Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

poniedziałek, 23 listopada 2015

RAPORT ZAMKNIĘCIA

Dokument, nazywany szumnie „Raportem otwarcia Kancelarii Prezydenta RP” jest zbiorem drugorzędnych banałów i bardziej przypomina sprawozdanie gminnego buchaltera, niż zasługuje na miano rzetelnej analizy.
Jeśli ludzie pana prezydenta Dudy tylko tyle mają Polakom do powiedzenia na temat pracy kancelarii prezydenckiej i pięciu lat kadencji Komorowskiego, lepiej było im milczeć aniżeli częstować nas również płytkim i trywialnym dokumentem.
Najnowsze dzieło tej ekipy wpisuje się w ciąg pozorowanych działań i nie ma nic wspólnego z rzeczową i dogłębną oceną dokonań poprzednika. Ponieważ tezy owego „Raportu” zostały nagłośnione przez „wolne media” i okrzyknięte „miażdżącymi” dla Komorowskiego, większość odbiorców może być przekonana, że największą patologią tej prezydentury były „nieuprawnione” zakupy sokowirówek i ekspresów do kawy, zaś najpoważniejszym nadużyciem - „niedobór” dwóch obrazów i miniwieży „Yamaha” oraz rozdawnictwo „upominków”.
Mistyfikacja polega na sporządzeniu „raportu otwarcia” w bardzo wąskim i mało istotnym zakresie. Jak informują twórcy – „diagnoza została przeprowadzona w głównych obszarach: zarządczym,  kadrowym, w tym budowy kompetencji własnych zasobów, finansowym”. Nie wspomina się jednak, że obejmuje ona mocno „wybrane problemy” i dotyczy zaledwie ostatniego okresu prezydentury Komorowskiego. Nie dowiemy się zatem, jakie środki przeznaczono na Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN) i flagowy projekt tzw. doktryny Komorowskiego. Nie poznamy „kadr” uczestniczących w pracach SPBN, nie uzyskamy informacji o strukturze organizacyjnej tego przedsięwzięcia ani nakładach finansowych. Nie wiemy np., ile pieniędzy polskich podatników poszło na sporządzenie pierwotnych „rekomendacji” SPBN, w których „eksperci” zatrudnieni przez Komorowskiego zalecali „przyjęcie Rosji takiej jaką ona jest i chce być”, chcieli rezygnacji „z misyjności i życzeniowej polityki zmierzającej do skłonienia Rosji do pełnego przyjęcia zachodniego modelu ustrojowego” i żądali - „Polska musi zdecydować się na pojednanie z Rosjanami i traktowanie ich państwa nie jako tradycyjnego przeciwnika, lecz istotnego gwaranta bezpieczeństwa europejskiego, w tym naszego bezpieczeństwa”.
To zaniechanie tym bardziej zastanawiające, że twórcy obecnego „Raportu” dość szczegółowo opisali realizację „Prezydenckiego Programu  Eksperckiego”, który m.in. obejmował  prowadzenie  prac  analitycznych, a nie zechcieli dostrzec sztandarowych projektów minionej prezydentury.
Nie może zatem dziwić, że podsumowaniem tego „miażdżącego raportu” jest zaledwie jedno zdanie – równie obłe, jak kompletnie jałowe-  Zgodnie z zasadami określonymi w art. 44 ust. 3 pkt 1 ustawy o finansach publicznych  wydatki publiczne powinny być dokonywane w sposób celowy i oszczędny, z zachowaniem  zasad  uzyskiwania  najlepszych  efektów  z  danych  nakładów  oraz  optymalnego  doboru   metod i środków służących osiągnięciu założonych celów.”
To wszystko, co nowa ekipa prezydencka ma do powiedzenie o działalności organu byłego lokatora Belwederu.
Uwadze odbiorcy umyka fakt, że „nasz” prezydent i jego urzędnicy unikają przedstawienia jakiejkolwiek oceny politycznej kadencji B. Komorowskiego. Tymczasem jest to najważniejsza i podstawowa diagnoza, jaką mamy prawo usłyszeć od prezydenta deklarującego troskę o bezpieczeństwo i „wsłuchiwanie się w głos Polaków”.
Nie zastąpi jej urzędniczy bełkot „raportu otwarcia” i epatowanie „nieprawidłowościami” bądź „naruszeniem dyscypliny finansów  publicznych”. Próba sprowadzenia bilansu minionej kadencji do kwestii dotyczących „wynagrodzeń, zakupów materiałów i wyposażenia biur” jest kpiną z naszego prawa do uzyskania wiarygodnych informacji na temat pięciu lat prezydentury BK i świadczy o wielce wybiórczym traktowaniu prawdy. Wygląda raczej na przymiarkę do zamknięcia sprawy rozliczeń poprzedniej kadencji i wyciszenia nazbyt niewygodnych tematów.  
Nie z powodu księgowych i urzędniczych „nieprawidłowości”, lecz z uwagi na szereg działań mogących sugerować popełnienie poważnych przestępstw – w tym zdrady głównej, paktowania z wrogim mocarstwem, osłabienia i rozmontowania systemu bezpieczeństwa narodowego - był to najciemniejszy okres w dziejach III RP. Sugerowanie, że „sprawa Bronisława K” sprowadza się do „afery” finansowej i urzędniczej, służy zamazaniu prawdziwego obrazu tej prezydentury i bardziej osłania postać byłego lokatora Belwederu niż przynosi miarodajną wiedzę.
Obawiam się, że obecna ekipa traktuje ów miałki „Raport otwarcia” jako jedyną formę oceny i rozliczenia prezydentury Komorowskiego. Świadczy o tym nie tylko ucieczka od istotnych kwestii politycznych i prawnych (np. dotyczących postępowania z aneksem do Raportu z Weryfikacji WSI czy kontaktów BK z Rosjanami w latach 2010-2013), ale również brak podstawowego audytu bezpieczeństwa w instytucji podległej prezydentowi. Przed czterema miesiącami sporządzenie takiego dokumentu publicznie obiecywał nowy szef BBN, Paweł Soloch. To dość czasu, by nawet ten wyjątkowy mistrz „nicnierobienia” poradził sobie z przeprowadzeniem audytu. Jeśli do tej chwili Polacy nic nie wiedzą o rzeczywistych dokonaniach ludzi Komorowskiego w dziedzinie bezpieczeństwa – w pełni uzasadniona jest pozytywna opinia S.Kozieja na temat obecnego szefa BBN.
Odnoszę wrażenie, że od czasu prezydentury pana Dudy mamy do czynienia z jakąś polityczną mistyfikacją i praktyką zastępowania ważnych tematów sprawami drugorzędnymi. Dotyczy to nie tylko obszaru kompetencji pana prezydenta (sprawy bezpieczeństwa, armii, nominacji) ale przede wszystkim ucieczki od rzeczy trudnych i „kontrowersyjnych”.
W efekcie - zamiast informacji o losach aneksu z Weryfikacji WSI i publikacji tego dokumentu, otrzymujemy uniki i mętne dywagacje prezydenckiego urzędnika, A.Dorsza (w KP od czasów Jaruzelskiego) oraz demagogiczne zapewnienia pana prezydenta, że „ta sprawa nie jest w tej chwili najważniejsza. Mam znacznie poważniejsze sprawy, co do których zobowiązałem się względem wyborców”.
Zamiast realnych działań zmierzających do wyjaśnienie tajemnicy śmierci księdza Jerzego, odebrania stopnia generalskiego Kiszczakowi czy uhonorowania pułkownika Kuklińskiego, dostajemy miłe dla oka „widowiska patriotyczne” z udziałem pana prezydenta i jesteśmy zasypywani lawiną gładkich słówek i efekciarskich przemówień.
W miejsce dogłębnej oceny prezydentury B. Komorowskiego oraz rzetelnej weryfikacji i analizy zeznań Krzysztofa Winiarskiego, funduje się nam cząstkowy „raport otwarcia” i epatuje wyborców sprawą kradzieży sokowirówek.
Zamiast rzetelnego audytu bezpieczeństwa i stanowiska prezydenta wobec tzw. doktryny Komorowskiego, dostajemy bezczynnego nieudacznika w roli szefa BBN i akceptację dokonań poprzedników.
Po czterech miesiącach tej prezydentury nie znam żadnej sytuacji, w której pan Andrzej Duda zachowałby się zgodnie ze złożoną  przed wyborami obietnicą – „Będę prezydentem, który nie unika trudnych sytuacji”. Nic też nie wskazuje, by ekipa pana prezydenta – mimo szumnej zapowiedzi – „Moim celem i najważniejszym zadaniem jest to abyście Państwo mogli bez obaw myśleć o przyszłości” - mogła zapewnić Polakom autentyczne poczucie bezpieczeństwa.
Nie jest ono możliwe, póki nad tematyką bezpieczeństwa wisi cień rekomendacji SPBN oraz prawna „implementacja” wyników tej „strategii”. Nie powinniśmy czuć się bezpieczni, póki były lokator Belwederu korzysta ze swoistego „parasola ochronnego”, a czas jego prezydentury nie został należycie poznany i oceniony.

70 komentarzy:

  1. Szanowny Panie Aleksandrze.

    Po lekturze Pana felietonu poczułem się strasznie. Ja mam tą pewność, że Pan jak mało kto potrafi w sposób niemal że bezbłędny podać nam fakty i analizy wydarzeń politycznych w naszej Ojczyżnie i otworzyć nasze oczy i umysły na działania polityków, naszych polityków, którzy sprawili nam przecież radość i dali nadzieję zwycięstwem w ostatnich wyborach.

    No i teraz okazuje się, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że zostanę znowu (pierwszy raz przez "Bolka") oszukany i to w tak ważnej przecież sprawie.

    Moje marzenia o silnej i sprawiedliwej Polsce chyba znowu się nie spełnią. Już miałem niemal pewność, że moja działalność w konspiracji i pobyt w komunistycznym więzieniu w latach 80-tych nie poszły na marne, a może się okazać, że jednak tak, że po raz drugi nas oszukują.

    Pozdrawiam Pana bardzo serdecznie i dziękuję za to co Pan robi dla nas, być może garstki marzycieli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Jurku z Chicago Polska jest jak mawia prof. Andrzej Nowak między dwoma kamieniami mielnymi Niemcami i Wschodnią Słowianszczyzną czyli Rosją. Prawdopodobnie mamy tu do czynienia z wyborem "mniejszego zła" i zachowaniu ciągłości działań które na nas spadają z "góry" lub bardziej prawdopodobnie zza Atlantyku. Dla Pana wyrazy szacunku za to co Pan przeżył w tych latach 80 tych, podobno ok. miliona takich bohaterów jak Pan musiało udać sie w tym okresie na emigrację, gdyby tego procesu nie było to Polska prawdopodobnie szybciej wyszła by z tej nieciekawej sytuacji, w jakiej teraz aktualnie jesteśmy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny Panie Jerzy,

    Obaj jesteśmy z pokolenia, które nie ma prawa mówić, że nam "straszno". Bardzo dziękuję, że tak wysoko ocenia Pan moje publikacje i ośmielam się prosić, by w tej sprawie nie poddawać się złym myślom i rezygnacji.
    Uważam, że istnieje zasadnicza różnica, między władzą poprzedniego reżimu, a postawą obecnej władzy. Różnica ta dotyczy naszych możliwości. Póki istnieje szansa, że głos elektoratu pana Dudy i wyborców PiS będzie brany pod uwagę, póty mamy obowiązek głośno domagać się respektowania naszych postulatów.
    Ponieważ ocena i rozliczenie kadencji B.Komorowskiego jest jedną z najważniejszych spraw tyczących naszego bezpieczeństwa - trzeba o tym mówić i nie zadowalać się erzacem "dobrych zmian". To dotyczy nas i naszych rodzin, nie zaś dobrego samopoczucia pana prezydenta, prezesa Kaczyńskiego i polityków PiS.
    Oszukani będziemy wówczas, jeśli zrezygnujemy z prawa ludzi wolnych i poprzestaniemy na niemęskim narzekaniu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maras kiełek,

      Dziękuję bardzo za dobre słowo, na pewno nie uważałem się nigdy za bohatera, chciałem tylko pomóc zmienić ten nieludzki system na lepszy.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      Być może w moim komentarzu wkradła się nuta narzekania, nie było to moją intencją.
      Ja wiem, że jeśteśmy z pokolenia, które nie tylko nie może narzekać, ale też nie tracić odwagi i nie poddawać się, nawet jeśli po 30-tu latach jadący za mną policyjny samochód powoduje u mnie wzrost ciśnienia i dreszcze.

