Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 9 lipca 2015

OFERTA DLA RADYKAŁÓW

Słuchając deklaracji prezydenta Dudy o „odbudowywaniu wspólnoty” oraz zaproszeń pani Szydło kierowanych do „każdego Polaka, (…) i tych, którzy dokonywali innych wyborów”, zadaję sobie pytanie – jakie miejsce w planowanym scenariuszu „napraw” i „dobrych zmian” przypadnie tym, którzy „myśląc Polska”, nie chcą zacieśniać fałszywych więzi z apatrydami i domagają się wystawienia uczciwego rachunku za lata destrukcyjnej polityki reżimu?
Co stanie się z tymi, którzy nie godzą się dziś na „zasypywanie podziałów” i nie odpowiada im wspólnota z tańczącymi na grobach barbarzyńcami oraz z gronem zdrajców „jednających” nas z Putinem? Jak mają zachować się ludzie, którzy – wbrew dogmatowi „przywracania polityce wymiaru merytorycznego”, pamiętają, że przez siedem lat doświadczaliśmy niezwykłych draństw i podłości ze strony reżimu, a wielu jego przedstawicieli ponosi osobistą odpowiedzialność za krzywdy lub śmierć naszych rodaków?
Sprowadzanie polityki do zwodniczej „merytoryczności”, jest zabiegiem  mogącym zadowolić  niedowarzony zwolenników opozycji lub nawet przekonać niektórych wyznawców PO. Tym, którzy widzą w III RP komunistyczną sukcesję i dostrzegają ogrom zniszczeń dokonanych przez reżim, „panele dyskusyjne” i jałowe „debaty” nie zastąpią konkretów i radykalnych rozwiązań. Ten reżim zachował zbyt wiele sił, by obawiał się partyjnych programów i drżał przed eksperckimi analizami. W położeniu, w jakim znajduje się nasz kraj, tak pojmowana „merytoryczność”, przypomina raczej zwodnicze placebo niż stanowi efektywny środek na neokomunistyczną dżumę.
Jeśli ktoś zechce argumentować, że polityczna pragmatyka rządzi się własnymi prawami i w okresie wyborczym wymaga od PiS-u „niekonfliktowych” deklaracji - wywoła we mnie tym większy niepokój. Byłby to bowiem tani machiawelizm, obliczony za doraźne cele partyjne i oszukanie wyborców. Tacy pragmatycy zapominają, że PiS nigdy nie głosił haseł obalenia III RP, zaś jego „niekonfliktowość” zawsze kończyła się porażką.
Doświadczenie wskazuje, że scenariusz koncyliacyjnych,  miękkich relacji z reżimem, wcale nie musi wynikać z fortelu kalkulacji wyborczych, lecz z rzeczywistych układów i zapatrywań polityków PiS-u.
Nie pojmuję, dlaczego miałbym wierzyć, że wezwania do „budowania wspólnoty”, żałosne konwenanse wobec BK  i obsadzenie kancelarii prezydenta sierotami po PZPR i UW, miałoby dowodzić intencji rozliczenia prezydentury Komorowskiego?  Skąd pewność, że śliskie deklaracje pani Szydło i zapewnienia o „potrzebie dialogu i wzajemnego rozumienia się”, są zaledwie wyborczą retoryką i nie doprowadzą dzisiejszej opozycji na manowce „konstruktywnego kompromisu”? Kto uważa, że to obawy przedwczesne, nie odrobił jeszcze lekcji z „rehabilitacji” J. Gowina i nie chce dostrzec kontredansów ludzi opozycji wokół reżimowców z PO-PSL.
W ostatnich latach, pan Jarosław Kaczyński popełnił dość kardynalnych błędów i dał wystarczająco wiele dowodów „zmienności nastrojów”, bym słuchając oficjalnych wystąpień polityków Prawa i Sprawiedliwości, zabawiał się w czytanie między wierszami.  Nie mam na to ochoty ani czasu.
Pytanie – co z tymi, którzy nie zgadzają się na miałką taktykę „modernizacji” i zamiast „dobrych zmian” chcą obalenia układu magdalenkowego, tylko pozornie wydaje się bez znaczenia. Można – kierując się logiką wyznawców i „niezależnych” żurnalistów -zaliczyć tych ludzi do grona „radykałów i defetystów”, okrzyknąć prowokatorami, lub skazać na zamilczenie, ale obawiam się, że będą to rozwiązania nieskuteczne. Sprzeciw wobec ugodowych rozwiązań wyraża dziś zbyt wielu wyborców PiS, a jeszcze więcej  liczy na dogłębne oczyszczenie życia publicznego i elementarną sprawiedliwość. Po ośmiu latach  antypolskich rządów, po setkach afer, oszustw i zamachu smoleńskim, wielu uczciwych ludzi ma prawo odczuwać determinację  i oczekiwać podjęcia zdecydowanych działań. Tym bardziej, gdy pamiętają jedno ze sztandarowych haseł PiS – „Polacy zasługują na więcej”.
Tym, którym III RP nadal jawi się jako kraj prawa i demokracji, wystarczą zapewne akademickie dyskusje i blichtr partyjnych konwentykli.  Jak długo – zależy od stopnia otumanienia.
Jeśli takich oczekiwań nie można bagatelizować, już dziś panie i panowie z Prawa i Sprawiedliwości powinni poważnie pomyśleć o „ofercie” dla „kontrowersyjnych radykałów” i w miejsce bełkotliwych (acz politpoprawnych) dywagacji, udzielić jasnych odpowiedzi na zasadnicze pytania:
-  czy i jak zamierzają dokonać polityczno-prawnej oceny rządów PO-PSL i prezydentury B. Komorowskiego?;
-  czy słowa Jarosława Kaczyńskiego z lipca 2010 roku - „Nie będę współpracował z nikim, kto był nie w porządku wobec mojego brata i innych poległych. Bo zachowania wobec nich były haniebne, one politycznie i moralnie wykluczają współpracę” – nadal wytyczają granicę moralnego konsensusu, czy też stały się już nieaktualne?;
 - jakie miejsce w polityce nowego prezydenta i nowego rządu zajmie sprawa zamachu smoleńskiego i co uczynią te ośrodki dla wyjaśnienia okoliczności tragedii oraz ukarania inspiratorów, sprawców i popleczników?;
-  czy i w jaki sposób nowe władze chcą podjąć walkę z wrogą działalnością ośrodków propagandy (zwanych dziś „mediami III RP”) i jak zamierzają oczyścić życie publiczne z obecności ruskich rabów i zgrai antypolskich „autorytetów”? ;
- jakie kroki zostaną podjęte w celu stworzenia polskiego wymiaru sprawiedliwości – a wcześniej ukarania sędziów i prokuratorów wysługujący się reżimowi oraz rozbicia prawniczych klanów, wywodzących się z czasów „socjalistycznej praworządności”?
Te i wiele innych pytań, powinny być zadane ludziom chcącym uchodzić za naszych reprezentantów. Jeśli politycy PiS  nie potrafią lub nie chcą  sformułować takiej „oferty” , nie powinni się dziwić, gdy „twardy” elektorat rozpłynie się wśród neoesbeckich „alternatyw politycznych” lub porzuci oczekiwania związane z partią Kaczyńskiego i pójdzie drogą długiego marszu.
Gdyby ktoś dociekał – coś się Pan tak przyczepił „idącej ku zwycięstwu” partii opozycyjnej i tylko w nią wymierza ostrze krytyki – odpowiem po raz dziesiąty: wymagam od tych, z którymi jeszcze wiąże oczekiwania, krytykuje tych, których poważam i cenię. Są tego warci.
Od ludzi reżimu oczekuję jednej rzeczy: by zniknęli z mojego kraju na zawsze i zostali osądzeni podług swoich czynów. Po tym, co wiemy już na ich temat, kierowanie postulatów lub słów krytyki, uważam za uwłaczające i niegodne człowieka rozumnego. Takie relacje można okazywać osobom, które zasługują na zainteresowanie, nigdy zaś tym, którymi zaledwie się gardzi.

55 komentarzy:

  1. Panie Aleksandrze,

    Jakiej oferty programowej/ideowej może oczekiwać od PIS-u/ A. Dudy, osoba, która chce niepodległej wolnej Ojczyzny oczyszczonej ze zdrajców, złodziei, i reszty hołoty, która już od 1945 zachowuje ciągłość w wyniszczaniu Polskości, i patriotycznych cnót. Osoba, która dostrzega dzisiejsze rozgrywki na szachownicy zwanej demokracją, na której wszystkie pionki pomimo swych kolorów i stron po których są ustawione, przynależą do jednej gry?
    Niestety taka osoba musi zdać sobie sprawę, że niewiele może się po nich spodziewać.
    Skoro PiS chce dalszego potrzymania III RP, a wiadomo, że jest ona kontynuacją serialu zwanego PRL , to oznacza, że nie zrobi wszystkiego co jest tylko możliwe, w celu wydobycia Polski z impasu w którym trwamy nieprzerwanie od wielu lat.
    Pomimo tego, iż w jakimś stopniu będą chcieli przywrócić nam godność i złagodzić egzystencjalny ból naszego kraju, to nadal będą uwikłani w system, z którego to wyjście oznaczałoby dla nich koniec.
    Nie twierdzę, że ich działania będą tak samo złe, bądź gorsze od agenturalnie ubabranych rządów PO. Myślę jednak, że w obu przypadkach agentura wisi w powietrzu.
    Czy lepsza amerykańska od rosyjskiej? Nie wiem, pewnie w jakimś drobnym sensie lepsza.
    Choć i tak dobrze wiadomo, że jankesi przeżują nas i wyplują jak to mają w zwyczaju robić.
    Plan na pewno już jest dawno ustalony i to właśnie napawa mnie zmartwieniem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Lisica,

    Po raz kolejny znajduję w Pani wypowiedzi fascynujące refleksje polityczne. Pozwoli więc Pani, że zapytam - mogłaby Pani wskazać ową "amerykańską agenturę" w naszym kraju, przedstawić konkretne nazwiska lub stanowiska tych osób? A może zechce Pani wymienić amerykańskie firmy i koncerny żerujące na polskiej gospodarce, pokazać zakres ich wpływów na media, obnażyć działania propagandowe i dezinformujące opinię publiczną?
    Chętnie też dowiem się - w jakich okresach historii doświadczaliśmy amerykańskiej dominacji, ilu polskich patriotów zamordowali Jankesi i jakich krzywd doznaliśmy na skutek okupacji USA?

