Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 18 września 2013

SUKCESORZY KŁAMSTWA


Należy rozważyć i zadecydować:
1.czy nie powinno się rozpracować dokładnie życiorysów i kwalifikacji naukowych tych ekspertów,
2 czy nie powinno się rozpracować dokładnie życiorysów i kwalifikacji zawodowych profesorów, autorów elaboratu
3 Czy nie powinno się postąpić podobnie w stosunku do ekspertów, którzy uczestniczyli przy pracowaniu elaboratu,
Wreszcie należy się – moim zdaniem – zainteresować:
a) kwalifikacjami zawodowymi biegłych, którzy opinie podpisali, jest ich 12-tu, na pierwszy rzut oka można już stwierdzić, że niektórzy z nich nie byli nawet profesorami;
b) ich życiem i zachowaniem się poprzedzającym wydanie opinii i po tym;
c) opinią jaką cieszą się wśród swoich kolegów jako fachowcy i jako ludzie;

Ten cytat nie pochodzi z tajnej instrukcji PO w sprawie Smoleńska, ani nie ujawnia poleceń oficera prowadzącego wydawanych funkcjonariuszom medialnym. Nie jest też planem przygotowań do debaty smoleńskiej, w której rząd miał odgórnie ustalać „parytety” - większość prelegentów to naukowcy „W” (zwolennicy teorii wypadku), a tylko kilku „Z” (zwolennicy zamachu).
Ludzie, którzy tworzą dziś podobne instrukcje i usiłują zdyskredytować grupę ekspertów pracujących z zespołem smoleńskim Antoniego Macierewicza, dysponują jednak obszernym materiałem, na którym mogą wzorować swoje działania. Pochodzenie tego materiału, po raz kolejny potwierdza istnienie głębokich analogii między zbrodnią katyńską i zbrodnią smoleńską.
18 września 1951 roku Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych przyjęła rezolucję dotyczącą powołania „Komisji specjalnej do przeprowadzenia śledztwa w sprawie faktów, wydarzeń i okoliczności masakry w lesie katyńskim” – jak brzmiała oficjalna nazwa organu, określanego później mianem Komisji Katyńskiej Kongresu.
Na powołanie komisji natychmiast zareagowały władze komunistyczne. Rozpoczęto przygotowania do wielowątkowej kampanii propagandowej, mającej zdezawuować ustalenia Kongresu. Nie mogąc w inny sposób podważyć prawdy o sprawstwie Sowietów, skupiono się na działaniach dyskredytujących ekspertów i naukowców biorących udział w ekshumacji w roku 1943 lub współpracujących z Komisją.
Plan działań w tej sprawie przygotował Henryk Świątkowski - ówczesny przewodniczący Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i założyciel Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli, a w latach terroru stalinowskiego, (1945-1956) pełniący funkcję ministra sprawiedliwości.
Świątkowski planował skupić atak propagandowy na niemieckiej pracy wydanej w 1943 roku (Amtliches Material zum Massenmord von Katyn) i obalić prezentowane w niej tezy przedstawicieli medycyny sądowej. W tym celu proponował posłużyć się opiniami „postępowych” polskich i zagranicznych lekarzy, którzy odwołali wcześniejsze zeznania dotyczące zbrodni katyńskiej lub otwarcie krytykowali ustalenia komisji niemieckiej. Szczególny nacisk w kampanii położono na „rozpracowywanie życiorysów” i podważanie kompetencji zawodowych ekspertów. Swoje propozycje Świątkowski przesłał Jakubowi Bermanowi i to on prawdopodobnie podjął ostateczne decyzję.
Zamieszczony na wstępie fragment jednej z notatek ministra sprawiedliwości wyraźnie wskazuje, w jakim kierunku zmierzały działania dyskredytujące. Są one tak charakterystyczne, że można przyjąć, iż podobne zalecenia mogłyby dziś inspirować ośrodki propagandy do ataków na osoby współpracujące z zespołem smoleńskim.
W ramach kampanii planowano m.in. zbieranie „materiałów krytycznych i analitycznych” kompromitujących ekspertyzy zawarte w niemieckiej publikacji oraz poszukiwanie „materiałów kompromitujących kwalifikacje naukowe i osobiste autorów tego dokumentu”.
Interesujący fragment zawiera notatka Świątkowskiego z 7 grudnia 1951 roku, w której autor wyjaśnia, jak komuniści oceniają wartość rzetelnej pracy naukowej oraz znaczenie dowodów rzeczowych. Warto o tym pamiętać, gdy ze strony prokuratury słyszymy dziś, że śledztwo smoleńskie może się zakończyć bez zwrotu wraku i rejestratorów lotu.
Odnosząc się do niemieckiego opracowania na temat zbrodni w Katyniu, Świątkowski tłumaczył Bermanowi:
Autorzy liczą na czytelnika wierzącego w „obiektywizm” autorytetów naukowych, do których rzekomo przemawiają tylko przedstawione dowody rzeczowe i z których w sposób „naukowy” wyprowadzane są „naukowo-obiektywne” logiczne wnioski, które się pokrywają w całości z tezą propagandową hitlerowców. Należy przy tym pamiętać, że burżuazyjna nauka i publicystyka od pół wieku bez mała (z przyczyn, których omówienie ta notatka nie wymaga) utwierdzają przekonanie i kształtują świadomość społeczeństwa, że jedynym ważkim, wartościowym i decydującym par excellence, do którego można mieć zaufanie, jest dowód rzeczowy. Do ugruntowania tego podejścia służyło wiele dyscyplin, m.in. również burżuazyjna nauka o psychologii zeznań. Dlatego zdyskwalifikowanie hitlerowskiego „dowodu rzeczowego” ma najistotniejsze znaczenie.”
Praktyki stosowane wówczas przez komunistów doskonale obrazuje końcowy fragment notatki „Pierwszego Prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego” Stefana Kurowskiego. W roku 1947 rozmawiał on z François Navillem, profesorem medycyny sądowej Uniwersytetu Genewskiego, który w roku 1943 prowadził prace ekshumacyjne w Katyniu. Planowano doprowadzić do zmiany opinii Naville na temat zbrodni. Kurowski raportował do Bermana.
W międzyczasie należy zebrać dodatkowe informacje o osobie Naville w szczególności – czy jest to człowiek, kierujący się wyłącznie ambicją naukowca czy też działają u niego pobudki materialnej natury. (Naville opowiadał mi bardzo wiele o ciężkiej sytuacji profesorów w Szwajcarii i o mizernej emeryturze z jakiej wypada im żyć po opuszczeniu katedry). Według Ambasadora Putramenta potrzebnych informacji można zasięgnąć za pośrednictwem radcy Mańkowskiego w naszym poselstwie w Bernie”.
Lektura notatek wskazuje, że w fałszowanie prawdy o zbrodni katyńskiej zaangażowano cały ówczesny aparat państwowy. W propozycjach Świątkowskiego znalazło się stwierdzenie:
„Ministerstwo Sprawiedliwości wyraża przekonanie, że taka akcja śledcza, specjalnie wśród kół naukowych, może ujawnić wiele materiału kompromitującego ich jako fachowców i jako ludzi.”
Postaci ministra sprawiedliwości planującego gromadzenie „komprmateriałów” na ekspertów i naukowców oraz „pierwszego prokuratora” sugerującego skorumpowanie profesora medycyny – kreślą autentyczny obraz komunistycznej „praworządności”. Z historii kłamstwa katyńskiego wiemy, że w działania propagandowe zaangażowano również zastępy „postępowych naukowców”, dziennikarzy i pisarzy.
Sygnał do rozpoczęcia akcji dało oświadczenie „rządu polskiego” z dnia 29 lutego 1952 roku w sprawie działalności Komisji Kongresu USA, zamieszczone w „Trybunie Ludu”. Jednym z efektów kampanii była zaś książka tzw. dziennikarza Bolesława Wójcickiego - „Prawda o Katyniu” oraz wiele innych publikacji, w których prezentowano sowiecką wersję zbrodni.
Warto sięgnąć po te archiwalne dokumenty, by poznać niezmienny mechanizm kłamstwa i dezinformacji. Ich lektura ułatwia zrozumienie dzisiejszych zachowań urzędników ministerialnych, tłumaczy reakcje prokuratury i kombinacje medialne w wykonaniu ośrodków propagandy.  Przypomina, że III RP jest zaledwie hybrydą państwa komunistycznego, a jej elity wciąż pretendują do miana sukcesorów po Bermanie i Świątkowskim.


Notatki ministra Świątkowskiego oraz notatkę prokuratora Stefana Kurowskiego z rozmowy z prof. F. Naville opublikował dr. Paweł Libera w pracy „Polska Ludowa wobec sprawy Katynia: nieznane dokumenty Ministerstwa Sprawiedliwości (1947-1951) w "Komunizm: system - ludzie - dokumentacja. Rocznik naukowy" 2012, nr 1, s. 211-228.

67 komentarzy:

  1. Po pierwsze to bardzo dziękuje za ten tekst.

    To bardzo istotne przypomnienie, warto wiedzieć jakich narzędzi używają Rosjanie dla ukrycia swoich zbrodni. To nie tylko zaprzeczenie, to nie tylko wskazywanie na innych (Niemcy) jako sprawców - to szeroka akcja dezinformacyjna.

    Kiedy profesor Wiesław Binienda po raz pierwszy zaprezentował swoje prace został przedstawiony jako ktos kto uczy w zawodówce jak mieszać beton...

    Zbyt poważne jest niebezpieczeństwo iż ludzie zainteresują się tym, co akurat uznany profesor sądzi o rosyjskiej wersji wydarzeń 10 kwietnia.

    Trzeba go przedstawić, podobnie jak profesorów Rońdę czy Obrebskiego jako ludzi niekompetentnych, ludzi którzy wręcz ośmieszają naukę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niełatwo czytać ten tekst, Panie Aleksandrze!

    Bo konstatacja może być tylko jedna.

    Choć: wszystko płynie, nic nie trwa, nie można wstąpić dwakroć do tej samej rzeki - my jednak cofamy się w najpodlejsze, najbardziej mroczne czasy polskiej historii - czasy sowiecko - żydowskiego komunizmu lat 40' i 50' XX wieku.

    Ergo: nadchodzi stalinizm w stanie czystym. Niedługo pewnie każą nam znów życiorysy pisać... do pierwszej oszibki!

    Jest nawet gorzej niż wtedy. Bo wówczas ludzie wiedzieli, że poza zoną rozlega się WOLNY ŚWIAT. Obecnie nie zostawiono nam nawet tej pociechy, bo wolny świat, jak XVII wieczna i sowriemienna Rzplita, wkrótce - za naszym przykładem -, legnie "w prochu i w pyle u stóp... kagebowca."

    Ciężko nawet myśleć o tym...

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  3. Mariusz Molik,

    Nie są to narzędzia nazbyt skomplikowane i może ze względu na swoją prostotę, bardzo skuteczne. Po okresie mordów i fizycznej likwidacji przeciwników, stosuje się dziś oczernianie, pomówienia, prowokacje - czyli środki, które mają doprowadzić do śmierci cywilnej. W przypadku naukowców, jest to broń szczególnie groźna.
    Dziękuję Ci i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Swoją drogą, ciekawe byłoby dokładne zastosowanie się do instrukcji stalinowca - i drobiazgowe "prześwietlenie": życiorysów, powiązań, kwalifikacji i zainteresowań "zawodowych" i "pozazawodowych" (z 'obyczajówką' włącznie) - dzisiejszych złoczyńców - mącicieli, zarówno tych z samej góry, jak i z komisji Millera/Laska, prokuratury oraz współpracujących z nimi - jak dawniej - "redaktorów".

    Pan (i kilku Panu podobnych) od lat piszecie "SKĄD ICH RÓD", ale Pańskie możliwości szerokiego oddziaływania są bardzo niewielkie, w dodatku wciąż ograniczane. I to, - o zgrozo! - najbardziej przez tzw. "naszych": z redakcji, z wydawnictw, w końcu, bądźmy szczerzy, także z Sejmu!!!!

    Dlatego od lat, niepomni doświadczeń, nabieramy się na tę samą, starą zagrywkę: usłużny/a redaktor (Marszałek, Kublik), rezonatory medialne w zaprzyjaźnionych telewizjach lub czasopismach (innych nie ma, albo są skazane na wegetację w niszy) - i nakręca się spirala plugastwa, której NIE POTRAFIMY POWSTRZYMAĆ!

    Dlaczego nie potrafimy? Mamy przecież wielką partię opozycyjną. Mamy coraz ponoć liczniejsze "nasze" media, naszych redaktorów, naszych ekspertów, nasz Zespół Parlamentarny...

    I co? Jesteśmy nadal traktowani i rozgrywani jak dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Urszulo,

    Gdy czytałem te dokumenty, dostrzegłem, na czym polegają trzy podstawowe podobieństwa rzeczywistości lat 50. z obecnym okresem.
    Kłamstwo katyńskie miało wszelkie cechy kłamstwa systemowego, było rozpowszechniane i wspierane przez cały aparat partyjno-państwowy, przez ośrodki propagandy oraz przedstawicieli ówczesnych, komunistycznych elit.

    To kłamstwo było utrzymywane w interesie obcego, wrogiego Polakom mocarstwa, którego władze zamordowały naszych rodaków.
    Za głoszenie prawdy o Katyniu i walkę z sowieckim łgarstwem, groziły wówczas represje i prześladowania.

    Myślę, że gdyby nie istniały żadne inne analogie, te trzy czynniki - widoczne przecież w naszej rzeczywistości, tworzą dostatecznie mocny argument i uprawniają do mówienia o komunistycznych sukcesorach.
    Może przyjdzie czas, gdy suma tego rodzaju doświadczeń sprawi, że opozycja przestanie bredzić o "zagrożeniach demokracji" i powie Polakom, w jakim kraju przyszło nam żyć.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się powtarza, Panie Aleksandrze, nawet przecinka nie musiałam zmieniać!

      1. Kłamstwo smoleńskie ma wszelkie cechy kłamstwa systemowego. Jest rozpowszechniane i wspierane przez cały aparat partyjno-państwowy, przez ośrodki propagandy oraz przedstawicieli obecnych, skomunizowanych "elit".

      2. To kłamstwo jest utrzymywane w interesie obcego, wrogiego Polakom mocarstwa, którego władze zamordowały naszych rodaków.

      3. Za głoszenie prawdy o Smoleńsku i walkę z sowieckim łgarstwem grożą dziś represje i prześladowania.

      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Pani Urszulo,

    Rozumiem i podzielam Pani uwagi, ale wydaje mi się, że problem leży gdzie indziej.
    Nie pokonamy ośrodków propagandy ich bronią. Nie mamy na to dość pieniędzy ani możliwości technicznych, brakuje nam esbeckich tradycji i ludzi gotowych na każde draństwo. Dyskusja z funkcjonariuszami tych ośrodków jest również bezcelowa, bo kłamstwo stanowi ich narzędzie pracy i nie ma możliwości pokonania go faktami lub racjonalną argumentacją.
    Dlatego od tak dawna postuluję jedną metodę - całkowite odrzucenie i przemilczenie przekazu tych ośrodków. Nie stać nas na nienawiść, ale stać na mądrość i pogardę wobec nikczemnych praktyk.
    Gdyby "nasze" media, politycy ( a za nimi większość Polaków) przyjęła po 10 kwietnia taką strategię, nie byłoby dziś już śladu po GW itp. przekaźnikach.
    Dopóki to nie nastąpi, będziemy "rozgrywani jak dzieci".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma Pan oczywistą rację.

      A ja - wzorem "naszych mędrców i przywódców" - niepotrzebnie zabrnęłam w metodologię typu WET-ZA-WET!

      Nie nam się mierzyć z draniami i plugawcami metodą draństw i plugastw.

      ICH (DLA NAS) MA NIE BYĆ. I skończona bajka.

      Pozdrawiam serdecznie


      PS. Jak się podobają jesienne listki zamiast wisienek? :)

      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Tylko kobiety i pory roku zmieniają się równie szybko :) Musiała więc nadejść chwila, gdy (po wisienkach) pojawią się jesienne liście.
      Dziękuję za akceptację mojej metodologii My-Oni.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. :-)

      Kobiety "się" nie zmieniają, Filozofie!
      Zmieniają się tylko ich sukienki... :)

      Pańska metodologia: MY-ONI jest niezawodna. Jednak w emocjach - bo nie każdemu dane jest chłodne opanowanie analityka - łatwo o niej zapomnieć. I zabrnąć w ślepy zaułek.

      Pozdrawiam

      PS. Od odpowiedzi zręcznie się Pan jednak wymigał. Chciałabym tak umieć!
      Choć i tak robię postępy. DOSTRZEGAM TO :))

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Pan Ścios wyjątkowo krótko i trafnie odpowiada na wszystkie posty zamieszczone pod artykułem.
      Bardzo bym się cieszył, żeby przywództwo tzw. prawicy miało 1/3 ilości rozumu co on, nie wspominając o elektoracie prawicowym.
      Tzw. prawica operuje fatalnym językiem oraz daje się wciągać w nic nie wnoszące dyskusje, jak zagraniczni eksperci Komisji Macierewicza w zeznania przed reżimowymi prokuratorami.
      Tam nie ma z kim i o czym rozmawiać !
      Reżim się ignoruje oraz oskarża przed wszystkimi możliwymi instytucjami na całym świecie , a nie uwiarygadnia podejmowaniem z nim dyskusji.
      Z drugiej strony proszę zauważyć fakt dotyczący tego świata, a mianowicie to, ile pieniędzy, techniki, mediów , potrzebuje zło , żeby wygrywać lub równoważyć dobro.
      Dla przykładu jedna TV Trwam , jeszcze nieobecna na multipleksie , równoważy, albo destabilizuje 99% publicznych przekaziorów kłamstw i głupoty.
      A co by było , jakby prawda miała możliwość bezpośredniego, bezpłatnego oddziaływania na społeczeństwa na przykład w 50% ....???

      Usuń
  7. Pan Mariusz Molik przypomniał tu o zwalaniu przez sowietów winę za Katyń na Niemców.

    A czy zetknęli się Państwo, ja w każdym razie widzę tego dosyć sporo, także w tzw. "naszych" mediach i blogowiskach ze wskazywaniem jako sprawców zbrodni smoleńskiej nie sowietów, ale innych, np. BND, "Nowy Porządek Świata", masonów, illuminatów, Żydów (Mossad/Shin Bet), czy nawet Amerykanów?

    Moim zdaniem, niewielu głosicieli takich teorii jest bezpośrednio inspirowanych przez sowieciarzy. Ale głosząc je w pewnym kontekście, nieświadomie działają na ich korzyść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda?

      NWO/masoni/Żydzi/iluminaci/Amerykanie/
      - zestrzelili nam samolot z Prezydentem?!

      To nie są wg mnie żadne "teorie".
      To czysta, żywa głupota.
      Czasem... lęk przed prawdą.

      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Jaszczur,

    Traktuje takie opinie jako egzotykę internetu, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie może powielać podobnych bredni. Prawdą jest jednak, że w blogosferze funkcjonuje wiele "teorii" na temat Smoleńska, a niektóre z nich, jak np. tzw. teoria maskirowki, mogą być inspirowane przez ludzi służb.
    Warto też sobie uświadomić (choćby na podstawie ujawnionego niedawno "raportu Klicha"), że dla sprawców zamachu smoleńskiego nie jest problemem kierowanie podejrzeń w stronę Rosji, a nawet sugerowanie, że winę ponoszą kontrolerzy lotu. Podobnie, jak zagrożenia nie sprawiają żadne, najbardziej fantazyjne hipotezy. Groźna jest tylko jedna, prawdziwa wersja wydarzeń. Wszystko inne może zostać ( i bywa) wykorzystane w ramach kampanii dezinformacyjnych.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziwi mnie amatorszczyzna ekspertów z Komisji Pana Macierewicza, która polegała na zaufaniu do funkcjonariuszy reżimu w Polsce. Objawiła się ona tym , że złożyli zeznania w tzw. Polskiej Prokuraturze w Polsce.
    Szanowni eksperci są po części obywatelami USA, i tam mogli by ewentualnie spotkać się z prokuratorami z Polski , ale przy nadzorze służb amerykańskich.
    Ja jestem za całkowitą ignorancją obecnych polskich władz oraz ich reżimowych mediów.
    Pan Ścios dobrze napisał , że "... III RP jest zaledwie hybrydą państwa komunistycznego, a jej elity wciąż pretendują do miana sukcesorów po Bermanie i Świątkowskim".
    Kłamstwo, dezinformacja, oraz służby eliminujące fizycznie niewygodnych sobie ludzi, to główne narzędzia jakie pozwalają tej władzy być u władzy.
    Amatorszczyzną mogli się wykazać młodzi ludzie z Ruchu Narodowego, ale przykro mi jak widzę, jak są rozgrywani eksperci z Komisji Macierewicza przez polską , a pewnie i ruską, bezpiekę. Oni nie muszą znać się na tej grze, ale po stronie polskiej powinni mieć lepszą opiekę niż ta jaką mieli.
    Ludzie nie związani z reżimem muszą ustalać swoje reguły gry , a nie ciągle tłumaczyć się z ataków reżimu, który ich rozgrywa oraz narzuca swoją narracje.
    Tyle.

    OdpowiedzUsuń
  10. Stanley Panama,

    Zgadzam się z Panem co do zasady. Wobec przedstawicieli reżimu należy stosować zasadę bardzo ograniczonego zaufania, a organów tego państwa nie traktować jako samodzielnych.
    Trudno natomiast wymagać, by osoby składające zeznania musiały brać pod uwagę, że ich treść może trafić w łapy funkcjonariuszy medialnych lub zostać ujawniona przez samą prokuraturę. Takie rzeczy nie mają miejsca w cywilizowanym świecie.
    Można natomiast wymagać, by obywatele amerykańscy współpracujący z zespołem smoleńskim wystąpili w tej sprawie na drogę prawną, a wspólnie z posłami PiS-u, nadali jej jak największy, międzynarodowy rozgłos. Jestem zdziwiony brakiem takiej reakcji. W jej miejsce mamy ponury festiwal narzekań i nonsensowne próby polemiki O praktykach polskiej prokuratury i wspólnych prokuratorsko-medialnych kombinacjach, trzeba szeroko informować światową opinię publiczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksander i Stanley,


      "Zgadzam się z Panem co do zasady. Wobec przedstawicieli reżimu należy stosować zasadę bardzo ograniczonego zaufania, a organów tego państwa nie traktować jako samodzielnych"


      Mysle że fragmenty zeznań pana Biniendy stanowic mogą odpowiedź na Wasze obawy. Pytany przez prokuratorów profesor oświadcza wyraźnie że niektóre z danych mógłby udostępnić, ale przedtem musi upewnić się w instytucjach takich jak NASA czy może to zrobić.

      Jeszcze ciekawszy (a całkowicie przez nadwislańskie przekaziory pominiety) jest pasus w którym mówi o tym że został uprzedzony przez pracownika ambasady USA by "polskiej prokuraturze" nie słuzyć informacjami o osobach z którymi współpracuje a które mogą pracować na ważnych stanowiskach w róznych instytucjach federalnych.

      "Prokuratura wojskowa" jest najwidoczniej traktowana z najwyższą rezerwą...

      Pozdrawiam,

      MM

      Najowszy wywiad z profesorem Wiesławem Biniendą, ciekawy i o tyle że profesor daje wyraźnie do zrozumienia iz zna niniejszy tekst Aleksandra Ściosa jest dostępny tutaj:


      http://wpolityce.pl/wydarzenia/62895-prof-binienda-o-tekscie-gw-ta-manipulacja-byla-ich-ostatnia-deska-ratunku-chodzilo-o-to-aby-ludzie-nie-dociekali-przyczyn-tragedii-nasz-wywiad





      Usuń
    2. Mariusz Molik,

      Bardzo Ci dziękuję za zwrócenie uwagi na wywiad z prof. Biniendą. Z wypowiedzi profesora wynika, że doskonale zdaje sobie sprawę z roli prokuratury wojskowej.
      Cieszy mnie również, że pan Binienda zechciał zwrócić uwagę na ten tekst.

      Pozdrawiam

      Usuń
  11. No i mają, czego chcieli, Panie Aleksandrze!

    Jedni "ujawniają", drudzy "zaprzeczają", trzeci "podgrzewają", inni "manipulują"/ "podle manipulują", jeszcze inni "obnażają kłamstwa/manipulacje/podłe manipulacje". Słowem: mętlik i kociokwik - o które chodziło!

    A "zwykli ludzie" (którzy lada moment zostaną przywołani przed kamery przez dyżurnych chitrusów) - już tym, rzecz jasna, rz...ją, są zmęczeni "naparzankami", "do-roboty-by-się-wzięli-a nie-ludziom-głowy-zawracali-wszyscy-oni-po-jednych-pieniadzach-i-przy-jednym-korycie-nie-ma-to-jak-kiedyś-było-jedni-rządzili-i-był-porządek!"

    A Komorowski "się nie udziela". Czeka aż "polemizujących" pro-namiestnikowski lud roboczy zmiecie, a wtedy wkroczy on. ze swoją gwardią.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Panie Aleksandrze,

    Napisał Pan na tt: "Ludzie Belwederu robią milowe kroki do wyjścia z NATO. Kto uznał przedwyborczą deklarację Komorowskiego za lapsus,był w poważnym błędzie." - czy może Pan zdradzić, co takiego znów zrobili?

    PRZERAŻA MNIE, że informację o wystąpieniu z NATO możemy rzeczywiście usłyszeć lada dzień.

    Kiedy 12 III 1999r zostaliśmy wreszcie przyjęci do Paktu Północnoatlantyckiego - cieszyłam się jak dziecko. Bo mimo, że u władzy był Układ Okrągłostołowy (Buzek - premier, Kwaśniewski - prezydent) - myślałam:

    TEGO SIĘ JUŻ NIE DA COFNĄĆ!!! POWRÓCILIŚMY PO 60 LATACH DO ŚWIATA ZACHODU!!! DO KTÓREGO PRZYSTĄPILIŚMY W R. 966, kiedy Mieszko I przyjął, wraz z całym państwem, chrzest w obrządku łacińskim.

    Minęło zaledwie 14 lat - i widzę, że wtłaczają nas na powrót w brudny, cuchnący świat sowiecki, do którego - myślałam - nigdy już nie wrócimy! To dość przerażająca perspektywa, z której, niestety, większość Polaków w ogóle nie zdaje sobie sprawy! BO KTO IM O TYM MÓWI??? Rządzący? Media? Komusze partie?


    A MY? Czyżbyśmy wszyscy posnęli?

    Dlaczego nikt (poza Panem) - o tym nie mówi, przed tym nie przestrzega?

    Dlaczego milczy PiS???

    Dlaczego poddał się polski Kościół Katolicki, składając hołd lenny obrządkowi wschodniemu?



    Pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "...i widzę, że wtłaczają nas na powrót w brudny, cuchnący świat sowiecki, do którego - myślałam - nigdy już nie wrócimy!"

      "A MY? Czyżbyśmy wszyscy posnęli?"

      Wróciliśmy !...w świat sowiecki !

      Tak Zabija się wszystko co z Polskością i z Polską historią się też kojarzy .
      A przy tym korzysta się ze wszystkich możliwości ,aby zabić Polskiego Ducha .

      Katyń .
      Smoleńsk .

      A przy okazji przez wiele lat - od likwidacji Stoczni Gdańskiej przez Rakowskiego w porozumieniu z Bolkiem (przed "Okrągłym Stołem) likwiduje się wszystko to co może i z tym też co wiązało się z rozsypką ZSRR .

      ONI ,czyli Rosja ,tak jak Kłuszyna , potem okupacji Moskwy ,późniejszej Bitwy Warszawskiej i też SOLIDARNOŚCI ...Polsce i Polakom ,nigdy nie zapomni .

      Polecam do obejrzenia :

      "Gdańsk zawiódł - Stocznia zburzona - przejmujący zapis"

      link :
      http://vod.gazetapolska.pl/5162-gdansk-zawiodl-stocznia-zburzona-przejmujacy-zapis


      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Z pewnością o wyjściu z NATO nie usłyszymy lada dzień. Natomiast od wielu miesięcy trwa proces osłabiania więzi z Sojuszem, przeprowadzany pod hasłem "odbudowywaniu akceptacji dla NATO".
      Argumentacja Komorowskiego i Kozieja jest czytelna: "Jesteśmy w sojuszu północnoatlantyckim, słusznie pamiętamy, że dążenie do członkostwa było przedmiotem szerokiego konsensusu i akceptacji opinii publicznej. Warto dzisiaj zobaczyć, co się dzieje w opinii publicznej" - powiedział prezydent, przytaczając wyniki sondażu, który wykazał, że "większość Polaków wykazuje sceptycyzm co do skuteczności NATO", przy jednoczesnej "sporej akceptacji dla łożenia liczących się środków finansowych nakładów na obronność".
      http://www.bbn.gov.pl/pl/wydarzenia/4876,Prezydent-w-SEA-o-odbudowywaniu-akceptacji-dla-NATO.html
      Wniosek? - "trzeba teraz położyć akcent na obronę terytorium, utrzymać gotowość opinii dla zwiększonego wysiłku na rzecz własnego potencjału obronnego, rozumianego jako liczący się fragment sojuszu i jako element uwiarygodniający sojusz północnoatlantycki jako całość."

      Polecam też wypowiedź Kozieja dla pisma "Fakty, magazyn gospodarczy", w której padają fantastyczne zapewnienia o wzmacnianiu "polskiego potencjału" i "powrocie NATO do korzeni".
      http://www.bbn.gov.pl/pl/wydarzenia/4821,Szef-BBN-dla-quotFakty-magazyn-gospodarczyquot-Priorytet-zdolnosci-quotprzeciwza.html
      W innej z wypowiedzi padają słowa:
      "Powinniśmy myśleć o bezpieczeństwie własnego terytorium, czyli też terytorium NATO, a dopiero w kolejnej, o angażowaniu się w wojskowe misje międzynarodowe."
      http://www.bbn.gov.pl/pl/wydarzenia/4877,Szef-BBN-dyskutowal-z-analitykami-Polskiego-Instytutu-Spraw-Miedzynarodowych.html

      Jestem przekonany, że ta retoryka niesie zapowiedź bardzo konkretnych decyzji, służących m.in.dezintegracji Sojuszu i wzmacnianiu "ruchu odśrodkowego" państw z grupy "niezadowolonych", czyli Francji i Niemiec. Temu również służą inicjatywy Komorowskiego w ramach Grupy Wyszehradzkiej (pisałem już o tym obszernie).

      Sprawie belwederskich pomysłów związanych z NATO, zamierzam poświęcić jeden z tekstów. Teraz więc jedynie sygnalizuję temat.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  13. @Pan Aleksander Ścios,

    Cyt: "O praktykach polskiej prokuratury i wspólnych prokuratorsko-medialnych kombinacjach, trzeba szeroko informować światową opinię publiczną."

    Myślę, że polska opozycja powinna częściej i skuteczniej informować światową opinię publiczną o tych wszystkich notorycznych, systemowych naruszeniach przez III RP międzynarodowych konwencji dot. praw człowieka i swobód obywatelskich. To może być największy cios dla tych "nowoczesnych Europejczyków" mających korzenie stalinowskie.

    Dobrym przykładem (i dowodem, że tu możliwe jest zwycięstwo prawdy) jest niedawno wydane orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu dot. postępowania polskiego wymiaru sprawiedliwości w sprawie badania sprawy śmierci Grzegorza Przemyka. A wcześniej orzeczenie tej instytucji w sprawie skargi byłych funkcjonariuszy SB na ustawę odbierającą im wysokie emerytury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Urszula Domyślna

      Cyt: "Jedni "ujawniają", drudzy "zaprzeczają", trzeci "podgrzewają", inni "manipulują"/ "podle manipulują", jeszcze inni "obnażają kłamstwa/manipulacje/podłe manipulacje". Słowem: mętlik i kociokwik - o które chodziło!"

      A powinni, jak pozytywiści, odsłaniać prawdziwe oblicze III RP, poprzez informowanie (szczególnie międzynarodowej opinii publicznej), poprzez walkę na drodze prawnej (Trybunał w Strasburgu). Wtedy media reżimowe (nawet te najbardziej gadzinowe) będą zmuszone sucho informować o postanowieniach międzynarodowego trybunału (dla nich "naparzanki" opozycji to prezent podany na tacy).

      Usuń
    2. Oczywiście, chodzi mi tu również o sprawę smoleńską.

      Usuń
    3. iwona,

      Informowanie o takich tematach powinno być obowiązkiem opozycyjnych europosłów. Nic nie stoi na przeszkodzie, by politycy PiS inicjowali na Zachodzie kampanie informacyjne, docierali do redakcji gazet, słali listy i artykuły. Trzeba chcieć. Jeśli nad przekazem mediów zachodnich ciążą łgarstwa GW itp ośrodków, nie można się dziwić, że społeczeństwa tych krajów nie znają realiów III RP.

      Usuń
  14. Witam.
    Panie Aleksandrze ze dwa miesiące temu zdopingował mnie Pan do pewnej sprawy. Chodziło o analogiczne czasy do obecnych, a które miały już miejsce w przeszłości. Zgodnie wskazaliśmy na I RP!

    Podobieństwo jest tak uderzające, że aż przeraża. Dla Pana zapewne to nic nowego, ale może nie dla wszystki to takie nihil novi? Pozwoliłam sobie zatem na takie wypunktowanie zdarzeń z przeszłości, a które to – wypisz, wymaluj – idealnie pasują do naszych czasów. I tak znalazłam przynajmniej 16 punktów stycznych:
    1. Rok 1764 – Rosja dąży do stopniowego ujarzmienia RP.
    [Można by tu wstawić już czas kiedy Putin rozpoczyna pierwszą kadencję prezydentury. Chociaż w drugiej kadencji to wszystko nabiera pędu. Przy jego chwilowej zamianie z Miedwiediewem pędzi już ekspresowo…]
    2. PRUSY – które liczą na zagarniecie Prus Królewskich i Wielkopolski by połączyć w jedną całość rozerwane posiadłości Królestwa Pruskiego.
    [Sukcesywne najpierw dzierżawienie przez obszarników niemieckich (przy pomocy użytecznych gównojedów legitymujących się obywatelstwem polskim – a potem wykupywanie za ich pomocą za śmiesznie niską cenę tysięcy km kw polskiej ziemi. A wiec taki zupełnie bezkrwawy podbój. Naturalnie plus umowa o małym ruchu granicznym między Obwodem Kaliningradzkim, a częścią Pomorza, Warmii i Mazur podpisana w grudniu 2011, a która to weszła w życie 27 lipca 2012r). No i oczywiście ta niesamowita, niepojęta komitywy A. Merkel z Tuskiem].
    3. Masoneria, która swoimi wszystkimi poczynaniami zmierza do likwidacji państwa Polskiego i kościoła w Polsce.
    [Masoneria i różne lobby homoseksualne, pedofilskie, cała rewolucja genderowa ze wszystkimi odłamkami dewiantów seksualnych, IN VITRO (eugenika), ABORCJA, EUTANAZJA. A także różnego rodzaju ataki na KK oraz na ich pasterzy. To, że niektórzy hierarchowie zgłupieli kompletnie to tylko masonerii na rękę].
    4. Śmierć Augusta III Sasa (a kto tam wie - tego się już nie dowiemy - czy on naturalnie zszedł czy mu kto nie pomógł stanąć szybciej po harfę i skrzydła?)
    [Udany zamach i mord głowy państwa L. Kaczyńskiego wraz z 95 innymi obywatelami na wrogim terytorium w do dziś nie wyjaśnionych okolicznościach].
    5. Tworzy się obóz Czartoryskich w skład, którego wchodzą ludzie poniekąd światli i szczerze pragnący ocalenia Ojczyzny ale jednocześnie uważający, że można tego ocalenia Ojczyzny dokonać jedynie za zgodą Rosji – czyli taka orientacja prorosyjska. Dla logicznie myślącego człowieka to absurd. Oczekiwać ocalenia życia przed zabójcą…od tegoż zabójcy (!).
    [Odpowiednik PO ]
    6. Tworzy się równocześnie obóz Potockich – obóz patriotyczny lub republikański stojący mocno przy zachowaniu wolności szlacheckich.
    [Teraz PJN,PS i wszyscy rozłamowcy]
    7. Stolnik litewski S.A. Poniatowski liczący się z poparciem Katarzyny II.
    Słabi mnie jak czytam, że Poniatowski był: ”pracowity i posiadał umiejętności obcowania z ludźmi, a brakowało mu jedynie kręgosłupa moralnego”. No Bóg nie człowiek! Na nic te wszystkie jego zasługi jeśli nie miał tej najważniejszej – miłości do „Boga, Honoru i Ojczyzny”.
    [Komorowski, który „nie wiadomo czemu ”patrz Afera marszałkowa” nagle wykolegował z siodła Tuska].
    CDN...

    OdpowiedzUsuń

  15. 8. Uprzednio zbliżające się wojska rosyjskie do Warszawy skłoniły republikanów do opuszczenia obrad zgłaszając VETO dla przyszłych uchwał.
    { Wystarczyło, że tylko Putin tupnął nogą a już Umowa gazowa, Umowa o małym ruchu przygranicznym, Nordstream, Anodinowe ustalenie przyczyn katastrofy smoleńskiej, Pojednanie z Cerkwią, z Ukrainą, ograniczenie wolności słowa itd.].
    9. Wolna elekcja – Stolnik „rozporkowiec” wygrywa.
    [2010r. Zwycięstwo Komorowskiego z pomocą rosyjskich serwerów].
    10. Czartoryski jeszcze usiłuje błagać Naród by się opamiętał: „Wzrusz serce wolnego narodu, zrzuć zasłonę z jego oczu, aby widział, że wolność źle czynienia jest znakiem niedoskonałości rządu, a nie proregatywą wolności”
    [To takie ostatnie tchnienie ziobrystów...
    11. Wojska rosyjskie znajdują się w nieznacznej odległości od Warszawy.
    [Te wszystkie jakieś przedziwne symbiozowo rosyjsko – ukraińskie - białoruskie manerwy wojskowe wokół granicy RP].
    12. No i mamy rok 1766. Gdy Zamoyski zgłasza wniosek o głosowaniu większości nad projektem Komisji Skarbowej. Posłowie rosyjscy wraz z pruskimi zagrażają wojną jeśli ten wniosek zostanie uchwalony.
    [Brzmi jak coś nieprawdopodobnego, że posłowie rosyjscy i pruscy w polskim sejmie. A dziś? Posłowie na rosyjskim uposażeniu (Ruch Palikota, SLD zawsze wierne, wraz z pruskimi (PO z Tuskiem na czele i tym RAŚ’iem całym – czego się od nich spodziewać?].
    13. Poseł RYPNIN (ktoś z WSI absolwent meskiewskiej szkoły KGB może być i Koziej) zachęca obóz Potockich (SP, PJN - rozłamowcy) by „związali się” przy królu (Komorowski) i utworzyli konfederację w Radomiu, na czele, której stanie Radziwił ( Gliński, Gowin), aby usunąć Poniatowskiego, rzekomo znienawidzonego przez Rdziwiła. [Strategia nożyczek, oba w tej samej bandzie].
    14. Potem RYPNIN poleca się „wiązać” jednak przy królu bo to sprawi, że Rosja stanie się gwarantką ustroju RP.
    15. Sprawa dysydentów (innowierców) czyli chodziło o zrównanie innowierców z katolikami. [Uchwała o mniejszościach seksualnych, aby związki homoseksualne miały te same prawa co małżeństwa. Czyli podgryzanie wartości chrześcijańskich w narodzie polskim, takie kpienie z moralności, wypatrzanie tych zasad i praw bożych].
    16. Dzięki połknięciu haczyka ludzi obozu Potockich (patrz strategia nożyczek) Rosja może się mieszać do spraw RP.
    [PUTIN może sobie mówić o przejęciu branży energetycznej w Polsce i kto mu skoczy?].
    Od tego momentu już tylko to co przyniesie według minionych zdarzeń najbliższa przyszłość.
    17. Protestujący (PIS w tym Kaczyński, Macierewicz itp.) przeciwko narzuceniu woli carskiej (PUTINOWEJ) zostaną na rozkaz RAPININA porywani nocą z domów i wywożeni do Kaługi.
    18. Zawiązuje się konfederacja barska 29 lutego1768 r w Barze , której zwolennicy będą walczyć przez następne 4 lata (tj. 1768-1772), w ciężkich bojach i starciach z rosyjska armią i… współpracujących z nimi pokornie – zdemoralizowanych, zadłużonych, a przy tym całkowicie bezwolnych – włodarzy ówczesnej Rzeczypospolitej.
    19. 1772r – PIERWSZY ROZBIÓR POLSKI!!! [Może już nie trzeba będzie czekać 4 lat walki bo może to równie dobrze być w 2015r]



    P.S.
    „Ten gwałt i inne moskiewskie bezprawie obudzą, uśpione dotychczas patriotyczne i religijne sumienia szlachty”
    OBY!!!

    A jeśli chodzi o coś bardziej bliższego naszym czasom, to z niepokojem i strachem czekam na „proces szesnastu”. Przecież musi w końcu nastapic finalne rozstrzygniecie sprawy smoleńskiej na rzecz Sowietów. Zwabią p. Macierewicza, p. Kaczyńskiego cały zespół, profesorów i naukowców pod pretekstem zezwolenia – wspaniałomyślny, łaskawy gest Putina – doceńcie to „paliaczki”. Podpucha: możecie badać wrak bez ograniczeń, nikt wam przeszkadzał nie będzie i... ŁUBIANKA! A tam już pies bury się o was upomni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Halko,

      Bardzo dziękuję za to wyśmienite zestawienie. Robi mocne wrażenie.
      Trzeba upowszechniać myślenie w takich właśnie, historycznych kategoriach. Zbyt często nam się wydaje, że dzieje Polski stanowią zamkniętą kartę, a problemy naszych przodków rozgrywały się w całkowicie odmiennych realiach i nie mogą dotyczyć naszego pokolenia. Nic bardziej błędnego.
      Mamy prawo do obecnej sytuacji przykładać miarę wieku XVIII i nie po to, by dokonywać siermiężnych analogii, ale dlatego, by wyciągnąć naukę z ówczesnej, tragicznej lekcji. Tylko głupiec tego nie robi.

      Dziękuję Pani i serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  16. Panie Aleksandrze i zainteresowani.
    Swego czasu, publikując jeszcze na Salonie 24, raczył Pan wyrazić swoją negatywną opinię na temat hipotezy maskirowki i blogerów z nią związanych.Z pełnym przekonaniem o swojej słuszności, nie żałując ostrych słów, motywował ją Pan o ile dobrze pamiętam, takim logicznym wywodem(cytuję z pamięci):
    -Po co zamachowcy mieliby tak niepotrzebnie komplikować prosty w sumie zabieg strącenia samolotu z pasażerami, znajdującego się w ich przestrzeni powietrznej, po co mieliby się uciekać do organizowania maskirowki, narażając się przy tym na niepotrzebne większe ryzyko ukrycia zamachu?

    Pozornie, na pierwszy rzut oka, takie rozumowanie wydaje się poprawne i logiczne, zamachu na taką skalę nie dokonują przecież głupcy czy wariaci
    postępujący nieracjonalnie.
    Pozwoliłem sobie inaczej spojrzeć na Zdarzenie Smoleńskie, również kierując się spójnością logiczną wywodu i niespodzianka - wnioski końcowe wyszły mi zupełnie inne, wręcz przeciwne.A oto moje alternatywne rozumowanie:

    Planujący zamach ośrodek, poprzez swoje działania, czy wspólników mających wpływ na skład delegacji, powoduje,że na wyjazd decyduje się również NDWP-ego, w związku z tym nadarza się niepowtarzalna okazja usunięcia nie tylko wrogiego im prezydenta i części opozycji, ale również przejęcia wpływu na siły zbrojne kraju, którego przejęciem, podbiciem są zainteresowani.
    Planiści nie mogą mieć z góry pewności, że uda się całą delegację, jak stado bezrozumnych baranów, upakować do jednego samolotu i wysłać razem do wrogiego, skądinąd, kraju. Mało tego, potencjalne próby wysłania, nawet na siłę, wszystkich, którymi jest zainteresowany zamachowiec, jednym rejsem, może spowodować uzasadnione podejrzenia i obawy - to byli przecież inteligentni ludzie - i spowodować bezpowrotne zmarnowanie "okazji".
    Jeżeli założymy taki sposób myślenia planistów, to prawdopodobnym w takiej sytuacji wydaje się pomysł zorganizowania maskirowki. Maskirowka, w tym wypadku nie utrudniała zamachu, lecz wręcz odwrotnie, rozwiązywała największą trudność i podstawowy problem planistów, jak zmusić inteligentne, specjalistycznie wykształcone i nieufnie nastawione - z natury rzeczy - osoby, do wylotu jednym samolotem.

    Za tego typu rozumowaniem przemawia i w sposób pośredni uwiarygadnia, ogólnie znany fakt, że z odlotu delegacji nie ma żadnej oficjalnie zaprezentowanej dokumentacji audio-wideo, fotograficznej, czy zapisu z pracy służb kontrolujących polską przestrzeń powietrzną, itd.
    Gdyby zamachowcy wsadzili całą delegację do jednego samolotu, czyż nie naturalnym i oczywistym by było, żeby zadbali o zrobienie choćby paru zdjęć, żeby później móc je pokazywać w środkach masowego przekazu(do mdłości - podejrzewam). Nie ma takiej dokumentacji, a dlaczego? Bo nie można zrobić wiarygodnej dokumentacji audio-wideo z czegoś, co w rzeczywistości nigdy nie miało miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czemu zdecydowałem się napisać do Pana taki komentarz? A no, głównie dlatego, że to Pan , jako osoba ogólnie szanowana i ciesząca się zasłużonym autorytetem mądrego i zatroskanego losem polskiej państwowości publicysty jest, bez urazy, pośrednio odpowiedzialna za poparcie dla bezrozumnej i szkodzącej sprawie, wewnętrznej wojnie blogerskiej. To, że zdarzają się blogerzy nieodpowiedzialni, piszący brednie dla próżnej potrzeby zaistnienia i popisania się, nie jest, samo przez się, dowodem istnienia po stronie maskirowczyków rozpasanej agentury.
    Powyższego wywodu nie traktuje jako prawdę absolutną, traktuje go jako prawdopodobną i spójną logicznie hipotezę, którą można sprawdzić bezpośrednio u nas, w kraju - hipotezę, którą obowiązkowo powinien zająć się Zespół Parlamentarny, choćby dla samego uspokojenia sumień i antagonizmów.
    Nie ustalanie wiarygodnych faktów okołowylotowych, kompletne zaniechanie tych działań przez ZP i samego Macierewicza, jest moim zdaniem, bardzo poważnym grzechem zaniechania.
    Ps. Zapomniałem wspomnieć, że bardzo znamiennym logicznym wnioskiem jest również samo pytanie: jaki cel mógł przyświecać zamachowcom z czynienia wokół wylotu takiej totalnej tajemnicy. Jeżeli samolot wyleciał w powietrze w Smoleńsku, to ukrywanie całej faktografii z Okęcia, przy takim założeniu wydaje się absurdalne i niekompatybilne z samym założeniem.
    Kłaniam się!
    K.m

    OdpowiedzUsuń
  18. @Jaszczur i Wszyscy

    BND, "Nowy Porządek Świata", masoni, illuminaci, Żydzi (Mossad/Shin Bet)...

    Co się "czepiacie" chaosu w opozycyjnej blogosferze? Przeczytajcie to:

    http://wnas.pl/artykuly/2268-zamachowski-skazany-na-ostracyzm-znajomi-maja-mu-za-zle-ze-porzucil-zone

    Ale to tak "pół żartem, pół serio"...

    OdpowiedzUsuń
  19. Jan Nowak,

    Pan najwyraźniej trafił w niewłaściwe miejsce i proponuję naprawić ten błąd. Na tym blogu nie było i nigdy nie będzie rozmowy na temat tzw. maskirowski. Nie jestem zainteresowany pseudonaukowymi wywodami.
    Wszystko, co miałem do powiedzenia o tym nonsensownym pomyśle, napisałem już dawno na Salonie24. Spotkał mnie za to stek kalumni i pomówień, a niektóre środowiska obdarzyły mnie szczerą, czekistowską nienawiścią.
    Proszę zaniechać poruszania tego tematu, bo rozmowa o nim uwłacza ludziom rozumnym.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja tam ciagle mam nadzieje ze lustra sie odwroca. Profesorowie ktorzy zostali ochlapani Gazeta Wyborcza i "Niezalezna Prokuratura" to jednak wysokiej klasy fachowcy. Niektorzy sa moimi dawnymi znajomymi z czasow jak bylem jeszcze naukowcem. Dlaczego sie zdecydowali w ogole zeznawac w "niezaleznej Prokuraturze" to zastanawiajace, bo przeciez chyba zostali ostrzezeni, ze sa jedynie naukowacami, a nie trenowanymi przez lata fachowcami od przesluchan i dezinformacji. Pewno starali sie byc skromni, bo to tutaj w srodowiskach naukowych modne ("niech mnie ocenia na podstawie mojej pracy, a nie na podstawie mojego gadania"). Na pewno nie byli ostrzezeni aby traktowac przesluchanie "with extreme prejudice". Troche zawiodlem sie (ale moze przedwczesnie) na Antonim Macierewiczu. Sam przeciez radzil wielu ludziom (np. Sumlinskiemu), zeby nie zaczynac gry z tak wytrawnymi graczami od dezinformacji, prowokacji, i wyluskiwania zeznan jakie sobie zaplanowali uzyskac. Przeciez te klany robia to od kilku pokolen i bazuja jeszcze na osiagnieciach opriczniny, nie mowiac o "Ochranie" czy CzKa. Na poczatku bylem dosc zadowolony z pracy "Zespolu Parlamentarnego". Zaczelem sie niepokoic, jak eksperci zaczeli dochodzic sposobu w jakim przeprowadzono zamach. Na poczatku praca skupiala sie na wykazaniu kolosalnych sprzecznosci w raportach MAKu i ich polskich tlumaczeniach. Bardzo te metode popieralem. To mozna bylo robic bardzo skrupulatnie i bez stawiania zadnych zalozen. Sprzecznosci, luki dowodowe i ewidentne przeklamania byly widoczne w raportach nawet dla laika. Wiem, ze chciano dac przeciwwage powszechnej i skoordynowanej ofensywie medialnej prowadzonej pod czujnym okiem doswiadczonych oficerow prowadzacych podleglych centralnemu sztabowi dowodzenia. Potem, gdy juz zaczeto sie zblizac do prowdopodobnego scenariusza zamachu, zaczeto polemizowac "na fakty". A niestety ani komisja, ani eksperci nie maja dostepu do faktow z PIERWSZEJ REKI. Co wiecej, do analizy faktow potrzebne sa olbrzymie zasoby i srodki, takie jak np. rzucone na sledztwo w sprawie Lotu PanAm 103 (eksplozji w Lockerbie). To moim zdaniem byl blad zarowno metodologiczny jak i taktyczny. Metodologiczny dlatego, ze nie ma dostepu do wynikow zeznan, badan i zarejestrowanych faktow, ktore bylyby poza wszelkim podejrzeniem manipulacji. Taktyczny dlatego, ze skuteczniej jest zaszczepic watpliwosci, niz je wyjasnic. A jedynie o to wlasciwie chodzi, bo przeciez dzialalnosc komisji powinna zaniepokoic Polakow, ze nie maja do czynienia z uczciwymi i rzetelnymi urzednikami swojego Panstwa, ale z banda karierowiczow, agentow i zwyczajnych dyletantow pragnacych uniknac odpowiedzialnosci. Troche pochopnie podjeto sie dochodzenia przyczyn "katastrofy" bez odpowiedniego i rozleglego zaplecza oraz dostepu do wraku i miejsca katastrofy w momencie kiedy to jeszcze bylo istotne. Tak, wyniki ich badan sa bardzo wiarygodne, ale nie moga stanowic materialu dowodowego, przynajmniej w kwestiach technicznych samego zamachu. Ogromnym osiagnieciem Komisji bylo wykazanie zlej woli wladz panstwowych i braku zgodnosci ich dzialan z prawem i ustalonymi metodami postepowania.

    Ciagle mam nadzieje, ze sie to skonczy dobrze, bo cos nagle sie nowego pojawi, albo ze Komisja byla przygotowana na ten ruch na szachownicy i ma "plan B". Trzymam kciuki.

    Jasiu z Hameryki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie , że "naukowiec" - Jasiu z Hameryki przedstawia podobny poziom, jak większość polskich "naukowców" na uczelniach w Polsce, czyli geniusz kończy się na niemożliwości zainstalowania polskiej czcionki na komputerze...... Natomiast polskie uczelnie łapią się w trzy setce lub cztery setce według światowych rankingów, oscylując pośród uczelni krajów trzeciego świata i afryki.
      Tzw. naukowcy w Polsce to w większości zastraszona grupa, przepraszam za wyrażenie, " gołodupców", którzy są w stanie wyrzec się swojej wiedzy jeśli ktoś im za to dobrze zapłaci.
      Nie mają w sobie nic z klasy profesorów przedwojennych z Lwowa czy Wilna oraz co bardzo ważne, klasy profesorów z USA jak Prof Binienda czy jego zagraniczni przyjaciele pracujący nad zbadaniem przyczyn katastrofy samolotu prezydenta polski pod Smoleńskiem.
      Można być dumnym też z małej garstki profesorów z polskich uczelni, którzy mają swój honor i nie dają się ciągać jak szmaty przez reżimowych kacyków.
      Jest mała grupka wspaniałych profesorów takich jak Prof. Andrzej Nowak, czy prof. Krasnodębski, ale to kropla w morzu.
      Pan Macierewicz robi wszystko co może, żeby wyjaśnić Zamach Smoleński, i nie widzę powodu aby jątrzyć niuanse wynikające ze złożoności problemu.
      Zamach Smoleński może być wyjaśniony tylko w przypadku zmiany władzy w Polsce, np. gdyby objął władzę PiS. Nikt inny nie jest tym zainteresowany.

      Usuń
    2. @Stanley Panama
      Trudno na tym poziomie polemizować. Polską czcionkę miałem jeszcze zainstalowaną kiedy pracowałem pod systemem TOPS-20 na PDP-10. Nie używam jej, bo robię masę błedów (również ortograficznych) -- moje palce nie są do niej przyzwyczajone. Po polsku piszę rzadko i skupienie się na klawiaturze przerywa mi tok myśli. Jeśli dla Pana jest ważniejsza czcionka niż to co napisalem (a czego Pan nie przeczytał), to proszę nie czytać, choć oczywiście może Pan komentować.
      Jasiu z Hameryki

      Usuń
    3. Och! Panowie! Czy to aby właściwy czas i miejsce na to by udowadniać sobie (i nam przy okazji), który z was jest tym lepszym "cowboy'em na wschód od Mississipi"? LOL

      Usuń
    4. Stanley Panama,

      Proszę zaniechać takiego poziomu "polemiki" i atakowania komentatorów. Na tym blogu nie ma miejsca na podobne zachowania.

      Usuń
  21. Jak załatwić niezależne śledztwo dotyczące katastrofy w Smoleńsku?

    Po pierwsze, przejąć monopol nad tym śledztwem i nie udostępniać dowodów rzeczowych i innych potrzebnych danych nikomu poza rządową komisją.

    Po drugie, gdy wiadomo, że trudno jest, bez dostępu do dowodów, zbudować wiarygodną hipotezę nt katastrofy, ośmieszyć kulejące pod tym względem śledztwo opozycji za pomocą machiny medialnej.

    Po trzecie, nawet, gdyby niezależne śledztwo udało się przeprowadzić bez zarzutu (co jest raczej niemożliwe bez dostępu do dowodów), to i tak nie będzie miało skutków dowodowych.

    Nic nam nie zrobią, bo nie mają dostępu do dowodów, wyniki ich śledztwa nie będą mieć wartości dowodowej. Dodatkowo, my ich załatwimy tak, że stracą szacunek jako naukowcy.

    Na razie to ONI wygrali tę batalię.

    Co robić?

    Przejąć władzę i już z dostępem do wszystkich narzędzi i dowodów przeprowadzić od nowa oficjalne śledztwo. Może doczekamy, w końcu PiS nadal prowadzi w sondażach?

    Można debatować nad sytuacją niezależnych naukowców, którzy z góry skazani byli amatorkę i na uderzenie ze strony reżimu dysponującego znaczną przewagą i dostępem do materiałów śledczych.

    Ale rozwiązanie jest jedno - poprowadzenie oficjalnego śledztwa pod patronatem PiS (od 2015 roku). Poczekajmy 2 lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie można czekać dwa lata.

      Żyjemy w czasach, w których kłamstwo wystarczy powtórzyć dwa razy, a prawdę trzeba głosić po raz tysięczny. Człowiek stał się surowcem dla istot, które tylko nominalnie są ludźmi.

      Nie wolno rozmawiać z kłamcami, gdyż oni są elementem systemu i tylko w ramach tego systemu przyjmują jakąś wartość. Fakty mają natomiast wartość obiektywną, absolutną - nawet, jeśli tej wartości nie sposób jednoznacznie ustalić.

      Prezentujmy fakty, nie dyskutujmy z kłamstwem i jego głosicielami. Wdając się z nimi w dyskusję pozwalamy - automatycznie - ograniczać się do systemu, w którym to oni wskazali, które zdania, które założenia są "prawdziwe". Co więcej, dyskutując, stajemy się uczestnikami tak rozumianego systemu. Prezentujmy fakty, bo fakty są poza ich systemem. Prezentujmy fakty, bo wtedy pozostajemy poza systemem kłamstwa.

      Być może los każe nam czekać dwieście dwadzieścia dwa lata. Ale nam nie wolno czekać dwóch lat - my teraz musimy zrobić wszystko, co umiemy, najlepiej i najprawdziwiej. Musimy zaufać tej sprzeczności i wierzyć.

      Usuń
    2. ONI mają w d... fakty i prawdę. ONI wygrali, bo ONI rządzą. A nad nimi (wyżej) rządzi Rosja. O prawdzie zaprezentowanej światu zadecydowała pozycja głoszącego tę prawdę.

      Musimy przejąć władzę w kraju i władzę nad śledztwem smoleńskim. Musimy ICH odsunąć od władzy nad Polską, najlepiej na zawsze (tu chwalę ONR za radykalizm w tej kwestii).

      Smoleńsk, zbrodnie komunistyczne, życiorysy kluczowych funkcjonariuszy w państwie (z politykami i sędziami na czele). To trzeba przeciąć raz na zawsze.

      Problem z NIMI polega m.in. na tym, że są doskonałymi socjotechnikami manipulującymi opinią publiczną. Kolejny problem, to indolencja naszego państwa (tu mam na myśli również opozycję, która była u władzy) w rozliczaniu nadużyć, zbrodni, nawet tych o dużym kalibrze (w USA za współpracę z rosyjskimi służbami grozi dożywocie!). Nie karze się winnych, zbyt wiele spraw uchodzi.

      ONI uciekli sprawiedliwości nie tylko dzięki Grubej Kresce Mazowieckiego, ale też dzięki umiejętnościom manipulowania masami (media, tzw. salon, ideologia "europejskości", wsparcie lewicowych elit zachodnich).

      MY musimy tę dychotomię kiedyś usunąć, inaczej będziemy ciągle walczyć ze zbrodniarzami, kłamcami, zdrajcami, sługusami Rosji. I będziemy na przegranej pozycji.

      Trzeba przejąć władzę, zniszczyć przeciwnika (a raczej rozliczyć go tylko z jego dorobku z okresem PRL włącznie). Usprawnić socjotechnikę, przekonać masy.

      Usuń
    3. Myślę, że wszyscy - tu, na tym blogu - chcemy Ich odsunąć od władzy i rozliczyć. Zatem nie o chęć i wolę chodzi, tylko o znalezienie sposobu. Ostatnie wydarzenia dowiodły, że społeczeństwo nie jest przygotowane do konfrontacji z obecnym rządem i jego mocodawcami. Przede wszystkim dlatego, że nie ma odpowiedniej świadomości społeczno-politycznej. Czy gdyby taką posiadało znalazłoby dość ukierunkowanej woli, także nie jest pewne.

      To dlatego zadanie PiS jako wiodącej partii opozycyjnej jest tak trudne. Przy tym mnożą się nożyce w postaci PJN, SP. Na wszelki wypadek nowe nożyce naszykował też obóz belwederski w postaci pobożnego Gowina i "obrazoburczego" Janusza de domo Guma. Czyli co kto lubi.

      W odwodzie stoją serwery, media i pałki, a także stosunkowo liczna rzesza potomków ORMO i Wojsko Polskie, stopniowo, ale całościowo przekształcane w Żandarmerię - oberpolicję.

      Żeby Ich odsunąć od władzy trzeba wygrać walkę o rząd dusz. A żeby ją wygrać, trzeba zwalczyć opium mediów postkomunistycznych i przekonać zwykłych ludzi do swoich poglądów. Będzie to tym trudniejsze, im bardziej będziemy oddalać się od działań prowadzących do spełnienia warunku koniecznego: nauczenia ludzi tego, że prawda popłaca. Obecnie zwykli ludzie wierzą w coś zupełnie odmiennego.

      To oznacza, że media opozycyjne muszą odznaczać się większą dyscypliną intelektualną, większą siłą duchową zarazem większą dalekowzrocznością i zrozumieniem codziennych różnic w poglądach grup społecznych od strony przeciwnej. Wiele razy pisałem tutaj, że nie jestem osobą religijną. Ale wierzę głęboko w to, że prawda nas wyzwoli, i że nie wolno się lękać.

      Czy to wystarczy? Nie chcę tego rozważać. Bo wiara nie jest po to, aby ją dzielić, analizować, ale po to, aby przenikając nas do głębi wspierała i wiodła nas w każdym działaniu.

      Wierzę, że jeśli będziemy fałsz nazywać fałszem, to zwyciężymy. Nie zakładam horyzontu czasowego. Wykonujmy krok po kroku, szybko i zdecydowanie i obserwujmy postępy. Cel jest wytyczony.

      Porzućmy drobne spory, spory o sprawy obyczajowe. Nie na zawsze. Na czas potrzebny do usunięcia największego zagrożenia. Kiedy usuniemy sowiecką watahę przyjdzie czas na różnicę zdań. Powstaną partie chrześcijańskie i - zapewne - bezwyznaniowe. Ale zdrowe, w małym, albo w żadnym stopniu nie przesiąknięte ruską i agenturalną zgnilizną. I zgodne, co do tego, że Polska jest najważniejszą sprawą Obywatela. Drogi codzienne, które będą wówczas prowadzić do lepszej Polski, Obywatele będą zapewne widzieć w różny sposób, ale na pewno nie będzie tak jak dziś, że znajdą się kanalie nazywające siebie Obywatelami, które będą chciały dróg zdradzieckich.

      Największą nadzieję pokładam w partii Jarosława Kaczyńskiego. To ostatni zorganizowany i jeszcze stosunkowo silny ląd, a może raczej wyspa, opozycji. Jeśli tej partii zabraknie pozostaną archipelagi.
      Mam nadzieję, że wyjdzie stamtąd nie tylko mocny impuls - byliśmy ostatnio świadkami dobrych postaw, zwłaszcza lidera - ale zorganizowana i konsekwentna inicjatywa.

      Jedność działania nie oznacza tolerancji dla fundamentalnych różnic. Wręcz przeciwnie. Dlatego takie partie jak PJN i SP należy zjednoczyć lub wyeliminować, nie z powodów ambicjonalnych, ale dla dobra Polski. Nie posiadają one bowiem żadnej nowej jakości w stosunku do PiS i są wytworem wyłącznie ambicji ich liderów. Jeśli ma się świadomość obecnego trudnego położenia Polski, a sądzę, że liderzy SP i PJN taką świadomość mają, tym bardziej powinno się wstydzić takich zachowań. Zwykły przejaw pychy.

      Na miejscu PiS zwołałbym kongres zjednoczeniowy partii, które chcą działać razem, pod przewodnictwem PiS, do czasu usunięcia obecnego rządu i obozu belwederskiego. To byłby prawdziwy test polskości dla wielu ugrupowań, także dla ONR.





      Usuń
    4. @przemek łośko

      Zgadzam się, popieram.

      Usuń
  22. Szanowny panie Aleksandrze, Szanowni Państwo.

    Przyglądałem się przed momentem dyskusji toczonej w ramach dzisiejszej Loży Prasowej. To dość jednoznaczna tuba medialna dla elektoratu PO. Cel dyskusji szybko okazał się więc klarowny.
    Wzmocnić przekaz artykułu w GW , oraz pokazać że są eksperci i "eksperci".
    "Szanowne" grono w sposób jednoznaczny zakreśliło zakres kompetencji członków komisji Laska na poziomie (z "oczywistych względów"!) znacznie powyżej poziomu osiągalnego dla laików z ZP.
    Wypływający stąd jednoznaczny wniosek, że nie ma warunków do równorzędnej dyskusji pomiędzy stronami (ZP - komisja Laska), stanowi jeden z ważniejszych chyba celów tej całej tej ohydnej manipulacji i próbę naprowadzenia prof. Kleibera na "właściwy" tor rozumowania.

    Zagrożenie wynikające z możliwości ustalenia faktów i naukowego ich opracowania musi być bardzo realne!
    Powszechnie znany (i piętnowany!) konformizm środowisk akademickich może okazać się w tym przypadku zbyt słabym bodźcem.
    Dla wielu osób przywykłych do konkretnej wiedzy, twardych danych i matematycznych analiz modelowych, zajęcie stanowiska oczekiwanego przez politycznych dysponentów może okazać się zbyt trudne w warunkach dyskusji z zachowaniem standardów naukowych.
    Należy pamiętać, iż dziedziny w jakich mogła by być prowadzona taka dyskusja są na tyle ścisłe i weryfikowalne, że każde odstępstwo od metodologii ośmieszyło by osobę posługującą się taką argumentacją w oczach praktycznie całego naukowego świata zachodu. A to oznacza naukową banicję.
    Nauki ścisłe pozostawiają mały margines do swobodnych interpretacji jakich pełno np. w naukach społecznych.

    Wyraźnie, na tle prowadzonych w studio rozmów, widać prawdziwość słów Gospodarza:
    "Nie pokonamy ośrodków propagandy ich bronią. Nie mamy na to dość pieniędzy ani możliwości technicznych, brakuje nam esbeckich tradycji i ludzi gotowych na każde draństwo. Dyskusja z funkcjonariuszami tych ośrodków jest również bezcelowa, bo kłamstwo stanowi ich narzędzie pracy i nie ma możliwości pokonania go faktami lub racjonalną argumentacją."

    " Śmiertelnie groźny mit P. Lisickiego" też nabiera, nijako przy okazji, coraz to nowego, dosłownego znaczenia.

    Bardzo podoba mi się stanowisko Pana Przemka.
    Dodałbym, że na poziomie zwykłego zjadacza chleba ważne, obok nie tracenia kontaktu z prawdą, jest wypracowanie osobistego stosunku do otaczającej wkoło rzeczywistości.
    Dalsze słowa cytowanego komentarza Gospodarza stanowią tu kolejne memento: "... Dlatego od tak dawna postuluję jedną metodę - całkowite odrzucenie i przemilczenie przekazu tych ośrodków. Nie stać nas na nienawiść, ale stać na mądrość i pogardę wobec nikczemnych praktyk.
    Gdyby "nasze" media, politycy ( a za nimi większość Polaków) przyjęła po 10 kwietnia taką strategię, nie byłoby dziś już śladu po GW itp. przekaźnikach."

    Stąd potrzebny nam przemyślany ostracyzm wynikający z przełożonej na własne realia i otoczenie dychotomii my - oni, świadomość konieczności samodoskonalenia, dokształcania, wiara w bezwzględną wartość naszych wartości, II RP jako wzór i odniesienie godne naśladowania tak w zakresie wartości jak i stawianych społeczeństwu materialnych zadań i celów.
    Bo Bóg, Honor, Ojczyzna to nie są wcale zapomniane i wstydliwe hasła minionych epok.
    To nasza ostateczna broń i tarcza przed totalnym upodleniem i niewolnictwem ( link do wywiadu z prof Kieżunem - poruszające - http://www.youtube.com/watch?v=bt4EOqOvuKI).

    pozdrawiam
    Zaścianek

    OdpowiedzUsuń
  23. Jasiu Z Hameryki,

    Napisał Pan m.in:"Potem, gdy juz zaczeto sie zblizac do prowdopodobnego scenariusza zamachu, zaczeto polemizowac "na fakty". A niestety ani komisja, ani eksperci nie maja dostepu do faktow z PIERWSZEJ REKI."
    Najwyraźniej zapomniał Pan, że podstawą wniosków ekspertów komisji były zapisy TAWS i FMS odczytane w USA. Nikt ich jak dotąd nie zakwestionował.
    Warto też pamiętać, że zgromadzony przez komisję materiał dowodowy znacznie przekracza zasób "dowodów" wskazanych w raporcie MAK i komisji Millera. Wskażę tylko niektóre źródła wiedzy komisji parlamentarnej:
    - wysłuchania świadków i specjalistów,
    - rekonstrukcja samolotu na podstawie zdjęć z miejsca tragedii;
    - przedstawione ekspertyzy zewnętrzne oraz analizy raportów, dokumentów i oświadczeń ogłaszanych przez prokuraturę, Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego oraz inne, krajowe i zagraniczne instytucje i organa władzy państwowej (w tym IES im. prof. Jana Sehna); wyniki prac niektórych komisji Sejmu i Senatu; analizy raportów Najwyższej Izby Kontroli;
    - dokumenty Prokuratury, w tym akta umorzonego śledztwa w wątku cywilnym;
    - dokumenty zebrane w Archiwum Zespołu Parlamentarnego, w tym opublikowane w „Białej Księdze
    Tragedii Smoleńskiej”, wyd. Warszawa, czerwiec 2011 r., i w publikacji „28 miesięcy po Smoleńsku”,
    Warszawa, sierpień 2012 r.;
    - ekspertyzy firmy Small Gis;
    - ekspertyzy skrzynki parametrów lotu produkcji firmy ATM;
    - istotnym źródłem wykorzystywanym przez ZP były interpelacje, składane przez posłów i senatorów,
    które nawet wówczas, gdy natrafiały na brak odpowiedzi lub odpowiedzi wymijające czy fałszywe,
    pozwalały lepiej ukierunkować naszą pracę badawczą.

    ( na podstawie Raportu Smoleńskiego.Stan badań)
    http://orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/EventsByLink/MJAI-97K9TJ/%24File/Ksiazka_Raport_Smolenski_wyd2.pdf

    Dywagacje o braku dowodów rzeczowych ( wraku,rejestratorów) są dziś całkowicie jałowe. Odzyskanie tych dowodów nie leży obecnie w możliwościach komisji. Można je będzie odzyskać, gdy władzę w naszym kraju przejmie rząd reprezentujący polskie interesy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pragne byc dobrze zrozumiany. Nie jestem niedowiarkiem. Nie chce tez rozwijac tematu bo Pana portal jest rowniez pedagogiczny. Jestem jednak zatroskany czy ZP AM moze wygrac z imperium zla. Graja z niezwykle doswiadczonymi i bezwzglednymi szachistami, ktorzy za pomoca swoich pomagierow w Polsce tumania narod i swiat. Pocieszajace jest ze ZP AM, jak i Pan Antoni wie znacznie wiecej niz moze powiedziec. Za ta wstrzemiezliwosc i madrosc jestem mu niezwykle wdzieczny. Jesli nastana lepsze czasy te informacje beda bezcenne. Ku pokrzepieniu serc:
      http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=4124#.Uj9PX9cwmDA
      Jasiu z Hameryki

      Usuń
  24. iwona /przemek łośko,

    Myślę, że trzeba odróżnić dwie rzeczy: ustalenie prawdziwych okoliczności zamachu i pokonanie kłamstwa smoleńskiego.
    Pierwsze z tych zadań jest wykonalne, nawet w okresie najbliższych kilku lat.
    Drugie, może zająć kilka pokoleń.
    W tej kwestii warto pamiętać o sprawie Katynia i losach kłamstwa katyńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zaścianek,

    U podłoża tak błędnej taktyki, zawsze leży brak konsekwencji. Jeśli dopuszczamy analogie z kłamstwem katyńskim, a działania instytucji i władz III RP oceniamy jako zależne i niesuwerenne, jakim prawem możemy w ogóle dopuszczać możliwość prowadzenia polemiki z ludźmi reżimu?
    To pytanie można sformułować inaczej: kto przy zdrowych zmysłach dyskutowałby w latach 50. z tezami raportu Burdenki lub chciał polemizować z ministrem Świątkowski, prokuratorem Kurowskim czy z "dziennikarzem" Wójcickim?
    Wytwory tych postaci nie powstały na gruncie błędu i nie były efektem naukowej pomyłki. Od początku były świadomym i celowym łgarstwem, wyprodukowanym tylko po to, by chronić sprawców mordu katyńskiego i oszukać opinię światową.
    Dlaczego więc mówimy o "powrocie do PRL-u", dostrzegamy mechanizmy manipulacji właściwe dla okresu komunistycznego, widzimy uzależnienie od Rosji i współdziałanie organów państwa z ośrodkami propagandy, a jednocześnie rozpaczliwie chcemy widzieć w postaciach reżimu naukowców, ekspertów, prokuratorów i dziennikarzy?
    Ta niekonsekwencja wiele nas kosztuje. Zbyt wiele.
    Tkwi w niej równie fałszywe przeświadczenie, jakoby publiczna dyskusja z zaprzańcami mogła przynieść dobre efekty lub przyczynić się uświadomienia Polaków.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  26. A. Ścios, Jasiu z Hameryki,

    Panowie,
    odnośnie kwestii ustalenia stanu faktycznego w Smoleńsku, to jedno można powiedzieć na pewno - a przynajmniej ja mogę to powiedzieć po zapoznaniu się z tzw. Raportem Millera. otóż dokument ten - będący podstawą rządowego stanowiska i podobno sporządzony w rzetelny sposób - na ponad 300 stron poświęca opisowi stanu wraku - a więc kluczowej kwestii dla wyrobienia sobie opinii o stanie szczątków, ich rozrzucie itd. - cztery strony (str.64-68), przy czym opatrzone są one jednym zdjęciem, ściągniętym z internetu. Dodatkowo załączona jest tabelka wyników pomiarów połamanych drzew, bez zdjęć czy szkiców, wykonanych na miejscu przez członków komisji Millera, ale bez podania ich składu, terminu i bez żadnej dokumentacji ich pracy. jest także informacja, ze korzystano m. in. ze źródeł rosyjskich, bez ich omówienia i przedstawienia. Dodatkowo załączone są dwa czy trzy rysunki wyobrażajace bez żadnych wyliczeń, zdjęć czy szkiców, przebieg ostatniego fragmentu lotu.
    To jest poziom pracy, który nie przeszedłby w pracy magisterskiej pisanej zaocznie. Jeżeli został przyjęty w dokumencie mającym oficjalnie ustalić przyczyny wielkiej katastrofy, to dyskwalifikuje ten dokument. Jedno wiemy zatem na pewno odnośnie ,,dostępu do faktów z pierwszej ręki": na pewno nie ma ich w raporcie rządowym. Prac komisji Macierewicza jeszcze nie przeglądałem, ale podejrzewam, ze nawet jeśli może ona tylko wybiórczo udokumentować stan faktyczny, to i tak wyniki prac zespołu parlamentarnego stanowią jakąś rzeczywistą płaszczyznę odniesienia - w przeciwieństwie do kpiny nazwanej raportem millera.
    tyle faktów.

    pozdrawiam Panów


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli mowie o "dostepie do faktow z pierwszej reki" mam na mysli to, ze wszystkie rejestratory i probki zostaly pobrane z miejsca zamachu przez funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej ktora wespol ze swoimi agentami w Polsce zamach przeprowadzila. Trudno mi powiedziec ile czasu potrzeba aby "podrasowac" rejestratory, nawet te amerykanskie czy polskie. Widac z czarnymi skrzynkami jest trudno i potrzeba troche wiecej czasu, a wyniki nie zawsze odpowiadja zamierzeniom, co wykazal Instytut Sehna w Krakowie. Co do probek, to sprawa jest jeszcze prostsza i mozna je nawet bylo przygotowac uprzednio. Moze nie mogli tego zrobic, a moze mogli. Kto to wie, choc podejrzewam ze na to w Sowietach, a teraz w Rosji pieniedzy nie zaluja. Ale lancuch zabezpieczenia materialow dowodowych ("custody") jest tutaj przerwany i dlatego trudno byloby te materialy wykorzystac np. przed sadem w Hadze. Co do zeznan swiadkow, sporo z nich obawia sie wizyty "seryjnego samobojcy" i ich zeznania dzisiaj moglyby byc inne niz zebrane na goraco zaraz po zamachu. Przypomina sie sytuacja z Katyniem z 1940. Nasi dzielni czekisci nawet potrafili dotrzec do rzeczoznawcow w Szwajcarii, nie mowiac juz o swiadkach na Ukrainie, czy czlonkach niemieckiej komisji katynskiej pozostalych po wschodniej stronie zelaznej kurtyny.

      Jasiu z Hameryki

      Usuń
  27. ...

    To są tzw. Przekleństwa Demokracji, Panie Aleksandrze!

    Prawda zawsze była i jest jedna, inaczej nie jest prawdą, natomiast ONI - "DEMOKRACI", usiłują nas przekonać, że prawdę można wynegocjować, ot tak, choćby przy okrągłym czy kanciastym stoliku. A do tego, jak do tanga, potrzeba dwóch stron i DYSKUSJI; nie, bynajmniej nie nad faktami, wynikami doświadczeń, jak jest np. w nauce, (gdzie jednak prawdy dopiero się ... dochodzi), lecz DYSKUSJI KWESTIONUJĄCEJ PRAWDĘ, a to już jest błazeństwo i - dla wielu z nas - bluźnierstwo.

    Jeśli jest, jak wierzymy - (i wiemy, bo to się da udowodnić!) - jedna prawda, to o czym dyskutować z kłamcami, którzy usiłują zwieść nas na manowce, zdyskredytować, w skrajnych przypadkach... zastraszyć, sponiewierać, zagipsować nam usta?

    Jeśli chodzi o Zamach Smoleński - ONI wiedzą lepiej od nas (sami to przecież planowali!) - jak było naprawdę. Więc skoro brutalnie zagłuszają słowa ZP AM, sięgając ostatnio po sprawdzone metody stalinowskie, o których wielu z nas myślało, że to już tylko muzealne skamieliny, - znaczy: że zbliżamy się niebezpiecznie do opisania prawdziwej historii zamachu na Prezydenta Polski i towarzyszące Mu Osoby, mające w przyszłości stanąć na czele Odrodzonej Rzeczypospolitej.

    Dlatego dziwi mnie, że zarówno Zespół Parlamentarny, jak i sam Antoni Macierewicz, dają się uwodzić (jak wielu przed nimi) - NIEZNOŚNEJ POKUSIE POLEMIKI** - dla nas zawsze zgubnej, bo "dyskutanci" są sługami KŁAMSTWA, i mają za sobą cały System! Jeżeli NASI myślą, że w ten sposób uświadomią przeciętnego widza TVN, czy innej TVP - np. podczas proponowanej "dyskusji" pod auspicjami oświeconego prezesa PAN, - bolesne będzie ich rozczarowanie!!!

    Będą atakowani ad personam, brutalnie, bezlitośnie, jak w przytaczanej przez Pana instrukcji Świątkowskiego! Wyciągnięte zostaną wszystkie papiery z teczki Lesiaka i innych esbeckich (i sowieckich) źródeł, natomiast fakty nie będą się liczyć w najmniejszym stopniu! Odbędzie się młócka, przy pomocy dialektyki oprawców, z użyciem cepów ich parcianej retoryki.

    Cytowałam już na tym blogu wierszyk Andrzeja Bursy o aniołku i diabełku. Przytoczę go raz jeszcze:

    Gdy ci się wszystko znudzi
    spraw sobie aniołka i staruszka

    gra się tak:

    podstawiasz staruszkowi nogę że wyrżnie mordą o bruk
    aniołek spuszcza główkę

    dasz staruszkowi 5 groszy
    aniołek podnosi główkę

    stłuczesz staruszkowi kamieniem okulary
    aniołek spuszcza główkę
    ...
    powiesz staruszkowi "szczęść Boże"
    aniołek podnosi główkę

    i tak dalej

    potem idź spać
    przyśni ci się aniołek albo diabełek

    jak aniołek wygrałeś
    jak diabełek przegrałeś
    jak ci się nic nie przyśni

    r e m i s


    IM chodzi tylko o to, żeby nikomu z NAS nic się nie przyśniło. Ale wbrew słowom poety - nie będzie to dla nas "remis". Najwyżej wydłużenie łańcucha o pół sążnia... Czyli za Namiestnikiem do grobu Polski marsz! Marsz... powolny - to właśnie te "pół sążnia".


    Pozdrawiam, Autorze


    ** NIEZNOŚNA POKUSA POLEMIKI - to oczywiście znakomite sformułowanie z Pańskiego ubiegłorocznego tekstu (jeszcze na S24) - pt. "NAS TO NIE DOTYCZY". Zalinkuję, ale chyba przytoczę osobno w całości, bo bardzo przekonywujące.

    http://cogito.salon24.pl/408699,nas-to-nie-dotyczy

    OdpowiedzUsuń
  28. 14.04.2012

    NAS TO NIE DOTYCZY

    - Dlaczego miałyby mnie poruszać jakkolwiek haniebne słowa Donalda Tuska skoro wiem, że wypowiada je tchórz uciekający w panice przed odpowiedzialnością?

    - Czemu miałbym przywiązywać wagę do wypowiedzi Bronisława Komorowskiego, jeśli człowiek ten dał dowody podległości interesom Kremla, a swoją pozycję zbudował na fałszu i nienawiści?

    - Czy powinienem reagować na brednie wypisywane przez ciemniaków mieniących się dziennikarzami, gdy wiem, że ich „poglądy” mają wartość judaszowych pensji i niewolniczych kredytów?

    - Czym usprawiedliwię komentowanie doniesień ośrodków propagandy - jeśli uważam, że wykonują one tę samą robotę, jaką wypełniały w czasach komuny?

    - Co miałoby mnie skłonić do reagowania na nienawistny bełkot platformianych „blogerów” skoro jestem świadomy, że prym wśród nich wiodą funkcjonariusze medialni, a od pozostałych oddziela mnie nieprzekraczalna przepaść aksjologiczna?

    - W imię jakich racji miałbym uczestniczyć w zbiorowym akcie amoku i podążać za każdym ochłapem podsuwanym przez małych demiurgów, jeśli mam pewność, że są to tematy służące fałszowaniu prawdy?

    Te pytania powinien sobie zadać każdy, kto stając do konfrontacji z obecną rzeczywistością chciałby zachować godność i trzeźwość umysłu. Dziś zależą one od tego - czy przyjmiemy świadomość głębokiego podziału na My i Oni - potrzebnego dla wyznaczenia granic prawdy i uporządkowania świata wartości.

    Bo jeśli w takich sytuacjach nie potrafimy przezwyciężyć „pokusy polemiki” ani dostrzec z kim naprawdę mamy do czynienia – jaki sens mają nasze zasady i na czym opiera się stałość naszych ocen? Czy po to by je wyznawać – musimy wciąż szukać potwierdzenia w sporze z Obcymi i obdarzać ich choćby cieniem honoru ?

    Po co deklarować przywiązanie do patriotyzmu i śnić o wolnej Polsce - jeśli nie ma się dość siły, by w całości odrzucić narrację Obcych, a ich samych nazwać po imieniu? W jak gęstych oparach absurdu i głębokiej schizofrenii muszą tkwić ci, którzy krzycząc o zbrodni smoleńskiej traktują jej sprawców i medialnych mataczy niczym ludzi godnych uwagi i polemiki?

    To co nas podzieliło – to się już nie sklei – napisał poeta po 10 kwietnia - bo tylko poeci mają dziś odwagę głosić kolczaste prawdy. Ta zaś – o dychotomii My i Oni – jest prawdą wyklętą nawet przez najbardziej patriotyczne środowiska i wywołuje sprzeciw wśród najzagorzalszych krytyków obecnego układu. Uciekają przed nią za zasłonę taniej demagogii i pseudopolitycznego bełkotu.

    Ten sam poeta przypomniał rzecz jeszcze straszniejszą: Mickiewicz tłumaczy nam wyraźnie, że istnieją dwie Polski. Jest Polska rosyjskich kolaborantów, tych, którzy występują w „Salonie warszawskim” z III części „Dziadów”, i jest Polska tych Polaków, którzy chcą pozostać wierni swoim narodowym obowiązkom. A jakby tego było mało, poeta dodał:

    Nawet nazywać ich nie warto – w ogóle nie warto się nimi zajmować, najlepiej jest uznać, że ich nie ma. Trzeba wychodzić, kiedy wchodzą, odwracać się, kiedy do nas podchodzą. Polska należy do nas, a oni niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. Nas to nie dotyczy.

    Jak zatem zrozumieć, że nawet ci, którzy uznali poetę za Człowieka Roku – nie mają dość odwagi by powiedzieć głośno: „nas to nie dotyczy” i odwrócić się tyłem od „salonu warszawskiego”? Czy powielając bełkot propagandystów i dając posłuch wrzaskom kanalii wierzą, że zasłużą na miano „konstruktywnej opozycji” lub wytargują mniej bolesną agonię?

    Jakiej nagrody spodziewają się od tych, którzy darzą ich nienawiścią i pogardą i w imię jakiej prawdy mówią nam o „mechanizmach demokracji” - jeśli za przeciwnika mają zdziczałą watahę drwiącą ze śmierci Polaków?

    Dziś już nie da się usprawiedliwić takich postaw, a kto by mówił o „potrzebie dialogu” i „strategii perswazji” – jest w najlepszym wypadku wierutnym głupcem, który niczego nie pojął ze smoleńskiego memento.

    http://cogito.salon24.pl/408699,nas-to-nie-dotyczy

    OdpowiedzUsuń
  29. Pani Urszulo,

    Obawiam się, że tak konsekwentna i logiczna postawa nie będzie nigdy przyjęta. Nie ma woli, odwagi ani zdolności do nazywania rzeczy po imieniu, bo nad całym przekazem publicznym ciąży przekleństwo politpoprawności i knebel pseudodemokracji.
    Jaki byłby efekt jakiejkolwiek "debaty publicznej" w sprawie Smoleńska, można bez trudu przewidzieć.
    Nie znam w historii III RP przypadku, by tego typu spektakle medialne kończyły się triumfem prawdy. Kto zna takie przypadki, powinien je wskazać.
    Nie widziałem też, by jakikolwiek funkcjonariusz medialny lub postaci pokroju Laska ulegały sile argumentów bądź przyznały się do błędu.
    Nie sądzę również, by po trzech latach infekowania Polaków kremlowskimi łgarstwami, widzowie tv byli zdolni samodzielnie odróżnić prawdę od fałszu.
    Problem polega na tym, że nikt z "naszych" polityków, publicystów i autorytetów nie ośmieli się ocenić sprawy w takich kategoriach.
    Dziękuję za przypomnienie dawnego tekstu. To jest przepis na "zagłodzenie" przeciwnika. Gdyby norma "nas to nie dotyczy" została przyjęta przez środowiska opozycyjne, czym karmiliby się funkcjonariusze reżimu?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  30. Popatrzcie, jakie przekręty są obecnie w Polsce możliwe i jak układ rządzący oraz czuwające na posterunku media chronią złodziei, aferzystów i bandytów związanych z układem (SBeckim):

    http://www.youtube.com/watch?v=84NP_dCZhOI

    Układ nierozerwalny, żyjący w ścisłej symbiozie, doskonale zabezpieczony. Układ ten już dawno temu zamordował w Polsce demokrację. A my, jak te barany na rzeź, czy do strzyżenia (z pieniędzy), w ich ręce idziemy...

    To nie tylko Smoleńsk, z którego szydzą "młodzi, wykształceni, z wielkich miast". To także pieniądze, dorobek życia zwykłych ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  31. Jasiu Z Hameryki 22 września 2013 22:56 napisał:

    Jesli mowie o "dostepie do faktow z pierwszej reki" mam na mysli to, ze wszystkie rejestratory i probki zostaly pobrane z miejsca zamachu przez funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej ktora wespol ze swoimi agentami w Polsce zamach przeprowadzila. Trudno mi powiedziec ile czasu potrzeba aby "podrasowac" rejestratory, nawet te amerykanskie czy polskie. Widac z czarnymi skrzynkami jest trudno i potrzeba troche wiecej czasu, a wyniki nie zawsze odpowiadja zamierzeniom, co wykazal Instytut Sehna w Krakowie. Co do probek, to sprawa jest jeszcze prostsza i mozna je nawet bylo przygotowac uprzednio. Moze nie mogli tego zrobic, a moze mogli. Kto to wie, choc podejrzewam ze na to w Sowietach, a teraz w Rosji pieniedzy nie zaluja.


    Myślę, że z pomocą dzisiejszej techniki to można na taśmie rejestratorów nawet pojedyncze atomy poprzesuwać. I jeśli trzeba będzie to Rosjanie to zrobią. W każdym razie taka będzie moja reakcja gdy nagle przyślą stamtąd jakiś „niepodważalny dowód”.

    Przy okazji taka obserwacja niekosekwencji.
    Od kiedy pamiętam to zawsze byli „polscy uczeni” i „radzieccy naukowcy”. Czyli, że nasi są dopiero (przez kogoś) uczeni a oni już umieją.
    Strona rosyjska (czyli niejako wyższa instancja) tłumaczy, że wrak i skrzynki pozostaną do końca śledztwa w Rosji bo są potrzebne do prowadzenia śledztwa.
    Skoro więc prawdziwi fachowcy twierdzą, że te dowody są potrzebna do prowadzenia śledztwa to dlaczego nasi śledczy i uczeni mogą się bez nich obejść i mówili, że te dowody nie są potrzebne?

    ZP musi być w tej kwestii bardzo ostrożny i wyczulony na co się powołuje. Żeby się nie okazało, że jakieś dowody się podważa a jednocześnie na nich opiera.
    Już raz się prof. Rońda zagalopował i zaczął gwiazdować w telewizji: „informacje kupuje się na rynku tak jak samochód, komputer, cokolwiek”.
    Od 1:30
    http://www.youtube.com/watch?v=TOhgt1kvJTI

    Szlag mnie wtedy trafił. Po co on tam poszedł? Pomyślałem nawet, że jest kretem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naukowcy czy uczeni, ja bym nie przypisywal tutaj jakichs roznic, dla mnie to synonimy. NB, wielu, o ile nie wiekszosc uczciwych naukowcow z Rosji "wybyla" jak zaczeli dawac paszporty, a zostali w niej naukowe tuzy w rodzaju Wiktora Petrika:
      http://online.wsj.com/article/SB10001424052748704187204575101510173019130.html

      Czesciowo popierali to Amerykanie, bo woleli, aby Rosjanie pracowali tutaj niz dla Iranu. Choc tutaj oczywiscie trzeba byc ostroznym. Rosjanie/Sowieci maja bardzo dobrych fachowcow i jak trzeba to i Kurczatowa, Sacharowa, czy Kapice znajda nawet na Sybirze czy w Cambridge -- "Liudiej u nich mnogo", a i zaplaca jak trzeba. Glowny problem w Rosji to problem etyczny, bo nie uniwersytety i naukowa ocena zapewniaja naukowcom warsztat, a wladze panstwowe. Co wiecej, w mojej ocenie im lepszy naukowiec tym gorszy polityk. Oni po prostu nie umieja trzemac jezyka za zebami. Przyklad na video jest pouczajacy. Niesprawiedliwe by tu bylo "glupi mowi co wie, a madry wie co mowi", ale niestety, w podswiadomosci (dobrych) naukowcow jest dzielenie sie wiedza, a nie jej ukrywanie. Co do polskich naukowcow, to bywa bardzo roznie. Znam wspanialych i uczciwych. Niestety "kariere w Polsce robi sie za granica" jak mawia stare przyslowie. A tutaj (w Hameryce) sa po prostu lepsze mozliwosci i zwykle lepszy warsztat, choc oczywiscie jest tutaj ogromny rozrzut. Niektorzy szczesliwcy w Polsce, ktorzy umieli sobie zalatwic wspolprace, maja calkiem dobry warsztat naukowy, ale generalnie naklady na nauke w Polsce sa zenujace.
      Jasiu z Hameryki

      Usuń
    2. Nie wyczuł Pan ironii gdy przytoczyłem terminy „polscy uczeni i radzieccy naukowcy”, które miały podkreślać wyższość nauki radzieckiej i naszą podległość (może to było w jakimś żarcie z PRL). „Wyższa instancja” też napisałem z ironią. Poza tym zgoda.

      Usuń
  32. Panie Aleksandrze,

    Wczoraj napisał Pan w odpowiedzi na mój komentarz, dotyczący "Przekleństwa Demokracji":

    Nie ma woli, odwagi ani zdolności do nazywania rzeczy po imieniu, bo nad całym przekazem publicznym ciąży przekleństwo politpoprawności i knebel pseudodemokracji.


    Dzisiaj potwierdza to mój ulubieniec z PiS - poseł Tomek Kaczmarek, który tak oto, w wywiadzie dla "wP", komentuje odwołanie szefa kontrwywiadu wojskowego, gen. Noska, cyt.


    "To dobry dzień dla demokracji. Nosek stał się narzędziem w rozgrywce rosyjskich służb specjalnych"


    I dalej, w tym samym tonie:


    wP: [...] Co za tym może stać?

    Tomasz Kaczmarek: Media spekulują zastanawiając się, co może stać za tą decyzją. [...] Sądzę, że ocena działania władz kontrwywiadu, szczególnie haniebna współpraca ze służbami Rosji, przeważyła szalę. Na szczęście Donald Tusk wsłuchał się w słowa opozycji, która od dwóch lat - między innymi ja - nagłaśnia błędy i patologie związane z łamaniem obowiązujących norm prawa przez Janusza Noska. Szala się przelała i Nosek usłyszał decyzję o odwołaniu.


    Jakby zupełnie nie zastanowił się nad tym, co powiedział dziennikarzowi wP chwilę wcześniej:


    "Wystosowałem kiedyś interpelację do szefa MON i ministra spraw wewnętrznych, który nadzoruje służby specjalne, z pytaniem, kto de facto odpowiada za nadzór i kontrolę nad SKW. Minister obrony narodowej wykręcając się odpisał, że odpowiedzialny za tę sprawę jest minister spraw wewnętrznych. Szef MSW powiedział, że odpowiedzialny jest minister obrony. To pokazuje, że nikt w Polsce nie odpowiada za działalność tej formacji. Nikt przez ostatnie lata nie kontrolował tej służby. W mojej ocenie Janusz Nosek stał się narzędziem w rozgrywce służb specjalnych Federacji Rosyjskiej. Te służby chcą uzyskiwać coraz większe wpływy w Polsce."


    Potem (z satysfakcją!) oznajmia, że gen. Nosek nie pojedzie na żadną zagraniczną placówkę, bo tak stwierdził min. ON w odpowiedzi na jego (TK) interpelację poselską!


    Natomiast nie wyjaśnia, co się stanie z pozostawionym w Polsce gen. N., który wg słów pana posła jest, cyt. "groźnym narzędziem w rozgrywce służb specjalnych Federacji Rosyjskiej."

    Nie dowiadujemy się też, niestety, co sam pan poseł sugeruje zrobić tak "groźnym narzędziem"!


    Mimo to przyszłość widzi pan poseł Kaczmarek w różowych barwach!


    wP: Decyzja o odwołaniu Janusza Noska to zatem krok w dobrą stronę?

    "To przede wszystkim dobry dzień dla polskiej demokracji. Liczę, że od dziś obóz władzy na czele z Donaldem Tuskiem będzie się wsłuchiwał w głosy krytyki i głos opozycji.[ !!! ] Liczę, że skończą się działania inwigilujące działaczy opozycji, mówię o podsłuchach, obserwacji, które stosował Janusz Nosek wobec polityków PiS. [ !!! ] Szafę Lesiaka już przeżyliśmy, znamy to z historii, jak opozycja była inwigilowana przez służby. Dość tych haniebnych praktyk. Janusz Nosek powinien zniknąć ze sceny publicznej w Polsce."


    Chciałabym wierzyć w czystość intencji = brak obłudy w słowach pana posła. Ale jeżeli tak jest w istocie, cóż można napisać poza głośnym westchnieniem: O SANCTA SIMPLICITAS!!!


    ======


    Doskonale pamiętam Pański tweet sprzed trzech dni:


    Aleksander Ścios ‏@SciosBezdekretu 20 wrz(eśnia)

    1/2 Miło pomarzyć,że przyczyną odejścia Noska są interpelacje poselskie,"współpraca z Rosją",lobbing lub korupcja. Zamiast dywagacji warto 2/2 zapytać Belweder, bo przyczyny wydają się identyczne jak w przypadku Bondaryka.

    ======

    Rozumiem, że podobnie jak gen. Bondaryk z ABW, także i "groźne narzędzie w rozgrywce służb specjalnych Federacji Rosyjskiej w Polsce" = gen. Nosek z SKW, odnajdzie bezpieczną przystań w Belwederze?

    No to ładna jaczejka tam się, w otoczeniu Komorowskiego i Kozieja gromadzi, szkoda słów!


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  33. PS.

    NIE WIEM CO ZA MONSTRUM WYMYŚLA BEZ PRZERWY TE WSZYSTKIE UTRUDNIAJĄCE UŁATWIENIA W INTERNECIE ??!!!

    Ale dobrze wiem, co bym z nim zrobiła, gdybym je dorrrwała!!!


    W aktualnej ramce, jaką dziś poczęstował nas blogspot, a w której widać 2-3 linijki wpisywanego tekstu, nie sposób się poruszać osobie, przywykłej pisać na żywo, bez pośrednictwa Worda, z którego, jak słyszałam, korzysta wielu blogowiczów, ale mnie się dotąd udawało tego uniknąć!

    Myślę, że kiedy ograniczą okienko do 1cm2, i kiedy będzie można wstawić jako komentarz tylko "jęzor" albo emotikon, będą wreszcie zadowoleni!!!

    Po co tyle pisania na blogach? Nie lepiej same reklamy wstawiać?
    Społeczeństwo all around the world mamy obrazkowe, więc należy doszczętnie oduczyć "jeszcze piśmiennych" tych zbędnych, balastowych umiejętności!!!

    !!!

    OdpowiedzUsuń
  34. :-)

    Złoszcząc się na monstrum ramkowe nie zauważyłam,
    że - dodatkowo - pożarło mi końcówkę komentarza !!!

    Odtwarzam ją z pamięci :)

    ----------------------------------------


    Panie Aleksandrze!

    Jestem przekonana, że wielu dziennikarzy (prawdopodobnie większość, a już z "naszych" - sądząc po ilości ... hmm.... "zapożyczeń" w ich tekstach, na pewno wszyscy !) - czytało Pańskiego tweeta, ale jakoś do samego Belwederu z pytaniem uderzać... uuuuu... STRACH!!!

    Więc zapytali biednego posła Kaczmarka, a on - nie wiem, czy z prostoduszności, czy może jednak uważa czytelników (i redaktorów "wP") za idiotów, bo każe nam wszystkim wierzyć, że z odejściem tego paskudnego Noska (aż korci, żeby dopisać: a psik!) - będziemy żyli błogo i szczęśliwie, nie infiltrowani przez "służby specjalne Federacji Rosyjskiej", (których narzędziem był rzeczony Nosek), że znikną podsłuchy, inwigilacje i nawet szafa Lesiaka, a światły premier będzie się z życzliwą uwagą "wsłuchiwał w głosy krytyki i głos opozycji".

    I będzie się żyło lepiej. Wszystkim!


    Pozdrawiam serdecznie

    - ze stosownym do hasła uśmiechem :))


    OdpowiedzUsuń

  35. Z ostatniej chwili:

    Za Polityce:

    "Dla władz Politechniki zaangażowanie w sprawę smoleńską jest wstydliwe. Ale chętnie zaproszą rządzących. Na PW rok zainauguruje gen. Koziej".


    "Rektor i Senat Politechniki Warszawskiej uprzejmie zapraszają na uroczystość Inauguracji Roku Akademickiego 2013/2014, która odbędzie się w dniu 1 października 2013 roku o godzinie 10.00 w Gmachu Głównym Politechniki Warszawskiej (Plac Politechniki 1)


    Wykład inauguracyjny gen. prof. dr. hab. Stanisława Kozieja pt. Wdrażanie rekomendacji "Białej Księgi Bezpieczeństwa Narodowego".


    http://wpolityce.pl/wydarzenia/63093-dla-wladz-politechniki-zaangazowanie-w-sprawe-smolenska-jest-wstydliwe-ale-chetnie-zaprosza-rzadzacych-na-pw-rok-zainauguruje-gen-koziej

    ====

    Ciekawe kogo zaprosiła AGH w Krakowie?


    OdpowiedzUsuń
  36. Nawet gazeta , która według mnie, jest najlepszą tubą agentury w Polsce i którą przeglądam w wydaniu internetowy, żeby dowiedzieć się jakie jest zdanie służb na taki czy inny temat, czyli gazeta " Dziennik" , wspomina o Panu Aleksandr Ścios oraz o jego wpisie na blogu.
    Nie jest mobilizujące dla właściciela tego bloga być wspominanym w szmatławcu, ale widać , że agentura uwija się jak może aby być na kursie i na ścieżce......
    ______________________________________________________

    http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/438718,prof-binienda-czuje-sie-spadkobierca-przesladowanych-za-prawde-katynska.html

    OdpowiedzUsuń
  37. Sorry. Powinno być - " nobilitujące " , a nie " mobilizujące" . Ach te sugestie w PC.....

    OdpowiedzUsuń