W sprawie rzekomego zagrożenia terrorystycznego ze strony
osoby motywowanej „względami narodowościowymi, nacjonalistycznymi i
ksenofobicznymi” -mamy do czynienia z elementami klasycznej dezinformacji
manipulacyjnej.
Kombinacja ta, stosowana często przez peerelowskie służby
bezpieczeństwa polegała na przesyłaniu określonych (zwykle fałszywych) treści
ukierunkowanych na grupę lub środowisko będące przedmiotem manipulacji. Ich
oddziaływanie miało wpływać na zachowanie poszczególnych członków grupy i
umożliwiać sterowanie zachowaniami. Dla zapewnienia sterowania niezbędne było
posiadanie wewnątrz grupy agenta lub agentów, inspirujących określone działania
i reakcje. Zadanie agentów polegało również na zapewnieniu pożądanego odbioru
impulsów kierowanych przez służbę bezpieczeństwa. Gdy poddana manipulacji grupa
próbowała dokonać „czynu zabronionego”, następowała interwencja bezpieki,
sprawę nagłaśniano propagandowo i ogłaszano jako sukces w walce z opozycją.
Wielu z nas pamięta relacje telewizyjne z lat 80. ,w których pokazywano
arsenały zabezpieczone rzekomo podczas „likwidacji grup terrorystycznych i
kryminalnych”. Niektóre z tych „sukcesów” były efektem stosowania opisanej
tu prowokacji. Interweniowano wówczas, gdy wymagały tego względy propagandowe,
gdy bezpieka potrzebowała spektakularnego osiągnięcia lub rządzący chcieli
uzyskać uzasadnienie dla zwiększenia represji.
Tego rodzaju kombinacje były niezwykle użyteczne dla
władzy, nie prowadziły bowiem do powstania realnych zagrożeń, pozwalały na
pełną kontrolę wielu środowisk oraz „detonowanie” sprawy w momencie korzystnym
dla reżimu. Rzekomy „wróg” był w istocie
tworem wykreowanym i inspirowanym przez służby, działał pod ich wpływem i mógł
zostać zdekonspirowany w dowolnej chwili. Określanie ich mianem prowokacji jest
w pełni uzasadnione, bowiem powodzenie dezinformacji manipulacyjnej oraz zakres
aktywności osób poddanych jej wpływom, zależały wyłącznie od działań agentów i
planów służby bezpieczeństwa.
Podobieństwa między obecną akcją Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego i operacjami przeprowadzanymi przez SB, nie dotyczą jedynie metod
pracy operacyjnej. Te bowiem są stosowane na całym świecie i powszechnie
wykorzystywane w działaniach kontrwywiadu.
Podstawowa cecha wspólna polega natomiast na wymierzeniu
kombinacji w opozycję oraz spożytkowaniu jej w interesie służby specjalnej, w
taki sposób, by uzasadnić potrzebę zachowania jej uprawnień i uchronić przed
skutkami planowanych zmian.
Za taką interpretacją przemawiają trzy, podstawowe
przesłanki – okoliczności ujawnienia sprawy, szczególne nagłośnienie motywacji
„terrorysty” oraz ocena sytuacji, w jakiej znajduje się służba, która
prowokację przygotowała.
Domniemanego „zamachowca”
zatrzymano tuż przed 11 listopada i Marszem Niepodległości, który zgromadził
środowiska patriotyczne, nazywane przez reżim nacjonalistycznymi,
ksenofobicznymi lub faszystowskimi. Podczas Marszu doszło do policyjnych
prowokacji, wykorzystanych następnie przez ośrodki propagandy w celu
zdyskredytowania i oskarżenia opozycji.
„Uczestnicy prezydenckiego marszu 11 listopada mogli być narażeni na odwet
wspólników Brunona K. Zagrożenie było realne, a w gęstym tłumie jedna kula potrafi
zabić kilka osób” – ta kuriozalna wypowiedź jednego z medialnych
„ekspertów” najpełniej charakteryzuje sposób interpretacji poszczególnych
elementów prowokacji.
Jej warstwa propagandowa została zatem spreparowana w
nawiązaniu do skojarzeń powstałych po 11 listopada i miała posłużyć uderzeniu w
opozycję. „Zdetonowanie” kombinacji kilka dni później, pozwoliło na
wykorzystanie tych skojarzeń i precyzyjne ukierunkowanie reakcji społecznych.
Nie przypadkiem, podczas spektaklu odegranego w
warszawskiej centrali ABW, w sposób szczególny podkreślano, że „zamachowiec”
działał pod wpływem sugestii innych osób, a kierować nim miały „względy
narodowościowe, nacjonalistyczne i antysemickie”. Bez wątpienia, pierwsza
część wypowiedzi jest prawdziwa, przy czym stwierdzenie o „sugestiach innych
osób” może dotyczyć agentów ABW, działających „w grupie Brunona K.”.
Określenie – „polski Breivik”, uknute natychmiast
przez kremlowską rozgłośnię „Głos Rosji”, wskazywało natomiast nie tylko na
usilne poszukiwanie dowodów „prawicowego ekstremizmu”, ale pozwalało zrozumieć,
w jakim kierunku będzie rozgrywany wymiar polityczny kombinacji. Tuż po zamachu
w Norwegii, rosyjskie służby specjalne objawiły się jako „sprzymierzeńcy
Zachodu” i żądały „zrewidowania ustawodawstwa dotyczącego radykalnych osób i
organizacji, wyrażających ekstremistyczne myśli i poglądy” oraz „niezwłocznego
wypracowania wspólnych posunięć mających przeciwdziałać ksenofobii i
nietolerancji.” Po ujawnieniu sprawy „polskiego Breivika”, szef rosyjskiego
specoddziału „Alfa”, wsławionego mordowaniem czeczeńskich kobiet i dzieci,
uznał, że „terroryzm z przypadków nadzwyczajnych przeobraził się w
wydarzenia pospolite” i zaproponował, by „walczyć z nim wspólnymi siłami”.
Celowo rezygnuję z analizowania innych informacji,
podawanych podczas konferencji prasowej. Warto przyjąć, że są one niemożliwe do
zweryfikowania i obarczone ryzykiem manipulacji. Jeśli wiemy, że ludzie ABW
obserwowali „zamachowca” od roku, odpowiadali na zamieszczane przez niego
apele, a nawet stali się członkami „grupy terrorystycznej” – potwierdza to
charakter kombinacji operacyjnej i wskazuje, że wszystkie działania niedoszłego
„terrorysty” odbywały się pod kontrolą Agencji, a zatem mogły być przez nią
monitorowane lub wręcz inspirowane. Nie ma większego znaczenia, czy w tego
rodzaju czynności angażowano funkcjonariuszy działających pod przykryciem czy
tzw. osobowe źródła informacji, czyli tajnych współpracowników ABW. Operacja
była w całości kontrolowana, a „zamachowiec”
mógł robić to, czego życzyli sobie inspiratorzy. ABW i wspierająca ją
prokuratura występują w tej sprawie jako jedyni depozytariusze „tajnych
informacji”. Taka konstrukcja przekazu sprawia, że może być on dowolnie
preparowany i modelowany, bez ryzyka ujawnienia prawdziwych okoliczności. Nie
pojawi się ono nawet w trakcie ewentualnego procesu sądowego, bo już dziś można
przyjąć, że będzie się odbywał za zamkniętymi drzwiami.
Jedno zdanie z konferencji prasowej ABW zasługuje
natomiast na uwagę. Szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, Artur Wrona,
stwierdził w pewnym momencie - „uważam, że funkcjonariusze Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego winni mieć uprawnienia, które posiadają obecnie”.
Zaapelował też "do osób zajmujących się tworzeniem prawa", by
"pewne działania ustawowe gruntownie przemyśleli". Ta
zaskakująca, polityczna deklaracja, zdaje się ujawniać podstawowy cel
inscenizacji związanej z „zamachem” i dowodzi dużej determinacji ABW.
Służba zarządzana przez Bondaryka stoi bowiem przed
zagrożeniami wynikającymi z belwederskich planów „reformy służb”, dokonanej w
oparciu o koncepcje powstałe podczas Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa
Narodowego (SPBN). Informowałem o nich
na łamach „Gazety Polskiej” w styczniu br., zwracając uwagę, że opracowane
przez ekspertów Komorowskiego „rekomendacje dla Polski” prowadzą do budowy reżimu prezydenckiego, w którym
ośrodek belwederski pełniłby rolę decydenta w kwestiach bezpieczeństwa.
Środowisko skupione wokół Belwederu zamierza gruntowanie przekształcić całą
strukturę bezpieczeństwa narodowego, nakierować ją na cele prorosyjskie i
upodobnić do wzorców kremlowskich.. Związane z tym zagrożenia, dotyczą nie
tylko powołania specformacji stworzonej według sowieckiego modelu „kułaka”,
zarządzanej przez zawodowych żołnierzy i podległej zwierzchnikowi Sił
Zbrojnych, ale uczynienia z tej służby „zbrojnego ramienia”, grupy rządzącej.
Wiele wskazuje, że realizacja planów SPBN-u dokonywać się będzie w oparciu o
układ personalny byłych WSI i oznacza powrót do koncepcji sprzed 2006 roku.
Jednym z narzędzi wpływów Komorowskiego ma stać się nadzór
nad nową służbą specjalną, powstałą z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą
Wywiadu Wojskowego. Doprowadzi to do znaczącego ograniczenia dotychczasowych
kompetencji ABW. Szefostwo Agencji plany Belwederu może traktować niczym zamach
na swoją pozycję i przywileje.
Projekty opracowane w ramach SPBN przewidują m.in.
podporządkowanie Agencji ministrowi
spraw wewnętrznych oraz ograniczenie jej zadań do ochrony kontrwywiadowczej.
ABW miałaby przekazać Policji (CBŚ) zadania w zakresie nielegalnego
wytwarzania, posiadania i obrotu bronią i amunicją, a do Ministerstwa Finansów
oddać kompetencje dotyczące zagrożeń korupcyjnych i ekonomicznych. Sprawy
związane z ochroną informacji niejawnych, zostałyby zaś przekazane do Ministerstwa
Administracji i Cyfryzacji. Jego powołanie było również zaplanowane w
projektach SPBN.
Perspektywa tak drastycznego ograniczenia uprawnień ABW
jest dostrzegana od dawna i wydaje się główną przyczyną masowych odejść z
Agencji. Do sierpnia br. odeszło z niej 345
funkcjonariuszy, podczas gdy w całym zeszłym roku służbę opuściło 160
osób. Dymisje wszystkich zastępców Bondaryka, wydają się potwierdzać tę
tendencję.
Z wypowiedzi Donalda Tuska, szefa MSW Jacka Cichockiego
oraz gen. Kozieja z BBN, wynika, że sprawa „integracji i koordynacji” służb
jest przesądzona. W tej kwestii, podobnie jak w zamyśle reaktywacji wpływów
byłych WSI, panuje całkowita zgoda. Jest ona tak dalece widoczna, że minister
obrony narodowej, w ramach konsultacji społecznych zaprosił żołnierzy ze
stowarzyszenia „SOWA” do prac nad założeniami do projektu ustawy o zmianie
ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i Służbie Wywiadu Wojskowego.
Nowelizacja ma zapewnić osobom „pokrzywdzonym” Raportem z Weryfikacji WSI
uzyskanie odpowiednich gwarancji proceduralnych przez wprowadzenie prawa
dostępu do akt, możliwości składania wyjaśnień oraz uruchomienie sądowej
kontroli decyzji o podaniu do publicznej wiadomości danych osobowych objętych
raportem. Niewykluczone, że niedawna inicjatywa Kancelarii Prezydenta,
polegająca na rozsyłaniu pism do urzędów i służb podległych premierowi z
pytaniem o lokalizację materiałów badanych przez Komisję Weryfikacyjną WSI, ma
również związek z ochroną interesów środowiska WSI.
Służba Krzysztofa Bondaryka,
zagrożona marginalizacją i odebraniem szeregu uprawnień, może próbować
kontrakcji. Jednym z jej elementów wydaje się próba uwiarygodnienia w oczach
decydentów i wykazania, że operacje realizowane przez ABW służą grupie
rządzącej i są niezbędne w walce z opozycją.
Jeśli kombinację związaną z „zamachem” ocenić w tych kategoriach, okaże
się, że jest skutki są korzystne dla wszystkich środowisk reżimowych.
Media otrzymały gotowy materiał propagandowy i idealny
temat zastępczy, pozwalający ukryć afery i rządowe porażki. Rząd znalazł
pretekst do powołania "rady ds. przeciwdziałania dyskryminacji rasowej,
ksenofobii i związanej z nią nietolerancji", która podejmie systemową
walkę z „prawicowymi ekstremistami”. Donald Tusk mógł pojawić się w roli „męża
stanu” i nawoływać do „wyrzeczenia się języka agresji i nienawiści”,
a Bronisław Komorowski wcielił się w
ulubioną postać „arbitra” i dostał
kolejny argument do tworzenia restrykcyjnych regulacji prawnych. Prokuratura
wykazała się ścisłym współdziałaniem ze służbami, zaś sama ABW objawiła
jako gwarant bezpieczeństwa i wytrwały tropiciel „zagrożeń terrorystycznych”.
Efekty tej operacji z pewnością nie uchronią Agencji przed
odebraniem prymatu w służbach specjalnych, a szef ABW nie ocali swojej pozycji.
Kombinacja została nieudolnie „spalona” zbyt nachalnym przesłaniem politycznym
i niewiarygodną, miejscami infantylną narracją, zbudowaną na tezach propagandy.
W równej mierze, jest to dowodem braku profesjonalizmu, jak desperacji, z jaką
służba Krzysztofa Bondaryka próbuje bronić swoich uprawnień. Obie przesłanki są druzgoczące dla ABW i
dyskwalifikują Agencję jako propaństwową, profesjonalną formację.
Nie ma jednak wątpliwości, że niezależnie od dalszych
losów Bondaryka i następstw SPBN-owskiej reformy, sprawa zagrożenia „prawicowym
ekstremizmem” zostanie dogłębnie wykorzystana przez reżim, posłuży do
rozpętania nagonki na środowiska patriotyczne, uzasadni wzrost represyjności
prawa i stanie się preludium przed siłową rozprawą z opozycją.
Kombinacja rozegrana przez ABW może być zaledwie
początkiem działań, jakich należy się spodziewać ze strony służb specjalnych. Ich kulminacja nastąpi, gdy
plany Belwederu zostaną
urzeczywistnione, a nad nami zaciśnie się „zintegrowana i skoordynowana”
pięść wojskowych służb.
Artykuł opublikowany w nr 48/2012 Gazety Polskiej.
@Wszystkich
OdpowiedzUsuńZerknąłem na stronę aktualności "sowy" i cóż tam znajdujemy. Kilka stron wpisów dotyczących A. Macierewicza.
Ale jest też jeden apel zarządu do członków i sympatyków z prośbą o przesłanie uwag i propozycji dotyczących dokumentu „Założenia do projektu ustawy o zmianie ustawy SKW oraz SWW ......
No i najistotniejszy jest wstęp w apelu:
"Szczególnie zwracamy się z prośbą do tych ok. 300
żołnierzy i pracowników WSI oraz ok. 550 osób spoza WSI, których nazwiska znalazły się w raporcie, abyście zastanowili się, czy przygotowane założenia uwzględniają Waszą sytuację i umożliwiają Wam dochodzenie należnych praw – sprostowania umieszczonych o Was w raporcie informacji nieprawdziwych lub informacji wykraczających poza zakres przedmiotowy określony ustawą."
Na wstępie wyłożono kawę na ławę.
Czyżby te zmiany ustaw pod skrzydełkami sowy miały w przyszłości służyć głównie dochodzeniu należnych im praw? Co oni nam jeszcze szykują?
Pozdrawiam
JAdaX,
OdpowiedzUsuńO tym apelu władz "SOWY" wspominam w tekście. Wynika on z zaproszenia, jakie do członków stowarzyszenia wystosował minister obrony narodowej. Dotyczy prac nad nowelizacją, która ma dostosować ustawę o SKW i SWW do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z dnia 27 czerwca 2008 r.
Panowie z "SOWY" podjęli również polemikę z tezami mojego artykułu "Pod patronatem WSI, opublikowanym w nr 42 Gazety Polskiej. W tekście "FAKTY I LOGIKA" autor podpisujący się jako - "Stanisław Wiór absolwent jednego kursu GRU, dwóch kursów w USA i sześciu kursów NATO", krytycznie odniósł się do treści mojego tekstu, a na zakończenie napisał:
"Przepraszam autora, że nie odniosę się do jego analizy i tezy na temat odbudowy polskiego przemysłu zbrojeniowego przedstawionych w rozdziałach: „Staniszkis z lotu ptaka, czyli czy ludzie WSI są zaletą Komorowskiego” i „Orbita wpływów moskiewskich”. Może los sprawi, że spotkamy się i będziemy mogli osobiście wymienić poglądy w tej sprawie, tak jak to los sprawił w przypadku wybitnego śp. kryptologa, któremu wielu młodych i zdolnych adeptów w tej interesującej dziedzinie zawdzięcza złamanie zawodowej kariery – oni wypełnili spoczywający na nich ustawowy obowiązek weryfikacji, ich starszy kolega z pracy nie".
Muszę przyznać, że jestem srodze zawiedziony, iż autor nie zechciał "odnieść się" do tego tematu, a jednocześnie zapewniam, że nie przewiduję wymiany poglądów z kimś, kto wobec człowieka zmarłego posługuje się insynuacją.
Pozdrawiam
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie opinia posla PiS pana Opiola(mam nadzieje,ze nie przekrecilem nazwiska)na temat sprawy Brunona K.
Pan posel potwierdzil po spotkaniu z kierownictwem ABW,ze sprawa jest rzeczywiscie powazna i wymagala podjecia zdecydowanych dzialan ze strony sluzb.
Kloci sie to wyraznie z Panska ocena co dziwi tym bardziej,ze nie tak dawno podawal pan linki do interpelacji poselskich posla Opioly przedstawiajac je w jak najlepszym swietle.
tobiasz11,
OdpowiedzUsuńZnam opinię posła Opioły, ale uważam, że w niczym nie podważa ona moich tez. Poseł PiS uznał, że - "nie można mówić, że jest to coś wymyślonego, coś niestworzonego, coś rozdmuchanego. Naprawdę te wszystkie przygotowania były bardzo zaawansowane i ten materiał jest w moim wyobrażeniu niepodważalny".
Wierzę, że tak sprawę "zamachowca" może postrzegać poseł, który zapoznał się z materiałami ABW.
Po to, by tego typu kombinacja operacyjna miała szansę powodzenia, musi być prowadzona w taki sposób, by wydawała się autentyczna i groźna. W przeciwnym wypadku - nie można byłoby jej wykorzystać.
Co więcej - osoba (grupa), która jest przedmiotem ingerencji służb, musi być przeświadczona, że nadal działa samodzielnie, nie jest poddana naciskom czy inwigilacji. Agenci przystępujący do takiej grupy, wykazują się zwykle większym radykalizmem niż pozostali jej członkowie. Ma to ich uwiarygodnić, a jednocześnie ukierunkować działalność grupy.
Nadal doceniam treść interpelacji poselskich posła Marka Opioły, ale nie wykluczam, że w sprawie "zamachowca" przyjął ona nazbyt prostą interpretację "materiału dowodowego". Nie chodzi bowiem o to, co materiał ten przedstawia, ale o to - przez kogo, po co i w jaki sposób został przygotowany.
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńo interpretacje wlasnie mi chodzilo.Wypowiedz posla Opioly moze byc niestety interpretowana jako potwierdzenie zagrozenia ,ktore jak sie domyslamy i ktore Pan potwierdza zostalo sfingowane przez sluzby III RP.
Wymagalbym od tak doswiadczonego posla co najmniej wiekszej ostroznosci w formuowaniu wlasnych wypowiedzi dla mediow.
Dziekuje za tekst i pozdrawiam jak zawsze serdecznie.
tobiasz11,
UsuńTo prawda. Poseł Opioła wyraził swoją opinię, będąc najwyraźniej pod nieodpartym wrażeniem wizyty w ABW.
Dziękuję Panu i serdecznie pozdrawiam
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńpodobnie jak Pan Tobiasz zwróciłam wówczas uwagę na wypowiedź posła PiS - Opioły, którą rzeczony uwiarygodniał prowokację ABW. Do dziś na stronie Pis można odnaleźć "aktualność" z 20 listopada pt: "Marek Opioła o udaremnieniu przez słuby zamachu na władze"
Wydaje mi się, że akurat poseł opozycji wyznaczony do komisji ds służb powinien być bardziej powściągliwy w ocenach i niepodatny na inscenizacje.
Pozdrawiam serdecznie oby Panów
Pani Urszulo,
UsuńNa szczęście, nie musimy we wszystkim wierzyć posłom PiS-u. Przyznaję, że ta wypowiedź jest mocno niefortunna.
Pozdrawiam serdecznie
10 kwietnia 2013 roku w 3 rocznice katastrofy w Smolemsku planowane są olbrzymie demonstracje być może wielodniowe, władze prawdopodobnie już teraz przygotowują się do tego, możliwe ze będziemy świadkami w najbliższym czasie prawdziwych zamachów terrorystycznych które bedą pretekstem do wprowadzenia nadzwyczajnych środków np. stanu wyjątkowego ...
OdpowiedzUsuńPs. Dziękuje Panu za ten blog, jest Pan obok Antoniego Macierewicza jednym z najbardziej wiarygodnych komentatorów i analityków sceny politycznej . Pozdrawiam serdecznie
gestKozakiewicza,
UsuńBardzo Panu dziękuję za tak życzliwe słowa.
Serdecznie pozdrawiam
O analogiach do atmosfery kreowanej w przededniu stanu wojennego mówiłem dziś krótko w Poranku Radia Wnet: http://www.radiownet.pl/#/publikacje/poranek-28-11-2012 od 11 min.
OdpowiedzUsuńRozmawialiśmy o setnym wydaniu miesięcznika "idź POD PRĄD", ale nie mogło nie zejść na nowy stan wojenny i "przygotowania do zbrojnego obalenia legalnych organów władzy".
Pozdrawiam
Paweł Chojecki
Paweł Chojecki,
UsuńMówi się, że gdy na scenie pojawia się pistolet, musi wypalić do końca spektaklu. W czerwcu 2011, w tekście "STAN WYJĄTKOWY W INTERNECIE?" zwróciłem uwagę na zgłoszony przez Komorowskiego projekt „ustawy o cyberbezpieczeństwie”, a dokładnie - ustawy o zmianie ustawy o stanie wojennym oraz kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych i zasadach jego podległości konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej oraz niektórych innych ustaw oraz na poszerzenie uprawnień inwigilacyjnych służby Krzysztofa Bondaryka.
http://cogito.salon24.pl/315542,stan-wyjatkowy-w-internecie
Ta ustawa została podpisana przez Komorowskiego tuż przed wyborami:
http://cogito.salon24.pl/346742,wybory-w-cieniu-ustawy-o-stanie-wojennym
Byłoby dobrze, gdybyśmy przyjęli, że wprowadzenie takich regulacji jest wyraźnym znakiem intencji obecnego reżimu.
Pozdrawiam
Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuńTomasz Siemioniak (min. ON): "do końca listopada będzie gotowy plan reformy służb specjalnych"
Reformę przygotowują na wniosek Tuska - [czy rzeczywiście Tuska? co Pan o tym sądzi, Panie Aleksandrze?] - min. SW Jacek Cichocki oraz szef MON. Premier zapowiedział zmiany w funkcjonowaniu służb specjalnych po wybuchu afery Amber Gold. Prace trwają od połowy września.
Minister Siemoniak pytany, czy planuje połączenie wojskowych służb specjalnych z cywilnymi (...) wyjaśnił, że widzi powody odrębności wywiadu wojskowego ponieważ we wszystkich krajach, także u naszych sojuszników, wywiad wojskowy coraz bardziej się zbliża do wojsk specjalnych i te zadania się przenikają.
Kilka dni temu szef MSW Jacek Cichocki powiedział, że na pewno służb nie będzie więcej. Według Jacka Cichockiego, należy rozmontować system, w którym służby specjalne podlegają bezpośrednio premierowi i opracować model, który zakłada podległość służb ministrom odpowiadającym za poszczególne sektory bezpieczeństwa państwa. Minister już wcześniej mówił, że nadzór nad służbami powinno sprawować kilkuosobowe kolegium.
====
Zapytuję: czy ma być WSI w MON, a cywilna bezpieka w MSW? Ale to kolegium (kilkunastoosobowe) to chyba jakieś novum?
I czy jak zlikwidują wywiad w ABW - pozostanie jej mało awantażowne nękanie opozycji politycznej.
Bo przecież nie łapanie szpiegów, do czego nie jest zdolna.
W komunikacie dla PAP - TS sprecyzował, że "Zespół przygotowujący propozycje zmian w służbach specjalnych korzystał z dorobku prowadzonego przez BBN Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego", więc wskazał chyba właściwe źródło "inspiracji", o czym niejednokrotnie tutaj mówiliśmy.
====
Słowem - neo-służby od grudnia podlegają Belwederowi, a osłabiona ABW albo pozostanie bezpańska (będzie odgarniać śnieg), albo się podporządkuje?
Tylko to "Kolegium" nie daje mi spokoju... chyba że okaże się nim np. BBN!
Co Pan o tym wszystkim sądzi?
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze!
OdpowiedzUsuńAkurat Pana nie muszę zapewniać, że najważniejszy obecnie dla zagrażającej , a właściwie już się realizującej, totalitaryzacji Polski - temat "putinowskiego kułaka" - NIE ISTNIEJE W ŻADNYM Z NASZYCH MEDIÓW, tylko p. red. Rachoń dał w GPC krótką i sensowną notatkę:
http://niezalezna.pl/35234-premier-musi
Natomiast pozostali "twórcy mediów" zajmują się (jak zwykle) - wyłącznie sobą, czyli dziś akurat likwidacją przez Hajdarowicza URze - po uprzedniej pacyfikacji Rzeczypospolitej.
Wtórują im w tym dzielnie niezawodni i bardzo WZBURZENI prawicowi blogerzy, którzy już nie za red. Gmyza (kto by tam o nim zresztą pamiętał? Po 2 tygodniach???) - ale nawet za red. Lisickiego gotowi skoczyć w ogień, a przynajmniej gruntownie się pooburzać!
Nasuwa mi się cytat z - nie uwierzy Pan - ..."Quo Vadis" !
"Groch na oliwie nie pomógł, chustka na grubym karku nie pomogła i Miedzianobrody ochrypł. Wobec tego nie ma mowy o zwłoce."
I tu też nie pomógł wyrzucony z sań (o których "myślano", że pędzą, a nie, że są przeznaczone na opał...) - redaktor Michał Karnowski, oraz inne zabiegi.
NIE MA MOWY O ZWŁOCE! MA BYĆ JEDNOMYŚLNY, nieprawdaż, PLURALIZM MEDIÓW!
Bez mowy nienawiści!!! W Y K O N A Ć !!!
===================================
PS. Chyba za wcześnie pochwaliłam prof. Waśkę, bo dzisiaj bardzo mnie rozczarował - końcowe zdania jego dzisiejszej notki z GPC wprawiły mnie w konsternację - choć prawie do przedostatniego - mogłam tylko przytakiwać! :-)
Oto dowód:
Wojna z opozycją
"Myśleli – i wymyślili. Skoro wojny nie można uniknąć, to trzeba stoczyć ją teraz. A uniknąć nie można, bo choć opozycja jest poza systemem, niezależne media w niszy, a nikt spoza układu nie przeciśnie się na żadne państwowe stanowisko, to III RP i tak drży w posadach.
Długo już nie pociągnie. Rozniesie ją kryzys i bunt młodych – więc wszystkie ręce na pokład! Ale przecież nie da się tak po prostu zamknąć internetu, internować posłów PiS, zakazać wydawania opozycyjnej prasy – bo nie wiadomo, jak zareaguje zagranica. Za to poprze ona walkę z faszyzmem, z antysemityzmem i z polskimi Breivikami. No więc mamy już u nas „faszyzm” (czyli narodowców), „antysemityzm” („Pokłosie”), a nawet „własnego Breivika” (Brunona K.). Nie wierzycie? To przeczytajcie ostatni „Newsweek”. Dowiecie się też, że za to wszystko odpowiada „skrajna prawica”. A więc szybka wojna z prawicową opozycją ma być wojną z faszyzmem i z terroryzmem. Są „siłowicy”, którzy próbują to sprowokować. Są redaktorzy i profesorowie, którzy im pomagają. Tylko czas jest przeciwko nim. Czas pracuje dla tych, którzy występują pokojowo, w obronie demokracji zagrożonej przez rząd bojący się rozliczenia swoich nadużyć i afer."
"Czas pracuje dla tych, którzy występują pokojowo, w obronie demokracji zagrożonej przez rząd bojący się rozliczenia swoich nadużyć i afer". Dlaczego profesor Waśko to napisał? Przekonano go?
Pozdrawiam serdecznie
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńProjekt reformy powstał w środowisku Belwederu i Tusk czy Cichocki nie mają tu nic do gadania.
Stwierdzenie, że "plan reformy służb specjalnych będzie gotowy do końca listopada", jest nieprawdziwe, bo taki plan powstał już co najmniej przed rokiem.
Rząd będzie tylko jego wykonawcą.
Przed dwoma miesiącami przypomniałem, że na początku września br. niejawny raport SPBN trafił do Komorowskiego, a już 18 września podczas obrad Kolegium sejmowej komisji ds.specsłużb, Donald Tusk zapowiedział powołanie „zespołu roboczego do spraw zmian organizacyjnych i legislacyjnych w systemie służb specjalnych” oraz wykorzystanie rezultatów zawartych w pracach ekspertów SPBN.
Tusk stwierdził, że „obecnie służby nadmiernie skoncentrowały się na wykonywaniu czynności śledczych, nie kładąc wystarczającego nacisku na pracę analityczną i informacyjną. Konieczne jest wzmocnienie funkcji pozyskiwania informacji wyprzedzających, które umożliwiłyby organom państwa podejmowanie decyzji zapobiegających negatywnym zjawiskom skutkującym poważnymi szkodami dla interesów państwa i obywateli.”
Kilka dni wcześniej, gen. Koziej odpowiadając na pytanie - czy reformy służb są konieczne, użył wręcz identycznych argumentów – „Brakuje systemu zintegrowanej analizy informacji dopływających ze służb. Każda służba produkuje własne informacje i dociera z nimi do decydentów. Ci zaś nie mają instrumentów pozwalających na porównawczą i syntetyzującą analizę oraz ocenę informacji specjalnych dopływających z różnych źródeł. Konieczne jest więc zorganizowanie takiego ośrodka, który będzie gromadził i analizował informacje.”
Prawdopodobnie, po połączeniu AW z SWW powstaną dwa piony wywiadu - cywilny i wojskowy, przy czym większe uprawnienia otrzyma ten drugi, a na jego szefostwo będą stanowili żołnierze zawodowi.
Komorowski docenia osiągnięcia SWW, bo przed kilkoma dniami odznaczył jej żołnierzy i funkcjonariuszy. Jeśli taki podział powstanie, cywilny wywiad podlegałbym MSW, wojskowy MON.
Nic natomiast nie wiem na temat tego "kolegium", ale można mieć pewność, że będzie się składało z samych "wybitnych fachowców".
Pozdrawiam serdecznie
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńNie chcę już komentować podniecenia "prawicowej" blogosfery sprawą UważamRze. Zrobiłem to na twitterze, przestrzegając przed "śmiertelnie groźnym mitem" red. Lisickiego,bo kto pisał takie brednie jak ten człowiek,nie zasługuje na nasze zaufanie.
Sztandarowym dziełem tego pana jest zaś ten tekst:
http://blog.rp.pl/lisicki/2010/11/19/smiertelnie-grozny-mit/
Sprawa "obrońców demokracji" to kwestia stosunku do III RP. Kto uznaje, że państwo to powstało w drodze demokratycznych przemian i kierowało się jej zasadami - niech dalej bredzi o obronie rzeczy nieistniejących.
Niech jednak pamięta, że najwierniejszymi obrońcami "demokracji" III RP są dziś byli esbecy, sukcesorzy komunistycznej hołoty, oszuści i zarządzający esbecką kasą oligarchowie, kombatanci LWP oraz reżimowi propagandyści, zwani dziennikarzami.
Jeśli takie towarzystwo odpowiada ludziom opozycji i "naszym" publicystom - niech bronią tej "demokracji" do upadłego. Również po to, by nie zostać posądzonym o "faszyzm".
Napisałem dziś, że pytanie - "co się dzieje z polską demokracją" - jest pytaniem głupców, zadających je w nadziei na potwierdzenie własnej ślepoty.
Pozdrawiam
Chyba napisał Pan to (gdzie? na Twitterze?) w sposób za bardzo wyrafinowany.
UsuńJa bym odpowiedziała: NIC SIĘ NIE DZIEJE! RZECZONA W POLSCE NIE ISTNIEJE!
Dla "aspirujących do IQ" dodałabym: TO HIPOSTAZA niczym krasnoludki. :-))
:)
Pozwoliłem sobie u siebie na blogu wykorzystać Pana wpis na Twitterze -
Usuń"NIE POTRZEBA JUŻ DZIENNIKARZY "OBIEKTYWNYCH"
http://naszeblogi.pl/34422-nie-potrzeba-juz-dziennikarzy-obiektywnych
Pozdrawiam
Paweł Chojecki
Przeczytałem Pana świetny tekst.
UsuńPozdrawiam
Pochwała Mistrza z rana, to świetna motywacja! Pan wyznacza obecnie standardy wartościowego pisania.
UsuńA co do tematu - jeśli jest tak źle, jak piszemy, to nie jest dobrze...
Pozdrawiam,
Paweł Chojecki
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńDrugim (obok mediów) - dyżurnym tematem do trzepania jęzorami są tzw. TARCIA W KOALICJI PO/PSL.
W przeciwieństwie do pierwszego (jednak realnego) - jest to temat urojony, typowa narracja.
Jeśli chodzi o red. Lisickiego - nigdy nie miałam najmniejszych złudzeń. Mogę przywołać swoje krótkie, krytyczne charakterystyki "LISÓW" - w tym "Lisa naczelnego" (red Lisickiego właśnie, który swym lizusostwem i obłudą dorównywał niemal temu z TV) oraz innych autorów "naszych", "waszych" i "dwupłciowych" (czyt. obrotowych), pod Pańskim "WZORCEM LISA", który serdecznie polecam (daję link do S24, bo tam są komentarze)
http://cogito.salon24.pl/216829,wzorzec-lisa
Pozdrawiam
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńSkoro "mowę nienawiści" już nam zadekretowano z ust najmiłościwszych (w tym TW Znaka),
to może ABW zostanie przekształcona w Policję Miłości - jak u Orwella?
Tylko że w "Roku 1984" PM była najważniejszą podporą Wielkiego Brata w jego walce z wrażym Emanuelem Goldsteinem. Więc chyba zaszczytu dostąpią jednak wypróbowani towarzysze ze zintegrowanych służb "prezydenckich"?
Dobranoc
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńLos ABW i jej szefa, niewiele mnie obchodzi. Trzeba jednak mieć świadomość, że to co wyłoni się z belwederskiej "reformy", będzie usprawnioną formą aparatu represji, zbudowaną według sowieckich wzorców "kułaka".
Pozdrawiam Panią
SALON WARSZAWSKI W NOC LISTOPADOWĄ
OdpowiedzUsuńN***
Patrzcie, cóż my tu poczniem, patrzcie, przyjaciele,
Otóż to jacy stoją na narodu czele,
WYSOCKI
Powiedz raczej: na wierzchu.
List Józefa Chłopickiego do Mikołaja I (10 grudnia 1830)
Sire,
Sejm pomimo zdolności i popularności jego członków jest zbyt słaby, by przywrócić spokój pośród burzy. Przekonany do tej prawdy tym bardziej, że mam przed oczami doświadczenie niedawno minionych dni terroru, zdecydowałem się połączyć w mojej osobie władzę wykonawczą, w całej swej rozciągłości, by nie stała się ona łupem szaleństwa agentów prowokatorów i wichrzycieli, bojaźliwych w godzinie niebezpieczeństwa, posiadających jednakże sztukę zwodzenia tłumów kłamstwami i obracania na swoją korzyść szlachetnych uczuć narodu. Zaproponowano mi jako wrogowi anarchii, po tym gdy widziałem obalane przez nią trzy rodzaje rządów, bym poparł utworzony siłą Rząd Tymczasowy, by oddać władzę jednemu człowiekowi, otoczonemu wsparciem wojska i posłuszeństwem narodu.
Ten środek, Sire już przywrócił spokój umysłom. Żołnierz przestrzega dyscypliny wojskowej, ludność powraca do swych zwyczajnych zajęć. Wszyscy powierzają bez obaw co mają cenniejszego władzy, która pragnie dobra publicznego, która odtąd będzie się starała osiągnąć ten cel. Jednym słowem niepokoje ustały i zatarły się ślady nieporządku.
Lecz, Sire, te uczucia, które w ciągu kilku godzin uzbroiły całą stolicę, połączyły całe wojsko pod wspólnym sztandarem, uczucia, które jak iskra elektryczna przenikają wszystkie województwa i wydają takie same rezultaty, te więc uczucia jak mówię palą się we wszystkich sercach i zgasną tylko z ostatnim westchnieniem.
Tak jest Sire. Cały naród pragnie umiarkowanej wolności i nie chce jej wcale nadużywać, jednak dla tych samych powodów chce by była schronieniem przed wszelką przemocą i agresją. Pragnie konstytucji, przystosowanej do praktycznego życia. W wyniku niesłychanych zbiegów okoliczności, zajmując pozycję być może zbyt zuchwałą, jest gotów poświęcić wszystko dla najpiękniejszej sprawy narodowej niepodległości. Jednak Sire, jest on daleki od myśli o zerwaniu więzi, które go łączą z pańską wspaniałą wolą. Rząd Tymczasowy uznał już konieczność wysłania do Sankt Petersburga dwóch wysłanników, którym polecono wyrażenie u stóp Waszej Cesarskiej i Królewskiej woli i pragnień narodu, by prowincje dawniej przyłączone do imperium, cieszyły się takimi samymi wolnościami jak Królestwo.
Zechciej Sire przez ludzkość i przez wzgląd na dobrodziejstwa jakie na nas rozlałeś na początku swojego panowania, przyjąć z dobrocią prośby, które ci przedstawią. Ta Polska, już odczytała dobre intencje Waszej Cesarskiej i Królewskiej Mości, które jej pan zawsze okazywał. Ta Polska, jak mówię, otoczyła Pana Sire, tą miłością, jaką zachowała w swoim sercu dla swojego wspaniałego wskrzesiciela, że nasze przeznaczenie się wypełniło. Pan Sire, przez wzgląd na nas wypełniając obietnice swego poprzednika, niech pan udowodni nowymi dobrodziejstwami, że pańskie panowanie jest tylko nieprzerwaną kontynuacją panowania tego, który przywrócił do życia część dawnej Polski. Zresztą, korzystanie z wolności, które zostały nam zagwarantowane w konstytucji, nie jest wcale zezwoleniem, uczynionym przez władcę, jest tylko prostym wykonaniem umowy, zawartej pomiędzy królem i narodem i potwierdzonej wzajemną przysięgą.
Znając Sire pańską wspaniałomyślność, muszę mieć nadzieję, że deputacja, która ma tylko pokój na względzie, osiągnie cele, które jej postawiono. Prace Rządu Tymczasowego poświęcone są organizacji spraw wewnętrznych kraju. Jego rozkazy będą uznawane za moje własne, do czasu połączenia się Senatu i Izby posłów i deputowanych, do których należeć będzie podejmowanie dalszych kroków.
Sire, przez wzgląd na moje stanowisko starego żołnierza polskiego i dobrego Polaka, ośmielam się panu donieść prawdę, bo jestem przekonany, że Wasza Cesarska i Królewska Mość zasługuje by ją usłyszeć. W swych rękach dzierży pan, Sire przeznaczenie całego narodu, jednym słowem może pan wznieść go na wyżyny szczęścia i jednym słowem zepchnąć w otchłanie zła.
OdpowiedzUsuńPełen zaufania we wspaniałomyślność pańskiego serca, ośmielam się mieć na dzieję, że nie będzie miał miejsca rozlew krwi i widziałbym się najszczęśliwszym z ludzi, gdybym mógł przeprowadzić plan, jaki mi zaproponowano, przez ścisły związek wszystkich sił dobrego porządku i siły.
Chłopicki
* * *
Uchwała sejmu o detronizacji Mikołaja I
Tekst zredagowany przez Juliana Ursyna Niemcewicza
Działo się na posiedzeniu połączonych Izb Sejmowych dnia 25 stycznia 1831 r. w Warszawie.
Najświętsze i najuroczystsze umowy o tyle są nienaruszalne, o ile wiernie są dotrzymywane przez obie strony. Długie cierpienia nasze znane są całemu światu. Przysięgą poręczone przez dwu panujących, a pogwałcone tylekroć swobody – nawzajem i naród polski od wierności wobec dzisiejszego panującego uwalniają. Wyrzeczone na koniec przez samego Mikołaja słowa, że pierwszy ze strony naszej wystrzał stanie się na zawsze hasłem zatracenia Polski, odejmując nam wszelką nadzieję sprostowania naszych krzywd, nie zostawiają jak rozpacz szlachetną.
Naród zatem polski, na sejmie zebrany, oświadcza: iż jest niepodległym ludem i że ma prawo temu koronę polską oddać, którego godnym jej uzna, po którym z pewnością będzie się mógł spodziewać, iż mu zaprzysiężonej wiary i zaprzysiężonych swobód święcie i bez uszczerbku dochowa.
OdpowiedzUsuńManifest Mikołaja I do Rosjan i armii rosyjskiej z okazji zakończenia wojny przeciwko Polsce (18 października 1831)
My Mikołaj I, z Bożej łaski, cesarz i samodzierżca Wszechrosji, etc., etc., etc. Wszystkim naszym wiernym poddanym czynimy wiadomym:
Wojna wzniecona przez zdradę została zakończona: ludność Królestwa Polskiego została uwolniona od przemocy buntowników. Ściskane ze wszystkich stron przez naszą dzielna armię słabe szczątki tych band, które do końca wytrwały w swym zaślepieniu, uszły na terytorium państw ościennych, gdzie zostały rozbrojone.
Wierni poddani! Łączymy się z wami, ogłaszając to zwycięstwo i pocieszając się, że przywróci ono prządek i spokojność publiczną. Bóg, dzierżący w swoich rękach losy imperiów i narodów, do którego zwróciliśmy się, gdy rozpoczęliśmy walkę tak przykrą dla naszego ojcowskiego serca, tak wyraźnie nam pobłogosławił. Niech więc wzniesie się do jego tronu nasza pierwsza myśl, pierwszy hołd naszych pochwał i czynów miłosierdzia. W swych nieprzeniknionych wyrokach, poddał nas nowym i bolesnym próbom, lecz okazał także nowe błogosławieństwa, które rozlał na nas, pokazując całemu światu, niezmienną trwałość fundamentów na jakich opiera się potęga Rosji, opromieniając blaskiem nowej chwały nasze wierne wojska, ten niewzruszony szaniec Ojczyzny.
Nasi dzielni żołnierze zasłużyli na nasze zaufanie. Wsławieni swoimi wyczynami nad brzegami Eufratu jak też na szczytach Bałkanów i Taurusu, na równinach Rumelii, przerośli jeszcze samych siebie w tej pamiętnej kampanii siedmiomiesięcznej, pogardzając wszystkimi niebezpieczeństwami, znosząc niewypowiedziane trudy i potrzeby, pokonując przeszkody wzniesione przez naturę i opór zdesperowanych wrogów, którzy nie oszczędzali dóbr i krwi narodu poderwanego przez nich do zbrodni. Pasmo naszych sławnych sukcesów zostało szlachetnie zwieńczone zdobyciem Warszawy, gdzie wróg nie mniej podziwiał wspaniałą waleczność zwycięzców, co ich wzgląd na życie i własność zwyciężonych. Na wszystkich działaniach naszej armii w Królestwie Polskim piętno odcisnęły umiarkowanie w zwycięstwie, bezinteresowność i ludzkość. Nasze zamiary zawsze miały to na uwadze, nawet pośrodku rzezi nasze wojska próbowały złagodzić okropności tej wojny domowej. Wszędzie oszczędzano pobitych zbłąkanych buntowników i zawsze ci, którzy powracali do posłuszeństwa przyjmowani byli jak bracia.
Rosjanie! Z pomocą Bożej Opatrzności dokończymy to, co zaczęły nasze dzielne wojska. Czas i nasze starania zniszczą w zarodku to, co od tak dawna pobudzało do waśni dwa narody tego samego pochodzenia. Zobaczycie poddanych Królestwa Polskiego, zwróconych Rosji tylko, jako członków tej wielkiej rodziny, do której sami należycie. Nie dając posłuchu mściwemu odwetowi, lecz przez stałe dowody wierności, wspaniałomyślności, szlachetnie zapominając zniewagi spełnicie nasze zamiary, by zapewnić najdoskonalszą i najtrwalszą unię tych krajów z innymi częściami imperium! By dla naszego szczęścia i chwały Rosji ten nierozerwalny węzeł zapewnił sobie oparcie w poczuciu równego przywiązania do tego samego monarchy, wspólnoty interesów i pragnień, dobrobytu powszechnego, którego nie będą mogły zmącić żadne nieporozumienia.
Mikołaj
Przepraszam, że nie na temat, ale podlinkuję, żeby nie umknęło.
OdpowiedzUsuńhttp://ryszard.opara.nowyekran.pl/post/81302,zmiana-adresu-redakcji-nowy-ekran
Czegóż my tu nie mamy... Są negocjacje z Zarządem Wojskowego Przedsiębiorstwa Handlowego, są spotkania i narady przed Marszem Niepodleglości...
A wszystko podlane przyprawiajacym o mdłości sosem cierpiętnictwa i pseudonarodowej frazeologii.
Nawet pozdrowienia muszą tu być "narodowe".
Przypomina to nieco początki PRLu, gdzie słów "naród", "ojczyzna" (z małej litery pisana), "polski", "Polska" używano niemal tak często jak przecinków. Podczas gdy w gruncie rzeczy chodziło nie o Polskę i Polaków, nie o naszą Ojczyznę, ale o Związek Sowiecki i Lenina, sierp, młot i Stalina.
Polaków przybywających w 1943 r. do Siedlc nad Oką witała "Rota", biało-czerwona flaga i "hasło patriotyczne". Ukryci czaili się Śmiersz i śmierć. Ale o tym kościuszkowcy dowiedzieli się później.
OdpowiedzUsuńCzekając na nowy tekst...kliknij
Sakiewicz by się odciął, jak od Brauna.
UsuńSzwoleżer
w sprawę agrobombera wgląd miał poseł M. Opioła. mówił m.in. "Przygotowania do zamachu były bardzo zaawansowane. Nie można powiedzieć, żeby to było coś rozdmuchanego".
OdpowiedzUsuńz jednej strony mamy więc profesjonalistów, z drugiej... no właśnie :(
jaćwiwng
W nawiązaniu do tematu wpisu:
OdpowiedzUsuńhttp://wpolityce.pl/wydarzenia/41955-tylko-u-nas-alarmujace-opinie-dot-nowelizacji-ustawy-o-abw-senat-chce-dac-agencji-znacznie-wieksze-mozliwosci-inwigilacji-obywateli
Mój bardzo skrótowy komentarz-
SB=ABW
Pozdrawiam serdecznie
z lodowym poślizgiem
Barbara L.