piątek, 25 października 2013

WOKÓŁ STANU WOJENNEGO


Niewiele osób pamięta, że jedną z pierwszych inicjatyw ustawodawczych Bronisława Komorowskiego, była nowelizacja ustawy o stanie wojennym oraz kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych. Została ona przyjętą przez Sejm w błyskawicznym tempie. Celem noweli (jak zapewniał posłów minister Stanisław Koziej), było wprowadzenie do obiegu prawnego „kategorii cyberprzestrzeni”, a prezydencki projekt miał powstać w związku z pracami Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN).
Na pytanie zadane wówczas Koziejowi przez jednego z posłów PiS, skąd tak wielki pospiech, padła odpowiedź: „Każdy miesiąc zwłoki we wprowadzeniu podstaw prawnych dla praktycznych działań w zakresie bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni jest czasem straconym. […] Nie widzę powodu, aby zwlekać, tylko dlatego, że ktoś z niezrozumiałych powodów insynuuje, iż prezydent chciałby wykorzystać nowe regulacje dla łatwiejszego wprowadzenia stanu wojennego, bo ktoś w Internecie na niego czyha.”
Rzeczywiście, przyjęta tuż przed wyborami 2011 roku nowela mogła stanowić skuteczne narzędzie reżimu prezydenckiego, pozwalała bowiem na wprowadzenie stanu wojennego w sytuacji „zewnętrznego zagrożenia państwa, w tym spowodowanego działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni”.
Zagrożenia te definiowano jako „celowe działania, godzące w niepodległość,  niepodzielność terytorium, ważny interes gospodarczy Rzeczypospolitej Polskiej lub zmierzające do uniemożliwienia albo poważnego zakłócenia normalnego funkcjonowania państwa”.
Opiniując belwederski projekt, prof. dr hab. Andrzej Szmyt, ekspert ds. legislacji w Biurze Analiz Sejmowych, wyraził wątpliwość co do potrzeby i kształtu proponowanej nowelizacji i zwrócił uwagę, że termin „działania w cyberprzestrzeni” nie został w żaden sposób zdefiniowany i jest terminem „o nieustalonej treści normatywnej, raczej dość potoczną „zbitką pojęciową”. Zdaniem prof. Szmyta „prawne dookreślenie” tego pojęcia ma istotne znaczenie, gdyż „wiąże się z konsekwencjami w sferze praw i wolności człowieka i obywatela.
Posłowie z komisji sejmowej nie otrzymali wówczas zamówionych ekspertyz prawnych, a te które sporządzono, były bez wyjątku negatywne i zwracały uwagę, że w krajach, na które powoływał się gen. Koziej nie ma przepisów zbliżonych do tych, które chce wprowadzić lokator Belwederu.
Ustawa zgłoszona przez Komorowskiego stanowiła, że o „szczególnych zagrożeniach dla ustroju państwa” związanych z „działaniami w cyberprzestrzeni” decyduje Rada Ministrów w oparciu o prawo, które nie zawierało żadnej definicji tych określeń. Decyzja RM tym zakresie będzie zatem całkowicie fakultatywna i zależna od doraźnej interpretacji. Po zgłoszeniu wniosku do prezydenta, miałby on prawo wprowadzić stan wojenny lub stan wyjątkowy na części albo na całym terytorium państwa. Przyjęcie takiej regulacji rozszerzało konstytucyjny katalog sytuacji pozwalających na wprowadzenie stanu wojennego (zewnętrzne zagrożenie państwa, zbrojna napaść na terytorium RP lub gdy z umowy międzynarodowej wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji) o bardzo niejasny i nie sprecyzowany czynnik.
Już wówczas pojawiły się obawy, że przy pomocy tego narzędzia będzie można zablokować zmiany groźne dla rządzących lub podważyć niekorzystny werdykt wyborczy.
Uczynić to tym łatwiej, że w praktyce ustawa zrównuje „zagrożenia w cyberprzestrzeni” z zagrożeniem terrorystycznymi, zaś brak definicji otwiera drogę do nadużyć. Można sobie np. wyobrazić, że prezydent wprowadza stan wyjątkowy, ponieważ w okresie przedwyborczym nastąpił atak na serwery rządowe lub na wiele dni zablokowano działalność Sejmu. Jeśli atak spowodowałby paraliż prac Rady Ministrów, a przy okazji wykradziono by informacje „ważne dla bezpieczeństwa państwa”, może być to uznane za  „szczególne zagrożenie dla ustroju” i dawać podstawę do wprowadzenia stanu wyjątkowego.
Funkcjonująca w obecnym kształcie ustawa stwarza także ogromne możliwości przeprowadzenia prowokacji przez wrogie państwa. Dość przyjąć, że służby któregoś z państw chcą zdestabilizować sytuację w Polsce i dokonują symulacji ataków cybernetycznych ma instytucje rządowe.
Choć od przyjęcia prezydenckiej ustawy upłynęły ponad dwa lata, to zawarte w niej terminy nadal nie zostały zdefiniowane i pozwalają na swobodną interpretację zagrożeń. Ponieważ zakończono już prace nad SPBN, a Pałac Prezydencki wykazuje inicjatywę w wielu innych obszarach bezpieczeństwa, trudno pozbyć się wrażenia, że mamy do czynienia z działaniem zamierzonym.
Ustawa o stanie wojennym oraz o kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych, przypomina dziś przysłowiowy rewolwer leżący na scenie teatralnej. Jeśli jest prawdą, że wystrzela on w ostatnim akcie, trzeba z uwagą śledzić spektakl reżyserowany przez Belweder. Wrażenie to potęgują nie tylko kolejne działania służące umocnieniu władzy ośrodka prezydenckiego, ale akty prawne przygotowywane obecnie przez Radę Ministrów.
Projekt ustawy o Żandarmerii Wojskowej oraz rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów w sprawie użycia żołnierzy ŻW do udzielenia pomocy Policji, dotyczą właśnie sytuacji nadzwyczajnych i wyraźnie sugerują, że formacja ta ma stać się służbą wojskową o szerokich uprawnieniach policyjnych, wymierzonych  wobec osób cywilnych.
Najnowszą propozycją w tym zakresie, jest projekt rozporządzenia RM w sprawie szczegółowych zasad użycia oddziałów i pododdziałów Sił Zbrojnych RP w czasie stanu wyjątkowego. Wbrew twierdzeniom zawartym w uzasadnieniu, jakoby dotyczył on tylko zmian wymuszonych wejściem w życie ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej i miał związek z reorganizacją systemu kierowania i dowodzenia armią, obecny projekt zasadniczo różni się od obowiązującego dotąd rozporządzenia z marca 2003 roku.
Przede wszystkim, podkreśla się w nim kompetencje prezydenta i stwierdza, iż użycie oddziałów wojska następuje w celu wykonania postanowienia prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. W odróżnieniu od poprzedniej regulacji, rozporządzenie nakłada na szefa MON obowiązek szczegółowego  informowania prezydenta o użyciu oddziałów wojska, a w miejsce szefa służb wojskowych (w rozp. z 2003 był to szef WSI) wyznacza Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej, jako jednego z koordynatorów działań jednostek wojska. ŻW ma również zająć się dokumentowaniem działań podejmowanych w trakcie interwencji.           
  W obecnym projekcie zrezygnowano z przepisu nakładającego na dowódców oddziałów Sił Zbrojnych obowiązek udzielenia pomocy medycznej osobom rannym wskutek działania tych oddziałów. Nie przewiduje się również, by tak jak dotychczas, mieli oni nakaz zawiadamiania przełożonego i prokuratora o śmierci osób, uszkodzeniu ciała lub szkody w mieniu – wywołanych interwencją wojska. Nie muszą nawet zabezpieczać miejsca zdarzenia, dbać o ślady i dowody. Na mocy obecnego rozporządzenia, dowódcy oddziałów wojska stają się zatem panami życia i śmierci i otrzymują wręcz nieograniczone kompetencje.
W państwie, które dotąd nie policzyło ofiar stanu wojennego i nadal chroni komunistycznych morderców, takie regulacje prawne powinny budzić najwyższy niepokój.
Tym większy, jeśli w uzasadnieniu projektu innego rozporządzenia, dotyczącego użycia ŻW do pomocy policji, czytamy, iż będzie ono „testem dla służb odpowiedzialnych za stan bezpieczeństwa i porządku publicznego w zakresie właściwego zapobiegania i przeciwdziałania zidentyfikowanym ryzykom, a także likwidacji wszelkich źródeł napięć i niepokojów społecznych”.
Jeśli podobne „testy” mają dotyczyć użycia wojska i służą wzmacnianiu reżimu prezydenckiego,  rekwizyt stanu wojennego staje się dziś realną bronią.

Artykuł opublikowany w nr 43/2013 Gazety Polskiej.

20 komentarzy:

  1. jestem ciekaw, jakie prowokacje zostaną przeprowadzone 11.11, i czy reżim wypróbuje na karkach manifestantów żandarmerię wojskową. tak czy inaczej, widać, ze gang, który rządził Polską od 1980 r. zamierza utrzymać władzę starymi, wypróbowanymi metodami, i na razie nie widać, czemu miałoby im się nie udać.

    Póki co, jeszcze stanu wyjątkowego/wojennego nie wprowadzą, to jest rezerwowane na mało prawdopodobny casus, gdyby PiS wygrał wybory albo gdyby doszło do jakichś rzeczywiście dużych objawów niezadowolenia społecznego wymierzonych ostro w establiszmęt, albo gdyby powstała poza Pisem jakaś grupa zdolna długofalowo walczyć z reżimem.Natomiast widać, ze w biały dzień i na oczach całego ,,narodu" przygotowują ta pałkę, i nikt nie śmie pytać, jakim prawem (poza wyjątkami a la Pan A. Ścios).

    Inna sprawa, że wprowadzić taki stan to pewne przedsięwzięcie logistyczno-organizayjne, któremu reżim może nie podołać albo zrobić to w sposób tyleż tragiczny, co i komiczny.

    i ten ostatni aspekt znakomicie będzie odpowiadał Polakom, bo poprzez wykpienie nieudolności reżimu będzie można zdjąć z siebie odpowiedzialność za realny opór, po czym spokojnie znaleźć modus cooperandi z ,,władzą", co już przecież jest przećwiczone i jakże dobre dla zdrowia.


    pozdrawiam Pana Ściosa i komentatorów/czytelników bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. Wojciech Miara,

    Nie sądzę, by 11.11. doszło do prowokacji ze strony reżimu. Warto pamiętać, że PiS podporządkował się żądaniom terrorystów i przeniósł obchody do Krakowa. Ponieważ w interesie władzy leży wzmocnienie takich tendencji, będą się starali udowodnić, że opozycja postąpiła słusznie i dzięki temu w Warszawie "panuje spokój".
    Regulacje prawne przygotowywane przez Belweder i podległych mu ministrów, dotyczą raczej rozgrywek zaplanowanych na rok 2015. Są konstruowane jako "ostatnia linia obrony" i mogą być wykorzystane w przypadku realnego zagrożenia interesów obecnej władzy.
    W tej kwestii, wątpliwości mogą dotyczyć pytania - kiedy to nastąpi? Byłoby jednak naiwnością pytać - czy jest to możliwe?
    Nie szykuje się takich narzędzi po to, by stanowiły nieprzydatny balast lub odstraszały wyimaginowanych terrorystów.
    Ma Pan oczywiście rację, że przygotowania te nie wzbudzają szerszego zainteresowania opozycji ani "naszych" mediów. Tego rodzaju tematy są traktowane jako jednodniowe sensacje i wykorzystywane najczęściej w roli medialnych "straszaków". Tymczasem nie chodzi o to, byśmy wciąż żyli w obawie przed prowokacją czy stanem wyjątkowym, ale o to, byśmy potrafili przeciwdziałać zakusom reżimu i (poprzez silne nagłaśnianie takich pomysłów) umieli je zdusić w zarodku. Jawność i prewencja - to dwie rzeczy, których ta władza powinna się obawiać.
    Nic bardziej nie ośmiesza opozycji niż "apele" kierowane do Komorowskiego, by nie podpisywał ustawy, którą sam zgłosił (i o której było wiadomo od roku) lub poreferendalne rozdzieranie szat nad łamaniem przez PO "konstytucji i standardów Rady Europy", gdy przynajmniej od dwóch miesięcy reżim pokazywał w tej sprawie swojską, zamordystyczną gębę.

    Dziękuję, że zechciał Pan zamieścić pierwszy komentarz pod tym nudnym i niewdzięcznym tematem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. Ścios,

      temat jest superciekawy, także dlatego, że łącznie z manewrami wokół służb specjalnych, w tym oddaniem przez Tuska pola w sprawie ABW na rzecz Belwederu,
      służy jako znakomity probierz prawdziwości Pańskich tez odnośnie budowy wokół Komorowskiego rzeczywistego ośrodka władzy, opartego o dawne WSI. Jeśli ktoś odrzuca Pańskie tezy jako zbyt śmiałe lub przesadzone, to przygrywki wokół służb i stanów nadzwyczajnych powinny dać takiej osobie wiele do myślenia, bo tu już nie jest zabawa i z pewnością też nie kwestia przypadku.

      jeśli chodzi o reakcje PiSu na te manewry, to łącznie z kwestia smoleńską - w moim odczuciu - przypominają one sytuację, w której ktoś głośno mówi, ze gangster zabił mu brata, po czym idzie na bankiet do tego gangstera i po sutym grillu i piwie zaczyna przekonywać chcących go wysłuchać biesiadników, że przyszli w gości do mordercy.


      pozdrawiam Pana

      Usuń
  3. Panie Aleksandrze,


    Doświadczaliśmy przez kilka dni - jakże miłego - "wstępu do życia w normalnym państwie".

    Z obawy przed ustaleniami II Konferencji Smoleńskiej, rządzące III RP "Mągoły" (c) EF - w osobach premiera i prezydenta, pochowały się już to na czarnym lądzie, już to w mągolskich jurtach i nie zatruwały atmosfery swoją obecnością. To samo można było powiedzieć o znikających - wraz ze "świętą brzozą" - jej klonach, samosiejkach: drewnianych indywiduach o kanciastych twarzach, tworzących rozmaite komissyje do zwalczania prawdy!

    Niestety: było minęło, już dziś "nasi" zapełniają swoje programy/portale zwyczajową sieczką dla plebsu: na Niezależnej.pl - mamy właśnie zegarek Nowaka, upadłą żonę rzecznika SLD, "wielką ściemę Wojewódzkiego" oraz Czarneckiego obserwującego wybory w Gruzji, (nieszczęsna Gruzja: teraz na pewno ma przerąbane!).

    Na wPolityce - też Nowak, poza tym Najsztub, któremu odbiło do końca i oskarża o oblanie kolą półidioty... Żołnierzy Wyklętych, a jakiś dogorywający ich przedstawiciel uznaje za stosowne... tłumaczyć się przed tą łajzą!!!

    Poza tym Lis (tak, TEN Lis), żałosny Tusk oraz baba z ratusza, która buduje w W-wie siłownie w plenerze...

    Innych "mediów" już nie przeglądałam. NA DZIŚ WYSTARCZY!!!

    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

    Natomiast wyszukując ładnych zdjęć TOWARZYSZKI "PANCERNEJ", której - w kwietniu 2011 - pokłon (chyba?) wdzięczności - oddawali Komorowski z Miedwiediewem:

    KLIK

    Natrafiłam na zdjęcia oraz zapis YouTube, z którymi się wcześniej nie zetknęłam, i nawet pojęcia nie miałam, że CAPO DI TUTTI CAPI, który od 25 lat jest za bardzo chory, żeby przed sądem odpowiadać za swoje zbrodnie - już W MIESIĄC PO ZAMACHU(!!!), w maju 2010, wraz z p/o prezydenta, Bronisławem Komorowskim, z triumfem odbierał - (trudno: tak mi się skojarzyło!) - defiladę zwycięzców, stojąc wraz z BK i Koziejem na skleconej z desek (niestety, towarzysze, warunki polowe!!!) - "trybunie honorowej", przed głazem narzutowym z tablicą (miesiąc po tragedii, świętej brzozy jeszcze nie wymyślono), za którym to głazem widzimy przerażające wrakowisko, z pewnie jeszcze mnóstwem niewyzbieranych ludzkich szczątków!

    A oni - proszę się uważnie przyjrzeć: nawet nie usiłują ukryć triumfalnych uśmiechów!!!

    => http://www.youtube.com/watch?v=zLuLo2oAoGw

    Myślę, że tak samo się uśmiechał ten obmierzły KAPO, kiedy mu doniesiono, że ksiądz Popiełuszko właśnie przestał szczekać...


    Pozdrawiam Pana

    Za chwilę spróbuje napisać właściwy komentarz do Pańskiej notki, choć i ten, myślę, jakoś do niej nawiązuje...


    OdpowiedzUsuń
  4. Czy nasza obecność w Unii nie powinna działać zabezpieczająco przed taki zmianami prawnymi. Czy podobne akty prawne można zaskarżyć albo zablokować w instytucjach międzynarodowych? Ciekawy jestem co musi się wydarzyć, ile osób musi zginąć i jakich osób aby Naród, Hierarchowie, Opozycja się obudzili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barry Aitken,

      Każde państwo posiada regulacje prawne, na wypadek wprowadzenia stanu wojennego lub stanu wyjątkowego.
      Jednak nie w każdym państwie wpływ na sprawy publiczne mają ludzie, którzy wprowadzali zbrodniczy stan wojenny, ich agentura i mentalni sukcesorzy.
      Ta okoliczność powinna być brana pod uwagę przy ocenie tego rodzaju projektów legislacyjnych.
      Również dlatego, że obecny reżim otwarcie dąży do władzy totalitarnej i ustanawia prawo służące jego interesom.

      Usuń
  5. Tajming, Sir Aleksander!

    Najważniejszy jest tajming!

    Przeczytałam Pańską uwagę (pod komentarzem pana Wojciecha Miary) o "nudnym i niewdzięcznym temacie" i podobnie jak on, zapewniam, że temat nie jest - dla myślących, w żadnym wypadku nudny, a że niewesoły i "niewdzięczny" - to już nie Pańska wina, tylko uzurpatorów iz Bielwiediera, którzy nam podobne kęsim szykują!

    Domyślam się, że wysłał Pan tekst do Gazety Polskiej pewnie z miesiąc temu, i nie Pańską jest zasługą, że opublikowali go akurat podczas wspaniałej (poza pewnymi zgrzytami, o których jednak innym razem) - II Konferencji Smoleńskiej! Kiedy poluzowano nam łańcuch o przynajmniej dwa sążnie - i można było odetchnąć prawdą, słuchając mądrych, uczciwych ludzi, w większości, jak my tutaj: chorych na Polskę! A przy okazji parę toastów "na pohybel brzozie" i niskopiennym Laskom smoleńskim wraz z ich kurduplowatymi mocodawcami - spełnić! :))

    A teraz już naprawdę zaczynam czytać :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Urszulo,

    Dziękuję za ten przegląd "naszych" mediów i proszę wybaczyć, że go nie skomentuję. Podzielę się jedynie refleksją, że dla wielu z tych, których nazywamy "naszymi" dziennikarzami, słowo niezależność jest równie obce jak odwaga intelektualna.
    Nie wiem nawet, czy zdają sobie sprawę z własnej śmieszności, gdy z powagą cytują słowa prof.Cieszewskiego na temat naszych powinności wobec "mediów III RP".

    Serdecznie Pani dziękuję za zamieszczenie filmu z wizyty Komorowskiego w Smoleńsku w dniu 13.04.2010r. Dziękuję, choć po obejrzeniu tego obrazu mam jedynie poczucie wstrętu i gniewu. Wstrętu wobec tych postaci i ich zachowań, gniewu zaś - wobec tych, którzy przyczynili się do objęcia przez Komorowskiego funkcji prezydenta.
    Obecność agenta "Wolskiego" obok dzisiejszego lokatora Belwederu, nie jest oczywiście niczym zaskakującym. Bynajmniej nie dla tych, którzy znają fascynację Komorowskiego tą ponurą postacią.
    Jest natomiast jakiś wymiar upiornej symboliki, że tych dwóch stanęło wówczas obok siebie, na ziemi, w którą wsiąkała polska krew.


    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  7. @Aleksander Ścios
    "Nie szykuje się takich narzędzi po to, by stanowiły nieprzydatny balast lub odstraszały wyimaginowanych terrorystów."
    Wprowadzenie w dzisiejszych realiach stanu wyjątkowego wymagałoby wykreowania wroga znacznie groźniejszego niż PIS. Ja takiego osobiście nie widzę, co nie znaczy, że takiego nie ma. Trudno mi sobie wyobrazić coś tak potwornego. Od razu przychodzą skojarzenia i obrazy z 1981. Czy coś takiego mogłoby się zdarzyć dziś? Nie przypominam sobie,aby w ostatnich latach stan wyjątkowy wprowadzony był został w jakimkolwiek kraju UE. Jest to niewyobrażalne, ale jak napisał pan powyżej, nie szykuje się tego bez celu. I to powinno budzić automatyczną czujność. Wg mojej opinii przyczynkiem do wprowadzenia stanu wyjątkowego mogłoby być np. polityczne zabójstwo lub idealnie zaplanowany i przeprowadzony zamach terrorystyczny w kilku miejscach np. w czasie wyborów. Oczywiście to zadanie tylko i wyłącznie dla służb specjalnych. Trudno zgadywać. Jedno można powiedzieć na pewno. Wprowadzenie stanu wyjątkowego zmiecie ten układ rządzący na wieki wieków. Dlaczego? Dlatego, że upolityczni całe polskie społeczeństwo. Tym samym zaktywizuje biernych do tej pory wyborców. Mityczne centrum zniknie na amen.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wojciech Miara,

    Nie martwi mnie, gdy ktoś odrzuca tezy o budowie reżimu prezydenckiego, bo uznaje je za "zbyt śmiałe lub przesadzone". Nie przejmuję się też nadto, gdy ktoś nie rozumie, na czym polega rola necandusa i z jaką postacią mamy do czynienia.
    Problemem są natomiast ci, którzy wprawdzie dostrzegają takie okoliczności i widzą działania Pałacu Prezydenckiego, jednak z wyrachowania, dla korzyści lub z powodu strachu, wolą milczeć.
    Ostatnią i najbardziej szkodliwą kategorię, stanowią ludzie, którzy mimo posiadania takiej świadomości otwarcie kłamią i kierują uwagę Polaków na manowce.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  9. KSIĄDZ ROBAK,

    Gdy w ocenie przyszłych wydarzeń odczuwamy potrzebę używania określeń - zbyt "niewyobrażalne" lub zbyt "potworne", trzeba zdobyć się na odwagę uwiadomienia sobie - czym był zamach z 10 kwietnia?
    Po tym wydarzeniu, nie ma rzeczy, które wolno uznać za "niewyobrażalne".

    Nie podzielam opinii, jakoby ewentualne wprowadzenie stanu wyjątkowego mogło mieć negatywny wpływ na notowania obecnego reżimu na arenie międzynarodowej.
    Co więcej, jestem głęboko przekonany, że jeśli taka decyzja miałaby uchronić III RP przed powrotem "kaczyzmu" i "polskiej rusofobii", jeśli miałaby położyć kres lękom związanym z "aspiracjami" Polaków oraz groźbie budowania silnego państwa między Rosją a Niemcami - zostanie w pełni zaakceptowana i przyjęta ze zrozumieniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aleksander Ścios
    Faktycznie po tak niewyobrażalnej i przerażającej zbrodni nie można tych słów używać tak lekkomyślnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Panie Aleksandrze,

    Przedstawiona przez Pana prezydencka ustawa o stanie wojennym jest tym groźniejsza, im dłużej - mimo iż funkcjonuje od dwóch lat - pozostaje in statu nascendi: celowo "rozmyta" i "niedoprecyzowana". Dzięki temu, na skutek dowolnej interpretacji bardzo szerokiej gamy tzw. "zagrożeń" - jest możliwa do wykorzystania właściwie w każdym momencie.

    Już uświadomienie sobie tego prostego faktu powinno wywoływać niepokój odpowiedzialnych polityków, publicystów, w końcu: zwykłych obywateli.

    (Chciałam jeszcze dodać: odpowiedzialnych wojskowych, ale po namyśle stwierdzam, że ci, którzy dowodzą obecnie polską armią, byliby ostatnimi, którzy mieliby coś przeciwko powtórzeniu WRON-y.)

    Cóż z tego, skoro politycy wydają się podchodzić do tej sprawy z zadziwiającą beztroską, a poza Panem - jak mi się wydaje - ŻADEN z publicystów nie informuje o tym Polaków, jakby i tu zapadła jakaś niezrozumiała zmowa milczenia. Której naprawdę nie potrafię pojąć. Przypomina mi to sytuację, kiedy nikt poza Panem, nie zainteresował się opracowywanym, a nawet już gotowym projektem Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego, i dziennikarze zajrzeli do SPBN dopiero po Pańskich publikacjach.

    A skoro nikt o tym nie mówi, o tym nie pisze, przed tym nie przestrzega - skąd ma o tym wiedzieć OBYWATEL??? Jak na uragowisko: demokratyczny suweren?!

    Połowa mediów ogłasza się niezależnymi (od władzy? od odpowiedzialności?), niepokornymi, wolnymi. Jeszcze więcej mamy mediów "obywatelskich". Powstają "Reduty Dobrego Imienia", "Strefy Wolnego Słowa", patriotyczno - polityczne stowarzyszenia, think tanki, rządy cieni, przerzucające sie pustymi słowami i odgrywające teatrzyk pt: ZAANGAŻOWANIE, a przecież podstawowym obowiązkiem każdego z tych ...gremiów - jest POINFORMOWANIE SPOŁECZEŃSTWA O TYM, CO MU SZYKUJE "NASZA" ŚWIATŁA, DOBRODUSZNA I MIŁOŚCIWA WŁADZA.

    Przecież oni wszyscy muszą widzieć, że od trzech lat ludzie którzy rządzą Polską, rządzą PRZECIWKO WŁASNYM OBYWATELOM!!!

    A my mamy setki "Polsk, które są Najważniejsze", rząd cieni, wreszcie, na miłość boską, OPOZYCJĘ. I co? I wciąż nasiadówki, gęganie, odmienianie przez wszystkie przypadki słowa DEMOKRACJA, a nikt nie pamięta z tych szczerskich demokratów, że jeśli obywatele mają mieć rzeczywiście coś do powiedzenia w swoim państwie, KTOŚ POWINIEN ICH O STANIE TEGO PAŃSTWA I TOTALITARNYCH ZAPĘDACH WŁADZY POINFORMOWAĆ.

    Przecież 99, 99999 % obywateli nie ma najmniejszego pojęcia nawet o istnieniu takiej ustawy, co dopiero mówić o zagrożeniach, z nią związanych!

    ====

    Czy widzi to wszystko Opozycja?

    Czy PiS uświadamia sobie, że nawet jeżeli uzyska w wyborach 75% głosów, to i tak nastepnego dnia, pan namiestnik może sprokurować (z pomocą zaufanych ludzi) jakieś nieprawdopodobnie wielkie zagrożenie - i ogłosić rządy stanu wyjątkowego?


    Czy Pan widzi jakieś wyjście z tego zapętlenia? Jakieś rady?


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń



  12. Dodam może jeszcze, ze pusty śmiech ogarnia, kiedy czyta się bajki "o dużym i małym pałacu", "o wybijaniu się Tuska na niepodległość" (pewnie przy pomocy jego niezrównanych ministrów: zwłaszcza tych od wojska, od spraw wewnętrznych i od spraw zagranicznych?), a potem widzi z jaką skwapliwością wypełnia on każde polecenie Belwederu!

    Wystarczą choćby wymienione w artykule karne rozporządzenia "prezesa Rady Ministrów" odnośnie żandarmerii wojskowej, policji, MON-u itd. itd.

    Przecież to wszystko jest przeraźliwie czytelne?

    Dlaczego więc, nawet uważani za odpowiedzialnych, dziennikarze, znamienici eksperci, ale przed wszystkim, i co najgorsze: także posłowie opozycji - podtrzymują tę fatalną, fikcyjną narrację?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Urszulo,

    Obawiam się, że na to schorzenie "naszych" mediów (ale też blogerów i internautów), nie ma lekarstwa. Zbyt mocne jest zakorzenienie tych ludzi w III RP, zbyt wielkie uzależnienie od propagandy, za mała wiara we własne siły i świadomość zagrożeń.
    To opozycyjność kiepskiej próby, istniejąca w relacji do wytworów III RP, w kontrakcji do polityków, mediów i tematów tego systemu. Bez nich nie istnieje, a bez oparcia przekazu na obserwacji tego, co powiedzieli lub napisali Oni, staje się martwa, nudna i bezprzedmiotowa.
    Kto nie wierzy w taką diagnozę, powinien zdobyć się ma śmiały eksperyment myślowy i z codziennej dawki przekazu serwowanego przez "nasze" media "odcedzić" rzeczy zaczerpnięte ze ściekowiska III RP. Co pozostanie?
    Po to, by rzetelnie informować, budować nowe obszary zainteresowań i niezależny tok narracji, trzeba byłoby porzucić obserwacje ośrodków propagandy i zdobyć na własną refleksję. To zaś wymaga wysiłku, pracy, poszukiwań i zdolności. Czasem, oderwania od układów towarzyskich i zrezygnowania z "gwiazdorstwa".
    O wolnych i niezależnych mediach będziemy mogli mówić dopiero wówczas, gdy wypracują one przekaz całkowicie wolny od produktów systemu, gdy nie będą zachłystywały się bełkotem byle frustrata ani cytowały łgarstw ćwierćinteligentów.
    Póki jednak Polacy nie są zainteresowani taką jakością i nie wymuszają jej na "naszych" dziennikarzach, "niezależność" będzie sprowadzona do kontr,polemiki i reakcji na bodźce.

    Na zadane przez Panią pytanie: dlaczego więc, nawet uważani za odpowiedzialnych, dziennikarze, znamienici eksperci, ale przed wszystkim, i co najgorsze: także posłowie opozycji - podtrzymują tę fatalną, fikcyjną narrację, mam dwie, równoważne odpowiedzi: ze strachu lub z głupoty.
    Trzecia odpowiedź byłaby zbyt przytłaczająca.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Podczas stanu wojennego wybory są zawieszane. Ciekawe, czy będziemy mieli "szczęście" do dziwnych wydarzeń akurat w roku wyborczym 2015?

    OdpowiedzUsuń
  15. czy za kilka la ktoś tu jeszcze będzie myślał po polsku?
    wpolityce.pl/artykuly/65551-niemiecki-koncern-medialny-verlagsgruppe-passau-dzialajacy-w-polsce-pod-nazwa-polskapresse-za-zgoda-uokik-stal-sie-wlascicielem-90-procent-gazet-i-portali-regionalnych

    OdpowiedzUsuń
  16. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Już dwa razy za naszego życia pokazano nam, że nie ma takiej granicy której nie przekroczą w imię utrzymania władzy!
    To wystarczy.
    Nie muszę wcale, a sądzę, że i inni też, zastanawiać się czy zdobędą się na to, i co ich ewentualnie powstrzyma.
    W mojej ocenie, tak jak my czekamy na zaistnienie warunku zewnętrznego umożliwiającego, czy też stwarzającego szansę, dokonania zmian w naszym kraju, tak i oni liczą (mając zdecydowanie lepsze narzędzia poznawcze, dostęp do informacji itp) na korzystny układ sił zewnętrznych sprzyjający ich planom.
    Zastanawiająca postawa Niemiec w stosunku do USA (ostatni ciąg wydarzeń na lini Waszyngton - Berlin), narastająca dominacja nad innymi krajami UE i coraz wyraźniejszy obraz osi Berlin - Moskwa, stwarzają potencjalny układ sił, który nie tylko zaakceptuje stan wyjątkowy w naszym kraju, ale będzie "ostrożnie" zainteresowany nową stabilizacją w Polsce.
    Jestem w stanie wyobrazić sobie taką sytuację, gdy po ewentualnym wprowadzeniu stanu wyjątkowego w naszym kraju, kanclerz Niemiec "pełna niepokoju o stan demokracji, apelując o humanitarne i zgodne ze standardami europejskimi zachowania polskich władz" zaakceptuje taką sytuację, dając sygnał pozostałym krajom UE do "przyklepania ".
    Interes obecnego układu sił jest wystarczająco czytelny by nie mieć co do tego wątpliwości.
    Informacja o kupnie polskich tytułów regionalnych (KSIĄDZ ROBAK 14:55), bardzo ciekawe informacje podawane przez G. Brauna na ten i inne tematy ( http://www.youtube.com/watch?v=C2T-o3Iq4Fw), to o czym od dawna próbuje nas przestrzec Gospodarz, to sprawy które nie mogą mieć innego statusu niż: najwyższej rangi.
    Historia dzieje się na naszych oczach.
    I w naszych głowach oraz sercach.

    pozdrawiam Pana i Gości

    Zaścianek

    OdpowiedzUsuń
  17. WOKÓŁ STANU WOJENNEGO .


    Skąd to oburzenie u Sakiewicza ?>!

    http://niezalezna.pl/49517-prowokacyjny-transparent-na-marszu-13-grudnia-bez-zgody-organizatorow

    Za "niezalezna.pl"

    /Prowokacyjny transparent na Marszu 13 Grudnia - "Konzentrationslager Europa"

    Oby ...znowu się nie zdziwili .



    SMOLEŃŚK ...jednak, dużo "prawicowcom" do głowy rozumu nie nabił .


    Czy Oni są aż tak głupi ,czy też za a zbyt mocno wystraszeni ?!,,czy też przekupieni >?

    Pytania .

    A któż wierzył i wiedział ,że przed 01.09.1939 ,że się zdarzy to co się zdarzyło ?

    A któż wierzył i widział ,że przed Lotem TU 154 M ,że ....po tym Locie będzie to co jest ?


    "Konzentrationslager Europa" ... o ile się nie mylę , to Juliusz Cezar - nieźle Europie pokazał ,

    Potem narodził się Jezus Chrystus .

    Potem "Konzentrationslager Europa" przerabiał się bardzo ,bardzo dużo razy w Europie - "światłej Europie " .


    POtem - "Konzentrationslager Europa" ... niekoniecznie objawi się to w formie "OŚWIĘCIMIA "...


    ...za ,który już , wg 'światłego świata" ..odpowiadają Polacy .



    OdpowiedzUsuń
  18. PS.

    WiW /Oby ...znowu się nie zdziwili .?


    A niech się zdziwią .

    Bardzo Im tego ,życzę .


    OdpowiedzUsuń