Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

sobota, 26 maja 2012

METODOLOGIA SOWIECKIEGO ŻOŁDAKA

Pogróżki i listy z obelgami, jakie otrzymuje codziennie profesor Wiesław Binienda, są nie tylko dowodem, że obrońcy kłamstwa smoleńskiego doceniają znaczenie pracy polskiego naukowca, ale świadczą o reakcji całkowicie naturalnej dla proweniencji tych osób.
 Gdybyśmy nie posiadali setek innych przesłanek podważających wersję warszawsko-moskiewską – ta jedna okoliczność – związana z próbami zastraszenia naukowca, powinna wystarczyć. Pozwala ona również dostrzec rodowód środowisk wspierających putinowskie łgarstwa oraz  ocenić wartość merytoryczną ustaleń MAK i tzw. komisji Millera.
W świecie niedostępnym dla Polaków - świecie cywilizowanych reguł – informacje o zastraszaniu naukowca, wywierania na niego wpływu, obrzucania wyzwiskami czy podważania osiągnięć naukowych – wywołałyby nie tylko reakcje mediów i opinii publicznej, ale skłoniły ludzi rozumnych do głębokiej refleksji. Równie mocną przesłankę stanowiłby żenujący spektakl tchórzostwa ze strony tzw. ekspertów komisji Millera, którzy jak jeden mąż odmówili rzeczowej konfrontacji z tezami profesora Biniendy. Wśród ludzi nauki tego rodzaju rejterada zostałaby odebrana jako miażdżąca kompromitacja i zakończyła „karierę” delikwentów.
Nietrudno też zauważyć, z jakich tradycji wywodzi się praktyka zastraszania ludzi nauki. Przez dziesięciolecia stosowali ją komuniści i ich młodsi bracia spod znaku swastyki. Dziś te same metody stosują środowiska bliskie tym zbrodniczym ideologiom.
Można byłoby wspomnieć o dwóch przypadkach stosowania gróźb wobec naukowców, które miały miejsce w ostatnich miesiącach. Pierwszy dotyczył dr Pawła Nowaka z Zakładu Leksykologii i Pragmatyki UMCS, który był biegłym opiniującym na zlecenie sądu znak Narodowego Odrodzenia Polski.  Na podstawie tej opinii, symbole NOP zostały zalegalizowane. Wkrótce potem tzw. aktywiści lewackich organizacji namalowali na drzwiach Nowaka celownik, rozwiesili plakaty wzywające do bojkotu naukowca oraz zaczęli wysyłać do niego anonimowe emaile z wyzwiskami i pogróżkami.
Podobnych działań doświadczył niemiecki historyk polskiego pochodzenia, Grzegorz Rossolinski-Liebe z Uniwersytetu w Hamburgu, autor rozprawy doktorskiej zatytułowanej  "Stepan Bandera: Życie i po życiu ukraińskiego faszysty (1909-2009)".
W marcu br., pod patronatem ambasady niemieckiej oraz Fundacji Heinricha Bölla historyk zaplanował na Ukrainie cykl wykładów w trzech miastach uniwersyteckich. Jednak na tydzień przedtem, wszystkie wykłady zostały odwołane, zaś Rossolinski-Liebe stał się obiektem gróźb telefonicznych i mailowych, na tyle poważnych, że po przybyciu do Kijowa objęto go opieką ambasady niemieckiej 
Podobnej metody „dyskusji naukowej” doświadczył dr Kazimierz Nowaczyk.  Nie tylko cenzurowano jego teksty na „niezależnym” Salonie 24 i grożono mu w korespondencji emailowej.  Do dziś nie wyjaśniono przyczyn groźnej choroby, na jaką zapadł dr Nowaczyk  po powrocie z Brukseli w marcu br., gdzie brał udział w prezentacji przygotowanej przez komisję Antoniego Macierewicza.
Dla uzupełnienia obrazu, należałoby jeszcze przypomnieć o klasycznej próbie wykorzystania organów ścigania w celu zastraszenia niepokornych naukowców. Doświadczyli jej dr Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk – autorzy książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", którym prokuratura zamierzała postawić zarzut ujawnienia tajnych dokumentów. 
W działaniach tych można było dostrzec inspiracje wynikające z instrukcji płk. Komorowskiego z Wydziału IV Departamentu III MSW skierowanej do Naczelników Wydziału III KWMO, KMMO, KSMO z dn.20 marca 1973, w której zalecano poddanie „wnikliwej ocenie przygotowywanych do wydania prac, szczególnie opracowanych przez osoby znane z wrogiego stosunku do PRL i socjalizmu oraz wywodzące się ze środowisk wrogich.
Wszystkie, tego rodzaju zdarzenia nieomylnie wskazują na źródło inspiracji. Jest nią zawsze systemowa nienawiść wobec prawdy, wsparta na mentalności sowieckiego żołdaka. Ten bowiem nie zawracał sobie głowy dysputami akademickimi ani subtelnościami logiki i  rozstrzygał wszelkie spory według uniwersalnej „metody naukowej” - strzałem w tył głowy.
Gdy nie da się dłużej zamilczeć głosu wybitnego naukowca, pozostają zatem prymitywne drwiny lub haniebna ucieczka. Kiedy  nie sposób zakrzyczeć faktów lub ukryć własnego zaprzaństwa - sięga się po groźby i wyzwiska.

Gdy nadejdzie czas prawdy i poznamy wszystkie okoliczności tragedii smoleńskiej  - po jakie metody sięgnie wówczas  grupa rządząca? 

85 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie pisze Pan już na S24. Trochę potrwa zanim to miejsce zostanie rozpropagowane. A dotarcie z Pana tekstami do jak najszerszej grupy czytelników powinno być celem nadrzędnym.

    Ciekawa jestem, co Pan sądzi o zaproszeniu prof. Biniendy przez prokuraturę. Czemu Pana zdaniem może to służyć?

    Pozdrawiam,

    Anwad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anwad -
      Nie chcę spekulować, czemu ma służyć to zaproszenie, ale jestem przekonany, że nie wyjaśnieniu prawdy o okolicznościach tragedii. Ta prokuratura stanowi część aparatu władzy, zatem z jej działaniami nie wiąże najmniejszych nadziei.

      Nie wypada żałować zaprzestania publikacji na S24. Obowiązuje tam wyraźny zapis na moje teksty, zaś Igor Janke wystąpił w jednoznacznej roli. Można natomiast żałować, że roli tej zdają się nie dostrzegać "prawicowi blogerzy".
      Chcę też zapewnić, że blog bezdekretu ma obecnie więcej odwiedzin niż blog na S24. To niezła wróżba.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. odpowiadam, A. Ścios wybaczy, mam nadzieję

      prokurator sawiecki zamiast prowadzić śledztwo śledzi sondaże

      2004 rok nikną w oczach sondaże sld i policjanci oraz prokuratorzy dostają przyspieszenia w walce z korupcją

      2012 nikną sondaże po i trzeba jakieś pozorowane działania podjąć

      pic na wodę fotomontaż

      mam tylko nadzieję że jak już PIS przejmie władzę
      podziękuje tym "prokuratorom" należycie

      Usuń
  2. Dzień dobry,

    Biorąc pod uwagę niewyjaśnioną chorobę dr Nowaczyka, co mnie osobiście kojarzy się z casusem Litwinienki, odnoszę nieodparte wrażenie, iż wszelkie groźby produkowane wobec osób publicznie stających po stronie twardych faktów i wynikających z nich interpretacji są w jakiś sposób filtrowane przez aparat zza wschodniej granicy. Ciężko mi wyobrazić sobie, że stanowią one niezależny produkt polskiego aparatu propagandowego.

    Co cieszy to fakt, iż takie próby są natychmiastowo nagłaśniane. Takie nagłaśnianie zdaje się działać jak szczepionka przeciw poczuciu strachu i osamotnienia, jakie mogą towarzyszyć osobom, które może i byłyby chętne ujawnić swoją solidarność z poszukującymi prawdy o Smoleńsku, ale obezwładnia ich strach. W efekcie mamy w końcu rzeczową odpowiedź choć kilku polskich naukowców w srpawie badań prof.Biniendy.

    Nagłaśnianie tego typu może także osłabiać zapęd wysuwających groźby, gdyż wszelkie upublicznianie takich posunięć może dać im wyobrażenie o skali negatywnej reakcji w przypadku posunięcia się do spełnienia swoich gróźb.

    Generalnie więc mamy do czynienia z replikacją na dużo większą skalę klasycznych badań nad konformizmem S.Ascha z połowy poprzedniego wieku. Tak więc, piszmy bezustannie i żądajmy standardów, jakie chcemy aby były punktem odniesienia dla życia publicznego w Polsce. Im więcej tych głosów i wymiany myśli - choćby takiej jak tutaj na blogu Gospodarza, tym bardziej szala przechylać się będzie na właściwą stronę. A gdy osiągnie masę krytyczną, może czekać nas pozytywny przełom. Na które to wydarzenie także warto być przygotowanym. Lepiej niż w 1989r.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dominique -

    Witam Pana,
    Skojarzenie z działaniami "aparatu zza wschodniej granicy" jest oczywiście zasadne i wskazuję na nie w tekście.
    Groźby wobec prof. Biniendy czy casus dr Nowaczyka - odkrywają najgłębsze zakamarki kłamstwa smoleńskiego i nieomylnie wskazują nam autora.
    Nagłaśnianie takich zdarzeń jest zatem naszym obowiązkiem. Można tu wskazać sensowną analogię z okresem komuny, gdy informowanie o groźbach czy prowokacjach esbecji było rzeczą konieczną i pożądaną. Tylko tak mogliśmy im zapobiec i (często) uchronić się przed kolejnymi represjami.
    Trzeba o tym mówić głośno, bo samozwańczy "władcy tajemnic" niczego bardziej się nie boją, jak ujawnienia ich intencji.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie Aleksandrze,

    obejrzałem program Jana Pospieszalskiego z prof. Biniendą. Wspaniały naukowiec, wielka klasa. Mój syn skomentował fragmenty prezentacji pokazujące zętkniecie z brzozą i rozpadanie się kadłuba: jak miło widzieć prawdziwą naukę w akcji!

    Reakcje pseudofachowców z pseudokomisji Millera wypisz-wymaluj sowieckiego chowu. Jakby mieli trochę więcej wyrachowania mówiliby: dziękuję, nie mam czasu, przepraszam, spieszę się, może przy następnej okazji.

    Ale przecież prawdziwy ruski rab musi się pochwalić słomą z nutów. Dumny jest, że mu ta słoma wystaje. Co tam jakiś naukowiec, choćby i najlepszy - ja mam poparcie od samego Bronka. Jak ja ich nienawidzę, tych prawdziwych naukowców, jakby nie oni - byłby spokój. A tak, to się na mnie sąsiad jakoś dziwnie patrzy i ta pani w warzywniaku. I cholera wie kto tam jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Kazefie,

      Obawiam się, że tych "sąsiadów jakoś dziwnie patrzących i tych pań w warzywniaku" jest dziś jeszcze niewielu. Będzie ich jednak przybywać, a my już dziś na czarnych kartach historii powinniśmy zapisać ludzi, którzy własnym nazwiskiem firmowali putinowskie i antypolskie kłamstwa.
      Nie oczekujmy od nich żadnej refleksji ani skruchy. Tym bardziej - zachowań godnych naukowca. Oni jeszcze nie wiedzą, że nawet "poparcie samego Bronka" nie wystarczy by uciec przed prawdą.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  5. Panie Aleksandrze,

    gdyby tak zebrać wszystkie przypadki nękania naukowców jakie miały miejsce za rządów PO, przykłady szykan i gróźb kierowanych pod ich adresem, okazałoby się, że jest tego całkiem sporo, co powinno budzić grozę lub przynajmniej wywoływać w ludziach refleksję, w jakim państwie żyjemy.

    Ja mam np. w pamięci, jak po publikacji książki Pawła Zyzaka "Lech Wałęsa. Idea i historia" do promotora jego pracy magisterskiej prof. Andrzeja Nowaka zaczęły przychodzić kartki pocztowe z wyzwiskami i pogróżkami oraz listy z fekaliami. Instytut Historii UJ odwiedzali podejrzani osobnicy podający się za dziennikarzy, wypytując czy profesor Nowak przychodzi na zajęcia pijany. Pamiętamy, że samemu Zyzakowi minister Kudrycka zamierzała odebrać magisterium.

    Wspomnianym przez Pana Cenckiewiczowi i Gontarczykowi bez podania przyczyn zamykano w kilku miastach sale wykładowe - miejsca spotkań z czytelnikami. Z kolei J.R. Nowaka nie wpuszczono kiedyś na Uniwersytet Wrocławski, podobne problemy miał także ks. Isakowicz- Zaleski w Szczecinie itd, itd. Dokładam te wszystkie historie do opisanych przez Pana spraw - naprawdę nic nie dzieje się przypadkiem...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Rzepko,

      Bardzo dziękuję za przypomnienie tych wydarzeń. Do katalogu nękania naukowców można byłoby dodać represje sądowe wobec prof.Zybertowicza, z pozwu Michnika. Doszło do nich już na początku 2008 roku, a przybrały na sile, gdy Zybertowicz zrecenzował książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o Wałęsie. W tekście "Sfora na profesora" napisałem wówczas:

      "Trzeba koniecznie przyglądać się działaniom „sfory”, próbującej wszelkimi metodami zakneblować profesora Zybertowicza. Pozwy sądowe, o których każdy „obrońca demokracji” będzie krzyczał jako o naturalnym narzędziu państwa prawa, są w tym wypadu wykorzystywane jako metoda państwowej cenzury, a ludzie, których interesy chronią prawa III RP stosują je, by ukryć przed społeczeństwem swoją agenturalną przeszłość i nadal mieć wpływ na stan świadomości Polaków.
      Ten rząd nie zapnie smyczy i nie założy sforze kagańca. Ilość „mięsa” jest jeszcze większa niż w roku 1989. Pogoń za ostatnimi sprawiedliwymi będzie trwała nadal, dopóki nie zagnamy „sfory” tam, gdzie jej miejsce."

      http://bezdekretu.blogspot.com/2008/06/sfora-na-profesora.html

      Pogoń "sfory" trwa nadal i to, co w każdym zdrowym społeczeństwie powinno budzić grozę, staje się dla Polaków "normalnością".

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  6. Dobry wieczór :)

    to teraz codziennie będzie Pan zamieszczał tekst na blogu? ;)

    Bardzo się cieszę. Proponuję jednak nie wspominać więcej o Stajni24 i niewartym uwagi redaktorze prowadzącym, to jest blotka, w dodatku "bita".
    Leczy swoje frustracje utrudniając pisanie wybitniejszym od siebie - czyli prawie wszystkim :))

    To co Pan pisze - pozostanie, spokojna głowa! Jak by nie było Wolanda napisałabym coś o "Exegi monumentum", ale on się pewnie pojawi, więc nie napiszę :))

    Pod poprzednim wpisem dokończyłam dokumentację Pańskich tekstów poświęconych agentowi Turowskiemu oraz zgromadziłam w jednym miejscu linki do jego (jeszcze nie usuniętych) wypowiedzi oraz artykułów C. Gmyza i 2 programów Pospieszalskiego o tej odrażającej postaci.

    Niech chociaż tak przysłużę się odkrywaniu tego co tajne, demonizowane i dlatego wywołujące niepokój i lęk. Kiedy pokaże się ludziom jak nędzne, lepkie, OBRZYDLIWE są indywidua, których się boimy - strach pryska. Jak rozsypana talia kart Alicji...


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór Pani Urszulo,

      Tak źle nie będzie i nie przewiduję codziennych publikacji:)
      Propozycja "niewspominania" zostanie zaś zaakceptowana.
      Oczywiście dostrzegłem Pani wysiłek i doskonałe zestawienie linków. Również tu - bardzo Pani dziękuję.
      Myślę, że w przypadku Turowskiego mamy do czynienia z postacią, która przerasta nawet najbardziej ponure wyobrażenia. Oby nastał czas, gdy poznamy całe dossier tej postaci.

      Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam

      PS. Jak Pani przewidziała wizytę Wolanda? To dopiero siła intuicji :)

      Usuń
  7. Szanowny Pan Aleksander Ścios!

    "W świecie niedostępnym dla Polaków (...)".
    Pozwalam sobie zacytować tu tylko część Twojej ważnej myśli, która niepokojąco prawdziwie współgra z tytułem artykułu. To teza, przyznam, bolesna i dla mnie, ale jakże do cna prawdziwa. Ponura i złowieszcza smuga cienia, jaką rzucają obeliski ojców eksterminacji prawdy, panów M. i E zdaje się pochłaniać coraz to nowe dzieci. Naiwnością graniczącą z głupotą byłoby artykułować zdziwienie metodologią sowieciarzy. To praktyka wciąż żywa i mimo postępu cywilizacyjnego - wciąż zamknięta w kanon niezmiennych reguł. Eksterminacja myśli, morderstwo, zbrodnia ludobójstwa, pod sztandarem ciągle tego samego sierpa i młota. Zmieniają się tylko marionetki, pałac kremlowski ciągle ten sam. I kolejne pokolenia zwasalizowanych sympatyków. Tu, na tym skrawku ziemi, który my uparcie nazywamy ojczyzną, budząc wściekłość zaprzańców i pomruk zniecierpliwienia ich mecenasów.
    To przecież było oczywiste, że jeśli starczy determinacji temu jedynemu oficjalnemu gremium, jakim w wyjaśnianiu pułapki smoleńskiej jest ZP, i pozyska on do współpracy ludzi, których merytoryczny głos będzie zauważony - to nastąpi reakcja molocha. A ludzie ci stawiają na szali nie tylko swoją pozycję naukową, ale przede wszystkim ryzykują życiem. Ktoś, kto tego nie dostrzega, nie rozumie, dał się już pochłonąć smudze cienia. Cóż z tego, że będziemy ironizować o "doskonałym samobójcy", "panach od śrubek" czy bon motach męża pani Dziadzi i jego alter ego, pana na P. To pułapka. To przyzwolenie na kolejnych Cybów, na zalew we Włocławku.
    Nie możemy dać stępić sobie wrażliwości. Musimy te sprawy, jak Ty to czynisz, nazywać takimi, jakie są w rzeczywistości. Krew woła o krew. Oni o tym wiedzą. Wyzwiska i groźby to tylko początek, choć z taką lubością niektórzy pławią się w ich semantyce.
    Pokorny interlokutor płk. Putina z sopockiego molo może się tylko cieszyć, że tak wielu ludzi, prawych o mądrych, zajmując się chociażby sprawą harcownika Niesiołowskiego, traci ostrość widzenia. A zabrakło jej chociażby wtedy, gdy poddano Ciebie na forum publicystów S24, przy żadnej czyli życzliwej postawie włodarzy - próbie wykluczenia z użyciem metodologi sowieckiego żołdaka.
    10 kwietnia, sprawa jego wyjaśnienia, to kamień węgielny dla naszej Wspólnoty. A jednocześnie największe zagrożenie dla dzieci golema.

    P.S.

    Jak zwykle, co mnie specjalnie nie dziwi, wybrałeś właściwy moment, aby swoją postawą otworzyć innym oczy na wszystkie sprawy małe i duże niezależnego forum publicystów.

    Przesyłam wyrazy najwyższego szacunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Wolandzie,

      Niewiele potrafię dodać do tego doskonałego podsumowania. Napisałeś: " A ludzie ci stawiają na szali nie tylko swoją pozycję naukową, ale przede wszystkim ryzykują życiem. Ktoś, kto tego nie dostrzega, nie rozumie, dał się już pochłonąć smudze cienia. Cóż z tego, że będziemy ironizować o "doskonałym samobójcy", "panach od śrubek" czy bon motach męża pani Dziadzi i jego alter ego, pana na P. To pułapka. To przyzwolenie na kolejnych Cybów, na zalew we Włocławku."

      To istota problemu. Tak łatwo zapominamy, że po drugiej stronie są ludzie, którzy dopuścili się najcięższej zdrady i nie wahali wesprzeć reżim ludobójcy w walce przeciwko polskiemu prezydentowi. Wielu z tych ludzi nosi w sobie ponurą tajemnicę zbrodni, wielu żyje nienawiścią i zwierzęcym lękiem. Są zdolni do wszystkiego, jak każdy tchórz opętany nienawiścią.
      Czy w tej sytuacji wolno nam zamykać oczy lub zwracać je na rzeczy drugorzędne, wtórne, czasem banalne? Czy wolno nam tak czynić, gdy inni ryzykują swoją pozycję, zdrowie a nawet życie?
      Po 10 kwietnia - wiemy wszystko, co trzeba wiedzieć o grupie ludzi rządzących Polską. Żadne z ich zachowań, kłamstw czy szaleństw nie będą w stanie przeważyć tego, co stało się w tamten poranek. Żadne słowa, wrzaski i popisy chamstwa nie zakryją smoleńskiej pułapki.
      Trzeba tylko mieć dość odwagi i nazywać rzeczy po imieniu.

      Dziękuję Ci i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Drogi Wolandzie,

      Chcę tylko napisać, że bardzo mnie poruszył Twój głęboko przemyślany (to widać :) i mądry komentarz.

      Choćby te słowa:

      "To praktyka wciąż żywa i mimo postępu cywilizacyjnego - wciąż zamknięta w kanon niezmiennych reguł. Eksterminacja myśli, morderstwo, zbrodnia ludobójstwa, pod sztandarem ciągle tego samego sierpa i młota. Zmieniają się tylko marionetki, pałac kremlowski ciągle ten sam. I kolejne pokolenia zwasalizowanych sympatyków. Tu, na tym skrawku ziemi, który my uparcie nazywamy ojczyzną, budząc wściekłość zaprzańców i pomruk zniecierpliwienia ich mecenasów."

      Bardzo Ci dziękuję! I - rzeczywiście - tu już ani miejsce, ani pora na ironizowanie, czy dystansowanie się od wydarzeń.
      Nb - zawsze doprowadzało mnie do szału określenie "panami od śrubek" - ordynarnych morderców, nawet jeżeli in spe! Przeklęta nowomowa, prawda?

      Warto sobie (i innym) uświadomić, ŻE WALCZYMY O ŻYCIE. I o przetrwanie Polski.

      Serdecznie Cie pozdrawiam,

      U.

      Usuń
    3. Urszulo droga!
      "Przeklęta nowomowa (...)". Zadziwiające, jak sami bezwolnie, siłą pozornej inercji niszczymy język Wspólnoty. Na dodatek na piedestały próżności wciągamy tzw. złotoustych, wsłuchując się w ich wyprany z treści, mylący przekaz. Bo nie zawiera on fundamentalnej informacji o potrzebie bezkompromisowego odrzuceniu tego, co jest zbrodnią, zakłamaniem, moralnym i etycznym szulerstwem. Ten przekaz to przecież nic innego, jak samodzielna realizacja "metodologi", opisanej przez Gospodarza. Nie jest on aktem odwagi i nic nie wnosi.
      Ostatni akapit Twojego wpisu to element kodu naszego, wspólnotowego języka.

      Dziękuję Ci i pozdrawiam z szacunkiem

      Usuń
  8. Szanowny Panie Aleksandrze Ścios,

    jestem Pańskim czytelnikiem od przeszło dwóch lat. Jako osoba stosunkowo młoda nie komentowałem oraz nie zabierałem głosu w dyskusjach prowadzonych na Pańskim blogu, już to z niechęci do rejestracji na salonie24, ale przede wszystkim będąc przeświadczonym o tym, że niewiele więcej wartościowej treści można do tych syntez wnieść. Chciałbym podziękować Panu za szczerą do bólu diagnozę naszej obecnej sytuacji, charakterystykę ludzi, którzy nami rządzą oraz opis zjawisk, których jesteśmy świadkami (a także tych, które konglomerat władzy [medialno-polityczny] stara się przed nami zataić). Pańska rola jako autora jest nieoceniona, ponieważ daje Pan ludziom takim jak ja potężną broń do ręki, którą jest rzetelne przedstawienie faktów, co w dobie powszechnego szumu medialnego i nieustającej manipulacji pozwala na poszerzenie swojej wiedzy, jej usystematyzowanie, ale także - na odrzucenie fałszywego przekazu. To, co wydarzyło się 10.04. stanowi dla mnie cezurę. Skutki tego wydarzenia przyjdzie nam obserwować jeszcze bardzo długo. Obserwować i ponosić jego koszty.

    Dziękuję i serdecznie pozdrawiam,
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Michale -

      Przeczytałem Pański komentarz z prawdziwą satysfakcją. I nie dlatego, że jest dla mnie niezwykle pozytywny i zawiera tyle życzliwych ocen - za które serdecznie dziękuję.
      Szczególną satysfakcję sprawia fakt, że słowa te pochodzą od człowieka młodego, który poszukując diagnozy rzeczywistości, trafił na mój blog.
      Doceniam Pańskie świadectwo, bo mam świadomość, że nie jest to prosta, a tym bardziej kojąca diagnoza. Jej przyjęcie wymaga odwagi i siły. Doceniam tym bardziej, że niewielu młodych ludzi chce dziś przedzierać się przez zasłony medialne i odkrywać nieznane lądy.
      Jeśli moje teksty w jakikolwiek sposób pomogły Panu i dały podstawę do samodzielnych refleksji - tym większa moja satysfakcja.

      Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  9. Panie Aleksandrze,

    Kojarze nieco inaczej osoby ktore wypisują pogróżki i listy z obelgami pod adresem profesora Biniendy. Dla mnie owi osobnicy zostali uksztaltowani przez swoisty awans spoleczny jaki bolszewia zafundowala Polakom po 1945. Normalny awans jest jednym z motorow zachodniej cywilizacji i opiera sie na prostej zasadzie "pokaz, ze w dziedzinie ktora cie interesuje jestes rownie dobry jak najlepsi i wkrotce dolączysz do nich". Oczywiscie w oparciu o taką zasade nigdy nie zbudowanoby zadnego panstwa robotniczo-chlopskiego i dlatego bolszewia zmodyfikowala starą zasade na: "usun w dowolny sposob z zajmowanego stanowiska inteligenta, kulaka, wroga ludu, imperialistycznego szpiega itd i obejmij wakat po nim". Narzedziem awansu stal sie donos, agresja, atak, morderstwo. Ci, ktorzy byli zdolni do morderstwa z zimną krwią awansowali do UB i Informacji Wojskowej, a w Kacapii do NKWD. NKWDzista to byl awans spoleczny w Sowietach (jedna z form) i strzal w tyl glowy byl przywilejem NKWDzisty a nie sowieckiego zoldaka, ktory jako mieso armatnie batiuszki Stalina stal najnizej na tamtejszej drabinie spolecznej. Dobrze uzbrojony niemiec z przodu, a batalion oslonowy NKWD z tylu. Byli szczesciarze, ktorzy w tej opresji potrafili zdobyc nie jeden zegarek, a nastepnie powrocic do domu.

    Prosze zwrocic uwage, ze ow znieprawiony awans bolszewicki wyjasnia wiele innych rzeczy. Prof. Stefan S. to typowy przyklad takiego awansu, mąz pani Dziadzi podobnie. Ci wszyscy ludzie nie potrafią robic nic innego niz awansowac wedlug zasad wyuczonych w PRLu.

    Swoisty smaczek stwarza fakt ze owi po/prlowscy profesjonalisci od awansu piszą donosy do adresatow w USA, nie ogarniając w swojej tlumokowatosci, ze w USA nigdy nie dzialaly mechanizmy ktore wyniosly ich do znaczenia i do wladzy, a ktore do perfekcji opanowali w PRLu i 3RP.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. ...
    Swoisty smaczek stwarza fakt ze owi po/prlowscy profesjonalisci od awansu piszą donosy do adresatow w USA, nie ogarniając w swojej tlumokowatosci, ze w USA nigdy nie dzialaly mechanizmy ktore wyniosly ich do znaczenia i do wladzy, a ktore do perfekcji opanowali w PRLu i 3RP.
    You can't teach an old dog new tricks.

    _______
    Korekta: prof. Stefan N.
    (Sadurski to zupelnie inna para kaloszy, rodzinka ktora z pokolenia na pokolenie zyje dobrze i bezpiecznie z etatowego schlebiania milosciwie panujacym)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Viilo,

      Bez wątpienia, dzisiejsze "elity" są sukcesorami tych samych tradycji i mentalności.
      Tylko niewielu Polaków zdaje się rozumieć, że logiką zbrodni katyńskiej była „Polska ludowa”, zaś likwidacja autentycznych elit II RP miała utorować drogę bandytom uzurpującym sobie prawo przewodzenia narodowi. Dlatego ludobójstwo katyńskie wolno nazywać zbrodnią założycielską PRL.
      Ten sam proces kreowania „nowych elit” można dostrzec po tragedii smoleńskiej. Pozwoliła ona zaistnieć ludziom, którzy w normalnych okolicznościach nigdy nie znaleźliby się na politycznym świeczniku i nie odegrali żadnej znaczącej roli.
      Po 10 kwietnia mieliśmy do czynienia z całą serią nominacji na stanowiska publiczne wakujące po ofiarach tragedii smoleńskiej.
      We wszystkich przypadkach można dziś mówić o rażącej deprecjacji tych stanowisk i powoływaniu na nie ludzi zupełnie innego formatu. Najbardziej jaskrawym dowodem politycznej dewaluacji było objęcie stanowiska głowy państwa przez Bronisława Komorowskiego.
      Najdotkliwszą stratą poniesioną w Smoleńsku, był właśnie potencjał polskiej, patriotycznej elity. W żadnym innym obszarze, jak właśnie w tym deficycie, nie widać tylu wyraźnych analogii ze zbrodnią katyńską. Jeśli nie w ilości ofiar, to w zbrodniczej logice nakazującej likwidację wykształconych, wartościowych osób - by otworzyć przestrzeń dla prostackiej „nowej elity”.
      Coraz dotkliwiej odczuwamy, że śmierć w Smoleńsku otworzyła drzwi nikczemnej bylejakości, obwieściła tryumf nienawiści, ucieczkę od odpowiedzialności i zasad - spychając ludzi honoru do egzystencji na marginesie życia publicznego i skazując ich wartości na zapomnienie.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Panie Aleksandrze, dziś na portalu niezależna .pl ukazała się notka pana Nowaczyka. Piszę to z radością, bo zmartwiła mnie i przestraszyła Jego choroba tuż po powrocie z Brukseli. Tym bardziej, że Jego było zagrożone.

    O awansach dziwnych ludzi po tragedii smoleńskiej należałoby mówić w kontekście, z jakich służb wywodzą się ci 'nowi", lub do jakich predystynują.

    Straciliśmy elitę, a jej następców trudno nazwać kontynuatorami.
    Sukcesorami zaszczytów - tak.

    Serdecznie Pana pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Szamanko,

      Czytałem tekst pana Nowaczyka. Mnie również cieszy jego powrót do zdrowia i zawodowej aktywności.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  13. Drogi Panie Aleksandrze,

    Wszystko dzieje się zgodnie z tytułem Pańskiego aktualnego wpisu!
    Internet (m. in. Niezależna, NDz, wP) informują, że po "zaproszeniu" telefonicznym od PW, do domu rodziny prof. Biniendy, w którym pan profesor zatrzymał się w Polsce, zawitała - z zaproszeniem nie do odrzucenia?...ŻANDARMERIA WOJSKOWA !!!

    Inaczej jak "metodologią na sowieckiego żołdaka" nazwać tego nie sposób. Wczoraj zastanawialiśmy się po co było to (telefoniczne) zaproszenie?

    Dziś - po informacji o wizycie żandarmów - zaryzykuję tezę: wystraszyć, pogonić, wypędzić z Polski - i to tak, żeby Profesorowi do głowy więcej nie przyszło, żeby tu jeszcze powrócić.

    Mam nadzieję, że odpowiedni ludzie (z p. min. Macierewiczem na czele) czuwają nad każdym krokiem Pana Profesora, któremu, w tym miejscu składam hołd i wyrazy najgłębszej wdzięczności.

    I myślę, że robię to w imieniu wszystkich czytelników Pańskiego bloga - dla nas: Arki Polskości!!!

    Proszę, nie dajmy się przestraszyć, złamać, ani załamać - jak nam cierpliwie, od kilku lat, powtarza Pan Aleksander.

    Pozdrawiam serdecznie,

    U.

    PS. Stary Wiarus komentuje to jak poniżej: i sugeruje "pułapkę paszportową" zastawioną na Profesora!

    - znaczy, najpierw uprzejmie zapraszają telefonicznie na spotkanie;
    - potem ponawiają zaproszenie emailem;
    - potem przysyłają rodzinie do domu żandarmów z wezwaniem;
    - zapewne jako tzw. cienką aluzję, że następny etap może być taki, że Żandarmeria Wojskowa zatrzyma profesora i doprowadzi go siłą do Prokuratury Wojskowej, tam go przesłuchają bez obecności prawnika i przedstawiciela ambasady USA, po czym powiedzą mu, że nie może opuścić Polski do czasu złożenia dodatkowych zeznań, w sprawie których wezwą go wtedy, kiedy będą mieli na to ochotę?


    ______________________________________________

    A MY ŻYJEMY W SOWIETACH! BEZ CIENIA WĄTPLIWOŚCI!

    Dają nam czasem pokrzyczeć i podemonstrować (a i tak Prezes JK zastrzega się ostatnio, że to tylko "procesje"), żeby ciśnienie wewnętrzne nie rozsadziło kotła - stąd precyzyjnie zaplanowane nieszczelności, które jakoś mi się nieszczęśliwie z osławionymi "archipelagami polskości" kojarzą - co piszę z wielką przykrością, bo bardzo cenię twórcę tej koncepcji, pana prof. Zybertowicza, co nie znaczy, ze zawsze się z nim zgadzam!

    Pozdrawiam raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze to byc tez pewien rodzaj manifestacji sily
      w celu zastraszenia polskich naukowcow, tych ktorzy przystapili i tych ktorzy jeszcze byc moze sie zastanawiaja, czy podjac sie tego rodzaju badan.

      Pokazanie im, co ich czeka. Prokuratura, niespodziewana wizyta zandarmerii w domu, przesluchanie.
      Na pewno niektorzy sie zawahaja. Argument posiadania rodziny przewazy.

      Dlatego tak niezmiernie wazny jest przyjazd prof. Biniendy do Polski i jego bezposrednie spotkania z naukowcami, gdzie im swoim wspanialym przykladem, mimo bardzo nieciekawych prob zastraszania, moze pokazac postawe prawdziwego polskiego patrioty naukowca

      milego wieczoru

      Usuń
  14. Polecam gorąco z portalu Solidarni2010 wywiad "pod namiotem" udzielony przez prof. Biniendę Pani Ewie Stankiewicz, którą również, z całego serca pozdrawiam!

    Oto fragment wypowiedzi profesora:

    Profesor Binienda odnosząc się do prac komisji MAK oraz Komisji Millera stwierdził, że „obie komisje pogwałciły wszystkie punkty załącznika 13 Umowy Chicagowskiej”. Załącznik ten zakłada m.in., że wszystkie części samolotu powinny być znalezione, sfotografowane, pomierzone, udokumentowane, potem złożone i przeniesione do zamkniętej hali. Wszystkie wymogi zostały pogwałcone.

    W sprawie ewentualnej współpracy z przedstawicielami Komisji Millera Profesor zadeklarował że jest na nią otwarty, by „przy wspólnym stole”, dyskutując i analizując, dojść do prawdy. Niestety nie spotkał się ze zrozumieniem z ich strony; „Ja wyciągnąłem rękę, a oni tę rękę ugryźli”- skwitował.

    Na pytanie o to, jak postrzega Polskę i to co się dzieje wokół katastrofy smoleńskiej, Profesor odpowiedział: „Jestem zaskoczony, zadziwiony i przerażony tym, co się tutaj dzieje; ja nic z tego nie rozumiem(…)Jest mi was bardzo żal…”.

    Na koniec gość Solidarnych2010 zaprosił do współpracy wszystkich naukowców, bo – jak powiedział- „tylko jak będziemy razem, będzie w nas siła”.

    OdpowiedzUsuń
  15. Panie Aleksandrze!

    Pojawiają się "sztuczki" i na tym portalu. Po wciśnięciu "Opublikuj" przy wpisywaniu ostatniego komentarza pojawił się napis:

    ERROR 503

    Już zabierałam się do ponownego wpisywania tekstu, kiedy, ku mojemu zdumieniu, zauważyłam, że komentarz jednak się ukazał...

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Informacja o wysłaniu ŻW do domu, w którym zatrzymał się prof.Binienda jest szokująca - ale przecież nie w polskich realiach. Takie działania prokuratury należy uznać za próbę zastraszenia naukowca, a nawet skłonienia go do opuszczenia Polski.
      Nie ma żadnych powodów, by prof. Binienda miał składać wyjaśnienia przed wojskowymi prokuratorami. Mogą o to uprzejmie poprosić i liczyć na zgodę profesora. Wysyłanie żołnierzy z wezwaniem jest praktyką rodem z PRL-u i ujawnia oblicze tej prokuratury.
      Trudno natomiast zgodzić się ze Starym Wiarusem, by prof. Binienda mógł zostać przesłuchany wbrew własnej woli. Jest obywatelem USA i taki akt naruszenia jego praw miałby z pewnością poważne następstwa. Na to reżim Tuska jeszcze sobie nie pozwoli.

      Ja także mam problemy z wejściem na swój blog i wielokrotnie odczytałem komunikat o błędzie 503. Jeśli ma on świadczyć o "chwilowym przeciążeniu", to powoli zmienia się to w objaw permanentny.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. u mnie pojawilo sie z kolei, ze moj tekst przekroczyl 4096 znakow i dlatego nie moze byc zamieszczony. Musialam przedzielic na dwie czesci.

      Usuń
    3. O PROFESORACH, KTÓRZY ODWAŻYLI SIĘ NIE BAĆ!!!

      Drogi Panie Aleksandrze,

      - szkoda, że wyjechał prof. Binienda, a jednocześnie dobrze że wyjechał, bo wykończyliby go tutaj prędzej czy później: jak nie polsko-ruskie pomioty służbowe, to Jego właśni koledzy - w większości tchórze, albo "z zaszłościami" przechowywanymi prywatnie przez emerytowanych SBeków!*
      ==
      *nawiasem: pomału przestaję wierzyć, że oni wtedy cokolwiek spalili, myślę, że po prostu poutykali w rozmaitych kryjówkach i stamtąd to co pewien czas...wycieka...

      *******

      A - ledwie wyjechał - już się rzuciło nań wypełzłe z nor robactwo!

      Pięknie, że Go tak żarliwie broni prof. Nowaczyk, którego nie udało się zmóc "dziwnej" (choć nie dla nas, z III RP) chorobie. Dobrze, że KaNo wygląda jakby powracał do pełni sił - o czym świadczy Jego świetne wystąpienie podczas Zjazdu KGP!

      *******

      Warto posłuchać jednej z ostatnich, przed wyjazdem z Polski, smutnej wypowiedzi Profesora Biniendy: http://vod.gazetapolska.pl/1796-w-polsce-opluwane-sa-autorytety

      I przypomnieć, co powiedział Ewie Stankiewicz:
      „Jestem zaskoczony, zadziwiony i przerażony tym, co się tutaj dzieje; ja nic z tego nie rozumiem (…) Jest mi was bardzo żal…”.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  16. po jakie metody siegną tamci to z grubsza wiadomo

    pytanie podstawowe brzmi:
    czy wreszcie my sięgniemy po metody adekwatne

    100 tysięcy ludzi
    gdyby ktoś nas poprowadził na namiestnika
    kto byłby w stanie nas powstrzymać?

    a tak to mamy jakieś niezlustrowane bydło tytułujące się sędziami
    które pluje w twarz milionom Polaków

    ale my się odwołamy... a jakże...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nawiazujac do tematu Pana tekstu o metodach grozb i szykan wobec naukowcow, historykow czy dziennikarzy inwestygacyjnych , ktorych probuje sie, poprzez zastraszenie, doprowadzic w efekcie koncowym do samocenzury, chcialabym dac przyklad azerbandzajskiej dziennikarki inwestygacyjnej -Khadija Ismayilowa.
    Zwlaszcza dedykuje to tym, ktorzy temat obrazy slownej pani Ewy Stankiewicz przez wiadomego troglodyte, rozhisteryzowuja po wszystkich portalach i wiadomosciach niezaleznych. A nawet sama E. Stankiewicz, jako przeciez "dzielna" dziennikarka i tworczyni, zaczyna lac krokodyle lzy, ze ja pap ocenzurowal, a i ten troglodyta nie przeprosil, no i... itd itp...
    Dla mnie taka postawa nie przystoi komus, kto "zdecydowanie" zamierza walczyc z obecnym rzadem o prawde i wolna Polske. Tu nie ma miejsca na uzalanie sie nad soba samym. Wystarczy porownac to cierpienie pani E.S. do dyfamowania, grozb telefonicznych, naciskow wobec pana Biniendy czy tajemniczego zrodla choroby pana Nowaczyka. Czy uzalaja sie teraz gdzies na lewo i prawo ? Nie. Robia swoje, jak tylko mozna dalej, bo tylko tak moga posunac sprawe do przodu. Nawet gdyby nie udalo im sie doprowadzic do konca, to prace zaawansowali na tyle daleko, ze jak zajdzie potrzeba, znajdzie sie ktos, kto ja moze dalej podjac. To jest wlasnie walka o wolnosc i prawde. Poniewaz nikt z nas nie zna dnia ani godziny, a wiec tym bardziej w walce o wazne rzeczy, nie mozna tracic czasu na zajmowanie sie czyimis probami zaszumienia nam rzeczywistosci. I, moim zdaniem takze, na zajmowanie sie tym, czy ktos jest jakims tam lemingiem i dlaczego. Jezeli cos nie lezy w naszej kontroli, to nie ma sensu sie tym zamartwiac.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani,

      A jak ma się bronić kobieta, którą spotwarza nie tylko psychopata, ale i premier IIIRP ? I którą inni bronią
      dość niemrawo?

      Przecież ona walczy o swoją godność!

      Bardzo proszę, niech Pani weźmie to pod uwagę.

      A że płacze i się denerwuje?
      To akurat doskonale rozumiem ...

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Ma dosyc silna bron do dyspozycji. Jest dama mediow niezaleznych i moze je uzyc do wyrafinowanego kontrataku na owego psychopate.

      Poza tym kobieta, ktora wazy sie "podniesc reke/kamere" na imperium meskiej zachlannosci wladzy (bez krzty poczucia humoru dla ich krytykow), musi byc przygotowana, jezeli nie na wszystko, to na wiele.

      Tez rozumiem, ze placze i sie denerwuje,
      ale robiac to publicznie tylko satysfakcjonuje tym takich chamow. Posunelabym sie nawet dalej i powiedzialabym, ze dla takich oblesnych typow takie upokarzanie przeciwnika-kobiety jest rowne przezywaniu orgazmu.

      Ale przyznaje, ze moze troche niefortunnie ostro sformulowalam moj atak na pania Stankiewicz, ktora oczywiscie bardzo szanuje, co ponizej dopisalam :)

      Pozdrawiam rowniez serdecznie

      Usuń
  18. cd

    Artykul ukazal sie w "Hamburger Abendblatt", w zwiazku z nagroda przyznana przez Gerd-Bucerius-Förderpreis Freie Presse Osteuropas w Hamburgu. Nagrode ta otrzymali oprocz pani K.Ismayilowej, dziennikarka inwestygacyjna Olga Romanowa z Moskwy, kaukaski magazyn niezalezny "DOSH", Walery Karbalewicz z Minska oraz tygodnik "Ukrainski tydzien" z Kijowa.
    Pani Khadija Ismayilowa jest obecnie w swoim kraju najwazniejsza dziennikarka inwestygacyjna. Za swoja krytyczna wobec obecnego rzadu prace (glownie w radio jak i coraz wiecej na facebooku) jest szykanowana, znieslawiana i zagrozona. Jej najnowszy artykul zwiazany jest z budowa "Crystall Hall" w Baku na Eurovision Song Contest a scislej opisuje ona w nim kwitnaca na tym tle korupcje, ucisk, kryminalizacje gospodarki i naruszenie praw czlowieka.
    Wiekszosc dziennikarzy, jak wiemy, w takich krajach jak Rosja, Azerbajdzan, Ukraina itd. zyja w ciaglym zagrozeniu np. bycia zaaresztowanym w kazdej chwili. Ale rzad azerbajdzanski potrafi znalezc jeszcze bardziej kreatywne metody szykanowania. I tak, w mieszkaniu K. Ismayilowej sluzby umiescily pewna liczbe ukrytych kamer, zarowno w lazience, jak i w sypialni, ktore filmowaly ja przy wszystkich czynnosciach, takze seksie z jej przyjacielem. Nagrania te zostaly wstawione do internetu, tak jak i wszystkie jej personalne kontakty, dane jej znajomych, przyjaciol i rodziny. Ta procedura nie byla odosobniona, nagrania z sypialni innych niewygodnych dziennikarzy czy osob pokazywano nawet w glownym wydaniu wiadomosci z odpowiednim antyopozycyjnym tekstem.
    Pani Ismayilowa nie daje sie w zaden sposob zastraszyc. Zaczela tropic we wlasnej sprawie z kamerami w mieszkaniu i znalazla, ktory urzad to zrobil. Zaskarzyla i choc nie wypadlo to na jej korzysc, daje jej mozliwosc dalszego zaskarzenia przed Trybunalem Europejskim.

    Jej sposob obchodzenia sie ze znieslawianiem jej osoby jest dla wladz prowokujacy ale zyskuje ona coraz wiekszy i pozytywny rozglos w spoleczenstwie. Takze poza wlasnym krajem. Wedlug niej - to jest najlepsza rezepta na ochrone, im wiecej osob o niej slyszy i zna, tym trudniej jest ja przez wladze zaszantazowac.

    Ciekawe jest tez, z innego wzgledu, co powiedziala o tym calym Eurovision Song Contest w Baku. Nie jest tak zle, wedlug niej, ze to sie w ogole odbywa, bo przyjedzie duzo przedstawicieli miedzynarodowych mediow i bedzie mozna pare spraw naglosnic. Gorzej bedzie, jak sie to zakonczy i wszyscy medialni wyjada. Dopiero wtedy da ten rzad wszystkim opozycjonistom popalic, za to, ze zepsuli im takie piekne party.
    Moze dlatego Kaczynski nie chce zepsuc tego calego Euro ? Dostal byc moze tzw. niedwuznaczna propozycje-pogrozke ?

    Artykul Khadiji Ismayilowej:
    www.reportingproject.net/occrp/

    pozdrawiam serdecznie i przepraszam za przydlugi tekst :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oczywiscie szanuje bardzo pania Ewe Stankiewicz za jej prace, podziwiam jej determinacje i zaangazowanie (zwlaszcza, ze o sobie nawet w najmiejszym stopniu, nie moge tego powiedziec, poza tym tylko, ze to wszystko bardzo przezywam) ale uwazam, ze jej reakcja na osobnika N. nie byla najlepsza.

    male sprostowanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stara Matka -

      Napisała Pani: "Dla mnie taka postawa nie przystoi komus, kto "zdecydowanie" zamierza walczyc z obecnym rzadem o prawde i wolna Polske. Tu nie ma miejsca na uzalanie sie nad soba samym."

      Podzielam Pani uwagi na ten temat, przy czym nie nazwałbym takiej postawy "użalaniem", lecz kolejnym objawem politycznej schizofrenii, na którą cierpi wiele osób ze środowisk opozycyjnych.
      Objawia się ona m.in. poprzez rażącą dwoistość, gdy werbalne oceny i publiczne deklaracje nie nadążają za indywidualnymi zachowaniami i reakcjami.
      Jeśli bowiem ktoś uważa, że realia III RP przypominają późny PRL, a ludzie władzy są (w najlepszym wypadku) prostakami pozbawionymi elementarnych zasad - jakże może dziwić się zachowaniom tych postaci? Jeśli ktoś sądzi, że w III RP nie funkcjonuje prawo ani zasady demokracji - czemu odczuwa zaskoczenie w zderzeniu z realiami?
      Takie pytania można mnożyć.
      Odpowiedź nie jest prosta. Bo - albo musielibyśmy uznać, że ludzie głoszący takie oceny są demagogami i formułują je wyłącznie dla celów partykularnych lub politycznych - albo należałoby ich posądzić o rażącą głupotę i elementarny brak konsekwencji.
      Dziękuję Pani za przybliżenie sprawy Khadiji Ismayilowej.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Stara Matka,

      Jeśli zaś chodzi o ocenę samej postawę pani Stankiewicz - tak w czasie ataku posła na N., jak i obecnie - uważam ją za niezwykle wyważoną i mądrą.
      Zarzut politycznej schizofrenii należałoby raczej postawić tym wszystkim posłom czy dziennikarzom, którzy wprawdzie piętnują dziś owego posła (a nawet zapowiedzieli jego bojkot) lecz za godnych rozmówców uznają pozostałych ludzi PO.
      Moim zaś zdaniem - nie istnieje żadna różnica w ocenie posła na N, ministra Gowina czy Donalda Tuska i chcąc zachować zdrowy rozsądek, należałoby bojkotować i izolować całe towarzystwo.
      Do tego jednak potrzeba postawy opozycji antysystemowej.

      Usuń
    3. Panie Aleksandrze,

      a czy zna Pan tę opinię?
      http://niezalezna.pl/28683-los-gowina

      Przyznam, że mnie z lekka zdeprymowała...

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Pani Urszulo,

      Czytałem opinię prof. Zybertowicza i jeśli powiem, że uważam ją za głęboko nieprawdziwą - będzie to zaledwie eufemizmem.
      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    5. Masz rację! Wcale nie "lekko"!
      Tylko tak się boję tej szykowanej (co widać, słychać i czuć!) - "tęczowej koalicji", że aż się wzdragam przed mocniejszymi słowami, żeby nie wykrakać!

      Drugiego "Wielkiego Zamazania" jak nazywał Polskę pomagdalenkową G. Herling-Grudziński już byśmy chyba nie przetrzymali...

      Pozdrawiam Cię

      Usuń
    6. Pani Urszulo,

      Być może jeszcze za wcześniej mówić o sprecyzowanych intencjach powołania "tęczowej koalicji". Ktoś z polityków PiS-u mógł wpaść na genialny pomysł, że czas rozpocząć grę na nowego lidera i podzielić ludzi PO na "lepszych" i "gorszych", by w tej pierwszej grupie upatrywać partnerów i polityków zdolnych do obalenia Tuska.
      Ten przemyślny plan przewiduje zapewne sprowokowanie rozłamów oraz wywołanie wewnętrznych walk w partii rządzącej. Wielu publicystów prawicy opowiada nam wstrząsające historie na temat takich walk.
      W zasadzie - szkoda byłoby czasu na ocenę podobnych koncepcji. Myślę, że cena, jaką opozycja może wkrótce zapłacić za takie zagrywki, ostudzi głowy tych wybitnych strategów.

      Usuń
    7. Aleksander Scios -

      Prostakow pozbawionych elementarnych zasad nalezy hamowac wszelkimi sposobami, ktorych ludzie odwaza sie uzyc. Bez takiego hamowania powtorzy sie Smolensk, powstana lagry dla tych ktorzy nie pasuja wladzy itd. Kazdy nieodparty atak to dla tych chamow swoisty precedens prawny. Od dzisiaj wolno im na przyklad powiedziec won do dziennikarki - bo przeciez nikt nie protestowal. Az mi sie nie chce wspominac ile spraw wygrali takim walkowerem.

      Pozdrawiam niezmiennie

      Usuń
    8. Aleksandrze! To my jesteśmy płatnikami. Dlatego też, pozostając w zaproponowanej przez Ciebie konwencji napiszę, że nie mam w sobie biblijnej pokory, aby być współczulnym dla celników.

      Usuń
    9. Aleksander Ścios,

      Panie Aleksandrze,

      Co chwila (przez ten error 503?) znika mi z Pańskiego bloga część komentarzy, więc piszę "w ciemno" z nadzieją, że Panu uda się to przeczytać.

      Bo proszę popatrzeć: "pozwalają" na przeróżne Wielkie Projekty, Kongresy, gazety i gazetki + portale internetowe, ale gdy dochodzi do rzeczy o naprawdę szerokiej skali oddziaływania: mam na myśli TV Trwam, która mogłaby w istotny sposób zagrozić reżimowi podając niezależną informację - mimo masowych protestów, ponad dwu milionów podpisów obywateli, mamy twarde NIE!

      http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120526&typ=po&id=po03.txt

      I wspomnienie ... w jaki "zgrabny" sposób przekształcono słynną stutysięczną manifestację w obronie TV Trwam w rzekomą obronę "wolnych mediów" en masse!

      A przecież 90% jej uczestników przyjechało do Warszawy (z całej Polski, warszawiaków tam było najmniej), nie po to, by bronić dobrze od lat usadowionych 'opozycyjnych' dziennikarzy gazet i portali, tylko żeby domagać się tej jednej, jedynej, niezależnej od władzy, ogólnopolskiej telewizji.

      To takie - jeszcze nie do końca sprecyzowane myśli...

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    10. Pani Urszulo,

      Próba pacyfikacji telewizji Trwam dowodzi, że grupa rządząca trafnie ocenia zagrożenia. Wie zatem, że zagrożeniem dla jej interesów nie są doraźne i spektakularne akcje opozycji, ale spójny, systematyczny i rzeczowy przekaz informacji dokonywany przez autentyczne, niezależne media.
      To z kolei powinno uświadomić ludziom opozycji, jak wielkie znaczenie ma taki przekaz i budowanie wolnych mediów.

      Jeśli wspomina Pani o podziale na opozycję konstruktywną i niekonstruktywną, to przypomnę, że prof. Jadwiga Staniszkis,którą (nie wiedzieć czemu) uznaje się za zwolenniczkę opozycji, już w chwilę po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych orzekła, że partia ta "będzie bardziej merytoryczną i konstruktywną opozycją".
      Może to jedna z nielicznych opinii wypowiedzianych przez panią profesor, która okaże się prawdziwa?

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    11. Panie Aleksandrze,

      Teraz p. Staniszkis "stawia" nie na polityków, ale na Solidarność! Akurat, gdy "pozbyto się" z niej przew. Śniadka, a rolę śp. Anny Walentynowicz odgrywa Henryka Krzywonos, nb pupilka pani profesor.

      http://niezalezna.pl/28866-decydujaca-rola-solidarnosci

      Czytałam tę wypowiedź 4 razy. Gdybym przeczytała po raz piąty, zapewne odwieźliby mnie do Tworek :)))

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    12. Tej wypowiedzi nie znałem. Przyznam, że jest w niej "mistrzostwo świata" w zakresie solidnego (acz subtelnego)"dokopania" opozycji. Mamy więc opis intencji prezesa PiS-u sprowadzonych do zaspokojenia oczekiwań elektoratu, który "chciałby mieć choćby chwilę przerwy i wytchnienia od napięć politycznych, żeby móc po prostu cieszyć się piłką" oraz wyrazistą konfrontację partii opozycyjnej z "Solidarnością" reprezentującą "kobiety, ale też wielu innych pracowników, którzy nie myślą kategoriami gier politycznych". Kto zatem myśli takimi kategoriami?
      Mój podziw dla pani Staniszkis wzrósł niepomiernie :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    13. Musze przyznac, ze sie w tym wszystkim chyba pogubilam.

      Czytam, czytam i probuje pojac.
      I chyba dotarlam do kranca moich mozliwosci, bo juz nic nie rozumiem.

      To w kim czy w czym jest ta szansa dla Polski ? Czy ktos moze wie ? Lub ma jakas w miare rozsadna rozsadna wizje ?

      A moze tylko juz w Batmanie ?

      Dobranoc

      Usuń
  20. Panie Aleksandrze,

    To tak jak kiedyś: podzielono opozycję na konstruktywną i niekonstruktywną. Tylko że to zrobili komuniści, żeby zachować władzę. Jaki byłby cel PiS-u powtarzania tego oszustwa?

    Żeby "dosiąść się" do władzy?

    OdpowiedzUsuń
  21. Viilo - Jeśli mówi Pan o "hamowaniu wszystkimi sposobami" - to w państwie wszechwładzy monopartii kierowanie pozwów bądź zawiadomień do prokuratury, wydaje się bezcelowe. Może wystarczyłoby, gdyby kilku posłów opozycji zachowało się jak na mężczyzn przystało i potraktowało chamów w zgodzie z pradawnymi zasadami?

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  22. Wolandzie,

    Nawoływanie do biblijnej pokory byłoby raczej aktem pychy, a w relacjach politycznych - głupoty.

    OdpowiedzUsuń
  23. Panie Aleksandrze , do listy zastraszanych naukowców dorzucę dr Dariusza Ratajczaka . Zastraszyli go na wieki wieków amen.
    Plugawią nam naszą Ojczyznę . Wierzę , że prawda i tak się obroni nawet gdybyśmy na jej ujawnienie musieli długo czekać . Pozdrawiam ! katarzynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie są mi znane przesłanki pozwalające na taką ocenę śmierci dr Ratajczaka.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Fakt, nie wiemy, czy śmierć dra Ratajczaka miała jakikolwiek związek z zamachem smoleńskim, w zasadzie nie ma po temu żadnych przesłanek.

      Ale też faktem jest, że wcześniej został on wykluczony i zdegradowany przez neokomunistyczno-demoliberalny system za mówienie i pisanie rzeczy niewygodnych i niepoprawnych politycznie.

      Usuń
  24. Jestem przekonana, że Kaczyński słusznie postępuje wzywając do spokoju podczas Euro. Wygląda na to, że chętnych do protestów będzie sporo może warto po prosu dać szansę społeczeństwu na dostrzeżenie tego prostego faktu, że wszystko się wali - bez odwracania uwagi "Kaczorem".
    Sama byłam zaskoczona wezwaniem Kaczyńskiego do spokoju jednak po przeanalizowaniu sytuacji i wyraźnej jednak ze strony Tuska tendencji prowokowania starcia, mam pewność, że Kaczyński tym razem się nie myli.

    Wydaje się też, że pani Staniszkis przecenia rolę Solidarności, członków ubywa, sprzyja temu kryzys. Bez wsparcia jej strajków przez partie polityczne ich protesty wyglądają dość żałośnie. Nowy przywódca związkowy jak dla mnie jest mało wyraźny i zbyt pokojowo nastawiony, mam też wątpliwości czy będzie w stanie zapanować nad związkowcami a dzisiaj protesty powinny być majstersztykiem strategii bez akcji "na żywioł".

    OdpowiedzUsuń
  25. na ulicy -

    Mam odmienną opinię na ten temat. Proponuję jednak, by o ocenie decyzji Kaczyńskiego zdecydował czas oraz podstawowa norma - skuteczności. Zobaczmy zatem, co będzie działo się w Polsce po organizacji turnieju piłki kopanej i w jaki sposób niewykorzystanie tego okresu wpłynie na położenie opozycji. Zobaczmy, ile zyska PiS na "wezwaniach do spokoju" i jak będzie wyglądała nasza sytuacja za kilka miesięcy.
    Dopiero z takiej perspektywy będzie można ocenić wartość strategii PiS-u i powiedzieć - kto miał rację.
    Mam nadzieję, że wszystkich nas nie dotknie amnezja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Euro Polakom zepsuł Tusk tego obrazu nie trzeba zaciemniać, ale warto go utrwalać i tutaj liczyłabym na opozycję. Przyjdzie czas na podsumowania.
      Ma pan rację, poczekajmy z ocenami i tylko rzetelności oceny wynikającej z idącego przekazu nie jestem pewna.

      Usuń
    2. Właśnie dlatego, że "rzetelności oceny wynikającej z idącego przekazu" nie możemy być pewni, milczenie opozycji w trakcie turnieju jest poważnym błędem. Ten czas należało wykorzystać dla informowania światowej opinii publicznej o sytuacji w Polsce i zainteresowania sprawą tragedii smoleńskiej.
      Milczenie, a nawet bredzenie o "naszej imprezie" i "narodowym święcie" - posłuży do kolejnego etapu uwiarygodnienia władzy Tuska i zostanie po mistrzowsku rozegrane propagandowo.

      Usuń
    3. Jeżeli pisał Pan, że ważna jest skuteczność, zdawało mi się, że chodzi o skuteczność tutaj, w kraju. Przecież rozważając w tym kierunku dla opozycji najważniejszy jest target polski. Kogo chcemy podczas Euro przekonać? Dziwi mnie, że wiele osób, które uważają, że piłka kopana i Euro interesują tylko marginalne grupy lub kiboli, uważa, że jakiś przekaż podczas Euro będzie ważny. Może czegoś nie rozumiem, ale trzeba by się zastanowić do kogo idzie przekaz?
      Tylko przejęcie władzy doprowadzi do wszczęcia śledztwa z pomocą zagranicznych ekspertów. Nikt na siłę wbrew rządowi tego nie zrobi. Wygrać trzeba tutaj i mam pewność, że lepiej przez większość, która nie na ulicy tylko w parlamencie da nowemu rządowi kredyt zaufania. Świadomą większość - trzeba przekonać tych, którzy wciąż są za PO i proszę mi wierzyć na ulicę nie wyjdą. Mogę się mylić, żaden ze mnie polityk, tylko mam to poczucie, że to właśnie PIS ma szansę tę większość uzyskać a brak równowagi w mediach powinien być równoważony chociaż tutaj w internecie.
      Robi pan bardzo dużo w kierunku uświadamiania społeczeństwa w Polsce i mam wrażenie, że właśnie to jest najlepsza droga, nie ulica. Prawda, jakaś ironia w tym, że właśnie piszę z bloga "na ulicy" na który zapędziły mnie działania naszego rządu, ale nie spieszmy się z wysyłaniem ludzi na prawdziwe ulice, spróbujmy ich przekonać.

      Usuń
    4. Nie wiem czy można cokolwiek tutaj jeszcze rozegrać po mistrzowsku, ludziom kieszenie mówią o rządzie najlepiej trzeba teraz pokazać alternatywę czy taka istnieje? Sama się przyglądam uważnie.

      Usuń
  26. Witam
    Nie wiem, czy Pan to widział, ale nie tylko sam wywiad jest ciekawy, ale również komentarze pod nim, znakomicie ukazujące sprawdzone metody szkalowania - bardzo charakterystyczne w wielu innych przypadkach - tak jakby pisane zgodnie z tym samych schematem

    http://www.dziennik.com/wideo/artykul/program-ndtv-z-12-maja-2012

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałem tych tekstów. Rzeczywiście sposób argumentacji i retoryka niektórych komentarzy jest charakterystyczna dla mentalności sowieckiego żołdaka.

      Pozdrawiam

      Usuń
  27. @fotoamator

    "Nowy Dziennik" od paru lat przeszedł na pozycje blisko-agorowe, choć i wcześniej miłośników Michnika tam nie brakowało. Mimo to nowojorscy redaktorzy nie mogą pominąć i zbagatelizować działań i dokonań prof. Biniendy, które odbijają się szerokim echem wśród Polonii.

    Jak ważną pracę wykonuje prof. Binienda!
    O tym jak bardzo się tego boją świadczy fakt, że nawet na nowojorskie forum wysyłają prawdopodobnie płatnych komentatorów, z zadaniem rozsiewania kłamst, dezinformacji i trollowania Prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Za wPolityce (cz. I): Antoni Macierewicz o pułapce jaką prokuratura cynicznie próbuje zastawić na profesora Wiesława Biniendę

    wPolityce.pl: Prokuratura wojskowa triumfalnie ogłosiła dzisiaj, że przyjmuje zaproszenie profesora Wiesława Biniendy na spotkanie na neutralnym gruncie w towarzystwie przedstawiciela ambasady USA. Ale jednocześnie w Sejmie przedstawiciele kierowanego przez Pana Zespołu Parlamentarnego bezskutecznie wraz z profesorem Biniendą czekali na przedstawicieli prokuratury.O co chodzi?

    Antoni Macierewicz: Z przykrością muszę powiedzieć, że komunikat prokuratury okłamuje opinię publiczną. Na prośbę Pana profesora Biniendy wystosowałem zaproszenie dla prokuratury do Sejmu, na spotkanie Zespołu. Tam profesor oczekiwał przez trzy godziny na przedstawicieli prokuratury.


    Bezskutecznie?

    Niestety tak, choć profesor był gotów rozmawiać z prokuraturą o wszystkich sprawach, odpowiedzieć na każde pytanie. Pod koniec oczekiwania prokuratura przysłała pismo w którym stwierdziła, że nie skorzysta z zaproszenia pana profesora. Gdy nasz gość już wyjechał z Sejmu poza Warszawę prokuratura wydała oświadczenie, że przyjmuje propozycję, ale zupełnie inną, gdzieś w jakimś innym miejscu.

    O co w tym wszystkim chodzi? Chcą wysłuchać profesora ale nie wiedzą jak?

    W mojej ocenie mamy do czynienia z cyniczną grą prokuratury obliczoną na dwie rzeczy. Po pierwsze, że dominujące media nagłośnią komunikat prokuratury jako rzekomy dowód na jej otwartość w dochodzeniu do prawdy. A po drugie, to jest najprawdopodobniej pułapka na profesora.

    Chodzi zapewne o zwabienie go do prokuratury, przesłuchanie w charakterze świadka i następnie objęcie wszystkiego co wie tajemnicą śledztwa by nie mógł więcej podejmować tematu, nie mógł mówić o wynikach swoich prac, nie mógł spotykać się z ludźmi, występować w mediach. Podkreślam - prokuratura po przesłuchaniu profesora w charakterze świadka może objąć je tajemnicą i w ten sposób zablokować dostęp do nich dla wszystkich, którzy dążą do prawdy.

    Na to profesor zgodzić się nie chce i ja go świetnie rozumiem. Warto tu podkreślić, że badania te prowadzi na koszt własny i swojego amerykańskiego uniwersytetu. A to już są koszty ponad miliona dolarów. Na to nie płaci podatnik polski. Chwała profesorowi za to wszystko co robi. Ale zamiast mu podziękować prokuratura wysyła do niego żandarmów.


    Jak to?

    W piątek prokuratura wysłała do niego żandarma z wezwaniem na przesłuchanie. To skandal.

    OdpowiedzUsuń
  29. cz.II:
    Profesor Binienda proponował w ogóle spotkanie na warunkach o których mówi prokuratura?

    Nic nie wiem o takiej propozycji, nic mi nie wiadomo by taka propozycja padła. Na prośbę profesora proponowaliśmy Sejm jako najlepsze miejsce do rozmowy o faktach, badaniach i śledztwie smoleńskim. Propozycję te całkowicie zlekceważono.

    Czy prawdą jest, że Zespół Parlamentarny, jak twierdzi prokuratura wojskowa, nie przekazał jej wyników prac profesora Biniendy?

    To nieprawda. Raz jeszcze podkreślam, że prace te były prokuraturze wielokrotnie przesyłane. Prześlemy także prace, które profesor zaprezentował w czasie obecnej wizyty w Polsce. Jest mi wstyd, że coś takiego robią wojskowi, do tego prokuratorzy,

    Te nerwowe reakcje są poniekąd zrozumiałe. To o czym mówi profesor Binienda jest chłodną rozprawą naukową, całkowicie obalającą wersję millerowsko-rosyjską tragedii smoleńskiej.

    Zgadzam się. Prawidłowość jego wyliczeń potwierdziło też wielu naukowców polskich. Nie mam wątpliwości, że władza już wie iż kłamstwo zostało zdemaskowane. Warto obserwować jak zachowują się ludzie związani z komisją Millera. Gdy Jan Pospieszalski zapraszał ich do programu na rozmowę z profesorem Biniendą twierdzili, że nie znają w ogóle jego prac, nie interesują się nimi, nic o nich nie wiedzą. A co robią dzisiaj? Organizują dyskusję panelową w Kazimierzu Dolnym na temat prac profesora Biniendy, ale jego tam nie zaprosili. Widać, kto boi się konfrontacji z solidnym opracowaniem naukowym.

    Te badania obalają tezę o pancernej brzozie, ale pokazują także iż skrzydło - jeśli by nawet przyjąć wersję rosyjską - nie mogło spaść tam gdzie spadło, a samolot nie mógł się obrócić do góry kołami. Że to fizycznie niemożliwe.

    To prawda. W mojej ocenie ogromnie ważne są też badania odkształcenia wraku po jego upadku. Profesor Binienda wykazał, w toku licznych symulacji, że samolot normalnie upadający tak się nie rozpada. Potwierdza to tezę, ze musiało dojść do wybuchu w powietrzu.

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/29413-nasz-wywiad-antoni-macierewicz-o-pulapce-

    OdpowiedzUsuń
  30. PODCHODÓW PW CIĄG DALSZY...

    Za Niezależna: Prokuratura markuje spotkanie z prof. Biniendą

    Tuż przed wyjazdem prof. Wiesława Biniendy prokuratura wojskowa poinformowała, że rzekomo zgodziła się na spotkanie na warunkach zaproponowanych przez profesora. Tymczasem śledczy już od ubiegłego tygodnia wiedzieli, że profesor jutro rano wraca do USA. Wiedzieli również, że czeka na nich w Sejmie od godziny 14:00 o czym informował zarówno drogą mailową jak i faksem. - Czekaliśmy trzy godziny na spotkanie z prokuratorami, ale nikt nie przyszedł - mówi nam oburzony Antoni Macierewicz, szef zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia smoleńskiej katastrofy.

    http://niezalezna.pl/29062-prokuratura-markuje-spotkanie-z-prof-binienda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UZUPEŁNIENIE Z DZISIEJSZEGO "Naszego Dziennika"

      NDz: "Gra w podchody"

      W domu, w którym zatrzymał się prof. Binienda, pojawił się kilka dni temu funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej.

      - Nie było mnie wtedy w mieszkaniu, byłem w trasie. Był to jeden żandarm, miał kopertę, nie chciał jej zostawić. Zatelefonował do kogoś, najpewniej do swego przełożonego, i wyszedł. Nic nie zostawił. Nie mówił, co jest w kopercie - relacjonował prof. Binienda.

      - Według informacji "Naszego Dziennika", koperta mogła zawierać wezwanie do wydania dokumentów wraz z opracowaniami. W takim przypadku adresat wezwania musi je zrealizować. Na terytorium RP polskie służby wykonują wszelkie czynności procesowe zgodnie z polskim prawem. Każdy, a więc także obywatel obcego państwa, podlega jurysdykcji polskiej.

      CZYŻBY NA TYM MIAŁA POLEGAĆ PUŁAPKA???

      Usuń
  31. Macierewicz: dane ukryte przez Millera

    Według Prof. Kazimierza Nowaczyka, współpracującego z zespołem parlamentarnym badającym katastrofę smoleńską, dane z urządzeń pokładowych TU-154M pokazują, że na wysokości kilkudziesięciu metrów w Tupolewie doszło do 13 awarii. Antoni Macierewicz komentuje dla Stefczyk.info: kolejny dowód na konieczność powołania międzynarodowej komisji.

    Od momentu opublikowania danych z FMS przez NTSB (amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu – przyp. red.), o których istnieniu NTSB lojalnie poinformowała zarówno prokuraturę, jak i przede wszystkim komisję pana Millera, wielokrotnie zwracaliśmy się, by te dane zostały zanalizowane i upublicznione. Niestety zarówno prokuratura, jak i komisja pana ministra Millera, przechodziły nad tym do porządku dziennego.

    Analizy, które prof. Nowaczyk przedstawił w minioną sobotę w imieniu zespołu parlamentarnego dotyczą dwóch kwestii. Po pierwsze informacji, która zawarta jest w pamięci systemu TAWS, iż na wysokości 36 metrów w punkcie czasoprzestrzennym wyznaczonym przez TAWS nr 38 doszło do awarii skrzydła. I to jest pierwsza informacja, która mówi o awarii skrzydła. Dzieje się to 140 metrów za „pancerną brzozą” pana ministra Jerzego Millera. Widać więc wyraźnie, że ta brzoza nie miała żadnego wpływu na awarię skrzydła, a musiały o tym przesądzić inne czynniki. Informację o tym pan minister Miller posiadał, posiada ją prokuratura, a nadal jesteśmy systematycznie wprowadzani w błąd, że brzoza miała jakikolwiek wpływ na złamanie skrzydła.

    Druga informacja, o której mówił prof. Nowaczyk, dotyczy dalszego punktu – w którym przestał działać komputer pokładowy. W jego pamięci zostało zapisane, że doszło do 13 awarii. Rodzaj tych awarii będzie można odczytać, gdy do NTSB zwrócą się uprawnione organa. NTSB stwierdziło wyraźnie, że gotowe jest przekazać szczegółowe informacje, co te zapisy oznaczają.

    Obie te informacje, dotychczas znane prokuraturze i komisji Millera mają fundamentalne znaczenie dla określenia, jak dochodziło do katastrofy, gdzie ona nastąpiła. Widać, że stało się to w powietrzu i nie na skutek uderzenia w brzozę, ale zupełnie innych wydarzeń.

    Obie zostały ukryte przed społeczeństwem i rządem pana Donalda Tuska. Komisja Millera schowała te dane do kieszeni. Nie wyciągnięto z nich żadnych wniosków. To jeszcze jeden dowód na to, że musi powstać międzynarodowa komisja do zbadania tej tragedii. Organy podległe panu Donaldowi Tuskowi okłamują państwo polskie i opinię publiczną.

    http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/macierewicz-dane-ukryte-przez-millera

    OdpowiedzUsuń
  32. W TRZYDZIESTĄ ROCZNICĘ ŚMIERCI PRYMASA WYSZYŃSKIEGO

    Fragment modlitwy Prymasa, której tekst znajdujemy w "Zapiskach więziennych" pod datą 10 października 1956 r.,
    w dniu dziękczynienia za zwycięstwo chocimskie.

    "Wielbię Twoją zwycięską rękę, Ojcze!
    Dziękuję Ci za tę siłę wiary, która oparła się sile. Dziękuję za ten szczytny idealizm, który poniósł rody całe na pola bitew i ofiarował wszystkich niemal synów niejednej rodziny. Dziękuję za tę potęgę, którą wlałeś w skrzydła husarii. Słyszę jej śpiew i czuję pęd zwycięski. Niech to wszystko śpiewa Tobie, Ojcze Narodów. - A gdy dziękuję za przeszłość, proszę - wspomnij na bój, który dziś toczymy, by Polska nie była zalana przez obcą przewrotność, przez materialistyczną brutalność, przez półinteligencką pychę i wyniosłość. To straszna siła, która zwycięża, ogłupiając trwogą nawet mężnych i dobrych. Upomnij się o Naród Twój, którego jesteś Ojcem i Panem. Daj odpocząć odrobinę ludziom znużonym przez nieustanny ucisk i walkę" (s. 252).

    Jakże aktualna jest ta modlitwa i jakże nam dziś potrzebna!

    http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1144486

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomnij na bój, który dziś toczymy
      By Polska nie była zalana przez obcą przewrotność
      przez materialistyczną brutalność
      przez półinteligencką pychę i wyniosłość

      TO STRASZNA SIŁA KTÓRA ZWYCIĘŻA
      OGŁUPIAJĄC TRWOGĄ NAWET MĘŻNYCH
      I DOBRYCH.

      Upomnij się o Naród Twój,
      którego jesteś Ojcem i Panem...

      Usuń
  33. A co pan na to:

    http://www.polskatimes.pl/artykul/585153,ludzie-szkatuly-staruch-i-kibole-legii-cbs-zatrzymalo-42,id,t.html

    jako typowy zwolennik "teorii spiskowych" )coś mi tu nie pasuje, to jest zapewnianie bezpieczeństwa czy raczej prowokowanie:(?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ulicy

      To jest przede wszystkim jawne bezprawie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. ...uciekło mi :-)

      ...które powinno zostać natychmiast nagłośnione,
      zgłoszone UEFA, organizacjom przestrzegania praw
      człowieka, etc. Przede wszystkim przez Zrzeszenie
      Kibiców, ale - fakultatywnie - może i przez opozycję?

      Usuń
  34. Jeżeli zestawimy tą oto informację , z aresztowaniem Starucha , to chyba wszystko wydaje się jasne. :))


    "12 czerwca, czyli w dniu meczu Polska - Rosja ulicami Warszawy przejdzie marsz klku tysięcy kibiców z Rosji. Tego dnia Rosja obchodzi swoje święto narodowe - Dzień Rosji.
    Rosjscy kibice zwrócili się z prośbą o możliwość organizacji w stolicy marszu z okazji ich święta.
    Prośba Rosjan biorąc pod uwagę apolityczny charakter Mistrzostw Europy w piłce nożnej jest zdumiewająca.
    Premier Donald Tusk jest przekonany, że marsz Rosjan będzie miał pokojowy charakter, a kibice nie będą prowokowali żadnych awantur."

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To oczywiście są bardzo starannie poukładane elementy układanki. Czytelnej dla bardzo ograniczonego obserwatora. Ale przecież nasi stratedzy opozycyjni, mający już swoją legendę na czas biegania za piłką skórzaną, z pewnością planują kilka ruchów w przód. Zatem, otwarcie już było, czekam na ruch czarnych.
      Ale jakoś smutno, mi Boże.

      Usuń
  35. @black.woland

    Jaki będzie kolejny element układanki?
    Pójdą z nimi namiestnik z Putinem?
    Czy wystarczy tylko minister Mucha z moskiewskim odpowiednikiem?
    A może każą pójśc Wajdzie? Olbrychskiemu? Rodowiczce?

    Jeszcze parę wariantów przychodzi mi do głowy, ale na tym poprzestanę.

    OdpowiedzUsuń
  36. Smutno, to prawda ,bo zanosi się ,że na Marszu Niepodległości bili Niemcy , a na Ero będą bili Ruscy . Stratedzy opozycyjni nic nie planują , zaplanowali już ,wycofanie się ze wszystkiego , odeszli i odczepili się od wszystkich by ich tylko przypadkiem nie podciągnąć pod cokolwiek . Solidarność sama, kibice sami ,nie ma połączenia grup i środowisk. To właśnie opozycja powinna wszystkie środowiska zjednoczyć ,a oni się wycofali , zrobią tylko swoje 10 miesięcznicę i do domu. A reszta niech się bawi.
    Pan Aleksander w wcześniejszych wpisach wielokrotnie powtarzał że Euro to szansa , myślę że nie będzie wykorzystana , nie wykorzystane sytuacje się mszczą podwójnie. Nie zostały wykorzystane ostatnie wybory , a teraz nie wykorzystane będzie Euro. Dlatego własnie Niemcy i Rosjanie mogą nam pluć w twarz .

    OdpowiedzUsuń
  37. "Drzewo wolności trzeba podlewać krwią patriotów i tyranów –powiedział Abraham Lincoln i chyba te słowa najlepiej oddają przyczynę naszych dzisiejszych problemów.

    Skoro nasza „wolność” w 1989 roku okupiona została jedynie krwią patriotów, a z tyranami zawarto porozumienie i zagwarantowano im bezkarność to trudno oczekiwać, że stanowić ona będzie jakąś niesamowitą wartość dla społeczeństwa wykastrowanego starannie przez lata z prawdziwych elit."

    OdpowiedzUsuń
  38. I ja ze smutkiem obserwuję rozwój wypadków.

    Na tą chwilę pozostaje jedynie robić swoje licząc, że decyzja władz PiS-u nie okaże się tą najważniejszą i decydującą na lata.
    Tą, na którą właśnie liczył układ a którą w pewnym sensie przewidywał nasz gospodarz mówiąc o długim marszu!

    Rządzący, w przeciwieństwie niestety do opozycji, są zbyt mądrzy by nie wykorzystać propagandowo szansy jaką dają te mistrzostwa.
    I co wiadomo, przygotowywali się od dawna pod względem legislacyjnym, organizacyjnym i technicznym (wielokrotnie w komentarzach na S24 pisałem o rozbudowie i tworzeniu jednostek paramilitarnych w ramach struktur służb więziennych)!
    Teraz niezbadanymi wyrokami opatrzności uzyskali jeszcze od opozycji carte blanche na wyłączność własnej propagandy!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  39. ALEKSANDER ŚCIOS

    Panie Aleksandrze,

    Skoro my dobrowolnie pozbawiamy się głosu, i - w imię niezrozumiałych dla mnie "wartości wspólnego świętowania", rezygnujemy z wykrzyczenia i zademonstrowania światu CO TU SIĘ NAPRAWDĘ WYPRAWIA! - pokrzyczą za nas OBCY. A maszerując od Krakowskiego Przedmieścia, aż na Pragę - ukażą całemu światu naszą podległość. I naszą hańbę. Choćby 2 dni wcześniej palili znicze pod pałacem - czym wzruszać się będą ciotki i cioty medialne jak Polska długa i szeroka. Oni przyjadą tu po to, aby wdeptać nas w ziemię na oczach świata. Bo to nie będą zwykli kibice, panie Aleksandrze. I nie ma sensu doszukiwać się w nich naszych "sprzymierzeńców". Już tam Putin darmowymi samolotami i pociągami byle kogo nie wyprawi...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  40. Brak Pańskich komentarzy na "Salonie" był dotkliwy i cieszę się, ze trafiłam w to nowe miejsce. Zawsze z najwyższym zainteresowaniem czytałam Pana wypowiedzi.
    Mam pomysł w guście "pomarańczowej alternatywy" - doceniając całą grozę ( tak, grozę!) możliwości przemarszu tysięcy mężczyzn w czerwonych koszulkach przez Warszawę,, udajmy się za nimi ( niezależnie od płci i wieku) w koszulkach białych. Powstanie ludzki, biało-czerwony strumień! To pomysł na "ogranie" rosyjskiego marszu, ale na chytrym żarcie sprawa się nie kończy. tworzymy polską flagę, wbrew zamiarom i pogróżkom.
    PS. Prawdziwą autorką pomysłu jest moja córka

    OdpowiedzUsuń