Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

UDERZENIE Z BELWEDERU

Nie próbuję dociekać, dlaczego tzw. niezależne media chcą widzieć w publikacjach tygodnika Wprost „uderzenie w prezydenta”. Taka teza, choć wygląda kusząco, nie tylko nie ma nic wspólnego z faktami, ale niepotrzebnie zaciemnia sens tej kombinacji operacyjnej.
Jest tym bardziej niedorzeczna, że, podobnie, jak miało to miejsce w pierwszej odsłonie afery marszałkowej, prowadzi do tworzenia fałszywych tropów. Gdy na przełomie lat 2007-2008 rozpoczęto operację osłonową Bronisława Komorowskiego, ośrodki propagandy nadały jej nazwę „afery aneksowej”. Miała sugerować, że chodzi o nielegalne działania związane z tajnym aneksem i wyciekiem informacji zawartych w tym dokumencie. Dopiero zaproponowana przeze mnie nazwa - „afery marszałkowej”, wskazywała na logikę ówczesnej kombinacji.
Dzisiejsza teza o „uderzeniu w prezydenta” okazałaby się prawdziwa tylko pod tym warunkiem, że partia opozycyjna wykorzystałaby zainteresowanie opinii publicznej i przystępując do kontrataku sprawiła, że temat związków Komorowskiego ze środowiskiem WSI nie schodziłby przez wiele miesięcy z łam "naszych" mediów. Ponieważ brzmi to nierealnie, propagandowa nadinterpretacja nie służy rozbrojeniu celów kombinacji i w niczym nie przeszkadza jej autorom.
Cele te zostały precyzyjnie wykazane i ukierunkowane. Można je zawrzeć w trzech podstawowych twierdzeniach, zaczerpniętych z tekstów Wprost:
Pierwsze brzmi: „Wprost” ma ściśle tajne dokumenty komisji Antoniego Macierewicza, która pisała raport z weryfikacji WSI. Materiały, w których negatywnie opisywany jest obecny prezydent, wyciekły już w 2007 r". Podobnie, jak w roku 2008, ma ono wskazywać na źródła przecieku oraz sugerować, że informacje pochodzą z aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI.
Druga teza jest równie klarowna: "Z dokumentów widać, że weryfikatorzy WSI próbowali dobrać się do skóry Bronisławowi Komorowskiemu" - co ma dowodzić, że członkowie komisji weryfikacyjnej kierowali się intencjami politycznymi i próbowali zbierać fałszywe haki na obecnego lokatora Belwederu.
Twierdzenie trzecie ma z kolei prowadzić do zdezawuowania treści aneksu i przekonania odbiorcy, że jest on zbiorem „publicystycznych tez Macierewicza”. Tytuł jednej z publikacji – „Dokument uwięziony w lochu” oraz instrumentalne użycie wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jasno wskazują na taki zamysł.
Jeśli publikacje tygodnika mamy traktować jako jeden z elementów kombinacji operacyjnej, należy przypomnieć definicje tego terminu. Tym bardziej, że bywa on fałszywie rozumiany. Kombinacja taka oznacza zatem zespół planowych działań, wzajemnie ze sobą powiązanych i podporządkowanych jednolitej koncepcji, mających na celu takie oddziaływanie na przeciwnika, aby przez wprowadzenie go w błąd lub wykorzystanie błędu, doprowadzić go do z góry zakładanych zachowań, które umożliwią wykonanie określonych zadań operacyjnych.
Prawidłowa analiza wymaga więc sprecyzowania: kim jest przeciwnik i jakie zachowania mają urzeczywistnić cele kombinacji.
W przypadku niemal wszystkich operacji rozgrywanych przy udziale ośrodków propagandy, przeciwnikiem jest oczywiście odbiorca przekazu: czytelnik, telewidz, słuchacz. To on, na podstawie prezentowanych materiałów, ma utwierdzić się w błędnych opiniach i reagować zgodnie z wolą autorów kombinacji. Co i ile ma zrozumieć czytelnik „rewelacji” tygodnika Wprost, wskazałem powyżej. Nie ma wątpliwości, że wiedza odbiorcy zostanie ugruntowana również przy pomocy innych środków.  
W zakresie tezy pierwszej, będzie nim reakcja prokuratury, która już kilka godzin po publikacji podjęła adekwatne działania. Ich cel ( wraz z potwierdzeniem podstawowej tezy publikacji) został jasno wytyczony w wystąpieniu szefowej Kancelarii Prezydenta:
"Ujawnienie tajnych informacji jest kolejnym skandalem w tak zwanej sprawie raportu WSI. Należy oczekiwać, że prokuratura tym razem, w przeciwieństwie do wcześniejszych skandali związanych z raportem, podejmie odpowiednie działania (...) W kontekście artykułu „Wprost” jeszcze większe wątpliwości budzi bierność prokuratury w sprawach związanych z raportem WSI".
Co oznacza określenie „odpowiednie działania” oraz, w jakim zakresie Belweder piętnuje „bierność prokuratury”, nietrudno dociec. Błyskawiczna reakcja jest prawdopodobnie efektem przyjęcia tezy, iż źródłem przecieku są ludzie związani z Antonim Macierewiczem i Komisją Weryfikacyjną WSI. Można sądzić, że w tym kierunku będzie zmierzało śledztwo. Tak zrobiono w roku 2008, dlaczegóż więc nie powtórzyć udanej sekwencji. Najwyraźniej domyśla się tego również redaktor naczelny tygodnika Wprost, gdy bez najmniejszego oporu oddaje prokuratorom bezcennego „pendrive'a z dokumentami ws. WSI”. Przypomnę, że robi to ten sam człowiek, który onegdaj stoczył bohaterską walkę „o wolność słowa” i na oczach całej Polski przyciskał do piersi  laptop z nielegalnymi „podsłuchami kelnerów”. Można dywagować, czy uczestniczący w tej inscenizacji „koledzy dziennikarze”, również mają taką świadomość?
W zakresie tezy drugiej, kombinacja zmierza do rozbrojenia ewentualnych zarzutów pod adresem Bronisława Komorowskiego. Jeśli bowiem pojawia się sugestia o politycznym zamówieniu na haki, odbiorca ma powziąć przekonanie, że wszystko, co dotyczy kontaktów Komorowskiego ze środowiskiem WSI jest propagandowym humbugiem, spreparowanym na  potrzeby kampanii wyborczej.
Ta myśl ma prowadzić do przyjęcia tezy trzeciej, zgodnie z którą, aneks do Raportu z Weryfikacji WSI jest dokumentem niewiarygodnym, sporządzonym pod dyktando polityczne i nacechowanym „konfabulacjami” Antoniego Macierewicza. Obecny przeciek sugeruje, że jest on używany do walki politycznej. Ponieważ odbiorca jest zdany wyłącznie na treści rzekomych przecieków, zaś wiedzę o działaniach WSI czerpie z ośrodków propagandy, twierdzenie zostanie tym łatwiej ugruntowane.
Ostatnim elementem układanki jest próba odpowiedzi na pytanie: do czego zmierza obecna kombinacja, wykonanie jakich zadań ma umożliwić?
Wprowadzenie w błąd nie jest bowiem celem samym w sobie, lecz ma służyć osiągnięciu bardziej wymiernych efektów. W tym zakresie pojawiają się różne spekulacje: jest to „materiał przykrywkowy”, mający chronić Komorowskiego przed złożeniem zeznań w procesie afery marszałkowej; chodzi o storpedowanie książki Wojciecha Sumlińskiego na temat związków Komorowskiego z WSI; publikacja ma uzasadnić potrzebę powołania sejmowej speckomisji ws. weryfikacji WSI.  
Wszystkie te domniemania brzmią wielce wiarygodnie i nie sposób odmówić im logiki. Wydaje się jednak, że cele obecnej kombinacji trzeba postrzegać w dużo szerszym kontekście i wiązać je z projektami od dawna forsowanymi w Belwederze.
Wielokrotnie wskazywałem, że od chwili objęcia stanowiska prezydenta, Bronisław Komorowski konsekwentnie dąży do budowy i umocnienia reżimu prezydenckiego. By domknąć ten proces, potrzebuje nie tylko drugiej kadencji (co przy bierności opozycji wydaje się osiągalne), ale wsparcia ze strony środowiska byłych WSI.  To wsparcie ma swoją wymierną cenę i nie należy jej mierzyć wyłącznie efektem propagandowym.
Sejmowa speckomisja, czy prokuratorski spektakl wokół „nielegalnych działań Macierewicza”, nie byłyby tylko aktem ślepej zemsty, ale mają prowadzić do całkowitej rehabilitacji i rewalidacji WSI. Nie da się tego osiągnąć publikacjami ośrodków propagandy. Potrzeba ustaw i konkretnych decyzji prawnych. Te zaś mogą zostać podjęte tylko wówczas, gdy powstanie korzystna atmosfera „oczyszczenia” ludzi WSI z zarzutów zawartych w Raporcie z Weryfikacji.
Narzędzia służące tym celom zostały już przygotowane. Należą do nich:
- „ustawa o reaktywacji WSI” – czyli nowelizacja ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego projektu MON, z 16 października 2012 roku, która  jest obecnie przedmiotem zaawansowanych uzgodnień (również z żołnierzami byłych WSI ze stowarzyszenia „Sowa”). Ma ona „określić na nowo procedury weryfikacji treści raportu”, a jej zakres będzie się odnosił do "uzupełnienia raportu". Środki prawne przewidziane w nowelizacji mają ułatwić ponowną weryfikację żołnierzy i funkcjonariuszy byłych WSI oraz przygotować ewentualne „uzupełnienia” raportu, sporządzone zgodnie z wolą „pokrzywdzonych”;
- projekt „konsolidacji przemysłu zbrojeniowego” oraz zwiększenia budżetu MON, w ramach realizacji tzw. doktryny Komorowskiego. Posłużą one generowaniu olbrzymich środków na rzecz środowisk związanych z przemysłem zbrojeniowym. Ludzie byłych WSI zostaną włączeni w procesy gospodarcze związane z tzw. modernizacją Sił Zbrojnych oraz nadzorem nad technologiami wojskowymi;
- wydawanie kolejnych aktów prawnych, w oparciu o orzeczenie Sądu Najwyższego. W czerwcu br. Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył rozpatrywanie zażaleń „pokrzywdzonych” na umorzenie śledztwa w sprawie powstawania Raportu z Weryfikacji WSI. Przed ich rozstrzygnięciem, Sąd Okręgowy postanowił z urzędu zapytać SN o wykładnię prawa. Chodzi o rozstrzygnięcie dwóch kwestii: czy szef komisji weryfikacyjnej WSI jest funkcjonariuszem publicznym w rozumieniu kodeksu karnego oraz jak rozumieć zwroty "inny organ państwowy" oraz "inna instytucja państwowa".
 - powołanie sejmowej speckomisji ws. weryfikacji WSI - przy czym ten projekt, z uwagi na ryzyko niekontrolowanych przez reżim wydarzeń oraz groźbę ujawnienia prawdziwego oblicza „wojskówki”, wydaje się najmniej prawdopodobny.
            Publikacje tygodnika Wprost wpisują się w cele służące pełnej reaktywacji układu byłych WSI. Społeczeństwo ma się dowiedzieć, że likwidacja tej służby była nie tylko ogromnym błędem, ale wiązała się z szeregiem poważnych przestępstw i zagroziła bezpieczeństwu państwa. Raport z Weryfikacji WSI oraz aneks do raportu, okażą się dokumentami niewiarygodnymi, sporządzonymi na polityczne zamówienie i opartymi na „tezach publicystycznych Macierewicza”. Publiczna eksploatacja takich wniosków zostanie wykorzystana w trakcie kampanii wyborczej i będzie służyła reelekcji lokatora Belwederu. W wyniku wielowątkowej operacji medialnej, Komorowski - obrońca i polityczny patron WSI, wyrośnie na postać "męża stanu", zaś kolejne akty prawne umożliwią wzmocnienie fundamentów reżimu prezydenckiego.

75 komentarzy:

  1. Autor,

    Zastanawiam się nad jeszcze inną, bardzo bieżącą korzyścią płynącą z najnowszej operacji medialnej.

    Pan Wojciech Sumliński ujawnił niedawno że dysponuje materiałami (dokumentami i taśmami) które wedle jego słów wykażą że Bronisław Komorowski, mówiąc w pewnym kolokwialnym skrócie, mężem stanu nie tylko że nie jest - jest postacią kompletnie skompromitowaną.

    Afera marszałkowa uruchomiła przede wszystkim ówczesne służby specjalne.

    Przeszukano mieszkania członków komisji likwidacyjnej b WSI.
    Oczywiście nie znaleziono niczego
    Wcześniej objęto ich legalną już inwigilacją.

    Łupem osób które dokonywały przeszukań stały się za to bardzo cenne dokumenty nijak nie związane z aferą marszałkową. ABW przejęła wszystkie (w tym jeszcze nie publikowane) materiały związane z przygotowaną ksiązką o morderstwie na ks. Jerzym Popiełuszce. Wydaje mi się że do dziś nie zostały zwrócone.

    Przypuszczam że informacje przekazane niedawno przez Wojciecha Sumlińskiego (tym z Państwa którzy nie znają tego wątku polecam link:
    https://www.youtube.com/watch?v=uZG5MxACD6c
    proponuje wysłuchać od 05: 50)
    zatem przypuszczam że bezpośrednim powodem najnowszej akcji jest zagrożenie pozycji człowieka na którego służby już dawno postawiły.

    Przy okazji poszukiwania już po raz drugi aneksu który rzekomo wyciekł od ludzi z komisji likwidacyjnej ministra Macierewicza istnieją (być może) szansę na zdobycie informacji naprawdę cennych. Pan Bronisław Komorowski żyje wszak od wielu miesięcy w nieprzyjemnej niewiedzy.
    Zatem przy okazji powtórnych poszukiwań aneksu do raportu z likwidacji WSI najprawdopodobniej chodzi o ustalenie zakresu i rozmiarów wiedzy pana Sumlińskiego.

    Nauczony brutalnym doświadczeniem dziennikarz - można to spokojnie założyć - materiały zdeponował w sposób uniemożliwiający ich utratę.

    Aleksander Ścios optuje za takim wyjaśnieniem bieżącej operacji medialnej, jakoby powody jej uruchomienia były klasyczne dla operacji kombinowanej.
    Może mieć rację.

    Ja jednak skłaniam się do wizji w której powody są trywialne, wręcz prostackie. Prostackie jak główny bohater afery marszałkowej.

    Do "męża stanu" dotarły bardzo nieprzyjemne informacje. "Mąż stanu" jest osobą dosyć twardo ciosaną. Najprawdopodobniej pożalił się swoim sponsorom tak samo jak wówczas zainwestował w jakiś parabank.

    Czas na rehabilitacje WSI jest najgorszy z możliwych, wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.
    Tak sądzę.

    Pozdrawiam Autora i Czytelników,

    MM

    OdpowiedzUsuń
  2. Mariusz Molik,

    Przeszukania dokonywane u członków komisji i Wojciecha Sumlińskiego służyły uwiarygodnieniu tezy o korupcji i "wycieku" aneksu. Miały wykreować fałszywy obraz śledztwa i uzasadnić fikcję "afery aneksowej". Nie były celem samym w sobie.
    Liczono, że pozyskane w ten sposób "dowody" pozwolą rozszerzyć krąg podejrzanych i kontynuować kombinację. Stało się inaczej.
    Nie przeszkodziło to w przejęciu materiałów niezwiązanych ze śledztwem. Wojciech Sumliński do dziś ich nie odzyskał, co z kolei świadczy, że wiedza o udziale służb wojskowych w zabójstwie księdza Jerzego jest nadal wyjątkowo groźna.
    Nie sądzę natomiast, by celem obecnej kombinacji było "ustalenie zakresu i rozmiarów wiedzy pana Sumlińskiego" lub wyprzedzenie efektów spodziewanej publikacji.
    Wprawdzie niektóre środowiska agenturalne próbują sugerować, że materiały "Wprost" pochodzą ze zbioru zabranego dziennikarzowi, ale wydaje się to zaledwie elementem dezinformacji. Dla "wystawienia" to za mało i taka operacja byłaby szyta zbyt grubymi nićmi. Byłaby też znacznie spóźniona.
    Książka Sumlińskiego i tak się ukaże, zaś represje wobec dziennikarza, wywołałyby skutek odwrotny do zamierzonego. Nie sądzę, by Sumliński mówił publicznie o książce, która jeszcze nie powstała.
    Nie podzielam też Twojej opinii, jakoby "czas na rehabilitacje WSI był najgorszy z możliwych" z uwagi na rosyjską agresję na Ukrainę. Pomijam już katastrofalny stan wiedzy naszych rodaków na temat WSI. Mało kto kojarzy postać pana Dukaczewskiego z rolą przypisaną "rosyjskiemu peryskopowi".
    Ważne jest, że ośrodek belwederski już dawno przekonał Polaków, iż Komorowski jest politykiem prozachodnim, a nawet proamerykańskim i kieruje się polską racją stanu. Uczyniono to tym łatwiej, że opozycja nie ma najmniejszego zamiaru komplikować roboty propagandystów.
    Występy ludzi z otoczenia Belwederu świadczą zaś, że perfekcyjnie opanowali metodę straszenia Polaków. To rzecz niezwykle przydatna. Pozwoli zwiększać tzw. nakłady na obronność i uczynić z nonsensownej "doktryny Komorowskiego" fundament naszego bezpieczeństwa.
    Kto dziś chce pamiętać o tezach SPBN lub zagłębiać się w wypowiedzi Komorowskiego czy Kozieja sprzed kilku lat?
    Warto też założyć, że odzyskiwanie wpływów ludzi byłych WS bynajmniej nie oznacza, że Dukaczewski obejmie dowództwo SKW, a pan Polkowski pokieruje Narodowym Centrum Kryptologii. To zbyteczne. Ludzie byłych WSI i tak mają mocny wpływ na służby, o czym świadczą roszady dokonywane w ramach tzw. reformy, inspirowanej przez Belweder.
    Chodzi więc raczej o procesy przeprowadzane poza główną sceną i poza głównymi postaciami. Dotyczą one przemysłu zbrojeniowego,przetargów, podejmowania decyzji gospodarczych lub personalnych.

    Dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleksander Ścios,

    pozostane przy swoim zdaniu, choć może i tak być że obaj mamy racje. Możliwie że różnimy się w szczegółach.

    Napisałem: "Pan Bronisław Komorowski żyje wszak od wielu miesięcy w nieprzyjemnej niewiedzy."

    To właśnie to nieprzyjemne poczucie kazało ówczesnemu marszałkowi Sejmu uruchomić działania sprowadzające się przede wszystkim do tego, by ustalić ile komisja Antoniego Macierewicza wie, ile faktów ustaliła o jego (Komorowskiego) niechlubnej przeszłości. To był jedyny za przeproszeniem, imperatyw Bronisława Komorowskiego.

    Ludziom fałszywym, ludziom uwikłanym, nic tak nie spędza snu z powiek jak tylko potencjalnie niebezpieczna wiadomość że ich rola zostanie odkryta, przedstawiona.

    W tym kontekście myślę że warto przypomnieć śmierć Stanisława Pyjasa. Oraz osobę Lesława Maleszki.

    Ketman świetnie się nawet i bawił jako agent SB.
    Ale kiedy jego karierze delatora groziły nawet li tylko potencjalne przesłanki iż ona się rychło skończy - meldunki były już kategoryczne.
    Żądania do centrali, nawet skuteczne, by zmienić mu oficerów prowadzących.

    Bieżąca akcja wydaje mi się wyjątkowo głupia, daleko mniej przygotowana niż finezyjna afera marszałkowa. A to w końcu nie były czasy gdy jeden z drugim przekonywał że trzeba nam jeść jabłka na złość pułkownikowi KGB.


    Oczywiście mam pełną świadomość tego, że przy okazji drgawek pana Komorowskiego fachowcy od dezinformacji, operacji kombinowanych, zrobią wszystko co mogą.
    Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu że lęki Bronisława Komorowskiego są tym razem tak dramatyczne, że aż się proszą o ich wykorzystanie.

    Tymczasem podobno "na mieście" właśnie wyrosły jak grzyby po deszczu kolejne nagrania, kolejne sensacje. Podobno sam Kulczyk, wg niestety wielu osób postrzegany jako coś więcej niż zwykły słup.
    Czeka nas chyba sezon w pełni kontrolowanych przecieków.

    "Pan prezydent" wyjdzie na tym bardzo dobrze.


    OdpowiedzUsuń
  4. Mariusz Molik,

    Przyznam, że u lokatora Belwederu nie dostrzegam szczególnego niepokoju. Pierwsza faza dyscyplinowania Tuska zakończyła się pomyślnie, a (nadal) funkcjonalny układ III RP prędzej nas wszystkich zamknie, niż dopuści do stawiennictwa świadka Komorowskiego przed sądem.
    Myślę też, że muru kłamstwa wybudowanego wokół tej postaci, nie da się zburzyć jedną informacją czy publikacją. Niepokój Komorowskiego mogłaby wywołać tylko zmasowana, systematyczna kampania informacyjna, prowadzona przez opozycję na przestrzeni wielu miesięcy.
    W taki sposób mądra opozycja mogłaby odwrócić cele kombinacji i wykorzystać ją w swoim interesie.
    Jak słusznie zauważyłeś, obserwujemy właśnie wysyp nowych tematów, nagrań itp. zasłon medialnych.
    Ponieważ nie podzielam wiary w potężnych biznesmenów rzucających wyzwania służbom i nie pociąga mnie narracja o wszechmocnych majorach BOR, którzy wspólnie z kelnerami rzucili wyzwanie "systemowi Tuska", patrzę z dystansem na te rewelacje. Póki nie dotyczą głównego decydenta i nie podważają jego pozycji, stanowią kolejny element w obcej grze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z kolei jestem ciekaw czy ta komisja (jeżeli ją powołają) nie wymknie im się trochę spod kontroli - albo inaczej: nie komisja a informacje z niej wyciekające.
    Uważam, że mimo wszystko Belweder i PO organizując te jasełka stąpa po kruchym lodzie choc bierność opozycji jest tu sprzymierzeńcem Komorowskiego. Mam nadzieję, że A. Macierewicz dotrzyma obietnicy i zorganizuje w Sejmie specjalną konferencję dotyczącą powiązań BK z WSI.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomasz Ptak,

      Jeśli komisja powstanie, reżim i jego medialne przybudówki oczywiście zadbają o propagandową osłonę. Na ile szczelną, zależy od postawy polityków opozycji i przedstawicieli "naszych" mediów. Na Antoniego Macierewicza możemy z pewnością liczyć, ale nie dałbym złamanego grosza za zachowania pozostałych polityków.
      Powołanie komisji, byłoby jednym z elementów kombinacji operacyjnej zmierzającej do odzyskania wpływów przez środowisko WSI i w tym zakresie nie może być korzystne dla grupy Tuska. Nie on będzie beneficjentem tych działań i nie on skorzysta na reaktywacji układu WSI.
      Obecny wysyp "nagrań kelnerów" oraz opowieści biznesmena, który bohatersko rzuca wyzwanie potężnym służbom, pokazują kierunek, w jakim zmierza akcja dyscyplinowania Tuska. Ten człowiek - nazbyt już skompromitowany i nieprzydatny dla decydentów, musi odejść. Jest to proces w pełni kontrolowany i rozgrywany na oczach zachwyconej widowni.

      Usuń
  6. Od chwili objęcia stanowiska prezydenta, Bronisław Komorowski konsekwentnie dąży do budowy i umocnienia reżimu prezydenckiego. By domknąć ten proces, potrzebuje nie tylko drugiej kadencji (co przy bierności opozycji wydaje się osiągalne), ale wsparcia ze strony środowiska byłych WSI. To wsparcie ma swoją wymierną cenę i nie należy jej mierzyć wyłącznie efektem propagandowym. Sejmowa speckomisja, czy prokuratorski spektakl wokół „nielegalnych działań Macierewicza”, nie byłyby tylko aktem ślepej zemsty, ale mają prowadzić do całkowitej rehabilitacji i rewalidacji WSI. Nie da się tego osiągnąć publikacjami ośrodków propagandy. Potrzeba ustaw i konkretnych decyzji prawnych. Te zaś mogą zostać podjęte tylko wówczas, gdy powstanie korzystna atmosfera „oczyszczenia” ludzi WSI z zarzutów zawartych w Raporcie z Weryfikacji.


    Dzień dobry, Panie Aleksandrze!

    Widzę, że zrobił Pan jednak drugie podejście do aktywności służbowej Wprost i tym razem rozebrał Pan kombinację na czynniki pierwsze?! Świetnie!

    Jednak timing, Panie Aleksandrze, wybrał Pan chyba niewłaściwy! (a prosiłam, żeby wcześniej... :)

    W międzyczasie bowiem red. Trotyl-Gmyz przedstawił wywiad z bardzo z siebie zadowolonym "biznesmenem" Falentą.

    Nowymi sensacjami nagraniowymi ponownie przekierowuje się uwagę na stronę PARTYJNO-RZĄDOWĄ. Rząd, który już rozumie w czym rzecz, siedzi cicho, nie szaleje, ministrów żadnych, uchowaj Boże, nie zwalnia, tylko obiecuje, ustami kidawy prasowej, poparcie PO ws. utworzenia "Komisji ds. Zaje.ania PiS", przepraszam, "Komisji Śledczej ds. Likwidacji WSI"!

    wP:
    Wydaje mi się, że klub Platformy Obywatelskiej poprze powołanie komisji śledczej ds. likwidacji WSI. Wokół tego dzieje się coraz więcej spraw, są przecieki do prasy, trzeba to wyjaśnić. — stwierdziła rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. Dodała, że ostateczną decyzję klub podejmie podczas wtorkowego posiedzenia.

    __________________________________________

    Sprawa powiązań z WSI urzędującego prezydenta III RP schodzi nieuchronnie na dalszy plan! A gdyby co, to i tak zawsze będzie można powołać się - jak przy "marszałkowej" - na (domniemane) szerokie omówienie medialne. I NIE BĘDZIE TEMATU!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. OT - PAYPALL

    Panie Aleksandrze,

    Niezmiernie się cieszę, że jednak ZASKOCZYŁO z wpłatami na utrzymanie BEZDEKRETU !!!

    Zdziwił się Pan, prawda? Bo ja bardzo! Trzymam mocno kciuki, żeby te wpłaty okazały się czymś stałym, systematycznym, odnawianym np. co miesiąc. Ja tak zamierzam zrobić, tylko muszę się zorientować, czy można to zlecić to bankowi. Bo sama .... to Pan wie... :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. !!!

    NO TO JEST JUŻ PANÓW DWÓCH, SIR!

    A uwzględniając moją skromną, nieprawdaż, osobę, "w temacie":
    KTO z PiS NA PREZYDENTA ----- jest NAS (JUŻ) TROJE! ;-)

    Jeden z najsensowniejszych (euro)posłów PiS, mec. Wojciechowski, niewrażliwy na "chitre" pomysły R. H. Cz (ostatnio przeświadczonego, że boi się go Rossija!!!) -- też zgłasza kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego i znakomicie to uzasadnia "wPolityce".

    Cyt. fragmenty:

    Żadne prawybory! Kaczyński na prezydenta! Już się skończyły zapasy i pudru i gnojówki.

    Żeby Polacy dobrze to zrozumieli, naprzeciw Komorowskiego powinien stanąć Jarosław Kaczyński.

    … niech Polacy mają jasny wybór – państwo prawdziwe, czy teoretyczne. Naprawa Rzeczypospolitej, czy trwanie sitwy i kamieni kupa…

    [..] tylko start Kaczyńskiego, polityka jednoznacznego i wyrazistego, może udaremnić oszustwo, że Komorowski to nie Platforma, że jest spoza układu obecnej władzy. A przecież Komorowski i Platforma to jedno.[..]

    [..] tylko Kaczyński może wygrać z Komorowskim. W tej konfrontacji już niczego nowego nie wytoczą z arsenału obłudy. Komorowskiego już bardziej nie upiększą, a Kaczyńskiego już bardziej nie obrzydzą. Już się skończyły zapasy i pudru i gnojówki. Już nie wygrają ani strachem, ani śmiechem, bo ich strach stał się śmieszny, a ich śmiech - żałosny.

    http://wpolityce.pl/polityka/210630-zadne-prawybory-kaczynski-na-prezydenta-juz-sie-skonczyly-zapasy-i-pudru-i-gnojowki

    OdpowiedzUsuń
  9. Urszula,

    pan poseł Wojciechowski jest osobą bardzo prawą.

    Oprócz znanych przecież inicjatyw podejmuje się i obrony ludzi których nazwę "zwykłymi Kowalskimi". W tym sensie pan poseł jest spadkobiercą najlepszych polskich tradycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam.

      Bardzo to pięknie świadczy o panu pośle.

      Usuń
  10. Pani Urszulo,

    Jak zwracałem uwagę na tt, zapowiedź decyzji klubu PO świadczy, że trafnie odczytano przesłanie z tzw.afery podsłuchowej. Rzeczą wielce ciekawą byłoby ustalenie przyczyn zmiany decyzji. Podobnie, jak to miało miejsce w przypadku rezygnacji Tuska z kandydowania w wyborach prezydenckich, nikt nie ma odwagi dociekać rzeczywistych powodów.
    W najbliższym czasie spodziewam się także korekty budżetu oraz zwiększenia środków na "doktrynę Komorowskiego".
    Wprawdzie i to może nie uratować Tuska, jednak grupa rządząca usilnie stara się spełnić "propozycję nie do odrzucenia".

    Tekst pana posła Wojciechowskiego jest zaś dowodem, że wśród polityków opozycji znajdują się ludzie wielkiego rozumu i odwagi. Tezy tego apelu uderzają mocno w propozycję tzw. prawyborów i unieszkodliwiają niebezpieczną grę pana Czarneckiego. Nie ukrywam, że uważam tego człowieka za postać szczególnie szkodliwą.
    Oczywiście, nadal będą pojawiały się propozycje różnych egzotycznych kandydatur (w tej kwestii bardzo aktywne jest środowisko wPolityce i p. Staniszkis) mam jednak nadzieję, że Jarosław Kaczyński podejmie to wyzwanie.

    Pozdrawiam Panią serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci ludzie, jak widać, są w znakomitej mniejszości.
      Dziś wygrywają w PiS Czarnecki & co.

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      Nie uwierzy Pan, ale Jadwiga Staniszkis, która tak nam doradza, od trzydziestu paru lat, że już prawie z torbami puściła zarówno PiS jak i państwo polskie, TEŻ ZOSTAŁA NOMINOWANA!!! Przez naczelnego tygodnika "do Rzeczy", niejakiego Lisickiego.

      Pańskiego, zdaje się ulubieńca? :))

      http://lisicki.dorzeczy.pl/id,3977/Klopot-z-kandydatem.html

      Ale wczoraj zdementowała "plotki" o swojej kandydaturze. Czyżby była urażona, że jej tego nie zaproponowano? Bo posłów PiS w wywiadzie dla "do Rzeczy" od gamoni przezywa, którymi ma gardzić Kaczyński. Proszę zerknąć:

      http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Jadwiga-Staniszkis-w-PiS-sa-gamonie-Kaczynski-nimi-gardzi,wid,16836109,wiadomosc.html

      Usuń
  11. Pani Urszulo,

    Przed chwilą pojawiła się informacja, która doskonale objaśnia obecną "strategię' opozycji.Ci ludzie naprawdę wydają się wierzyć, że wspólnie z lokatorem Belwederu przeprowadzą "nowe rozdanie".
    W czerwcu br. w tekście "BELWEDERSKA PIĘŚĆ" zwracałem uwagę na deklarację PiS-u w sprawie "wsparcia starań Prezydenta Bronisława Komorowskiego dotyczących wzmocnienia bezpieczeństwa Polski".
    http://bezdekretu.blogspot.com/2014/06/belwederska-piesc.html

    Dziś dowiedzieliśmy się, że opozycja złożyła w Sejmie projekt ustawy dotyczący zwiększenia finansowania obronności do poziomu 2 proc. PKB. Oznacza to, że PiS popiera wcześniejszą propozycję Komorowskiego w tej sprawie.
    http://wpolityce.pl/polityka/210916-pis-zwiekszyc-pieniadze-na-wojsko-celem-modernizacja-i-wiecej-ochotnikow-nsr

    Na czym polega istota "doktryny Komorowskiego" i jak zostaną stracone pieniądze podatników - wyjaśniałem już w kilku tekstach.
    Sądzę, że jeszcze większą wiedzę na ten temat mają politycy PiS.
    Jeśli więc decydują się na konserwację komunistycznego skansenu i wzmocnienie reżimu prezydenckiego, jeśli oszukują Polaków wizją "modernizacji sił zbrojnych" i chcą upatrywać w ludziach reżimu gwarantów naszego bezpieczeństwa - nie mogę żałować klęski takiej opozycji.
    Da Bóg - przypomnę im w to w momencie, gdy będą przeżuwać gorycz porażki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      Dopiero teraz uważnie przeczytałam wypowiedź Mariusza A. Kamińskiego:

      "Na wtorkowej konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Antoni Kamiński przypomniał, że prezydent Bronisław Komorowski podczas czerwcowego spotkania z prezydentem USA Barackiem Obamą zapowiedział „zwiększenie budżetu MON do poziomu 2 proc. PKB”.

      Wydawało się, że będzie to już w 2015 roku i PiS poparło tę inicjatywę

      — podkreślił Kamiński.

      Zwrócił też uwagę, że obecnie resort obrony mówi, że finansowanie polskiej armii mogłoby się zwiększyć od 2016 roku, a ministerstwo finansów „mówi nawet o 2017 roku”.

      To jest kwestia naszej wiarygodności, także przed Stanami Zjednoczonymi i innymi sojusznikami w NATO

      — uważa poseł PiS.

      Dlatego - jak powiedział Kamiński - PiS złożył projekt zmian w ustawie o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych RP, który miałby zwiększyć budżet Ministerstwa Obrony Narodowej do poziomu 2 proc. Produktu Krajowego Brutto.

      Chcielibyśmy, by tak było już w budżecie państwa na 2015 roku

      — dodał Kamiński.

      ==================

      Czyli, jak zwykle, bezsensowne wychodzenie przed szereg, w nadziei (?), że im to Stany Zjednoczone i inni sojusznicy w NATO (jacy/którzy?) zapamiętają i się, co? Odwdzięczą?

      Zawsze byłam przekonana, że polska partia (zwłaszcza opozycyjna) - musi się uwiarygodniać przede wszystkim przed swoimi wyborcami. A tu niespodzianka: Barack first...

      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Panie Aleksandrze,

    Najwyraźniej kierownictwo PiS postanowiło zainwestować
    w fundusze zbrojeniowe panów z WSI. Ich wola, ich sprawa.

    Strusia polityka: Tuska zwalczamy, przed WSI z Komorowskim głowę w piasek chowamy, nigdy się PiS nie opłacała. Wygrywali wtedy, gdy mówili prawdę. Natomiast próba "dogadania się" z Komorowskim (uwzględniając nawet "chitre" plany wyrwania mu tych funduszy "na wojsko" po wygraniu wyborów) - jest dla mnie równoznaczna z dogadywaniem się z Putinem.

    Więcej komentować postępowania PiS nie będę, bo nawet tych parę słów przychodzi mi z trudem.

    Ani im niczego (po przegranej) wypominać. Nie sprawia mi to satysfakcji. Przeciwnie. Czuję rozgoryczenie i ból.

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Wygląda teraz na to, że te taśmy Wprost bardziej dyscyplinują PIS w realizowaniu belwederskiego planu niż samo PO. Śmieszne to w swym tragizmie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niezwykła, ale chyba trafna konstatacja. I rzeczywiście tragiczna.

      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Panie Aleksandrze, Szanowni Państwo!

    Przyznaję, że wstrząsnęła mną wiadomość, podana wczoraj późnym wieczorem przez portal niezależna.pl LINK, o brutalnym pobiciu i okradzeniu księdza Stanisława Małkowskiego. Bardzo mnie niepokoi fakt, że pomimo iż sprawca rozboju (dokonanego w sobotę) jest znany policji, a według tego, co mówi dzisiaj ks. Małkowski "Gościowi Warszawskiemu" LINK, bardzo łatwo go "namierzyć", do wtorkowego wieczora nic nie słychać o zatrzymaniu bandyty.

    cyt. "Po rozmowie ze swoim bratem ks. Stanisław Małkowski zawiadomił policję. – Na komisariacie przy ul. Grenadierów spisany został protokół. Policjanci mogą namierzyć Andrzeja T. np. przez telefon komórkowy, którego używa. Dzwonił do mnie jeszcze w niedzielę wieczorem, ponownie mi grożąc – relacjonuje duchowny."

    Czy dopuszczacie Państwo możliwość, sygnalizowaną przez wielu komentatorów niezależna.pl, że ten zuchwały napad na starszego i schorowanego kapłana może nie być pomysłem bandyty, a mieć w rzeczywistości całkiem inny, GROŹNY kontekst, np. zemsty? Przecież to jedyny duchowny, uczestniczący w 2010 w obronie Krzyża Pamięci Smoleńska...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Pani Urszulo,

    Jeśli taki mistrz intelektu, jak pan Lisicki nominował prof. Staniszkis do grona kandydatów, można ze spokojem uznać, że kabaret staje się coraz bardziej ponury.
    W stwierdzeniu tego pana, iż "należałoby wystawić kandydata ideowo zbliżonego do PiS, ale niezależnego", odnajduję esencję wszystkich zabobonów i kompleksów nękających środowisko "niepokornych" żurnalistów.
    Ci ludzie wykazują chroniczny lęk przed nazywaniem rzeczy po imieniu, przed wyrazistymi, jednoznacznymi ocenami, których nie przysłania się neologizmami i tchórzliwą nieokreślonością. To jest lęk przed ową "kontrowersyjnością" poglądów, pojmowaną jako postawa nieprzystająca do papierowej moralności. Jest to relatywizm mierzony środowiskowym blichtrem i świadomością własnych ograniczeń.
    Pogląd, iż z partyjnym kamratem Palikota i Schetyny, człowiekiem, który całą prezydenturę oparł na nienawiści do Lecha Kaczyńskiego, miałaby wygrać osoba o poglądach kurka na dachu, jest więcej niż głupotą i nie zasługuje na racjonalną refleksję.
    Potrzebujemy kandydata zdolnego do nieustępliwej walki, kogoś o żelaznych nerwach i twardym języku. Osoby o wyrazistych przekonaniach, która nie boi się ich wygłaszać.
    Przeciwnikiem kandydata opozycji nie będzie bowiem intelektualista, bądź człowiek mocnych zasad, lecz postać wyjątkowo prostacka i tchórzliwa, której główną tarczą jest sprawowany urząd.
    Wygrać z nią - to obnażyć tę prawdę.
    Trzeba o tym pamiętać, bo dla tchórza urząd jest azylem, spokojną przystanią, w której pielęgnuje własne tchórzostwo i podobnych sobie tchórzy zapewnia o honorze i szlachetności. Tylko urząd pozwala tchórzowi być zuchwałym, daje mu poczucie bezkarności, uczy pogardy dla prawa i ludzi. Jest fasadą, za którą tchórz skrywa swoje łajdactwa i pospolite świństwa. Tchórzowi to uchodzi, bo - jak przypominał Mickiewicz - choć „ każdy każdemu się żali, Każdy przed każdym się chwali I każdy winę na każdego wali, Tchórzowi tylko wszyscy pokój dali.”
    Tchórz jednak ma ambicje, które czynią go człowiekiem groźnym. Potrafi uderzyć,byle cudzą ręką, oczernić, gdy przeciwnik jest słaby, zaatakować, gdy czuje za sobą mur kłamstwa.
    Przypominałem kiedyś słowa Bułhakowa: "tchórzostwo nie jest jedną z ułomności, ono jest ułomnością najstraszliwszą”. Jest zaś taką, bo uzbraja tchórza w oręż kłamstwa, fałszu i obłudy.
    Pokonać go można tylko w jeden sposób.Trzeba uświadomić tchórzowi, kim jest i gdzie jego miejsce. Postawić przed prawdą o nim samym, oświetlić, wskazać palcem. Uczynić go widocznym.


    Informacja o pobiciu księdza Małkowskiego była dla mnie szokująca. Nie pomyślałem o scenariuszu umyślnej zemsty, lecz o symbolice tego dramatu.
    Zło uderza zawsze precyzyjnie i zawsze tam, gdzie dostrzega autentyczne dobro. Wykazuje zuchwałość wobec tych, których orężem jest miłosierdzie i czystość serca. Oni nie oddają ciosu, nie pragną zemsty.
    Ksiądz Małkowski jest człowiekiem ogromnej pokory i służby człowiekowi, kapłanem o wielkim sercu i mądrości, co w sposób wyjątkowy upodabnia go do postaci księdza Jerzego.
    W tym roku będziemy wspominali 30 rocznicę męczeństwa Kapelana Solidarności. Męczeństwa, nad którym nadal rozciąga się zasłona fałszu i którego okoliczności okryte są haniebną zmową milczenia "elit" III RP. To zabójstwo było aktem założycielskim III RP i związało szatańskim paktem ludzi bezpieki,Kościoła i koncesjonowanej opozycji.
    Atak na przyjaciela księdza Jerzego, na "nr 1" na esbeckiej liście kapłanów przeznaczonych do likwidacji - ma symbolikę wściekłego uderzenia zła, jakiejś reakcji sił, które po raz kolejny chciałyby zatriumfować.

    Dziękuję Pani za komentarze i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Należałoby wystawić kandydata ideowo zbliżonego do PiS, ale niezależnego"

      I ja zwróciłam uwagę na to pokrętne stwierdzenie "redaktora spętanego", Panie Aleksandrze.

      I wie Pan, co pomyślałam?

      Po co wam te działania maskujące, chłopaki?! Przecież wy od dawna macie takiego kandydata. Jak malowanie! To Bronisław Komorowski, wasz ulubiony prezydent!

      A że nie może startować przeciw samemu sobie, ogłoście zwycięstwo walkowerem! Będzie po kłopocie.

      Jednak "nasi redaktorzy", (a przynajmniej większość z nich), żyją ze swego mącenia i przywdziewania masek szczerych patryotów. Muszą przecież komuś sprzedać te swoje gazety i te swoje marne książki. Więc dla przyciągnięcia uwagi publiczności brną w kolejne wydumane narracje, żałośni współcześni mąciciele "narodowej kadzi".

      = = = = =

      A czy znajdzie się ktoś, kto wreszcie podstawi zwierciadło bazyliszka arcytchórzowi na urzędzie?

      Do niedawna w to wierzyłam...

      Pozdrawiam serdecznie,

      PS. Pańskie tweety, oceniające jednoznacznie "inicjatywę zbrojeniową" PiS (w obecnych realiach politycznych), nie spotkały się, jak widzę, z zainteresowaniem obserwatorów. To też symptomatyczne...

      Usuń
    2. O księdzu Małkowskim napiszę osobno.

      Usuń
  16. Pani Urszulo...
    Nie tylko dopuszczam ale i stawiam to na 1-wszym miejscu...
    Ksiądz Małkowski jest niemalże sam, o haniebnej postawie jego przełożonych względem niego nie wspominam bo przecież mieli ważniejsze rzeczy na głowie np. usuwanie statuetki byka z okolic GPW czy jakoś tak lub zajmowanie się woodstockowym księdzem-patriotą Lemańskim...
    I to im bardziej ks Małkowski stoi ością w gardle - tym hierarchom zblatowanym z sitwą...
    I to z ich strony nie może liczyć na wsparcie i pomoc w obecnym, trudnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Panem, Panie Tomaszu.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  17. Panie Aleksandrze,

    W przeciwieństwie do Pana, nie potrafię rozpatrywać bandyckiego napadu na księdza Małkowskiego w kategoriach metafizycznych. Nie przemawia też do mnie "symbolika tego dramatu".

    Ciężko pobito i sponiewierano ostatniego Księdza Niezłomnego. I nie uczyniło tego bezcielesne zło, tylko znany z imienia i nazwiska bandyta. Ważne dla mnie jest wyłącznie pytanie: czy działał z własnej inicjatywy, czy też posłużono się nim jako narzędziem.

    "Nr 1" na esbeckiej liście kapłanów przeznaczonych do likwidacji, chyba nadal zobowiązuje esbeckich zbrodniarzy. Wiele wydarzeń z nieodległej przeszłości świadczy o tym, że w III RP lista może pozostawać aktualna, a nawet być uzupełniana.

    Wystarczy prześledzić losy ludzi, którzy w "wolnej Polsce" (nawiasem: to określenie często brzmi jak urągowisko) interesują się poczynaniami SB, WSI i ich ofiarami. Przypadek pana Sumlińskiego nie jest przecież odosobniony!

    Ksiądz Małkowski był kapelanem Solidarności. Nie zauważyłam, żeby Jego losami, zainteresował się kiedykolwiek któryś ze współczesnych związkowych "działaczy". A powinni wszyscy!

    Na zainteresowanie i obronę ze strony hierarchów, którzy za zasługi dla Ojczyzny... zesłali księdza Małkowskiego na Wólkę Węglową, nie liczę w najmniejszym stopniu.

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Matrix, Panie Aleksandrze, totalny matrix!

    Tu Ruski kolejne ukraińskie miasta zajmuje, a oni...deliberują. Czy to już agresja, czy nadal tylko "separatyści się buntują"?

    Premier i prezydent Ukrainy wojnę europejską ogłaszają, a świat...czeka. I wciąż usprawiedliwia i dopieszcza agresora.

    W III RP kompletny kociokwik! Politycy i media zachowują się tak, jakby się czegoś nawdychali. Temat nr 1 - czy Tusk pojedzie do Brukseli?

    W międzyczasie "pomagają Ukrainie". Dobrym słowem. Bo nawet broni sprzedać im się boją. A Francja i Niemcy - gołębice pokoju - ruskich dozbrajają!

    I co, wobec powyższego, oznacza to zdjęcie? KLIK Czy potrafi mi Pan wytłumaczyć?

    Tytuł z TVR: "Pomóż Ukrainie. Przyłącz się do akcji – Leki i pomoc na złość Putinowi."

    Na złość Putinowi...

    Cóż za nędza!

    OdpowiedzUsuń
  19. Pani Urszulo,

    To nie jest matrix, lecz twarda rzeczywistość.Tylko ten, kto do tej pory nie zrozumiał logiki ładu jałtańskiego i oceniał postawy eurołajdaków poprzez pryzmat polskich zabobonów. może odczuwać zaskoczenie zachowaniem Zachodu. Gdy w lutym 2011 opublikowałem tekst "NIKT NIE UMRZE ZA „POLSKĄ PRAWDĘ”, spotkałem się z (klasycznym już) zarzutem czarnowidztwa.
    A przecież to, co obserwujemy w sprawie wojny na Ukrainie, doskonale potwierdza główne tezy artykułu:
    - W oczach Zachodu „koegzystencja” z Rosją jest możliwa, jeśli państwo to otrzyma należną mu strefę wpływów i zaspokoi swoje mocarstwowe ambicje.
    - Dla europejskich stolic „szatanem” jest dziś groźba otwartego konfliktu z państwem Putina i utrata dotychczasowych efektów „resetu”. Dla jej zażegnania gotowe są na każdy rodzaj sojuszu z kremlowskim „diabłem” i jak najmocniejsze zaciśnięcie oczu na prawdę o smoleńskiej tragedii.
    i jego konkluzję:
    - W tej sytuacji Rosja może pozwolić sobie na grę va banque, licząc w równej mierze na wsparcie „partii rosyjskiej” w Polsce, jak na milczące współuczestnictwo europejskich elit.

    Ukraina to oczywiście tylko etap na drodze "zaspokajania mocarstwowych ambicji Rosji". Dla nas - etap bardzo ważny, bo na tym przykładzie możemy rozpoznać reakcje "wolnego świata" i zrozumieć, że tak samo zachowa się, gdy przyjdzie kolej na Polskę. Ukraina jest też testem antypolskiego sojuszu Moskwy i Berlina, w którym państwa te otrzymują wsparcie ze strony reżimu Tuska i Komorowskiego.
    Niestety - ani tego nie rozumiemy, ani nie mamy środowisk, które chciałyby przekazać Polakom taką prawdę.
    O opozycji nawet nie wspomnę, bo w tej kwestii jest ona całkowicie bezczynna i nie wykazuje nawet cienia troski o bezpieczeństwo Polaków.
    Nietrudno dziś zauważyć, że podstawowym dylematem klubu dyskusyjnego pod nazwą NATO oraz państw „wolnego świata” stało się pytanie -"co na to powie Rosja".
    W tej sytuacji, Ukraina już została sprzedana, zaś tzw. georealiści sami zadbają, by kremlowski terrorysta otrzymał należną strefę wpływów. Wiara, jakoby Rosja posiadała jakieś szczególne prawo do ingerowania w sprawy innych narodów, a dogmat „interesów rosyjskich” miał wyznaczać tym narodom obszar wolności i samostanowienia, raz jeszcze okaże się silniejsze. Nawet od instynktu samozachowawczego.
    Dość dawno już pisałem, że największym zagrożeniem dla świata nie są zardzewiałe arsenały Putina i jego zdemoralizowana banda, lecz postawa owych eurołajdaków, którym się wydaje, że jeśli poświęcą Ukrainę i Polskę, ruskie zbiry oszczędzą ich żony i córki. Ten najpodlejszy cynizm, wsparty na działaniach sowieckiej agentury i kieszeniach kilku cwaniaków, wytycza dziś obszar reakcji na agresję Moskwy. O tym trzeba Polakom głośno mówić. Ci zaś, co bredzą o "gwarancjach NATO" itp.bajkach, powinni być postrzegani jako współuczestnicy kłamstwa.

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  20. cd:

    Nie potrafimy też zrozumieć, że każdy dzień, w którym Polską rządzi obecny reżim, przybliża nas do narodowej tragedii. Ci ludzie stanowią dla nas śmiertelne zagrożenie. Tu jest ogromna wina opozycji, która nawet w obliczu takiego zagrożenia nie chce zrezygnować z mitologii "mechanizmów demokracji", a nawet wspiera działania reżimu.
    Ponieważ cała machina światowej dyplomacji jest nastawiona wyłącznie na „szukanie porozumienia” z Putinem, już dziś pracuje ona na kolejne zwycięstwo wyborcze Komorowskiego i Tuska. Pracuje zaś, bo ten układ nigdy nie sprzeciwi się antypolskiemu paktowi Moskwy i Berlina, zadba o „spokój nad Wisłą” i zagwarantuje zatroskanym przywódcom Zachodu, że w Polsce nie wybuchnie „epidemia rusofobii”. Za takie gwarancje, rządzący III RP reżim może liczyć na pełne wsparcie USA i UE.

    Na Pani pytanie: co oznacza zdjęcie ukraińskiego prezydenta ściskającego rękę ludobójcy, odpowiadam: oznacza tyle, że elity ukraińskie są słabe i uległe wobec dyktatu eurołajdaków. To oni dyktują warunki rozmów i utrzymują Ukraińców w przekonaniu o dobrej woli Putina.
    Na pierwszym planie tego koszmarnego zdjęcia widzimy przecież głównego gwaranta(gwarantkę?) interesów rosyjskich.
    Jest jeszcze inna strona ukraińskiej rzeczywistości, o której często zapominamy. Niedawno przypomniał o niej Jurij Felsztyński, mówiąc: „Największy problem Ukraińców – to rosyjska agentura na Ukrainie”.


    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  21. .
    tak się miesza
    tak się miesza
    we mnie
    to co siwi panowie
    podzielili raz na zawsze
    i powiedzieli
    to jest podmiot
    a to przedmiot

    HERBERT



    Jest tak, jak Pan napisał, Panie Aleksandrze. Tak wygląda rzeczywistość i taki jest nasz świat.

    Matrix to świat wyobrażony, który nam - i sobie? - odmalowują w mediach, we wzniosłych przemówieniach, w solennych obietnicach, które nigdy nie zostaną dotrzymane, światowi przywódcy - zaklinacze rzeczywistości.

    Dla uspokojenia własnych sumień, ale najpewniej z wielkiego strachu, żeby przeznaczeni na ofiarę nie obudzili się w porę, i w ostatniej desperacji nie rzucili im się do gardeł!

    4 czerwca 2014r., na Placu Zamkowym w Warszawie, przywódca wolnego świata zapewniał uroczyście:

    Wiem, że przez całe wasze dzieje Polacy byli porzucani przez przyjaciół w godzinie próby. Więc przybyłem do Warszawy dzisiaj, w imieniu Stanów Zjednoczonych Ameryki, w imieniu Sojuszu Północnoatlantyckiego, aby potwierdzić nasze ciągłe zaangażowanie w bezpieczeństwo Polski. Artykuł 5 jest jasny, atak na jednego jest atakiem na wszystkich. Jako sojusznicy mamy święty obowiązek bronienia waszej integralności terytorialnej, co zrobimy. Stoimy ramię w ramię, teraz i zawsze, za wolność waszą i naszą. Polska już nigdy nie będzie samotna.

    Czy można się dziwić, że większość Polaków, z oczami zamkniętymi na prawdę, woli nie dostrzegać "jak wielka jest nasza samotność"?


    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  22. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Nieubłaganie zbliża się okres weryfikacji wszystkich do tej pory głoszonych pogladów i strategii.
    I choć mam mieszane odczucia mówiąc o "strategii" opozycji (czasem mam wrażenie, że nad tym nikt nie panuje a obowiązuje raz przyjety wewnątrz kierownictwa Pis-u dogmat o jedynie własciwej metodzie walki "na kartkę wyborczą" ), to z poczuciem gorzkiej satytysfakcji jaką się ma gdy nasza racja zostaje na wierzchu ale i tak przegrywamy, konstatuję całkowitą porażkę wszystkich "letnich"ocen i postaw prezentowanych przez polityków których traktujemy (jeszcze?) jako swoich reprezentantów.
    Zbliżamy się do czasów gdy historia powie nam "sprawdzam". Wiele spraw stanie się jasnych, wiele głów (tych uczciwszych), posypie sie popiołem.
    Karierowicze, jak zawsze, pozostaną na fali.

    Cykl który rozpoczął Pan ostatnimi dwoma wpisami, to już chyba ostateczna linia obrony w walce jaką Pan toczy w charakterze "sumienia" środowiska publicystów i "naszych" polityków.
    Jestem przekonany, iż okres wyborów jaki jest jeszcze przed nami, stanowi granicę, której przekroczenie ostatecznie, jak klamrą, zepnie ten czas w pewną epokę.

    Co potem?

    Myślę, że żyć nadal będziemy w ciekawych czasach!
    Niestety.

    pozdrawiam Pana i Komentatorów

    OdpowiedzUsuń
  23. Panie Aleksandrze,

    Zastanawiam się, czy nie byłoby dobrze umieścić na stałe na BEZDEKRETU, dwuzdaniowego fragmentu Pańskiego komentarza, który bezbłędnie opisuje obecną sytuację polityczną.

    W to, że kiedykolwiek usłyszę podobnie celną diagnozę od polityków partii, na którą chcemy głosować - już nie wierzę.

    Pozdrawiam Pana i wszystkich Państwa.

    ___________________________________________________________________________


    Ukraina jest testem antypolskiego sojuszu Moskwy i Berlina, w którym państwa te otrzymują wsparcie ze strony reżimu Tuska i Komorowskiego.

    Niestety - ani tego nie rozumiemy, ani nie mamy środowisk, które chciałyby przekazać Polakom taką prawdę.


    ___________________________________________________________________________

    OdpowiedzUsuń
  24. Za drzwiami wymalowanymi wczoraj mieszka nie tylko dziennikarz, ale i matka z dwojgiem małych dzieci.

    W poprzednim wątku przetoczyła się dyskusja traktująca o tym czy słowo reżim nie jest aby słowem przesadnie opisującym rzeczywistość. Czymś chyba na kształt niepotrzebnej histerii, przerysowywaniu rzeczywistości.

    Piszę o tym rozczarowany stanowiskiem pani doktor Fedyszak-Radziejowskiej. I żeby było jasne: ciesze się że nie jest w żaden sposób skoligacona z potencjalnym synem czy wnukiem - Samuelem Pereirą.
    Osobiste doświadczenia mają akurat tę cechę że błyskawicznie weryfikują nawet najlepiej uzasadnianą optykę.

    Bardzo brak pani Anny Walentynowicz.

    OdpowiedzUsuń
  25. Szanowny Panie Zaścianku,

    Wprawdzie ja również dostrzegam "porażkę wszystkich 'letnich' ocen i postaw prezentowanych przez polityków których traktujemy (jeszcze?) jako swoich reprezentantów", jednak zadaję sobie pytanie: czy oni sami i ci, którzy im wierzą, widzą to podobnie? Bo żadna to satysfakcja, że w "naszych" mediach pojawiają się oceny głoszone na tym blogu już przed czterema laty. Może oznaczać to tylko tyle, że do dzisiejszych refleksji, ludzie ci dojdą za kolejne czterolecie.Cóż po tym?
    Słuchając polityków opozycji (jak choćby dzisiejszej wypowiedzi Kaczyńskiego o "popieraniu Polaka" D.Tuska) odnoszę wrażenie, że prędzej takich jak my okrzykną "wrogami prawicy" niż przyznają się do błędu. Podobnie zresztą uczynią "nasi" publicyści i zastępy ludzi bezgranicznie wierzących w mądrość opozycji.
    Zaczynam bowiem podejrzewać, że partia pana Kaczyńskiego nieco odmiennie rozumie termin "zwycięstwo wyborcze". Być może, oznacza ono współuczestnictwo w nowym rozdaniu inspirowanym dziś przez Belweder i ma się ograniczać do tzw. modernizacji.
    Jeśli tak się stanie, zwycięstwem zostanie ogłoszone coś, co będzie miało cechy okrągłostołowej hucpy.

    Pozdrawiam serdecznie


    OdpowiedzUsuń
  26. Pani Urszulo,

    Z dzisiejszej wypowiedzi pana Kaczyńskiego wiemy, że uważa on Donalda Tuska za reprezentanta polskich interesów.
    http://wpolityce.pl/swiat/211547-jaroslaw-kaczynski-polsce-sie-nalezy-sie-wysokie-stanowisko-w-unii
    Diagnoza, którą zechciała Pani przywołać, jest zatem obca opozycji. Nie może ona utrzymywać, iż reżim Tuska i Komorowskiego jest podporą antypolskiego sojuszu Moskwy i Berlina.
    Przyznam, że nie dziwię się bezkrytycznym postawom "naszych" publicystów. Czymś przecież muszą zarabiać na życie.
    Dziwię się jedynie, że wyborcy PiS słuchając takiej "czarnecczyzny" nie nabawili się dotąd politycznej schizofrenii.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. Mariusz Molik,

    Z reżimem trzeba walczyć. Z demokratycznym rządem, można się dogadywać.
    To podstawowa przyczyna, dla której słowo reżim jest zakazane w środowisku PiS.
    Przed kilkoma dniami, prof.Kazimierz Nowaczyk (bezcenny Kano) zadał mi na tt wielce interesujące pytanie.Zapytał bowiem, czy pisząc ten tekst (i kilka ostatnich nt.opozycji) brałem pod uwagę, że może to być "odwrócona oferta" - "Nasz prezydent, wasz premier"?
    Rzeczywiście, taki scenariusz wydaje się wielce prawdopodobny i w odpowiedzi napisałem, że istnienia takiej "oferty" można się domyślać. Wyjaśniałaby ona wiele decyzji opozycji i tłumaczyła współuczestnictwo w grze obliczonej na pozbycie się DT.
    Jaki byłby efekt przyjęcia "oferty", nietrudno zrozumieć. Pisałem o tym m.in. w tekście "O UDERZENIU „Z DEMOKRACJI” z września 2013 roku:

    "Opozycja może wygrać tylko wówczas, gdy główne wysiłki będą zmierzały do storpedowania planów Belwederu i pozbawienia Komorowskiego prezydentury. Wszelkie symulowane konfiguracje, w tym wymiana Tuska na narzuconą przez Pałac Prezydencki „ekipę techniczną”, nie mogą leżeć w interesie partii opozycyjnej. Bez zamknięcia Komorowskiemu drogi do reelekcji, nawet potencjalna wygrana w wyborach parlamentarnych nie zapewni PiS-owi przejęcia władzy.
    Obecne uprawnienia prezydenta (choćby w zakresie blokowania ustaw i prawa zatwierdzania składu rady ministrów) zapewniają mu pozycję umożliwiającą torpedowanie prac nowego rządu. Wywołany tym paraliż, doprowadzi do kolejnych wyborów lub wyłonienia koalicji PO-SLD. W sytuacji poważnego zagrożenia interesów układu, możliwe jest również wprowadzenie stanu wyjątkowego."

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  28. cd.

    W maju tego roku powtórzyłem te oceny w kontekście sytuacji związanej z wojną na Ukrainie:
    Kalendarz wyborczy 2015 pokazuje przecież, że najważniejsze z nich będą dotyczyły wyboru prezydenta.
    Rozwój wydarzeń na Ukrainie obnażył wyjątkowe dyletanctwo Komorowskiego i środowiska Belwederu. Do szczególnie rażących błędów trzeba zaliczyć tezy osławionego Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN), w których zawarto zapisy kompletnie niedorzeczne i nieadekwatne do zagrożeń związanych z ofensywą rosyjską. Zmodyfikowane w tzw. doktrynę Komorowskiego, mają one kształtować długookresową strategię państwa, rozstrzygać o sojuszach oraz kierunkach rozwoju armii i służb specjalnych.
    Przez ostatnie lata reżim prezydencki stał się głównym decydentem w tych kwestiach, a rząd Tuska zaledwie wykonawcą planów powstałych w otoczeniu Komorowskiego. To dostateczny powód, by pozbawić tych ludzi wpływu na sprawy związane z bezpieczeństwem narodowym.
    Partia Jarosława Kaczyńskiego przegrywa właśnie szansę na punktowanie tej wyjątkowo niebezpiecznej polityki. Dotąd też nie uwiadomiono Polakom, że nie Tusk i jego ekipa są dziś najpoważniejszym zagrożeniem, lecz środowisko, na którym Rosja opiera swoje powyborcze kalkulacje.

    Roszady z roku 2015 doprowadzą zapewne do pozbawienia władzy Donalda Tuska i zastąpienia go mniej skompromitowanym figurantem. Do tego dąży układ belwederski i współpracujące z nim ośrodki propagandy. Jest to zadanie stosunkowo łatwe, do którego nie trzeba angażować całego potencjału opozycji i aktywności „naszych” mediów.
    Jeśli więc widzimy tak silne ukierunkowanie, przy jednoczesnym braku kandydata opozycji oraz unikaniu tematyki belwederskiej, można przypuszczać, że pogodzono się z wizją reelekcji Komorowskiego i przyjęto założenie, że priorytetem będą wybory parlamentarne.
    Byłaby to strategia wyjątkowo szkodliwa i błędna, bo pozostawienie władzy prezydenckiej w ręku Komorowskiego i wyznaczonego przezeń „nowego rozdania”, przesądzi o powodzeniu rosyjskich planów.
    Lokator Belwederu już przed wyborami 2011 roku podkreślał, że to on „wybierze premiera” i będzie decydował o ostatecznym kształcie rządu. Wówczas nie było takiej potrzeby, ponieważ grupa rządząca trafnie przewidziała wynik wyborczy i nawet na moment nie utraciła kontroli. Gdyby takie zagrożenie pojawiło się w roku przyszłym, plan „wyboru premiera” stanie się koniecznością. To z kolei oznacza, że jeśli pierwsze z wyborów 2015 roku nie pozbawią Komorowskiego prezydentury, próżne staną się rachuby opozycji.
    Szansa na realne zmiany pojawi się tylko wówczas, gdy lokator Belwederu będzie musiał rozstać się ze stanowiskiem. Jest to nieodzowne, nie tylko dlatego, że obecna prezydentura to rzecz najgorsza, jaka mogła przydarzyć się Polakom w czasie rosyjskiej agresji, ale po to, byśmy jako państwo i naród uniknęli losu Ukrainy."

    Przepraszam, jeśli moja odpowiedź nieco odbiega od treści Twojego komentarza, ale uważam, że poczucie bezkarności różnej maści bandytów i kanalii, jest przede wszystkim efektem odradzania wpływów środowiska służb wojskowych PRL. Ci ludzie nigdy nie przestali służyć Moskwie. Wszelkimi środkami. Próby zastraszania dziennikarzy czy anonimowych blogerów, to zaledwie wierzchołek operacji, z jakimi wkrótce możemy mieć do czynienia.
    To także pokazuje, jakie powinny być priorytety prawdziwej opozycji.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń


  29. Przed chwilą "zniknęło" mi komentarz na identyczny temat. Będzie ciężko go odtworzyć, bo był wyjątkowo długi, ale postaram się przytoczyć z pamięci przynajmniej fragmenty:

    ______________________________________________________________________________


    Panie Aleksandrze,

    Jarosław Kaczyński wydał dziś oświadczenie, po którym, prawdę mówiąc, osłupiałam:

    Cyt. za TVR:

    – [...] – popieramy Polaków. Chcemy, żeby Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej. Polsce się należy wysokie stanowisko w Unii Europejskiej – powiedział Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowej w Rybniku. Uznał też, że Polska powinna też otrzymać ważne stanowisko wśród unijnych komisarzy, najlepiej odpowiadającego za sprawy energetyki.

    – Liczę na to, że dojdzie do tego wyboru (Tuska – przyp.). Jesteśmy za tym, oczekujemy tego, ale mam nadzieję, że odczuje to nie tylko Donald Tusk, ale odczuje to przeciętny Polak [...]”.



    1. Nie pojmuję, jak przywódca opozycji może wspierać i rekomendować w UE (i wiązać z nim nadzieje dla Polski?!!!) przywódcę antypolskiego reżimu, którego 7-letnie rządy zrujnowały kraj i zadłużyły Polaków do trzeciego pokolenia, który za swoje przestępstwa, te udowodnione i te "w zawieszeniu" (SMOLEŃSK!) powinien, zamiast się bezpiecznie ewakuować do Brukseli, stanąć bezzwłocznie przed Trybunałem Stanu w Warszawie?

    Jeżeli na zasadzie: BO TO POLAK, równie dobrze można by poprzeć Kiszczaka!!! Też Polak, a "zasługi" porównywalne.

    Dla tych, którzy się w tym miejscu oburzą, powtórzę, z pełnym przekonaniem: nie widzę różnicy między dokonaniami i stosunkiem do Polski obu przedstawicieli wcale nieodległych reżimów!


    2. Jak może, znając rzeczywiste zapatrywania i prawdziwe sojusze premiera: Niemcy - Rossija, wspierać go w Unii, i tym samym, oszukując polityków europejskich, utwierdzać ich w błędnych wyobrażeniach o III RP, jako o praworządnym i demokratycznym, a przede wszystkim: suwerennym kraju? A także raić im konia trojańskiego Niemiec i Moskwy!!!

    Przecież naraża przez to swój autorytet i wiarygodność! !!
    Oraz, co piszę z wielką przykrością, nie pozwala się traktować poważnie przez UE!

    2. Jeżeli Jarosław Kaczyński uważa, że bez Tuska łatwiej będzie PiS wygrać wybory, myli się zasadniczo! I wykażą mu to najbliższe wybory samorządowe, do których już się zaczęła szykować przeszkolona w Moskwie, ponura TW - PKW (KLIK), która, tym razem, raczej nie będzie musiała zanadto "korygować wyników" po zliczeniu głosów.

    Otóż Tusk od dawna (zwłaszcza od afery taśmowej) stanowi dla PO wyłącznie obciążenie, i pewnie, gdyby nie fucha w Brukseli. (kto wie, czy nie "zabezpieczona" przez grono "życzliwych przyjaciół" z Germanii i Rossiji) zostałby do jesieni i tak wyrzucony!!!

    Natomiast jego oddziaływanie (i niekończące się obietnice Z ODDALI) będą bardzo silnym wsparciem dla PO.

    3. Jest coś moralnie dwuznacznego i zdecydowanie nagannego, we wspieraniu człowieka, który od dawna z Polską nie ma nic wspólnego (zawsze zresztą głosił, że POLSKOŚĆ TO NIENORMALNOŚĆ, a swymi rządami udowodnił, że nigdy nie działał dla Polski, tylko dla III RP - pod rusko-pruską egidą! Przypomnijmy sobie 2007 rok. I triumfalne tytuły w krajach "sprzymierzeńców":

    "NASZ CZŁOWIEK W WARSZAWIE"! (KLIK!)

    Teraz powinni napisać: "NASZ CZŁOWIEK W BRUKSELI"!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  30. Panie Aleksandrze,

    Zgadzam się z tym, co napisał Pan w odpowiedzi pp. Zaściankowi i Mariuszowi:

    Zaczynam podejrzewać, że partia pana Kaczyńskiego nieco odmiennie rozumie termin "zwycięstwo wyborcze". Być może, oznacza ono współuczestnictwo w nowym rozdaniu inspirowanym dziś przez Belweder i ma się ograniczać do tzw. modernizacji. Jeśli tak się stanie, zwycięstwem zostanie ogłoszone coś, co będzie miało cechy okrągłostołowej hucpy.


    Wiele wydaje się świadczyć, że czeka nas powtórka z przeklętego "fundamentu III RP" -- i za rok (może wcześniej?) będziemy mieli kolejny => OKRĄGŁY STÓŁ BIS!!!

    Powtórzone zostanie także ówczesne (z 1989r.) michnikowe hasło: WASZ PREZYDENT - NASZ PREMIER.

    O ILE, NATURALNIE, PiS UDA SIĘ WYGRAĆ WYBORY! ...????????


    Choć może po zaakceptowaniu powyższego UKŁADU II, oraz przyjęciu (do akceptującej wiadomości) wieszczby Super-Ekspertki Staniszkis:

    "To, co było dotychczas dla mnie jedną z największych wad prezydenta Komorowskiego, to, że w jego otoczeniu są ludzie z dawnych Wojskowych Służb Informacyjnych, być może okaże się zaletą".

    -- wszystko pójdzie gładko i będziemy mieli kolejną "szorstką (aż się wzdragam napisać!) przyjaźń" między "pałacami".


    Tylko, W TAKIM UKŁADZIE trzeba będzie chyba poświęcić Macierewicza - i jednak przystać na WSI - REAKTYWACJA - bo tu ruski na pewno nie odpuści.

    A skoro Macierewicza, to...i Smoleńsk odpuścić???

    Wydaje się to absolutnie niewiarygodne. I nie chcę w to wierzyć!

    Bo jeżeli przywódcy PiS myślą, że po takim cyrografie udałoby się WSI-BK-Putina...oszukać, to chyba pora sobie powiedzieć, za carem Aleksandrem II: point de rêveries, messieurs!


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Pani Urszulo,

    Intencja zawarta w wypowiedzi pana Kaczyńskiego oraz poparcie udzielone kandydaturze Tuska, dowodzą, że politycy Prawa i Sprawiedliwości nie tylko tkwią w medialnym matrixie ale całkowicie błędnie oceniają sytuację. Ten, kto decydował o treści wystąpienia szefa opozycji, jest albo kompletnym idiotą, albo ewidentnym kretem.
    Wystarczy się zastanowić: co oznacza akt powołania Tuska na stanowisko szefa RE? W kontekście polskich interesów, ale też interesów opozycji.
    Przede wszystkim jest to oczywisty znak poparcia dla dotychczasowej polityki Platformy ze strony przywódców państw unijnych. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. To stwierdzenie nie może wywoływać gorszej prognozy, świadczy bowiem, że cała unijna dyplomacja będzie usilnie pracowała na zwycięstwo PO w przyszłorocznych wyborach. Pisałem o tym we wcześniejszym komentarzu.
    Reżim zyskał też potężny argument propagandowy - na potrzeby krajowych ośrodków propagandy oraz przekazu w relacjach międzynarodowych. Odtąd przedstawiciele najbardziej regresywnej i prorosyjskiej grupy politycznej, będą mogli się chełpić pełnym sznytem "europejskości".
    Ten wybór dowodzi także bardzo silnych wpływów rosyjskiej agentury w strukturach UE oraz równie mocnego sojuszu rosyjsko-niemieckiego. Jestem przekonany, że pomysł powołania DT na takie stanowisko zrodził się w tym kręgu, a radość Moskwy i Berlina będzie wspólnie przeżywana.
    Dzisiejsza decyzja oznacza również, że ośrodek belwederski przejmuje pełną kontrolę nad tzw. procesami politycznych, zaś lokator Belwederu ma wolną rękę w zakresie nowego rozdania.

    Dopiero z takiej perspektywy należy ocenić zachowanie szefa opozycji i snuć realne prognozy na wyborcze zwycięstwo.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  32. No i nici z PISowskich słupków i szans na wyborcze sukcesy.
    Nowy Przewodniczący Rady Europejskiej, miłościwie nam panujący, z woli Merkel i Putina, Donald Tusk gwarancją władzy Platformy po wszystkie czasy! Któż jak nie On zapewni nam lata wzrostu gospodarczego? Któż jak nie On z brukselskiego stołka rozwiąże bolączki Polaków i sypnie kasą? Któż jak nie On załagodzi sytuację na Ukrainie i wystara się o nienaganne stosunki z Moskwą?

    Kto się oprze takiej propagandzie? Kto zagłosuje na PiS? Żeby nam popsuł relację z Europą?
    Ten etap już minął. PiS przebił szklany sufit, a za nim natrafił na betonowy.
    Teraz namiestnik wybierze nad Wisłą nowego premiera.

    Piszę powyższe słowa z gorzkim przeświadczeniem, że przesumięcie tuska jest jedynie drobnym kamykiem i jednym w wielu ruchów, które uzgodnili Putin z Merkel. Strach się bać, co jeszcze postanowili.
    Kończę zatem, by nie zamienić się w Kassandrę.

    OdpowiedzUsuń
  33. Aleksander Ścios,

    jest jeszcze jeden, za to bardzo niebezpieczny skutek dzisiejszych wydarzeń i kompromitującego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego.
    Właśnie bardzo wydatnie poszerzyły się możliwości tzw "nieznanych sprawców".

    W interesie reżimu jest by nieudolny szef opozycji dożył nawet stu lat.
    Niestety, bardzo przy tym obawiam się że w interesie tej szajki jest eliminacja wszelkich "ekstrem". Czy to nie najlepszy czas? Obym się mylił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz,

      Pisałam o tym pod koniec swego komentarza z g. 19.47.
      Bardzo się boję, także o ten blog, ale przede wszystkim,
      o Pana Aleksandra.

      Usuń
  34. Pani Urszulo,

    Mogę tylko powtórzyć za Panią: point de rêveries! - co oznacza, że trzeba zmierzyć się z wyborem: zostać na drodze wraz z milionami idiotów lub wybrać samotną ścieżkę.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Dlaczego od razu "samotną"?
      Sporo nas przecież na tej ścieżce. :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  35. Okazuje się, że można dostać wysoki unijny stołek, mimo że nie spełnia się wymogów, stawianych przed kandydatami na większośc stanowisk kierowniczych w Polsce: znajomość języka obcego. Tusk ledwie duka po niemiecku (mimo germańskich korzeni), ledwie skleci dwa zdania po angielsku. Widać inne były wytyczne, inne względy się liczyły. Jakie? Ano takie jak w przypadku Włoszki Federici Mogherini, która razem z Tuskiem otrzymała właśnie unijne stanowisko.

    http://niezalezna.pl/58883-wspolpracowala-z-komunistami-spotyka-sie-z-putinem-oto-nowa-szefowa-unijnej-dyplomacji

    OdpowiedzUsuń
  36. Po wysłuchaniu dzisiejszego listu biskupów (strasznie grafomański) mam już pewność, że dzisiejszy Kościół jest organizacją pacyfistyczną.
    Na naszych oczach zmieniają się granice sąsiedniego państwa, łamane są gwarancje i umowy, następuje zbrojny, polityczny i ekonomiczny atak na Ukrainę, terroryści z rosyjskich służb specjalnych kierują działaniami wojennymi, zestrzeliwuje się cywilny samolot, a ja nie usłyszałem ani słowa o tym skąd bierze się to zło i jakie są jego źródła. Od prawie roku nie usłyszałem tego słowa ani od papieża ani żadnego z kapłanów.
    Stanowisko Kościoła można ująć tak: W Polsce od 25 lat mamy wolność i trzeba to w każdym liście i na każdą okazję podkreślać. Co tam, że naród jest na niespotykaną skalę okłamywany i okradany, niweczone są owoce jego pracy i wyniszcza się trud całych pokoleń, a o niewyjaśnionej śmierci polskiej elity sprzed 4 lat nawet się już nie wspomina. Biskupi są zadowoleni i bynajmniej więcej wolności narodowi nie potrzeba (to byłoby nawet szkodliwe). Wolność już jest, trzeba jeszcze zadbać by był wieczny pokój. Pokój zaś to, według obecnej doktryny KK, bezwarunkowe przebaczanie agresorowi każdej zbrodni. I taką radę mają dla Ukrainy biskupi z Jasnej Góry. W końcu ma być pokoj odmieniany przez wszystkie przypadki.
    Bardziej ogólnie zastanawiam się, czy chrześcijaństwo w ogóle nie odbiera ludziom prawa do obrony robiąc z nich tylko ofiary. Nadstawiać policzek i do tego jeszcze trzeba oddać cesarzowi (temu ze wschodu i z zachodu) co cesarskie.
    A gdzie się podziała cnota męstwa i sprawiedliwości?
    Proszę wybaczyć te religijne rozważania ale siłą rzeczy każdy kto w kościele bywa co tydzień wyrabia sobie jakieś zdanie.
    Kościół stał się komunistyczno-pacyfistyczny. Nie myśleć za dużo i przymilać się wrogom.
    Może to i lepiej, że coraz mniej ludzi chodzi do kościoła w Polsce…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Stanowiskiem biskupów nie jestem zaskoczony i myślę, że nikt, kto dostrzega prawdziwe oblicze hierarchów, nie może odczuwać zdziwienia. Już nie.
      W historii III RP to środowisko nigdy nie napiętnowało prawdziwych zagrożeń, a w ostatnich latach, stało się podporą antypolskiej kampanii "pojednania" z Putinem.
      Nie usłyszymy zatem - ani potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę (w zamian karmi się wiernych troską o sprawy Bliskiego Wschodu) ani odniesienia do rzeczywistych patologii toczących III RP (erzacem są kwestie aborcji i tzw. ideologii gender).
      Jestem przekonany, że (podobnie jak w okresie poprzedzającym zabory) w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia dla naszego bytu narodowego, nie możemy liczyć na wsparcie ze strony hierarchów.
      Ponieważ takie oceny są dziś kompletnie ignorowane i marginalizowane - zagrożenie jest tym większe.
      Odrzucam natomiast postawę, w której postępki hierarchów utożsamia się z wiarą lub wiernością Kościołowi. Nawet stan "obrażenia" na księży i biskupów, nie uzasadnia i nie usprawiedliwia odchodzenia od Kościoła.

      Usuń
  37. Szanowny Panie Kazefie,

    Są rzeczy,których w oparciu o znane przesłanki, nie sposób racjonalnie uzasadnić. Taką była decyzja DT o rezygnacji z kandydowania w wyborach prezydenckich 2010 roku i odstąpienie miejsca Komorowskiemu. Do nich też możemy zaliczyć obecny "awans" polityka PO - niewytłumaczalny w granicach wiedzy powszechnej.
    Stają się one zrozumiałe dopiero przy uwzględnieniu dużo szerszej i głębszej perspektywy, niż wynika to z widoku naszego podwórka.
    Ta decyzja powinna niepokoić Polaków, bo, podobnie jak w roku 2010, dowodzi realizacji jakiegoś ukrytego planu, napisanego według antypolskiego scenariusza. Gdyby "nasze" środowisko zechciało zrozumieć, że radość wroga jest zawsze najgorszą prognozą - nie byłoby idiotycznych wystąpień Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby od stycznia 2010 zrozumiano, że DT jest zaledwie figurantem wykonującym dyspozycje prawdziwych decydentów, zaoszczędzono by czterech lat "pogoni za królikiem".
    Niestety, nawet po wczorajszym doświadczeniu, nie spodziewam się najmniejszych zmian w działaniach opozycji. Nie jest wykluczone, że uzgodniono już schemat nowego rozdania.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Aleksandrze,

      wierzę w to, co mówią politycy platformiani - że Donald od dawna był szykowany na stołek brukselski, ale nie chciał, niby to lawirował. W ostatnich dniach musiało się coś wydarzyć, co spodowało nagły ruch. Merkel pogadała z Putinem, tak jak pogadali w 2009 r. na Westerplatte. Zaraz potem Tusk nagle zrezygnował z ubiegania się o prezydenturę, a parę miesięcy później był Smoleńsk.
      Teraz Tusk musiał dostać prikaz, przyzwolenie, mus mu było iść do Brukseli. Myślę, że on sam nie wie, jaka rolę ma odegrac, choć wie, że musi spełniac polecenia Angeli uzgodnione z kremlowskim władcą. Polityczna marionetka gotowa na wszystko.
      Mam wrażenie, jakby rzeczywistość, w której żyjemy, a właściwie tragifarsa odgrywana przez medialno-politycznych aktorów, przybrała kolejną odsłonę, kolejne stadium matrixa. Jakby absurdalnośc świata przedstawianego się pogłębiła.
      Jarosław Kaczyński widział już chwilę wcześniej, że Tusk został wybrany, dlatego z uśmiechem "już wiem, i wchodzę do waszej gry", na chwilę przed oficjalnym ogłoszeniem zameldował się jako aktor w medialnym cyrku.
      Ani przez chwilę nikt w PiSie nie myśli, aby stanąć przed Polakami w prawdzie i powiedzieć im o co w tym wszystkim chodzi. Nie znajduję śladów refeksji, ktorą od lat przedstawia Pan na swom blogu: że tylko twarda retoryka i walka z dezinformacją i propagandą z otwardą przyłbicą mogą przynieść efekt i odrodzenie Polski.
      I słowo jeszcze o liście biskupów na 75-rocznicę wybuchu wojny. Gołym okiem widać sznyt jednego reżysera, tak jakby wciąż działała jakaś komisja rządu i episkopatu, gdzie główny rozgrywający, tak jak za PRLu, uzgadnia strategię, rozpisuje przekaz na dwugłos, zarządza etapem. Tylko że za komuny Kościół potrafił się przeciwstawiać. A dziś? 25 lecie wolności, cieszmy się, pogódźmy się, przebaczamy i prosimy o przebaczenie, dbajmy o pokój i zrozumienie. 75 lat temu wybuchła wojna i ona przyniosła ogrom ofiar i cierpienia. Wojna przyniosła... I może jeszcze dwa totalitarne reżimy przyniosły. Żadni tam Niemcy, Sowieci. Wojna i reżimy. W kontekście takiej kazuistyki, na Ukrainie winne są zapewne brak zrozumienia i woli pojednania.
      Nie wszędzie tak jest. Byłem dziś na takiej Mszy Św., podczas której ksiądz głosząc homilię niedwuznacznie stwierdził, że z europejskich awansów nie ma co się cieszyć, że świadczyć to może raczej o potrzebie wykorzystania Polski, tylko nie wiadomo na razie w jakim celu, ale pewnie chodzi o Ukrainę.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  38. Mariusz Molik,

    To bardzo celna uwaga: "W interesie reżimu jest by nieudolny szef opozycji dożył nawet stu lat."
    Pan Kaczyński jest dziś idealnym partnerem dla reżimu i nic nie wskazuje, by mogło się to zmienić.
    Od początku lat 80. wiemy, że każda "operacja przełomu" wymaga likwidacji nazbyt radykalnych "skrzydeł". Wówczas doprowadzono do wygnania z Polski tysięcy autentycznych przeciwników komunizmu i marginalizacji Solidarności Walczącej.
    Dziś obserwujemy atak na Antoniego Macierewicza, prześladowania ruchów młodzieżowych oraz neutralizację (nielicznych) głosów odbiegających od pisowskiego konstruktywizmu.
    Ponieważ każdy akt słabości (a innych PiS nie okazuje) ośmiela bandytów i kanalie, Twoja teza nie jest bezpodstawna. "Ekstremiści" muszą zamilknąć, bo tego wymaga logika nowego rozdania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno dodać cokolwiek do tego co Pan napisał... Ale...
      Co PiS w takim razie zamierza zrobić z Antonim Macierewiczem ? Ten człowiek jest formalnie wiceprezesem tej partii natomiast realnie sam musi się zmagać z nagonką obozu belwederskiego i WSI.
      Sytuacja, w której prezes PiS bredzi, iż stanowisko "poszukiwacza kompromisów" nam się należało, że gratuluje tej posady marionetce a nie odpowie z takim samym przekonaniem na ataki p-ko A. Macierewiczowi... W najlepszym razie za kilka dni znowu zaatakuje D. Tuska... Czyli przelewanie z pustego w próżne...
      Żałosny spektakl...
      Kończąc choćby z poniższych powodów (linki) - A. Macierewicz na prezydenta...;) I myślałbym o tym całkiem poważnie gdyby nie totalna kapitulacja PiS w tejk i wielu innych sprawach...

      http://vod.gazetapolska.pl/7939-antoni-macierewicz-o-radoslawie-sikorskim-i-komisji-sledczej-ds-wsi

      http://vod.gazetapolska.pl/7951-antoni-macierewicz-o-wsi

      Usuń
    2. Tomasz Ptak,

      Nie potrafię odpowiedzieć na tak postawione pytanie: co PiS zamierza zrobić z Antonim Macierewiczem?
      Mam natomiast pewność, że jeśli partia Kaczyńskiego skręci w stronę koncesjonowanej opozycji, minister Macierewicz będzie pierwszym, który się temu przeciwstawi.

      Usuń
  39. Panie Aleksandrze,

    W PiS, poza wczorajszym wystąpieniem JK, głucha cisza, tylko poseł Kuźmiuk pociesza się na Naszych Blogach, że "Tusk z wozu, koniom lżej". Może ktoś życzliwy wytłumaczył im, co się właśnie stało, i że po raz kolejny "wszystko spieprzyli" - wg barwnego określenia J. Targalskiego z NB, z którym się w pełni zgadzam.

    Chociaż spoglądając na zdjęcia z wczorajszego meczu siatkówki: KLIK - "frakcji czarneckiej", (obecnie zdaje się najbliższej ucha Prezesa) - specjalnie to nie zmartwiło. Fetują w najlepsze! I to W JAKIM TOWARZYSTWIE!!! Tak to teraz pewnie będzie wyglądało. Ogólnonarodowa zgoda i pojednanie wszystkich ze wszystkimi, wiwaty, hołubce i braterskie uściski, także ze zwierzchnikami z Rossiji i Niemiec.

    Ze szczerym rozbawieniem obserwuję wygibasy "naszych mediów" w rodzaju: jak napisać, żeby nic nie napisać, a już uchowaj Boże, skrytykować. Wiadomo: TUSK w BRUKSELI - TO DOBRY TUSK, zupełnie nie ten, na którym wyżywali się od wielu miesięcy!

    Tylko Niezależna (przynajmniej na razie) utrzymuje jako-taki pion, nawiasem, z niej dowiedziałam się przed chwilą, kto naprawdę rządzi platformą! Tytuł: "Czas walki o schedę po Tusku. Niemcy wykluczają, by pozostał na stanowisku szefa PO" - mówi wszystko.

    Mniej toporne i znacznie sprytniejsze są gazety moskiewskie. Cyt. "Donald Tusk ma opinię poczytalnego polityka, jednak nie jest on znany ze szczególnej sympatii do Rosji. Niedawno oświadczył, że na wschodzie Ukrainy są rosyjskie wojska. Jest jasne, po czyjej stronie są sympatie polskiego premiera w ukraińskim kryzysie."- czy nie wspaniała etykietka dla konia trojańskiego?!

    Za to wPolityce "szał ciał i uprzęży"! Samymi smakowitymi cytatami z dzisiejszych wypowiedzi państwa dziennikarstwa ze trzy wpisy można by było wypełnić. :)

    Wybrałam najgłupszy i najśmieszniejszy:

    - "Niewątpliwy sukces Donalda Tuska i, tutaj zgoda z Piotrem Zarembą, lekkie zagranie przez Europę na nosie Putinowi poprzez wyróżnienie polityka Europy Wschodniej, może być jednocześnie bardzo mocnym ciosem w podbrzusze Platformy Obywatelskiej."

    A od października nowy szef NATO!!!


    Czyli były premier Norwegii, Jens Stoltenberg, wg Spiegla: "polityk przyjazny Rosji". Żeby było śmieszniej: "łagodny Jens" zaczynał karierę polityczną jako zdecydowany przeciwnik Paktu Pn.-Atl., a ubiegając się o stanowisko szefa młodzieżówki norweskich socjalistów, domagał się wystąpienia Norwegii z NATO!


    Chyba mamy w Europie pozamiatane, Panie Aleksandrze!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Nie chciałbym komentować dzisiejszych tytułów i publikacji "naszych" mediów. Szkoda na to czasu. Zapytałem wczoraj na tt: co teraz poczną sieroty po Tusku?Jaki nowy cel wskażą politycy opozycji i grono"prawicowych"żurnalistów goniących dotąd za figurantem? Pytałem nie dlatego, że spędza mi to sens z powiek, ale z powodu żałosnej kompromitacji owych "analityków". Ich szczęście, że czytelnicy tego nie rozumieją.
      Postać DT jeszcze przez wiele tygodni będzie przydatnym "drzewkiem" dla stada medialnych kóz i wdzięcznym tematem do nabijania wierszówek. O kimś i o czymś muszą przecież pisać.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      Proszę sobie wyobrazić, że tym razem nie chodziło mi o Pański komentarz! :)))

      Starałam się odmalować atmosferę THE DAY AFTER.

      A najważniejsze jest i tak zakończenie. :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  40. !!!

    DZIŚ 34 ROCZNICA POWSTANIA "SOLIDARNOŚCI"


    Zamordowany przez esbeckich oprawców, błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko jest od dziś patronem NSZZ "Solidarność". Dekret Watykanu został ujawniony w dniu 34. rocznicy powstania związku.

    Patronat św. ks. Jerzego uzurpuje sobie i swojemu ZZ przewodniczący Duda, który udaje że kieruje udawaną "S" - przechowalnią sprytnych działaczy. Znaną z wesołych pikników urządzanych regularnie w ok. sejmu i budynków rządowych w Warszawie.

    OdpowiedzUsuń
  41. PS.

    W Gdańsku zostanie dziś oficjalnie otwarte Europejskie Centrum Solidarności. W popołudniowych uroczystościach wezmą udział m.in. prezydent Bronisław Komorowski i b. prezydent Lech Wałęsa wraz z małżonkami.

    O "Centrum bez "Solidarności" dobry artykuł w Naszym Dzienniku:
    http://www.naszdziennik.pl/mysl/94331,centrum-bez-solidarnosci.html

    OdpowiedzUsuń
  42. Pani Urszulo,

    Obecna, II Solidarność, jest jedynym z głównych elementów mistyfikacji poczynionej na potrzeby III RP. Przed trzem laty, w tekście "MIT WYZWOLONY" przypomniałem okoliczności dotyczące tej operacji. Pozwoli Pani, że na potrzeby czytelników, którzy nie znają wydarzeń sprzed 30 lat przypomnę niektóre fragmenty:
    Już w grudniu 1981 r. L. Wałęsa stanowczo odmawiał zwołania statutowych władz „Solidarności”, nawet wówczas, gdy nie groziło to już żadnymi represjami. Obecni w kraju członkowie Komisji Krajowej bezskutecznie domagali się tego przez osiem lat (od 1987 r. zorganizowani jako Grupa Robocza KK, później w ramach Porozumienia na rzecz Demokratycznych Wyborów w NSZZ „Solidarność”). Wieloletnia, niezgodna ze statutem związku współpraca Wałęsy z grupami nieformalnymi, służyła osłabieniu NSZZ Solidarność i wyeliminowaniu ze struktur decyzyjnych aktywnych i bezkompromisowych działaczy - na rzecz grupy - która zdominowała oblicze „odnowionej” „Solidarności” podczas obrad okrągłego stołu.
    Andrzej Gwiazda mówił wprost:
    „Po stanie wojennym, kiedy powstała możliwość jawnego działania „Solidarności”, 26 członków KK wystąpiło do przewodniczącego KK z formalnym wnioskiem zwołania zebrania. Przewodniczący KK, Lech Wałęsa (w „Solidarności” nie było nigdy stanowiska przewodniczącego Związku) odmówił wykonania statutowego obowiązku, a sygnatariuszom wniosku wydał absurdalny zakaz działalności. „Solidarność” nie przygotowała stanowiska do rozmów z władzami. Przy okrągłym stole po tzw. „solidarnościowej stronie” zasiedli ludzie wyznaczeni przez Wałęsę, w większości wywodzący się z elit PRL głęboko uwikłanych w system. Na stu członków KK, przy okrągłym stole znalazło się tylko czterech. Po obu „stronach” było wielu tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa, co do tej pory jest główną przyczyną polskich kłopotów z lustracją i korupcją.”
    Nowa „Solidarność” miała zostać zbudowana według wzorca nakreślonego przez Jacka Kuronia, podczas jego „konsultacji” z SB 14 września 1985 roku.
    Z „Notatki” z rozmowy płk. Wacława Króla i mjr. Jana Lesiaka z Departamentu III SB MSW z Jackiem Kuroniem, dowiemy się:
    „W przypadku znalezienia formuły porozumienia TKK – zdaniem J. Kuronia – winna zobowiązać się do wydania polecenia rozwiązania wszystkich struktur konspiracyjnych i swojego przedstawicielstwa na Zachodzie. Ocenia, iż takiej decyzji TKK podporządkowałby się cały układ organizacyjny. Poza tą decyzją – wg J. Kuronia – pozostałaby „Organizacja Solidarności Walczącej” oraz różne – jak z ironią podkreślił – „partie polityczne”, co jednak nie miałoby – jak stwierdził – większego znaczenia;
    – stwierdził, iż wiadomo mu, że były ze strony władzy propozycje ewentualnego reaktywowania „Solidarności”. Odmówił odpowiedzi co do czasu, miejsca i osób w nich uczestniczących. Propozycje sformułował następująco:
    a) eliminuje się z nazwy związku słowo „Niezależny”,
    b) struktura organizacyjna tylko branżowa’
    c) związek przyjmuje na siebie odpowiedzialność za aktywny udział w łagodzeniu nastrojów społecznych wynikających z obniżenia stopy życiowej oraz za rozwiązanie problemów ekonomicznych,
    d) sporządzona zostaje liczba osób, które nie mogą być członkami tego związku.
    W ocenie J. Kuronia były to propozycje, które mogły stanowić podstawę do negocjacji. Jednak skończyło się tylko na propozycji. TKK traci wpływy w zakładach pracy. Działalność prowadzona w konspiracji jest mało efektowna. Na obecnym etapie nawet niepotrzebna. Jednak członkowie TKK nie mogą się ujawnić ze względów prestiżowych. W sumie są w sytuacji bez wyjścia i prawdopodobnie „niedługo ich wyłapiecie”.

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  43. cd.

    Ludzie, którzy w roku 1989 zasiedli do rozmów z komunistami świadomie zrezygnowali z relegalizacji NSZZ „Solidarność” i wyrazili zgodę na powołanie nowego związku na podstawie ustawy z 1982 r.
    „Udało nam się uzyskać - chwalił się wówczas na posiedzeniu Biura Politycznego PZPR Aleksander Kwaśniewski - bardzo ważne i z politycznego punktu widzenia ogromnie doniosłe oświadczenie, iż to, o co zabiega Solidarność, jest legalizacją, a nie relegalizacją. Skutki relegalizacji oznaczałyby podważenie decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego i delegalizacji "S".
    W ocenie Kwaśniewskiego takie właśnie rozwiązanie utrudniało związkowi podjęcie „ewentualnych roszczeń rewindykacyjnych” dotyczących majątku skonfiskowanego przez władze po wprowadzeniu stanu wojennego, a także utrwalało podział w związku między Wałęsą a jego oponentami.
    17 kwietnia 1989 roku w wyniku umowy okrągłego stołu, sąd zarejestrował nowy związek o nazwie NSZZ „Solidarność”. Statut związku został uzupełniony o aneks, w którym zawieszone zostały artykuły sprzeczne z ustawą o związkach zawodowych z 1982 r., m.in. prawo do strajku. Za reprezentację związku uznawano Krajową Komisję Wykonawczą (do nowego krajowego zjazdu delegatów), a nie wybraną w 1981 r. Komisję Krajową.
    Andrzej Gwiazda nie miał wątpliwości, że pierwszą i drugą „Solidarność” łączyła tylko nazwa:
    „Zarejestrowano zmieniony statut (zmiany dotyczyły paragrafów – 5, 11, 19, 23, 24, 33 i 34). Zmiany statutu zostały zatajone przed członkami. Do dzisiaj nie wiadomo, kto tych zmian dokonał. Wałęsa ogłosił, że w czasie stanu wojennego wygasły mandaty członków KK, jak i wszystkich innych władz Związku, z wyjątkiem mandatu przewodniczącego KK. Administracja przyznawała status legalności (np. lokal na działalność) tylko strukturom organizowanym przez ludzi wyznaczonych przez Wałęsę. Kto nie godził się z brakiem demokracji, miał tylko jedno wyjście – mógł się do Związku nie zapisać. Według różnych szacunków, do drugiej „Solidarności” zapisało się od jednej czwartej do jednej trzeciej członków pierwszej. Na Zjazd nie zaproszono członków Komisji Krajowej i Komisji Rewizyjnej (paragraf 18 statutu – „Do kompetencji Zjazdu należy rozpatrywanie sprawozdań Komisji Krajowej i Komisji Rewizyjnej”).
    Nie podjęto żadnej próby legalizacji samowolnych działań Wałęsy dla zachowania choćby formalnej ciągłości z pierwszą „Solidarnością”. Mimo to I Zjazd nowej organizacji nazwano II Zjazdem „Solidarności”. Popularność Wałęsy, poparcie jakiego udzieliły mu władze PRL, Kościół i demokratyczny Zachód pozwoliły mu złamać statut i podeptać demokrację. „Solidarność” przestała istnieć, nawet nie została zgodnie ze statutem rozwiązana.”

    Uśmiercając, na wniosek samozwańczych negocjatorów „strony społecznej”, NSZZ „Solidarność”, powołano de facto do życia nowy związek, którego zadanie miało polegać na powstrzymaniu roszczeń rewindykacyjnych świata pracy.


    Do tego zaś, by ksiądz Jerzy był naszym Patronem, nie trzeba specjalnych dekretów. On zawsze był Patronem i Opiekunem NSZZ Solidarność.Tej autentycznej,zamordowanej przed okrągłym stołem. Z obecną atrapą związku, nie ma nic wspólnego.

    Pozdrawiam Panią serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieoceniony Pan Mirek Rymar z Rodaka zilustrował to doskonałym rysunkiem na swoim portalu: KLIK.

      Podpisał go: "Niby lustrzane odbicie, a nie pasi" :)


      A dekret wyprosił w Watykanie zarząd obecnej "S". Pewnie, żeby się uwiarygodnić. Prawdziwej Solidarności żadne dekrety nie były potrzebne. Sama wybrała sobie Patrona, tak jak Pan napisał.

      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za przypomnienie rodowodu "S"- BIS.

      Usuń
  44. Przy nowo wybranej parze Rosja już nie potrzebuje roku Rosji w Polsce. Będzie mieć dwa i pół w Europie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę mu nie żałować, Panie Przemku!

      Przecież kadencja (teraz się mówi: "prezydentura") :)) może być przedłużona do lat pięciu! Mop Rompuj tyle, zdaje się, snuł się po brukselskich przedpokojach?

      Pozdrawiam

      Usuń
  45. Piotr Lisiewicz bardzo trzeźwo:
    http://niezalezna.pl/58914-tusk-jako-kamuflaz

    OdpowiedzUsuń
  46. Panie Aleksandrze, szanowni Koledzy!

    W przeciwieństwie do naszego (bez cudzysłowu :-) Pana Krzysztofa, który nie chciał wyręczać córy Priama, KLIK, kassandryczne proroctwa (jednak utrzymane w ryzach rzeczywistości) wygłasza prof. Andrzej Nowak, w godnym polecenia wywiadzie dla wPolityce:

    http://wpolityce.pl/polityka/211978-prof-nowak-donald-tusk-moze-byc-twarza-ukladow-ktore-oddadza-ukraine-rosji-nasz-wywiad

    Cyt.

    "[Tusk] może być zmuszony do firmowania własną twarzą polityki appeasementu, zaspokajania agresywnych apetytów Rosji Putina. Można sobie już wyobrazić nowe „Monachium”, w którym w roli gospodarza, osoby przyjmującej decydentów, będzie występował właśnie Donald Tusk. I jego twarz będzie kojarzona z konferencją, na której Europa wyda zgodę, by Rosja wzięła sobie już Krym, a może i większy kawałek Ukrainy. Krojenie Europy Środkowej, by zaspokoić Putina może się odbywać w najbliższych miesiącach. Twarzą tych decyzji może być Donald Tusk. To bardzo przykra cena, jaką Polska może płacić za brak własnej, wyrazistej, twardej, jednoznacznej polityki w Europie."

    = = = = = = = =

    Brrr! Aż się zimno robi! Gdyby tak się stało, a jest to bardzo prawdopodobne, Polska przez dziesięciolecia nie wygrzebie się spod wizerunku drugiego Monachium! Już teraz jesteśmy "współwinni" II WŚ, kolaboracji z "nazistami", zagładzie Żydów, niewłaściwego potraktowania braterskiej armii czerwonej, itp., a to może być zaledwie preludium do ostatecznej utraty twarzy!

    OdpowiedzUsuń
  47. Panie Aleksandrze,

    > Profesor Nowak jest zaledwie sympatykiem (bo nie wiem nawet, czy doradcą?) PiS.

    > Pora więc na wiceprzewodniczącego tej partii, Richarda H. Czarneckiego, który - w wypowiedzi dla TVR - wygłasza po raz kolejny takie rzeczy, że chyba nie może ich dyktować tylko wrodzony...hmm...brak rozumu. Wygląda to raczej na (od dawna zauważane na tym blogu), zachowania właściwe dla prowokatora / dezinformatora.

    Zwłaszcza ta putinopodobna prezydentura od 2020 bardzo przypomina typową wrzutę "oswajającą".

    http://telewizjarepublika.pl/czarnecki-w-interesie-tuska-jest-porazka-po-w-wyborach,11112.html

    Cyt.

    "- Donald Tusk ma dalekosiężny plan polityczny. Chce najpierw dla siebie ponownej kadencji szefa Rady Europejskiej, a w 2020 r. szykuje się na prezydenta Polski. Dlatego nie chce przedterminowych wyborów, w których PO może jeszcze wygrać, ale gra na porażkę swojej partii w wyborach w 2015 r. - mówił w Telewizji Republika Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego."

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  48. ZAMACH????
    JAKI ZAMACH?!!!

    "Zdaniem Mogherini, zestrzelenie malezyjskiego boeinga to „nieszczęśliwy wypadek”."

    Tylko dlaczego redakcja wPolityce tytułuje to: "SZOK"???

    Wsio normalno, dorogije druzja.

    A SMOLEŃSK - w takiej konstelacji - "ODKRYJEMY", JAK KATYŃ, PO PÓŁWIECZU!

    OdpowiedzUsuń
  49. I WISIENKA NA TORCIE!

    Były oficer NATO: Putin wskrzesił Sojusz Północnoatlantycki.

    "Zagrożenie ze strony Rosji scementowało NATO, dało mu nową twarz. Można powiedzieć, że Putin wskrzesił Sojusz Północnoatlantycki – mówił na antenie Telewizji Republika były oficer naczelnego dowództwa sojuszniczych sił NATO w Europie kmdr rez. Artur Bilski.

    – Fakt, że zagrożenie zagrożenie ze strony Rosji sprawiło, że NATO stało się znowu potrzebne, jest bardzo ważnym sygnałem dla Polski. Polska ma do odegrania dużą rolę w budowaniu nowej tożsamości Sojuszu Północnoatlantyckiego – podkreślał kmdr rez."

    http://telewizjarepublika.pl/byly-oficer-nato-putin-wskrzesil-sojusz-polnocnoatlantycki,11106.html

    AHOJ!

    OdpowiedzUsuń
  50. Warto być łajdakiem!

    Taki wniosek się nasuwa, gdy porównać Tuska z Lechem Kaczyńskim. Ten ostatni, choć jedyny przyzwoity gość na stanowisku prezydenta po wojnie, został opluty, zamordowany i porzucony w smoleńskim błocie. A Tusk każdego dnia ma się lepiej i już nigdy nie dosięgnie go sprawiedliwość.

    Pozdrawiam ponuro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie warto, Panie Wężu!

      Przestanie być potrzebny (albo zmienią się układy) - wyplują go, i będzie miał szczęście, jeśli nie rozdepczą jak karalucha, a tylko przyłożą kandelabrem, lokajowi.

      To tylko z pozorów tak sielankowo wygląda.

      Pozdrawiam

      Usuń
  51. Myślę, że przegrywamy walkę jako formacja intelektualna, etyczna i estetyczna głównie z tego powodu, iż dopuściliśmy do przewartościowania idei człowieczeństwa. Idei, która od początku istnienia cywilizacji oddzieliła Dobro i Zło od tego, co utylitarne.

    Dziś Dobre jest to, co Skuteczne. A Złe, to co Nieskuteczne. Sprawiedliwe jest to, co zgodnie z Prawem przynosi korzyść. Prawo może w związku z tym istnieć, ale przede wszystkim obowiązywać poza sprawiedliwością i poza interesem społecznym i jednostki. Dylematem, a niekiedy tragedią jednostki nie jest już to, że Prawo w służbie społeczeństwa ją wyklucza z codziennego życia lub wręcz istnienia, tylko to, że Prawo nie daje jej dostępu do skuteczności, do sukcesu, o ile nie wyrzeknie się Dobra.

    Jest to smutna refleksja. O takie zniszczenie wartości ludzkich zadbały wszystkie elity, także te, które miały stać na straży duchowości - zarówno elity Kościoła jak i tzw. intelektualiści laiccy. Ich opinie głoszone dzisiaj są pełne hipokryzji, ale przede wszystkim bezradności moralnej.

    Nie można odbudować niczego, ani sięgnąć po władzę, ani zmienić tego państwa, ani zmienić Europy, ani świata, bez przywrócenia wartości ludzkich. Bez odrzucenia dyktatu pieniądza. Niewielkiej grupie osób, dla których najwyższą wartością jest władza i bogactwo, udało się narzucić ogromnej większości ludzi bezwzględne posłuszeństwo wobec pieniądza i hierarchii.
    Posłuszeństwo nie zewnętrzne. Ta nieliczna elita zdołała wbudować wewnętrzne, autocenzurujące się posłuszeństwo wobec pieniądza i władzy nieomal wszystkim ludziom Zachodniego Świata.

    Czeczenia, Gruzja, Ukraina - setki tysięcy pomordowanych, zgwałconych kobiet, mężczyzn i dzieci, poniżonych, wygnanych, pozbawionych domu ludzi. I wciąż słyszymy ten sam, ohydny, niegodny argument Ludzi Zachodu, którym jakoby bliskie są "wartości ludzkie": wojna z Rosją jest nieekonomiczna, przecież tyle można stracić! Czy ktokolwiek, kto rozumie, nawet jeśli jest z dala, jak ja, od religii, opowieść o Jezusie i kupcach w świątyni może bez obrzydzenia przyłączyć się do tego chóru?

    Jako kompletny naiwniak myślałem, że nie, że to niemożliwe. Tymczasem ludzi Dobrej Woli jest garstka. Cała reszta jest otumaniona szmalem, władzą, żarłoczną konsumpcją życia tu i teraz, a garstka, cóż - garstka topnieje jak kwietniowy śnieg. Najdłużej przetrwają ci zaklęci w kryształ, ale i oni znikną pod tak rozumianym Światłem.

    Taka opozycja jak do tej pory jest tylko jeszcze jednym kamieniem u szyi. Bo człowiek zaufa, doda swoje działanie, jak się okazuje, na zatracenie. Pyskówki o Tusku, Bieńkowskiej, a świat z resztką Dobra się wali na naszych oczach. Elity z obleśnym ni to zażenowaniem, ni to zaciekawieniem przyglądają się systematycznemu niszczeniu wartości. Ludobójstwo nie robi wrażenia, gdyż dotyka nieskutecznych, zatem Złych - tę prawdę ludzie pokroju obecnie rządzących już przyjęli i tej prawdzie ufają.

    Nie można tego zwalczyć będąc choćby częściowo po stronie systemu, uwiarygadniając jego działanie. Nie można walczyć z systemem za dnia, a w nocy chadzać z nim na płatne schadzki. Z kurewstwa można się oczyścić tylko poprzez całkowite z nim zerwanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nieraz aż boli.
      Zło, którego tyle wkoło, niszczy wszystko na zewnątrz i wewnatrz nas.

      Ostatnie trzy zdania to deklaracja którą rozumiem, z którą w pełni się utożsamiam.
      Cena którą przychodzi za to płacić jest nieraz brzemieniem trudnym do uniesienia.
      Ale tak trzeba!

      Usuń
  52. Piękny komentarz, Panie Przemku!

    A mnie nie opuszcza dziś współczująca myśl o nieszczęsnych amerykańskich dziennikarzach - męczennikach, których "dżihadyści", "ku przestrodze Ameryce", po roku przetrzymywania w niewoli, zarzynają jak zwierzęta - na oczach ogłupiałego świata. I o tym trzecim, Angliku, który czeka na swoją egzekucję.

    I pytam samej siebie: czy to przypadek, że właśnie teraz, przed szczytem NATO i rozstrzygnięciami w Europie Wschodniej, rozgorzał gniew islamu, i skierował wzrok USA w stronę Lewantu...?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  53. przemek łośko,

    Bardzo proszę, by zechciał Pan przenieść swój komentarz pod mój najnowszy wpis. Sformułował Pan bardzo ważne oceny i byłoby doskonale, gdybyśmy mogli o tym porozmawiać pod tekstem "Bez zamazania".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń