ludziom w wyniku wstrząsu dachówki spadały,nie odzyskano niczego z nowych urządzeń dołowych,a infrastrukturę przewodu szybowego zasypano (nie do odzyskania).Pozostawiono tylko komin,gdzie oprócz infrastruktury sieci komórkowej zainstalowano różne dziwne instrumenty "siłówki";likwidatorem była firma Muller Die Lile Logistic Sp. z o.o.(przynajmniej taka informacja figurowała na tablicy "inwestorskiej" w 2014r. To taki mały wycinek "progórniczej" POlityki środowiska kandydata PBK merdającego wyborczo do Górnego Śląska .Oprócz innych oczywistych kłamstw PBK,z których jedno zastanowiło mnie szczególnie,gdyż dotyczyło kursu kreowania "nowego" wroga ze zwolenników radykalnych zmian.Pomimo dużych wątpliwości oceniam debatę jednak na korzyść pana A.Dudy. I jeszcze tylko dwa linki: http://www.gliwice.fotopolska.eu/Kopalnia_-_Gliwice_-_Szyb_Ostropa_Gliwice (dotyczący opisanej mi przez świadka sytuacji) oraz http://www.it.wnp.pl/wat-buduje-serwerownie,250366_1_0_0.html (dotyczący wojskówki i ich rosnącej ekspansji wpływów). PS: Oceniając stopień arogancji kandydata PO Komorowskiego w czasie debaty radziłbym jednak unikanie propagandowej euforii oraz ostrożność wobec spodziewanego "przedwyborczego wzmożenia prowokacyjnego" ze strony "usłużnych". Pozdrowienia dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wsojtek,

      Problem polega na tym, że "arogancja" Komorowskiego bywa interpretowana przez opozycję i "wolne media" jako objaw lęku i frustracji. Tak jest wygodnie,bo można utwierdzać się w hurraoptymizmie.
      Biorąc pod uwagę reakcje BK z okresu po 10 kwietnia 2010 (to bardzo ważny wyznacznik) oraz jego konstrukcje mentalną (tchórzostwo) i rzeczywisty stosunek do opozycji, takie wyjaśnienia brzmią nonsensowne.
      Osoby, takie jak lokator Belwederu okazują arogancję tylko wówczas gdy mogą czuć się bezkarnie i mają mocną gwarancję odnośnie swojej przyszłości.

      Pozdrawiam

      Usuń
  31. Oczywiście miało być::"rządzący z partii kandydata PBK wybudowali" - w cudzysłowiu; bo to zwykli ludzie budowali,a komorra zmarnotrawiła.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ludzie, społeczenstwo ma tak ugruntowany przekaz, że nikt nikogo na swoją stronę nie przeciągnie. Jedna rodzina; człowiek z Warszawy dzwoni do czlowieka z podkarpacia i tlumaczy mu, minn. że Komorowski to człowiek szlachetnie urodzony itd. że Kaczynski nic nie zrobil jak byl prezydentem Warszawy i tak od kilku lat.. Druga sprawa, ludzie którzy mają dobrze też nie glosują za żadnymi zmianami. Ta debata nie zbiła żadnego szklanego sufitu.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. George Smith,

      Wszystkie, przegrane kampanie wyborcze opozycji prowadzone są według tego samego scenariusza: jesteśmy merytoryczni (mówimy o służbie zdrowia, finansach, sprawach społecznych), nie poruszamy tematów "kontrowersyjnych" (dziś Smoleńsk i związki z WSI), nie drażnimy ośrodków propagandy, szukamy dojścia do mitycznego "elektoratu centrowego".
      Przez osiem lat, nikomu z opozycyjnych "strategów" nie przyszło do głowy, że są to reguły doszczętnie skompromitowane i nieskuteczne - prowadzące zawsze do wyborczej porażki. Zadziwia jedynie, że w takie brednie nadal wierzą zwolennicy opozycji.
      Jest jeszcze jeden aspekt obecnej kampanii. Przyznam, że potrafię zrozumieć, skąd u mędrców z PiS-u bierze się przeświadczenie, jakoby Polacy doceniali siłę rzeczowej argumentacji, mieli wiedzę o faktach i o polityce, rozumieli znaczenie różnych kwestii społecznych, potrafili samodzielnie zweryfikować wiarygodność przekazu lub byli zainteresowani niuansami partyjnych programów.
      Gdyby było to prawdą - jak wytłumaczyć prezydenturę Kwaśniewskiego i Komorowskiego i jak wyjaśnić dwukrotną wygraną PO-PSL? Te fakty nie tylko przeczą demagogicznej tezie o "mądrości" naszego społeczeństwa (politycy i żurnaliści muszą ją podtrzymywać) ale wskazują, że o wyborze decydują zupełnie inne kryteria.
      Ci, którzy wygrywali wybory wiedzą, że muszą grać na emocjach, odwoływać się do ludzkiej ciekawości, do zawiści, lęku czy gniewu. Wiedzą też, że od wizerunku "wiarygodnego polityka", Polacy wolą wizję "swojaka" - czasem nieco aroganckiego typa, osobnika "lubiącego wypić", potrafiącego skłamać, popełnić językową gafę. Biorąc pod przebieg wcześniejszych wyborów, można śmiało powiedzieć, że nie są to wady dyskwalifikujące polityków III RP. Wie o tym Komorowski i jego sztab, dlatego obecną postawę lokatora Belwederu oceniam jako w pełni racjonalną.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Dodam jeszcze od siebie kilka słów.

      Przyznam, że z tyłu głowy ciągle mam ten nawyk tłumaczenia opozycji z takich, czy innych działań. Na gorąco mocno skrytykowałem p. Dudę za jego zbyt grzeczną postawę, później jednak zacząłem myśleć w stylu "Polacy sami będą sobie winni, cóż Duda może zrobić, będąc tak atakowanym, Komorowski merytorycznie nic nie pokazał", zapominając niejako o przekazie Autora tego bloga. Ale trzeba sobie to uświadomić raz, a dobrze: NIC nie wytłumaczy PiS-u z przegranej w tych wyborach. Nie szukajmy usprawiedliwień, bo czas na to już dawno minął. Wybaczą Państwo ten brutalny język, ale - szlag człowieka trafia, gdy uświadomi sobie, że jeszcze te i następne wybory, i co dalej? To będzie już 10 lat prezydentury Komorowskiego i 12 dłuuuuuuuugich lat rządów PO-PSL.

      Przychylam się do sugestii p. George'a Smitha: "Ktoś tu marnuje potencjał i to chyba nie jest przypadek". Na tym blogu pisałem swego czasu, że coś ewidentnie blokuje główną partię opozycyjną przed obaleniem systemu - i p. Ścios przyznał rację, przypominając jednak, jak bezpardonowo atakowani byli bracia Kaczyńscy po przejęciu władzy, aż do dzisiaj.

      To swoją drogą - fakty są jednak bezlitosne. Główna partia opozycyjna traktuje III RP jako państwo demokratyczne, wybory uważa za uczciwe, władzę chce przejąć za pomocą kartki wyborczej. PiS NIE CHCE obalić tego systemu. Tak, jak mamy zgodność w ocenie III RP, tak powinniśmy sobie to bez ogródek powiedzieć - główna partia opozycyjna JEST WYTWOREM III RP, przez nią z założenia akceptowanym. Bracia Kaczyńscy uczestniczyli w Okrągłym Stole (nie twierdzę, że są współtwórcami spisku), i chociaż w wielu kwestiach nie zgadzają się ze swoimi przeciwnikami - w tej fundamentalnej (najważniejszej) kwestii się z nimi zgadzają. Jeśli tak doświadczony polityk, jak Jarosław Kaczyński, nie chce go obalić, czy trzeba nam innych argumentów? Fakty są takie - kraj został rozsprzedany, zdemoralizowany, Polacy wypędzeni za granicę, umierający w kolejkach do lekarza, wkrótce minie dekada (szmat czasu!)... Wczorajsze pytania p. Dudy były, jak napisał Autor na TT, na poziomie TVN - czy to jest przypadek?

      Nas, ludzi wierzących i skromnych, łatwo "kupić" deklarowanym patriotyzmem i pobożnością. Osoba deklarująca przywiązanie do wiary katolickiej i prawdy historycznej ma w naszych oczach plusa "na dzień dobry". Nie może to jednak przesłaniach suchych faktów, a często tak się jednak dzieje.

      "Ktoś tu marnuje potencjał i to chyba nie jest przypadek". Tak, twierdzę, że to nie jest przypadek.

      Pozdrawiam serdecznie p. Ściosa i wszystkich uczestników dyskusji

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  34. Moje podsumowanie debaty z 17 maja 2015r.

    Andrzej Duda wypadł fatalnie.
    Byłoby lepiej dla niego nie brać udziału w debacie, niż wziąć i wypaść tak jak wypadł oraz stracić punkty przewagi nad Komorowskim.

    Taka debata miała by sens, gdyby wybory były na poziomie kandydatów w Stanach Zjednoczonych oraz kandydaci byli intelektualnie porównywalni. Tam też ważne są sprawy ubioru, wyglądu, gestykulacji, ale też sprawy kraju.
    W Polsce po raz któryś w szranki do fotela prezydenta staja dwie rożne postacie. Jedna na wskroś fałszywa, a druga do bólu uczciwa.

    Tak jak w przypadku Tuska z Kaczyńskim, czy Komorowskiego z Kaczyńskim, wygrał ten bardziej wygadany, bardziej sprytny, a nie ten co "miał rację". Wygrał , bo swoim sposobem bycia, odnoszenia się do kontr-kandydata, zmobilizował i scementował swój obóz oraz przyciągnął tych niezdecydowanych, którzy później zagłosowali na "pewniejszego" , wygrywając wybory.

    Szczególnie ta ostatnia debata była dużą porażką, bo jak zrozumieć Pana Dudę, prawnika , kandydata opozycji, który znając "dorobek" Komorowskiego oraz PO, z której się wywodzi, nie był w stanie artykułować wprost błędów, korupcji, morderstw na zlecenie, fatalnego stanu gospodarki, finansów czy polityki zagranicznej ?

    Jeśli prawnik, a prawnik to osoba wygadana, bo innej sobie nie wyobrażam, może być zagadany przez ewidentnego kłamcę i człowieka z fatalną przeszłością, czyli przestępce, to jaka jest jakość Pana Dudy ?

    On nie powinien być nawet prawnikiem, jeśli jego potencjalni klienci są bardziej wygadani od niego ! Sorry , ale taki to jest zawód.

    Z drugiej strony, Duda, jako prawnik, zachował się jak amator gdy Komorowski zadawał pytania i sam na nie odpowiadał, atakując Dudę, a Duda tego nie widział i nie reagował.
    Trzeba zrozumieć , że przestępca , nie ma wyjścia i musi atakować, a Bronek robił to doskonale. Dlatego, że nie miał wyjścia , to całą energię poświęcił na atakowanie PiSu, którego nie ma u władzy od 8 lat, oraz Dudy, żeby to on się tłumaczył.
    Bronka nauczyli przerywać wypowiedzi Dudy, chodzić z kartką , i pogardliwie, często nazywać posłem, które to słowo ma obecnie złe konotacje.
    Bronek był przygotowany !

    Duda poddańczo zwracał się co parę sekund -" panie prezydencie" , co w kierunku do osoby z przestępczą historią życia, tylko go uwiarygadniało jako prezydenta, a który w istocie nim nie jest, bo rządzi w jego imieniu WSI. On tylko pilnuje żyrandola i podpisuje. Nawet nie wie co podpisuje, ale podpisuje.

    Nie wiem czy jest sens dla Pana Dudy brać udział w następnej debacie, bo cały dorobek ( podobnie jak Kaczyński) starci w debatach.

    Jeśli takie media jak Newsweek , Onet, itp., chwalą Dudę i dają mu wygraną w sondażach po tej debacie, to jest jasny sygnał , że Duda tę debatę przegrał !!!
    To sygnał do swoich aby się mobilizować, bo jest dobrze.

    Ja wyznaję zasadę, że na bandytę musi być bandyta. Duda to grzeczny chłopak wśród bezwzględnej mafii.
    I jeszcze jedno. Z szumowinami się nie spotyka. Nawet na debatach.

    Stanley Panama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się tym, co Pan napisał. Tak tylko dla pozostawienia śladu odnotuję jeszcze:

      - Dudzie, który zaczął w pewnym momencie też wtrącać się lokatorowi w trakcie wypowiedzi, prowadzący zwracali uwagę natychmiast i stanowczo. Lokator przerywał wielokrotnie, od pewnego momentu nie niepokojony. Zabrakło reprymendy ze strony Dudy i zwrócenia uwagi na prostackie zachowanie lokatora.

      - prawdopodobnie lokator miał głośniej mikrofon, pierwszy raz, gdy Duda przerwał lokatorowi, jego słów w ogóle nie było słychać - tak jakby miał wyłączony mikrofon na czas przemowy lokatora; potem już miał włączony, ale moim zdaniem ciszej niż lokator

      - mniej więcej od połowy debaty nastąpiła dysproporcja, która znacząco zaburzyła odbiór i stanowiła jaskrawe nadużycie wspierające lokatora. Mianowicie Dudę pokazywano prawie cały czas w większym oddaleniu, z widocznym blatem stolika. Lokator był cały czas z bliska, wypełniał ekran, wchodził w bardziej intymną interakcję z widzem; Duda wydawał się przez to mniejszy, lokator większy - mimo że i tak jest większy - ale celowo to podkreślono. Słowem: chamska manipulacja, gdzie był sztab Dudy, że na to pozwolił?

      - lokator starał się ustawić relację z Dudą jako relację typu mentor-uczniak, osoba doświadczona-aspirant. Grzegorz Braun, który podczas debaty 10 kandydatów przed 1 turą mówił, że jest ona niczym teleturniej "Jeden z dziesięciu" mógł być zaskoczony. Oto lokator w debacie z Dudą poprzez ton wypowiedzi, sposób zadawania pytań i sortowanie dobranych odpowiednio rozmiarem kartek w ręku starał się wcielić w rolę... Tadeusza Sznuka: czyli w rolę wszystkowiedzącego, doświadczonego prowadzącego teleturniej, odpytującego jednego z kandydatów; mającego władzę nad odpytywanym; lubianego od lat przez widzów. Trzeba podkreślić, że lokator zagrał tę rolę bardzo nieudolnie, chociaż dostrzegalnie.

      Usuń
    2. Dokładnie tak.
      Zgadzam się z Panem.
      Duda przegrał pierwszą debatę i na pewno przegra drugą.
      Roztrwonił zdobyte punkty.
      Powinien pójść na debatę z Kukizem, bo to ma sens dla obu panów i ich środowisk.
      Totalna głupotą jest uczestniczenie w farsie w TVN w II debacie.
      Sondażownie podkręcają Dudę że wygrał w pierwszej debacie, bo wiedzą że przegrał. On jest albo naiwny albo głupi.

      Usuń
  35. Witam,

    jestem bardziej czytelnikiem aniżeli komentatorem tego bloga, ale zabiorę "głos", jesli można...

    Jesli wziąć pod uwagę przedmówce, to jak by sie sprawy miały po debacie, gdyby Pan Duda wyciągnął uwikłania Komorowskiego na podstawie..... czego? Książki Pana Sumlinskiego? Jest to wystarczający dowód na stawianie publicznych zarzutów i to w sytuacji debaty prezydenckiej? I społeczeństwo by się przeraziło? Myśle, ze media "zadeptały" by Pana Dudę przez te kilka ostatnich dni przed wyborami. Kto miał książkę przeczytać, to juz to zrobił, nie ma nic nowego, o czym by autor tego bloga juz nie poruszał w swoich tekstach, jednak przy rozumieniu powagi sprawy uważam ze dobrze sie dzieje, ze Pan Duda do tej pory nie wynurzał sie z rewelacjami na temat Komorowskiego, ALE...
    W debacie w TVN powinien od tego zacząć, rownież wspomnieć nazwę tego bloga przed milionami, Komorowski z ekipa nie bedą mieli czasu na prostowanie czegokolwiek bo cisza wyborcza, a społeczeństwo sparaliżowane cisza wyborcza bedą mieli czas przyjrzeć sie bliżej osobie Komorowskiego. Ja bym tak postąpił. Pozatym wczoraj byłem zły na Dudę, ze nie ripostuje odpowiednio, ale dzisiaj dotarło do mnie ze jestem zły tylko za brak pyskówki - i bardzo dobrze, ze sie w nią nie wdał. Nie ma sie do czego przyczepić. Trafił do pokolenia czterdziestolatków bo to pokolenie właśnie chce zacząć sie rozwijać, Komorowski zaprezentował sie jako cynik i kłamca, o czym Duda powiedział mu w twarz. Andrzej w moim postrzeganiu wygrał ta debatę, a refleksja nad nią jutro lepiej to wykaże, gdy emocje opadną.
    Pozostaje tylko czekać do następnej i zobaczyć czy Duda ma na tyle odwagi, aby oderwać sie od wytycznych parti i walnąc w Komowskiego jak w bęben. Na samym wejściu. I moze uczyć sie przysięgi prezydenckiej. Jesli nie postawi na siebie teraz, drugiej szansy juz nie będzie. Teraz albo koniec z marzeniami o prezydenturze. Taka ja to widzę.

    Pozdrawiam czytelników,

    Andrey

    OdpowiedzUsuń
  36. Bezdekretowcy :)

    Zgadzam się z Autorem w tym, że w realiach III RP znaczenie ma nie tyle debata, co pranie mózgów wokół niej i po niej. Gdyby taka debata - agresywnego i ograniczonego umysłowo politykiera z człowiekiem uczciwym i przygotowanym merytorycznie - odbyła się np. w USA, ten pierwszy mógłby już pakować walizki.

    Jako że jest inaczej, ogólny poziom wiedzy społeczeństwa o sprawach publicznych jest tragicznie niski i zdeterminowany wpojonym sowieciarskim chamstwem - ma ona znaczenie tylko jako pretekst do propagandowych i wyborczych machinacji reżimu.

    W moim odczuciu pan Duda wygrał debatę, nawet nie wyciągając broni ciężkiej. Trochę skojarzyła mi się ta konfrontacja z inną, a mianowicie Wałęsa-Kwaśniewski z roku 1995 (?). Tam zadziałało wyeksponowanie chamstwa Wałęsy, na którego tle aparatczyk Kwaśniewski wypadł naprawdę lepiej. W ubiegłą niedzielę wyglądało to podobnie - każdy normalny człowiek zobaczył zetknięcie chamstwa i uczciwości, prymitywizmu i kultury, wścieklizny i łagodności.

    Niestety, to może być za mało dla statystycznego Kowalskiego, który wymachiwanie cepem odbiera jako oznakę siły, a słowną agresję rodem z kacapii jako dowód elokwencji.

    W najbliższą niedzielę Zesłanie Ducha Świętego, módlmy się o ratunek dla Ojczyzny.

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich "Ściosowców" i Szanownego Autora

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie było żadnych punktów przewagi nad Komorowskim. To od początku teatr.

    Debata jest formą suspensu, punktem kompozycyjnym. Od tej chwili Komorowski niczym Apollo będzie walczyć z challenderem, Rockym Balboa (przywoływać tu Apolla i Marsjasza byłoby, jednak, nietaktem wobec Dudy i Herberta).

    Żeby nie było jednak, że zwycięstwo w demokracji przychodzi łatwo, pozostała jeszcze jedna konfrontacja. I znów oglądalność tiwimajzonu podskoczy. I w tej podgrzanej probówce oczy będą szukać logiki w ruchach Browna.

    Tymczasem chemik ma już od dawna przyszykowany wynik tego eksperymentu, dobrane proporcje. Jest tylko akademickim chemikiem, żadnym geniuszem, ale zna swoją robotę.

    Stało się bardzo źle, że po pierwszej turze ludzie uwierzyli w demokrację. To ma daleko bardziej niszczycielski skutek niż porażka wyborcza Dudy.

    Dlaczego Duda nie pytał Komorowskiego o WSI? O Sumlińskiego? Dlaczego nie upomniał się o panią z Katowic, która dostrzegła fałszerstwo w ostatnich wyborach samorządowych - i zapłaciła za to cenę?

    Tego nie wiem. Będę nudny, ale Auden pisząc wiersz 1 września 1939 miał przebłysk absolutnego geniuszu. Dokładnie tu, w tym kraju przebiega dziś najwyraźniejsza granica zachodniego świata: pomiędzy dobrem i złem.

    OdpowiedzUsuń
  38. Dobry wieczór.

    W czwartkowej j debacie redaktorami będą p.Pochanke.p.Olejnik oraz p.Rymanowski.
    W kontekście reżimowej sondażowni która po niedzielnej debacie daje 47% do 44% na korzyść lokatora Belwederu jeśli Andrzej Duda nie wyciągnie z rękawa broni ostatniej szansy jego porażka w tak znakomitym gronie będzie prawdopodobnie nieunikniona i ostateczna.
    Mając na uwadze oczywiście fakt że kartka wyborcza jest skutecznym narzędziem ale
    prawdopodobnie będzie jedynie wytłumaczeniem fałszerstw przygotowanych wcześniej tym bardziej że chyba nie poznamy żadnych niezależnych wyników zarówno ze strony RKW jak i ze strony Korpusu Ochrony Wyborów z ramienia PiS.

    Z reżimowej sondażowni wygląda że kandydat Duda pozostał przy tym samym pułapie poparcia a wzrosło lokatorowi o 11 pkt.procentowych,co doskonale tłumaczy niepewność na kogo zagłosuje grupa niezdecydowanych pozostałych 9 proc. tzw. ruchomego elektoratu lewicy i Kukiza.

    Wynika że 11 proc. elektoratu "płynnego" przeszło na stronę necandusa.

    Z kim wyruszyć w ten długi marsz?

    OdpowiedzUsuń
  39. Panie Przemku, w punkt.
    Proszę zajrzeć na blogmedia24, gdzie ja się wypowiadam niezbyt poetycko, ale czasem tak trzeba.
    http://blogmedia24.pl/node/71352

    OdpowiedzUsuń

  40. Dzien dobry,

    ponizej video z wczorajszej dyskusji w Polsacie - jako namiastka uzupelnienia kwestii ktorych A. Duda nie zdolal poruszyc w samej debacie. M.in. widzowie zadaja Naleczowi pytania dotyczace ksiazki Sumlinskiego Koncowy wynik glosowania w tym programie : 79% dla Sellina, 21% dla Nalecza.

    Pozdrawiam

    http://wpolityce.pl/polityka/244989-widzowie-w-studiu-pokazali-naleczowi-ksiazke-sumlinskiego-nie-jestem-jej-ciekaw-zobacz-wideo

    OdpowiedzUsuń
  41. Szanowny Panie Aleksandrze, Szanowni Państwo,

    Nawiązując do wpisu pana Georga' Smith z 18 maja z godz 16:30 i późniejszego komentarza pana Przemka Łośko, pragnę zwrócić uwagę na absurd powstałej sytuacji, gdzie to będący w defensywie Duda tłumaczy się z "przewin" w rodzaju wypełnionej jakoby nie tak deklaracji, czy z wykonania polecenia służbowego, notabene, w swej istocie nie przynoszącego przecież nikomu żadnej ujmy.
    Postulat Autora dotyczący osadzenia kampanii wyborczej wokół osi jaką mogła stanowić książka W. Summlińskiego, jest coraz wyrazistszy na tle niemocy sztabu kandydata. Nie trzeba przecież dużej wyobraźni by dostrzec potencjalne korzyści wypływające z eksploatowania tego tematu. Tak w oparciu o tę książkę, jak i przez poszerzenie jej o m.in. publicystykę Autora.
    Od strony prawno-formalnej było to bardzo proste i bezpieczne rozwiązanie. Od strony merytorycznej - potężny arsenał, który można było eksploatować znacznie wcześniej, już na podstawie pierwszych publikowanych fragmentów.
    Co zatem stało na przeszkodzie?
    Odpowiadając na to pytanie należy chyba spojrzeć na to od strony politycznej i czysto ludzkiej.
    Od politycznej, powinno ono być postawione znacznie szerzej i powinno dotyczyć autentycznych celów do których dąży PiS. Powinniśmy zapytać o pryncypia, prawdę i o strategię.
    Przede wszystkim zaś o jasną deklarację, czy jest to partia anty-systemowa, chcąca realnie przejąć władzę i podjąć się stworzenia nowego ładu w naszej Ojczyźnie, czy raczej, co już do nas dociera, PiS jest elementem systemu, którego nigdy nie zakwestionuje w całości.
    Od strony ludzkiej, nasuwa się najprostsze wytłumaczenie. Wystarczy spojrzeć tylko na to z kim ona (ta książka) konkuruje, może tematycznie nie wprost, ale kto chciał ostatnio wypromować swoją literaturę o podobnej tematyce?. Kto w końcu omijał i pomijał ją w dość ostentacyjny sposób na swych łamach, jakby pragnąc zmusić jej autora do zamieszczenia płatnej reklamy lub do innej formy współpracy!
    Dopuszczam oczywiście swoja pomyłkę co do intencji. Ale faktów wymazać się nie da.
    Tak więc, chyba przyjdzie nam po raz kolejny zweryfikować pozytywnie zdolności analityczne Autora.
    Choć, jak sądzę, prawdziwość tej konkluzji nie wywoła krzty zadowolenia u niego samego!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  42. To, co dzieje się od wczoraj w TVP, przechodzi ludzkie pojęcie. Tomasz Lis robi program na podstawie fałszywego konta na FB, program "Bliżej" Jana Pospieszalskiego zostaje zawieszony, dzisiaj wieczorem w "Wiadomościach" redaktorzyna Kraśko przeprasza Dudę w sposób urągający wszelkim normom, przepraszając jednocześnie za program p. Pospieszalskiego, który krytykował Bronisława Komorowskiego. Jeśli dodać do tego artykuł na głównej stronie Onetu "Ile kosztują obietnice Andrzeja Dudy" oraz fakt zablokowania dystrybucji książki Wojciecha Sumlińskiego... Czy ludzie są naprawdę aż tacy głupi?!