    Proszę wybaczyć ten mało uprzejmy ton, ale na tym blogu nie dopuszczam do propagowania absurdalnych wizji i jeśli chce Pani nadal dywagować o "amerykańskiej agenturze" itp. fantazjach, proszę przygotować rzeczowe argumenty i uzbroić się w fakty.
    Podobnie traktuję porównywanie partii pana Kaczyńskiego do zbieraniny zwanej Platformą i dokonywanie w tym zakresie prostych analogii. Wprawdzie PiS jest partią systemową III RP, to stawianie znaku równości między ludźmi tych dwóch środowisk, jest głęboko fałszywe i krzywdzące. Przypomina to lewacką manipulację zestawiania "dwóch totalitaryzmów" - amerykańskiego i sowieckiego i tak ma się do prawdy, jak komunizm do miana filozofii.

    Dlatego moim zmartwieniem nie jest zamiana "rosyjskiej agentury na amerykańską", ale zmuszenie środowiska opozycji do rzetelnej roboty i odważnej walki. Ponieważ jedno i drugie nie ma nic wspólnego z kultywowaniem "demokracji" III RP, trzeba skłonić sytych i pysznych, by dostrzegli "radykalizm" swoich wyborców i przestali uprawiać mitologię.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Autorze,

      Muszą z przykrością stwierdzić, że nie czyta Pan ze zrozumieniem moich komentarzy.
      Nie zestawiłam ze sobą w jednym szeregu poczynań programowych i zamierzeń ideowych PiS-u i PO. Proszę mi uwierzyć, że jestem daleka od tego.
      Nic tak nie dobiło naszego kraju jak zadłużeniowo - wyzbywcze rządy zarazy z PO.
      Stwierdziłam natomiast, że zarówno PO jak i PiS stoją jak pionki na jednej szachownicy zwanej demokracją. Mają owszem różne kolory, stoją na tejże planszy po przeciwnych stronach, lecz zawsze będą brali udział w jednej grze. Dla zrozumienia napiszę, to bez przedkładania tego zagadnienia na szachy. Otóż, działają w jednym systemie politycznym, zasiadają w jednym gmachu sejmowym, startują w tych samych wyborach i na takich samych zasadach (przynajmniej teoretycznie).Nazywamy tą całość III RP.
      Pragnę także zauważyć, że to właśnie Pan podkreślał, że tylko zmiana systemu daje nadzieje na ratunek.
      Abstrahując od kwestii podważonej już przeze mnie Pańskiej tezy, jakobym stawiała w jednej linii PO i PiS, pragnę się ustosunkować do Pańskiego wyśmiania mojej subiektywnej oceny zmian zachodzących na Polskiej scenie politycznej.
      Otóż szanowny autorze, gdybym mogła podać Panu nazwiska całej siatki agentury amerykańskiej jaka tkwi na terenie Polski to :
      1. miałabym wspaniały dostęp do tajnych informacji i za pewne nie musiałabym ich zdobywać na Pańskim blogu.
      2. gdybym miała taką wiedzę mogłabym już nie żyć.
      3. gdyby były znane i dostępne w jakichkolwiek materiałach źródłowych, cóż by to była za siatka agenturalna?
      Także sam Pan widzi, że Pana żądania o poparcie moich ocen takowymi dowodami są z lekka mówiąc irracjonalne.
      Ale cóż, mogę podać kilka przykładów, za które za pewne zostanę potępiona.
      Bo czyż nie przypadkiem płk. Kukliński został agentem amerykańskim? ( był bohaterem, zgadzam, się z tym faktem więc proszę tego nie roztrząsać).
      A czyż to nie nasza wspaniała opozycja w PRL pod szyldem Solidarności pobierała fundusze i sprzęt od CIA?
      A czy nie czasami, na przestrzeni tego roku amerykanie zakupili koncern TVN, który to jest jednym z większych manipulatorów polityczno-społecznych?
      A czy nie jest tak czasami, że Amerykanie dosyłają na nasz teren swoje wojsko i sprzęt jakobyśmy byli ich pierwszą linią frontu z Rosją?
      To, że agentura moskiewska jest największą zarazą jaka toczy nasz kraj dogłębnie od 1945 roku ale pokusiłabym się o stwierdzenie, że zaczęło się to dużo wcześniej, to jest rzeczą tak jasną jak słońce na niebie. Wiem, że ten chwast zakorzenił się na stałe w całym krwiobiegu naszego państwowego organizmu niczym Barszcz Sosnowskiego( który zresztą im zawdzięczamy) i nie sposób go usunąć.
      Ja zauważam fakt, że w wolnym, autonomicznym państwie nie ma mowy o tym by o losach takiego państwa decydowała jedna czy druga siła z zewnątrz, nie ważne czy pozostawia po sobie grubą kasę do przepuszczania, czy też sieje przy-śmietnikowe doły trupami.
      Może się Pan ze mnie naśmiewać ile ma Pan ochotę, ale ja swoją młodość spędzam w dobie wojny informacyjnej. Pan swoją zapewne wtedy gdy wiadomo kim byli ONI a kim jesteśmy MY.
      Za pewne znowu dowiem się, że blogosfera jest długa i szeroka i żebym sobie poszukała gdzie indziej. Ale wie Pan co? Na mnie to nie działa, ja chce czytać Pana posty, zgłębiać wiedzę, do której nie mam dostępu, pomimo tego, iż czyni Pan to bez dekretu.

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Pani Lisico, napisała Pani:
    Choć i tak dobrze wiadomo, że jankesi przeżują nas i wyplują jak to mają w zwyczaju robić.

    Pragnę zwrócić uwagę na jeden z nielicznych przykładów amerykańskiego "przeżuwania", na przykładzie SKOK. Amerykańska fundacja wspomagająca na arenie międzynarodowej spółdzielnie, zasiliła pośrednio, tj. przez polski odpowiednik - fundację krajową, SKOK, w czasach okołotransformacyjnych kwotą 70 tys. USD. Po zakończenie finansowania SKOK przez naszą lokalną fundację, została ona zlikwidowana. A SKOK działają, bogacą się i powstają do dziś (z jednym niechlubnym wyjątkiem - w okresie ponad dwóch dekad). Dla kontrastu proszę porównać sobie "standardy sowieckie", chociażby w formie wyczynów związanych z Bankiem Handlowym w Warszawie. Oczywiście SKOK są powiązane z mediami "niepokornych", co może stanowić bardzo wątpliwej jakości połączenie ze stroną amerykańską (z uwagi na jednorazowy charakter wsparcia i brak stałej kontroli) w przeciwieństwie do kreacji medialnych, uwłaszczonych na kapitale polskim i do dnia dzisiejszego funkcjonujących podług dyrektyw nomenklatury, ex-SBcji, nota bene z genezy - z narzutu stalinowskiego, bądź też, jak w przypadku sektora energetycznego - dodatkowo ze stałym pakietem kontrolnym rosyjskiej strony. W skrócie - porównuję sprawy których nie sposób porównać.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Patrycjuszu,
      " porównuje sprawy, których nie sposób porównać."

      Więc po cóż Pan to czyni?

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Po to żeby uświadomić Pani absurdalność wygłaszanych hipotez o "agenturze amerykańskiej", skoro z jakichś powodów nie przedstawiła Pani wcześniej podstaw do formowania swojej opinii.

      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Panie Aleksandrze,

    trafił Pan - niestety - w samo sedno. Obawiam się, że nawet niezależnie od ewentualnie żywionych w skrytości ducha intencji i zamierzeń kierownictwa PiS, zabiegając wciąż i bez końca o tzw. "elektorat centrowy" PiS staje się jednocześnie jego zakładnikiem po wyborach. I jeśli nawet ci ludzie chcieliby wykonać bardziej radykalne posunięcia, to po prostu nie będą mogli, żeby nie zrazić do siebie "nowych wyborców".
    A poza tym, podobno zarówno Andrzej Duda, jak i Beata Szydło byli kiedyś członkami Unii Wolności. Nie wróży to najlepiej.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wąż Wystygły,

      To bardzo trafne spostrzeżenie. Jak Pan być może pamięta, zawsze twierdziłem, że nie ma czegoś takiego, jak "elektorat centrowy". Istnienie takiego elektoratu to jeden z wielu mitów III RP, uknutych na potrzeby propagandy "normalności" i dla celów kombinacji medialnych. Ten twór wykorzystuje się bowiem jako straszak na polityków głoszących nazbyt radykalne poglądy. Służy również zaspokojeniu ambicji otumanionych wyborców, którzy potrzebują tego terminu dla usprawiedliwienia własnej głupoty lub obojętności.
      Warto pamiętać, że pojawia się on zawsze w wypowiedziach publicystów i tzw. politologów, gdy PiS zaczyna głośniej mówić o Smoleńsku lub zaostrza retorykę wobec reżimu.
      Gdyby w takich rozważaniach krył się choć cień prawdy, zaś wynik wyborczy w istocie zależał od „centrowych elektoratów”, „merytoryczności” i „ciepłego wizerunku” PiS – nie byłoby ośmioletniego pasma klęsk i upokorzeń.
      Uważam, że zdecydowana większość Polaków nie ma żadnych poglądów politycznych, a wyobrażenia o świecie polityki czerpie z zatrutego źródła -przekazu medialnego. Gdyby Polacy mieli poglądy polityczne, nie mogliby przecież powierzyć swojego losu ludziom podobnym Tuskowi czy Komorowskiemu.
      O wyborach dokonywanych przy urnie decydują zatem rzeczy całkowicie odległe od polityki: sympatie i antypatie,urazy, zawiść lub nienawiść, osobiste doświadczenia, ambicje, interesy. W pełni świadomego wyboru, czyli opartego o racjonalne przesłanki, wynikające z jakiś zasad aksjologicznych, dokonuje niewielu z nas.
      W naszych warunkach ujawnia się też kompletna nieprzydatność podziałów politycznych, funkcjonujących w normalnych, dojrzałych demokracjach. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie elektoratów PO i PiS, bo obie te partie są definiowane przez tzw. politologów jako prawicowe. Na czym miałaby opierać się "prawicowość" takich ludzi jak Komorowski, czy Niesiołowski, nie potrafiłby odpowiedzieć najtęższy sofista,a jednak sztuka ta udaje się ośrodkom propagandy i zatrudnionym tam ćwierćinteligentom.
      Gdzie, w takiej optyce miałoby istnieć owe "centrum", jest zagadką jeszcze większą. Zdefiniowane go wymagałoby przyjęcia tezy, że można wypośrodkować poglądy ludzi PO i PiS-u, wytyczyć między nimi stałą linię, określić uniwersalne kryteria i punkty wspólne. Ponieważ żaden z mitologów "elektoratu centrowego" nie został zmuszony do podjęcia takiej pracy umysłowej, mogą bezkarnie opowiadać swoje brednie i utwierdzać Polaków w błędnych przeświadczeniach.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. George Smith,

      Oczywiście, to Pana zdanie. Dość łatwe do podważenia, bo wskazany przez Pana przykład ma się nijak do kwestii amerykańskich wpływów. Należałoby bowiem wykazać - w jaki sposób wpływy węgierskiego Żyda o nazwisku Soros, mają związek z polityką USA wobec Polski oraz z ekspansją gospodarczą tego państwa? Gdzie i w jakim obszarze istnieje tu wspólnota interesów?
      Chętnie poznałbym rzeczowe opracowanie na ten temat.
      Myli się Pan także w sprawie "rozgrywek związanych z tarczą antyrakietową".
      Poświęciłem temu tematowi wiele artykułów, wspomnę zatem, że decyzję Obamy z 17 września 2009 r. (o nieinstalowaniu elementów tarczy w Polsce) poprzedziła wielomiesięczna kampania, podczas której grupa rządząca usilnie starała się zniechęcić Amerykanów do tego projektu.
      Jeśli były tu rozgrywki i był rozgrywający, to z pewnością nie należy ich szukać wśród Amerykanów.
      Temat tarczy był przedmiotem rozmów prowadzonych przez Tuska na Kremlu, w lutym 2008 roku. Od tego momentu nastąpiło wyraźne wyhamowanie negocjacji, mnożenie przeszkód (głównie kwestia gwarancji) oraz poszukiwanie pretekstu do przedłużania rozmów. Gdy dwa tygodnie później Tusk udawał się z wizytą do USA na rozmowy z administracją Busha, „GW” w publikacji z 22 lutego mogła już obwieścić „Tusk wstrzymuje tarczę” i poinformować, że „sprawa utknęła w martwym punkcie”. W tym samym czasie Kreml nasilił kampanię propagandową przeciwko instalacji amerykańskiej i rozpoczął straszenie „odwetem”.
      Kilka miesięcy po wizycie Tuska w Moskwie, mieliśmy natomiast do czynienia z klasyczną prowokacją. Tuż przed zakończeniem polsko-amerykańskich negocjacji, w gazecie „Dziennik” ujawniono treść tajnej rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego z szefem MSZ R. Sikorskim. Przeciek do prasy pozwolił Sikorskiemu odegrać rolę „ofiary” i został przez Tuska wykorzystany jako przeszkoda w dalszych negocjacjach z amerykańskimi partnerami.
      Z tajnych depesz dyplomatycznych ujawnionych przez Wikileaks wynika, że w czerwcu 2008 roku, (dwa miesiące przed napaścią Rosji na Gruzję), reżim był gotowa doprowadzić do zerwania rozmów z Amerykanami, bez wcześniejszego uzgodnienia sprawy z prezydentem Kaczyńskim. Fiasku negocjacji zapobiegła wówczas wizyta szefowej Kancelarii Prezydenta Anny Fotygi w Waszyngtonie i jej rozmowy z czołowymi politykami USA. Misja Fotygi wywołała histeryczne reakcje przedstawicieli rządu Tuska, oskarżających Lecha Kaczyńskiego o prowadzenie własnych negocjacji z USA z intencją „przejęcia sukcesu rządu”.
      O tym, kto i jakie prowadził gry, może się Pan dowiedzieć m.in .z depesz ujawnionych przez Wikileaks. Ambasador USA Victor Ashe w dniu 7 maja 2009 roku zanotował treść rozmowy, jaką kilku czołowych polityków PO przeprowadziło z delegacją Kongresu Amerykańskiego. Ashe relacjonował: „Marszałek Komorowski i Nowak (Sławomir) zgodnie wskazywali na to, że zgadzając się na lokalizację tarczy antyrakietowej Polska zapłaciła „wysoką cenę” – szczególnie w relacjach z innymi członkami UE i Rosją. Komorowski wyraził obawę, że po dwunastu latach poprawy relacji Polska ponownie staje się rosyjskim celem – wysocy rangą rosyjscy politycy grozili wymierzeniem w Polskę głowic nuklearnych, podgrzewane są antypolskie nastroje wśród Rosjan i podejmowane działania przeciwko polskim interesom na Ukrainie".
      Można również dość precyzyjnie wskazać, jaki wpływ na decyzję o odrzuceniu tarczy miała polityka A.Merkel.

      W tej sytuacji, podobnie jak Pani Lisicy, również Panu proponuję, by zaopatrzył się w mocne argumenty i zbiór faktów przed dyskusją o "zagrożeniu amerykańskimi wpływami".
      Zwracam przy tym uwagę, że ten temat nie żadnego związku z treścią mojego tekstu, a dalsze dywagacje ze strony Państwa uznam za zbędne.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. George Smith,

      Nie "poświęciłem miejsca tej sprawie", lecz starałem się Panu pokazać, jak wygląda rzeczowa argumentacja. Najwyraźniej bezskutecznie, bo Pańskie wnioski są bardzo dalekie od moich intencji.
      Jeśli zaś chciałby Pan zabawiać się w diagnozowanie moich nastrojów, uprzejmie podpowiadam, że takie sytuacje wywołują już tylko znużenie.

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Szanowny Panie Aleksandrze,

      Odnosząc się do Pana odpowiedzi na niektóre komentarze uważam za stosowne stanąć w obronie tezy o wpływach amerykańskich, którą sygnalizowałem już kilkakrotnie na Pana blogu. Problem ten ma jednak naturę bardziej złożoną. Polityka USA od poprzedniego stulecia zorientowana jest na poszukiwanie rynków ekonomicznych, surowcowych i przestrzeni handlowej, co stawia ją okazjonalnie na kursie konfrontacyjnym z takimi państwami jak Rosja, Niemcy czy Chiny. W obszarze euroazjatyckim miejsce i rola Polski dla USA nie jest zatem najważniejsza, ale zależna od czynników koniunkturalnych związanych choćby z potrzebą rozproszenia potencjalnego związku Europy z Azją. Z drugiej strony, czego dowodzi choćby polityka "detente" z lat 70. czy niedawny "reset" B. Obamy, Waszyngton nie jest pryncypialnie przeciwny różnym formom strategicznego partnerstwa z Rosją czy Chinami, o ile służy ono opanowaniu rynku wschodniego i zabezpieczeniu go przed konkurencją. Podczas wizyty G. H. W. Busha w Warszawie latem 1989 r. to właśnie amerykański prezydent wzywał opozycję do poparcia kandydatury "szczerego patrioty" W. Jaruzelskiego na głowę państwa. Był także przeciwny rozwiązaniu Układu Warszawskiego i ZSRR w imię stabilizacji w Europie. Nasz rodak i wybitny geostrateg Z. Brzeziński kreśli takie scenariusze już od kilku dziesięcioleci. Kilka lat temu wypowiadał się w ciepłych słowach o prezydencie Putinie odradzając Polsce instalowanie "tarczy antyrakietowej". Dzisiaj otwarcie proponuje "finlandyzację" Ukrainy.
      W tych okolicznościach oczekiwanie na trwały sojusz polsko-amerykański jako remedium dla zagrożenia rosyjskiego jest niedorzecznością, a w najlepszym wypadku założeniem wysoce ryzykownym.

      Nie neguję istoty niebezpieczeństwa płynącego z Moskwy. Przeciwnie, uważam, że Rosja pozostaje groźna szczególnie w sojuszu z innymi potęgami światowymi. Uważam jednak, że stawianie Polski w pozycji pogranicza rywalizacji Wschód-Zachód niesie ze sobą groźbę co najmniej marginalizacji, a nawet całkowitego rozbicia państwa. Nasze interesy narodowe nie znajdą zrozumienia za oceanem ponieważ USA liczą się wyłącznie z podmiotami posiadającymi realną władzę. Polska osamotniona, poróżniona z sąsiadami, pozbawiona dostępu do rynków wschodnich nie stanowi atrakcyjnej oferty przetargowej, a co najwyżej może posłużyć za czynnik propagandowy lub "pas transmisyjny" na wschód. Czy takie rozwiązanie służyłoby polskim interesom? Wątpię.

      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Aleksander Ścios

    "udzielić jasnych odpowiedzi na zasadnicze pytania"...

    - do przedstawionej przez Pana listy pytań (oczywiście jest ich wiele więcej) dodałbym od siebie jedno: czy Prezydent Duda i ewent. premier Szydło zamierzają odtajnić zbiór zastrzeżony IPN??

    Niestety mam podejrzenie graniczące z pewnością, że odpowiedzi na takie pytania - niestety zadawane tylko przez "radykałów" (do których mam zaszczyt się zaliczać) - już dziś są jasne i jednoznaczne; "Polsce nie jest potrzebna żadna rewolucja" - to stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego (sprzed kilku miesięcy) bez wątpienia stanowi główne założenie programowe PiS.

    I lokator Belwederu - bezdomny od 6 sierpnia - będzie mógł sobie nadal tam zamieszkiwać...

    "Nikt cię nie pocieszy..."


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fotocanon,

      Zadał Pan doskonałe pytanie i - niestety - udzielił nań prawidłowej odpowiedzi.
      Prawdą też jest, że podobne pytania mogą zadawać tylko niepoprawni "radykałowie" i słusznie określenie to trzeba zamykać w cudzysłów.
      Jakiż to bowiem radykalizm, że chcemy zadawać pytania istotne dla naszej przyszłości? I cóż kontrowersyjnego w poglądach, które sprowadzają relacje polityk-wyborca do właściwego poziomu i miary?
      Proszę zauważyć, jak dalece tkwimy w mentalności niewolniczej, jeśli zadawanie takich pytań jest uznawane za "niestosowne" lub szalone ,zaś próba przywrócenia służebnej funkcji polityki, jest odbierana jako "atak na PiS".
      Cóż zatem, że "nikt nie pocieszy", skoro to nie my zwariowaliśmy.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  7. à propos radykałów, to wygląda na to, że coś się dzieje:

    Tajemnicza śmierć w sprawie SKOK Wołomin. Miał być szefem "słupów", znaleźli go martwego

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/tajemnicza-smierc-w-sprawie-skok-wolomin-nie-zyje-szef-slupow,558772.html

    "Nowy trop w sprawie wyłudzenia miliardów złotych ze SKOK Wołomin. Policjanci badają śmierć mężczyzny, którego zadaniem miało być znajdowanie "słupów" - bezdomnych, którzy posłużyli do wyprowadzenia pieniędzy z Kasy. "

    OdpowiedzUsuń
  8. A. Ścios,

    gdy mówi Pan o radykałach i ich ekstremistycznych oczekiwaniach, przypomina mi się tekst starego sbka z filmu ,,Rozmowy kontrolowane": ,,Ekstrema Solidarności chce zniszczyć wszystko - wszystko! Na szczęście my, wojsko i policja, przynajmniej kadra..." .

    .. Każda próba odejścia ugrupowań prawicowych w ciągu ostatnich dwudziestu lat od linii ,,ekstremy Solidarności" kończyła się finalnym zejściem tychże ugrupowań. Oby nie czekało to PiSu. Przegrywa zawsze Polska.

    jeżeli PiS wygra wybory i będzie w rządach kierował się dyrektywą ,,dobrego zarządzania państwem" w nadziei, że właśnie dobre merytorycznie (a przynajmniej znośne w porównaniu z POPSL) rządy przyniosą stałe poparcie społeczne, zrobi moim zdaniem błąd śmiertelny. Rząd Jarosława Kaczyńskiego był merytorycznie nienajgorszy (jak na polskie rządy) i poprawił sytuację gospodarczą (zmniejszenie podatków, zniesienie podatku spadkowego, poprawa wielu wskaźników, ochrona publicznych zasobów, i wiele innych) , w konskwencji przegrał wybory i został przez większośc spoleczeństwa znienawidzony. Ta większość nie jest zdolna do samodzielnej oceny, czy żyje się im lepiej, musi mieć to wyjaśnione w telewizji (tak samo ci ludzie nie potrafią sami zdecydować, jak się ubrać).

    Bez decydującej i rzetelnej rozprawy z kwadryga: słuzby silowe, administracja państwa razem z tzw. wymiarem sprawiedliwości, oligarchia partyjna POPSL i wreszcie oligarchia finansowych grandziarzy - każdy rząd prawicowy będzie siedział na stołku z podpiłowanymi czterema nogami. Co z tego wyjdzie na długą metę...

    Obym się mylił, ale Pan Andrzej Duda i Pani Beata Szydło robią raczej wrażenie polityków celujących w urzędniczenie, a nie w wymianę ciosów.

    Zgadzam się zatem z Pańskim postulatem, ogłoszonym parę tesktów wcześniej, że podstawowym kryterium oceny rządów prawicowych będzie chęć obalenia systemu, a nie zarządzania nim.

    Na koniec dodam, że dla mnie pierwszym papierkiem lakmusowym zamiarów i jakości rządów prawicy będzie status Antoniego Macierewicza. Jeśli zostanie on wyautowany, to właściwie będziemy w domu...


    pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojciech Miara,

      Bardzo podoba mi się to zdanie Pańskiego komentarza - "Bez decydującej i rzetelnej rozprawy z kwadryga: słuzby silowe, administracja państwa razem z tzw. wymiarem sprawiedliwości, oligarchia partyjna POPSL i wreszcie oligarchia finansowych grandziarzy - każdy rząd prawicowy będzie siedział na stołku z podpiłowanymi czterema nogami".
      Warto zauważyć, że takie stwierdzenie (i wynikające z niego działania) w najmniejszym stopniu nie kłócą się z "dyrektywą dobrego zarządzania państwem". Przeciwnie - by w ogóle móc zarządzać tym państwem, trzeba wpierw usunąć toczącą go gangrenę. Służby, propaganda i tzw. wymiar sprawiedliwości, są największym ogniskiem patologii.
      Jeśli politycy PiS sięgną po przykre doświadczenia z lat 2005-2007, będą musieli zrozumieć, że bez mocnej rozprawy z ową kwadrygą (a dodałbym tu jeszcze ośrodki propagandy) nie będą możliwe żadne "dobre zmiany".
      To jest priorytet, od którego trzeba zaczynać proces odzyskiwania państwa. Można bowiem mieć najcudowniejsze programy i najlepszych fachowców i polec na jednej, prostackiej kombinacji operacyjnej - jak np. z udziałem posłanki Samoobrony i pewnego "doświadczonego" posła PiS.

      Ma Pan rację twierdząc, że "Andrzej Duda i Pani Beata Szydło robią raczej wrażenie polityków celujących w urzędniczenie, a nie w wymianę ciosów". To jest najpoważniejsza troska, bo charakterystyczną miękkość tych osób (odczytywaną błędnie, jako wyraz formacji kulturowej), odbieram jako czynnik decydujący o politycznej strategii PiS-u.
      Dostrzegłem również, że na dotychczasowej "giełdzie nazwisk" potencjalnych ministrów i urzędników, brakuje Antoniego Macierewicza i zgadzam się, że przyszła pozycja tego najważniejszego polityka opozycji ,będzie kluczowa. Zauważyłem także, że w kierunku ministrowania MON, mocno przerabia nogami pan Czarnecki (vide jego tekst "Jak dozbroić polską armię?" z "Rzeczpospolitej") i tu można zakładać, że były pupil Leppera zamierza odgrywać specjalistę od wojskowości.

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam

      Usuń

    2. Serdecznie dziękuję za tę piękną odpowiedź, która mnie szczerze wzruszyła.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    3. :)))

      Tak bywa, kiedy się pisze "na jednej nodze".
      Podziękowanie powinno się znaleźć oczko niżej,
      przepraszam.

      Usuń
  9. Drogi Panie Aleksandrze,

    1. Zapewne zdaje Pan sobie sprawę z tego, że - podobnie jak w przypadku pamiętnych "pytań do Komorowskiego" - nie uzyska Pan odpowiedzi na żadne z pytań do PiS, pomimo że dla ludzi wolnych są one oczywiste i absolutnie podstawowe. Do kogo więc je Pan adresuje? Czyżby rzeczywiście już tylko "do potomności"?

    2. Bo przecież nie uwierzę, że kieruje je Pan do polityków PiS, czy "opozycyjnej" drobnicy? Ci ludzie nie czytają takich rzeczy, a jeśli nawet czytają, nie zawracają sobie nimi głowy. Panu (w najlepszym wypadku) przypną łatkę szkodliwego "oszołoma - czarnowidza", którego nic nie zadowoli i zawsze będzie działać "wbrew". Głupsi z nich - w ogóle nie pojmą, o co Panu chodzi; natomiast ci, którzy pojmą, tym bardziej będą Pana zwalczać - przez zamilczenie.

    3. Mentalność niewolnicza, Panie Aleksandrze, dotyczy przecież nie tylko "społeczeństwa", ale także - może nawet przede wszystkim - klasy politycznej, w tym "opozycyjnej". I to jest ze wszystkiego - najgorsze.

    4. O tym, że pisał Pan o Zbrojnej Organizacji Przestępczej - począwszy od KPP / IW / NKWD / UB / SB, poprzez PZPR, aż po bękarty OS: UD-UW, KLD oraz wzorcowy produkt służb: PO - i to wtedy, kiedy nikt inny tak pisać się nie ośmielał [blog: http://cogito.salon24.pl/ - lata 2008-2011] - już się nie pamięta. Tyle lat... Dlatego nie pamiętając, że to Pan pierwszy rozpoczął walkę o prawdę o księdzu Jerzym, walkę z Komorowskim i ze służbami III RP (o wciąż ruskiej proweniencji), wielu jest obecnie przekonanych (a pamiętający mąciciele tylko ich w tym utwierdzają), że zawsze był Pan li - tylko - krytykiem PiS, ewentualnie jeszcze Komorowskiego (z uwagi na "osobistą obsesję", rzecz jasna!).

    5. Stąd moja prośba o zachowanie pewnej równowagi w wymierzaniu karzących razów, i - pomimo zrozumiałej odrazy, którą w pełni podzielam, - zmuszenie się do wypunktowania raz jeszcze, z lodowatą precyzją, głównych przestępstw zbrodniczej szajki, pośród których "afery" nie są wcale najważniejsze! I dopiero w tym kontekście zadawania (doskonałych!) pytań PiSowi. Wtedy "elektorat" przypomni sobie może, z kim to mamy się bratać i sprzymierzać i uświadomi, że ludzie uzbrojeni w broń i służby (jak ta banda) zawsze wygrają z konwektylującymi gadaczami. Nawet jeśli chwilowo, (ze względu na uwarunkowania geopolityczne i nastroje społeczne) - oddadzą im władzę. Jej odebranie będzie - jak w 2007, czy w 2010 - dziecinnie łatwe.

    Jednak zrozumiem - i nie będę miała za złe, jeżeli uzna Pan to za rzecz zbędną. Bo jeśli nie pojęli przez 25 lat, jakże mają zrozumieć teraz, zwłaszcza upojeni rysującym się coraz wyraźniej wyborczym zwycięstwem?

    Pozdrawiam serdecznie - i chyba nie muszę zapewniać, że całkowicie utożsamiam się z Pańskim tekstem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Pani Urszulo,

      Tytuł mojego tekstu wyraźnie sugeruje, że pytania są właśnie "ofertą dla radykałów". Chciałbym nakłonić osoby, które podzielają podobny "radykalizm" do stawiania tych pytań publicznie - podczas spotkań z panią Szydło, z prezydentem Dudą, z posłami i reprezentantami PiS.
      Należy pytać o konkrety i nie zadowalać się mętnymi wywodami z programów partyjnych, paneli i konwentykli.
      Nie musi nas odchodzić strategia "miękkiego ślizgania" przedwyborczego.To fatalna optyka. Mamy prawo wiedzieć - czy ludzie, na których oddajemy głos, chcą rzeczywistych, czy pozorowanych zmian.
      Wyznam, że nic mocniej nie wyprowadza mnie z równowagi, jak twierdzenia głupców, jakoby PiS musiał dziś ukrywać rzeczywiste zamiary, temperować retorykę i "ograniczać radykalizm". Tak, jakby nie czynił tego zawsze w okresie wyborczym.
      Jeśli mówią tak żurnaliści "wolnych mediów" lub jawni i tajni działacze partyjni, mogę zrozumieć ten koniunkturalizm. Gdy coś podobnego plecie wyborca, wycierając sobie przy tym gębę hasłami prawdy i uczciwości, mamy do czynienia z mentalnością partyjnego wyznawcy, któremu wierność partii myli z własnym dobrem i dobrem kraju.

      Bardzo dziękuję, że zechciała Pani przypomnieć o moich tekstach sprzed wielu lat.
      Rzeczywiście, w tamtym czasie, pisanie o BK, służbach czy przeszłości ludzi PO, nie należało do ulubionych zajęć blogosfery i "wolnych mediów". Smutnym przykładem jest afera marszałkowa, ale także afera stoczniowa, skutecznie zakryta pomniejszymi "newsami".
      Dziś zakładam, że stali czytelnicy bezdekretu doskonale pamiętają, że nie "zawsze byłem li - tylko - krytykiem PiS" :) ale pamiętają także, z jakich powodów pojawiła się ta krytyka i co leży u jej podstaw.
      Jeśli jednak ktoś rozpoczyna lekturę moich tekstów od ostatnich i (tylko na tej podstawie) chce formułować dalekosiężne wnioski i krytyczne oceny - nic na to nie poradzę. Zawsze otwarcie pisałem, że nie jest to blog dla wszystkich. Podobnie, jak nikt nie ma obowiązku śledzenia moich twettów,
      Zauważyłem ostatnio, że w takim procederze łatwego "szufladkowania" celują osoby z towarzystw wzajemnej adoracji, skupionych wokół "wolnych mediów", tudzież różne panie -hiperpatriotki oraz mędrcy z Salonu24.
      Proszę mi zatem wybaczyć, ale jeśli z powodu ułomności tych person lub krótkiej pamięci czytelników, miałbym zabiegać o "o zachowanie pewnej równowagi w wymierzaniu karzących razów" - poczułbym się dość podle.
      Nie wspomnę o tym, że zachowując pozory takiej równowagi, nie tylko oszukiwałbym czytelników, ale postępował wbrew słowom, które kończą mój bieżący tekst.
      Droga Pani Urszulo, ja naprawdę uważam, że po ośmiu latach doświadczeń posiadamy już tak ogromną wiedzę na temat reżimowego paskudztwa, że 1673 tekst o podłości/głupocie Kopacz czy aferze z udziałem PO-PSL, nie ma najmniejszego znaczenia. To jest klasyczne "bicie piany", obliczone na zyski "wolnych mediów" i utrzymywanie elektoratu w "stanie napięcia".
      Ja zaś bardzo bym sobie życzył, byśmy poszli krok dalej i zamiast tkwić w martwym punkcie z tabliczką "ta władza jest be", szukali sposobów jej obalenia, rozmawiali o "radykalizmie", stawiali wymagania i pytania "naszym" politykom, kreślili obraz wolnej Polski, wzbudzali w rodakach dumę i pragnienie wolności.
      Być może, moje ostatnie teksty wydają się odległe od takich wizji, ale (w tym wypadku) proszę o więcej cierpliwości. Wierzę bowiem, że właśnie Pani doskonale pamięta o perspektywie długiego marszu :)

      Pozdrawiam serdecznie


      Usuń
  10. Aleksander Ścios,

    W odpowiedzi na Pana pytania - m.in. odnośnie do miejsca, jakie przypadnie radykałom - myślę, że nie ma żadnych realnych podstaw (a przynajmniej na takie jeszcze nie trafiłem), aby oczekiwać czegoś innego niż pozostawienia tej części elektoratu, w szeregu niewolników dalece niedemokratycznego systemu przedstawicielskiego.

    PiS nie bez powodu nazywana jest opozycją systemową, korzysta z instrumentów, instytucji i metod wykształconych w trakcie trwania III RP, a pośród nich nie ma takich, które umożliwiłyby realne rozliczenie politycznych szkodników. Partia ta serwuje jedynie kartkę wyborczą, jako remedium na dotychczasową działalność destrukcyjną koalicji.

    Dalej
    - > słowa Kaczyńskiego z 2010 roku - czy to w obecnych okolicznościach ma znaczenie? Jarosław Kaczyński odchodzi na dalszy plan, oddając powoli przedpole następcom; pytanie - czy słowa tej osoby należy traktować jako wiążące dla wszystkich członków partii Prawo i Sprawiedliwość? Czy jednak jako osobistą deklarację, prywatnej granicy moralnej?

    -> media III RP - ogólnie: kurs na uniezależnienie mediów publicznych od finansowania przez spółki skarbu państwa (wraz ze zmianą struktury tych spółek), co może wpłynąć na odpolitycznienie mediów. W detalu: kurs, który można zaobserwować w ośrodkach "niepokornych", tj. przeniesienie dotychczasowych metod propagandowych III RP na własne podwórko, w szczególności widocznych w stosowanych metodach - narzucania własnych autorytetów, niszczenia wizerunków przeciwników politycznych etc. Antypolskie autorytety znajdują się zarówno po stronie gadzinówek jak i w gronie tzw. "prawicowych" przekaźników - w skrócie, widoczna jest tendencja zastępowania jednych drugimi - i to jest odpowiedź na pytanie o oczyszczanie mediów.

    Od ludzi reżimu oczekuję jednej rzeczy: by zniknęli z mojego kraju na zawsze i zostali osądzeni podług swoich czynów.

    Dobrze zdaje Pan sobie sprawę z tego, że jest to (zniknięcie z kraju i osądzenie) niemożliwe w dobie obecnej "demokracji" państwa. Największa partia opozycyjna nie wykazuje żadnej woli, aby to zmienić - jednak to dopiero "małe piwo". Warto głębiej zastanowić się nad tym, czy w ogóle istnieje jakakolwiek istotna siła polityczna lub społeczna, która posiada taki cel? Jeżeli tak, dlaczego go nie precyzuje i nie przekazuje dalej? Jak od strony technicznej ma wyglądać rozliczenie, jakich konkretnych rozwiązań oczekują? Nie pomylę się twierdząc, że część z nich jest niewolnikami systemu przedstawicielskiego i oczekuje czegoś innego - tzn. nie operuje w kategoriach wymagania wdrożenia własnych rozwiązań, lecz żyje w micie oczekiwania na pojawienie się, na przedstawienie przez partię jakichś rozwiązań?


    Kłaniam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paweł Patrycjusz,

      Szanowny Panie,

      Gdyby dziesięć lat temu, ktoś powiedział sołdokratom z WSI, że ich służba zostanie rozegnana na cztery wiatry, a oni utracą lwią część swoich wpływów, śmialiby się do rozpuku. To na marginesie ocen, tego, co jest i tego, co może nastąpić, gdy wykaże się konsekwencję.
      Ja nie tylko zdaję sobie sprawę, jak bardzo "niemożliwe i radykalne" wydają się postulaty zawarte w takich tekstach, ale wiem, jaką walkę należałoby stoczyć, by urzeczywistnić owe "utopie".
      W opisie stanu obecnego ma Pan z pewnością racje, a dodałbym, że sytuację wewnętrzną w PiS i w środowisku "wolnych mediów", oceniam jeszcze bardziej negatywnie.
      Rzecz jednak w tym, na ile my - szara, wyborcza "masa", zwolennicy pana Kaczyńskiego i odbiorcy "wolnych mediów", jesteśmy świadomi konieczności przeprowadzenia "radykalnych" posunięć. Rzecz w tym - czego my chcemy i co uważamy za ważne dla Polski, za cel środowiska patriotycznego. Na ile skłonni jesteśmy milcząco akceptować podsuwane nam projekty partyjne i łatwe recepty żurnalistów, na ile zaś, mamy odwagę zmusić naszych reprezentantów do wysiłku i podjęcia walki.
      Bardzo bym chciał, by od takich kwestii zaczynała się nasza refleksja nad polskimi sprawami. I uważam, że tylko z takiego myślenia rodzą się wielkie projekty i dokonują autentyczne zmiany.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  11. Miejmy nadzieję, że odbudowywanie wspólnoty będzie oparte o wytyczne ewangeliczne, tj.:

    Łk12

    49 Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął 50 Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. 51 Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. 52 Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; 53 ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».


    Łk14
    26 "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. 27 Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapaliła mi się czerwona lampka gdy anemiczna pani Szydło w jednej z tv bodaj publicznej z admiracją wypowiadała się o premierze Mazowieckim , jako wzorze .
    Tekst pana Ściosa bardzo potrzebny , ważny i choć nie obejmuje wielu aspektów , które się tego domagają , jak najbardziej uzupełnia moje intuicyjne obawy , że szykuje się nam jakaś neo-gruba kreska.

    OdpowiedzUsuń
  13. Panie Aleksandrze,

    Wstawiam link do bardzo ciekawej dyskusji między panem Mariuszem Maraskiem (członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI), a redaktorem Wojciechem Sumlińskim - i jestem bardzo ciekawa Pańskiej opinii.

    Tym bardziej, że - jak dobrze pamiętam jeszcze z S24, - to Pan miał być (wg tamtejszych "blogerów śledczych" ;) - zarówno panem Maraskiem jak i (jednocześnie?) - panem Piotrem Bączkiem - też z Komisji Weryfikacyjnej.

    W sumie - nie miałabym nic przeciwko temu. :))

    Teraz obiecany link: https://www.youtube.com/watch?v=5kLicnXV5Q4

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze, bo zapomniałam. :)

      Wie Pan jaka była moja pierwsza reakcja?

      NARESZCIE KTOŚ TO POWIEDZIAŁ! :))

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Dyskusja nawet bardzo ciekawa. Ja zaś odpowiem "dyplomatycznie" - w tym sporze bliżej mi jest do opinii pana Maraska.
      I nie dlatego, że (jak zechciała Pani przypomnieć),byłem z tym panem utożsamiany przez śledczych z "Nowego Ekranu" :)
      Tytułem krótkiego wyjaśnienia, dodam tylko, że w tym wypadku bardzo trafnie brzmią słowa pana Maraska, z jednego z komentarzy zamieszczonych pod relacją ze spotkania - "rzeczywistość nie zawsze jest czarno- biała".
      Natomiast Pani reakcja - "nareszcie ktoś to powiedział", jest w pełni zrozumiała :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń


  14. A tak na marginesie, skoro przypomniał mi się S24...

    Wie Pan, ostatnio się zastanawiam, czy salonowi "komentatorzy funkcyjni" na COGITO - nie byli jednak lepsi (a już na pewno zabawniejsi) - od pojawiających się coraz częściej na BEZDEKRETU - rozmaitych (nad)wrażliwych leliji, albo równie bezczelnych jak głupich "sierot po Braunie".

    Pozdrawiam nieustająco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Ten upadek też mnie martwi :) Jak Pani może pamięta, na S24 zwykł mnie odwiedzać pewien propagator wszelakich mądrości służbowych, występujący pod nickiem "intelligencer". Ten dopiero miał pomysły :)
      A mam prawo przypuszczać, że był to jeden ze sfrustrowanych sołdokratów, o dość wysokiej szarży.
      Na salonach S24 rej wodziły różne "panny wodzianny", a od czasu rozkwitu tzw. teorii maskirowki, miałem przyjemność poznać narowiste "horse" i wiele innych, arcyciekawych postaci. Z całą pewnością, poziom ówczesnych "zaczepek", żarliwych pochwał i dyskusji, był o wiele wyższy.

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      Jak by mi powiedziano, że kiedyś zatęsknię za "intelligencerem" (pamiętam go doskonale :) i innymi, nawet za poczciwym "wywczasem", którego, na swój sposób, lubiłam, bo raczej nie przekraczał granic przyzwoitości - podczas gdy reszta to był hardcore ew. bluzgi, - tylko bym się roześmiała. Ale pośród BezDekretowych "nowości" poukrywanych w lelijach - już tęsknić zaczynam. :))

      Usuń
  15. W 1989 r. "wszystko" było lepsze niż dotychczasowe status quo. Mazowiecki i Bolek byli lepsi niż monopol PZPR. W 2015 miękki A. Duda i (ewentualnie) B. Szydło będą po prostu "lepsi" niż PO?


    Z linka @UD
    W. Sumliński: "Mafia Pruszkowska w stosunku do służb tajnych (WSI) to byli amatorzy. Dużo łatwiej było rozgrywać gangsterów niż rozgrywać oficerów szkolonych w Moskwie."


    Zamilczenie (wprost niewiarygodnie ostentacyjne) przez sztab kandydata PiS sprawy powiązań Komorowskiego z WSI podczas kampanii nazwałem już hańbą. Doprawdy, nic nie szkodziło by A. Duda podkreślił tę sprawę.
    Tymczasem pisała o tym prawie wyłącznie blogosfera.


    "Odwracać się, wychodzić gdy wchodzą..."
    Tak sobie pomyślałem, ktoś proponuje: chodź spotkasz się z prezydentem Komorowskim, nie będzie rozmów ale możesz podać mu rękę bo odwiedza np. bibliotekę w naszej wsi lub mieście.
    Jak zareaguje każdy uczciwy człowiek, który akurat nie cierpi na amnezję?


    Dlaczego AD "pozwolono wygrać"? Jak dla mnie to pytanie wiszące w powietrzu brzmi: czy był deal? (jaki?, gdzie?, kto z kim?)
    Ale może te dywagacje są na wyrost i wszystko zmierza w dobrym kierunku.


    Ad tweetów:
    1. Gdyby np. Amerykanie popelnili jakąś zbrodnię na Polakach taką samą hańbą byłoby to wybielać i umniejszać, jak zrobiono to ze zbrodnią wołyńską 2 lata temu. Jak to szło?: Zbrodnia o znamionach ludobójstwa?

    2. Po początkowych wahaniach: BBC artykuł o commie crucifix dla Papieża
    prezent dotknięty oznacza, że przyjety: KLIK

    PS
    @UD Waham się od dawna czy to napisać ale mi AŚ przywodzi na myśl postać krytyka kulinarnego Antona Ego z Ratatuj (disnejowska bajka ale genialna). ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís

      Rzeczywiście, "Kiedyś to były czasy.." :) A. Libera, Madame.

      Kiedy słyszę od "kualicjanta" PO: "gdy Prawo i Sprawiedliwość weźmie władzę, to wracamy do ponurego okresu stalinizmu" - myślę, że wszystko, naprawdę wszystko, będzie lepsze od tej załganej, złodziejskiej szajki.

      A czy był deal, to się wkrótce okaże. Po serwitutach. :))

      - - - - - -

      Odnośnie Papa Francesco:

      To Pan, oczywiście, pamięta? - KLIK
      11.02.2013 - dzień abdykacji Benedykta.

      - - - - - -

      Ad PS: Ależ Pan ma skojarzenia! :))

      AŚ zgryźliwym zrzędą Antonem Ego? - nigdy w życiu!
      Owszem, bywa sarkastyczny, ale przecież nie jadowity. Według mnie to romantyk, który nawet jeżeli kąsa, to sercem kąsa.. :)) W swojej ulubionej epoce byłby pewnie rycerzem, sans peur et sans reproche ;) Ale ja wolę widzieć.. myśliciela, jak na autoportrecie wielkiego malarza Nicolasa Poussina: KLIK

      Piękny obraz, prawda?

      Choć w Luwrze bardzo go przytłaczają te okropne złote ramy: KLIK

      Wyobrażę sobie - i od razu mi się przyjemniej pisze :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Marcin Ís, Urszula Domyślna,

      Napisał Pan - "Dlaczego AD "pozwolono wygrać"? Jak dla mnie to pytanie wiszące w powietrzu brzmi: czy był deal? (jaki?, gdzie?, kto z kim?) Ale może te dywagacje są na wyrost i wszystko zmierza w dobrym kierunku."

      To jest bardzo istotne pytanie, które należy stawiać, nawet wówczas, gdy jesteśmy przekonani, że "wszystko zmierza w dobrym kierunku".
      Choćby dlatego, że próba odpowiedzi na nie, według (obowiązującego dziś) schematu z mitologii demokracji - byliśmy lepsi, mieliśmy lepszą kampanię, przekonaliśmy wyborców - natrafia na solidną przeszkodę.
      Jak bowiem, według tych samych reguł, wytłumaczyć oszustwo wyborcze z roku 2014?
      Tam zdecydowano się na ordynarne przekręty i fałszerstwa idące w tysiące głosów.
      Tymczasem w 2015 o zwycięstwie pana Dudy zdecydowała zaledwie 3 procentowa różnica.
      Można postawić pytanie - czy po tych kilku miesiącach, reżim był już na tyle niewydolny, że nie zdołał "wyrównać" tak nieznacznej różnicy, czy też (a jeśli, to z jakich powodów) zrezygnowano z fałszerstw i podano przybliżony wynik?

      Niestety, nie znam postaci Antona Ego, ale polegam tu na opinii Pani Urszuli :)
      Jeśli był to "zgryźliwy zrzęda", to bardzo proszę poczekać jeszcze kilka lat, pozwolić mi zestarzeć się i osiągnąć taki poziom stetryczenia :)
      Przyznam, że przypisywana mi przez Panią Urszulę rola myśliciela, byłaby nawet kusząca, jednak przed akceptacją chciałbym zobaczyć tytuł dzieła, na którym wspiera się ręka malarza :) Warto wiedzieć, o czym się myśli.

      Pozdrawiam Państwa

      Usuń


    3. Ważny jest portret, Sire.
      Księga stanowi w tym wypadku niezbędny kompozycyjnie rekwizyt i jej tytuł nie ma znaczenia. A o czym myśli - to Pan wie najlepiej, gdzie mnie tego dociekać. :))

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. PS. A co z "romantykiem"? Trafiłam? :))

      Usuń
  16. Szanowny Panie Aleksandrze,

    W zasadzie, artykuł i zawarte pod nim komentarze w sposób wystarczający i czytelny oddają istotę naszych trosk.
    My już raz, jako pokolenie, daliśmy się nabrać na fałszywych idoli i "doradców", zawierzyliśmy głosicielom "racjonalnych poglądów" i piewcom budowy kolejnej już "DEMOKRACJI" .

    Zważywszy na stan ogólny świadomości społeczeństwa, i tym razem sytuacja nie rokuje zaistnienia jakichś większych zmian w omawianym tu obszarze.

    Pewnie doczekamy się korekty w ustawie emerytalnej, w sprawie kwoty wolnej od podatku, zmian w zakresie pomocy uwikłanym w tzw. kredyty i opcje Frankowiczom, a i to wszystko, jak sadzę , zostanie okrojone do minimum.
    Osobnym, przeciwstawnym dobru ogólnemu wyzwaniem, będzie presja "zaprzyjaźnionych" środowisk oczekujących przystępu do "konfitur" - rad nadzorczych , zarządów spółek, fundacji itp. To nieunikniony i trudny do odparcia front dla zwycięzców każdych wyborów, gdzie dostęp do publicznych/niczyich pieniędzy skutkuje parciem żądnych zysków grup i koterii największych cwaniaków, często też wyłomem w dotychczasowych postawach najbardziej niezłomnych ideowców!

    Pojawi się zapewne też postęp w sprawach obyczajowych i edukacyjnych (szkoła, 6-latki itp). Jednak po opiniach kilku już prominentnych działaczy Pis, mamy prawo podejrzewać, że i tu względy "polityczne" nie spowodują przełomu.

    Jednym zdaniem, opisując stan potencjalny po wygranych (oby!) przez PiS wyborach, będziemy w sytuacji o lata świetlne lepszej niż ta, której obawialiśmy się jeszcze parę miesięcy temu, co nie może jednak oznaczać, że dla nas, dla naszych dzieci i wnuków, jest to stan docelowy i akceptowalny.
    Polska, my, zasługujemy na więcej. O przyszłość będziemy musieli nadal walczyć.
    Pański blog , jak i cała dotychczasowa działalność, stanowią jedną z głównych redut w tej walce, a zamieszczane tu teksty, od wielu lat wskazują zaś z wyprzedzeniem na zagrożenia.

    Osobiście uważam, że mamy dziś podstawę do pewnej dawki optymizmu. Nie wywodzę jej jednak z wszechobecnego w naszych mediach zachłyśnięcia sondażami i perspektywą "dobrej zmiany".
    Łączy się ona raczej z obserwacją postawy nielicznych, ale silnych środowisk i osobowości pokroju AKO im Lecha Kaczyńskiego, prof. Nowaka, prof. Legutki, Krasnodębskiego, pana Sumlińskiego, ludzi z otoczenia A. Macierewicza czy soczystych postaci w stylu prof. Pawłowicz.

    Do tego świetnego grona, jeśli Pan pozwoli i pomimo zagrożenia posądzeniem o tworzenie "kół wzajemnej adoracji" wytkniętego tu jakiś czas temu, zaliczyć również muszę ten blog i jego Gospodarza oraz Komentatorów.

    Pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacny Panie Zaścianku,

      Jakże realistycznie opisał Pan "stan potencjalny po wygranych (oby!) przez PiS wyborach". Konfrontując go z obecną rzeczywistością, można z całą pewnością powiedzieć, że będziemy w sytuacji lepszej i korzystniejszej.
      Pytanie "radykałów" brzmi - jak trwała i dalece idąca będzie to korzyść? Czy ograniczy się do zmian kosmetycznych, modernizacji i retuszy tworu zwanego III RP, czy też przekroczy Rubikon tej patologicznej państwowości i zdobędzie na budowanie wolnej Polski?
      Powinniśmy już dziś zadawać to pytanie. Nie po to, by "siać defetyzm" i "podcinać skrzydła", ale w poczuciu mądrej troski o nasze sprawy i polskie interesy.
      Gdyby było prawdą, jak stwierdził dziś Joachim Brudziński, że PiS jest partią antysystemową, nasz niepokój byłby mniejszy. To stwierdzenie nie odpowiada jednak prawdzie, bo polityka PiS mieści się w realiach magdalenkowych i pozytywnie odnosi do miologii III RP. Trzeba zatem, zwyczajnie, pilnować, by ludzie, którym mamy okazać zaufanie nie zużyli go na partyjne geszefty i nie roztrwonili w pogoni za mirażami wolności i demokracji.
      Serdecznie dziękuję, że zechciał Pan wymienić mój blog w kontekście działalności tak prawych i szlachetnych postaci. To - z kolei - jest dla mnie ogromną dawką optymizmu :)

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  17. ALEKSANDER ŚCIOC / WSZYSCY

    KŁAMCZYNI SMOLEŃSKIEJ wymyślono nową kampanię wizerunkową, opartą - nie uwierzycie Państwo - na Apelu Jasnogórskim:

    Jestem Pamiętam Czuwam - oryginał

    Słucham Rozumiem Pomagam - falsyfikat na bannery PO

    Ale ja nie o tym. Zamiast wypisywać tutaj kolejną filipikę, chciałam po prostu zalinkować Apel Jasnogórski. Lecz konia z rzędem temu, kto odnajdzie na YouTube NADAJĄCY SIĘ DO SŁUCHANIA czysto nagrany Apel. (Jest za to tzw. "wersja młodzieżowa").

    Kościół podobno śmiało wkracza w internet - o czym mają świadczyć tzw. papieskie tweety i konta TT w każdej archidiecezji. Dlaczego nikt z kościelnego "pionu kulturalnego" nie podejmie się nagrania i umieszczenia w internecie pięknych polskich pieśni kościelnych, zwłaszcza maryjnych, czy polskich TRADYCYJNYCH kolęd?

    Chyba prędzej doczekamy "uproszczonej wersji młodzieżowej" - Ojcze Nasz, czy Zdrowaś Mario - przecież papieskie spotkanie z młodzieżą już za rok.

    - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

    Skoro mowa o tradycji - gorąco polecam znakomite felietony pani Wandy Zwinogrodzkiej - wyrzuconej z telewizji za "odchylenie narodowe". Publikowane w GP, GPC i in.

    Choćby ten ostatni - z GPC, wyjątkowej urody (i wartości): http://niezalezna.pl/68909-budowanie-wspolnoty

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. @Aleksander Ścios13 lipca 2015 16:42

    Mam inne zdanie. Wypowiedź Sumlińskiego w mojej ocenie w pełni wyjaśnia zarzut M. Maraska. Po tej wypowiedzi p. Marasek mógł już tylko jeszcze raz przypomnieć, że przecież przez rok byli całkowicie szczelni.
    Ma żal do Sumlińskiego (że był tym pociskiem) ale ja nie rozumiem tego domagania się przeprosin od niego w komentarzach pod filmikiem.


    Raportu z weryfikacji WSI jeszcze nie przeczytałem, mam od dawna zgrany na komputer. Przeczytałem "Z mocy bezprawia", może kupię "Niebezpieczne związki." Nie jestem wielkim fanem Sumlińskiego, ale to on przybliża na większą skalę sprawę WSI. Temat WSI jest obecny w szerszej świadomości chyba w 90% dzięki niemu. Sumilński chciał z tego wszystkiego popełnić samobójstwo a M. Marasek nie powstrzymał się by nas uświadomić, że pracowali za symboliczne diety. To jest niesprawiedliwe, a praca godna najwyższego szacunku (w odróżnieniu od np. europosłowania) ale dziennikarz śledczy Sumliński też wykonywał swoją pracę wiele ryzykując (fajna praca, szczególnie w IIIRP). Niechby robił to dalej i zyskał sławę jak np. Jurgen Roth.

    Weźmy podsłuchy albo relacje z procesów. Kto ma słuchać dziesiątki godzin nagrań? To robi dziennikarz i streszcza czytelnikom. To nie jest dziennikarstwo śledcze, tylko bułka z masłem, a który dziennikarz, która redakcja przybliżyła, nagłośniła i rozpowszechniła w przystępny sposób czytelnikom "Raport z weryfikacji WSI"?


    Ja to jeszcze podkreślę: Andrzej Duda słowem się nie zająknął o WSI. Za głupi jesteśmy? Odstraszy to niezorientowanych? Cisza jak w kościele 10.04.

    Kampania prezydencka nie była skierowana do "radykałów", kampania parlamentarna też nie jest, i coś wygląda, że ani prezydentura, ani ew. rządy też nie będą. Nic nie jest skierowane do takich, że tak powiem, głęboko, pożal się boże wtajemniczonych "radykałów" którzy roztrząsają różne kwestie polskie. Mają siedzieć cicho, głosować jak należy i nie zadawać, za przeproszeniem, głupich pytań. A, i jeszcze zachwycać się nawróconymi lemingami przyciągniętymi do "zjednoczonej prawicy" jakąś ofertą.

    OdpowiedzUsuń
  19. Marcin Ís,

    Polecam Panu przeczytać "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego", książka ta na prawdę rozjaśnia umysł.
    Zgadzam się z Panem, że kampania prezydencka A.Dudy cechowała się łagodnym podejściem Dudy do jeszcze jaśnie panującego nam Rezydenta.
    Kuło mnie to w oczy i uszy.
    Do tego mam wrażenie, że nieco wykorzystano Pana Sumlińskiego, by to właśnie on odwalił za A. Dudę czarną robotę, polegającą na wywleczeniu w końcu na światło dzienne, powiązań B.K. z WSI.
    Pan Wojtek na prawdę odwala kawał ciężkiej roboty i chwała mu za to.
    Za dużo tych ugrzecznień. Czyżby J. Kaczyński doszedł do wniosku, że Polacy wolą w pełni ugodowego zarządce? Czy to jest konsekwencja tego, że aby zwyciężyć należało wystawić kandydata o "łagodnym obliczu"?
    Czy konsekwencją tejże przemiany wilka w owce jest wybór Pani Szydło na przyszłego Premiera?
    Być może właśnie z tego powodu zapomniano o tzw. radykałach.
    Pewnie coś w tym jest...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Myślę, że warto zatrzymać się na wyborach samorządowych poszukując odpowiedzi na pytanie - dlaczego? Otóż jeżeli opozycja nie będzie nawoływała do rozliczenia tej hucpy, będziemy mieli poważną poszlakę, jeśli nie dowód "procesowy", na zawarcie "dealu". Nawet gdyby Prawo i Sprawiedliwość wyrzuciło wszystkich "partyjnych" z posad to starczy dla nich miejsc w samorządach, a ten sektor "gospodarki uspołecznionej" szybko się rozwija...Ale jest rzecz ważniejsza, mianowicie - podział pieniędzy na kontrakty (inwestycje, wydatki majątkowe, różne inne nakłady - to za tym kryje się sitwa, jak mniemam), tak się mniej więcej składa, że po odliczeniu systemu emerytalno - rentowego i płac w sektorze publicznym, których to nikt raczej nie ruszy, władza nad wydatkami elastycznymi rozkłada się mniej więcej po połowie. A wziąwszy pod uwagę koalicję od "Albina do Gowina" i Kukiza to nawet mamy ideał - czyli 65 proc. dla nich i 35 proc. dla "naszych". W każdym razie jeśli nie będzie nawoływania do "obywatelskiego nieposłuszeństwa" wobec samorządów z referendami odwołującymi no i oczywiście ograniczenia tego żerowiska finansowego, trzeba będzie wrócić do tematu. Poddaję pod rozwagę...Mam nadzieję, że to fobie "mikołajka" ;)

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. "Słucham Rozumiem Pomagam - falsyfikat na bannery PO"

    Bardzo trafne spostrzeżenie Pani Urszuli, która wychwyciła, że platformiane hasło nawiązuje poprzez rytm i dobór słów do apelu jasnogórskiego. Oni nie potrafią nic swojego wymyślić.

    Ale ja wolę uznać, że ostatni krzyk Platformy i kopiącej ziemię w Smoleńsku na dwa metry w głąb premier Kopacz, nawiązuje do popularnej w USA 10 lat temu akcji:
    "HEAR ME
    UNDERSTAND ME
    SUPPORT ME"
    Był to szeroko promowany program pomocowy dla młodych kobiet zagrożonych z różnych względów depresją. Sponsorowany przez możne fundacje m.in. przez Bulimia Anorexia Nervosa Association (Windsor).
    Kto wie, może Kopacz brała wówczas udział w programie? A może dziś - już nieco starsza - i nie do końca wyleczona, postanowiła sobie odświeżyć kurację i zaoferować ją wyborcom PO?

    http://knowledgex.camh.net/amhspecialists/early_intervention/validity/Documents/hear_me_understand_me.pdf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma Pan oczywiście rację. Mnie się tak skojarzyło, ale przecież niemożliwe, żeby podobnie kojarzyło się funkcjonalnym poganom.

      Za to mody "obamowe" to coś, co rzeczywiście pasuje do PO. Także do kobiety na (permanentnym) skraju załamania nerwowego.

      Inna sprawa, że CHANGE a la PiS to już żywcem od Obamy ściągnięte.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Witam
      Witam.
      A mnie tekst z banneru Kopaczowej koresponduje prześmiewczo z zapytaniem o. Rydzyka: "SŁUCHASZ, OGLĄDASZ, a czy POMAGASZ? I co Kopacz na to odpowiada? :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  22. OT - OGÓLNY

    Czy oni się powściekali z tymi dopalaczami?
    Czy ktoś może wie, o co tu naprawdę chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  23. OT - DO POSŁANEK PIS - ŻYCZLIWY!!!

    Podoba mi się nowa rzecznik PiS, pani Elżbieta Witek - jest spokojna, cierpliwa, elokwentna i KOMPETENTNA, bez śladu arogancji poprzedników. Bardzo chciałabym móc dodać przymiotnik "ELEGANCKA" - ale, niestety, zarówno ona jak i pani Szydło powinny zdecydowanie zmienić fryzjera, i na miłość boską, zacząć się jakoś lepiej ubierać! Kostiumiki pani Szydło (i jej ostatnia fryzura) wołają o pomstę do nieba.


    OT - DO PIS: WYRZUĆCIE WRESZCIE CZARNECKIEGO!

    Dopóki był to tylko bełkot na blogach oraz - podobno, bo nie oglądam - stała obecność w TV, dało się wytrzymać (choć z zaciśniętymi zębami). Ale kiedy się słyszy, że Riczard Henry może zostać ministrem ON, albo SZ, to chce się zapytać: kto tego człowieka tak lobbuje w PiS? I za jakie osiągnięcia został wiceprzewodniczącym partii?

    To co nawypisywał dziś w GPC o Grecji, cyt. "Można i trzeba negatywnie oceniać prorosyjski zez polityczny premiera Aleksisa Ciprasa, ale trzeba przyznać, że jego twarda postawa w negocjacjach z trojką, czyli połączonymi siłami Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego, spowodowała, że Grecja na 95 proc. uzyska lepsze warunki porozumienia, czyli po prostu większe pieniądze i zmniejszenie długów do spłacenia. Gdyby grecki rząd potulnie zgodził się na poprzednie propozycje UE, MFW i EBC, teraz obszedłby się tylko smakiem". - świadczy o trwałym rozbracie z rozumem.

    Zwłaszcza skonfrontowane z wypowiedzią arcykompetentnego Konrada Szymańskiego - "to jest olbrzymi sukces Niemiec i krajów Północy. One, mimo oporu Grecji, mimo wyniku referendum, który wzmocnił pozycję negocjacyjną Aten, przeprowadziły wszystkie swoje postulaty w bardzo twardej formie."

    Parę jeżących włosy szczegółów dorzuca grecki minister obrony, Kammenos:

    "W porozumieniu jest mowa o gwarancjach wartych 50 mld euro, w skład których wchodzi mienie publiczne, jest mowa o zmianie przepisów, włącznie z (zezwoleniem na) konfiskatę domów (…). Nie możemy się na to zgodzić".

    Nas pociesza się, że (jeszcze) nie należymy do strefy euro.

    NO I CO Z TEGO???

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam. Jaki "piękny" PO-PiS http://www.niezalezna.pl/68984-do-rzadu-nie-wezme-politycznych-celebrytow-zapewnia-beata-szydlo-w-rozmowie-z-gp .Ze wszystkimi tego antysuwerennymi konsekwencjami dla Polski: ,relatywizacją 100410,zgodą na euro/teuro (skrywaną za ucieczką od odpowiedzialności w referendalne alibi),zgodą na zamknięcie niejawnego zbioru IPN przed świadomością "głupiego społeczeństwa",zgodą na nieujawnienie Aneksu w celach j.w.,z brnięciem w kontynuację wyprzedaży resztek polskiego majątku narodowego-w tym zgoda na "restrukturyzację"/likwidację polskiego sektora węglowego w porozumieniu ze styropianową nomenklaturą związkową.Pan,panie A.Ścios pyta o ofertę dla radykałów ze strony PiS? -żadnej oferty nie było i już nie będzie,gdyż jej kresem jest PO-PiS,którego forpocztą było i jest zjednoczenie PiS/gowiniada/SPZZ zwane "Polska Razem",zaś po AD-day wysyp obrazków "nawiązywania normalnych stosunków" z PBK,a także -korzystając z okresu upalnej kanikuły-katowickie ustawki "zatroskanych o Śląsk" PO i PiS; co do pierwszej kopaczowej,w ogóle szkoda słów,co do drugiej "opozycyjnej"- zaproszenie prelegenta prof.Glińskiego(ex członka UW,orędownika antywęglowej zielonej ściemy ocieplenia klimatycznego i niezdolnego odmówić grantów z rąk PBK) oraz zaproszenie prelegenta cenzora i saloonowego nadredaktora I.Jankego - to kompromitacja "opozycji" i obraza Polaków i Ślązaków,takich,jak ja. Sądzę też,że i "bezpieczeństwo narodowe" będzie kontynuowane wg.linii "ponadnarodowego porozumienia",jak wcześniej,chociaż,być może,nastąpi wyłącznie drobna kosmetyka okrągłostołowych lalkarzy bbn. "Suwerenność" made in PO/PiS - śmiechu warte.Pozdrowienia-szczególnie dla pana@Fotocanon i dla pani @UD ;oni nie wzgardzili "tępymi obrazkami".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i wzajemnie, serdecznie Pana pozdrawiam.

      Usuń

    2. Szczególnie niepokojące są dwa fragmenty linkowanego przez Pana wywiadu:

      - "Politologowie są zdania, że po wyborach z PO mogą odejść niedobitki skrzydła konserwatywnego, skupione wokół Marka Biernackiego. Czy dla tych ludzi jest miejsce w PiS?"

      - "[...] przesądzanie dziś, jak będzie wyglądała scena polityczna po jesiennych wyborach, to wróżenie z fusów. Ponadto może się okazać, że po wyborach w klubie parlamentarnym Platformy Obywatelskiej tych parlamentarzystów, którzy w jakimś zakresie mogliby z nami współpracować, zwyczajnie nie będzie. Mogą się po prostu nie znaleźć na listach wyborczych."

      ......

      Usuń
  25. Aleksander Ścios, Wsojtek

    "Jest w Polsce taka siła". Wystawa o jednostce GROM w Muzeum Powstania Warszawskiego.

    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/259252-jest-w-polsce-taka-sila-wystawa-o-jednostce-grom-w-muzeum-powstania-warszawskiego-zdjecia

    = = = = = = = = = = = = = = = = = = = =

    Czyżbyśmy byli świadkami preludium do kolejnego wielkiego ZAMAZANIA?
    I czy właśnie na tym polegał "deal"?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. !!!

    PRECZ Z TWITTEREM - MAGLEM INTERNETU!

    Sapienti sat

    OdpowiedzUsuń
  27. wsojtek16 lipca 2015 00:15

    Dziękuję.

    To bardzo gorzka satysfakcja mieć rację w tej kwestii

    Równie gorzko i przykro było słuchać Jarosława Kaczyńskiego 10 lipca przed Pałacem - okazuje się, że w kwestii Smoleńska pozostaje tylko "przywrócić godność", a do tego potrzebny jest pomnik (cytując dosłownie: "pomniki") na Krakowskim Przedmieściu; o Prawdzie i rozliczeniu winnych nie wspomniano...
    Widocznie ważna jest tylko przyszłość - do której poprowadzą nas Szydło, Gliński, Gowin, Czarnecki et consortes... wsparci 150-cioma ekspertami i być może 'państwowcami' z PO, typu Biernackiego

    Pozostaje tylko zacytować Lenina: "Co robić?"

    OdpowiedzUsuń