Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

poniedziałek, 4 marca 2013

JAKA OPOZYCJA


Ponad dwie dekady kłamstw i nachalnej propagandy sprawiły, że tylko niewielu Polaków dostrzega dziś prawdziwy kontekst wydarzeń przełomu lat 80/90., a jeszcze mniej ma świadomość, że tzw. okrągły stół nie tylko uratował komunistów od odpowiedzialności za zbrodnie przeciwko narodowi, ale doprowadził do legalizacji PRL-u i z komunistycznej „nowej świadomości” uczynił podwaliny tworu zwanego III RP. . Dopiero w perspektywie „transformacji ustrojowej”, można docenić dalekowzroczność komunistycznej strategii tworzenia fałszywej opozycji oraz zrozumieć, jakie znaczenie miało zaprzęgnięcie jej do pracy nad „uświadomieniem” Polaków.
Jakub Berman, jeden z największych zbrodniarzy – agentów sowieckich, instalujących w Polsce reżim komunistyczny, nie bez racji wierzył, że „suma konsekwentnie i umiejętnie prowadzonych działań stworzy nową świadomość”. W budowaniu „nowej świadomości” komuniści sięgali po wszystkie środki – zniewalając Polaków terrorem, ale też zabiegając o zmianę mentalność polskiego społeczeństwa.
Ten obszar - stosunkowo najmniej rozpoznany, zdecydował o trwałości okupacji sowieckiej i ugruntowaniu przekonania, jakoby PRL była państwem polskim - wprawdzie ułomnym, o ograniczonej suwerenności, jednak gwarantującym ciągłość polskiej racji stanu. Takie przekonanie opierało się w istocie na akceptacji powojennego porządku i uznaniu, że jest on efektem nieuniknionych „uwarunkowań geopolitycznych” i nie może zostać zmieniony bez narażania nas na całkowitą utratę państwowości.
 Jeśli nawet część Polaków nigdy nie pogodziła się z represjami i ograniczeniem wolności, nie uznała reguł narzuconych przez komunizm i niemal w całości gardziła jego „ideologią”, do faktycznej akceptacji, a w konsekwencji do legalizacji, wystarczył tylko jeden czynnik – rezygnacja z podstawowej dychotomii My-Oni i wyzbycie się świadomości, że komunizm jest tworem całkowicie obcym i wrogim polskości. Stąd był tylko krok do potraktowania komunistów jako partnerów, nazwania ich Polakami, a następnie nobilitowania polemiką i obdarzenia „zdobyczy socjalizmu” wartością dyskursywną.
Celem „nowej świadomości”, było zatem oswojenie Polaków z obcym tworem komunizmu i stworzenie powszechnego przekonania, że jest on częścią naszej tożsamości, czymś związanym z polskością, wartym refleksji intelektualnej i miejsca w historii. By wykreować taką świadomość i dogłębnie zainfekować polskość, należało zabić nie tylko autentyczną elitę, ale uśmiercić naturalny mechanizm obronny – polski antykomunizm, wyniesiony z tradycji niepodległej II Rzeczpospolitej.
To zadanie nigdy nie udało się „polskim komunistom”. W czasach PRL-u, zetknięcie komunizmu z polskością, zawsze ujawniało przepaść różnych systemów wartości, odrębności języka, kultury i tradycji. Napotykano ją szczególnie tam, gdzie komuniści próbowali mieszać porządki; godzić patriotyzm z dogmatem internacjonalizmu lub integrować państwowy ateizm  z polskim katolicyzmem.
Sztuka połączenia tych nieprzystawalnych światów udawała się tylko osobnikom praktykującym postawy konformistyczne -  z jednej strony „otwartym katolikom”, w rodzaju Mazowieckiego czy Wielowieyskiego, z drugiej – „marksistowskim schizmatykom”, jak Kuroń i Michnik. Z połączenia tych postaw stworzono zatem grupę „demokratycznej opozycji”, by znaleźć w niej partnerów do rozmów z komunistami.
Ten system selekcji pozwala zrozumieć, dlaczego niemal wszyscy ludzie owej „opozycji” – budujący z ekipą Jaruzelskiego podwaliny III RP, to osoby w różny sposób związane z partią komunistyczną: jej członkowie, sympatycy, beneficjanci ówczesnych władz, artyści uwikłani w zależność od reżimu, uczestnicy życia publicznego PRL, piewcy wszelakich odmian komunizmu „z ludzką twarzą”, wieloletni agenci bezpieki, a w najlepszym przypadku - „pożyteczni idioci”, pełniący z nadania SB rolę kompanów i magdalenkowych statystów.
W ramach tej samej strategii doprowadzono do sytuacji, w której Polacy uwierzyli, że owa grupa samozwańczych „reprezentantów narodu” przyczyniła się do obalenia zbrodniczego reżimu i wywalczenia niepodległości. Ta wiara, podawana dziś jako dogmat historyczny, ma wymiar gigantycznego, antypolskiego kłamstwa. W rzeczywistości bowiem – to komunizm i jego bezpośredni sukcesorzy stworzyli groźną hybrydę państwowości i obrócili w ruinę nasze dążenia do niepodległości.
Dopiero III RP urzeczywistniła bermanowski postulat „nowej świadomości” i doprowadziła do tragicznej w skutkach asymilacji komunizmu i polskości. To państwo jest szczytowym produktem strategii podstępu i dezinformacji, a jednocześnie modelowym przykładem „nowoczesnego”, przepoczwarzonego komunizmu, który – ku uciesze gawiedzi, przyjął maskę „europejskości” i sznyt „socjaldemokracji”. Państwo takie mogło powstać, bo społeczeństwu polskiemu wmówiono, że  komunizm „umarł”, znikł z naszej rzeczywistości równie szybko, jak alkohol z kieliszków opróżnianych w Magdalence.
Kolejną fazę – umacniania „nowej świadomości”, powierzono już wrogom ulokowanym wewnątrz społeczeństwa, ukrytym za parawanem „wolnych mediów”, szermującym hasłami demokracji, okrytych społecznym zaufaniem i przywłaszczonym mianem „autorytetów”. Prymitywna falsyfikacja języka, tworzenie symulowanych podziałów, rewizja polskiej historii, walka z pamięcią, niszczenie kultury i szkolnictwa, propagowanie zachowań antyspołecznych i amoralnych – wyznaczały drugi i znacznie groźniejszy proces dezintegracji. Były czasem, o którym Gustaw Herling Grudziński pisał, że ma „zabić w ocalałych, w ich dzieciach, wnukach i prawnukach smak, wartość i godność życia zrzeszonego”.
Dramat polegał na tym, że ten wróg działał za aprobatą ogromnej części społeczeństwa, był uznawany za „swojego”, akceptowany i obdarzony demokratycznym glejtem.
Leopold Tyrmand w „Cywilizacja komunizmu” pisał – „Najbardziej kurczowym wysiłkiem komunistów jest próba wmówienia całemu światu, a także i sobie samym, jednoznaczności interesów partii, państwa i społeczeństwa. Tymczasem życie na każdym kroku ujawnia trójstronną, przepastną rozbieżność tych interesów. Ktokolwiek żyje w komunizmie ma świadomość męki jaka towarzyszy każdej próbie pojednawczości czy uzgodnienia tego co sam chce czy zamierza, z tym co od niego wymaga partia i państwo. Rezultatem jest wieczna połowiczność wszystkiego, niemożność pogodzenia się z tym co człowieka otacza”.
Kto poznał realia życia w III RP, musiał dostrzec nie tylko ową „przepastną rozbieżność interesów” grupy rządzącej i społeczeństwa, ale zrozumieć, że nawet komunistycznym sukcesorom nie udało się pokonać tej dychotomii. Jest ona znakiem obcości władzy – nawet wówczas, gdy obcość ta bywa głęboko skrywana i kamuflowana pseudodemokratycznym bełkotem.
Obecny reżim z niezwykłą łatwością wmówił Polakom, jakoby archaiczna konstrukcja okrągłego stołu była jedyną, na której można budować państwowość. Próba podważenie tego fundamentu jest traktowana niczym zamach na Polskę. Wywołuje histeryczne oburzenie „elit” i prowadzi do miotania najcięższych oskarżeń. Dzięki stosowaniu takich mechanizmów, w świadomości społeczeństwa ma powstać przeświadczenie, że każda próba „obalenia republiki” jest zamachem na państwo, musi prowadzić do „anarchii” i „godzenia w interes narodowy”.
Źródła tych zachowań również zdradzają rodowód obecnej władzy. Dążeniem komunistów było przecież tworzenie „frontów jedności narodu”, „kolektywów” i fałszywych „wspólnot”, w których  czynnikiem integrującym miały być hasła niesione na partyjnych sztandarach. Każde podważanie fundamentów „socjalistycznego państwa” lub  próba rewizji systemu okupacyjnego, była niedopuszczalna. Ta sama bliźniacza obsesja, wsparta kazuistyczną retoryką, towarzyszy od lat działaniom grupy rządzącej. Ujawnia ona rzeczywisty lęk przed dychotomią My-Oni, przed wytyczeniem ostrych podziałów, w których pojęcia „swój” i „obcy” nabierają elementarnego znaczenia i decydują o dokonywanych wyborach.
Wydawałoby się, że w takim systemie nietrudno określić rolę autentycznej opozycji. Jeśli jej celem ma być obalenie reżimu – nie może być miejsca na żadną „zgodę narodową”, na „konstruktywne dialogi”, poszukiwanie „płaszczyzn porozumienia”. Gmach III RP wsparty na komunistycznym fundamencie, wyklucza jakiekolwiek „modyfikacje”, stosowanie „programów naprawczych” i „reform”.  Bezcelowe i wręcz groźne jest podtrzymywanie fikcji państwa praworządnego i demokratycznego. Nie leży to w interesie opozycji, lecz tych, którzy wykorzystują owe mechanizmy dla zalegalizowania łajdactw i umocnienia władzy monopartii.  
Jeśli opozycyjność miałaby znaczyć więcej niż werbalny sprzeciw, jeśli ma być mądra i prowadzić do wykreowania nowej rzeczywistości, musi zatem odrzucać wszystko co proponuje III RP – z jej mediami, establishmentem i samozwańczymi elitami. Nie tylko ze względu na fałsz, intelektualną marność i semantyczne zaprzaństwo, ale dlatego, że niemożliwe jest budowanie społeczności ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno komunistycznego niewolnictwa. Kto próbuje takiej sztuki – nie tylko nie ocali niewolników, ale zgubi ludzi pragnących wolności.
W ramach obecnej postawy, zwanej opozycyjną, można oczywiście dążyć do reformy lub modyfikacji systemu – nigdy jednak do jego obalenia. Ta postawa zakłada zaledwie sprzeciw wobec „form postkomunistycznych”, nie doprowadzi jednak do zanegowania samego fundamentu III RP. W ramach tej postawy jest miejsce na współpracę z komunistami i ich sukcesorami, na polemikę z wytworami medialnych terrorystów, na budowanie„programów politycznych” i wiarę w mechanizmy demokracji. Nie ma natomiast miejsca na „ostre widzenie świata”, na wytyczenie granic polskości i nazwania po imieniu „obcych”, na podważenie filarów, na których wspiera się karykatura obecnej państwowości.
W istocie – niewiele różni ją od zachowań ludzi „demokratycznej opozycji”, dostrzegających w komunistach partnerów i rzeczników polskich interesów.
Taka postawa - zamiast twardej negacji i bezkompromisowej walki,  przynosi Polakom miraże pseudodemokracji i karmi nasze nadzieje populistycznym placebo. Nie jest ozdrowieńczym „serum” podawanym mieszkańcom Oranu, dotkniętym plagą szczurów - lecz usypiającym narkotykiem, po którym przychodzi bolesne przebudzenie lub śmierć.  

125 komentarzy:

  1. Dziś i jutro będziemy ponosić konsekwencje tego, że ludzie zaufali kłamcom i zdrajcom. To, kiedy się skończy czas zbierania ohydnych owoców biernej postawy, zależy od tego, czy będzie co włożyć do garnka.
    Jestem przekonany, że syci nie wyjdą na ulice. A tych którzy wyjdą szybko się wyłapie i zamknie w odosobnieniu (coś tam kombinują z przepisami o przymusowym leczeniu) albo nakarmi i przekona.

    Tak jak "prawda was wyzwoli", tak "głód was zjednoczy".

    Zastanawia mnie często czy jest inna, krótsza droga. Czy tylko drastyczne ograniczenie podstawowych funkcji życiowych może wywołać widoczny opór wobec dzisiejszego obrazu Polski? Czy może walka zawsze będzie się toczyć, tak jak na tej stronie internetowej - na pióra i klawiatury?

    Polecam do posłuchania - http://www.youtube.com/watch?v=2Ke9wJUOQGs tyle lat temu, a jakie świeże. Niestety.


    Pozdrawiam

    Darek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat jestem sceptyczny wobec tego, jakoby to bunt spowodowany biedą (nieodłączna konsekwencja wszelkich mutacji komunizmu, skądinąd) miałyby spowodować upadek (neo)komuny.

      Te zneutralizuje się nie tylko osadzaniem co bardziej aktywnych w aresztach i psychiatrykach, nie tylko "karmieniem", ale i... przekierowywaniem na sprawy typowo socjalne, nie polityczne. Albo niedopuszczaniem, by wyszły poza te kwestie. "Precz z bezrobociem", śmieciówkami, większy socjal, a w wersji dla korwinistów i domorosłych libertarian - niskie podatki, "wolny rynek" itp.

      Usuń
    2. Darek,

      Jestem przekonany, że nawet ujawnienie i udowodnienie winy obecnej ekipy w sprawie Smoleńska, nie wywołałoby takiej reakcji Polaków, która zmiotłaby układ OS. Dlatego przychylam się do opinii, że tylko puste kieszenie i puste garnki mogą zmobilizować nasze społeczeństwo do działania.
      Na tym blogu nie toczy się walka "na pióra i klawiatury", bo nie ma tu polemiki z czymś, co na polemikę nie zasługuje. Warto natomiast przyjąć, że skutecznie może walczyć tylko ten, kto ma świadomość - o co toczy się walka, kim jest przeciwnik i jak go pokonać.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Nic i nigdy nie zmiecie OS - poz mądrze wyedukowaną demokracją bezpośrednią.
      I właśnie owa "mądra formuła" - to zadanie dla opozycji na wagę historycznej chwili.
      Nas - już nie ma - ale DB -mogłaby nas z odchłani przywrócić, bo nasza śmierć jest ciągle - "kliniczna".
      Jeszcze.

      Nie innej siły sprawczej - ponad spokojne odpowiedzialne referendum, aby odwrócić bieg historii.
      Żadne demonstracje, bojkoty, marsze przeciw przemocy - strzałki czasu - nie odwrócą. Żadna "cemokracja " - uliczna.
      Nie wierzy też chyba Pan w możliwość wyboru "właściwych ludzi"?
      Nawet, gdyby Pan wierzył, to MUSI Pan wierzyć również, że istnieje wystarczająco liczny oddział "seryjnych piatkowych samobójców...

      Więc?

      Usuń
  2. Szanowny Panie Aleksandrze,
    bardzo dziekuję za ten tekst.
    Przypomniały mi się fragmenty stalinowskich programów edukacyjnych przesyłanych do szkół.
    „Chodzi o to, by obudzić w młodzieży nie tylko odpowiednie nastawienie uczuciowe (...)" - pisano w jednym z nich określając cel minimum. W drugim dodawano, że najważniejszym zadaniem nauczycieli, będzie spowodowanie, aby uczeń poczuł "emocjonalny związek z Polską Ludową".
    Chciałbym zatem do Pańskiego doskonałego wywodu dodać jeszcze ten jeden poziom, na którym oni operują: poziom emocjonalny. Zarządzają emocjami i modelują odczuciami jak chcą - dziś tym łatwiej, że dzięki dominacji w mediach działają na bazie kreacji najniższych instynktów. Typowe dla komuny było i jest całkowicie przedmiotowe traktowanie człowieka.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Kazefie,

      Józef Bocheński w "Lewica, religia, sowietologia" napisał takie słowa:

      "Zwalczając komunizm trzeba najpierw pobudzić ludzi do myślenia, aby widzieli rzeczywistość, a tym samym wyzwolić ich spod władzy emocji. Jest to jednak często zadanie trudne, zwłaszcza w wypadku ludzi prymitywnych, powodujących się uczuciem i nie wprawionych w myśleniu krytycznym”.
      Bocheński pisał to o tych, którzy brali komunizm „nie za to, czym jest, ale za coś zgodnego z ich własnymi poglądami”, a ta przypadłość dotyczy niemal wszystkich, którzy zetknęli się z tym tworem.
      Pytając - "jak jest możliwe, że ludzie wykształceni i myślący są zwolennikami ruchu opartego na tak prymitywnym uproszczeniu? - Bocheński odpowiadał - "jest tak albo dlatego, że nieświadomi są, czym naprawdę jest komunizm, albo też dlatego, że powodują nimi emocje wykluczające wszelki rozsądek".
      "Zarządzanie" emocjami należy do najbardziej skutecznych komunistycznych technik indoktrynacji i manipulacji. Nie przypadkiem, władza tej grupy rządzącej opiera się na takim mechanizmie.

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Panie Aleksandrze,

    Pragnę uzupełnić Pański tekst dwoma kwestiami dotyczącymi semantyki i manipulacji językiem, jakich dopuszczają się czerwoni i wobec których bezbronni są nawet mądrzy.

    Pierwsza kwestia to określenie tego, co działo się w l. 1989 -91 mianem "transformacji ustrojowej". Tu akurat... komuniści przyznają się, używając "języka ezopowego" do tego, że dokonano transformacji komunizmu w neokomunizm. Co oznacza bowiem "transformacja"? Nic, tylko zmianę formy!

    Sprawa druga - nieszczęsne słowo "postkomunizm", które pojawia się tak w "Wyborczej, jak i w "Polskiej". Postkomunizm - jako stan PO (bez "freudowskich" skojarzeń;)) komunizmie - byłby wówczas, gdyby w 1989 faktycznie obalono komunizm. Bezwiedne najpewniej używanie tego pojęcia przez "naszych" usypia czujność i umniejsza zagrożenie NEOkomunizmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Jaszczurze,

      To zafałszowanie leży u podstaw postrzegania III RP, jako państwa powstałego na gruzach komunizmu.Już tylko używanie terminu „postkomunizm”, a zatem definiującego okres, który nastąpił po upadku komunizmu, sprawia, że pogrążamy się w tym błędzie.
      Mówiąc o rzeczywistości "postkomunistycznej", zakłada się bowiem, że komunizm w istocie upadł, a obecnie doświadczamy jego niektórych, zmodyfikowanych oznak. Wywodzą się one wprawdzie z komunizmu, mogą mieć związek jego „ideologią”, są jednak zaledwie rodzajem zaburzenia, rysy powstałej na zdrowym fundamencie państwowości.
      Ilustracją takiej postawy mogą być słowa wypowiedziane niedawno przez Jarosława Kaczyńskiego - „w Polsce mamy do czynienia ze skrajną formą systemu postkomunistycznego, który broni się metodami wychodzącymi poza demokrację".
      Nie ma wątpliwości, że wprowadzenie terminu „postkomunizm” jest dowodem zwycięstwa strategii dezinformacji i odgrywa wielką rolę w komunistycznej mistyfikacji. Warto pamiętać, że do utrwalenia tego fałszu przyczynili się intelektualiści III RP, a rolę szczególną należałoby przypisać pani Jadwidze Staniszkis. Tezy zawarte w jej książce - "Postkomunizm. Próba opisu" są uznawane za kanon myślenia o III RP.

      Pozdrawiam


      Usuń
  4. Aleksander Ścios

    Bardzo dziekuję za ten artykuł, Panie Aleksandrze.

    Myślę, że wszyscy powinni go przeczytać, a szczególnie posłowie opozycji - nasi reprezentanci w Sejmie. Którzy przecież po to zostali wybrani, aby kierując się postulatami i oczekiwaniami swego elektoratu (patriotycznego, antykomunistycznego), godnie nas reprezentowali, nie zaś dawali się wciągać w fałszywe narracje i niejasne układy. "Układów" miało nie być, opozycja miała być prawdziwie antysystemowa, a my mieliśmy "zasługiwać na więcej".

    Jak to obecnie wygląda - dobrze widzimy.

    Pańska kolejna mocna przestroga, jest bardzo potrzebna.
    Pragnęłabym, żeby została gruntownie przemyślana.


    Pozdrawiam serdecznie

    PS. Tekst "JAKA OPOZYCJA" powinien, moim zdaniem, obowiązkowo zostać zamieszczony w GP; czy Pan już nie współpracuje z tym pismem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Mam świadomość, że ten tekst niczego nie zmieni i w żaden sposób nie wpłynie na postawę opozycji. Głownie dlatego, że my - jako wyborcy i zwolennicy PiS-u nie chcemy lub nie potrafimy zmusić naszych reprezentantów do zachowań, które gwarantowałyby choćby minimum skuteczności. Piszę "zmusić", ponieważ dziś jest to temat zbyt naglący, by bawić się w inne formy. Nie możemy tego zrobić również z tej przyczyny, że na straży obecnego status quo stoją "nasze" media, traktujące często polityków opozycji niczym święte krowy, a czytelników jak stado baranów.
      Łatwo zapomniano, że obiecano nam nie tylko "nową jakość" i wierność ideałom, ale to, że "zasługujemy na więcej". Dziś owym "więcej" staje się "projekt Glińskiego", "uchylone drzwi" dla Gowina, i deklaracja współpracy ze wszystkimi. Ktoś nie wie, jak dalej działać lub okrutnie drwi z naszych marzeń o Polsce.
      Napisałem kiedyś, że obowiązkiem reprezentantów narodu jest odrzucenie całego bagażu antyludzkiej i antypolskiej tradycji, zatruwającej nasze życie od ponad dwóch dekad.
      Nie ma innej drogi i kto próbuje ją wytyczać jest zaledwie politycznym szalbierzem lub głupcem.
      Trzeba pytać - co dalej i domagać się jasnych, wyrazistych deklaracji. Nie poprzestawać na narkotyku pseudodemokracji.

      Dziękuję Pani i serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  5. Szanowny Panie Aleksandrze, z niecierpliwością oczekuję na każdy Pański wpis. Od kilku lat z wielkim zainteresowaniem czytam Pańskie wpisy. Wartość każdego analityka obiektywnie weryfikuje czas. Nie należę do grona bezkrytycznych Pańskich apologetów, lecz do grona osób doceniających Pańską wyjątkową pozycję. Z tym większą satysfakcją miło mi napisać, że należy Pan do niezwykle ekskluzywnego i elitarnego grona najwytrawniejszych analityków, których poglądy czas zweryfikował pozytywnie. Wielki Szacunek dla Pana! Szacunek tym większy, że mimo ogromnej wiedzy i zasobów Pańskiego intelektu, Pańskie poglądy sprzed lat, ówcześnie wydawały się (i były) kontrowersyjne. Lecz najważniejsze, że okazało się, że to właśnie Pan miał rację, odważając się je sformułować. Chwała Panu za to. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Aleksandrze,
      w nawiązaniu do wpisu powyżej, też jestem zdania że Pana poglądy pozytywnie zweryfikował czas. Niedawno zaczełem czytać wszystkie Pana wpisy począwszy od 10.04.2010 r. Dzięki upływowi czasu jestem w stanie obiektywnie ocenić Pana teorie. Jestem pełen podziwu trafności sformułowanych wówczas poglądów.
      Pana publicystyka jest wyjątkowa. Nie narzuca nachalnie przekazywanych wartości oraz zmusza do refleksji. Są to wartości dalekie dzisiejszej prasie, dlatego dla mnie Pana twórczość m.in. wyznacza standardy. Dziękuje za wszystkie teksty i czekam na kolejne.

      Pozdrawiam
      Andrzej Babinicz

      Usuń
    2. Serdecznie dziękuję za życzliwe słowa i oceny. Wprawdzie znalazłbym wiele tematów, w których moje teksty nie zniosły próby czasu, ale przyznaję, że jest to najlepszy i najpewniejszy probierz publicystyki. Dlatego zachęcam zawsze, by "gwiazdy" tego gatunku oceniać i sprawdzać w perspektywie czasu, nie zaś poprzez fakt, że pisują w ogólnopolskich mediach. Taka weryfikacja mogłaby przynieść zaskakujące efekty.
      Dziś dotyczy to szczególnie autorów pozujących na "niepokornych" i "niezależnych".
      Warto też pamiętać, że moje teksty są najczęściej odbierane jako zagrożenie dla "licencjonowanych" dziennikarzy i publicystów po "naszej" stronie. To dość, by ukazywały się tylko na tym blogu.

      Raz jeszcze dziękuję i serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  6. W 1996 r. Filip Bajon tak powiedział o swoim filmie 'Poznań 56':

    'antyrocznicowy, antykombatancki, antymartyrologiczny, antypolityczny i antyrozrachunkowy' (Poznań 56, Filmpolski.pl).

    Zleceniodawcą i producentem tego filmu był... Piotr Barełkowski (Polska Times, 7.01.2013).

    Deżawi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokończenie:

    10 kwietnia br. zapowiadana jest inauguracja TV Republika, której nadawcą jest Telewizja Niezależna S.A. z prezesem... Piotrem Barełkowskim.

    Obawiam się, że w temacie 'nowoczesna prawica' jesteśmy dopiero na początku drogi.

    Pozdrawiam serdecznie. Deżawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deżawi,

      Niestety, w spółkach, radach nadzorczych itp, gremiach związanych z "naszymi" mediami, można znaleźć kilka nieciekawych postaci.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki.

    Żadnej z byłych "Polsk" - nie da się restytuować.
    (I (tu - moim zdaniem) - kryteria pesonalne w działalności konstruktywnej są skazane na porażkę.
    Oligarchia sprzedała duszę diabłu, albo/i wie coś, czgo my nie wiemy (pisząc oględnie)
    Jak napisałem - Polska się nie narodzi, czy odrodzi w którejś z minionych wersji, (przeżytych kształtów żaden cud...) lecz może (i o to możemy się starać) powstać niejako "na mowo" - jako naturalna emanacja tego, co dzisiejsza młodzież przeniesie w przyszłość - w poczuciu - że TO właśnie jest polskość. Jeśli ilość tej polskości okaże się krytyczna - spełni rolę kulturo-odrębnej - "masy integrującej".
    Taka Polska - może powstać - niezależnie od tego na ile spełniłaby nasze dzisiejsze marzenia.

    Nie da się - nie dopuścić do głosu - brudów. - odwrotnie - należy zaryzykować (także prawo do zrzucenia z siebie odium ojców), by była szansa na zaistnienie idei odrębności kulturowej, a z naszej strony - jest obowiązek skolapsowania takiej "bomby polskości" - by - kiedy do tej integracji by doszło - miała dobrą hisoryczną i obyczajową bazę - glebę żyzną i atrakcyjną.
    Przewidzieć tego - co przyszli Polacy z tego ładunku wybiorą - nie sposób.
    Ale ryzykować wszystko - albo nic - nie powinniśmy, bacząć na nasze tradycje powstańcze i fakt, że dzisiejsze siły i nastroje - integracj Polaków nie sprzyjają.

    Formuła tzw. "sprawiedliwości społeczno historycznej - nie utrzyma ciągłości pokoleniowej - to mrzonka. Ale to nieważne wobec - być - albo - nie być.

    OdpowiedzUsuń
  9. Komunizm jest największą herezją w historii świata. Jego siła wg mnie polega na tym, że jest jak hydra. Obcinasz jeden łeb, to wyrasta drugi. dodatkowo komunizm tkwi głęboko w człowieku, stąd walka z nim jest zarazem walką z człowiekiem. po trzeci komunizm to stale mutujący wirus. Tyle lat Polska walczy, a tu na progu już czyha gender.
    Tesla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tesla,

      To tylko część prawdy o komunizmie. Walka z nim, nie może być walką z człowiekiem, bo komunizm jest największym wrogiem ludzkości i każdego człowieka. Jest tylko jedna racjonalna postawa wobec komunizmu. Sens tej postawy oddają słowa Józefa Mackiewicza z artykułu "Bierzmy przykład z 'Cichego Donu" , zamieszczonego w nr 124 "Słowa" z 1936 roku:

      "My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!
      I my winniśmy komunistów stawiać poniżej przestępców kryminalnych, i nam nie wolno się rozczulać ani nad młodzieńcem w czapce akademickiej, ani nad przedwojennym działaczem komunistycznym. I nam nie wolno okazać słabego serca, ani żadnego względu, ani żadnego kompromisu!
      W stosunku do komunizmu nie może być między nami polityków, dziennikarzy, kapitalistów, robotników, policjantów - wszyscy łącznie jesteśmy tylko jego wrogami. Nie jest to nauka "oko za oko", Bóg nas rozgrzeszy. Prowadzimy wojnę z komunizmem, a religie dozwalają nam na wojnie zabijać. Zaś dopiero walka tego rodzaju systemem, gdyby nawet nie okazała się w rezultacie skuteczną, będzie dopiero - walką równą."

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nasuwa się bardzo drażliwe pytanie - jeśli obalenie komunizmu i powstanie niepodległej Polski w wyniku polskich przemian "ma wymiar gigantycznego, antypolskiego kłamstwa", to jaki/czyj DUCH "odnowił oblicze tej ziemi"?

    Czy to nie tym "narkotykiem" nas uśpiono, byśmy uwierzyli, że komunizm został obalony?

    z poważaniem,

    Paweł Chojecki,
    "idź POD PRĄD"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duch z pewnością nie dokończył swojego Dzieła. Owszem, wielu próbowało Nam wmówić, że Jego praca już się skończyła, ale mówili tak, dlatego, że dopiero się rozpoczynała. Aż strach pomyśleć, co by się wydarzyło, gdyby nie "czujna ręka" służb wszelakich maści.

      "Reforma Ducha zreformuje państwo nawet się nim nie zajmując" - w Polsce zrobiono wiele, aby do takich reform nie dopuścić.

      Pozdrawiam

      Witek

      Usuń
    2. Paweł Chojecki,

      Myślę, że to nie jest "pytanie drażliwe" lecz ujawniające błąd w rozumowaniu i pomieszanie porządków.
      Próbuje Pan miarą eschatologiczną zmierzyć obszar, który dotyczy polityki i jest zależny od jej mechanizmów. Duch, który "odnowił oblicze tej ziemi", jest zawsze Duchem Dobra. To państwo stworzyli ludzie, którzy nie rozpoznali Jego darów lub je zlekceważyli.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Nie znajduję podstaw, by rozdzielać te porządki. W Izraelu czasów Jezusa działania polityczne i religijne stanowiły wspólny obszar. I w tych warunkach Jezus dał jasną wskazówkę, jak rozpoznać autorytety religijne:

      Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi! Po ich owocach poznacie ich.Mat. 7:15-16

      Rzekomy upadek komunizmu był w Polsce poprzedzony słowami: "Niech zstąpi ..." Wielu Polaków do dziś żyje w przekonaniu, że JPII obalił komunizm. Trzeba się więc zdecydować:

      albo
      1) JP II obalił rzeczywiście komunizm, a my (Pan, ja i wielu innych) jesteśmy tylko malkontentami nie rozumiejącymi błogosławieństwa, jakie nas spotkało.

      albo
      2) JP II (świadomie, bądź nie) uczestniczył w jakiejś politycznej grze/spektaklu, który miał Polaków utwierdzić w tym, że coś się u nas zmieniło.

      Jeśli potępiamy użycie pojęcia "postkomunizm", to o wiele groźniejszym mitem, jest twierdzenie, że papież obalił komunę. Ja tylko upominam się o konsekwencję, bo jestem przekonany, że Pański blog jest jednym z bardzo nielicznych miejsc, gdzie Polacy mogą usłyszeć prawdę bez retuszu i dyskutować o niej.

      Z poważaniem,

      Paweł Chojecki
      "idź POD PRĄD"




      Usuń
    4. Szkodliwe jest również przekonanie, że "papież, Reagan i Thatcher obalili komunę". Tymczasem i "Ronnie", i Lady Małgorzata wierzyli, że pieriestrojka oznacza demokratyzację komunizmu i popierali Gorbaczowa.

      Dodam, że biskup Rzymu nie jest nieomylny, jeśli chodzi o analizę sytuacji politycznej...

      Usuń
    5. Paweł Chojecki,

      Dyskusja na ten temat miałaby sens wówczas, gdybyśmy rozmawiali o słowach Jana Pawła II - obaliłem komunizm. Takie słowa nigdy nie padły, zatem dziś toczylibyśmy rozmowę o wyobrażeniach i błędnych ocenach innych ludzi.
      Najwyraźniej też nie odróżnia Pan kwestii historycznych i politycznych decydujących o dalszym trwaniu komunizmu, od roli Jana Pawła II jako duchowego przewodnika Polaków. Przewodnika, nie zaś politycznego przywódcy.
      To nie Jan Paweł II "uczestniczył w jakiejś politycznej grze/spektaklu". Ten spektakl odegrali komuniści i ludzie "opozycji demokratycznej".

      Usuń
    6. Mam nadzieję, że nie poczyta mi Pan dalszej dyskusji w tej kwestii za tupet - dla mnie ta sprawa jest jedną z fundamentalnych dla przyszłości narodu.

      Nie zgodzę się z tezą, że to źli komuniści wykorzystali JP II do swych niecnych celów. Przecież papież żył długo po szwindlu Okrągłego Stołu, wiedział, jak przedstawiana jest jego rola, przyjeżdżał do Polski i przyjmował wielokrotnie na audiencjach Jaruzelskiego, a Kwaśniewskiego podwiózł papamobile do zwycięskich wyborów, nie mówiąc o wsparciu eurokomunistów w 2003r.

      Nie zgodzę się też z całkowitym rozdzieleniem roli duchowego przewodnika i politycznego przywódcy. Gdy naród jest okłamywany na taką skalę w kwestii politycznej, czy przewodnik duchowy może milczeć?

      Z poważaniem,

      Paweł Chojecki
      "idź POD PRĄD"

      Usuń
    7. Jan Paweł II - przez ponad ćwierć wieku duchowy Przywódca Narodu, niekoronowany Król Polski - jednak odmienił oblicze Tej Ziemi!

      Obudził w nas Polaków - i był - o czym jestem niezłomnie przekonana, za sprawą Ducha Św., bezpośrednim inspiratorem Cudu Solidarności! [Jak to pięknie określa Herling-Grudziński]

      Polacy nie są winni tego, że nie potrafili tego Cudu wykorzystać; odpowiada za to wciąż ta sama (do dziś) grupa agentów Moskwy + SB i WSI, z Kiszczakiem i Jaruzelskim na czele. Reaktywowana przez bezpiekę "S" żadnym cudem już nie była!

      Usuń
    8. Paweł Chojecki,

      Gdzie wyczytał Pan tezę, jakoby "źli komuniści wykorzystali JP II do swych niecnych celów"?
      Proszę raczej sięgnąć do nauczania Jana Pawła II po roku 1990 i słów kierowanych do Polaków. Np. do tych wypowiedzianych w Kielcach 3 czerwca 1991:
      „Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!”

      Jak mocniej można wyrazić sprzeciw wobec ówczesnej rzeczywistości III RP?
      Obecnym komentarzem potwierdza Pan moje przypuszczenie, że nie chce Pan odróżnić roli duchowego przewodnika narodu i przywódcy Kościoła, od roli lidera politycznego. Dalsze forsowanie tezy, jakoby Jan Paweł II miał być odpowiedzialny za stan III RP, uważam za nieuprawnioną spekulację.

      Usuń
    9. AS: "Gdzie wyczytał Pan tezę, jakoby "źli komuniści wykorzystali JP II do swych niecnych celów"?"

      Tak zrozumiałem Pańskie zdanie: "To nie Jan Paweł II "uczestniczył w jakiejś politycznej grze/spektaklu". Ten spektakl odegrali komuniści i ludzie "opozycji demokratycznej"."

      Co do wypowiedzi z Kielc, jest ona według mnie zbyt ogólna, by nadać jej cechy, które Pan jej nadaje.

      Z poważaniem,

      Paweł Chojecki
      "idź POD PRĄD"

      Usuń
  12. Anonimowych komentatorów proszę o podpisywanie komentarzy. Tylko wówczas mogą liczyć na odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  13. MOTTO

    To państwo jest szczytowym produktem strategii podstępu
    i dezinformacji, a jednocześnie modelowym przykładem „nowoczesnego”,
    przepoczwarzonego komunizmu, który – ku uciesze gawiedzi, przyjął maskę
    „europejskości” i sznyt „socjaldemokracji”.


    AŚcios

    =============================

    Panie Aleksandrze,


    Napisał Pan w odpowiedzi, z którą się utożsamiam:

    "Łatwo zapomniano, że obiecano nam nie tylko "nową jakość" i wierność ideałom, ale to, że "zasługujemy na więcej". Dziś owym "więcej" staje się "projekt Glińskiego", "uchylone drzwi" dla Gowina, i deklaracja współpracy ze wszystkimi. Ktoś nie wie, jak dalej działać lub okrutnie drwi z naszych marzeń o Polsce."

    Ktoś nie wie, jak dalej działać...

    Gowin zlekceważył "uchylone" drzwi, co było do przewidzenia dla wszystkich - pisał o tym od dawna Pan, pisał NDz, a dzisiaj - Joanna Lichocka z GP.

    - Dla wszystkich oprócz strategów PiS, którzy nadal uporczywie forsują współpracę - rozumiem, że także z człowiekiem z Biłgoraja; może i z Komorowskim? - oraz "zasypywanie podziałów".

    Z którejś wypowiedzi mocno eksponowanego posła Szczerskiego, jasno wynika, że PiS jest na etapie przyjęcia strategii "opozycji systemowej", a więc dalej rozsnuwa fałszywe miraże "świętej demokracji", nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Bo w Polsce nie ma żadnej demokracji: jest bezwzględny zamordyzm na ruską modłę, który się pewnie nasili po sobotnich ustaleniach w Moskwie.

    ["Polska jako jedyny kraj wśród członków NATO, byłych członków Układu Warszawskiego, ma plan współpracy wojskowej z Rosją - wynika z ogólnodostępnych danych. A szef BBN generał Stanisław Koziej nie widzi w tym nic niepokojącego. Nawet chwali się „planem współpracy”.
    ]

    A przecież nie o taką współpracę powinno chodzić PiS-owi???
    Bo wtedy, istotnie, byłoby to szyderstwo z naszych marzeń i złożonych nam obietnic.


    Pozdrawiam serdecznie


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Caly czas ludze sie nadzieja, ze PiS udaje takowa opozycje systemowa aby w jakikolwiek sposob moc uczestniczyc we wspolczesnej polityce i nie otrzymac od mediow glownego scieku, latki homofobow i faszystow.

      Oby po uzyskaniu wieszosci na scenie politycznej i objeciu samodzielnych rzadow, pokazali ze to czego od nich oczekujemy, jest ich glownym celem.

      Usuń
    2. Może i udaje, ale obawiam się, ze jak dalej będzie tak udawał, to wkrótce - a do wyborów jeszcze prawie trzy lata - przestanie być traktowany serio i odróżnialny od innych partii. A wtedy jakim cudem miałby "uzyskać większość"?

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. --

    Napisał Pan też, że "my - jako wyborcy i zwolennicy PiS-u nie chcemy lub nie potrafimy zmusić naszych reprezentantów do zachowań, które gwarantowałyby choćby minimum skuteczności. [...] "zmusić", ponieważ dziś jest to temat zbyt naglący, by bawić się w inne formy. Nie możemy tego zrobić również z tej przyczyny, że na straży obecnego status quo stoją "nasze" media, traktujące często polityków opozycji niczym święte krowy, a czytelników jak stado baranów.

    ============================

    Chcieć - bardzo chcemy! Tylko proszę mi powiedzieć, jak to mamy uczynić?

    Jak zmusić do zgodnego z danymi nam obietnicami działania - polityków PiS, zwłaszcza jego strategów?
    Przyznam, że próbowałam, ale wszystko na nic.

    Więc nawet "odwaga załamała ręce"...

    ====

    Tym bardziej, że wciąż mam w myślach wiersz Kawafisa:

    U KRESU

    Wśród lęków i podejrzeń,
    z zamętem w myślach, z trwogą w oczach,
    rozpaczliwie szukamy jakichkolwiek sposobów,
    aby uniknąć oczywistej grozy,
    która jest tuż przed nami.
    A jednak się mylimy: nie ma jej na naszej drodze.
    Wieści kłamały,
    (a może ich nie było albośmy ich nie pojęli).

    Zupełnie inna klęska, nigdy nie przeczuwana,
    nagle jak burza na nas spada
    i nie przygotowanych — a czasu już brak — zagarnia.


    Kawafis

    ===============================

    Panie Aleksandrze!
    Zdaję sobie sprawę, ze możemy liczyć tylko na siebie.

    "Nasze" media nam nie pomogą! W "najwierniejszych" (GP, Niezależna)
    ogłoszono pełną mobilizację, zero głosów krytycznych - i jak w "Murach":


    Ten z nami! Ten przeciw nam!
    Kto sam, ten nasz najgorszy wróg!


    A śpiewak także był sam.

    Patrzył na równy tłumów marsz,
    Milczał wsłuchany w kroków huk,
    A mury rosły, rosły, rosły
    Łańcuch kołysał się u nóg...


    ====

    Natomiast ci od niedawna "nasi" (ex-niepokorni) nie odważą się na krytykę,
    bo muszą się dopiero "uwiarygodnić". Niektóre teksty - budujące, ale kiedy
    do "naszych" mam zaliczyć piszących tam: Pawła Kowala, Eryka Mistewicza,
    i jeszcze kilku hochsztaplerów, moje zaufanie maleje do zera.


    Pozdrawiam serdecznie Autora :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Szanowny Panie Aleksandrze,
    Jak zawsze z wielką uwagą przeczytałam Pański tekst i nie pozostaje mi nic innego, jak się z nim w pełni zgodzić.
    Koniec komunizmu, tak chętnie ogłaszany po 1989 r., z kultowym już Joanny Szczepkowskiej "4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm", stanowił jedynie zręcznie stworzoną mistyfikację na potrzeby ludu, która pozwoliła przepoczwarzyć się komunistom w demokratów, bez żadnej weryfikacji, co oczywiście niosło za sobą daleko idące konsekwencje. Żadne zaklęcia i wzniosłe słowa nie zastąpią bowiem rzetelnej lustracji i dekomunizacji, które to procesy były niezbędne, by można było mówić o początku nowej Polski, wolnej od sowieckich naleciałości.
    Tak się jednak nie stało, bo, jak już dzisiaj wiemy z archiwów IPN, wielu z tych, którzy tworzyli nową Polskę tkwiło bardzo mocno w sowieckim systemie.
    Pozostali dali się im uwieść, co przyniosło tragiczne skutki, z których jednym z najtragiczniejszych był zamach 10 kwietnia. Trzeba sobie jasno powiedzieć: gdyby państwo polskie było w pełni niezależnym, suwerennym tworem, z prawidłowo funkcjonującymi służbami specjalnymi, 10 kwietnia nie miałby szans powodzenia.Niestety, ale ta data stanowi cezurę, wytycza nową epokę, której jednym ze złowieszczych znaków są choćby podpisane ostatnio w Moskwie porozumienia z rosyjskim BBN.
    Czy szanujące się państwo,którego przedstawiciele rozumieją istotę służby Rzeczypospolitej, może podejmować takie kroki, w sytuacji tak jawnego podeptania naszej godności i nie respektowania prawa( przetrzymywanie wbrew prawu wraku, profanacja zwłok ofiar, celowe niszczenie dowodów, podejrzenie sfałszowania nagrań z kokpitu i wiele, wiele innych skandalicznych zachowań)?
    To właśnie jest najbardziej wymowny znak, że nigdy z komunizmu nie wyszliśmy, że nas zwyczajnie oszukano.
    Dlatego zgadzam się z Panem, że opozycja powinna stawiać te sprawy jasno, bez światłocieni, na ostrzu noża, tak, jak to czyni A. Macierewicz - tak, tak, nie nie. Ludzie muszą przeżyć wstrząs. Choć z drugiej strony podejrzewam, że wielu naszych współobywateli przez lata trwania zdegenerowanego systemu również uległo degeneracji i odwoływanie się w tym przypadku do ich uczciwości, patriotyzmu, poczucia odpowiedzialności za Ojczyznę, może być skwitowane wzruszeniem ramion lub rechotem.
    Marszałek Piłsudski w lutym 1920 r. powiedział w jednym z wywiadów:

    "Polska natomiast nie zgodzi się nigdy, ażeby pójść dobrowolnie na śmierć, starając się również skosztować komunizmu".

    cz.I

    Martynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cz.II
      I tu miał rację, nie chcieliśmy skosztować komunizmu, ale nas do tego siłą zmuszono. To oznaczało obumarcie zdrowej tkanki narodu, czego konsekwencje widzimy do dzisiaj. Jednak potencjał nadal jest, tkwi w narodzie, co widać szczególnie od 10 kwietnia 2010 r. Zadaniem opozycji jest nie zmarnować tego kapitału, nie zniechęcić. Ten kapitał zauważają też ludzie Polsce niechętni, wrogo nastawieni do jej dziedzictwa i oni podejmują co chwila różne inicjatywy, by pewne środowiska nie wymknęły się spod kontroli. Metody są te same od lat: jeżeli jakieś środowisko zaczyna się wybijać, wówczas są czynione starania, by kogoś zaufanego, "swojego" postawić na czele. W chwili, gdy blogsfera po 10/4 zaczęła tworzyć silny, oddolny ruch, którego celem było dążenie do wyjaśnienia Smoleńska, natychmiast pojawiła się inicjatywa, by przejąć najbardziej aktywnych blogerów i ich w jakimś sensie skanalizować pod czujnym okiem pewnych środowisk.
      Później środowisko kibiców znalazło się na celowniku. Prężne, mające zasługi w promowaniu idei patriotyzmu, Żołnierzy Niezłomnych, świąt narodowych.
      Dlatego uważam, że należy bacznie się przyglądać historii kibica, który ostatnio jest hołubiony przez prawicowe media. Owszem trzeba pomagać ludziom prześladowanym, niesłusznie skazanym, ale też trzeba mieć na względzie to, że być może ktoś zechce takie legendy właśnie wykorzystać. Taki scenariusz był przecież wielokrotnie przerabiany, więc wolałabym więcej powściągliwości ze strony opozycji w tej sprawie, dopóki nie będzie jasne, w jakim kierunku ta cała sprawa zmierza. Oczywiście nic tutaj nie sugeruję, ot trochę spiskowych teorii nikomu nie zaszkodziło:)
      Pozdrawiam Pana serdecznie
      Martynka

      Usuń
  16. Pani Urszulo,

    Pyta Pani - Jak zmusić do zgodnego z danymi nam obietnicami działania - polityków PiS, zwłaszcza jego strategów? O strategach PiS-u, nic mi nie wiadomo. Nie sądzę, by w ogóle była taka grupa.
    Istnieje natomiast wiele sposobów na dotarcie do polityków opozycji ,a jeszcze więcej, na wyrażenie opinii w "naszych" miejscach sieci. Również poprzez wypowiedzi na portalach czy listy kierowane do redakcji gazet. To nie są rzeczy wymagające szczególnych działań. Chodzi o spójny i mocny przekaz, który może być usłyszany tylko wówczas, gdy tych głosów będą tysiące.
    Każdy z nas,choć w różnym stopniu, ma takie możliwości.
    Trzeba jednak pokonać lęk przed tego rodzaju wystąpieniami, przed krytyką i odważnym wyrażaniem własnych opinii. Lęk, którego sens oddają zacytowane przez Panią słowa - Ten z nami! Ten przeciw nam! Kto sam, ten nasz najgorszy wróg!
    Tymczasem prawdziwym wrogiem opozycji nie są ludzie oczekujący realnych działań i stawiający wysokie wymagania lecz owa "milcząca większość", która ogranicza swoją opozycyjność do werbalnych deklaracji i oczekuje, że odzyskamy Polskę poprzez bogoojczyźnianą retorykę i buńczuczne pokrzykiwania. Trzeba przy tym odwrócić obecne, chore relacje i wyraźnie powiedzieć, że politycy opozycji są po to, by reprezentowali nasz punkt widzenia i nasze interesy. Nie odwrotnie. Jeśli tego nie potrafią lub nie chcą - nie mogą liczyć na akceptację. To również kwestia zadawania twardych pytań - jak zamierzają osiągnąć dany cel, jakich środków chcą użyć, co zrobili w konkretnej sprawie, jakie rezultaty przyniosły ich działania?
    Podobnie rzecz się ma z "naszymi" mediami. Nie wolno bezkrytycznie akceptować wszystkiego co jest tam prezentowane ani bezrefleksyjnie traktować przekazu. Tym bardziej, że poziom, jaki prezentują te media pozostawia wiele do życzenia. Takie zachowania odbiorców utrwalają natomiast fatalne maniery niektórych publicystów, kreujących się na "gwiazdy" i "mędrców". Tymczasem większość ocen, analiz i prognoz wystarczy poddać próbie czasu. Po to by ukrócić zgubną mitologię i zmusić tych ludzi do wysiłku intelektualnego.
    Dziękuję Pani za te komentarze i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze!

      Odzyskać Polskę możemy tylko w jeden sposób: poprzez obalenie jej komunistycznego ustroju (wbrew rozmaitym od lat kamuflażom). A więc przez całkowite zerwanie z Systemem/Układem - jak to zapowiadał w swoim exposee z 2006r - premier Jarosław Kaczyński i co przez niemal dwa lata wytrwale realizował, wspomagany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

      Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Po to by "obalić jej komunistyczny ustrój" trzeba przede wszystkim wiedzieć, że komunizm nie umarł lecz zapuścił głębokie korzenie w twór zwany III RP. Jeśli tej wiedzy nie przekaże Polakom opozycja - kto ma to uczynić?
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Panie Aleksandrze,

      Ależ to oczywiste, że powinna o tym mówić opozycja!

      Przy każdej okazji, na każdej konferencji, wyraźnie i dobitnie. Bo to najważniejszy przekaz!
      A nie zabawa w "ulepszanie" (nieistniejącej) demokracji i (nieistniejącego) państwa prawa.
      Bo to - z kolei - droga na manowce, która prędzej czy później doprowadzi do nieodwracalnych
      zmian w partii i (auto) eliminacji PiS. Przy życzliwych oklaskach sondażowni, markujących
      opinie publiczną.

      Pozdrawiam

      Usuń
  17. Pani Martynko,

    Bardzo dziękuję za te refleksje.
    W tym samym wywiadzie dla "Le Petit Parisien” z lutego 1920 roku, Józef Piłsudski powiedział również:
    "Nie obawiam się bynajmniej słynnej propagandy bolszewickiej, z której niektórzy robią straszaka. Nie wywiera ona wpływu na Polskę. Może ona najwyżej wywołać tu lub tam lokalne zaburzenia; ale niezdolna jest wzniecić ogólnego ruchu rewolucyjnego dla tej prostej racji, że znajdujemy się zbyt blisko Rosji. My właśnie, jako sąsiedzi Republiki Sowieckiej, mogliśmy bardzo dokładnie zdać sobie sprawę z wyników doświadczeń komunistycznych. W Polsce nawet ludzie -żeby nikogo nie obrazić, powiedzmy - najbardziej radykalni, są przerażeni otchłanią, w jaką bolszewizm wtrącił Rosję. Zdają sobie z tego sprawę."

    Warto pamiętać te słowa, bo na tym przecież polegała siła antykomunizmu II RP, że z ogromną ostrością dostrzegano obcość i wrogość bolszewizmu. Tę cechę Polacy "zgubili" w czasach PRL-u, a odrzucili w realiach III RP. Dlatego "oswojony" komunizm ma dziś twarz "socjaldemokraty" Kwaśniewskiego czy "bondów" z Departamentu I SB MSW i zamiast smrodu onuc, rozsiewa woń najdroższych perfum. Trzeba wielkiej odwagi i niemałej wiedzy, by w tej mistyfikacji dostrzec gębę prostackiego komucha czy pospolitego esbeka.

    W pełni podzielam Pani uwagi dotyczące "bohaterów" prawicowych mediów. Nie wolno nam podążać za żadnym jednodniowym herosem ani ulegać magii zuchów walczących z reżimem.
    Układ rządzący ma dość środków na kreowanie takich trybunów ludowych, a sieć internetowa sprzyja działaniom wszelkiej agentury i rezonatorów. Ostatnie lata obfitowały w takie przypadki.
    Warto też pamiętać, że o faworyzowaniu pewnych postaci decydują często względy prozaiczne - koleżeństwo z redaktorem naczelnym, dobre układy z prezesem spółki wydawniczej, sympatia pani redaktor itp.
    Lepiej zachować zdrowy rozsądek i zdobyć się na samodzielną ocenę. Dotyczy to również polityków, których trzeba oceniać po konkretnych osiągnięciach, nie zaś po aktywności medialnej.

    Pozdrawiam serdecznie




    OdpowiedzUsuń
  18. Do CHOJECKIEGO - antykościelnego pastora* z 4 marca godzina dwudziesta trzecia „coś tam”.

    Wkurzył mnie Pan!
    Tym swoim tekściuniem pomawiającym mojego Wielkiego Rodaka - błogosławionego JPII, jakoby obalił komunizm. Zasugerował Pan, że Wojtyła tak stanął na ambonie i rąbnął: to ja obaliłem komunę! huraaaaaaa”. Nie porównuj Pan, JPII do tego, „nobliosty”, który zaplątał się teraz w obalanie homoseksualizmu – i jeśli wyjdzie mu to tak jak z obaleniem komuny, to się zaczynam bać niezgorzej lobby homoseksualnego i innych dewiantów seksualnych jak Sowietów! Ani też z ta artystka estradową, która również „na zamówienie” powiedziała, co wiedziała, co jej kazano, za jaka cenę, nie wiem.
    Już kilkakrotnie wyhaczyłam z Pana komentarzy myśli, w których cały czas, dopierniczasz się Pan do katolików, winujesz kościół katolicki zza wszelkie zło (w tym dla Polski), za jego bierność rzekomą, teraz szczekasz do śp. bł. JPII. A za „Wielką prostytutkę”(tak Chojecki nazywa Kościół Katolicki) należy się Panu „z liścia”.
    „Niech zstąpi Duch Twój” – „narkotykiem”?! No przecież takim porównaniem dla mnie wcale się Pan nie różnisz od sowieckiej propagandy tj. podkopuje się, powątpiewa, przeinacza, zakłamuje, używa jako paraliztora dobre słowa, czyny i myślenie w celu otumanienia słuchacza.
    To, że wielu Polaków „uwierzyło” w słowa JPII tzn. odebrało je tak jak Pan mówi to nic innego jak posłuchanie propagandy sowieckiej. Ilu Polaków tak zaklinało się, że słucha słów, JPII, a na końcu robili to, co każe Michnik? Ci sami „uwierzyli” JPII wówczas „obalenie komuny, co dziś nie uznają podziału na MY i ONI. To ta sama „nać”. I o czym tu deliberować?
    Aż mi się ciśnie na usta: „odpieprz się Pan od JPII! Od katolików, od kościoła”. I idź stąd „z prądem!”.
    Jak się mają te słowa wypełnić - „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi – tej ziemi!” - w moim Narodzie jest wielka tajemnicą. Na pewno nie będzie to „na pstrykniecie palca”, żeby taki ktoś jak Pan zobaczył na własne oczy cuda i dziwy. Właśnie dlatego będzie to czymś wielkim i doniosłym, ale na tyle „zakrytym” by tacy jak Pan nie mogli wsadzić nochali w sztachety i się dziwować jak to się stało? I czy się stało?!
    Jezus też nie przyszedł na świat po to by zrobić rozpierduche wojenną, chociaż wielu się spodziewało, że oto teraz Jezus stanie na czele jakiejś bandy, stworzy armie i ruszy ku wyzwoleniu. Pan jesteś „uczony w piśmie” to wiesz, że Jezus postawił na ducha w człowieku.
    Stawiam Pana na równi z tymi wywrotowcami, co wmawiali JPII, że „kazał” wleźć Polakom do Unii Europejskiej, ze prawie wziął ich za fraki, władował do „urny”, potem za łapy, włożył w nie długopisy i kazał krzyżykować na „TAK”. Pokazałeś się Pan, jak nie wiem, co!

    No to teraz nadszedł czas na pańskie osiągi! Pochwal się Pan, co Pańscy przełożeni zrobili dla dobra Polski i polskiego Narodu? Jak oni walczą/ walczyli z komunizmem? Chociaż powinnam to pytanie zadać Panu, wprost – co Pan zrobił dla obalenia komunizmu poza założeniem przez siebie protestanckiego kościoła nowego przymierza?
    No dalej! Fakty!

    Halka.
    P.S.
    Chyba tylko przez zwykłą kurtuazje Pan Aleksander toleruje tu pańska obecność i te wyziewy. Wielu za mniej kretyńskie wypowiedzi byli „zsyłani na odwieczną banicję”.


    * - http://www.ruchwolnosci.org/index.php/2011/12/czego-chce-antykatolicki-pastor-chojecki-od-narodowcow/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Halko,
      Pan Chojecki faktycznie przegiął, i to bardzo, oceniając ex post i próbując zasugerować Papieżowi jego wsparcie dla budowy poskomunistycznej ściemy poprzez wołanie: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi – tej ziemi!”, które usłyszeliśmy w 1979 r.! Na dziesięć lat przed okrągłym stołem, dopuszczeniem bolków do władzy itd.
      Na żadnej płaszczyźnie nie da się przypisać Ojcu Św. choćby cienia dwuznaczności w tych słowach!
      Inną sprawą jest ciągłe przeinaczanie, wyrywanie zdań z kontekstu i banalizowanie dotyczące nauki Papieża. Stałą praktyką jest dopisywanie sensów niezgodnych z intencją Autora. Obserwujemy to na co dzień w wykonaniu samodzierżawców trzymających w ryzach świadomość Polaków.

      Pozdrawiam

      ps. jeszcze dwa zdania o "homofobie"-nobliście. Wałęsa (nie po raz pierwszy) wpisuje się w kampanię medialną, w której odgrywa wyznaczoną rolę "naturszczyka" - w tym przypadku udającego "głos zacofanego ludu". W gruncie rzeczy ma za zadanie rezonować emocje i wchodzić w wygodne dla specjalistów od pieriekovki dusz ramy ukierunkowanej etapowo dyskusji. Bierze na siebie odium homofoba po to, aby tę postawę ośmieszyć oraz podgrzać dyskusję we "właściwym" kierunku. Wpisuje się w proces wprowadzania genderowych zmian - dynamika tego procesu wymaga dopuszczenia do dyskursu głosów takich jak jego, które zostaną następnie potępione (z wykorzystaniem m.in zachodnich "niezależnych" mediów) i w sfalsyfikowane na gruncie "postępu". W tym duchu nowoczesny i młody Wałęsa już potępił zacofanego i stetryczałego ojca.

      Usuń
  19. Pani Halko,
    Mam taką samą opinię o tym "antykoscielnym pastorze"
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Panu za wsparcie.
      Poza tym chętnie zobaczyłabym/ usłyszałabym jak pastor krytykuje imama - muzułmańskiego przywódcę religijnego za… a jest za co. Ale nie, bo w tym przypadku potrzebna byłaby i odwaga i głupota. I pastor musiałby przejść na islam by przeżyć :).
      By krytykować kościół wystarczy tylko "posiadać' to drugie. Przecież utarło się już, że na papieża, kościół katolicki, katolika można dosłownie naszczać i naprawdę nikt sie nie obruszy, a gdzie tam jeszcze do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej.
      Ale to się do cholery jasnej zmieni. Polscy katolicy muszą być jak husaria!
      Pozdrawiam
      Halka

      Ale ja niczego nie odwołam!
      Halka

      Usuń
  20. Pani Halko,

    Pan Chojecki komentuje tu od dawna i pamiętam kilka jego dobrych komentarzy. Z ostatnim - na temat Jana Pawła II głęboko się nie zgadzam i chcę wierzyć, że jest to efekt niewiedzy i błędu, nie zaś złej woli.
    Tylko dlatego dopuściłem kolejne wypowiedzi i starałem się wyjaśnić sprawę.
    Jeśli natomiast pan Chojecki będzie podtrzymywał tego rodzaju przekaz i w równie niemądry sposób obarczał Jana Pawła II odpowiedzialnością za stan III RP - poproszę go o opuszczenie blogu.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, że prosił Pan, Panie Aleksandrze by zakończyć „ten” temat, ale… miałam ten komentarz wysłać wczoraj około 19-tej, ale net ześwirował.
      Panie Aleksandrze proszę nie sądzić, że chcę Pana pouczać. Ale uwrażliwić mogę. Zatem proszę uważać, żeby się pastor nie okazał „wilkiem w owczej skórze”. Będzie tu bredził i wypisywał niepodległościowe hasła, zgadzał się z Panem, „poklepywał po ramieniu”, zapewniał o swojej dozgonnej miłości do Polski, a jednocześnie będzie krytykował, podważał autorytet kościoła katolickiego i papieża.
      Ja nie wierzę, ze pastor nie miał świadomości, że bredzi, on to zrobił z rozmysłem.Zatem dopatruje sie złej woli a nie błedu.
      Wyjdzie na takiego fajowego kolesia: „patrzcie no pastor, niekatolik a jaki za niepodległością Polski” i jeszcze go Ścios popiera, a katolicy go zwalczają, tacy „miłosierni” są.
      Ale Panu ufam i wiem, że Pan się nie da oczarować.

      Usuń
  21. Szanowny Panie Aleksandrze,
    Być może jestem w błędzie myśląc,że jedyną nadzieję upatruje Pan w PIS i Panu Kaczyńskim.
    Jakże miło było by usłyszeć Pana Prezesa w ogólnokrajowej telewizji,mówiącego Polakom to na co moim skromnym zdaniem już od dawna czeka ta większość,która nie bierze udziału w wyborach.
    A czeka na proste słowa prawdy,kto i w jakim celu niszczy nasz Kraj,kto jest naszym śmiertelnym wrogiem.
    Ta milcząca większość czuje te sprawy,ale chce potwierdzenia z ust swojego wodza.
    Chce ,aby ich zapewnił,że w czsie następnych wyborów,zostaną obsadzone naszymi obserwatorami wszystkie punkty wyborcze,że w Państwowej Komisji Wyborczej będą nasi ludzie,którzy przypilnują,aby "ruskie serwery" nie liczyły naszych głosów. Nasz przywódca powinien mieć wizję Polski wielkiej,liczącej sie siłą polityczną,religijną jak i militarną,Polski przed rozbiorowej ,zasciankowej,Polski z "Pana Tadeusza" i odważnie i stanowczo tą swoją wizję głosić Narodowi.Nie sądzę,że wystąpienie takie wymagało by wielkiej odwagi,szczególnie od osoby powszechnie znanej i szanowanej.Również swoich współpracowników powinien dobierać pod kątem realizacji tej wizji.a jak do tej pory to przecież wiemy,że nie było najlepiej z tym doborem.
    Jeśli Pan Prezes do tej pory tego nie zrobił to moim zdaniem należy wyzbyć się iluzji,że właśnie on doprowadzi nas do wolnosci.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bede nieco bronil pastora. Krytykowaną wypowiedz zrozumialem inaczej. Pawel Chojecki pyta "... jaki/czyj DUCH "odnowił oblicze tej ziemi"? ..."
    Ze stwierdzenia, ze "... obalenie komunizmu i powstanie niepodległej Polski w wyniku polskich przemian "ma wymiar gigantycznego, antypolskiego kłamstwa" ... wynika, ze zaden Duch Dobrego nie dokonal odnowienia, a ta ziemia pozostaje nadal w mocnym wladaniu "ducha negacji, samozniszczenia i niebytu".
    Nie potrafie w slowach pastora dopatrzec sie intencji antypapieskich.

    Dalej pastor nie ma racji "... Nie znajduję podstaw, by rozdzielać te porządki. W Izraelu czasów Jezusa działania polityczne i religijne stanowiły wspólny obszar. I w tych warunkach Jezus dał jasną wskazówkę ..." ... "Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co boskie"

    Pani Halce chcialbym przypomniec, ze wszyscy mowimy tu o tym samym Duchu, pastor, pani, gospodarz, Jan Pawel II. Duch tak katolikow, protestantow, prawoslawnych jak zielonoswiatkowcow.

    *

    Przechodzac do glownego tematu. Przez 24 lata PRLu-bis obserwuje z przerazeniem jak wymiera gatunek antykomunistow, odwaga drozeje, a rozum zanika.

    Jak kto ciekaw innego ujecia polskiej opozycji zapraszam do siebie.
    Dwa wpisy o Ministerstwie Sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jurek z Chicago,

    Szanowny Panie Jerzy,

    Nigdy nie ukrywałem, że mój stosunek do PiS-u jest oparty na racjonalnej ocenie polskiej sceny politycznej. Nie ma bowiem i nie będzie innej partii zdolnej do podjęcia walki z obecnym reżimem i jakiekolwiek mrzonki o stworzeniu "trzeciej siły" uważam za absurdalne i groźne. Nigdy natomiast nie pokładałem i nie pokładam nadziei w konkretnym człowieku-polityku oraz nie wiążę swoich poglądów z jakimkolwiek przekazem partyjnym.
    Kwestię tego wyboru trzeba więc ograniczyć do pytania - czy PiS jest opozycją antysystemową, która stawia sobie za zadanie zniszczenie całego układu OS, czy też walczy o "ludzkie oblicze" III RP i nie ma zamiaru "obalania republiki"?
    Już tylko w tym obszarze pojawiają się poważne wątpliwości, bo przekaz płynący ze strony polityków PiS jest całkowicie niejasny i niespójny.
    Z jednej strony słyszymy, że " prawda i solidarność to także umiejętność oddzielenia dobra od zła" (J.Kaczyński), z drugiej, otrzymujemy zapewnienia o możliwym sojuszu z PSL czy "uchyleniu drzwi" dla Gowina. Raz Jarosław Kaczyński przypomina nam - "by polityka była skuteczna musi być najpierw moralnie słuszna", by chwilę później podejmować współpracę z formacją Marka Jurka, dla którego najważniejszą sprawą po 10 kwietnia była własna kampania prezydencka oraz tworzenie wspólnych „sztabów” ze środowiskiem byłych oficerów LWP i komitetem wyborczym „Nowego Ekranu” - skąd bezustannie trwały ataki na PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Tylko niektórzy pamiętają jeszcze słowa prezesa PiS na temat rządowych mediów - „merdanie ogonem w odpowiedzi na agresję nic nie da”, wszyscy natomiast widzą polityków opozycji kompromitujących się w programach prowadzonych przez funkcjonariuszy medialnych lub łaszących się do rozmaitych kanalii.
    Takich przykładów mogę wskazać kilkadziesiąt.Są jeszcze dowody rażących niekonsekwencji (sprawa rozliczenia EURO2012, obietnice tworzenia wolnych mediów, pracy w terenie, itd). Świadczą - albo o ogromnej chwiejności i niespójności postaw ludzi opozycji albo o niepoważnym traktowaniu własnych wyborców. Są rażącym dowodem tego co nazywam schizofrenią polityczną - wywołującą kompletny chaos i zagubienie. Takie sytuacje pozwalają jednak przypuszczać, że nie mamy do czynienia z opozycją antysystemową lecz z kolejną odmianą "opozycji demokratycznej" znanej nam z czasów PRL-u. Nie przypadkiem w tekście przywołałem obraz tamtej "opozycji" i przypomniałem czym skończyły się jej działania.
    Wówczas pozostają dwa wyjścia: trzeba zweryfikować swoje oczekiwania i nie liczyć na obalenie układu OS - lub sprawić, by ludzie PiS-u zaczęli działać jak na prawdziwą opozycję przystało i w miejsce przaśnego partyjniactwa i używania narzędzi przeciwnika, stali się reprezentantami naszych narodowych dążeń i interesów.
    Ponieważ nie mamy innej alternatywy i nie możemy liczyć na jakikolwiek "cud", warto przyjąć drugie z rozwiązań i próbować wpłynąć na zachowania i postawy polityków opozycji. Czasu jest niewiele, bo już za dwa lata odbędzie się kolejna farsa wyborcza, po której przegrany PiS (co do tego nie mam wątpliwości) czeka dezintegracja i marginalizacja.

    Pozdrawiam Pana



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Aleksandrze,
      Bardzo dziękuję za obszerny komentarz odnoszący sie do moich marzeń.
      Zdaje sobie sprawę że sposób jaki Pan proponuje ,jeśli chodzi o nasza działalność na rzecz Ojczyzny w obecnej sytuacji,jest optymalny,co więcej przecież nie wymagający od nas dużego wysiłku.Jeśli te nasze żądania w stosunku do PIS-u,aby stali się reprezentantem naszych dążeń będą masowe,to napewno i ci lokalni działacze poczują siłę za sobą i z mniejszą obawą będą żądać od "góry" własciwej postawy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  24. Panie Aleksandrze!

    Po czterech miesiącach milczenia od pamiętnego artykułu Cezarego Gmyza (LINK), do tematu obecności trotylu we wraku Tu-154M powraca Gazeta Polska. Powołując się na "wiarygodne źródło, związane ze śledztwem" podaje, że pierwsze próbki z wraku Tu-154, na których polscy biegli wykryli w Smoleńsku ślady trotylu (TNT), zostały już przebadane laboratoryjnie w Polsce. Analizy wykazały (ponownie) obecność TN (!).(LINK)

    Antoni Macierewicz tak komentuje to na portalu Stefczyk. Info:

    Stefczyk.info: "Gazeta Polska" pisze, że badania laboratoryjne części próbek pobranych w Smoleńsku jesienią 2012 roku potwierdziły obecność śladów trotylu na wraku tupolewa, który uległ katastrofie 10 kwietnia. Jakie znaczenie mają takie wyniki?

    Antoni Macierewicz: Trzeba poczekać na całą publikację przed ostatecznym komentowaniem tej sprawy. Dotychczasowe informacje bowiem wskazywały jasno, że w Smoleńsku znaleziono setki śladów materiałów wybuchowych. Wiemy, że polscy eksperci ślady zidentyfikowali jesienią. Problem polegał na tym, że choć informacje wyglądające na pewne i wiarygodne nie pozostawiały wątpliwości, jakie są fakty, to prokuratura równocześnie raz nim zaprzeczała, innym razem przyznawała im rację, kwestionując jednak od razu wagę tych badań i ich interpretacje. Informacja "Gazety Polskiej" ma dużą wagę i jest niezmiernie istotna, ale będzie musiała być zestawiona ze stanowiskiem prokuratury.

    To zestawienie jednak może wyglądać tak samo, jak opisana przez pana sytuacja.

    Oczywiście, nie można wykluczyć, że nadal będziemy mieli sytuację, w której opinia publiczna będzie zapoznawana ze stanem faktycznym, potwierdzającym liczną obecność materiału wybuchowego na szczątkach wraku w Smoleńsku oraz wskazującym na możliwość eksplozji, a prokuratura będzie nadal zaprzeczała, ukrywała czy interpretowała wszystko po swojemu. To jest główny problem opinii publicznej oraz tych, którzy badają, co się stało w Smoleńsku. Prokuratura zachowuje się, jak złodziej, który złapany za rękę krzyczy: to nie moja ręka. Z takim spektaklem mamy do czynienia od początku działań prokuratury. To się mocno nasiliło po ujawnieniu materiału wybuchowego na szczątkach wraku.

    Jak to oceniać?

    To jest działanie samo w sobie szkodliwe dla państwa polskiego, niemoralne i w mojej ocenie podpadające pod stosowne przepisy kodeksu karnego. To przecież jest świadome kwestionowanie materiałów posiadanych w tej sprawie. Nie ma żadnych podstaw, by był on ukrywany. To jest działanie na rzecz czynników zainteresowanych fałszowaniem przyczyn tragedii, blokowaniem ustalenia odpowiedzialnych w tej sprawie, uniemożliwieniem przeprowadzenia odpowiedniego postępowania dowodowego. To jest działanie na szkodę śledztwa. Z tym się borykamy nieustannie. To oznacza, że publikację "Gazety Polskiej", która ma ogromną wartość, trzeba będzie zestawić z oficjalnym stanowiskiem prokuratury. Ostateczna ocena wagi doniesień gazety będzie związana również z reakcją prokuratury.

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja pytam Pana: po co Polsce jest potrzebna Prokuratura Wojskowa?

    Że jest niezbędna w III RP jako pokazowa skamienielina komunistyczna i współpracowniczka MAK/Anodiny- to rozumiem, ale tak w ogóle - czy jest potrzebna?

    Zwłaszcza w kontekście danych o liczebności WP, które wg dr Żurawskiego vel Grajewskiego zawartych w jego artykule "Rozważania o obronie Rzeczypospolitej" z GPC (POLECAM) - przedstawiają się jn:

    "30 kwietnia 2011 r. (potem ze strony internetowej MON-u zniknęły te dane) w Wojsku Polskim służyło 20 943 oficerów (21 proc.), 38 610 podoficerów (40 proc.), 35 849 szeregowych zawodowych i nadterminowych (37 proc.) i 2 312 kandydatów na żołnierzy zawodowych (2 proc.). Dowódcy (oficerowie i podoficerowie) stanowili aż 61 proc. żołnierzy służby czynnej, górując nad liczbą szeregowców. Byłoby to uzasadnione w armii poborowej, która w razie mobilizacji ma wchłonąć rzesze rezerwistów. W armii zawodowej struktura ta ociera się o absurd. Mobilizacji podlegałoby bowiem tylko ok. 10 tys. żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych (różnych stopni)."

    I - z ciekawości, bo jestem laikiem w tej dziedzinie: czy oprócz PW istnieje też odrębne sądownictwo wojskowe?
    I jak to wygląda w innych krajach UE i USA?


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,
      Z tego co mi wiadomo,to Armia Amerykańska posiada Sąd Wojskowy,jednak sędziowie są mianowani przez Prezydenta spośród cywilnych sędziów na określoną kadencję.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. W Kanadzie istnieja sądy wojskowe, ktore rozstrzygaja wylcznie w sprawach wynikających z przekroczenia wojskowych regulaminow, jest tez wojskowy sad apelacyjny, orzekaja sedziowie cywilni. O prokuratorach wojskowych nie slyszalem. Oficer kanadyjskiej Navy szpiegujacy dla kacapow byl sądzony w sądzie cywilnym. Dostal 20 lat, grzywne rowną kwocie otrzymanej od ruskich (110 tys) do splaty przez 20 lat z zamianą na dodatkowe dwa lata w przypadku niezaplacenia, po 6 latach bedzie mogl sie ubiegac o zlagodzenie kary.

      Usuń
  26. @Urszula Domyślna 5 marca 2013 00:25

    "Jan Paweł II - przez ponad ćwierć wieku duchowy Przywódca Narodu, niekoronowany Król Polski - jednak odmienił oblicze Tej Ziemi!
    Obudził w nas Polaków - i był - o czym jestem niezłomnie przekonana, za sprawą Ducha Św., bezpośrednim inspiratorem Cudu Solidarności! [Jak to pięknie określa Herling-Grudziński]"

    Choć sam byłem beneficjentem tego cudu (Karnawał "Solidarności", radość z przyjazdów papieża, czuwanie pod papieskim oknem w Krakowie itp.), dziś za cud tego nie uważam. Skłaniam się do tezy, że już pierwsza "S" była ukartowana w Moskwie, a tylko skala reakcji Polaków zaskoczyła komunistów. Ale i z tym szybko sobie poradzili...

    "Polacy nie są winni tego, że nie potrafili tego Cudu wykorzystać; odpowiada za to wciąż ta sama (do dziś) grupa agentów Moskwy + SB i WSI, z Kiszczakiem i Jaruzelskim na czele."

    Jeśli to był rzeczywiście cud od Boga, to znaczy, że Bóg dał też sposób jego "konsumpcji" - inaczej by z nas kpił. Jeśli Polacy nie poszli tą droga, to nasza wina. Nie da się jednocześnie utrzymać tezy o cudzie i niewinności Polaków.
    Jeśli jednak to nie był cud, tylko piekielnie sprytna gra komunistów, Polacy rzeczywiście nie są winni.

    Z poważaniem,

    Paweł Chojecki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie,

      proszę wybaczyć, ale nie podejmę proponowanej przez Pana dyskusji.
      Uważam, że jest ona sztuczna, a Pańskie intencje aż nazbyt widoczne.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Uchylenie się od dyskusji oczywiście wybaczam i rozumiem.

      Zarzucanie mi nieudolnego skrywania intencji uważam jednak za niegodziwość, do której nie dałem powodu. Niewielu ludzi w Polsce pisze tak otwarcie o tych sprawach, co z łatwością może Pani sprawdzić w sieci.

      Paweł Chojecki

      Usuń
  27. Szanowny Panie Aleksandrze i wszyscy Czytelnicy!

    Przeczytałam powyższy tekst,jak i emocjonującą dyskusję pod nim.
    Nie zajmuję się publicystyką zawodowo,tak jak Państwo.
    Też życzę sobie takich reprezentantów OPOZYCJI,którzy powiedzą NIE obecnemu neokomunistycznemu układowi,kontynuatorowi starej wrednej komuny.
    Aby społeczeństwo otwarło oczy i mogło wreszcie wysiąśc z tego upiornego'czerwonego autobusu'...wiodacego w przepaśc.
    Metafora- link do Linkego...i Jacka Kaczmarskiego.

    http://artyzm.com/obraz.php?id=1491


    Pozdrawiam serdecznie!
    Barbara Legut

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Barbaro!

      Za innych ręczyć nie mogę, ale daję Pani słowo,
      że osobiście nie mam nic wspólnego z publicystyką.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowieź,Pani Urszulo:)

      Czytam wszystko,ale często milczę...bo brak słów.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Szanowna Pani Barbaro,

      Nie chcę oceniać predyspozycji innych komentatorów, ale moje doświadczenia związane z "zawodową publicystyką" sytuują mnie w roli kompletnego amatora, który przymarłby głodem, gdyby miał liczyć na przychylność naszych mediów :)
      Proponuję - nie tylko życzmy sobie takich reprezentantów, ale zróbmy wszystko, by ludzie opozycji odważyli się mówić twardo - za nas i dla nas.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  28. Do wszystkich, którzy rozgniewali się moją polemiką z AŚ nt JP II.

    Przyznaję, okazałem dużą naiwność sądząc, że już można o tej sprawie spokojnie dyskutować na argumenty bez obelg i niegodnych patriotów ataków personalnych. To chyba zadanie dla następnego pokolenia.

    Proponuję wiec lżejszy temat w bieżącym wątku: Kto jest bardziej winny temu, że Polacy żyją w kłamstwie i otumanieniu w sprawie komunizmu - Jadwiga Staniszkis ze swoją książką, czy Episkopat, który delegował do obrad okrągłego stołu swoich przedstawicieli i do dziś nie powiedział narodowi prawdy o naturze III RP, a w to miejsce wezwał do pojednania się z Moskalami?

    Jeśli w reakcji na tak proste pytanie ponownie zamiast argumentów spotkają mnie prostackie obelgi przy biernej reakcji Gospodarza, zapewniam Państwa, że nikt nie będzie mnie stąd musiał wypraszać...

    Paweł Chojecki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Paweł Chojecki,
      Jeśli sądzi Pan,że można będzie w przyszłosci spokojnie dyskutować o kazaniu na ówczesnym Placu Zwycięstwa w Warszawie i wzywaniu przez Jana Pawła II Ducha Świętego,aby odmienił oblicze ziemi,naszej ziemi,jako o narkotyku,który miałby nas uśpić,to jest Pan moim zdaniem w błędzie.
      Pana powyższy komentarz potwierdza moje przypuszczenie,iż celem pańskim jest stopniowo sączyć nam zatrute ,antchrzescijańskie poglądy.
      Jest Pan podobno pastorem protestanckim,więc wydaje mi się ,że powinien Pan dbać o swoich wiernych ,aby nie zbaczali z drogi prowadzącej do Nieba,a zamiast tego traci Pan cenny czas w nadziei,że znajdzie tutaj chętnych do pójscia pańską drogą.
      Jeśli doszuka się Pan w moich komentarzach prostackich obelg w stosunku do Pana to będę gotowy Pana przeprosić.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Paweł Chojecki,

      Owszem, okazał Pan naiwność, jeśli sądził, że na tym blogu można przedstawiać absurdalne tezy i żądać poważnej dyskusji nad nimi. Wykazałem dość dobrej woli i odpowiedziałem Panu trzykrotnie.Najwyraźniej nie zechciał Pan zrozumieć rzeczowych argumentów ani przyznać się do błędu.
      Ponieważ nie znam odpowiedzi na pytania - kto jest bardziej winny, które w zaślepieniu pomijają rzeczywistych winowajców - nie otrzyma Pan odpowiedzi.
      Proponuję nieco ochłonąć i wyciszyć zbędne emocje.

      Usuń
    3. Jurek z Chicago

      "Jeśli sądzi Pan,że można będzie w przyszłosci spokojnie dyskutować o kazaniu na ówczesnym Placu Zwycięstwa w Warszawie i wzywaniu przez Jana Pawła II Ducha Świętego,aby odmienił oblicze ziemi,naszej ziemi,jako o narkotyku,który miałby nas uśpić,to jest Pan moim zdaniem w błędzie."

      Ten argument mnie przekonal, wycofuje sie ze wstydem z niesmialej obrony pastora.

      Usuń
    4. Aleksander Ścios

      Proponuje przeredagowac pytanie i zadac je Pawlowi Chojeckiemu.

      Kto jest bardziej winny temu, że Polacy żyją w kłamstwie i otumanieniu w sprawie komunizmu - komuchy sowieckie i polskie odpowiedzialne za 70 lat zakamuflowanej okupacji, czy Jadwiga Staniszkis ze swoją książką?

      Usuń
    5. Viilo,
      Cieszę się,że czasem moje argumenty przekonują.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    6. Ja zaś proponuję na tym zakończyć temat.
      Pozdrawiam Panów

      Usuń
    7. @Aleksander Ścios

      Zapewniam Pana, że swoją odpowiedź wpisałem po spokojnej refleksji i obliczeniu kosztów. Wierność Prawdzie nie daje mi jednak wyboru.
      Zarzut zaślepienia pominę dla dobra sprawy milczeniem.

      Usuń
  29. Pani Urszulo,

    Nie ma wątpliwości, że układ rządzący zrobi wszystko, by ukryć sprawę obecności trotylu we wraku Tu-154. Ten fakt burzy przecież całą relację "polsko-rosyjskiego śledztwa" i uprawdopodabnia tezę o zamachu.
    Warto przy tym zwrócić uwagę, jak ogromne znaczenie ma praca sejmowego zespołu smoleńskiego i niezależnych dziennikarzy. To przecież konferencje zespołu i publikacja Cezarego Gmyza wywołały reakcję organów III RP. Dopiero wówczas podjęto czynności, które powinny być wykonane na początku śledztwa. Podjęto je oczywiście nie z intencją ustalenia stanu faktycznego, ale po to, by zaciemnić obraz i narzucić nam oficjalne kłamstwo. Reakcje prokuratorów PW nie pozostawiają złudzeń, że ten organ spełnia rolę strażnika tajemnicy smoleńskiej i działa w interesie Rosjan . Jest to kolejny dowód, jak obcym tworem jest dzisiejsze państwo i jaką rolę spełniają jego instytucje. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może oczekiwać, że praca PW pozwoli wyjaśnić prawdziwe okoliczności tragedii.
    Na zadane przez Panią pytanie - po co Polsce jest potrzebna Prokuratura Wojskowa? - istnieje prosta odpowiedź. Ten relikt głębokiego PRL-u służy wyłącznie interesom grupy rządzącej i nie ma nic wspólnego z zasadą praworządności. "Zastosowanie" tego organu poznaliśmy szczególnie po tragedii smoleńskiej.
    Już przed ośmiu laty, w artykule "Wojskowa Siatka Interesów" Jarosław Jakimczyk nazwał PW "„prywatnymi prokuraturami wojskowymi”. Ich zadaniem było utrwalanie patologicznego status quo w wojsku - władzy "czerwonej generalicji" i ludzi byłych WSI.
    Likwidacja tych prokuratur umacniałaby cywilny nadzór nad wojskiem i zwiększała w tym zakresie kompetencje Prokuratora Generalnego. Zagrażałoby to istnieniu obecnego stanu, w którym afery w wojsku, w tym przestępstwa byłych WSI podlegają rozstrzygnięciom wojskowego „wymiaru sprawiedliwości”. W tym kontekście warto przypomnieć nadzwyczajną aktywność lokatora Belwederu, gdy na początku 2012 roku byliśmy świadkami inscenizacji z udziałem prokuratora Przybyła. Ówczesne propozycje Komorowskiego – poszukującego w incydencje poznańskim pretekstu do „rozwiązań systemowych” - zmierzały do zachowania obecnej struktury.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  30. "Warto przy tym zwrócić uwagę, jak ogromne znaczenie ma praca sejmowego zespołu smoleńskiego i niezależnych dziennikarzy. To przecież konferencje zespołu i publikacja Cezarego Gmyza wywołały reakcję organów III RP."

    Panie Aleksandrze,

    Praca Zespołu Smoleńskiego PiS kierowanego przez Antoniego Macierewicza jest najlepszą wskazówką JAK POWINNA DZIAŁAĆ OPOZYCJA we wszystkich wymiarach.

    - jasny i czytelny CEL
    - ciężka, wytrwała, nieustanna PRACA
    - całkowita ODPORNOŚĆ na wrzaski medialne, rządowe, prokuratorskie, belwederskie, etc.
    - jasny, czytelny, "jednobarwny" PRZEKAZ; nazywanie rzeczy twardo i po imieniu, brak nieuzasadnionej "spolegliwości" i "łagodzenia" w imię idiotycznego: jak "wypadniemy" w oczach mediów/ na pewno źle to ocenią/o tym napiszą/spadną nam słupki w sondażach/wycofajmy się, żeby nie zaszkodzić odbiorowi partii w oczach publiczności/ćśśśś /itp..

    Taka postawa ma z góry wpisaną klęskę w każde zamierzenie, bowiem:

    - i tak źle przedstawią/napiszą/przeinaczą/wyszydzą - cokolwiek PiS nie zrobi,


    Dlatego należy zastosować mickiewiczowską zasadę: "plwajmy na tę skorupę" i robić swoje, bez oglądania się na wrzaski medialne. Oraz uświadomić sobie, że IM - CZYLI WŁADZY naprawdę chodzi wyłącznie o likwidację PiS, bo opozycję zastępczą są w stanie wyłonić z Partii Matki w 24h.

    Niezależni dziennikarze są dla PiS sprzymierzeńcami bezcennymi. Co nie znaczy, że mają być bezkrytyczni, a już, nie daj Boże, schlebiający. Mają być uczciwi, i uczciwie przedstawiać sytuację w Polsce. To wystarczy.


    Pozdrawiam serdecznie
    -

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Przypomniała Pani rzecz arcyważną - "niezależni dziennikarze są dla PiS sprzymierzeńcami bezcennymi".
      Nie tylko dlatego, że są sprzymierzeńcami w walce politycznej czy użytecznym "pasem transmisyjnym", ale z tej przyczyny, że tak pojmowane dziennikarstwo jest służbą w interesie społecznym. Musi zatem funkcjonować w obie strony i prócz przekazu politycy PiS-odbiorca, powinno przede wszystkim reprezentować interes wyborcy,społeczeństwa. To istotna cecha, która powinna odróżniać prawdziwe dziennikarstwo od roboty funkcjonariuszy medialnych.
      Jeśli zabraknie tej relacji, niezależne media stają się zaledwie partyjnymi przekaźnikami.
      Ta relacja wymusza nie tylko samodzielność i autonomię w sferze informacji, ale oznacza kierowanie uwagi tam, gdzie dostrzegamy sprawy najważniejsze z punktu widzenia interesu społecznego.Prowadzi do trzeźwej i racjonalnej oceny i nie cofa się przed krytyką w obawie, jakoby "osłabiała" ona partię opozycyjną. Taka argumentacja wynika z niezrozumienia istoty niezależnego dziennikarstwa i jest jedną z przyczyn utrwalania fatalnych postaw i zachowań polityków partii opozycyjnej.
      Łatwo zapominamy, że niezależność to również zdolność do dokonywania wyboru i podejmowania zmagań z narzuconymi schematami. Nie jest wartością dostępną dla wszystkich, bo wymaga dojrzałości, głębokiej wiedzy o świecie i odwagi w formułowaniu własnych ocen.
      Ideałem byłaby Pani propozycja - "mają być uczciwi, i uczciwie przedstawiać sytuację w Polsce. To wystarczy" - jednak do tego ideału i modelu niezależności, nadal wiele nam brakuje.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  31. Do:
    Pana KEZAF – dziękuję, że przypomniał Pan o gender. „Noblista” po raz kolejny robi za użytecznego idiotę, tym razem pod „rewolucje Genderową”, która owszem „idzie z Zachodu”, ale swe źródło, swych „ojców założycieli” ma jak zwykle w Moskwie.

    Do Pana VILLO – Pan właśnie doskonale zrozumiał dwa porzekadła:
    1. Jak się nad TAKIM* ulitujesz to go w dupę pocałujesz.

    *-TAKI to ten, który na naiwności, niewiedzy, dobroci człowieka podstępnie próbuje przemycić zło.

    2. „Nie rób się dobry, nie będziesz zły”.

    Do: PAN PASTOR CHOJECKI – spodziewał się Pan (przyzwyczaił się, tak się rozzuchwalił), że bez przeszkód można obrabiać kuper katolikom, krytykować KK, papieża, a tu OOOpssssss przykra niespodzianka? Tak! Ustaw sobie Pan, że tutaj nie będzie na takie „szarże” przyzwolenia, ani w tym, ani w przyszłym, ani następnym pokoleniu.
    A da sobie Pan „łeb urwać” za uczestników, należących do pańskiego kościoła protestanckiego? Że tam nie ma gagatków, albo w najbliższym czasie któryś nie wywinie numeru, nie zgwałci, nie ukradnie, nie zamorduje, nie spierze swej baby na kwaśne jabłko?
    I na koniec.
    Panie pastor to jest właśnie tolerancja. Tolerujemy tu pańska obecność, ale musi pan wiedzieć, że obowiązują tu nasze zasady. I nie ma, co się nabzdyczać jak dzieciak, którego przyłapano na pisaniu sprayem brzydkich haseł na murze. Po prostu wskazujemy, że tu, „na tej ścianie” nie wolno panu wypisywać takich haseł”. Musi pan znać miarę i będziemy tego żądać od każdego „śmiałka”, i to egzekwować.

    Halka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Halka

      Szanowna Pani!

      Proszę mi wybaczyć, że nie podejmę z Panią polemiki. Nie odpowiada moim standardom prowadzenia dyskusji zarówno Pani brak kultury, jak również dziecinność wizji tolerancji sprowadzonej do poziomu "mojej piaskownicy".

      Z należnym poważaniem,

      Paweł Chojecki

      Usuń
    2. Pastorze!

      O jakie wybaczenie mnie Pan prosi? Mam Panu wybaczyć Pański brak pokory? W moim kościele Rz-K uczą, co wówczas trzeba zrobić? Jak sobie „to” pan wymyślił, ustalił w utworzonym przez pana kościele? Niewiele mnie obchodzi, mówiąc szczerze.
      Nie wierze również w Pana stoicki spokój. Jeśli wykazuje Pan opanowanie w tej chwili to wyłącznie robi to z czystej kalkulacji. To są Pana standardy. Bo może się zdarzyć, że przewinie się tu jakiś wyznawca Pańskiego kościoła protestanckiego i wtedy „kulig nie udał się” - plajta!
      P.S.
      "ZAPRAWDĘ, ZAPRAWDĘ POWIADAM WAM, JEŚLI SIĘ NIE ODMIENICIE I NIE STANIECIE JAK DZIECI, NIE WEJDZIECIE DO KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO"
      - Mt 18:3
      A pan gardzi „moją piaskownicą”.
      Z należną tolerancją.
      Halka

      Usuń
    3. Przepraszam Panią, przypomnienie o jednosci w Duchu powinienem byl skierowac do innej osoby.

      Usuń
  32. Czyznana jest Panu geneza "wmontowania" do godła Polski (orła białego) dwóch gwiazdek piecioramiennych z PRLowskiego symbolu zniewolenia?

    Może nie wprost na temat, ale tu jest jakaś ważna symbolika.

    OdpowiedzUsuń
  33. Panie i Panowie,

    Proponuję zejść z tematu dyskusji międzywyznaniowej i nie tylko wrócić do tematu, ale i do wczorajszego dnia. Mieliśmy bowiem nie tylko rocznicę wydania rozkazu ludobójstwa w Katyniu, ale i rocznicę zdechnięcia Sralina. A i innemu, bardziej "sowriemiennomu" towarzyszowi też się zeszło.

    http://adamkuz.blogspot.com/2013/03/hugo-chavez-przenios-sie-do-marksa.html

    Havah Nagilah!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jedno jest pewne. Dla Hugo naprawdę skończył sie komunizm!
      Kiedy i który następny?

      Usuń
    2. Szanowni Państwo,

      Ponownie proszę o zakończenie tego wątku i powrót do głównego tematu.

      Usuń
  34. Szanowny Gospodarzu i Komentatorzy

    Mamy (jako Polacy) spory problem z oceną bieżącej publicystyki i osób.
    Mimowolnie, często ulegamy chwilowej modzie na autora, portal lub tytuł prasowy, by po jakimś czasie ze smutkiem skonstatować, że ten piękny harmonijny przekaz zaczyna zgrzytać i fałszować..
    Trudność z identyfikacją "nasz" czy "nie nasz" to kluczowy w tym momencie problem, który przerasta zdolność oceny niejednego z nas.
    Często się łapię na tym, iż ze zdumieniem dowiaduję się o takim czy innym zdaniu wypowiedziany przez jakąś postać, które to zdanie w sposób radykalny zmienia obraz tej osoby w moich oczach i stawia pytanie o intencje !
    Tak jest z publicystami, politykami ale też i zwykłymi ludźmi.

    Nic oczywiście nie zwalnia nas z obowiązku myślenia, samodzielnego konfrontowania wcześniejszego przekazu osoby, czasopisma czy portalu z obecnie głoszonymi poglądami.
    Jednak często mając do czynienia z nowo powstającymi tworami medialnymi stajemy się bezbronni, skazani albo na żmudną analizę postaw wiodących postaci, ich obecnych uwarunkowań i statusu ukrytego za ich plecami zaplecza, na co nie mamy lub nie bardzo chcemy mieć czas, albo zdajemy się na przysłowiową intuicję co niejednokrotnie prowadzi do katastrofalnych pomyłek.

    Ten blog jest jednym z nielicznych miejsc gdzie odnajduję prawdę i właściwe znaczenie słów.
    Polecam go zatem każdemu kto zechce mnie słuchać.
    Z dużym jednak trudem przychodzi mi znalezienie podobnych oaz wolności.
    Na myśl przychodzi zaledwie kilka nazwisk, środowisk, choć i one czasem funkcjonują w otoczeniu o niejednoznacznym charakterze.
    Poza polecanymi i wymienianym przez naszego Gospodarza, myślę tu o red. Gmyzu, E. Stankiewicz, G. Braunie, profesorach Zybertowiczu, Krasnodębskim, Nowaku, Nowaczyku, sięgam czasem do przekazu TV Trwam, artykułów z pod znaku "Pomnik Smoleński" czy otoczenia GP (z grubsza, bo wchodząc w detale też czasem zgrzytam zębami)
    Lista nie jest długa!

    Jednak sumaryczna liczba mieniących się "naszymi" z miesiąca na miesiąc rośnie.
    Musimy wśród nich bardzo ostrożnie wybierać tych których chcemy uznać za autorytety.
    Już raz nam zafundowano podmianę elit.
    Zrobiono to tak skutecznie, że dziś w stosunku do nich zaczynamy używać bardziej adekwatnego opisu - "elyta"

    Zaścianek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Errata;

      Zrobiono to tak skutecznie, że DOPIERO dziś w stosunku do nich zaczynamy używać bardziej adekwatnego opisu - "elyta"

      Usuń
  35. Jaszczur&Halka,
    Proszę zbyt pochopnie nie posądzać Hugo Chaveza o komunizm.Nie widzę w USA wrogosci zwykłych Amerykanów do Wenezueli i dopiero co zmarłego przywódcy tego pięknego kraju.Również co ciekawe,to emigranci z tamtąd,którzy na stałe osiedli w USA już od wielu lat(mam tutaj kilku przyjaciół z Wenezueli),mają na temat Chaveza i jego polityki bardzo pozytywną opinię-w przeciwieństwie do nas Polaków o swoim rządzie w Polsce.
    Moim zdaniem najwięcej wrogów i przeciwników swojej polityki miał wśród bankierów,włascicieli największych banków,którzy uzurpują sobie prawo do kontroli i nadzoru nad znaczącymi na arenie międzynarodowej krajami i ich rządami.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Pan Aleksander,
      Bardzo przepraszam Pana za to,iż przyczyniłem się również do rozwinięcia dyskusji poza tematem,ale przecież zakamuflowany atak na naszą wiarę chrzescijańską i naszego Papieża nie mógł pozostać bez odpowiedzi.

      Panie Aleksandrze,po ponownym przeczytaniu Pana artykułu-zresztą po każdym Pana artykule-mam o wiele jaśniejszy obraz Pana jakże trafnych i słusznych konkluzji o długim marszu i pracy od podstaw.Społeczeństwo nasze jest w swej większosci zmienione mentalne i niezmiernie trudno będzie odwrócić ten proces.
      Dlatego jakże ważną rzeczą jest,aby Ci,którzy jeszcze tą zarazą nie zostali dotknięci,powinni głosić w każdy dostępny sposób Prawdę o nas i cele jakie powinniśmy sobie stawiać.
      Jednak z tym domaganiem się od działaczy PIS-u własciwej postawy mam pewien problem.
      Czy nie jest tak,że są oni jakby mianowani przez "Górę",przecież spójrzmy prawdzie w oczy,my nie głosujemy imiennie na kandydatów,nie ma żadnych prawyborów,to "Góra"ustala kto znajdzie się na liście.
      Ten mechanizm z pewnoscią przeszkadza "wybranym Posłom bycie naprawdę samodzielnym.W takim razie nasze domaganie się nie ma takiej wagi,jaką powinno mieć.
      Pozdrawiam bardzo serdecznie.

      Usuń
  36. Zaścianek,

    Chciałbym przypomnieć, że problem, na który zwrócił Pan uwagę, dotyczył także ludzi "opozycji demokratycznej" i naszych ówczesnych ocen. W powszechnym rozumieniu, ludzie tacy jak Michnik czy Mazowiecki byli wyrazicielami dążeń narodowych, "walczyli z komuną", reprezentowali społeczne interesy.
    Wiemy dziś, że była to ocena fałszywa, że działania wielu postaci "opozycji demokratycznej" okrywała sieć mistyfikacji i pozorów mająca uwiarygodnić te osoby w oczach Polaków. Ci ludzie zdobyli zaufanie społeczne, ponieważ byli postrzegani jako opozycja wobec reżimu komunistycznego.
    Niemal identycznie oceniamy dziś osoby działające w przestrzeni publicznej. Są "nasze" - tylko dlatego, żer krytykują grupę rządzącą lub w jakiejkolwiek formie wyrażają sprzeciw wobec działań reżimu. Jest to dość krucha podstawa ocen, w której brakuje głębszej refleksji, w tym odpowiedzi na podstawowe pytania - jak dalece sięga ta opozycyjność, dokąd prowadzi i jak ocenia obecną rzeczywistość? Czy jest w niej postulat "obalenia republiki", czy tylko modyfikacji i reformy III RP? Czy reprezentuje spójny i konsekwentny pogląd, czy raczej dostosowuje go do bieżących potrzeb i celów? Trzeba zdobyć się na samodzielność myślenia i odwagę stawiania takich pytań.
    Myślę, że warto mieć w pamięci polskie doświadczenia z przełomu lat 80/90, by ustrzec się pułapki "demokratycznej opozycyjności".

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. --
      Panie Aleksandrze,

      Demokratyczna opozycyjność!!!!

      - to piękne określenie, godne wpisania do kanonu! :-)

      I zobaczy Pan, że zostanie przejęte przez "demokratyczną opozycję", która coraz bardziej zaczyna przypominać "PARTIĘ UMIARKOWANEGO POSTĘPU W GRANICACH PRAWA" - Jaroslava Haška, co wczoraj zauważył Pan VILLO, podając LINK do swego "Ministerstwa Sukcesu".

      Pozdrawiam obu Panów:)

      Usuń
    2. W państwie wyrosłym z "ludowładztwa", założonym przez "socjaldemokratów" i rządzonym przez partię "obywatelską", może istnieć tylko "demokratyczna opozycyjność" :)

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    3. I całkiem nieźle - nieważne, że wbrew Konstytucji - prosperować
      KOMUNISTYCZNA MŁODZIEŻ POLSKI!

      Demokracja pełną mordą :), jak zwykł mówić Jaszczur.

      Usuń
  37. Jurek z Chicago,

    Szanowny Panie Jerzy,

    Słusznie zwrócił Pan uwagę, że ordynacja wyborcza (to osobny temat) została pomyślana w ten sposób, by forsować model partyjny i jak najmocniej ograniczyć wolność wyborcy. Nie sądzę jednak, by stanowiło to przeszkodę w działaniach ludzi identyfikowanych jako nasi przedstawiciele. Przynajmniej tych, którzy chcą być uczciwi wobec swoich wyborców, a przede wszystkim uważają, że wyborcy ci "zasługują na więcej". Są natomiast wśród polityków opozycji ludzie o "mentalnością pezetpeerowca", których aktywność nie wykracza poza obszar bycia "działaczem partyjnym". Ci ludzie równie dobrze funkcjonowaliby w PO, jak w każdej innej partii. Przyznam nawet, że nie potrafiłbym powiedzieć, na czym polega "opozycyjność" niektórych medialnych gwiazdek PiS.

    Jeśli wspomina Pan o długim marszu i potrzebie zmian w mentalności, wskażę jeden, najnowszy przykład zachowań, które powinny już wywołać pogłębioną refleksję. Niestety - nie wywołują.
    Mamy oto do czynienia z decyzją sądu zakazującą wydawania tygodnika "W sieci". Decyzją na wskroś polityczną, o czym nie trzeba przekonywać nikogo kto zna realia obecnego sporu medialnego i praktykę działania tzw. wymiaru sprawiedliwości. Nie jest również odosobniony przypadek, bo podobnych decyzji sądowo-politycznych zapadło w ostatnich latach co najmniej kilkadziesiąt. Był czas przywyknąć.
    Jaka w tej sytuacji jest reakcja opozycji? Oto parlamentarny zespół ds. obrony wolności słowa obwieszcza nam pospolity banał - "decyzja sądu dotycząca tygodnika "wSieci" to atak na wolność słowa" i konkluduje "w naszej ocenie działania Sądu podjęte w tak szybkim czasie i w takim trybie sprawiają wrażenie rozstrzygnięcia sporu sądowego przed jego rozpatrzeniem i są wykonaniem wyroku przed jego wydaniem". Pada jeszcze stwierdzenie - "zdecydowanie sprzeciwiamy się polityce rządu która wszystkimi metodami zmierza do eliminowania z przestrzeni publicznej wszelkich medialnych inicjatyw krytycznych wobec obecnej władzy. Jeden z posłów PiS mówi zaś - "Władza PRL używała różnych środków, aby odebrać nam wolność. Mam wrażenie, że cel pozostał ten sam - zmniejszenie przestrzeni wolnego słowa, natomiast zmieniły się metody" - czym wyraża głęboką niewiedzę, bo fakt użycia sądownictwa i okoliczności tej sprawy wskazują, że ma do czynienia właśnie z metodami komunistycznymi.
    http://wpolityce.pl/wydarzenia/48528-parlamentarny-zespol-ds-obrony-wolnosci-slowa-decyzja-sadu-dotyczaca-tygodnika-wsieci-to-atak-na-wolnosc-slowa
    Można powiedzieć, że są to słowa, które już zwyczajowo słyszymy przy okazji tego rodzaju zdarzeń.
    Chciałoby się więc zapytać - a co z tego wynika? Ile razy jeszcze można powtarzać te same truizmy, rozbijając się o mur arogancji, bezkarności i rechotu prymitywów? Co nowego z tej reakcji opozycji wyczytał wyborca PiS-u, jakie treści do niego dotarły?
    Czy nie trzeba byłoby przeciąć tej nieskutecznej (a obecnie wręcz żałosnej) praktyki półsłówek, półprawd, niedomówień i sugestii i powiedzieć Polakom wprost: żyjecie w państwie totalitarnym, zawłaszczonym przez sukcesorów komunizmu, którzy podporządkowali sobie sądy, media i instytucje tego państwa. To byłaby dobra okazja by zdobyć się na twarde słowa w miejsce idiotycznego "głaskania po brzytwie".

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  38. Panie Aleksandrze,
    Dziękuję za powyższy komentarz i pozwolę sobie wyrazić moje uznanie dla Pana talentu i umiejętnosci dobierania jakże tranych określeń do poszczególnych sytuacji.
    Szczególnie to "idiotycznego głaskania po brzytwie",bardziej obrazowo nie można przecież tego ukazać.
    Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Pana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Jerzy,

      Przywołany przeze mnie przykład uwidacznia pewną fatalną manierę, w jaką wpada większość polityków i publicystów opozycji- ile się jeszcze można powiedzieć, byle nie powiedzieć całej prawdy. To dlatego za każdym takim wydarzeniem postępuje festiwal żalów, utyskiwań, werbalnych deklaracji i innych intelektualnych wygibasów.
      Czasem jestem nawet zdziwiony, że nikt nie zwróci uwagi jak niepoważnie brzmi powtarzanie banialuk w rodzaju - "mamy do czynienia z głębokim kryzysem dotykającym całe środowisko mediów" czy "jest problem z wolnością słowa" (poseł Adam Kwiatkowski). Owszem - jest problem, ale z ludźmi, których nie stać na twarde oddzielenie dobra od zła i racjonalne zdefiniowanie rzeczywistości. Nie zmienimy jej taką retoryką.

      Dziękuję Panu i pozdrawiam

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      kiedy czytam o "utyskiwaniach, werbalnych deklaracjach i intelektualnych wygibasach" JO Posłów Opozycyi, którzy bojąc się nazwać rzeczy po imieniu, klepią okrągłe formułki - o - rety! rety! - braku poszanowania (świętej) demokracji i (jeszcze świętszej) wolności słowa [ w granicach, nieprawdaż, prawa ;) ], myślę dobrotliwie, że może oni przejęli się poezją romantyczną, konkretnie - pewnym wersem z "Beniowskiego" - i są przekonani, że gdy tak ...

      ..."będą chodzić skrzypiąc, płacząc, jęcząc; (to) wreszcie Pana Boga skruszą - dręcząc."???

      Kto wie?

      Ale na tym moja dobrotliwość się kończy, więc "spłętuję" złośliwym rysunkiem - O TU!

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  39. O ironio. Okazuje się, że na tym blogu można być szybciej zbanowanym za to, że jaśnie ośmieliłem się zastanowić nad zbieżnością daty rezygnacji papieża Benedykta XVI i informacji rok wcześniej o jego śmierci, niż za jawne krytykowanie Wielkiego świętego Polaka Papieża Jana Pawła II, a KK nazywanie "prostytutką".
    O ironio.
    Z szacunkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłamstwo i głupota - to jedyne decydujące kryteria. Spełnił Pan oba, dlatego każde wystąpienie będzie stąd usuwane.

      Usuń
  40. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Prosił Pan o zamknięcie wątku dyskusji na temat słów Pastora Chojeckiego.
    Niestety,temat będzie wracał jak bumerang.
    Rozumiem wzburzenie komentatorki Halki.Do tej pory milczałam w sprawie
    wulgarnego określenia Kościoła Katolickiego i insynuacji na temat roli
    Błogosławionego Jana Pawła II w historii najnowszej.
    Jako wierna Kościoła Katolickiego,z nakazu sumienia,żądam od Pastora
    przeprosin za obrazę moich uczuc religijnych.


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani,

      Proszę uszanować moją prośbę. Zwracam uwagę, że odnosi się Pani do słów, które nie padły na moim blogu i nie pojawiły się pod tym tekstem. Gdyby tak się stało, wiedziałbym jak postąpić. Jeśli czuje się Pani obrażona słowami pana Chojeckiego, proszę swoje żądania przedstawić na jego blogu.
      Ten temat uważam za zamknięty, a dalszą wymianę opinii za czas stracony.
      W moim rozumieniu (i dałem temu wyraz), pan Chojecki napisał rzecz horrendalnie głupią, która nie powinna zdominować dyskusji.
      Niestety na wielu blogach istnieje obyczaj, że wałkuje się różne poboczne kwestie lub podąża za celowymi czy przypadkowymi wrzutkami.
      Na tym blogu nie ma takiego obyczaju.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź.

      Więcej wałkowała nie będę.Zrobiłam tylko to,co każdy katolik winien uczynic.
      Pozwolę sobie zauważyc,że główny wątek już skomentowałam.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Bardzo przepraszam Panie Aleksandrze,ale nie mogę milczeć po komentarzu Pani Barbary Legut,gdzie domaga się przeprosin.
      Pani Barbara ma bezwzględnie rację,przecież nie jest wcale trudno znależć obelżywe słowa w stosunku do nas, katolików w komentarzach pana pastora.
      Oskarżanie nas o "prostackie obelgi",zaślepienie,nas chrzescijan czyż nie jest wulgarne-przecież my jesteśmy Kosciołem,my tworzymy wspólnotę naszego
      Koscioła Katolickiego i jeśli ktoś pozwala sobie obrażać nas na Pana blogu,to słusznym jest rządać aby w tym samym miejscu nas przeprosił.Pan pastor nie tylko w zakamuflowany sposób stara się zainfekować nasze umysły,ale też w taki sam sposób potrafi obrażać.
      Dziękuję za wyrozumiałość mojego wzburzenia.
      Pozdrawiam Pana.

      Usuń
  41. ALEKSANDER ŚCIOS


    A NIE MÓWIŁAM???

    :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  42. Proszę się nie przejmować :)

    Najważniejsze, że "BAZA PĘKŁA"!

    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś podobnego! Ba, ale nadbudowa cała :)

      Usuń
    2. Po co te nasze zmartwienia o naszą opozycję,wystarczy zapytać Sakiewicza kiedy to się zmieni i problem z głowy.

      Usuń
    3. :)))))))))

      http://www.youtube.com/watch?v=jpRIegCJsL4

      Usuń
    4. Trudno mi się roześmiać,nie jechałem pociągiem ani innym metrem 28lat.

      Usuń
    5. To ma Pan Panie Jurku tak jak ja:)
      No,może jedynie tramwajem po Krakowie...

      Tyle się tu wątków pobocznych natworzyło,że ho ho!

      Ten artykuł Sakiewicza również mnie rozśmieszył.

      Dobranoc

      Usuń
    6. Dopóki Gospodarz pozwala,to własnie wątki poboczne są najciekawsze ,
      zawsze można się na konieć roześmiać co dobrze robi na stan ducha i zdrowie sie podobno poprawia.
      Więc ja bym jeszcze coś popisał,bo u mnie dopiero obiad,ale przecież muszę uszanować państwa położenie geograficzne(że się tak nieuczenie wyrażę).
      Dobranoc państwu i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  43. Pozdrawiam Autora i Komentatorów

    Jaka opozycja? Należy spełnić życzenie Autora i nie maltretować dalej biednego p. Chojeckiego. Jakiekolwiek zatem poniższe podobieństwa z osobami itd., etc - będą zupełnie przypadkowe.

    Ci którzy mieliby ambicje odbudowywania Polski muszą bezwarunkowo uznać autonomię Kościoła Katolickiego wobec struktur państwa, zapewnić i dbać o niezakłócony przebieg jego posługi w społeczeństwie. Kościół ukształtował Polskę nadając jej łaciński rys cywilizacyjny, formując kulturę, ekonomię, stosunki społeczne, mentalność, wspomagając jej rozwój tak, by przebiegał w naturalnym procesie historycznym. Kościół jest uczestnikiem życia społecznego, jednym z jego filarów od 1000 lat, zatem, wbrew propagandzie komunistycznej, ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zabierania głosu we wszystkich dziedzinach, a szczególnie w kwestiach POLITYCZNYCH, ponieważ zwłaszcza w tym obszarze potrzeba jasnych i jednoznacznych ocen etycznych. Kto tego nie rozumie, ten nie rozróżnia polityki od partyjniactwa.

    To truizmy, ale, jak się okazuje, należy o nich nieustannie przypominać ludziom, nawet „antykomunistom”, mającym problemy z prawdą i własnymi fobiami.

    To jasne, że bycie katolikiem nie jest warunkiem koniecznym do właściwego rozpoznania roli Kościoła w dziejach Polski, choć z pewnością jest pomocne. Ale wystarczy, że ludzie pretendujący do ról przywódczych będą umieli stawać w prawdzie, tzn. będą charakteryzowali się wysokim morale i będą posiadali wiedzę niezbędną do REALISTYCZNEGO, opartego na faktach, oglądu rzeczywistości, wydawania sądów z nią zgodnych i adekwatnego działania.

    Jest z tym poważny problem. Nie ma co mówić o prostactwie obozu władzy, bo tam, wiadomo, wszystko jest po kacapsku, cepem, młotem i grillem. Ale to właśnie ludzie opozycji wykazują się brakiem zupełnie podstawowej wiedzy o świecie w jakim żyją i mają kłopot z definiowaniem celów z jakimi dążą do przejęcia władzy. To nie do zaakceptowania, takich ludzi trzeba eliminować, bo nawet nieświadomie mogą narobić więcej szkód niż pożytku. I między bajki można włożyć refren o krótkiej ławce kadr – ludzi światłych, uczciwych i potrafiących działać jest w Polsce wielu, trzeba tylko chcieć do nich dotrzeć.

    Przejęcie władzy jest jedynie środkiem do realizacji właściwych celów, tymczasem doraźny „pragmatyzm” to wszystko czym mogą się poszczycić się nasi przedstawiciele. A ja, za przeproszeniem, mam gdzieś, czy jeden z drugim pan/pani uwiją sobie gniazdko na następnych parę lat.
    Polska musi zostać odbudowana na solidnych fundamentach duchowych, bo to nie ekonomia jest pierwszym naszym problemem. Trzeba najpierw tworzyć warunki przyjazne rozwojowi człowieka w jego integralności, nie redukując go wyłącznie do potrzeb ekonomicznych czy kulturowych.

    Każdy człowiek i cała wspólnota mogą rozwijać się wyłącznie w ludzkim środowisku miłości społecznej. Solidarność to współpraca wszystkich ze wszystkimi dla dobra wspólnego, tj. dobra każdego pojedynczego człowieka, grup społecznych i całej wspólnoty, których podmiotowe interesy nie są antagonistyczne, lecz zbieżne. W środowisku ludzkim dobro wspólne realizuje się poprzez zasadę subsydiarności/pomocniczości.

    Czekam na REALISTYCZNY program polityczny, który jasno ukonkretni co, kiedy i w jaki sposób należy zmienić, aby Polska stała się krajem powyżej przedstawionych zasad.

    Pełna zgoda z Autorem: nie da się napisać takiego programu bez wskazania źródeł zła i narażenia na ryzyko utraty w miarę spokojnej/wygodnej egzystencji.

    msciciel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kościół jest uczestnikiem życia społecznego, jednym z jego filarów od 1000 lat, zatem, wbrew propagandzie komunistycznej, ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zabierania głosu we wszystkich dziedzinach, a szczególnie w kwestiach POLITYCZNYCH, ponieważ zwłaszcza w tym obszarze potrzeba jasnych i jednoznacznych ocen etycznych. Kto tego nie rozumie, ten nie rozróżnia polityki od partyjniactwa."

      Całkowicie się z Panem zgadzam. Dodałbym jeszcze, że z obowiązku wypływają również konsekwencje w postaci rozliczenia za niewywiązanie się z niego.

      Zgadzam się też, że głównym problemem współczesnych Polaków jest problem duchowy. By więc go rozwiązać i odbudować Polskę "na solidnych fundamentach duchowych", musimy wpierw podjąć wysiłek ustalenia przyczyn i winnych duchowego jej upadku. Jeśli w tym zakresie okażemy się tchórzliwi, głupi lub niezdolni do naruszania wyimaginowanego tabu, na nic zdadzą się wszystkie nasze reformatorskie zapędy i plany. Obawiam się jednak, że elita polskich patriotów nawet nie zaczęła o tym jeszcze myśleć, nie mówiąc o poważnej debacie...

      Z poważaniem,

      Paweł Chojecki

      Usuń
    2. Obawiam się jednak, że elita polskich patriotów nawet nie zaczęła o tym jeszcze myśleć, nie mówiąc o poważnej debacie...

      W ten prosty sposob autor komentarza stawia sie wysoko ponad elitą polskich patriotow.

      Wielebny Pastorze, Ministrze, Slugo Panski, Pawle Chojecki, przemawia przez pana niewyobrazalna pycha polączona z agresywnym tupetem, pospolitą glupotą i pogardą dla osob czytających ten blog.

      Wzywam do opamietania!

      PS
      Czy wybudowal pan w PRLu jakąs swiątynie?

      Usuń
    3. Szanowny Pastorze!

      Najpierw pański tekst:

      'Zgadzam się też, że głównym problemem współczesnych Polaków jest problem duchowy. By więc go rozwiązać i odbudować Polskę "na solidnych fundamentach duchowych", musimy wpierw podjąć wysiłek ustalenia przyczyn i winnych duchowego jej upadku. Jeśli w tym zakresie okażemy się tchórzliwi, głupi lub niezdolni do naruszania wyimaginowanego tabu, na nic zdadzą się wszystkie nasze reformatorskie zapędy i plany. Obawiam się jednak, że elita polskich patriotów nawet nie zaczęła o tym jeszcze myśleć, nie mówiąc o poważnej debacie...'

      W zupełności nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy.
      Problem nie tkwi w duchowości Polaków.
      Jest on wynikiem wieloletniego zniewolenia systemowego.
      Chociaż Pan mnie nie przeprosił,podejmę polemikę.
      Domyślam się co Pan ma na myśli pisząc o 'niezdolności do naruszania wyimaginowanego tabu'.
      Otóż,nie jestem ślepa.Widzę błędy kościelnej hierarchii,
      (wielokrotnie toczyła się tutaj dyskusja na temat ich uwikłań
      we współpracę z SB,jak i pamiętam o ostatnim akcie podpisania
      paktu z Cyrylem).Nie zwalnia mnie to jednak z obowiązku obrony mojego Kościoła,ponieważ w Nim jest Chrystus,który żyje i działa.
      Razi mnie sposób,w jaki Pan wykorzystuje(ludzkie) błędy hierarchów,
      do swoich pseudoreformatorskich celów.
      Na szczęście to nie Pan będzie rozliczał moich Pasterzy z powierzonej im przez Chrystusa misji.

      Pozdrawiam

      Barbara Legut

      Usuń
    4. Zarzuca mi Pan pychę. To zarzut trudny do obrony ze strony oskarżonego. To, co napisałem uważam za tezę prawdziwą możliwą do sfalsyfikowania. Może to Pan bardzo łatwo zrobić - wystarczy, że wskaże mi Pan jedno takie miejsce, gdzie toczy się otwarta (bez tabu) i głęboka debata o duchowym stanie Polski.

      W przeciwnym wypadku oczekuję przeprosin.

      Pozdrawiam,

      Paweł Chojecki

      Usuń
  44. DO P. CHOJECKIEGO - (Dz 9, 4-5)?

    Do wszystkich tych, którzy jeszcze mają jakiekolwiek wątpliwości.
    http://www.effatha.org.pl/apologetyka/konstantyn.htm

    Halka

    P.S.
    Gdbyż pastor był sobie takim ot zwykłym "Zadymiarzem" tematu, jak niegdys na salunie Syfon, Horse itp nie byłoby o co kruszyć kopi. Ale jak widac to on wcale nie taki sobie zwykły TROLik.

    OdpowiedzUsuń

  45. Maltretować "biednego" pastora? Już jednego takiego litościwego mamy tutaj. Pokutuje jak może za swą naiwnosć.

    1. Czy naprawdę Pan jest tak głęboko przekonany, że gdybyśmy pozwolili mu, tu na „skakanie wyżej wała”, to on by się nad nami tak litował, jak Pan to proponuje nam abyśmy czynili względem niego? Albo gdybyśmy na jego terenie takie harce wyprawiali. Pokazałby nam gdzie nasze miejsce.
    2. Kościół w Polsce wchodząc kiedykolwiek do polityki robił, to tylko, dlatego, że wymagała tego sytuacja geopolityczna. Nic nie poradzimy, że my Polacy mieszkamy tu gdzie mieszkamy i miedzy TYMI…
    Mordowano nam z taka częstotliwością patriotów, i terroryzowano, że gdyby się nie znaleźli męscy hierarchowie jak np. JPII czy Prymas Wyszyński (męscy – siła i sprawność fizyczna, opiekuńczość, opanowanie, męstwo i szacunek do kobiet) i inni, i nie dodawali otuchy tak chyba by nasz Naród wymordowano wszystek.
    Gdyby męskość pastora była, chociaż promilowa w stosunku do tych dwóch kapłanów, męskich mężczyzn winien był ugryźć się w język nim dostał „biegunki” słownej.
    3. Czeczeńcy nie mają tego komfortu… wsparcia ze strony KK. I jeśli Wikipedia wskazywała dwa tygodnie temu, że Czeczeńców jest MILION Dwieście tys. (nie należy przecież oczekiwać, że na bieżąco update robią. Więc może Czeczeńców z rok temu było tylu) to dziś może być ich o 500 tys. mniej żywych dusz.
    4. Przecież chociażby w II RP posłami byli księża. Ale misją kościoła jest apostolstwo – ewangelizacja, a nie polityka. Jeśli kościół wiąże się z polityką to dlatego, że „patrzy na łabska” zdrajcom i chce bronić swoich wiernych. Bo jeśli nie ma w Polsce opozycji z prawdziwego zdarzenia, a są w wybitnej większości tylko tacy, którzy w „nieskończoność” potrafią naciągać gumę w majtkach to katolikom i całemu KK nie wolno stać biernie.

    Pozdrawiam
    Halka

    OdpowiedzUsuń
  46. Kochana Pani

    Prośba o zaprzestanie "maltretowania" p. Chojeckiego była odpowiedzią na apel Autora o powrót do wątku zasadniczego, a także drobną złośliwością pod adresem w/w, której nie potrafiłem sobie odmówić, głównie po przeczytaniu Pani komentarzy :))))

    P. Chojeckiemu się dostało, oj dostało, bo się należało. I myślę, że i tak spotkał się tu z bardzo a bardzo chrześcijańskim przyjęciem, bo jego wpisy nt. Jana Pawła II przekroczyły Rubikon nie tylko ignorancji, ale dobrego smaku. Jeśli nie czuje się(?) takich spraw, to znaczy że niechęć (czy tylko?) do Kościoła całkowicie zatruła umysł.

    Ale zostawmy już biednego p. Chojeckiego, może kiedyś się ocknie, w co wątpię. Przymus przeprowadzenia kolejnej rewolucji i zbudowania "nowego Polaka" nie obciążonego komunizmem i "fałszywą religią" jest w nim chyba nie do po-konania. Czego dowodem powyższa wymiana (ś)ciosów:), po której ktoś kto ewidentnie przesolił (bardziej dosadnie – zatruł powietrze w dobrym towarzystwie) zamiast przeprosić, wije się jak piskorz.

    Pomimo wszystko dajmy mu szansę, o co prosi Autor.

    Co do zasadniczych wątków: wypowiadanie się w tematach politycznych jest jednym z obowiązków Kościoła, które nakreślił jego Założyciel, bo jednym ze składowych życia społecznego jest polityka (w ujęciu arystotelesowskim – roztropna realizacja dobra wspólnego). W pewnym sensie politykujemy wszyscy o każdej porze, nawet sami z sobą przymuszając się do porannego golenia. Dbałość o jakość życia doczesnego w jego wszystkich wymiarach, w tym politycznych, jest obowiązkiem chrześcijanina, aby TO życie było właściwym przygotowaniem/drogą do TAMTEGO, najważniejszego. Nie ma między nami pola konfliktu, Pani Halko. Kwestia proporcji poszczególnych segmentów ewangelizacji w posłudze kościołów lokalnych jest uwarunkowana historycznie i geograficznie. Stąd tak wyjątkowa rola Kościoła polskiego i wynikające stąd nieprzekraczalne różnice cywilizacyjne pomiędzy Polską a sąsiadami (szczególnie jednym, o którego mentalności ktoś powiedział „alkoholizm i schizofrenia” –bardzo nihilistyczna mieszanka).

    Te różnice muszą doprowadzić do jakiejś formy konfrontacji, starcia, prędzej czy później, bowiem, według trafnego spostrzeżenia F.Konecznego, mieszanki cywilizacyjne nie mają prawa bytu, przy próbie przeprowadzenia jakiejś wydumanej syntezy dwóch przeciwstawnych porządków cywilizacyjnych, zawsze niższa wyprze wyższą. Zarazem, wg Konecznego, procesy cywilizacyjne nigdy NIE SĄ ZDETERMINOWANE, zawsze jest czas na mądrą obronę.

    I to jest zadanie prawdziwej opozycji.

    Pozdrawiam

    msciciel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mścicielu? "Kochana Pani"???
      Każdemu obcemu, który mowi/ pisze mi "kochana" zawsze zadaję pytanie: "czy gdyby nastala potrzeba oddałby mi swoją nerkę?".
      Zadziwiajace jak szybko mija to "kochanie" :)

      Pozdrawiam.
      Halka

      Usuń
    2. Halko Dobra

      Czy lepiej??? Chciałem być grzeczny, a Pani zaraz w nerki...

      Oddałbym je w pierwszej kolejności swoim dzieciom, co jako kobieta (?) z pewnością Pani rozumie.

      Z braterskim (mogę tak? :) pozdrowieniem

      msciciel

      Usuń
  47. Z przykrością Państwa informuję, że kolejne komentarze dotyczące wypowiedzi p.Chojeckiego oraz odpowiedzi udzielane przez tego pana - będą stąd usuwane.
    Nie znajduje innego rozwiązania, a nie zamierzam dopuszczać tak bezsensownej dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
  48. Panie Aleksandrze,

    Jeżeli po dzisiejszym dniu - votum nieufności dla rządu Tuska, "wyrechotanym" przez sejmową większość, ktokolwiek z PiS będzie jeszcze uprawiał "opozycyjność demokratyczną", i łasił się do Systemu, zacznę tracić nadzieję na jakiekolwiek zmiany.

    Rzeczowe argumenty Kaczyńskiego, kwitowane wrzaskiem i połajankami Tuska według którego, to co robi Kaczyński "to polityczne kuglarstwo i maskarada" - i sprowadzenie całego wydarzenia do "KWESTII TABLETU" wywołują moją odrazę. A jednocześnie sprzeciw dla tolerowania przez PiS - zaprezentowanego przez rządzących, rozwydrzonego chamstwa, za długo utwierdzanego w swej bezkarności przez spolegliwość opozycji.

    Niżej - twitterowe popisy ministrów tego rządu, godne zaiste, parobków.

    "Na Twitterze zawrzało po wirtualnym wystąpieniu na sejmowej mównicy profesora Piotra Glińskiego. Wystąpienie profesora odtworzył z tabletu Jarosław Kaczyński."

    "To nie może być prawda..." - Paweł Graś.

    Radosław Sikorski - "Prezes Kaczyński w roli uchwytu dla IPada" (pisownia oryginalna).

    Sławomir Nowak postanowił odpowiedzieć Radosławowi Sikorskiemu: "Co Apple na to?".

    A Sławomir Nitras wirtualnego wystąpienia profesora Glińskiego się wstydzi: "Beda to pokazywać w tv na całym swiecie tak jak pokazują bijacych sie w parlamentach Ukrainy lub Indii. Gratulacje dla autorów. Kompromitacja".

    ====

    Zaszczekują w ten sposób prawdziwą kompromitację: niedopuszczenie do głosu kandydata na premiera. Udowadniając tym samym, że czegoś takiego jak demokracja parlamentarna w polskim sejmie po prostu nie ma!

    Obawiam się, że końcowe stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego: "Premier poświęcił ogromną część swojego wystąpienia mnie, to jest jakaś obsesja. Ja nie będę na to odpowiadał. Jeszcze raz apeluję do sumienia posłów, do sumienia tych wszystkich, którzy chcą dobra Rzeczpospolitej" - skwitowano (w najlepszym razie) pogardliwym wzruszeniem ramion.

    Bo ileż razy można apelować do sumień ludzi bez sumienia?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Należałoby przypomnieć, że walkę z prostakami i smarkaczami toczy się przy pomocy innych metod, ale są one całkowicie nieznane opozycji.
      Każdy, kto po takich występach dzikiej tłuszczy bredzi o demokracji, wychodzi na idiotę.

      Pozdrawiam

      Usuń
  49. Panie Aleksandrze,

    Niżej próbka "nowomowy zastępczej" red. P. Zaremby.

    Pewnie Pan nie wie, że dążymy do, względnie mamy już teraz, (bo nie mam siły dociekać o co redaktorowi chodzi) - "otwartą obywatelską demokrację"?

    OTWARTA DEMOKRACJA OBYWATELSKA

    ! ! !


    OdpowiedzUsuń
  50. Polecam .
    Moim zdaniem ,ciekawa wypowiedź .

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/48831-nasz-wywiad-prof-krasnodebski-o-zamierzonej-jalowosci-prorzadowych-mediow-ktore-wiedza-ze-kazda-realna-dyskusja-jest-smiertelnym-zagrozeniem-dla-tego-rzadu

    /Te media i tak znalazłyby powód do zafałszowania przekazu, do wyłącznie negatywnych ocen. One nie są po to, by działania szeroko rozumianej opozycji – również obywatelskiej – komentować pozytywnie, by widzieć w tym jakąś wartość, argumenty, lecz z założenia próbują to wszystko ośmieszyć. Działają już bez żadnych osłonek, bez żenady broniąc układu rządzącego. Gdyby to nie było tabletu, może dopatrzyłyby się rozwiązanego sznurowadła albo czegoś podobnego./


    Aleksander Ścios :
    "Taka postawa - zamiast twardej negacji i bezkompromisowej walki, przynosi Polakom miraże pseudodemokracji i karmi nasze nadzieje populistycznym placebo. Nie jest ozdrowieńczym „serum” podawanym mieszkańcom Oranu, dotkniętym plagą szczurów - lecz usypiającym narkotykiem, po którym przychodzi bolesne przebudzenie lub śmierć. "

    Prof.Krasnodębski:


    / To musi wywoływać reakcję. Swój optymizm czerpię z tego, że w takich sytuacjach Polacy zwykle pokazywali swoją wielkość./

    Panie Aleksandrze .

    Utożsamiam się z ostatnim zdaniem ,które zacytowałem .

    OdpowiedzUsuń
  51. Mimo wszystko widziałem całe segregatory materiałów na opozycję w gabinecie prezydenta wrocławia, jeszcze kiedy był w PO.

    OdpowiedzUsuń