Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 8 października 2010

SPRAWA OLEWNIKA. W KRĘGU SŁUŻB.

Od czasu objęcia rządów przez grupę PO-PSL, w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika mamy do czynienia ze złowrogą  sekwencją zdarzeń: likwidowaniem niewygodnych świadków, aktami zastraszania, niszczeniem dowodów oraz wieloma innymi incydentami wskazującymi na poczucie bezkarności rzeczywistych sprawców tej zbrodni.
Przypomnę kilka faktów z ostatnich lat, świadczących o szczególnej aktywności „nieznanych sprawców”:
-         w kwietniu 2008 roku „samobójstwo” popełnił Sławomir Kościuk – jeden ze skazanych za zabójstwo Olewnika, (okoliczności tej śmierci nie wyjaśniono do dnia dzisiejszego),
-         w maju 2008 roku ktoś splądrował dom Danuty Olewnik – siostry zamordowanego. Włamanie zostało odebrane jako próba zastraszenia rodziny. Do tej pory nie ustalono sprawców włamania.
-         12 czerwca 2008 r. w magazynie dowodów rzeczowych olsztyńskiego CBŚ, gdzie przechowywano dowody ze sprawy Krzysztofa Olewnika doszło do „awarii sieci kanalizacyjnej”, przez co zniszczeniu uległo 46 pudełek i kopert, w których przechowywano istotne dla sprawy dowody. O tym fakcie poinformowano dopiero w 2009 roku.
-         w styczniu 2009 roku w celi więziennej w Sztumie popełnił „samobójstwo” Robert Pazik – skazany za zabójstwo Krzysztofa Olewnika. Brat Pazika twierdził, że więźnia zmuszono do samobójstwa. Również w tej sprawie nie ustalono wszystkich okoliczności śmierci.
-         17 lipca 2009 r. „samobójstwo” popełnił strażnik więzienny, który w czerwcu 2007 roku pełnił dyżur w olsztyńskim więzieniu, gdy w celi powiesił się w Wojciech .Franiewski – jeden z zabójców Olewnika (prawdopodobnie wieloletni tajny współpracownik służb PRL). Prokuratura uznała, iż  śmierć strażnika  nie ma związku z jego czynnościami służbowymi z roku 2007.
-         W lipcu 2009 r. doszło do włamania w domu adwokat Jolanty Turczynowicz-Kieryłło – obrońcy policjantów podejrzanych o zaniedbania w sprawie porwania Olewnika.  Sprawcy ukradli m.in. trzy laptopy. W jednym z nich były informacje dotyczące sprawy Olewnika i niepublikowany wywiad z Remigiuszem M., szefem policyjnej grupy poszukującej porwanego. Jednocześnie dokonano włamania do skrzynki e-mailowej męża prawniczki, na serwerach Google’a, blokując do niej dostęp. Znajdowały się tam te same materiały, co w skradzionych laptopach. Do tej pory nic nie wiadomo o sprawcach tych włamań.
-         w pażdzierniku br. Gazeta Polska ujawniła, że z Komendy Policji w Sierpcu zginęły dowody, które mogły pomóc w ustaleniach związanych z Ireneuszem Piotrowskim, skazanym w procesie o zabójstwo Olewnika.
Od czasu, gdy rozpoczęto śledztwo w sprawie porwania (2001 rok) nie było okresu obfitującego w równie spektakularne wydarzenia, jak ostatnie 3 lata rządów obecnego układu. Wydarzeniom, tym towarzyszyły decyzje polityczne wskazujące na rzeczywiste intencje grupy rządzącej.  Tego obrazu nie powinien fałszować fakt powołania sejmowej speckomisji. Decyzja ta została podyktowana wyłącznie względami wizerunkowymi, a w dużej mierze wymuszona konsekwentną postawą rodziny Krzysztofa Olewnika. Nie można też zapominać, że autorem projektu powołania komisji był poseł PiS Zbigniew Ziobro. To sekwencja kilku istotnych wydarzeń:
-         w kwietniu 2008 roku Zbigniew Ziobro wydał oświadczenie w którym zaapelował do rządzących: „W związku z samobójstwem jednego ze skazanych za porwanie i zabójstwo K. Olewnika, do którego doszło w ostatnich dniach, apeluję o prowadzenie intensywnego śledztwa ws. nieprawidłowości w działaniach prokuratury i innych organów ścigania w tej sprawie, które przy okazji mogłoby wyjaśnić okoliczności samobójstw morderców K.Olewnika.” Jednocześnie Ziobro zgłosił projekt powołania sejmowej komisji śledczej dla zbadania sprawy Olewnika. Napisał m.in.: „ W sprawie porwania Pana Olewnika komisja śledcza mogłaby wykryć nie jedną patologię której ujawnienie mogłoby mieć wpływ na uzdrowienie i usprawnienie działania organów państwa w podobnych sytuacjach.”
-         kilka dni później rodzinę Olewników przyjął ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski i zadeklarował, że powoła nowy speczespół prokuratorski, który zajmie się sprawą śmierci Krzysztofa Olewnika oraz niedopełnieniem obowiązków przez organa ścigania w czasie śledztwa,
-         Za porwaniem mojego syna stali wpływowi politycy” – stwierdził w kwietniu 2008 r. Włodzimierz Olewnik ojciec uprowadzonego Krzysztofa. „Ukarani zostali tylko wykonawcy, prawdziwi mordercy są wciąż na wolności” - dodał.
-         15 grudnia 2008 roku prokuratura postawiła Włodzimierzowi Olewnikowi zarzut „naruszenia nietykalności cielesnej” prokuratora Grzegorza Pluto, którego Olewnik miał uderzyć po wyjściu z Kancelarii Tajnej gdańskiego wydziału Prokuratury Krajowej.
-         w grudniu 2008 posłowie PiS złożyli do marszałka Sejmu projekt uchwały o powołaniu sejmowej komisji śledczej ds. Krzysztofa Olewnika,
-         w styczniu 2009 roku politycy PO zarzekali się, że do wyjaśnienia sprawy wystarczy prokuratura i deklarowali, iż nie ma potrzeby powoływania komisji śledczej,
-         20 stycznia 2009 opublikowano sondaż z którego wynikało, że 66 proc. Polaków chce, by taka komisja powstała. Po publikacji sondażu Donald Tusk orzekł: „Sprawa śmierci Krzysztofa Olewnika domaga się dogłębnego wyjaśnienia. Dlatego będę rekomendował Sejmowi i marszałkowi Sejmu powołanie komisji śledczej w tej sprawie”.
-         w lutym 2009 roku Sejm powołał komisję do zbadania okoliczności śmierci Krzysztofa Olewnika. Na jej czele stanął Marek Biernacki z PO.
-         marszałek Sejmu Bronisław Komorowski sprzeciwił się kandydaturze Antoniego Macierewicza na członka komisji,  zgłoszonej przez klub PiS,
-         w wywiadzie  na antenie radia RMF FM Komorowski przypomniał, że nie był entuzjastą powołania komisji śledczej. Do możliwości wyjaśnienia sprawy przez komisję podchodzi ostrożnie. – „Posłowie nie są w stanie zbadać niektórych aspektów, np. prawidłowości prowadzenia śledztwa prokuratorskiego - powiedział marszałek. Doradził posłom, żeby nie próbowali zastąpić śledztwa prokuratorskiego i nie przesłuchiwali np. gangstera "Żaby".
-         w październiku 2009 roku na stanowisko wiceszefa CBA powołany został Janusz Czerwiński. O zagadkowej  roli Czerwińskiego w sprawie Olewnika zeznawał przed sejmową komisją śledczą szef stołecznego CBŚ Jarosław Marzec , któremu w 2006 roku Czerwiński miał zakazać zajmowania się sprawą. Sam Czerwiński zeznając przed komisją w grudniu 2009 roku skłamał twierdząc, że o sprawie Olewnika dowiedział się dopiero w 2004 roku, podczas gdy sprawa trafiła do niego już w 2001 roku, gdy był naczelnikiem wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.
-         w lutym 2010 r. Włodzimierz Olewnik opublikował list do Donalda Tuska, w którym oskarża rządzących o zaniechania i złą wolę, zwracając uwagę się, iż szef  MSWiA odmówił odtajnienia na potrzeby śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku materiałów operacyjnych Policji dot. uprowadzenia i zabójstwa Olewnika. W liści ojciec zamordowanego napisał m.in.: „Panie Premierze jak jest to możliwe, że nieudacznik nad nieudacznikiem, a być może nawet jeden z decydentów w uprowadzeniu i zamordowaniu mojego syna Pan Janusz Czerwiński od samego początku z naszą sprawą ma do czynienia, gdyż od 2001 roku. Jest autorem ogromnej porażki Policji w tej sprawie zostaje wspólnie z drugim, być może mniej wdrożonym w naszą sprawę funkcjonariuszem organu Policji, ale działający razem z powyższym w tym czasie – zostają szefami CBA. [...]Nie wiem jak to się dzieje, czy są to kolejne zbiegi okoliczności, że Janusz Czerwiński przechodził zawsze tam, gdzie toczy się śledztwo w naszej sprawie
-         w styczniu 2010 roku na stanowisko zastępcy naczelnika wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Płocku awansowano Macieja L. - jednego z członków policyjnej grupy kierowanej przez Remigiusza M. L, winnego szeregu zaniedbań w pierwszym etapie śledztwa. Maciej L. ma w tej sprawie postawione zarzuty prokuratorskie.
-         w czerwcu 2010 roku Włodzimierz Olewnik oświadczył: „Okłamują mnie ministrowie, a nawet premier. W odpowiedzi na mój list – skłamał.” Donald Tusk miał napisać Olewnikowi, że "wszystkie materiały ws. śmierci Krzysztofa Olewnika, o które zwracała się prokuratura lub komisja śledcza, zostały tym instytucjom udostępnione" oraz "czym innym jest odtajnienie, ujawnienie materiałów, którymi dysponuje prokuratura, to leży w gestii prokuratury". Tymczasem Olewnik dowiedział się, że odnaleziono akta w których znajdują się informacje o działaniach policji w czasie przekazywania okupu w 2003 r. przez siostrę zamordowanego. „Te akta powinny razem ze sprawą przejść do Olsztyna i CBŚ. Moim zdaniem ktoś je celowo w Radomiu schował „ – uznał Olewnik
Podobno tylko klasyczni szaleńcy i służby specjalne mają możliwość popełnienia zbrodni niemal doskonałej. Typując ofiarę decydują o wszystkim, co wiąże się ze zbrodnią. Wybierają wykonawcę, czas, sposób i miejsce akcji. Są pierwsze na miejscu zbrodni lub same powiadamiają organa ścigania. Mogą zacierać ślady i przygotowywać nowe tropy, wiodące do wcześniej wytypowanych miejsc i osób lub kierować śledczych na dalekie manowce. Mogą inspirować i koordynować, wyciszać lub nagłaśniać akcje propagandowe towarzyszące morderstwu. Decydują o prawdzie i fałszu, przypisując sobie rolę „wielkiego kreatora”.  Jednym słowem - jedynie służby specjalne, mogą bezpiecznie wykonać to, co postanowią polityczni decydenci. Na nich i związanych z nimi tysiącach powiązań, opiera się realna władza polityczna.
Gdy obserwujemy dziś kampanię medialną, w trakcie której próbuje się narzucić społeczeństwu fałszywą interpretację sprawy zabójstwa Krzysztofa Olewnika i wykorzystując sterowane przecieki stworzyć przeświadczenie, że ofiara mogła być zamieszana w sprawę „zabójstwa prostytutki”, a rzecz może dotyczyć lokalnych porachunków -  warto pamiętać, że fałszowanie tej sprawy przez ponad 9 lat było możliwe tylko dlatego, że stoją za nią ludzie dawnych i obecnych służb specjalnych oraz mocodawcy ulokowani na najwyższych szczeblach władzy.
 Suma zaniechań, błędów oraz tajemniczych zdarzeń dowodzi, że szczególnie dziś ludzie ci mogą czuć się bezkarni i mają wpływ na przebieg śledztwa. W czasie prac komisji śledczej śp. poseł Zbigniew Wassermann złożył wniosek o przekazanie komisji informacji, czy osoby występujące w sprawie były bądź są zarejestrowane w rejestrach służb specjalnych jako tajni współpracownicy. Nie wiemy, czy i jakiej odpowiedzi udzielono komisji. Wiemy natomiast, że gdańscy prokuratorzy od wielu miesięcy badają powiązania ludzi służb specjalnych z gangsterami, którzy uprowadzili Krzysztofa Olewnika. Jeden z wątków sprawy prowadził do byłego pułkownika SB, a dziś wpływowego biznesmena w branży spożywczej, który znał porywaczy Olewnika, i ludzi, którzy mieli stać za uprowadzeniem w roku 2001 Jana Z., a dzięki tej znajomości mógł sprowadzać śledztwo na boczne tory.
 Porwanie Jana Z z roku 2001 wydaje się tu istotnym kluczem do sprawy. Jan Z – czyli Jan Załuska został wymieniony w aneksie nr.16 Raportu z Weryfikacji WSI, jako przedsiębiorca, który „przekazywał na rzecz WSI ustalony procent z zysków z zarządzanych firm oraz zawarł z WSI umowę na udzielenie mu pożyczki”. Jego porwanie miało mieć związek z planami przejęcia przez WSI kontroli nad Rafinerią Trzebinia, a od Załuski miano żądać, by podpisał sfałszowany dokument. Plan się nie powiódł, bo porwany odmówił podpisu dokumentu - obiecał wpłacić 600 tys. dolarów i odzyskał wolność. Proces porywaczy (których szefem według aktu oskarżenia był adwokat Janusz Sz.) jeszcze nie ruszył.
Wiele wskazuje, że najbardziej interesującym wątkiem sprawy Krzysztofa Olewnika może być kwestia  nielegalnego handlu rosyjską stalą w firmie „Krupstal”, w której Olewnik był udziałowcem. Firma współpracowała m.in. z  Wiktorem K., rezydentem mafii rosyjskiej, kontrolującej rynek stali w Polsce i była obserwowana przez kontrwywiad ze względu na kontakty z osobami powiązanymi z rosyjskimi służbami specjalnymi.



Artykuł opublikowany w Gazecie Warszawskiej 



3 komentarze:

  1. to tez nie jest przypadek, bo to Pan Ćwiąkalski za tym stoi (wiadomo z USA i Kanady, ze przy pomocy paralizatora łatwo sfingować samobójstwo w wiezieniu):

    2010-02-19 11:12
    Strażnicy więzienni mogą używać paralizatorów

    Nowe przepisy zmienią też zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej funkcjonariuszy.
    .....
    Ustawa określa katalog środków przymusu bezpośredniego, które mogą zostać użyte przez strażników zarówno wobec osadzonych, jak i osób, które przychodzą do nich na widzenie, a zakłócą porządek w więzieniu. Do użycia dopuszczone zostaną elektryczne paralizatory oraz specjalna blokada na kolano, którą zakłada się skazanemu, by nie mógł uciec.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to i lepiej że "śledztwo" w sprawie "katastrofy" w Smoleńsku prowadza Rosjane. Przynajmniej będzie można tłumaczyć przyszłym pokoleniom że Polska była pod zaborem rosyjskim, a nie polskim.
    Jasiu z Hameryki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dwa nazwiska Kalisz i Michal Antoniszyn !

    OdpowiedzUsuń