Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

niedziela, 10 maja 2015

O POSTAWIE WYPROSTOWANEJ*


Od początku kadencji obecnego lokatora Belwederu z nadzieją oczekiwałem roku 2015. Wydawało się, że szaleństwo, jakie ogarnęło moich rodaków przed pięcioma laty, nie może się powtórzyć. Do dziś nie potrafiłbym wyjaśnić -  jak to możliwe, że po kwietniowym koszmarze i doświadczeniach związanych z rządami reżimu PO-PSL, Polacy powierzyli temu człowiekowi najwyższą godność w państwie? Ale nie znajduję też racjonalnego wytłumaczenia na inne, intrygujące pytanie - dlaczego przez pięć lat nie dostrzegli złowróżbnego cienia necandusa i godzili się na setki upokorzeń związanych z tą prezydenturą?
Jutrzejsza odsłona realiów III RP, zwana „wyborami prezydenckimi” wymagałaby pewnie zamieszczenia tekstu analitycznego, odpowiedniego do rangi tego wydarzenia. Jednak z największą szczerością wyznaję, że nie wiem, co miałbym nowego napisać i jakimi słowami skomentować obecną sytuację.
Stali czytelnicy bezdekretu znają moje poglądy na temat Komorowskiego, wiedzą też, jak oceniam postawę partii opozycyjnej i przebieg kampanii wyborczej. Podtrzymuję dziś opinię, że opozycja i związane z nią media roztrwoniły ten czas i w pogoni za drugorzędnymi sensacjami utraciły szansę pokazania rzeczywistych zagrożeń związanych z prezydenturą Komorowskiego. Zabrakło miejsca na poważną analizę skutków tej kadencji, odstąpiono od prognoz dotyczących reelekcji. Przemilczano lub utajono szereg najgroźniejszych właściwości lokatora Belwederu – od prorosyjskości poczynając, na stanie zdrowia kończąc. W efekcie, większość Polaków nie posiada nawet podstawowej wiedzy o Komorowskim, a cały przekaz na jego temat jest obarczony powierzchownością, dezinformacją i gigantyczną manipulacją. Do rangi symbolu tego zaniechania urasta przemilczenie ostatniej książki Wojciecha Sumlińskiego.
Mógłbym przypomnieć, że już przed dwoma laty, w tekście „O uderzeniu z demokracji” (dla którego zabrakło wówczas miejsca w tygodniku Gazeta Polska), pisałem o potrzebie prowadzenia stałej, konsekwentnej kampanii informacyjnej.
Znalazło się  tam stwierdzenie, że „opozycja może wygrać tylko wtedy, gdy główne wysiłki będą zmierzały do storpedowania planów Belwederu i pozbawienia Komorowskiego prezydentury. Bez zamknięcia Komorowskiemu drogi do reelekcji, nawet potencjalna wygrana w wyborach parlamentarnych nie zapewni PiS-owi przejęcia władzy”.
Wyraziłem wówczas nadzieję, że nastąpi zmiana dotychczasowej taktyki opozycji i zacznie ona dostrzegać wyjątkowo groźną pozycję Komorowskiego. Konsekwencją takiej zmiany powinno być przede wszystkim wskazanie silnego kontrkandydata i przejęcie inicjatywy w sferze informacyjnej:
 „Kandydat oraz skupiona wokół niego grupa ekspertów, powinni już dziś przystąpić do zbilansowania obecnej prezydentury i sporządzenia rzetelnego raportu z działań ośrodka belwederskiego. Trzeba pokazać Polakom, nie tylko prawdziwą sylwetkę Komorowskiego i tragiczne saldo jego dokonań na zajmowanych dotąd stanowiskach, ale ujawnić realne zamysły Belwederu i zagrożenia związane z budową reżimu prezydenckiego. W miejsce fałszywego wizerunku „męża stanu” lub obrazu „miłego i niegroźnego safanduły”, trzeba pokazać postać o niewspółmiernych do potencjału ambicjach, człowieka tyleż nieudolnego, co owładniętego nienawiścią, powiązanego ze środowiskiem „ludowych” oficerów i ludzi komunistycznych służb. Bronisław Komorowski musi mieć świadomość, że jego działania są na bieżąco analizowane i opiniowane. Powinien być pozbawiony dotychczasowej osłony medialnej i – jak każdy polityk- poddany osądowi publicznemu i rzetelnej krytyce.  Człowiek, który jeszcze w roku 2009 wykrzykiwał - „w demokracji nie ma świętych krów”, a dziś kreuje się na obrońcę pluralizmu i wolności obywatelskich – nie może nie odczuwać dyskomfortu w zderzeniu z realiami. Trzeba dać mu szansę potwierdzenia demokratycznego „sznytu” i sprawić, by przez ostatnie dwa lata prezydentury znajdował się w centrum uwagi publicznej i doświadczał dobrodziejstw płynących z działalności opozycji i wolnych mediów”.
Dziś wiemy, że kampanię informacyjną rozpoczęto dopiero przed trzema miesiącami, zaś główny nacisk został położony na wykazanie śmieszności, nieudolności i słabości tej prezydentury. Wbrew zaleceniu jednego z aforystów, by „nie rozśmieszać bezzębnych tyranów”, taktykę medialną oparto na płytkim „orężu ośmieszenia” i przy pomocy niewyszukanych pseudoanaliz zbudowano obraz gamoniowatego „strażnika żyrandola”. Ta fałszywa wizja oraz przemilczenie tematu zamachu smoleńskiego, stanowią dwa istotne sukcesy kampanii wyborczej PiS-u.
Ponieważ od trzech miesięcy rozbrzmiewa chór „niezależnych” optymistów i zewsząd płyną proroctwa rychłego zwycięstwa, łatwo przewidzieć, że tzw. wybory prezydenckie zakończą się według scenariusza rozpisanego w ubiegłym roku. Przyznam, że nie potrafię zrozumieć, jak to możliwe, że po ośmiu latach kreślenia błędnych wizji i powielania nieskutecznych, po wielokroć skompromitowanych strategii, są jeszcze wyborcy, którzy dają wiarę „analizom” produkowanym przez żurnalistów „wolnych mediów”.
Już ubiegłoroczna farsa, zwana „wyborami samorządowymi” stworzyła  stabilny mechanizm fałszerstwa, oparty na dwóch fundamentalnych kryteriach: wywołaniu zamierzonego stanu chaosu i dezorientacji oraz na pewności, że jedyna siła opozycyjna i związane z nią media nigdy nie wezwą Polaków do obalenia reżimu w drodze demokracji bezpośredniej i zadbają o spacyfikowanie wszelkich protestów. Przetestowano wówczas reakcje społeczne, obliczono potencjał mobilizacyjny elektoratu PiS, przesunięto granicę odporności na kolejne akty bezprawia i przygotowano grunt pod fałszerstwa w tegorocznych wyborach.  
Skoro z taką łatwością wpędzono wówczas opozycję w klasyczną „pułapkę demokracji” (utrzymując zarzut fałszowania namawiała ona jednocześnie do uczestnictwa w II turze, zaś krytykując organizację wyborów i bezwład reżimowych instytucji, żądała powtórzenia przez nie farsy wyborczej), nie widzę powodów, by ponownie nie sięgnięto po sprawdzone rozwiązania.  Ci, którzy w centrali KBW ustalą wkrótce ostateczny „werdykt wyborczy” wiedzą już, że polityków partii opozycyjnej zadowala uczestnictwo nawet w spektaklach „ćwierćdemokracji”(© P. Gliński). Czemu więc nie mieliby zadowolić się okrojeniem ich bożka do jednej ósmej?
Jeśli te wybory zakończą się porażką opozycji i Bronisław Komorowski sięgnie po drugą kadencję, nie warto dłużej zawracać sobie głowy działaniami partii pana Kaczyńskiego i związanych z nią mediów. To nie jest temat na sensowną refleksję. To ciężar, który trzeba odważnie odrzucić.
Czytelnikom bezdekretu chcę wówczas zaproponować całkowicie inną perspektywę i spojrzenie na polskie sprawy ponad dotychczasową normą „opozycyjności”.
Nasz długi marsz nie może się zaczynać w poczuciu klęski i rozgoryczenia. Na takim fundamencie nie zrodzi się wolna myśl i nie powstanie solidarna wspólnota. Bardzo liczę, że po majowych doświadczeniach rozpoczniemy tu poważną rozmowę o Polsce.


* Zbigniew Herbert - Pan Cogito o postawie wyprostowanej.

61 komentarzy:

  1. Przesylam Panu wyrazy najwyzszego szacunku.
    Wybieram sie jutro do lokalu wyborczego pewnie po raz ostatni, bardziej z powodu poczucia obowiazku niz wiary w moc mojej karty wyborczej.
    Pisze Pan o nowej perspektywie w przypadku przegranej i ma Pan racje, mnie rowniez potrzeba swiezego powietrza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tobiasz11,

      Podoba mi się stwierdzenie o potrzebie "świeżego powietrza", bo obecne środowisko opozycji coraz mocniej przypomina koncesjonowanych działaczy z końca lat 80.
      Gdyby wówczas nie spacyfikowano ruchów prawdziwie niepodległościowych (w tym młodzieży związkowej) i nie zmarginalizowano "Solidarności Walczącej", dziś mielibyśmy wolną Polskę.
      Przychodzi czas, gdy nie wolno popełniać wcześniejszych błędów.

      Bardzo Panu dziękuję i pozdrawiam


      Usuń
  2. Jestem, Sir Alexander,

    Z najwyższym szacunkiem i wdzięcznością
    dla Tego, który się nigdy nie podda.

    Serdecznie Pana pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Szczególnie liczę na Pani obecność i wsparcie :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Z Facebooka Pana Krzysztofa Wyszkowskiego

    Gazeta Polska nr. 2/2007

    https://www.facebook.com/krzysztof.wyszkowski/posts/10206491952646916

    Prawda wymaga odwagi

    Po wyborach 4 czerwca 1989 r. pewna aktorka ogłosiła, że w ten sposób skończył się w Polsce komunizm. Po wyborach 21 października 2007 r. niektórzy publicyści ogłosili koniec postkomunizmu. Wynikałby by z tego optymistyczny wniosek, że Polacy potrafią obalać systemy za pomocą kartki wyborczej. Z drugiej strony można by zapytać, dlaczego tolerują zło przez dziesięciolecia, skoro jego usunięcie jest tak dziecinnie proste?
    Upadek komunizmu 4.VI.1989 r. miał ten pierwszy skutek, że prezydentem Polski został wybrany komunista, sowiecki agent całym życiem zasłużony w niszczeniu polskości. W miarę umacniania się obalania komunizmu następcami t.w. „Wolskiego” zostali t.w. „Bolek” i t.w. „Alek”. Ten sposób przezwyciężania komunizmu został trafnie nazwany postkomunizmem. Choć w jego dziejach doszło do prób jego zasadniczej likwidacji – takie próby podejmowały rządy Jana Olszewskiego i Jarosława Kaczyńskiego – to zawsze postkomunizm okazywał się mocniejszy, potrafił przetrwać wszystkie ataki i odzyskiwać władzę.
    Głosiciele upadku postkomunizmu twierdzą, że dowodem przełomu jest rozstrzygnięcie walki wyborczej przez dwie partie solidarnościowe i marginalizacja SLD. Czy rzeczywiście elity polityczne III RP nie pochodzą już z ducha PRL-bis?
    Odpowiedź jest oczywista, bo decydują o niej publicznie znane fakty: obaj kierownicy obecnego rządu, Donald Tusk i Waldemar Pawlak, działając wspólnie i w porozumieniu, wraz z innymi współorganizowali i skutecznie przeprowadzili zdradziecki zamach na polską wolność i demokrację (Pawlak sam przyznał, że był to czyn gangsterski). Obaj wykorzystali go dla osiągnięcia własnych korzyści i czynią to do chwili obecnej. Tusk, w licznych wypowiedziach, nadal potwierdza, że działał z pełnym rozmysłem i dzisiaj gotów byłby popełnić ten czyn ponownie.
    W jaki sposób rządy tych chętnych i pojętnych uczniów Jaruzelskiego i Kiszczaka, można nazywać końcem postkomunizmu? Przecież nie jest tak, że ci ludzie, ich partie oraz popierające je lobby i środowiska dążą do likwidacji układu, który ich wykreował, dał im władzę i któremu muszą służyć. Przeciwnie, to właśnie dzięki Tuskowi i Pawlakowi postkomunizm mógł dokonać kolejnego zwycięskiego manewru na rzecz bezpiecznego trwania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie było jednak tak, że ci, którzy postkomunistyczne gnicie prezentują, jako normalność, nie posiadali wielomilionowego, zorganizowanego i walczącego z zapałem przeciwnikami w postaci obozu wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Dlaczego zostali pokonani?
    Mam wiele szacunku do Jarosława Kaczyńskiego za jego próbę rozbrojenia postkomunizmu, jako stałego zagrożenia Targowicą. Ale nie można zapominać, że usiłuje on walczyć ze zdradą osłaniając jej korzenie. Znał tajną treść kontraktu „okrągłego stołu”, zaakceptował ją i do dzisiaj nie potrafi nazwać tego po imieniu. Gorzej, swoją walkę z systemem podjął za pomocą wykorzystania zasobów państwa postkomunistycznego i w ten sposób uwikłał się w częściową niemożność odsłonięcia jego najgorszych patologii.
    Obrońcy postkomunizmu znają słabe punkty Kaczyńskiego i wystarczyło im to do ustawienia go w czasie ostatniej kampanii pod pręgierzem. Tragedia polegała na tym, że stał tam nie tylko nagi i bezbronny, ale i milczący, bo sam sobie musiał zakazywać powiedzenia prawdy o swych przeciwnikach. Gdy w końcu odważył się ujawnić, że zwycięstwo PO będzie klęską narodową na miarę 13 grudnia 1981, został po prostu wyśmiany. Uznano, że skoro szef rządu, polityk dogłębnie znający historię III RP i działania WSI, wypowiada się tak tajemniczo i ogólnie, to znaczy, że nie posiada żadnych konkretnych dowodów. W ten sposób, przez swoje przemilczenia, sam stał się obrońcą Układu i kółko się zamknęło.
    Wybory 21 października dowiodły żywotności i sprawności postkomunizmu. Oto w czasie III RP przeszliśmy z Układu Warszawskiego do NATO, z RWPG do UE, od przyjaźni z ZSRS do przyjaźni z USA, a ukształtowany przez WSI i SB układ polityczny, kadry większości partii, układ sił w korporacjach zawodowych, własność i rola większości mediów, okazały się zadziwiająco skuteczne i zdolne nie tylko do przetrwania, ale do przeprowadzenia w 2007 r. skutecznego ataku na polską rację stanu.
    Zwycięzcy twierdzą, że głosując na PO Polacy opowiedzieli się za „normalnością”, którą ma stanowić wszechstronna dominacja Układu i ochrona jego interesów przez państwo. To nieprawda. Program IV RP, program obalenia postkomunizmu i złamanie jego struktur, pozostaje, jako bezalternatywna konieczność, stałym celem polskiej polityki niepodległościowej i demokratycznej. Wygrana PO wynikła z zaniechania przez PiS przedstawienia wyborcom całej prawdy o stanie państwa, o roli poszczególnych partii i osób. Dlatego debata Kaczyńskiego z Tuskiem bardziej przypominała niesławną rozmowę Wałęsy z Jaruzelskim z 2005 r., którą o. Zięba trafnie podsumował mówiąc, że zabrakło w niej prawdy, niż pokaz siły przywódcy, posiadającego rację i środki jej realizacji. Pokazanie prawdy wymaga odwagi, a w kampanii 2007 r. tej niezbędnej odwagi zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Gdy w końcu odważył się ujawnić, że zwycięstwo PO będzie klęską narodową na miarę 13 grudnia 1981, został po prostu wyśmiany.

    Jeśli w 2007 roku zwycięstwo PO zostało porównane przez lidera opozycji do stanu wojennego, to czym będzie druga kadencja PBK?
    Jak w takim przypadku oceniać to co robiła opozycja przez kolejne lata?

    Pozostaje czekać na wynik tej chyba najdziwniejszej kampanii jaką można sobie wyobrazić.
    ---

    Chciałbym jeszcze zauważyć to co pokazywała nam dzisiaj telewizja Polsat, mianowicie mogliśmy oglądać fragmenty Putinowskiej defilady po czym pokazywano planszę z tekstem:

    "Propaganda mocarstwa"

    Mam nadzieję, że Putin wyśle stosowne słowa podzięki dla Pana Solorza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał Toporny,

      Dziękuję za przypomnienie tego ważnego tekstu Krzysztofa Wyszkowskiego.
      Gdy sięgniemy pamięcią w minione dziesięciolecie, można dostrzec, że od 2005 roku partia pana Kaczyńskiego nie przeprowadziła żadnej skutecznej i sensownej kampanii wyborczej.
      Nawet niezbyt bystry obserwator życia publicznego musiałby zrozumieć, że nie jest to dzieło przypadku. Dekady klęsk i widowiskowych porażek nie da się też wytłumaczyć prostą regułą - "bo przeszkadza nam przeciwnik".
      Ja znajduję podstawową przyczynę - uprawianie mitologii demokracji. To jest balast, który najmocniej obciąża partię Kaczyńskiego. W sytuacji, gdy przeciwnik kpi z zasad demokracji i parlamentaryzmu, gdy wprowadza reżimowy system monopartyjny i po zbójecku zagarnia wszystkie dziedziny życia publicznego, opozycja, która boi się porzucić mit demokracji III RP, musi być skazana na porażkę. Przypomina to starcie dwóch zawodników, z których jeden nie stosuje żadnych reguł walki i sięga po bandyckie metody zniszczenia rywala, drugi dba wyłącznie o ścisłe przestrzeganie przepisów i boi się naruszyć sztuczne reguły. Wynik jest łatwy do przewidzenia.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  6. Dobry wieczór. *) jest OK. Prawda jest tylko jedna ,powinna należeć do zbioru aksjomatów stosowanych powszechnie. Każda inna "forma prawdy" jest zwykłym relatywizmem/koniunkturalizmem i w ostatecznym bilansie umożliwia tworzenie patologii zagrażających wolności (w tym tworzenie patologii politycznych,kreowanie fałszywych "autorytetów" itp.). Pozdrowienia dla wszystkich 'pielgrzymów długiej drogi'.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szanowni Państwo,

    W najbliżej perspektywie czasowej czekają nas trudne chwile, związane z szeroko zakrojoną akcją "huśtania" nastrojów społecznych.
    Możemy spodziewać się, że "niezależna" strona medialna będzie rozdmuchiwać każdy, nawet najmniejszy incydent wyborczy do rangi zbrodni, zresztą już wczoraj pojawiły się pierwsze tego typu wrzutki.
    Po doświadczeniach z wyborów jesiennych 2014, posiadamy już odpowiednią optykę - co do celu takiego działania; zaś całościowy obraz nabiera tym większej wyrazistości, w obliczu szeregu zaniechań przedwyborczych - w odniesieniu do znanych nieprawidłowości istniejących w procesie wyborczym.

    W mojej ocenie istotne jest, aby przed podjęciem i rozpowszechnianiem krzyków tej strony, dokonać niezbędnej refleksji - kto na podgrzewaniu nastrojów i późniejszej ich kanalizacji zyskuje, a kto traci. Drodzy wyborcy prawicowi - nie pozwólcie sobie na kolejną dwukrotną* przegraną w ciągu jednych wyborów - pierwszą, w przypadku niekorzystnego ich wyniku, drugą - w chwili rozmyślnego ukierunkowania oraz wygaszenia waszego niezadowolenia.

    *oczywiście, jest to duże uproszczenie, w rzeczywistości wyborcy są "utrącani" na każdym etapie procesu wyborczego.
    Nie ma mowy o równym traktowaniu każdego kandydata w kampanii wyborczej, świadczy o tym nie tylko rozbieżność w ilości czasu poświęconego przez media "publiczne" poszczególnym kandydatom (w internecie krążą ciekawe zestawienia, w formie tabelek), ale i w porach nadawania. W świecie reklamy, firmy marketingowe płacą ekstra za emisję w godzinach najwyższej oglądalności, materiały publikowane w tym czasie trafiają do największej ilości odbiorców. W świecie mediów, w trakcie kampanii wyborczej kwestii tego mechanizmu w ogóle nie porusza się.

    Nie można również pominąć faktu hipokryzji pewnych prywatnych ośrodków medialnych, wspierających jedynych słusznych kandydatów ponad pojęciem równości. Zauważmy, że kontestacja misji publicznej tv pochodzi głównie od tych, którzy na swoim podwórku równość mają w głębokim poważaniu.

    Elementy można wyliczać w nieskończoność - sprawy finansowania kandydatów, akcje deprecjonujące/dezinformacyjne, subtelne wrzutki w czasie ciszy wyborczej (o której znowuż zniesieniu poważnie nie rozprawia się) itp. itd.

    I to zbliża nas do nieuchronnego przewartościowania dyskusji publicznej. Mam nadzieję, że kwestia rozbudowy prawdziwie niezależnych kanałów informacyjnych osiągnie wreszcie status najwyższego priorytetu.

    A póki co - życzę udanej zabawy w plebiscycie wyborczym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paweł Patrycjusz,

      Sądzę, że nastroje społeczne są dziś dostatecznie "rozhuśtane", zatem ci, którzy na nich grają będą mieli ułatwione zadanie.
      Warto podkreślić, jak wielkim absurdem jest podtrzymywanie przeświadczenia o możliwości fałszowania wyborów i jednoczesne utrwalanie wiary w wygraną oraz namawianie do uczestnictwa w akcie wyborczym. Nie znam logiki, która pozwala pogodzić taką sprzeczność.
      Podczas jesiennej farsy opozycja skutecznie wygasiła zarzewie buntu społecznego, a inicjatywy środowisk pozapartyjnych okrzyknięto prowokacją. Czy tak będzie obecnie - nie jestem przekonany. "Ciśnienie" jest zbyt wielkie i niektóre środowiska nie poddadzą się dyktatowi partyjnemu.
      Pański apel o rozsądne gospodarowanie ocenami (i nastrojami), jest zatem bardzo na miejscu. Można się spodziewać, że w przypadku przegranej kandydata opozycji, większość wyborców będzie przekonana o fałszerstwie wyborczym. Co wówczas?
      "Specjaliści" od kontroli wyborów z RKW radzą nam drogę po wielokroć skompromitowaną i nieskuteczną - protesty wyborcze, zawiadomienia do prokuratury, procesy sądowe. Zdaniem pana Targalskiego -głównego piewcy tego rozwiązania, ilość ma przejść w jakość, bo skala protestów ma zmusić reżim do reakcji lub do zaniechania fałszerstw.
      Mam nadzieję, że po jesiennej farsie wyborcy opozycji wykażą na tyle rozumu, by wiedzieć, że to jest droga donikąd, prowadząca na manowce pseudodemokracji i służąca wyłącznie pacyfikacji nastrojów.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Aleksander Ścios

    Tak trzeba, niemieckie es muss sein, które przeplata się w naszej historii, tak odległe, bywa nam i bliskie. Nie w znaczeniu obezwładniającego determinizmu, ale w pogodnej zgodzie, świadomym i odważnym przyjęciu tego, na co dziś nie możemy mieć wpływu.

    Pomimo mroków, jest wiele oznak dających nadzieję. Mam na myśli młode pokolenie, które odnajduje swoją tożsamość w historii i postawie patriotycznej. Mierzą w najwartościowszą, wg Arytotelesa, formę obywatela, człowieka zaangażowanego politycznie (we wspólne dobro) i zarazem indywidualnie doskonałego, zdolnego do poświęcenia na drodze aktu woli. To dlatego glajszachtuje się ich na starcie, łamie i poddaje pomysły o emigracji.

    Postulowana przez Autora debata o Polsce, to coś, od czego nie da się umknąć, jest nieunikniona i niezbędna, bo znajdujemy się w stanie zagrożenia. Musi ona nie tylko stawiać rzeczywiście ważne pytania i udzielać prawdziwych odpowiedzi, ale i odnaleźć nowe fora, efektywne przestrzenie wolnej wymiany informacji.

    Pozdrawiam serdecznie Autora i Komentatorów

    PS. Dziękuję Autorowi za IV część moskiewskich perypetii BK. Znalazła się w tym tekście min. odpowiedź na moje pośrednio postawione pytanie - jak liczna jest grupa, która terroryzuje, ogłupia i utrzymuje Polaków w stanie patologicznego niedowładu.








    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. viva cristo rey,

      Pisałem już kiedyś, że nasze dzieje mają pewną (acz niejedną) prawidłowość. Dobre zmiany, nowe kierunki, są wymuszane wówczas, gdy znajdziemy się pod ścianą. W sytuacji krańcowej, zdawałoby się - bez wyjścia.
      Doświadczamy tego niekiedy w wymiarze spraw osobistych, ale taka prawidłowość jest także widoczna w polskiej historii.
      Choć nie jest to myślenie w zgodzie z regułami poprawnej analizy, jestem przeświadczony, że nasze obecne "podchodzenie pod ścianę" jest czymś koniecznym i pożądanym. Czymś, co musi nastąpić, byśmy wyruszyli wreszcie w długi marsz. Może inaczej się nie da się nas obudzić, zmusić do refleksji i działania?

      Bardzo Panu dziękuję z komentarz i liczę na uczestnictwo w naszych rozmowach o Polsce.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  9. Witam,
    "...jak to możliwe, że po kwietniowym koszmarze i doświadczeniach związanych z rządami reżimu PO-PSL, Polacy powierzyli temu człowiekowi najwyższą godność w państwie? Ale nie znajduję też racjonalnego wytłumaczenia na inne, intrygujące pytanie - dlaczego przez pięć lat nie dostrzegli złowróżbnego cienia necandusa i godzili się na setki upokorzeń związanych z tą prezydenturą?"

    Jak to możliwe? Panie Aleksandrze, bo nie ma takiej bredni, w którą nie uwierzyłby tępy lud!!!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Halko,

      Pewnie nie ma, ale nie wolno nam godzić się ze świadomością, że takie "wybory" są w ogóle dokonywane. To jest głęboko patologia. "Lud" wierzy w to, co mówią mu "elity" - medialne, kościelne, polityczne, artystyczne, blogerskie ...
      Jeśli takie rzeczy mają miejsce, zawsze gdzieś powinno pojawić się poczucie winy.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  10. Nie śledziłem dokładnie kampanii ale kandydat PiSu nie powiedział tego czego oczekiwałem.
    Po części mówili to inni kandydaci np. Braun, Kowalski a także Kukiz. Miałem też wrażenie, że przynajmniej Braun i Kowalski czasami czerpali ze Ściosa.

    Pozwolono by kandydat Platformy Obywatelskiej ubrał się w szaty obrońcy Polski przed zagrożeniem rosyjskim i zaczął być nawet oskarżany o pogorszenie stosunków z Rosją. Ja wiem, że to prosta zagrywka i wręcz zagranie na nosie osobom pamiętającym 10.04.10 i ewidentne wyrabianie sobie alibi na wypadek oskarżeń o sprawę smoleńską - ale opozycja milczała. Moje zdanie na ten temat jest takie, że oprócz ewidentnie ruskich korzeni kariery Komorowskiego to on jest też, tak jak wszyscy w PO/PSL/SLD/itp., po prostu sprzedajny a korzyści jego osobiste i jego bandy są najważniejsze. Tak samo jak Kwaśniewski, który pieniądze (marne 15mln$ za sprawy wagi narodowej) może brać i od Amerykanów i od Rosjan.

    Szukałem kandydata innego niż Duda, na którego mógłbym oddać głos w I turze (ponieważ nie ma to znaczenia). Niestety nie ma takiego kandydata. Zagłosowałem na Dudę.

    Kowalski odpada bo mięta jaką czuje RN do Rosji jest wręcz groteskowa. Widać jak im uwiera obecna (przejściowa) sytuacja, kiedy Putin jest be.
    Dlaczego nie Braun? Oprócz dość natrętnych (ale raczej prawdziwych) wstawek "żydowskich", nie wiem co miałaby oznaczać "neutralność" wobec wojny na Ukrainie. Bardzo dobrym wyjaśnieniem roli jaką odgrywa Braun znalazłem w komentarzach "localhost" pod informacją, że Braun przegrał w trybie wyborczym z Gazetą Polską na niezalezna.pl
    Link

    P.S. A'propos czerpania ze Ściosa. Nie umknęło mi oczywiście, że w książce „Smoleńsk. Pułapka tajnych służb” A. Ścios już dawno stawiał i uzasadniał tezę jaką nagłośnił Jurgen Roth, że zamach musiał być przeprowadzony przy wiedzy i współpracy służb polskich i rosyjskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Gdy na twitterze napisałem niedawno, że podłe to czasy i podły wybór,gdy kandydat jedynej partii opozycyjnej mówi,że chce "naprawiać" komunistyczną hybrydę, nie spotkało się to ze zrozumieniem odbiorców.
      Tymczasem to, co Pan napisał, potwierdza przecież ograniczoność i ułomność naszego "wyboru". Nie sądzę, by w przestrzeni politycznej III RP mógł działać polityk głoszący otwarcie "tezy ze Ściosa".
      W jednym z tekstów poświęconych opozycji przypomniałem słowa z partyjnej broszury z roku 1972:
      "Z istotą państwa dyktatury proletariatu nie da się pogodzić konkurencyjna walka partii politycznych, a więc istnienie politycznej partii opozycyjnej, działającej w ramach wolnej gry sił. W państwie budującym socjalizm nie ma miejsca dla takiej partii, gdyż byłaby ona reprezentacją sił wstecznych, hamujących nasz rozwój”.
      Ten komunistyczny dogmat jest dziś główną przeszkoda przed istnieniem w III RP opozycji antysystemowej.
      Nie można zapominać, że pierwotną konstrukcję "nowej państwowości" zbudowano w sposób klasyczny dla bytów komunistycznych - poprzez tzw. kontraktowe (czyli niewolne i obarczone fałszem) wybory z roku 1989.
      Wprawdzie w roku 1991 odbyły się pierwsze "wolne" wybory, to narzucony dwa lata wcześniej schemat polityczny, w którym wykluczono działalność „sił wstecznych, hamujących rozwój”, stał się już obowiązującą regułą.
      Na jej straży postawiono cały establishment III RP, ośrodki propagandy oraz partie polityczne, dopuszczone na mocy magdalenkowego szalbierstwa do praktykowania szczególnej formy „ demokracji socjalistycznej”.
      Dlatego powszechnie dziś stosowany argument, jakoby wybory powszechne stanowiły „święto” wolnego państwa lub miały świadczyć o demokratycznym charakterze III RP – jest oczywistym nonsensem. Jeśli na początku obecnej państwowości stworzono reguły wykluczające istnienie antysystemowej opozycji – każde kolejne wybory stanowiły taką samą farsą, jaką władze komunistyczne odgrywały w okresie PRL-u.
      W ubiegłym roku mogliśmy zobaczyć, jak realnie wygląda owo "święto".
      Wystarczy bowiem zbudować stabilny i kontrolowany mechanizm, oprzeć go na działaniach reżimowych instytucji (PKW, sądy), otoczyć osłoną wszechobecnej propagandy i ukazać Polakom, jako jedyną metodę kształtowania rzeczywistości –by pozwolić sobie na organizowanie dowolnych plebiscytów i wyborów.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  11. Z informacji o poczynaniach Komorowskiego na przestrzeni ostatnich lat wynika wniosek, że jego dojście do władzy było możliwe tylko po zamachu z 10 kwietnia. Brutalnie mówiąc: Komorowski – po trupach do władzy. To określenie powinno przylgnąć do niego jak smoła do rąk i zaczynać każdy opis tego człowieka. Wszyscy którzy oddali życie 10 kwietnia i później w powiązaniu z tymi wydarzeniami – obciążają jego sumienie. Nie ma sądu historii który by go uniewinnił, dlatego pójdzie w zaparte i zrobi każde draństwo żeby zostać u władzy. Stanąć do walki z nim – to jak stanąć naprzeciw rannego odyńca. Albo My … albo ….

    Pozdrowienia dla Autora i wszystkich czytających ten blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rob Roy,

      Nie mam wątpliwości, że Komorowski nie miałby szans w czystym starciu z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Wskazywałem już kiedyś na tzw. sondaże sprzed zamachu smoleńskiego. Nawet przy wsparciu takich narzędzi manipulacji, notowania BK były mizerne.
      Jest jeszcze jeden aspekt ówczesnej sytuacji. Ważny, choć wciąż zapominany.
      Przypomniałem o nim w tekście "Lawa" z 21 kwietnia 2010 roku.
      Mam na myśli wskazówki Anatolija Golicyna, jakie przedstawił nam na str. 517 jego książki „Nowe kłamstwa w miejsce starych. Komunistyczna strategia podstępu”.
      W rozdziale poświęconym analizie zamachu na Jana Pawła II, Golicyn wskazywał przypadki, w których „według wiedzy i rozumowania autora, rząd sowiecki i KGB uciekłyby się do politycznego zabójstwa zachodniego przywódcy”. Autor wymieniał i uzasadniał tylko trzy takie sytuacje:
      1. Jeśli zachodni przywódca, który jest zwerbowanym agentem sowieckim jest zagrożony na stanowisku przez politycznego rywala.
      2. Jeśli zachodni przywódca stałby się poważną przeszkodą dla strategii komunistycznej i strategicznego programu dezinformacji.
      3. Jeśli zabicie przywódcy daje możliwość na przejęcie jego pozycji przez agenta kontrolowanego przez Sowietów.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  12. Szukałem innego kandydata dla siebie bo chciałem w jakiś sposób dać znać partii opozycyjnej o tym, że oczekuję twardszej walki (nie na uśmiechy i ośmieszania) z mafią/reżimem. Myślę, że takich ludzi, którzy poszukują kogoś kto dosadnie ale i rozsądnie opisze obecną sytuację jest więcej. Niestety, tak jak napisałem pozostali kandydaci, których można by brać pod uwagę, nie są dobrą alternatywą. Kryterium główne to oczywiście 10.04.10. To jest największa legitymacja PiSu i Dudy osobiście jako kandydata PiS i współpracownika prezydenta Kaczyńskiego. Pozostali są dla mnie w tej kwestii podejrzanie niedookreśleni.

    Popularność alternatyw w postaci Kukiza i Korwina to są takie kontrolowane wentyle.
    Kowalski i Braun, którzy pewne postulaty mają słuszne innymi wypowiedziami te postulaty kompromitują. Tu jest takie niebezpieczeństwo, że ktoś może powiedzieć: „o, taki Braun był dosadny i ile dostał… więc kampania Dudy była dobra. Popatrzcie państwo, w drugiej turze 47,5%!” (;-)

    To jest taka pułapka grzeczności dla opozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Dla trwałości układu reżimowego jest ważne, by pojawiali się ludzie, których zadaniem jest generowanie "radykalizmów". Tylko tak można kontrolować i policzyć pewne środowiska.
      Zasada budowania takich projektów nie jest nowa. Ich genezę można wywieść z lat 20. i 30. ubiegłego wieku, gdy w ramach sowieckich kombinacji operacyjnych "Trust" tworzono organizacje fałszywej opozycji.
      W latach późniejszych wyznaczały ją prowokacje bezpieki dotyczące V komendy WiN, utworzenia Klubu Krzywego Koła czy budowania środowiska "komandosów" i "opozycji demokratycznej". Taktykę postępowania wobec rzeczywistych przeciwników systemu wyznaczano w kategoriach gier operacyjnych, sterowanych przez policję polityczną. Najczęściej stosowano metodę polegającą na zastąpieniu autentycznej opozycji ludźmi tworzącymi "polityczną alternatywę", wśród których następnie poszukiwano partnerów do rozmów z władzą. Zapewniało to pełną kontrolę ruchów społecznych i stwarzało pozory działań żywiołowych, oddolnych.

      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Andrzej Duda wygrał I turę, "poparło go 34,8 procent wyborców. Drugie miejsce zajął z wynikiem 32,2 proc. urzędujący prezydent Bronisław Komorowski. Takie wyniki badania exit poll zaprezentował IPSOS. Przygotowano je na zlecenie TVP1, TVN24 oraz Polsat News." Kukiz - 20,3%.

    Spokojnie, fachofcy pracujo nad prawidłowym wynikiem.

    http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wybory-prezydenckie-2015-relacja-na-zywo/zw9xe5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, to może być podpucha. Gdybym to ja był fałszerzem wyborów, to nie fałszowałbym pierwszej tury - bo po co? (No chyba, że mój kandydat - tzn. Bronisław K. - uzyskałby kompromitująco słaby wynik, np. mniej niż 10 %). Zaś uczciwe przeprowadzenie pierwszej tury uśpiłoby czujność przeciwnika, który mógłby np. pomyśleć: "No proszę, przestraszyli się Ruchu Kontroli Wyborów i zrezygnowali z fałszerstwa". I dzięki temu w drugiej turze - rozstrzygającej - miałbym wolną rękę i mógłbym robić, co tylko bym chciał. Więc wtedy mój kandydat - Bronisław K. - wygrywa niewielką przewagą, dajmy na to 5 % - broń Boże nie za dużo, żeby tamci nie nabrali podejrzeń. A przeciwnikowi opada szczęka i jest bezradny jak dziecko - no bo jak tu teraz protestować, kiedy dopiero co upajał się zwycięstwem w pierwszej turze?

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Słusznie Pan mówi. Podobnie jak ubiegłej jesieni - PiS wg sondaży powyborczych wygrywa, padają deklaracje o niekwestionowaniu wyników, po czym trrrach! - "tak czy owak Zbigniew Nowak".

      Tutaj zabieg rozłożony jest w czasie - I tura i uwiarygodnienie "mechanizmów demokracji" - II tura i "tak czy owak..."

      Myślę sobie, że dla demiurgów naszej "demokracji" bezcenne są też reakcje oszukiwanego elektoratu. Kojarzy mi się to z sowieckim cynizmem i sadyzmem, który własne paliwo i satysfakcję czerpał z osłupienia okłamywanych i przerażenia terroryzowanych.

      Usuń
    3. viva cristo rey / Wąż Wystygły,

      Na tę prawidłowość - pułapkę exit poll , zwróciłem już uwagę na twitterze. Stosowano ją wcześniej, ale w sposób szczególnie udany podczas wyborów samorządowych.
      Przypomnę, że na podstawie wyniku 31,5 PiS - 27,5 PO, przez cały dzień trwała euforia w obozie opozycji. Gdy następnego dnia pokazano "prawidłowy" obraz, euforia ustąpiła zarzutom o fałszowanie wyborów. To jest główny cel owej pułapki.
      Proponuję też zwrócić uwagę na treść dzisiejszego wystąpienia BK. Zostało starannie przygotowane i wyreżyserowanie, zawiera dość spokojne oceny oraz zapowiedź przedstawienia konkretnych propozycji - i to już od dnia jutrzejszego.
      To nie jest przemówienie człowieka, który byłby zaskoczony takim obrotem sprawy.
      Dlatego uważam, że w ocenie dzisiejszego dnia trzeba zachować duży dystans i racjonalną rezerwę.

      Pozdrawiam Panów

      Usuń

  14. Aleksander Ścios w odpowiedzi Panu VCR:

    Dobre zmiany, nowe kierunki, są wymuszane wówczas, gdy znajdziemy się pod ścianą. W sytuacji krańcowej, zdawałoby się - bez wyjścia. Jestem przeświadczony, że nasze obecne "podchodzenie pod ścianę" jest czymś koniecznym i pożądanym. Czymś, co musi nastąpić, byśmy wyruszyli wreszcie w długi marsz.

    ??? :-)

    https://www.youtube.com/watch?v=a_-BOvWVycM


    Pozdrowienia dla wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  15. Jarosław Kaczyński "mówi Ściosem"?

    :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam, zapomniałem o linku:

    http://niezalezna.pl/66903-jaroslaw-kaczynski-przed-palacem-prezydenckim-trzeba-zmienic-lokatora-tego-palacu

    OdpowiedzUsuń
  17. "MATA I ODPIEPRZTA SIĘ"

    16 września 2010 po usunięciu sprzed siedziby namiestnika Smoleńskiego Krzyża Niezgody, na pałacu umieszczono tabliczkę pamiątkową, którą Pan Yarrok tak skomentował na swoim blogu: KLIK

    Dzisiaj można by napisać: "MATA I CIESZTA SIĘ".

    I nie próbujta potem pyskować, że fałszujemy wybory.

    No!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      To jest dobra metoda na zaspokojenie miałkich oczekiwań. Przypomnę, że 16 listopada 2014, chwilę po ogłoszeniu tzw. exit poll, E.Kopacz stwierdziła:
      "My tych wyników nie będziemy kwestionować, nie będziemy mówić, że ktoś sfałszował wybory. Gratulujemy zwycięzcom, tym, którzy w tych wyborach byli od nas lepsi. Co nie znaczy, że wszystko jest dane na zawsze".

      http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/nie-bedziemy-mowic-ze-ktos-sfalszowal-wybory-kopacz-gratuluje-zwyciezcom,489086.html

      Prawda, że "ludzka pani"? A to, że nie "jest dane na zawsze" opozycja zrozumiała już następnego dnia.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  18. Pamięam wybory w listopadzie. Wynik exit polls był: PiS 31,5 , PO 27,3 PSL 17.

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba nigdy - tak bardzo chciałbym się mylić.
    Nie umiem nawet napisać jak bardzo.

    Nie wierze by nam pozwolili.
    A ta wiara zdaje się dziś dominować.
    W chwili gdy to piszę, systemy Komorowskiego zliczają nasze głosy. Wróże że czekają nas pewne nowiny...

    A to dopiero testy.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariuszu,

      Tekst, pod którym rozmawiamy zaczyna się słowami - od początku kadencji obecnego lokatora Belwederu z nadzieją oczekiwałem roku 2015. To nie jest chwyt erystyczny.
      Dlatego, że przez ostatnie pięć lat tyle pisałem o Komorowskim, że wiem, z jakim zagrożeniem wiąże się władza necandusa, mogę dziś otwarcie powiedzieć - byłbym szczęśliwy, gdyby moje rachuby okazały się błędne. Jeśli ten człowiek zostałby zmuszony do odejścia w polityczny niebyt, byłaby to jedna z najlepszych chwil w moim życiu.

      Pozdrawiam Cię

      Usuń
  20. Wszyscy tutaj, łącznie z Autorem, chcielibyśmy się mylić w naszym sceptycyzmie. A tę nadzieję ładnie wyraził Pan Profesor:

    http://wpolityce.pl/polityka/243994-mysmy-juz-wygrali-mur-medialnego-klamstwa-ktore-mialo-zaslaniac-rzeczywistosc-w-koncu-peka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mur medialnego kłamstwa w końcu pęka!" - Jak to możliwe, że ja w nim nawet rysy nie widzę?

      "Myśmy już wygrali..." - 2% przewagą w exit poll? Czyżby i prof. Nowaka dopadło przekleństwo "miałkich oczekiwań"?

      Usuń
  21. Manipulatorzy lasujący mózgi Polaków znów dali o sobie znać. Gdyby podano rzetelne wyniki, lokator pakowałby manatki, a w drugiej turze do debaty stanąłby Duda z Kukizem.

    A tak będziemy mieć dwa tygodnie obłędnej nagonki, bepardonowej siekaniny. Reżim nie cofnie się przed niczym. Początek mieliśmy już dzisiaj, gdy lokator czytał z kartki krótkie parę zdań. Miał problem z ukryciem wściekłości, trząsł się i z trudem wydobył z siebie gratulacje dla konkurentów. Nie był w stanie znieść przegranej, jego zapowiedzi miały posmak groźby. Ktoś chyba w końcu podpowiedział : „uśmiech!”, więc spróbował udawać inny stan świadomości, niż ten, w którym się znajdował. A stał w świetle kamer nagi. Zupełnie goły. Jedynie tchórzem podszyty.

    Gra się toczy o młodych.
    Reżim dał im ciepłą wodę w kranie, kredyt we frankach, grilla, pifko i euro w piłce kopanej. Kazał się cieszyć zarobkiem w Anglii i Irlandii, rechotać z kabaretów i prostackich zajawek radiowych didżejów. Mieli się stawić do urny na hasło „obudź się – Macierewicz u bram”. Ale nie zadziałało. Już nie działa.
    Blogosferę odpuścili sobie już dawno. Nie pomógł projekt salon24, nie dał rady Opara. Kibiców-szalikowców też nie zmogli, mimo że próbowali.
    Teraz na wyborców Kukiza napuszczą ściemę-Owsiaka. Z innej flanki uderzy w nich powiatowy funkcjonariusz Kuba z TVN. Ten już przed pierwszą turą zapobiegliwie próbował bratać się z Kukizem. I znów będą „budzić” śpiących reklamami, straszyć Rosją i Putinem.
    Chodzi o zagospodarowanie potencjalnych buntowników. Okiełznanie nastrojów. Toczy się bezwzględna walka o dusze młodych ludzi.
    Wynik walki jest niepewny, ale wynik wyborczy już znają. Sorry, naprawdę chciałbym się w tej ostatniej kwestii mylić.

    Pozdrawiam serdecznie Gospodarza i komentujących.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobry wieczór. 1) Nigdy nie należy wierzyć w żadne sondaże,bo zawsze są wykonywane na czyjeś zamówienie; ja w nie nie wierzę przynajmniej od grudnia 2006r [http://www.palade.pl/index.php?p=1_19_GRUPA-TRZYMAJACA-SONDAZE]. A obecni sondażowcy? - w pewnym miejscu wystarczyło pokojowo "wyrazić kibicowskie milczenie" w małej grupce poza lokalem,by dostrzec konfuzję; wpisali by ,jak sądzę,dowolnie np. 3 x yes. 2)Kiedyś jakiś "ktoś" z publicystów lekceważył "zdolności kombinacyjne" grupy PBK ,krytykując przy tym pana A.Ściosa; oczywiście ja doceniam zdolności tej grupy do wszelkich szwindli i kombinacji,z "pułapką zaufania" włącznie i przewiduję ich zastosowanie szczególnie w czasie nadchodzących 2 tygodni. Na oficjalnej stronie PBK (pomimo "uspokajającego" komunikatu o "niedysponowaniu informacją nt. żadnych wydarzeń z udziałem PBK" w tym czasie, na niebieskim pasku leci następujący komunikat:"11.05.2015r o godz.9:00 planowane jest wystąpienie PBK w Belwederze .Wejście dziennikarzy za okazaniem ważnej legitymacji prasowej w godz. 8:30-8:45 od strony Pomnika Marszałka J.Piłsudskiego"; to może być ta "druga kartka" ,o której "tłitnął" przed chwilą Gospodarz,na którą oczywiście nie należy się dać nabrać.Można też przyjrzeć się gębie kandydata WSI w czasie czytania "pierwszej kartki"-ani wstrząśnięty,ani zmieszany,a wręcz dalej pewny,zbyt pewny.Reasumując: ostro będzie i każda opcja wchodzi w grę ze strony PBK (z użytecznymi prowokacjami włącznie).Konkluzja więc brzmi: jeśli są jakieś nowe dokumenty "antyPBK" ,to najwyższy czas je ujawnić potwierdzając treść wszystkich publikacji. PS: z wydarzeń związanych z PBK w nadchodzącym dwutygodniowym okresie "wyborczym" przychodzą mi tylko jeszcze dwie odsłony procesowe z dn.20.05. i 28.05.br w SR Warszawa-Wola przy ul.Kocjana 3. Pozdrowienia dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem czy obserwatorzy życia publicznego wytrzymali dłużej niż do północy, jednak nadmieniam, że wówczas doszło do ogłoszenia wyników z late poll, z drobnymi, acz wygodnymi korektami słupków poparcia:
    Duda/Kukiz = -0,3% / +0,3%
    BK/Korwin = +0,9% / -0,9%

    Poranne wiadomości i propagandowe analizy będą zawierać te nowe, wprowadzone cichaczem sondaże.
    Różnica pomiędzy kontrkandydatami do II tury spadła poniżej 1,5%, co jest przydatne w przypadku powołania się na magiczne sondażowe 2% błędu przy ogłoszeniu wyników. Korwina oddala to od marzeń na 5% w wyborach parlamentarnych.
    Przewidywany dalszy wzrost poparcia dla Kukiza, kosztem Dudy, jako zagrywka operacyjna, wraz z akcjami wciągania świeżaka sceny politycznej w niepochlebne opinie o PiS-owcu bądz/i kontestacji partiokracji w celu odwiedzenia od głosowania części zmobilizowanej w I turze podejściem antysystemowym, a szczególnie antypartyjnym. Wysyp pożytecznych idiotów gwarantowany. Należy brać poprawkę na zabiegi stosowane z myślą o wyborach parlamentarnych.

    Poza tym niebo bezchmurne.
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  24. A tak głosowano gdzieś na południu Polski, w „Leśnej Dziurze”.
    Wynik wyborów.
    Kart do głosowania komisja posiadała o 27% mniej niż liczba obywateli uprawnionych do głosowania. Nikogo to nie dziwi? Wiadome, że 100% frekwencja się nie zdarzy ale… Widać, że na 27% obywateli IIIRP szkoda nawet drukować kart. 27% obywateli w IIIRP jest NIKIM, zerem. Są nieistotni, nieważni, może ich właściwie nawet nie być. Tymi obywatelami z pewnością IIIRP gardzi!
    Zagłosowało około 38% upoważnionych.
    Głosów nieważnych – ok. 0,6% ( góra do 5% nieważnych głosów udzielają pewnie głupole -obywatele IIIRP… widać jak te 40% nieważnych głosów w wyborach samorządowych 2014 są jedną wielką wajchą!).
    A jak głosowali mieszkańcy na poszczególnych kandydatów?
    Na Dudę – 17% (44%)
    Na Komorowskiego nie całe+ 10% (26%)
    Kukiz dostał ze 6%. (16%)
    Korwin – 2,5%
    Braun – 1 głos
    Palikot – 1!
    Braun – 1!
    Reszta?
    Za nim długi marsz… to jeszcze czeka nas przyparcie do muru…
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Za Onet.pl

    PKW publikuje wyniki wyborów z 50 okręgów. Brakuje już tylko jednego.

    PKW opublikowała najnowsze częściowe wyniki wyborów prezydenckich. To dane z prawie wszystkich okręgów wyborczych. Według danych z 50 na 51 okręgów pierwszą turę wygrał Andrzej Duda, który zgromadził 35,31 procent głosów. Bronisław Komorowski uzyskał wynik 33,32 procent.

    Brakuje jeszcze wyników głosowania z dwóch zagranicznych komisji w Londynie. Pełne wyniki poznamy najprawdopodobniej po godzinie 23.

    Pozdrawiam

    PS. A propos wpisu Halki: w Zatoce Czerwonych Świń (Górny Wilanów) "miażdżąco" wygrał BK.

    PS1. Pada mit o patriotycznej emigracji amerykańskiej. O ile dobrze doczytałam - do wyborów przystąpiło (w całych USA) ok. 20 000 "polonusów". Wygrał naturalnie Andrzej Duda, drugie miejsce - Kukiz, inni (łącznie z BK) nie istnieli. Ale te "20 000" po prostu zbija z nóg!

    OdpowiedzUsuń
  26. Pani Urszulo,
    nagły spadek frekwencji w USA o połowę w stosunku do wyborów z 2010 r. to nie przypadek.
    Reżim zadbał, żeby głosów z USA było mniej. Zlikwidowano komisję wyborczą w Detroit, to samo w aglomeracji bostońskiej. W Chicago z 9 komisji pozostawiono 6.
    Więcej tutaj:
    http://niezalezna.pl/65888-msz-likwiduje-komisje-wyborcze-za-granica-polonia-bedzie-miala-problem
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale pomimo to 20 000 - nawet 40 000 głosujących - przy dziesięciomilionowej Polonii (w samym Chicago mieszka więcej Polaków niż w jakimkolwiek polskim mieście, poza Warszawą) wygląda wg mnie dość żałośnie.

      Pozdrawiam

      Usuń
  27. A. Ścios,

    Zrozumiała euforia po prawej stronie, oby udało się utopić zgiliznę z WSi, ale... Nie zapominajmy o sprawach, które Pan tu kiedyś poruszał.

    Typowo ,,udecka" nieudaczność Komorowskiego, będąca w wielkiej mierze przyczyną wczorajszego wyniku, nie zmienia faktu, że człowiek ten nie jest samodzielnym graczem, ale reprezentuje groźne środowisko mające wielkie interesy, sprzężone z zagranicą. Teraz decyzje będą podejmować Dukaczewski z kolegami (skoro udecja pozostawiona pod za słabym nadzorem spartaczyła), a choć to także nie są orły umysłowe, i mało prawdopodobne, by byli w stanie wymyślać cuda merytoryczne, jestem bardzo ciekaw, czy w czasie najbliższych tygodni - także po ewentualnym zwycięstwie Dudy - nie sięgną po inną broń. Duda może liczyć na pewną część Kukizowców (ale już niekoniecznie pozostałe 7 % głosów na prawicowych kandydatów), Komorowski na resztówy po lewicy plus zmobilizowaną wynikiem lemingerię - część z nich nie poszła w przekonaniu wygranej. Przy bliskim rezultacie: pełna możliwość fałszerstw, ten wariant dalej jest możliwy.

    Wprowadzenie stanu nadzwyczajnego czy wojennego byłoby zapewne komiczne w wykoaniu tych nieuaczników, ale trzeba pamietać, że w razie utraty władzy jądro systemu traci nie tylko kasę, ale byc może i trafia pod sąd. To może dawać kopa do nadzwyczajnych wyczynów...

    Jeżeli zakładamy, że Smoleńsk nie był wypadkiem - wraz ze wszystkimi cudami, które nastąpiły po nim - powstaje pytanie, czy niektórzy gracze zainwestowali tak wiele, żeby eraz wszystko utracić tak łatwo?
    ???

    Zgadzam się z Panem, że opozycja nie prowadzi gry na wystarczająco ostrym poziomie. Wynik jest raczej efektem postawy samego zniecierpliwionego elektoratu, niż ,,wodzirejów" z PiSu. Po poparciu Kukiza widać, że częśc - wielka-elektoratu prawicowego, ma dosyc PiSu, zapewne z powodów opisywanych tu niegdyś przez Pana. Dodam, że ja mam podobne odczucia (co ten elektorat).


    Natomiast na pewno miło pomyśleć, jaki nastrój zapanował dziś w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Zwłaszcza, że powtórzenie wyników w wyborach sejmowych może dać silną koalicją prawicową (chyba, że Pan KAczyński dalej celuje tylko i wyłącznie w samodzielne rządy...).

    pozdrawiam Pana i komentatorów

    OdpowiedzUsuń
  28. "Opozycja nie, należy to odrzucić..." ale co w zamian? To nie rok 1945 i do lasu nasi licealiści nie pójdą, chyba, że na piknik, postrzelać six-packami. Skoro w obszarach ciężko dotkniętych rządami przewalaczy, (jak Wybrzeże, czy Śląsk) głosy są najbardziej prorządowe, to co można zrobić? Zmienić naród? Trzeba tylko zamknąć tuby, czyli wrogie media, rozwinąć własne i czekać na efekt erozji. Tak, czy inaczej, to już długo nie potrwa.

    OdpowiedzUsuń
  29. To będzie wyglądało dokładnie tak, jak tu na tym filmie od 6.08.
    Jestem przekonana, ze w wyborach 2010 mielismy dokładnie z tym do czynienia. Od 2010 roku, od tych wahań w nocy, kiedy to przez moment wygrywał Jarosław Kaczyński, twierdzę, że wybory te były sfałszowane. Pozwoli się ludziom myśleć, ze byli tak blisko, a to oni w rzeczywistości byli daleko.
    https://www.youtube.com/watch?v=E_Oq4vTYp3U&index=9&list=PL6B76F8BCA4B654A8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AŚ - tweet z 8 maja:

      Podobnie jak w roku 2014 PKW korzysta z certyfikatów zab. spółki Unizeto należącej do konsula honorowego Rosji - https://wow.kbw.gov.pl/accounts/login/

      Pozdrawiam

      Usuń
  30. RKW - "próba generalna"

    Obecne działania Ruchu Kontroli Wyborów to próba generalna przed wyborami parlamentarnymi. To olbrzymia praca, żeby procedury i stronę organizacyjną opanować tak, żeby to zdziałało podczas wyborów parlamentarnych – mówił w TV Republika Maciej Świrski przedstawiciel Ruchu Kontroli Wyborów.

    = = = =

    Wybory prezydenckie, jak rozumiem, RKW sobie odpuściła?
    Czyżby uważali, że w kolejnej pięciolatce BK + Resort, PiS
    ma jakiekolwiek szanse na wygraną? Jeśli to nie jest paranoja,
    to naprawdę nie wiem, co nią jest?

    OdpowiedzUsuń
  31. RKW chyba nie wie, że żyjemy w dobie komputerów. Wynik wyrównany przygotowuje nas na oszustwo 24.

    OdpowiedzUsuń

  32. 0, 99 %

    PKW podała oficjalne wyniki I tury wyborów: Andrzej Duda wygrywa z Bronisławem Komorowskim o 0,99 pp.

    Dwie "komisje z Londynu" zdołały odebrać AD ponad 1%. Mocarze!

    OdpowiedzUsuń
  33. Miało być wczoraj,ale jest dzisiaj: całość "wyborcza" jest kalką wcześniejszych ustawek,tylko aktorzy nieco zmodyfikowani. "Drugą kartkę" PBK z wczoraj,o czym wspominał pan A.Ścios: [http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,3254,zamierzam-zarzadzic-ogolnopolskie-referendum.html ],można skomentować tak:1) taki z PBK "antysystemowiec"("za zgodą senatu"),jak z koziej ("sioguna" ) de(za przeproszeniem) trąba oraz 2) "merdanie ogonem" diabła do elektoratu systemowych antysystemowców i systemowej oligarchii beneficjentów OS.Wyników (ze strony pkw) na G.Śląsku w tzw."wiodących aglomeracjach" nie da się skomentować inaczej,jak antygórniczą i antykibicowską lobotomią.

    OdpowiedzUsuń
  34. Dzień dobry.

    11 maja br. pan Aleksander zadał na TT pytanie:

    "W kontekście II tury rzeczą najważniejszą dla opozycji powinna być jasna odpowiedź na pytanie-czy doszło do fałszerstwa wyborczego?"

    W odpowiedzi jakiej udzielił użytkownik "xpost" przeczytaliśmy że:


    @SciosBezdekretu alez teraz nie musialo dojsc do falszerstwa. Musi za 14 dni. Wiadomo już, ze MOZE dojsc, bo głosy koresp. są poza kontrolą"

    Wydaje mi się że punktem odniesienia mogły by być; 1) rzetelna obserwacja wyborów przez RKW oraz społeczników w postaci mężów zaufania oraz 2) rzetelne w oparciu o prawdziwe a nie te, podane przez PKW wyniki wyborów sporządzone protokoły wyborcze,wyniki końcowe
    z I tury wyborów prezydenckich z 10 maja br.
    Moim zdaniem dopiero takie zestawienie byłoby wiarygodne i oddawałoby prawdziwy stan rzeczy bo:
    być może jest tak,że RKW nie ma 100 % zestawienia wyników wyborów i PiS też takiego nie ma i co wtedy?
    Czy jest jakiś punkt odniesienia?
    A może kandydat Duda faktycznie przegrał, a PKW podaję że minimalnie ale jednak wygrał.
    Jak nie będzie żadnych niezależnych od PKW raportów wyników wyborczych to to pytanie jest nadal otwarte.
    Jeśli nie pojawią się wyniki prac wolontariuszy oraz RKW to będzie oznaczać że kolejny raz coś zawiodło.
    I w zasadzie nie będzie można nic zarzucić PKW bo przecież minimalnie ale jednak w I turze wygrał przedstawiciel opozycji i nie warto robić szumu bo byc może w II turze powtórzy wynik.
    Nie liczyłbym na to a raczej sondażownie przygotowują nas na kolejną niespodziankę.
    Jaką? tego nie wiemy ale obecny stan rzeczy jest co najmniej bardzo zastanawiający i nie rokujący optymistycznie bo nawet teraz przed II turą nie porusza się kwestii prawdziwego oblicza obecnego prezydenta.
    Ale z drugiej strony czy wyniki Andrzeja Dudy i Pawła Kukiza nie nastrajają pozytywnie?

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam Państwa,

    Wydaje się, że Komorowski nie ma żadnych szans na reelekcję i jeśli system chce utrzymać władzę to jedyną racjonalną możliwością jest dobrowolna rezygnacja Komorowskiego z 2 tury lub zatańczenie się na śmierć. Wówczas w 2 turze znalazłby się Paweł Kukiz, który z głosami Komorowskiego nie miałby żadnych problemów na wygranie wyborów.
    Dobrowolna rezygnacja byłaby źle odebrana...

    OdpowiedzUsuń
  36. Wczoraj jeszcze wierzyłem, że może jednak. Wyobrażałem sobie jaką poczuję euforię po wynikach z II tury. Dzisiaj już mi przeszło, nie wierzę. Tak jak wszyscy tutaj, chciałbym żeby Ścios, ten niepoprawny defetysta się mylił, żebyśmy my się mylili. Niestety scenariusz jest nieubłagany i logiczny: Lud (a konkretnie 20% z 50% czyli 10% ludu) pokazał, że jest niezadowolony i zagłosował na... rock'n'roll! (O, jakże niezależne, buntownicze i dojrzałe społeczeństwo). Na porządku dziennym jest mowa o tym, że ludzie mają dość układu... powsko-pisowskiego!

    Czego zatem się spodziewać w II turze? PiS swoje 35 procent już dostał i się cieszy. Nikogo więcej nie przekonał, bo… nie miał wcale takich ambicji. Ot, trwamy dalej i „naprawiamy”.
    Wyborcy Kukiza, jeśli pójdą to skreślą obu kandydatów. Zatem liczba głosów nieważnych w II turze może być dowolnie wysoka, według uznania, aż do 20%. Logiczne.

    PiSu nie można wybrać bo PiS jest straszny. Komorowski nie jest straszny tylko… śmieszny. Też logiczne.

    To Komorowski ma elektorat, który można jeszcze dodatkowo zmobilizować bo rzekomo I turę sobie odpuścił.

    PiS zapracował na taki scenariusz i dalej pracuje, bo jest po prostu asystentem reżysera, który tylko przynosi kawę.

    OdpowiedzUsuń

  37. A ja nadal o długim marszu… bo już nie mam złudzeń.

    „Nasz długi marsz nie może się zaczynać w poczuciu klęski i rozgoryczenia. Na takim fundamencie nie zrodzi się wolna myśl i nie powstanie solidarna wspólnota. Bardzo liczę, że po majowych doświadczeniach rozpoczniemy tu poważną rozmowę o Polsce.”.
    Jeśli założyć, że znajdujemy się w okresie przedrozbiorowym to…

    Panie Aleksandrze, ale my nie mamy Stanisława Leszczyńskiego, który starałby się być potrzebny polskiemu Narodowi poprzez to, że łożyłby na oświatę, na szkolenie polskiej młodzieży. Leszczyńskiego, który by, chociaż z oddali wywierał zbawienny wpływ na młodych Polaków. A przecież tak jak wówczas, tak i dziś konieczne jest wręcz stworzenie choćby takiej Akademii Wojskowej, która by przyjmowała Polaków, z których „powstawaliby” przyszli oficerowie, którzy urządziliby wojsko. Polskie wojsko! Ilu jest ludzi, którzy by wpajali w polską młodzież patriotyczne przekonania polityczne? Aby poprzez to tak natchnąć polską młodzież, która zaczęłaby pracować dla dobra wspólnego.
    Leszczyński miał przyjaciela ks. Konarskiego. O. Rydzyk miałby zadatki pod warunkiem, że nie bałby się powiedzieć prawdy o IIIRP. Wówczas mógłby być, choć odrobine takim współczesnym ks. Konarskim. A tak… Jak ważna była gigantyczna praca Konarskiego, pokazują fakty. Przecież w ciągu jednego tylko pokolenia szkolnictwo polskie stało się jednym z najlepszych w Europie. Od Polaków uczono się jak to zrobić? To Konarski przepowiedział, że jeśli się nie przeprowadzi naprawy rządu (dla nas oznacza to nie żadne naprawianie, ale rozegnanie we wszystkie diabły tych, którzy uwiarygadniają IIIRP), to będzie rozbiór Polski. Mimo tak dobrej oświaty, poziomu intelektualnego młodzieży i tak nastąpił krach! Bo zabrakło Konarskiemu dekady. Dwa pokolenia szkolone mądrze mogą sprawić, że w kraju zacznie się dobrze dziać. Dwa pokolenia… dopiero wtedy można oczekiwać, że w każdym większym mieście będzie wystarczająca ilość mądrych ludzi, mogących stawić czoło durniom mającym postawę roszczeniową i egoistyczną. Dwa pokolenia mądrze wychowane nie mogą jednak jeszcze wywrzeć wpływu takiego, by dokonać zmian losów państwa, by zaważyć na losie państwa. Wystarczy, że trafi się taki jeden „osławiony Bruhl, nie mający pojęcia o stosunkach polskich, a wielki intrygant i troszczący się tylko o prywatne interesy, a do tego człowiek małych zdolności, któremu się zdało, że do polityki wystarczy zwykłe krętactwo”. * i nieszczęście gotowe.

    Mimo takiego nakładu/ wkładu w oświatę… nastąpił II i III rozbiór Polski. Sama nie wiem, jakby Bóg dopuścił na Polaków to wszystko. I ruszyli w długi marsz… ale mieli kapitał Konarskiego, Leszczyńskiego… a potem był Staszic… i to wystarczyło by zrywać się do Powstań, aż wreszcie odzyskać niepodległość. I znowu ta prawidłowość. Ledwie jedno pokolenie „Kolumbów”, a wystarczyło by nasi odwieczni wrogowie nie zaznali spokoju… Wrogowie wiedzieli, że jeśli pozwolą Polakom na drugie wolne pokolenie, to będzie to koniec germaństwa i sowiectwa na zawsze.

    Dochodzimy do ściany… przyprą nas do muru… ale z kim tu ruszać w długi marsz? Kto go poprowadzi Pana zdaniem? Przecież musimy mieć przywódcę.

    • Feliks Konieczny: „Historia Polski opowiedziana dla młodzieży”.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Putni chyba znowu wraca na salony jak to Autor przewidział, 2 dni temu spotkanie z Merkel, dzisiaj Kerry z Ławrowem.. Nic dobrego chyba z tego zbliżenia dla nas nie wyniknie, szczególnie że to akurat czas wyborów w naszym kraju i pewnie taki temat może być poruszony na ich spotkaniu w kuluarach.

    OdpowiedzUsuń
  39. P.S. Cieszę sie małymi rzeczami, jaką np. był fakt, że taki Reuters, Aljazeera czy Bloomberg pisały, że w Polsce niespodziewanie w I turze wygrał kandydat "Konserwatystów" ze zdjęciem Dudy z rodziną. Przynajmniej nie piszą, tak jak w ang. wikipedii że PiS to partia populistyczna.

    OdpowiedzUsuń
  40. Pozwolę sobie wrzucić jeszcze raz. Krótsza wersja.
    https://www.youtube.com/watch?v=PZdCIKa4xJ0&feature=youtu.be

    OdpowiedzUsuń
  41. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  42. Witam, cholercia, nie chce mi sie drugi raz klikac,
    ale w skrocie, co gospodarz na to:

    http://www.xxlwybory.pl/lista_info.htm

    itd...
    dodek@xxlwybory.pl

    OdpowiedzUsuń