czwartek, 5 czerwca 2014

O FAŁSZYWYM ZMARTWYCHWSTANIU CZŁOWIEKA SOWIECKIEGO


W powszechnej świadomości istnieje ścisła współzależność między pojęciami komunizmu i człowieka sowieckiego. Na tyle ścisła, że ten typ mentalności miał być charakterystyczny dla rzeczywistości sowieckiej i do dziś jest definiowany w perspektywie „zniewolenia przez radziecki system komunistyczny”.
Człowiek demokratycznego Zachodu – pisał Leopold Tyrmand w „Cywilizacji komunizmu” -  nie jest w stanie wyobrazić sobie rzeczywistości, w której nie można czegoś wypowiedzieć, stwierdzić publicznie czy ogłosić. Tymczasem tuż obok niego, w świecie skurczonym do rozmiarów parugodzinnego lotu z Waszyngtonu do Moskwy, żyją ludzie odlegli od niego o czasoprzestrzeń jaka dzieli wczesne średniowiecze od wolnych wyborów burmistrza Nowego Jorku. Nie tylko nie mogą oni mówić co uważają za właściwe do powiedzenia, ale nie wolno im także myśleć inaczej niż mają to przepisane przez polityczny kanon rządzący ich życiem”.
Jeszcze dokładniej pojęcie człowieka sowieckiego umiejscawiał Aleksandr Zinowiew, gdy pisał w „Homo sovieticus”:
Na Zachodzie ludzie mądrzy i wykształceni nazywają nas homo sovieticus. Szczycą się, że odkryli istnienie tego typu człowieka i wymyślili dlań tak piękną nazwę. Przy czym używają tej nazwy w sensie dla nas poniżającym i pogardliwym. Nie mogą zrozumieć, że myśmy dokonali czegoś więcej — pierwsi wyhodowaliśmy ten nowy typ człowieka, a Zachód dopiero pięćdziesiąt lat później wprowadził nowe słówko i ceni ten swój wkład do historii o wiele wyżej od tego, czego dokonaliśmy my. (…)No cóż, jak homo sovieticus — to homo sovieticus! Ja posunę się jeszcze dalej i przytrę Zachodowi nosa. Wprowadzę wygodny skrót tego przydługiego terminu: homosos. Przynajmniej brzmi po radziecku”.
Taka definicja i powiązane z nią skojarzenie, musiałyby prowadzić do oczywistej konkluzji, że epoka homososa skończyła się wraz ze „śmiercią” komunizmu i upadkiem Związku Sowieckiego. Twór zależny od reżimu komunistycznego doznałby wówczas wyzwolenia od dotychczasowych ograniczeń: od terroru i wszechwładzy monopartii, przemocy fizycznej i intelektualnego zniewolenia, od zewnętrznej cenzury i niszczącej autocenzury, od systemu nakazów, gróźb i kar, które tłumiły w nim pragnienie prawdy i wolności.
Ogłoszona na początku lat 90. „śmierć” komunizmu, byłaby zatem datą uśmiercenia człowieka sowieckiego, który wraz z upadkiem ZSRR utraciłby „ontologiczną” podstawę bytowania.
Tak oczywista konkluzja napotyka jednak na poważne problemy. Jak bowiem wytłumaczyć, że 25 lat po „śmierci” komunizmu i upadku państwa, które stworzyło model homososa, ten typ osobowości nadal dominuje w realiach III RP? Czym wyjaśnić sytuację, w której obywatele Rzeczpospolitej oddają władzę komunistycznym sukcesorom, godzą się z obecnością kapusiów i zdrajców, powierzają sprawy bezpieczeństwa esbekom i dawnym prześladowcom, przyzwalają na niszczenie kultury, na antypolskie kampanie nienawiści i dezinformacji? Jakim więzom zniewolenia przypisać fakt, że większość naszych rodaków akceptuje życie w kłamstwie i wyraża zgodę na rządy intelektualnych i moralnych miernot? Ćwierć wieku po rzekomym „uśmierceniu” komunizmu, jest on wyraźnie obecny w mentalności polskojęzycznych „elit”, ujawnia się w prześladowaniach wolnej myśli, objawia w procesach fałszywego pojednania i uległości wobec rosyjskiego okupanta.
Wprawdzie wielu autorów próbowało zmierzyć się z tym problemem i tłumaczyło przetrwanie człowieka sowieckiego „ciągłością pokoleniową” bądź „powolnością zmian strukturalnych w społeczeństwie”, to żadne z dotychczasowych wyjaśnień nie można uznać za przekonujące. Szczególnie fałszywie brzmią tezy rodzimych myślicieli, którzy (jak Tischner) opisując „rzeczywistość postkomunistyczną” twierdzili, że homo sovieticus wywołał bunt przeciwko dotychczasowym ciemiężycielom (komunistom) lecz jednocześnie przyjął postawę roszczeniową wobec nowych panów (kapitalistów) i od nich domaga się zaspokojenia swoich potrzeb. Próba wyjaśnienia tego paradoksu prowadziła do twierdzenia, jakoby człowiek sowiecki był „jak niewolnik, który po wyzwoleniu z jednej niewoli czym prędzej szuka sobie drugiej.
Autorzy takich teorii najwyraźniej nie potrafili zmierzyć się z dylematem: albo w definicji człowieka sowieckiego tkwi błąd semantyczny i nie jest on typem uwarunkowanym realiami komunizmu lecz obejmuje każdą formę niewolnictwa, albo definicja jest prawdziwa, a komunizm nigdy nie umarł i nie zaprzestał destrukcji ludzkich postaw i myśli. W tej kwestii należało się zdecydować: albo homosos umarł wraz z sowieckim komunizmem, albo przeżycie człowieka sowieckiego świadczy o trwałości komunizmu.
Obecność takiej formy zniewolenia stanowi jedną z najpoważniejszych i (jak dotąd) nieprzezwyciężonych przeszkód przed przyjęciem tezy o „śmierci” komunizmu. Chcąc sensownie wyjaśnić zachowania Polaków, choćby w obszarze wyborów politycznych czy akceptacji dla pewnych systemów wartości lub próbując zdefiniować działania Putina i towarzyszące im entuzjastyczne reakcje Rosjan – trzeba rozwiązać ten dylemat i nie uciekać przed poważną refleksją.
Tym bardziej, jeśli mamy świadomość, że do „uśmiercenia” komunizmu doprowadziło w istocie jedno z najskuteczniejszych kłamstw sowieckiej dezinformacji – teoria o ewolucji komunizmu. To za jej przyczyną wprowadzono nonsensowną gradację, rozróżniając w komunizmie okresy terroru lat 20. i 30., czas „błędów i wypaczeń” lat 50. oraz następujący po nim „proces destalinizacji”, którego zwieńczeniem miały stać się rządy Gorbaczowa i jego pierestrojka. Przeobrażenia w świecie komunizmu odczytywano jednoznacznie - jako dowód jego postępującej słabości, zaś każde z wydarzeń miało być objawem wzrostu tendencji odśrodkowych wewnątrz międzynarodowego komunizmu. Zgodnie z tą teorią, polityka pierestrojki, zmiany w państwach Bloku Wschodniego, polska „transformacja ustrojowa”, a wreszcie rozwiązanie ZSRR, stanowiły  ciąg nieuchronnych zdarzeń, będących wynikiem ewolucji systemu totalitarnego. Związana z tą myślą tzw. teoria konwergencji miała usprawiedliwić sojusz państw zachodnich z komunizmem, ponieważ to dzięki współpracy z komunistami miało następować upodobnienie polityki władców Kremla do wzorcowych demokracji Zachodu.
Fałsz teorii ewolucji jest szczególnie widoczny w zetknięciu z rzeczywistością zdominowaną przez człowieka sowieckiego. Władcy Kremla wciąż mają mentalność czekistowskich bandytów i żadna forma otwarcia na „wolny świat” nie uwolniła Rosjan od patologii homososa. Reżim rządzący III RP nieodmiennie tkwi w kulturowej i personalnej zależności od komunizmu, zaś nasze społeczeństwo bez szemrania przyjmuje każdą formę zniewolenia.
Gdyby istotnie następował ewolucyjny proces „uśmiercania” komunizmu, nigdy nie mógłby on determinować najgłębszych cech człowieczeństwa. Z natury bowiem, każdy z nas pragnie życia w wolności i dla realizacji tego pragnienia gotów jest ponieść nawet najwyższą ofiarę. 
Dlatego żaden niewolnik po śmierci pana nie przyjmie dobrowolnie więzów kolejnej niewoli, gdy bez ograniczeń może rozporządzać swoim życiem. Nie zgodzi się również na dyktat kłamstwa i nienawiści, jeśli ma możliwość budowania świata prawdy i dobra. Przyjęcie zasad moralnych, które decydują o życiu w wolności, nie jest procesem ewolucyjnym i nie może przysługiwać – jak chcą tego „autorytety” III RP - dopiero dziesiątemu pokoleniu homososa. Nie może - tym bardziej w odniesieniu do narodu, który szczyci się tysiącletnią tradycją chrześcijaństwa i przez wieki opierał obcej dominacji.
Istnienia homo sovieticusa w polskim życiu publicznym nie da się wyjaśnić socjologicznym bełkotem o „uwarunkowaniach okresu postkomunistycznego” ani zamknąć w pokrętnych teoriach politycznych.
Życie w komunizmie jest piekłem, ale nie dla wszystkich” – pisał Leopold Tyrmand.  „Jest piekłem dla ludzi dobrej woli. Dla uczciwych. Dla rozsądnych. Dla chcących pracować z pożytkiem dla siebie i dla innych. Dla przedsiębiorczych. Dla tych, którzy chcą coś zrobić lepiej, wydajniej, ładniej. Dla tych, którzy chcą rozwijać, wzbogacać, pomnażać. Dla wrażliwych. Dla prostolinijnych i skromnych. Natomiast dobrze prosperują w komunizmie głupcy nie dostrzegający własnej marności i śmieszności. Doskonale powodzi się służalcom, oportunistom i konformistom; wiedzie im się tym lepiej, że z czystym sumieniem mogą nie robić nic, albowiem i tak nie sądzą, że należy coś robić w zamian za serwilizm - czują się zwolnieni z wszelkiej odpowiedzialności co wzmaga ich znakomite samopoczucie”.
Jeśli realia III RP wiernie odpowiadają temu opisowi, nie można się oszukiwać, że komunizm „umarł”, a my żyjemy w przejściowym czyśćcu postkomunizmu. Widok głupców, służalców i kanalii, decydujących dziś o przyszłości Polaków ujawnia nie tylko historyczną dychotomię My-Oni, ale jest dowodem przetrwania i dobrego samopoczucia człowieka sowieckiego. Wprawdzie zakłada on różne maski, każe nazywać się liberałem lub georealistą, to zza każdej z nich i tak wychyla się twarz sowieckiego raba. 
Problem z nazwaniem naszych czasów i identyfikacją homososa wynika z kryzysu intelektualnego, w jakim znalazły się polskie elity. Mam oczywiście na myśli elity autentyczne, nie zaś ćwierćinteligentów z okienek tv. Jest to kryzys odwagi i braku woli w zmierzeniu z obecną rzeczywistością. Znacznie łatwiej tłumaczyć ją poprzez fałszywą terminologię „postkomunistyczną” niż sięgając do korzeni problemu, dostrzec grozę obecnego położenia.


Artykuł opublikowany w nr 5 (99)/2014 Nowego Państwa

39 komentarzy:

  1. Przez wiele lat komunizm w Polsce ludzi duraczył i dużą rzeszę ludzi oduraczył.
    Dlatego wolność jest nie jest rozumiana i nie może być zrozumiana, bez zainicjowania procesu odduraczania.
    Obserwując Polaków widzę , że rodzimi homosovietikus potrzebują na co dzień pana , który w ich imieniu mógłby coś zakazać albo coś nakazać dla dobra ogółu.
    Jest to powszechne myślenie zwykłego Polaka.
    Ktoś , kto powie , że można rowerem jechać pod prąd, czy też, że można po północy przejeżdżać na czerwonym świetle , jest postrzegany jako dureń.
    Homosovietykus są o tyle groźni, że gotowi są zabić, a nawet umrzeć za swoje przekonanie do słuszności myślenia.
    Gdy bazą narodu jest tak durnowaty człowiek, to manipulacja nim jest równie łatwa. Można mu wmówić , że służba zdrowia byłaby gorsza, jakby rządził Kaczyński, czy też coś bardziej bezczelnego, jak to, że w Smoleńsku miała miejsce katastrofa z winy pilota, a nie zamach.
    Inny przykład, to wmówienie narodowi, że Putin jest dobry, aby po kilku miesiącach powiedzieć , że jednak jest zły, bez żadnych konsekwencji zmiany swojego stanowiska.
    Trzeba sobie powiedzieć , że nie tylko naród jest oduraczony, ale także i przede wszystkim , jego nadzorcy, czyli władza.
    Władzę można zmienić czy zlikwidować , ale naród odduraczyć nie ma za bardzo kim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zauważyć trzeba, że na teorię ewolucji komunizmu nabrał się kościół już w czasach Soboru Watykańskiego. Zdaje się pisał o tym Mackiewicz. Ponadto uważam, że postawa naszego Świętego Jana Pawła tez nie była wolna od tej pomyłki. Jak oceniam miał on zbyt miękkie podejście do komunistów, co mogło wynikać ze źle pojmowanego miłosierdzia. Mam na myśli nie tylko dygnitarzy komunistycznych ale takie osoby jak Kołakowski czy Miłosz. Fakt, że nasi hierarchowie zaangażowali się w Okrągły Stół w jakiejś mierze na pewno obciąża naszego papieża.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleksander Ścios

    Treść Pańskiego artykułu zilustrowały >"obchody"< >"wolności"<. Od góry w dół trwa festiwal surfowania – po powierzchni. Owszem, mamy pewne niedostatki – mówi "naracja" – ale pracujemy, udoskonalamy. Jednym ze straszniejszych jej – "narracji" - głosów jest wypowiedź nowego Prymasa:

    http://wpolityce.pl/kosciol/199263-prymas-polak-kosciol-musi-byc-obecny-w-zyciu-spolecznym-nie-mozna-kosciolowi-odmawiac-prawa-do-moralnej-oceny-spraw-ktore-sie-wokol-nas-dzieja

    Nie ma miejsc, poza Pańskim blogiem (mam tu na myśli również inspirowane nim wpisy komentatorów) i paroma innymi źródłami - które łatwiej wyszukać poza granicami Polski - które dotykałyyby istoty rzeczy, nazywały je po imieniu.

    Rzeczywiście, powietrze jest aż ciężkie od uświęconego urzędowo kłamstwa, nie da się oddychać w tej podstawionej rzeczywistości. Komuna trwa, zaś ci którzy to dostrzegają i odczuwają, wydają się być w mniejszości.


    Jesienią wybory samorządowe, a w roku 2015, prezydenckie i parlamentarne. Co będzie, jeśli wyniki znowu zostaną sfałszowane - szatniarka z Barei: "nie mamy Pańskiego płaszcza i co nam Pan zrobi??!!! - lub, jak w przypadku wyborów prezydenckich, przegrane z kretesem przez opozycję? Jeśli nie nastąpi jakiś cud, to tłumy homososów wybiorą Komorowskiego w I turze.

    Mnie się zdaje, że nie ma szansy na zmianę bez jakiegoś polskiego Majdanu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włodzimierz i Bronisław na straży wolności słowa

      http://wpolityce.pl/polityka/194994-niemal-jednoczesnie-wladimir-putin-i-bronislaw-komorowski-odznaczyli-medalami-swoich-dziennikarzy-odznaczonym-gratulujemy

      http://vod.gazetapolska.pl/7259-jaroslaw-gugala-rzetelnego-dziennikarstwa

      Usuń
    2. Pełni mentalnej destrukcji dopełnia kolejna sprawa, o której nawet po prawej stronie mocy się nie mówi. A może "nie trzeba głośno mówić", tak jak o Kościele układającym się z "rodzimymi" komunistami i oficerami KGB/FSB?

      Ta kwestia to narracja prawicy o "postkomunizmie" i "upadku komunizmu", przy przeniesieniu mechanizmów PRL do "III RP" itd. Tymczasem bez uświadomienia sobie, że tak naprawdę komunizm nie upadł, tylko przetransformował się, to i nawet polski Majdan zostanie obrócony w prowokację.

      Usuń
    3. Jaszczur,

      Pan Jarosław Kaczyński zechciał się wczoraj podzielić swoimi wspomnieniami o dniu "święta wolności":
      „Wspominam 4 czerwca 89 roku, jako niezwykle szczęśliwy dzień, jeden z najszczęśliwszych w życiu, niezależnie od tego, że później było wiele zawodu. To był moment ogromnie istotny w polskiej historii” - mówił dziennikarzom w sobotę w Warszawie szef PiS.
      Jarosław Kaczyński zaznaczył, że nie przeżywał 4 czerwca w Warszawie, ponieważ był wówczas w Elblągu, skąd startował w wyborach. Jak podkreślił, był to dla niego piękny dzień, ale jeszcze piękniejszy był 5 czerwca, kiedy stało się jasne, że opozycja wygrała.
      Wybory z 4 czerwca 1989 roku zakończyły się wielkim zwycięstwem Solidarności. Ich konsekwencją był upadek komunizmu i przemiany polityczne nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Wybory przeprowadzone 4 czerwca 1989 r. były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu."

      http://www.pis.org.pl/article.php?id=18858

      Ponieważ jest to notatka PAP-u, zamieszczona na stronie PiS, trudno dociec, czy zdanie "Wybory z 4 czerwca 1989 roku zakończyły się wielkim zwycięstwem Solidarności. Ich konsekwencją był upadek komunizmu" jest autorstwa szefa opozycji, czy mądrością żurnalistów z PAP. Nie pomylę się jednak, jeśli przyjmę, że tak pan Kaczyński, jak i większość (a może wszyscy) politycy PiS-u są jednak przekonani, że na przełomie lat 90. doszło do "upadku' i "śmierci" komunizmu.
      Jest to oczywiście konsekwencją wyznawania teorii ewolucji komunizmu, ale nie tylko.
      Ta wiara ma bardzo głębokie, wręcz epistemologiczne podłoże. Dotyczy bowiem naszych osobistych przeżyć, nastrojów, wspomnień i doświadczeń.
      Osoby oglądające w telewizji upadek muru berlińskiego, widzący egzekucję Causescu czy wyprowadzenie sztandaru PZPR, byłyby gotowe przysiąc, że stały się świadkami historycznego wydarzenia i wspólnie z pewną artystką, obwieściliby „śmierć” komunizmu.
      Przyznam jednak, że nie potrafię zrozumieć tych, którzy byli wówczas w centrum polskich wydarzeń, rozmawiali z przedstawicielami reżimu, widzieli iluzoryczność ówczesnych zmian, mieli dostęp do informacji i wiedzy o kulisach "transformacji".
      Jeśli i oni twierdzą, że uśmiercili komunę - muszą być bardzo głupi lub bardzo cyniczni. Jeśli głupi, to dzisiejszymi opowieściami koiliby potworność własnych błędów i po raz kolejny tumanili Polaków.

      Usuń
    4. Panie Aleksandrze, bardzo dziękuję za przypomnienie wywiadu z premierem Janem Olszewskim z 2012 roku.

      Usuń
  4. Barry Aitken,

    Błąd teorii ewolucji komunizmu jest tak powszechny, że tych, którzy nie podzielają tej metodologii można byłoby zamknąć w jednym zakładzie psychiatrycznym. Zebrałoby się tam wielce ciekawe towarzystwo, ale z pewnością nie byłoby żadnego hierarchy ani polityka.

    OdpowiedzUsuń
  5. viva cristo rey,

    Podoba mi się to celne zdanie z Pańskiego komentarza: "powietrze jest aż ciężkie od uświęconego urzędowo kłamstwa, nie da się oddychać w tej podstawionej rzeczywistości."
    Pojawia się jednak pytanie: a kto nam każe oddychać tą "podstawioną rzeczywistością", kto zmusza miliony wyborców opozycji do podążania za każdym gestem reżimu i rezonowania łgarstw funkcjonariuszy medialnych?
    Myślę, że bardzo nam potrzeba tego autentycznego obszaru wolności, jaki mieliśmy w czasach komuny, gdy istniał wyraźny podział na My i Oni i nikt zdrowy na umyśle nie zaprzątał sobie głowy odznaczeniami nadawanymi przez kacyków czy publikacjami Trybuny Ludu.
    W tym wypadku, wolność oznaczała umiejętność dokonywania mądrych wyborów, odrzucenia patologii PRL-u i stworzenia własnego języka przekazu i myśli. Tak budowano prawdziwie niezależną kulturę.
    To są rzeczy kompletnie niedostępne dla współczesnych "opozycjonistów", których jedyna forma sprzeciwu polega na krytyce tego, co powiedzieli lub pokazali Oni. Taka "opozycyjności" skończy się wraz z upadkiem GW czy plajtą TVN-u, bo nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie, bez fundamentu III RP. Tym bardziej nie jest w stanie stworzyć wolnej myśli.
    Widzimy to dziś na każdym kroku i - co najgorsze, uznajemy za rzecz naturalną. Czytając wypowiedzi ludzi "naszych" mediów, ich oburzone głosy i krytyczne polemiki z bredniami funkcjonariuszy, zastanawiam się - ileż ci ludzie mają rozpaczliwej nadziei, ileż bezkrytycznej wiary, że to co widzą, nie jest tym co naprawdę istnieje, a III RP to całkiem normalne państwo.
    To jest ten przypadek (znany zresztą w historii PRL-u), gdy szlachetne oppositio zostało obłudnie powiązane z trywialnym revisio, a powstały z tego mezaliansu twór nazwano „demokratyczną opozycją”. Jesteśmy na najlepszej drodze do stworzenia takiej namiastki opozycyjności.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest uwiecznione w materiałach puszczanych wczoraj w TV takie stwierdzenie Geremka, ale chyba też innych, że po ogłoszeniu wyników był przerażony. Po artykule „Wasz prezydent nasz premier” to znowu Mazowiecki był przerażony bo „przecież umawialiśmy się, że będziemy opozycją”.

    I tak to do dzisiaj wygląda, że umowa obowiązuje. Nawet nieprzekraczalny sufit 35% procent dla (koncesjonowanej!) opozycji sprawdza się z zadziwiającą precyzją.

    Rządzenie państwem bez większości w Sejmie to oczywiście jest odpowiedzialność ale myślę, że ludzie, którzy potrafili naprawdę niezależnie myśleć i mieli wizję wolnych ludzi i zarażać tym innych zostali wcześniej selektywnie wyeliminowani jako zbyt radykalni (z ks. Popiełuszką na czele). PZPR miała ten komfort, że rozmawiała ze swoimi TW oraz tymi bardziej miękkimi.

    Może stąd też pochodzi ta zaszczepiona wśród żurnalistów postawa reagowania a nie kreowania.

    P.S. Rydzyk liże rany po porażce i wczorajsze Informacje Dnia podobały mi się.

    OdpowiedzUsuń
  7. Polska na niechlubnym, bo dopiero 9. miejscu wśród najbardziej znienawidzonych przez ruskich krajów:))

    To oczywiście słaby żart, chodzi o państwa postrzegane przez ruskich jako wrogie. Pierwsze są Stany, druga Ukraina, następnie Litwa, Łotwa i Estonia. Szóste miejsce zajmuje, częściowo spacyfikowana już Gruzja, potem Wielka Brytania, Niemcy, Polska i Kanada.

    Wiadomo, póki co Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy i Kanadyjczycy są poza zasięgiem ruskiej swołoczy. Poza tym mogą sobie używać do woli.

    ...Dziś, Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę...

    http://obozrevatel.com/politics/93218-rossiyane-schitayut-ukrainu-vragom-2-posle-ssha-opros.htm

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Aleksandrze,


    Nie może zmartwychwstać - co żyje i nigdy nie umarło.

