Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 15 sierpnia 2012

POLSKA TARCZA – ROSYJSKI POLIGON


Deklaracja Bronisława Komorowskiego w sprawie budowy „polskiej tarczy antyrakietowej” wychodzi naprzeciw oczekiwaniom przywódców Kremla i stanowi rodzaj „uderzenia wyprzedzającego” na wypadek zmiany polityki administracji amerykańskiej. Wprawdzie słów lokatora Belwederu nie sposób dziś traktować jako zapowiedzi realnych działań, bo Polska nie ma miliardów dolarów na budowę takiego systemu, jednak ze względu na ich groźny kontekst polityczny warto poświęcić im uwagę.
Nie powinno dziwić, że intencje Komorowskiego zostały natychmiast trafnie odczytane przez rosyjskie media i całkowicie błędnie zrozumiane przez rodzimych komentatorów. Oficjalna tuba Kremla „Głos Rosji”  podkreślił, że Komorowski proponując „zbudowanie w kraju własnego systemu obrony przeciwrakietowej” jednocześnie „uznał za błąd udzielenie przez Polskę zgody na budowę europejskiego systemu obrony przeciwrakietowej z rozmieszczeniem na jej terytorium 10 rakiet przeciwlotniczych”.
To podkreślenie wydaje się najważniejsze w ocenie projektu i potwierdza, że jest on w istocie wymierzony w plany amerykańskiej tarczy. Późniejsze sprostowania gen. Kozieja przypominają tłumaczenie „z polskiego na nasze” i mają raczej zaciemnić przekaz wypowiedzi niż służą jej wyjaśnieniu.
W słowach Komorowskiego: „Naszym błędem było to, że przyjmując amerykańską ofertę tarczy, nie wzięliśmy w wystarczającym stopniu pod uwagę ryzyka politycznego związanego ze zmianą prezydenta. Zapłaciliśmy za to dużą polityczną cenę. Nie należy tego błędu powtarzać” – zawarta jest również fałszywa teza, jakoby rezygnacja z rozmieszczenia w Polsce elementów tarczy była wyłącznie efektem zmiany polityki administracji amerykańskiej, nie zaś wynikała z wyboru dokonanego przez ekipę Tuska, której członkiem był ówczesny marszałek Sejmu.
Warto zatem przypomnieć, że decyzję Obamy z 17 września 2009 roku poprzedziła wielomiesięczna kampania, podczas której grupa rządząca usilnie starała się zniechęcić Amerykanów do pomysłu rozmieszczenia na naszym terytorium elementów tarczy antyrakietowej.
Temat ten był przedmiotem rozmów prowadzonych przez Tuska na Kremlu w lutym 2008 roku. Od tego momentu nastąpiło wyraźne wyhamowanie negocjacji, mnożenie przeszkód (kwestia gwarancji) oraz poszukiwanie pretekstu do przedłużania rozmów. Gdy dwa tygodnie później nowy premier udawał się z wizytą do USA na rozmowy z administracją Busha, „Gazeta Wyborcza” w publikacji z 22 lutego mogła już obwieścić „Tusk wstrzymuje tarczę” i poinformować, że „sprawa utknęła w martwym punkcie”. W tym samym czasie Kreml nasilił kampanię propagandową przeciwko instalacji amerykańskiej i rozpoczął straszenie „odwetem”. Zasadność sprzeciwu Rosji może ocenić każdy, kto ma nawet mgliste pojęcie o budowie instalacji tzw. tarczy antyrakietowej. Całość ma bowiem charakter defensywny, składa się z kilku silosów i zajmuje powierzchnię boiska piłkarskiego. Nie stanowi zagrożenia dla nikogo, kto nie jest agresorem. W Polsce planowano budowę stanowiska rakiet przechwytujących, które miałoby służyć do obrony przed rakietami balistycznymi dalekiego i średniego zasięgu. Pociski przechwytujące wystrzeliwane z takiego stanowiska korzystają z energii kinetycznej i nie zawierają ładunków wybuchowych. Zestrzelenie wrogiej rakiety następuje w przestrzeni kosmicznej i nie stanowi zagrożenia dla terytorium kraju, nad którym ma miejsce akcja. Stosowana przez Rosjan retoryka i mówienie o „wycelowaniu tarczy antyrakietowej w Rosję” ma podstawy tylko wówczas, gdyby Kreml chciał wystąpić w roli agresora.
Kilka miesięcy po wizycie Tuska w Moskwie mieliśmy natomiast do czynienia z klasyczną prowokacją. Tuż przed zakończeniem polsko-amerykańskich negocjacji, w gazecie „Dziennik” ujawniono treść tajnej rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego z szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Przeciek do prasy pozwolił Sikorskiemu odegrać rolę „ofiary” i został przez Tuska wykorzystany jako przeszkoda w dalszych negocjacjach z amerykańskimi partnerami. Z tajnych depesz dyplomatycznych ujawnionych przez Wikileaks wynika, że w czerwcu 2008 roku, dwa miesiące przed napaścią Rosji na Gruzję, grupa rządząca była gotowa doprowadzić do zerwania rozmów z Amerykanami, bez wcześniejszego uzgodnienia sprawy z prezydentem. Fiasku negocjacji zapobiegła wówczas wizyta szefowej Kancelarii Prezydenta Anny Fotygi w Waszyngtonie i jej rozmowy z czołowymi politykami USA. Misja Fotygi wywołała histeryczne reakcje przedstawicieli rządu Tuska, oskarżających Lecha Kaczyńskiego o prowadzenie własnych negocjacji z USA z intencją „przejęcia sukcesu rządu”.
O ówczesnym stanowisku Komorowskiego mogliśmy się dowiedzieć z jeden z depesz ujawnionych przez Wikileaks. Ambasador Victor Ashe w dniu 7 maja 2009 roku zanotował treść rozmowy jaką  kilku czołowych polityków PO przeprowadziło z delegacją Kongresu Amerykańskiego. Ashe relacjonował:  „Marszałek Komorowski i Nowak (Sławomir) zgodnie wskazywali na to, że zgadzając się na lokalizację tarczy antyrakietowej Polska zapłaciła „wysoką cenę” – szczególnie w relacjach z innymi członkami UE i Rosją. Komorowski wyraził obawę, że po dwunastu latach poprawy relacji Polska ponownie staje się rosyjskim celem – wysocy rangą rosyjscy politycy grozili wymierzeniem w Polskę głowic nuklearnych, podgrzewane są antypolskie nastroje wśród Rosjan i podejmowane działania przeciwko polskim interesom na Ukrainie.
Jeśli dziś Komorowski ponownie mówi o płaceniu „wysokiej ceny”, ma z pewnością na myśli polityczne priorytety grupy rządzącej, czyli stosunki z putinowską Rosją, zaś negatywna ocena „amerykańskiej oferty” oznacza de facto rezygnację z projektu amerykańskiego na rzecz bliżej nieokreślonego „polskiego wkładu” w system NATO.  W wywiadzie dla „Wprost” Komorowski przyznał: „Co się tyczy samej tarczy, to Polska konsekwentnie stawia na budowę systemu NATO obejmującego także potencjalne zagrożenia w naszym regionie. Przewiduję ponadto, że będziemy mogli do tego systemu wnieść nasz polski wkład. Ta polska część tarczy NATO będzie zdolna do obrony naszego kraju i naszej przestrzeni powietrznej.”
Zapewne niewiele osób pamięta, że największym orędownikiem takiego projektu była Angela Merkel, która przed przyjazdem do Polski w roku 2007 namawiała nas do „budowania tarczy antyrakietowej w ramach NATO” i zabiegała o „otwartą dyskusję z Rosją”.
Nie informowano wówczas, że w NATO dopiero trwały prace koncepcyjne nad architekturą takiego systemu i niewiele wskazywało, by weszły w fazę realizacji. Amerykanie od dawna twierdzili, że nie ma żadnej sprzeczności między rozwojem ich systemu MD (tarcza) a budową obrony przeciwrakietowej NATO. Oba systemy mogą w przyszłości z sobą współpracować, pod warunkiem, że państwa europejskie w ogóle przystąpią do sfinalizowania pomysłu, co dziś, choćby z uwagi na sytuację ekonomiczną wydaje się mało prawdopodobne. Niemieckie starania, by Polska „zaczekała” na NATO, korelowały wówczas z głosem rosyjskich generałów, straszących nas atakami nuklearnymi za przyjęcie amerykańskiej oferty. Co ciekawe, projekt NATO nie wywoływał wtedy tak histerycznych reakcji Moskwy.
Można uznać, że rozwinięcia koncepcji Merkel dokonał stały przedstawiciel Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin, gdy w czerwcu 2011 roku odwiedził Polskę. Rogozin przyjechał wówczas do Warszawy na spotkanie z szefem MSZ Radosławem Sikorskim i szefem BBN gen. Koziejem, by przekazać im stanowisko Rosji w sprawie systemu obrony przeciwrakietowej. Podczas konferencji prasowej Rogozin zaproponował wariant stworzenia wspólnego systemu wraz z Rosją, a jeśli takie rozwiązanie zostanie odrzucone, budowę przez NATO własnego systemu przeciwrakietowego. "Sojusz Północnoatlantycki będzie bronił sam siebie, ale z jednym warunkiem, nie będzie wchodził na teren Federacji Rosyjskiej, by ten sektor rażenia (...) nie sięgał naszego kraju, bo tego nie potrzebujemy i nie życzymy sobie takich przymusowych usług" – oznajmił Rogozin.
Nietrudno zrozumieć, że rosyjska strategia polega przede wszystkim na utrąceniu projektu amerykańskiej tarczy i ma na celu ograniczenie obecności USA w Europie. Projekt NATO -będący dopiero w pierwszej fazie realizacji jest traktowany jako możliwa do przyjęcia alternatywa – szczególnie, gdy o jego finansowaniu będą decydowali „zaprzyjaźnieni” z Putinem przywódcy europejscy, a nie Kongres USA.
Perspektywa listopadowych wyborów i wizja odejścia najgorszego w historii prezydenta Ameryki wymaga od kremlowskich strategów  podjęcia działań wyprzedzających.
Kandydat prezydencki Republikanów Mitt Romney nie ukrywa, że jeśli wygra wybory to fatalny "reset" w stosunkach z Kremlem dobiegnie końca. Wielu republikanów wprost nawołuje do zaostrzenia kursu wobec Putina i ukrócenia dyktatu Kremla w sprawie tarczy antyrakietowej.
Wydaje się, że niespodziewana deklaracja Komorowskiego oraz słowa o „ryzyku politycznym związanym ze zmianą prezydenta w USA” i „nie powtarzaniu błędu” mają bardziej związek z perspektywą zmiany administracji amerykańskiej niż dotyczą oceny działań z lat 2008-2009.  Zapowiedź budowy własnego systemu obrony przeciwrakietowej – aczkolwiek nierealna finansowo – jest ważną deklaracją  polityczną i może być sygnałem, że również III RP „nie życzy sobie usług” ze strony nowej administracji. Komorowski mówi wyraźnie o „polskiej części tarczy NATO” nawiązując do elementów systemu, które według planów mają być rozmieszczone dopiero w roku 2018. Plany te zostały opracowane przez administrację Obamy lecz obejmują okres dwóch lat po jego odejściu – zakładając, że zostałby wybrany na drugą kadencję. Nie ma wątpliwości, że jeśli prezydentem zostanie Romney ten kalendarz ulegnie zmianie, a republikanie będą dążyli do wcześniejszej instalacji systemu antyrakietowego.
Wypowiedź Komorowskiego sygnalizuje, że Polska nie ma zamiaru przyjmować amerykańskich propozycji i będzie stawiać na własne rozwiązania i udział w systemie NATO.
Kilka dni po udzieleniu wywiadu dla Wprost,  Komorowski  w właściwym sobie stylu sprecyzował:  „To, co dzisiaj zostało przez prasę nazwane polską tarczą, to jest oczywiście realizacja wspólnej strategii ogólnonatowskiej, o którą, nie ukrywam, że zabiegałem. Aby nie była tylko wyłącznie aktualna idea amerykańskiej tarczy antyrakietowej, która przecież polskiej przestrzeni nie miała chronić, bo dla nas zagrożenia rakietami balistycznymi nie są dziś najważniejsze, i to z kierunku środkowej Azji.”
Niewykluczone, że za deklaracją lokatora Belwederu kryje się plan uczynienia z naszego kraju swoistego „poligonu” w zakresie przyszłych relacji NATO-Rosja. Putin od dawna proponował budowę wspólnego systemu obrony i udział w finansowaniu projektu. Na ostatnim szczycie państw G20 w Meksyku prezydent Rosji oświadczył, że jego kraj „dopuszcza tylko wspólne prace nad tarczą antyrakietową” i zapowiedział, że „sytuacja może zmienić się radykalnie tylko wówczas, gdy Stany Zjednoczone zgodzą się z naszą propozycją, według której Rosja, Europa i USA powinny być równoprawnymi partnerami w tym procesie". Słabość państw NATO oraz przychylna wobec Putina postawa przywódców europejskich, mogą zdecydować o przyjęciu oferty Kremla i dopuszczeniu rosyjskich firm zbrojeniowych do prac nad „polską częścią tarczy”. Wydaje się to realne, jeśli – jak dotychczas - wspólny front Moskwy-Berlina i Paryża będzie dążył do ograniczenia obecności USA w Europie.
Gdyby taki scenariusz był rozważany, z pozoru bezsensowna wypowiedź Komorowskiego nabiera szczególnie groźnego znaczenia.

Artykuł opublikowany w nr 33/2012 Gazety Polskiej 

20 komentarzy:

  1. Szanowny Panie Aleksandrze, ale WSI już może jakieś ministerstwa utworzyć...np ministerstwo d/s
    tarczy...ministerstwa d/s silosów, rakiet, radarów...później jakieś departamenty, itd....pensje skromne na początek, marne gradowe....
    Pozdrawiam serdecznie
    smutny stary kowal
    ps
    ...jeszcze ministerstwo d/s kontaktów rosyjsko- polskich w sprawie tarczy - np rusofile Turowski, Sikorski...
    ps2
    ...patronat medialny jakaś gazeta obiektywna...

    OdpowiedzUsuń
  2. stary kowal,

    Nie ma potrzeby tworzenia tak egzotycznych ministerstw i departamentów, bo w środowisku Komorowskiego powstał już plan zagospodarowania ludzi WSI i lada miesiąc można spodziewać się "systemowych rozwiązań".
    Chodzi o projekt zawarty w opracowaniu Lucjana Bełzy z BBN-u „Pozycja szefów służb w sferze bezpieczeństwa pozamilitarnego” oraz pomysły przeprowadzenia gruntownych zmian systemowych w zakresie kontroli nad służbami specjalnymi.
    Pisałem o tym obszernie przed kilkoma miesiącami.
    Przypomnę jedynie,że (w skrócie) chodzi o podporządkowania ABW ministrowi spraw wewnętrznych (przy założeniu wydzielenia spraw administracji do odrębnego resortu), ograniczenie zadań Agencji do spraw ochrony kontrwywiadowczej, podporządkowanie Służby Kontrwywiadu Wojskowego ministrowi obrony narodowej oraz utworzenie jednej Agencji Wywiadu powstałej z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą Wywiadu Wojskowego, z wyodrębnionym pionem cywilnym i wojskowym.

    Powstałe w BBN pomysły postulują włączenie SWW oraz SKW w strukturę Sił Zbrojnych – czyli powrót do rozwiązań sprzed 2006 r., kiedy to Wojskowe Służby Informacyjne znajdowały się w strukturze MON, a funkcje dowódcze mogli pełnić wyłącznie żołnierze zawodowi. Obecna koncepcja, według której funkcjonariusze cywilni nie mogliby być szefami służb wojskowych zmierza wprost do odtworzenia układu personalnego WSI.
    Ponieważ to prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi (za pośrednictwem ministra obrony narodowej) – on będzie faktycznym decydentem w kwestiach bezpieczeństwa, mając również bezpośredni wpływ na działalność nowej,potężnej służby specjalnej.
    Chyba niewiele osób ma świadomość, że minister Cichocki i wyznaczony przez Komorowskiego szef MON Siemoniak już realizują tę koncepcję.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  3. --
    ALEKSANDER ŚCIOS

    Panie Aleksandrze,
    Mam nadzieję, że zaakceptuje Pan komentarz o... innej tarczy?
    Ja po prostu MUSZĘ TO NAPISAĆ.
    A jak mus, to mus, sam Pan rozumie :)))

    Pozdrawiam serdecznie

    U.

    ======

    ROSYJSKIE MEDIA OŚMIESZAJĄ "DUCHOWY" WYMIAR "POJEDNANIA".
    BEZ ARCYBISKUPIEJ OBŁUDY PISZĄ WPROST (I NIEMAL WYŁĄCZNIE)
    O JEGO KONTEKŚCIE POLITYCZNYM!

    Przytaczam za Stefczyk.Info, (numerując akapity):
    http://www.stefczyk.info/wiadomosci/swiat/rosyjskie-media-o-wizycie-cyryla-i


    1.Dziennik "Izwiestija" przypomniał, że "żaden ze zwierzchników Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej nie odwiedził jeszcze katolickiej Polski". "Między (poprzednim) patriarchą Aleksym II i papieżem Janem Pawłem II, etnicznym Polakiem, było wiele rozbieżności. Zwierzchnik Cerkwi występował przeciwko wizycie zwierzchnika katolików w Rosji" - dodała rosyjska gazeta.

    2."Izwiestija" przytoczyły też wypowiedź katolickiego metropolity mińsko-mohylewskiego arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza, który wyraził przekonanie, że przesłanie, które w piątek na Zamku Królewskim w Warszawie podpiszą zwierzchnik Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, "doprowadzi do przełomu w stosunkach między dwoma narodami i chrześcijańskimi religiami".

    3. Dokument, nad którym prawosławni i katoliccy duchowni pracowali trzy lata, wzywa oba narody i Kościoły do zbliżenia, pojednania, przebaczenia sobie wzajemnych krzywd oraz wspólnego spojrzenia w przeszłość z myślą o przyszłości.

    4. "Powinniśmy zapomnieć dawne krzywdy. Teraz trzeba myśleć o przyszłości. Przesłanie o pojednaniu narodów niewątpliwie może doprowadzić do poprawy relacji dwóch państw. Mimo występujących różnic wszyscy jesteśmy chrześcijanami. Rosja i Polska - to dwie forpoczty słowiaństwa i chrześcijaństwa w Europie. Nie powinny nas dzielić jakieś urazy" - oświadczył abp Kondrusiewicz, który w latach 2002-2007 był metropolitą moskiewskim, czyli zwierzchnikiem katolików w Rosji.

    5. "Izwiestija" podkreśliły, że "między stroną polską i rosyjską wciąż jest niemało rozbieżności, które dotyczą głównie różnej interpretacji niektórych wydarzeń historycznych, w tym tragedii katyńskiej".
    Dziennik zacytował opinię dyrektora Instytutu Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk Czubariana, którego zdaniem "w wielu dziedzinach, w tym w sferze historycznej, zarysowało się dążenie do normalizacji stosunków między Rosją i Polską". Według historyka, choć przesłanie zwierzchników Kościołów "może nie przynieść natychmiastowych efektów, to jednak wpisuje się w ogólną tendencję historycznego pojednania narodów Rosji i Polski".

    6."Izwiestija" odwołały się również do oceny historyka religii Judina, którego zdaniem dokument przygotowany do podpisania podczas wizyty Cyryla w Polsce "ma niezwykle ważne znaczenie dla odnowy relacji między dwoma krajami". "Posługując się terminologią religijną, to metanoja, tj. redefinicja wartości, skrucha i katharsis, czyli oczyszczenie stosunków" .

    !!!
    7. Z kolei "Niezawisimaja Gazieta" zwróciła uwagę, że "aktywizacja Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej na polskim kierunku zbiegła się w czasie z podróżą Władimira Putina do Gdańska 1 września 2009 roku, podczas której zaprosił on premiera Donalda Tuska do wspólnego odwiedzenia zespołu memorialnego w Katyniu wiosną 2010 roku".

    8. "Pokojowe inicjatywy Patriarchatu Moskiewskiego wpisują się w koncepcję polityki zagranicznej i strategię władz Rosji. Tak było również w czasach ZSRR" - zauważył dziennik.

    9. "Niezawisimaja Gazieta" skonstatowała także, iż w dokumencie, który w Warszawie podpiszą Cyryl i abp Michalik, "będzie bardzo mało historii". "W sprawach historycznych politycy i uczeni nie doszli jeszcze do wspólnego mianownika. Kościoły postanowiły nie biec przed parowozem" - wskazał moskiewski dziennik.
    ...

    OdpowiedzUsuń
  4. 10. "Niezawisimaja Gazieta" odnotowała również, że w Polsce inicjatywa podpisania przesłania została oceniona niejednoznacznie. "Ostro na dokument zareagowała opozycja prawicowo-konserwatywna. Argumentacja jest prosta i znana. Patriarchat Moskiewski w czasach radzieckich współpracował z KGB i nie wyraził skruchy. Teraz wykonuje zadania Putina. Nie należy ufać Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Jej pokojowe inicjatywy to kamuflaż dla rzeczywistych, antypolskich planów +putinowskiego reżimu+ i polskich elit rządzących" - przekazał dziennik.

    11. Natomiast "Moskowskije Nowosti" zamieściły komentarz dyrektora Instytutu Religii i Prawa Rosyjskiej Akademii Nauk Romana Łunkina, który uznał podróż Cyryla do Polski za "niepaństwową wizytę dyplomatyczną". "Polacy uważają siebie za najgorliwszych stronników Stolicy Apostolskiej. Dlatego przyjazd patriarchy będzie mieć ważne znaczenie dla stosunków prawosławno-katolickich. Silny będzie także czynnik polityczny"- podkreślił Łunkin. Naukowiec zauważył też, że pod rządami prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska w relacjach między Moskwą i Warszawą nastąpiło ocieplenie, choć spraw spornych jest wciąż wiele. "Patriarcha spróbuje poruszyć te problemy, których nie mogą rozwiązać dyplomaci, w tym - być może - kwestię pojednania z Polakami w sprawie Katynia" - prognozuje Łunkin.

    ==

    1. Ten uparty, "etniczny" Jan Paweł II...

    2. "Przełom" między narodami i RELIGIAMI (przechodzimy na prawosławie?)

    3. Jednak trzy lata, nie 24. Glemp łg.. - mijał się z prawdą.

    4. Rosja i Polska - forpoczty słowiaństwa(?) i chrześcijaństwa w Europie Z MYŚLĄ
    O PRZYSZŁOŚCI ZAPOMINAJĄ DOZNANE KRZYWDY - to słowa POLAKA (!!!),
    abp Kondrusiewicza.

    5. Drobne rozbieżności "do znormalizowania" (!!!)

    6. Czeka nas KATHARSIS - czyli REDEFINICJA WARTOŚCI (!!!)

    7. PUTIN PUTIN PUTIN. URRRAAAAAAA!

    8. "Pokojowe inicjatywy Patriarchatu Moskiewskiego wpisują się w koncepcję polityki zagranicznej i strategię władz Rosji. Tak było również w czasach ZSRR"
    - BEZ KOMENTARZA!

    9. ZA ŁYSIAKIEM: "Towariszcz połkownik, a na ch.. nam cwiety?" - znaczitsia istoria...

    10. ŚCIOS JUDZI I JĄTRZY !!! Nie pojął, ksenofob, duchowego wymiaru parowozu dziejów.

    11. "Niepaństwowa wizyta dyplomatyczna" - Gdzie diabeł nie może, tam Cyryla pośle !!!

    ==

    UWAGA OGÓLNA:

    We wszystkich gazetach spiritus movens i jedyną stronę
    OPERACJI POJEDNANIE stanowi Cyryl wraz z Cerkwią Putina.
    O polskim episkopacie prawie się nie wspomina.
    Czyżby mieli tylko WYKONAĆ?!!!

    ?

    --

    OdpowiedzUsuń

  5. Polecam z "Rodaka":
    Z cerkwią żywą i Polską skwierczącą na patelni Putina - Mirosława Rymara

    http://www.rodaknet.com/rp_mirek.htm

    --

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny artykuł Rymara,Pani Urszulo!

      Nie można służyc Bogu i mamonie,w czym utwierdzają mnie czyny patiarchów.
      Owieczkom nie wszystko da się wmówic.

      Pozdrawiam Panią!

      Co do zasadniczego tematu,czyli tarczy antyrakietowej,to raczej byłaby
      rosyjska inicjatywa.NATO dawno przestało byc przeciwwagą dla imperialnych zapędów Rosji.
      Merkel pewnie widziałaby armię Putina w szeregach jednego sojuszu.
      Dolary nie popłyną,ale ruble jakieś,może i euro.
      USA,przy miękkiej polityce Obamy utraciły już możliwości kontroli
      tego stanu rzeczy.Dla nas Polaków żadna tarcza nie będzie bezpieczna.
      Przeciw komu,lub czemu miałaby byc wybudowana?

      Pozdrawiam.
      B.

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Aleksandrze,

    Chcialbym nieco dodac do panskiego wpisu.

    O Polsce.

    Polska nie ma absolutnie zadnego zaplecza niezbednego do budowy tarczy antyrakietowej. Nie ma zaplecza intelektualnego, naukowego, technicznego, organizacyjnego, biznesowego, finansowego. Nie ma jakiegokolwiek doswiadczenia w realizacji przedsiewziec na tak wielką i nowatorską skale. Porownajmy, Manhattan Project i projekty realizowane przez NASA z jednej strony, a z drugiej atomową elektrownie w Zarnowcu niewybudowana od 1982-90, metro warszawskie, stadiony i autostrady budowane na Euro 2012.
    Polskie przedsiewziecia nie są nowatorskie, wiele krajow na wszystkich kontynentach wie od dawna jak to robic, lepiej technicznie, szybciej i duzo taniej. W Polsce kazdy wiekszy projekt jest jedynie okazją dla zlodziei i dla demonstracji zakresu swojej wladzy przez roznorodnych debili technicznych.


    O Stanach Zjednoczonych

    Jak wszystkim doskonale wiadomo USA prowadzą swoją polityke interwencjonizmu (politycznego, gospodarczego, finansowego i militarnego). Polityka ta nasila sie i slabnie w sposob rownie naturalny jak nastepują przyplywy i odplywy oceanow. Tyle ze plywy oceanow są mierzone w godzinach, a amerykanski interwencjonizm w latach lub dekadach. Obecnie amerykanski interwencjonizm jest w fazie odplywu. Interwencjonizm gospodarczy skonczyl sie wraz z planem Marshalla i odbudową Japonii, militarny dogorywa w strone humanitarnej pomocy wojskowej w Afganistanie, a wypiąl sie zdecydowanie na Europe po problemach zwiazanych z montowaniem koalicji na wojne z terroryzmem. Inrerwencjonizm polityczny stara sie nie realizowac izraelskich ządan rozpoczecia wojny z Iranem. Interwencjonizm finansowy najzwyczajniej w swiecie ponownie wydrukowal dolary wyssane z amerykanskiego rynku przez import z Chin, a operacja nazywala sie quantitative easing.

    Z tych wszystkich dziwnych rzeczy najwiekszą czkawką do dzis odbija sie Ameryce jedynie spisanie Europy na straty (write off, muszą sie tam nawzajem pozagryzac, nie jestesmy w stanie temu zapobiec), poniewaz Europa to olbrzymi rynek, circa 400 mln ludzi i kazde tąpniecie w Europie ma do dzis swoje echo na Wall Street.

    Ameryka od lat redukuje swoje wojska w Europie. Wraz z okupacją amerykanską RFN odkryla, ze jest krajem turystycznym i to 12 miesiecy w roku - tak dobrze Ameryka placila za swoich zmilitaryzowanych "turystow". Tarcza antyrakietowa zaproponowana Polsce jest wystepkiem przeciw tej zdecydowanej polityce redukcji. Nie dziwie sie, ze opcja prosowiecka w Polsce tego nie docenia, ale PiS byl mowiąc oglednie mocno zdezorientowany.

    CDN

    OdpowiedzUsuń
  9. W postrzeganiu Ameryki przychylam sie do opinii spekulanta o nazwisku Warren Buffett ( Berkshire Hathaway):
    Over the long term, the stock market news will be good. In the 20th century, the United States endured two world wars and other traumatic and expensive military conflicts; the Depression; a dozen or so recessions and financial panics; oil shocks; a flu epidemic; and the resignation of a disgraced president. Yet the Dow rose from 66 to 11,497.

    W dluzszej perspektywie wiadomosci z giełdy będa dobre. W 20 wieku, Stany Zjednoczone przetrwały dwie wojny światowe i inne traumatyczne i kosztowne konflikty zbrojne, depresje, kilkanaście recesji i finansowych panik, wstrzasy zwiazane z ropa, epidemie grypy i rezygnację skompromitowanego prezydenta. Jednak Dow wzrósł z 66 do 11.497.


    Wracając do Polski, lokalny imbecyl pilnujący zyrandola stwierdzil: Naszym błędem było to, że przyjmując amerykańską ofertę tarczy, nie wzięliśmy w wystarczającym stopniu pod uwagę ryzyka politycznego związanego ze zmianą prezydenta. W USA zmiana prezydenta nie prowadzi tak jak w Polsce do totalnego trzesienia ziemi. Amerykanski system jest w stanie przezyc nienaruszony nawet dwie kadencje malo rozgarnietego prezydenta. I wreszcie amerykanska racja stanu absolutnie rozni sie od polskiej, zarowno prosowieckiej jak i antysowieckiej.

    Prosze przemyslec te fakty, Obama nie zaprzestal scigania Bin Ladena i uwazal za swoj obowiazek wykonanie na nim wyroku smierci, Obama byl tu kontynuatorem polityki poprzednika z przeciwnego obozu politycznego. Rownoczesnie Obama pozwolil sobie na "reset" z Rosją posowiecką.
    Byc moze dlatego, ze nikt w wolnym swiecie nie traktuje serio pieniactwa tego KGBowskiego kurdupla(zachodni dyplomaci nazywaja go "alpha dog" jak twierdzi wikileaks).
    Byc moze dla poglebienia i przyspieszenia spisania Europy na straty.
    Nie wiem.

    Oczywiscie wypowiedzi imbecyla spod zyrandola przesuwają srodek ciązenia polityki zagranicznej 3RP jeszcze bardziej w strone Kacapii i nie kwestionuje w zaden sposob panskich stwierdzen, uwazam jednak, ze to dodatkowe swiatlo jest niezbedne.

    Pozdrawiam jak zawsze

    PS
    Przepraszam, ale mialem jakies problemy z kontem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pani Urszulo,

    Dla każdego myślącego Polaka (mam nadzieję, że taka grupa społeczna jeszcze istnieje) - "dowód" z publikacji mediów rosyjskich byłby decydujący w ocenie jutrzejszego aktu-orędzia. Jeśli bowiem media rosyjskie chwalą "pojednanie" i doceniają jego "przełomowość" oraz "historyczność" - Polacy już powinni się bać i traktować ten akt jako potężne, realne zagrożenie.
    Jeśli radosne głosy Rosjan nie wywołują takich refleksji - dowodzi to stopnia ogłupienia i zmanipulowania Polaków i jest sukcesem dwudziestoletniej indoktrynacji. Wielu z nas nie wie lub zapomniało, że jeśli kremlowskie szczekaczki mówią "białe", należy spodziewać się najciemniejszej czerni, a tam, gdzie Moskwa się cieszy, Polacy zawsze płaczą.
    Najwyraźniej nawet ta najprostsza "oczywista oczywistość" jest dziś niedostępna dla naszych rodaków.
    Czytałem dziś relacje mediów rosyjskich (również opozycyjnych) o wizycie Gundiajewa i mam dwie refleksje.
    Po pierwsze - jest w nich więcej prawdy niż w łgarstwach rozpowszechnianych przez "media katolickie" oraz polskojęzyczne ośrodki (w tej kwestii mówią one jednym językiem).
    Po drugie - chciałbym, byśmy kiedyś doczekali się takiej opozycji.

    Informuję, że jutro na blogu ukaże się obszerny tekst opublikowany w "Warszawskiej Gazecie", w którym przedstawię nieznane bliżej kalendarium "pojednania" i spróbuję ukazać rzeczywistych inspiratorów tego procesu.


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      Czekam więc niecierpliwie na jutrzejszą
      publikację dekonspirującą "inspiratorów" :)

      -------------------------------------------------------------------------------------------------

      Mam podobne odczucia dotyczące przedstawiania sprawy w mediach rosyjskich. Istotnie, opisują one wizytę w miarę rzeczowo i prawdziwie. W końcu... mogą sobie na to pozwolić. Dobrze wiedzą, czego oczekują ich władcy i że to za kilka dni oficjalnie uzyskają od zdominowanej, śmiertelnie wystraszonej i pozbawionej indywidualności hierarchii polskiego Kościoła.

      Ton polskich portali, zwłaszcza katolickich, jest aż... lepki. Do obrzydzenia zapewnia się "wiernych" jak dobrze i pięknie jest (sobie) po chrześcijańsku wybaczać, zwłaszcza jeśli jest się ofiarą, a kat nie okazuje nawet cienia skruchy.
      Własną niegodziwość i tchórzostwo prowadzące do Targowicy II pokrywa się pustosłowiem i "parcianą retoryką". Szczególnie w wykonaniu przewodniczącego KEP.

      ----------------------------------------------------------------------------------------------
      "To jest zadanie, żebyśmy publicznie jako przedstawiciele Kościołów powiedzieli prostemu człowiekowi nad Wisłą i Wołgą, że w relacjach międzyludzkich pojednanie jest rzeczą piękniejszą niż rozliczanie nie tylko rzekomych, ale i prawdziwych krzywd"

      Abp Michalik dziś w telewizji.
      -----------------------------------------------------------------------------------------------

      Pozdrawiam Pana serdecznie

      Usuń
  11. viilo,

    Bardzo Panu dziękuję za te istotne uwagi.
    Politykę USA oceniam w podobny sposób.
    Przyzna Pan jednak, że mimo pewnej stałości i pragmatyzmu tej polityki, jej niuanse są zależne od postawy państw, z którymi Ameryka wiąże swoje interesy. Jeśli przywódcy tych państw prezentują poglądy bliskie wypowiedziom Komorowskiego - Ameryka nie będzie nikogo uszczęśliwiała na siłę.
    Myślę, że w sprawie tarczy decydująca była postawa grupy rządzącej, bo nawet idiotyczny reset Obamy nie przekreśliłby tego projektu, gdyby polscy politycy twardo opowiadali się za obecnością instalacji amerykańskich.
    Byłaby to postawa korzystna dla Polski, bo w przypadku rezygnacji z projektu moglibyśmy wywalczyć mocne (choć zastępcze) gwarancje.
    Tymczasem nie tylko niczego nie uzyskaliśmy, ale udowodniliśmy Ameryce, że ma do czynienia z bandą zniewolonych, nieodpowiedzialnych rusofilów, których nie można traktować jak poważnych partnerów.
    Dziś Komorowski ponownie zadeklarował, że III RP chce podążać za dyktatem Kremla i nie ma zamiaru korzystać z "usług" Ameryki.
    W tych kategoriach trzeba oceniać jego wystąpienia na temat "polskiej tarczy".

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawe jest to co Pan pisze, przeczytałam też wszystkie komentarze i przypomniałam sobie o raporcie o Katyniu jaki został przygotowany dla Lecha Kaczyńskiego przed jego wizytą w Rosji, przed 10 kwietnia. Aneks do tego raportu został potem, po śmierci Prezydenta utajniony przez gen. Kozieja. Zastanawiam się - co w nim było? jakie wnioski tam były zawarte że aż go utajniono?
    Czy może Pan wie co tam było i czemu został utajniony? może wiedza jaką tam zamieszczono była tak porażająca że spowodowała aż taką reakcję Kozieja? Co Pan o tym sądzi, o utajnieniu tego Aneksu? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Urszulo,

    Nie chcę nawet komentować bełkotu abp.Michalika. Napawa mnie odrazą.
    Mam natomiast nadzieję, że przyszłe pokolenia Polaków będą potrafiły ocenić dzisiejsze zdarzenia i nazwisko tego hierarchy oraz wielu innych okryje się wiekową hańbą. Ci ludzie będą wspominani podobnie, jak dziś oceniamy biskupów Kossakowskiego czy Massalskiego.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Kazia,

    O dokumencie powstałym kilka tygodni przed lotem do Smoleńska, zatytułowanym "Ludobójstwo Katyńskie w polityce władz sowieckich i rosyjskich (1943-2010)", autorstwa Leszka Pietrzaka i Michała Wołłejko pisałem wielokrotnie.
    Pozwolę sobie odesłać Panią do dwóch tekstów:

    http://cogito.salon24.pl/354016,pojednanie-jak-strzal-w-potylice

    http://cogito.salon24.pl/387689,nadzorcy

    W dokumencie tym omówiono politykę Rosji w sprawie zbrodni katyńskiej na przestrzeni prawie sześćdziesięciu lat oraz zarekomendowano prezydentowi RP działania w sprawie Katynia.
    Myślę, że ta rekomendacja była przyczyną cenzorskich zapędów Kozieja:

    „Bez względu na stanowisko strony rosyjskiej – można przeczytać w raporcie – „i przebieg obchodów rocznicy ludobójstwa katyńskiego, a przede wszystkim treści wystąpienia premiera W. Putina w Katyniu, Prezydent RP, przedstawiciele rządu powinni mówić jednym głosem i reprezentować jednolite stanowisko strony polskiej w kwestii Katynia. Stanowisko to najkrócej można zawrzeć w słowach: domagamy się i będziemy domagać od władz Federacji Rosyjskiej nazwania zbrodni katyńskiej ludobójstwem.”

    Nowy szef BBN gen. Stanisław Koziej zakazał autorom ujawnienia treści rozdziału piątego, w którym znajdowały się powyższe słowa i wyraził zgodę jedynie na ujawnienie pozostałych części.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. Panie Aleksandrze.

    Na ten Pański artykuł czekałem już od pierwszego momentu ,gdy usłyszałem z ust WSI (SOWA) Komorowskiego o "polskiej tarczy".

    Pan nadał tytuł tej sytuacji "POLSKA TARCZA – ROSYJSKI POLIGON".


    Ja ,gdybym miał możliwości umysłowe do napisania tego co Pan napisał ,to bym jednak w nagłówku napisał "POLSKA TARCZA - DLA ROSJI".

    Może Rosja myśli ,że wróci na "Tarczy" ...to niech się Jej tak wydaje .


    Wiem i widzę ....Polacy zaczynają w końcu dojrzewać !


    A tę "tarczę" niech Komoruski wraz z Koziejem lepiej szykują dla kosmitów .

    Panie Aleksandrze.

    Z tego co widzę i obserwuję
    Moim zdaniem - Sytuacja powoli staje się klarowna .


    Czyżby znowu będą wołali "Goń POlszewika"?!

    Czy ,też znowu będą w Polsce płonąć Komitety POlszewckie ?!


    Nie jestem pewny - ale chyba znowu trzeba się powoli przygotowywać na "ścieżki zdrowia" ...tak jak między innymi w Kwidzyniu było.

    /Brutalna pacyfikacja protestu internowanych w Kwidzynie

    14 sierpnia 1982 r. w Kwidzyniu milicja i straż więzienna przeprowadziły wyjątkowo brutalną pacyfikację obozu internowania dla działaczy „Solidarności”. W jej wyniku pobito ponad 80 internowanych, blisko połowa z nich doznała ciężkich obrażeń. Trwająca kilka godzin bestialska akcja była odpowiedzią na protest uwięzionych dotyczący ograniczenia kontaktów z rodzinami.

    W obozie internowania znajdującym się na terenie Zakładu Karnego w Kwidzynie władze stanu wojennego przetrzymywały przede wszystkim solidarnościowych działaczy szczebla zakładowego i regionalnego pochodzących głównie z północno-wschodniej Polski.(...)

    Według relacji świadków kilkunastoosobowe grupy uzbrojonych funkcjonariuszy pod dowództwem oficera wchodziły do cel i ponownie biły internowanych ubliżając im i każąc niszczyć plakaty związkowe i symbole religijne. (...)/

    http://dzieje.pl/node/429

    Panie Aleksandrze



    Dzieje Polski już bardzo wielu "Możnym" w różnych czasach zrobiło nie jeden figiel :))

    Bez Bardzo mocnej Naszej Wiary - Wiary w Nasze Polski Nowe Wielkie Zwycięstwo

    -nowego "figla" dla Wschodu i Zachodu nie zrobimy.


    Zacytuję jeszcze raz prof. A . Nowaka - w Naszych Dniach Sierpniowych !

    Cytuję :



    /Kto potępia 1 sierpnia, nie rozumie znaczenia 15 sierpnia. Obydwie daty spotkały się w pamięci tych, którzy słuchali lekcji historii narodu, jakich udzielał Polakom najpierw prymas Stefan Wyszyński w milenijnych obchodach, a potem Jan Paweł II w swojej wielkiej nauce pierwszej pielgrzymki do ojczyzny w 1979 r. Obydwie daty, a może wszystkie sierpniowe daty: pamięć wielkich ofiar i wielkiego zwycięstwa – spotkały się w nadziei sierpniowego strajku w 1980 r., w nadziei Solidarności. Bez tej pamięci i bez tej nadziei nie będzie polskiej wolności./

    http://niezalezna.pl/31905-w-centrum-polskiej-historii

    I cytuję dalej z innego tekstu :

    Prof. Andrzej Nowak: Patriotyzm zapomnienia



    /„Sierpień to dla Polaków niebezpieczna pora…”. Trawestacja słynnego powiedzenia wielkiego księcia Konstantego z „Nocy listopadowej” przyszła mi na myśl teraz, kiedy zaczynamy ten miesiąc, który otwiera rocznica Powstania Warszawskiego, a kończy wspomnienie zwycięstwa Solidarności. /

    Nowy model „patriotyzmu”: „ruki po szwam”

    /Ostatnio jednak – chyba nie bez związku z doświadczeniem Smoleńska – obserwuję coraz śmielsze próby pochwalenia zachowania Stalina i Hitlera wobec polskich powstańców w 1944 r. Stalin realizował „interes ZSRR” – a Hitler „interes Niemiec”. /

    http://niezalezna.pl/31528-prof-andrzej-nowak-patriotyzm-zapomnienia



    OdpowiedzUsuń
  16. Sama koncepcja "tarczy antyrakietowej" zakłada redukcję obecności USA w Europie, która nie wynika jedynie z woli europejskich członków NATO, ale ze świadomej decyzji władz amerykańskich. Polityka ta wiąże się z rozwojem europejskiego systemu obronnego w dużym stopniu niezależnego od Stanów Zjednoczonych, natomiast system amerykański zabezpieczać ma polityczno-gospodarcze interesy na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej. Śledząc historyczny rozwój projektów zbiorowego bezpieczeństwa na świecie można zauważyć, że ich współtwórcy niemal zawsze zabiegali o włączenie do tegoż systemu państw strategicznie znaczących. Dysfunkcyjność Ligi Narodów w dużym stopniu wynikała z nieobecności w niej USA przy najwyżej oportunistycznym udziale Niemiec i ZSRR. Prezydent F. D. Roosevelt z podobnych względów dążył do włączenia Moskwy w powojenny porządek międzynarodowy. Zjednoczenie Niemiec w 1990 r. było uwarunkowane żądaniem Wielkiej Brytanii i Francji, aby Berlin pogłębił swą integrację ze strukturami europejskimi wraz z przyjęciem Euro.
    Od szeregu lat wszystkie największe państwa świata starają się rozwijać stosunki polityczno-gospodarcze z komunistycznymi Chinami. I nie ma przy tym wątpliwości, że amerykański projekt "tarczy antyrakietowej" jest również w większym stopniu inwestycją polityczną niż militarną. Umożliwić ma USA prowadzenie swobodniejszej dyplomacji globalnej przy jednoczesnym zmniejszeniu jednostronnych obciążeń w utrzymaniu światowego ładu na rzecz systemu wielostronnego. Waszyngton częściej rozmawiał z Rosją na temat Polski, niż z Polską o Rosji i naiwnością byłoby oczekiwanie, że USA poświęcą swoje relacje z Moskwą w imię obrony pojedynczego, niewiele znaczącego sojusznika w Europie Środkowej. Trudno w tej sytuacji oczekiwać, żeby polski rząd opierał swoją politykę obronną jedynie na stosunkach z Waszyngtonem.

    Pozdrawiam,
    Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. "Zestrzelenie wrogiej rakiety następuje w przestrzeni kosmicznej i nie stanowi zagrożenia dla terytorium kraju, nad którym ma miejsce akcja. Stosowana przez Rosjan retoryka i mówienie o „wycelowaniu tarczy antyrakietowej w Rosję” ma podstawy tylko wówczas, gdyby Kreml chciał wystąpić w roli agresora."

    To nie jest takie proste. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat światowa równowaga miedzy mocarstwami opierała sie na wzajemnym odstraszaniu (MAD - Mutual Assured Destruction) czyli na przekonaniu, że druga strona może odpowiedzieć ciosem atomowym.

    Kraj, który pierwszy stworzy skuteczną tarczę, będzie mógł używac miecza lub groźbę jego użycia do narzucenia swojej absolutnej hegemonii.

    Abstrahując od kwestii czy taka hegemonia jednego ośrodka władzy jest korzystna, należy zastanowić się jakie kroki zapobiegawcze mogą zostac podjęte przez inne państwa.

    Najprostszym jest zwiększenie ilości rakiet i głowic. Drugim, bardziej niebezpiecznym jest skrócenie czasu potrzebnego do rozpoznania fałszywych alarmów. Takie alarmy już wydarzały się w przeszłości.

    OdpowiedzUsuń