Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

niedziela, 27 stycznia 2013

O FAŁSZYWYCH PROROKACH I ZŁUDNYCH NADZIEJACH


Opowiadanie historyjek o „wewnętrznych konfliktach”, „walkach frakcyjnych”, „odłamach” i „podziałach” w łonie partii rządzącej, należy do ulubionych zajęć żurnalistów. W ostatnich latach powstało co najmniej kilkadziesiąt tekstów, których autorzy zachłystywali się „wojną Tuska ze Schetyną”, wieścili rychłą zemstę „schetynistów”, dopatrywali w PO istnienia „frakcji prezydenckiej” lub oczekiwali na kontratak „liberalnego skrzydła”.  
Najnowszą odmianą owych dykteryjek są mrożące krew w żyłach opowieści o  „decydującym starciu” między Tuskiem a Gowinem, rosnącej w siłę „frakcji konserwatywnej” oraz bliskim „rozłamie” w PO. Podobnie, jak miało to miejsce we wrześniu ubiegłego roku, celują w tym byli publicyści „Rzeczpospolitej” i „UważamRze”. Nie chcę nawet przypominać, ileż to razy w czasie ostatnich lat miało dochodzić do rozłamów, walk frakcyjnych itp. straszliwych klęsk Tuska. Miarą prawdziwości tych „analiz” jest oczywiście fakt, że do tej chwili w partii władzy nie nastąpił żaden podział, nikt nie zagroził pozycji premiera i w żadnym obszarze nie widać oznak rozpadu. Gdyby wywody owych żurnalistów miały jakikolwiek sens, powinniśmy już wielokrotnie doświadczyć skutków tych podziałów i oglądać widowiskowe spektakle polityczne.
Chcąc zrozumieć - skąd biorą się podobne opinie, trzeba cofnąć się w odległą acz niezamkniętą przeszłość.
Przez kilkadziesiąt lat PRL-u funkcjonowały propagandowe mity o „frakcjach partyjnych” w łonie partii komunistycznej.  W latach 50. wyodrębniano podziały na „puławian” i „natolińczyków”, dziesięć lat później na „grupę śląską” i „partyzantów”, w latach 80. słyszeliśmy zaś o rozbiciu na „skrzydło liberalne” - „postępowe” i konserwatywny „partyjny beton”. U podłoża tych podziałów miały leżeć „różnice ideologiczne” członków PZPR, sprzeciw wobec Moskwy, chęć „wybicia na niezależność” lub „dążenia do przeprowadzenia reform”.  W rzeczywistości, chodziło zawsze o wykreowanie „nowego rozdania” (zgodnie z wolą Kremla) lub o podział łupów i likwidację jednej bandy przez drugą.  
Warto pamiętać, że dzięki stosowaniu tej retoryki mogła wyłonić się tzw. „lewicowa opozycja” (zwana też rewizjonistyczną), w ramach której, członkowie PZPR – Kuroń i Modzelewski podjęli w pewnym momencie krytykę partii za „odejście od prawdziwego socjalizmu”. Z tego nurtu zbudowano później środowisko „komandosów”, by po latach arcymistrzowskiej gry dezinformacyjnej przekonać Polaków, że ludzie, którzy byli zaledwie schizmatykami wiary komunistycznej, stali się „demokratyczną opozycją” i wspólnie z robotnikami obalili ustrój komunistyczny.
Rozgrywanie rzekomych antynomii w interesie grupy rządzącej, nie jest niczym nowym w strategii sprawowania władzy. W ten sposób stworzono mitologię „twardogłowych” i „liberalnych” komunistów, by po zamordowaniu księdza Jerzego posłużyć się fałszywą tezą o prowokacji tych pierwszych wobec „liberałów” Jaruzelskiego i Kiszczaka i otworzyć drogę do „historycznego kompromisu” z wyselekcjonowaną opozycją.
Nie posądzam oczywiście dzisiejszych żurnalistów o takie wyrachowanie i znajomość historii, by decydowała o schematach zawartych w ich „analizach”. Nie sądzę nawet by większość z nich miała świadomość, że uczestniczy w pradawnej grze zwanej „strategią nożyczek”, którą opisałem w jednym z tekstów z lipca 2010 roku. Istota tej strategii sprowadza się zawsze do symulowania rozbieżności, generowania sztucznych konfliktów i pozorowanej walki „dobra” ze „złem”. Jest odmianą prymitywnej gry w „dobrego i złego gliniarza”, w której jeden posługuje się „kijem”, drugi oferuje „marchewkę”, zaś delikwent ma być przekonany, że ten „dobry” działa w jego interesie. Końcowy efekt jest zawsze korzystny dla globalnych interesów grupy rządzącej. Na przestrzeni ostatnich lat obecni sukcesorzy metod komunistycznych chętnie sięgali po tę strategię. Tym chętniej, że pozwala ona wytworzyć złudne wrażenie „normalności”, uwiarygodnić niektóre postaci  i skierować uwagę na poboczne wątki.
Wystarczy zatem, że „nasi” żurnaliści są święcie przekonani o istnieniu w grupie rządzącej „pluralizmu politycznego” i funkcjonowaniu naturalnych „procesów politycznych” - by stali się nosicielami jednej z najgroźniejszych mitologii, znakomicie ułatwiającej rządy reżimu. Wystarczy, że wierzą, iż w partii rządzącej są ludzie o rozmaitych poglądach, że dzielą jej członków na „lepsze” i „gorsze” postaci oraz wyznają wiarę, że życie publiczne w III RP jest porządkowane według „reguł demokracji” - by przyjmowali wdzięczną rolę wsporników rozmaitych kombinacji dezinformacyjnych.
Jak dalece podobne zabobony funkcjonują również wśród polityków opozycji, niech świadczy fakt, że wiara w „rozgrywanie podziałów” w grupie rządzącej wyznacza obecną strategię działania partii Jarosława Kaczyńskiego. Zacytuję opinię Joachima Brudzińskiego z września ubiegłego roku, gdy polityk PiS zapytany o projekt konstruktywnego wotum nieufności i szanse na zmianę rządu, wskazał na grupę „schetynistów” i stwierdził – „Dopuszczam taką możliwość, że podczas głosowania nad konstruktywnym wotum nieufności dla rządu Tuska, Platformie może zabraknąć kilku głosów. Kiedy dojdzie do głosowania, ktoś dozna wstrząsu mózgu, zatnie się przy goleniu, nie dotrze na głosowanie lub pomyli się przy naciskaniu guzików”.
Mamy tu do czynienia z projekcją poglądu, jakoby ludzi PO należało różnicować ze względu na ambicje polityczne, sympatie bądź wyznawany system wartości. Mamy wśród nich dostrzegać przeciwników polityki Tuska, zdeklarowanych konserwatystów lub liberałów. Czasem znajdujemy wypowiedzi, w których sugeruje się, że są tam ludzie mniej lub bardziej zdegenerowani, a nawet tacy, z którymi można prowadzić dialog i traktować ich jak sprzymierzeńców.
Głosiciele takich opinii zdają się zapominać, że prawdziwym „credo” wokół którego integruje się wyznawców PO nie są żadne programy ani kwestie polityczne - ale nienawiść wobec partii Jarosława Kaczyńskiego, niechęć do polskości i żądza władzy. Dzięki temu pod szyldem PO znajdziemy wszelkiej maści renegatów, wyrachowanych cwaniaków, nieudaczników i frustratów - co czyni z tego środowiska skansen agresywnych, twardogłowych typów, złączonych interesem i żądzą odwetu wobec wszystkiego co kojarzone z braćmi Kaczyńskimi. Po 10 kwietnia 2010 roku doszła równie silna motywacja – zamiar ukrycia win, zatuszowania aktów zaprzaństwa oraz uniknięcia odpowiedzialności. Ona też decyduje o tym, że członkowie PO mogą się kierować ambicjami, wzajemnie zwalczać lub nienawidzić, jednak w stosunku do wroga będą stanowili monolit. Próba znalezienia w tym środowisku sprzymierzeńców lub postaci "świadka koronnego" jest skazana na porażkę – nie tylko dlatego, że nie ma tam ludzi honorowych i godnych zaufania, ale przede wszystkim z tej przyczyny, że każdy z nich wie, co czeka tych, którzy próbowali zerwać patologiczne więzy.
Wprawdzie dziennikarzom i politykom PiS-u posiadającym wśród ludzi PO kolegów i przyjaciół, może się wydawać, że  „Jarek” czy „Grzesiek” to „równi goście” – nie warto jednak relacji towarzyskich przenosić nad sprawy polskie.
Kto zatem chciałby różnicować tych ludzi, niech wpierw się zastanowi - jak zachowywali się w obliczu śmierci naszych rodaków i jak głosowali w sprawach dotyczących tragedii smoleńskiej.
Dziś ponownie widać, że obłędna strategia „rozgrywania” nieistniejących podziałów, wsparta na zabobonach środowiska dziennikarskiego, jest przyczyną powstawania szeregu publikacji, w których „nasi” publicyści przekonują czytelników, że rzekome spory Tuska ze Schetyną czy Gowina z Tuskiem dają nadzieję na rozpad partii rządzącej i obalenie reżimu. Mało kto pamięta, że podobne prognozy ci sami publicyści głosili w roku 2009 czy 2012. Jeszcze mniej osób rozumie, że wartość takich „analiz” została już wielokrotnie zweryfikowana.
Elektorat PiS karmiony od lat takimi dywagacjami nie tylko nie chce dostrzec, że są one oderwane od realiów i nie przynoszą żadnych efektów, ale  - co gorsze - zaczyna wierzyć, że nadzieje na zmianę sytuacji można pokładać w „grach frakcyjnych”, „procesach politycznych” lub ludziach pokroju Gowina czy Schetyny.
Jest to mitologia niezwykle groźna, bo prowadzi do zafałszowania rzeczywistości i sprawia, że partia opozycyjna skupia się na celach trzeciorzędnych. Jest groźna, bo usypia ludzi opozycji, tumani wyborców PiS-u, zwalnia ich z głębszej refleksji i konkretnych działań. Każda tego typu publikacja – opierając się zwykle na pobieżnej obserwacji, głosach ludzi PO, pospolitych plotkach lub celowych „wrzutkach” – niesie potężny bagaż dezinformacji i rozbudza fałszywe nadzieje. Każda z nich działa na korzyść układu rządzącego i  oddala nas od wygranej.
Ponieważ nie można oczekiwać, by „niepokorni i niezależni” autorzy porzucili tę mitologię lub zdobyli na odważną diagnozę – trzeba odwoływać się do czytelników, do ich doświadczenia,  wiedzy o III RP i poczucia realizmu. Nie można pozwolić, by tego typu opinie nadal zwodziły Polaków i decydowały o fałszywych strategiach. Przyniosły już dość szkody. 

28 komentarzy:

  1. Tak jak napisałem w komentarzu pod ostatnim artykułem. Trzeba wstać od stołu i chlasnąć Moskala w ryj.
    Wykluczony

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnoszę wrażenie, że tekst jest jakby niedokończony. Postuluje Pan odwołanie się do "do czytelników, do ich doświadczenia, wiedzy o III RP i poczucia realizmu." Ale nie przedstawia Pan metody komunikacji - jak to "odwołanie się" ma do tych czytelników dotrzeć? Jak wnoszę z formy publikacji tego tekstu, nie ukazał się on w "GP" ani w innej "naszej" prasie. Czy wierzy Pan w siłę perswazji swojego bloga?

    Podobnie stanowczy apel: "Nie można pozwolić, by tego typu opinie nadal zwodziły Polaków i decydowały o fałszywych strategiach." Kto ma nie pozwolić i jak?

    Bez odpowiedzi na te pytania, powyższe słuszne postulaty nie mają szans na urzeczywistnienie. A naszych czytelników dalej masowo będą karmić opisani przez Pana "stratedzy".

    Z poważaniem,
    Paweł Chojecki

    OdpowiedzUsuń
  3. Paweł Chojecki,

    Tekst nie jest niedokończony, a Pan chyba wymaga zbyt wiele. Nie wiem, na czym miałoby polegać przedstawienie "metody komunikacji"? Nie wzywam do organizowania bojkotu lub atakowania tych publicystów, bo byłoby to całkowicie bezcelowe.
    Wyjaśniam swoje stanowisko i odwołuję się do rozsądku czytelników, wierząc, że zechcą przyjąć ten punkt widzenia i prezentować go w innych miejscach.
    "Siła perswazji" mojego bloga to ok.2-3 tys. osób dziennie, zatem nie mam szans w konfrontacji z miejscami gdzie publikują owi żurnaliści. Pozwoli Pan jednak, że nawet w tak ograniczonym obszarze nadal będę pisał o tym co uznaję za ważne.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie było moim zamiarem urażenie Pana, a po odpowiedzi wnioskuję, że tak to Pan odebrał. Moją intencją było i jest zachęcenie Pana do pójścia w kierunku wskazania prostych kroków do wykonania dla zaglądających tu osób. Od lat dokonuje Pan wielka pracę uczenia nas zasad poprawnego myślenia i analizowania sytuacji politycznej. Nie da się przecenić tej pracy!

    Ale dopełnieniem tej mądrości jest właśnie wskazania konkretnych, małych kroków dla przeciętnych ludzi. Tego mi niekiedy brakuje i stąd mój wpis. Po prostu tęsknię za tym, by te wszystkie mądrości jak najszybciej trafiły "pod strzechy". Bez masowego poparcia nasze dywagacje pozostaną tylko w świecie idei. Spoczywa więc na nas nie tylko odpowiedzialność za umiejętność widzenia i rozumienia, ale za wytyczenie metody prowadzącej do zwycięstwa.


    Z poważaniem,

    Paweł Chojecki

    OdpowiedzUsuń
  5. Paweł Chojecki,

    Nie ma mowy o urażeniu i zapewniam Pana, że nie tak odebrałem komentarz. Proste kroki, o których Pan wspomina to oczywiście rzeczy elementarne. Trzeba twardo wyrażać opinię o przeczytanym tekście, pytać "naszych" autorów i polityków o przyczyny propagowania tak błędnych ocen, żądać dowodów w miejsce demagogii, wymagać rzetelnej analizy faktów, a nie rozpowszechniania domysłów i plotek. Myśleć samodzielnie.
    Są rzeczy, które trzeba wielokrotnie powtarzać nim znajdą znajdą akceptację. Po kilku latach spędzonych "w sieci" wiem, że sprawy, o których pisałem, powoli zaczynają docierać do świadomości odbiorców. Choćby w kwestii podziału na My-Oni czy oceny ośrodków propagandy. Nie liczmy zatem na "masowe poparcie" ale na siłę jednej kropli.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwróciłem uwagę na Pańskie niedawne ostrzeżenie:

      "Jestem przekonany, że do końca br. będziemy świadkami stworzenia reżimu prezydenckiego, porównywalnego jedynie z wzorcami kremlowskimi."

      Stąd wołanie o skuteczną metodę. Pętla się zaciska...

      Z poważaniem,

      Paweł Chojecki

      Usuń
  6. Dobry wieczór, Panie Aleksandrze,

    widzę, że i Pan czytał "wiekopojmną" analizę p. Piotra Zaremby?

    Przyznam, że już sam tytuł: "Jarosław Gowin poszedł za własnymi poglądami. Chwała mu za to. Ale co dalej? Analizuje Piotr Zaremba." - wywołał mój szczery uśmiech, który, w miarę czytania "analizy", zamienił się w równie szczery chichot :)))

    Potem natrafiłam na OKŁADKĘ - i ... ugięły się pode mną kolana. Tylu MACHOS ALFA, którzy (w dodatku) "NIE DALI SIĘ SKREŚLIĆ" - no szok!!! :)))

    Niestety, (udostępnione) teksty POWRACAJĄCYCH - cieniuuutkie i błahe, aż przykro. Czyli normalka. Przerost formy nad treścią!

    Tam jeszcze nie zdążono ogłosić 3298 rozłamu w PO, ale na pewno zostanie to nadrobione z nawiązką.

    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Powtórka z rozrywki, Panie Aleksandrze, nie rozumiem jak ktoś się jeszcze może na to nabrać?
    Przecież Gowina "frakcja niepokorna" w osobie red. Janke lansowała już wieki temu, na "niezależnym forum publicystów" - S24!

    Czy dopuszcza Pan jednak możliwość prikazu sklecenia koncesjonowanej "prawicy", która, jak to ujęła z satysfakcją p. Bielik-Robson, cytuję: "Nowa prawica próbuje się rodzić w łonie PO: Radosław Sikorski, Jarosław Gowin, Roman Giertych... Przemiana Giertycha – nie wiem, na ile autentyczna – miałaby być symbolem odcięcia się prawicy „cywilizowanej” od wszelkich związków z antysemityzmem. To miałaby być prawica torysowska w stylu Camerona, wolna od antysemickich resentymentów, ale też od płaczliwej, pisowskiej martyrologii. Myślę, że taka prawica wcześniej czy później powstanie, nic zresztą przeciwko temu nie mam. Będzie wyrażała zdrowe poglądy moralnej większości (śmiech). Akceptowalne na wszystkich salonach – to będą takie wszechobecne klony Bronisława Komorowskiego."

    Coś tu jest na rzeczy...

    Pozdrawiam serdecznie


    OdpowiedzUsuń
  7. A że głosowanie przeciw "związkom partnerskim" było zwykłą USTAWKĄ, świadczą dzisiejsze doniesienia z CENTRALI, słabo rozpowszechniane na polskich portalach, ale do znalezienia :)

    "W tym samym czasie, kiedy nasz sejm odrzucał projekt ustawy o związkach partnerskich, rosyjska duma poszła krok dalej i wprowadziła ustawę o zakazie propagandy homoseksualizmu."

    I WSZYSTKO JASNE! A państwu dziennikarstwu od razu "frakcje" w głowie... :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem można odnieść wrażenie, że Oni zawsze są trzy kroki przed nami. Większość zaś uważa, źe jedyna droga wiedzie po Ich śladach. Tak jakby za wszelką cenę próbowali ich dogonić i przegonić i wtedy odtrąbić glorię. Polacy, a już na pewno opozycja, już dawno powinni porzucić tą drogę i pojść swoją scieźką. Całkowity bojkot III RP to podstawowy sztandar wszystkich zdrowo myślących ludzi w tym kraju.
    Wykluczony

    OdpowiedzUsuń
  9. zgadzam się, tak jak nigdy nie oczekiwałem niczego dobrego po ludziach nocnej zmiany (np. wątek o możliwej secesji Pawlaka), tak samo nie spodziewam się niczego po ludziach PO. mam na myśli wierchuszkę, średni i niski szczebel partyjny to członkowie partii dla władzy i pieniędzy, piskorze, którym bez różnicy jest, w której są formacji, byle była u władzy i była okrągłostołowa, bo to są ich jedyne korzenie.
    jaćwing

    OdpowiedzUsuń
  10. Pani Urszulo,

    Nie czytałem "analizy" Zaręby. Widzę natomiast tytuły wielu publikacji i odnotowuję wypowiedzi polityków opozycji.
    Pani i ja możemy nie rozumieć - jak ktoś może się na to nabierać, ale nie wolno nie dostrzegać tego problemu. Jeśli na taką narrację nabierają się ludzie PiS-u i setki komentatorów na "naszych" portalach (wystarczy poczytać) - należy o tym mówić i zrobić wszystko by przeciąć ten obłęd.
    Bardzo chciałbym aby każdy publicysta, który powołuje się na rzekome mechanizmy "walk frakcyjnych", "rozłamów" itp. bredni, został zmuszony przez czytelników do wyczerpującego, rzeczowego uzasadnienia swoich wywodów, a jeśli nie potrafi tego zrobić, był uznany za oszusta i dezinformatora. W pełni na to zasługują.
    Gdy czytam teksty niektórych "analityków" jestem szalenie zaskoczony, że nikt tym mędrkom nie zwrócił uwagi na rażące błędy wnioskowania, ignorowanie faktów lub formułowanie ocen bez pokrycia.
    Jeśli czymś mamy się odróżniać od wyborców PO, niech będzie to zdolność do samodzielnego myślenia i nie przyjmowania "na wiarę" idiotycznych twierdzeń. Wiara, że dziennikarz czy publicysta wie coś więcej lub lepiej potrafi opisać rzeczywistość - jest groźnym zabobonem, który znakomicie ułatwia robotę rzeszy ćwierćinteligentów i oszustów. Mitologia, na którą zwracam uwagę w tym tekście, należy zaś do najgroźniejszych.
    Jeśli pyta Pani - czy dopuszczam możliwość sklecenia koncesjonowanej "prawicy", odpowiem, że takie próby mogą być podejmowane,choć wszystkie będą skazane na porażkę. Nie chodzi bowiem o to, by stworzyć realną alternatywę dla PiS-u, ale o to, by uszczknąć kilka procent elektoratu i pokazać, że prócz partii Kaczyńskiego istnieją inne "nurty prawicy". Zawsze znajdą się tacy, którzy uwierzą. Tak było w przypadku Nowego Ekranu (którego pozycję zbudowali "prawicowi blogerzy" nadal brylujący w blogosferze) i tak będzie z "narodowcami". To są jednak rzeczy skazane na klęskę, bo ich animatorzy nie rozumieją, że nie ma żadnego konserwatyzmu, "radykalizmu" ani "obrony polskości", bez sprawy Smoleńska.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Peter Wykluczony,

    To bardzo trafna uwaga - "Oni zawsze są trzy kroki przed nami". Tak było przed Smoleńskiem, gdy wzmacniano władzę służb, "integrowano" się z Rosją i budowano pozycję Komorowskiego. Tak jest obecnie, gdy propagandowa sieczka i tysiące zastępczych tematów osłaniają tworzenie reżimu prezydenckiego i przygotowują nas do "megaprojektu wymiany Rosji w Polsce i Polski w Rosji" w roku 2015.
    Niestety - ani "nasze" media ani dziennikarze nie dostrzegają tych zagrożeń i grzecznie podążają za ośrodkami propagandy.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. jaćwing,

    Napisałem kiedyś i podtrzymuję to zdanie, że po 10 kwietnia 2010 roku, żaden uczciwy i intelektualnie sprawny człowiek nie mógłby identyfikować się z Platformą. W akcie akceptacji dla tej formacji zawsze będzie wymiar jakiejś patologii lub błędu.
    Nie dajmy sobie zatem wmówić bredni i poprzestawiać elementarnych pojęć.
    Jak trafnie ujął to Jarosław Rymkiewicz - "Nie możemy pozwolić wewnętrznym Moskalom, żeby zawładnęli naszymi umysłami".

    OdpowiedzUsuń
  13. hoho... a cóż to za megaprojekt, wiadomo już? Znaczy się potrzebują jeszcze 2 lata na podopinanie jakichś spraw., bo kierunek raczej znany. Rozumie się też, że w 2015 r. POJEDNANIE 2012 będzie już w fazie szczytowej i bez problemu będzie można wymienić pohukujących na syberyjskie elity?
    Wykluczony

    OdpowiedzUsuń
  14. .
    Aleksander Ścios z 27 stycznia 2013 19:41


    "Jeśli pyta Pani - czy dopuszczam możliwość sklecenia koncesjonowanej "prawicy", odpowiem, że takie próby mogą być podejmowane, choć wszystkie będą skazane na porażkę. Nie chodzi bowiem o to, by stworzyć realną alternatywę dla PiS-u, ale o to, by uszczknąć kilka procent elektoratu i pokazać, że prócz partii Kaczyńskiego istnieją inne "nurty prawicy". Zawsze znajdą się tacy, którzy uwierzą. Tak było w przypadku Nowego Ekranu (którego pozycję zbudowali "prawicowi blogerzy" nadal brylujący w blogosferze) i tak będzie z "narodowcami".

    To są jednak rzeczy skazane na klęskę, bo ich animatorzy nie rozumieją, że nie ma żadnego konserwatyzmu, "radykalizmu" ani "obrony polskości", bez sprawy Smoleńska."


    ==============

    Panie Aleksandrze,

    Podobnie jak Pan, jestem przekonana, że istnieje tylko jedna droga do Niepodległej. Ta, która wiedzie przez wyjaśnienie największej w naszych dziejach tragedii i rozliczenie winnych Smoleńska.

    Ten, kto tego nie rozumie (zwłaszcza spośród polityków i elektoratu niepodległościowego), nigdy niczego nie pojmie i skazuje Polskę na (aktualny) pełzający stan wojenny, podczas którego "wewnętrzni Moskale" szykują nam likwidację państwowości i zapowiadają połączenie z putinowską Rosją.

    Dwie charakterystyczne wypowiedzi z Głosu Rosji:

    1.

    [...] "Polska jest częścią Unii. Jest też sąsiadem Rosji. Sąsiedztwo historycznie zostawiło wiele śladów po obu stronach. Dziś jest czas na nowy reset w stosunkach wzajemnych. Nie wystarczy tylko Forum Dialogu, które na dodatek nie odgrywa żadnej znaczącej roli społecznej. Nie wystarczą rutynowe kontakty międzyrządowe. Potrzeba nowych impulsów, spotkań, dyskusji a nade wszystko stawki na dobre, strategiczne porozumienia gospodarcze. Pora na oficjalną wizytę prezydenta Rosji w Polsce i prezydenta Polski w Rosji.

    Wrak samolotu nie może wyznaczać polskiej strategii przyszłości. Upór Rosji w sprawie „własnego” śledztwa - też nie jest potrzebny.

    Europejska tożsamość Rosji oznacza, że Unii Europejskiej powinno zależeć na bliskich stosunkach z Rosją. Obecne są wciąż podejrzenia, że Kreml nie akceptuje modelu europejskiego i chce tworzyć „sferę uprzywilejowaną” wokół siebie. Tymczasem to co nam wydaje się odbudową rosyjskiego imperializmu dla Rosjan jest realizacją ich naturalnych interesów. Jest więc o czym rozmawiać, lepiej się poznawać bez uprzedzeń historycznych z respektem dla własnych krótko - i długoterminowych interesów.

    Niemoc Unii Europejskiej w zakresie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa nie zwalnia Polski z budowania efektywnych stosunków sąsiedztwa i dobrych interesów."

    Józef Oleksy

    ============================================================
    Nawiasem: SPBN = Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego (chyba Polski?)
    ujmuje to zwięźlej: należy przyjmować Rosję TAKĄ JAKĄ ONA JEST...
    =============================================================

    2.

    "Rok 2015 ogłoszono rokiem wymiany Rosji w Polsce i Polski w Rosji – poinformował przewodniczący Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin podczas briefingu w Warszawie.
    [...] „Będzie to megaprojekt”!

    [...] Rosjanie bardzo cenią istniejące międzyludzkie kontakty, Rosjanie uwielbiają polską kulturę, a Polacy z kolei – rosyjską. Przewodniczący Dumy Państwowej wyraził satysfakcję z rozwoju stosunków handlowo-gospodarczych i wymiany handlowej, która według niego zwiększa się z roku na rok. Ponadto podkreślił ważność pracy Rosyjsko-Polskiej Grupy do Spraw Trudnych, wynikającą z historii stosunków rosyjsko-polskich. "Zamierzamy spotykać się co najmniej raz na rok, dziesięcioletniej przerwy już nigdy nie będzie" – zapewnił on dziennikarzy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Panie Aleksandrze,

    Myślę, że wszelkie inne usiłowania, np. 1. zamilczania zamachu - bo jakaś rozchichotana post-filozofka, czy inny propagandysta medialny, zarzuci "piskliwą martyrologię PiS", a inna hiena cmentarna - upodobanie Rodzin Smoleńskich do "wykopków", czy jak kiedyś: "granie trumnami";
    2. omijania "drażliwych kwestii" przez uniki - np. konstruowanie rządu fachowców oraz votum nieufności, prezentację programów, przestrzeganie "demokratycznych" reguł gry, itp. - JAK BYŚMY ŻYLI W CYWILIZOWANYM KRAJU! - SĄ DROGĄ DONIKĄD.

    Najlepiej będzie w tym miejscu zacytować dzisiejszą wypowiedź min. Macierewicza:

    "Szanowni Państwo,

    w dniu 14 grudnia 2012 r. zwróciłem się do Państwa publicznie z propozycją debaty z naukowcami niezależnymi i ekspertami współpracującymi z Zespołem Parlamentarnym badającym przyczyny tragedii smoleńskiej. Zespół Parlamentarny, który skupia ponad 100 posłów i senatorów Rzeczpospolitej Polskiej i jest ważną instytucjonalną formą działania parlamentarzystów zajmuje się kwestią katastrofy smoleńskiej od lipca 2010 r. a opublikowane przezeń materiały (w tym Biała Księga smoleńskiej tragedii) nigdy nie zostały naukowo zakwestionowane.

    Raz jeszcze zwracam się do Państwa o udział w tej debacie. Liczę,że będziecie gotowi do obrony tez i opinii jakie przedstawiliście w lipcu 2011 r. w Raporcie Państwowym podpisanym przez Was i zatwierdzonym przez Premiera Donalda Tuska. Mam nadzieję, że nie będziecie Państwo dłużej unikali dyskusji naukowej, w której eksperci z różnych środowisk podejmą próbę wypracowania obiektywnego stanowiska. Uważam, że sytuacja, w której eksperci pracujący dla Rządu nie mają woli bronić swoich racji w otwartej, naukowej debacie rzuca poważny cień na wiarygodność Rządu Donalda Tuska. Podważa to także w opinii publicznej tezy Raportu Rządowego powszechnie krytykowane przez środowiska naukowe, w tym przez uczestników Konferencji Smoleńskiej z 23 października 2012 r. Brak otwartej, transparentnej, publicznej dyskusji z innymi naukowcami rodzi zamieszanie społeczne i jest pożywką dla różnych teorii spiskowych. W tej sytuacji Rząd, który reprezentujecie jest atakowany za niekompetencję a nawet za złą wolę w związku z badaniem tragedii smoleńskiej.

    Dla dobra wyjaśnienia tej najstraszliwszej katastrofy, w której zginął Prezydent Rzeczpospolitej Lech Kaczyński i część polskiej elity apeluję do Państwa byście mieli odwagę publicznie, w toku naukowej debaty poddać pod dyskusję tezy przedstawione w Raporcie. W przeciwnym wypadku cały Raport Rządowy słusznie może zostać uznany za kopię stanowiska Federacji Rosyjskiej, tzw. raportu Anodiny.

    Debata odbędzie się 5 lutego br. na jednym z warszawskich uniwersytetów i będzie miała formułę naukową. Udział w niej wezmą wyłącznie naukowcy i eksperci. Relacja medialna pozwoli opinii publicznej na uczestnictwo bez obawy zakłócania jej przebiegu. Każda ze stron będzie dysponowała taką samą ilością czasu do przedstawienia swoich racji i będzie miała możliwość zadania dowolnych pytań uszczegóławiających lub sprawdzających tezy strony przeciwnej. Gotowość udziału zapowiedzieli już eksperci Zespołu Parlamentarnego m.in. naukowcy z zagranicy: prof.prof. Wiesław Binienda, Kazimierz Nowaczyk, dr. inżynier Wacław Berczyński oraz dr. inżynier Grzegorz Szuladziński."

    ====================


    Pozdrawiam serdecznie, Autorze


    OdpowiedzUsuń
  17. .
    Ale o tym - na pewno nie napiszą, i najważniejszego tematu nie podejmą - świeżo wyzwoleni spod "ucisku wydawców" - HEROICZNI, NIEPOKORNI DZIENNIKARZE + KUKIZ z KATARYNĄ (sic!).
    Będą się zajmować sobą i swoją "martyrologią", zamulając nam umysły tematami zastępczymi.
    Udając przy tym, że są, - jakżeby inaczej - "NASI", aż po czubek nosa zanurzeni w polskości.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Tego tekstu nie dało się napisać lepiej !
    Jak Pan chce, to może się ze mną nie zgodzić.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście,że się nie zgodzę, niemniej dziękuję Panu za życzliwą ocenę.

      Usuń
  19. Peter Wykluczony,

    Nie wiem nic więcej na temat tego "megaprojektu". Były zapowiedzi, że rok 2015 zostanie ogłoszony Rokiem Rosji w Polsce, ale nikt nie informuje, na czym polega ta hucpa. Trzeba ją traktować poważnie, skoro trąbią już o tym putinowscy czynownicy i wypowiada się tow.Oleksy.
    Ponieważ jest to rok wyborczy - sprawa już powinna zainteresować opozycję. Tego rodzaju "projekty" nie mają bowiem nic wspólnego z "wymianą kulturalną","kontaktami międzyludzkimi" itp bredniami. Jak dowodzi casus Turowskiego, stoją za nimi ludzie bezpieki (z jednej i drugiej strony), a "integracja" odbywa się na poziomie służb specjalnych i polityki.

    OdpowiedzUsuń
  20. W kontekście tego artykułu, znów polecę komentarz Józefa Darskiego:

    http://naszeblogi.pl/35862-konserwatysci-w-po-wlasnie-sie-policzyli#comment-919823
    Zaczęło się
    Józef Darski - 25.01.2013 21:02
    1. faza - kreowanie Gowina na przeciwnika Tuska i jego wypaczeń
    2. faza - Gowin zostaje represjonowany i wszyscy wyją jaki jest wspaniały, jakie męczeństwo ponosi, jak strasznie bohatersko walczy o Polskę, Kościół i zasady
    3. faza - Tusk upada - chory musi odpocząć lub wersja hard - manifestacja - prowokacja - ofiary - Tusk oskarżony o odpowiedzialność ustępuje - Gowin apeluje: Pomożecie. Szczęśliwy lud odpowiada: Pomożemy
    4. opozycja zmuszona do żyrowania Gowina jako bohaterskiego zbawcy ojczyzny co to Tuskowi nieustraszenie w obronie narodu się postawił, Schetyna zatacza się ze śmiechu, Komoruski raczy się kilometrem kiełbasy i pieczonym świniakiem, bezpieka pije na umór śmiejąc się z kretynizmu i tchórzostwa ludu
    5. faza - pionek Gowin spełnia rolę pożytecznego kretyna uwielbiany przez media i kobiety, rząd sprawuje Schetyna w triumwiracie z Komoruskim i Bondarykiem
    6. Władza bezpieki wojskowej się umacnia, oligarchowie rozkradają resztki, przyjaźń z Rosją kwitnie, Komoruski w krakusce całuje nogi Putina, lud szczęśliwy, że ma narodową niepodległość, że Europa go chwali, Niemcy i Rosja zadowolone, zadowolenie Putna jest dla ludu największym szczęściem, lud spłaca kredyty i potępia Kaczora
    7. faza - w obozie zwycięzców rozpoczyna się walka o miejsce pierwszego sekretarza, kto kogo wyliminuje, poszczególnych uczestników rozgrywki sponsorują oligarchowie (i wywiady), którzy już nic nie widzą w korycie i muszą zabierać sobie nawzajem. Schetyna zwycięża jako największy liberał wszechczasów. Sądy mają pełne ręce roboty, Więzienia mają nowych gości, oczyiście oszczerców, mącicieli, terrorystów i winny kradzieży 50 gr. Lud haruje, przymiera głodem i jest szczęśliwy jak wyjedzie na roboty do Berlina, chwali "nowy rząd", potępia PiS i wstrętnego Kaczora.

    itd ale to już dalsza historia

    opozycja narzeka i zapowiada kolejną 457 poważną 100 osobową demonstrację, w której wezmą udział weterani Legionów Piłsudskiego. Miłościwy rząd dostarcza karetki, wózki, laski itp. młodzież ma ubaw, znów może pokopać babcie, wystąpić dzięki temu w mediach i zarobić na trawkę. Pełen szpan i bezkosztowy lans.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaszczur,

      Nie odważyłbym się kreślić tak śmiałego scenariusza. Przyznam też, że od długiego czasu mam problem z oceną komentarzy pana Targalskiego, bo ich przekaz jest bardzo daleki od praktyk związanych z "polityką" prowadzoną na naszychblogach.
      Dotąd nie mogę zrozumieć, dlaczego pan Targalski pozbył się stamtąd ludzi z zespołu smoleńskiego, a udostępnia to miejsce postaciom z Nowego Ekranu czy piewcom teorii "maskirowski".

      Usuń
  21. Pani Urszulo,

    Zwracałem już uwagę na te wypowiedzi, bo niosą one groźne dla nasi treści. Jeśli nagle uaktywnia się ktoś pokroju tow.Oleksego i wygłasza takie dyrdymały - nie jest to przypadkowe.
    Wiemy z grubsza - kto jest kim i na kogo mogą liczyć Moskale, ale myślę, że do 2015 roku objawi się jeszcze kilka, interesujących (i zaskakujących)postaci, a działania wielu z "naszych" zaczną przypominać aktywność agentów wpływu. Stawka jest zbyt duża, by nie sięgnięto po najdalsze "rezerwy".

    Oczywiście, że o takich sprawach nie będą pisali "niepokorni" żurnaliści. Na marginesie - jeden z redakcyjnych kolegów pana Lisickiego - Piotr Skwieciński jest gorliwym uczestnikiem "debat" organizowanych przez TPPR-bis.
    Niewykluczone, że wkrótce tematem tabu stanie się sprawa budowania reżimu prezydenckiego, a "krytyka" Komorowskiego ograniczy się do aspektów satyrycznych i umacniania esbeckich wrzutek o "Szynukowiczu".
    Nie ma sensu poświęcać więcej uwagi owym żurnalistom. Przyjdzie czas, gdy nawet wyborcy PiS-u zrozumieją z kim mają do czynienia i docenią wytwory "niepokornych".

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  22. czy wie Pan może czego dotyczylo to sympozjum:
    "(...)Przy tej sposobności odnotuję, że społeczny i religijny dialog między narodami Polski i Rosji był w końcu grudnia 2012 r. przedmiotem międzynarodowej debaty zorganizowanej w Wiedniu pod auspicjami Organizacji Bezpieczeństwa i współpracy w Europie oraz Centrum Zapobiegania Konfliktom na sympozjum pt. "W kierunku Strategii Pojednania na obszarze OBWE".?
    www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,12856,prof-adam-rotfeld-to-wazne-slowa-papieza.html
    Wykluczony

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam serdecznie.
    Panie Aleksandrze bardzo trafny tekst o prowokatorach i złudnych nadziejach.
    Ale mnie zastanawia coś jeszcze. W piątek zapadły tez decyzje o możliwościach "rozszabrowania" Lotosu, gdyż kolesie z wiejskiej odrzucili obywatelski projekt ustawy o zachowaniu przez państwo większościowego pakietu akcji Grupy LOTOS SA.
    Może całe to piątkowe zamieszanie z Gowinem miało służyć czemu innemu - przykryciu tej sprawy.
    Projekt Obywatelski podpisało ponad 156 tys ludzi. Ten projekt odrzucono właśnie w piątek. Wtedy się to udało. Wcześniej przez prawie rok pomimo różnych prób tego "nierządu" nie udawało się obalić inicjatywy obywatelskiej. W piątek to zrealizowano.
    Żeby przykryć coś takiego potrzebne było "wiekopomne uzewnętrznienie platformianych niby konfliktów wewnętrznych i to pseudo starcie Tuska z Gowinem. Wokół tego cyrku trwała "burza" przez cały weekend.
    W ciągu tych kilku dni nigdzie w żadnych ogólnodostępnych mediach mainstreamowych nie trafiłem na temat odrzucenia obywatelskiej projektu w sprawie Lotosu.
    Gowin mógł pełnić rolę pożytecznego idioty, kierującego dyskusję na tematy poboczne, którymi ekscytuje się gawiedź. Czy robi to świadomie czy nie nie odpowiem. Słyszałem tylko od znajomych mających styczność z ministerstwem sprawiedliwości, że takiego kiepskiego szefa jeszcze ten resort nie miał (to tak najdelikatniej ujmę).
    Więc może on z powodzeniem robić za zająca, którego w piątek wypuścili, żeby przykryć sprawę Lotosu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Aleksander Ścios,

    "myślę, że do 2015 roku objawi się jeszcze kilka, interesujących (i zaskakujących)postaci, a działania wielu z "naszych" zaczną przypominać aktywność agentów wpływu. Stawka jest zbyt duża, by nie sięgnięto po najdalsze "rezerwy""

    Wydaje mi się że po 10 kwietnia uruchomiono, przynajmniej w Polsce, wszystko co tylko było. Wydaje mi się również że nie było jakis spektakularnych niespodzianek. Niewątpliwie wciąz będzie się próbowała wygrać jakieś konflikty czy czyjeś nabzdyczone ego.

    Co do Skwiecińskiego to w prorosyjskiej retoryce nie miał sobie równych i jestem pewien że przebijał nawet i Lisickiego. Co ciekawe Skweiciński czy to w Rzepie czy w Uważam rze robił przede wszystkim w tematyce rosyjskiej. Wystarczył 10 kwietnia by nasz ekspert przekonujący do tej pory iz pan Putin to osoba której nie powinnismy wierzyć, zmienił ton. Doradzał nam byśmy tym razem niespecjalnie dowierzali w profesjonalizm polskich pilotów.

    Jako zywo przypomina to zachowanie GW, do 10 kwietnia ta "gazeta" udostępniała łamy niektórym rosyjskim dysydentom, od zawsze krytycznym wobec reżimu Putina. Ustało to jak ręką uciął gdy owi dysydenci natychmiast zaczeli ostrzegać Polaków by nie dali się nabrać na smutek pana Putina.

    OdpowiedzUsuń
  25. Gdyby PO nie było partią wspólnych interesów (po latach wspólnej przeszłości) to takie kolosalne zawirowania jak Smoleńsk czy nawet afery gospodarcze lub ostatnio różnice światopoglądowe dawno rozbiłyby najbardziej nawet zgranych polityków. Właśnie te ciemne strony wydają się cementem tej zaprawy. Żelbetonowe więzi łączą nawet najdalsze sobie osoby lewicę, liberałów, wzorowych katolików, zwykłych bezideowych cyników oraz wszystkich tych którzy wiedzą o co idzie gra i dlaczego nie można jej zakończyć.

    OdpowiedzUsuń