    Fałszywe zmartwychwstanie jak fałszywi prorocy, którzy je głoszą: Tischner, Geremek, zblatowana z komuną pseudoopozycja - fałszywi rycerze fałszywego Okrągłego Stołu.

    Nie umarł człowiek sowiecki, ani nie umarło kłamstwo założycielskie III RP (o śmierci komunizmu), które właśnie prolongowano URBI ET ORBI - na następne dziesięciolecia. I z którego już się chyba nie wygrzebiemy. Ci, którzy je zburzą, muszą się może dopiero narodzić? Kiedy już śladu nie będzie po ludziach, którzy choćby otarli się o III RP?

    Rzucono Polakom parę gadżetów i (czasowo) otwarto granice. Jednocześnie zrujnowano kraj, a jego obywateli zadłużono na pokolenia. I stopniowo odbiera się nawet te żałosne namiastki wolności (wymuszone zresztą przez prawodawstwo unijne).

    - Komunistyczni oprawcy są obwożeni po uniwersytetach, a ci którzy przeciw temu protestują są zamykani w więzieniach (casus Bauman).

    - Wielkim zbrodniarzom urządza się pompatyczne pogrzeby kościelno - państwowe, z udziałem nuncjuszy, kardynałów i legatów papieskich, oddaje salwę "honorową" nad grobem, a ich (niedobite?) ofiary właśnie się "wyłapuje" (casus Jaruzelski).

    - Namiestnik odznacza najwyższymi orderami esbeckich szpicli (casus TW Boni), czemu przyklaskują hordy opłacanych wesołków zwanych artystami i watahy celebrytów oraz innych funkcjonariuszy medialnych.

    Wszak:

    Belzebub popiera sztukę. Zapewnia swym artystom spokój, dobre wyżywienie i absolutną izolację od piekielnego życia.

    Opozycja nie istnieje. Ostatnim obrońcom wyłącza się mikrofony, albo wyrzuca poza krąg społecznego obiegu.

    Nieliczne media, które uważaliśmy za swoje i utrzymujemy z naszych pieniędzy bo pokładaliśmy w nich nadzieję, kłamią nie gorzej od państwowych.

    Przykład pierwszy z brzegu:


    Na portalu Telewizji Republika ukazało się dzisiaj wspomnienie z okazji rocznicy beatyfikacji bł. ks. Jerzego. A w nim "esbecka", zakłamana wersja Jego śmierci - wersja Piotrowskiego i Chrostowskiego. Bez najmniejszego odniesienia do wyników śledztwa prokuratora Andrzeja Witkowskiego, do Pańskich publikacji w prasie i w internecie, do książek i setek przekazów bezpośrednich pana Wojciecha Sumlińskiego podczas jego spotkań autorskich w środowiskach, które nie powinny być obce redaktorom TVR?

    Czy warto było, Pani Ewo Stankiewicz, tak walczyć o "telewizję dla Tomka"? (która okazała się raczej "telewizją dla Bronka"?)

    Co nam po telewizji, która mówi tylko część prawdy, a najważniejsze rzeczy przemilcza lub "zagaduje"? Kto ma ochotę wspierać kolejny półokrągły stół z gadającymi głowami, do którego zaprasza się ekshumowanych komunistów, koziei, obrotowych spryciarzy w rodzaju Ziemkiewicza albo ekspertkę Staniszkis? Tylko patrzeć jak zaproszą Kiszczaka, Urbana i Michnika? Zresztą może już zaprosili? Nie wiem, oglądam okazjonalnie, ostatnio prawie wcale.

    Co nam po mediach przekazujących "ćwierćprawdy" - jak choćby obie odnóżki bulwy pospolitej rp.pl?


    Przyzwoici ludzie patrząc na to wszystko z wolna przestają walczyć, obojętnieją, oskubywani z resztek dobytku przez stado drapieżnych rodaków - zwykłych naciągaczy albo hochsztaplerów intelektualnych jak ci "od kultury" lub z "naszych" mediów...


    W Utyce
    obywatele
    nie chcą się bronić

    w mieście wybuchła epidemia
    instynktu samozachowawczego

    świątynię wolności
    zamieniono na pchli targ

    senat obraduje nad tym
    jak nie być senatem

    obywatele
    nie chcą się bronić
    uczęszczają na przyspieszone kursy
    padania na kolana

    biernie czekają na wroga
    piszą wiernopoddańcze mowy
    zakopują złoto

    szyją nowe sztandary
    niewinnie białe
    uczą dzieci kłamać

    otworzyli bramy
    przez które wchodzi teraz
    kolumna piasku

    poza tym jak zwykle
    handel i kopulacja



    OdpowiedzUsuń
  9. PS. AŚ: Żaden niewolnik po śmierci pana nie przyjmie dobrowolnie więzów kolejnej niewoli, gdy bez ograniczeń może rozporządzać swoim życiem. Nie zgodzi się również na dyktat kłamstwa i nienawiści, jeśli ma możliwość budowania świata prawdy i dobra.

    A jeżeli nie ma takiej możliwości? Bo dano mu namiastkę wolności, - aktualnie zresztą odbieraną, BO NADCHODZI ETAP ZASTRASZANIA I "DOCISKANIA ŚRUBY" - ale pozbawiono go wszelkiej własności?

    Wtedy co? => Patrz wyżej??!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. !!!

    STRESZCZENIE DLA TYCH - KTÓRZY JAK JA :) - NIE LUBIĄ PRZYDŁUGICH WYWODÓW:


    1. Nie ma żadnego postkomunizmu, ani zmartwychwstałych homines sovietici.

    2. Komunizm nigdy nie umarł, przeciwnie, ma się świetnie, a jego wpływy rozciągają się dziś na cały świat, który jest szantażowany z centrali na Kremlu gazem, terrorem lub Iskanderami.

    3. W Polsce jego zwycięskich przedstawicieli - żadnych tam "pogrobowców" - mogliśmy niedawno oglądać podczas triumfalnego przemarszu przez Powązki. Oraz podczas cyrku z okazji święta okrągłego stołu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. O FAŁSZYWYM ZMARTWYCHWSTANIU CZŁOWIEKA SOWIECKIEGO ..i też obecnej polskiej hierarchii polskiego kościoła katolickiego ,która być może może być porównywana do ...
    Jezus Chrystus to bardzo bardzie wyraźnie określił .

    Panie Aleksandrze
    Polecam do analizy .
    Dla Pańskiej analizy .
    Moim zdaniem ...wpływy wpływów są o dużo większe niż to przedstawia mapa w poniższym linku ,który Panu podam .

    http://www.tvn24.pl/idzie-nowe-w-polskim-kosciele-personalne-trzesienie-ziemi,436827,s.html

    /Idzie "nowe" w polskim Kościele? "Personalne trzęsienie ziemi"

    ...W cieniu zmian na stanowisku prymasa i - kilka miesięcy wcześniej - przewodniczącego Konferencji Episkopatu, dokonały się i dokonują w polskim Kościele zmiany dużo mniej spektakularne, ale równie ważne. To zmiany pokoleniowe. I choć nie zmieniły jeszcze zasadniczo układu sił między kościelnymi konserwatystami i liberałami, to dały już sygnał: czas rozpolitykowanych biskupów powoli się kończy.

    ...
    "Personalne trzęsienie ziemi"
    Ale nie tylko w Drohiczynie doszło do zmiany, która ma wpływ na układ sił w polskim Kościele. W cieniu wielkich nominacji na szczytach hierarchii, czyli na stanowisku prymasa i przewodniczącego Konferencji Episkopatu, zmieniło się także kilku biskupów diecezjalnych. A to tak na prawdę oni, tak jak biskup Dydycz w Drohiczynie, kształtują oblicze polskiego Kościoła.

    - Biologia, czas determinują te zmiany. Nieuchronne zmiany. I w episkopacie też te zmiany następują. W ostatnim czasie mieliśmy takie personalne trzęsienie ziemi - komentuje Grzegorz Polak ze "Znaku"./

    Panie Aleksandrze
    Szczególnie polecam do obejrzenia mapę ,która widnieje na powyższym linku .

    Dodatkową ciekawostką dla mnie jest ,że na czerwono jest też zaznaczona osoba(Sławoj Leszek Głódź} ,która w imieniu Pana Boga kieruje (pośrednio) Jaruzelskiego do Nieba .


    Przepraszam ,że znowu bez Pańskiego pozwolenia ...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. "viva cristo rey 6 czerwca 2014 20:33
    Chyba Solidarnej Polski...
    "

    Tak. Przecież Rydzyk = SolPol. Przytarcie nosa tym kretom uważam za największy sukces wyborów.
    A w tych Informacjach Dnia przekaz na temat szopki "25 lat wolności" był jednoznacznie krytyczny. Dobrze, że nie używali nawet tej nazwy.
    Nie mam złudzeń co do tego, że w TRWAM/RM jest ruska agentura wpływu. Czasami to bywało tak absurdalnie jasno czytelne. Ale 4.06. przynajmniej nie promowali BK.
    W Gościu Niedzielnym obserwuję wyciszenie. Przecież nie można się teraz dekonspirować. Ale zachwytów nad "pojednaniem", nad Cyrylem i osobiście nad Putinem to nie zapomnę.


    TVRep oglądam czasem tylko podczas spotkań u rodziny, która to ma. Zauważyłem, że zaproszą kogoś kogo przedstawią np. jako "reprezentujący lewicowy światopogląd" i on wali czasem oczywiste przekłamania, manipulacje i takie rzeczy, które należy od razu sprostować. Ale właśnie nikt tego nie robi, tylko wybrzmiewa to w eter.
    Mam wrażenie, że ci "nasi" nie są dostatecznie uformowani.

    OdpowiedzUsuń
  13. UE-BIS i NATO-BIS?

    Panie Aleksandrze,

    Czyżby 20 lat temu TW Bolek wychlapał największe tajemnice światowych strategów i Europę mamy od dawna "urządzoną"?

    Za wP:

    "NATO przyjęło plan stworzenia nowej struktury organizacyjnej –- grup krajów pod kierunkiem regionalnych potęg sojuszu. Potęg wyróżnionych jako „państwa podstawowe” (lub „ramowe” –- po angielsku „framework nations”). Decyzja zapadła podczas posiedzenia Rady Północnoatlantyckiej na szczeblu ministrów obrony -– reprezentujących państwa członkowskie -– 2 czerwca 2014 roku w Kwaterze Głównej w Brukseli. Szczegóły ogłosi Rada Północnoatlantycka na szczycie -– posiedzeniu w składzie prezydentów i premierów, w tym kanclerz Niemiec -– zwołanym do Newport w Walii w Wielkiej Brytanii na 4-5 września 2014 roku.

    Według przecieków, liderami regionalnymi w Europie stałyby się Wielka Brytania, Francja, Włochy i Niemcy. Media i eksperci zachodni rozważali też kandydaturę Turcji. Żadne media nie wspominały Polski.

    [W III RP] Nie nastąpiła debata ekspercka ani polityczna –- partyjna, międzypartyjna, ponadpartyjna ani bezpartyjna –- ani żadna inna, poza kilkoma głosami samotnych niezależnych komentatorów. Statystycznie -– zero."


    Pozdrawiam serdecznie

    PS. Obawiam się, że w PiS temat będzie poruszany podczas którejś z kolejnych edycji PWProjekt. Tylko, że my będziemy już oficjalnie "drugorzędni", pod Niemcami, więc na skargi odpowiedzą nam grzecznie: przecież zawsze możecie się wypisać i przystąpić do Unii Euroazajatyckiej?

    OdpowiedzUsuń


  14. Za TVR

    "Bułgarski premier Płamen Oreszarski zarządził wstrzymanie rozpoczęcia budowy bułgarskiego odcinka gazociągu South Stream do zakończenia konsultacji z KE, która ma zastrzeżenia co do procedury wyboru inwestora - konsorcjum na czele z rosyjskim Strojtransgazem.

    Po spotkaniu z amerykańskimi senatorami Johnem McCainem, Christopherem Murphym oraz Ronem Johnsonem bułgarski premier poinformował, że w sprawie inwestycji „były pytania ze strony Brukseli i w zależności od wyniku konsultacji zostanie podjęta decyzja”. - Projekt będzie kontynuowany wyłącznie, jeżeli zostaną usunięte wszystkie zastrzeżenia Brukseli i po uzgodnieniu z Komisją Europejską dalszego wykonania – dodał."


    = = = = = = = = = = = =

    Jak Pan myśli - czy to coś poważnego i rzeczywiście dążą do zatrzymania budowy South Stream'u - czy też, jak w Normandii, to tylko pojedynek na miny i konkurs (z nagrodami?) pn. "Kto dłużej nie poda ręki Putinowi". Wygrał chyba Obama. Rozmawiał z P. dopiero DRUGIEGO DNIA! A to mu pokazał, gdzie raki zimują!!!

    Jednak najazd amerykańskich senatorów i doradców zarówno na Polskę jak i na Europę pd.- wsch. jest rzeczywisty. A to wpadnie pan Friedman ze Stratfora i zapewni, że lada dzień będziemy światową potęgą (chyba nie wiedział o framework nations bez Polski?), a to senator Mc Cain, który powtarza starą story o tym, co ujrzał w oczach Putina. (ZNOWU PUTINA! Czy to jakaś obsesja?). Dzisiaj mamy czterogwiazdkowego generała Odierno (od razu wzbudził we mnie sympatię bo mi się skojarzył z XII wieczną panią Hod(z)ierną, hrabiną Tripoli, obecną (przelotnie) na kartach "Króla trędowatego" Z. Kossak). Ale on chyba nie na krucjatę tu przyjechał, tylko dopilnować, żebyśmy dobrze zainwestowali miliard dolarów, obiecany przez Obamę podczas święta okrągłego stołu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Nie są to rzeczy warte głębszych analiz, bo w świecie eurołajdaków nie pojawi się żadna inicjatywa zdolna zagrozić Putinowi. W dalszym ciągu uczestniczymy w wielkiej mistyfikacji, która ma osłonić i ocalić pojałtański porządek.
      Przyznam też, że pan Friedman, zapewniając w realiach III RP, że Polska będzie potęgą, przypomina mi raczej prostackiego demagoga niż wybitnego analityka.

      Pozdrawiam

      Usuń
  15. Pani Urszulo,

    Bardzo dziękuję za streszczenie tez mojego tekstu i wyśmienite komentarze.
    Tak się złożyło, że w ostatnich dniach zapoznałem się z niektórymi materiałami tzw. Kongresu Polska Wielki Projekt 2014. Wprawdzie nie spodziewałem się rewelacji, jednak muszę przyznać, że lektura wystąpień ludzi "naszej" elity wzbudziła we mnie uczucie przygnębienia i przerażenia.
    Nie potrafię racjonalnie wyjaśnić, jak to możliwe, by nikt z grona tylu utytułowanych prelegentów nie zdobył się na odważną refleksję i zerwanie z dotychczasowymi, błędnymi stereotypami.
    Od czterech lat ( bo tyle liczy sobie ta inicjatywa) powtarza się identyczne zaklęcia i stawia te same diagnozy, nie próbując nawet dostrzec ich kompletnej irracjonalności w zderzeniu z praktykami III RP. By zrozumieć, jak jałowe dyskusje toczą się w gronie tych samych osób, warto pokusić się o lekturę programów kongresu od 2011 roku.
    http://polskawielkiprojekt.pl/program/
    To dopiero uświadamia, jaka jest kondycja "naszych' środowisk.
    Ile więc można dywagować o "społeczeństwie obywatelskim" lub pytać o "strategie utrzymania podmiotowej roli państwa" w kraju, którego obywatele godzą się z najcięższymi obelgami ze strony władzy i dobrowolnie oddają rządy intelektualnym i moralnym miernotom? Czytając materiały z tego kongresu odnosiłem wrażenie ich kompletnego oderwania od realiów III RP i budowania jakiejś zatęchłej, akademickiej wizji, opartej na ruinach mitologii o "wolnym i demokratycznym" państwie. Nikt z tych ludzi nie zechciał zerwać z dotychczasową praktyką metodologii "postkomunistycznej", tym bardziej, nie dostrzegł setek dowodów na istnienie homososa i jego dominacji we współczesnej Polsce. Taki proces poznawczy nazwałem kiedyś "głaskaniem po brzytwie". W tym wypadku byłoby to bardziej bolesne "głaskanie językiem po brzytwie".
    W zasadzie nie powinienem być zdziwiony, ponieważ patronami tego przedsięwzięcia są ludzie głęboko osadzeni w III RP, reprezentanci dawnej UD i UPR, zaś obecność takich postaci jak Staniszkis, Janke czy Bielecki, dopełnia miary.
    Gdyby do tez mojego tekstu (i dziesiątków innych zamieszczonych na tym blogu) przyłożyć oceny powstałe w ramach owego kongresu, okazałoby się niechybnie, że autor jest skończonym oszołomem lub człowiekiem pozbawionym rozumu. Wspominam o tym, bo każdy, kto podziela podobne tezy musi też zdawać sobie sprawę z zagrożenia. Musi również odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chce podążać za głosem znakomitej większości, czy też odważyć się na samodzielną, acz ryzykowną refleksję?
    Dopiero z takiej perspektywy widać, jak daleko nam do prawdziwie niezależnej, wolnej myśli, która nie karmi się dogmatyką III RP i potrafi zerwać z obowiązującymi kanonami myślenia.
    W jednym z komentarzy napisała Pani, że "opozycja nie istnieje".
    Jest to prawdziwe w tym znaczeniu, że dzisiejszy model opozycyjności stanowi w istocie kalkę tego, co nazywaliśmy kiedyś "opozycją demokratyczną". Ta nazwa ma określone znaczenie i wytycza taką formę sprzeciwu, która nie prowadzi do obalenia status quo lecz do jego modyfikacji lub modernizacji. Jest to doskonale widoczne w wypowiedziach uczestników kongresu oraz w powstałych tam projektach.
    Jak zawsze podkreślałem, problem nie polega na dominacji tego modelu opozycyjności, lecz na braku alternatywy. Nie ma dziś w Polsce środowisk intelektualnych, które głosiłby postulat zerwania z całym dziedzictwem III RP i budowania Polski od podstaw. Nie znam też intelektualistów zdolnych do odrzucenia metodologii "postkomunistycznej" i zdefiniowania na nowo obecnej rzeczywistości. Co więcej - obawiam się, że takie osoby nieprędko się pojawią, bo dzisiejsi luminarze i przedstawiciele "naszych" elit musieliby przyznać się do błędów i przekreślić większość własnych dokonań naukowych. To decyduje, że poglądy prezentowane na tym blogu będą znajdowały się na pewnym indeksie i zostaną skazane na marginalizację.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzień dobry, Panie Aleksandrze,

    Rzadko mam okazje pisać o tej porze, więc od razu spieszę ze:

    1. sprostowaniem
    2. prośbą (dużą!)

    Ad 1.

    Komentarz (z 6 czerwca 2014 17:16) nie był streszczeniem tez Pańskiej publikacji z "Nowego Państwa", tylko mojego własnego (oczko wyżej) komentarza, który uznałam (samokrytycznie) za zdecydowanie przydługi i (konstruktywnie) go wypunktowałam.

    Gdzieżbym tam ośmieliła się Pana streszczać!
    Zresztą: może bym się i ośmieliła, ale nie było takiej potrzeby. :))

    Ad 2.

    Usilnie Pana proszę o niewprowadzanie dodatkowej terminologii i zarzucenie potworka = "homososa". Naprawdę lepszy jest homo sovieticus, a skrót - w czasach szalejącego marksizmu-genderyzmu - może się kojarzyć tak, jak się ani Panu ani tym bardziej Zinowiewowi nie śniło!


    Po formalnościach przechodzę do rzeczy.

    Doskonale zdaję sobie sprawę, że w czasach powszechnej szczęśliwości (pod warunkiem, że: patrz - rysunek poglądowy =>klik) takie głosy jak Pański uwierają przedkładających radosną mistyfikację nad niełatwą drogę prawdy. Zapewniam jednak, że nie zamierzam tej drogi opuścić, ponieważ fatalnie reaguję na kłamstwo i nie ulegam odruchom stadnym. Chcę wierzyć, że jest nas więcej i że w końcu prawda zwycięży. Ona zresztą zawsze zwycięża!

    W ramach dodawania otuchy (sobie i ulubionemu Autorowi) przywołam dodatkowo przypowieść ewangeliczną o kamieniu węgielnym klik ;) - i zapewnię, że Aleksandra Ściosa "zmarginalizować" się nie da. A na wszystkich możliwych indeksach i tak jest Pan od dawna.


    Pozdrawiam bardzo serdecznie


    PS. Lektury programów KPWP jednak Panu nie obiecuję. Wczoraj przejrzałam parę relacji i powiedziałam: basta! Dętymi kongresami - w dodatku moderowanymi przez osoby pokroju redaktora Janke z S24 i Czesława Bieleckiego z "Ruchu Stu" TW Olechowskiego (czym jestem autentycznie zgorszona!) - jeszcze nikt niczego nie zmienił. Poza tym mam przykre doświadczenia. Mniej więcej rok temu, dotrzymując danego Panu słowa, przeczytałam od deski do deski Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego by Zięba & Zając pod auspicjami koziejowymi.:))

    Nawiasem, dręczy mnie pytanie, czy Pan i ja nie jesteśmy aby jedynymi w III RP (ze zbioru: "MY"), którzy tego dokonali? Jak Pan sądzi?

    OdpowiedzUsuń
  17. @ Nawiązując do Pańskich dzisiejszych tt - i ja szczerze zachichotałam przeczytawszy na Niezalezna.pl:

    "Pierwszy powyborczy sondaż! PiS na czele, a Platforma traci poparcie!"

    Będzie tak "tracić" aż do wyborów samorządowych. A potem hokus-pokus i wszystko się odmieni. Przy (chyba jednak celowym) działaniu Naszych Mediów - czyżby mających nas zamiast "w aniołów" - w idiotów przerobić?

    @ Sprawa księdza Stanisława Małkowskiego jest tak straszna, ponura i odrażająca, że już ona sama wystarczy do opisania bezmiaru krzywdy, niegodziwości i niesprawiedliwości w jakie przekształciło się zarówno polskie państwo jak i polski kościół!

    http://wpolityce.pl/kosciol/199743-sumlinski-zniszczyc-ksiedza-malkowskiego-apeluje-do-jego-przelozonych-o-godne-traktowanie-tego-niezwyklego-kaplana

    OdpowiedzUsuń
  18. Pani Urszulo,

    Bardzo dziękuję za deklarację i ewangeliczne pocieszenie. Ponieważ chciałbym wspomóc Pani wysiłki i dodać nieco kolorystyki moim czarnym obrazom, podejmę się wskazania pewnej przesłanki, która wydają się przeczyć tezie o marginalizacji głoszonych tu poglądów.
    Zauważyłem bowiem, że na portalu wPolityce, na którym (jak doskonale wiemy) publikują niezależni i niepokorni dziennikarze, pojawiły się głosy, które całkiem udanie mogłyby konkurować z tutejszym warcholstwem i ekstremizmem.
    Pan poseł Janusz Wojciechowski (nadmieniam, że jeden z bardziej udanych posłów opozycji) porównuje bowiem PRL z III RP i dochodzi do zaskakującego wniosku, że "jakby człowiek dostał zadanie – znaleźć 10 szczegółów, którymi różni się III RP od PRL-u, to cholera, trudno byłoby je znaleźć…"
    http://wpolityce.pl/polityka/199665-znajdz-10-szczegolow-ktorymi-iii-rp-rozni-sie-od-prl-u-trudno-je-znalezc
    O kilka tekstów dalej, znajdujemy tekst pana Stefana Truszczyńskiego, w którym przeczytamy o "antypolskich mętach" oraz "szyderstwie i śmiechu karakanów, krok po kroku starających się eliminować polskie znaki."
    http://wpolityce.pl/polityka/199805-zdrajco-cwaniacy-jakies-antypolskie-mety-chca-wyeliminowac-orzelka-z-mundurow-lesnikow
    Jakby tego było mało, wPolityce zamieszcza wypowiedź zacnego Wiesława Johanna, który zadaje sobie retoryczne (jak sam twierdzi) pytanie: "jak dziś jesteśmy daleko od Polski Ludowej? Na pewno -– moim zdaniem -– jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości ta przestrzeń jest niewielka".
    http://wpolityce.pl/polityka/199859-johann-jak-jestesmy-daleko-od-polski-ludowej-jesli-chodzi-o-wymiar-sprawiedliwosci-ta-przestrzen-jest-niewielka

    Podobnych stwierdzeń ze strony znanych i uznanych postaci, można pewnie przytoczyć znacznie więcej. W awangardzie jest dziś pan Witold Gadowski, który z okazji "święta wolności" podzielił się z nami szczególnie mocnymi akcentami i napisał m.in:
    "Bo czerwone pasożyty i ich agentura nakazują nam już nie tylko siedzieć cicho i bezwolnie poddawać się propagandzie TVN (telewizja politruka Waltera poziomem sięga już wydawanych w Generalnej Guberni polskojęzycznych pisemek, które miały prowadzić do ogłupienia i demoralizacji Polaków), ale jeszcze - bezczelnie - każą się teraz czcić i okadzać.
    Rocznica „4 czerwca”, to rocznica wielkiego oszustwa, bezczelnej kradzieży i dochrapania się do wpływów najgorszych społecznie elementów. (...) Wynajęto hycli, którzy udają polityków, a „czerwona zaraza” tuczy się w ciszy. Jak już wyżre co tylko się jeszcze da, to sobie wyjedzie za granicę jak nie przymierzając jakiś Kulczyk... My tu jednak pozostaniemy, w zrujnowanej gospodarce, rozkradzionym państwie i zdemoralizowanym otoczeniu."
    http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik-chuligana/4-czerwca-konsekwencje-strzyzenia-trawnika,10788768826

    Dla mnie, jak i dla czytelników bezdekretu, nie są to zapewne twierdzenia odkrywcze, bo od kilku lat ukazują się tu teksty o bardzo podobnej tonacji. Trzeba jednak zauważyć, że w innych miejscach sieci stanowią one niemały przełom. Dostrzegam bowiem, że następuje (wprawdzie powolna, ale jednak) zmiana w "naszej" publicystyce i to, co jeszcze przed rokiem czy dwoma byłoby nie do zaakceptowania, dziś jest głoszone jako myśl wyjątkowo odkrywcza i odważna.
    Ta zmiana bardzo mnie cieszy, choć z uwagi na okoliczności, pewnie cieszyć nie powinna.
    Jeśli tylko grono niezależnych i równie niepokornych autorów nie zapomni wrażeń z ostatnich tygodni, jest przecież szansa, że dogmat o "wolnej i demokratycznej" III RP zacznie się niebezpiecznie chwiać.
    Zastanawiam się jedynie, co jeszcze musiałoby się wydarzyć, by w świadomości takich autorów nastąpiła kolejna rewolucja i zarysował się wyrazisty podział na My i Oni. Gdyby taka rysa się pojawiła, moglibyśmy mówić, że zbliżamy się do pierwszego etapu długiego marszu.
    Czego i Pani i sobie szczerze życzę.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie można było tak od razu? :)

      Zaraz mi się humor poprawił.

      Nie wierzę, żeby kilkuletnie Pańskie wysiłki oraz wielka energia goszczącej tu ludzkiej nadziei, wiary w Niepodległą i pragnienia jej odzyskania, pozostały bez oddźwięku. Z tego bloga wielu czerpie pełnymi haustami nie tylko krystaliczną prawdę, ale i moc przetrwania sowieckiej zawieruchy. I - w końcu - odwagę przeciwstawienia się stadu, w jakie usiłuje się przekształcić polskie społeczeństwo.

      To bardzo "energetyczny" blog, Panie Aleksandrze. I bardzo opiniotwórczy.

      Kropla drąży kamień, a prawość i niezachwiana wiara - ludzkie sumienia.


      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  19. "Co się tyczy antyrosyjskich sankcji, to mogę jedynie powtórzyć, że nie zmuszą one Rosji do zrewidowania stanowiska w kwestii Krymu i zmiany stosunku do tego, co się dzieje na Ukrainie, i - co najważniejsze - nie będą sprzyjać wspólnemu poszukiwaniu dróg wyjścia z powstałej sytuacji (...) Mamy nadzieję, że Niemcy i Polska, które mają ścisłe, rozgałęzione i wielorakie związki z naszym krajem, lepiej niż inni rozumieją znaczenie utrzymania tych kontaktów i będą miarkować swoje działania interesem narodowym" - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Rosji Władimir Titow..

    Tak że skończyły się igrzyska dla idiotów, służące umocnieniu ich wiary w ruskiego analfabetę z Pałacu Prezydenckiego w Warszawie i jego przeorientowanie na pro-atlantyzm.

    Zaczyna się ruskie "sprawdzam". Bo wprawdzie 85% swołoczy w Rosji skupionej w sekcie św. Włodzimierza Putina może żywić się brzozową korą i tanią wódką, ale oligarchia zarządzająca tą rzeszą skołowanych rabów nie może zrezygnować ze złotych klozetów. A było nie było, dotychczasowe i ewentualne następne sankcje mogą ją tych należnych luksusów pozbawić.

    Tak więc - trawestując Aleksandra II do sowieckich realiów - "żadnych złudzeń, pętaki, żadnych złudzeń" i wszystkie ręce na pokład...

    http://wiadomosci.onet.pl/swiat/rosja-apeluje-do-berlina-i-warszawy-by-uwzglednily-wlasne-interesy/89xm8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko zagwizdał i już lecą!

      Nie tylko nasz nieszczęsny mudżahedin obywatelski, ale i jego niemiecki odpowiednik.

      A tyle się mówiło o trójkącie weimarskim. I gdzie on teraz? W petersburski się zamienił? A Francja przedkłada rozmowy w duecie. Z Rossiją, naturallement!

      http://telewizjarepublika.pl/spotkanie-sikorski-steinmeier-lawrow-w-petersburgu-w-waskim-gronie,7906.html

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. viva cristo rey,

      Warto zauważyć, że ta "dobra rada" wobec przedstawicieli reżimu III RP padła z ust pośledniego funkcjonariusza Kremla. W realiach rosyjskich jest to dość istotne i dowodzi, że Putin traktuje ten reżim według właściwej miary.

      Usuń
    3. Urszula Domyślna, Aleksander Ścios

      ...co ładnie ilustruje ten oto obrazek:

      http://media.wpolityce.pl/cache/6d/aa/6daac4cda2adcd7be68328d343ddce32.jpg

      Usuń
  20. Majdan Majdanem .

    Ostrzegałem jeszcze w trakcie ,gdy Majdan był Majdanem .
    Pan panie Aleksandrze ...(nic ,już nie dodaję od siebie ).

    Znowu posłużę się cytatem .



    /Ukraina, Rosja i OBWE rozmawiały o planie pokojowym Poroszenki

    Przed­sta­wi­cie­le Ukra­iny, Rosji i Or­ga­ni­za­cji Bez­pie­czeń­stwa i Współ­pra­cy w Eu­ro­pie (OBWE) prze­pro­wa­dzi­li roz­mo­wy

    o pla­nie po­ko­jo­wym ukra­iń­skie­go pre­zy­den­ta Petra Po­ro­szen­ki,

    któ­re­go celem jest de­eska­la­cja sy­tu­acji na wscho­dzie kraju./

    http://wiadomosci.onet.pl/swiat/ukraina-rosja-i-obwe-rozmawialy-o-planie-pokojowym-poroszenki/lsgpw

    OdpowiedzUsuń
  21. Panie Aleksandrze!


    Dlaczego woleli nie odbierać immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu?

    Bo prędzej w krasnoludki niż w "poruszone sumienia" posłów PSL oraz PO uwierzę!

    Woleli, żeby nie zeznawał w prokuraturze?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękna reakcja Solidarnych2010 na apel red. Wojciecha Sumlińskiego:


    APEL SOLIDARNYCH 2010 do Jego Eminencji Kardynała Kazimierza Nycza


    Zarząd Stowarzyszenia Solidarni 2010, w nawiązaniu do artykułu autorstwa red. Wojciecha Sumlińskiego na łamach portalu wPolityce.pl –

    http://wpolityce.pl/kosciol/199743-sumlinski-zniszczyc-ksiedza-malkowskiego-apeluje-do-jego-przelozonych-o-godne-traktowanie-tego-niezwyklego-kaplana

    zwraca się z apelem do Księdza Kardynała, przełożonego księdza Stanisława Małkowskiego - opiekuna duchowego naszego stowarzyszenia, o wyjaśnienie bulwersujących faktów podanych w wymienionym artykule.

    Ksiądz Stanisław Małkowski jest dla nas i dla wielu katolików w Polsce wielkim autorytetem moralnym i wzorem kapłana, dla którego najwyższymi wartościami jest BÓG, HONOR i OJCZYZNA.

    Ksiądz Stanisław jest zapamiętany jako najbliższy przyjaciel Ks. Jerzego Popiełuszki, osoba, która w okresie PRL była prześladowana na równi z zamordowanym Błogosławionym. Podobnie jak On, zawsze stał i stoi po stronie Prawdy.

    Ksiądz Małkowski nie raz udowodnił, że posiada wielką empatię dla ludzi słabych, schorowanych i pokrzywdzonych.

    Jako stowarzyszenie, które powstało po Katastrofie Smoleńskiej, by dążyć do wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy, jak też bronić dobrego imienia jej Ofiar i ich Rodzin, znaleźliśmy w Księdzu Stanisławie niezwykłe oparcie i zrozumienie dla naszych celów. Zawsze był i jest On gotów nieść pomoc duchową i wsparcie. To wielki, ewangeliczny Kapłan, jeden z takich, których podaje za wzór Ojciec Święty Franciszek.

    Trudno nam, jako stowarzyszeniu, któremu leży na sercu dobro Kościoła, zrozumieć i zaakceptować deprecjonowanie Księdza, o czym pisze redaktor Sumliński w podanym wyżej artykule.

    Księże Kardynale, prosimy o wyjaśnienie opisanej sytuacji i o wsparcie naszego opiekuna duchowego, księdza Stanisława Małkowskiego.


    Z Panem Bogiem - Zarząd Stowarzyszenia Solidarni 2010


    Ewa Stankiewicz
    Jacek Kazimierski
    Jadwiga Chmielowska
    Natalia Tarczyńska
    Grzegorz Kutermankiewicz

    http://wpolityce.pl/kosciol/199938-apel-do-jego-eminencji-kardynala-kazimierza-nycza-ws-nekania-ks-malkowskiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Apel jest z pewnością ważny i potrzebny, tyle tylko, że skierowany do kogoś, kto w tej sprawie występuje jako inspirator i mocodawca.

      Usuń
  23. Pani Urszulo,

    Reakcje opozycji i "naszych" mediów na dzisiejsze wydarzenia sejmowe mogą przyprawić o irytacje. Życzę panu Kamińskiemu jak najlepiej i cieszę się, że uniknął kolejnego spotkania z tzw. wymiarem sprawiedliwości III RP, jednak dopisywanie do tego faktu fantastycznych interpretacji uważam za objaw politycznej głupoty.
    Nie ma oczywiście żadnej "dobrej woli" ani "nawróceń" ze strony funkcjonariuszy reżimu. Nie ma też "rozłamów" czy "zwycięstwa prawdy". To są wymysły ludzi, którzy chcą byśmy wierzyli, że III RP jest państwem prawa i demokracji.
    Reżim zrezygnował z kontynuowania tej farsy, bo byłaby ona niewygodna i niebezpieczna w okresie wyborczym.
    Jest natomiast wyraźny komunikat z dzisiejszego wydarzenia. I nie został on skierowany do nas lecz w stronę określonego środowiska. Komunikat brzmi: wybacz Olek, ale czasem trzeba wystawić zużytych towarzyszy, by zadowolić plebs, urządzić medialne igrzyska i osłonić poważniejsze geszefty.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  24. Panie Aleksandrze,

    Nie moge odnalezs Pana ostatniego wpisu,zniknal.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. A. Ścios,

    przepraszam, a czemu zniknął tekst o ,,pancernej pięści nad Pisem"? Bardzo dobry tekst, chciałem dziś napisać pewne uwagi do jego tez.Ten obszar tematyczny bardzo rzadko poruszany na prawicy - i jak słusznie zauważył Pan, o ile pamiętam z wczorajszej lektury - wymieniony w konsekwencji na ostatnim miejscu wśród postulatów programowych PiSu, jest szczególnie ważny, i to nie tylko ze względu na wykorzystywanie go jako instrumentu w walce o dominację przez skupione wokół B. Komorowskiego byłe WSI z przybudówkami.


    Można ogólnie zaznaczyć, ze wojskowość/obronność to pole, które jest w Polsce tak samo niedoceniane, jak i ważne dla zrozumienia sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej naszego kraju. Nasycenie wojska agenturą, nędza intelektualna w doktrynie obronności, wielkie pieniądze rozkradane przez ,,soldateskę", brak więzi armii ze społeczeństwem, niezdolność wojska do podstawowych i dzisiaj coraz bardziej pilnych - zadań obronnych - wszystko to kontrastuje z brakiem zainteresowania tą tematyką i jej nieobecnością w walce opozycji z układem. Jednym z efektów tego podejścia jest brak wojskowych o patriotycznym nastawieniu - jak np. Polko, który miał odwagę publicznie nazwać bandę Dukaczewskiego sbkami plującymi na pamięć R. Kuklińskiego - w Parlamencie. Jeśli polskich wojskowych ma zastąpić Hofman z Brudzińskim, to efektem jest wspomniany przez Pana ostatni stopień na podium dla wojskowości i obronności w programie opozycji.

    Polacy tak naprawdę w ogóle nie wiedzą, jakie i czy w ogóle maja wojsko. Przeciętny poseł zapewne nie potrafi wymienić nazw tych kilku dywizji i samodzielnych brygad, które mamy. Nie mówiąc o sprzęcie. Niesiołowski bredzący o ,,czołgach leonardach" - na marginesie PiS powinien był dobrze wykorzystać to do pokazania Polakom, kto stoi na czele sejmowego nadzoru obronności - ie jest wyjątkiem, Odnosząc się zatem do najważniejszej tezy Pańskeigo wczorajszego artykułu: o ile ,,pancerna pięść" może mieć złe skutki dla PiSu, to jest to zarazem pole do dobrej konfrontacji z bandą, która odpowiednio przeprowadzona (konfrontacja, nie banda), mogłaby odbić się B. Komorowskiemu i jego spijającym duszkiem butelkę szampana ,,ziomblom" z ,,profesjonalnego i patriotycznego polskiego wywiadu" ciężką czkawką...

    Żałuję, że ten , bardzo ciekawy, tekst wyparował.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  26. Może gospodarz czekał na jakieś komentarze ale się zawiódł.
    Chciałem wczoraj tylko napisać, że wojskowość to obszar bardzo hermetyczny. Od kiedy pamiętam irytowało mnie to, np. zawsze zamiatanie spraw pod dywan w mediach, np wypadków z udziałem wojska (mundurowi? o to nigdy się nie dowiemy jak było). Kojarzy mi się to nie ze względami bezpieczeństwa ale z brakiem odpowiedniego etosu.
    Jestem w tej dziedzinie dyletantem ale Wojciech Miara napisał powyżej dokładnie to co wyczuwam jako cywil.

    Nawet po dwóch tajemniczych katastrofach lotniczych jest pewnie jeszcze wielu godnych ludzi w wojsku ale żołnierze z pogrzebu Jaruzelskiego zostali postawieni przez swoich przełożonych tam gdzie stało ZOMO.

    OdpowiedzUsuń
  27. tobiasz11, Wojciech Miara, Marcin Ís,
    Szanowni Panowie,

    Zapewniam, że wkrótce będziemy mogli porozmawiać pod tym tekstem.
    Dziękuję za zainteresowanie i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń