sobota, 20 kwietnia 2013

CZY PUTIN WYPOWIEDZIAŁ WOJNĘ AMERYCE ?


Informacja o mieszkańcach Kaukazu dokonujących zamachu w Bostonie, musi doprowadzić do starcia dwóch podstawowych hipotez: o akcie terrorystycznym ze strony islamskich fundamentalistów lub działaniach inspirowanych przez służby Federacji Rosyjskiej.
Nie ma wątpliwości, że pierwsza z hipotez zostanie natychmiast upubliczniona i powtórzona w tysiącach mediów. Niezależnie od wyników śledztwa, przyjęcie jej już dziś jest wręcz „naturalnym” odruchem światowej opinii publicznej, usprawiedliwionym zresztą doświadczeniem płynącym z setek podobnych zdarzeń. Hipoteza ta zostanie wzmocniona, jeśli prowadzone przez USA śledztwo wykaże, że zamachowcy byli związani z którąkolwiek z organizacji islamskich lub sympatyzowali np. z syryjskimi powstańcami.
Narzucenie opinii publicznej takiego scenariusza, okaże się tym łatwiejsze, że od kilku tygodni aparat dyplomatyczny i medialny Federacji Rosyjskiej usilnie pracuje nad umocnieniem opinii na temat zagrożenia islamskiego. Ma to oczywisty związek ze wspieraniem przez Rosję bandyckiego reżimu Baszara al-Asada, ale w świetle obecnych wydarzeń, nabiera głębszego znaczenia.
Rosyjskie media już przed miesiącem nagłaśniały tezy raportu MSW Wielkiej Brytanii, w którym znalazło się ostrzeżenie, że setki muzułmanów posiadających obywatelstwo krajów unijnych, walczących dziś po stronie syryjskich ugrupowań opozycyjnych, może wkrótce powrócić do Europy i dokonywać tam aktów terroru. Rosjanie ostrzegali też, że „dzisiejszy europejski system polityczny nie jest do zdolny do powstrzymania islamskiego terroryzmu” i sugerowali, że kraje te powinny skorzystać z doświadczeń służb FR. O zagrożeniu terrorystycznym dla UE i USA ze strony bojowników islamskich od dawna ostrzegali też tzw. eksperci i politolodzy rosyjscy, wskazując m.in., że bazą przerzutową dla przyszłych terrorystów jest Turcja. Podana dziś przez jedną z agencji informacja, że bracia Carnajew przybyli do USA z Turcji i mają tureckie obywatelstwo, mocno koresponduje z tą tezą. Przed tygodniem rosyjskie MSZ oświadczyło, że „Rosja jest zaniepokojona wzrostem zainteresowania członków międzynarodowej organizacji terrorystycznej Al Kaida Syrią, którą ta organizacja planuje przekształcić w swój najważniejszy przyczółek na Bliskim Wschodzie”. Opinię tę powtórzył przedwczoraj minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, ostrzegając, iż „próba wojskowego rozwiązania kryzysu w Syrii grozi wybuchem terroryzmu”.
Nietrudno zauważyć, że profil zamachowców i dokonany przez nich akt terroru wydają się potwierdzać diagnozę Rosjan.  Amerykanie już poinformowali, że skłaniają się ku teorii, iż zamachy bombowe „były motywowane islamskim ekstremizmem” i ta, wstępna hipoteza, zostanie zapewne przyjęta. Przeprowadzony w Bostonie atak musiał wymagać drobiazgowych przygotowań, szkoleń, a przede wszystkim pieniędzy. Zamachowcy musieli zatem mieć wspólników lub grupę, która udzielała im wsparcia.  Choć dziś nie dysponujemy pełnymi informacjami, można przypuszczać, że trop syryjsko-islamski, w tym powiązania zamachowców z Al Kaidą, zostaną wkrótce  nagłośnione.
„Islamski ekstremizm” można oczywiście eksploatować również w odniesieniu do Czeczenii. Agencje podkreślają, że bracia mieszkali i pracowali w tym kraju, zaś ich ojciec - Anzor Carnajew, przebywa w sąsiadującym z Czeczenią Dagestanie. Zamach w Bostonie wpłynie zatem na umocnienie tezy o „czeczeńskich terrorystach”, może zaszkodzić sprawie wolnej Czeczenii  i stać się wygodnym argumentem do kolejnej rozprawy z walczącym o niepodległość narodem. Rosyjskim najeźdźcom stwarza wręcz wymarzoną okazję do ostatecznego rozegrania sprawy czeczeńskiej i narzucenia światu haniebnej zasłony milczenia nad zbrodniami ludobójstwa. Tylko te czynniki pozwalają stwierdzić, że następstwa zamachu w Bostonie mogą się okazać niezwykle korzystne dla interesów Rosji.
Czy mogą jednak uzasadniać drugą z hipotez i prowadzić do wniosku, że zamachowcy byli inspirowani lub przygotowani przez służby FR?
Wydaje się, że wskazane tu potencjalne korzyści, polegające na umocnieniu reżimu syryjskiego czy przyzwoleniu na rozprawę z Czeczenami, nie rekompensują ryzyka, jakie musiałby podjąć Putin. Akt terroru dokonany na terytorium USA, to nie to samo co wysadzenie kilku bloków mieszkalnych w Moskwie, czy zamordowanie przeciwnika politycznego. W przypadku wykrycia powiązań ze służbami rosyjskimi, Putin musiałby liczyć się z gigantycznymi konsekwencjami, które z pewnością przekreśliłyby wszystkie dotychczasowe „zdobycze” Rosji na arenie międzynarodowej i mogły doprowadzić do końca władzy siłowików.
Motywacja do zastosowania „sekwencji zamachu” musiałaby być zatem na tyle mocna, by równoważyła to ryzyko. Myślę, że taką motywację można dziś wskazać. Znalazła ona wyraz nawet w depeszy kondolencyjnej wysłanej przez Putina po zamachach w Bostonie. Rosyjski przywódca napisał w niej, że  w razie konieczności Rosja będzie gotowa do udzielenia pomocy w związku z prowadzonym przez władze Stanów Zjednoczonych śledztwem” i podkreślił, że „walka z terroryzmem wymaga aktywnej koordynacji wysiłków całej wspólnoty światowej”.
Już przed dwoma laty, przy okazji zamachu dokonanego przez Breivika podkreślałem, że Rosja prowadzi szeroko zakrojoną kampanię na rzecz uwiarygodnienia w roli partnera w walce z terroryzmem. Jeśli uda jej się przekonać przywódców USA i UE, że jest doświadczonym i pewnym sprzymierzeńcem, będzie odgrywać znacznie większą rolę w kształtowaniu światowej polityki bezpieczeństwa, a istniejące w Rosji rozwiązania w zakresie „demokracji kierowanej” (szczególnie dotyczące Internetu, terroryzmu wewnętrznego i „prawicowego ekstremizmu”) zostaną przeniesione na inne państwa. Można wskazać co najmniej kilkadziesiąt wypowiedzi polityków rosyjskich, w których przewija się ten temat. Jest on dziś bodaj najważniejszym zadaniem rosyjskiej dyplomacji i priorytetem w działaniach służb.
Uwiarygodnienie FSB w roli ważnego sojusznika państw natowskich oraz dostęp do obszaru decyzyjnego w sprawach bezpieczeństwa światowego - to dostateczny powód, by podjąć ryzyko zamachu. Dla państwa, które od dziesięcioleci wspiera wszelkie formy terroryzmu i stosuje go przeciwko własnym obywatelom, taka zdobycz jest bezcenna. Tym bardziej, że w obecnych realiach USA, przy słabości administracji Obamy, rozprzężeniu NATO i warunkach politycznego „resetu”, możliwość ujawnienia rosyjskich inspiracji wydaje się niewielka. Warto też pamiętać, że inspiracja nie oznacza bezpośredniego udziału ludzi służb rosyjskich. Tym bardziej, związki takie nie muszą być ujawnione podczas analizy kontaktów utrzymywanych przez zamachowców. Oni sami również nie muszą wiedzieć, kto naprawdę zalecił im zamach. Jeśli okażą się „islamskimi ekstremistami” potwierdzi to jedynie, że FSB dobrze wykonało swoją robotę. Warto przy tym zwrócić uwagę na znamienną reakcję putinowskiej marionetki, tzw. prezydenta Czeczenii Kadyrowa, który po opublikowaniu informacji o związkach zamachowców z Czeczenią, kazał natychmiast ogłosić, że „rodzina Carnajewów wiele lat temu przeniosła się z Czeczenii do innego regionu Rosji i nie ma żadnego związku z Republiką Czeczeńską”. Jako miejsce ich pobytu, rzecznik Kadrowa wskazał Stany Zjednoczone i nie zapomniał dodać, że „jeśli zostali oni terrorystami, to powinno się o to pytać tych, którzy ich wychowywali”. To wyraźne „odcięcie” od zamachowców można odczytywać jako wyprzedzające działanie propagandowe.
Trzeba też wspomnieć, że w sprawie pojawia się jeden, za to bardzo charakterystyczny trop. Przed kilkoma dniami zwracałem uwagę na twitterze, że konstrukcja bomby użytej w zamachu może wskazywać na rosyjski ślad. Przypomnę, że bomby te wykonano z szybkowarów wypełnionych metalowymi odłamkami, gwoździami i kulkami z łożysk, a jako materiału wybuchowego użyto czarnego prochu.  Otóż identycznych bomb użyto 8 stycznia 1977 roku podczas trzech zamachów terrorystycznych w Moskwie. O ich przeprowadzenie Sowieci oskarżyli członków podziemnej organizacji ormiańskiej, skazując ich na śmierć. Rosyjscy dysydenci twierdzili jednak, że w zamach byli zamieszani ludzie KGB, a sprawę nadzorował Jurij Andropow - wieloletni szef tej służby. 
            Nie ma wątpliwości, że dzisiejsza informacja o kaukaskich zamachowcach mogłaby zapoczątkować przełom w relacjach amerykańsko-rosyjskich, a nawet doprowadzić do globalnego, politycznego „trzęsienia ziemi”. Mogłaby, gdyby nie fakt, że Stanami Zjednoczonymi kieruje dziś najsłabszy w historii prezydent, a na Kremlu zasiada godny następca Stalina i Andropowa.

39 komentarzy:

  1. Mam nadzieje że to scenariusz nierealny i tacy ludzie jak ten pan:

    http://niezalezna.pl/40232-oficer-cia-nie-wypadek

    nie są wszyscy na emeryturze. To samo tyczy pracujących tam analityków.
    Dodam że wydaje mi sie bardzo prawdopodobne że amerykańskie słuzby maja swoją opinie co do wydarzeń sprzed trzech lat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nurni,

    Między wypowiedzią emerytowanego oficera CIA, a oficjalnym stanowiskiem administracji Obamy, jest oczywiście ogromna różnica. Co do tego, że służby USA (i kilku innych państw) znają prawdę o Smoleńsku, nie mam wątpliwości.
    Myślę też, że sprawa zamachów w Bostonie stwarza potencjalną szansę na "nowe rozdanie". Również na rewizję polityki amerykańskiej w sprawie Smoleńska. To jednak długa i niepewna droga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest to bez watpienia idealna okazja by wysłać wiele słów i jeszcze wiecej zapewnień. Tu az się prosi Rosji być.

    Jednak w przeciwieństwie do Ciebie widze tu wyłacznie pole do popisu dla typowej agentury wpływu, która zrobi wszystko by przekonać że pan Putin jest znacznie sypmatyczniejszy niż nie tylko nam się wydaje, ale wydawało się i kogresmenom którzy niedawno uchwalili ustawę Magnickiego..

    Całkiem być może tamtejszy Wajda - jakiś Spielberg czy Stone - załozy uszatkę, jakas idiotka zaśpiewa piosenkę. Jakiś aktor przyjmie "honorowe" obywatelstwo Rosji.

    Mam jednak nadzieje że USA, nawet w warunkach tej fatalnej prezydentury, mam nadzieje że tamtejsze służby nie tylko zamknęły Boston i wobec ataku na Amerykę robią to co do nich należy. Mam nadzieje że badane są i inspiracje.

    Jest bardzo wątpliwie by Czeczeni którzy opuścili swój kraj, nie byli obiektem specjalnego zainteresowania służb rosyjskich. Dość przypomnieć przygody Zakajewa w kraju rządzonym przez Tuska i Komorowskiego.
    Mam też w całkiem dobrej pamięci artykuły w nadwiślańskiej prasie które przekonywały że z Czeczenami w PL jest jakis problem. Gdyz kradną, nic nie robią lenią się (co ciekawe nikt nie przekonywał że to jakieś pojedyńcze wypadki) - a jest ich przecież w Polsce tak na oko tysiąc razy mniej niż pracowitej i uczciwej społeczności Cyganów....

    OdpowiedzUsuń
  4. nurni,

    "Przyjaciele Rosji" z pewnością się uaktywnią, a działania agentury wpływu będą zmierzały do narzucenia słusznej narracji. Sytuacja rozwija się dość dynamicznie i pojawiają się ciekawe informacje, jak ta o pobycie jednego z zamachowców w Rosji:
    http://www.nbcnewyork.com/news/local/Boston-Marathon-Bombing-Suspects-JFK-NYC-Travel-International-203787721.html?_osource=SocialFlowTwt_NYBrand

    Są też wyraźne sygnały, że przekaz nt zamachu będzie szedł w przewidzianym przeze mnie kierunku. Analitycy z Eurasia Group stwierdzili już:
    "Na szczeblu polityki zagranicznej skutkiem zamachów może być zarysowanie się większego pola do zacieśnienia amerykańsko-rosyjskiej współpracy między agencjami wywiadu i bezpieczeństwa, ale nie będzie to jakościowa zmiana stosunków między obu państwami"
    Nie wykluczają też ,że "społeczne niezadowolenie Czeczenów, któremu dają wyraz w internecie, mogło mieć wpływ na poglądy braci Dżochara i Tamerlana Carnajewów, którzy przyjechali do USA wraz z pochodzącą z Czeczenii rodziną w wieku dziewięciu i 16 lat, ok. 10 lat temu."
    http://fakty.interia.pl/raport-eksplozje-na-maratonie-w-usa/opinie/news-analitycy-eurasia-zamachowcy-z-bostonu-to-samotne-wilki,nId,958232?utm_source=Fakty&utm_medium=RSS&utm_campaign=RSS

    Nie podzielam Twojej nadziei na efektywne działania służb USA. Są one podporządkowane intencjom politycznym i te intencje będą wytyczały zakres śledztwa. W tej kwestii trzeba brać pod uwagę zachowania tych służb w sprawie Smoleńska.
    Trzeba oczywiście mieć świadomość, że ewentualne "przeoczenie" lub "zakrycie" śladów rosyjskich, będzie miało kolosalne znaczenie dla bezpieczeństwa światowego. Jeśli Rosja maczała w tym palce i poczuła bezkarność - będziemy świadkami szeregu wyjątkowo tragicznych wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Aleksandrze,

    Ja mysle, ze jest to malo istotne czy Putin wypowiedzial wojne Ameryce. W zaleznosci od kontekstu takie wypowiedzenie moze wywolac gromką salwe smiechu (byl juz taki glupek, Miklós Horthy sie nazywal), lub dozbrojenie kilku dronow zapuszczajacych sie w podmoskiewskie okolice.

    Znacznie powazniejsze pytanie jest odwrocone: czy Ameryka wypowie wojne Kacapii. Otoz ja mysle, ze nie, nie teraz. Prawdopodobnie za 10 lat Ameryka bedzie dysponowala techniką pozwalajacą na efektywne rozprawienie sie z Sowietami bez nadmiernych strat wlasnych.
    Mysle rowniez, ze tak Kacapia jak i Czeczeni dostaną niebawem ostro po uszach od Ameryki, mimo slabego prezydenta. Bedziemy sie przyglądac.
    Poki co wieczorem w dniu zamachu FBI zaaresztowala okolo 30 osob z rosyjskiego gangu organizujacego nielegalne rozrywki hazardowe dla najbogatszych Amerykanow, gwiazd kina i telewizji. Taki gang musial miec glebokie korzenie we wladzach Federacji Rosyjskiej. Duza strata i bol finansowy.

    Pozdrawiam niezmiennie

    OdpowiedzUsuń
  7. Troszkę nie po kolei, ale piszę to, co przyszło mi na myśl po przeczytaniu Pańskiego artykułu.
    1. Czy teraz, kiedy Amerykanie nie bardzo mogą sobie sami trafić palcem do… w sprawie zamachu w Bostonie, będą się zajmowali tak „gównianym” problemem, jakim jest / lub nie jest umieszczenie tarczy antyrakietowej w Polsce? Komu to na rękę? Korei Północnej?
    Jak słucha się dziennikurestwa – korespondentów polskich, którzy mówią, : „w Amerykanach nie ma strachu, oni już się nie boją, natomiast jest w nich siła do złapania tych zamachowców”. Czyli są tak nakręcenie, nabuzowani, ze gotowi są do powalenia bawała „gołymi” rękami. A co to oznacza? Amerykanom trzeba dać tylko kolejnego „bin Ladena” i machina wojenna ruszy.
    2. Kiedy i do czego zawsze Amerykanie potrzebowali Polaków? Czy nie wówczas, kiedy potrzeba była ochrony ich interesów (rozszerzenie wpływów)? Chyba, że w jakiś przypadkowy, niespodziewany, nieokreślony, taki przy okazyjny sposób te interesy – zupełnie nie planowanie przez Amerykanów – przysparzały dobra Polsce. Nie wiem, czemu tak żebramy i ślinimy się, pełzamy o te wizy amerykańskie skoro i tak zawsze musimy, jako kraj, jako Naród radzić sobie sami z ludobójcami. I jeszcze inne safanduły bronić…
    Gdyby kiedykolwiek zależało ode mnie przydzielanie wiz, to o nią musieliby się starać wszyscy Amerykanie, którzy chcieliby odwiedzić mój kraj. Łącznie z ich prezydentem, który musiałby wyczekać swoje w kolejce jak zwykły obywatel jak przystało na równy, demokratyczny kraj.
    3. Pewnie, że nas Amerykanie nigdy nie napadli, ale czy nie doznaliśmy od nich wystarczającej krzywdy, upokorzenia, zdrady (Jałta), umycia rąk, opuszczenia, żeby nie napisać porzucenia i wepchnięcia nas w łapska ludobójcy? I niech mnie nie rozśmieszają tekstami nadymani historycy, tłumaczące geniusz tych dwóch sfrajerzonych polityków „Roosevelt i Churchill sądzili, że po jej (konferencja w Jałcie) zakończeniu zostanie zorganizowana specjalna konferencja – tak jak po I wojnie światowej. Że wszystkie konflikty, kwestie sporne dopiero wtedy zostaną przedyskutowane i rozstrzygnięte”. Znowu byłoby zabawne słuchać jak to Stalin z nich zakpił gdyby to konsekwencje tych „żartów” nie dotyczyły Polski.
    4. Kiedy usłyszałam, że w Bostonie była bomba umieszczona w samowarze, od razu moje myśli poszły do Rosji. Potem jak była dezinformacja medialna o terrorystach islamskich, to się zastanawiałam, w czym i czy w ogóle oni tam piją herbatę? Potem pomyślałam, czy to nie Korea Płn., powinna wysłać zamachowca by, chociaż troszeczkę ukryć kompromitacje ze straszeniem wojną Ameryki? A potem przypomniał mi się artykuł Pana Ściosa” Sowiecki ślad”. I rzeczywiście zawsze należy przyjmować, że ci ludobójcy wszędzie mieszają i wsadzają swoje łapska. A jeśli już ustalono ponad wszelka wątpliwość, że to Czeczeńscy zamachowcy – to, kto się tam będzie teraz litował i usiłował ratować ten biedny naród. Czeczeńców już nie ma, jako narodu, to pewne. Czy to Państwu nie przypomina – prowokacji w stylu Pogrom kielecki czy inne tego typu za mordyzmy w wykonaniu ludobójców, aby przekonać świat, że dana społeczność słusznie jest wyrzynana przez Sowietów, jako tych, którzy stoją na straży pokoju i sprawiedliwości?
    5. Amerykanie chyba już maja tak swój kontrwywiad naszpikowany sowiecką agenturą, że kompletnie nie rozumieją, w co tu się gra. To takie moje odczucie. Bo jakże może Amerykanom przejść przez mózg myśl, że możliwa jest jakaś forma sojuszu z ludobójcą. Co to ma być? Kolejni naśladowcy myśli Churchillowej: „dla skopania tyłku diabłu sprzymierzą się z szatanem”?
    6. Właśnie mamy przykład jak to demon przybiera szaty anioła. Sowiety robią sobie taki PiaR, który ma być odczytany przez sfrajerozny świat: „ no popatrzcie! My się potrafimy zmienić, kiedy trzeba – nawrócić ze złej drogi i kiedy trzeba pomagamy, komu trzeba. Świat jest wówczas poruszony, wdzięczny i zapomina, że ten „sojusznik” tylko się PRZEBRAŁ!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Viilo,

    Nie potrafię ocenić, czy Pańskie przewidywania okażą się słuszne. Myślę, że od potencjału militarnego Ameryki, znacznie mocniejszą bronią jest potencjał propagandowy Rosji, wsparty na długofalowej komunistycznej strategii podstępu i dezinformacji. To on decyduje o sukcesach Putina. Władca Rosji nadał mu nawet nową nazwę, określając mianem "miękkiej siły".
    Ameryka już dziś mogłaby zgnieść Rosję, bo jest to kolos na glinianych nogach. Jeśli takich działań nie podejmie, to nie dlatego, że czeka na "sprzyjający czas", ale dlatego, że nie potrafi rozpoznać zagrożenia i prawidłowo ocenić rosyjskich intencji. Do tego potrzeba nowej politycznej "metodologii" i spojrzenia ponad doraźnymi interesami. Obama może myśleć w perspektywie 5-10 lat. Putin i jego ludzie wytyczyli cele na dziesięciolecia.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  9. Pani Halko,

    Nasz stosunek do Ameryki wywodzi się jeszcze z czasów jawnego komunizmu i jest nacechowany zamierzchłymi, fatalnymi stereotypami.
    Tę wizję przeszłości widać wyraźnie w wielu publikacjach, czy wypowiedziach polityków. Chcemy uważać USA za obrońcę wolności i naszego głównego sprzymierzeńca. Chcemy pokładać nadzieję w działaniach Ameryki na arenie międzynarodowej i wierzyć, że państwo to będzie nas traktowało ze szczególną atencją. Tylko trzeba zadać sobie pytanie - co my Polacy możemy zaoferować Ameryce, jak mamy ją przekonać, że ma ważny interes w wspieraniu sprawy polskiej i powinna zabiegać o wyrwanie nas z łap Rosji?
    Na przestrzeni wielu lat nie znajduję ani jednego zdarzenia, które można byłoby odczytać w takim kontekście. Przeciwnie - wszystko co robił i robi obecny reżim (ale też inne rządy III RP) powinno spowodować, że USA potraktuje nas jak "aktywa utracone".
    Powiedziałbym zatem - jeśli czegokolwiek oczekujemy od Ameryki, (a oczekiwać powinniśmy) zróbmy wpierw sami porządek we własnym kraju. Odbierzmy władzę obcym i przywróćmy znaczenie sprawie polskiej. W tej kolejności. Tylko tak można uczynić z Ameryki sprzymierzeńca i tylko w ten sposób możemy zyskać miano poważnego partnera. Liczyć na to, że USA potraktuje poważnie postulaty polskiej opozycji lub podejmie działania wbrew "legalnemu i demokratycznemu" rządowi III RP( o czym zresztą ta opozycja zapewnia) jest więcej niż naiwnością.

    Jeśli pyta Pani - "jakże może Amerykanom przejść przez mózg myśl, że możliwa jest jakaś forma sojuszu z ludobójcą", odpowiedź jest prosta. Taka myśl nie tylko może przyjść, ale przez dziesięciolecia była ona podstawą powojennego ładu i - w nowej konwencji, obowiązuje do dnia dzisiejszego. Sojuszu z ludobójcą nie zawiera się z miłości do niego lecz zwyczajnie - ze strachu, dla "świętego spokoju", z wyrachowania lub dla zysku.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze, więc najpierw z wyrachowania Amerykanie wystawią polski Naród (NAS=MY) bo tak mają w zwyczaju, a „ONYCH” to dla zysku. "Swięty spokój" nie zarobi na Amerykan. Co ze strachem? To raczej przede wszystkim. Nie wierzę w odwagę Amerykanów. Nic a nic! Odwaga w człowieku bierze się z takiego transcendentnego przeżywania życia – takie wyjście poza siebie, poza własne ograniczenia. Np. w sytuacjach, zagrażających życiu wyjście poza strach przed utratą tego życia. Przestawienie myślenia, że wyższa wartością od życia tu na ziemi jest dostąpienie swoją dobra postawa, wierną ideałom życia wiecznego. Ale kiedy tak człowiek może się wznieść ponad własne możliwości? Ano, kiedy współpracuję z Bogiem. „Klękam tylko przed Bogiem…”.
      Przepraszam, czy ja mogę o taka zdolność podejrzewać Amerykanów? Którzy sobie wybrali Obame?


      Nie wiem jak Pan, ale ja nie wierze w ten cały amerykański nadymany patriotyzmem balon. To mnie zawsze śmieszy, gdy widzę podnieconych Jankesów, wystawijących do kamer TV te dwa pazory w "V" i głupawo się przy tym uśmiechając. Bo czymże ten balon napełnion? Ni to beztroskim życiem, ni to nieuzasadnionym, łzawym rozkochaniem się Amerykanów we własnej fladze, Ojczyźnie czy narodzie. Wszystkie wojny – poza „Północ – Południe” obserwowane na pikniku przez lornetkę - jakie toczyli Amerykanie toczyły się/ toczą się zawsze tam gdzie wzrok 95% Amerykanów nie sięga. Oni nawet z tą „garstką” – Marines nie znają walki o wolność i niepodległość dla swego kraju. Nie znają, co to bój o własna ziemie! O rodzinę! Cywile pojęcia nie mają o wojaczce. Wiedzą tylko tyle, że mogą sobie kupić gun’a w sklepie, tak jak ja kilo gwoździ.
      Pewnie, że Ameryka posiada broń, którą mogłaby rozkurzyć Sowity w jednej chwili. Ale co z tego?! Amerykańce zdają się nie wiedzieć lub zapominać, że Sowieci doskonale o tym wiedzą i byli by głupcami gdyby chcieli walczyc na „otwartym terenie” jak równy z równym. Amerykanie są jak bulldogi, które z racji swej masy nie boją się szczura. Ale... Przegrać, kiedy jest się „uzbrojonym po zęby” to gorzej niż się zesrać w gacie ze strachu na pierwszej randce. Mam tu na myśli wstyd a nie konsekwencje.

      Dlatego właśnie wpienia mnie to ciągłe wdzięczenie się Polactwa do Amerykactwa i liczenie, że ci oto potężni Amerykanie „najlepsi amerykańscy chłopcy” jakby co nas będą bronić.
      A jeszcze napisze odnośnie „Rozmów niedokończonych” z 11 kwietnia 2013, godz. 18:15
      „Wkład polskiej myśli technicznej oraz intelektualnej w zwycięstwo aliantów w II Wojnie Światowej cz.I i II
      http://www.radiomaryja.pl/multimedia/wklad-polskiej-mysli-technicznej-oraz-intelektualnej-w-zwyciestwo-aliantow-w-ii-wojnie-swiatowej-cz-i/
      Posłuchajcie sobie Państwo to się dowiecie z czyjej przyczyny ta Ameryka teraz taką potęgą jest.
      I co?! Żadnej wdzięczności! Żadnej. A niech sobie wsadzą w dupę te „wieżyczkę od czołgu”, którą podstepnie ukradli polskiemu Narodowi. Od Londyny przez Waszyngton po Moskwę! A Enigmą, a raczej „bombą” niech się udławią.

      Dziękuję!

      Usuń
    2. Uważam, że ocena USA jest nieprawdziwa i skrajnie tendencyjna. Czyż nie było Wilsona z usankcjonowaniem RP po pierwszej wojnie światowej? Czy nie było pełnej zaufania współpracy Ronalda Reagana z JP II? Te dwa fakty dały Polsce dwukrotnie wyzwolenie.

      Odsądzanie USA od czci i wiary i zarzucanie im wyłącznie zdradę i wrogość wobec Polski jest zwykłym bolszewizmem.

      Polska nie jest pępkiem świata.

      Od 10.04.2010 trwa trzecia wojna światowa, której nikt nie chce. Śmircionośny atak na Głowę Państwa i całe naczelne dowództwo sił zbrojnych członka NATO jest wypowiedzeniem wojny. Tylko dlatego świat wraz z Amerykanami udaje, że nie wie, co zrobił Putin. Już w 2010 roku Obama zrozumiał z kim "gra". Wydalił szpiegów FR jako odpowiedź na Smoleńsk. FR przyjęła to bez retorsji, jako adekwatną reakcję.


      Już dziś Obama ostrzega przed zbyt szybkim wyciąganiem wniosków. Ma do tego powody. Sytuacja jest poważna.

      Usuń
    3. Panie Aleksandrze!
      Jakiś zafajdaniec wygarnał mi od bolszewizmu. Co to za "turek"?
      Żyje ten osioł w IIIRP i nazywa to wyzwoleniem. W 1945 też nas wyzwalali... tak nas wszyscy wyzwalają... Aż by krzyknać: "Swiecie przestań ty juz tak ciągle Naród polski wyzwalać!".

      Mi Ko ?"Zbudź sie o śpiacy!" - NIKT (w tym twój Obama) NIE BEDZIE UMIERAŁ ZA POLSKĘ!

      Zanim zostane zaliczona w poczet bezbożników i ludobójców pragnę raz jeszcze przypomnieć Jałtę. A po pierwszej wojnie światowej kiedy w 1918 uznano, że wojna sie zakończyła. Przypominam, że mój Naród walczył jeszcze w 1920r z bolszewizmem, a potem gdzie tam jeszcze do innych Powstań? Samiśmy sobei wywalczyli wolnosc a nei dzięki łasze Wilsonowego usnakcjonowania... srania! Te historyjki są pisane pod takich jak ty.
      NO i mamy rok 1918... a potem Amerykanie przypomnieli sobei w "okolicy" Regana o Polsce i to tylko dlatego, że... bylo to opłacalne dla Amerykan, że z bożej woli JPII został powołany na stolicę Piotrową. A potem płk. Kulkliński...
      Wyzowlenie nam dały te dwa wydarzenia Wilsonowe i Reganowe? Ja nazywam to ledwie oddechem rozpaczy przed kolejnym pozwoleniem na wepchniecie mego Narodu pod wodę przez sowiecką łapę.

      Pępkiem świata nie jesteśmy ale to co Polska, Naród Polski dał światu, zrobił dla świata - nie mam tu na myśli "tylko" daniny krwi - pozwala mi by pisac to co napisałam, Mi Ko - KOMIKO.

      Twój strach każe ci wierzyć, że jakby co to Amerykanie pomogą? Cóż. Czekaj tatko latka.

      Usuń
    4. Dziwne argumenty znajduje Pani na swoje racje. Niestety obrzucanie błotem jest znane w określonych grupach politycznych. Szkoda, że właśnie taką metodę Pani wybiera.

      Usuń
  10. Aleksander Ścios .

    Panie Aleksandrze .

    Dla mnie ta sytuacja "Bostonu",też wydawała" się bardzo dziwna.
    Tym bardziej ,że w podłożenie "bomb" (może te bomby są tylko początkiem ?!)"wykonali rodzeni bracia z Czeczeni ,którzy z natury a nawet z "wyssanym mlekiem "swej matki ...po tylu doświadczeniach wieloletnich powinni mieć Szczególną nienawiść właśnie i tylko !... do Moskwy .
    Dlatego też , Nie zdziwiłem się ,gdy wczoraj ... w około po 10 minutach od ukazania się Pana tekstu ,byłem w trakcie jego czytania.

    Nie wiem .
    To są moje pierwsze spostrzeżenia ,czy czasem Moskwa nie ma zakładników w najbliższej rodzinie braci Carnajew ?

    Przy okazji .

    Kiedyś podałem Panu ten link :

    http://prawoslawnypartyzant.wordpress.com/2012/06/03/cyryl-gundiajew-w-kosciele-antychrysta-jednosc-w-szatanie/

    Wczoraj ,po przeczytaniu :
    "CZY PUTIN WYPOWIEDZIAŁ WOJNĘ AMERYCE ?"
    ..(.z ciekawości ) po wielu miesiącach -chciałem sprawdzić ,czy coś tam znajdę na temat "Bostonu"....

    Jednak ,tylko zobaczyłem ten komunikat :

    /prawoslawnypartyzant.wordpress.com is no longer available.
    The authors have deleted this site./

    OdpowiedzUsuń
  11. P.S.

    Akurat .Przed chwilą przeczytałem na "niezależnym" portalu ...

    http://niezalezna.pl/

    /NASZA ROZMOWA. Jak Putin wykorzysta tragedię w Bostonie?

    Tagi: Władimir Putin, Kaukaz, Boston, Stany Zjednoczone, atak terrorystyczny
    Dodano: 20.04.2013 [17:07/
    .....

    A tak właśnie ,aktualnie :

    /uważa dr Przemysław Żurawski vel Grajewski, ekspert ds. polityki europejskiej.(...)/ - ::)))

    /Wygląda to na nieodpowiedzialną akcję dwóch młodych ludzi, którzy zaszkodzili sprawie swojego narodu./

    http://niezalezna.pl/40563-nasza-rozmowa-jak-putin-wykorzysta-tragedie-w-bostonie

    OdpowiedzUsuń
  12. WiW,

    To jest czas, gdy pojawiają się opinie warte zapamiętania. W tej sprawie zostaną uruchomione rozmaite kanały i przekaźniki. Niekoniecznie świadome. Tak oto żona ministra Sikorskiego napisała dziś, że "zachowanie braci Carnajewów mniej przypomina wytrenowanych terrorystów, a bardziej czyny młodych Europejskich muzułmanów, którzy stoją za zamachami w Madrycie, Londynie i innych europejskich miastach." Stwierdza też - "może nadszedł czas, że musimy zmienić oczekiwania. Terroryści z Bostonu to nie są zamachowcy z 11 września. Nasza odpowiedź na ten akt musi więc być inna, zupełnie inna" -
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13775911,Applebaum__Zamach_w_Bostonie_to_cos_innego_niz_11.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=10199882

    Dlatego opinia pana Grajewskiego niespecjalnie mnie dziwi. Dodałbym jedynie, że trzeba mieć ogromną wiedzę o tym zamachu lub równie wielką determinację, by napisać dziś, że "wygląda to na nieodpowiedzialną akcję dwóch młodych ludzi, którzy zaszkodzili sprawie swojego narodu".
    Otóż wcale na to nie wygląda. Nazwanie "nieodpowiedzialną akcją" doskonale przygotowanych i precyzyjnie wykonanych zamachów, dokonanych w sercu potężnego imperium - jest tezą mocno naciąganą.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak ,też właśnie myślałem .

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlatego ,też wcześniej ...
    podałem ...

    Katechizm polskiego dziecka...

    Pozdrawiam .

    Mój szacunek,który miałem dla Pana , przed 10 KWIETNIA 2010 ... do tej pory, wcale się nie u mnie nie pomniejszył .

    WiW

    OdpowiedzUsuń
  15. Proszę spojrzeć jeszcze na inną hipotezę. USA przez swoje służby specjalne same dokonały tego aktu terroru po to by mieć podstawę do przykręcenia śruby swoim obywatelom. Tak było po 9/11 jak i po innych zamachach. Coraz większa inwigilacja, dążenie do nowej formy totalitaryzmu co rozleje się na UE jak i inne kraje świata. Wszystko oczywiście w trosce o nasze bezpieczeństwo ;) Widzę to tak: kiedyś Chiny musiały się dostosować do świata, by nie przegrać w tym wyścigu, a teraz świat musi sie dostosować do systemu chińskiego, by także nie przegrać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jestem w stanie realne ocenić obecnej sytuacji i relacji Sowietów i USA.
    Faktem jest, że terroryści pochodzili z krajów kaukaskich: Czeczenia, Dagestan, Kirgistan.
    Faktem jest, że w/w republiki są zarządzenie pośrednio lub bezpośrednio przez sowietów.
    Faktem jest, że ostatnimi czasy terroryści bardzo wgłębiali się w Islam.
    Faktem jest, że ostatnio podróżowali do Rosji gdzie mieszkali, czy mieszkał ok. 7 miesięcy.
    Faktem jest, że nauczyli się produkować bomby.
    Faktem jest, że USA i inne państwa poważne wiedzą o terroryzmie twardym ( Litwinienko, Berezowski) oraz miękkim ( propaganda sowiecka oraz agentura wpływy we wpływowych środowiskach lewackich krajów zachodnich) Rosji sowieckiej zarządzanej przez Pucina.
    I NA KONIEC , faktem jest że poważne państwa wiedzą o zamachu jakiego dokonali Sowieci razem z Polakami z obecnego rządu i jego agentury.
    Reasumując :
    Rosja, niezależnie od anemiczności Obamy, jest przez administrację Obamy postrzegana jako państwo groźne i zagrażające ich interesom.
    Bardzo możliwe, że terrorysta z Bostonu został przeszkolony do budowania bomby na terytorium Rosji, i o tym amerykanie już wiedzą, lub jeszcze więcej się dowiedzą po jego przesłuchaniu.
    Mając te fakty na ręku oraz inne, o których nie wiemy publicznie, możemy dywagować w jakim kierunku pójdą sprawy.
    Ja tu mogę snuć swoje chciejstwa, ale wolę poczekać na rozwój wypadków.
    podejrzewam, że kilka następnych miesięcy może być ciekawych, jak nie przełomowych.
    Chętnie posłucham wersji Pana Aleksandra Ściosa.
    Co Pan na to ?
    Pozdrowienia od Stanley Panama.

    OdpowiedzUsuń
  17. dr Drag,

    Każdemu wolno formułować dowolne hipotezy, byłoby jednak dobrze, gdyby opierały się na realnych przesłankach. Teza, że "USA przez swoje służby specjalne same dokonały tego aktu terroru po to by mieć podstawę do przykręcenia śruby swoim obywatelom", nie znajduje żadnego potwierdzenia w faktach. Nie znam okoliczności, które wskazywałyby, że służby amerykańskie mordują własnych obywateli po to by uzyskać więcej władzy. Jeśli rzuca się taką tezę, trzeba wskazać choćby kilka racjonalnych argumentów.
    Prosty zabieg polegający na przeniesieniu mechanizmów sowieckich na grunt Ameryki, może powstać w głowach ludzi wykazujących wielką niewiedzę lub równie dużą złą wolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście Panie Ścios.
      Ma Pan rację.
      To co pisze dr. Drag to kompletna bzdura, wynikająca albo z tego , że nie jest mocarzem intelektualnym, albo z tego , że według niego, to co się dzieje w bandyckiej rosji, musi się dziać w każdym kraju, z USA na czele.
      Nie ma, nie było i nigdy nie będzie takiego przełożenia.

      Usuń
  18. Stanley Panama,

    Znamy już kilka pierwszych reakcji. Przede wszystkim można dostrzec ogromne zaangażowanie Putina. Rozmowa z Obamą odbyła się z jego inicjatywy, a uporczywe powtarzanie "propozycji współpracy" i "wspólnej walki z terroryzmem" potwierdza moje uwagi zawarte w tekście. Za wszelką cenę Rosja chce na tym zamachu ugrać dwie sprawy: akceptację dla swoich "metod antyterrorystycznych" oraz pozycję partnera w walce z terroryzmem. Jeśli jest tak, jak Pan pisze i Rosja jest postrzegana przez administrację Obamy "jako państwo groźne i zagrażające ich interesom" - USA nigdy nie mogą do tego dopuścić.
    Jednocześnie pełną parą pracuje rosyjska propaganda. Warto zwrócić uwagę, że media rosyjskie w ogóle nie informują o pobycie Tamerlana Carnajewa w Rosji w grudniu 2012 roku i ukrywają fakt, że w 2011 to właśnie służby FR zwracały się do FBI o informacje na temat tego człowieka. Opisując ten incydent, media rosyjskie mówią o "pewnym państwie", nie chcąc przyznać, że chodzi o Rosję.
    Oczywiście te informacje wywołują szereg pytań: po co Carnajew udał się do Rosji i co tam robił, dlaczego go wpuszczono (w tym przypadku to rzecz elementarna), dlaczego Rosja ukrywa fakt zainteresowania jej służb osobą Carnajewa?
    Mam na ten temat pewną hipotezę, ale za wcześniej o niej mówić.
    Wczoraj zwróciłem uwagę na twitterze na wielce interesujący materiał zamieszczony na izraelskim portalu Debka:
    http://www.debka.com/article/22914/?utm_medium=twitter&utm_source=twitterfeed
    Twierdzi się tam, że bracia byli podwójnymi agentami, zwerbowanymi przez CIA lecz działającym na rzecz "radykalnych islamistów". Taka wersja byłaby pomocna w wyjaśnieniu kilku rzeczy, np. dlaczego zastrzelono starszego z braci (a niewykluczone, że młodszy również nie złoży zeznań) a być może tłumaczyłaby też zainteresowanie Rosjan.

    Obecnie wygląda na to, że śledztwo zmierza w kierunku, o którym pisałem w tekście. Z jednej strony ucina się dalsze tropy informując, że zamachowcy byli "samotnymi wilkami" , (to bardzo wygodne stwierdzenie) z drugiej dostrzega ich zainteresowanie "ekstremistycznymi ugrupowaniami Emiratu Kaukaskiego" i "czeczeńskim terroryzmem".
    Dostrzegam tu analogie ze sprawą Breivika, gdzie również ograniczono śledztwo do kilku wygodnych wątków. Jeśli działania administracji Obamy pójdą w takim właśnie kierunku, sprawa zostanie szybko zamknięta.

    Dziękuję Panu za komentarz i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że usunął Pan swój komentarz.

      Usuń
    2. Za dużo wątków podjąłem i zrobił się bałagan. Doszedłem do wniosku , że nie ma sensu zaśmiecać tego forum.
      Pozdrawiam.
      Stan

      Usuń
  20. Panie Aleksandrze. Bardzo lubię Pańskie artykuły w Gazecie Polskiej, szanuję i doceniam Pańską misję, ale mam wrażenie, że kieruje się Pan polityczną poprawnością. Osobiście domyślam się dlaczego tak jest i to rozumiem ;) Wszystkie służby specjalne na świecie są dla mnie takie same. Tutaj nie ma miejsca na moralność, a liczy się tylko skuteczność. Wszystkie służby znają "sztukę wojny" sun tznu, "księcia" Machavelliego i wiele innych podobnych traktatów. W obecnym stanie rzeczy to właśnie USA potrzebuje Rosji do konfrontacji z Chinami. "Reset Obamy" czego efektem był Smoleńsk dobitnie utwierdza mnie w tym przekonaniu. Wspomniany Machavelli pisał o konieczności utrzymywania równowagi wśród swoich wrogów, a słaba Rosja byłaby łatwym kąskiem dla Chin, które mogłyby się zanadto wzmocnić co byłoby większym problemem. Mam nadzieję, że jednak kiedyś to się zmieni i USA poprzez gaz i ropę z łupków wywrócą Rosję na plecy ale to inny temat. Chciał Pan dowodów na to, że służby USA mogły same sprowokować jakieś zamachy. To proszę się cofnąć do 9/11 i prześledzić zmiany w prawie jakie wtedy miały miejsce. Zwiększona inwigilacja swoich obywateli, a do tego pretekst by wejść do Afganistanu i przejąć handel narkotykami. btw. dochód ze sprzedaży narkotyków jest najbardziej lukratywnym biznesem na świecie, wyprzedza nawet handel ropą. Do tego dzięki tej akcji zaczęli okrążać Iran, który jest dla nich wielkim niebezpieczeństwem. W razie ewentualnego konfliktu mogą wejść do Iranu z każdej strony, a chyba nikt nie wygra walki na dwa albo nawet trzy fronty. Przypomnę, że po 9/11 Putin także dzwonił do ówczesnego prezydenta i proponował współpracę. Nie znałem Pańskich tekstów z tamtego okresu ale chyba nie sugerował Pan, podobnie jak tutaj, że Putin zrobił taki prezent dla USA? Nikt mi nie wmówi, że banda pastuchów mieszkających w domkach z kupy wielbłąda odważyła by się na taki akt terroru nie domyślając się jak to się dla nich skończy. Jeżeli ktoś mnie zaatakuje, że to teoria spiskowa to od razu mówię, że jest ona tak samo spiskowa jak nasz Smoleńsk. Niezależnie od tego co mi Pan odpowie dalej będę tu zaglądał i się nie obrażę ale w pewnych kwestiach tu poruszanych będę miał zawsze jednak swoje zdanie. Ogólnie bliżej mi do co porusza Michalkiewicz w tym tekście http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2803 Uprzedzam, że z nim też nie zawsze się zgadzam i nie przyjmuję wszystkiego bezkrytycznie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Panie Aleksandrze chciałbym jeszcze dodać ten film do mojej wypowiedzi http://www.youtube.com/watch?v=7Kfh0Fuq7LI

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja bym na razie był ostrożny, czy ci dwaj Czeczeńcy w ogóle byli zamachowcami. Jeśli ten młodszy będzie sądzony w normalnym trybie, to brona będzie miała sporo argumentów, jak wynika z dotychczasowych informacji.

    OdpowiedzUsuń
  23. dr Drag,

    Gdyby był Pan czytelnikiem moich tekstów, musiałby Pan wiedzieć, że kierowanie się normą "poprawności politycznej" jest ostatnią rzeczą, którą można mi zarzucić. W kwestii Pańskich dalszych wywodów, zacytuję niedawną informację o opublikowani przez Chiny raportu o "łamaniu praw człowieka w USA".
    Chińczycy wskazują na przypadki podsłuchiwania rozmów telefonicznych i śledzenia e-maili przez amerykański służby specjalne w ubiegłym roku oraz zarzucają Ameryce dyskryminację rasową, ograniczanie praw kobiet i dzieci i łamanie praw obywatelskich innych krajach.
    Proponuję by zapoznał się Pan z tym chińskim dziełem. Choćby po to by zgromadzić kilka cennych argumentów.

    OdpowiedzUsuń
  24. Panie Aleksandrze, czy mógłby Pan dać linka do tych chińskich rewelacji? Co do reszty to właśnie tak jest jak Pan napisał. Ja rozumiem, że z naszej perspektywy lepiej jest wierzyć, że USA to takie imperium dobra kierujące się dobrem jednostki, ale prawda jest jednak inna. Podobnie jak my postrzegamy USA tak postrzegają kraje południowej ameryki Rosję. Naprawdę cieszę się, że Pan publikuje swoje teksty i bardzo za to Panu dziękuję. Jest Pan dla mnie swoistego rodzaju autorytetem i wzorem do naśladowania (tutaj już wedle umiejętności i wiedzy), wybitnym znawcą tematu! Jednak myślę, niestety, że pisze Pan także "ku pokrzepieniu serc". Nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Osobiście jednak myślę, że tak ogarniętą jednostką jest Pan, że jest w stanie także dostrzec drugą stronę medalu i wiedzieć co się tak naprawdę dzieje na świecie. Ja to widzę, jednak zawsze pozostanę wierny polskiej racji stanu. Szukałem tylko zrozumienia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Panie Aleksandrze!

    Stało się dokładnie tak, jak Pan przewidywał.
    Zwyciężyła propaganda i "potęga MITU imperialnego".

    Władze USA stchórzyły - i decydując się na gigantyczne oszustwo wobec świata i własnych obywateli - "zacierają tropy".

    Przed trzema dniami pisał Pan:

    "Obecnie wygląda na to, że śledztwo zmierza w kierunku, o którym pisałem w tekście. Z jednej strony ucina się dalsze tropy informując, że zamachowcy byli "samotnymi wilkami" , (to bardzo wygodne stwierdzenie) z drugiej dostrzega ich zainteresowanie "ekstremistycznymi ugrupowaniami Emiratu Kaukaskiego" i "czeczeńskim terroryzmem". Dostrzegam tu analogie ze sprawą Breivika, gdzie również ograniczono śledztwo do kilku wygodnych wątków. Jeśli działania administracji Obamy pójdą w takim właśnie kierunku, sprawa zostanie szybko zamknięta."

    Dzisiaj, - cyt. za Niezależna.pl:

    "Dżochar Carnajew zeznał, jak podały amerykańskie media, że starszy brat był "opętany ideą świętej wojny" w obronie islamu, zwłaszcza po amerykańskich interwencjach wojskowych w Iraku i Afganistanie. Z zeznań tych wynika, że ani on, ani jego brat nie mieli żadnych powiązań z zagranicznymi grupami terrorystycznymi, a informacje, jak skonstruować bombę, uzyskali w internecie."

    Dwaj Czeczeni samowtór zaatakowali największe światowe mocarstwo... a ono... każe nam w to wierzyć!

    ===


    Od 2010 odnoszę wrażenie że żyję w jakimś koszmarnym, surrealistycznym
    śnie, z którego, po prostu... nie mogę się obudzić! Ale to, niestety, nie jest sen.

    To: "Zmierzch i upadek Cesarstwa Rzymskiego" - sequel - transmitowany "na żywo" bezpośrednio do mózgów ogłupionych, sterroryzowanych ludzi na całym świecie...


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. -
    Pani Danuta z "naszych blogów.pl" (moja ulubiona blogerka obok p. Martynki) pięknie to podsumowuje we wpisie: "Wojna rosyjsko - polska i inne wojny sowieckie".

    PRZYTACZAM ZAKOŃCZENIE:

    "Barbarzyńcy mają tę przewagę nad cywilizowanym światem, że kompletnie się z nim nie liczą. Dlatego cywilizowany świat drży przed nimi ze strachu.

    Zamach w Bostonie pokazał, jak łatwo jest barbarzyńcy rzucić wielkie światowe mocarstwo na kolana i ośmieszyć. Błyskawiczne śledztwo, wykrycie czeczeńskich (a jakże!) sprawców - chłopców, z których jeden był stypendystą amerykańskiego uniwersytetu, szybkie rozprawienie się z jednym, ciężkie zranienie drugiego, uniemożliwiające złożenie zeznań. Wiwatujący tłum na ulicach, ulga, radość. „Państwo zdało egzamin”, prezydent Obama dziękuje służbom… skąd my to znamy?

    Radość idiotów – skąd my to znamy?

    Czy wszyscy na świecie boją się Rosji? Bo że drżą przed nią Stany Zjednoczone Ameryki – to od paru dni nie ulega wątpliwości. Kto jeszcze?

    Parę lat temu zamordowano obywatela GB, Aleksandra Litwinienkę. Upokorzona Wielka Brytania musiała spokojnie patrzeć, jak Putin odznacza jego mordercę. Nauczona doświadczeniem zadbała o odpowiedni przekaz, kiedy ci sami siepacze (zleceniodawcy) dopadli jej następnego obywatela, Borisa Bieriezowskiego. „Bieriezowski popełnił samobójstwo”. Ze strachu przed Rosją zastosowano model najbardziej haniebny z haniebnych.

    „Wina pilota” – skąd my to znamy? „Popełnił samobójstwo” – skąd my to znamy?

    Czy kiedy sowieccy funkcjonariusze zaczną mordować angielskie roczne dzieci na oczach ich rodziców, a potem tych rodziców zastrzelą – to będzie „samobójstwo” po angielsku, czy po sowiecku?

    Ja wiem, nikt nie chce umierać za Gdańsk. Wszyscy mają gdzieś zabitą maleńką dziewczynkę. Nikogo nie obchodzi Litwinienko, nikt nie będzie szukał prawdy w sprawie Bieriezowskiego, Prezydent Kaczyński ma być zapomniany, bo USA i Obama panicznie boją się Rosji. Ale pamiętajcie, Amerykanie! W Bostonie zginął 8- letni chłopiec. A Wasze państwo zamula Wam oczy Czeczenami i czeka na dalszy ciąg."

    http://naszeblogi.pl/37799-wojna-rosyjsko-polska-i-inne-wojny-sowieckie


    OdpowiedzUsuń
  27. Pani Urszulo,

    Ameryka przegrywa dziś sprawę zamachu w Bostonie, a skutki tej porażki mogą być groźniejsze niż się nam wydaje. Jeśli zamach smoleński był pierwszym z testów na reakcje Ameryki, to atak w samym sercu USA, jest testem ostatecznym. Tej sprawie trzeba się przyglądać - również ze względu na głębokie analogie z tragedią smoleńską.
    Mam jednoznaczną i mocno uzasadnioną hipotezę dotyczącą przebiegu wydarzeń. Być może uda się ją przedstawić w następnym wydaniu Gazety Polskiej. Do tej chwili nie chciałbym drążyć tematu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      z wielkim zainteresowaniem, i - nie ukrywam - jeszcze
      większą ciekawością, będę oczekiwać Pańskiej hipotezy!

      Żeby tylko Gazeta Polska zdecydowała się ją opublikować...

      Ma Pan rację: po teście smoleńskim, na który "wolny świat"
      odpowiedział... pyłem wulkanicznym i tchórzliwą rejteradą
      z pogrzebu na Wawelu zapowiadających się "przywódców" ,
      obecny atak jest prawdopodobnie testem ostatecznym.
      Osobiście nie mam najmniejszych wątpliwości, że zakończy
      się tak samo, jak ten sprzed trzech lat.

      Ale... póki życia, póty nadziei, prawda?

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  28. W całym morzu domysłów i spekulacji...

    Według mnie chodzi o wymuszenie poparcia USA dla działań Rosji w Czeczenii.
    W sytuacji kryzysu kolejna wojna byłaby antykryzysową maszynerią dla obu
    imperiów.

    Śledzę wszystkie Państwa bardzo ciekawe komentarze.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  29. Szanowny Panie Aleksandrze,

    wygląda na to, że Pana niezwykle cenne spostrzeżenia dosyc szybko zaczynają się materializować. Poniżej fragment dzisiejszego artykułu z Fox News:

    "Zubeidat Tsarnaeva, the mother of Tamerlan and Dzhokhar Tsarnaev, was to be interviewed Wednesday in the FSB building in Makhachkala, the capital of Dagestan. The official said one positive development from the
    Boston tragedy might be closer cooperation with the Russian government
    on security issues."


    Serdecznie pozdrawiam i dziękuję bardzo za wszystkie przemyślenia, którymi się Pan z nami dzieli.

    OdpowiedzUsuń
  30. Jeff Nyquist o zamachach w Bostonie i ich sowieckim kontekście: http://www.financialsense.com/contributors/jr-nyquist/terrorist-puzzle

    OdpowiedzUsuń