      Moim marzeniem jest aby nikt z moich Rodaków nigdy tego nie doświadczał.

      Pozdrawiam Pana.

      Usuń
  4. Widząc jak prowadzona jest kampania Andrzeja Dudy to oddając głos przy urnie nie oczekiwałem niczego specjalnego w razie zwycięstwa. Kilka miesięcy prezydentury tylko mnie w tym utwierdza. Asekuracja, działania zachowawcze, nie tykamy trudnych spraw, piękne przemówienia, uśmiech od ucha do ucha. Liczyłem, że PAD wyniósł trochę nauki z kancelarii śp. Lecha Kaczyńskiego, ale jednak widzę, że przepaść miedzy tymi dwoma prezydentami jest ogromna. Zapomnijmy o podjęciu działań w sprawie Aneksu, likwidacji zbioru zastrzeżonego, poparcia petycji o przywrócenie śledztwa prok. Witkowskiemu. Ostatnia nadzieja w osobach Jarosława Kaczyńskiego (obiecał przywrócić śledztwo ws. śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki) i Antoniego Macierewicza (obiecał ujawnienie Aneksu - sam nie może tego zrobić, ale ma autorytet i pozycję, aby do tego doprowadzić, oraz poparł petycję dot. likwidacji ZZ - teraz jako szef MON może to zrobić osobiście)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakub Kubiak,

      Antoni Macierewicz, jako szef MON jest bezsprzecznie najmocniejszym punktem tego rządu. Jego deklarację dotyczącą ujawnienia aneksu odebrałem jako wyrazisty apel skierowany w stronę prezydenta. Obawiam się jednak, że Andrzej Duda nie zdecyduje się na taki krok.
      Ponieważ Antoni Macierewicz jest bodaj jedynym ministrem posiadającym wizję swoich działań oraz kompetencje do zajmowania tego stanowiska sądzę, że prędzej czy później może dojść do konfliktu na linii szef MON-prezydent. Przeprowadzenie głębokich zmian w siłach zbrojnych III RP wymaga bowiem ścisłego współdziałania obu polityków. Odrzucenie tzw. doktryny Komorowskiego (którą podtrzymuje obecny prezydent i akceptuje szef BBN) oraz podjęcie prac nad nową strategią bezpieczeństwa narodowego, będzie konieczne.Również w przemyśle zbrojeniowym muszą nastąpić zmiany.
      Jeśli na przeszkodzie tym zamysłom stanie zachowawcza postawa prezydenta (a trzeba pamiętać, że w/s tzw. modernizacji i konsolidacji, AD mówi językiem BK), musi dojść do poważnego konfliktu.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Aleksander Ścios,

      Pełna zgoda. Obym się mylił, ale na dzień dzisiejszy obawiam się, że będzie tak jak Pan napisał. Kompetencje Antoniego Macierewicza są niepodważalne. Mówiąc o Andrzeju Dudzie nie dajmy się zaślepić wielkością i dostojnością jego stanowiska. Bo kim jest tak naprawdę Andrzej Duda? Człowiek, który nie pamięta czasów PRL (w '89 roku miał 17 lat), polityk jednej kadencji. Nie bez powodu były te wszystkie pytania, to zdziwienie kiedy został zaprezentowany jako kandydat na prezydenta. Jego droga do zapisania się w historii Polski dopiero się zaczyna. Niestety zaczyna się bardzo niepokojąco.

      W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt, psychologiczny. Dlaczego wielu z nas (ja z pewnością) próbuje tłumaczyć przed samym sobą kolejne rozczarowania jakich dostarcza nam Prezydent Andrzej Duda? Oczywiście nie chodzi tutaj o pokonanie kontrkandydata, który w listopadzie 2014 roku miał 70% poparcia. Dla wszystkich, którzy wiedzą kim jest BK zwycięstwo AD było jak wygrana na loterii. Kiedy 24 maja ogłoszono wyniki wyborów poczułem się jak pacjent, któremu lekarz mówi, że wyleczył nowotwór. Radość z odsunięcia BK była i ciągle jest tak ogromna, że każde rozczarowanie ze strony PAD w kontraście z alternatywą jaką mógł być BK jest przez nas tłumione. Jednak PAD regularnie, konsekwentnie wyczerpuje nasze ogromne zaufanie i powoli zaczynają się nerwy, które m.in. Pan na swoim blogu podbudowuje faktami.
      Na koniec, żeby nie było tak pesymistycznie chciałbym zadać pytanie retoryczne: kto spowodował, że dzisiaj Prezydentem Polski jest Andrzej Duda? Otóż ojcem sukcesu jest Jarosław Kaczyński i jest to kluczowe. To JK wyselekcjonował AD z bardzo wielu polityków PiS, to on zauważył w nim potencjał. Człowiek, który dzisiaj jest Prezydentem wszystko zawdzięcza J. Kaczyńskiemu, bo to on dał mu szansę, aby mógł starać się o objęcie najważniejszego stanowiska w państwie. Nie wiem jak Pan, ale ja nie widzę możliwości, aby większość decyzji Andrzeja Dudy nie była konsultowana z J. Kaczyńskim. Tak więc myślę, że kluczem do zaufania do AD jest zaufanie do JK.

      Pozdrawiam

      Usuń
  5. W obecnej sytuacji politycznej w Europie, kiedy Niemcy oficjalnie się mizdrzą do Putina, a dla innych jest on „nieodzownym ogniwem walki z terroryzmem”, ukazanie prawdziwej twarzy Rosji i Putina skazane jest chyba na niepowodzenie. Nikt nam nie uwierzy, a jak uwierzy to nie poprze. Nie ma takiej klasy polityków w zachodniej Europie , którzy są w stanie stanąć naprzeciw Putina.
    Panie Aleksandrze , po tym co pan napisał mam jedynie nadzieję, że tak PAD jak i Sejm i PBSz więcej będą robić dla Polski, niż opowiadać ( jak z nominacją A. Macierewicza). Mam nadzieję ze się nie boją , tylko ukrywają prawdziwe intencje … Mam nadzieję …

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rob Roy,

      Nadziei nigdy za wiele, ale czy nie sądzi Pan, że ta władza nie ma prawa wymagać od nas bezwarunkowej wiary w swoją dobrą wolę?
      Jeśli uparcie poruszam takie tematy i w oczach głupców zasługuję na miano "wroga PiS-u" , robię to dlatego, byśmy mogli naszą wiarę i nadzieję nakarmić konkretami.
      Bo jeśli ta władza nie traktuje nas serio i w miejsce realnych działań podtyka tanią demagogię, jakim prawem mielibyśmy jej wierzyć?
      Upłynęło dość czasu, by apelować i pytać o sprawy najbardziej "kontrowersyjne".
      Mamy też dość historycznych doświadczeń, by nie zawracać sobie głowy postawami euroidiotów. Trzeba działać i myśleć tak, jak tego wymaga polski interes.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  6. Panie Aleksandrze!

    Pański najświeższy tekst utwierdza mnie w przekonaniu, jakie wyraziłem przy okazji komentowania Pańskiego poprzedniego wpisu, że należy stworzyć w przestrzeni dostępnej dla wszystkich Polaków (a taką jest Internet) miejsce, w którym wspólnym wysiłkiem będziemy zbierać w syntetycznych punktach najważniejsze rozczarowania dotychczasową postawą rządzących naszą Ojczyzną!

    Niech to wisi w Sieci i nad nimi, niech będzie wyrazem naszych oczekiwań, niech służy też tym, którzy będą choćby na własny użytek oceniać obietnice PiS, PAD i PBSz. I niech żyje aktualizacjami - jeśli (co daj Boże) niektóre oczekiwania zostaną spełnione!

    A dlaczego Panu o tym tutaj "truję"? Bo uważam, że ma Pan kwalifikacje analityczne do zapełniania tej strony owymi wyrzutami sumienia wyborców. Nie stało by się też chyba nic złego, gdyby zechciał Pan swym dotychczasowym dorobkiem i jednak istniejącym w wirtualnej przestrzeni zaufaniem i autorytetem firmować tę stronę!

    Zachęcam innych komentatorów do wsparcia mej inicjatywy i prośby pod adresem Gospodarza.

    Z wyrazami szacunku!

    Krzysztof Borowiak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof Borowiak,

      W sprawie tej propozycji odpowiedziałem już pod poprzednim tekstem. Od tego czasu nie zaszły żadne zmiany, dlatego dziwię się, że ponawia Pan apel.
      Nie uważam, by mój blog był dobrym miejscem dla takich inicjatyw. Wyjaśniałem już, że nie jestem zainteresowany ciągłym monitorowaniem działań PiS-u i pana prezydenta.
      Jeśli życzy Pan sobie stworzenia takiego miejsca w sieci, proszę to zrobić.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    2. Właśnie dlatego, że nie zaszły żadne istotne zmiany (w sprawowaniu rządów), ponowiłem swój apel. Nie uważam też, aby tym proponowanym przeze mnie miejscem był Pański blog! On żyje swoim życie i tak powinno zostać.
      Ale namawiałem Pana tylko (lub aż) do tego, aby zechciał Pan wspomóc analitycznie tę inicjatywę - nie jako jedyny jej "wypełniacz", ale jako ważny jej moderator.
      Decyzja jest oczywiście w Pana rękach!

      Ukłony!

      Krzysztof Borowiak

      Usuń
  7. Jurek z Rzszowa
    Panie Aleksandrze, dajmy popracować ekipie Dudy, oni mają do odkręcenia 25 lat albo i więcej. Żeby rozwikłać wszystkie machloje - zabraknie im kadencji, więc niech Rząd opanuje sytuację w służbach i niech rozkminianiem machlojek zajmą się sensowni ludzie z odpowiednich służb, a tych jest niestety ograniczona ilość. Stąd wszystkich afer i tak nie uda się rozwikłać, ale dzięki Panu rośnie archiwum, do którego służby powinny zaglądać i mam nadzieje wyciągać wnioski.
    Sam Duda i sam rząd nie mogą zbyt wiele, ale razem mogą naprawdę Duuużo (nie mówię, że wszystko, bo doba ma 24h a ludzie są tylko ludźmi). Jestem na prawdę optymistą, jak patrzę co się dzieje: w mediach mętnego nurtu totalna panika, więc jest dobrze. Podstawa to opanować służby i media a to wymaga czasu. Jak nikt nie będzie bruździł te resztę da się zrobić już prosto. O Smoleńsk jestem spokojny, ekipa z Zespołu Parlamentarnego wykonała naprawdę gigantyczną pracę, jak ją skończą, to mogliby profilaktycznie jeszcze zbadać wcześniejszą Case, która jak mniemam (choć chciałbym się mylić) była testem przed Smoleńskiem.
    Przy okazji ciekawe kto i na podstawie jakiej inspiracji napisał scenariusz dwóch ostatnich odcinków serialu Ekipa z 2007 roku, bardzo ciekawe:
    http://parezja.pl/serial-ekipa-przerazajacy-przypadek-a-moze/

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100 dni właśnie minęło. Nie zauważył pan?

      Usuń
    2. Jerzy Rząsa,

      Pozwolę sobie zauważyć, że dałem już "popracować" panu prezydentowi (i jego ekipie) ponad cztery miesiące. Chciałbym zobaczyć konkrety, ale niestety, nie potrafię ich dostrzec.
      Jeśli wskaże mi Pan sensowną cezurę czasową, w której pan Duda podejmie wreszcie działania, chętnie rozważę taki argument.
      Nie przyjmuję natomiast tłumaczeń w rodzaju - "sam Duda i sam rząd nie mogą zbyt wiele". Są nieprawdziwe, o czym m.in. świadczy bilans zniszczeń dokonanych przez ostatnie pięć lat przez tandem Komorowski-rząd PO-PSL.
      Partia pana Kaczyńskiego nie potrzebuje żadnych dodatkowych atutów i zdobyczy. Ma wszystko i winna wziąć się do rzetelnej roboty.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  8. Polemizowalem na innym forum z Panem Borowiakiem. Moje obawy sa takie jak poruszone wyzej. Doba ma 24 godziny a ludzi garstka, szczegolnie z praktycznym doswiadczeniem. Moj problem polega tez na tym samym co widzielismy kiedy (jak to optymistycznie powiedziala na "pani z telewizji") "skonczyl sie komunizm". Rzad to nie tylko Prezydent, Premier i kilku wazniejszych ministrow. Oni maja przeciwko sobie setki tysiecy urzednikow, ktorzy zostali tam naslani lub przejeci i zdemoralizowani przez agenture i "polskich biznesmenow". Tu trzeba czasu, gdzyz moze sie to skonczyc tyme "ze prezydent gdzies poleci". ALE TRZEBA CISNAC... Wybrani musza czuc ze maja malo czasu i ze cierpliwosc ludzi sie wyczerpala. Ale ciagle pozostaje taktyka... Wrog jest mocny, liczny, a przede wszystkim doswiadczony i ma zaplecze miedzynarodowe. Nie wolno ich zjednoczyc frontalnym atakiem bo nie ma "czogow", trzeba ich podzielic, sklocic, i zmusic slabszych to tego aby "sypali". To wymaga aby prowadzic operacje czarnej flagi. Polityka to drugi najstarszy zawod swiata. To jest oczywiscie w jawnej sprzecznosci z przejrzystosci dzialania. Wazne jest aby moc wierzyc wybanym przywodcom. Czy mozemy im wierzyc? Z pewnoscia mam zaufanie do Ministra Obrony i Prezesa PiSu. Ale czy mam zaufanie do Ministra Spraw Wewnetrznych i Administracji, ktory chce ograniczyc dostep obywateli do broni (podpisal cos tam w Unii pare dni temu). Czy to tylko taktyka (gadac to co wrogowie chca uslyszec, a robic swoje?). Nie wiem... Patrze i czekam jak to sie rozwinie.
    Jasiu z Hameryki

    OdpowiedzUsuń
  9. Panie Aleksandrze,

    Raport otwarcia, który jak najsłuszniej nazwał Pan raportem zamknięcia - to jest żenada i szklane paciorki rzucone w plebs, aby tropił sokowirówki i gęsiarki, zapominając o najważniejszym, o czym pisze Pan na tym blogu nieprzerwanie od 10 kwietnia 2010, a co w r. 2012 tak pięknie podsumowała pani Ewa Stankiewicz:

    "Jeśli w Smoleńsku miał miejsce zamach, to aktualną władzę w Polsce sprawują ludzie rosyjskich służb albo osoby przez te służby szantażowane. Obie sytuacje zagrażają bezpośrednio naszej państwowości i osobistemu bezpieczeństwu. Jeśli w Smoleńsku był zamach, to Polska pozbawiona własnych służb i dowództwa armii jest w stanie niewypowiedzianego konfliktu po akcie agresji na najwyższe organy państwa. Co to oznaczałoby dla zdrowego rozsądku? Jak ma się zachować człowiek, który nie chce w to wierzyć, ale na podstawie wszelkich przesłanek rozum podpowiada mu, że to najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń? Zadaję więc Państwu to pytanie: co robić? Musimy się bronić. Problem w tym, że według mnie z jednej strony mamy gangsterów, którzy nowoczesnymi metodami zarządzają kartelem udającym państwo, a z drugiej opozycję, która uważa, że to społeczeństwo nie jest przygotowane na prawdę."

    Tak było trzy lata temu - tak jest i dzisiaj.

    OPOZYCJA, KTÓRA W MIĘDZYCZASIE STAŁA SIĘ RZĄDEM, NADAL UWAŻA, ŻE POLSKIE SPOŁECZEŃSTWO NIE JEST PRZYGOTOWANE NA PRAWDĘ.

    Dlatego dawkuje nam tę prawdę po aptekarsku. Celuje w tym, niestety, pan prezydent Duda, który jak ognia unika "zaklętych rewirów", a "NIEBEZPIECZNE PYTANIA" : http://bezdekretu.blogspot.com/2015/05/niebezpieczne-pytania.html -- zbywa milczeniem, albo wykrętnymi odpowiedziami starej gwardii kancelaryjnej, odziedziczonej po Komorowskim.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Jakże celnie i mądrze napisała pani Stankiewicz. Z takim stwierdzeniem wiąże się niestety gorzka refleksja. Bo przecież owa opozycja (a dziś już władza) ma rację uważając, że "społeczeństwo nie jest przygotowane na prawdę".
      Z jednej strony można zauważyć, że sama opozycja wyhodowała ten szczególny typ niewolnika, podlewając hodowlę obficie półprawdami i pół męstwem "wolnych mediów", z drugiej jednak, znajdujemy setki dowodów trafności takiej diagnozy. Wystarczy poczytać portale internetowe i odwiedzić "prawicowe" miejsca blogosfery, by dostrzec tryumf niewolniczej mentalności.
      Niczym innym nie jest przekonywanie (często samych siebie), że przecież "musimy cierpliwie czekać", "mieć nadzieję", "stosować taktykę", "nie płoszyć przeciwnika". Te i wiele podobnych bredni działają niczym narkotyk, jak polityczny erzac prawdy, mający uśmierzyć lęk przed jej odkryciem i stawieniem czoła nazbyt strasznej rzeczywistości. Tacy ludzie, choć mają gęby pełne patriotycznych frazesów i honorowych deklaracji, zawsze wzdrygają się przed przyjęciem prawdy i prędzej okrzykną jej heroldów zdrajcami, niż ośmielą się otworzyć oczy.
      Dla nich, zawsze będą tematy, o których nie wolno mówić (bo nie robią tego żurnaliści "wolnych mediów"), sprawy, którymi nie należy się zajmować (bo mogą być niewygodne dla partyjnych macherów) i prawdy, które trzeba przemilczeć (bo tego wymaga "pijar" i partyjna "taktyka").
      Dlaczegóż zatem, mali demiurdzy i "nasi"politycy nie mieliby wykorzystać tej polskiej przypadłości i nie odgrywać przed nami ponurej farsy? Dlaczego nie mieliby sięgnąć po prostacki "rząd dusz", kreując się na tych, którzy lepiej wiedzą - co jest słuszne, prawdziwe, potrzebne? Wiedzą przecież, że "elektorat hodowlany" będzie im bezgranicznie wierzył i do końca ufał, a każde słowo z ust panów prezydenta czy prezesa zostanie przyjęte niczym prawda objawiona.
      Jeśli nawet przeczuwają, że "aktualną władzę w Polsce sprawują ludzie rosyjskich służb albo osoby przez te służby szantażowane", to ich sumienia rozgrzeszają zapewnienia o kwitnącej demokracji i świetlistej drodze "dobrych zmian". Jeśli nawet wiedzą, że ludzie PO-PSL paktowali z Putinem i uczestniczyli w zastawieniu pułapki smoleńskiej, a przez następne lata wykonywali polecenia Moskwy – czy nie łatwiej wierzyć, że „zbrodnią” jest kradzież sokowirówki i rola pajacyka A. Merkel?
      Wskaże dzisiejszy przykład - jakże charakterystyczny. Oto pani premier po odbyciu tzw. odprawy służb specjalnych w sprawie zagrożenia terrorystycznego zapewniła nas publicznie, że "Polacy mogą się czuć bezpiecznie”, zaś nowy szef MSWiA oświadczył, iż „polskie służby są przygotowane do tego, by sprostać wyzwaniom i zapewnić bezpieczeństwo Polakom”.
      Gdyby wyborcy PiS należeli do ludzi mądrych i odważnych, natychmiast pojawiłyby się pytania - jak to możliwe, że w ciągu jednego tygodnia od objęcia rządów przez PiS dokonała się tak ogromna naprawa służb specjalnych? Kto i jakimi metodami sprawił, że funkcjonariusze tych służb, obciążeni nieudolnością, hańbą Smoleńska i wieloletnią rolą "zbrojnego ramienia" partii rządzącej stali się nagle gwarantami naszego bezpieczeństwa?
      Zakładam nawet, że wyborcy PiS doskonale pamiętają, jak oceniano te służby jeszcze przed wyborami i jak "wsławiły" się one podczas rządów reżimu PO-PSL. Dlaczego zatem milczą i pokornie wysłuchują głupot z ust "naszych" polityków?
      Co sprawia, że milsze jest im dobre samopoczucie i tani populizm jakiejś pani polityk, od realnych gwarancji bezpieczeństwa własnych rodzin?
      Bo jeśli wiedzą lub przeczuwają - jaka była kondycja owych służb w ostatnich latach, z kim się bratały i kogo słuchały - a nie mają odwagi zaprotestować wobec kpiny z bezpieczeństwa Polaków, czy nie zasługują, by prawda była przed nimi na zawsze ukryta?

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ AŚ

      Zamierzałam pozostawić to w zawieszeniu, jednak dopowiem i zapytam:

      Czy nie odnosi Pan chwilami wrażenia, że wytyczne komorowsko/koziejowego SPBN są po cichu kontynuowane także za obecnej prezydentury?

      Usuń
  11. Witam. Najbardziej zawiodła mnie w tzw. raporcie otwarcia prewencyjna cezura czasowa ,której wymowę umownie przedstawia zderzenie terminów / < BK> (a w zasadzie marszałek BK). Bez wątpliwości: oprócz uzasadnionych wieloma innymi złymi symptomami początków urzędowania PAD,musi rodzić pytanie kto/z kim i o co zawarł ów deal domknięcia.A co za tym idzie: dlaczego jeszcze raz w zawoalowany sposób uderzono w to wszystko,co reprezentuje pan W.Sumliński. Oczywiście kolejną bulwersującą sprawą jest "buchalteryjne przykrycie" super niewygodnych widocznie dla "bezpieczeństwa narodowego" afer ze sfery IT/SAT-IT ze styku siłówki/wojskówki/służbówki i obcych(szczególnie rosyjskich) "biznesów",też służbowych,opartych na tzw."nieformalnych koneksjach"; czasami można odnieść wrażenie,że tłumaczenie takich spraw przypomina syzyfowe czynności. Odnośnie spraw zagrożeń bezpieczeństwa Polski: można powiedzieć,że pan gen.R.Polko jest wyrazicielem bliskich mi poglądów,które wyraził w wywiadzie dla ND/RM http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/147613,na-wypadek-zagrozenia.html ; powtórzę,co już kiedyś przekazałem (a co wcześniej było przedmiotem komentarza pana A.Ściosa) :jest skandalem nieskorzystanie z osoby pana gen.R.Polko w budowaniu systemu bezpieczeństwa państwa odpowiednio do jego rangi i wiedzy. Apelowałbym też do MON/MSW/MSZ ,aby powstrzymywali się przed uniżonością wobec NATO-bis/EWG-bis; o ile MON wg. mnie testowało brukselkę(co potwierdziła późniejsza prosuwerenna refleksja pana min.A.Macierewicza) ,o tyle "rozbrajająca pod eurodyktat" deklaracja min.Błaszczaka z niemal jednoczesnym pomysłem min.Waszczykowskiego o dozbrojeniu i "reimporcie" islamskich imigrantów tworzy ciąg rekomendacji nie do zaakceptowania; niektórzy nabrali chyba zbytniego przywiązania do ocen sobieski.org/instytutwolnosci.pl,grzęznąc w restaurację komorry. W związku z zapowiedzią doradcy PAD prof.A.Zybertowicza o powstaniu nowej służby specjalnej [http://www.parlamentarny.pl/spoleczenstwo/powstanie-sluzba-specjalna-zajmujaca-sie-wywiadem-i-cyberbezpieczenstwem,2576.html]- poniekąd odpowiedź na pewne wcześniejsze sugestie ze strony [Polski Zbrojnej]- uważam,że: 1)-reforma służb specjalnych w kierunku ochrony polskiej suwerenności jest konieczna pod kierunkiem pretorii,2)- należy podejmować takie działania,aby wytworzyć kulturę bezpieczeństwa(co sugerują wobec wzrostu zagrożeń niektóre źródła amerykańskie) bez popadania jednak w globalną paranoję inwigilacji NWO's;to niezwykle ciężkie zadanie dla każdej władzy;w Polsce szczególnie trudne po kompromitacji służb Bronisława K./Donalda T./Ewy K. przy funkcjonowaniu różnych "grup wysokiego ryzyka zdrady" wg. klucza z definicji komuny blogera @Michela. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Urszulo,

    Tematu wizyty w Chinach nie chcę kontynuować, bo ma niewiele wspólnego z treścią mojego tekstu. Proszę wybaczyć, ale pod poprzednim wpisem zamieściłem odpowiedni komentarz w kwestii rozmów na tematy dowolne i chciałbym się tego trzymać.
    Mogę tylko powiedzieć, że wizyta pana prezydenta w Chinach ma taki sam sens, jak podróż Komorowskiego w roku 2011. Jej "efektem handlowym" będzie jeszcze większy zalew chińskiego badziewia i wzbogacenie kilku "biznesmenów". O prawdziwe znaczenie tej wizyty trzeba pytać chińskich dysydentów i więźniów politycznych.

    Prawdą jest natomiast, że ekipa pana prezydenta Dudy podtrzymuje i kontynuuje "wytyczne komorowsko/koziejowego SPBN". Tu nie ma cienia wątpliwości, bo dość zajrzeć na stronę internetową BBN, by zobaczyć aktualne (czyli sporządzone pod okiem Kozieja) "strategie" i "programy". Pewnie trafią się mędrcy, którzy wykrzykną - a jak po czterech miesiącach ta dziewicza ekipa miała dokonać zmian w obszarze strategii bezpieczeństwa narodowego - ale nie warto traktować ich poważnie.
    Bo nie o "zbudowanie Krakowa" tu chodzi, ale o stosunek do dokonań poprzednika i ocenę polityczną tworu zwanego SPBN. Gdyby pan prezydent i jego nominant oceniali krytycznie wypracowania Kozieja i jego przyjaciół lub uznali "doktrynę Komorowskiego" za zbiór bezwartościowych ogólników - zdjęcie z widoku publicznego "dzieła" SPBN byłoby rzeczą oczywistą. Tak właśnie postąpił Koziej z dokumentami pozostawionymi przez poprzednika, a Komorowski ze spuścizną Lecha Kaczyńskiego.
    Skoro prezydent Duda i Paweł Soloch nadal celebrują koziejowe "strategie", zatrudniają ludzi Komorowskiego i postępują w zgodzie z "doktryną", nie ma wątpliwości, że kontynuują dzieło byłego lokatora Belwederu. "Strategiczny sojusz" z Chinami jest tylko drobnym przykładem tej kontynuacji.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Tym razem nie zgadzam się z Panem; wątek wizyty w Chinach był mi potrzebny jako wstęp do post scriptum, ale Pański blog - Pańska wola. Usuwam swój komentarz.

      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Co się tyczy dyscypliny tematycznej bloga to głos decydujący należy do Gospodarza i pozostaje się tylko dostosować.
    Z mojej strony chcę tylko powiedzieć, że przy zalewie złych wieści zewsząd trudno się ustrzec od zniewieścienia swej męskiej duszy, że strawestuję Byrona, a za takową trzeba uznać chęć dzielenia się niedolami z pokrewnymi duszami.

    Kilka lat temu mój były sąsiad z Żoliborza pan Marek Chodakiewicz mówił na Krakowskim Przedmieściu ( a jak uroczo przeszkadzała wtedy jego mała córeczka :) ) o konieczności istnienia thik tanku PIS-u, który na zimno analizowałby sytuację i ukierunkowywał działania poszczególnych, nazwę to, zasobów patriotycznych.
    Wydawałoby się, że coś takiego - no, gdzie jak gdzie ale w kancelarii prezydenckiej - z pewnością istnieje i funkcjonuje na najwyższym z możliwych poziomie, a tu... nawet, przykładowo, Ściosa nie zagospodarowali ???
    Pamiętam też , że kiedyś prof Jaroszyński z żalem chyba mówił, że PIS w ogóle nie organizuje wykładów z Nim jako prelegentem. Brak "zasilania" filozofią realistyczną musi się przecież zemścić!
    Jak rozumieć takie oddalenie PAD i całego PIS od rzeczywistości, która aż krzyczy?

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie chodzi o think tanki. "Myślicieli", tych, którzy "zalecają i szanują balans" jest za dużo. W zasadzie 90%. W zasadzie tłum.

    Tymczasem trzeba działać:

    1. Ujawnić Aneks
    2. Wyłapać i postawić zarzuty wszystkim podwójnym agentom
    3. Izolować wszystkich agentów wojskówki, ale i esbeków, którzy służyli (lub byli szkoleni przez) GRU i MfS
    4. Zażądać wydania wraku od państwa sowieckiego i poparcia w tej sprawie Unii pod rygorem wyjścia z niej
    5. Zażądać od Niemiec i Francji natychmiastowego odstąpienia od NordStream II
    6. Zażądać od Unii gwarancji finansowych dofinansowań strukturalnych, gdyż w obecnej sytuacji stają się one coraz bardziej niepewne, a zobowiązania strukturalne Unii wobec Polski wynikają z umowy stowarzyszeniowej
    7. Doprowadzić do spotkania POL+UKR+RUM+GRU celem zawiązania Sojuszu Środkowej i Wschodniej Europy (SŚiWE)
    8. Zaproponować członkom V4 przystąpienie w zakresie nieograniczającym ich umów z UE członkostwo w SŚiWE
    9. Wprowadzić egzaminy weryfikacyjne i kontrolę wyroków dla wszystkich sędziów i prokuratorów
    10. Przenieść natychmiast w stan spoczynku wszystkich sędziów i prokuratorów, którzy wydawali niesprawiedliwe wyroki w PRL
    11. Ukrócić natychmiast samowolę komorniczą, wprowadzić sądy doraźne dla nieuczciwych komorników
    12. Oczyścić MSWiA z funkcjonariuszy uwikłanych w nieformalne zorganizowane grupy przestępcze lub nadużywające władzy
    13. Zlikwidować ZUS w obecnej postaci i zastąpić Kasą Ubezpieczeń Społecznych, której wielkość majątku i zatrudnienia byłaby konstytucyjnie ograniczona do minimalnej ilości, a uposażenie pracowników ściśle zdefiniowane (żadnych patologicznych nagród procentowych od "pozytywnych kontroli")
    14. Osądzić wszystkich pracowników ZUS i US, którzy dokonali nadużyć lub błędami doprowadzili swoje ofiary do niekorzystnego rozporządzenia mieniem

    i

    ... mógłbym tak długo jeszcze.

    Zamiast tego słyszę i oglądam festiwal "stanowczych wystąpień".

    Bardzo powoli wprowadzane są zmiany, jak gdyby prezydent i rząd byli w defensywie i nie mieli narzędzi. Czy tak rzeczywiście jest? Czy beton średniego szczebla jest na tym etapie nierozmontowywalny wprost?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Przemku,

      Mają wszystkie niezbędne narzędzia. Brakuje woli politycznej i ... "odrobiny koniecznej odwagi."

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. @przemek łośko

      "Myślicieli", tych, którzy "zalecają i szanują balans" jest za dużo.

      Pozwoli pan, że tym razem pozostanę na odczytaniu pana intencji, nie litery.

      Usuń
    3. Dobrze, że Pan czyta intencje. Nie wzywam do eksterminacji "myslicieli", ani do zaprzestania myślenia. Wzywam do działania. Wymieniłem sprawy, w których chyba wszyscy się zgadzamy. Sądzę, że i rząd i PAD mają podobne, przemyślane zdanie. Trzeba działać.

      Usuń
    4. Panie Przemku,

      Bardzo podoba mi się ta "mapa". Jest na miarę Polski, jaką chcielibyśmy stworzyć. I miarę polityków, jakich chcielibyśmy posiadać.
      Nie jest zatem dla tego rządu i dla tych ludzi.
      Przeszkody nie stanowi "beton średniego szczebla", ale - jak zauważyła Pani Urszula - brak wizji i odwagi. Tych cech nie nabywa się podczas partyjnych narad i parlamentarnych pyskówek.
      W tym wypadku, wezwanie do działania, trzeba byłoby kierować w stronę naszych rodaków.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  16. Witam,

    Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że - nie rozumiem, co się dzieje. Albo wszystko jest tak proste, jak Pan to opisuje, tzn. kompletnie nie ma sensu wiązać z rządem PiS jakichkolwiek nadziei albo zaczyna się walka pomiędzy narodowym obozem wolności (Kaczyński, Macierewicz) a ufarbowaną "na Polskę", w istocie magdalenkową dobrą zmianą. Oczywiście Beata Szydło nie jest nawet figurantką, niezależnie od tego, w jakiej konfiguracji by się nie znajdowała: czy to miałoby być "kierowanie" rządem "jedności narodowej", czy znalezienie się w otwartym starciu "kontrrewolucji" z gangreną utrzymania zdobyczy rewolucji 1989 r.

    Rzeczywiście, poraża - choćby w porównaniu z dynamiką Antoniego Macierewicza - kompletne wycofanie polityczne Prezydenta. Czy można tak długo "się przygotowywać", "czekać na lepsze okoliczności", "wreszcie swój rząd"? Z drugiej strony, złudnym jest zupełnie oczekiwanie, że rząd PiS coś dobrego Polsce przyniesie? Postawiono nas przed trudnymi ocenami, czy jest to też JUŻ i czas naszych wyborów?

    Osobiście - nie przekreślam jeszcze, póki wiary w tych kilku niezłomnych, nowej władzy. Ale czasu nadziei jest we mnie coraz mniej. Od kilku miesięcy próbuję zainteresować czołowych polityków PiS, także już Prezydenta Andrzeja Dudę, fatalnym stanem KGHM. Reakcja literalnie jest żadna. I, oczywiście, nie chodzi mi o to, by np. premier Beata Szydło, którą także o to (i nie tylko o to, z równym zresztą skutkiem) pytałem, uraczyła mnie osobistym, kilkustronicowym listem z wyczerpującym oddaniem stanu sprawy i zamierzeń jej rządu. Znam swoje, skromne, miejsce w szeregu i grzechu małostkowości nie popełnię. Ja odpowiedzi nie otrzymałem żadnej, ale rynek już ją ma: zapowiedź co najmniej zawieszenia tzw. kagiemnego, podatku, który, w obecnej bardzo złej sytuacji spółki, potwornie drenuje portfel jej bieżącej płynności - ulatuje w chmury, a wraz z nią kolejne procenty wartości akcji i kolejne miliony straty Skarbu Państwa (od maja br. jest to już około 3,5 mld PLN). Dlaczego nikt nie dostrzeże, że zarówno ta firma, jak szereg innych CAŁYCH, strategicznych segmentów gospodarki w ogóle nie jest chronionych przez państwo (ustawa o kontroli niektórych inwestycji, ustawa o szczególnych uprawnieniach ministra właściwego do spraw Skarbu Państwa oraz ich wykonywaniu w niektórych spółkach kapitałowych lub grupach kapitałowych prowadzących działalność w sektorach energii elektrycznej, ropy naftowej oraz paliw gazowych)?

    KGHM ma (pośrednio, poprzez jeden ze swych funduszy inwestycyjnych) 49% akcji spółki Nano Carbon, m. in. producenta polskiego grafenu. To największy podatnik w Polsce, ale zarazem potencjalny olbrzymi generator tak kapitałowy, jak - szczególnie! - myśli twórczej rozwoju narodowej gospodarki. I od kilku miesięcy wystawiony, bez żadnej osłony państwa, na wrogie przejęcie.

    Andrzej Duda jest w Chinach, gdzie - jak między innymi liczono - miano podpisać kontrakt na dostawy przez KGHM miedzi na tamtejszy rynek. Do podpisania tej umowy jednak nie doszło. Dziś lubiński (jeszcze) gigant stracił kolejne ponad 4%, a cena surowca w Londynie szuka minimów sprzed 6 lat.

    Tak więc się zastanawiam, gdzie jesteśmy i - co należy robić. (I, właściwie, to od tych Chin ta glossa się zrodziła ...).


    Spokojnej nocy,

    Arkadiusz Cisek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arek Cisek,

      Problem ze zdefiniowaniem obecnej sytuacji zaczyna się od pytania - czy wolno to robić?
      Proszę zauważyć, że w całym przekazie tzw. strefy wolnego słowa obowiązuje niepisana reguła - nie przykładamy krytycznej miary do działań prezydenta i nowego rządu. Jeśli już o tym mówimy - wykazujemy entuzjazm, zaufanie, pełną akceptację.
      Od wielu tygodni obserwuję ten proces i wydaje się on jednym z największych zagrożeń. Tak tworzy się mentalne getto, zamkniętą strefę ochronną, w której politycy PiS mają zostać wyjęci spod kontroli własnego elektoratu. Skąd takie dążenie?
      Oczywiście można doszukiwać się różnych przyczyn, ale jedną z podstawowych byłaby refleksja - ci ludzie już dziś wiedzą, że nie spełnią oczekiwań "twardego" elektoratu i nie zaspokoją pokładanych w nich nadziei.
      Tworzą zatem bufor, za którym mogą się schronić. Skierowanie "na odcinek rządowy" wielu dziennikarzy oraz partyjne "zagospodarowanie" czołowych ekspertów i intelektualistów, jest częścią tej taktyki.
      Obawiam się, że jeśli jej nie dostrzeżemy i w porę nie zareagujemy, za rok lub dwa każda krytyczna uwaga pod adresem tej ekipy będzie uznana za myślozbrodnię.
      Jeśli stawia Pan pytanie - "gdzie jesteśmy i - co należy robić", udzieliłbym krótkiej odpowiedzi - nie wiemy, w jakiej rozgrywce uczestniczymy, a zatem nie dajmy sobie odebrać wolności ocen i sądów.

      Pozdrawiam

      Usuń
  17. Być może transformację sytuacji w Polsce definiuje i nadaje jej tempo - "ktoś" (wiadomo kto). Mówienie prawdy tak wprost "ktoś" mógłby uznać za nieeleganckie lub szkodliwe. W szczególności, jeżeli ta prawda dotyczy potencjalnie podmiotu "nieobliczalnego" jak "ktoś inny" (wiadomo kto).

    Gdybyśmy byli decydentami i naszym zadaniem jest proces uzdrowienia sytuacji zw. ze Smoleńskiem to potrzebna jest agenda ujawniania prawdy - rozpisana na kroki, gdzie wartością jest przekazanie prawdy w sposób kontrolowany (i inne cele).

    Zadośćuczynienie wspólnocie w postaci kar dla sprawców, rozliczenia, przeprosin (tego co zamyka się w słowie "odwet") jest drugorzędne. Dobrem wyższym jest zachowanie kontroli nad procesem poznawczym (odkłamania) mas, liderów, wszystkich. Wolny nurt prawdy powinien być uporządkowany. Prawda dzisiaj szokująca ma swoje miejsce ujawnienia w szeregu i jest to miejsce, w którym nie będzie już szokować.



    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Aleksander Ścios,

    chciałem tylko zauważyć, że jeśli ten parasol ochronny nad Komorowskim, WSI, i także nad partyjną nomenklaturą PO-PSL będzie dalej utrzymywany przez prezyednta Dudę, to niezależnie od tego,ile oskarżeń padnie pod adresem ,,radykałów", domagających się natarczywie rozliczeń, cenę za taką postawę zapłaci także sam Andrzej Duda i PiS.

    Już dziś widać po wypowiedziach Komorowskiego i POwiaków, że będą oni agresywnie i twardo traktować nową władzę, Komorowski ostatnio postraszył Dudę Trybunałem Stanu za nieprzyjęcie ślubowania sędziów TK. Jeśli odpowiedzią mają być jedynie audyty o rozszabrowaniu mienia, to obawiam się, że gdy za jakiś czas władza zrozumie, że musi rzeczywiście bronić się przeciwko wojnie totalnej i sięgnie po niektóre przynajmniej argumenty z działalności Komorowskiego i WSI, to publika juz tego nie kupi - bo uzna, że do rozliczeń był czas ,,zaraz po" (wyborach).

    Przyznam też, że zadumę wywołuje fakt, że Komorowski potrafi się zdobywać na o wiele twardszą postawę od Dudy i nie międli nic o żadnym pojednaniu.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojciech Miara,

      To słuszna uwaga, ale przyznam, że nie obchodzi mnie - jaką cenę za zaniechania lub oszukanie wyborców zapłacą politycy PiS-u. Nie jest to moim głównym zmartwieniem.
      Bardziej obchodzi mnie - jaką cenę my zapłacimy. A ponieważ nad tym nie zastanawiają się politycy PiS, jesteśmy zdani na samodzielną obronę.
      Jeśli w efekcie odrzucenia mezaliansu PiS-u z układem III RP powstanie autentyczna, antysystemowa opozycja, będziemy w dobrym miejscu długiego marszu.
      Agresja i buta BK stanowi ważną wskazówkę. Ponieważ mamy do czynienia z tchórzem, trzeba w tych zachowaniach doszukiwać się istotnej przyczyny.
      Sądzę, że ten człowiek ma gwarancję dalszej bezkarności i zachowania obecnego status quo. Gdyby BK nie miał takiej gwarancji, nie odważyłby się na ataki i odgrywanie roli krytyka.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. "Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli." - Piłsudski

    OdpowiedzUsuń
  22. Aleksander Ścios

    "Raport otwarcia" - ten formalny kancelarii prezydenta i ten domyślny, 'nieogłoszony' raport rządu/PiSu - pomija całkowicie Smoleńsk; to jednoznaczny sygnał, czego można się spodziewać (a raczej czego się nie spodziewać) w tej kwestii. Prezes PiS 10 listopada na 'miesięcznicy' poparł "inicjatywę zwrócenia się do Prezydenta o zgodę na ustawienie krzyża na terenie przed Pałacem Prezydenckim" zaznaczając, że budowa pomnika to kwestia złożona i niemożliwa do szybkiej realizacji - i tyle w tym temacie! Nieśmiałe okrzyki z tylnych szeregów 'chcemy prawdy, nie pomnika' spotkały się z wrogą reakcją tłumu...
    Kiedyś obiecywano sejmową komisję śledczą - i co? Cisza.....
    Gdyby nie Antoni Macierewicz i jego ludzie w MON (co moim zdaniem nie potrwa zbyt długo...) to kolejny raz spełniłaby się stara prawda: trzeba dużo zmienić, by nic się nie zmieniło...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fotocanon,

      W sprawie Smoleńska nowa władza będzie "hamowana" przez wszystkich - sojuszników z NATO, USA, UE i przez rodzimych tchórzy.
      Powód jest oczywisty - flirt z Putinem.
      Jeśli pojawia się postulat umiędzynarodowienia tej sprawy, trzeba wpierw pokonać dogmatykę "georealizmu" i zrezygnować ze słuchania przedstawicieli "wolnego świata". To krok w stronę obalenia porządku pojałtańskiego.
      Krok drugi musiałby prowadzić do zanegowania dogmatu o "dobrosąsiedzkich" stosunkach z Rosją i Niemcami.
      Oczekiwać, że na takie kroki poważą się ludzie deklarujący kontynuację polityki zagranicznej III RP - byłoby absurdalne.
      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  23. Z raportu można wysnuć wniosek, że głównym zajęciem Kancelarii Prezydenta było parzenie kawy, przygotowanie soków, prasowanie, itp. - stąd szybkie zużycie sprzętów AGD, które w rezultacie zostały poddane utylizacji.

    Krytyka BK i cała kampania oparta była na zarzucie małej aktywności BK. Ja właściwie nie wiem co robił BK bo nie mam skąd się tego dowiedzieć. Media opozycyjne przez 5 lat były łaskawe dla BK i najbardziej zapadło mi w pamięć, że BK napisał "w bulu".

    BK nie zrobił nic by wyjaśnić śmierć swojego poprzednika. O ile nie podjął jakichś działań, o których nie wiem, to już przez samą bierność i przyzwolenie przyczynił się do zacierania śladów zdarzenia i wzmocnienia wrogiej propagandy.

    P.S. Na tt Pan wypunktował to lepiej.

    PS2 Myślę, że Niemcy grają kartą osamotnienia Polski i zagrożenia ze strony Rosji. (To zagrożenie jest tym większe im bardziej chcemy być niepodlegli - czyli wzrosło). A ich oficjalnie prorosyjska postawa w pełni skłania do otwartego stawiania pytań na forum międzynarodowym o konszachty niemieckich polityków (haki? łapówki?) z Rosją i interesy a'la Schroeder.

    OdpowiedzUsuń
  24. "Raport zamknięcia", czyli Gruba Kreska.

    Ciekawe, jak długo PiS wytrzyma ten wspaniałomyślny gest skierowany do "stada sępów", obliczony na jakieś sondażowe zyski. Publiczna TVP, zobligowana ustawowo do realizowania misji publicznej i rzetelnego informowania obywateli, pokazuje Dudę podczas jego wizyty w Chinach przez niecałe 5 sekund. Komisja Etyki TVP stwierdza, że dziennikarka przeprowadzająca słynny wywiad z Glińskim, nie naruszyła "etyki dziennikarskiej". Kobieta nie pozwoliła wypowiedzieć się ministrowi nawet przez minutę, przeprowadzając na niego wściekły histeryczny atak. Jak rząd PiS będzie prezentować obywatelom swoje programy, jak TVP nie daje im na to więcej, niż 5 sekund?!
    Wcześniej "stado sępów" rzuciło się na panią premier tuż po jej ekspoze.

    Przykłady można mnożyć.

    Tego będzie naprawdę dużo, przez całe 4 lata! Dzień w dzień! A potem kolejne wybory z powtórką "obiektywizmu" publicznych mediów z wyborów 2015 roku. Mediów, które objęło wspaniałomyślne "nie będzie zemsty" Jarosława Kaczyńskiego, wygłoszone zaraz po wygranych wyborach.

    Kto dalej pociąga za sznurki w PiS i kto jest "ojcem" Grubej Kreski?

    Moim zdaniem w PiS nie nastąpił żaden rozłam na "konserwatystów" i ludzi "dobrej zmiany".
    JK rozdaje karty i to On stoi za wszystkimi najistotniejszymi punktami programu PiS. Jednym z dowodów na to jest obsada rządu - stanowiska ministerialne objęli wszyscy najbardziej zaufani przyboczni Kaczyńskiego, w osobach Adama Lipińskiego, Mariusza Błaszczaka, Andrzeja Adamczyka, Jana Szyszko, Krzysztofa Jurgiela i Krzysztofa Tchórzewskiego.

    Medialna wrzawa wokół nominacji Szydło na stanowisko premiera była także inspirowana przez JK i miała na celu przywołanie przyszłej premier do porządku.

    Moim zdaniem, premier i prezydent realizują politykę wyznaczoną przez JK, którą ten polityk streścił w przemówieniu tuż po wygranych wyborach parlamentarnych. Bierność PAD może wynikać z rzeczywistej hierarchii ważności w tej partii, narzuconej przez samego JK.

    Dlaczego nagle za rządów JK (przypomnijmy sobie politykę LK względem wschodu i bohaterskie wystąpienie w Tbilisi) znowu mamy problem ze szkodliwą dla Polski realpolitik (która może rzutować na dalsze losy śledztwa smoleńskiego)?

    Od dłuższego czasu myślę o tym, że JK to naprawdę kiepski polityk, który nie dorasta do pięt śp. LK. Za rządów (zakulisowych) JK znienawidzimy PiS i jego samego.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona,

      Nie chcę jeszcze diagnozować "grubej kreski". Byłoby na to za wcześniej.
      Objawy niebywałej agresji i buty reżimowców tłumaczę słabością obecnego rozdania.
      Gdyby przedstawiciele reżimu nie słyszeli po wielokroć zapewnień - "żadnego odwetu nie będzie", "będziemy szanowali opozycję" itp. bełkotu - może nie starczyłoby im odwagi na taki jazgot. Gdyby padły zapowiedzi zmian konstytucyjnych i likwidacji tworów Jaruzelskiego (TK), może "wyjęci spod prawa" cwaniacy uciszyliby gęby.
      Tymczasem słabość i niekonsekwencja (główna cecha PiS-u) zawsze ośmielają wszelkie szumowiny. W skali globalnej widzimy to na przykładzie relacji Zachodu z Putinem, ale też na rodzimym podwórku.
      Nie ma zatem sensu rozdzierać szat nad tymi atakami ani żałować partii pana Kaczyńskiego. Mają to, na co zarabiali ciągłym bredzeniem o demokracji i "zgodzie narodowej". Jeśli przez tyle lat nie potrafili powiedzieć Polakom, w jakim kraju naprawdę żyją i z kim mają do czynienia, niech dziś nie oczekują pobłażania. Płacą cenę (i będą ją płacić) za kompromitującą słabość i głupotę.
      Na marginesie - gdyby w roku 2008 PiS zachował się jak prawdziwa opozycja i używał retoryki podobnej do tej, jaką dziś posługuje się PO (a przecież wówczas zasadnej i prawdziwej), oszczędziłby nam ośmiu lat upodlenia i hańby. Warto o tym pamiętać.

      Nigdy nie ukrywałem, że daleki jestem od przyznawania panu Kaczyńskiemu miana męża stanu. Są błędy, których nie da się pogodzić z taką oceną. Ostatnim, genialnym osiągnięciem tego polityka miałaby być prezydentura A.Dudy i wygrana PiS-u.
      Problem w tym, że te rozstrzygnięcia można uznać za sukces tylko w jednym przypadku - gdy do III RP przyłożymy miarę państwa prawa i demokracji i założymy, że o przebiegu tegorocznych wyborów zdecydował wolny głos Polaków.
      Tylko wówczas moglibyśmy powiedzieć, że dalekowzroczna i mądra taktyka pana Kaczyńskiego okazała się skuteczna.
      Ponieważ w naszej przestrzeni medialnej i publicznej, nie ma ludzi zdolnych udowodnić taką tezę, oferuje się wyborcom wiarę, że tak właśnie się stało. To jest wiara oparta na (skądinąd słusznym) założeniu, że większość Polaków nie pamięta wydarzeń sprzed roku, dwóch czy pięciu lat, wykazuje totalną amnezję i nie ma żadnych poglądów na rzeczywistość. Dlatego tym ludziom każe się wierzyć, że ten sam reżim, który jeszcze przed rokiem "na chama" sfałszował wybory samorządowe,a przez ostatnie osiem lat trzymał Polaków mocno "za gębę", nagle okazał się słaby, nieudolny i niezdolny do dalszych rządów.
      Sam chętnie przyjąłbym taką tezę - miał "święty spokój", miano mędrca i dostęp do "wolnych mediów". Cóż, jeśli nie potrafię.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. Witam.
      Wie pan dobrze panie Aleksandrze, że aby zlikwidować Trybunał Konstytucyjny jest potrzebna zmiana konstytucji, a PiS nawet z Kukizem nie ma większości konstytucyjnej w sejmie. Gadanie bez realnych możliwości zmiany jest albo potrząsaniem szabelką, albo pustą zapowiedzią albo prowokacją. Ja wierzę Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego roztropności politycznej oraz jego szacunkowi i pamięci dla śp. brata Lecha Kaczyńskiego. Rozumiejąc konieczną krytykę pewnych postaw prezydenta Andrzeja Dudy i jego otoczenia nie zgadzam się na krytykę Jarosława Kaczyńskiego i zarzucanie mu konformizmu dla III RP, chociażby przez wzgląd na pamięć brata. Likwidacja TK w chwili obecnej jest poza zasięgiem PiS i to jest konkretny fakt czy to się komuś podoba czy też nie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. tomciob,

      Proszę nadal wierzyć. To Pański wybór, który nie podlega mojej ocenie.
      Mogę jedynie dodać, że dobrze jest, jeśli znajdujemy racjonalne przesłanki wiary i potrafimy je logicznie zaprezentować. Tak potrzeba istnieje, szczególnie w odniesieniu do "wiary w polityków".
      Pozdrawiam

      Usuń
  25. Cóż Panie Aleksandrze.
    Po aroganckiej przewałce wyborów samorządowych z 2014 r wszystko układało się w logiczną całość. Dalej zaś świat wywrócił się i rozchwiał się ciąg logicznego myślenia wraz z wygraną Dudy.
    Pomyślałem: Bóg utarł nosa Ściosowi i zachwiał żelazna logiką rozumowania. I dobrze. Zbyt dużo pracy, czasu i wysiłku przewidywał Ścios, aby nastąpiła Polska.
    A tu proszę: Bóg zrozumiał potrzeby Polaków i zamieszał palcem swym. Wystarczyło karteczkę do urny wrzucić raz i drugi i wolna Polska jak na talerzu. Wysiłku zero. czas do osągniecia celu koma, circa 4 lata.
    A tu za przeproszeniem Panie Aleksandrze: g.wno.
    Amerykany przystopowały ruskich, to i wybory poszły, gdzie pójść miały. A rzeczywistość nadal zmierza, gdzie zmierzała.
    Szliśmy w tunelu po ciemku. Teraz mamy oświetlenie awaryjne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. meewroo,

      I dobrze Pan pomyślał. Już dziś zastanawiam się - o czym ma pisać człowiek owładnięty "obsesją" na temat BK, tropiciel spisków i wyznawca takiż teorii? Jak to mądrze zauważył pan Cezary "bez sensu" Gmyz (to "bez sensu" dotyczy określenia, jakim ten pan zechciał obdarzyć petycję do prezydenta w/s śmierci księdza Jerzego) bardzo się pomyliłem w przedwyborczych rachubach i moje pisanie utraciło wiele na wiarygodności.
      Pan zaś trafnie zauważył - wystarczyło przecież "karteczkę do urny wrzucić raz i drugi i wolna Polska jak na talerzu". Przyznam, że w swojej pysze nie przewidziałem tak prostego scenariusza.
      Ale tak sobie myślę - coś za dużo w tej wolnej Polsce łobuzów, obcych i władzy szumowin, coś za mocno to zwycięstwo przypomina te sprzed ćwierćwiecza, gdy pewna szansonistka obwieszczała nam "koniec komunizmu". Za wiele pytań, pozostałości, siły Onych. Coś ta nowa władza za miękka, strachliwa i za dużo gada o "porozumieniu".
      Mam więc nadzieję, że żelazna logika jeszcze obowiązuje, a nie wszyscy Polacy wyznają prostotę myśli żurnalistów "wolnych mediów". Mam też nadzieję, że przyjdzie czas, gdy nawet dzisiejsi hurraoptymiści zaczną sobie (a potem innym) stawiać trudniejsze pytania.
      Bo, jak Pan mądrze napisał - "szliśmy w tunelu po ciemku. Teraz mamy oświetlenie awaryjne". Może więc ktoś zapyta - do cholery, dlaczego nie możemy zapalić normalnego światła?

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    2. Bardzo szanowałem Pana Gmyza, aż do momentu kiedy nazwał tą petycję "bez sensu". Tym zachowaniem udowodnił jak silnie kontrolowane są wolne media i ich pracownicy przez interesy partii, które reprezentują. Panie Aleksandrze proszę nie myśleć, że taka jest opinia Pana Cezarego, bo nie jest. Cezary Gmyz to bliski przyjaciel Wojciecha Sumlińskiego, który doskonale wie jak poważna jest ta sprawa i nigdy by nie zanegował tej petycji, CHYBA ŻE wystąpią tzw. wyższe okoliczności np. ludzie, którzy nad nim stoją mogą, delikatnie mówiąc, zmienić nastawienie w stosunku do niego. Myślał Pan kiedykolwiek czemu wyłącznie Pan Gmyz wspomniał na antenie TVR (co prawda tylko -lub aż- jeden raz i to w porannym Chłodnym Okiem, które ogląda b. mało osób) o tej petycji? Właśnie dlatego, że są dobrymi znajomymi z Panem Sumlińskim i pod naciskiem twitter'owców musiał choćby raz o tym wspomnieć.

      Usuń
    3. Jacek Kowal,

      Z tego co pamiętam, pan Gmyz wspomniał na antenie o apelu prof.Stanisława Mikołajczaka, nie zaś o apelu W.Sumlińskiego. Przypomnę jedynie, że pan prezydent nie zechciał udzielić żadnej odpowiedzi na apel przewodniczącego AKO, sformułowany w imieniu kilkuset naukowców i pracowników uniwersyteckich.
      W kwestii intencji pana C.Gmyza nie chcę się wypowiadać. Czytam słowa i oceniam konkretne wypowiedzi. Nie zagłębiam się w "uwarunkowania", a tym bardziej w "wyższe konieczności".
      Nie przypominam sobie bowiem, by politycy lub żurnaliści zastanawiali się nad istnieniem takich "konieczności" w odniesieniu do wyborców lub czytelników.
      W tej kwestii trzeba zachować rozsądne proporcje i nie tłumaczyć rzeczy prostych zawiłością "wyższych' racji.

      Usuń
    4. Ma Pan rację, była mowa o apelu AKO, a nie Sumlińskiego. To stawia Pana Gmyza w jeszcze gorszym świetle, bo wybrał bezpieczniejszą opcję do poparcia (AKO vs przyjaciel Sumliński). Absolutnie moim celem nie było scharakteryzowanie Pana Gmyza, ale pokazanie jak silnie kontrolowane są "wolne media", że nawet osoba tak bliska Sumlińskiemu oraz, moim zdaniem, chyba najbardziej niezależna z tych niezależnych nie może/potrafi wyrazić swojego zdania, a jedyne na co go stać to pojedyncza wrzutka o 8 rano i to na skutek nacisków i tłumaczeń (m.in. Pana) ze strony followers'ów kiedy już jego argumenty "bez sensu" itp. zostały wyczerpane.

      Wspomniał Pan o Prezydencie Andrzeju Dudzie. Absolutnie nie oczekuję od tego człowieka jakiegokolwiek wsparcia tej petycji. Cztery miesiące jego urzędowania to regularne, konsekwentne ignorowanie kolejnych inicjatyw społecznych. Takie sprawy jak np. brak degradacji Kiszczaka mogę chwilowo odpuścić.Z kolei podejście PAD do sprawy Aneksu to inna półka. Bulwersujące były słowa Prezydenta, że on nie ma teraz na to czasu, bo ma inne sprawy na głowie. No tak, czytanie Lalki to bardzo ważna sprawa. I nie chodzi tutaj o sam w sobie sprzeciw PAD w/s Aneksu, ale o słowa w jakie ubrał tą argumentację. Jak my mamy czelność oczekiwać od niego, że zajmie się sprawami poważnymi z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, kiedy on chce karmić nas kolejnymi jałowymi wystąpieniami i mową-trawą o odbudowaniu wspólnoty.
      Ja oczywiście podpisałem petycję wystosowaną przez Sumlińskiego, ale swoją nadzieję opieram tylko i wyłącznie na Panu Kaczyńskim. Wytrzymaliśmy 31 lat to wytrzymamy jeszcze ten jeden miesiąc. Do końca roku wszystko się wyjaśni.

      Usuń
  26. Panie Aleksandrze,

    czy mógłby Pan chociaż raz nie mieć racji? Uuuu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wężu,

      Ależ, nie tylko mógłbym nie mieć racji. Ja rzeczywiście jej nie miałem, wieszcząc trwałość reżimu belwederskiego i przewidując wygraną BK.
      To bardzo pocieszające, bo uważam, że nie przetrwalibyśmy drugiej kadencji tego człowieka.
      Będę krytycznie oceniał pana prezydenta Dudę, ale nigdy nie zaprzeczę, że dokonała się rzecz szczęśliwa - wybór, który uratował nas przed totalnym upadkiem i wzbudził ducha nadziei.
      Mając zatem do wyboru - mieć rację i oglądać tragedię mojego kraju, lub nie mieć jej lecz zyskać nadzieję, cieszę się z doskonałości planów bożych i chętnie przyznaję do pomyłki.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  27. Marcin Ís,

    To dość wyświechtane porównanie, ale można powiedzieć, że obecne działania pana prezydenta i PiS-u wobec BK, przypominają próbę oskarżenia sprawcy najcięższych przestępstw za przejście pasów na czerwonym świetle.. Gdybyśmy mieli pewność, że księgowe i urzędnicze „nieprawidłowości” są wstępem do sformułowania poważniejszych zarzutów, siedziałbym dziś cicho i obserwował przebieg wydarzeń.
    Niestety, wszystko wskazuje, że nie o wstęp i "taktykę" tu chodzi, lecz o zamknięcie sprawy rozliczeń BK. Zamiast poważnych analiz i audytu, mamy żałosny "raport" i brednie o sokowirówkach.
    Przed kilkoma dniami przypomniałem dość istotny fakt. W tzw. Białej Księdze PiS-u z roku 20011, dotyczącej zamachu smoleńskiego znalazły się słowa -"Bronisław Komorowski przejął 10 kwietnia 2010 roku obowiązki prezydenta nie czekając na dowody śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co było złamaniem Konstytucji RP".
    Pojawia się zasadne pytanie - czy obecny prezydent i partia rządząca potraktują poważnie treść własnych dokumentów i podejmą działania zmierzające do wykazania, iż BK złamał konstytucję? Jeśli nie - to ile są warte takie stwierdzenia?
    To zaledwie jeden, choć bardzo znaczący przykład, o jakiej odpowiedzialności mówimy w przypadku byłego lokatora Belwederu.
    Prawdą też jest, że Polacy nie wiedzą o rzeczywistych "dokonaniach" tego człowieka. W latach 2008-2014, gdy (w zasadzie samotnie) pisałem o Komorowskim, nie było odwagi i woli politycznej, by przedstawić rzetelną ocenę. Jaki był prawdziwy stosunek "wolnych mediów" do BK, doskonale obrazuje stwierdzenie pewnej wielce uznanej dziennikarki, która nazwała "obsesją" moje pisanie na temat Komorowskiego.
    Wygląda na to, że wkrótce będzie to ostatnie miejsce w "prawicowej" sieci, w którym taka "obsesja" będzie praktykowana.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  28. Celem raportu - czytam - jest przedstawienie stanu Kancelarii Prezydenta RP na 6 sierpnia 2015 r.

    Diagnoza została przeprowadzona w głównych obszarach:
    zarządczym,
    kadrowym, w tym budowy kompetencji własnych zasobów,
    finansowym.
    Prace podjęte w ramach Raportu otwarcia miały na celu ustalenie stanu faktycznego zasobów, za które przejął odpowiedzialność nowy Szef Kancelarii oraz identyfikację zainicjowanych przed dniem 6 sierpnia 2015 roku zdarzeń i działań, w sposób istotny wpływających na funkcjonowanie nowego Kierownictwa Kancelarii Prezydenta.

    Dokument zawiera wnioski i rekomendacje dotyczące działań koniecznych do podjęcia w celu stworzenia optymalnych warunków działania Urzędu.

    A Pan oczekuje od audytu profilu psychologicznego b. prezydenta i stwierdzenia, że jego kadencja była patologiczna? To nie ta forma wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maggy Geller,

      Dziękuję za obszerne cytaty z treści "Raportu". Nie wiem jedynie - po co je Pani zamieściła, skoro o specyfice "głównych obszarów" wyraźnie piszę w tekście.
      Wyjaśniam, że nie oczekuję żadnego "audytu profilu psychologicznego b. prezydenta" i nie wiem, na czym opiera się takie przypuszczenie. Nie obchodzi mnie psychika tego pana.
      Oczekuję natomiast, że osoby zamieszczające komentarze wykazują choćby minimum zrozumienia tekstu i posiadają cień wiedzy o mojej publicystyce.
      To zwykle wystarczy, by formułować sensowne komentarze.

      Usuń
    2. Szanowny Panie, niedawno zakończył się audyt organizacji i funkcjonowania spółki PKP. Wprawdzie NIK wymienia z nazwiska trzech prezesów PKP i ministra infrastruktury, ale głównie przedstawia nieprawidłowości właśnie jak buchalter, wskazując na wysoką cenę czy brak zabezpieczenia interesów państwa. Bo na tym właśnie polega audyt, który jest oceną zgodności z normą audytową w konkretnym czasie, a nie aktem oskarżenia odpowiedzialnych osób, choć może to być konsekwencja niepomyślnej oceny.

      Usuń
  29. Może dobrze jest oczekiwać energiczniejszych działań ale ten rząd trwa niecałe dwa tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Szmit,

      Mój tekst dotyczy "Raportu" sporządzonego przez Kancelarię Prezydenta. Przypomnę, że mija czwarty miesiąc tej prezydentury i uważam, że mam prawo spodziewać się politycznej oceny dokonań poprzednika.
      Choćby dlatego, że nie była to zwykła kadencja.
      Natomiast rząd PiS-u działa faktycznie od dwóch tygodni, co nie zmienia faktu, że nie są mi znane żadne projekty dotyczące rozliczenia prezydentury BK. Nawet te, wynikające z treści dokumentów PiS.
      Na argument nazbyt wczesnych oczekiwań - proponuję, by przedstawiła Pani cezurę czasową, po upływie której będzie wolno formułować konkretne oceny i postulaty.
      Mamy czekać pół roku, rok czy dwa lata? Przyjmę każdą propozycję, bo mam pewność, że w żadnej z nich nie doczekamy się rozliczenia prezydentury BK.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Panie Aleksandrze,

      to prawda, że "oczekiwanie na fundamentalne zmiany nie ma sensu", przynajmniej na razie. Ta konstatacja ma swoje konsekwencje i domaga się kolejnych kroków w rozumowaniu.

      Jeżeli przyjąć, że:
      a) siły rządzące Polską nie są zainteresowane "krokiem w stronę obalenia porządku pojałtańskiego" ani
      b) zanegowaniem dogmatu o "dobrosąsiedzkich" stosunkach z Rosją i Niemcami,
      to logiczne jest, że:
      c) nie będzie "rozliczenia prezydentury BK"
      d) ani powiązanych z tamtą prezydenturą karier i zjawisk, z zamachem pod Smoleńskiem na czele.

      Z a+b wynika c+d.

      Przypuszczenie, że Komorowski otrzymał gwarancje bezpieczeństwa i ryzykuje co najwyżej obśmianiem jako "pierwszego szabrownika Rzeczypospolitej" (a nie uznaniem jego prezydentury za nielegalną i oprócz tego skazaniem go za zdradę stanu), doskonale pasuje do tego równania.

      "Oczekiwać, że na takie kroki poważą się ludzie deklarujący kontynuację polityki zagranicznej III RP - byłoby absurdalne" - również pełna zgoda, ponieważ nie można twierdzić inaczej, jeżeli powyższe założenia są prawdziwe.

      Następny kawałek układanki czyli zdemaskowanie fikcji, że "o przebiegu tegorocznych wyborów zdecydował wolny głos Polaków", w połączeniu z elementami wymienionymi powyżej pozwala wyciągnąć wniosek, że PiS nie zachowywał się i nie zachowuje "jak prawdziwa opozycja", ponieważ prawdziwą opozycją NIE JEST. Jest opozycją koncesjonowaną czyli fikcyjną (jak “częściowo wolne” były wybory w r. 1989, albo jak świeży był "jesiotr drugiej świeżości” w powieści Bułhakowa).

      Dlatego "radykalne działania" tego ugrupowania również są, może nie tyle fikcyjne co powierzchowne, i dotyczą bardziej spraw wizerunkowych (usunięcie flag UE, różne uroczystości tu i tam, jakieś przemówienia, wizyty i wystąpienia), niż najważniejszych (takich jak: szybkie i skuteczne przejęcie mediów publicznych, zaprowadzenie porządku w służbach specjalnych i sądownictwie, postawienie przed sądem zdrajców stanu i ich prawomocne skazanie, renegocjacja niekorzystnych dla Polski umów gazowych i ustaleń w sprawie tzw. "emisji CO2", itd., itp. - rzeczy, o których pisał Pan wielokrotnie i na różne sposoby).

      Wydaje się, że trudno takiemu rozumowaniu coś zarzucić (chociaż można argumentować, że decydującą przyczyną wygrania wyborów parlamentarnych przez PiS był w istocie strach przed imigracją mudżaheddinów, o czym po wyborach nikt jakoś nie mówił, ale to nie wyjaśnia dlaczego "system", który ledwie parę miesięcy wcześniej udowodnił zdolność kreacji dowolnego wyniku w wyborach samorządowych, miałby nagle "odpuścić" w prezydenckich i parlamentarnych).

      Pozostaje więc wytropienie mechanizmu dopuszczenia tej szczególnej "opozycji" do władzy i przewidywanie, co jeszcze z tego dla nas wynika. Można np. domniemywać, na podstawie historii zerwanych rozmów koalicyjnych między PiS a PO w 2005 r., co było spowodowane brakiem udzielenia "gwarancji bezpieczeństwa" PO przez PiS, o czym nie sposób przeczytać w "niezależnej" prasie (w tej drugiej, mętnego nurtu, też zresztą nie, i pod tym względem jest to ten sam nurt). Nasuwa się przypuszczenie, że tym razem PiS wyciągnął wnioski i że przed wyborami doszło do jakichś uzgodnień, w wyniku których pan prezes mógł poprowadzić swe ugrupowanie do władzy (a w dniu ogłoszenia wyników wyraźnie oznajmić, na wszelki wypadek trzy razy, że nie będzie żadnego "odwetu" ani "zemsty" na przeciwnikach). I co dalej?

      Być może właśnie o tym "ma pisać człowiek owładnięty "obsesją" na temat BK, tropiciel spisków i wyznawca takichż teorii"?

      Pozdrawiam najserdeczniej,

      J.P.


      p.s.:
      cytaty w cudzysłowach pochodzą w większości z Pana wpisów i komentarzy, oczywiście

      Usuń
  30. Jacek Kowal napisał: "swoją nadzieję opieram tylko i wyłącznie na Panu Kaczyńskim"

    Waść kpisz czy o drogę pytasz? To się Panu wydaje, że PAD ma samodzielność i nie jest pod kontrolą - jak go ostatnio określiła prasa niemiecka - tajnego nadpremiera? Wolne żarty...
    Niestety, tak zdaje się wyglądać ta wspaniała, odzyskana III RP.

    Krzysztof Borowiak

    PS: Nie będę uprawiał na nieswoim blogu prywaty, więc nie skomentuję nominacji w MON...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Krzysztofie Borowiak,

      Po pierwsze całkowicie podzielam Pańskie zdanie, że PAD jest prezydentem niesuwerennym i całkowicie zależnym od swojego mistrza i ojca jego sukcesu Jarosława Kaczyńskiego. Pomimo powyższych faktów nie sądzę, aby JK kontrolował nawet tak błahe kwestie jak poparcie lub niepoparcie czegokolwiek, a szczególnie tej wyjątkowej sprawy, która sięga czasów kiedy nikt nie słyszał o takim człowieku jak prawnik Andrzej Duda. Ta sprawa jest szczególna i specyficzna dla JK, m.in. dlatego, że bliski współpracownik i przyjaciel Z. Wassermann był bardzo zaangażowany w wyjaśnienie i przywrócenie tej sprawy prok. Witkowskiemu jak również matka Pana Kaczyńskiego (wieloletnia parafianka kościoła S. Kostki) była orędowniczką wyjaśnienia tej zbrodni. Tak więc wobec powyższych argumentów kwestia tego czy PAD poprze czy nie poprze nie ma większego znaczenia, JK zrobi to co uważa za słuszne bez względu na stanowisko Prezydenta.
      Jednak jako przyjaciel Wojciecha Sumlińskiego powinien Pan dokładnie orientować się w sprawach związanych z tą petycją i roli PAD. Prezydent NIE MA MOŻLIWOŚCI przywrócenia śledztwa prokuratorowi Witkowskiemu. Jedyne co może zrobić to wesprzeć petycję autorytetem swojego urzędu. We wrześniu, kiedy petycja była formułowana przez Pana Sumlińskiego nie było wiadomo czy PiS wygra wybory, a tym bardziej czy otrzyma większość bezwzględną dlatego też petycja jest skierowana do prezydenta Andrzeja Dudy jako jedynego, w tamtym momencie, przedstawiciela prawicy.

      Usuń
  31. Jacek Kowal napisał: "Jednak jako przyjaciel Wojciecha Sumlińskiego powinien Pan dokładnie orientować się w sprawach związanych z tą petycją i roli PAD"

    Owszem, ale również jako przyjaciel WS wiem, że przed kilku laty JK solennie obiecał prokuratorowi Witkowskiemu, że odzyska dostęp i kierowanie tym śledztwem. Teraz czekamy na spełnienie tej obietnicy!
    A PAD może znacznie więcej niż to zapisano w konstytucji, o czym też Pan wie ;-)
    ZTCW petycja zostanie przekazana PAD dopiero 1 grudnia.

    Pozdrawiam

    Krzysztof Borowiak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Jarosław Kaczyński weryfikował prokuratora Witkowskiego przez 2 lata i w lipcu 2007 na ul. Nowogrodzkiej w siedzibie PiS w obecności WS powiedział tak: "Panie prokuratorze, dziś wiem jak bardzo mnie okłamano na Pana temat, dziś wiem jak bardzo Pana skrzywdzono, jak bardzo pomawiano Pana. Dziś wiem, że popełniłem błąd, że jest Pan jedyną osobą, która może wyjaśnić tę zbrodnię dlatego zrobię co w mojej mocy, żeby jeszcze jesienią tego roku wrócił Pan do swojego śledztwa".
      Nie potrafię znaleźć słów, które by jeszcze dobitniej przedstawiały intencje, szczere intencje Pana Kaczyńskiego w kwestii przywrócenia tego śledztwa Andrzejowi Witkowskiemu.

      Usuń
  32. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  33. Jacek Kowal zacytował wyżej "szczere intencje Pana Kaczyńskiego w kwestii przywrócenia tego śledztwa Andrzejowi Witkowskiemu".

    Któż mógłby przeciwstawić się w obozie władzy powyższej woli JK? Zatem czekam na jego decyzję pozytywną dla A. Witkowskiego, mając w pamięci, że sprawa - z powodu jego przejścia niebawem w stan spoczynku - jest bardzo pilna!
    Pożyjemy, zobaczymy...

    KB

    OdpowiedzUsuń
  34. Panie Aleksandrze,

    Od miesiąca, niemal codziennie, po najmniejszej próbie zwrócenia uwagi na prawdę, że nietknięte (nawet w zamierzeniu) pozostają "złogi komunistyczne" - z najgroźniejszym koszmarem: Komorowskim i jego "drużyną" z WSI - słyszę pytanie: "Czy wolałabyś powrotu tego, co było jeszcze parę tygodni temu?"

    Odpowiadam wówczas (podobnie jak Pan, p. WW): "Nie, nigdy w życiu!" i ... nie drążę tematu, chyba że znajduję się wśród najkrytyczniej myślących. Wtedy (nieodmiennie) słyszę: "dajmy im jeszcze trochę czasu". (!)

    Nie pamiętam w tej chwili, który z wybitnych polityków powiedział, że jeżeli radykalne reformy nie zostają wprowadzone niemal natychmiast po objęciu władzy - nie zostaną wprowadzone nigdy.

    Myślę podobnie.



    Dzisiaj czytam "wP":

    Miesiąc po wyborach parlamentarnych Zjednoczona Prawica (PiS, SP, PR) wyraźnie prowadzi - ma poparcie aż 42 procent badanych.[] To badanie pokazuje, jak przestrzelonym pomysłem jest krytykowanie błyskawicznej zmiany w państwie, jakiej dokonuje właśnie PiS. Mimo ogłaszanego „zamachu na demokrację” [poparcie dla] PiS wciąż rośnie. Jakieś wnioski?

    http://wpolityce.pl/polityka/273399-pis-umacnia-sie-na-czele-rankingu-partii-politycznych-mimo-zamachu-na-demokracje-i-heroicznej-postawy-kod-zobacz-najnowszy-sondaz


    = = = = =

    Wnioski chyba jednoznaczne, pomimo że w najmniejszym stopniu nie zgadzam się z redakcyjną tezą, że w Polsce wprowadzane są "błyskawiczne zmiany".

    Dotąd nie zauważam najmniejszych prób (może poza kierownictwem MON) dokonania TEJ NAJWAŻNIEJSZEJ - radykalnego pozbycia się złogów komunistycznych, których uosobieniem jest cieszący się świetnym samopoczuciem i zapowiadający swój triumfalny powrót Bronisław Komorowski.

    1.

    OdpowiedzUsuń
  35. cd.

    Złogi komunistyczne pozostają nienaruszone w polskiej telewizji i większości pozostałych mediów, dotowanych przez państwo, w setkach - dotowanych przez państwo - instytucji, urzędów, zw. zawodowych, Instytutów (z IPN włącznie), klubów przyjaciół Moskali - jak osławione Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, które nadal "jest państwową osobą prawną, powołaną z mocy ustawy, a celem jego działalności pozostaje inicjowanie i wspieranie działań podejmowanych w Rzeczypospolitej Polskiej i Federacji Rosyjskiej na rzecz dialogu i porozumienia w stosunkach polsko-rosyjskich".

    Członkowie Międzynarodowej Rady Centrum:

    prof. Adam Daniel Rotfeld - przewodniczący Rady Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, współprzewodniczący polsko-rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych
    Jerzy Bahr - były ambasador RP w Moskwie, członek polsko-rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych
    dr hab. Jarosław Bratkiewicz - dyrektor polityczny w Ministerstwie Spraw Zagranicznych
    dr Andrzej Grajewski - współprzewodniczący zarządu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, członek Grupy do Spraw Trudnych
    dr Adolf Juzwenko - dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu
    dr Łukasz Kamiński - prezes Instytutu Pamięci Narodowej
    dr Andrzej Kunert - sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, członek Grupy do spraw Trudnych
    Jacek Miler - dyrektor Departamentu Dziedzictwa Kulturowego w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego
    prof. Daria Nałęcz - członek Grupy do Spraw Trudnych
    prof. Włodzimierz Marciniak - członek Grupy do Spraw Trudnych
    prof. Jerzy Pomianowski - redaktor naczelny kwartalnika „Nowaja Polsza”, członek Grupy do Spraw Trudnych
    prof. Władysław Stępniak - naczelny dyrektor Archiwów Państwowych, członek Grupy do Spraw Trudnych

    http://www.cprdip.pl/centrum,o_nas.html

    Poukrywane "złogi" można także bez trudu odnaleźć w setkach think-tanków, fundacji, hodujących rzesze dominujących w mediach (z TVR włącznie) "ekspertów" o odpowiednio ukształtowanej mentalności.

    Dla przykładu podam tylko jedną: "Amicus Europae" "ufundowaną" przez Aleksandra Kwaśniewskiego:

    Rada i Zarząd:

    Aleksander Kwaśniewski, przewodniczący Rady Fundacji
    Adam Daniel Rotfeld, wiceprzewodniczący Rady Fundacji
    Stanisław Ciosek, b. ambasador PRL i RP w ZSRR i Rosji
    Marek Siwiec - 1997-2004 - szef BBN
    ...
    ...

    http://fae.pl/rada-i-zarzad/rada-fundacji

    Pozdrawiam serdecznie

    2.

    OdpowiedzUsuń
  36. "SOWIECKI SĄD DO SOWIECKIEGO SOJUZA!"

    W środę, 2 grudnia, o godz. 9.00 - z inicjatywy niezłomnej Ewy Stankiewicz, Solidarnych 2010 i KGP w Warszawie, ma się odbyć demonstracja przed Sejmem, pod hasłem: „Sowiecki sąd do Sowieckiego Sojuza”.

    To ważna sprawa. Hańbą dla Polski jest kontynuacja sprzecznych z polska racją stanu działań tego komunistycznego tworu, powstałego w najczarniejszym okresie panowania sowieckiego namiestnika, gen. Jaruzelskiego.

    W Polsce Trybunał Konstytucyjny ustanowiono ustawą z dnia 26 marca 1982 r. o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, a powołano do życia – po trzech latach ostrych sporów – ustawą z dnia 29 kwietnia 1985 r. Działalność orzeczniczą rozpoczął w 1986 roku. Rozwiązania wzmacniające pozycję Trybunału wprowadziła Konstytucja RP z 1997 roku oraz ustawa z dnia 1 sierpnia 1997 r. o Trybunale Konstytucyjnym.[podpisał ją prezydent Kwaśniewski] 27 maja 2015 Sejm uchwalił nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. 12 czerwca 2015 Senat przyjął ustawę i wprowadził do niej poprawki, które zostały rozpatrzone przez Sejm i większość z nich została przyjęta 25 czerwca 2015. Ustawa z dnia 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym została podpisana przez prezydenta [Komorowskiego]i weszła w życie 30 sierpnia 2015.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Trybuna%C5%82_Konstytucyjny


    OdpowiedzUsuń