Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 13 marca 2014

O DYLEMATACH NIEPRZEZWYCIĘŻONYCH


Ponieważ kolejny tekst poświęcony krytyce poczynań opozycji byłby wysoce niestosowny i niestrawny, w trosce o zdrowie i samopoczucie czytelników blogu, zrezygnuję z tej uciążliwej poetyki. W poniższym tekście, ostrze krytyki zostanie zastąpione życzliwym ( i, jak sądzę poprawnym) wnioskowaniem oraz poddane wymogom lżejszej formy literackiej.
Proponuję bowiem prosty eksperyment myślowy. Przyjmijmy, że w obecnej sytuacji międzynarodowej kooperacja opozycji z rządem jest działaniem racjonalnym i pragmatycznym, korzystnym z punktu widzenia interesów naszego kraju i bezpieczeństwa Polaków. Przyjmijmy, że Prawo i Sprawiedliwość wykazuje wielką mądrość polityczną deklarując „wspieranie wysiłków rządu” w sprawie Ukrainy oraz wyciągając „rękę do tych, którzy w nowych okolicznościach są gotowi zmienić zdanie, są gotowi stanąć po stronie prawdy, są gotowi stanąć po stronie Polski”. Przyjmijmy, wreszcie, że w imię „racji wyższych” należy dziś poniechać wewnętrznych sporów i krytyki układu rządzącego i w obliczu zewnętrznego zagrożenia zachować postawę „zgody narodowej”.
Akceptacja tak rewolucyjnych tez musi wywołać określone konsekwencje i na potrzeby naszego eksperymentu warto je uwidocznić.
Po pierwsze – musimy założyć, że działania podejmowane przez rząd Tuska na arenie międzynarodowej mogą zapewnić nam wyższy status bezpieczeństwa, mogą być korzystne z punktu widzenia polskiej racji stanu oraz mogą mieć pozytywny wpływ na sytuację na Ukrainie. Mogą – oznacza tu choćby potencjalną zdolność osiągnięcia takiego stanu. To oczywiste, że gdyby opozycja chciała pominąć lub zbagatelizować to założenie, nie miałaby prawa zastosować obecnej strategii ani wspierać jej na argumentach propaństwowych.  
Po drugie więc – musimy zakładać, że ten rząd posiada jednak sprawność do prowadzenia efektywnych działań, a prowadząc je kieruje się wyłącznie interesem Polski. Więcej – ten rząd musi wykazywać taką sprawność w odniesieniu do polityki globalnej, w której krzyżują się dziś interesy wielkich graczy, ale też, w odniesieniu do samej Rosji, przeciwko której ma występować. 
Odmienne założenia (co trzeba mocno podkreślić) pozbawiałyby naszą tezę jakiejkolwiek racjonalności i dowodziły istnienia pozamerytorycznych przesłanek.
W każdym obszarze życia, zatem również w polityce, można wytyczyć uniwersalne zasady: popierać – będziemy tylko to, co prowadzi do jakiegoś dobra (jakkolwiek byśmy je pojmowali), zaniechać krytyki – wolno wówczas, jeśli mogłaby być przeszkodą w osiągnięciu tego dobra, a „wyciągnąć rękę” – można tylko w tę stronę, gdzie jakieś dobro dostrzegamy.
Przyjmując powyższe warunki napotykamy natychmiast na dwa nieprzezwyciężone (pozornie) dylematy: jak pogodzić je z wieloletnią i wielowątkową krytyką działań tego rządu w wykonaniu partii opozycyjnej (tu: dokument Program PiS 2014) oraz, jakie dobro miałoby wynikać z działań rządu i ugodowej postawy opozycji?
W przypadku pierwszego pytania, istnieje dodatkowa trudność. Sprawa Ukrainy dotyczy przede wszystkim relacji z Rosją i ocena potencjału rządu Tuska musi być bezpośrednio powiązana z całością dotychczasowych stosunków polsko-rosyjskich. Te zaś – w opinii opozycji, były prowadzone „w sposób nieudolny”, przyczyniły się (w związku z tragedią smoleńską) do „wielkiego upokorzenia państwa polskiego i Polaków” oraz powstania „dyskretnego, ale silnie oddziałującego mechanizmu uzależnienia”.
Jeszcze gorsze oceny opozycja wystawiła rządowi w kontekście całościowej polityki zagranicznej. Dokument programowy mówi o  autodegradacji, która jest fatalna dla naszych interesów międzynarodowych, ale spójna z mechanizmami typowymi dla „systemu Tuska”.
Nasz dylemat można zatem pokonać tylko przy dwojakim założeniu: albo opinie partii opozycyjnej były błędne, albo stosunki tego rządu z Rosją uległy radykalnej (i pozytywnej) zmianie i nabył on umiejętność samodzielnego działania. Tylko wówczas wspieranie go jest sensowne i potrzebne, bo służy to polskim interesom, wzmacnia nasze bezpieczeństwo i pomaga w rozwiązaniu „konfliktu ukraińskiego”. Ponieważ partia opozycyjna nie przyznaje się do błędu, ale chce wspierać rząd Tuska, należy przyjąć, że akceptuje drugie założenie. Gdyby miała zamiar je odrzucić, musiałaby również zanegować logikę całej „strategii wsparcia”. Bo, czy wolno nam podejrzewać, że w tak wyjątkowej sytuacji, opozycja mogłaby popierać rząd nieudolny i  zależny od Moskwy?
Drugi dylemat, można przezwyciężyć w podobny sposób czyli przyjmując, że efekty działań rządu Tuska na arenie międzynarodowej odpowiadają pojęciu dobra w rozumieniu partii opozycyjnej lub (przynajmniej) nie są z nim sprzeczne. Nie da się przecież wspierać czegoś, co w naszym odczuciu nie może prowadzić do dobra. 
W przypadku Prawa i Sprawiedliwości, dobro to zostało precyzyjnie zdefiniowane: „W dzisiejszym świecie nie ma bardziej oczywistych zadań dla polskiej polityki zagranicznej niż te, które formułował śp. Prezydent Kaczyński: bezpieczeństwo państwa polskiego, umacnianie naszej międzynarodowej obecności, państwowej i społecznej, zarówno w wymiarze dwustronnym, wielostronnym jak i w organizacjach międzynarodowych oraz zagwarantowanie Polsce wysokiego statusu państwa – niezbędnego uczestnika międzynarodowych decyzji.” Dodajmy do tego równie ważną wykładnię: „Zdecydowanie odrzucamy poglądy, które zakładają niezdolność Polski do samodzielnego działania na arenie międzynarodowej i wynikające stąd poszukiwania oparcia w stolicach innych krajów, bądź też sprowadzanie polskiej polityki zagranicznej do roli elementu w polityce działań zewnętrznych Unii Europejskiej, co w istocie oznacza podporządkowanie jej interesom najsilniejszych państw unijnych.
Partia opozycyjna, która wspiera rząd w tak istotnym obszarze polityki zagranicznej, jakim jest sprawa ukraińska, musi więc zakładać, że działania tego rządu (choćby potencjalnie) będą zmierzały do celów wyznaczonych polityką prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Gdyby tak miało nie być, wsparcie udzielane Tuskowi i Komorowskiemu nie dałoby się obronić w żadnych granicach racjonalnej argumentacji.
Na pytanie: jakie dobro miałoby wynikać z działań rządu i z postawy partii opozycyjnej, trzeba więc odpowiedzieć, że musi być to „dobro wspólne”: zapewnienie bezpieczeństwa, umacnianie naszej obecności w świecie, wzrost statusu państwa, samodzielność w relacjach z innymi państwami. W tym wypadku, to dobro powinno być utożsamiane z wizją opozycji lub (przynajmniej) z nią niesprzeczne.
W postawie partii opozycyjnej trzeba dostrzegać jeszcze jeden aspekt. Prezes Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie powoływał się na słowa Juliusza Mieroszewskiego: „by polityka była skuteczna musi być najpierw moralnie słuszna”. Zasada skuteczności jest zatem wsparta na fundamencie moralnym, a polityka, prócz efektywności, powinna kierować się normami etycznymi. W obecnej sytuacji należy konsekwentnie przyjąć, że w działaniach rządu, partia opozycyjna musi dostrzegać i doceniać normy etyczne.
Jest oczywiste, że nie mogłaby udzielać wsparcia czemuś, co byłoby nie tylko niezgodne z wizją polityki zagranicznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale też głęboko nieetyczne i nieskuteczne.
W takim wypadku, mielibyśmy prawo spodziewać się całkowicie innych reakcji. Wiedząc, że Prawo i Sprawiedliwość kieruje się poczuciem odpowiedzialności za kraj, troską o bezpieczeństwo Polaków, wiernością głoszonym zasadom i spójnym realizmem politycznym, nietrudno przewidzieć, z jaką reakcją spotkałby się rząd, który w stanie wyjątkowego zagrożenia nie spełniałby norm efektywności, etyczności i racjonalności działania.
Od polityków opozycji usłyszelibyśmy wówczas mocny głos: trzeba natychmiast zmienić, obalić ten rząd, bo nie gwarantuje on bezpieczeństwa Polaków i dbałości o nasze interesy. Trzeba jak najszybciej odebrać tym ludziom władzę, bo każdy dzień jej sprawowania pogłębia naszą słabość, utrwala upokorzenie i stan zależność od Moskwy.

Tych z Państwa, którzy niezrażeni długim, nudnym i zapewne nie do końca pryncypialnym tekstem dobrnęli szczęśliwie do finału, uprzejmie proszę o wspomożenie wywodów autora własną puentą.

67 komentarzy:

  1. A. Ścios,

    moja puenta:

    W 2015 r. PiS będzie zapowiadał długi marsz po władzę, Budapeszt nad Wisłą za cztery lata, a także przypatrywanie się i konstruktywną opozycyjną pracę w stosunku do nowego rządu PO-SLD-PSL, powołanego przez Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego (po naradzie RBN, w której wziął udział nawet Jarosław Kaczyński, którego, jako ,,wielkiego przegranego", z szacunkiem przywitał Prezydent i Gen. Koziej, Dyrektor BBN). Nowym premierem zostanie szef partii, która minimalnie ale wygrała z SLD, choć przegrała, też minimalnie z PIS, Donald Tusk.
    Jak bowiem wyjaśnił w wieczornym programie Moniki Olejnik gen. Marek Dukaczewski, który otwiera szampana, żeby sukces wszystkich Polaków, jakim jest wynik wyborów parlamentarnych, stał się także nawozem przyszłego sukcesu w wyborach prezydenckich, które mamy już za chwilę, najlepszego Prezydenta w historii III Rp i - zdaniem generała - w ogóle w historii naszego Narodu - Bronisłaawa Komorowskiego: ,,nie mamy dziś w Poslce polityka bardziej doświadczonego, z większą pozycją na arenie międzynarodowej, niz Donald Tusk". Będzie to zresztą tym bardziej pewne, że najwiekszy szkodnik naszej młodej demokracji, Antoni Macierewicz, zszedł na zawał serca, kiedy okazało się, że sprowadzony przez Pana Prezydenta Komorowskiego dzięki uprzejmości Jego Ekscelencji Prezydenta Włodzimierza Włodymyrowicza Putina, wrak polskiego samolotu ze Smoleńska , jest jednak w jednym kawałku, jak spod igły. To właśnie ośmiesza pseudo zespół tzw. ekspertów smoleńskich, którzy bredzili o tym, że samolot został pocięty na kawałki przez Rosjan. Tymczasem, jest w doskonałym stanie i w jednym kawałku. Generała Marka Dukaczewskiego nie dziwi fakt, że główny piewca narracji nienawiści dostał po tym fakcie zapaści, w piątek wieczorem, podczas ważnego meczu piłkarskiego.
    Jarosław Kaczyński, wsparty na Hofmanie i Szczypińskiej, zapowie w telewizyjnym wystąpieniu walkę do końca o ujawnienie prawdy smoleńskiej, choć jednocześnie zaznaczy, że wspiera nowy rząd w kwestii ogólnie rozumianej polityki wschodniej, a zwłaszcza wspieranie ukraińskiego rządu emigracyjnego. Jednocześnie Prezes nie weźmie udziału w debacie o dorobku Antoniego Macierewicza w Uniwersytecie Warszawskim, ponieważ nie godzi się z tym, że prowadzić ją będzie będący w znakomitej kondycji psychofizycznej generał Kiszczak. PiS jednak nie popiera zachowania młodych ludzi z ruchów kibicowskich, którzy próbowali zablokować aulę przed Kiszczakiem. Najważniejsza jest bowiem demokracja, a ekstremizm szkodzi tylko polskiej prawicy i wspomaga nieudolny rząd. Ta postawa PiSu została dostrzeżona z uznaniem nawet przez Gazetę Wyborczą, co wywołało nadzieję wśród niektórych sztabowców PiSu na przejęcie w wyborach w 2019 r. elektoratu centrowego.

    Pozdrawiam Pana




    OdpowiedzUsuń
  2. Aleksander Ścios i Komentatorzy

    Na podstawie dostępnych danych z Wikipedii pokusiłem się o bilans i porównanie sił.
    Policzmy: w Polsce Amerykanie zainstalowali 12 sztuk F-16 + AWACS + obsługa. Wraz z naszymi daje to liczbę 60 sztuk F-16 (najnowszych wersji). Do tego doliczyć trzeba 31 sztuk naszych Mig-29, które wraz z 32 sztukami szturmowych Su-22 podniesionymi do standardów NATO, są całkiem niezłą siłą uderzeniową.

