Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

sobota, 24 marca 2012

CZAS SŁUŻBY PROPAGANDOWEJ

Historia sporu sądowego grupy International Trading and Investments Holding S.A. Luxenburg (ITI) z Antonim Macierewiczem sięga 2007 roku, gdy do warszawskiego sądu rejonowego wpłynął akt oskarżenia przeciwko ówczesnemu szefowi Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W wydanym wówczas komunikacie ITI napisano: "Media to sektor zaufania publicznego, gdzie niezależność, wiarygodność i wolność wypowiedzi są podstawą naszej działalności, a rozpowszechniane bez skrupułów oskarżenia pomówienia właśnie w te zasady godzą”. W tym samym czasie z prywatnymi pozwami wystąpili także założyciele grupy - Jan Wejchert i Mariusz Walter.
Reakcję koncernu medialnego wywołał wywiad Antoniego Macierewicza udzielony „Rzeczpospolitej” w lutym 2007, w którym padły m.in. słowa: "Raport ujawnia nowe fakty i zeznania, które opisują mechanizm powstawania koncernu medialnego ITI, pokazują, jak był w to zaangażowany Zarząd II Sztabu Generalnego, czyli wywiad komunistyczny". Szef SKW powoływał się przy tym na fragment zeznań Grzegorza Żemka złożonych pod przysięgą przed Sądem Okręgowym w Warszawie, sygn. akt VIIIK37/98 podczas procesu FOZZ, w których można przeczytać: „Ja dostałem od służb specjalnych wojskowych zadanie po konsultacjach z Pospieszyńskim aby znaleźć za granicą firmę, która mogłaby pełnić rolę „konia trojańskiego", to znaczy która mogłaby służyć do wprowadzenia agentów na obszar na Zachodzie, w dziedzinie mediów. Był to rok 1987. Jedyną firmą zagraniczną w dziedzinie mediów, którą znałem była firma należąca do Jana Wejherta, ulokowana w Irlandii [...]Firma ta nazywała się Cantal, a później zmieniono jej nazwę na I.T.I. Ta firma finansowała się z kredytów banku handlowego International w Luksemburgu. Zapytałem służb wojskowych czy mogę podjąć kontakt z Wejhertem. Otrzymałem wówczas informację, że on już współpracuje ze służbami wojskowymi, więc będzie to proste.”
Protokół zeznań Żemka został zamieszczony w Raporcie z Weryfikacji WSI, jako aneks nr.9. W Raporcie możemy przeczytać, że wywiad wojskowy PRL " podejmował też wysiłki powołania firmy telewizyjnej. Pierwotnie zamierzonym celem tych działań miało być ułatwienie plasowania agentury na zachodzie. Tak tłumaczył swoje działanie Grzegorz Żemek, który na zlecenie wywiadu miał podjąć w tej sprawie rozmowy z firmą ITI i reprezentującymi ją Janem Wejchertem i Mariuszem Walterem.”
Liczne procesy sądowe wytoczone przez grupę ITI i jej założycieli, kończyły się wygraną Antoniego Macierewicza. W uzasadnieniu wyroku z czerwca 2010 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy - Woli IV Wydział Karny w procesie z oskarżenia prywatnego stwierdził, iż Macierewicz udzielając wywiadu prasowego pozostawał w dalszym ciągu osobą sprawującą funkcje publiczną - Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej : „Bez względu na sposób i miejsce prezentacji opinii publicznej dokumentu urzędowego, jakim pozostawał Raport, w dalszym ciągu pozostaje on dokumentem wydanym na podstawie obowiązującego prawa zaś osoba przedstawiająca ten dokument nie może być sprawcą przestępstwa z art. 212 kk w ramach prezentowanej treści o ile nie wykracza w swej wypowiedzi poza ramy prezentowanego aktu.” – podkreśli sąd. Z kolei Sąd Okręgowy w Warszawie, XXV Wydział Cywilny w sprawie z powództwa Mariusza Waltera w roku 2008 uznał: „Sąd stoi na stanowisku, że Raport jest dokumentem szczególnej rangi. Sporządzony przez ustawowo do tego powołany organ jakim jest Przewodniczący Komisji Weryfikacyjnej i przez niego podpisany.[...] Nie można więc mówić o bezprawnym naruszeniu dóbr osobistych skoro pozwany wykonywał prawo. Sporządzenie i publikacja Raportu była działaniem na podstawie ustawy a więc wyłączającym bezprawność”.
Całkowicie odmienną stanowisko zaprezentował natomiast rząd Donalda Tuska, zwierając już w maju 2008 roku sądową ugodę z Janem Wejchertem i Mariuszem Walterem w sprawie o ochronę dóbr osobistych. W przeprosinach opublikowanych w prasie oraz w Dzienniku Urzędowym MON napisano, iż „Minister Obrony Narodowej [...] przeprasza Pana Jana Wejcherta, Mariusza Waltera i Grupę ITI za naruszenie ich dóbr osobistych poprzez zamieszczenie w Raporcie Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej [...] nieuprawnionych, krzywdzących i podważających wiarygodność biznesową informacji o tym, iż Pan Jan Wejchert, Mariusz Walter i Grupa ITI, współpracowali z wojskowymi służbami specjalnymi PRL i brali udział w plasowaniu agentury wywiadu wojskowego PRL w krajach zachodniej Europy oraz w finansowaniu takiej agentury. Minister Obrony Narodowej wyraża głębokie ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji". Do dziś nie wiadomo, na podstawie jakich faktów, resort obrony III RP uznał, iż informacje zamieszczone w Raporcie są „nieuprawnione, krzywdzące i podważające wiarygodność”.
Gdy Antoni Macierewicz nazwał przeprosiny MON “zmową i działaniem na szkodę Skarbu Państwa” i powiedział o „wielkich firmach, które wykorzystują państwowe pieniądze”, TVN skierował do sądu kolejny pozew, ponownie domagając się przeprosin i wpłaty 100 tysięcy złotych. W styczniu 2010 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie odrzucił również to roszczenie, a w ustnym uzasadnieniu stwierdził, że nie dopatrzył się naruszenia dóbr osobistych powoda, zaś „wytaczanie procesów za słowa wyrwane z kontekstu całej wypowiedzi. Sąd uważa za działania podważające wiarygodność firmy, która to czyni.” Podobnie Sąd Najwyższy rozpatrując skargę kasacyjną TVN uznał, że poseł swoimi wypowiedziami nie naruszył dóbr osobistych powoda.
Kuriozalne orzeczenie zapadło natomiast we wrześniu 2011 roku, gdy Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrując (po raz kolejny) pozew ITI za słowa Macierewicza z 2007 r. o związkach tej spółki z wojskowymi służbami i finansowaniu jej ze środków FOZZ orzekł, iż: „pozwany nie wykazał prawdziwości swych słów, a z odpowiedzialności nie zwalnia go fakt, że powoływał się na raport o WSI, bo daleko wykroczył poza niego”. Sędzia Małgorzata Kuracka uznała, że wprawdzie raport o WSI to dokument urzędowy, ale słowa o ITI "nie mają przymiotu zaświadczającego". Jej zdaniem "Raport zawiera pomieszanie części zaświadczającej z uzasadniającą. Skoro tak, to sformułowanie to nie korzysta z domniemania prawdziwości, a pozwany powinien był wykazać jego prawdziwość".
Już przed czterema laty „Gazeta Polska” w artykule „Jak SB pomagała przyszłemu właścicielowi TVN” informowała, że Jan Wejchert dzięki interwencji SB i urzędników rządu PRL mógł wyjeżdżać zagranicę już od lat 70., zaś kilka miesięcy po wprowadzeniu stanu wojennego, „ze względów operacyjnych" otrzymał paszport wielokrotny, ważny na wszystkie kraje świata. Wejchert pytany w roku 2008 przez pełnomocnika Antoniego Macierewicza, czy był współpracownikiem służb specjalnych PRL, oświadczył, że nie widzi powodów, żeby na to pytanie odpowiadać.
O roli drugiego z założycieli ITI, Mariusza Waltera można natomiast wnioskować na podstawie szczególnej rekomendacji Jerzego Urbana. Rzecznik komunistycznego rządu był autorem listu skierowanego do Czesława Kiszczaka w dniu 22.02.1983 roku, w którym padła propozycja utworzenia oddzielnego pionu „służby propagandowej” kierowanej przez MSW. Na „głównego konsultanta" takiej służby, Urban wskazywał Mariusza Waltera – określając go jako „wielki talent i wulkan energii. Oczywiście członek PZPR, ale raczej profesjonalista niż polityk”. W liście do Kiszczaka, Urban pisał:
„Dopóki w kraju toczyć się będzie walka polityczna, MSW będzie planować i realizować przedsięwzięcia o największym znaczeniu z punktu widzenia jej przebiegu. Niezbędny jest, więc poważny, instytucjonalny instrument umożliwiający lepsze wykorzystanie propagandowe tych operacji, bezpośrednie oddziaływanie na społeczeństwo w pożądanym kierunku. (...)
Służba propagandowa MSW powinna mieć możliwość dawania do TV, radia i prasy gotowych programów do druku, albo też dostarczania TV, radiu i prasie półproduktów, którym ostateczny kształt nadadzą redakcje TV, radia i prasy.(..) Służba propagandowa MSW winna działać w oparciu o zasadę, że wszystko można i trzeba rejestrować i dokumentować, a dopiero kwestia czy, kiedy i jak wykorzystać to do publikacji musi być przedmiotem politycznej decyzji odpowiedniego szczebla.(...) Trudno jednak znaleźć dobrych dziennikarzy, którzy zdecydują się przejść do MSW. Nie mniej mam pewne propozycje, które jak uważam, warto przynajmniej rozważyć”.
Na stanowisko „głównego konsultanta, jakiegoś szefa propagowania, szefa realizacji programów radiowo-tv - jednym słowem na kierownika pionu propagandy, lecz główną siłę koncepcyjno – fachową” Urban proponował Mariusza Waltera, twierdząc, iż „w tej chwili Walter jest do wzięcia i wkrótce będzie za późno, bo ma otrzymać wysokie stanowisko w TV, jak mu się tam oczyści przedpole. (....) Gdyby udało się pociągnąć Waltera, on zaproponuje dużo młodych, zdolnych ludzi.”
Do zadań nowej „służby propagandowej” miało m.in. należeć „programowanie i realizacja ‘czarnej propagandy” oraz „inspirowanie przecieków i inne operacje oddziałujące na zachodnią propagandę”.
Propozycja Urbana została wówczas odrzucona, choć Kiszczak uznał ją za interesującą i zasługującą na poważne potraktowanie. Resort jednak obawiał się dopuścić cywili do swoich tajemnic i miał inne plany dotyczące wzmocnienia roli Biura Studiów MSW, specjalnej jednostki SB utworzonej do walki z „Solidarnością”.
Rok później, Mariusz Walter razem z Janem Wejchertem założyli spółkę holding ITI. Początkowo spółka zajmowała się produkcją chipsów i ulepszaczy do chleba oraz prowadzeniem sieci sprzedaży sprzętu RTV. Wkrótce firma otrzymała koncesję od władz PRL na sprowadzanie sprzętu elektronicznego z zagranicy i rozprowadzanie kaset wideo. W 1997 r. powstała telewizja TVN.
Wydział prezydialny gabinetu ministra Kiszczaka w odpowiedzi udzielonej Urbanowi, napisał m.in.:„Bazując na osiągniętych doświadczeniach, rozwijając bardziej inicjatywy można osiągnąć cele zakładane w koncepcji tow. Urbana bez sięgania do form konwencjonalnych, bez powoływania instytucji specjalnej z całym warsztatowym zapleczem nadzwyczaj kosztownym w fazie organizacji i eksploatacji”.


Artykuł opublikowany w nr 12/2012 Gazety Polskiej.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że pan Maciarewicz nie zastosował metody, którą użył autor tekstu tzn cytować dokładnie dokument, który nie jest uznany za paszkwil i nikt dotychczas go nie zakwestionował. Może znajdzie się ktoś, kto podsunie panu Maciarewiczowi ten tekst, a jako osoba niegłupia sam zrozumie, że opowiadanie własnymi słowami dokumentu, może być wykorzystane przeciwko wypowiadajacemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie są w Polsce "wolne media, wolne od prawdy. PRL-bis funkcjonuje.!!!

    OdpowiedzUsuń