Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

sobota, 3 listopada 2012

PRZYBYWA OFIAR „SERYJNEGO SAMOBÓJCY”


26 października br. Antoni Macierewicz w wywiadzie udzielonym portalowi w.polityce stwierdził – „Do dnia dzisiejszego zewidencjonowaliśmy już 58 zeznań, relacji osób, które widziały lub słyszały – a czasami i widziały i słyszały – eksplozje. (...)Najbardziej charakterystycznym i naszym zdaniem wiarygodnym jest relacja pilota jaka, pana porucznika Artura Wosztyla oraz jego załogi.(...) Czekali na kolegów z tupolewa. To wojskowi, którzy znakomicie odróżniają eksplozję od ryku silników czy jakiegokolwiek innego dźwięku i którzy wszyscy podobnie relacjonują swoje wrażenia z momentu, kiedy nad lotnisko nadlatywał TU-154M. Mówią, że słyszeli dwie eksplozje, a następnie zamierające silnika i uderzenie w ziemię.”
Następnego dnia wieczorem, w piwnicy jednego z budynków w Piasecznie znaleziono ciało chorążego Remigiusza Musia, technika pokładowego Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku, godzinę przed katastrofą TU 154 M. Był jednym z najważniejszych świadków w śledztwie smoleńskim, bo osobiście słyszał komendę podaną przez rosyjskich kontrolerów, w której pilotom tupolewa nakazano zejście do 50 m. Taśmy z Jaka-40, na których Muś nagrał rozmowy wieży z tupolewem zostały w dniu katastrofy zabrane przez Żandarmerię Wojskową i do tej pory nie ujawniono ich zapisu. Chorąży Muś widział również miejsce katastrofy i ciała ofiar, był też świadkiem zacierania przez Rosjan śladów i przenoszenia szczątków maszyny.
Zeznając w prokuraturze w dniu 23 czerwca 2010 roku, Muś oświadczył -  „Ja widziałem dużo nagich ciał. Leżały one pomiędzy częściami samolotu. Jedno ciało ludzkie było całe. Pozostałe, to były części ludzkich ciał, ręce, nogi. Kiedy my tam byliśmy, to nikt się nimi nie interesował, tzn. nie przykrywał ich, nie zbierał. Byliśmy tam około 15 minut. W trakcie pobytu tam zauważyłem, że do poszczególnych stanowisk, utworzonych przez służby znoszono części samolotu. Tych stanowisk było tam już wtedy kilka.
Nie ulega wątpliwości, że zeznania chorążego byłyby kluczowe dla wyjaśnienia okoliczności zbrodni smoleńskiej. W wielu miejscach podważały kłamstwa moskiewskiej i polskojęzycznej propagandy, zadawały kłam rosyjskim stenogramom, obciążały kontrolerów z „Korsarza”  i przeczyły tezie o winie pilotów.   
Śmierć tak ważnego świadka nastąpiła w szczególnym momencie - kilka dni po zakończeniu konferencji naukowej, na której przedstawiono dowody iż na pokładzie tupolewa doszło do podwójnej eksplozji; w czasie gdy służby rosyjskie rozgrywały kombinację operacyjną związaną z publikacją zdjęć ofiar tragedii oraz tuż po tym, jak szef zespołu smoleńskiego przypomniał o zeznaniach świadków, którzy słyszeli lub widzieli wybuchy.
Specyfikę sytuacji podkreśla fakt, że do rzekomego samobójstwa miało dojść w sobotę, a zatem w dniu, w którym prokuratura nie przeprowadza sekcji zwłok, zaś przybyły na miejsce zdarzenia prokurator, już po wstępnych oględzinach orzekł, że nie należy dopatrywać się działania osób trzecich.
Tę sekwencję znamy z co najmniej dwóch innych zagadkowych samobójstw – Andrzeja Leppera i Sławomira Petelickiego. Śmierć przewodniczącego SO nastąpiła w piątek, sekcję wykonano dopiero po trzech dniach. Twórca „GROM”-u miał zaś zastrzelić się w sobotę, zatem ciało zbadano w poniedziałek. Tak długa zwłoka sprawia, że stwierdzenie w organizmie obecności niektórych substancji odurzających, staje się już niemożliwe. W obu przypadkach, znajdujący się na miejscu prokuratorzy z góry wykluczyli udział osób trzecich i taką wersję zdarzeń nagłaśniały natychmiast ośrodki propagandy.
Podobną prawidłowość można było dostrzec w przypadku samobójczej śmierci oficera Służby Kontrwywiadu Wojskowego pracującego w  Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie, które zajmuje się wojskowymi systemami łączności i informatyki. Posiadający najwyższą klauzulę dostępu do materiałów niejawnych żołnierz, został odnaleziony w niedzielę, 12 czerwca 2011 roku, zatem sekcję zwłok przeprowadzono najwcześniej następnego dnia.
Na przestrzeni ostatnich 5 lat doszło przynajmniej do kilkunastu tajemniczych samobójstw, z których żadne nie zostało rzetelnie wyjaśnione. Dotyczyły świadków w ważnych procesach, osób niewygodnych dla władzy, ludzi zaangażowanych w walkę polityczną lub w interesy gospodarcze. W każdym przypadku, osoby te - z racji swojej pracy zawodowej, działalności lub zajmowanego stanowiska-miały unikalną, tajną wiedzę. Depozyt takiej wiedzy decydował o wyjątkowej pozycji tych osób, ale niósł również zagrożenie dla ich osobistego bezpieczeństwa.
Wraz z rządami Donalda Tuska pojawił się w III RP „seryjny samobójca”, upodabniając nasz kraj do państwa, w którym „zbrodnia doskonała” stała się powszechnym narzędziem sprawowania władzy i metodą rozwiązywania konfliktów. Aranżowanie samobójstw takich osób należy bowiem do tradycji sowieckich służb i tych, którzy przez lata służyli Moskwie. Do dziś służby Putina i ich pobratymcy w państwach bloku wschodniego stosują tę formę „popełnienia naturalnej śmierci”, sięgając po nią tym chętniej, jeśli mają pewność, że organy śledcze wykażą nieudolność i niechęć w ustaleniu sprawców.
Istnieją mocne przesłanki, by nie wierzyć w samobójstwo 42 -letniego pilota oraz nie ufać działaniom prokuratury. Tej samej prokuratury, która nie była zainteresowana wyjaśnieniem szeregu okoliczności katastrofy, wynikami badań naukowych czy zeznaniami świadków, w tym informacjami przekazanymi przez pilotów Jaka. Prokuratury, która z jednej strony wykazuje niebywałą nieudolność i bierność, mając do czynienia z dowodami przeczącymi wersji rosyjskiej, z drugiej zaś -  arogancję i złą wolę wobec rodzin smoleńskich, skazując je na niepewność i przeżycia związane z ekshumacjami. Oczekiwanie, by ta prokuratura lub służby podległe Tuskowi ustaliły rzeczywiste przyczyny śmierci chorążego Musia, objęły ochroną innych świadków lub przeciwstawiły się rosyjskiemu kłamstwu - jest równie racjonalne, jak wiara w dotychczasowe ustalenia śledczych. Ci ludzie nigdy nie byli i nie będą rzecznikami prawdy.
Doświadczenia ostatnich lat powinny nas przekonywać, że w przypadku takiej liczby zagadkowych „samobójstw” mamy do czynienia ze zbrodniczą sekwencją, której wspólny mianownik dotyczy charakterystyki ofiar oraz okoliczności, w jakich rozstały się z życiem. Zbyt wiele zdarzeń tworzy logiczną i spójną całość, byśmy po latach rządów PO-PSL mieli wierzyć w nadzwyczajne zbiegi okoliczności lub pokładać ufność w ustaleniach prokuratury. Taka wiara może cechować jedynie osoby dotknięte kalectwem umysłowym lub tych, którzy z tchórzostwa lub wyrachowania rezygnują z daru samodzielnego myślenia i zadowalają się medialnym bełkotem.
Od dnia 10 kwietnia 2010 roku wciąż przybywa ofiar smoleńskiej pułapki. Śmierć na „nieludzkiej ziemi” ponieśli nie tylko pasażerowie tupolewa, ale również ci, którzy w jakikolwiek sposób zagrażali zbrodniczej zmowie milczenia. Niewykluczone, że do ofiar Smoleńska trzeba zaliczyć również Grzegorza Michniewicza, Stefana Zielonkę, Krzysztofa Knyża czy Marka Dulicza.
W tragicznej śmierci chorążego Remigiusza Musia trzeba dostrzegać jeszcze inny wymiar. Usunięcie tak istotnego świadka, w tak szczególnym momencie i w tak specyficzny sposób - jest rodzajem ostrzeżenia wobec tych, którzy badają dziś sprawę Smoleńska i odkrywają prawdę o przyczynach katastrofy. Jest uderzeniem w świadków tego zdarzenia i osoby zaangażowane w prace zespołu parlamentarnego. Ma ich zastraszyć, zmusić do milczenia i rezygnacji. To przesłanie skierowano wobec wszystkich, którzy nie godzą się z praktykami obecnego reżimu, domagają rzetelnego śledztwa i ukarania winnych. Samozwańczy „władcy życia i śmierci” chcą, żebyśmy odczuli grozę  tej śmierci i zrozumieli, że ci, którzy zastawili pułapkę smoleńską nie cofną się przed kolejnymi zbrodniami. „Samobójstwo” kluczowego świadka, ma nas sterroryzować i obezwładnić, przestraszyć i pozbawić nadziei.  
Jednego możemy być pewni. Jeśli zdecydowano się na reakcję i w tak ostentacyjny sposób sięgnięto po sowiecki środek „naturalnej śmierci” - oznacza to, że prawda o zbrodni smoleńskiej jest w naszym zasięgu.




Artykuł opublikowany w nr 44/2012 Gazety Polskiej.

53 komentarze:

  1. Panie Aleksandrze, to, co dał Pan pod rozwagę, dotyczy także odpowiedzialności za słowa.
    Tymczasem i Nycz, i Komorowski, napominają Polaków, by odżegnywali się od prawdy o zamachu, znalezionych śladach substancji wybuchowych i nie popadali w histerię(Le Monde w artykule Piotra Smolara). Pytania o prawdę i zarzuty kłamstwa to uleganie wrogiej propagandzie. w głowie się nie mieści,że wróciła frazeologia najgłębszej komuny, a za prawdę znowu się umiera.

    A szczytem hipokryzji i zaprzaństwa jest niemiecki porta "dziennikarza:" piszącego o polityce wschodniej, Krkoekela, podającego,że we krwi chorążego Musia znaleziono środki odurzające. Gdybyśmy mieli polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, pojawiłby się protest. Ale my mamy Radka Sikorskiego, niestety.
    Pozdrawiam Pana.
    Szamanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Szamanka,

    Dobrze się stało, że tak zgodnie zabrzmiały głosy Komorowskiego i Nycza. Może ta semantyczna więź uświadomi niektórym, po której stronie znajdują się dziś polscy hierarchowie. Oszczędzi nam to złudzeń i zawiedzionych nadziei.
    Wrzutki w obcojęzycznych gazetach nie są niczym nadzwyczajnym. Rosjanie posiadają tam liczną agenturę, z której usług często korzystają.
    Jest to natomiast dowód, że w sprawie śmierci chorążego Remigiusza Musia zaangażowano nadzwyczajne środki i uruchomiono aparat dezinformacji.
    To zaś świadczy, że mamy do czynienia z zdarzeniem z kategorii "popełnienia naturalnej śmierci".

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Aleksandrze,

    Profesor Krasnodębski w swym artykule z GP "Oszołomy miały rację" pisze na wstępie znamienne słowa:

    "U każdego niezaślepionego (...) obserwatora od samego początku katastrofa smoleńska budziła mroczne przeczucia i wywoływała jak najgorsze przypuszczenia. Od pierwszych godzin widać było, że dzieje się coś niezwykłego, ponurego i groźnego. Mimo strasznego, obezwładniającego szoku docierały do nas zadziwiające sygnały."

    Mrocznym przeczuciom towarzyszyły i towarzyszą wciąż, mimo upływu 2, 5 roku, wydarzenia tak okropne, że aż nie do wyobrażenia. Tym bardziej, że uczestniczą w nich czynnie nie tylko "obcy", Sowieci, ale i "tutejsi": z rządu, prokuratury, "komisji śledczej", sądów, - wspierani - przynajmniej dotąd, przez rzesze wyrodków, którzy nie mają prawa nazywać się Polakami..

    Kosmopolityczna, autorytarna władza po raz kolejny, wsparta na "aparacie" i ruskich bagnetach - wydaje wojnę narodowi polskiemu. Który, co trzeba sobie powiedzieć, jest JESZCZE zdominowany przez wykorzeniony motłoch, stanowiący w 90% - drugie i trzecie pokolenie komunistycznych władców PRL oraz ich wasali.

    Naigrawaniem się z naszego bólu, profanacją ciał ofiar zbrodni, upokarzaniem do granic wytrzymałości ich Rodzin, i Polaków, którzy boleśnie odczuli cios Smoleńska (niewypowiedzianej, ale przecież wojny z totalitarną Rosją, rozpoczętej likwidacją naszych przywódców: 10.04.2010) - przekroczona została granica człowieczeństwa.

    I wydaje się IM, że nie będzie końca temu mrokowi, że będziemy ćwiczeni, tresowani jak zwierzęta, dopóty, dopóki nie uwierzymy w kłamstwo smoleńskie, objawione nam przez rząd warszawski i namiestnika, dla których sprawa od początku jest "arcyboleśnie prosta", zwłaszcza jeżeli została podżyrowana przez ruski raport MAK i Komisję Millera.

    Alternatywą dla nas było i jest odcięcie się od wszelkich sygnałów dochodzących od NICH: zaprzańców i i ich ruskich władców, które mają nas - swym okrucieństwem, zezwierzęceniem - przerazić, pozbawić ducha, obezwładnić. I samodzielne, żmudne, niestrudzone dociekanie "prawdy o zbrodni smoleńskiej", o której Pan napisał, , że "jest w naszym zasięgu."

    Dzięki nieustępliwej postawie Zespołu Parlamentarnego PiS i Antoniego Macierewicza, wspaniałych, nieugiętych rodzin smoleńskich, wspaniałych polskich uczonych, którzy za przykładem prof. Nowaczyka, Biniendy, Szuladzińskiego, odważają się prowadzić badania katastrofy Tu 154 w Polsce - licząc się z szykanami obecnej/obcej władzy.

    Zamordowanie chorążego Musia - mimo szoku i bólu, z jakim wielu z nas je przyjęło - ukazało jednocześnie, że nie wolno nam się bać, nie wolno oddawać bandytom tworzącym komanda śmierci (określenie "seryjny samobójca" nie przystaje do powagi sprawy) - naszego życia i życia naszej Ojczyzny.

    Myślę, Panie Aleksandrze, że przekroczony został jakiś punkt krytyczny.

    Że już nie możemy się cofnąć, a tym bardziej dać zastraszyć. Wtedy istotnie moglibyśmy "wyginąć jak dinozaury" (co nam wieścił niejaki "panowie, policzmy głosy") albo zostać wyrżnięci jak wataha - wg. nędznika mętnej kariery.

    Dlatego cieszę się, że choćby ONI teraz zawyli i zapluli się na śmierć, choćby rozpękli się od dowcipów o "wykopkach", "sektach", "hienach cmentarnych", grach trumnami, - przychodzi na nich CZAS.

    NIKT TYM LUDZIOM JUŻ NIE WIERZY. NAWET ONI SAMI.

    I dobrze, ze padło z ust lidera PiS słowo "MORD". Za które teraz nędznicy, siedzący na urzędach, dzięki ruskiej, (jaruzelsko - kiszczakowej) łasce chcą go ekspulsować z Polski. Nieprędko, towarzysze!
    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  4. Równocześnie obserwujemy przekierowanie uwagi na "sprawę Gmyza" i " Rzeczypospolitej".
    Wiadomo było, że ONI nigdy nie wybaczą Panu Cezaremu ujawnienia monstrum - Turowskiego!
    Wiadomo było, że prędzej czy później - uderzą! Wykorzystali sprawę trotylu, odnalezionego na wraku - JEDNOCZEŚNIE DOWODU WPROST NA ZAMACH!!! - i próbują, zniszczyć świetnego dziennikarza, tak jak to zrobili z redaktorem Wojciechem Sumlińskim, przy okazji AFERY MARSZAŁKOWEJ!
    Wtedy w obronie Pana Sumlińskiego stanęli bardzo nieliczni, i niezorganizowani. Dzisiaj z radością obserwuję tworzenie się wspólnoty polskich dziennikarzy, którzy, daj Boże, nie zapomną tej lekcji obrony uczciwego człowieka - ich Kolegi, przed nikczemnością i będą służyć Polakom, a nie dawać się zaprzęgać propagandzie nikczemników.

    Pozdrawiam Pana serdecznie, przepraszam, że tak się rozpisałam, ale nie można milczeć, kiedy dzieją się podobne rzeczy. Ludzie dumni zniosą wiele, ale nie bezczelne naigrawania się komunistycznych prostaków,
    i ich tutejszych pachołków, którym nie wystarczy zabić, trzeba jeszcze upokorzyć.


    OdpowiedzUsuń
  5. Postanowiłam wpisać u Pana artykuł Z. Krasnodębskiego:

    „OSZOŁOMY” MIAŁY RACJĘ


    U każdego niezaślepionego i w miarę dobrze poinformowanego obserwatora od samego początku katastrofa smoleńska budziła mroczne przeczucia i wywoływała jak najgorsze przypuszczenia. Od pierwszych godzin widać było, że dzieje się coś niezwykłego, ponurego i groźnego. Mimo strasznego, obezwładniającego szoku docierały do nas zadziwiające sygnały.

    Od samego początku zdumiewał fakt, że wszyscy pasażerowie Tu-154M zginęli na miejscu w jednej sekundzie, że tak mało było informacji o akcji ratunkowej itd. Zarówno po rosyjskiej, jak i po polskiej stronie rządzący i ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo nie zachowywali się tak jak w krajach cywilizowanych. Zbyt pospiesznie i skwapliwie rozpowszechniano wersję o czterokrotnych próbach podejścia do lądowania i winie pilotów, co robiło wrażenie celowej, przykrywającej niewygodne fakty akcji. Dzisiaj wiemy, że Radosław Sikorski rozsyłał SMS-y, które czyniły tę interpretację obowiązującą.

    Jak zdezorientowano społeczeństwo

    Uderzający był lęk przed wypowiedzeniem słowa „zamach”, nawet po to, żeby wykluczyć taką możliwość. Premier zniknął na parę godzin, a ówczesny marszałek sejmu, który z zadziwiającą szybkością przejął obowiązki prezydenta, wygłosił orędzie do narodu, które nawet życzliwie do niego nastawionych zaskoczyło pogodnym tonem.

    Zaraz też na miejscu katastrofy wystartowano z pospieszną kampanią „pojednania”, jakby z obawy przed reakcjami społecznymi. Zaczęło się od uścisku Putina i Tuska, potem mieliśmy całą serię żenujących wydarzeń. Jeszcze nie było wiadomo, co było przyczyną tragedii, a już uznano ją za wypadek i przesądzono o winie. Jeszcze nie wiedzieliśmy, jak Rosjanie będą prowadzić śledztwo, doświadczenie historyczne powinno skłaniać do jak najdalej idącej ostrożności, a już krew ofiar miała przypieczętować nową przyjaźń. Trudno o większą ohydę – z elementami groteski. Przy okazji ujawniła się całkowita dyspozycyjność niektórych „autorytetów”, takich jak Andrzej Wajda czy Daniel Olbrychski.

    Pospiesznie zapewniano nas: „państwo zdało egzamin”. Pojawiły się groteskowe postacie, jak „akredytowany” płk Edmund Klich, i mroczne, jak prokuratur Krzysztof Parulski.

    Jak bardzo zdezorientowane było społeczeństwo, wskazuje fakt, że w swojej większości dobrze przyjęło ono działania polskich władz. (...)

    Motywy strony rosyjskiej

    Dzisiaj już wiemy, jak rzeczywiście odbyła się identyfikacja ofiar, sekcje, jak traktowano ciała i jak odbył się pochówek. Wszystko, co się zdarzyło potem, potwierdzało tylko te najgorsze przypuszczenia. Zobaczyliśmy, jak wygląda wieża, jak zabezpieczono miejsce katastrofy. Dziennikarka Anita Gargas ujawniła niszczenie wraku tupolewa. Raport MAK wysłał w świat wersję o naciskach i pijanym generale w kokpicie. O tym, że ten kokpit tajemniczo zaginął, milczano dyskretnie. Komisja Millera odrzuciła niektóre sugestie rosyjskie, trwając jednak przy głównej hipotezie. Wszystkiemu towarzyszyła niezwykła kampania dezinformacyjna, która była zbyt nasilona, by mogła być tylko tanim szukaniem sensacji. Niedawno wyszło na jaw, że zamieniono ciała Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Przy okazji do świadomości szerszych kręgów społeczeństwa dotarło, jak w Rosji traktowano ciała zabitych. Niejako w odpowiedzi opublikowano w Rosji drastyczne zdjęcia ofiar.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatni incydent rzuca światło na motywy strony rosyjskiej. Jak wiemy, brak motywu był argumentem, który bardzo często wysuwano przeciw hipotezie, że mogło dojść do zamachu. Po co było zabijać niepopularnego prezydenta, który i tak przegrałby wybory? Wystarczyłoby poczekać jeszcze parę miesięcy. Taka argumentacja opiera się na naiwnym, bo zbyt racjonalistycznym wyobrażeniu o polityce, zwłaszcza wschodniej. Pomija chęć poniżenia, upokorzenia, ukazania bezsilności Polski jej sojusznikom, zwłaszcza tym na Wschodzie, przestraszenie buntowników i niepokornych wasali. Dla nas nie powinno to być nic nowego – przecież i carska Rosja, i Związek Sowiecki nieraz działały w ten sposób. Za prezydentury Lecha Kaczyńskiego Polska wyrastała na rywala Rosji w tym regionie Europy, a w Tbilisi rzucił on bezpośrednie wyzwanie Putinowi. Smoleńsk cofnął nas do rangi krajów strefy pośredniej. Od kwietnia 2010 r. sytuacja w całym regionie zmieniła się radykalnie.

    Trudno nie zauważyć, że Rosjanie od samego początku mogli liczyć na skwapliwą współpracę władz polskich. Premier Tusk, jego ministrowie (a także popierająca rząd elita i część społeczeństwa) byli głęboko zainteresowani obciążeniem winą pilotów i prezydenta Kaczyńskiego. Strategia „blame the victim” pozwalała im zachować twarz i wpływy. W wyniku tragedii smoleńskiej Putinowi udało się uzyskać zniewalający wpływ na Donalda Tuska. Nie wiemy, jak daleko posunął się premier i jego współpracownicy w grze przeciw prezydentowi, jak bardzo dali się wciągnąć w pułapkę. Ich strach i słabość, wyjątkowa uległość pozwalają jednak przypuszczać, że haki, jakie ma na nich Putin, muszą być mocne. Po drodze zostawili oni ludzkie uczucia – współczucie dla rodzin, szacunek dla zmarłych, poczucie odpowiedzialności wobec historii. Ich zachowanie w sprawie można by tłumaczyć tylko nieudolnością, strachem, bezsilnością wobec Rosji. Jak jednak wyjaśnić bezczelne kłamstwa, które przecież nie były konieczne? Uderzające jest także to, że ludzie najbardziej obciążeni albo pozostali na swoich stanowiskach, jak Tomasz Arabski, albo awansowali, jak Ewa Kopacz. Nawet Bogdan Klich znalazł cichą przystań w senacie. Jak się wydaje, wzajemna więź splata tych ludzi w jedną „brudną wspólnotę”.

    Podziału nie przezwycięży milczenie i zastraszanie

    Tylko naród upokorzony i upodlony mógł pogodzić się takim traktowaniem przez Rosjan i przez współpracujący z nimi rząd. Okazało się, że mimo 20 lat wolności, mimo przynależności do UE i NATO, wielu Polaków upodlić jest bardzo łatwo, że ich „zachodniość”, suwerenność i pewność siebie, jaka charakteryzuje ludzi prawdziwie wolnych, jest tylko pozorem. To tacy Polacy zagłosowali w wyborach prezydenckich na Bronisława Komorowskiego, a w wyborach parlamentarnych ponownie oddali władzę Platformie. Oczywiście nie brakowało przy tym rozmaitych racjonalizacji i usprawiedliwień, a także ludzi zdezorientowanych lub po prostu bezmyślnych. Okazało się jednak – jak często w naszej historii – że są też inni Polacy, i że jest ich wyjątkowo dużo. Nie tylko tłumnie pożegnali prezydenta i inne ofiary, ku wielkiemu zaskoczeniu i władz, i opinii na świecie, ale też nie byli gotowi przyjąć pokornie wszystkiego, co im wtłaczano do głów. Zaczęli się organizować. Powstały liczne stowarzyszenia, w tym sieć klubów „Gazety Polskiej”. Ludzie modlili się pod Krzyżem Pamięci przed Pałacem Prezydenckim. Ewa Stankiewicz i jej Solidarni 2010 rozbili namiot na Krakowskim Przedmieściu. Wciąż co miesiąc na marszach pamięci gromadzą się tłumy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednocześnie toczyło się niezależne śledztwo. Było to w dużej mierze śledztwo obywatelskie, prowadzone przez dziennikarzy, którzy szybko zostali wypchnięci do drugiego obiegu. Najważniejszą rolę odegrał zespół parlamentarny i osobiście Antoni Macierewicz. Eksperci pracujący dla tego zespołu przedstawiają coraz lepiej udokumentowane uzasadnienia swoich hipotez. W śledztwie oficjalnym obalono tezę o naciskach, teraz rozpada się w pył mit „pancernej brzozy”. W rezultacie prac ekspertów zespołu tak rzekomo szalona hipoteza zamachu staje się najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem przyczyn katastrofy, najlepiej pasującym do znanych faktów. Potwierdziła to także poniedziałkowa konferencja naukowców. W każdym razie bezsprzecznie udało się pokazać, że oficjalne raporty są nierzetelne, że nie opierają się na wnikliwych badaniach, jakie należało przeprowadzić, a władze polskie winne są tak ogromnych zaniedbań i zaniechań, że trudno uznać je za przypadek. Dzisiaj także niektórzy przedstawiciele rodzin smoleńskich, początkowo ufający władzom, wiedzą, że nie są one zainteresowane rzetelnym wyjaśnieniem przyczyn katastrofy. Wiadomo też, że nie chodzi o niedbalstwo, lecz celowe działania, a co do Rosjan – nikt już chyba nie ma złudzeń.

    Niewątpliwie apogeum upokarzania Polaków stanowi opublikowanie zdjęć zmasakrowanych ciał, szczególnie zdjęcie nagiego, okaleczonego ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego na blaszanym stole w prosektorium. Sam fakt zrobienia takiego zdjęcia, którego nie można usprawiedliwić wymogami śledztwa, świadczy o tym, że rząd polski nie dopełnił podstawowych obowiązków zadbania o godność zmarłego prezydenta RP. Przy okazji publikacji zdjęć pojawiły się głosy z obozu rządowego, że jej celem jest „skłócenie Polaków” przez Rosjan. W ustach ministra Sikorskiego, jednego z architektów „pojednania” polsko-rosyjskiego, dobrego kolegi ministra Siergieja Ławrowa, brzmi to jak kpina.

    Ostry podział w kwestii smoleńskiej osłabia Polskę. Ale takiego podziału nie można przezwyciężyć przez milczenie, zapomnienie i zastraszanie tych, którzy chcą dociec prawdy, na co chyba liczyli rządzący. Nie przezwycięży się go przez spotkanie w pół drogi – między prawdą a kłamstwem, między strachem a godnością, między manipulacją a rzetelną informacją. Podział może zostać przezwyciężony tylko wtedy, gdy zdezorientowani, zobojętniali, zastraszeni i upodleni podniosą głowę, ci zaś, którzy odpowiadają za katastrofę oraz matactwa i zaniedbania w śledztwie, poniosą karę.

    http://www.gazetapolska.pl/24280-oszolomy-mialy-racje?page=83

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani Urszulo,

    Bardzo bym sobie życzył, by Pani słowa o przekroczeniu "jakiegoś punktu krytycznego" były prorocze. Obserwując w ostatnich dniach sytuację, dochodzę jednak do wniosku, że ten ważny "punkt krytyczny" nadal jeszcze jest przed nami.
    Gdybyśmy bowiem spróbowali chłodnym okiem ocenić zachowania "naszej" strony, musielibyśmy dojść do wniosku, że większość z nich wynika z reakcji na wystąpienia Onych, jest podyktowana absorpcją treści rozpowszechnianych przez propagandę lub powstała z intencją prowadzenia polemiki.
    To zaś świadczy, że nie nastąpił żaden solidny wstrząs i większość "naszych" środowisk nadal traktuje Onych jako partnerów, dyskutantów, jako Polaków.
    Podam tylko najnowszy przykład - nazywanie skandalem nieobecności Komorowskiego, Tuska czy Sikorskiego na pogrzebie prezydenta Kaczorowskiego.
    Tak mogą uważać ludzie, którzy w tych postaciach upatrują rzeczywistych przedstawicieli narodu i faktycznych reprezentantów państwa polskiego.
    To coś więcej niż polityczna schizofrenia, jeśli obwinia się grupę rządzącą o udział w zamachu smoleńskim, a jednocześnie oczekuje, by przedstawiciele tej grupy czcili pamięć zamordowanych Polaków.
    Nazwałbym tę postawę po imieniu, ale nie wypada posługiwać się tak dosadnym słowem.
    Napisałem zatem na twitterze, że skandal byłby wówczas, gdyby te osoby pojawiły się na pogrzebie ofiary Smoleńska. Obawiam się jednak, że niewielu potrafi zrozumieć tę - jakże istotną, różnicę.
    Dopóki takie postawy będą dominowały po "naszej" stronie; póki z atencją i uwagą będziemy traktować bełkot apatrydów, a ludziom z grupy rządzącej przydawać atrybutów polskości i obdarzać ich uwagą, póty nie można mówić o przekroczeniu punktu krytycznego.
    Nastąpi to dopiero wówczas, gdy w świadomości ludzi zarysuje się wyraźna granica My-Oni i według tego podziału zaczniemy kształtować nasze myśli i decyzje.
    Proszę zatem zauważyć, że prof. Krasnodębski napisał - "Ostry podział w kwestii smoleńskiej osłabia Polskę". Nie zgadzam się z tym, bo jest to podział konieczny, a nawet zbawienny, jeśli z tragedii smoleńskiej mamy ocalić naród. To nie ten podział osłabia Polskę, ale nasza rozpaczliwa próba "łączenia" czegoś, co dawno już pękło i nigdy nie zostanie wskrzeszone.
    Wprawdzie trafna wydaje się dalsza konkluzja profesora, że "podział może zostać przezwyciężony tylko wtedy, gdy zdezorientowani, zobojętniali, zastraszeni i upodleni podniosą głowę, ci zaś, którzy odpowiadają za katastrofę oraz matactwa i zaniedbania w śledztwie, poniosą karę" - to warto sobie uświadomić, że stanie się tak tylko wówczas jeśli nie będziemy uciekali przed świadomością tego podziału i przyjmiemy go z pełną, żelazną konsekwencją.

    Bardzo Pani dziękuję za ten komentarz i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było nawet Lecha Wałęsy któremu zmarły tragicznie w smoleńskiej katastrofie prezydent Ryszard Kaczorowki przekazał zaraz po wyborach w 1990 r. insygnia władzy prezydenckiej.
      No ale Wałęsa uważał że należy wszystkich pogrzebać w jednym dole celem uniknięcia kłopotów i dodatkowych kosztów więc tu jest jak widać konsekwentny.

      Usuń
  9. BUTA I SERWILIZM

    W Moskwie hucznie implantuje się nowe święto - 4 listopada (dzień poddania się polskiej załogi, która w 1610 zdobyła Kreml i przejęła władzę) - choć i tak tubylcy mylą to z 7 listopada (tzw. Wielką Socjalistyczną Rewolucją Radziecką).

    Swoją drogą: dlaczego najbardziej zbrodnicze wydarzenia w dziejach ludzkości nazywa się po dziś dzień "wielkimi"? Obok w/w np. "Wielka" Rewolucja Francuska?

    * * *

    TYMCZASEM W POLSCE RZĄDZĄCY WASALE I WIĘKSZOŚĆ SEJMOWA NIE ODWAŻAJĄ SIĘ OGŁOSIĆ - W 150 ROCZNICĘ! - ROKU 2013 - ROKIEM POWSTANIA STYCZNIOWEGO!!!

    Bo się Putin pogniewa??!

    Car dziwi się - ze strachu drżą Petersburczany,
    Car gniewa się - ze strachu mrą jego dworzany;
    Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara
    Jest Car. - Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara.


    ............

    OdpowiedzUsuń
  10. Pani Urszulo,

    Oni nie tylko świętują rocznicę wygnania Polaków z Kremla, ale jako znawcy mentalności polskojęzycznych rabów, uważają, że wpłynie to na polepszenie stosunków polsko-rosyjskich.

    Oto niejaki Oleg Niemenski z Rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych w Moskwie, pytany - na czym właściwie polega główne znaczenie jutrzejszego święta dla Rosjan? Czy nie obraża do uczuć Polaków w dobie obecnej? - odpowiada:

    "„Gdy się mówi, że w ten sposób podważamy stosunki z Polską, to, moim zdaniem, jest to opinia ludzi, którzy źle orientują się w sytuacji w tym kraju i nie rozumieją polskiej mentalności. Raczej to dla współczesnych Polaków data sprzed 400 laty jest powodem aby przypomnieć dawne czasy i powiedzieć: ”Pamiętacie, przecież byliśmy w Moskwie, na Kremlu na 200 lat przed Napoleonem!” Dla kogoś z Polaków jest to raczej powodem do dumy, nie zaś dla obrazy. Z kolei sam Dzień Jedności Narodowej, moim zdaniem, jest jednym z głównych świąt państwowych w Rosji. W ogóle całą historię naszego kraju da się po opisać poprzez złożone i zawiłe stosunki z Polską.

    W ciągu wielu stuleci nasze kraje były najsilniejszymi rywalami w walce o wpływy w regionie Europy Wschodniej: toczyła się bardzo zacięta walka! Przy tym często przewagę w niej mieli Polacy, to fakt! Jednakże 400 lat temu w tej walce dokonał się zwrot o znaczeniu zasadniczym, po czym Rosja już nigdy nie cofała się. Polska natomiast miała swoje własne losy.

    Dla nas dzień 4 listopada 1612 roku jest znaczącym etapem w kształtowaniu rosyjskiej świadomości obywatelskiej. Wypada przypomnieć, że wówczas prawie c wszystkie elity rosyjskie w osobach bojarów zajęły zdradzieckie stanowisko wobec losów własnego narodu, w zasadzie przecież to one były inicjatorami polskiej inwazji na tereny rosyjskie. Rosjanie jednakże wbrew wszystkim trudnościom potrafili zjednoczyć się i udzielić odprawy interwentom. Dlatego właśnie wspominamy tę datę – powtarzam, jako ważny etap w ugruntowaniu naszej świadomości historycznej i narodowej."

    http://polish.ruvr.ru/2012_11_03/93416027/

    OdpowiedzUsuń
  11. Panie Aleksandrze,

    chciałam przemilczeć ten fragment artykułu prof. Krasnodębskiego, (o osłabianiu Polski podziałem "smoleńskim"), z którym nie zgadzam się, podobnie jak Pan, ale wewnętrzna uczciwość nie dozwoliła,
    a zakończenie sprawę wyjaśniło :).

    Poza tym: dostaję wysypki, gdy słyszę o jakichś podziałach między Polakami, o domniemanej
    "wojnie polsko-polskiej", itp. narracje prokremlowskiej propagandy.

    Wyjaśniam wtedy: są podziały między Polakami, a wyzutymi z Ojczyzny "tutejszymi", którym wszystko
    jedno "czyja będzie ta Polska" (cytując premiera Olszewskiego), jaka ona będzie, I CZY W OGÓLE BĘDZIE!!!

    Odzew "smirno" na hasło "władza" - to też przeżytek komunistyczny. Niektórzy z nas muszą, jak widać, oduczyć się wpojonych im odruchów psa Pawłowa.

    Teraz też czytam na Niezależnej "news" pt. "Co Sikorski twittował gdy żegnano Kaczorowskiego?"
    ----> A CÓŻ MNIE OBCHODZĄ ZACHOWANIA PAJACA??? Jego dla mnie NIE MA!!!
    Naturalnie, nawet nie otworzyłam linku!

    Prawdziwy news, o dzwonie Zygmunta, żegnającym Prezydenta jest pod tym idiotyzmem!!!

    OBCOWANIE W JAKIEJKOLWIEK FORMIE Z DZISIEJSZĄ WŁADZĄ HAŃBI UCZCIWEGO POLAKA!!!
    NAWET PODCZAS POGRZEBU!!!

    Najpiękniej to wyraził ojciec poległego w Smoleńsku kpt. Ziętka na słynnym posiedzeniu ZP PiS, 30.10.2012:

    http://www.youtube.com/watch?v=-ia-LSBv4VA&feature=player_embedded#!

    Pan Ziętek zapytał:

    CZY TO JEST RZĄD POLSKI, CZY PACHOŁEK RUSKI?

    i dodał:

    JAKIM PRAWEM PREZYDENT MOŻE MNIE ZAPRASZAĆ NA OBCHODY WP?
    ANI GO NIE WYBIERAŁEM, ANI MU W ŻYCIU NIE PODAM RĘKI!.....

    I to jest, w dzisiejszych czasach, prawdziwa postawa obywatelska, czyż nie, Panie Aleksandrze?

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

  12. Czy pamięta Pan jak linkowałam na blogu Putina z żurawiami?

    Dodawałam, że dla większości ptaków źle się skończył ten wspólny lot,
    ale teraz wieść niesie, że odcierpi też "przewodnik stada (klucza?)"

    Za Niezależna.pl

    "Według gazety Putin doznał urazu podczas lotu z żurawiami, na który zdecydował się wbrew radom lekarzy. Donath twierdzi, że stało się to podczas twardego lądowania motolotni. „Żurawie, które przeżyły putinowski piar-szoł, wróciły na północ. Już to przyniosło judoce całą masę szyderstw. Ukrywając uraz kręgosłupa, kremlowscy urzędnicy oddają swojemu szefowi niedźwiedzią przysługę", stwierdza autor artykułu. Przewiduje też, że coroczna, transmitowana przez telewizję konferencja, podczas której Putin odpowiada na pytania Rosjan, zostanie przesunięta o kilka miesięcy."

    http://niezalezna.pl/34442-na-co-choruje-wladimir-putin

    :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. @Aleksander Ścios @Urszula Domyślna

    Również myślę, podobnie jak Pan Aleksander, że nie doszło do przekroczenia punktu krytycznego.
    Anna Fotyga mówiła niedawno, że Polacy nie są przygotowani na prawdę o Smoleńsku. Przeczytałem w różnych miejscach sporo krytycznych uwag o tej wypowiedzi. Ale uważam, że Pani Anna miała rację. Polacy są zmanipulowani i zagubieni. I przede wszystkim zastraszeni - nie raz obserwowałem ściszanie głosu przy słowach "zamach". I nie myślę tu o tych, którzy mają już tak zatruty umysł i wypłukane serce, że rechoczą na każdy sygnał mediów i kochają Tuska i namiestnika jak dawniej.
    Myślę o tych, którzy mogliby być po dobrej stronie. Myślę o tych, którzy mają wewnętrzną uczciwość.
    Oni wszyscy, jak mówi Anna Fotyga, nie są gotowi.
    I oto mieliśmy tekst Cezarego Gmyza... Potem kolejną falę manipulacji i nagonki na Jarosława Kaczyńskiego. I mocną wypowiedź brata Lecha Kaczyńskiego.
    Oglądałem konferencję, na której padły te słowa. Nie były rzucone w afekcie, były powiedziane ze świadomością ich wagi i efektu.

    Po to, jak uważam, aby przygotować Polaków. Żeby oswoić ich z tą myślą. Myślę, że ludzie właściwie to odebrali.
    Niestety Jarosław Kaczyński nie otrzymał wsparcia, nie otrzymał go Cezary Gmyz (pojedynczych głosów i cichego niby-poparcia nie liczę). Politycy PiS i dziennikarze, którzy zachowali resztki rzetelności, powinni oswajać Polaków z tą myślą. Powinni podtrzymać przekaz Jarosława Kaczyńskiego. Na poziomie mentalnego przygotowania Polaków.

    Tymczasem przemysł nienawiści i pogardy miele dzień i noc. Już testuje nowe produkty, już handluje nowym kłamstwem. Zmienia opakowanie, pakuje jad w trzewia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Pani Urszulo,

    Wściekła rekcja Rosjan i polskojęzycznych rabów, w tym bredzenia Komorowskiego i Tuska, doskonale potwierdzają trafność naszej diagnozy.
    Oni śmiertelnie boją się słowa "podział", boją się dychotomii My-Oni, są wobec niej bezbronni i nazwani po imieniu.
    Niestety, tak niewiele osób rozumie, że ten podział daje nam do ręki najsilniejszy oręż - jedyny, jakiego bali się komuniści i ich sukcesorzy.

    "Newsu" na niezalezna.pl nie zdzierżyłem i odpowiednio skomentowałem.
    To bardzo smutne,jeśli środowiska, od których należałoby spodziewać się więcej, powielają przez cały dzień takie banialuki.
    Newsem dnia nazwałbym natomiast informację, że grupa hakerów GhostShell ujawniła dane 2,5 miliona rosyjskich urzędników i zapowiedziała, że wkrótce opublikuje materiały FSB.
    http://websecurity.pl/ghostshell-ujawnia-dane-rosyjskich-agentow/
    Są dwie interpretacje tego wydarzenia - mamy do czynienia z jedną z nielicznych grup niekontrolowanych przez Kreml, lub czeka nas ciekawa kombinacja operacyjna rosyjskich służb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      Pisze Pan o newsie o (rzekomo poważnej) chorobie Putina jako "banialukach". Czy zatem Pańskim zdaniem jest to zwykła "wrzuta"? Paradoksalnie, jako taka doskonale wpisywałaby się w kampanię ocieplania i łagodzenia wizerunku Rosji Sowieckiej.

      Usuń
    2. Jaszczur,

      Zakładam, że niedokładnie przeczytał Pan treść komentarzy."Banialukami" nazwałem wczorajszy news niezaleznej.pl zatytułowany "Co Sikorski twittował gdy żegnano Kaczorowskiego".
      http://niezalezna.pl/34448-co-sikorski-twittowal-gdy-zegnano-kaczorowskiego

      W "choroby" Putina uwierzę, gdy będą go grzebali pod kremlowskim murem.

      Usuń
    3. Aha - czy mógłby Pan zlinkować swój komentarz na niezaleznej? Szukam pod linkiem wskazanym przez Urszulę, i nie znalazłem...

      Jaszczur

      Usuń
    4. Mój poprzedni komentarz (z g. 1934) może Pan zignorowac - sprawa się wyjaśniła. Czytam natomiast o ataku grupy GhostShell. Taki atak mógłby posłużyć czekistom jako uzasadnienie dla dalszej cenzury internetu.

      J.

      Usuń
  15. Panie Krzysztofie!

    Co tu dużo mówić! Po pierwsze, nie mamy armat (TELEWIZJI!)
    A mogliśmy mieć! Tylko Bracia chyba nie docenili jej siły rażenia.

    Gdyby w pierwszych minutach (opóźnionego) przekazu TV po katastrofie nie wdrukowano w umysły wyjaśnienia przygotowanego w MSZ (Turowski? Bo S. chyba na to za głupi?) winni piloci, 4 podejścia, mgła, ręczę, że większości do głowy by nie przyszło wykluczanie zamachu. TV wygrała uspokajającą narrację, a uroczyste pogrzeby (sprawnie urządzone przez esbecką firmę) dopełniły reszty!

    ===

    PiS zdecydowanie powinien poprzeć - wzmocnić słowa swego lidera, aby słowo ZAMACH, ZBRODNIA, MORD SMOLEŃSKI, nie wywoływało u ludzi popłochu, a zimną nienawiść, jak np. u mnie.
    Macierewicz od początku tak mówi, może powinni i inni posłowie, zamiast wdzięczyć się do rozstrzeliwujących ich wzrokiem i słowem dziennikarek.
    Jak ostatnio pan Duda u paleolitycznej gadziny ze szponami!

    Za co on jej na końcu dziękuje? Że go nie rozszarpała na sztuki?
    Do takich... w ogóle nikt przyzwoity chodzić nie powinien!

    http://www.youtube.com/watch?v=5Z4872djh2M

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Panie Kazefie,

    Ta sytuacja pokazuje również słabość opozycji, która nie tylko nie potrafi uwolnić się od lęku przed medialnymi terrorystami, to jeszcze nie umie przekazać Polakom prostego przekazu w sprawie obecności materiałów wybuchowych.
    Wdając się w dyskusję z zawodowymi łgarzami lub sumitując przed kanaliami, daje im pole do kontrakcji.
    Trafnie Pan zauważył, że Cezary Gmyz nie otrzymał praktycznie żadnego wsparcia. Z pewnością nie mógłby liczyć na własne środowisko, ale powinien móc liczyć na mocny głos polityków opozycji. Niestety, ci ludzie boją się, że spotkają się z ujadaniem propagandystów, którzy taki gest nazwą "upartyjnieniem" i zarzucą, że dziennikarz działał z inspiracji partii Kaczyńskiego. Jak wiemy z wypowiedzi lidera PiS - większość zachowań opozycji jest konfrontowana z reakcjami medialnych hien. To droga donikąd.
    Wspominam o tym, bo stwierdzenie, że "Polacy nie są przygotowani na prawdę o Smoleńsku" obciąża przede wszystkim nasze środowiska i opozycję. Kto ma wykonać tą pracę, jeśli wciąż będziemy obracać się w sferze miraży demokracji i karmić surrealistycznymi nadziejami?
    Dziś właśnie powinien upaść jeden z koronnych mitów "naszego" środowiska - jakoby wygrana Romneya miała mieć jakikolwiek wpływ na sprawy polskie.
    Pytany przez Polonię - "co jako Prezydent Stanów Zjednoczonych zrobiłby Pan dla wyjaśnienia tragedii smoleńskiej" - Romney odpowiedział:
    "Katastrofa smoleńska była straszną tragedią dla Polski. Wszyscy opłakiwaliśmy stratę poniesioną przez Polskę i byliśmy pod wrażeniem polskiej zdolności do poradzenia sobie z kryzysem i zapewnienia kontynuacji władzy uznanej jako demokratyczna.
    Polski rząd przeprowadził dochodzenie w sprawie katastrofy i czuję, że nie byłoby odpowiednie, abym komentował śledztwo prowadzone przez długoletniego sojusznika Stanów Zjednoczonych, jednego z najlepiej na świecie zachowujących zasady demokratyczne i konstytucyjne".

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12790968,Romney__Wolalbym_nie_komentowac_tego__jak_prowadzone.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=10199882

    Wygląda na to, że nie tylko Polacy nie mogliby udźwignąć prawdy o Smoleńsku, ale nawet największe mocarstwo nie jest nią zainteresowane.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  17. Panie Aleksandrze,

    przy próbach oceny sytuacji w USA co chwilę przekonujemy się o tym, jaką stratą jest dla nas śmierć Jacka Kwiecińskiego. Pamiętam, co pisał o Romneyu, pamiętam jak opisywał ewentualne nadzieje (nikłe) na zainteresowanie kandydata republikanów tragedią w Smoleńsku.
    Nie wiem, na ile wypowiedź Mitta Romneya wynika z pewnej ostrożności (obawy o utratę głosów?), na ile z niewiedzy...

    Jedno wiem, bo widzę. Nigdy media nad Wisłą, cały ten zorganizowany przemysł sowieckiego kłamstwa, nie kibicowały tak szeroko i z takim zaangażowaniem kandydatowi demokratów. Obama otrzymuje zdumiewające wsparcie w mediach postPRLu. Idzie ono na wszystkich kanałach od dawna, w nieprawdopodobnym natężeniu. Kraśko niemal się nie ugotuje. W radiowej Trójce każdą korespondencję ze Stanów rozpoczyna motyw "Born in the USA" Bruce'a Springsteena - przygrywającemu przecież Obamie na jego meetingach. W temacie wyborów w USA medialnych terrorystów obowiązuje hasło: wszystkie ręce na pokład.
    Boją się o Smoleńsk? Nie wiem.
    Być może dostali ostry rozkaz od mocodawcy i realizują na wyścigi.

    OdpowiedzUsuń
  18. Panie Aleksandrze,

    Poszłam za linkiem, który Pan podał.. i tam są nawet lepsze rzeczy!
    Wie Pan co było najważniejszym wydarzeniem od początku świata i jeszcze jeden dzień krócej?


    "Etapem zwrotnym w życiu naszych narodów, poza wszelką wątpliwością, stała się pierwsza wizyta patriarchy Moskiewskiego i całej Rosji Kiriłła w Polsce w sierpniu tego roku. Był to prawdziwy przełom w stosunkach Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego a Kościoła Polskiego. Po raz pierwszy najwyżsi rangą dostojnicy kościelni naszych krajów wspólnie przemówili do narodów Rosji i Polski, wezwali do zacieśniania wielowiekowych stosunków sąsiedztwa w duchu zgody i braterstwa, do dążenia do dobra, trwałego pokoju i szczęśliwej przyszłości.

    Zakładam, że obecnie istnieją dobre szanse na zbliżanie się Rosji a Polski na wielu kierunkach, a w przyszłości dla całkowitego pojednania Polaków a Rosjan. Najtrudniejszym krokiem jest ten pierwszy. Dzięki wizycie patriarchy Kiriłła w Polsce i jego negocjacjom przeprowadzonym z najwyższymi rangą dostojnikami kościoła polskiego, ten krok został już postawiony. Teraz byłoby dobrze, abyśmy wszyscy nie tracili inicjatywy,”
    - podkreślił Oleg Niemenskij, ekspert z Rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych w Moskwie

    ==

    Tak nawiasem: słyszał Pan, żeby patriarcha Cyryl coś ogłaszał "na Rusi"?
    Nawet wspólnego orędzia nie czytano po cerkwiach, bo nie ma w zwyczaju!
    Widać jasno: jednać mają się Polacy z Rosjanami. Rosjanie z Polakami - niekoniecznie!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Cyryl wykonał zadanie, jak na karnego kagiebowca przystało. Ogłaszanie orędzia w rosyjskich cerkwiach byłoby bezsensowne, bo, po pierwsze - nic to Rosjan nie obchodzi, po drugie - nie o treści religijne w nim chodzi, a o zwerbowanie członków polskiego Episkopatu.
      Wystarczył raport złożony Putinowi.

      Usuń
  19. Panowie!

    Myślę, że gdyby Clint Eastwood, zamiast popierać Romney'a, sam stanął do wyborów,
    nie tylko, że wygrałby w cuglach, ale stał się nadzieją dla świata. To twardy facet. Nie przeląkłby się "dżudoki".
    Aktorzy świetnie sprawdzają się jako prezydenci USA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że byłaby to świetna kandydatura. Znacznie lepsza od "plastikowego" Romneya.

      Usuń
  20. Panie Kazefie,

    Po śmierci śp.Jacka Kwiecińskiego nie ma w Polsce nikogo, kto potrafiłby trafnie analizować amerykańskie realia. Produktów domorosłych analityków - nie czytam.
    Nie korzystam również z wytworów ośrodków propagandy, ale domyślam się, że histeria w sprawie reelekcji Murzyna znajduje swoje korzenie na Kremlu.
    Tam tak dalece już zaklina się rzeczywistość, że ogłoszono zwycięstwo Obamy 55:45. Tuba Kremla - Głos Rosji ogłosiła przed kilkoma dniami, że wie kto zwycięży w amerykańskich wyborach.
    http://polish.ruvr.ru/2012_11_02/Glos-Rosji-wybory-USA-prognoza/

    Jeśli chodzi o wypowiedź Romneya, przypomnę, że w niedawnym tekście "Amerykański sen" napisałem, że zamiast zabaw w namawianie Romneya do „oddania hołdu Lechowi Kaczyńskiemu”, polska opozycja powinna od dawna uświadamiać republikanom, że jej politycy mogą być atrakcyjnymi partnerami.
    Słowa kandydata świadczą, że Amerykanie nie traktują nas serio.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Wąż Wystygły4 listopada 2012 08:28

    Panie Aleksandrze,

    Niezależnie od oficjalnych oświadczeń różnych polityków, które zawsze (a zwłaszcza w okresie tuż przedwyborczym) są pełne gładkiego pustosłowia, wydaje się, że Amerykanie nie tylko nie traktują nas serio, ale nadto nie ufają nam jako członkowi NATO. Trzeba przyznać, że mieliby po temu wszelkie podstawy - przecież widzą, co wyprawiają "nasze" władze, że to marionetki na usługach Kremla. Przez Polskę wyciekają teraz do Moskwy wszystkie tajemnice NATO i choć sam "pasażer" Białego Domu jest marksistą, to wątpię, żeby wszystkim wpływowym ludziom w USA to się podobało.

    A tak w ogóle, to byłoby wielką naiwnością oczekiwać, że ktokolwiek na świecie będzie bronił polskich spraw, jeśli nie obchodzą one samych Polaków. Fakty są bezlitosne - w wyborach hańby 9.10.11 większość wyborców w Polsce zaaprobowała wszelkie łajdactwa i czyny popełnione przez Donalda T. i jego szajkę.

    Ameryka posłuży się wiedzą o zbrodni smoleńskiej (którą jak sądzę dysponuje) wtedy, kiedy to będzie dla niej korzystne.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Niezaleznie kto wygra wybory w USA to On i tak Polski nie bedzie ratowal od tego jestesmy my

    OdpowiedzUsuń
  23. Szanowny Panie Aleksandrze,
    Z uwagą czytam Pańskie kolejne wpisy, choć nie zawsze komentuję, bo tak naprawdę musiałabym komentować, cytując Pana. Zgadzam się w pełni.
    Pragnę zwrócić uwagę na niektóre wpisy, które pojawiły się ostatnio na S24, gdzie autorzy mówią wprost o dokończeniu operacji rozpoczętej w Łodzi, a wcześniej w Smoleńsku. Sądzę, że nie powinniśmy tego lekceważyć i pójść w kierunku komentowania tych wpisów w stylu "chorzy ludzi, naćpani, czy pijani".
    Owszem nie należy dać sie zwariować, ale też trzeba każdy tego typu sygnał przeanalizować i uwzględnić w planach. Oto kilka cytatów, które chyba nawet powinny stać się materiałem dla prokuratora:

    @Balt5
    Drogi Balt5, ja, Samuela, pragnę Cię jednak poinformować, ze ja, Samuela, nie buduję mych marzeń na piasku. Ja, Samuela, opieram me marzenia na realiach. Te realia oznaczają zaś, że to My, a nie Wy, mamy kulki. To My mamy dużo, bardzo, bardzo dużo kulek. Potrafimy ich też tychże kulek skutecznie użyć. Jeśli mi nie wierzysz, to zapytaj proszę pana posła Wojciechowskiego o pana Rosiaka.
    Uwierz mi proszę, że te nasze kulki nie są czcze. One są bardzo, bardzo realne.
    SAMUELA0370 | 03.11.2012 22:20

    @Balt5
    Drogi Balt5, ja, Samuela, dopowiem Ci tak ciut w tajemnicy, że na jest ciut szkoda naszych kulek, ponieważ owe kulki nie są tanie. Koszta, jakie My poniesiemy za użycie tych kulek, moglibyśmy przeznaczyć na cos znacznie bardziej sensownego. Jednak jesteśmy gotowi ponieść te, niemałe, koszta użycia naszych kulek. Przecież My wiemy, że zamówienie nowych kulek pozytywnie wpłynie na koniunkturę gospodarczą.
    Czegóż sie nie robi dla pomyślności narodu? Wszystko się robi
    SAMUELA0370 | 03.11.2012 22:27

    http://rybitzky.salon24.pl/460550,ucieczka-z-warszawy-czyli-komorowski-w-przydroznym-szalecie

    Warte uwagi są też słowa tej, w której głos wsłuchuje się premier Tusk, czyli RRK:

    Ta wojna dobiega końca.
    Osieroci i pozostawi w ogłupieniu, w otumanieniu swoich wyznawców....." itd. jak zwykle. I dalej >
    "Dobrze , że dane mi jest oglądać ten koniec świata sukinsynów."

    http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/460650,koniec-swiata-sukinsynow

    Tu należy wspomnieć, iż owa autorka 28 stycznia 2010 r. doskonale przewidziała bieg wydarzeń:

    "czyli dlaczego Lech Kaczyński nie wystartuje w wyborach prezydenckich."

    http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/153145,maz-stanu-i-ich-dwoch

    Przepraszam, że zaśmieciłam Pańskiego bloga tymi cytatami, linkami, ale musiałam to uczynić, aby obraz był pełny. Dodam tylko, że nie wchodzę na blog tej osoby, ale ten jeden jedyny raz to uczyniłam. Zawartość mnie zszokowała, ale też postawiła pytanie o politykę Igora Janke. Mój wpis tego rodzaju zostałby natychmiast ukryty, a ja zablokowana. Jak widać trzeba wiedzieć na kogo i gdzie pluć.

    Pozdrawiam serdecznie

    Martnka


    OdpowiedzUsuń
  24. Wąż Wystygły,

    To prawdziwa ocena i chyba niewiele osób zdaje sobie sprawę, z czego wynika ostrożna postawa służb NATO czy USA. Wywiady tych państw już dawno musiały uzyskać wiedzę o prawdziwych charakterze kontaktów warszawsko-moskiewskich. Nie tylko na szczeblu politycznym, ale przede wszystkim w obszarze służb specjalnych.
    Trzy sprawy - skierowanie Tomasza Turowskiego na placówkę w Moskwie, matactwa związane ze zdjęciami satelitarnymi i nośnikami danych oraz casus prokuratora Pasionka - musiały uświadomić Amerykanom, że służby specjalne i władze polityczne III RP uczestniczą we wspólnej operacji rosyjsko-polskiej i nigdy nie będą zainteresowane wiedzą zgromadzoną przez służby innych państw.
    W tej sytuacji, byłoby absurdem gdyby wywiady USA, Izraela czy państw NATO udzielały pomocy stronie, która uczestniczy w grze obcego wywiadu.
    Ta wiedza stanie się dostępna dopiero wówczas, gdy sami obalimy obecny reżim i staniemy się wiarygodnym sojusznikiem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Pani Martynko,

    Wprawdzie rozumiem Pani motywacje i intencje, ale uważam, że wklejanie tych cytatów jest całkowicie zbędne i w niczym nie poszerzające naszej wiedzy.
    Ujmę to lapidarnie.
    Jeśli kogoś oburzają te teksty, chce je polecać uwadze prokuratury lub wyraża zdziwienie, że Igor Janke dopuszcza głosy takich kanalii - ten nic nie wie o dzisiejszej rzeczywistości, niczego nie zrozumiał po 10 kwietnia i nie powinien sobie zawracać głowy polityką. Są milsze zajęcia.
    Jeśli natomiast lektura tych tekstów pozwala nam zrozumieć, że mamy do czynienia z Obcymi, ze śmiertelnymi, nienawistnymi wrogami, że miejsca takie jak S24 służą wyłącznie propagandzie i dezinformacji, a publikujące tam szumowiny nie zasługują na cień uwagi - ten wyciągnie pożytek z lektury.
    Nie wiem tylko, czy wielu czytelników S24 zdobyło się na taką refleksję.
    Ponieważ od dawna należę do drugiej grupy, nie mam złudzeń co do proweniencji S24, wiem kim jest wróg i czego należy się od niego spodziewać - ta lektura jest dla mnie stratą czasu.
    Nie sądzę też, by teksty te dowodziły istnienia jakiegoś złowrogiego scenariusza. Garnek, który głośno dudni jest zwykle pusty, zatem nie powinniśmy się obawiać krzykliwych przechwałek różnych dewiantów. Ci, którzy są rzeczywiście groźni, milczą.
    Na marginesie zauważę jedynie, że osoba zwana RRK musi posiadać całkiem rzetelną wiedzę o "prawicowym ludzie", skoro doskonale wie, że publikując takie rzeczy pod własnym nazwiskiem nie naraża się na działania "nieznanych sprawców".
    My tej wiedzy i takiej ufności nie posiadamy.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,
      Zdaję sobie sprawę, kim jest wróg, nie mam co do tego złudzeń. Wiem też, jak wybiórczo jest stosowana cenzura na salonie 24 i kogo dotyczy.
      Wklejając u Pana te cytaty chciałam jedynie zwrócić uwagę ludzi czytających Pański blog, do których należą zapewne też członkowie PiS, że poziom agresji i nienawiści tzw drugiej strony jest ogromny i z każdym dniem narasta. Wobec tego na nic się zdadzą ich przyjazne gesty, czy występy z zaprzyjaźnionych telewizjach. Jeżeli bowiem ktoś bez żadnej krępacji publicznie stosuje groźby wobec zwolenników PiS, wobec zwolenników opcji niepodległościowej, używając przy tym argumentów, które wprost sugerują użycie środków przemocy z błogosławieństwem władzy, to należy uważnie sie temu przyglądać i przygotować się na różne rozwiązania. Tymczasem u wielu osób obserwuję niczym nieuzasadniony hurraoptymizm, w duchu "przejrzą na oczy, zrozumieją, bo wszyscy jesteśmy Polakami".
      Otóż nie, nie wszystkim zależy na państwie,nie wszyscy czują się Polakami. Są ludzie, którzy choć mówią po polsku, nienawidzą tego dziedzictwa, któremu na imię Polska.
      Mierżą mnie słowa o konieczności zasypywania rowów wykopanych po 10/4 i dążenie wbrew faktom do mitycznej wspólnoty. Tak, jak nie było mowy o tworzeniu wspólnoty z ludźmi, którzy przyszli tu z armią radziecką po 45', tak nie ma mowy o jakichkolwiek związkach z ludźmi, którzy na kłamstwie i niszczeniu polskiej racji stanu zaczęli budowę swojej potęgi politycznej po zamachu smoleńskim.
      Te cytaty należy wziąć sobie do serca, by wiedzieć, z kim mamy do czynienia i pozbyć się złudzeń.
      Oni są gotowi na wszystko, na każde brudne zagranie, o czym bez żenady piszą.
      Jeżeli uzna Pan za stosowne, proszę skasować mój komentarz z cytatami, gdyż rozumiem, że musi to budzić ogromny niesmak:)

      Pozdrawiam serdecznie

      Martynka

      Usuń
  26. Panie Aleksandrze,

    Wczoraj rozmawialiśmy (bardzo poważnie) o wyborach w USA i w związku z tym myślę, że należy się nam dzisiaj nieco rozrywki :-)

    Przeto za portalem Kresy24.pl:

    MOSKWA CZUWA. DRŻYJ AMERYKO!

    Centralna Komisja Wyborcza Rosji postanowiła czuwać nad… prawidłowym przebiegiem wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych!

    Mało tego! Rosyjska CKW przygotowuje na tę okoliczność swoją własną analizę i raport!

    Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej sekretarz CKW Nikołaj Konkin powiedział, że ocena przebiegu wyborów w USA zostanie dokonana „na podstawie informacji medialnych i internetowych” – podał „Głos Rosji”.

    6 listopada Amerykanie będą wybierać między republikaninem Mittem Romney’em a demokratą Barackiem Obamą. Moskwa, jak należy domniemywać będzie wraz ze swoją CKW czuwać, aby zwyciężyła… demokracja.

    http://kresy24.pl/18333/moskwa-czuwa-drzyj-ameryko/

    ----

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. I JESZCZE TROCHĘ... Z GŁOSU ROSIJI :)


    Trotyl na pokładzie TU-154M – sensacja z kategorii anegdoty


    Trotyl na odłamkach „Tupolewa” – pod takim tytułem „Rzeczpospolita” opublikowała informację o tym, że polscy prokuratorzy i pirotechnicy znaleźli na rozbitym w katastrofie pod Smoleńskiem „TU-154M” ślady trotylu i nitrogliceryny. Ta wiadomość wywołała burzę emocji wśród części polskich polityków, a komentarze tej informacji pojawiły się we wszystkich źródłach internetowych.

    Naturalnie korespondent „Głosu Rosji” zwrócił się z prośbą o wyjaśnienie do ekspertów. Oto co powiedział redaktor naczelny portalu AVIA.RU Roman Gusarow:

    Uważam, że jest to kolejne, delikatnie mówiąc, niezbyt odpowiedzialne oświadczenie polskiej strony. Tego typu wypowiedzi było już wiele. Cały czas wymyślane są różnego rodzaju wersje, robi się zrzuty do mediów i to wszystko się nie potwierdza. Ale szczególnie teraz, po upływie długiego czasu, można twierdzić, co tylko się chce. Jest to bardzo trudne do sprawdzenia, a często wręcz niemożliwe. Jestem przekonany, że ukryć wybuchu i jego następstw na świeżych śladach po prostu się nie da. I zresztą na terenie lotniska i na samym lotnisku byli polscy przedstawiciele. Jeśli taki fakt miałby miejsce, to ta wersja pojawiłaby się już dawno. Myślę, że nie warto poważnie odnosić się to tej „nowości”.

    Pana zdaniem, po co teraz pojawiają się podobne wiadomości? Jakie cele przyświecają polskiej stronie?

    Stale lub od czsu do czas pojawia się kwestia katastrofy, której przyświecają różne cele. Przy czym wyraźnie robią to różne grupy. Najczęściej u podstawy leży walka polityczna. A nastroje antyrosyjskie w Polsce, niestety, są teraz nader popularne. Dlatego siła polityczna, która chce na nie postawić, próbuje przede wszystkim ponownie rozbudzić rozmowy na temat katastrofy samolotu prezydenta Kaczyńskiego.”

    Komentarz znanego polskiego eksperta,[TAK!] sekretarza Polskiego Związku Lotniczego, inżyniera Tomasza Hypkiego.

    Dodajmy, że wieczorem 30 października polska prokuratura zaprzeczyła wiadomości o materiale wybuchowym, znalezionym w odłamkach samolotu Lecha Kaczyńskiego. Jak informuje Gazeta Wyborcza, z oświadczeniem wystąpił szef warszawskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej Ireneusz Szeląg. Według niego opublikowany wcześniej materiał gazety Rzeczpospolita, w którym mówi się o ładunku wybuchowych, zawiera pewne „fałszywe albo niedokładne wiadomości”. „W tej chwili nie jest możliwe stwierdzenie, że ataku nie było”, - oświadczył prokurator. Zaznaczył, że przypuszczenia o zaminowaniu prezydenckiego Tu-154M mogą wygłaszać tylko osoby niemające elementarnego pojęcia o specyfice badań prowadzonych przez ekspertów.
    http://polish.ruvr.ru/2012_10_30/92956635/
    _________________________________________________


    Wysoka cena jednej dziennikarskiej kaczki


    „Politycznym tsunami” nazwał prezydent RP Bronisław Komorowski efekt wywołany przez publikację o trotylu w gazecie „Rzeczpospolita”. Fale tego „tsunami” nie cichną. A wręcz przeciwnie, polityczna konfrontacja i bez tego podgrzewająca atmosferę w kraju, nabiera siły. Światowa i rosyjska społeczność uważnie śledzą polskie wydarzenia.

    Reszta:

    http://polish.ruvr.ru/2012_11_02/93298942/

    OdpowiedzUsuń
  28. A TERAZ JUŻ POWAŻNIE:

    Piotr Naimski: "Panika i rozkaz"


    Publikacja „Rzeczpospolitej” pokazała różne zachowania i reakcje. Jak pan odebrał to, co się działo wokół tego artykułu?

    - Cezary Gmyz przejdzie do historii polskiego dziennikarstwa, a to, co opublikowała „Rzeczpospolita” zostanie potwierdzone. To tylko kwestia czasu – mówi portalowi Fronda.pl Piotr Naimski, poseł PiS.

    Wczorajsza publikacja „Rzeczpospolitej” pokazała różne zachowania i reakcje. Jak pan odebrał to, co się działo wokół tego artykułu?

    Po wczorajszym dniu można powiedzieć, że wszystko wskazuje na to, że samolot z prezydentem Kaczyńskim 10 kwietnia 2012 r. rozpadł się nad ziemią w wyniku dwóch wybuchów na pokładzie. To jest przeświadczenie, które jest potwierdzane badaniami przeprowadzonymi przez prokuratorów i CBŚ, o których dowiedzieliśmy się z publikacji „Rzeczpospolitej”. Prokurator Szeląg właściwie powiedział, że odkryto substancje, które mogą być materiałami wybuchowymi ale by to stwierdzić potrzeba opinii biegłych, opartych na badaniach laboratoryjnych, które będą trwały pół roku. Warto tutaj wspomnieć, że jest to ten samo sposób informowania przez prokuraturę wojskową, który dotyczył innych kwestii. Prokurator Szeląg mniej więcej tydzień temu na pytanie czy zamieniono ciało prezydenta Kaczorowskiego powiedział, że prokuratura nie stwierdza, że zostały zamienione ciała, że będzie to wynikiem badań, które trwały tydzień. Tutaj tydzień zamienił się w pół roku.

    Prokurator Szeląg jest wiarygodny?

    On doskonale zna prawne kruczki. W związku z tym w swoim oświadczeniu nie minął się z prawdą. W tym sensie, potwierdził istnienie substancji, ale równocześnie stwierdził, że dla prokuratury ważna jest opinia biegłych, ale on jej jeszcze nie ma. To jest takie można powiedzieć matactwo obliczone na mylenie opinii publicznej. To można określić również przykrywaniem prawdy zamieszaniem w sferze medialnej. Jest to sytuacja trudna dla naszego państwa i nas wszystkich.

    A reakcja premiera Tuska?

    Jego reakcja potwierdza, że powinien odejść z polskiej polityki. Nie nadaje się. Nie jest w stanie ponieść tego ciężaru, który na niego spadł. Jest kwestią najwyższej wagi w jaki sposób będzie państwo polskie prowadzone w najbliższych miesiącach i latach. Ostateczne dotarcie do prawdy o katastrofie i zamachu w Smoleńsku jest fundamentalne dla dalszego kształtu życia politycznego także w sferze międzynarodowej. Jeśli rząd nie będzie się suwerennie zachowywać, to Polska stanie się obszarem bez właściwości politycznej. To jest groźne we współczesnym świecie i zmieniającej się Europie. Także dla nas Polaków, naszej wspólnoty i podmiotowości.

    Cezary Gmyz się nie wycofał z tego co napisał w „Rzeczpospolitej”. Niektóre media z radością jednak tańczą taniec zwycięstwa na „Rzeczpospolitej”.

    Tak, Cezary Gmyz potwierdza co napisał. Ten chocholi taniec, którego świadkami byliśmy wczoraj po południu to jest wynik paniki i rozkazu. Paniki wywodzącej się ze strachu i rozkazu, który zostaje wydany z okolic Donalda Tuska. To się działo i dzieje. Czyje będzie na wierzchu jeszcze zobaczymy. Coraz więcej ludzi widzi, że jest teraz jakieś krętactwo, że rząd coś ukrywa i odsuwa od siebie moment kiedy prawda znad lotniska w Smoleńsku zostanie ujawniona. Coraz więcej osób to widzi. Wydawać by się mogło, że nad „Rzeczpospolitą” dokonano ostatecznego osądu, jednak osobiście uważam, że Cezary Gmyz przejdzie do historii polskiego dziennikarstwa a to, co opublikowała „Rzeczpospolita” zostanie potwierdzone. To tylko kwestia czasu.

    Jarosław Wróblewski • fronda.pl

    http://wzzw.wordpress.com/2012/11/01/piotr-naimski-panika-i-rozkaz/

    OdpowiedzUsuń
  29. Pani Martynko,

    Jak już napisałem - doskonale rozumiem Pani intencje. Dlatego nie chcę by usuwała Pani komentarze.
    Nie podzielam jedynie opinii, by miały one walor poznawczy i trzeźwiący.
    Przypomnę, że zamordowano nam prezydenta i elitę narodu, bito nas i prześladowano przed krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, w bestialski sposób zamordowano członka PiS-u, a drugiego zraniono.
    Po tych wydarzeniach Polacy wybrali Komorowskiego i ponownie powierzyli rządy grupie PO-PSL.
    Trudno więc byłoby wskazać - co mogłoby się wydarzyć, by członkowie PiS-u zrozumieli, w jakim kraju żyją i z kim mają do czynienia. Jeśli pomoże w tym lektura gróźb - niech czytają. Niech myślą. Sam znam znacznie mocniejsze groźby.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,
      W pełni podzielam pogląd, że nie ma już rzeczy gorszych, o cięższym kalibrze, niż to, co się wydarzyło 10 kwietnia i po tej dacie. Zdegenerowana III RP wytoczyła cały swój arsenał do walki ze środowiskami patriotycznymi. Jeżeli dodamy do tego zadziwiające przypadki samobójstw, z którymi mamy do czynienia, mamy kompletny obraz rzeczywistości, jaką nam zgotowano w 1989 r. Na zdradzie zbudowano III RP i zdrada na stałe wpisała się w polską rzeczywistość,by ostatecznie doprowadzić do Smoleńska.
      Dziękuję za wyrozumiałość
      Pozdrawiam serdecznie
      Martynka

      Usuń
    2. Pani Martynko,

      Zapewniam, że bardzo sobie cenię Pani komentarze i zawsze witam je z radością. W tym przypadku nie chodzi o moją wyrozumiałość, ale o to, byśmy potrafili takie zdarzenia ocenić we właściwej perspektywie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  30. Pani Urszulo,

    Z zaprezentowanych tekstów, jeden, bardzo prawdziwy cytat - "Cezary Gmyz przejdzie do historii polskiego dziennikarstwa".
    Dodałbym, że przejdzie nie tylko arcyważną publikacją o materiałach wybuchowych na pokładzie tupolewa, ale ujawnieniem roli Tomasza Turowskiego.
    Dla ludzi, którzy rozumieją znaczenie tej informacji, odkrywa ona prawdziwy kontekst współpracy "polskich służb" ze stroną rosyjską.
    Ponieważ do dziś, wszyscy politycy PiS i środowiska opozycyjne nadal mówią o powinnościach ludzi służb, oczekują od nich działań na rzecz wyjaśnienia okoliczności tragedii oraz traktują je jako formacje służące bezpieczeństwu Polski - upłynie jeszcze sporo czasu nim publikacja Gmyza stanie się czytelna.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  31. --
    To prawda, Panie Aleksandrze,


    Kiedy się pomyśli o agencie KGB - "Orsomie", czyli Tomaszu Turowskim, pełniącym nieprzerwaną żadnymi "zrywami solidarnościowymi"- 1980, 1988, Okrągłymi Stołami, pierestrojkami, "kończeniem się komunizmu", itp., - czterdziestokilkuletnią służbę dla Kraju Rad, (potem przemianowanego na Rosję), - służbę - od jezuity (!) w Watykanie, [zaraz po wyborze JP II], aż po ambasadora (!) w Moskwie 2010 - w (nominalnie) polskiej dyplomacji, przygotowującego "wizyty" 7 i 10 kwietnia, 2010 - robi się zimno, i dopiero wtedy człowiek uświadamia sobie, w jakim świecie przeżywa swoje życie.

    To przecież on, od 2009, zakłada Centra Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej (Dialogu i Porozumienia) = Pokoje 101 z Orwella, w których pokochuje się Wielkiego Brata!!!

    Na zawsze zapamiętam obłąkane słowa, z 12 kwietnia 2010 (!) – kiedy, w wywiadzie dla radia FINAM FM., Tomasz Turowski oznajmia: "I Rosja, i Polska należą (...) do tej samej ogromnej judeo-chrześcijańskiej tradycji, a wielkie rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się we krwi. I jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją".

    Dekonspiracja agenta 9596 zaczęła się od tego artykułu Cezarego Gmyza:

    http://www.rp.pl/artykul/2,580731_Szpieg--jezuita-i-klamca.html

    ====

    Wszystkich Państwa odsyłam do podsumowującego artykułu A. Ściosa: PATRON POJEDNANIA ZRODZONEGO Z KRWI

    http://bezdekretu.blogspot.com/2012/08/patron-pojednania-zrodzonego-z-krwi.html

    Trzeba to wciąż czytać!!! Żebyśmy nigdy nie zapomnieli!

    OdpowiedzUsuń
  32. Pani Urszulo,

    Sprawie Turowskiego poświęciłem dwa rozdziały książki "Smoleńsk. Pułapka Tajnych Służb?" i pozwolę sobie skomentować Pani słowa fragmentem rozdziału 9 – CAPO DI TUTTI CAPI.

    "Gdyby zadano mi pytanie: którą z informacji ujawnionych na przestrzeni ostatnich dwóch lat uważam za najważniejszą dla wyjaśnienia roli służb specjalnych w sprawie tragedii smoleńskiej, odpowiedziałbym bez wahania, że jest nią informacja dotycząca przeszłości ambasadora tytularnego w Moskwie Tomasza Turowskiego.
    Jakkolwiek nadal jest to wiedza ułomna i wycinkowa, nad którą rozciągnięto szczelną zasłonę tajności - pozwala ona dostrzec te relacje i mechanizmy, które obnażają prawdziwy zakres działań służb III RP. Niemniej ważną wskazówką może być fakt, że to państwo i jego służby - całkowicie skompromitowane zdarzeniami ze Smoleńska, z tak ogromną determinacją i zaciekłością bronią dziś dostępu do wiedzy na temat funkcjonariusza policji politycznej PRL i jego roli w organizacji ostatniej podróży prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
    Można sądzić, że dzieje się tak dlatego, iż w życiorysie Tomasza Turowskiego znajdujemy potwierdzenie ciągłości personalnej i strukturalnej megasłużb sowieckich, nazywanych na obszarze PRL „polskim wywiadem” ze służbami III RP oraz uzasadnienie dla tezy, że to właśnie te relacje zdecydowały o prowadzeniu wielomiesięcznej kombinacji operacyjnej zakończonej katastrofą smoleńską."

    Pozdrawiam serdecznie


    OdpowiedzUsuń
  33. Niewiele można dodać do praktycznie wszystkich komentujących,nie ma sensu powtarzać prawd oczywistych.Jest tak wiele do zrobienia,a brak zasadniczo planu co zrobić...Po pierwsze powstańmy z kolan,podnieśmy głowy,otwórzmy usta,stańmy ramie w ramie wszyscy razem i ruszmy się w kierunku wroga.Pokażmy mu swoja determinacje i stanowczość. Nie podejmujmy żadnych negocjacji.Nie ma z kim ani o czym rozmawiać.Ostatni okrągły stół pokazał fiasko takich zachowań.Potrzebowali czasu ,bo byli śmiertelnie słabi.Masa krytyczna zła jakie wyrządzono,została przekroczona.Nie twierdze,ze to jest szczyt ich możliwości.O nie!W zanadrzu tkwi niemały jego zapas i rozpisane scenariusze.Wszystko co czynią,czynią po to by poszerzyć pole uzależnienia Polski i Polaków,by nie utracić nic ze zdobyczy ostatnich dziesięcioleci,ograniczając przy tym naszą suwerenność.Za każdą cenę.Czas który dopędza nas będziemy porównywać do czasów głębokiej okupacji. Przetrwaliśmy ją,bo potrafiliśmy się zorganizować jako Naród. A czego Nam najbardziej brakuje? Jedności. W tej bardzo poważnej chwili,gdzie wróg jest określony i znany powszechnie,nie czas na jakąkolwiek zwłokę.Znów będzie za późno.Co może bloger lub komentujący?Może wspomóc ogól celnością spostrzeżeń,faktami,możliwymi scenariuszami ,może pokazać sposoby i wytyczyć cele.Tak,to jest forma propagandy.Dzisiejsze społeczeństwo jest uzależnione od informacji podawanych na talerzu pod nos.Korzystajcie ze źródła jakim jest od dawna ten blog,sami zaś piszcie wszędzie,gdzie tylko się da.Robota mało wdzięczna, ale ludzie czytają, wnioski wyciągają.Pozdrawiam zaoceanicznie...

    OdpowiedzUsuń
  34. Szanowny Panie Aleksandrze! Nie ukrywam, że jestem fanatycznym czytelnikiem pańskich tekstów i jest Pan przeze mnie najbardziej szanowanym opiniodawcą.
    Był czas, że Gazeta Warszawska raz drukowała, raz odrzucała moje wiersze.Nie cieszyło mnie to, widziałem różnice i walkę o wpływy wewnątrz redakcji. Wiązałem je z kampanią Gazety Polskiej eliminującą konkurencję w blogosferze,
    pozwalającą na zdominowanie prawicowego internetu i kupienie przychylności PiS-u. Odczucia moje są bez znaczenia. Muszę jednak podkreślić znaczenie i siłę zasięgu prasy. Nie ma ona porównania z żadnym najbardziej popularnym blogiem. Dlatego smuci mnie Pana rezygnacja. Z podobnych do pańskich względów, nie piszę na Nowym Ekranie, co mi nie przeszkadza utrzymywać normalnego dialogu z Łażącym Łazarzem,(pozostałych panów nie czytam). Nie należy zamykać oczu na rzeczywistość, na istnienie ugrupowań inaczej myślących, tym bardziej, że żadna ze stron nie gra czysto. Wycofanie się jest utratą licznych czytelników - tych, którzy często ze względu na wiek i przyzwyczajenia nie korzystają z internetu. Gazeta Warszawska jest przez nich chętnie kupowana. W ich imieniu proszę jeszcze raz rozważyć swoją decyzję. Serdecznie pozdrawiam. Proszę przyjąć podziękowania za świetną, dotychczasową publicystykę. z poważaniem Marek Gajowniczek

    OdpowiedzUsuń
  35. Ciekawa sprawa .Może nie należy wyciągać pochopnych wniosków ,ale ...

    http://wyborcza.pl/1,75248,12812033,Smierc_oficera_BOR_w_Kazachstanie.html

    /Śmierć oficera BOR w Kazachstanie
    W Kazachstanie zmarł porucznik Biura Ochrony Rządu. Przyczyny śmierci są na razie badane. Nieoficjalnie wiadomo, że dwa dni przed śmiercią BOR-owiec został pobity przez nieznanych sprawców.
    Porucznika Adama A. (oficera z 20 - letnim stażem) znalazł kolega z BOR w jego pokoju przy konsulacie RP w Ałma Acie. Śmierć nastąpiła w nocy z wtorku na środę. Według wstępnej diagnozy porucznik zmarł we śnie.
    (...)

    Na razie według jednego z funkcjonariuszy prawdopodobne jest, że porucznik mógł umrzeć z powodu urazu głowy, którego doznał dwa dni wcześniej. - Został napadnięty na mieście, gdy był poza służbą, ale nie zgłosił tego nikomu - ani w ambasadzie, ani przełożonym - mówi nasz informator.

    Adam A. przy ochronie placówek dyplomatycznych pracował od wielu lat, pełnił też służbę w Afganistanie.(...)

    OdpowiedzUsuń
  36. http://niezalezna.pl/34549-kluby-gp-ida-pod-pomnik-pilsudskiego

    /(...)W Marszu Niepodległości weźmie udział Tomasz Sakiewicz. Redaktor naczelny "GP" zawiesił jednak swój udział w honorowym komitecie poparcia Marszu Niepodległości z powodu znalezienia się w nim Jana Kobylańskiego - organizatora zjazdu, na którym atakowano śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego./

    Czyżby Sakiewicz miał wejść w "ścieżkę" L.Moczulskiego a Kluby GP miałyby spełnić rolę KPN ?!

    Nie jestem pewny ...

    W pierwszych "demokratycznych" wyborach głosowałem na "niezłomnego" Leszka Moczulskiego z którym ,jeszcze przed "okrągłym stołem" (1988 - )rozmawiałem .On też , jak K.Morawiecki wbrew pozorom odrzucili "okrągły stół".

    Coś po krótko po "Utøya" sygnalizowałem Panu osobę Sakiewicza .

    Znowu bardzo chciałbym się mylić .

    P.S.

    /(...)Sąd niezawisły jak w PRL

    Sprawę Kobylański-Sikorski zabezpieczył dobrze dobrany duet sędziowski. Obok wspomnianej już Bożeny Chłopeckiej za stołem sędziowskim zasiadła Małgorzata Perdion-Kalicka.

    W 2007 roku sędzia Chłopecka, delegowana do sądu okręgowego z sądu rejonowego, orzekła, że poległy 10 kwietnia 2010 roku Zbigniew Wassermann, były koordynator służb specjalnych w rządzie PiS, ma przeprosić Agorę, wydawcę „Gazety Wyborczej”, za stwierdzenia ze stycznia 2006 roku, w których zarzucał „GW”, że toczy „zawziętą wojnę w celu ochrony układu ludzi władzy, biznesu, mafii i służb specjalnych” oraz że „działania i praktyki „GW” wskazują na instrumentalną manipulację polityczną”. Sędzia Chłopecka uznała, że Wassermann naruszył dobra osobiste i wiarygodność „Gazety Wyborczej”. Wyrok nakazywał opublikowanie przeprosin, wpłacenie 15 tys. zł na cel społeczny oraz zwrot Agorze 2 tys. zł kosztów sądowych. Wassermann odwołał się od wyroku do Trybunału w Strasburgu.

    Z kolei Małgorzata Perdion-Kalicka zasłynęła w 2010 roku jako przewodnicząca składu sędziowskiego w procesie w trybie wyborczym, dotyczącym tzw. prywatyzacji szpitali. Jak pamiętamy Jarosław Kaczyński zarzucił podczas kampanii wyborczej Bronisławowi Komorowskiemu, iż ten chce, by służba zdrowia była sprywatyzowana. Kaczyński sprawę przegrał, gdyż – według orzeczenia – Komorowski opowiadał się za komercjalizacją, a nie prywatyzacją. Tyle tylko, że komercjalizacja to przekazanie państwowych szpitali w gestię samorządów wraz z długami, którymi będą obciążone obdarowane samorządy, a z braku pieniędzy zostaną one zmuszone do ich prywatyzacji, która ustawowo zlikwiduje bieżące zadłużenia. Ale ta prawidłowość, że komercjalizacja otwiera drogę do prywatyzacji, sądu nie interesowała. Wszak Komorowski sprawy w normalnym układzie nie do wygrania nie mógł przegrać.

    Uzasadnienie do wyroku Perdion-Kalicka odczytywała przez kilkadziesiąt minut. Przygotowując je musiała chyba pobić rekord Guinnessa, gdyż było gotowe w ciągu dwóch godzin po przesłuchaniu Komorowskiego. Zresztą jeszcze zanim nastąpiło wydanie wyroku, minister zdrowia, a obecnie marszałek Sejmu, Ewa Kopacz (PO) stwierdziła, że „Jarosław Kaczyński musi przeprosić pacjentów”. Nie chce się już nawet zadbać o pozory.

    Czy można się w ogóle dziwić, że taki doborowy skład sędziowski dopatrzył się w oszczerstwach rzucanych przez poprawnego politycznie szefa resortu spraw zagranicznych na „niepoprawnego” politycznie Kobylańskiego „łagodnych określeń”(...)/

    http://www.polishclub.org/2012/03/28/julia-m-jasklska-piotr-jakucki-rwni-i-rwniejsi/

    OdpowiedzUsuń
  37. Oj.... ! Naprawdę się boją...!!!!
    .:))

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1347,title,Gorozanin-z-Barnaula-publikuje-kolejne-makabryczne-zdjecia,wid,15076254,wiadomosc.html?ticaid=1f7dc&_ticrsn=3


    /(...)Bloger Gorożanin z Barnauła - Anton Sizych - opublikował na swoim blogu kolejne drastyczne zdjęcia wykonane po katastrofie w Smoleńsku. Na fotografiach są m.in. ciała trzech ofiar - z zamazanymi twarzami - leżące na plastikowych workach oraz zdjęcie kilku ciał leżących w okolicach oderwanych drzwi tupolewa na miejscu katastrofy.(..) /

    P.S.
    Tego ,już jestem pewny .

    To( powyższe ),nie jest już dziełem "Przypadku". :))

    OdpowiedzUsuń
  38. Ciekawostka !...
    (przypadkowo ,przed chwilą trafiona) - :))

    http://bozeuchowaj.salon24.pl/461961,krysztopa-w-gpc#comment_6844024

    /(...)A teraz wspólnie z Obserwatorem podjęliśmy współpracę z Gazetą Polską Codziennie gdzie od dzisiaj znajdziecie rysunki z Obserwatora. Współpraca to póki co luźna, więc co z niej wyniknie jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że się utrwali i również czytelnicy GPC będą się mogli śmiać, irytować i cieszyć moimi bohomazami. Zapraszam:)/

    Tym razem ... Oni naprawdę szaleją :))))

    Bez P.S.:)))

    OdpowiedzUsuń
  39. Panie Wiesiu!

    Salon24 najwyraźniej "zlewa się" z GPC. Mało było "chłopców Leskiego" (obecnie w kancelaryi
    Bronka K.) tj. Wszołków, Wołodźków, to teraz tego koszmarnego Krysztopę zatrudnili. Wybitnie
    podniesie poziom artystyczny i wiarygodność pisma!

    Raz w życiu interweniowałam u Administracji S24, kiedy ten żałośnie nieśmieszny "humorysta"
    wyrysował krwawiącego Jarosława Kaczyńskiego. Rozumie Pan, humor taki! Wisiało to chyba
    z tydzień na SG, wreszcie nie wytrzymałam!

    Jak do GPC zacznie pisać Janke i jewo komanda, wszystko będzie jasne!
    Bo na razie jest alternatywa, że na S24 "tną koszty" i przerzucają swoich
    Tutejszych Współpracowników na wrogi teren. Ale to cienka alternatywa,
    wnioskując po innych pojawiających się w GPC i niezależna.pl !

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      wysyłają prątki zarazy gdzie się da, bo na salonie trzeba zrobić miejsce i dać zarobić biedakom wywalonym z Czerskiej. Janke siedzi jeszcze ciszej od Lisickiego, RKK już dała greps koledze Grasiowi z Krakowa, że Igorek pasi na stołek naczelnego Rzepy.
      Pozdrawiam

      Usuń
  40. Wszystkie ręce na POkład .

    Zbigniew Brzeziński :

    /(...)- I są niestety osoby na (polskiej-red.) scenie politycznej, które świadomie, albo może podświadomie - bo są chore - dzielą społeczność i podważają wiarygodnośc państwa, rządu, sprawiedliwości i tak dalej. I to jest wstrętne - dodał Brzeziński.
    (...)
    "Wredna robota osób z psychologicznymi trudnościami"

    W ten sposób profesor odniósł się do teorii zamachu smoleńskiego, którą podnosi m.in. Prawo i Sprawiedliwość.
    (...)
    ...I dodał: - Bo to jest strasznie wredna robota, robiona widocznie przez parę osób cierpiących na jakieś psychologiczne trudności, które może z punktu widzenia ludzkiego są zrozumiałe, ale dla których nie ma miejsca w życiu politycznym. I nad tym się trzeba zastanowić. - podsumował profesor.

    Grają w grę

    Jego zdaniem jeśli ktoś jest w stanie wyciągnąć tego typu wnioski, to powinien wyraźnie powiedzieć kogo dokładnie uważa za morderców oraz, jak do zamachu doszło.



    - Tego nie robią, bo wiedzą, że nie ma na to żadnych wskazówek i dalej grają konsekwentnie w tę grę i to jest nieodpowiedzialne. To jest nie tylko szkodliwe, to jest warte pogardy - podsumował./

    http://www.tvn24.pl/prof-brzezinski-rosji-zalezy-aby-katastrofa-smolenska-dzielila-polakow,287534,s.html

    OdpowiedzUsuń