czwartek, 9 kwietnia 2015

NIE BĘDZIEMY RAZEM


- Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu, po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę, idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch ocalałeś nie po to aby żyć...
Trzeba było, by mój Prezydent zginął w Katyniu, w ziemi ciemnego kresu, gdzie giną najlepsi z najlepszych odbierając ostatnią nagrodę. Trzeba było, by mój Prezydent wrócił w prostej trumnie, by tym, co na kolanach i tym odwróconym od prawdy przypomnieć, czym jest ofiara życia.
- bądź odważny gdy rozum zawodzi, bądź odważny, w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy...
Odwaga jest w nienawiści u tchórzy. Dlatego szydzili z niej, pytając o „ślepego snajpera”, gdy mój Prezydent został bohaterem Gruzji. Dlatego zagłuszano jego głos, gdy przypominał o mordercach z Katynia i drwiono z niego, gdy bronił naszej pamięci.
- oni wygrają pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę, a kornik napisze twój uładzony życiorys...
Oni wiedzą, że dziś można. Pokazywać zdjęcia nigdy nie oglądane, nazywać mężem stanu i ciepłym człowiekiem. Dziś, gdy mój Prezydent nie żyje, zgraja hipokrytów prześciga się w pochwałach, z nikczemnym przekonaniem, że martwy już im nie przeszkodzi. Po latach szyderstw  tanim bełkotem próbują zmyć hańbę, wierzą, że oszukać Polaków jest rzeczą łatwą.
- i nie przebaczaj, zaiste nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie...
Nie będzie przebaczenia. Póki trwa kolejna odsłona kłamstwa katyńskiego, załgany spektakl pod dyktando Moskwy - odgrywany przez media i rządzących. Rozpoczęty przed wieloma miesiącami, gdy ten rząd z tym pułkownikiem KGB uczynili z mojego Prezydenta przedmiot antypolskich rozgrywek. Nie będzie przebaczenia, bo nim zebrano ciała ze smoleńskiego lotniska już zabrzmiał haniebny dwugłos  - o „winie polskich pilotów” i „roli jaką mógł odegrać upór prezydenta” - zwiastujący to, co będzie się działo za kilka tygodni.
Nie będzie przebaczenia, bo chcą nam zabrać nawet naszą dumę…
- strzeż się jednak dumy niepotrzebnej, oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz...
Chcą, żebyśmy nienawiścią wystawili się na ciosy. Łatwe do zadania, bo ten kto nienawidzi- już przegrał. Przed swoją maską „żalu” chcą postawić naszą „wrogość” i pokazać ją światu, jako dumę niepotrzebną.
- niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda, dla szpiclów katów tchórzy...
I dla namiestnika, który w nienawiści do mojego Prezydenta przez lata topił lęk. Dziś – wyniesiony na jego śmierci chce „łączyć w żałobie” i załganym frazesem - „bądźmy wszyscy razem” próbuje zatrzeć nieprzekraczalne granice.
Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

***

Napisałem te słowa przed pięcioma laty, 11 kwietnia 2010 roku. Zamieszczam je ponownie -nie dlatego, by oszczędzić sobie trudu pisania rocznicowego tekstu, ale z tej przyczyny, że nadal opisują one realia III RP.
Ci, których zdradzono, wciąż są zdradzani, ci zaś, którzy zdrady się dopuścili, nie zostali nawet nazwani po imieniu.
Podobnie, jak przed pięcioma laty uważam, że zamach smoleński nie stworzył nowej, zaskakującej rzeczywistości. Te wydarzenia były następstwem wyborów dokonanych po roku 1989 i stanowiły kontynuacją tamtej - komunistycznej dżumy, która miała zabić w nas wspólnotę narodu i zamienić Polaków w skarlałą formę człowieka sowieckiego. Śmierć polskiej elity wieńczyła proces rozpoczęty przed wielu laty.  
Gustaw Herling-Grudziński w epilogu „Dżumy w Neapolu” nakreślił głęboki obraz nadchodzących czasów - "Przez blisko pół wieku, [...] w Wicekrólestwie Neapolu panoszyły się demoralizacja, korupcja, pogarda dla praw Boskich i ludzkich, niechęć do pracy, obojętność, apatia, atrofia oporu przeciw obcemu panowaniu. Dżuma zabiła w ocalałych, w ich dzieciach, wnukach i prawnukach smak, wartość i godność życia zrzeszonego, ze wszystkimi jego blaskami i nędzami".
Gdy po krótkiej próbie budowania „życia zrzeszonego, ze wszystkimi jego blaskami i nędzami” władzę w naszym kraju przejęli ludzie przerażeni polskością – ich celem stała się walka z odradzającą się wspólnotą narodu. To w niej - wzorem swoich antenatów - upatrywali największe zagrożenie. Każdy przejaw tej wielkości, każde wspomnienie o niej, nadto obnażało ich własną skarlałą postać i przypominało o brzmieniu obcości.
Orężem w tej walce stała się nienawiść, przywleczona na postronku lęku i prymitywnych instynktów. To z niej uczyniono bodziec integrujący zwolenników, tłumacząc im, że przynależność do bezideowej hałastry ma chronić przed straszliwą katastrofą „kaczyzmu”. Dlatego jedyną idee fix środowiska tzw. Platformy, jedynym credo, wokół którego integrowano wyznawców, była antynomia wobec wspólnoty narodowej i krytyka formacji politycznej, która o prawa tej wspólnoty zabiegała. Z czasem, antynomia ta przybrała postać patologicznej nienawiści i przecięła życie publiczne wyraźną linią cezury.
Był to podział wywołany w interesie obcego elementu. Sprawdzona metoda sowieckich strategów, którzy wokół  idei wspólnego wroga jednoczyli szumowiny i ogłupioną część społeczeństwa. „Ruchy i systemy totalitarne wszelkich odcieni potrzebują nienawiści nie tyle przeciw zewnętrznym wrogom i zagrożeniom, ile przeciwko własnemu społeczeństwu; nie tyle, by utrzymać gotowość do walki, ile by tych, których wychowują i wzywają do nienawiści, wewnętrznie spustoszyć, obezwładnić duchowo, a tym samym uniezdolnić do oporu. – pisał w latach 70. Leszek Kołakowski.
Na czym więc mógł opierać się zbrodniczy plan, jeśli nie na grze antypisowską histerią? Na kogo innego mogli postawić nasi odwieczni wrogowie, jeśli nie na marionetki owładnięte nienawiścią do polskiego prezydenta? Wykorzystanie tego mechanizmu było najprostszym posunięciem kremlowskich bandytów, zaś rozgrywanie przez Rosję politycznych sporów i antynomii pozwoliło na rozbicie najważniejszych dla Polaków uroczystości katyńskich i doprowadziło do zamknięcia w samolocie – pułapce osób, których działalność stała na przeszkodzie zamysłom Kremla.
Na długo przed dniem zamachu, płk Putin miał tu armię apatrydów, gotowych na każdą niewolniczą posługę.  Gdy nadszedł 10 kwietnia – przyszedł tylko „po swoje”.
Tragedia smoleńska nie była zatem zdarzeniem przypadkowym, sumą ludzkich błędów i efektem zaniechań. Stanowiła logiczne zwieńczenie okresu rządów PO-PSL – stając się ostatecznym celem systemowej  nienawiści i przerażająco skuteczną formą likwidacji zagrożeń.
Wydarzenia, które nastąpiły później, nie rozbiły nas na „dwie Polski” i nie przecięły linią politycznych podziałów. Obnażyły to tylko, co ukrywano przez dziesięciolecia i odsłoniły prawdę, której bano się wykrzyczeć.  To nie bieżąca polityka stworzyła tę dychotomię, lecz planowe działania aparatu nienawiści, niszczącego poczucie wspólnoty narodowej. I nie o politykę tu chodziło, lecz o walkę z polskością i naszym systemem wartości.
Fakt, że po pięciu latach od zamachu smoleńskiego, Polakami rządzi ta sama grupa – jest dowodem upadku i głębokiego zniewolenia. Dowodem, że „dżuma zabiła w ocalałych… smak, wartość i godność życia zrzeszonego”. Nie da się tego wytłumaczyć prostacką narracją o sile „ich mediów”, potędze propagandy lub skuteczności fałszerstw wyborczych. Jeśli te argumenty miałyby stać się prawdziwe – głoszący je „opozycjoniści” musieliby zrezygnować z powtarzania kłamstw o demokracji III RP. Ponieważ zrezygnować nie chcą, pozostaje hańba i upodlenie.
Z tekstu, który dziś przypomniałem chciałbym uczynić ostrzeżenie: oby słowa – nie będziemy razem – nigdy nie zawisły nad głowami tych, z którym miliony Polaków nadal wiążą nadzieje.   
Obecna, piąta rocznica zamachu, ma wymiar symboliczny. Za miesiąc, podobnie jak w roku 2010, odbędą się wybory prezydenckie. Wiele wskazuje, że przez kolejne lata reprezentantem III RP pozostanie człowiek, który w nienawiści do mojego Prezydenta przez lata topił lęk.
Jeśli tak się stanie, niech nikt nie próbuje szukać usprawiedliwienia. Nie można go znaleźć.
Od pięciu lat opozycja i związane z nią media usypiają Polaków opowieściami o jedności i tumanią wizją dojrzałego społeczeństwa. Od pięciu lat karmią nadzieją na łatwe zwycięstwo i poją trucizną zabobonów demokracji. Od pięciu lat przemilczają prawdę o postaci necandusa i każą wierzyć, że jest zaledwie „strażnikiem żyrandola”.
Odrzucono doświadczenia roku 2010 i następnych, zignorowano pasmo wyborczych klęsk. Nie wyciągnięto nauki z bezmiaru kompromitujących błędów i fatalnych decyzji. Zmarnowano szansę na przebudzenie Polaków i powiedzenie im prawdy o komunistycznej sukcesji III RP.
Wydarzenia, jakich doświadczyliśmy przed pięcioma laty mogły mieć moc wyzwalającą; mogły decydować o ocaleniu narodu lub przyspieszyć jego upadek. Jednym boleśnie otwierały oczy, innym zatrzaskiwały drzwi do wieczność. Za ich przyczyną dotknęliśmy natury zła, herbertowskiej czystej negatywności, z której sukcesorzy komunizmu uczynili obszar straszliwego zamazania.
Po to, by ono się nie dokonało i nie pogrzebało żywych wraz z upiorami, trzeba było podziału na My i Oni. Trzeba było wytyczenia kanciastej granicy, która położy kres rozmywaniu odpowiedzialności, relatywizowaniu postaw i obdzieraniu słów z ich pierwotnych znaczeń.
Trzeba było realizmu tak wielkiego, by odważnie wykrzyczeć - nie będziemy razem!
Tylko taki realizm dawał szansę na przetrwanie narodu.
Nie zrobiono tego w roku 2010 i nie należy się łudzić, by dokonało się to obecnie. Nie ma w Polsce środowisk, które w takiej perspektywie widziałyby drogę do wolności.
Ci, którzy jeszcze o niej marzą, muszą przygotować się na długi marsz. Ci zaś, którzy zasypali marzenia profitami z „bycia w opozycji” i obłudnym mirażem „wolnych mediów”, niech zachowają tyle przyzwoitości, by nie mamić innych nieziszczalną wizją zwycięstwa. Powinni już wiedzieć, że na niekonsekwencji i pomieszaniu pojęć – tak charakterystycznych dla środowiska opozycji - nie można zbudować nic trwałego. I nie można niczego ocalić.
Lęk przed nazywaniem rzeczy po imieniu i ucieczka od dychotomii My-Oni, może usprawiedliwiać wiarę w cud, odbiera jednak prawo decydowania o naszej przyszłości. To kwestia odpowiedzialności, przed którą nie wolno dłużej uciekać. Środowisko, które nie ma odwagi wytyczenia ostrych granic i unika otwartej wojny z reżimem,  może wkrótce usłyszeć – nie będziemy razem.
Jeśli dotąd tego nie zrozumiano, rok 2015 położy kres fałszywym wyobrażeniom.

46 komentarzy:

  1. Przypomniał mi Pan finał elegii Ar-Radiego sprzed 1000 lat:

    "Dla kogo wielbłądy kołyszą zwiewnym palankinem,
    a karawana wychyla się albo niknie w mgłach fatamorgany,
    przechodzi przez szerokie rzeki, a dobra nadzieja
    pogania swe wierzchowce z Syrii i Iraku?
    W tyle zostali niewolnicy, których nikt nie kupi,
    którzy oszaleją i nigdy nie dojdą do celu.
    Poniesie ich szaleństwo, piach zniszczy im oczy,
    a z ociemniałych źrenic spłyną grube łzy."

    Sądzę, że Herbert mógł znać tę elegię. Państwa, narody - naprawdę upadają, bezpowrotnie. Nasz upadek trwa prawie trzysta lat, ale czy tylko dlatego, że nie potrafimy uwolnić się od ruskiej narośli?

    Trzeba wybrać długi marsz, ale trzeba określić jednoznacznie ile ten marsz będzie trwać. Inaczej będzie to włóczęga stepowego wilka, bez szans na cokolwiek więcej, niż wspomnienie, kiedyś, przy kominku. Ale nie tylko trzeba określi jednoznacznie, trzeba też ten marsz zaplanować.

    Co to oznacza: zaplanować, określić termin? "Trzeba dać świadectwo" - trzy prezydenckie kadencje, rok 2030, wiosna, "trzeba dać świadectwo": zmiana ludzkich postaw (pięć do dziesięciu lat), wygranie kolejnych wyborów lub starć ulicznych. Planować, to znaczy również dbać o swoje zasoby zarówno ideowe, jak i ludzkie oraz materialne. Planować to stworzyć gabinet cieni, który na bieżąco krytykuje prace rządu i ma swoje rozwiązania, który sprawdza trafność swoich koncepcji. To posiadać swojego kandydata na prezydenta, przywódcę, lidera. To być otwartym na różne środowiska i obyczaje, ale nieprzemakalnym w sprawach prymarnych.

    Epoka mas stopniowo przemija. Rozziew pomiędzy możliwościami niewielkich elit finansowych, władzy a masami, rozziew w zakresie siły militarnej, ekonomicznej i możliwości kontroli nie ma precedensu w całej historii ludzkości. Masy i cżłowiek stają się surowcem. To ostatni moment, nie tylko dla Polski, ale sądzę, że dla świata, aby upodmiotowić Dobro i Zło. Dobro ma kształt, zło jest bezkształtne - oto kompas.

    Komorowski, ci, którzy go wypromowali, media skarlałe do roli politruków, sądownicza i policyjna sitwa, komornicy z piekła rodem - to ludzie, którzy odnajdują się i najdoskonalej wyrażają swoje "się" w świecie pozbawionym elementarnej sprawiedliwości. Tam budują swoje prawa, pełni pogardy dla wszystkiego co wzniosłe w historii ludzkości. To agresywne, krwawe błoto, zgniła maź, nie posiadająca wielkich, osobistych przymiotów, ale posiadająca ogromną ściśliwość i przenikalność, przełazi, przeciska się przez najpotężniejsze mury najdrobniejszymi szczelinami i zakaża wszystko.

    Nie mozna uchronić się przed tą mazią inaczej, niż poprzez jej całkowite usunięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Przemku,

      Chyba niełatwo byłoby dziś cokolwiek zaplanować. Z pewnością ma Pan rację pisząc o takim scenariuszu, ale musielibyśmy zakładać, że po 2015 roku będzie istniał ośrodek (siła polityczna) zdolna dokonać podobnej kalkulacji.
      Nie muszę chyba podkreślać, że bardzo chciałbym się mylić w ocenie tegorocznych wyników wyborczych, jednak realizm (w III RP dość często mylony z łatwym pesymizmem) każe przewidywać perspektywę długiego marszu.
      Pod jednym z wcześniejszych tekstów rozmawialiśmy już o cezurze czasowej związanej z takim scenariuszem. Trzeba brać pod uwagę, że wprawdzie druga kadencja BK będzie ostatnią (chyba, że sięgnie po wzór Łukaszenki) to najbliższe pięć lat doskonale wystarczą na "zabetonowanie" reżimu. Oznacza to nie tylko całkowitą marginalizację autentycznej opozycji, ale też wykreowanie szeregu fałszywych alternatyw, "trzecich sił", itp. bezpieczniackich innowacji. Są one nieodzowne w systemie opartym na sowieckiej dezinformacji.
      Dlatego największym zagrożeniem na drodze długiego marszu nie jest czas, lecz rozmaite "ruchy obywatelskie" oraz egzotyczni liderzy, których zadaniem będzie kanalizowanie buntu społecznego. Już dziś można wskazać kilka postaci i środowisk przygotowywanych do takiej roli.
      Druga, istotna przeszkoda, to brak elit. Ma Pan rację pisząc o przemijaniu "epoki mas". Trzeba jednak po nie sięgnąć, by obalić reżim III RP. Można tego dokonać tylko w drodze "ulicznego kryterium", z udziałem milionów Polaków.
      Obecne elity patriotyczne (przyjmijmy umowną nazwę) nie spełniły obowiązku edukowania, uświadamiania Polaków. Przekaz o demokracji III RP jest całkowicie fałszywy, podobnie jak dogmat postkomunizmu i legenda o genezie tego państwa.
      To zadanie trzeba rozpocząć od początku, od podstaw. Licząc się z ogromnym oporem dotychczasowych elit, cenzurą ze strony "wolnych mediów", brakiem akceptacji i zrozumienia.
      Jeśli więc pyta Pan o określenie terminu, dość łatwo przewidzieć, że nie jest to droga na najbliższe lata. Sądzę raczej (wykluczając zdarzenia nieprzewidywalne), że trzeba myśleć w perspektywie 10-20 lat.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Tymczasem, jak donosi niezalezna.pl, MSZ likwiduje i przenosi punkty wyborcze dla Polonii. W tej sprawie wypowiada się poseł PiS, tonem ucznia postawionego do kąta.

      Czy nikogo nie stać, aby głośno ryknąć: "Żądam!" - i skierować wniosek do Trybunału Stanu, w sprawie zarówno ministra, premiera i prezydenta, że działają zgodnie i w porozumieniu wbrew Konstytucji?

      Wniosek zostałby zlekceważony, ale głos byłby donośny, jednoznaczny, polaryzujący. Tu jesteśmy My, a tam Wy i wasi szpicle, wasze ZOMO, wasza zdrada..

      Usuń

    3. Wasze ZOMO, wasi szpicle, wasza zdrada..

      Pięknie napisane, poeto!

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Panie Aleksandrze,

    Dzisiaj na portalu wpolityce.pl pojawił się wywiad z Prof. Krasnodębskim, pozwolę sobie zacytować fragment:

    "Najtrudniejsze do przyjęcia będą te fragmenty, które opisują Polskę i polskich polityków, którzy są na zachodzie tak cenieni. Jeden z nich, Donald Tusk, zajmuje przecież wysokie stanowisko w Unii Europejskiej. Wiele mówi w książce o Bronisławie Komorowskim, tak ostatnio fetowanym w Niemczech. Pojawia się pytanie, co to może być za kraj, w którym dzieją się rzeczy opisane w tej książce, w którym po pięciu latach po katastrofie, w której zginął prezydent i wielu przedstawicieli elity, nie wiadomo w zasadzie, co się stało. Opisane są prace niezależnych ekspertów, nagonka na tych, którzy odważają się stawiać pytania - wszystko do czego my w jakimś sensie się przyzwyczailiśmy, bo stało się to częścią polskiej rzeczywistości.

    To wszystko, opisane z pewnego dystansu, przedstawia kraj w stanie strasznym, rządzony przez mafię kontrolowaną z zewnątrz. To będzie najbardziej wstrząsające dla zachodniego czytelnika i najtrudniejsze do przyjęcia. Parę razy miałem w Parlamencie Europejskim taką sytuację, w której po naszym wysłuchaniu dotyczącym wyborów samorządowych czy raportu dotyczącego Smoleńska, zachodni koledzy, którzy to oglądali, nie mieli oporu do zaakceptowania naszego opisu Rosji, bo to, czym jest dzisiejsza Rosja już do ich świadomości dotarło, natomiast bronią się przed opisem realistycznym Polski oraz jej obecnych elit."


    http://wpolityce.pl/smolensk/240126-prof-krasnodebski-po-lekturze-ksiazki-rotha-to-pierwsza-zachodnia-publikacja-ktora-kruszy-mur-milczenia-na-pewno-jest-bardzo-niewygodna-takze-dla-b-komorowskiego-nasz-wywiad

    Prof. Zdzisław Krasnodębski(z wykształcenia socjolog) w wywiadzie wyraża zdziwienie, że zachodni polityk, utwierdzany przez ostatnie lata w przekonaniu, że w Polsce wszystko jest w porządku, nie daje wiary obrazowi przedstawionemu w książce Rotha.
    Nadal brak refleksji, że opozycja nie informując Zachodu o sytuacji oraz w myśl doktryny R. Czarneckiego popierania Polaków na stanowiska europejskie przyczyniła się do tego stanu rzeczy.

    Teraz po raz kolejny opozycja łagodzi przekaz i ogłasza kolejny raz, że nie ulegnie prowokacji...

    http://telewizjarepublika.pl/kaczynski-po-prowokuje-nas-tematem-smolenska-nie-mozemy-dac-sie-w-to-wciagnac,19153.html

    Obecny(zapewne chwilowy) czas kiedy "Nasze media" formułują własny przekaz, nie potrwa długo i znów będziemy obserwować gonitwę za podrzucanymi im tematami zastępczymi...

    Wielkie będzie zdziwienie kiedy obecny hurraoptymizm "Naszych mediów" po wyborach zderzy się z rzeczywistością.

    Jedyna nadzieja w tym, że ten rok zakończy to szaleństwo i tak jak Pan napisał w styczniu br. rozpoczniemy długi marsz.

    Bardzo Panu dziękuję za ten znakomity artykuł.

    PS. Myśli Pan, że to może być wiarygodne?
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=15228&Itemid=100
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=15237&Itemid=119

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Michale,

      Tu ponownie dotykamy problemu tzw, patriotycznych elit. Trafnie Pan zauważył, że "zdziwienie" prof. Krasnodębskiego oznacza de facto przyznanie się do porażki.
      Bo skąd owi zachodni politycy i tamtejsze społeczeństwa mają czerpać wiedzę o rzeczywistym wymiarze III RP? Z GW i TVN-u? Jeśli refleksję pana profesora poprzedzają lata ogromnych zaniedbań i kardynalnych błędów ze strony opozycji (głównie w obszarze informacyjnym), nie można się dziwić, że w społecznościach Zachodu funkcjonuje tyle mitów i fałszywych opinii.
      Winę za ten stan ponoszą politycy opozycji i żurnaliści tzw. wolnych mediów. To na nich spoczywa obowiązek (podkreślam) rzetelnego informowania o polskich realiach.
      Jeśli Zachód dostaje sygnały o "współpracy" opozycji i "wsparciu" udzielanym politykom reżimu, jeśli dywaguje się o demokracji i parlamentaryzmie oraz sankcjonuje farsę wyborczą - po co później rozdzierać szaty?
      Przywódcy unijni i społeczeństwa Zachodu z wielkim zadowoleniem przyjmują kłamstwa na temat III RP i nie chcą słyszeć o państwie rządzonym przez sukcesorów komunizmu. To całkowicie naturalne w świecie ładu jałtańskiego i mitologii "śmierci komunizmu". Dlaczego jednak mielibyśmy brać pod uwagę ich dobre samopoczucie i w imię jakich racji mamy ustępować przez medialnym terroryzmem?
      Polskim obowiązkiem jest burzenie tego mitu i ciągłe informowanie o rzeczywistych dokonaniach reżimu. Po to politycy PiS zasiadają w PE. Jeśli tego nie potrafią, lub (jak Czarnecki) wykonują robotę na rzecz reżimu, trzeba im powiedzieć - nie będziemy razem.

      Bardzo dziękuję i pozdrawiam

      PS. Proszę wybaczyć, ale nie odniosę się do takich dywagacji. O zagrożeniach związanych z owym "Źródłem" informowałem już dawno. Stanowi ono jeden z elementów kombinacji fałszerskiej, zaś obecny stan chaosu jest całkowicie zamierzony.
      Reżim prowadzi dość nieskomplikowaną operację, w oparciu o doświadczenia z ubiegłorocznych wyborów. Wspominałem o tym w listopadzie 2014.
      http://bezdekretu.blogspot.com/2014/11/w-perspektywie-mechanizmow-oszustwa.html

      Usuń
    2. Czy Pańskim zdaniem Grzegorz Braun kandydując na Urząd Prezydenta pełni rolę "egzotycznego lidera" jak pan to nazwał w pierwszym komentarzu. Czyli jest osobą która ma zabrać kilka procent głównemu konkurentowi.

      Usuń
    3. Barry Aitken,

      Bez wątpienia. Gdybyśmy na chwilę przyjęli, że o wyborze prezydenta zdecydują reguły demokracji i wola obywateli, jest oczywiste, że każdy kandydat zbiera określoną liczbę głosów. To oznacza, że tych głosów zabraknie A.Dudzie -jedynemu kandydatowi opozycji, który miałby potencjalną szansę zdobycia prezydentury.
      Biorąc pod uwagę, że tylko głosowanie na Andrzeja Dudę mogłoby zagrozić obecnemu lokatorowi Belwederu, można nawet postawić tezę, że wszyscy pozostali kandydaci pracują na rzecz wyboru Komorowskiego.
      Proszę też zauważyć, że pan Braun deklaruje bardzo negatywny stosunek do III RP i mocną niewiarę w mechanizmy demokracji. Jakże więc wytłumaczyć, że zgłasza swoją kandydaturę i chce poddać się tym mechanizmom? Dostrzegam w tym ogromną niekonsekwencję i brak realizmu politycznego. W tym przypadku, podobnie jak w kilku innych "egzotycznych" kandydaturach, można przypuszczać, że chodzi raczej o promocję własnej osoby i próbę wykreowania lidera.
      Tego nikomu nie można zabronić, ale warto mieć na uwadze, że takie działania nie tylko dowodzą politycznej schizofrenii ( nie wierzę w demokrację,ale kandyduję) lecz fałszują obraz III RP.

      Usuń
  3. Szanowny Panie Redaktorze,
    Czegoś tu nie rozumiem, bowiem pisze Pan "Gdybyśmy na chwilę przyjęli, że o wyborze prezydenta zdecydują reguły demokracji i wola obywateli..." Ale przecież Pan w to nie wierzy, zarzucając opozycji m.in. naiwną wiarę w III RP jako w państwo demokratyczne. Inne więc czyniki muszą zdecydować o sukcesie w wyborach. Skoro tak nie ma znaczenia ilu potencjalnych odbiorów głosów panu Dudzie wystartuje w wyborach.
    Pewnie podobnie mysli pan Braun, widząc w swym kandydowaniu szansę nie na wygraną, ale dotarcia ze swymi poglądami do szerszej publiki, bez której, jak sam Pan słusznie zauważył, obalić III RP nie można.

    Kłaniam się Panu

    Robert Kościelny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robert Kościelny,

      Obawiam się, że Pan nie zrozumiał mojej odpowiedzi na komentarz. Wyraźnie napisałem, że to wyjaśnienie dotyczy sytuacji hipotetycznej - czyli takiej, w której przyjmujemy istnienie prawidłowych reguł demokracji.
      Trafnie Pan natomiast zauważył, że "inne czynniki muszą zdecydować o sukcesie w wyborach". Tak też uważam.
      Ci jednak, którzy w nich stratują nie mogą podzielać naszej opinii i zakładać decydującej roli owych "czynników". Oni poddają się werdyktowi wyborców, prowadzą kampanię i zbierają głosy elektoratu. Ich aktywność odbywa się w ramach demokracji i podlega jej mechanizmom.
      Jeśli zatem uważają, że o wyborze decydują "inne czynniki", tym bardziej mamy do czynienia ze schizofrenią polityczną i niepoważnym (by nie rzec lekceważącym) stosunkiem do własnych wyborców.
      Proszę pamiętać, że ludzie, którzy 10 maja udadzą się do lokali wyborczych, uczynią to w przekonaniu, że ich głos nie zostanie zmarnowany. Odmienne założenie byłoby nonsensowne, bo nikt nie głosuje po to, by zostać oszukanym. Tym samym, ludzie ci potwierdzają swoją wiarę w mechanizmy demokracji i mają prawo oczekiwać, że taką wiarę podzielają także ich wybrańcy.
      Jeśli byłoby tak (jak Pan twierdzi) że "pan Braun, widząc w swym kandydowaniu szansę nie na wygraną, ale dotarcia ze swymi poglądami do szerszej publiki" - świadczyło to fatalnie o kwalifikacjach politycznych tego pana i jego stosunku do swoich zwolenników. Sądzę, że większą "szansę dotarcia z poglądami" miałby wówczas, gdyby zrezygnował z łatwej promocji, wzywał do bojkotu wyborów i tłumaczył Polakom, że akt wyborczy jest tylko fikcją.
      To jednak nie mój problem.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    2. Aleksander Ścios
      Jako długoletni czytelnik tego bloga oraz zwolennik poglądów pana Brauna od razu sprostuję- rozumiem nieświadome, przekłamanie jakoby pan Braun ""myślał" nie o wygraniu wyborów, a jedynie dotarciu do szerszej publiki". Nie słyszałem z jego ust ani takiej, ani podobnej wypowiedzi. Przeciwnie, wielokrotnie mówił o zwycięstwie, nawet dziś w radio Wnet. Wielokrotnie pan Braun tłumaczył również swoje motywy startu w tychże wyborach. Niesprawiedliwa jest teza autora o tym, "że wszyscy pozostali kandydaci pracują na rzecz wyboru Komorowskiego." Dlaczego autor zakłada, że np. Braun zabierze głosy A. Dudzie? Czemu nie założyć, że Braun może zmobilizować jakąś część społeczeństwa, która w ogóle nie chodzi na wybory? Śmiało można również zaryzykować stwierdzenie, że w III RP nie było i nie ma demokracji, stąd żaden z kandydatów nie podlega jej mechanizmom. Mając zaś do czynienia z reżimem oraz całym jego aparatem represji, wolę kandydowania GB można uznać za narażenie życia celem ratowania ojczyzny.
      Sumując. Znam poglądy autora i oczywistym wydawałoby się jest fakt jeśli nie poparcia, to chociażby obojętności. Domyślam się, że powyższa krytyka wynika z pobudek czystej kalkulacji wyborczej - mniej kandydatów, więcej głosów? Jednak jest to jedyna kandydatura wyczerpująca ciężar postulatu " wytyczenia ostrych granic i (nie)unikania otwartej wojny z reżimem". Pozdrawiam.

      Usuń
    3. KSIĄDZ ROBAK,

      Będę Panu wielce zobowiązany, jeśli pod tym tekstem nie będzie Pan prowadził rozmów na temat G. Brauna. Z kilku powodów.
      Ten pan nic mnie nie obchodzi, a jeśli wierzy w swoją wygraną, tym gorzej to o nim świadczy. To kompletny nonsens.
      Nigdy nie słyszałem żadnej sensownej wypowiedzi G.Brauna, a jego poglądy nt. Rosji, Ukrainy,USA czy Izraela jednoznacznie sytuują go w gronie tzw. endokomuny - jednej z najgroźniejszych odmian komunistycznych schizmatyków. Ktoś, kto twierdzi, że winę za rozpętanie wojny na Ukrainie ponoszą Stany Zjednoczone i straszy nas wizją państwa żydowskiego"nowego kształtu geopolitycznego", twierdząc, że "do roku 2050 Polska może zakwitnąć z Żydami jako siłą kierowniczą"- nie zasługuje na poważne traktowanie.
      G.Braun jest -w moim rozumieniu - ostatnim człowiekiem, o którym można byłoby powiedzieć, iż ta "kandydatura wyczerpująca ciężar postulatu " wytyczenia ostrych granic i (nie)unikania otwartej wojny z reżimem".
      Tyle tytułem wyjaśnienia mojego stanowiska.
      Jeśli na moim blogu chciałby Pan dyskutować o takim kandydacie, proszę tego zaniechać. Wolno Panu popierać dowolne postaci i dowolnie lokować nadzieje.
      Mnie zaś wolno zachować zdrowy rozsądek.

      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Dzień dobry.

    Niezwykle czarny scenariusz rysuje się na rok 2015-rok wyborczy.
    III RP bez wątpienia jest kontynuacją PRL-u.Nie bez przyczyny odkreślono "GRUBĄ KRECHĄ" tzw transformację ustrojową a jej skutki trwają do dziś i pewnie jeszcze na długie lata pozostaną.

    Z racji geopolitycznego ukształtowania Polski w Europie,doświadczeń historycznych i w świetle przeczytanego tekstu, należy zadać sobie pytanie -komu w Europie i na świecie zależy na Polsce ?
    Polsce gdzie będzie normalny,demokratyczny ustrój w którym realny wpływ na sytuację kraju mieć będą jego obywatele ?

    Nasuwa się kolejne pytanie- czy ci przeciętni obywatele na taki właśnie ustrój zasługują ?
    Termin "przeciętny" sprowadzam tu do osoby średnio zajmującej się polityką.Osoby, która gro czasu poświęca na pracę,kontakty z rodziną,małe przyjemności itp codzienne czynności.
    Jeżeli jako pewnik przyjmiemy że dawna propaganda była lustrzanym odbiciem władzy, to w dzisiejszej "demokracji" już tak nie jest.
    Mamy dużo programów tv,wolne(?) media, szeroki wybór prasy,wolne wybory,otwarte granice,mnogość zachodnich supermarketów,otwarty rynek itp przymioty mogące świadczyć o ustroju gdzie rządzą wszyscy obywatele. I jeśli tak jest (?) to po co i dla czego zakłamywać rzeczywistość?
    Czyż nie jest to narracja (prostacka ?) która dziś obowiązuje? Czy inną narracją posługują się dzisiaj pierwszoplanowi celebryci i żurnaliści którzy kreują (wychowują) dzisiejszego obywatela? Czy "siła mediów" dziś i wtedy niewiele znaczy?
    Kto sprowadził obywatela do przeciętnego zjadacza i wydalacza-kto mami że "mieć" znaczy "być" i odwrotnie?
    Kto w tym medialnym chaosie mówi prawdę?Kto ma rację i kogo słuchać?

    Co za banały.
    Ale czy nie przez to,że zachłysnęliśmy się tzw demokracją,popadliśmy w zaprzaństwo,wiele razy zaniechaliśmy, zapomnieliśmy wreszcie w sobie wartości wyższe tj BÓG,HONOR,OJCZYZNA?

    Myślę że sprowadzanie "opozycji" do ludzi kierujących się niskimi pobudkami finansowymi jest co najmniej nietrafione.Chyba że ma się na myśli pozostałą część "tzw.opozycji".Ale,no cóż,opozycję tworzą tylko ludzie.
    Czy przeciętnemu społeczeństwu karmiącemu się w tzw "wolnych" mediach należy wprost powiedzieć że "necandus" to przeznaczenie,fatum i zabójca?
    To nie był by samobój.

    Wielu z nas postrzega obecnego prezydenta jako zaledwie „strażnika żyrandola”,ciepłego,rubasznego czasem zabawnego "misia" któremu zdarzają się wpadki ale czy innym się nie zdarzały?Jest przynajmniej wesoło".

    Wybór takiego wizerunku pozwala na "zgodę i bezpieczeństwo" a PiS podpala Polskę.
    Podpala przy każdej okazji.
    Czyż inna narracja krąży w mediach?

    Jakiej innej siły sprawczej opozycja powinna użyć by była skuteczna?
    Czy ma nawoływać wprost do cyt.autor "ulicznego kryterium" z udziałem milionów Polaków?
    Jakie mamy priorytety?
    Ilu Polaków chce dziś umrzeć za Polskę?za prawdę?za wiarę?

    Może Prezes jest przezorny,powściągliwy i przewidujący?
    Czy pokorę zamienić na pychę?
    Czy cierpliwość zamienić na miecz?

    Ale że czasy już "ostateczne" może jedyna droga to droga "na ulice".
    Czas pokaże i mam nadzieję w Opatrzności, nie tym już ludzkim czynniku bo ten zawodzi chociażby z racji swej ułomności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksander Ścios
      Ależ doskonale rozumiem, że Pańskie założenie było hipotetyczne. Moja próba obrony pana Brauna wynika z, mylnego może, wrażenia, iż jest Pan w swej opinii bardziej krytyczny wobec autsajdera niż otoczonego doradcami (i nie bójmy się tego stwierdzić, przez nich sterowanego) pana Dudy. W końcu, gdy taki polityka-amator jest naiwny i niekonsekwentny to niewielki problem. Ale co powiedzieć o ludziach, którzy żyją (i to dobrze żyją) z polityki od ćwierćwiecza, a mimo to – jak sam Pan przyznaje – są naiwni w swej wierze w demokrację III RP?
      Jeśli Braun popełnia błąd to o czym powinniśmy mówić w przypadku np. Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Nowaka czy innych prawicowych mężów stanu?
      Staw wedle grobli. Więc skoro Braun i inni „amatorzy” robi głupstwa to jak nazwać to co robią tęgie głowy z PiS-u? Powie Pan – myślą i działają schizofrenicznie, ale to za mało. Tak można usprawiedliwiać amatorów, takich jak pan Braun.
      I właśnie tej śmiałości wypowiedzi odnośnie do partii „antysystemowej” brakuje mi w Pańskich, często wybitnych, komentarzach. Jednoznacznego opowiedzenia się i postawienia tej „kanciastej granicy”. Bo czy „oni” to rzeczywiście „nasi” czy jednak nie?
      Kłaniam się

      Usuń
    2. Artur,

      Gdyby zechciał Pan uporządkować swoje myśli i sprecyzować pytania, pewnie mielibyśmy okazję do rozmowy.
      Proszę wybaczyć, ale przy obecnym kształcie komentarza nie bardzo wiem, jakie treści chciał Pan przekazać i jaki mają związek z moim tekstem.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Robert Kościelny,

      W ostatnich trzech zdaniach komentarza stawia Pan zarzut kompletnie nietrafny.
      Ponieważ wielokrotnie odpowiadałem w tej sprawie, uprzejmie proszę o zapoznanie się z tekstami spod tagu "opozycja". Liczę, że ta lektura pozwoli Panu na zweryfikowanie ocen.
      Proszę też o zapoznanie się z ostatnim akapitem bieżącego tekstu.

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. "Środowisko, które nie ma odwagi wytyczenia ostrych granic i unika otwartej wojny z reżimem, może wkrótce usłyszeć – nie będziemy razem".
      Otóż znając Pańskie pryncypialne wypowiedzi na temat tzw. opozycji i stanowisko (powoływanie się na Józefa Mackiewicza zobowiązuje) dziwie się, że środowisko PiS, które od dawna nie ma odwagi wytyczenia... et caetera "może wkrótce usłyszeć" (jak rozumiem również od Pana), a nie - powinno już dawno usłyszeć (również, a może zwłaszcza od Pana).
      Tak więc dziwię się Pańskiej spolegliwości, mimo tylu trafnych uwag pod adresem partii. Spolegliwość ta - proszę mi wybaczyć - nie świadczy najlepiej o Pańskiej konsekwencji. I również przyczynia się do zwiększania chaosu. A więc krótko - PiS jest nasz czy nie nasz? A skoro ( w myśl logiki "kanciastej granicy) jest "nie nasz" to jest tyle samo wart co "endokomunista" (zgadzam się z Panem, że to najgorszy szczep dżumy zwanej komunizmem) Braun, komunista i postkomunista Miller i wsiok Komorowski wraz z Donkiem.

      Usuń
    5. Robert Kościelny,

      Pozwoli Pan, że sam podejmę decyzję,kiedy i w jakich okolicznościach powiem -nie będziemy razem.Myli Pan brak konsekwencji z łatwością ferowania ostatecznych sądów. Nie należę do ludzi, którzy zmieniają poglądy pod wpływem powiewu wiatru. I nie szanuję osób, które to czynią. Proszę zatem pozwolić mi poczekać do stosownej chwili.

      Jako człowiek, któremu bliska jest postać i myśl prof. Kotarbińskiego (to on jest autorem terminu spolegliwość) chciałbym zauważyć, że termin ten oznacza coś kompletnie innego niż wynika z kontekstu, w jakim zechciał Pan go użyć.
      Spolegliwy - to dobry opiekun, ktoś, komu można całkowicie zaufać, człowiek "wrażliwy na cudze potrzeby i skłonny do pomagania".
      Prof. Kotarbiński pisał - "Opiekun wtedy jest spolegliwy, kiedy można słusznie zaufać jego opiece, że nie zawiedzie, że zrobi wszystko, co do niego należy, że dotrzyma placu w niebezpieczeństwie i w ogóle będzie pewnym oparciem w trudnych okolicznościach".
      Przyznam, że bardzo chciałbym zasłużyć na to piękne określenie.

      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Hmm, jakoś w przypadku pana Brauna Pańska niechęć do łatwego ferowania ostaecznych sądów nie zadziałała. W końcu jest to człowiek, który w polityce pojawił się nie tak dawno, jest kompletnym amatorem, nie żyje z polityki (ten przywilej ma natomiast wielu polityków antysystemowych) tylko z tworzenia dokumentów (niezłych). On akurat zasługiwałby na łaskę łagodniejszego traktowania, i nie wyciagania daleko idących wniosków z kilku niefortunnych wypowiedzi. Nie wiem czy panb Braun jest endokomunistą, ale te słowa które Pan przytoczył są zbyt słabą przesłanką, aby się do Pańskiej opinii przychylić. Czasami zajadli wrogowie mogą mówić to samo nawet na tematy dość istotne. Gdyby zechciał się Pan kiedyś zapoznać z opiniami kaznodziejów siedemnastowiecznych na temat stosunku szlachty do chłopów, to uznałby Pan, że zostały wyjęte z podręcznika agitatora (komunistycznego). A przecież ksiądz Kordecki komunistą nie był.
      Proszę wybaczyć, ale moim zdaniem popełnia Pan typowy błąd dla wszystkich (no, możee większości) żurnalistów i nie tylko żurnalistów III RP - dla silnych wyrozumiałość i niechęć do "ferownia ostaecznych wyroków", dla słabych szybkie sformatowanie i postawienie do kąta.
      A przecież to nie pan Braun jest problemem dla nas ludzi, którzy od tylu lat żyli nadzieją pokładaną w PiS. I nie on winien w pierwszej kolejności zostać "nazwany po imieniu".

      I tylko to chciałem powiedzieć.

      Kłaniam się Panu

      Usuń
  5. Panie Aleksandrze,

    Z wielkim wzruszeniem czytam pierwszą część "NIE BĘDZIEMY RAZEM" z 11 IV 2010. Okazuje się, że pomimo pięciu minionych lat, to wszystko jest nadal żywe, wciąż poruszające i bolesne, jak wtedy, w ten straszny kwietniowy poranek.

    Doskonale pamiętam, z jakim przejęciem czytałam wówczas te słowa - i jednocześnie, z jak wielką ulgą, bo... jakoś sobie wyobraziłam, że i Pan mógł być w tym samolocie! I bardzo się bałam.

    Dzisiaj, kiedy brakuje i łez i słów, kiedy jest zbyt smutno, żeby wspominać, wpiszę Panu, wraz z najserdeczniejszymi pozdrowieniami, nowy wiersz Leszka Długosza:


    PIĄTA WIOSNA

    Od tamtej wiosny, piąta już wiosna
    Tu przychodzi
    - Wciąż z niezawodną buchalterią...
    Relacje światła, ciepła, chlorofilu
    W sumie to jakoś się ułoży
    Przyloty ptaków, rzeki spławność
    Ilości bazi i przylaszczek
    Jakoś to zawsze zbilansuje się
    Zaokrągli...
    - O reszcie milczmy.
    - Od tamtej wiosny jest oniemiałość
    Jest w nas
    I pośród nas w tym kraju
    Cios co ugodził
    - Oścień co utkwił
    - Milczenie, strach
    - Fałsz który dławi
    Lepszy tu unik, głowa w piasek
    Lepsze - to nie mój problem
    Bezpieczniej - woda w usta
    - Polacy, nic się nie stało!

    Za miskę strawy?
    Za zdradę, za łotrostwo wciąż bezkarne
    Wszystko tu jasne
    Lepszy tu knebel z chocholej słomy
    - Co to za naród z wypranym mózgiem
    - Aż tak się boi?
    Ech współbratymcy, z wami mi dzielić
    Powietrze, mowę
    I kłaść się potem w jedne groby ?

    O wiosno, chluśnij, uderz
    Zielenią cierpką, gorzką
    Niepowstrzymaną
    Bo jeśli sami milczą
    W tchórzostwie, albo w zmowie ?
    To niech usłyszą choćby, zatwardziali
    Z pradawnych
    I z niedawnych mogił:
    Myśmy się tego po was nie spodziewali...
    O Wiosno Piąta,
    Z nadzieją taką przychodź
    Z taką wiarą

    Leszek Długosz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Serdecznie dziękuję za te słowa. I za wiersz Długosza.
      Doskonale pamiętam tamten dzień i towarzyszące mi myśli.
      Dlatego napisałem ten tekst dopiero, gdy miałem pewność, że słowa zostaną poddane dyktatowi rozumu.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      Nie potrafię się poddawać dyktatowi rozumu.
      Dzisiaj (i jutro) myślę wyłącznie sercem.

      Czy wie Pan, co jest najbardziej poruszające
      w wierszu Długosza?

      Słowa "z niedawnych mogił":

      "MYŚMY SIĘ TEGO PO WAS NIE SPODZIEWALI..."

      Rzeczywiście, mają prawo do podobnej skargi.

      = = = =

      Nie umiem się nadziwić, namilczeć się temu.

      Usuń
  6. Pan Aleksander Ścios,

    Dziękuję że zechciał pan poświęcić czas na moje może nie do końca składne wypociny.
    Pańskie wpisy oraz komentarze na tym blogu niosą ze sobą wiele dla mnie pożytecznego.

    Napisał Pan:
    (...) Nie da się tego wytłumaczyć prostacką narracją o sile „ich mediów”, potędze propagandy lub skuteczności fałszerstw wyborczych (...).
    Chodzi o fakt,że po pięciu latach rządzi nami ta sama grupa i jeśli kolejny raz historia się powtórzy, to narracja o sile mediów,propagandzie i fałszerstwa wyborcze nie mogą być usprawiedliwieniem dla takiego stanu rzeczy i pozostaje hańba i upodlenie. Opozycja powinna zrezygnować z powtarzania kłamstw o demokracji III RP.
    Moim zdaniem trochę niesprawiedliwe stanowisko,ponieważ przy każdej nadarzającej się okazji opozycja podważa na wszelkie możliwe sposoby czy to wyniki wyborcze,przebieg samego procesu,nadinterpretację przepisów obowiązujących parlament,w kwestiach wyroków sądów,krytykuje rozmywanie płci etc.

    Dyskusyjny może być fakt pojawiania się czołowych członków PIS- w meainstreamowych mediach.Nie wiem czy całkowity bojkot tych mediów nie byłby lepszy od częstego narażania się na chamskie zachowania dziennikarzy względem swoich gości zwłaszcza tych z obozu prawicowego.

    Jakich innych skuteczniejszych argumentów oprócz: krytyki,składania interpelacji,sprzeciwów podczas głosowań,marszów w obronie wolności mediów i przeciw fałszerstwom wyborczym,upamiętniania ofiar komunizmu etc Pańskim zdaniem powinni użyć, by przyczynić się do obalenia obecnego reżimu?

    Rozumiem że opozycja unikająca "otwartej wojny z reżimem" nie może być skuteczna.
    Jak więc dziś zmusić społeczeństwo, by poparło jedyną chyba alternatywę jaką jest PiS.
    Pan ich krytykuje z pozycji profesor-uczeń,ale ich nie dyskwalifikuje na obecną chwilę mimo ich wielu wad- tak to rozumiem.
    Ale czy jedyną i ostatnią w tej chwili drogą jest "otwarta wojna z reżimem"?

    Jak człowiek, który nie podziela reżimu i szuka jego oceny na innych nośnikach wiedzy natknie się na krytykę jedynej alternatywnej opcji może się zachować?
    Czyż nie może zatracić w sobie ostatniej nadziei?

    Moim skromnym zdaniem, wszelkie odłamy nawet te nazywane jako prawicowe powinny się zjednoczyć by wspólnie obalić panujący reżim.

    W mojej ocenie media odgrywają dziś rolę wiodącą. Niemalże w każdej dziedzinie znaczna część społeczeństwa ulega ich presji.
    Nie każdy zwykły zjadacz chleba orientuje się że jest manipulowany.
    A co Pan o tym sądzi?

    Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

    PS
    A ja o Polsce marzę
    Co nie jest tylko witrażem
    I nie komedią na scenie
    Ale spełnieniem
    Niechże się taka stanie
    Co by nie była udaniem
    By szyldem tylko nie była
    Lecz żeby żyła
    http://www.tekstowo.pl/piosenka,przemyslaw_gintrowski,wyspianski.html

    Wspaniały fragment piosenki Przemysława Gintrowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  7. TRYPTYK NIESKOŃCZONEJ HISTORII

    Wczoraj

    We mgle? – Bladym świtem? Błysnął? Znak szachownicy...
    Wtem... cisza… huk silników zgasł… Jak szubienicy
    Cień brzozowego pnia pięć lat złowrogo liże,
    Smoleńską ziemię – dzień w dzień – zamiast krzyży.

    Tam w błocie złym… i tu… „Państwo egzamin zdało!” –
    Lecz kłamstwo to! Wszak rząd Judaszy stał okrakiem.
    Zaś łgarz i tchórz, ten co się wstydzi być Polakiem,
    Sołdatom hołd oddawał – A Państwo klęczało!

    Gdzie są świadkowie, wrak i skrzynki spośród liści?
    Gdzie śledztwo, służby – gdzie duma twa, dialog twardy?
    Nic – tylko trupi swąd wznieca przemysł pogardy –
    I kazirodczą siostrę – mowę nienawiści!

    W podwójny front rzucają do okopów zdrajców:
    Pilota błąd! – Nacisk! - Wieszają winowajców!
    Hучто?!Бардак – Ис вами–Пьяныйгенерал!
    (Nu szto?! Bardak! – A z wami – Pijanyj Gieneral!)
    – Prezydent Lech Kaczyński drugi raz umiera…

    Przez szkiełko kainowy jad ślą moraliści –
    Prezydent? – Wawel? – Hańba!!! – Reszta to faszyści!
    A świat? – Nie musi nic! – wszak Państwo głośno… milczy
    A Naród wolność swą, krzyżami znowu liczy…

    * * *

    Dziś

    Z fotela wstań by powstać z kolan Szczepie Wielkich...
    Ojczyzno królów, wieszczów, Chopina i Matejki
    Dziś w dobie wizji Babel tratują Twego Ducha!
    Spójrz głębiej... poza szklanych ryjów zawieruchę.

    Słyszysz to?! Tam czoła podnieśli ponad szaniec,
    W ręku jak bagnet lśni... krucyfiks i różaniec.
    Trwają... Trwać będą. Szkli oko pot – solą karmi,
    Tych nazistów – w mundurach – moherowej Armii!

    Naprzeciw tym co po awansach tkwią przy żłobie,
    Wierni przodkom przy Prezydenta stoją grobie,
    Jan Paweł II na sztandarach, z nim ksiądz Jerzy.
    A suwerenność Naród rocznicami mierzy!

    * * *

    Pojutrze

    Twój pałac się nie kłaniał przed carami w hołdzie,
    Z odwagą miłując najodważniejszych druhów.
    Bez lęku świadczyć chciałeś o katyńskim mordzie,
    Za to wśród nieśmiertelnych leżysz Królów – Duchów.

    A to najbardziej boli – nie nas – ale widzów
    Sztuki z trummiennych desek granej maskirowki,
    Aktorzy w togach i w mundurach niby szydzą
    Lecz w starchu bladych mikrofonów drżą im zgłoski.

    Honoru Twego bronić cel nasz – lekkie brzemię.
    Ojczyzna – dzielna jak nikt inny – znów rozważy,
    Rotę przysięgi która czeka Twoje Plemię –
    Powtórnie niepodległość powstaniami ważyć…


    (w hołdzie Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu)

    OdpowiedzUsuń
  8. Artur,

    Wprawdzie porusza Pan sprawy, o których już wielokrotnie pisałem, postaram się udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi.
    Po pierwsze - demokracja. Jest lub jej nie ma. Nie znam stanu, który można określić mianem pół lub ćwierć demokracji. Tam, gdzie się kończy, mówimy o dyktaturze lub totalitaryzmie.
    Tymczasem partia opozycyjna mówi nam, że w III RP istnieje demokracja, ale (i tu dodaje kilka przymiotników) jest ona: ułomna, zagrożona, zła, wadliwa itp. Samo w sobie jest to oczywiście nonsensowne, bo przymiotniki te nie opisują rzeczywistości lecz służą jej zamazaniu.
    Czasem opozycja ogłasza tzw. święta demokracji, jak podczas wyborów, czy w dniu, w którym odwołano szefa SKW J.Noska. Kilka dni później, gdy "święto" zamienia się w wyborczą klęskę, słyszymy już narracje o fałszerstwach, nadużyciach i "niszczeniu demokracji".
    Przypomnę, że przed trzema laty J.Kaczyński nawoływał nas do obrony owej zdobyczy, ostrzegając, że jeśli tego nie zrobimy "pewnego dnia obudzimy się w systemie ukraińskim".
    To ciekawa sytuacja, bo choć owej demokracji nie obroniliśmy (przegrywając kolejne wybory), a przez trzy lata reżim dopuścił się kilkuset nowych draństw i "naruszeń", przekaz nie uległ zmianie. Można by sądzić, że mamy obecnie "system ukraiński", ale każdy z polityków PiS szybko wyprowadzi nas z błędu i będzie utrzymywał, że demokracja III RP nadal ma się dobrze, tylko... "musimy jej bronić".
    Być może przyszli historycy i politolodzy udzielą odpowiedzi na pytania, których dziś nikt nie zada piewcom demokracji: Czy jest ona możliwa w państwie, które powstało na fundamencie tworu niesuwerennego, stworzonego i zarządzanego przez okupanta? Czy mogła się narodzić w społeczeństwie zniewolonym dyktatem ciemniaków, bandytów i medialnych terrorystów? Jak przetrwała w kraju, którego przedstawiciele paktowali z wrogim mocarstwem przeciwko własnemu prezydentowi i współuczestniczyli w zorganizowaniu zamachu na życie kilkudziesięciu Polaków? Ja mogła ocaleć po setkach aktów zamordyzmu i nieprawości ze strony reżimowych polityków, służb, policji, sądów i urzędów?
    Pisałem już, że prawdziwą definicję III RP stworzyli sami esbecy. W „załączniku do informacji dziennej” z dnia 7 kwietnia 1989 r, SB przedstawiła komentarze różnych środowisk po zakończeniu obrad okrągłego stołu. Czytamy tam:
    „Dominuje pogląd, że wynikiem rozmów jest stworzenie nowego, zreformowanego systemu społeczno- politycznego, którego podstawą będzie społeczeństwo obywatelskie, funkcjonujące w państwie socjalistycznej demokracji parlamentarnej”.
    Określenie to niezwykle trafnie oddaje charakter obecnego reżimu. Posiada on fasadowe cechy parlamentaryzmu, dopuszcza działalność partii politycznych i (nominalnie) niezależnych instytucji. Zachowuje szyldy praw obywatelskich, w tym wolność wypowiedzi i zrzeszania. Celebruje mitologię karty wyborczej oraz „rządy prawa”, oparte na rzekomo niezawisłym sądownictwie.
    Zza tej fasady działają prawdziwi decydenci, żerują grupy interesów i polityczno-agenturalne mafie.
    Opozycja, która chce bronić takiej demokracji, w istocie sankcjonuje patologie III RP i wspiera tych, którzy na owym zabobonie zbudowali komunistyczną hybrydę.

    Po drugie - wojna z reżimem.
    Wymienił Pan tzw. narzędzia demokracji, jakimi na co dzień posługuje się opozycja. Narzędzia całkowicie nieskuteczne. O tym nie trzeba chyba przekonywać, bo w ostatnich ośmiu latach żadne krytyki interpelacje, sprzeciwy, petycje itp. papierowe pałki nie dały PiS-owi nawet smaku sukcesu. To oznacza ( i tak pomyślałby każdy rozsądny człowiek), że trzeba te narzędzia odrzucić i sięgnąć po broń bardziej skuteczną.

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  9. Artur,

    cd.

    Pisałem o niej wielokrotnie. Polacy nie potrzebują wezwań do "obrony demokracji" ani troski o sondażowe wyniki, lecz wezwania do obalenia układu rządzącego i „republiki” IIIRP.
    To jest prawdziwy cel prawdziwej opozycji. By go osiągnąć, ma ona prawo stosować wszystkie środki, w szczególności zaś - odwoływać się do aktywności obywatelskiej i demokracji bezpośredniej. Mądra opozycja nie będzie traciła czasu na parlamentarne przepychanki czy farsę „wotum nieufności”. Nie będzie uganiać się za mitycznym „centrum” ani nawracać wyznawców PO, lecz postawi na potencjał milionów swoich zwolenników i na nich zbuduje swoją pozycję. Oznacza to obowiązek organizowania manifestacji i ulicznych protestów, prawo do nękania reżimu strajkami i kierowania wezwań do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Tylko w ten sposób opozycja policzy szeregi zwolenników i zerwie zasłonę fałszywej demokracji.
    Problem polega na tym, że PiS boi się własnego elektoratu, boi się naszych reakcji. Ten lęk wynika ze świadomości, że III RP nie jest jednak państwem demokratycznym i sięgnięcie po (uznawane w cywilizowanym świecie) narzędzia demokracji bezpośredniej, może zakończyć się niekontrolowanym "kryterium ulicznym" i użyciem przez reżim siły. Gdyby do tego doszło, każda partia systemowa (a PiS jest partią systemową) będzie zagrożona utratą wpływów i profitów.
    Dlatego znacznie wygodniej jest grać fałszywą "kartą demokracji" niż ryzykując tak wiele podjąć walkę o wolną Polskę.

    Po trzecie - media i manipulacja.
    Napisał Pan - "Nie każdy zwykły zjadacz chleba orientuje się że jest manipulowany". To oczywiste i trzeba powiedzieć więcej. Nikt, kto jest manipulowany, nie może o tym wiedzieć. Na tym polega istota manipulacji. Gdyby ów "zjadacz chleba" wiedział, jakim zabiegom jest poddawany, nie uległby manipulacji. Czy to zwalnia od odpowiedzialności za wsłuchiwanie się w głos ośrodków propagandy? Z pewnością nie, bo ulec manipulacji może tylko ten, kto dobrowolnie rezygnuje z używania rozumu. Tego zaś nie da się rozgrzeszyć żadną sofistyką.
    Człowiek manipulowany traktuje przekaz tych ośrodków w taki sam sposób, jak małe dziecko odbiera fikcję filmową - bez zaangażowania własnej świadomości, bez racjonalnej refleksji, bez wiedzy o świecie. On w to wierzy i uznaje za rzeczywistość. Wierzy zaś dlatego, że rezygnuje z używania rozumu i z powinności człowieka rozumnego.
    Dlatego cała „strategia medialna” opozycji jest nieskuteczna. Gdyby przyjęto myśl Jarosława Marka Rymkiewicza –„Polska należy do nas, a oni niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. Nas to nie dotyczy”, gdyby powszechnie ignorowano i bojkotowano przekaz ośrodków propagandy, a Polacy słyszeliby mocny głos – nie oglądać, nie czytać, nie polemizować, być może byłaby szansa na wyrwanie części naszych rodaków z uścisku manipulacji i zmuszenia ich do używania własnego rozumu. Ponieważ opozycja i związane z nią media współuczestniczą w tym ponurym spektaklu i pełnymi garściami czerpią z zatrutych źródeł propagandy, muszą przegrać walkę o „rząd dusz”.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry.

      Pan Aleksander Ścios,

      Dziękuję bardzo za wyczerpujący moje wątpliwości oraz świetny, poparty namacalnymi przykładami komentarz.
      Choć pozostaje we mnie nadzieja, że coś może jeszcze ulegnie zmianie w niedalekiej przyszłości to sądzę że nie będzie to zasługą czynnika ludzkiego.Tak mówi mi serce bo kocham Polskę i jestem przekonany że kiedyś musi być przełom.
      Rozum zaś jest zupełnie innego zdania i niestety trzeba będzie znosić prawdopodobnie przez kolejne lata obecną sytuację.
      Choć PiS bardzo bliski jest mojemu sercu,złoszczą mnie podziały które dzielą jego szeregi, to wiem już z pewnością że na sympatii nie zbudujemy Polski wolnej od wschodniego reżimu.

      Obyśmy wytrwali w walce o Polskę, o prawdę i wolność.

      Autora oraz wszystkich komentatorów serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. To jest właśnie to, co trzeba mówić i robić: POLARYZOWAĆ.

      Nie pozwolić na zamazanie, na drugi dzień Kongresu Futurologicznego (przywołuję tu profetyczne opowiadanie Lema, bo widać, że i bez zaawansowanej chemii mozna manipulować ludzkie masy).

      Musimy to przerwać. Musimy rozwiać wszelką mgłę, gdyż wraz z jej rozwianiem zniknie ogromny cień Potwora Pana Cogito i ukaże nam się żmija - wprawdzie jadowita i groźna, ale jednak nieduża i śmiertelna.

      Strategia My albo Oni jest dla nas jedyną zwycięską strategią. Każda inna prowadzi nas do rozmycia, w efekcie do zagłady intelektualnej, kulturowej i narodowej.

      Usuń
  10. >> (...) sięgnięcie po (uznawane w cywilizowanym świecie) narzędzia demokracji bezpośredniej, może zakończyć się niekontrolowanym "kryterium ulicznym" i użyciem przez reżim siły. Gdyby do tego doszło, każda partia systemowa (a PiS jest partią systemową) będzie zagrożona utratą wpływów i profitów. <<

    Po narzędzia demokracji bezpośredniej, czyli - nawiązując do przeszłych sytuacji (m.in. 10-04-10, ostatnie wybory samorządowe) - sięgnięcie po "kryterium uliczne", może doprowadzić do niekontrolowanego rozwoju sytuacji. Ten brak kontroli jest znany części polityków z czasów Solidarności - właściwie u progu upadku poprzedniego ustroju, narzuconego komunistycznego aparatu, przewija się jako istotny argument, który miał wpływ na decyzje podjęte u progu transformacyjnej "demokratyzacji" systemu socjalistycznego. W czasie spotkań roboczych w Magdalence, sam L. Wałęsa szafował "kryterium ulicznym", w procesie tworzenia ugody z komunistami:

    My też chcemy odbudować gospodarkę. Chcemy poprawić sytuację. Zgadzamy się. Możemy uzgodnić, że nawet 5 lat będzie bez strajków. Możemy się do tego zobowiązać. Naszym gwarantem będzie Kościół.

    Na co PZPR-owski element, S.Ciosek szybko sprowadzał go "do parteru":

    Wszyscy mamy w pamięci rany w gospodarce narodowej, jakie przyniosły lata 80-81, rany w strukturach życia społecznego. Mamy prawo mieć takie obawy i dzisiaj. Dostrzegam inną melodię w waszych głosach, panowie. Ale nie wierzę, aby pan Wałęsa miał metodę na to, żeby nie było strajków. To niemożliwe. Pan za dużo powiedział, panie Wałęsa. Dzisiaj jesteśmy fragmentem większej całości. Nie wiem nawet, czy wszyscy tutaj nie jesteśmy w mniejszości? Musimy to uwzględniać. Stawiacie, panowie, kwestię podmiotowości. Co pan Wałęsa nosi w klapie? Przecież nie tylko Matkę Boską. Nie czarujmy się.

    I tak po prawdzie - to w mojej ocenie największej partii opozycyjnej pozostaje owiane mgłą niepewności - co "nosi w klapie" PiS?

    Czy ktokolwiek (p. Ścios, Komentatorzy) jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie?

    - P.S. Bardzo trafny komentarz Autora blogu w odpowiedzi do rozważań pana Artura. Podzielam w całej rozciągłości.

    Pozdrawiam Państwa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Panie Aleksandrze,

    Od pewnego czasu wydaje mi się, że nie spełniam warunków Pańskiego dychotomicznego podziału: MY-ONI. Czy będzie wielkim odstępstwem od kanonu, jeżeli zaproponuję dodatkową kategorię, (może nawet w zbiorze: "MY"), pn. OSOBNI? :)

    Nie jestem "jednostką aspołeczną", przeciwnie, ale jakoś nie pociągają mnie "smak, wartość i godność życia zrzeszonego". Nie lubię się zrzeszać i tyle. Indywidualiści chyba tak mają.

    I co teraz? :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. ONI = MEDIA

    [Wszystkie! Z "wolnymi", "niepokornymi", "naszymi", "waszymi", "obiektywnymi", "stronniczymi", "reżimowymi", "liberalnymi" i "konserwatywnymi" włącznie.]

    Obejrzałam [+/-] całość nagrania wczorajszego posiedzenia Zespołu Parlamentarnego AM. Dzisiaj bezskutecznie poszukiwałam w mediach ("naszych") jakiegokolwiek pociągnięcia tematu. A były tam przecież prawdziwe hity! Np. obrady szajki zbirów pod przewodem tow. Putina, z poniżającym Polaków udziałem obecnej premier III RP. Z jej aprobatą, w trzy dni po zamachu smoleńskim, szajka podpisywała cyrograf.

    Skrupulatnie też przemilczano (po odbębnieniu "relacji") niezwykle mocne podsumowanie Glena Jorgensena - eksperta ZP.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. WYBORY PREZYDENCKIE 2015

    Uważam, że każdy Polak uprawniony do głosowania POWINIEN pójść na wybory !
    Uważam, że wybory będą fałszowane.
    Uważam, że wybory będą na tyle sfałszowane, na ile będzie potrzeba aby wygrał Komorowski ( ok. 5-8 %).
    Uważam, że im więcej ludzi pójdzie na wybory i odda głos na przedstawiciela rzeczywistej opozycji, a jest nim przede wszystkim Pan Duda, to reżim będzie zmuszony do WIĘKSZEGO, a co za tym idzie bardziej masowego i ryzykownego dla wykrycia przez opozycje, sfałszowania wyborów.
    Uważam, że po ujawnieniu fałszowania wyborów ludzie wyjdą na ulice.
    Uważam, że to znów nie będą manifestacje masowe, liczne i częste.
    Uważam, że im więcej ludzi będzie na ulicach, to reżim postawi w gotowości bojowej : policję , a może i wojska, pod przykrywką sprawdzenia ich gotowości w potencjalnym konflikcie, czy wojnie z Rosją.
    Uważam, że demokratycznie i pokojowo reżim nie odda władzy.

    I na koniec :
    Uważam, że reżim od władzy można usunąć tylko tak, jak on sam do niej doszedł po wojnie. ( słowa Aleksandra Ściosa)

    Czy ulica i potencjalne zamieszki , zmienią konfigurację na scenie politycznej w Polsce ?
    Powinna, ale jakoś nie wierzę w determinację Polaków, gdyż przez ostatnie lata opozycja nie potrafiła i nie chciała oddzielić się od reżimu legitymizując go jako demokratyczny twór, poprzez partycypacje w życiu publicznym przez niego kreowanym, i w ten sposób zatarła w narodzie granicę dobra i zła, powodując mętlik w głowach Polaków, sprytnie wykorzystywany przez manipulatory reżimowe w celu pozyskania sobie zwolenników kierujących się odruchem stadnym.

    Jak będzie.....?
    Poza tym co napisałem powyżej , ja więcej nie wiem.

    Stanley Panama
    12 kwiecień 2015 rok

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzień dobry.Cz.I.W dniach 20-22. kwietnia 2015r ma się odbyć VII europejski kongres gospodarczy w składzie i w partnerstwie raczej gwarantującym zniszczenie polskiego górnictwa węglowego na rzecz obcych "biznesów" [http://www.eecpoland.eu/rada-eec , http://www.eecpoland.eu/partnerzy]. Uważam,że to powinien być przyczynek do walki środowisk górniczych,być może ostatniej walki,po której nastąpi "ostateczne rozwiązanie kwestii górniczej" na wzór brytyjski (ku płatnej w wymiernych grantach "euro/rubli/dolarów" uciesze kanalizatorów buntu) i ostateczna pełzająca gazzdrada na rzecz b.szerokiego progazowego lobby "światowców" z rozgrywającym Putinem za "pan brat".Tym bardziej,że już testuje się opinie o rozbudowie świnoujskiego gazoportu na wyspę Wolin. Wg. mnie to ekonomiczna bzdura,skoro nawet budowa świnoujskiego gazoportu kuleje dzięki "zaangażowaniu" rządów PO/PSL; zresztą-dla koncesjonowanych dziennikarzy i polityków (podobnie jak dla rządzących) ważniejszy od polskiej suwerenności gospodarczej,w tym górnictwa i energetyki węglowej, jest uzasadnianie skądinąd słusznego,ale b.kosztownego w utrzymaniu pomysłu przekopania Mierzei Wiślanej .Sądzę,że całkiem pod alibi dla elbląskiego kandydata J.Wilka-orędownika bliskich kontaktów kaliningradzkich i pod zwolenników nie mniej proputinowskich "koncepcji hanzeatyckich".Tym też bardziej,że cisza nie tylko o wspomnianym antygórniczym kongresie,ale cisza także o klepniętym właśnie "rakietowym"dealu wojskówki KPRM z firmą Konsberg Defense (konkurentem polskiego Bumaru),swego czasu zamieszaną w łamanie embarga na dostawę maszyn do produkcji "cichych napędów" sowieckich łodzi podwodnych oraz we współpracę z niemieckim koncernem Rheinmetall ( uwikłanym we współpracę wojskową z FR). PS:Cisza także o kolejnych odsłonach procesu pana W.Sumlińskiego http://www.blog-n-roll.pl/pl/proces-wojciecha-sumlińskiego-notka-informacyjna#

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pani Urszulo,

    Wie Pani doskonale, że Herling Grudziński pisząc o „godności życia zrzeszonego” nie miał na myśli gromadzenia nas w dziwacznych grupach społecznych lub organizacjach, lecz pisał o wspólnocie narodowej. To ją zniszczyła dżuma komunizmu. I niszczy do dziś, bo prawdziwa zaraza dopadła mieszkańców Oranu dopiero, gdy wyzdychały szczury.To okres, jaki przeżywamy od 1989 roku.
    Dlatego podział na My i Oni wynika z konieczności oddzielenia żywych od umarłych i nie uwierzę, by chciała Pani tworzyć w tym zakresie „nowe kategorie”. Nie sądzę też, by w takim podziale istniało zagrożenie skazania indywidualistów na mękę przymusowych komun.

    Podzielam Pani uwagę o przemilczeniu przez „nasze” media arcyważnych informacji. Pogoń za „bieżączką” sprawia, że ci ludzie nie potrafią odróżnić ziarna od plew, a każda, nawet najistotniejsza wiadomość ma krótki żywot.
    Do tych, wymienionych przez Panią, dodałbym rzecz całkowicie niedostrzeżoną, a mianowicie informacje, iż Akademickie Kluby Obywatelskie wystąpiły z oficjalnym wnioskiem o powołanie Międzynarodowej Komisji w/s Smoleńska.
    http://ako.poznan.pl/5944/
    To środowisko grupuje dziś kilkuset uczonych z największych ośrodków akademickich i jego głos powinien być szczególnie doceniany (i dostrzegany) przez opozycję i „wolne media”. Obawiam się, że powody przemilczenia tego wniosku są bardzo prozaiczne – nie jest to „news” brzmiący sensacyjnie, zaś młodzi administratorzy portali internetowych nie potrafią docenić wagi takiej inicjatywy.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      Pozwoli Pan, że do pierwszej części odpowiedzi odniosę się osobno, a tutaj skupię się na wyczynach mediów, które opanowane przez kampanijną bieżączkę całkowicie utraciły miarę i wagę rzeczy.

      Wniosek AKO przeczytałam, jest bardzo dobry, choć i tam pod koniec mamy odniesienia do świętej demokracji; dla dobra sprawy przyjmijmy jednak, że termin obejmuje państwa, do których Uczeni zgłaszają swój apel.

      Poza Pańskim blogiem i tt - nie zauważyłam nigdzie żadnej wzmianki o tym postulacie. Nawet podczas piątkowych relacji. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że podobny apel o międzynarodową komisję - i także podczas posiedzenia ZP 10.04 - wystosowały, w imieniu rodzin smoleńskich, pani Ewa Błasik oraz pani Dorota Skrzypek.

      W przeciwieństwie do Pana, nie uważam jednak, żeby wina leżała po stronie "młodych administratorów". Sądzę raczej, że to stare dziennikarskie wygi (rozumiejące swoje "powinności") po jednodniowym "święcie rocznicowym" powróciły do "wyciszania prób wyjaśniania Smoleńska".

      Napływają zresztą nowe tematy: a to się tramwaj wykoleił, a to podpisano ustawę antyprzemocową, a to znów mamy powrót do nagrań z kokpitu, jakby do tych kapuścianych głów nie docierało, że te wszystkie (tak przez nich ukochane) "taśmy" - NIE MAJĄ NAJMNIEJSZEGO ZNACZENIA, SKORO W SAMOLOCIE ZNAJDOWAŁY SIĘ POTĘŻNE ŁADUNKI WYBUCHOWE - I TO ONE ROZERWAŁY W POWIETRZU odchodzący na drugi krąg samolot. Na dziesiątki tysięcy fragmentów, które opadały na ziemię.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  18. wsojtek,

    Będę bardzo zobowiązany, jeśli usunie Pan z bloga swój ostatni komentarz. Pomijam już okoliczność, że pisze Pan o rzeczach dalekich od treści tekstu i choć wielokrotnie prosiłem o poprawienie edycji, nadal zamieszcza nieczytelne wpisy.
    W trzeciej części Pańskiego komentarza znajduje się stwierdzenie, którego w żaden sposób nie zaakceptuję na swoim blogu.
    Napisał Pan - "No bo jakie szanse ma dojście do prawdy o Smoleńsku,gdy zostanie okrojona według intencji globalnych dealów z imperium zła Putina?-wg. mnie podobne do wielu niewyjaśnionych śmierci,np. gen.Sikorskiego,ks.J.Popiełuszki,gen.Sł.Petelickiego,A.Leppera i wielu innych.Ile lat czeka(ła) prawda o Katyniu?"
    Już kilkakrotnie zwracałem uwagę, że zestawienie męczeńskiej śmierci księdza Jerzego ze śmiercią ludzi obecnego reżimu, uważam za rzecz tyleż fałszywą, jak karygodną. To całkowite pomieszanie faktów i pojęć, tworzące głęboko nieprawdziwą więź między osobami i zdarzeniami diametralnie różnej miary. Wiem, że takie idiotyzmy funkcjonują w "prawicowej" blogosferze, ale nigdy nie pozwolę, by pojawiały się na moim blogu.
    Rozumiem, że Pańskie stwierdzenie dotyczy kwestii "niewyjaśnionych śmierci", ale właśnie poprzez wymiar tej tajemnicy jest ono wyjątkowo fałszywe.
    Nie wolno na jednej płaszczyźnie stawiać śmierci Kapelana Solidarności z przypadkami eliminacji dokonywanych w ramach bezpieczniackich "czystek". Nie można zbrodni założycielskiej III RP porównywać do bandyckich porachunków. Nie wolno ofiary złożonej przez człowieka świętego mieszać z zabójstwami osób o najgorszej reputacji.
    Jeśli ktoś tak czyni (nawet w dobrej intencji), nie tylko fałszuje rzeczywistość, ale uwłacza pamięci o świętym Jerzym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usunąłem z bloga Autora swoje dwa ostatnie komentarze pozostawiając pierwszy z powodów subiektywnych: jestem z górniczego rejonu ;przekłamanie w nim dotyczy zwykłej literówki (powinno być :Kongsberg ). Cz.II usunąłem z własnej inicjatywy,bo chociaż powstała na podstawie dalekiego ode mnie źródła X,zawierała parę fragmentów opisujących propagandę,z którymi się zgadzam-m.in.ten o chronieniu własnego kierownictwa przed podejmowaniem błędnych decyzji ; sądzę,że w odniesieniu do Smoleńska należało [ samocenzura: pakt o nieagresji wzajemnej na czas "wyborów",gdyż jestem wierny wcześniej proponowanej zasadzie "pierwsze nie szkodzić"].Cz.III usunąłem zgodnie z oceną Gospodarza blogu,ale też bezpośredniego świadka wydarzeń;ma do tego pełne prawo,a mnie pozostaje przeprosić. Więc przepraszam i dziękuję za cierpliwość wobec mnie za zwłokę czasową z usunięciem się. Pozdrowienia.

      Usuń
    2. Usunąłem z bloga Autora swoje dwa ostatnie komentarze pozostawiając pierwszy z powodów subiektywnych: jestem z górniczego rejonu ;przekłamanie w nim dotyczy zwykłej literówki (powinno być :Kongsberg ). Cz.II usunąłem z własnej inicjatywy,bo chociaż powstała na podstawie dalekiego ode mnie źródła X,zawierała parę fragmentów opisujących propagandę,z którymi się zgadzam-m.in.ten o chronieniu własnego kierownictwa przed podejmowaniem błędnych decyzji ; sądzę,że w odniesieniu do Smoleńska należało [ samocenzura: pakt o nieagresji wzajemnej na czas "wyborów",gdyż jestem wierny wcześniej proponowanej zasadzie "pierwsze nie szkodzić"].Cz.III usunąłem zgodnie z oceną Gospodarza blogu,ale też bezpośredniego świadka wydarzeń;ma do tego pełne prawo,a mnie pozostaje przeprosić. Więc przepraszam i dziękuję za cierpliwość wobec mnie za zwłokę czasową z usunięciem się. Pozdrowienia.

      Usuń
  19. Trawiłem lata by poznać prostackie tryby historii
    monotonną procesję i nierówną walkę
    zbirów na czele ogłupiałych tłumów
    przeciw garstce prawych i rozumnych


    Panie Aleksandrze,

    W "Dzienniku pisanym nocą", pod datą 12 stycznia 1980r. Gustaw Herling-Grudziński napisał:

    "Zanim w odległej i dość wątpliwej przyszłości nasz "wiek ideologii" wyzionie wreszcie swego plugawego ducha, zanim przyjmie się - jeżeli się przyjmie - zwyczaj pisania "ideologia" w cudzysłowie, a patologia władzy i żądzy władzy nazywana będzie po imieniu, należałoby w szkołach, wszędzie tam, gdzie to jeszcze możliwe, wprowadzać codzienne lekcje ilustrujące, czym była i nadal jest nowoczesna ideologia bez cudzysłowu."

    Pisarzowi dane było doczekać szyderczej zamiany "wieku ideologii" w czas WIELKIEJ MISTYFIKACJI, który zdążył jeszcze nazwać WIELKIM ZAMAZANIEM.

    A w świecie oksymoronu, w świecie mistyfikacji, gdzie odgrywane jest przed "ogłupiałym tłumem" nieustające PRZEDSTAWIENIE, podczas którego "łajdactwo i honor podają sobie ręce" - wiele rzeczy nie jest już takich, jakby tego pragnęli wielcy dychotomiści.

    Dlatego, pozwoli Pan, że zachowam jednak swą odrębność.

    = = = =

    SZCZURY III RP mają się zresztą doskonale. Ani myślą zdychać, ba! wiele wskazuje, że szykują im się kolejne kadencje: druga - dla przewodnika stada, trzecia - dla pozostałych.

    Jeżeli wierzyć Camusowi, prawdziwa zaraza jeszcze nas nawet nie musnęła!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Panie Aleksandrze,

    Zapytał Pan przed paroma godzinami na tt:

    Czy nasi biskupi odważą się powiedzieć Polakom - kim jest człowiek który podpisał dziś antynarodową"konwencję"? To nie jest pytanie retoryczne.

    Myślę jednak, że jest to pytanie retoryczne, co zresztą usłyszałam dziś nawet od kilku uczciwych (nie zakłamujących rzeczywistości) ludzi związanych z PiS. Oni nie mają wątpliwości, po czyjej stronie stanie Episkopat.

    Zresztą i Pan - pośrednio - odpowiedział sobie, przytaczając homagium biskupów wystosowane do Komorowskiego 5 lipca 2010. Nie zauważyłam, żeby tu się cokolwiek przez pięć lat zmieniło. Jeżeli, to wyłącznie na gorsze - mam na myśli haniebne "pojednanie" z KGB Cyrylem w 2012.

    http://web.archive.org/web/20130127023142/http://www.episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=201077_0

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. Pani Urszulo,

    odezwał się rzecznik Episkopatu, biegły w sztuce retoryki. W jego wypowiedzi pełnej oburzenia i potępienia znalazła się zapowiedź ekskomuniki dla lokatora Belwederu. Nazwał go kłamcą i obłudnikiem, farbowanym katolikiem, ogłosił zerwanie pojednania z cerkwią i odwołanie kapelana sprawującego sakramenty święte w belwederskiej kaplicy. Zaapelował do Polaków o głosowanie w wyborach na kandydata, któremu obca jest konwencja walcząca z kościołem, rodziną i tradycją. Który tę konwencję unieważni. Przypomniał, kto rozpoczął walkę z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu.

    Cytuję najmocniejsze fragmenty z wypowiedzi rzecznika Episkopatu, ks. Józefa Klocha:

    "Nade wszystko to prawo nic nowego nie wnosi"
    "tam gdzie Konwencja działa od wielu lat, poziom przemocy jest daleko większy, niż w Polsce"
    "Polskie prawo dobrze by sobie radziło z przemocą, byleby tylko było egzekwowane. Polskie prawo karze i przeciwdziała przemocy"
    "To błędy ludzi są źródłem przemocy i biskupi bardzo mocno to podkreślili w jednym ze swoich dokumentów"

    http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x88225/rzecznik-kep-polskie-prawo-przeciwdziala-przemocy-byleby-bylo-egzekwowane/

    Sama Pani widzi, jakież to wielkie i święte oburzenie ogarnęło rzecznika w dniu podpisania konwencji przez lokatora, cóż to nam rzecznik ogłosił na wieść o wydarzeniu. Jutro, jak już nieco ochłonie, z pewnością przeprosi Belweder za tak nieprzemyślane słowa i napisze coś łagodniejszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Kazefie,

      Przyznaję, że w pierwszej chwili oniemiałam!

      Wzięłam za dobrą monetę słowa z pierwszego akapitu, które każdy uczciwy członek Episkopatu powinien był wygłosić dawno temu. Może już po bezprzykładnym zbesztaniu przez Komorowskiego (i natychmiastowym przeniesieniu "do rezerwy") kandydata na biskupstwo polowe, ks. płk. Sławomira Żarskiego, który w jego obecności, podczas Mszy za Ojczyznę 11 listopada 2010 wygłosił żarliwą, patriotyczną homilię, w której znalazły się i takie słowa:

      "U podstaw III Rzeczpospolitej miejsce patriotyzmu, zajęło stwierdzenie jednego z pierwszych premierów "nowej” Polski, który powiedział, że "aby zostać bogaczem, to pierwszy milion trzeba ukraść". Propagowanie podobnych haseł zaowocowało tym, że wartość została zastąpiona "anty-wartością”. Patriotyzm zastąpiono promowanym kosmopolityzmem; miejsce uczciwości zajęła nieuczciwość; prawdę zastąpiono kłamstwem i pomówieniem; ofiarność i poświęcenie – chciwością i pazernością; miłość – nienawiścią. [ ] Czy w czasie zeszłorocznych uroczystości Święta Niepodległości, ktokolwiek z nas przypuszczał, że prawo do własnej, niepodległej Ojczyzny oraz obowiązek ochrony i obrony jej niepodległości zostanie nam przypomniane krwią Prezydenta Rzeczypospolitej, Lecha Kaczyńskiego i 95 towarzyszących mu osób? Kolejny raz potwierdziła się prawda, że "drogę do wolności i niepodległości, krzyżami się mierzy”. "

      http://www.radiomaryja.pl/multimedia/homilia-wygloszona-bazylice-sw-krzyza-w-warszawie-podczas-mszy-sw-za-ojczyzne-w-uroczystosc-92-rocznicy-odzyskania-przez-polske-niepodleglosci/


      Potem jednak przeczytałam podane "cytaty" i powoli doszłam do siebie. :)

      Tu się nic nie zmieni.


      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  23. Dobry wieczór.

    W ubiegłym roku tj. 13 grudnia byłem uczestnikiem marszu w obronie tzw demokracji i wolności mediów.Przed samą imprezą wraz z grupą z którą uczestniczyłem w demonstracji dowiedzieliśmy się że mimo obietnicy objęcia swoim patronatem imprezy nikt z przedstawicieli Episkopatu Polski oficjalnie nie będzie obecny.Byliśmy nieco zaskoczeni ale próbowaliśmy sobie ten fakt tłumaczyć medialną nagonką na Kościół i jego politycznym usposobieniem jako czymś co stoi w sprzeczności z nauką której uczy.

    Wpis Pana Aleksandra na tt, gdzie przypomniał Pan list gratulacyjny Konferencji Episkopatu Polski z 5 lipca 2010r adresowany do prezydenta elekta zrobił na mnie druzgocące wrażenie!
    Uczestniczyłem jeszcze w kilku wcześniejszych marszach m in "w obronie TV Trwam". Wydawało mi się że Episkopat i ojciec Dyrektor to jedno i mówią jednym przekazem ...?,bo pamiętam że jednoznacznie wypowiedział się w spr.dyskryminacji Tv Trwam na multipleksie.

    Ręce opadają, ale no cóż w dzisiejszej Polsce chyba już nic nie jest w stanie mnie zdziwić.
    Nie uzurpuję sobie prawa do oceny tego faktu,ale czy w obliczu podpisania przez lokatora konwencji anty- przemocowej można spodziewać się jakiejkolwiek połajanki ze strony Episkopatu w tej sprawie?

    Czyżby w grę wchodziły "judaszowe srebrniki"?

    To

    OdpowiedzUsuń