    Marzyłby mi się taki scenariusz, że ta nachalna propaganda będzie już tak widoczna, że odwróci się przeciwko NIM. Ale cóż, pomarzyć zawsze można...

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @PiotrB
      Trzeba koniecznie dodać, że Kraśko zrobił to z cynicznym, chamskim i szerokim uśmiechem na twarzy, jakby mówił:
      "Mamy was w dupie, śmiejemy się z was".
      I do tego te obleśne, seksistowskie słowa Lisa uwłaczające kobiecej godności a nie przepraszające córkę Andrzeja Dudy.

      Usuń
  43. Szanowni Państwo,
    kończę właśnie lekturę książki Wojciecha Sumlińskiego "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego". Proszę kupować i czytać - jestem przekonany, że rzecz zostanie zasądzona i wycofana ze sprzedaży, jeśli tylko namiestnik wygra wybory. Teraz tuż przed wyborami tego nie ruszą.
    Opowieść Sumlińskiego czyta się jednym tchem, jak najlepszą powieść sensacyjną. Jest świetnie napisana, ekscytująca. Ale przecież to nie jest fikcja - to najszczersza prawda. Autor rekonstruuje żmudne, krok po kroku, docieranie do prawdy o aferach WSI i działaniach Pro Civili. O początkach i rozwoju mafii.
    Całość wygląda porażająco w swej wymowie. Zwłaszcza, że mamy świadomość, jaką cenę zapłacił i płaci Autor - jeden z ostatnich prawdziwych, polskich dziennikarzy.
    Obraz kraju nad Wisłą jaki wyłania się z tej publikacji budzi zgrozę. Przeraża zwłaszcza w perspektywie możliwego wyboru lokatora na kolejną kadencję.

    OdpowiedzUsuń
  44. Myślę, że w niektórych komentarzach pojawiła się lekka przesada. Nie wszystko jest teatrem i z pewnością nie wszyscy ludzie PiS-u "nie chcą zmian". Rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana niż schemat "system-antysystemowość". Mówimy o
    Polsce, a nie kwestiach technicznych, które mają być tylko środkiem osiągania celu - dobra Ojczyzny.

    Można wiele zarzucić kampanii A. Dudy, to kwestia obranej przez sztab taktyki, ale czy można na tej podstawie wysnuwać dziś wnioski o całkowitej fikcyjności PiS-u jako opozycji? Alternatywą jest (dziś) "spontaniczny ruch Kukiza", antysystemowy do bólu - osobiście nie postawiłbym nań złotówki.

    Być może czekają nas w niedzielę kolejne przegrane wybory, a może wygrane, nie wiem - czy ktoś wie na pewno?

    W moim odczuciu należy teraz robić wszystko, by wygrać, a nie silić się na zabawy w czarny profetyzm. Nic nie jest przesądzone, zachowajmy trzeźwość spojrzenia i osądu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  45. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń