Przejęcie przez Solorza spółki Polkomtel znacząco zmieni dotychczasowy układ sił na rynku telekomunikacyjnym. Powstaną dwa silne ośrodki: Solorza z Polkomtelem (telefonia Plus) i Cyfrowym Polsatem oraz francusko –niemiecka grupa TP.S.A, PTK Centertel (Orange) współpracująca z T-Mobile. Trzecią, znacznie słabszą grupę stanowić będą rozproszone P4 (Play) i Netia. Dzięki tej transakcji właściciel Polsatu wyrasta na głównego gracza rynku telekomunikacyjnego i może zagrozić dominującej dotychczas Telekomunikacji. Nie chodzi jednak tylko o rozwój nowych technologii, dostępność do Internetu czy przygotowanie nowych ofert dla klientów sieci Plusa.
Prawdziwa gra toczy się o znacznie większą stawkę.
Nietrudno dostrzec, że sprzedaż Emitela i Polkomtela oraz zapowiedź zbycia spółki Exatel są posunięciami w ramach celowej strategii obecnego rządu. Polega ona na wyprowadzeniu na zewnątrz skarbu państwa całej infrastruktury sieci telekomunikacyjnych a zatem na rezygnacji z zarządzania tą infrastrukturą. Na naszych oczach następuje demontaż podstawowego systemu bezpieczeństwa państwa, jakimi są sieci przesyłowe.
W przypadku sprzedaży Emitela, nabywcą jest firma o kapitale zagranicznym, to zaś oznacza, że państwo polskie utraciło możliwość zarządzania własną infrastrukturą bezpieczeństwa. Odtąd istniejąca sieć przesyłowa spółki ale też cała infrastruktura nadawcza, którą Emitel ma zamiar skupić w najbliższych latach, będzie należała do obcego kapitału.
Sprzedaż Solorzowi spółki Polkomtel tylko pozornie oznacza pozostawienie jej w rękach polskiego przedsiębiorcy. Nabywca - spółka Spartan Capital Holdings zarządzana przez Tobiasa Markusa Solorza nie ma 18 mld zł, jakie oferuje za Polkomtel, deklaruje jednak, że finansowanie transakcji jest zabezpieczone. Pieniądze mają pochodzić od konsorcjum pięciu banków, w którego skład wchodzą Crédit Agricole CIB, Deutsche Bank, Royal Bank of Scotland, Société Générale Corporate and Investment Banking oraz PKO Bank Polski SA. Zdaniem wielu analityków o przyszłej strategii zarządzania Polkomtelem będzie decydować zakres porozumienie Solorza z bankami. W tej sytuacji, nie sposób mówić o prywatyzacji, w której stroną jest polski przedsiębiorca. Nie znamy też rzeczywistych partnerów zagranicznych tej transakcji, zaś zarządzanie spółką będzie zależało wyłącznie od planów konsorcjum bankowego.
Po sprzedaży Polkomtela, Polska Grupa Energetyczna planuje sprzedaż spółki Exatel S.A. w której jest większościowym udziałowcem. Utrata kontroli nad tą spółką oznaczać będzie wejście w ostatnią fazę rozbioru polskich sieci strategicznych.
Wiele wskazuje, że proces ten rozpoczęli i zakończą Rosjanie.
Poprzednia próba sprzedaży Exatela przez PGE zakończyła się niepowodzeniem. W styczniu PGE zdecydowała o unieważnieniu przetargu, po tym jak nie otrzymała ofert wiążących. Oferty złożyły wówczas m.in. GTS Polska i Netia, jednak do finału zostały zakwalifikowane Polkomtel i Mediatel. Już na początku czerwca br. prezes PGE Tomasz Zadroga poinformował, że bezpośrednio po sprzedaży Polkomtela PGE wróci do sprzedaży spółki Exatel. Zdaniem prezesa, proces ten powinien być mniej skomplikowany, gdyż wiele dokumentów i analiz jest już sporządzonych, a na potrzeby transakcji trzeba będzie dokonać jedynie wyceny spółki.
„Po Exatela stoi kolejka zagranicznych spółek. Każdy chce kupić elegancka, niezbyt zadłużoną spółkę. Jesli nie dla siebie, to na handel. Zawsze Rosjanie odkupią polskie sieci strategiczne. Chociażby po to, aby sterować polskim systemem elektroenergetycznym. Będzie można wówczas szantażować Polaków i wymuszać na nich rożne ustępstwa. Za niecały miliard złotych. Gdzie tu jest "polska racja stanu" i "mądre państwo”? – pytał w kwietniu br. prof. Urbanowicz w cytowanym już wcześniej artykule zamieszczonym w „Naszym Dzienniku”.
Dziś wizja utraty kontroli nad całym systemem bezpieczeństwa informatycznego i elektromagnetycznego staje się w pełni realna. Bój o najważniejszą spółkę strategiczną stoczą prawdopodobnie Polkomtel i GTS Poland, należąca do grupy telekomunikacyjnej GTS Central Europe. Ta ostatnia posiada spółki telekomunikacyjne w Czechach, Polsce, Rumunii, Słowacji i na Węgrzech, a dodatkowo świadczy usługi na terenie Ukrainy, Łotwy, Słowenii, Bułgarii, Chorwacji i Serbii. GTS Central Europe należało do konsorcjum finansowego Group Menatep z kapitałem rosyjskim, działającego później pod nazwa GML Ltd.
Zapowiada się powtórka sytuacji z 2005 roku, gdy GTS Polska zakupiła od funduszu Innova Capital 97,5% udziałów w strategicznej spółce telekomunikacyjnej Energis Polska i przejęła nowoczesną sieć światłowodową o łącznej długości 5.200 km. Pod koniec 2007 roku GTS Central Europe został sprzedany konsorcjum trzech funduszy inwestycyjnych, wśród których jest fundusz Innova Capital. Poza nim właścicielem GTS CE jest konsorcjum prywatnych funduszy inwestycyjnych, w skład którego wchodzą m.in. Columbia Capital, M/C Venture Partners, HarbourVest Partners, Oak Investment Partners oraz Bessemer Venture Partners.
W styczniu br. nastąpiło połączenie spółek GTS Poland i GTS Energis, a 4 maja 2011, GTS Poland Sp. z o.o. przejęła spółkę GTS Energis. To połączenie może oznaczać, że fundusze zarządzające GTS CE planują inwestycje na polskim rynku telekomunikacyjnym.
Na początku czerwca br. prezes GTS Poland Piotr Sieluk oświadczył, że jego firma jest zainteresowana przejęciem Exatela, jeśli ten zostanie wystawiony na sprzedaż. Zdaniem Sieluka, polski rynek jest rozdrobniony i musi nastąpić jego konsolidacja. Spółka planuje również wejście na giełdę i szuka zamówień na rynku publicznym. Niedawno GTS złożyła najlepszą ofertę w jednym z przetargów Ministerstwa Sprawiedliwości.
Mamy zatem sytuację, gdy w ręce funduszu kapitałowego Montagu Private Equity trafia strategiczna spółka Emitel, a inny z funduszy przymierza się do przejęcia Exatel S.A. Ze względu na skomplikowaną i niejasną strukturę kapitałową tego rodzaju funduszy, nie sposób przewidzieć jak zakończy się proces przekształceń własnościowych i kto w rezultacie zostanie właścicielem polskich sieci przesyłowych.
„Sygnał ostrzegawczy w postaci sprzedaży Emitela powinien wstrząsnąć służbami. Służby powinny natychmiast zabezpieczyć spółkę Exatel przed sprzedaniem. Jeśli Exatel zostanie sprzedany, poniosą za to odpowiedzialność ci, którzy podpiszą się pod sprzedażą, poczynając od polskiego rządu „ - pisał w kwietni br. prof. Urbanowicz.
Podobnie wypowiada się Antoni Macierewicz, wskazując, że „sprawa sprzedaży spółek strategicznych powinna wywołać reakcję Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a przede wszystkim premiera”. – „Jeśli Exatel zostanie sprzedany – twierdzi Macierewicz -, będzie to oznaczało, że jest to zgodne z jego wolą, a w związku z tym powinien odpowiadać z art. 231 kk, czyli za niedopełnienie swoich obowiązków. To na premierze, jako odpowiedzialnym za funkcjonowanie służb specjalnych, spoczywa obowiązek zablokowania takiej transakcji”.
Nie znamy oficjalnego stanowiska Donalda Tuska, jednak decyzje prywatyzacyjne podejmowane przez zarządy spółek skarbu państwa jasno wskazują, że dzieje się to za zgodą grupy rządzącej, a zatem nie należy liczyć na wstrzymanie sprzedaży Exatela. Właściciel spółki – PGE, jest tylko wykonawcą woli politycznej rządu PO-PSL. Można przypuszczać, że do sprzedaży Exatela dojdzie jeszcze przed wyborami, by wykorzystując okres wyborczy przykryć transakcję bieżącymi sprawami politycznymi.
Nie należy również oczekiwać, by ABW zablokowała sprzedaż strategicznych spółek. Ich prywatyzacja stanowi bowiem zwieńczenie procesu, którzy można obserwować od wielu miesięcy. W tym procesie, rola służby Krzysztofa Bondaryka została już precyzyjnie ustalona. Kolejne akty prawne i decyzje rządu sprawiły, że w rękach szefa Agencji znalazły się narzędzia pozwalające na skuteczne wpływy i zarządzanie sektorem teleinformatycznym.
Jak wskazywałem w części pierwszej, sprzedaż Emitela, Polkomtela czy Exatela nie pozbawia ABW możliwości nadzoru nad tymi spółkami. Wynika to z regulacji zawartych w ustawie o zarządzaniu kryzysowym, na podstawie których ABW uzyskała dostęp do dokumentów i informacji w firmach zarządzających infrastrukturą krytyczną oraz możliwość wpływu na obsadę stanowisk pełnomocnika ds. kontaktów z ABW. Nowe przepisy nałożyły na szeroki krąg podmiotów obowiązek przekazywania szefowi ABW nie tylko informacji o zagrożeniach o charakterze terrorystycznym, lecz również o zagrożeniach dotyczących działań, „które mogą prowadzić do zagrożenia życia lub zdrowia ludzi, mienia w znacznych rozmiarach, dziedzictwa narodowego lub środowiska”. W praktyce – pod pozorem walki z terroryzmem, dano ABW uprawnienia pozwalające głęboko ingerować w procesy gospodarcze i działalność najważniejszych firm.
Autorem nowelizacji ustawy uchwalonej w błyskawicznym tempie 6 miesięcy był wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, szef Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB) Antoni Podolski. Po przyjęciu nowelizacji przez Sejm, ten były funkcjonariusz UOP odszedł z ministerstwa. Wydaje się, że zasadniczym celem uchwalenia ustawy było wyposażenie służby Bondaryka w nowy, potężny instrument nadzoru nad przedsiębiorcami. I choć nominalnie zapisy nowelizacji wzmacniały rolę dyrektora RCB, to faktycznie wiodącą pozycję w kwestiach związanych ze „zwalczaniem terroryzmu” przyznano szefowi ABW. Dziś Antoni Podolski jest członkiem rady nadzorczej firmy Niemczyk i Wspólnicy Ochrona Inwestycji, zajmującej się głównie wywiadem gospodarczym i należy do rady konsultacyjnej przy Centralnym Ośrodku Szkolenia ABW. W radzie zasiada również właściciel firmy Piotr Niemczyk i inny członek rady nadzorczej Bartłomiej Sienkiewicz. Rzeczniczka ABW pytana, czy funkcjonowanie trzech członków rady konsultacyjnej w jednej prywatnej firmie zajmującej się wywiadem gospodarczym nie rodzi ryzyka wycieku tajnych informacji, orzekła, że „członkowie rady nie mają styczności z bieżącą realizacją zadań ABW”. Odmiennie widział sprawę prof. Antoni Kamiński, były szef Transparency International Polska, który stwierdził, że „występuje tu ewidentny konflikt interesów. Ta firma ma uprzywilejowany dostęp do instytucji. Może dzięki temu czerpać korzyści. Przykładowo dzięki swoim kontaktom te osoby mogą uzyskiwać informacje potrzebne ich firmie”.
Potężnym narzędziem w rękach szefa ABW są również zapisy ustawy o ochronie informacji niejawnych. Zawarte w niej regulacje powierzają Agencji funkcję krajowej władzy bezpieczeństwa - instytucji odpowiadającej za kontakty m.in. z NATO, ale także za wydawanie upoważnień do dostępu do informacji niejawnych. Dotychczas odpowiedzialność za kontakty z sojusznikami była w Polsce podzielona. Również w zakresie certyfikatów bezpieczeństwa istniał wyraźny podział, a informacje wojskowe leżały w gestii SKW, cywilne zaś – ABW. Obecnie wojskowy kontrwywiad został faktycznie podporządkowany cywilnej agencji. Według ustawy, to szef ABW ma sprawować nadzór nad stanem ochrony informacji niejawnych i prowadzić inspekcje w podmiotach przetwarzających informacje.
To tylko jeden z mechanizmów pozwalających Bondarykowi na kontrolę spółek strategicznych. Są też inne. Od wielu miesięcy funkcjonariusze ABW obejmują stanowiska w firmach i instytucjach kluczowych w dziedzinie teleinformatyki. Jest to możliwe dzięki ścisłej współpracy z rządem Donalda Tuska. W listopadzie 2009 roku Agencja przejęła kontrolę nad NASK - najważniejszą instytucją polskiego Internetu. Naukowo-Akademicka Sieć Komputerowa zajmuje się m.in. przydzielaniem polskich domen i sprawuje technologiczną pieczę nad polską częścią sieci. W oparciu o rekomendację komisji konkursowej, minister nauki Barbara Kudrycka mianowała na stanowisko dyrektora NASK czynnego pułkownika ABW Michała Chrzanowskiego - byłego dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego i Informacji ABW. Pretekstem do przejęcia kontroli nad NASK było odwołanie poprzedniego szefa tej jednostki po kontroli finansowej. Od tej chwili, NASK stał się de facto kolejnym departamentem ABW. Jeśli zauważyć, że NASK, obok Exatela i Polkomtela posiada jedyne sieci przesyłowe kontrolowane dotąd przez państwo, ta nominacja nabiera szczególnego znaczenia. ABW ma również swojego człowieka w kierownictwie innej ważnej instytucji rządowej. Funkcjonariusz ABW Piotr Durbajło (były podwładny płk Chrzanowskiego) jest dziś członkiem Komitetu Sterującego w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Ta wyspecjalizowana agencja rządowa zajmuje się zarządzaniem badaniami naukowymi i pracami rozwojowymi w strategicznych dla Polski dziedzinach. Projekty realizowane przez NCBiR są wykorzystywane m.in. w pracach na rzecz obronności i bezpieczeństwa państwa, a wiele z nich dotyczy sektora technologii informacyjnych i telekomunikacyjnych. W maju br. NCBiR przystąpił do stworzenia „odpowiedniej platformy działania, która mogłaby pomóc w realizacji zadań związanych z rozwojem sektora ICT z wykorzystaniem potencjału polskich jednostek naukowo-badawczych i firm komercyjnych oraz wypracowania podstawy dla podjęcia strategicznych decyzji dotyczących rozwoju rynku telekomunikacyjnego w Polsce w wieloletniej perspektywie.”
Warto dostrzec, że takie ulokowanie ABW i powierzenie służbie ogromnych spec uprawnień, pozwala na głęboką ingerencję w procesy gospodarcze oraz w działalność najważniejszych firm, czyniąc z Agencji faktycznego decydenta w kwestiach dotyczących rynku telekomunikacyjnego. Z tego względu, pozycja szefa ABW wydaje się szczególnie uprzywilejowana w zakresie rozstrzygnięć dotyczących transakcji prywatyzacyjnych. Tam bowiem, gdzie skarb państwa rezygnuje z zarządzania infrastrukturą bezpieczeństwa narodowego, nadal otwarły pozostaje obszar wpływów Krzysztofa Bondaryka.
Nie sposób zapomnieć, że w latach 2005-2006 Bondaryk pracował dla Zygmunta Solorza w Polskiej Telefonii Cyfrowej (PTC) - operatorze sieci komórkowych Era i Heyah. Był pełnomocnikiem PTC ds. informacji niejawnych mającym dbać o to, by nie dostały się one w niepowołane ręce. Funkcja ta obejmuje również współpracę ze służbami specjalnymi, gdy te żądają informacji o klientach firmy. W PTC działały wtedy dwa zarządy roszczące sobie prawo do kierowania spółką. Jeden związany z francuską firmą Vivendi, a drugi z Elektrimem Zygmunta Solorza. Bondaryk do pracy w PTC był delegowany przez stronę Solorza.
Francuski koncern Vivendi złożył wówczas w sądzie federalnym amerykańskiego stanu Waszyngton skargę przeciwko T-Mobile USA, T-Mobile Deutschland, Deutsche Telekom oraz Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi, głównemu udziałowcowi Elektrimu, zarzucając im nielegalne zawłaszczenie inwestycji Vivendi wartych 2,5 mld USD.
Jedną z odsłon wojny właścicieli było zawiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa "ujawnienia informacji stanowiących tajemnicę państwową". Chodziło o kopiowanie i wynoszenie poza firmę tajnych informacji o tym, kim interesują się służby. Zawiadomienie do WSI i ABW złożył w tej sprawie Ryszard Pospieszyński, członek zarządu związany z francuską spółką Vivendi. Według niego ludzie z konkurencyjnego zarządu kopiowali dane o klientach Ery. I to dane szczególne - bowiem chodziło o billingi ludzi, którymi w ostatnich latach interesowały się służby specjalne.
W zawiadomieniu z roku 2005 Pospieszyński oskarżył o kopiowanie danych abonentów właśnie Krzysztofa Bondaryka, który odpowiadał w Erze za współpracę ze służbami, m.in. przy zakładaniu podsłuchów i sprawdzaniu billingów. Śledztwo w tej sprawie od 8 grudnia 2005 roku prowadziła ABW, pod nadzorem warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Stało się ono główną przyczyną, dla której rząd PiS-u chciał zmienić prawo telekomunikacyjne i pozbawić operatorów wiedzy o tym, czym interesują się służby specjalne. Przygotowano nowelizację, lecz nie zdołano jej wówczas uchwalić. Co ciekawe - konieczność nowelizacji prawa w tym zakresie popierali również nowi szefowie służb specjalnych mianowani już za czasów koalicji PO - PSL oraz szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński. Mimo poczynionych uzgodnień międzyresortowych i ustaleń między służbami - tylko Krzysztof Bondaryk usiłował do końca torpedować zmianę przepisów.
31 stycznia 2008 r, dwa tygodnie przed oficjalnym objęciem przez Bondaryka stanowiska szefa ABW, śledztwo zostało umorzone "wobec braku ustawowych znamion czynu zabronionego". Poprzedni szef ABW Bogdan Świączkowski był tą decyzją zdumiony i twierdził, że "w tym śledztwie były materiały na zarzuty”.
Do sprawy podsłuchów w Erze powróciła "Rzeczpospolita", za sprawą cyklu publikacji Cezarego Gmyza, który powołując się na informacje z umorzonego śledztwa wskazał na faktyczną rolę Bondaryka. Dziennikarz "Rzeczpospolitej" przytoczył liczne dowody ze śledztwa, w tym zeznania Władysław Naja, poprzednika Bondaryka na stanowisku pełnomocnika ochrony informacji niejawnych w PTC. Opisał on spotkanie, do którego miało dojść na przełomie lutego i marca 2005 r., na którym Bondaryk prosił o wskazanie "najważniejszych celów będących w zainteresowaniu służb specjalnych". Naja zeznał, że usłyszał, iż "zbliżają się wybory i informacje te nie są obojętne". Bondaryk miał pytać wprost: "Kto interesował się Zygmuntem Solorzem?".
Cezary Gmyz zadał w tej sprawie kilka istotnych pytań, m.in.:
Czy Krzysztof Bondaryk wypytywał się Władysława Naja o kierunki zainteresowań służb specjalnych, a w szczególności o Zygmunta Solorza właściciela Polsatu? Czy Krzysztof Bondaryk po tym jak przejął władzę nad ABW jesienią 2007 roku podejmował jakieś działania w sprawie tego śledztwa w którym większość czynności prowadziła właśnie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego?
Kilka miesięcy wcześniej ujawniono, że Bondaryk będąc już szefem ABW pobierał od operatora Ery wynagrodzenie (w sumie ok. 1,5 mln zł), a w zeznaniach majątkowych zataił ten fakt.
Warto wrócić do pytań zadanych przez Cezarego Gmyza, ponieważ mamy dziś do czynienia z sekwencją zdarzeń, które wpisują się w scenariusz rozgrywany wokół strategicznych spółek telekomunikacyjnych. Określenie rzeczywistej roli ABW wydaje się mieć kluczowe znaczenie dla zrozumienia mechanizmów tej gry.
O tym, że sprawy z niedalekiej przeszłości są nadal istotne, może świadczyć fakt, że ABW przed kilkoma dniami zatrzymała Władysława N., który przed laty obciążał w prokuraturze Krzysztofa Bondaryka. Zatrzymania dokonano w ramach śledztwa białostockiej prokuratury, dotyczącego składania nierzetelnej dokumentacji. Media podkreślały, że Agencji zatrzymała przeciwnika szefa ABW.
Gdy przed kilkoma tygodniami „Gazeta Wyborcza” w artykule „Przetrącone śledztwo” opisała podejrzaną transakcję zakupu auta przez Bondaryka i zwróciła uwagę na odsunięcie od śledztwa prokuratora badającego nieprawidłowości u operatora Ery, istotną część tej publikacji stanowiła sprawa handlu fałszywymi fakturami w Polskiej Telefonii Cyfrowej i telewizji Polsat. Już w kwietniu br. media informowały, że Zygmunt Solorz wpłacił kaucję za menadżerów PTC, zatrzymanych pod zarzutami oszustwa, przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów, naruszenia kodeksu spółek handlowych i kodeksu karnego skarbowego.
Trudno nie dostrzec, że włączenie szefa ABW w sprawę nieprawidłowości w spółce PTC i medialne wywołanie tematu może mieć związek z planami inwestycyjnymi Solorza: dokonanym już zakupem Polkomtela i zamiarem kupna Exatela. Być może uderzenie w Bondaryka należy odczytać jako próbę pokrzyżowania tych planów.
Można też odnieść wrażenie, że przy udziale prokuratur i służb specjalnych toczy się ostra walka o dominację na rynku infrastruktury telekomunikacyjnej, a kolejne odsłony tego spektaklu ujawniają rzeczywistą pozycję graczy. Niestety, żaden z nich zdaje się nie reprezentować państwa polskiego, bo choć gra dotyczy spraw strategicznych dla naszego bezpieczeństwa, to zawodnicy działają w interesie obcego kapitału i nieznanych inwestorów.
Trafną diagnozę tego stanu postawił Jarosław Kaczyński, gdy do jednego z głównych problemów Polski zaliczył brak informacji na temat działania służb i ich kontroli przez państwo. „Dziś dostęp do informacji jest blokowany przez mnóstwo różnego rodzaju tajemnic państwowych, które dotyczą nawet najwyższych urzędników - stwierdził prezes PiS i dodał: „chodzi o to żeby pewnych aparatów nikt nie kontrolował, a żeby w istocie je kontrolowali ci, którzy mają duże pieniądze i związane z tym duże możliwości”.
Artykuł opublikowany w nr 28-29 Gazety Finansowej.
część pierwsza w nr 26-27
http://cogito.salon24.pl/321743,bezpieczenstwo-na-sprzedaz-1
@ Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuń1) Uruchomiony został CATEL - rządowa niejawna sieć komórkowa.
Czy istnieje jakiś związek ze zmianami na rynku telekomunikacyjnym?
2) Czy wie Pan kto jet głównym udziałowcem: Innova Capital, Columbia Capital, M/C Venture Partners, HarbourVest Partners, Oak Investment Partners oraz Bessemer Venture Partners?
Pozostaje tylko jeden sposób na te gawiedź - odstrzał.
OdpowiedzUsuńA od kiedy to baranek Macierewicz jest jakim ekspertem którego należałoby słuchać!!
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńwynika z tego , że poprzez ATM->GTS rosjanie nam głosy w wyborach liczyli !
Proszę zajrzeć tutaj:
http://umtsno.com/
Z wyrazami szacunku
meteor
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń