środa, 27 maja 2015

NIEBEZPIECZNE PYTANIA


Mądrzy ludzie powiadają, że zadawanie pytania  – „dlaczego”, jest rzeczą wyjątkowo niebezpieczną. Nie tylko wówczas, gdy wywołuje gniew osobników prymitywnych lub irytuje nadętych pyszałków, ale szczególnie, gdy stawia nas wobec problemu, który chcielibyśmy ominąć lub w ogóle go nie dostrzec. Od końca Średniowiecza, gdy nastąpił upadek życia umysłowego, pytanie to bywa skwapliwie omijane również przez świat nauki (wybitni głupcy uznali je nawet za „infantylne”) i powszechnie ignorowane przez ludzi współczesnych. Tak dalece, że zepchnięto je na margines pseudo-filozofii i skutecznie wyrugowano z obszaru życia publicznego.
Zdaję sobie zatem sprawę, że stawianie takiego pytania w kontekście ostatnich wydarzeń politycznych, jawi się jako czyn niebezpieczny, a nawet szalony. Tym bardziej, gdy wokół panuje (uzasadniony) nastrój euforii  i radość z wyborczego tryumfu.  
Pytać dziś – dlaczego tak się stało, to, w najlepszym wypadku narażać się na zarzut malkontenctwa i snucia teorii spiskowych, w najgorszym – zostać posądzonym o złą wolę, agenturalność lub działanie na rzecz przeciwnika. Ponieważ w czasie mojej wieloletniej bytności w sieci, dostąpiłem już wszystkich, tego typu oskarżeń, nie muszę obawiać się głosów oburzenia i podzielę się kilkoma powyborczymi refleksjami.
Po pierwsze - odejście Komorowskiego uważam za jedno z najlepszych, najszczęśliwszych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Upadek tej ponurej postaci kładzie kres próbie budowy reżimu belwederskiego (na wzór kremlowski) i kończy najtragiczniejszy, posmoleński okres w naszych dziejach. Zapewne będzie okazja, by wskazać wszystkie konsekwencje tego arcyważnego wydarzenia.
Po drugie – świadomość, że ten człowiek zostanie pozbawiony miana reprezentanta mojego narodu, a związane z nim środowisko utraci głównego patrona, sprawia, że z lekkim sercem przyznaję się do błędnych kalkulacji przedwyborczych. Uczyniłem to już pod poprzednim wpisem, bo uważam, że rzetelność i szacunek wobec czytelników wymagają takiego wyznania. 
Chciałbym jedynie podkreślić, że wbrew temu, co sądzą ludzie nieznający moich tekstów, kalkulacje te nie były oparte na tezie o „wszechmocy” układu byłych WSI i nie wynikały ze „skrajnego defetyzmu” autora.  Pisząc o scenariuszu drugiej kadencji BK, opierałem się na analizie dotychczasowych wydarzeń, a w szczególności - na  rozstrzygnięciach wyborczych z lat 2007-2014, na dokonywanych w tym okresie rozlicznych fałszerstwach i aktach zamordyzmu politycznego, na racjonalnej (bo opartej na faktach) ocenie skuteczności tzw. strategii wyborczych, na realnych efektach działań opozycji, na wiedzy o pozycji III RP w świecie i ocenie sytuacji międzynarodowej.
Po trzecie – szczerze się cieszę z wygranej Andrzeja Dudy i życzę mu jak najlepiej. Uważam go za prawego, uczciwego człowieka, który ma szansę wyrosnąć na polskiego męża stanu.
Jednocześnie – nie formułuję dziś żadnych oczekiwań wobec tej prezydentury, ale też nie odwołuję krytycznych ocen poglądów Andrzeja Dudy głoszonych podczas kampanii wyborczej. Głęboko nie zgadzam się z jego wizją „naprawy” III RP i nie podzielam wiary w „mechanizmy demokracji”, które mogłyby zmienić status tego państwa. Nie życzę sobie „budowania wspólnoty narodowej” razem z apatrydami, ani „zasypywania podziałów” z osobnikami, którzy wyrzekli się polskości. Uważam, że nie można zbudować społeczności ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa. Kto próbuje takiej sztuki – nie tylko nie ocali niewolników, ale zgubi ludzi pragnących wolności.
Nie znam też żadnych osiągnięć politycznych pana Dudy i zachowuję dystans wobec deklaracji składanych w czasie kampanii. Zwracam uwagę, że do tej chwili, postać nowego prezydenta można oceniać wyłącznie na podstawie jego słów i oświadczeń. Póki Andrzej Duda nie podejmie pierwszych decyzji  i nie określi priorytetów swojej misji, nie sposób orzec, jakim będzie prezydentem.
Jako złą prognozę odbieram zapowiedź zatrudnienia w Kancelarii Prezydenckiej Piotra Glińskiego i kilku innych osób, znanych z wierności „ideałom” III RP i z wielce „umiarkowanych” poglądów.  Mam jednak nadzieję, że człowiek, który uczył się spraw polskich od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, będzie wiedział, że największym wyzwaniem jego prezydentury jest prawda o zamachu smoleńskiego. Tylko wówczas to zwycięstwo będzie miało wartość i tylko wtedy może otworzyć nowy rozdział polskiej historii, jeśli ofiara życia smoleńskich pielgrzymów nie zostanie zaprzepaszczona.
Po czwarte – wciąż stawiam sobie kilka niebezpiecznych pytań i nie znajduję na nie odpowiedzi.
Dlaczego Andrzej Duda mógł zostać nowym prezydentem? Dlaczego wygrał z człowiekiem wspieranym przez ośrodki propagandy i potężnych reżimowych graczy? Dlaczego pozwolono, by w drodze „demokratycznych przemian” odszedł patron ludzi z wojskowej bezpieki, najgorliwszy przyjaciel Moskwy i filar triumwiratu III RP? Dlaczego rozstrzygnięcie to tak łatwo przyjęto na Kremlu, jeśli to stamtąd wyszedł projekt zamachu smoleńskiego? Dlaczego środowisko Belwederu pogodziło się z utratą wpływu na armie i służby specjalne? Dlaczego nie sięgnięto po „sprawdzone metody”, nie próbowano sfałszować wyniku wyborczego lub nie postawiono na „rozwiązania siłowe”? Dlaczego zaakceptowano tak niewielką przewagę głosów, skoro w ubiegłorocznej farsie wyborczej nie cofnięto się przed jawnym fałszerstwem? Dlaczego w państwie ignorującym prawa obywateli i reguły demokracji, o wyniku najważniejszej rozgrywki miałaby decydować trzyprocentowa różnica „werdyktu wyborczego”? Dlaczego środowisko skupione wokół BK nie okazuje dziś obaw przed rozliczeniem tej prezydentury, przed poznaniem tajemnic „lochów” belwederskich, ujawnieniem kalendarzy spotkań, nazwisk gości i doradców? Dlaczego w tej kampanii nie słyszeliśmy słowa o zamachu smoleńskim ani wzmianki o roli Belwederu w kształtowaniu „ładu posmoleńskiego”? 
Takie pytania mogą brzmieć zaskakująco, ale tylko dla tych, którzy nie pamiętają wydarzeń z ostatnich lat, zapomnieli o pozycji Komorowskiego po 10 kwietnia i wyparli z pamięci incydenty „gwałtownej” śmierci lub przypadki działań „seryjnego samobójcy”. Nie są to pytania dla ludzi, którzy z chwilą wygranej Andrzeja Dudy doznali demokratycznej amnezji i pozapominali o wcześniejszych fałszerstwach, o prześladowaniach osób niewygodnych dla reżimu, o niespotykanej bucie, z jaką  przyjaciele Putina narzucali nam „ład posmoleński” i drwili z naszych podstawowych praw. Jeśli te pytania zaskakują, to tych, którzy dotąd wierzą w mitologię demokracji, pokładają wiarę w potęgę karty wyborczej i są przeświadczeni o uczciwości instytucji III RP.  
Nie przyjmuję wyjaśnień serwowanych w „wolnych mediach” i między bajki wkładam opowieści o „skutecznym pilnowaniu wyborów”. Musiałbym odrzucić wiedzę o funkcjonowaniu tego państwa, by uwierzyć, że o wygranej Andrzeja Dudy zdecydowała „strategia opozycji”, „determinacja wyborców”, prawdziwość teorii o „przepływie elektoratu” i uczciwa gra w ramach funkcjonalnej demokracji. Musiałbym uznać, że potencjał zgromadzony przez reżim po zamachu smoleńskim, został nagle roztrwoniony przez wyjątkowych nieudaczników lub porzucony na rzecz „święta demokracji”. Musiałbym zapomnieć o cenie, jaką zapłacili zakładnicy kłamstwa smoleńskiego i dać wiarę, że utrata władzy przez BK nie wiąże się z poważnymi konsekwencjami.
Ponieważ rozpocząłem ten tekst w nieco filozoficznej konwencji, pozwolę sobie do niej powrócić na zakończenie. Marshall McLuhan, jeden z tzw. teoretyków komunikacji, zadał kiedyś słuchaczom następujące pytanie - „W jaki sposób łowi się dzisiaj ludzkie dusze? Wędką czy siecią?” Kiedy milczeli, sam udzielił zaskakującej odpowiedzi - „Ani wędką, ani siecią. Wędką łowiono w czasach Apostołów, siecią – w epoce Gutenberga. Dzisiaj natomiast wymienia się wodę”.
W ćwierćwieczu III RP kilkakrotnie doświadczaliśmy procesu „wymiany wody”. Skoro beneficjenci tego państwa nadal mają się dobrze, a „złowione dusze” nie dostrzegały ścian nowego „akwarium”,  były to zabiegi udane.
Nie potrafię powiedzieć – czy dziś jesteśmy w przededniu kolejnej „wymiany” ani określić, jak dalece jest to proces kontrolowany.  Mogę jedynie zachęcić do stawiania sobie niebezpiecznych pytań i do odwagi w poszukiwaniu odpowiedzi. 

77 komentarzy:

  1. Szanowny panie Aleksandrze,

    Przyznam, że w rozmowach ze znajomymi w pracy - mimo ślepej, wydawało się wtedy, nadziei - zaznaczałem, że zwycięstwo Andrzeja Dudy w II turze byłoby wbrew logice, wbrew temu wszystkiemu, o czym czytam na Pańskim blogu. Bo fakt pozostaje faktem - Pan, który zna się na rzeczy jak mało kto - nie dawał Dudzie absolutnie żadnych szans.

    Przyznam również, że odwlekam w czasie analizę i przyczynę dopuszczenia p. Dudy do urzędu, chcąc jeszcze nacieszyć się tą nową, jakby nie patrzeć, rzeczywistością. Oczywiście pytania, które Pan zadaje są zasadne i trzeba je sobie zadawać. Dla mnie ten scenariusz nie jest wytłumaczalny. Jedyne, co mi przychodzi do głowy to ogromna przewaga Dudy, której nie dało się już im "naprawić". Z drugiej strony przecież, cóż to dla nich te 3 procent różnicy?

    Te pytania się mnożą, i chciałbym wiedzieć, co faktycznie zadecydowało o zwycięstwie p. Dudy. Z drugiej strony - może tak najzwyczajniej w świecie oni się przeliczyli? Polecam analizę głosowań przedstawioną przez p. Marcina Palade w poniedziałkowym Klubie Ronina, może one pomogą nam odpowiedzieć na te pytania?

    Spora część moich znajomych zagłosowała na Dudę, mimo, że nie są jego fanami, widząc jednak te nagłe obietnice Komorowskiego po I turze. Spora część ludzi nie czerpie informacji z telewizji, Internet to przestrzeń, w której informacje rozchodzą się z prędkością błyskawicy. Tutaj manipulacje są bardzo szybko demaskowane. Nie mam wątpliwości, że Internet odegrał tutaj sporą rolę. Ale nie wydaje mi się, by kluczową. To wszystko strasznie ewoluuje. Ludzi przeciwko tej władzy nazbierała się cała masa. Nie przeceniam elektoratu Kukiza, zauważmy jednak, gdzie jest dzisiaj SLD, gdzie PSL, gdzie Palikot - wszyscy potencjalni koalicjanci Platformy?

    Jakiś konkretny powód musi być. Komorowski miał wygrać te wybory i oni by je sfałszowali. Nie wiemy, jak będzie wyglądać te 5 lat pod wodzą Andrzeja Dudy. Być może okaże się, że to jedynie odwleczenie na nas wyroku o ten czas. Być może stwierdzili, że mogą sobie na ten ruch pozwolić. Wiele rzeczy chodzi mi po głowie, ale przy każdej z nich pojawia się jakieś "ale..". Jest to trudna zagadka, której rozwikłanie, myślę, przyjdzie z czasem. Odpowiedzią na tę zagadkę będzie działalność prezydenta Dudy i jego decyzje polityczne. Jak Pan słusznie zauważył - póki co są to tylko słowa. "Po owocach ich poznacie"...

    Niepokoi mnie ten hurraoptymizm partii Kaczyńskiego, bo przecież po tym zwycięstwie nie zmienimy nagle, krytycznych dotąd, poglądów na jej temat? Obalanie komunizmu (uogólniam oczywiście) za pomocą kartki wyborczej - to jest taka abstrakcja, że musimy mieć się na baczności.

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ten racjonalny (jak zwykle zresztą) tekst

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wybory dowiodły, że władze państwowej nawet w tak ułomnej demokracji jak polska można zmieniać przy pomocy kartki wyborczej. Służby,media, agentura jakkolwiek nie byłyby mocne nie są wszechwładne.
      Czy z tym się pogodziły? Naiwne pytanie. Nie pogodziły się i łatwo się nie pogodzą. Dlatego należy pójść teraz za ciosem. Wierzę, że PiS jest w stanie poprowadzić Polaków w drodze do w pełni wolnej Polski.

      Usuń
    2. W pełni wolnej w granicach UE oczywiście?
      Przy tym prowadzeniu należałoby pamiętać kto podpisał Traktat Lizboński i jaką wolność on Polsce gwarantuje.

      Usuń
  2. Panie Aleksandrze,

    Tekst godny autorytetu intelektualnego, ale na chwilę obecną nie przeceniałbym istotności samych wyborów. Pańskie kalkulacje być może były błędne, ale tylko w formie (wygrane wybory prezydenckie), natomiast w treści pozostają aktualne (A. Duda prezydentem jeszcze nie jest).

    Pozdrawiam
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z natury jestem sceptykiem ale nie fatalistą. W życiu wszystko jest mozliwe, ale dlaczego zawsze ma nas spotykać to najgorsze?

      Usuń
  3. A co w taśmami, które co jakiś czas wypływają na powierzchnię, widać że tu ktoś steruję, ma władzę i dozuje 'przecieki'. To chyba pokłosie tej 'walki buldogów pod dywanem', że BK przegrał. Chociaż wszystkie media stały i stoją murem za BK. Nie wiem czy dobrze uważam, ale sądze że Niemcami rządzą służby amerykańskie i rosyjskie, pewnie tak samo jak naszymi. Trudno uwierzyć, że po 2 wojnach wywołanych i przegranych przez Niemcy, Alianci i Rosjanie gdy już się spotkali w Berlinie nie zabezpieczyli się na przyszłość i nie przejeli centrali dowodzenia tym krajem, w dodatku ukrytej pod przykrywką bezpieczenstwa narodowego. To wręcz wydaje mi sie niemożliwe, że tak sie nie stało. Nie wiem czy ktoś podziela moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. W warszawskim sądzie ruszył proces w sprawie „Pro Civili”, matki wszystkich afer III RP, z którą łączy się Bronisława Komorowskiego.

    http://wgospodarce.pl/informacje/19896-dyskretny-urok-bentleya

    Czy za "Bentleyem" kryje sie jedna z tajemnic przegranej BK?

    Pozdrawiam serdecznie Pana Aleksandra i wszystkich innych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @tupki
      to jest tekst Wojciecha Surmacza z przed dwóch tygodni z pisma "wSieci". Zupełnie nie podjęty i nie zagospodarowany szerzej w gorącym przedwyborczym czasie. Podobnie zresztą jak wywiad z Wojciechem Sumlińskim z tej samej gazety.

      http://www.wsieci.pl/wsieci-szef-szefow-przed-sadem,pnews,2144.html

      Usuń
  6. A. Ścios,

    Szanowny Panie,

    cieszę się, że będzie Pan dalej komentował polskie życie publiczne. Nie przypisuję bowiem zbyt wielkiego znaczenia do jednej prognozy - miał Pan wiele udanych, niektóre nieudane, co przy wysokim ryzyku ocen politycznych musi się zdarzać - ale raczej do budowania stałej intelektualnej zdolności oceny spraw publicznych, w tym zwłaszcza prawej strony sceny politycznej - przez zdrową część społeczeństwa. Na tym polu nietrudno wykazać Pańskie wielkie zasługi, a równie nietrudno uzasadnić, dlaczego wyzwania dla uczciwego publicysty wcale nie kończą się w tej chwili , lecz właśnie wybitnie powiększają po wyborze Andrzeja Dudy.

    Zgadzam się z przedstawionymi przez Pana kryteriami oceny przyszłej prezydentury: albowiem rządzące Polską mafie mogą popełnić błąd lub wykazać się nieudolnoscią (np. postawić na człowieka z gówna, a z tej materii nie da się ulepić niestety nawet plastelinowego misia - prawa biologii okazały się silniejsze od potęgi medialno-bezpieczniackiej). Nie zrezygnują jednak nigdy długofalowo z łupienia nam skóry, bo inaczej grozi im powrót do rynsztoka ekonomiczno-spolecznego. Rozprawa z tą bandą będzie głównym zadaniem nowej władzy - a Prezydent sam już ma tu wielkie możliwości. Po drugie, zobaczymy teraz, jak poważnie PiS traktuje sprawę Smoleńska. Czy Andrzej Duda ośmieli się zawalczyć z Rosją o wrak?

    Przy oakzji powlole sobie napisac własną ocene sodnosnie wątpliwości (zbyt łatwe ustąpienie bandy), które Pan porusza w tym tekście. Moim zdaniem w ostatnim roku popełnił Pan pewien błąd w ocenie całosciowych wydarzeń, nie doceniając w swojej publicystyce pewnego czynnika. jezeli można niedługo rozwinę tą myśl.


    pozdrawiam Pana serdecznie i życzę (także sobie) Pańskiej dalszej działalności intelektualno-społecznej, którą pobudza Pan znakomicie atmosferę umysłową w naszym kraju

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Aleksandrze,

    Pana wpis i grono wiernych komentujących pomaga mi odnaleźć równowagę, kiedy czytam bezkrytyczne zachwyty nad wynikiem wyborów i po raz kolejny zastanawiam się, czy to ja zwariowałem, czy raczej świat wokół mnie. Na szczęście ktoś zadaje sobie te same pytania, na które i ja bezskutecznie poszukuję odpowiedzi. Napiszę o kilku hipotezach, które przemknęły mi przez głowę w ciągu ostatnich dni. Wygrana Andrzeja Dudy może być przydatna reżymowi:

    1) Do uwiarygodnienia samego mechanizmu wyborczego, poważnie skompromitowanego w trakcie ostatnich wyborów samorządowych.

    Jeśli znacząca część społeczeństwa zaczyna mieć wątpliwości co do uczciwości wyborów, to przestaje być sterowalna, a na to nie można sobie pozwolić. Warto więc poświęcić zużytego medialnie Komorowskiego, którego zachłanność na władzę i pieniądze stawała się coraz bardziej widoczna. Należy więc zadbać o wszelkie pozory, akcentować skalę i rolę kontroli społecznej nad przebiegiem wyborów (ważna rola mediów "niezależnych") a wyniki wygenerować szybko i jednoznacznie (rola PKW). Wszak zbliżają się "prawdziwe" wybory parlamentarne, znacznie ważniejsze. Należy jedynie zapewnić kandydatowi opozycji wygraną "o włos", jak najmniej przygniatającą. W tym ostatnim punkcie hipotezę potwierdzają: głośne lamenty w sztabie Komorowskiego, nagłaśniane swary w PO, oraz dozowanie informacji o pierwszych nieoficjalnych wynikach, w których przewaga Dudy nad Komorowskim stopniała z 6 do 3% w ciągu zaledwie dwóch godzin. Nasuwają się analogie z operacją bezpieki z lat '80, opisaną przez S. Cenckiewicza, obliczoną na ustanowienie Wałęsy przewodniczącym "Solidarności" ale w taki sposób, żeby Wałęsa wygrał wybory możliwie niewielką przewagą.

    2) Dla dalszej neutralizacji quasi-opozycji.

    Andrzej Duda jako Prezydent RP stanowi zmianę bardziej kosmetyczną niż polityczną. Pozycja prezydenta w Polsce jest słaba, a jego rzeczywista rola zależy od sił poza Pałacem Prezydenckim (Sejm i służby, które tak ofiarnie służą interesom obecnie rządzącego układu). To bardziej kwestia estetyki niż realnych zmian. Mówiąc inaczej, rodzaj ochłapu, rzuconego ludziom tęskniącym do odnowy kraju. To się reżymowi opłaca, ponieważ Prezydent w pojedynkę nie rozmontuje układu lecz będzie stanowić łatwy cel kampanii nienawiści, podobnie jak to się działo ze śp. Lechem Kaczyńskim. Dodatkowo PiS zyska po raz kolejny łatkę partii lubującej się w sporach i konfliktach oraz zostanie wkręcony w system władzy państwowej, której częścią jest urząd Prezydenta RP. Same korzyści, a zagrożenia niewielkie. W razie czego można będzie usunąć prezydenta, dodatkowo kompromitując i poniżając PiS wraz z elektoratem. Wszak projekt nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym powstał już w 2013 roku, a wczoraj (26. maja) przeszedł drugie czytanie. Do sierpnia Komorowski zdąży jeszcze podpisać wersję końcową.

    3) Do podtrzymywania atmosfery zamętu, sprzyjającej niejasnym interesom.

    Stały konflikt między prezydentem a większością parlamentarną, toczący się w wyznaczonych ramach, będzie stanowił "wentyl", świetną bazę tematów zastępczych oraz iluzję "demokracji". Oby nie stało się to podstawą prowokacji na dużą skalę, wymierzonej w społeczeństwo, czegoś na skalę zamachu smoleńskiego. PiS konsekwentnie odgrywa rolę opozycji, nie wychodząc z tej roli ani na chwilę, czyli głosząc ustami Andrzeja Dudy slogany o "zwycięstwie demokracji" i "tworzeniu wspólnoty", a o Smoleńsku i "Niebezpiecznych związkach Bronisława K." milcząc jak ryby. Nie ma też w mediach o jakimś znaczącym zasięgu żadnych analiz stanu rzeczywistego, np. kwestii trwającej agresji Rosji na Polskę o charakterze wojny hybrydowej, której pierwszym wyraźnym aktem był Smoleńsk. W tym sensie "wymiana wody" nie jest wcale potrzebna, wszak ryby wykonują swe zadania najwyraźniej zgodnie z jakimiś uzgodnieniami, które pozostają tajemnicą stron.

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Aleksandrze,

    mnie także zastanawia, dlaczego poszło to tak względnie łatwo. Zwłaszcza gratulacje od Putina - jeszcze przed ogłoszeniem wyniku wyborów! - robiły dziwne wrażenie. Tak jakby był to sygnał do tutejszych "ludzi radzieckich", żeby dali sobie spokój z cudami nad urną, bo akcja została odwołana na najwyższym szczeblu.

    A może w tym wszystkim zadziałał dodatkowy czynnik, o którym nie wiemy? Tak sobie myślę - być może naiwnie - że może w USA ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy? Myślę że mimo wszystkich szaleństw tamtejszych są tam jednak ludzie wybiegający myślą dalej niż do najbliższych wyborów. Prezydentura Osamy ma się ku końcowi, mrzonki o pozyskaniu Rosji jako sprzymierzeńca przeciw Chinom rozwiały się jak dym, a Niemcy są coraz mniej godne zaufania. Jeśli więc Ameryka chce mieć jakiegokolwiek jeszcze sojusznika w Europie Środkowej, to musi zacząć od odzyskania Polski. Może to właśnie przeważyło szalę?

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie te Putinowskie przedwczesne życzenia i dość chłodne ostatnio z Białego Domu dla PAD, mogą sugerować że Rosja zrobiła na złość USA wywalając BK z urzędu. Ciekawe czy kiedyś się dowiemy jak to naprawdę jest z tymi 'naszymi protektorami'

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego w tej kampanii nie słyszeliśmy słowa o zamachu smoleńskim ani wzmianki o roli Belwederu w kształtowaniu „ładu posmoleńskiego”?

    Dlatego, że ten temat jest spalony w polsce racjonalnej. Dlatego też odwołano się do afery kelnerskiej, uderzając w cały obóz rządzący po raz kolejny - na finiszu kampanii. I tu warto zaznaczyć, że to nie temat "spalonej budki", czyli "ujawnienie w stylu prawicowym", wiódł prym w mediach elektronicznych innych niż niezależne, lecz minister w blond włosach i jej pogarda dla ludu pracującego. Jakkolwiek, trudno mówić o aferze na łamach mediów mainstreamu - i to jest kolejny klucz do odpowiedzi. Kontrowersyjny temat, aby przebić się do ogółu społeczeństwa musi zaistnieć w mainstreamie. Jaką moc miała publikacja W.Sumlińskiego w obliczu parasola medialnego estabilishmentu?

    Rozumiem doskonale pryncypialność, słuszność poruszania pewnych tematów, ale warunki są takie jakie są i samą słusznością nie można ich przeskoczyć.

    Pozdrawiam serdecznie piszących i czytających.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy nikt nie zauważył tej zagrywki z "Andrzejkiem" w czasie pierwszej debaty? Przed debata "Andrzejek" wylewnie ściska się z BK, ba całuje go! Po debacie dostaje się jakimś cudem przed oblicze A.Dudy. I rusza do wściekłego ataku. To wszystko skwapliwie rejestrują kamery telewizyjne. Ma się rozumieć ze ta scena została wykorzystana w spocie wyborczym A.Dudy.
    Nie umiem tego sobie wytłumaczyć. Ale moim zdaniem BK miał przegrać wybory. Co to było zemsta Schetyny na Komorowskim i Tusku? Kukiz i Schetyna to kumple...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Szanowny Panie Aleksandrze,

    przedstawione pytania i wątpliwości bardzo zasadne. Będziemy się razem z Panem temu wszystkiemu przyglądać.
    Z nadzieją, ale ostrożną, podszedł do wyniku wyborów Wojciech Sumliński. Trzeba odnotować, że to już kolejna wypowiedź, w której do języka opisującego naszą polską rzeczywistość przedostaje się autorskie określenie z bloga Aleksandra Ściosa. Chodzi o "długi marsz" (wcześniej przyjęła się "afera marszałkowa").
    Opinia W. Sumlińskiego:
    „Czeka nas długi marsz, to nie będzie prosta droga. Czeka nas gorąca jesień, ale mam nadzieję, że w tym momencie wchodzimy na drogę normalności”.

    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/245960-sumlinski-bronislaw-komorowski-byl-emanacja-systemu-zla-spodziewam-sie-ze-ten-system-odchodzi-w-niebyt

    A tu jeden z przejawów "wolności" i "demokracji" w wykonaniu miłośników PO i lokatora Belwederu:

    http://wpolityce.pl/polityka/245636-nieznani-sprawcy-zaatakowali-ksiegarnie-warszawskiej-gazety-zniszczono-min-ksiazki-sumlinskiego

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Drodzy Państwo
    Co Wy na to https://www.youtube.com/watch?v=mdqYRkBWFks ?
    USA dało sobie spokój z NATO, chce mieć silnego gracza/bufor między Rosją a Niemcami co by było bardzo dobre dla nas. Być może za cenę prawdy o Smoleńsku niestety?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam Wszystkich

    Znowu Autor zaserwował nam doskonały tekst. Zdaje się w nim mówić - "owszem, cieszmy się, bo jest czym, ale cieszmy się na trzeźwo". Świetne komentarze pod artykułem dowodzą, że coś jest na rzeczy, a Autor inspiruje nas metodą sokratejską - jak dobra akuszerka :))

    Kto i co zyskał?

    Z tego co wiem, na wojnie obronę organizuje się w co najmniej kilku liniach. Gdy pierwsza z nich jest nie do utrzymania lub generuje zbyt wielkie straty, należy ją opuścić i skoncentrować na obronie kolejnej. Dobrze jest też w takiej sytuacji pozostawić na tyłach wroga jakąś zakonspirowaną dywersję.

    Gdyby Komorowski wygrał, ciśnienie społeczne i tak zmiotło by go lub spowodowało jego marginalizację. Mogłoby dojść do niepokojów, zamieszek. Jego figura była zbyt skompromitowana, środowisko wokół zbyt widoczne jak na cele, które miało realizować (np. wielomiliardowe przetargi dla wojska). „Jeżeli bagnet wchodzi – pchnij, jeżeli napotka opór – wycofaj".

    Samotny prezydent, bez poparcia w parlamencie, może niewiele. W realiach III RP przerabialiśmy samotną walkę Lecha Kaczyńskiego z państwowo umocowaną mafią (rewelacje Jurgena Rotha o wysoko ulokowanym po polskiej stronie zleceniodawcy zamachu). „To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca, to dopiero koniec początku”. Samotny prezydent Andrzej Duda to nawet nie churchillowski „koniec początku”, a zaledwie potencjalnie dobry początek naszej drogi.

    Kukiz wzywa do mobilizacji ws. referendum JOW-ów (pospolite ruszenie – czy przypadkiem nie tak mówił w swej mowie pożegnalnej Komorowski?) i nieopłacania partii politycznych z budżetu, co w naszych warunkach osłabia opozycję, a wzmacnia oligarchiczną PO. Mały pacik dla PiS-u i prezydenta elekta, choć przecież p. R. Czarnecki przewidywał sytuację odwrotną – to przecież elekt miał patować koalicję POPSL swoimi prospołecznymi projektami ustaw. Taki mały harc, mający nam unaocznić co nas czeka, gdy będziemy chcieli zabrać się do spraw naprawdę istotnych: KRRiTV, armia i jej modernizacja, zmiana konstytucji, dekomunizacja/deseptentrionizacja, proatlantycka polityka zagraniczna, bezpieczeństwo energetyczne, zmiany w służbach itp.

    W „merdiach” dywagacje nt. samodzielności elekta i premierostwa p. Beaty Szydło, tudzież projekty polityczne o J. Kaczyńskim zamkniętym na Jasnej Górze i „czarny lud” straszący permanentnie wszystkim i czymkolwiek - A. Macierewicz. Urabianie skoncentruje się na razie na tym kierunku, bo elekt ma zbyt duże poparcie społeczne, gdy nadejdzie czas, zaczną się ataki i w tę stronę. Może też będą próby obłaskawiania nowo wybranego prezydenta (kijem i marchewką + prowokacje) aby doprowadzić do jakiegoś owalnego, tym razem, stołu.

    Bo okaże się na przykład, że w wyprowadzce Komorowskiego dopomogła jakaś patriotyczna frakcja w ramach reżimu, swoje chłopy, michnikowscy ludzie honoru 30 lat później, z którymi wprawdzie się różnimy, ale pięknie.

    Proszę wybaczyć moje przydługie dywagacje. Sprowadzają się one do konstatacji zawartej w tekście Autora – nasza sytuacja na razie zmieniła się niewiele i tylko potencjalnie jest dobrym punktem wyjścia. Andrzej Duda ma zadatki na męża stanu i oby nim się okazał.

    W necie widziałem pewną panią, która powiedziała mądrą rzecz: „sam prezydent nic nie zmieni bez nas. Polska zmieni się tylko wtedy gdy ja pomogę panu, a pan mnie”.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. To, że musiał zostać zawarty pewien układ, daje się wywnioskować ze Słów Jarosława Kaczyńskiego:

    "...nie pod każdym względem jestem zadowolony..."

    Przez 8 lat układ zdążył obsadzić wszystkie wysokie i średnie stanowiska w administracji i sądownictwie, w wojsku i policji. Tego nie da się zmienić jednymi wyborami. Nawet jeśli jesienią PiS wygra wybory, to będzie zmieniać ten system przez co najmniej dwa lata.

    Dlatego jest to początek marszu. Rozliczenie musi nastąpić bez względu na poczynione ustalenia. Nie tymi, to innymi rękami i okolicznościami.

    Jesienią wygra PiS i ruch Kukiza. PO, PSL i SLD odejdą na społeczny śmietnik. Stanie się to, o czym marzyłem - postjagiellońska polityka i większe zrozumienie różnic kulturowych i obyczajowych staną się możliwe. Mimo wszystkich nieufności i ograniczeń. Natomiast odsunięta zostanie, niechby na historyczną chwilę, dżuma Szmaciaków. Nie wolno wtedy się zatrzymać: gej-ultrakatolik i piłsudczyk-ateista muszą razem i do bolesnego końca rozliczyć zdrajców, politycznych i gospodarczych przestępców, którzy niszczyli podstawy bytu i wzajemnego zaufania całego społeczeństwa.

    Ważne jest, aby nie bać się rozliczyć klasę, która skazała nas wszystkich na ćwierć wieku wygnania z własnego kraju. Nie jest to jeszcze dziś możliwe, cały czas może się zdarzyć, że otoczenie Bronisława Zygmuntowicza zechce sięgnąć po rozwiązanie siłowe. Nie byłoby to takie złe: mielibyśmy okazję do jednoznacznej i trwałej likwidacji tej nikczemnej hołoty. Pewnie też to analizują i wybierają gambit późnego Jaruzela z Unią Wolności (w jej roli, tym razem, wykładowca marksizmu i leninizmu - mylony często z ekonomistą - Balcerowicz i rówiesnik Dudy - Petru). W nadziei, że powtórzą schemat "zarazy przez dyfuzję" (takie małe na początku "geściki", potem "interesy", na koniec: jawna korupcja).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Przemku,
      proszę sprawdzać źródła cytatów, zwłaszcza w odniesieniu do słów Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS nie powiedział "...nie pod każdym względem jestem zadowolony..." To jedna z wielu ordynarnych manipulacji politruków z Czerskiej.
      A było tak:
      Reporterka tvn24 (Arleta Zalewska) dopytywała Kaczyńskiego o reakcję Beaty Szydło na porównanie tej ostatniej do „Jarosława w spódnicy”. Szef PiS odparł, że „nie wie czy ona się z tego cieszy”.
      "Ona powiedziała, że to komplement. Mówiła, że to komplement"
      — dopytywała dziennikarka.
      "Nie pod każdym względem…"
      — śmiał się były premier.

      Cd.:
      http://wpolityce.pl/polityka/246010-ujawniamy-podwojna-mistyfikacje-czerskiej-gazetapl-manipuluje-ws-slow-jaroslawa-kaczynskiego-i-rektora-uj

      Usuń
    2. Ma Pan rację, przepraszam.

      Usuń
  16. O proszę, są już pomocnicy "dobrych zmian".

    Wałęsa: Ja nie jestem za PiS-em, paru ludzi tam znam, których się trzeba obawiać, ale Duda i kilku innych, mogą to wszystko w dobry sposób poprawić. Ja w to wierzę. Będę go (Dudę – przyp. red.) maksymalnie wspierał – powiedział były prezydent.

    Dodał, że jeśli PiS wyciągnie wnioski, to może zrobić dużo dobrego. – Polska jest w stanie być lepiej rządzona. Jarosław Kaczyński jest już plemieniem schodzącym. Jego odsuną, jeśli będzie probował robić politykę po staremu – dodał na zakończenie Wałęsa.

    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/walesa-duda-moze-wszystko-poprawic-ja-w-to-wierze/xsenmr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Odchodzimy od jaruzelszczyzny, wracamy do (neo) wałęsizmu? :)

      Pozdrowienia

      Usuń
  17. Szanowny Panie Aleksandrze

    Tak jak chyba wszyscy czytelnicy tego bloga wygraną Andrzeja Dudy byłem zaskoczony, oczywiście pozytywnie. Na razie próbuję to tłumaczyć prostymi zjawiskami.
    Może zadecydował tu splot kilku szczęśliwych okoliczności:
    1. Zarządzający „ciemną stroną mocy” , jak zauważył kiedyś pan Ścios, to nie giganci intelektu i niepokonani arcymistrzowie, i też popełniają błędy.
    2. Większa aktywność służb zza oceanu, nie zainteresowanych wzrostem wpływów rosyjskich w Polsce.
    3. Nagromadzenie, wręcz kumulacja wpadek wizerunkowych w ostatniej fazie kampanii BK (krzesło, suflerka, „zmień pracę i weź kredyt”, „emigracja to szansa” itp.). O przeszłości i powiązaniach kandydata wie niewiele osób, ale olsenowskie gagi były szybko rozpowszechniane w sieci i zrobiły swoje.
    4. Zaskakująco sprawna i energiczna kampania Andrzeja Dudy, oraz jego osobiste przymioty, osobowość wzbudzająca zaufanie wyborców.
    5. O wiele za małe, ale jednak zauważalne oddziaływanie nie tylko książki W. Sumlińskiego, ale również kilku innych – kolejna część „Resortowych dzieci”, Jurgen Roth, „Zamach na prawdę” – które ukazały się podczas kampanii wyborczej.
    6. O wiele za słabe, ale jednak zorganizowane lepiej niż poprzednio „pilnowanie” wyborów.
    7. Stosunkowo łatwy proces sprawdzania i liczenia głosów w obecnych wyborach w porównaniu z poprzednimi, a co za tym idzie utrudnione i łatwiejsze do wykrycia fałszowanie (wiem, że to słaby argument, biorąc pod uwagę bezczelność i bezkarność manipulacji w wyborach samorządowych).
    8. Internet - co prawda istniał już podczas poprzednich wyborów :), ale jego rola w promowaniu lokalnych kandydatów samorządowych była o wiele mniejsza.
    9. Wierzę, że miała znaczenie data drugiej tury. I to nie koniecznie na poziomie czysto duchowym – może w związku ze Świętem do większej liczby ludzi dotarł przekaz, że należy się wsłuchać w głos sumienia, także podczas głosowania?

    Oczywiście zastanawiające jest, dlaczego po zmniejszeniu różnicy do 3 procent nie poszli krok dalej. Nie przemawia do mnie teoria o taktycznym „odpuszczeniu” tej kadencji przez WSI-owych – za duże ryzyko, wiele spraw mogłoby się wymknąć spod kontroli w ciągu tych 5 lat.
    Co do gratulacji Putina to chyba zagrywka dezinformacyjna – ustawienie A.Dudy w roli potencjalnego przyjaciela Rosji, a Komorowskiego jako jej zaciętego wroga („nienawiść do Rosji nie wystarczyła do wygrania wyborów”).
    No i przede wszystkim obawiam się o bezpieczeństwo A. Dudy. Czy prezydentowi-elektowi przysługuje ochrona BOR? A jeżeli tak, to jest to przecież ten sam BOR, który „zabezpieczał” Smoleńsk...

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego pozwolono, by w drodze „demokratycznych przemian” odszedł patron ludzi z wojskowej bezpieki

    Uważam, że warto zastanowić się przede wszystkim nad tym, dlaczego pozwolono na to, aby został prezydentem. Czy PO posiadała wówczas jakąkolwiek mocną alternatywę? Nawet jeśli posiadała, czy zamieszany w aferę z aneksem, wraz ze swoim środowiskiem "biznesowym", nie mógł posiadać wystarczająco mocnego parcia na dostęp do aneksu, aby otwarto mu furtkę wyborczą? Jeżeli siatka aferzystów powiązanych ze służbami specjalnymi, pod przewodnictwem myśliwego uzyskała dostęp do aneksu, gdy ten objął urząd, to nie można wykluczyć, że przez 5 lat zdążyła opracować odpowiednią linię obrony. Warto tutaj powołać się m.in. na sposób działania tego środowiska, poruszany przy okazji różnych afer, pro civili, medycznych haków - fałszowanie dokumentów, zeznań, podstawianie materiału w celu wprowadzania wymiaru sprawiedliwości w ślepe zaułki. Z dużą pewnością teoretyzuję, że na dzień dzisiejszy sprawa jest "nietykalna" prawnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Btw. ze strony TVR. [28 maja 2015 19:06]

      Czy raport WSI istnieje tego nie wiem. Wiem, że istniał do 10 kwietnia 2010 roku, istniał też do momentu objęcia Pałacu Prezydenckiego przez Bronisława Komorowskiego. Co się z nim stało później – trudno powiedzieć. Istnieje wiele spekulacji, podobno mieli go oglądać dawni koledzy z WSI – mówił w Telewizji Republika Antoni Macierewicz.

      Usuń
  20. Dlaczego nie sięgnięto po „sprawdzone metody”, nie próbowano sfałszować wyniku wyborczego

    Tutaj również pytania pomocnicze, jak to się stało, że Lech Kaczyński wygrał wybory w 2005?
    Jak to jest, że PSL był głównym beneficjentem fałszowania, ale i... kilkukrotnie stał na mocnej pozycji w samorządach (o czym się zapomina)? Czy można wychodzić z założenia, że "białoruś" nie dotyczy wyborów prezydenckich? Że wybory prezydenckie są objęte dżentelmeńską umową podobną do tych okrągłostołowych? Wreszcie - dlaczego po roku 90., o wyborach traktuje się epitetem "wolnych"? Dlatego, że te w 89' były sfałszowane, czy dlatego że były ustawione? Czy fałszerstwa wyborcze nie mogłyby być wynalazkiem miejscowych klik, na szczeblu lokalnym? Przecież struktury samorządowe i podobne objęto plebiscytem wyborczym na długo po okrągłym stole (po ponad dekadzie?), wobec czego nie mogły podlegać umowie fundamentalnej - podstawowej i gwarantującej trwanie IIIRP, tak jak wybory na Sejm, Senat oraz Prezydenta.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wizja kolejnych pięciu lat z Komorowskim kreślona przez autora była tak przygnębiająca, że po lekturze tekstów Ściosa to zwycięstwo smakuje jeszcze bardziej. ;-)

    Ale po tych wszystkich naszych historycznych rozczarowaniach euforia mija szybko i wszystkie pytania zadane w tym tekście są zasadne. Zaś "pozwolono mu wygrać" to jest stwierdzenie odpowiednie w IIIRP, szczególnie po 10.04.10.

    Co jest pocieszające to, że panika w PO wydaje się autentyczna i oni się tego rzeczywiście nie spodziewali. Tym bardziej trudno było przewidzieć taki wynik i stwierdzić jakie czynniki tu zadziałały.

    OdpowiedzUsuń
  22. Pierwsze będą dwie możliwości, najbardziej ogólne:
    1. Duda to ich człowiek, wymienili zużyty model. Wygrali. Przy całej ostrożności - fałsz
    2. Duda to nie ich człowiek i na pół dekady tracą prezydenta, a układ się destabilizuje. Przegrali. Spieprzyli to. Przy całej ostrożności - prawda.
    Pan Robert Rudy wyliczył kilka możliwości. Ja coś czuję, że tym razem naszych "demiurgów" po raz pierwszy pozostawiono samych. Matczyna ręka GRU już nie prowadziła. Możliwe, że pojawiła się inna ręka?
    Jeszcze sprawa czynnika ludzkiego. Fachowcy od seryjnego samobójcy, od zamordyzmu, musieli oddać sporo pola panom w garniturach. Zadaniem panów w garniturach było kreowanie fałszywej rzeczywistości. Ukryte za tym parawanem służby mogły działać i czerpać. To właśnie chyba są gliniane nogi całego układu. Tzw. "politycy".Umęczeni wiecznym naporem prawdy na Smoleńskie kłamstwo, niosąc odium Smoleńskiego Mordu, tracący energię na ciągłe utrzymywanie społeczeństwa w stadium uśpionej larwy. Orka na polu mediów. Zasypywanie wewnetrznych "walczących buldogów". Do tego najgorsze: Przymus prowadzenia, choćby na pokaz, czegoś na kształt wewnetrznej i zewnętrznej polityki. Wszystko to spadło na barki ludzi miernych, bezideowych, za jedyne źródło upojenia mających władzę. Przesyconych, wypalonych, womitujących nienawiścią do czarnego luda.
    Nie ponieśli ciężaru roli. To się miało wszystko zrobić już samo, bez wysiłku. Media podają, lud wykonuje.
    Spieprzyli to :-)
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  23. Proś, a będzie ci dane :))

    Panie Aleksandrze,

    Doskonały materiał do przemyśleń i świetny tytuł. Kojarzy mi się z Mackiewiczowskim "Nie trzeba głośno pytać", ale także zdecydowanie odmiennie z... "Les Liaisons dangereuses" Ch. de Laclose.:) Poza tym śmieję się w głos, bo "dlaczego?" jest moim ulubionym pytaniem od dzieciństwa.

    Nie było cudu nad Wisłą.

    Bo to nie był - jak i ten z 1920 - żaden cud - tylko ciężka walka i... jak wtedy - korzystny splot dziejowych okoliczności. Ale mogło też być zupełnie inaczej...

    Myślę, że nie pomylił się Pan aż tak bardzo w swych wcześniejszych przewidywaniach. MY NIE MIELIŚMY PRAWA WYGRAĆ. Jednak wygraliśmy. Nie wiem, czy ma to być intermezzo między wymianą kolejnych ekip, czy też, po prostu: ONI MUSIELI ODPUŚCIĆ. Żeby się nie przelało. I żeby nie nastąpił niekontrolowany wybuch. Taka inżynieria polityczna w wykonaniu tych, co ich nawet wymieniać nie warto.

    Jest jedno "ale". Zabawy w demiurgów kończą się czasem niespodziewanie, zwłaszcza kiedy się nie docenia stopnia rozgoryczenia i determinacji "czynnika ludzkiego" wspartego przez "czynnik metafizyczny", że tak to ujmę, żeby nikogo nie urazić. I często bywają niebezpieczne, jak niebezpieczne jest pytanie: "dlaczego"?

    Wymiana wody/atmosfery = przerwa na normalne życie - może poskutkować niebezpiecznym zachłyśnięciem się czystym powietrzem i przypomnieniem sobie przez ludzi tych kilku prawd - co nienowe.

    Pozdrawiam serdecznie

    PS. "Oświeceni" durnie, także nieoświecone celebrytki płci obojga oraz tow. prezes Smolar, którzy nawiązując do wygranej AD z pogardą mówią o powrocie do średniowiecza, używając tej epoki jako epitetu, świadczą sami o sobie. "Gdy świat był tysiąc lat młodszy" (tak zaczyna się "Jesień średniowiecza" Huizingi - jedna z moich ulubionych lektur), był też tysiąc lat mądrzejszy od epoki "głupiopisów" (w. XX) oraz smartfonów & tabletów (w. XXI) .
    ...

    Prezent dla Pana (za całokształt:) i dla wszystkich - w podziękowaniu za intrygujące komentarze: https://www.youtube.com/watch?v=lJ7_dd85vns

    Może jeszcze jeden: https://www.youtube.com/watch?v=4zLfCnGVeL4

    And the people bowed and prayed
    To the neon god they made
    And the sign flashed out its warning
    In the words that it was forming
    And the sign said "The words of the prophets are written on the subway walls
    And tenement halls
    And whispered in the sound of silence"

    ...

    Skoro już 50 lat temu to widzieli, dlaczego wszystko poszło w "Sex, Drugs and Cocoa Puffs" + Marketing (Amway) & Gay-Pride?

    OdpowiedzUsuń


  24. Spośród wymienionych przez Pana najbardziej mnie intryguje pytanie nr 8:

    "Dlaczego środowisko skupione wokół BK nie okazuje dziś obaw przed rozliczeniem tej prezydentury, przed poznaniem tajemnic „lochów” belwederskich, ujawnieniem kalendarzy spotkań, nazwisk gości i doradców?"

    http://wgospodarce.pl/informacje/19896-dyskretny-urok-bentleya

    OdpowiedzUsuń
  25. A. Scios,

    Szanowny Panie,

    wydaje mi się, że trafną ocenę sytuacji w Polsce wskazujacą na dominację służb wojskowych przy wsparciu Rosji w latach 2010-2013 przedłużył Pan na nieco odmienny okres po Majdanie.

    Powrót Ameryki do gry w Europie Środkowej oczywiście nie wysadził z siodła tej bandy, zwłaszcza, ze Amerykanie nie sa zainteresowani wywracaniem chorego układu władzy w Polsce, lecz znalezieniem/zbudowaniem sobie tu swojej agentury, lecz z biegiem czasu (wzmacnianie wpływów amerykańskich włącznie z zakupem TVNu) zmusił ekipę Komorowskiego do gry na nieco innych zasadach. Sądzę, że to Amerykanie zapewnili, ze wybory prezydenckie będą raczej wyścigiem kandydatów do ich wielkorządztwa, (kto wygra będzie służył) a nie hucpą legimityzującą władzę kapeli z Belwederu. Dla Amerykanów PiS jest lepszy od WSI, chociaż oczywiście w razie zwycięstwa Komorowskiego byliby w stanie go ,,prowadzić" , w końcu rózne kamienie, w tym smoleński, wiszą u szyi tego człowieka roku Gazety Wyborczej.

    Sądzę, że ,,przejmowanie sterów" przez Amerykanów od Rosjan przebiegała przez około półtora roku, i że Moskwa wolała sie z tym pododzić na zasadzie: lepiej niech nasi agenci będą sługami wroga. Sądzę, że przygotowywano się do fałszerstw, ale ostatecznie pod presja amerykańską nie odważono na to. Komorowski służyłby i tak Ameryce, ale Waszyngton wolał, żeby jego nowy wasal nie był skompromitowany w oczach Świata.

    Słowem, uważam, że nie docenił Pan znaczenia amerykańskiej ,,rekonkwisty" w Europie Środkowej.nie mam wątpliwości, że banda z WSI nie wystraszyłaby się reakcji opinii publicznej na manipulacje i fałszerstwa, o czym przekonują mnie nie tyle zeszłe wybory samorządowe, ale bezczelne i butne zachowania organów państwa polskiego w sprawie śledztwa smoleńskiego. Kto wtedy nie bał się brutalnie kopać wielkiej częsci społeczeństwa i kpić z prawa, nie bałby się i teraz. Wystraszył się nie opinii publicznej, tylko siły - właśnie Ameryki, jak sądzę.

    Co dalej? Czy Rosja pogodzi sie z nowym rozdaniem? Tylko wtedy, jeśli jej rzeczywista siatka wpływów nie będzie ruszana zbyt mocno. oczywiście będzie wspomagała albo i prowadziła rycie miejscowych kretów. Byc może Amerykanie i Prezydent Andrzej Duda będą chcieli/już doszli dojść do jakiegoś modus vivendi z Rosją, gwarantującego podział wpływów i środowisk. ,,Łatwe" przekazanie władzy może sugerować, że WSI i Komorowski otrzymali gwarancję nieruszalności za Smoleńsk.

    Będziemy obserwować, będziemy widzieć. Kwestia zwrotu wraku w polityce Pana Prezydenta Dudy będzie ciekawą sprawą.

    pozdrawiam Pana i komentatorów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wojciechu,

      Ależ jestem ciekawa, co Panu odpowie AŚ?! :)

      Bo niczego bardziej bym sobie nie życzyła, niż takiej ewentualności, jaką Pan przedstawił w swojej analizie. Tylko - widzi Pan - kiedy oglądam dupków w rodzaju dyrektora FBI i słucham wzajemnie sprzecznych wypowiedzi mędrca ze Stratfora, to nie potrafię w to uwierzyć. Jednak jest faktem, że jakieś targi do końca się odbywały - tym sobie tłumaczę przedłużenie "ciszy wyborczej", czyt. momentu ogłoszenia wyników - i myślę, że BK do końca walczył, bo jego wściekłość podczas telewizyjnej kapitulacji nie była udawana. Poza tym: czy to nie pierwszy raz, kiedy przegrany w wyborach gwarantuje wygranemu na podstawie sondażu exit poll? Dwadzieścia godzin przed ogłoszeniem wyników PKW?

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń

    2. Zamiast "gratuluje" napisało mi się z rozpędu: "gwarantuje". Przepraszam.

      Usuń
    3. Urszula Domyślna,

      Szanowna Pani,

      też mi sie wydaje, że Komorowski i jego ekipa do końca mieli nadzieję na wygraną, chociaż niewątpliwie dwa ostatnie tygodnie były już - przynajmniej przez ekipę prowadzącą tego człowieka - okresem liczenia się z możliwością porażki. swoją drogą, niezależnie od wszystkich kombinacji specłużb, mediów id., polityka to biznes jak każdy, i widać, że czynnik ludzki, mierzony także zwykłymi prawami biologii, czasem jest decydujący. Ktoś inny zamiast Komoworskiego - Tusk, Kwasniewski - być może poradziłby sobie i wygrał z Dudą. Komorowski jest po prostu wielkim zerem, któremu uszami wylewa się Unia Wolności, i szczerze mówiąc, miałem dziką przyjemnosć patrząc na to oblicze w chwili ogłaszania wyników wyborów.


      Pozdrawiam Panią serdecznie

      Usuń
    4. Post Scriptum:

      w wypowiedzi ,,mędrca ze Stratfora", która ktoś tu zalinklwał wcześniej (wywiad dla TV Republika), jest charakterystyczna, na sam koniec wstawiona wypowiedź o Smoleńsku: co Polakom da poznanie prawdy? Wyzwania stoją przed Polską w przyszłości, a nie w przeszłosci.

      To bardzo istotna uwaga: Ameryka nie ejst zainteresowana popychaniem Polski do konfrontacji z Rosją va banque, czyli wyjaśnienia kwestii smoleńskiej. Sądzę, ze Amerykanie boją się, że prawda musiałaby spowodować niekorzystne konsekwencje i dla nich (jako sprzymierzeniec Polski musieliby zareagować na wezwania polskiego rządu w jakis,. sposób), a oni nie chcą bezpośrednio się ,,zderzac z Rosją", ani zamykac drzwi do dalszych targów ( a gdyby zaatakowano Putina en face jako mordercę, nie byłoby już odwrotu). Chcą nami pogrywać.

      Dlatego sądzę, ze byłą tu przestrzeń na dogadanie się = oddajecie władzę, ale nie bedzie rozliczania ani ruszania na powaznie Smoleńska.
      Dlatego ciekaw będę reakcji Pana Prezydenta Dudy w tych sprawach.

      pozdrawiam Panią

      Usuń
    5. Też się niestety obawiam, że zwycięstwo Andrzeja Dudy mogło mieć swoją cenę - i od razu przychodzi na myśl zasada "my nie ruszamy waszych - wy nie ruszacie naszych".
      Rozsądnie będzie nie mieć za dużych oczekiwań w związku z nową sytuacją w Polsce. Jak się zdaje, nawet ewentualne drugie zwycięstwo na jesieni nie musi nas przybliżyć ani do prawdy o Smoleńsku, ani do ukarania winnych, ani do oczyszczenia Polski z gangreny.
      Dobrze będzie, jeśli choć niektóre sprawy zmienią się na lepsze.

      Pozdrawiam Państwa

      Usuń
  26. Witam
    Czy to może skończyć się tak?

    http://wpolityce.pl/polityka/246242-moze-sie-skonczyc-tak-ze-wygral-duda-a-prezydentem-i-pierwsza-dama-beda-sikorscy-prof-pawlowicz-o-nowej-ustawie-dotyczacej-tk-nasz-wywiad

    OdpowiedzUsuń
  27. BARDZO MIŁA WIADOMOŚĆ Z SE:

    Wywiad z dyrektorem II LO w Krakowie.

    "Andrzej Duda był w szkole rozrabiaką [] bardzo chętnie brał udział w zawodach. Był filarem naszej reprezentacji! Najlepiej radził sobie w rzucaniu granatem i strzelaniu (!) W zawodach, które potocznie nazywano „być sprawny jak żołnierz”, nie miał sobie równych! Jestem pewien, że gdyby trafił do wojska, poradziłby sobie równie dobrze, jak w polityce".

    I chwała Bogu! :))

    Pozdrowienia dla wszystkich

    http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/duda-byl-rozrabiaka-juz-w-liceum-palil-papierosy_614083.html

    OdpowiedzUsuń
  28. Panie Aleksandrze,

    Czy to zrobili kosmici, czy jednak Pan spowodował niemal 24h blokadę na blogu?

    Bardzo proszę o pilną odpowiedź p. Wojciechowi Miarze, bo inaczej naprawdę skręci mnie z ciekawości. :))

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  29. Autorze
    Nie wiem, czy pan pamięta jak w jednej z dyskusji na temat zagrożeń związanych z budową reżimu prezydenckiego, zwróciłem panu uwagę, że Komorowski skupiając coraz więcej władzy w swoich rękach, może je przypadkowo oddać w inne ręce? Dziś to wszystko jest już w rękach Andrzeja Dudy. Miejmy nadzieję, że to co zbudował Komorowski zostanie wykorzystane przez prezydenta Dudę na korzyść narodu polskiego.

    OdpowiedzUsuń
  30. A to dopiero!

    Widzieliście Państwo?

    Niemiecka prokuratura generalna wszczęła wstępne dochodzenie wyjaśniające, czy w Smoleńsku doszło do zamachu.

    http://wpolityce.pl/smolensk/254248-nasz-news-niemiecka-prokuratura-generalna-wszczela-wstepne-dochodzenie-wyjasniajace-czy-w-smolensku-doszlo-do-zamachu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezły raban powstał z tej wiadomości (oczywiście poza mainstreamem).
      Pragnę zwrócić uwagę, że linkowany materiał zawiera potężną dawkę dezinformacyjną. Przez konstrukcję tekstu czytelnik może błędnie domniemać, że:
      - Pan mecenas Hambura reprezentuje oficjalne stanowisko RP
      - odpowiedź organów niemieckich dyktowana jest zmianą na stanowisku prezydenta w Polsce
      - następuje przełom w sprawie kryzysu smoleńskiego.

      Natomiast wyjaśnieniu podlega kwestia, czy tryb prawny i wniosek dotyczą faktycznie przeprowadzenia postępowania w celu wyjaśnienia zdarzeń z 10/04, czy może tylko kwestii formalnych dot. dokumentów będących w, według Rotha, posiadaniu BND. Nierzetelność przekazu "niezależnych" nie przybliża do znalezienia odpowiedzi na to zagadnienie.

      Usuń
    2. Jeśli - jak wynika z wypowiedzi Friedmana, a świadczy o tym również dotychczasowe milczenie Ameryki - USA nie są zainteresowane wyjaśnieniem Smoleńska, to działania prokuratury niemieckiej przestają dziwić. Niemcy zmierzają w ten sposób do postawienia Ameryki w trudnej i kłopotliwej sytuacji.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Pani Urszulo, Panowie,

      Najważniejsza dezinformacja to twierdzenie, że zamachu smoleńskiego dokonano na zlecenie polskiego polityka, przekazane rosyjskiemu generałowi. Nie wiadomo dlaczego wszyscy przechodzą do porządku nad tym piramidalnym absurdem (mam tu na myśli przede wszystkim tzw. "niezależne" media). Przecież to zupełnie nie do pomyślenia, żeby jakieś polecenia czy życzenia polskich polityków były wiążące dla rosyjskich służb specjalnych, zwłaszcza w takiej materii. Już prędzej odwrotnie (znacznie prędzej).

      Myślę, że nikt z czytelników Pana Aleksandra nie ma wątpliwości, że Niemcy zdecydowały o puszczeniu w obieg takiej informacji nie dlatego, że zależy im na wyjaśnieniu Smoleńska bardziej niż państwu polskiemu, które dotąd czyniło wszystko, żeby takie wyjaśnienie uniemożliwić, lecz dlatego, że w danej chwili taka informacja jest przydatna samym Niemcom. Do czego, to temat na osobną dyskusję, ale zanim dojdziemy w spekulacjach do stosunków niemiecko-amerykańskich zobaczmy, że rdzeń niemieckiej "wrzutki" wykazuje pokrewieństwo z oficjalną i "jedynie słuszną" wersją rosyjsko-polską. Jakie?

      Otóż i tam ("raporty" MAK, Millera, Laska et consortes, wspierane przez kampanię w "zaprzyjaźnionych mediach") i tu (rewelacje J. Rotha podchwycone przez "niezależnych") sprawcami katastrofy są sami Polacy. Widać nawet wyraźną ewolucję: od sprawstwa nieświadomego i niejako przypadkowego (tam: piloci-amatorzy, pijany Generał, prezydent naciskający na załogę, itp.) do sprawstwa kierowniczego (tu: polski polityk zleca zamach rosyjskim służbom). Czyli tym razem zarysowuje się wersja o zamachu dokonanym z polskiej inicjatywy, w której Rosjanom przypisuje się sprawstwo wykonawcze. A "niezależni" dziennikarze łykają to z poważnymi minami.

      Usuń
    4. Zgadzam się z Panami!

      Od czasu, gdy zamachowcem smoleńskim okazał się "polski polityk" - tak wszechwładny, że rozkazuje ruskiemu generałowi (żeby było ciekawiej: stacjonującemu na Ukrainie) - a ten tylko ruki pa szwam i dawaj trotyl podkładać - nie mogę osławionej książki Rotha, (z którą obkolędował już całą Polskę, nie słyszałam, żeby Niemcy?), traktować inaczej, niż jak kolejną wrzutę niemieckiego wywiadu. Teraz dodatkowo ta prokuratura...

      Intencje BRD są bardzo grubymi nićmi szyte, (w rodz. "a my też coś wiemy!") i od razu przypomina się przysłowie: "konie kują a żaba łapę podstawia". Frau Merkel, choć posłusznie nie przybyła na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego (pomimo że akurat jej żaden "wulkan" nie przeszkadzał, z NRD można np. pociągiem), pewnie chce pokazać kto tu rządzi. Może i gdzieś rządzi, ale na pewno nie w USA i nie Sowietach.

      Nawiasem mówiąc - w UE podobno rządzi niejaki Juncker(s) z Luksemburga, który, jak się niedawno okazało, zachowuje się jak piecyk od K.I.Gałczyńskiego - "wciąż dymi i dymi" KLIK, a eurohołota wraz z "prezydentem" Tuskiem, nawet mu nie śmie uwagi zwrócić, a co dopiero pijane bydlę za krawat wyprowadzić.

      Proszę koniecznie obejrzeć: https://www.youtube.com/watch?v=DLdFHXMagOU

      TO SĄ NASI EUROWŁADCY (!!!), którzy jednym skinieniem zamykają polskie kopalnie, albo bawią się w przyznawanie i odbieranie nam grantów. A my, z polskich składek, "dotujemy strefę euro" (i pijusa Junckera z krasnymi komandirami), choć wcale do tej strefy nie należymy. Cóż za straszna nędza!

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  31. Czemu zwątpiłeś małej wiary?
    Te słowa przychodzą mi na myśl, gdy czytam Pana analizy powyborcze. Myślę, że tak jak wielu policjantów, zbyt długo obcując ze Złem i tropiąc go (wspaniale!) w naszym kraju, zapomniał Pan o Opatrzności i Orędownikach naszych spraw - św. Janie Pawle II, św. Jerzym Popiełuszce czy ANDRZEJU Boboli...
    Takie nagromadzenie kompromitujących wpadek i błędów Komorowskiego i jego sztabu, nagłe pojawienie się Kukiza (pomijając do czego być może miał POsłużyć) w wersji radykalnego antysystemowca, na koniec kampanii otwarcie walczącego z TVN i Kubą POwiatowym i TVP
    to z jednej strony. A z drugiej strony kalendarz wyborczy, przygotowany tak, by Komorowski mógł wygrać w I turze.
    NIKT nie POmyślał że II tura przypadnie w święto Zesłania Ducha Świętego, na zawsze już kojarzącym się Polakom z pamiętnym wezwaniem św. Jana Pawła II z 1979r.
    A teraz Zaprzysiężenie nowego Prezydenta Polski nastąpi 6 sierpnia - święto Przemienienia Pańskiego i rocznicę wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej z Oleandrów!
    Nie ma przypadków - są tylko ZNAKI!
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękują za Pana analizy!

    OdpowiedzUsuń
  32. Zwycięstwo A Dudy postrzegam przede wszystkim w kategoriach cudu. I piszę to śmiertelnie poważenie.

    Jeden z komentatorów zwrócił uwagę na analizy pana Palade, ciekawe były tez obserwacje prof Nowaka. To wszystko stało się na naszych oczach - ja juz chyba wierze że naszym prezydentem jest pan Andrzej Duda.

    Dziękując Bogu za ten cud, warto w mojej opinii pytać - co takiego się stało że system tak jakby "zgapił się".
    Mamy powtórkę z 2005 roku. Wygraliśmy, choć wygrać miał kto inny.

    Nie wiem czemu tak się stało.
    Nie podejmuje się w tym momencie żadnych analiz.
    Choć oczywiście kusi mnie podzielenie się obserwacją: a to że szantażowane przez taśmy środowisko Peło niezupełnie życzyło Bronisławowi szczęścia.
    A to że bliska zagranica, czyli Niemcy, jakby tak nie mieli specjalnie nikomu za złe, że przegrał w Polsce kandydat pułkownika Putina.

    Czemu potęga środowisk rosyjskich poniosła porażkę, czemu uznano że trzeba ją przyjąć - tego nie wiem. Mogli wszystko, ale musieli wczoraj powiedzieć pas.
    To zagadka.

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie:

    Mariusz

    OdpowiedzUsuń
  33. Może trochę z uporem maniaka, ale kolejny raz zwracam uwagę na Wałęsę Bolesława.

    Człowiek ten wysyła sygnały, które jeśli nawet nie mają wartości sprawczej (noblista jaki jest i co może każdy widzi) to można je z pewnością traktować jak projekcję myślenia pewnego środowiska:

    Lech Wałęsa w rozmowie z Moniką Olejnik skomentował pomysł prezydenta elekta na temat pomnika smoleńskiego. Zdaniem Andrzeja Dudy pomnik powinien stanąć przy Krakowskim Przedmieściu. - Duda szuka zaczepki, pierwszą już ma. Niech robi tak dalej, to zobaczymy, jak długo będzie prezydentem – powiedział noblista na falach Radia Zet.

    - Ile tych pomników będziemy budować? Przecież zaraz będziemy to rozbierać, jak wyjdzie cała prawda o PiS i tej tragedii. - ocenił w Radiu Zet Wałęsa.

    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/walesa-skomentowal-pomysl-dudy-szuka-zaczepki/zghx7x

    Jak rozumieć groźbę Wałęsy pod adresem elekta? Jako bełkot idioty, groźbę polityczną, czy fizyczną? - Sikorski już się rozgrzewa na okoliczność niemożności sprawowania urzędu przez prezydenta?

    Czy może jest to/ma to brzmieć jak życzliwe ostrzeżenie: uważaj, bo jesteś zakładnikiem konsensusu - nie wchodź między ostrza potężnych szermierzy - de facto oznacza to - nie rób nic, jak Komorowski.

    Nie chcę też niczego innego, jak "wyjście na jaw prawdy o PiS i tej tragedii". Jakież to rewelacje ma dla nas, maluczkich "noblista" i dlaczego ich nie ujawnia - niegodniśmy? Zapewne.

    OdpowiedzUsuń
  34. Jak pańskim zdaniem wyglądać będzie przyszłość Komorowskiego? Posiada wiedzę na temat służb, był beneficjentem ich działalności, patronem. Teraz jako osoba znacznie mniej przydatna ale z ogromną wiedzą może być zagrożeniem. Dlatego zastanawia mnie czy w najbliższym czasie (rok, dwa, trzy lata) nie zdarzy się tak, że Komorowski zejdzie z tego świata, oczywiście z przyczyn medycznych np. zawał serca.

    OdpowiedzUsuń
  35. Szanowni Państwo,

    Pytania które Autor postawił, pozostaną pewnie w części bez odpowiedzi.
    Taka ich natura, że część dotyka najbardziej utajnionych aspektów naszej rzeczywistości, gry tajnych służb i ścierania się interesów największych graczy.

    Skoro jednak, coś w sposób tak ewidentny jak ostatnie wybory odbiega od dotychczasowej logiki zdarzeń, trudno nie stawiać pytań o to jaki to czynnik był w stanie wywołać tak duże zmiany?
    Nieuprawniony, w świetle dotychczasowej wiedzy i praktyki, wynik tych wyborów, wskazuje na czynnik o znaczeniu fundamentalnym dla naszej rzeczywistości.

    Bardzo ciekawa teza pana W. Miary jest jedną z tych, które spełniają to kryterium.

    Aleksander Ścios wcześniej również pisał o takiej hipotetycznej sytuacji jaką wymusi zmiana spojrzenia na putinowska Rosję przez USA. Wiązanie tego faktu z przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi wydawało się i nadal wydaje logiczne i uprawdopodobnione stanowiskiem wielu prominentnych polityków Kongresu.

    Jeżeli jednak sprawa Ukrainy, a może też i inne elementy geopolityki, spowodowały już teraz reakcję USA, jest to dla nas i tak bardzo dobra wiadomość.
    Nawet w świetle słów Friedmana o Smoleńsku!

    Na marginesie, zauważmy, że bełkot Wałęsy wpisuje się w tą potencjalna sytuację. Pewnie ten pan już liczy, że przez kolejnych 5 lat nadal można będzie bezkarnie insynuować i łgać!

    Jeżeli jednak spojrzymy na perspektywę przyszłości optymistyczniej, zauważymy, że powstaje szansa na oczyszczenie Polski. Szansa, której przez ostatnie pięć lat nie było!

    Wszystko wskazuje, że budowa "reżimu belwederskiego" jest już historią! :)

    Inne pytanie, jak do tego podejdzie PiS i na ile umożliwi to nowe rozdanie parlamentarne.

    Pozdrawiam Państwa

    OdpowiedzUsuń
  36. Jeszcze parę spostrzeżeń:

    Osławiony "żyrandol", podobnie jak "demokracja", "zasypywanie podziałów", "naprawa Polski" i "odbudowa wspólnoty" - chyba już się tak zaimplantowały do mózgów PiS-u i akolitów (hunwejbinów i partyjnych mediów nie pomijając), że się ich nawet obcęgami nie wyciągnie! Wczoraj dodatkowo, przeczytałam nowe sformułowanie pewnej posłanki PiS, według której BK był tylko "notariuszem Platformy".

    Mocne!

    Notariusz, na którego skinienie, marzący od lat o prezydenturze Donald Tusk, posłusznie tuli uszy, wycofuje się w 2010 z tzw. prawyborów w PO, w których zwycięża marszałek sejmu. Potem Smoleńsk, i wreszcie długo wyczekiwana PRAWDZIWA WŁADZA!

    Poza tym, czy ktoś (może któryś z partyjnych dziennikarzy GP?) nie podjąłby się wytłumaczenia szefostwu partii, że takimi określeniami osłabiają znaczenie wygranej pana Andrzeja Dudy?

    Bo zupełnie inaczej wygląda, gdy się mówi, że AD pokonał w starciu groźnego przeciwnika wspieranego przez siły ciemnoty i ciemności, a pomniejsza jego zwycięstwo sprowadzając je do wygranej wykształconego, krakowskiego adwokata z głupawym notariuszem z Budy Ruskiej.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  37. I już tylko (pospiesznie) sygnalizując:

    Ostatnia dyrektywa prezesa Kaczyńskiego - podpisanie dymisji in blanco i złożenie jej na ręce prezydenta Andrzeja Dudy, który ma jednoosobowo desygnować premiera i decydować sam o dymisji (nawet gdyby premierem został JK), czyż nie jest dokładnym wypełnieniem życzliwych wskazówek przedwyborczych profesora Nowaka?

    Podobnie jak (wyraźna) niechęć AD do zatrudniania w KP stręczących się "starych, wypróbowanych towarzyszy". Na razie idzie to bardzo dobrze, i oby się panu Andrzejowi udało! :)

    Stracę nadzieję, gdy szefem BBN zostanie np. Witold - Nie Zabijajcie Nas! - Waszczykowski, a szefem czegokolwiek - Piotr Gliński - "ze wszystkich opcji".

    OdpowiedzUsuń
  38. Szanowni Państwo,

    Serdecznie dziękuję za żywe zainteresowanie tematem i tyle wyśmienitych komentarzy. To dowód, że gromadzą się tu ludzie, których nie przerażają ani nie zniechęcają nawet najtrudniejsze pytania. Wprawdzie przyzwyczailiście mnie Państwo do najwyższego poziomu dyskusji, to wiele z pozostawionych tu stwierdzeń i argumentów, jest najprzedniejszej miary i zasługiwałoby na wyjątkową uwagę i szczegółowe odpowiedzi. Proszę wybaczyć, że w tej chwili nie mogę sprostać temu zadaniu. Natomiast bardzo się cieszę, że ten blog staje się miejscem autentycznej dyskusji i tworzy wspólnotę wolnej, niezależnej myśli.
    Chcę też najmocniej przeprosić za kilkudniową nieobecność, a szczególnie za to, że na bieżąco nie mogłem uczestniczyć w tak ciekawej rozmowie. Zakładam, że do wielu poruszonych tu spraw będziemy powracać i staną się one przedmiotem osobnych rozważań.
    Teraz pozwolę sobie tylko na krótkie podsumowanie i podzielenie się kilkoma powyborczymi refleksjami.
    Upływa właśnie tydzień od zwycięstwa Andrzeja Dudy i był to czas obfitujący w ciekawe wydarzenia. Nie mam tu na myśli wypowiedzi prezydenta-elekta ani wystąpień polityków opozycji i żurnalistów „wolnych mediów”. Ich treść jest dość przewidywalna i nie odnotowałem nic zaskakującego. Jest to tzw. przekaz pozytywny, nakierowany na usatysfakcjonowanie medialnych terrorystów oraz „przekonywanie nieprzekonanych”. Można się domyślać, że do czasu wyborów parlamentarnych będziemy mieli opozycję jak najbardziej „correct” i prezydenta - piewcę zgody narodowej.
    Znacznie bardziej intryguje mnie spokojne i wielce układne zachowanie lokatora Belwederu. Kto nie posiada żadnej wiedzy o tym człowieku, mógłby pomyśleć, że ma do czynienia z mężem stanu i miłośnikiem demokratycznych przemian, kimś, kto bez najmniejszego oporu przekazuje następcy prezydenckie prerogatywy i godzi się na rolę politycznego emeryta. Tej cechy nigdy wcześniej nie widzieliśmy u BK, zaś przebieg pierwszej kadencji świadczył raczej, że ma być ona kontynuowana.
    Ponieważ uwaga „wolnych mediów” zogniskowana jest na ludziach PO i powoli powracają one do tradycyjnej pogoni za królikami, niewiele wspomina się o Komorowskim, a jeszcze mniej mówi o konieczności rozliczenia okresu jego prezydentury. Być może jest na to za wcześniej lub taką refleksję przysłania jeszcze nastrój świętowania zwycięstwa. Niemniej, obecne zachowanie BK głęboko nie przystaje do ogromu frustracji i nienawiści, z jaką mieliśmy do czynienia tuż przed rozstrzygnięciem II tury. Staje się tym bardziej niezrozumiałe, gdy dostrzeżemy, że przegrana Komorowskiego musi (przynajmniej teoretycznie) przynieść poważne straty dla środowisk stojących za patronem byłych WSI.
    Jeśli ta tendencja się utrzyma, możemy rozważać dwie możliwości: albo BK i związane z nim towarzystwo nie jest (i nie było) tak silne, jak dotąd sądziliśmy ( tu obszar mojej kolejnej pomyłki) oraz nie posiadało znaczących aktywów, albo obecna zmiana w Belwederze nie pozbawia ich wpływów i w niczym nie zagraża samemu BK. Zdecydowanie odrzucam wyjaśnienia w rodzaju „zaistnienia pomyłki” lub „zwycięstwa demokracji”. O ile pierwsze jest możliwe, ale nie w tak kluczowej sprawie, o tyle przyjęcie drugiego musiałoby zaprzeczyć całej wiedzy na temat III RP.
    Drugim, zaskakującym motywem, wydaje się zachowanie moskiewskiego patriarchy Cyryla-Gundiajewa. Ponieważ to, co mówi i robi ten człowiek należy oceniać wyłącznie poprzez pryzmat interesów Putina, ciepłe gratulacje przesłane na ręce pana Dudy, są czymś więcej niż tylko zwyczajowym, dyplomatycznym (wcześniej przywódcy moskiewskiej Cerkwi tego nie czynili) zabiegiem. Myślę, że trzeba je oceniać łącznie z telegramem gratulacyjnym Putina. O ile się nie mylę, władca Kremla był pierwszym przywódcą zagranicznym, który pogratulował panu Dudzie.

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  39. cd.

    Obie te przesłanki ( zachowanie BK i reakcja Moskwy) mogą świadczyć, że wygrana Andrzeja Dudy nie wywołała szoku ani sprzeciwu ze strony tych dwóch, powiązanych ze sobą środowisk.
    Można powiedzieć, że przyjęto ją bezboleśnie, jako coś, co miało prawo nastąpić.
    Pan Wojciech Miara w swoim świetnym komentarzu wskazywał na „uwarunkowania geopolityczne”, które mogły mieć wpływ na wynik wyborów prezydenckich. Padło tam stwierdzenie, że „Amerykanie zapewnili, ze wybory prezydenckie będą raczej wyścigiem kandydatów do ich wielkorządztwa, (kto wygra będzie służył) a nie hucpą legitymizującą władzę kapeli z Belwederu” oraz wzmianka o „amerykańskiej ,,rekonkwiście" w Europie Środkowej”. Przyznam, że do tej chwili nie dostrzegam żadnych przesłanek dla takiej argumentacji, ale też nie uważam, by była ona pozbawiona sensu. Być może o wielu rzeczach jeszcze nie wiemy. Np. reakcję niemieckiej prokuratury w sprawie Smoleńska, oceniam jako działanie wyprzedzające i wyraźny akt rozgrywki na poziomie służb specjalnych. To ważne, kogo „nowa władza” będzie postrzegać jako największego sprzymierzeńca.
    Tam jednak, gdzie Pan Wojciech pyta – „czy Rosja pogodzi się z nowym rozdaniem?”, odpowiedź twierdzącą sugerują już pierwsze reakcje Putina i rezonans Cyryla-Gundiajewa. Prawda, że za tymi reakcjami nie muszą iść rzeczywiste działania Moskwy (szczególnie w obszarze aktywności służb i użycia militarnych straszaków), ale nie sposób nie dostrzec takich znaków. Jeśli uważamy, że za zamachem smoleńskim stał Putin, a Komorowski i związane z nim środowisko doszło do władzy tylko ze względu na skutki Smoleńska – jest to zachowaniem tym mocniej intrygującym.
    Mielibyśmy bowiem sytuację, w której odejście BK nie tylko nie wywołuje nerwowych reakcji Moskwy, ale też niespecjalnie niepokoi ludzi byłych WSI – tego „peryskopu, za pomocą którego Rosjanie pozyskiwali wiedzę o mechanizmach funkcjonowania naszego państwa” (prof. A. Zybertowicz). Jak to wytłumaczyć? Tu ponownie – poszukiwanie wyjaśnień na poziomie analityki „niepokornych” żurnalistów uważam za mało wiarygodne. Stawka jest zbyt wysoka, by można było pozwolić na pomyłkę lub całkowitą utratę kontroli. Pozostają zatem pytania – dlaczego Moskwa się z tym godzi lub, czy i skąd czerpie nowe gwarancje? Jeśli BK byłby nazbyt skompromitowany i bezużyteczny ( o takim trendzie się wspomina), kto miałby go zastąpić? Przyznam, że sensownym wyjaśnieniem wydaje mi się poważna choroba lokatora Belwederu, na tyle poważna, że uniemożliwia dalsze traktowanie go jako gwaranta interesów określonych środowisk. Ale nawet wówczas, pytanie o następcę wydaje się zasadne.
    Biorąc pod uwagę obecne „inicjatywy polityczne” (sieroty po UW) oraz silne „pompowanie” pozycji Kukiza, możemy mówić o zapowiedziach nowego rozdania. Póki trwa III RP, o takich rozdaniach nie decydują mityczne „mechanizmy polityczne”, lecz ludzie byłych i obecnych służb, oligarchowie i kilku gości z „klubu miłośników cygar”.
    Jeśli odejście BK wpisuje się w taki scenariusz, trzeba tym większej uwagi, by po zakończeniu „marszu do zwycięstwa”, dokonaniu „dobrych zmian” i procesu „naprawy Polski”, nie okazało się, że jesteśmy w tym samym miejscu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      W ostatnim wpisie, choć bardzo ogólnie, próbuję odpowiedzieć na Pańskie (i Czytelników tego bloga) niebezpieczne pytania:

      http://jaszczur09.blogspot.com/2015/05/niebezpieczne-pytania-proba-odpowiedzi.html

      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Bardzo ciekawy tekst, Jaszczurze, polecam wszystkim Państwu!

      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      PS. Choć zakończenie dość ponure, a z tym Smoleńskiem - na wszelki wypadek odpukałam w niemalowane. :)

      Jedno jest pewne - do ostatecznego pokonania komunizmu, który przetransformował się ćwierć wieku temu jest bardzo, bardzo daleko. Wycofanie systemu jest tymczasowe i przypuści kontratak, gdy tylko przegrupuje się i zmieni koniunktura międzynarodowe. Już zresztą mówi się o możliwości puczu - obalenia prezydenta-elekta przez trybunał konstytucyjny, będący - jak określił niegdyś Józef Darski - jednym z instytucjonalnych bezpieczników neokomunistycznego układu. Ponadto, opozycja musi stać się opozycją faktycznie antysystemową: przede wszystkim uznać, że system panujący nad Polską jest de facto komunizmem ukrytym i wyzbyć się demoliberalnych, polrealistycznych i solidarnościowych zabobonów i modus operandi, co niestety wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Jeżeli tego nie uczyni, będziemy skazani na powtórkę z „Nocnej zmiany”, wyborczego puczu z 2007, a nie daj Boże - Smoleńska.


      Usuń
    3. Bardzo ciekawa i uporządkowana analiza. Nadaje naszym sprawom perspektywę, której brakuje osobom niewyrobionym, jak ja, w tematyce ogólnoświatowej.

      Bardzo to symptomatyczne, ale nadal w żadnych oficjalnych "niezależnych" nie uświadczy się czegoś na podobnym poziomie.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń

    4. Bo "nasi żurnaliści" nie są od tak banalnych rzeczy, Panie Zaścianku!

      Oni są od Misji i Pouczania maluczkich. Oraz Wytykania palcem tych, co się cieszą z wygranej Andrzeja Dudy, A NIE MAJĄ PRAWA, BO KRYTYKOWALI!!! :-))

      Np. red. Piotr (Tak-Ale) Zaremba, czy red. Bronisław Wildstein (aktualnie wSieci)

      http://wpolityce.pl/polityka/254620-pycha-kroczyla-przed-upadkiem-po-a-co-z-pycha-prawicy

      http://wpolityce.pl/polityka/254567-bronislaw-wildstein-we-wsieci-zwyciestwo-andrzeja-dudy-oznacza-ze-procedury-demokratyczne-moga-zadzialac-nawet-w-oligarchicznym-systemie-jakim-jest-iii-rp


      A red. Stanisław Janecki to już w listopadzie 2014r. wszystko wiedział, taki mądrala!

      http://wpolityce.pl/polityka/254653-andrzeja-dude-jako-kandydata-na-prezydenta-i-przyszlego-zwyciezce-wskazalem-juz-w-pazdzierniku-2014-r


      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    5. @ Urszula Domyślna, Zaścianek

      Dziękuję, ale ja tylko piszę o faktach i o pewnych procesach i tendencjach w polityce. A jak mówił Hemar, "ku pokrzepieniu serc pisze się dzieciom."

      Poza tym, ja jedynie zsyntetyzowałem, niejako równolegle to, co znacznie lepiej opisał m.in. nasz Gospodarz, czy choćby tacy Komentatorzy jak Pan Wojciech, albo linkowany przez Urszulę Bogdan Zalewski.

      Usuń
  40. Dzień dobry,

    Proszę wybaczyć OT, ale skoro rozmawiamy o przyszłości, a ta w dużym stopniu zależy i będzie zależeć od postawy czołowych polityków PiS, wydaje się zasadne przedstawienie poglądów wiceprzewodniczącego tej partii.
    Pan Antoni Macierewicz nie pozostawia złudzeń co do własnych przekonań i planów.
    W szczególności, interesująca końcówka z tematem Smoleńska i wnioskami o konieczności zmian w tzw. "wymiarze sprawiedliwości".

    http://vod.gazetapolska.pl/10236-wystapienie-antoniego-macierewicza-podczas-x-zjazdu-klubow-gp

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  41. Największym zagrożeniem dla zwycięstwa są obecnie media, wymiar sprawiedliwości, Państwowa Komisja Wyb., cały przebieg głosowania, sprawdzeni ludzie w komisjach i sondażownie, nowa partia Petru oraz prawdop. rozgrywka Kukizem z tylnego siedzenia przez jakiegoś zawodowego gracza ze stajni być może Grzegorza S.?

    OdpowiedzUsuń
  42. Panie Aleksandrze & Wszyscy Państwo,

    Warto przeczytać ostrzeżenie Krzysztofa Wyszkowskiego w WZZW:

    Krzysztof Wyszkowski: Nigdy więcej ugody z kiszczakowsko-wałęsowską Targowicą

    Cztery dni po wyborach 4 czerwca 1989 r. liderzy „Solidarności” sprzeniewierzyli się patriotycznym wyborcom. Zgadzając się zmianę ordynacji w trakcie wyborów poparli ustanowienie Jaruzelskiego prezydentem i legitymizację wywodzącego się z Katynia obozu zdrady narodowej.

    „Kontrakt” zawarty wówczas przez agenturę KGB-GRU z „konstruktywną opozycją” zdominowaną przez agenturę SB-WSW funkcjonuje do dzisiaj. Prezydent Komorowski nie chce uznać wyniku wyborów 24 maja 2015 r. i zapowiada Polakom wojnę w obronie posowieckiego układu. Ten reprezentant WSI i jego zaplecze – Platforma Obywatelska, służby specjalne, agentura rosyjska i niemiecka – będzie walczył z uzdrowieniem Polski wszystkimi metodami, bo wie, że dla współczesnej Targowicy przegrana oznacza ostateczną infamię.

    Dlatego trzeba przestrzec prezydenta – elekta i tych, którzy chcieliby zawrzeć jakiś kompromis z Układem III RP, że byłaby to taka sama zdrada, jak ta z 8 czerwca 1989 r.

    Dalej jest "Stenogram z trzeciego posiedzenia Komisji Porozumiewawczej" z 8 czerwca 1989r. Przewodniczący [Czesław Kiszczak]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. A dla miłośników M&M Bułhakowa :) - świetny tekst: "Diabły z Moskwy" red. Bogdana Zalewskiego.

      http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/bogdan-zalewski/blogi/news-diably-z-moskwy,nId,1825882

      Usuń

  43. Zadziwiające!

    "Nasze media" z wielkim impetem atakują wrażą partię - nowocześni.pl - założoną dopiero co przez "Rumuna od Balcerowicza" (z Sorosem w tle) - na wejściu 10% poparcia od niezawodnych sondażowni -, za to z powagą i sympatią pochylają się nad służbowym wytworem "ruch Kukiza". Na ostro pikującym w dół portalu "DoRzeczy" odbywa się niemal nieustanne pompowanie ww. Ostatnio dołączył do 'Akcji Kukiz' "konkurencyjny" portal "wPolityce".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAAAŁĆ, ALEŻ SIĘ WYGŁUPIŁAM!!!

      PiS-owskiego "KOALICJANTA" ZJECHAŁAM! I PROMINENTNYM POSŁOM - ZWŁASZCZA POSŁANCE PAWŁOWICZ - SIĘ NARAZIŁAM!

      To już nawet nie V, ale VI kolumna ze mnie, uuuuuuuu.. :/

      http://wpolityce.pl/polityka/254661-jacek-kurski-o-wyborach-parlamentarnych-z-kukizem-bedziemy-mieli-wiekszosc-konstytucyjna

      http://wpolityce.pl/polityka/254683-do-pana-pawla-kukiza

      Usuń
    2. CHOCIAŻ, CHOCIAŻ...

      Po dowcipnej inaczej i zdecydowanie niegrzecznej i lekceważącej odpowiedzi wyleniałego "JOWA" - może to jednak NIE JA się pomyliłam???

      Odpowiedź przytaczam:

      "Pani Krystyno… Sprawa jest przecież banalnie prosta: Kukiz to agent PO, który miał za zadanie odebranie PiS-owi elektoratu, rozanarchizowanie Państwa a następnie porzucenie tegoż elektoratu. W zamian za to Schetyna obiecał Kukizowi umorzenie kredytu (we frankach). Myślę, że w związku z tym powinna zostać powołana Komisja Śledcza pod przewodnictwem samego Antoniego. I skazać grajka na … śpiewanie falsetem

      — ironizuje niedawny kandydat na prezydenta. Po czym nieznacznie zmienia ton:

      A mówiąc poważnie - proszę przeczytać sobie to co w linku. Jeśli będzie miała Pani problem ze zrozumieniem to z całą pewnością znajdzie Pani nawet w swojej partii ludzi, którzy Pani wytłumaczą

      Dziękując za list kończy:

      Pani „analiza” mojej wcześniejszej wypowiedzi jest bowiem przykładem na to, do czego prowadzi partiokracja i „jedynki” na listach przyznawane przez Wodza."

      http://wpolityce.pl/polityka/254724-kukiz-odpowiada-pawlowicz-sprawa-jest-banalnie-prosta-kukiz-to-agent-po-ktory-mial-za-zadanie-odebranie-pis-owi-elektoratu

      ansa/facebook

      Usuń
    3. Już abstrahując od tych niskolotnych przepychanek i wzajemnego niezrozumienia.

      Niektórzy w PiS chyba naprawdę liczą na to, że kukizowe rewolucje zakończą się wspólną koalicją sejmową. A to przecież absurd zupełny, i nawet nie dlatego, że Kukiz łączy środowiska różnych preferencji - nie tylko prawicowych, lecz dlatego, iż od samego początku muzyk grał na gitarze "bandy czworga" i dogodnym rozwinięciem tego ruchu jest powołanie własnej reprezentacji, w celu realizacji własnych postulatów (jeszcze bliżej nieznanych), a nie spółkowanie z obecnymi gigantami politycznymi.

      Ale, jak to mówią - "spoko", gdy dojdzie to wreszcie do "niezależnych", być może zobaczymy propagandowy obrót o 180 stopni.

      Wygląda to uroczo i ... przezabawnie.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    4. Panie Pawle,

      Nasze_Media zawsze realizują słuszną linię partii (żebym jeszcze wiedziała której?), więc problemów z piruetami ja też nie widzę żadnych. Nb, jak by mi ktoś kiedyś powiedział, że będę żyła w Orwellu 100 x bardziej realnym, niż ten PRL-owski, nie uwierzyłabym. A tu proszę!

      Władze PiS, ktokolwiek nimi poza Jarosławem Kaczyńskim jest, chyba rzeczywiście wierzą w te słupki dr. Żukowskiego i inne socjologiczne czary-mary. Z wywiadu w GP jasno wynika, że prezes mówił świętą prawdę o tym, że kandydat na prezydenta wyszedł prezesowi z testów socjologicznych. Tym większy mój szacunek i podziw dla Andrzeja Dudy, że to wszystko przetrwał - i na dodatek wygrał! :) Najzabawniejsze jest jednak to, że równie dobrze wypadł w testach prof. Gliński, z (cyt.) "najlepszej i prawdziwej, nieudawanej inteligencji warszawskiej".

      Cóż...

      Pozdrawiam serdecznie :)

      PS. JOW-a chyba szarpnięto za cugle. Ostatnio godzi się nawet zostać premierem w rządzie PiS/Kukiz. :))

      Usuń
  44. Pisałem o tym wielokrotnie, że nie wolno nam ulegać narracji komunokapitału: nie ma III RP, bowiem nie miała miejsce restauracja II! Ani przez 1 dzień nie obowiązywała Konstytucja Kwietniowa, przerwano ciągłość kulturową, gospodarczą i historyczną Polski, zajmującej inny obszar.

    To poddaje pod dyskusję.

    Autorowi wyrażam szacunek,

    Jan Bogatko

    OdpowiedzUsuń
  45. Dobry wieczór.Bardzo ciekawe,w tym komentarze. Mój będzie taki: osoba PBK przegrała I etap,czy jednak przegrała komorra? Zabezpieczając przed przegraną II etap partia powstała przy pomocy służb i za obce pieniądze oraz wzbogacone różnymi profitami środowisko okrągłostołowych beneficjentów "ćwierćwiecza wolności" dokonuje kolejnej modyfikacji,"powołując spontanicznie" NPola Petru/Balcerowicza. Z obecnym wciąż jeszcze,choć przegranym lokatorem pałacu,łączy ich opowiadanie się za likwidacją polskiej waluty na rzecz euro/teuro oraz uwikłanie w czerwoną i esbecką historię. Rządzący czerpią więc wprost z kiszczakowego zalecenia dla kierownictwa MSW z lutego 1989r: "SB może i powinna kreować różne stowarzyszenia ,kluby,a nawet partie polityczne.Ma za zadanie głęboko infiltrować istniejące gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewódzkim,a także na szczeblach podstawowych,muszą być one przez nas operacyjnie opanowane".[żródło: np. cogito]. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  46. Panie Aleksandrze, Szanowni Państwo,

    Czy to tylko pokaz siły przed G7, czy też obserwujemy zapowiadaną na "po Wielkanocy" prawdziwą ofensywę?

    http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/ukraine/11649039/Ukraine-accuses-rebels-of-launching-large-scale-offensive.html

    http://www.defence24.pl/231526,ukrainskie-wojska-bronia-sie-w-marince

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. Prawdopodobnie jest już realizowany scenariusz (może przygotowany w kilku wariantach). Może dlatego główne figury reżimu nie okazują zaniepokojenia. No, ale czasem najlepsze plany zawodzą.

    OdpowiedzUsuń
  48. A może ktoś z zewnątrz obawiał się destabilizacji, braku poparcia społecznego dla BK w sytuacji przed-wojennej ?

    OdpowiedzUsuń
  49. Po wyborze dr Dudy na Prezydenta marszałkiem sejmu był nadal Radosław Sikorski.

    OdpowiedzUsuń