    Do tego trzeba doliczyć eskadrę (chyba 5-6 sztuk) F-15 w krajach bałtyckich. Te ostatnie samoloty to myśliwce przewagi powietrznej, a więc przeznaczone nie tylko do niszczenia lotnictwa wroga, ale także celów naziemnych (Kaliningrad?), krótko mówiąc do ataku. Prawdopodobnie jakieś samoloty amerykańskie są też w Rumunii.

    W bazie tureckiej w Anatalii (Morze Czarne) znajduje się lotniskowiec "George Bush", w którego zasięgu jest Krym. Wśród 90 samolotów na jego pokładzie znajdują się podobno F-22 Raptor (informacja niepewna), najbardziej niszczycielskie samoloty przewagi powietrznej doby obecnej. Na pewno jednak znajdują się tam F/A-18-E/F Super Hornet, czyli jedne z najbardziej zaawansowanych samolotów bojowych na świecie.

    Zatem tylko w pasie krajów granicznych z Rosją (Bałtyckie, Polska, Czechy, Słowacja, Rumunia, Ukraina, Turcja + obecność w tym regionie Stanów) znajduje się ponad 900 samolotów myśliwskich i myśliwsko-szturmowych, podczas gdy Rosjanie mają takich maszyn w sumie ponad 1100 rozproszonych na całym, ogromnym obszarze swego kraju. Ruscy posiadają też realnie do 100 sprawnych bombowców strategicznych. Amerykańskie samoloty w naszym regionie to zatem nie tylko demonstracja siły, ale i rzeczywista, miażdżąca przewaga w lotnictwie, bo NATO-wskie samoloty są sprawne w 100%. Pytaniem jest oczywiście stan lotnictwa ukraińskiego, ale nawet bez niego przewaga jest przytłaczająca, bo przecież cały ten system powietrzny jest wspomagany z kosmosu (szpiegostwo, zagłuszanie itp).

    Wreszcie z "Georgem Bushem" znajduje się flotylla kilkunastu okrętów pod- i nawodnych, które są w stanie zmiażdżyć nie tylko ruską tzw. "Flotę Czarnomorską" wraz z jej "zabójcami lotniskowców" typu "Moskwa", ale i ćwiartkę Rosji w uderzeniu atomowym. Jest też w stanie pełnej gotowości bojowej amerykańska triada nuklearna, czyli środki przenoszenia broni jądrowej (okręty podwodne, bombowce strategiczne, rakiety balistyczne). Warto pamiętać, że na dalekiej północy (północna Norwegia) całkiem przypadkiem odbywają NATO-wskie morskie „manewry” „Cold Response” („zimna odpowiedź”) – 16 tys. ludzi w sumie.

    Jak wiemy Stany w memorandum budapeszteńskim ZAGWARANTOWAŁY (wraz z Rosją i Brytanią) integralność Ukrainy, w zamian za usunięcie z jej terytorium broni atomowej. Zatem gra Putina na zajęcie Krymu to tak, jakby napluł Stanom i Anglikom w twarz. Czy Ameryka odpuści sobie i pozwoli nie tylko na poderwanie swej międzynarodowej wiarygodności i autorytetu, ale i na realną porażkę w tej geopolitycznej rozgrywce? Osobiście nie sądzę.
    Ukraina jest dla Stanów jednym z państw tzw. "zworników geostrategicznych". W Azji jest to Japonia, Korea Południowa i Tajwan (szlaki morskie). Ukraina demokratyczna, pokojowa, bez atomu, jest buforem NATO (Polska, Turcja). Ponowna jej rusyfikacja, to zbliżenie strefy zagrożenia do granic NATO (możliwość lokowania atomu, strefa destabilizacji). Jeśli Stany odpuściłyby teraz Putinowi, to tak jakby oddały, cofnęły się o ostatnie 20 lat, które wraz z tym regionem Europy należałoby spisać na straty.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz zatem pytanie brzmi tylko, w jaki sposób pójdą na konfrontację z Putinem? Czy będzie to po prostu wojna z Rosją, czy też wykończą Ruskich w inny sposób?

    Trzeba bowiem pamiętać o Chinach, które wraz Koreą Północną, pomimo pozorów, są w realnym sojuszu z Rosją. Stany i NATO z łatwością zmiażdżyłyby Rosję, niszcząc na ziemi i w locie jej zdezelowane środki przenoszenia atomu (samoloty i rakiety), jak również samą Rosję zmiatając z powierzchni ziemi w ataku jądrowym. Ale nie można wykluczyć, że jakaś ruska rakieta/bomba mogłaby jednak wybuchnąć (np. walizkowa, podłożona przez liczną ruską agenturę). Takie prawdopodobieństwo wzrasta w przypadku włączenia się Chin po stronie Rosji. Z oczywistych wzglądów zatem, Stany chcą wojny uniknąć, choć ich straty byłyby w porównaniu z rosyjskimi znikome.

    Obecność Amerykanów w Polsce to zatem odpowiedź na dwa scenariusze rozwoju wydarzeń: 1.krótkookresowy – wojenny; oraz 2.długookresowy – polityczno –ekonomiczno-wojskowy.

    Koła polityczno-wojskowe Ameryki mówią o konieczności zwiększenia obecności wojskowej i szybkiego powrotu do tarczy antyrakietowej w Polsce, to już nie tylko deklaracje, ale możliwość realnych działań. Będzie podpisywana umowa pomiędzy USA a UE o wolnym handlu. Najprawdopodobniej Ameryka zniesie ograniczenia w handlu swoimi łupkami z Europą.

    http://vod.gazetapolska.pl/6515-macierewicz-o-bbn-i-ukrainie

    http://niezalezna.pl/52817-amerykanie-murem-za-ukraina-tymczasem-kreml-urzadza-wielkie-manewry-nasza-relacja

    http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/brattberg-kryzys-na-ukrainie-to-cios-w-relacje-usa-i-rosji/dy5fb

    http://forbes.onet.pl/steve-forbes-moskwa-bedzie-zalowac-ukrainskiej-pomylki,artykuly,172906,1,1.html

    W swojej cotygodniówce Stratfor, ustami tym razem Eugene Chausovsky`ego, mówi:
    “But the global geopolitical climate has changed significantly since 2008. The United States is out of Iraq and is swiftly drawing down its forces in Afghanistan. Washington is now acting more indirectly in the Middle East, using a balance-of-power approach to pursue its interests in the region. This frees up its foreign policy attention, which is significant, given that the United States is the only party with the ability and resources to make a serious push in the Russian periphery.
    As the Ukraine crisis moves into the diplomatic realm, a major test of U.S. willingness and ability to truly stand up to Russia is emerging. Certainly, Washington has been quite vocal during the current Ukrainian crisis and has shown signs of getting further involved elsewhere in the region, such as in Poland and the Baltic states. But concrete action from the United States with sufficient backing from the Europeans will be the true test of how committed the West is to standing up to Moscow. Maneuvering around Ukraine's deep divisions and Russian countermoves will be no easy task. But nothing short of concerted efforts by a united Western front will suffice to pull Ukraine and the rest of the borderlands toward the West.”

    w: "Ukraine's Increasing Polarization and the Western Challenge"

    Według zatem dostępnych danych Polska jest zabezpieczona we wszystkich „komponentach” składających się na jej bezpieczeństwo zewnętrzne lub też potencjalnie posiada możliwości takich zabezpieczeń.

    Gdyby Polska miała polski rząd, moglibyśmy wejść w bardzo ścisły, strategoczny sojusz ze Stanami, na wzór Izraela, co byłoby dla nas znacznie korzystniejsze niż chwiejna, rozbieżna w swych interesach Europa.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały ten długi wstęp służy unaocznieniu faktu, że wojny nie będzie, ponieważ Rosja nie miałaby w starciu z NATO i przede wszystkim USA – żadnych szans. Natomiast starcie z Rosją zamieni się w kilkuletni konflikt polityczno-gospodarczy, być może z elementami quasi militarnymi (zagrożenie rosyjskim terroryzmem).

    Dla Polski zatem zafrożeniem jest obecnie wyłącznie jej sytuacja wewnętrzna polegająca na, co najmniej, problemie niewiarygodnych ośrodków władzy. Partia opozycyjna powinna zrobić wszystko aby ten problem zneutralizować.

    Jej obecne działania są z tego punktu widzenia, co najmniej, nieracjonalne.

    Howgh:))

    Uff…

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. viva cristo rey

      ale to co PAn mówi ma sens tylko wtedy, jeśli by Ameryka chciała bronić militranie Ukrainy. jeśli nie, a tak chyba będzie, to Rosjanie mogą uderzyć na Ukrainę, a w każdym razie próbować ją kawałkować. poza tym, teraz to Ukrainie potrzeba by było wojny, żeby odzyskać Krym. Rosja już go ma.

      pozdrawiam Pana

      Usuń
    2. Wojciech Miara

      Rosjanie nie uderzą na Ukrainę, ponieważ nie mają na to sił. Uderzenie i okupacja tego kraju pochłonęłaby gigantyczne środki, podobne do wojny afgańskiej, która rozłożyła ZSRR. Potencjał Rosji jest kilkukrotnie (?) mniejszy niż jej ojca. Już sama interwencja na Krymie i konieczność utrzymywania tam kilkudziesięciotysięcznej armii w perspektywie kilkuletniej, będzie dla Putina finansowym gwoździem do trumny.

      Chodzi o to, że jeśliby nawet się na to zdecydowali, to będą mieli u swoich granic ropiejącą, krwawą, otwartą ranę i import destabilizacji na własne terytorium. Amerykanie zakładają w sytuacji wojennej pomoc dal Ukrainy (broń, doradcy wojskowi), a wiemy, że Kozacy-Zaporożcy łatwo nie dają za wygraną.

      Putin jest już na aucie, pytanie tylko o czas, jaki będzie trwał kryzys. Porównując potencjał ZSRR i Rosji, będzie to kryzys krótszy, niż lata 70. i 80.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. viva cristo rey

      ,,okupacja tego kraju pochłonęłaby gigantyczne środki, podobne do wojny afgańskiej, która rozłożyła ZSRR"

      ,,będą mieli u swoich granic ropiejącą, krwawą, otwartą ranę i import destabilizacji na własne terytorium"

      niekoniecznie. Donbas czy Charków, a także część ukraińskiego przymorza nie będą stanowić żadnej rany, bo etos ukraiński nie jest tam dominujący - chociaż oczywiście jest obecny. Moskwa może spokojnie zagarnć i trawić te terytoria, a resztę Ukrainy zastraszać i izolować. W każdym razie Krymu moim zdaniem już na pewno nie oddadzą.


      pozdrawiam Pana

      Usuń
    4. Wojciech Miara

      Wszystko zależy od tego, jak rozumiemy słowa, że Rosja „na pewno już nie odda Krymu”. Jestem skłonny podzielić ten pogląd w odniesieniu do perspektywy kilku lat, choć i tego nie byłbym pewien. Nastąpi gospodarcza i polityczna izolacja Rosji, której oczywiście ona będzie przeciwdziałać. Jednak nie jest w stanie wygrać wojny z całym światem, analogia z hitlerowskimi Niemcami narzuca się sama.

      Ukraina jest podmiotem międzynarodowym w jej obecnych granicach i nikt, poza Rosją i Koreą Północną (Chiny?) nie uzna jakiegokolwiek jej podziału. To będzie prawną podstawą do podjęcia przez wolny świat takich środków, które przywrócą status quo ante bellum. Rosja jest w ślepej uliczce, bowiem jedyne co mogłaby teraz zrobić, aby odwrócić niekorzystny dla siebie bieg wydarzeń, to wojna nuklearna, w której wyniku wyparowałaby z powierzchni ziemi.

      Stąd będzie dążyła do uznania jej agresji przez uśpione reżimy, takie jak obecnie w Polsce. Teraz, tym momencie, nie grozi nam wojna z Rosją, dlatego histeria Tuska jest obliczona na efekt „łapaj złodzieja” – uwiarygodnianie się w oczach skołowanego społeczeństwa.

      Obawiać się należy momentu, w którym dojdzie do faktycznego „sprawdzam” ze strony Putina. Dlatego opozycja powinna zrobić wszystko, aby, gdy ta chwila nadejdzie, po naszej stronie stołu były tylko pewne, silne i nieznaczone karty.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    5. Wojciech Miara

      Bardzo dziękuje za wymianę zdań. Wydaje mi się jednak, że trzeba trochę ochłonąć - przynajmniej jeśli chodzi o mnie - i poczekać na innych dyskutantów i samego Autora.

      Posłuchajmy co w trawie piszczy...:))

      Usuń
    6. Dla tych z Państwa, którzy jeszcze nie widzieli tego filmiku:

      https://www.youtube.com/watch?v=fWNxxiilj-o

      Usuń
  5. @ Szanowny Panie Aleksandrze

    Angela Merkel powiedziała niedawno do swojego chłopca na posyłki: "To, co jest naruszeniem bezpieczeństwa Polski, jest naruszeniem bezpieczeństwa Niemiec".

    Gdy tego słuchałem, przyszła mi natychmiast do głowy jedna myśl. Istnieje sposób na rozwiązanie problemu Niemiec i zapewnienie im bezpieczeństwa. Wystarczy jeśli Polska zniknie z mapy - wówczas nie będzie kłopotu z "naruszeniem bezpieczestwa Polski" i ewentualnego zagrożenia Niemiec. "Złota maksyma" Angeli straci tym samym rację bytu.

    Niestety, do Pańskiej konstrukcji nie da się dopisać łatwej czy też budującej puinty. Dojmujący jest brak polityków, którzy myśleliby kategoriami Polski i jej interesu, tudzież dbali twardo o jej bezpieczeństwo. Zwłaszcza teraz - w czasie próby, która jest także kremlowskim "sprawdzam". Wyciąganie ręki do chłopca na posyłki albo do belwederskiego namiestnika tylko to poczucie pustki pogłębia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. PiS chyba znowu dostał kijem w nieustannym cyklu "kij-marchewka". Oto najnowsze sondaże obwieszczone w nagłówkach Wyborczej:

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15618565,Nowy__zaskakujacy_sondaz_CBOS__Zmiana_na_prowadzeniu_.html?google_editors_picks=true

    Jak Państwo sądzicie, co jest przyczyną znacznych spadków notowań PiS (czy też znacznych wzrostów notowań PO)?

    OdpowiedzUsuń
  7. Można sięgnąć troszkę do historii i sprawdzić jak w obliczu zagrożenia kraju, czy nie daj Boże konfliktu ludzie dokonują wyborów swoich władz. Żeby daleko nie sięgać w przeszłość przypomnę tylko 2 wydarzenia z XXI wieku:11 września 2001 WTC oraz zamachy bombowe w Madrycie w 2004r. i ich konsekwencje w najbliższych wyborach, jakie nastąpiły po nich. Nie jest chyba tajemnicą, że od samego początku I prezydentury G.W. Busha "spadało mu" poparcie, a do czasu, zamachów 9/11 "skoczyło w górę", co skutkowało wygraniem drugiej kadencji w 2004r (diagram poparcia Busha na wikipedii). Inaczej było w Hiszpanii, gdzie partia Zapatero przejęła władzę po zamachu bombowym, pomimo że wszystko wcześniej wskazywało na drugą kadencję Partii Ludowej. Cyt. wiki: "Na wynik mógł mieć wpływ zamach terrorystyczny w Madrycie z 11 marca 2004 roku, pod wpływem którego niektórzy hiszpańscy wyborcy mogli zmienić swoje preferencje polityczne. Hiszpanie zdezorientowani głoszonymi przez rząd prawicowy informacjami jakoby za zamachami stała ETA, opowiedzieli się za socjalistami, głoszącymi sprzeciw wobec wojny w Iraku i uczestnictwie w niej Hiszpanii."
    Ale za to następne wybory w 2008 socjaliści wygrali m.in. takimi hasłami:
    -za rok uzyskamy 100% zatrudnienia
    -za 2 lata prześcigniemy gospodarkę Francji
    -mówienie o kryzysie to brak patriotyzmu
    -za moich rządów nie będzie ciec socjalnych
    (skąd my to znamy?), dopiero w przyspieszonych wyborach w 2011, gdzie wreszcie Hiszpanie "poczuli na sobie" katastrofę gospodarczą, w jaką ich socjaliści wprowadzili, Partia Zapatero straciła 15 punktów procentowych i oddała władzę.
    Czy ktoś się zajmuje analizą takich przykładów krok po kroku i buduje jakąś podobną strategię w naszej opozycji, czy ma tu zastosowanie ta sama "psychologia tłumu"?

    OdpowiedzUsuń
  8. Niepotwierdzone:
    Agenci federalnego biura śledczego i austriacka policja aresztowała w Wiedniu ukraińskiego oligarchę Dmitrija Firtasza za stworzenie grupy przestępczej. Aresztant znajduje się w więzieniu Josefstad, czeka go ekstradycja do USA

    OdpowiedzUsuń
  9. Wojciech Miara / viva cristo rey,

    Szanowni Panowie,

    Bardzo dziękuję za tę interesującą wymianę opinii.
    Nie trzeba było wielu lat, byśmy ponownie stanęli przed pytaniem: wejdą, nie wejdą? Dziś to pytanie ma wymiar znacznie poważniejszy, bo uderzenie na Ukrainę byłoby początkiem globalnego konfliktu o skutkach trudnych do przewidzenia.
    Czytając mój blog, Panowie doskonale wiecie, że od początku "kryzysu ukraińskiego" twierdziłem, że Putin nie posunie się do otwartej konfrontacji zbrojnej z NATO i USA. Rosja jest "kolosem na glinianych nogach", którego główną siłę stanowi dezinformacja i rozsiana po całym wiecie agentura. Dziś podtrzymuję taką opinię, z jednym wszakże zastrzeżeniem.
    Przyznam, że nie podejrzewałem, iż kraje "wolnego świata" wykażą aż taki stopień głupoty i słabości. To jest czynnik decydujący, ponieważ wszystkie akcje kremlowskiego watażki są bezpośrednio powiązane z reakcjami i stanowią (jak dotąd) rodzaj testu odpornościowego. Na Rosję i jej cherlawego wodza nie spadły żadne sankcje i ta okoliczność sprawia, że granica owego testu wciąż nie została ustalona. Myślę nawet, że Putin nie realizuje dziś żadnego "tajnego planu", a opowieści o takich planach są kolejnym elementem dezinformacji.
    On robi to, no co może sobie pozwolić, dzięki słabości tzw. przywódców Zachodu. Zaczynając tę grę być może sam nie wierzył, że pozwolą mu posunąć się tak daleko.
    Na dzisiejszą "odwagę" Putina składa się wiele czynników, z których jednym z najważniejszych jest lęk "wolnego świata" przed konfrontacją militarną. Ten sam lęk dał fundamenty powojennego porządku i przez dziesięciolecia był systematycznie sączony w umysły europejczyków przez różne ONZ-ty,komitety pokojowe, itp rosyjskie agendy.
    Propaganda kremlowska potrafi rozbudzać i podtrzymywać ten lęk i na nim buduje mitologię siły.
    Przed kilkoma tygodniami w jednej z rosyjskich gazet ukazało się zdjęcie kilku ministrów obrony narodowej państw UE. Było ono opatrzone satyrycznym komentarzem i równie drwiącym w swojej wymowie tekstem. Dlaczego? Otóż na tym zdjęciu znajdowały się cztery miłe, uśmiechnięte panie. Pomyślałem wówczas o tym zatrważającym kontraście - między "światem rosyjskim", w którym życie ludzkie nie ma żadnej ceny, a broń służy do zabijania i "światem Zachodu", w którym ludzie utracili wolę walki o własne terytorium, wolność, rodzinę, zaś broń traktują jako rekwizyt użyteczny podczas wojskowych defilad. Kremlowscy bandyci muszą doskonale dostrzegać ten kontrast i nie dziwię się, że wywołuje w nich rechot i ośmiela do kolejnych aktów terroru.
    Myślę, że próba odpowiedzi na pytanie: co zrobi Rosja, przypomina dziś wróżenie z fusów. Nie dam głowy, czy sam Putin wie, co i ile może zrobić za kilka tygodni. Zatrzyma się wówczas, gdy słowa zostaną zastąpione przez fakty, a dyplomatyczne dyrdymały przez wystrzały. To jedyna narracja, której boją się Rosjanie.
    Podtrzymuję też opinię, że dużą rolę w obecnym konflikcie odegrają Chiny. Dziś w ich interesie nie leży globalny konflikt ani wzmacnianie pozycji Rosji. Nawet w "strategii nożyczek" musi być "dobry gliniarz" i sądzę, że tę kreację zobaczymy w wykonaniu chińskich pragmatyków.

    Pozdrawiam Panów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A.Ścios,

      ,,Myślę nawet, że Putin nie realizuje dziś żadnego "tajnego planu", a opowieści o takich planach są kolejnym elementem dezinformacji.
      On robi to, no co może sobie pozwolić, dzięki słabości tzw. przywódców Zachodu. Zaczynając tę grę być może sam nie wierzył, że pozwolą mu posunąć się tak daleko".

      ,,Zatrzyma się wówczas, gdy słowa zostaną zastąpione przez fakty, a dyplomatyczne dyrdymały przez wystrzały".

      Otóż właśnie - zgadzam się z Panem całkowicie. Dlatego uważam,że ukraińcy lepiej by zrobili od poczatku robiąc jakieś Westerplatte z którejś z baz na Krymie, niż prowadząc taką politykę, żeby w czasie tej agresji nie zginął ani jeden rosyjski żołnierz. Zaciekła obrona, nawet, jeśliprzegrana, wzbudziąłby w Rosjanach strach przed dalszą interwencją, a może nawet na samym Krymie by się cofnęli. a strategia pokojoweo oporu dała taki wynik, że Krym już nie wróci do Ukrainy, a teraz - tak jak Pan powiedział - rosja będzie macać, co jeszcze można wziąć.
      jeśli chodzi o NATO, ma Pan rację z tą żałosną wstrzemięźliwością, ale z drugiej strony co się mamy dziwić, że nikt nie chce krwawić za Ukrainę, jak oni sami nie chcą walczyć.
      Może teraz powołanie tej Gwardii Narodowej (ponoć 60 tysięcy, niezbyt dużo, ale lepiej coś, niż nic) trochę usztywni ukraińców? zobaczymy.


      Pozdrawim Pana

      Usuń
    2. Wojciech Miara,

      Gdy kilkanaście dni temu pojawił się zarzut, że Ukraińcy nie podejmują zbrojnego oporu, napisałem w jednym z komentarzy, że ci ludzie z pewnością nie utracili ducha walki, ale tkwią w psychologicznym klinczu, jakiejś (nowej dla nich) sytuacji neofity, który stara się słuchać i stosować do rad udzielanych przez "mądrzejszych braci".
      Myślę, że państwa "wolnego świata" wywierają ogromny nacisk na na władze Ukrainy, by nie ulegały "prowokacji" i nie podejmowały walki zbrojnej. Ci zaś, chcąc uzyskać pomoc Zachodu i zasłużyć na miano "europejczyków" poddają się temu szantażowi.
      To jest mechanizm, jaki wykorzystuje dziś Putin: uruchamiając swoich sojuszników w UE (Niemcy,Francja), którzy z kolei wywierają presję na władze Ukrainy w celu powstrzymania zbrojnego oporu. Póki ten mechanizm funkcjonuje, Rosja ma ogromne pole manewru. Gdy Ukraińcy powiedzą "dość" (a to z pewnością nastąpi) zmuszą Rosjan do odwrotu, a państwa UE do sensownej reakcji.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Aleksander Ścios, Wojciech Miara

      W którymś z odcinków „Janosika”, po ograbieniu kupieckiej karawany, Kwicoł i Pyzdra dopadli do nieznanej im dotychczas ostrej papryki. – „Piece…” – mówi Pyzdra. – „A mnie nie piece” – odpowiada Kwicoł.

      Choć dwóch tak wytrawnych graczy „piece”, to jednak „mnie nie piece” :)) Obstaję przy swoim i nie wycofuję się z żadnych powyżej zamieszczonych konstatacji. Przyznaję Autorowi rację w tym, że zastanawianie się wejdą, czy nie, jest wróżeniem z fusów, ale to działa w obydwie strony. Jeśli wejdą, to będą mieli poważny klops i otwartą ranę w swym miękkim podbrzuszu, co w połączeniu z izolacją gospodarczą w perspektywie kilkuletniej rozwali Rosję taką, jaką znamy dziś.

      Jeśli Stany mówią, że „jest możliwa” pomoc w dostawach uzbrojenia dla Ukrainy, to to oznacza, że w razie wojny ta pomoc zostanie Ukraińcom udzielona.

      http://wpolityce.pl/artykuly/76455-gotowe-dania-zamiast-karabinow-kijow-domaga-sie-dostaw-broni-i-amunicji-od-usa-waszyngton-dostarczy-posilki-dla-ukrainskich-zolnierzy

      Jeśli padnie wystrzał, to wojna na dużą skalę, której boi się Putin, rozgorzeje. Dlatego właśnie wystrzał ze strony Rosji nie pada, a kremlowscy tchórze nie wysyłają wojsk, tylko ubrane w ciuchbudach „oddziały samoobrony” i zastępy agentów wpływu.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  10. Szanowny Panie Kazefie,

    Już przed kilkoma laty Donald Tusk otwarcie wyznał, że celem polityki zagranicznej jego rządu jest "usuwanie przeszkód stojących na drodze poprawy relacji rosyjsko-niemieckich".
    Gdybyśmy znali własną historię i zrozumieli grozę tego antypolskiego wyznania, musielibyśmy już wówczas rozegnać ten rząd na cztery wiatry. Ale nie tylko tego nie zrobiliśmy, lecz przy kompletnym milczeniu (również opozycji) pozwoliliśmy na zrealizowanie pierwszego etapu "projektu Prusy Wschodnie", czyli otwarcia granicy z Kaliningradem.
    Nawet dziś, gdy wolno już mówić o zadaniach "rosyjskich turystów" i roli Obwodu Kaliningradzkiego, ta granica pozostaje nadal otwarta.
    To tylko jeden, może dla niektórych wcale nie najważniejszy powód, by natychmiast odsunąć ten rząd od wpływu na sprawy polskie. Ci ludzie popełnili już tyle grzechów i kardynalnych błędów, że nie posiadają najmniejszego prawa do sprawowania władzy. Tym większa jest wina tych, którzy zamiast odebrać im rządy i przywrócić Polakom gwarancje bezpieczeństwa, jeszcze uwiarygadniają i ochraniają politycznych bankrutów.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  11. Aleksander Ścios
    "uprzejmie proszę o wspomożenie wywodów autora własną puentą.'

    Panie Aleksandrze .

    Obecnie trwa cisza .
    Cisza nad tym co wyczyniała i co jeszcze ma zamiar wyczyniać Partia Miłości.
    I szczególna Cisza nad tym co się stało w Smoleńsku i też co się działo i dzieje po Smoleńsku .

    Piotr Gliński :
    /Krytyka władzy jest niewskazana w obliczu bardzo poważnego zagrożenia, co obezwładnia opozycję./

    Jarosław Sellin :
    /- Jednak dzisiaj nie ma co do tego wracać./

    Jarosław Kaczyński :
    /Za miesiąc czwarta rocznica,
    ...
    Za miesiąc musimy...wyciągnąć rękę do tych wszystkich
    ...
    Musimy wyciągnąć tę rękę,
    bo musimy być razem/


    URSZULA DOMYŚLNA :

    /Razem z Komorowskim, Tuskiem, Palikotem i Millerem/


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.

      Do Jarosława Kaczyńskiego

      Usuń
    2. Kierują się prawdopodobnie tym, że Polska była najsłabsza okresach, gdy była podzielona. Tym razem w kraju większych podziałów narodowościowych oprócz RAŚ nie ma, jest za to podział polityczny i prawdopodobnie słabości na tym polu opozycja się boi, więc prezentuje być może śmiechem przez łzy odgórną jedność. Putin właśnie w mniejszościach i podziałach upatruje swoją siłę.

      Usuń
  12. Jarosław Marek Rymkiewicz

    Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy

    Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy

    Polska – mówią – i owszem to nawet rzecz miła

    Ale wprzód niech przeprosi tych których skrzywdziła

    Polska – mówią – wspaniale lecz trzeba po trochu

    Ją ucywilizować – niech klęczy na grochu

    Niech zmądrzeje niech zmieni swoje obyczaje

    Bo z tymi moherami to się żyć nie daje

    I znowu są dwie Polski – są jej dwa oblicza

    Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza

    Polska go nie pytała czy ma chęć umierać

    A on wiedział – że tego nie wolno wybierać

    Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy

    I ta którą w objęcia bierze car północy

    Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie

    I ta druga – ta którą wiozą na lawecie

    Ta w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana

    Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana

    Powiedzą że to patos – tu trzeba patosu

    Ja tu mówię o sprawie odwiecznego losu

    Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie

    I nikt na to pytanie za nas nie odpowie

    To co nas podzieliło – to się już nie sklei

    Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei

    Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu

    Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!

    Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo?

    O to nas teraz pyta to spalone ciało

    I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie

    Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie

    Milanówek, 19 kwietnia 2010 r.

    OdpowiedzUsuń
  13. iwona,

    Zapewne nad tym pytaniem pochylą się wkrótce wybitni stratedzy partii opozycyjnej. Efektem refleksji może być tylko przyspieszenie procesu "zgody budującej".
    Kto raz stał się zakładnikiem tzw. sondażowni, nie zdoła się już uwolnić od ich dyktatu.
    W ramach eksperymentu pozwoliłbym sobie na dalekosiężną prognozę i (jeśli sytuacja nie ulegnie gwałtownej zmianie) przewidział już dziś wynik wyborów 2015 r.: PO-31,75%, PiS-30,05%. Dlaczego taki? Dałby on wygraną PO i pozwolił opozycji otrzeć łzy porażki "bardzo dobrym wynikiem" i przegraną "o włos".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś wcześniej pisał, że na gazeta.pl "zaskakujący sondaż CBOS, zmiana na prowadzeniu. PO przed Pis". Na WP.pl też już PO prowadzi 26% przy 24% PIS. Wajcha prawdopodobnie właśnie została przestawiona.

      Usuń
    2. No właśnie ta zgoda budująca nie została nagrodzona w sondażach.

      Usuń
    3. iwona,

      Wprost przeciwnie. Opozycja uzyskała właśnie potwierdzenie swoich socjologicznych prognoz. Piotr Gliński przed kilkoma dniami stwierdził:
      "Obecny polski rząd zyska na tym konflikcie. Tak się ułożyło, to nie jest ani wina, ani zasługa rządu, to nie jest wina opozycji. Poważne zagrożenie zewnętrzne sprzyja rządzącym, ponieważ społeczeństwo szuka oparcia, optymistycznych informacji, które może dostarczyć władza."
      http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/prof-glinski-na-kryzysie-ukrainskim-zyskuje-rzad,10036988993
      Ta teza została natychmiast wsparta uczonym wywodem tzw. specjalisty od marketingu politycznego Norberta Maliszewskiego, który podzielił się z nami rewelacyjną myślą:
      "Sytuację Donalda Tuska można porównać do położenia Margaret Thatcher z okresu konfliktu brytyjsko-argentyńskiego, kiedy "Żelazna Dama" - po okresie znacznego kryzysu zaufania - odzyskała społeczne poparcie. Krym to mini Falklandy Tuska. Polega to na tym, że w społeczeństwie wytworzyło się poczucie zagrożenia, na które Tusk odpowiada twardą i ostrą ofensywą, która retorycznie bardziej powinna pasować do PiS."
      http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/maliszewski-pis-nie-chce-byc-partia-wojny,10053786715
      Podobnych w tonie wypowiedzi można zacytować więcej.
      Czy sondażownie mogły nie zareagować w takiej sytuacji? Owszem, zareagowały i jest to reakcja zgodna z przewidywaniami "ekspertów" i polityków PiS-u, a tym samym przynosi potwierdzenie słuszności obranej drogi.

      Usuń
  14. Witam. http://www.vod.gazetapolska.pl/6520-jaroslaw-kaczynski-w-tv-trwam , 1:08:58 - w odpowiedzi na pytanie słuchaczki o 10.04.10 pada odpowiedź,iż "smoleńską katastrofę Polacy muszą wyjaśnić sami bez międzynarodowej komisji".Uważam,że Polska będąca (jeszcze) w międzynarodowej organizacji,jaką jest NATO-a to również polscy żołnierze NATO stali się m.in. ofiarami smoleńskiej zbrodni-ma obowiązek ubiegania się o taką międzynarodową komisję. Wiadomość niepotwierdzona (jeszcze): w wywiadzie udzielonym w tvn p.M.Olejnik oficjalny zwierzchnik polskich sił zbrojnych BK*) stwierdza,że "nie uważa,aby Putin był agresorem wobec Ukrainy".... *) prezydent "ponadnarodowego porozumienia" Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wsojtek,

      Znam tę wypowiedź. To dobrze, że pan Kaczyński zaczyna realistycznie oceniać postawę Zachodu wobec zbrodni smoleńskiej. Przed trzema laty, gdy obowiązywała narracja o konieczności powołania komisji międzynarodowej, napisałem dla "Nowego Państwa" tekst "NIKT NIE UMRZE ZA „POLSKĄ PRAWDĘ”. Jego konkluzja jest dziś aktualna, bo Rosja nadal pozwala sobie na grę va banque, licząc na wsparcie zakładników - „partii rosyjskiej” w Polsce i na milczące współuczestnictwo europejskich elit.
      Tylko obalenie tej partii może otworzyć drogę do wyjaśnienia sprawy Smoleńska.

      Pozdrawiam

      Usuń
  15. Maras kiełek,

    Być może analiza takich przypadków pozwala na opracowanie politycznych strategii i daje materiał do ciekawych spostrzeżeń socjologicznych, ale nie ma to wiele wspólnego z naszym, polskim podwórkiem.
    "Psychologia tłumu" oraz naturalne reakcje społeczne, m.in. na zewnętrzne zagrożenia, są w III RP regulowane (podobnie jak większość procesów) przez ośrodki propagandy i rozliczne kombinacje operacyjne. Polacy reagują tak, jak wskażą im mali demiurdzy. Zagrożenie ze strony Rosji jest zatem tylko jednym z instrumentów propagandowych - dziś przydatne, jutro może być skrywane.
    Choćby dlatego, tak wielkie znaczenie ma postawa partii opozycyjnej. "Konsolidując" Polaków wokół polityki Tuska i Komorowskiego, opozycja współuczestniczy w ordynarnej mistyfikacji.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aleksander Ścios .

    "opozycja współuczestniczy w ordynarnej mistyfikacji."

    Panie Aleksandrze .

    Media III RP aż pieją z zachwytu widząc to co wyczyniają najważniejsi "POlitycy" z partii PiS.
    Czas tak szybko biegnie ,że już nie potrzebuję szukać cytatów cofając się o lata wstecz .

    /Poseł PiS Adam Lipiński komplementuje rząd za działania ws. Ukrainy. „Zaczynamy pełnić w Europie szczególną rolę”
    (...)
    Nareszcie zaczynamy pełnić szczególną rolą” – wylicza w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” wiceprezes PiS Adam Lipiński./

    http://natemat.pl/94713,posel-pis-adam-lipinski-komplementuje-rzad-za-dzialania-ws-ukrainy-zaczynamy-pelnic-w-europie-szczegolna-role





    OdpowiedzUsuń
  17. WiW,

    My nie musimy nawet patrzeć na reakcje ośrodków propagandy. Dość w "naszych" mediach poczytać wywody pani Staniszkis i przyjąć (jak zawsze w przypadku analiz tej pani), że PiS powinien postępować odwrotnie.
    http://wpolityce.pl/wydarzenia/76389-prof-staniszkis-tusk-przejal-ws-ukrainy-retoryke-kaczynskiego
    Gdy Staniszkis mówi: "Odpowiedzialny polityk, jakim jest Kaczyński, trudno, żeby kontestował to, co jest bliskie jego przekonaniom" oraz "ludzie rozumieją, że w sytuacji zagrożenia pewne problemy powinny być wyłączane z walki politycznej", jest oczywiste, że partia opozycyjna popełniła błąd.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  18. PRZEMÓWIENIE JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO W SALI MALINOWEJ HOTELU BRISTOL, 3 LIPCA 1923 R.

    /Był cień, który biegł koło mnie - to wyprzedzał mnie, to zostawał w tyle. Cieniów takich było mnóstwo, cienie te otaczały mnie zawsze, cienie nieodstępne, chodzące krok w krok, śledzące mnie i przedrzeźniające. Czy na polu bitew, czy w spokojnej pracy w Belwederze, czy w pieszczotach dziecka - cień ten nieodstępny koło mnie ścigał mnie i prześladował. Zapluty, potworny karzeł na krzywych nóżkach, wypluwający swoją brudną duszę, opluwający mnie zewsząd, nie szczędzący niczego, co szczędzić trzeba - rodziny, stosunków, bliskich mi ludzi, śledzący moje kroki, robiący małpie grymasy, przekształcający każdą myśl odwrotnie - ten potworny karzeł pełzał za mną jak nieodłączny druh, ubrany w chorągiewki różnych typów i kolorów - to obcego, to swego państwa, krzyczący frazesy, wykrzywiający potworną gębę, wymyślający jakieś niesłychane historie, ten karzeł był moim nieodstępnym druhem, nieodstępnym towarzyszem doli i niedoli, szczęścia i nieszczęścia, zwycięstwa i klęski. Nie sądźcie, panowie, że to jest tylko metafora, ja zacytuję tylko kilka faktów, takich potwornych, dzikich, że trudno pojąć, z jakiej kadzi nieczystości zarazić trzeba sobie wyobraźnię, by podobne rzeczy wymyślić.

    Reprezentant narodu, wybrany przez wszystkich, reprezentujący wszystkich - kradnie! Zbiera się komisja sejmowa, aby szukać skradzionych przez tego reprezentanta insygniów królewskich. Komisja sejmowa obradująca pod egidą czy pod kierownictwem marszałka Sejmu szuka, śledzi, bada, poszukuje skradzionych przez tego reprezentanta rzeczy!
    Czy panowie coś bardziej potwornego, coś bardziej wstrętnego, coś bardziej oplutego pomyśleć możecie? Czy można mieć reprezentanta tego rodzaju? Pomyślcie sobie to gdzie indziej, wśród wolnych, swobodnych narodów: nasz reprezentant - złodziej!

    cdn...

    OdpowiedzUsuń
  19. Nasz reprezentant zdradza kraj w czasie wojny, umawia się z nieprzyjacielem!
    Naczelny wódz prowadzący wojnę jest zdrajcą!
    Gdzież na niego kara?!
    Czy jest próba usunięcia go?
    Czy jest próba pociągnięcia go do odpowiedzialności, czy jest próba zrobienia go odpowiedzialnym za te niebywałe zbrodnie?
    Nie ma!
    Idzie tylko o plucie, idzie tylko o kał wewnętrzny, którego pełna musiała być dusza, jeżeli na te rzeczy się zdobyła.
    Idzie o jakieś niesłychanie obrzydłe zjawisko duszy ludzkiej, która w ten sposób postąpić może. Potworny karzeł, wylęgły z bagien rodzimych. Bity po pysku przez każdego z zaborców, sprzedawany z rąk do rąk, płatny. Oto ci, którzy chcą obniżyć do swego poziomu to, co zostało wzniesione wysoko.

    Moi panowie, powtarzam, nie znam, gdy nad ubiegłymi latami się zastanawiam, nie znam zjawiska bardziej stałego, bardziej metodycznie prowadzonego jak to dotykanie rodzinnych stosunków, przed którymi każdy człowiek się zatrzymuje, jak to dotykanie moich przyjaciół, mojego otoczenia, każdego nieledwie człowieka, który się do mnie zbliżył, brudnymi rękoma, brudną duszą, brudnymi słowami i brudnym, stęchłym powietrzem.

    Nie znam, moi panowie, zjawiska bardziej stałego, gdy przebiegam swoją historię za ubiegłe lata!...

    Miałem przyjaciół, którzy się zmęczyli i odeszli, miałem współpracowników, z którymi źle czy dobrze współpracowałem, którzy w ten czy inny sposób ode mnie odchodzili. Ale to paskudztwo duszy, które do mnie przylepiano, było tak nieodłączne, tak systematyczne, że gdy myślę o przeszłości, zawsze się oglądam, czy ubranie moje jeszcze nie cuchnie. A plucie to chrzczono wysokimi słowami, wysokimi hasłami. Była to prasa tak zwana narodowa, prasa tak zwana patriotyczna! Nie jest to tragizmem - dla mnie. Rzeczy takie rzadko się zdarzały na świecie, gdyż są one potworne, niemoralne, dzikie i wstrętne. Wylęgać się takie zjawiska mogą tylko w bagnie niewoli, przez które narody przechodzą/
    =====================================================

    Aleksander Ścios :
    "My nie musimy nawet patrzeć na reakcje ośrodków propagandy. Dość w "naszych" mediach poczytać "

    Józef Piłsudski :
    "A plucie to chrzczono wysokimi słowami, wysokimi hasłami. Była to prasa tak zwana narodowa, prasa tak zwana patriotyczna!"

    OdpowiedzUsuń
  20. Po pierwsze – musimy założyć, że działania podejmowane przez rząd Tuska na arenie międzynarodowej mogą zapewnić nam wyższy status bezpieczeństwa, mogą być korzystne z punktu widzenia polskiej racji stanu oraz mogą mieć pozytywny wpływ na sytuację na Ukrainie. (...)

    Zgoda. Ale. Dlaczego zakładać, że rządowa krowa, jeśli ma dawać mleko - musi je sama produkować.
    Czysto teoretycznie - załóżmy pojawienie się takich czynników zewnętrznych, które przy minimalnym wysiłku (tj. choćby samej ich akceptacji) mogą przynieść profity dla RP.

    Po drugie więc – musimy zakładać, że ten rząd posiada jednak sprawność do prowadzenia efektywnych działań, a prowadząc je kieruje się wyłącznie interesem Polski.

    Jeżeli, aby przyjąć coś z zewnątrz potrzeba wielkiej finezji, to tak, taką specyficzną sprawność możemy zaakceptować.

    " jak pogodzić je z wieloletnią i wielowątkową krytyką działań tego rządu w wykonaniu partii opozycyjnej (tu: dokument Program PiS 2014) oraz, jakie dobro miałoby wynikać z działań rządu i ugodowej postawy opozycji? "

    Dlaczego tak wielu krytyków polskiej polityki wychodzi z założenia, że polityk ma rdzeń zbudowany z konsekwencji poglądowych, jakiegoś niezmiennego na przestrzeni dekad etosu etc. etc., którego zawsze będzie się trzymał. Polityka to nie mesjanizm. Może to być bolesne, ale tutaj liczą się okoliczności, to one nadają kurs działaniom. To tak, jak z ludzkimi emocjami, w pewnych uwarunkowaniach człowiek jest spokojny, gdy pojawią się inne - zmienia się o 180 stopni. Przykładów tego typu twarzy na naszej scenie jest aż nadto. Dlaczego politycy PiS mieliby być inni?

    Do rzeczy. Do krytyki działań rządu vs. nieudolnej polityki prorosyjskiej.
    Co jeśli stoimy na nowym etapie dziejowym? Tzn. gdzieś pojawia się taki bodziec, który sprawia, że dotychczasowe problemy schodzą na dalszy tor (zmuszającym do zmiany strategii opozycję) i zarazem może pełnić funkcję odskoczni (krótkofalowo - dla rządu; na dłuższym dystansie - dla przyszłych kadencji).

    Jakie dobro/bodziec wchodzi w rachubę? (wciąż oczywiście - teoretycznie)
    Zwiększenie poziomu bezpieczeństwa RP, a kto wie, z czasem może i uzyskanie rangi gracza.
    Punkt 1. Nie zagłębiajmy się za bardzo w kwestie pt. "wpływ na sytuację na Ukrainie", nie interesuje nas skala mikro problemu.
    Punkt 2. Jakie strefy wpływów tak naprawdę biorą udział w konflikcie? Zerknijmy trochę na geopolitykę światową. Doświadczamy kolejnego starcia na linii FR - USA. Militarnie, od czasu rozpadu Związku Radzieckiego Stany mają tendencję do przesuwania swojej granicy na wschód, po której linii przebiegają granice (także RP), Rumunii, Bułgarii... Turcji, całkiem ładny bufor dookoła Morza Czarnego, gdyby dodać do tego Ukrainę, z Krymem... Nic nowego. Ale teraz na chwilę poświęćmy Ukrainę, w myśl już sławnego "jutro Ukraina, a potem ..." i właśnie. Następnym strategicznym bastionem jest RP. Tak jak jeden wielki gracz tego świata, dąży na wschód, tak Rosja - na zachód. Jeśli spojrzeć na problem ze skali makro - jako globalne starcie wielkich mocarstw - dlaczego inwestycje technologiczne, militarne na terenie naszego kraju miałyby być niemożliwe, zwłaszcza teraz, gdy Stany domykają finanse po Blisko Wschodnich wybrykach (zresztą już od lutego oficjalnie głoszone są tego typu stanowiska)? Poza tym wojna rodzi wiele korzyści, zwłaszcza dla tych, których państwa nie są niszczone, a RP przecież graniczy z Ukrainą - co stwarza multum możliwości boostowania polskiej ekonomii. Mało tego.

    Nikt nie zauważa, że na Ukrainie może mieć miejsce dokładnie to, co u nas od 89' wzwyż? Przecież na wypadek powstania "nowego" państwa ukraińskiego, RP będzie jednym wielki mostem między Zachodem a Ukrainą, aż prosi się o setki nowych joint-ventures etc. etc. Jednym słowem - jedno wielkie koryto.

    Tak... czysto teoretycznie.

    Pozdrawiam i przepraszam za brak składu... to już ta godzina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawiony,

      chodzi o to, że jest pewna granica nawet w skurwysyństwie i nieudolności, przekroczenie której dyskwalifikuje gracza politycznego, bo wykazuje, że nie ma żadnej gwarancji, że nie przekroczy on jej znowu -- pomijając kwestię oceny moralnej, którą Pan odrzuca jako wyznacznik politycznej działalności - tą granica jest świadome działanie na rzecz obcego państwa przeciw państwu własnemu. Komorowski i Tusk przekroczyli ją, podejmując współpracę ze środowiskiem WSI - będącym de facto częścią służb rosyjskich - oraz w kwestii Smoleńska. W obu tych przypadkach ich działanie było formą aktywnej współpracy, a nie nieudacznictwem, tchórzostwem, konformizmem w stosunku do decyzji podejmowanych przez naszych wrogów.

      Dlatego PiS nie ma prawa dziś ogłupiać ludzi mówiąc o pojednaniu z Komorowskim, Tuskiem czy inną swołoczą, która przez ostatnich 7 lat ryczała w chórze sterowanym przez Dukaczewskiego. Jeśli ktoś w tym chórze - mam na myśli mniejszych krzykaczy - faktycznie kierowany był ślepotą czy głupotą, to w najlepszym przypadku można zaakceptować dożywotni urlop takiego pana z działki publicznej, bo jest on po prostu zbyt głupi, żeby go do takich materii dopuszczać.

      Tymczasem działania PiSu każą zastanawiać się, czy ta ostatnia cecha nie jest też przejawaina przez opozycję, albo może opozycja ma swoich swoje zaplecze społeczne za sterowalnych ręcznie kretynów.


      Takie jst moje zdanie w tej sprawie.


      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ezechiel Nachon,

      szkoda, że Pan usunął, bo chciałem napisać, że faktycznie u nas brakuje jakiejkolwiek długoterminowej refleksji odnośnie różnorakich aspektów polityki międzynarodowej, w tym tego, co możemy zyskać, a co stracić na Ukrainie. Niezaleznie ejdnak od kwestii gospodarczych - a tutaj problemy z ukraińską konkurencją są bardzo ważnym pytaniem, chociaż z drygiej strony wejscie Ukrainy do UE otwierałoby i szans dla anszych eksporterów, - na pewno lepiej dla nas, żeby ze względu narosyjską politykę agresywnej ekspansji Ukraina związała się na trwałe, w tym gospodarczo, z zachodem.

      ostatnio bywaqm regularnie na środkowej Ukrainie, niedługo jadę znmowu, i wydaje mi się, że wobec totalnego rozłozenia tamtejszego przemysłu, który obserwuję, Polacy odpowiednio wcześnie tam weszli jako inwestorzy, to mozemy swoje ygrać i oczęściowo nawet rpzejąć zyski z zalet ukraińskiej konkurencyjności. ale to dzisiaj lezy poza zakrsiegiem zainteresowań naszych przedsiębiorców, niestety często prymitywnych osób, co twierdzę na włąsną odpowiedzialnośc, nie mówiąć o politykach.


      pozdrawiam Pana

      Usuń
  22. Prawo i Sprawiedliwość z jej szefem Jarosławem Kaczyńskim może i musi kierować się poczuciem odpowiedzialności za kraj i troską o bezpieczeństwo Polaków.
    Obowiązkiem rządu jest zapewnienie nie tylko ponoszenia przez Polskę jak najmniejszych strat, ale autentyczny i dynamiczny rozwój kraju.
    Straty może ponosić kraj na różnaki ( moje wymyślone przed chwilą słowo) sposób.
    Straty w ludziach w czasie wojny, ale i w czasie pokoju, zawsze są stratami, i pełną odpowiedzialność za nie ponosi rząd, który jest w danym czasie przy władzy.

    Straty w ludziach w czasie pokoju to ok. 75 % z kilku milionów Polaków, którzy ostatnio wyjechali za chlebem za granicę, i nigdy już na stałe do Polski nie wrócą.

    Nie padł żaden strzał, a już zginęło kilka milionów Polaków !

    W międzyczasie następowała destrukcja wszystkich sektorów państwa z rozbrajaniem armii i demoralizowaniem społeczeństwa.
    Gdy dodamy skuteczną walkę POlszewi z tymi co demonstrowali swój patriotyzm na ulicach czy stadionach, uzyskamy pełny obraz dokonań obecnej ekipy rządzącej oraz agentury , która ją wspierała i wspiera.

    W obliczu potencjalnej wojny z Rosją, Polska stoi bezbronna.

    Mając to wszystko na uwadze, ogarnia mnie pusty śmiech, gdy słyszę Jarosława Kaczyńskiego jednającego się z tymi co już zadali ogromne strat Polsce i Polakom.

    Banda złodziei, durniów, zdrajców i zaprzańców, która w czasie pokoju doprowadziła do ogromnych strat, nagle stała się wiarygodna dla Pana Kaczyńskiego w obliczu wojny .... (?) !
    Kaczyński, który wychował na własnej piersi : Sikorskiego, Kamińskiego, Marcinkiewicza, ufa ludziom POlszewickiej ekipy.
    Tam dopiero jest nasrane agentami, i to sowieckimi agentami, jak ciasto rodzynkami.

    To, że POlszewicy , znów przeskoczyli na stronę silniejszego, czyli USA, nie dodaje im żadnej wiarygodności.
    Nie dość, że J. Kaczyński ściska ręce menelom politycznym będącym obecnie u władzy, to jeszcze daje się znów przez nich upokarzać.
    Ponoć robi to dla dobra państwa.... (?)
    I tak ma wyglądać potencjalny mąż stanu !
    Przy nim, to nawet " żona stanu" wyglądała by lepiej.

    W ten oto sposób, niejasny przekaz jaki dostają Polacy znów obróci się przeciwko środowisku patriotyczno-narodowemu, który przegra przyszłe wybory, bo tłum w obliczu zagrożenia z zewnątrz, mając dwie podobne partie, zagłosuje za tą, która jest obecnie u władzy i która bezpośrednio i aktywnie uczestniczy w emocjonującej i niebezpiecznej polityce zagranicznej.
    Moja puenta jest taka :
    _______________ " Jeśli nie masz wystarczająco dużo klasy, honoru, charyzmy, oraz nie potrafisz realnie ocenić otaczającej rzeczywistości, ani dobrać sobie właściwych ludzi do realizacji celu, to nie bierz się za politykę. Lider to ten, co nadaje ton, a nie ten co biegnie za orkiestrą " ________________

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stanley Panama

      I to jest właśnie ta strategia PiS-u: zamiast rozwalić V Kolumnę pod nazwą PO i Komoruski, to oni się bawią w wyciąganie ręki.

      Zasłanianie się sytuacją zagrożenia jest schizofrenią, bo największym zagrożeniem nie jest w tej chwili, w tym momencie, wojna z Rosją, tylko ruska agentura wewnątrz kraju, w ośrodkach władzy, mediach i wojsku, która może być użyta w momencie rzeczywistej próby.

      A najlepszym przykładem jak powinno się rozwiązywać kwestie wewnętrzne w obliczu zagrożenia jest Anglia w początkowym okresie II wojny. Pomimo stanu wojny, nie głoszono bzdurnych haseł konsolidacji wokół nieudolnego rządu Chamberlaina - który i pohańbił Anglię, i nie obronił za cenę tej hańby pokoju - tylko zmieniono go na wojennego Churchilla.

      Do d... to wszystko.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  23. All

    Rosja wsz­czę­ła do­cho­dze­nie prze­ciw­ko li­de­ro­wi ukra­iń­skiej par­tii Swo­bo­da - Ołe­ho­wi Tiah­ny­bo­ko­wi. Spra­wa do­ty­czy rze­ko­me­go udzia­łu Tiah­ny­bo­ka w wal­kach prze­ciw­ko ro­syj­skiej armii pod­czas wojny w Cze­cze­nii w la­tach 1994-1995. O do­cho­dze­niu po­in­for­mo­wał agen­cję RIA No­vo­sti Wła­di­mir Mar­kin, rzecz­nik ro­syj­skie­go Ko­mi­te­tu Śled­cze­go.

    http://wiadomosci.onet.pl/rosja-wszczela-sledztwo-przeciwko-olehowi-tiahnybokowi/033m3

    A tu, tenże sam "faszysta" porozumiewa się w Kijowie z faszystowskimi senatorami imperialistycznej finansjery:

    http://www.svoboda.org.ua/diyalnist/novyny/048771/

    OdpowiedzUsuń
  24. A odnosząc się do sytuacji na Ukrainie .
    Przykład "prawicowej myśli" w "prawicowym "tygodniku

    http://dorzeczy.pl/zamach-w-smolensku-najmniej-prawdopodobna-hipoteza/

    /Podsumowując – Rosjanie mogli nie lubić śp. prezydenta, ale w sytuacji politycznej w 2010 r. nie stanowił on dla nich poważnego zagrożenia. Nie miał faktycznej władzy w Polsce, pozostawał w ostrym sporze z kontrolującym działania dyplomacji premierem Tuskiem, jego szanse na zwycięstwo zdawały się wątpliwe. Decydować się w tej sytuacji na ruch tak skrajny, jakim byłoby morderstwo, świadczyłoby o tym, że Rosjanie utracili instynkt samozachowawczy. A tego, niestety, zawsze mieli dużo. Rosyjska polityka wobec Polski była perfidna, cyniczna i wyrachowana. Kierowała się prostą zasadą osiągnięcia maksimum korzyści przy minimum ryzyka. Z tej perspektywy patrząc, morderstwo prezydenta i pozostałych osób byłoby czymś szalonym oraz irracjonalnym. (…)

    Paweł Lisicki/


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie przykład człowieka "prawicy", który ma za zadanie rozmyć prawdziwy przekaz, żeby w umysłach wyborców "centrum" nie doszło przypadkiem do przejścia na stronę PiS. Czyli prawda może być alternatywna. Szkoda, że ten Pan nie przedstawia żadnych "faktów" ma poparcie swojej "tezy", tylko plecie co musi, a papier i tak to przyjmie, nikt go nie sprawdzi na jakiej podstawie to napisał. I tak głównie wygląda dziennikarstwo, że przedstawia się swoje widzi mi się.

      Usuń
  25. Czy nie zastanawialiscie sie czasem dlaczego wasze zdanie na dany temat jest takie a nie inne? Ile opinii rodzi sie w waszych glowach na podstawie wlasnych doswiadczen i obserwacji? Sadzicie ze macie wplyw na wlasny swiatopoglad? Zastanowmy sie. W demokracyjnym swiecie cywilizowanej Ameryki szanujacej pokoj i walczacej ze zlem dochodzi do zamachu. Gina tysiace ludzi, wszechobecny jest placz i cierpienie. Winni zamachu sa wskazani natychmiast, znienawidzeni i scigani. Rozpoczyna sie inwazja na panstwo z ktorego pochodza, gina kolejne tysiace osob. Skad to znamy? Z telewizji, gazet, internetu, czyli ze srodkow masowego przekazu. Mamy narzucone fakty w ktore mamy wierzyc, ogladamy sytuacje ktore maja nas oburzyc. Czy mamy mozliwosc zakwestionowac podany przekaz? Rzadko, ale tak. Jezeli przeanalizujemy historie, dodamy do siebie pewne fakty, to jestesmy sklonni dojsc do odmiennych wnioskow niz wpajaja nam w umysly srodki masowego przekazu. Nagle moze sie okazac, ze ten zaatakowany przez terrorystow kraj nie jest symbolem wolnosci a wrecz odwrotnie. Moze sie okazac, ze rzadzi nim od wiekow chciwosc, klamstwo i manipulacja. Moze sie tez okazac ze rzad tego kraju toczy odwieczna wojne z reszta swiata kupujac sobie przychylnosc rzadow lub je niszczac. Moze sie w koncu okazac ze zamach zostal upozorowany aby powstal pretekst do zaatakowania kraju, ktory obfituje w rope i jest jednym z najwiekszych producentow narkotykow na swiecie! Podbicie takiego kraju daje dostep do ropy i pozwala kontrolowac narkotykowy biznes, czyli daje ogromne zyski! Ropa, narkotyki, pieniadze, wladza i walka o strefy wplywow a wszystko to skapane w morzu krwi. To w skrocie historia U.S.A. Stany Zjednoczone nie maja skrupolow gdy chodzi o zyski, bo to kraj w ktorego zylach plynie ropa i jest gotowy zabijac dla korzysci. Wietnam, Kambodza, Irak, Afganistan, przykladow interwencji U.S.A jest wiele. Najwazniejsze to znalezc i nazwac wroga. Moze to byc Rusek, komunista, zoltek, czarny, Talib, wszystko jedno. Media maja zarazic nienawiscia do wroga spoleczenstwo i mamy pretekst do ataku. Jest to glownie atak dla korzysci ekonomicznych lub dla poszerzenia strefy wplywow. Jezeli w U.S.A panuje odwieczna nienawisc do Rosjan wywodzaca sie z czasow zimnej wojny a Putin walczy o kraje bylego ZSRR, to co z tego moze wynikac? Konflikt! Putin odbudowal potege Rosji i siega po odlamy bylego Zwiazku Radzieckiego. Najpierw po Gruzje, teraz po Ukraine. Dziwnym zbiegiem okolicznosci obydwa te kraje obfituja w cenne surowce naturalne. To jest walka o strefe wplywow, w ktora wlaczyc musi sie U.S.A. Tylko malo kto przekazuje spoleczenstwu chociazby Europy rzetelne fakty i prawdziwe przyczyny kryzysu na Krymie. Otoz Ukraina jest obecnie granica pomiedzy Europa, (strefa wplywow U.S.A) a Rosja. Rosja wyciagajac reke po Ukraine przeciaga line w swoja strone. Trzeba zauwazyc ze Rosja wyciaga po Ukraine reke pelna pieniedzy, gdy kupila sobie jakis czas temu przychylnosc ukrainskich politykow. W odpowiedzi na to pewna amerykanska organizacja rzadowa zaczela oplacac ukrainskich opozycjonistow, aby ci buntowali sie i wywolywali zamieszki przeciwko wladzy. Logiczne jest wiec ze obalenie prawowitego rzadu Ukrainy przez opozycjonistow przeciaga line w strone Ameryki. Logiczne tez jest ze Rosja wprowadza na Ukraine wojsko aby zaprowadzic porzadek. Logiczne w koncu jest, ze to Putin zostal nazwany przez media agresorem, faszysta i bandyta. Sytuacja na Ukrainie to kolejny etap walki o pieniadze i strefy wplywow pomiedzy Rosja a U.S.A. Posrednimi ofiarami moga byc panstwa czlonkowskie Unii Europejskiej, ktore tancza pod dyktando Ameryki. Konflikt sie rozrasta, media kreuja rzeczywistosc, spoleczenstwo Europy i cywilizowanego swiata wspieranego przez Zandarma Pokoju -U.S.A angazuje sie wchlaniajac serwowany im przekaz. Dazenie do prawdy jest obowiazkiem kazdego zdrowo myslacego czlowieka. Nie wazne sa poglady polityczne, religie, czy przekonania. Alternatywne Odrodzenie skupia ludzi myslacych samodzielnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo wzruszające - szkoda tylko, że akurat w tej grze między Rosją a Ameryką nie dostrzega Pan, kto jest naszym wrogiem z tej pary. Nie żyjemy w Australii.

      Usuń
    2. Zamiast komentarza pytanie:

      Skoro USA jest takim "potworem" to dlaczego od ponad stu lat miliony ludzi z całego świata, w sposób legalny i nielegalny, przekraczają granicę tego kraju aby tutaj zamieszkać? Dla porównania chętnie się dowiem jak to wygląda w Rosji?

      Usuń
  26. Jarosław Kaczyński miał szansę, dzięki ukraińskiemu zrywowi, znacząco i stosunkowo trwale przebudować sympatie polityczne Polaków. Był jeden warunek: należało okazać się równie stanowczym jak Putin, należało działać w tym samy formacie.

    Jaka jest różnica pomiędzy Putinem i politykami europejskimi? Putin najpierw planuje i działa, potem - jeśli tego wymaga dyplomacja - mówi. Politycy świata najpierw mówią, potem - zależnie dokąd poprowadzi ich dyplomacja - działają. Planują na bieżąco, jest to głównie reakcja na działania Putina.

    Jarosław Kaczyński miał szansę zaistnieć w polskiej i europejskiej świadomości jako polityk formatu Putina (nie mam na myśli metod - chodzi o siłę sprawczą i rozmiar), jako Dobro, które jest w stanie przeciwdziałać Złu. Nie wykorzystał tej szansy. Wolał apelować do polityków PO, żeby ci bardziej stanowczo apelowali do EU i NATO, żeby NATO i EU bardziej stanowczo apelowały do Rosji.

    Czy to strategia już żenująca? Na pewno nieskuteczna i powodująca spadek poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego i PiS w obozie wolnościowym.

    Ponieważ konflikt ukraiński nadal trwa, a nawet pełzająco rozwija się, lider PiS nadal ma szansę poprowadzić ludzi dobrej woli - piszę to bez najmniejszego sarkazmu - do wyzwolenia się z posowieckiego, agenturalnego oparu. Warunek: trzeba działać. Jechać do Charkowa, do centrum wydarzeń. Powołać Młodzieżowy Ruch Patriotyczny, organizować szkolenia samoobrony przed sowiecką agresją. Odwiedzić kraje nadbałtyckie. I ponownie wrócić na Ukrainę, zachęcać działaniami, nie apelami świat zachodni do czynów, nie słów.

    Wówczas, z dużym prawdopodobieństwem, Jarosław Kaczyński zostanie uznany przez Świat Zachodni, Polaków i Ukraińców za faktycznego lidera sił Dobra w tym regionie świata. Tak się buduje autentyczne przywództwo. Lech Kaczyński nie tylko to rozumiał, ale i robił. W dodatku robił to niezwykle skromnie.

    PO bardzo zyskało na poparciu PiS w sprawie ukraińskiej. To poparcie było - z etycznego punktu widzenia - niezbędne. Zabrakło jednak przywódczego przykładu, żeby porwać Polaków, pokazać im, kto miał i ma rację, domagając się oczyszczenia.

    Ciągle jest na to czas. Nie ma go za wiele, działanie będzie spóźnione, ale w tym przypadku lepiej późno niż wcale.

    Nie piszę tych słów z zadowoleniem. Wolałbym nie pisać ich wcale. Byłoby, może, właściwiej milczeć albo samemu, jako Pan Nikt, próbować porwać ludzi. Jednak to Jarosław Kaczyński zgodził się być powiernikiem polskich nadziei, depozytariuszem. I teraz przyszedł czas zwrotu depozytu lub zainwestowania go w słuszną sprawę. Są ryzyka, powie ten i ów. Kiedy Magellan wypływał w podróż dookoła świata nie przypuszczał, że straci cztery z pięciu okrętów, że zginie 80% załogi i on sam. Jednak kiedy ostatni i jedyny okręt "Nao Victoria" (znamienne) dotarł do Portugalli, jego ładunek uczynił Cristobala de Haro, inwestora i organizatora wyprawy, bogaczem. Niechże naród nasz będzie don Cristobalem i pozostawi rolę kapitana Jarosławowi Kaczyńskiemu. I niech on w końcu tę rolę przyjmie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo ładne, wzruszające słowa.

    "Nie lubię zakłamanego określenia “bratni naród”. Nie lubię, bo zdaję sobie sprawę, że narodów-braci nie ma, choćby nie wiem jak przekonywali mnie o tym załgani północno-wschodni propagandyści ze swych informacyjnych pudeł rezonansowych. Wierzę jednak w prawdziwą przyjaźń. Ile było u nas i u Polaków wzajemnych nieporozumień i nienawiści, pretensji i krwawych porachunków! A jednak nie przeszkodziło im to pierwszym wyciągnąć do nas rękę i jako pierwszym wypowiedzieć najważniejszą rzecz: że bez naszego porozumienia mamy przyszłości. Że jeśli nie będziemy razem, to moskiewscy Fuehrerzy oraz ich berlińscy duchowi sojusznicy nigdy nie dadzą nam swobodnie żyć. Najpierw nam, a potem im."

    http://wpolityce.pl/artykuly/76482-wzruszajace-podziekowania-dla-polski-wprost-z-ukrainy-nie-wiem-jak-potoczylyby-sie-ostatnie-wydarzenia-gdybysmy-nie-mieli-tylu-przyjaciol-wsrod-zwyklych-polakow

    OdpowiedzUsuń
  28. A mnie się wydaje ze PiS jest w śmiertelnym uścisku i prawie nikt nie ma pomysłu jak z niego wyjść

    OdpowiedzUsuń
  29. Odnoszę wrażenie, że ani media prawicowe ani politycy naszej opozycji nie budują żadnej spójnej wizji gospodarczej czy światopoglądowej, tylko tak przetwarzają głupotę i wrzutki z PAPu czy "mainstreamowych" mediów na swój użytek. Powinni sami kształtować rzeczywistość, atakować! i stawiać swoje zdanie na pierwszym miejscu zamiast dyskutować o fanaberiach "opiniotwórczych" mediów czy polityków pokroju Stefana N. czy Janusza P. Bo bez wizji i określonego celu to daleko się nie zajdzie. A najważniejsze to chyba pokazać, że potrafimy działać i zrobić parę rzeczy, które będą namacalnym tego przykładem. Bo politycy to dyskutować lubią, ale wyborcy co konkretniejsi chcieliby widzieć żywe efekty tych dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dzień dobry. No to się coraz bardziej domyka sojusz,o którym państwo pisaliście już dawno http://www.niezalezna.pl/52922-jaroslaw-kaczynski-w-slupsku-polske-stac-na-silna-armie cyt: "Pojawiły się sugestie,że Radosław Sikorski dostał propozycje w Parlamencie Europejskim i my byśmy to poparli,bo zmiana ministra spraw zagranicznych byłaby bardzo dobra dla Polski.Uwiarygodniłaby polskie zabiegi".Wg. mnie to całkowicie błędna koncepcja i kolejny przykład uwiarygodnienia złego polityka ( słowo 'wróg' jakoś nie chciało mi przejść przez klawiaturę w tym kontekście). Jeżeli jest to gra na zasadzie dobry-zły,to uważam,że jednak zbyt wiele razy przekraczano cienką czerwoną linię,aby dawać wiarę kolejnym przykładom takiej gry ("gry"?). Narzucają się więc pytania: 1) czy tylko budzić,czy wręcz uderzyć,2)jak ocalić dobrą część uderzając w złą,3)w kim (i w czym) znaleźć wsparcie po efekcie takiego uderzenia,skoro tylu wcześniej skompromitowało się w różnych okolicznościach,jak budować tą nową jakość wobec nieubłaganego przyśpieszenia. Pozdrowienia dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie będę się rozwodził nad głupcem, ale muszę o tym wspomnieć , niezależnie od tematu zadanego przez autora.
    Wypowiedz tzw. premiera " Modlić się trzeba, by konflikt nie rozlał się zbyt szeroko i nie był zbyt romantyczny."
    Modlić, to durniu, trzeba się zawsze, ale nie po to ludzie w Polsce wybierają do parlamentu i rządu swoich przedstawicieli z grona osób świeckich, a nie z kleru np. spośród hierarchów Kościoła Katolickiego, żeby w przypadku problemów służby zdrowia , gospodarki czy wojny, liczyć na modlitwę.
    Jestem przekonany , że przedstawiciele Kościoła w Polsce, dla których modlitwa, to nie sprawa potrzeby w danej chwili, ale codzienny obowiązek, byli by niewspółmiernie lepszymi przedstawicielami władzy na każdym szczeblu, niż schamiałe i zdegenerowanie POlszewiki z ich komunistycznymi przydupasami oraz agenturą.

    To jak ty traktujesz ludzi wiernych, jak to nie klękasz przed księdzem, jak to bierzesz ślub kościelny 30 lat po ślubie cywilnym żeby było ładnie dla tłumu, świadczy , że jesteś zakłamanym, karłowatym menelem politycznym oraz patologicznym ludziem nie mającym ani z wiarą, ani z polityką nic wspólnego, a twoje wypowiedzi to zwykły bełkot.

    OdpowiedzUsuń
  32. Suplement do wypowiedzi Lisickiego .

    Kiedyś (ni tak dawno) Paweł Lisicki napisał :

    /Podsumowując – Rosjanie mogli nie lubić śp. prezydenta, ale w sytuacji politycznej w 2010 r. nie stanowił on dla nich poważnego zagrożenia
    Z tej perspektywy patrząc, morderstwo prezydenta i pozostałych osób byłoby czymś szalonym oraz irracjonalnym./

    http://dorzeczy.pl/zamach-w-smolensku-najmniej-prawdopodobna-hipoteza/
    .............................
    A teraz jego podwładny Bronisław Wildstein tak ocenia swojego obecnego Szefa .:

    / Dopuszczenie hipotezy, że wina leży po stronie Rosji, miało być przejawem karygodnej rusofobii,
    a wyobrażenie o zamachu z jej strony: groteskową teorią spiskową.

    Jaki sens miałby mieć zamach – głosili domorośli znawcy duszy Putina i jego otoczenia

    – jeśli ani prezydent Kaczyński, ani PiS, który w przypadku tragedii miał być jeszcze bardziej zdekapitowany niż w rzeczywistości (do końca z prezydentem miał lecieć jego brat), nie byli dla prezydenta Rosji groźni?

    A w czym dla Kremla groźny jest Krym?/

    http://dorzeczy.pl/co-mogl-zrobic-putin/



    OdpowiedzUsuń
  33. Czy istnieje cena wstydu? Chyba nie:

    http://niezalezna.pl/52920-wipler-namawia-zamknijmy-oczy-na-aneksje-krymu

    Zawsze będą tacy, którzy pierwsi schylą się po mydło pod więziennym prysznicem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemek Łośko

      Tutaj, w przypadku pana Wiplera i jemu pokrewnych współczesnych tzw. narodowców-konserwatystów, ma miejsce nie tylko jakiś serwilizm o endo-komuszych korzeniach; i nie tylko prostacka pazerność chłopka-roztropka; ale po prostu zwykła umysłowa miałkość.

      Wypowiedzi tych ludzi pokazują, że na przywódców Polski pchają się ludzie o ciasnych, tępawych i sztywnych umysłach. Ludzie bez wykształcenia, pozwalającego na jakieś szersze i wnikliwsze spojrzenie na rzeczywistość, wykraczające poza ciasne opłotki i perspektywę trzosika.

      A przy tym powołujący się na społeczną naukę Kościoła, co jest ich intelektualnym gwoździem do trumny.

      Kościół NIGDY nie utożsamiał się z obskuranckim, egoistycznym nacjonalizmem. Wręcz przeciwnie, od początku, od czasów MISTRZA, postulował, domagał się uznania ludzi we WSZYSTKICH ludziach, bo człowiek aktualizuje swe potencjalności tylko w relacji DO – Z – WOBEC drugiego człowieka. Im ludzka rodzina będzie szersza, tym bogatszy będzie pojedynczy człowiek, im więcej podaruje jeden drugiemu, tym owocniej rozwijać się będzie wspólnota. Dlatego Kościół jest POWSZECHNY – UNIWERSALNY, a nie PARTYKULARNY.

      Żeby rozumieć takie rzeczy, wcale nie trzeba być katolikiem, wystarczy odwołać się do zasad prawa naturalnego, wspólnego wszystkim ludziom.

      Ale zastępy hiper-polskich panów Wiplerów i jemu podobnych, potrafią tylko liczyć krupy i rzeczywiście, do tego może się i nadają. Ale na pewno nie do dużej polityki.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. I jeszcze tylko słowo, myślę że całkiem na temat poruszonego przez Pana wątku.

      Gdy Azja Tuhajbejowicz, przez pana Bogusza, złożył hetmanowi Janowi Sobieskiemu propozycję ściągnięcia na Ukrainę rzesz tatarskich, które miałyby trzymać w ryzach kozaczyznę, ten odpowiedział:

      „- I to ci jeszcze dodam - tu pan Sobieski zmarszczył swoje lwie czoło i oczy mu zabłysły - że choćby wszystko miało być tak, jak mówisz, choćby potęga nasza miała przez to urosnąć, choćby wojna z Turczynem została przez to odwrócona, choćby szlachta sama o to wołała, jeszcze, póki ta oto ręka szablą władnie i znak krzyża uczynić może, przenigdy! Tak mi dopomóż Bóg! tego nie dopuszczę!

      - Dlaczego, wasza wielmożność? - powtórzył łamiąc ręce pan Bogusz.

      - Bom ja jest hetman nie tylko polski, ale chrześcijański; bo na straży krzyża stoję! A choćby też Kozacy okrutniej jeszcze wnętrzności Rzeczypospolitej szarpali, ja karków zaślepionego, ale chrześcijańskiego ludu pogańskim mieczem nie będę ścinał. Bo czyniąc to, ojcom i dziadom naszym, dziadom moim własnym, popiołom ich, krwi, łzom, całej dawnej Rzeczypospolitej powiedziałbym: „rakka!". Na Boga! jeśli nas zguba czeka, jeśli imię nasze ma być imieniem zmarłych, nie żyjących, to niechże sława po nas ostanie i wspominek onej służby, którą nam Bóg wyznaczył; niechże potomni patrząc na one krzyże i mogiły powiedzą: „Tu chrześcijaństwa, tu krzyża przeciw mahometańskiej sprosności, póki tchu w piersi, póki krwie w żyłach bronili i za inne narody polegli." To służba nasza, Bogusz! Otośmy forteca, w której Chrystus mękę swoją zatknął na murze, a ty mnie prawisz, abym ja, żołnierz boży, ba, komendant, pierwszy bramę otwierał i pogan jako wilków do owczarni puszczał, i Jezusowe owieczki na rzeź wydawał?! Wolej nam od czambułów cierpieć, wolej nam bunty znosić, wolej na ową straszną wojnę pociągnąć, wolej polec mnie i tobie, wolej całej Rzeczypospolitej zginąć niźli imię pohańbić, sławy zbyć i owo stróżowanie, ową służbę bożą zdradzić!

      To rzekłszy wyprostował się pan Sobieski w całej swej wielkości i na twarzy miał zorzę taką, jaką musiał mieć Godfryd de Bouillon, gdy na mury Jerozolimy z okrzykiem: „Bóg tak chce!", wpadał; a pan Bogusz wydał się sam sobie wobec tych słów prochem i Azja wydał mu się wobec pana Sobieskiego prochem, a płomienne młodego Tatara zamysły sczerniały i stały się nagle w Boguszowych oczach czymś nieuczciwym i zgoła bezecnym.”

      Usuń
  34. Halka, Urszula Domyślna, Aleksander Ścios

    Szanowni Państwo, gdzie Wy?
    Nam tu samym, opuszczonym barankom, jakoś się rozmowa nie klei.
    Tęsknim, a już bez Pań, usychamy:))

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam Cię Urszulo, a i przy okazji wszystkich Państwa.
    A teraz pozwólcie Państwo i choć nie może być tu mowy o żadnym przejściu „za parawan”, to jednak, zwrócę się teraz tylko do Pani Urszuli Domyślnej. A potem tylko jeszcze „dwa słowa” do Pana VCR.
    Owszem Urszulo miałam prawo poczuć się dotknięta i skorzystałam z tego prawa.
    A przecież chciałam tylko wiedzieć, co daje ludziom taką pewność, to takie głębokie przekonanie, że gotowi są zatłuc każdego, kto miałby wątpliwość, co do prawdziwości zdarzeń dziejących się na Ukrainie? Chciałam wiedzieć, jak to możliwe, że Ukraińców stać na postawę właściwą tylko naszym „Żołnierzom Niezłomnym”? Gdzież, kiedy i od kogo współcześni Ukraińcy zdążyli się nauczyć takich postaw, takiego „Boga, Honoru i Ojczyzny”? Skąd czerpią siły? Od cerkwi z KGB? Od dobrych ludzi z SS galicia, Bandery? Czy to dziwne, że chciałam poznać zdanie autora tego bloga na ten temat? Od czterech lat nic innego nie robię przecież, jak tylko zadaję jakieś pytania. Gdybym była wszechwiedząca to logicznym jest, że szkoda by mi było „świecić tu światło”? Chciałam wiedzieć, że jeśli mam umierać za „Majdan”, to czy nie jest to jakaś rozgrywka pomiędzy innymi cwaniaczkami, a Janukowyczem, do czego włączył się Putin, gdy zorientował się, że Ukraina mu się wymyka? Zamiast tego dowiedziałam się, że mój komentarz jest pozbawiony sensu (czytaj: głupi po prostu), zaś moje myślenie opętane jest spiskową teorią dziejów, które swe źródło znajduje w masonerii. A pytanie o to czy najadłam się szaleju? Urszulo, czy ty wiesz co znaczy i po co się kto najada lub daje najeść drugiemu szaleju? Podejrzewałaś mnie o coś podobnego?
    Aż mnie ciary przeszły na myśl, co by się ze mną mogło stać, gdybym swój komentarz wypowiedziała np. na Majdanie? Pewnie wpakowano by we mnie wszystkie widły tego świata, a to i tak byłaby w porównaniu z tym, co oni potrafili (potrafią), lekka śmierć. W ogóle poczułam się jakby „tu” potraktowano mnie, Polaka – na tym polsko myślącym, patriotycznym blogu – ze dwie „kasty” niżej niż Ukraińca, którego na dodatek jedyny związek z polskością jest taki, że „ma polską krew na rękach” na skutek poczynań swych „ojców i dziadów”. Tak się poczułam i nie zamyślam używać tu uroczych eufemizmów typu: konstruktywna krytyka.
    CDN...

    OdpowiedzUsuń
  36. 2/
    Wyszykowałam więc sobie odpowiedzi (takie argumenty, chciałam się bronić, a jakże!) ale żadna nie spełniała w całości warunków zawartych w niepisanym regulaminie tego bloga, a więc: tak „po Sokratesowemu”: mądre, konieczne, prawdziwe. Jak już stały się moje komentarze mądre, to już nie były konieczne. Jak zdawało mi się, że są konieczne to nie miałam pewności czy są prawdziwe? Jak już były konieczne i prawdziwe, to z kolei nie miałam pewności czy mądrze jest je zamiesić? Umordowałam się szalenie napisaniem odpowiedzi, spełniających w/w kryteria, a i tak miałam wrażenie, że coś w nich nie gra? I kiedy tak główkowałam, to w między czasie napiętrzył mi się grafik innych zajęć, tak iż swoją obecność na tym blogu ograniczyłam tylko do czytania wpisów i muszę przyznać, że robiłam to bez – jak to mam w zwyczaju – głębszej analizy.
    Dlatego gdyby nie „uprzejmy donos”, że jakaś Urszula Domyślna zostawiła dla mnie wiadomość, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że bym „Ciebie” w ogóle nie przeczytała. Zresztą kompletnie mnie zaskoczył sam fakt, że możesz coś jeszcze mieć do powiedzenia? Pomyślałam: „Widocznie mało jej jeszcze?! Pewnie zatroskała się czy żyję tylko po to, by dosypać mi już śmiertelną dawkę trutki”. Tym większym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że wiadomość ta była w formie przeprosin. Skąd taka zmiana? Wszak byłaś tak pewna swego, stanowcza i zasadnicza (ba! Zakładać się chciałaś) wówczas w tym, co pisałaś na mój temat, że zdawało mi się, iż choćby pasy z Ciebie darł to zdania nie zmienisz. Do całości brakowało mi jeszcze innych „troskliwych misiów”, którym się zdarzyła świetna okazja by mi „dokopać za żywota”. No nie pojawił się nikt więcej. Widocznie takich już nie było lub ci, co chcieli woleli się nie demaskować, domyślili się, że autor nie rozdaje za tego typu komentarze premii uznaniowych. I to było znamienne. Najbardziej przytłoczyła mnie jednak myśl, że od blisko czterech lat komentuję i na końcu tylko na tyle mnie „wyceniono”.
    Ale dni mijały i z czasem ta sprawa, na tle innych spraw kłębiących się wokół mnie, wydała mi się tak błaha, nieistotna, że postanowiłam dać sobie z tym spokój. Bo czemu to ja miałam się bronić? Czemu to ja się miałam tłumaczyć? Z czego? Z zadawania pytań? Zresztą, jaki sens miałby mieć mój komentarz, już tam pal licho, gdyby był nawet mądry, konieczny, prawdziwy? I proszę, wprawdzie wymuszone nieprzewidzianymi okolicznościami milczenie, okazało się być stokroć bardziej wymowne, a i skuteczne niż dziesięć dobitnych komentarzy.
    CDN...

    OdpowiedzUsuń
  37. 3/
    Reasumując. Uznaję to całe wydarzenie za nieprzyjemną, ale mimo wszystko cenną lekcję. Byłam, jestem i pozostaję na tym blogu (zresztą nawet nie zamierzałam z niego odchodzić), dlatego tylko, że można się tu wiele nauczyć od innych, dowiedzieć ciekawych rzeczy, poznać prawdę historyczną Polski. Gdybym tak nie uważała, to nie traciłabym swego cennego czasu na czytywanie bzdetów jakichś „Kajtków, Wojtków”. Ze swej strony obiecuję bardziej poddać się dyscyplinie regulaminowej, aby moje komentarze nie wpływały negatywnie, na jakość dyskusji. Blog jest za poważnym dziełem, by robić na nim jakieś prywatne rozliczenia.
    Zastanawia mnie tylko jedno. Co teraz? Jak Ty to Urszulo przeżyjesz? Jak przeżyjesz fakt, że no mówiąc krótko odkrył się publicznie twój sekret, że nie jesteś Bogiem, bo tylko [Księga Liczb 23:19]. Jednak pragnę Cię pocieszyć, że Pan VCR jest teraz w znacznie trudniejszej sytuacji. Wszak nie jest żadną tajemnicą, bo nie raz i nie dwa deklarował „tu” publicznie swe uczucia, jakimi darzy moje komentarze, (bo przecież nie mnie. Wiadome, że ja to ja, a moje komentarze pisze jakaś Zocha ulokowana w sadzie z Apple). On wręcz musi – dla własnego dobra - już być stały w swych deklaracjach „do grobowej dechy” wszystko jedno czyja ta decha będzie pierwsza, w przeciwnym razie wyjdzie na to, że… nie jest Bogiem? To akurat mam nadzieję, że wie, ale - jak by to „zgrabnie” ujął Pan Zagłoba - wyjdzie, że Pan VCR chadza w pończochach!
    To tym czasem proszę Państwa. Zdrowia wszystkim Państwu życzę, bo bez tego guzik będzie z tej waszej wiedzy tu nabytej. Dziękuję i pozdrawiam.
    Halka
    PS. Komentarz usunę natychmiast jak tylko zorientuje się, że spełnił swoją rolę. Nie mam innej możliwości przekazania tej informacji, zaś nie zareagować w ogóle, byłoby „mało elegancko” z mojej strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula Domyślna

      Przeczytałem uważnie Pani słowa. Są mi bliskie w tych sokratejskich rozterkach, czuję po-dobnie uczestnicząc, lub może raczej próbując uczestniczyć, w dyskusji na blogu Autora. Tu przecież nie chodzi o osobiste ambicje, nie znamy się prywatnie, i to lepiej, bo liczy się wyłącznie/głównie waga argumentów, a nie poboczny kontekst.

      Niejeden raz dostało mi się na tym blogu, przypomnę, że również od Pani. Ale zamiast „brać do siebie” – bo przecież, jak Pani słusznie zauważyła, nie ma tu „nas”, tylko, można powiedzieć, nasze intelektualne awatary – zawsze staram się przemyśleć, gdzie popełniłem błąd. Dlaczego warto tu być? Bo to jedno z niewielu miejsc w polskiej (jeszcze, już?) przestrzeni informacyjnej, gdzie poszukuje się PRAWDY. A gdy się poszukuje, to nie tylko sam proces poszukiwania, ale i zetknięcie z NIĄ, bywają bolesne. Czy jednak, aby czasem nie zasyczeć, gdy zaboli, zrezygnujemy z NIEJ na rzecz błogiej nieświadomości?

      Jeśli nie zrezygnujemy, to również dlatego, że ONA jest ważna nie tylko dla NIEJ samej, ale również poprzez to, że dochodzimy do NIEJ wraz z innymi, w relacji z nimi, że, krótko mówiąc wzajemnie się inspirujemy. Myślę, że to ciekawy aspekt PRAWDY, że ona ukazuje się ludziom wyłącznie we fragmentach, które dopiero składane wspólnym wysiłkiem pozwalają orzekać o rzeczywistości. To też wiele mówi o ludzkiej naturze, która choć pełna w każdym ludzkim indywiduum, to jednak odniesiona musi być do innej, wspólnotowej pełni, i dopiero harmonijny stosunek owych dwu pełni – indywidualnej i wspólnotowej - pozwala naprawdę rozwijać się człowiekowi.

      Trochę się rozgadałem. Chcę Panią zapewnić, że w pludrach chodził nie będę :)) Nie mój styl, nie ten temperament, nie te korzenie cywilizacyjne, że tak powiem :) A już najmniej uważam się za nieomylnego, co może i nie jest do końca dobre, bo jak czasami patrzę na niektórych, to odnoszę wrażenie, że chyba warto być trochę asertywnym, czytaj tupeciarskim? Ale to osobny problem. Ważne, aby przekonywanie o swoich racjach nie przekroczyło nigdy progu zranienia drugiego człowieka, i myślę, że uczestnicząc znacznie krócej od Pani w dyskusjach „Bez Dekretu”, chyba takiej granicy wobec nikogo nie przekroczyłem. Ten „wychowawczy” aspekt blogu pana Aleksandra – w dobie powszechnego chamstwa, prostactwa i wulgarności - jest nie mniej ważny niż pozostałe.

      cdn

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Witam Panie VCR.
      Dziękuję, że mi Pan o tym napisał, tak mnie Pan naprowadził i odnalazłam brakujący puzzel. Bo do mnie Pan napisał prawda?
      Nie rozwlekając się bardziej…
      Z tak myślącymi Ukraińcami jak Pani Ludmiła Osipowa mogę formować szyki, choćby za raz. Ona (i jej podobni) zna doskonale, co znaczy bolszewia, sowieckie ludobójstwo na Narodzie ukraińskim spowodowane wielkim, acz całkowicie sztucznym głodem, też wywózkami w latach 30-tych ub.w; rozkułaczaniem i jak ci gospodarze długo –niesamowite - Sowietom opór stawiali. Innej odpowiedzi nie znajduję na ten ukraiński, autentyczny zryw przeciwko temu ludobójcy. A skoro tak, to tak bardzo chciałabym, aby się udało Ukraińcom. Chciałabym potem również połączyć z tak myślącymi Ukraińcami siły i móc ustawić choćby w Medyce naturalnie w stronę ukraińską taką tablicę, tak „przerzucić przez tor kolejowy bramę z winogron - jako symbolu dostatku (…). Na bramie tej umieścić słowa: „U nas zaczyna się swobodne życie swobodnego człowieka”. I aby apatrydzi, łącznie z opozycją zamieszkujący polską ziemię mogli pozdrawiać pracujących Wschodu – Ukraińców.

      Może Pan zna, ale ten fragment jest po prostu wydechowy.
      „Na przystanku Kołosowo, pomiędzy Stołpcami a Niegorełoje, stoi pociąg.
      Zardzewiała brama żelazna nad torem kolejowym rzuca zardzewiałe żelazne słowa:
      „Pozdrowienie pracujących Zachodu”. Do wagonu wsiada czterech gepistów (GPU) w czapkach filcowych, zakończonych ostro w górze. Coś jest w tych czapkach z tajemnic Tybetu, coś ze snów o okrucieństwie Iwana Groźnego. Szynele do kostek. Wchodzą jako wierna straż rewolucji. Tam, po naszej stronie stała tablica schowana w zielonych krzakach, na białym tle głosił amarantowy napis: „Niech żyje Rzeczpospolita Polska”.
      Uważam to za niezręczność z naszej strony. Napis tego rodzaju pomniejsza i nasze
      znaczenie, i rolę tej granicy, której pilnujemy. Na uniwersalizm sowiecki odpowiadamy hasłem, które posiada znaczenie tylko dla nas, obywateli polskich. Jak gdybyśmy tylko dla nas pilnowali tej granicy. Dlatego proponuję białą tablicę z krzaków usunąć, a równie śmiało, jak bolszewicy, przerzucić przez tor kolejowy bramę z winogron - jako symbolu dostatku, jako przeciwieństwa tej koszmarnej nędzy, która panuje w państwie socjalistycznym. Na bramie tej umieścić słowa: „U nas zaczyna się swobodne życie swobodnego człowieka”.*

      • - Stanisław Cat-Mackiewicz – „Myśl w obcęgach” - studia nad psychologią społeczeństwa sowietów .
      Pozdrawiam
      Halka

      Usuń
    4. Pani Halko,

      Żałuję, że nie zechciała Pani zrozumieć intencji pani Urszuli.
      Pani wystąpienia nie będę komentował.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Halka

      Przepraszam za niefortunną pomyłkę. Oczywiście moje ostatnie wpisy były adresowane do Pani.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  38. viva cristo rey,

    Chcę Panu bardzo podziękować za treść dzisiejszego komentarza z g.12:19. A szczególnie za odpowiedź na pytanie: Dlaczego warto tu być?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. PiS nie radzi sobie na szczeblu lokalnym, więc nie wymagajmy wiele w polityce międzynarodowej - tak się w internecie prezentuje sąsiad pana Rymkiewicza: http://pokazywarka.pl/miroslaw-paciorek-pis/

    OdpowiedzUsuń