Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 29 maja 2009

GRA SZYFRANTEM

Przez wiele dni, zaginięcie szyfranta wywiadu wojskowego było tematem medialnych doniesień i spekulacji. Z mniej, lub bardziej mądrych wypowiedzi wyłaniały się dwie , podstawowe wersje służące wyjaśnieniu zdarzenia.

Według pierwszej – forsowanej przez media, szyfrant mógł zostać porwany lub podjął współpracę z obcym wywiadem. Druga wersja, o której zgodnie zaświadczają premier Tusk, Jacek Cichocki i Janusz Zemke mówi o problemach zdrowotnych i osobistych, lub nieszczęśliwym wypadku, jako realnej przyczynie zniknięcia żołnierza SWW.

Dla nas – odbiorców tych informacji, obie wersje brzmią wiarygodnie, a brak racjonalnych przesłanek dla wykluczenia którejkolwiek z nich, powinien powstrzymać zbyt wybujałą wyobraźnię. Warto jedynie zauważyć, że zgodny chór tzw. „czynników oficjalnych” dywagujących o problemach osobistych żołnierza SWW, brzmi mało wiarygodnie, zważywszy na standardową, ustawiczną ochronę i kontrolę, jakiej poddawane są szczególnie ważne obszary przetwarzania i przekazywania informacji, w tym ludzie wykonujący zadania szyfrantów. Wewnętrzne procedury każdej służby, praktycznie uniemożliwiają przypadki nieujawnionych „problemów osobistych lub zdrowotnych” na tym stanowisku. Żołnierz o długim stażu służby w WSW/WSI/SWW – jak zaginiony szyfrant, nie wydaje się człowiekiem podatnym na tak prozaiczne problemy.

W sprawie wypowiedzieli się już niemal wszyscy eksperci, politycy i dziennikarze, również wielu blogerów poświęciło jej uwagę. Z większości tych wypowiedzi można wyprowadzić wniosek, że zaginięcie szyfranta stanowi spektakularną kompromitację służb wojskowych i świadczy o fatalnym stanie naszego bezpieczeństwa. Uzasadnieniem dla takiej oceny byłby sam fakt zniknięcia żołnierza, a następnie wyciek tej informacji i podanie danych osobowych zaginionego. Rzeczywiście - to sytuacja bez precedensu.

Trudno wszakże sobie wyobrazić, by w sprawie tak ważnej dla naszego bezpieczeństwa i prestiżu służb wojskowych, sprawie – którą bacznie obserwują służby innych państw, nastąpił niekontrolowany wyciek informacji, na tyle nieograniczony, że dopuszczono do publikacji danych szyfranta, jego wizerunku i szczegółów z życia prywatnego. Mając nawet bardzo negatywną opinię o polskich służbach, nie sposób uwierzyć, by w tak wyjątkowej sytuacji mogło nagle dojść do ujawnienia tylu ważnych informacji.

Jeśli jednak tak się stało należałoby rozważyć kilka prawdopodobnych wersji:.

- Służby wojskowe wiedzą, że szyfrant został uprowadzony lub przewerbowany, a kontrolowany wyciek informacji i dekonspiracja żołnierza to czytelny dla innych służb sygnał, że jego wiedza już jest nieprzydatna.

- Służby wojskowe wiedzą, że szyfrant nie żyje, a nie mając pewności, czy jego wiedza nie została pozyskana przez obcy wywiad, wyprzedzająco dokonują przecieku - w celu jak wyżej.

- Służby wojskowe wiedziały, że nie uda się zachować w tajemnicy zniknięcia szyfranta – dokonały więc same przecieku informacji, ukierunkowując ją na określone wątki.

- Przeciek informacji nastąpił wbrew intencjom służb wojskowych i został dokonany w celu ich kompromitacji.

Warto zauważyć, że oficjalnie zwolennikiem jednej z podanych wersji jest gen. Marek Dukaczewski, ostatni szef WSI. „ Jestem przekonany,- stwierdził Dukaczewski, że służby od dawna poszukiwały już szyfranta. Możliwe, że jest to kontrolowany przeciek, wyraz bezradności służb przed nieuniknionym wyciekiem. Takie zniknięcia w służbach już się zdarzały, ale rzadko”.

Nie odważę się na dywagacje – która z powyższych wersji wydaje się najbardziej prawdopodobna i dlaczego. Nie uprawnia do nich obecny stan wiedzy, jaką posiadamy, a utrwalanie fantastycznych scenariuszy pozostawię panu premierowi i jego politykom.

Mam jednak prawo podzielić się pewną obserwacją – o tyle intrygującą, że jeśli uczynimy słuszne w tego rodzaju sprawach założenie, iż reakcje pewnych środowisk nie są rzeczą incydentalną, warto poświęcić jej uwagę.

Na stronie Stowarzyszenia „PROMILITO” ukazały się w ostatnim czasie publikacje dotyczące kryptografii i kryptologii. Ich autor – występujący pod pseudonimem „Stanisław Kowlopski”, dysponuje dużą wiedzą na temat problemów które porusza i jest – jak należy przypuszczać oficerem byłej WSI. Choć użyty przez niego sposób argumentacji i zakres zainteresowań, zdaje się być bliski wystąpieniom pewnego oficera WSI znanego z aktywności na forum Blogmedia24, nie ma potrzeby dociekania kim jest autor. Nie to bowiem wydaje się najważniejsze.

Z trzech artykułów Kowlopskiego, zamieszczonych na forum PROMILITO, tuż po ujawnieniu informacji o zaginięciu szyfranta, warto spróbować wyeksponować wspólne cechy.

Oto, w tekście zatytułowanym „Kryptografia w Raporcie i Antyraporcie” Stanisław Kowlopski dzieli się z czytelnikiem wnioskami z analizy Raportu z Weryfikacji WSI i tzw. Antyraportu – „opinii zespołu ekspertów Platformy Obywatelskiej do publikacji Raportu”, pod redakcją posła Marka Biernackiego, w zakresie, w jakim te dokumenty dotyczą obszaru polskiej kryptografii. Ponieważ mój tekst nie ma ambicji polemiki z tezami autora, pominę szereg błędów i nieścisłości zawartych w artykule. Warto jedynie zwrócić uwagę, że oficer WSI dokonuje nieuprawnionego ujednolicenia obu dokumentów, nazywając je „oficjalnymi” i „elektryzującymi opinię publiczną”, gdy tymczasem tylko Raportowi z Weryfikacji przysługuje miano dokumentu urzędowego i oficjalnego, a anonimowy „Antyraport” Platformy nigdy takiej cechy nie posiadał , a nadto nie był przedmiotem publicznej dyskusji.

Kowlopski na wstępie do swojego artykułu zauważa:

„Pojawia się ważne pytanie, dlaczego polityczni „specjaliści” od służb specjalnych nie zajęli się w dyskusji trzecim obszarem odpowiedzialności WSI – ustawową działalnością SOP i KWB sfery wojskowej? Przecież to właśnie ten obszar i tylko ten, ze względu na jego istotny wpływ na bezpieczeństwo państwa, wymagał i powinien podlegać publicznej dyskusji, tym bardziej, że większość dyskutantów, ustawowo odpowiada za stan ochrony informacji niejawnych i bezpieczeństwo teleinformatyczne, z tytułu kierowania jednostkami organizacyjnymi. Nie podjęto tego tematu pomimo, że jednym z dziesięciu zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przesłanych przez Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej do Naczelnej Prokuratury Wojskowej było rzekome łamanie prawa w obszarze kryptografii (strony 145-146 w elektronicznym wydaniu Raportu)”.

Przywołany przez autora fragment Raportu dotyczy rozdziału zatytułowanego „Nieprawidłowości przy organizacji zakupów” i opisuje działania szefostwa WSI w zakresie „zakupu sprzętu specjalistycznego dla pionów zajmujących się obsługą techniczną działań operacyjnych”. Opis dotyczy głównie spółki SILTEC (powstała w 1982 r. prawdopodobnie jako firma przykrycia Zarządu II Sztabu Generalnego LWP) oraz firmy DGT-System, a także nieprawidłowości stwierdzonych przy zakupie sprzętu kryptograficznego oraz dopuszczeniu do użytku urządzeń, które nie przeszłyby stosownej certyfikacji. Na stronie 145 Raportu czytamy:

Opisane, nie będące wyjątkiem, działania powodowały wymierne straty dla budżetu państwa. Stanowiły również, poprzez akredytowanie urządzeń kryptograficznych bez faktycznego przeprowadzenia wymaganych badań, olbrzymie zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Z dopuszczonych w ten sposób do użytku urządzeń korzystały lub korzystają osoby sprawujące najwyższe urzędy państwowe w tym: Prezydent RP, Szef BBN, Minister Obrony Narodowej, Szef Sekretariatu MON, Sekretarz Stanu I Zastępca MON, Szef Sztabu Generalnego WP, Szef WSI czy Komendant Główny ŻW. Na uwagę zasługuje także fakt, iż gdyby zamiast wieloletnich starań zmierzających do zakupu obcych urządzeń zdecydowano się na przygotowanie własnych rozwiązań, prawdopodobnie w tym samym czasie udałoby się je wdrożyć.

W tym kontekście istotna jest przekazana Komisji Weryfikacyjnej informacja, dotycząca nieformalnej grupy wewnątrz WSI, powiązanej z gen. Dukaczewskim. Dzięki mianowanej według ustalonego przez siebie klucza kadrze, stanowiącej w razie potrzeby swoiste lobby lub grupę nacisku, miała ona mieć możliwość realizacji dowolnego zadania, niekoniecznie legalnego i związanego z działaniem służby. [...]

Nieprawidłowości w zakresie procedur przetargowych, jakie występowały w WSI, odnotowano także w prowadzonej od 2005 r. sprawie „P”. Prowadząc tę sprawę funkcjonariuszy WSI ustalili, że procedury przetargowe były na ogół źle zorganizowane. Nadmiernie często ze szkodą dla WSI stosowano procedurę zakupów „z wolnej ręki” i dzielono przetargi celem obejścia przepisów. Zazwyczaj nie publikowano ogłoszeń w „Biuletynie Zamówień Publicznych”, a ograniczano się do wysyłania zaproszeń przetargowych do kilku zaprzyjaźnionych firm, bez konfrontowania ich ofert na szerszym rynku. W roku 2004 wytypowano m.in. firmę INSAM, która została wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego w 8 dni po wygraniu przetargu. Zwieńczeniem sprawy „P” było zawiadomienie prokuratury wojskowej o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W tej sprawie interesujące jest także to, iż całość postępowania ograniczono do stosunkowo niskich rangą oficerów. Najstarszy z nich był w stopniu majora”.

Tyle Raport z Weryfikacji.

„Stanisław Kowlopski”, po postawieniu pytania dotyczącego tego fragmentu, udziela też odpowiedzi:

Odpowiedź na to pytanie wydaje się być oczywiste – brak merytorycznego przygotowania oraz nie zdawanie sobie sprawy z wagi tego problemu przez polityków i decydentów. Jak pokazuje czas oraz fakty, zagadnienie ochrony kryptograficznej nie tylko przerosło dyskutantów, ale i Komisję Weryfikacyjną, a także zapewne prokuraturę wojskową, która od 14 lutego 2007 r. prowadzi śledztwo o sygn. Po.Śl.84/05 w tej sprawie i prawdopodobnie nie szybko można spodziewać się jego zakończenia oraz wyników. Jak widać z sygnatury, rozwikłanie sprawy kryptografii w MON jest bardzo skomplikowane, gdyż śledztwo jest faktycznie prowadzone od 2005 roku – czwarty rok bez konkretnych wyników. Pojawia się więc kolejne pytanie: „Dlaczego?”. Przecież pan Antoni Macierewicz przed kamerami wielokrotnie twierdził, że ma niezbite dowody popełnionych przestępstw przez oficerów WSI.”

Na zakończenie artykułu oficer WSI konkluduje :

„Minęły ponad dwa lata od likwidacji WSI oraz opublikowania „Raportu” i Antyraportu”. Zostało przerwane wdrażanie naprawczych programów w obszarze wojskowej narodowej kryptografii, odeszli ich autorzy oraz pozbyto się wielu fachowców – je wdrażających. Można dziś powiedzieć, że w wojskowej narodowej kryptografii niestety nie zmieniło się wiele na lepsze” – i stawia m.in.takie pytania:

„Ilu z 15 (piętnastu) osobom negatywnie opisanym w „Raporcie”, w tym pięciu oficerom WSI, Naczelna Prokuratura Wojskowa postawiła zarzuty popełnienia przestępstw i działania na szkodę państwa w obszarze kryptografii?[...]

Co z pracami nad koncepcją dotyczącą zasad tworzenia narodowych algorytmów kryptograficznych, ich implementacji i budowy narodowych urządzeń kryptograficznych, bez których nie można budować nowoczesnych bezpiecznych narodowych niejawnych systemów i sieci teleinformatycznych w celu profesjonalnej realizacji „Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej”?

Panowie Reformatorzy, a może było warto zastanowić się chwilę, podejmując tak ważną decyzję o likwidacji WSI oraz wyznaczając weryfikatorów ich kadr?

W drugim z artykułów zatytułowanym „ Czy powinniśmy rozmawiać o kryptologii” „St.Kowlopski” bezpośrednio nawiązuje do faktu zaginięcia szyfranta SWW dostrzegając, iż „problematyka ochrony informacji niejawnych i bezpieczeństwa systemów teleinformatycznych,
a szczególnie ochrony kryptograficznej jest obca nie tylko społeczeństwu, ale przede wszystkim naszym politykom i dziennikarzom”.

Po rozprawieniu się z niewiedzą wyżej wymienionych, oficer WSI zauważa:

Jednocześnie za absurd można uznać nieprofesjonalne zarzuty pod adresem specjalistów WSI dotyczące kryptografii, przedstawione na dwóch stronach w Raporcie Antoniego Macierewicza, a także niektóre podjęte działania w tym obszarze w czasie likwidacji WSI i tworzenia nowych służb wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, w tym służby ochrony państwa sfery wojskowej.

Wydaje się, że ponad dwa lata, które minęły od rozwiązania WSI i funkcjonowania nowej służby ochrony państwa sfery wojskowej (SKW) są wystarczające, aby spokojnie powrócić do rozpoczętej edukacji nie tylko społeczności wojskowej, ale całego społeczeństwa oraz przede wszystkim rozpocząć merytoryczną dyskusję o stanie narodowej kryptografii, w celu profesjonalnego i niezwłocznego wdrożenia nowej „Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej” podpisanej w dniu 13 listopada 2007 roku przez Prezydenta RP, której istotnym elementem jest bezpieczeństwo informacyjne i telekomunikacyjne naszego kraju, oparte na najnowocześniejszych technologiach telekomunikacyjnych i najwyższych standardach bezpieczeństwa, zapewniających właściwą ochronę narodowym informacjom niejawnym, przesyłanych drogą elektroniczną”.

Na koniec, przytoczę fragment trzeciego artykułu, zatytułowanego „ POPIS WERYFIKACJI KADR WSI” , w którym ten sam autor zawarł niezwykle interesujący pogląd na sprawę likwidacji WSI:

„Należy przypuszczać, że społeczeństwo nigdy nie dowie się prawdy o przyczynach likwidacji WSI oraz zakresie istniejących patologii w WSI, o których tak ochoczo dyskutowano w latach 2006-2007, nie bacząc na bezpieczeństwo naszego kraju i krzywdząc wielu uczciwych żołnierzy i pracowników WSI. Pokazanie prawdy o zakresie patologii w WSI oraz rzeczywistej liczby przestępców nie jest na rękę ani politykom PiS (autorom Raportu), ani politykom PO (autorom Antyraportu), gdyż cel został osiągnięty – sprawdzono i przechwycono materiały tak przydatne w grze politycznej a straty poniesione przez żołnierzy i pracowników WSI nie są istotne – przecież od początku nie chodziło o rzetelną weryfikację kadr WSI lecz o szukanie „haków na swoich”. Dwa lata od opublikowania Raportu pokazują, że prokuratura wojskowa nie jest w stanie postawić zarzutów łamania prawa przez żołnierzy i pracowników WSI. Ostatnią nadzieją rehabilitacji dla pokrzywdzonych jest trwające śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień i nie dopełnienia obowiązków przez Komisję Weryfikacyjną, prowadzone przez prokuraturę cywilną, po zawiadomieniu jej przez 24 osoby i 2 instytucje po opublikowaniu Raportu w dniu 16 lutego 2007 r. Poważnym pytaniem jest mizerne tempo prowadzonego śledztwa oraz fakt blokowania prokuraturze cywilnej dostępu do materiałów weryfikacyjnych, najpierw przez Komisję Weryfikacyjną, a obecnie przez nowe służby. Zaistniałe fakty, uchwalenie ustawy praktycznie przerywającej weryfikację oraz nie rozliczenie Komisji Weryfikacyjnej z pracy, pozwalają odpowiedzialnie stwierdzić, że „koalicja POPiS” nie jest zainteresowana pokazaniem prawdy o łamaniu prawa w czasie weryfikacji oraz o stanie niejawnych akt weryfikacyjnych. Zdziwienie budzi również bierność postawy masmediów, które opuściła ciekawość na temat rzeczywistych rozmiarów patologii w WSI oraz ukarania winnych popełnionych przestępstw – wyników pracy prokuratury wojskowej i cywilnej oraz sądów”.

( wszystkie pogrubienia tekstu – moje)

Dwie rzeczy wydają się wspólne wystąpieniom oficera byłej WSI – mocne przekonanie, że prokuratura wojskowa nie jest w stanie potwierdzić zarzutów łamania prawa przez żołnierzy WSI – szczególnie w obszarze kryptografii oraz nawoływanie, by w tej sytuacji powrócić do prac nad koncepcją dotyczącą zasad tworzenia narodowych algorytmów kryptograficznych, ich implementacji i budowy narodowych urządzeń kryptograficznych”

Jak można się domyślać, uczestnikami tych prac, w ramach wdrożenia „Strategii Bezpieczeństwa Narodowego” mieliby być „doskonali fachowcy” - oficerowie rozwiązanych WSI – skrzywdzeni niesłusznymi podejrzeniami Komisji Weryfikacyjnej. Ważnym argumentem przemawiającym za ich udziałem będzie – według autora cytowanych artykułów – fakt, że do tej chwili prokuratura wojskowa nie jest w stanie potwierdzić kryminalnych zarzutów. Co więcej – to w prowadzonym przez prokuraturę postępowaniu przeciwko członkom Komisji, autor dostrzega „ostatnią nadzieję” na rehabilitację pokrzywdzonych oficerów WSI.

Adresatem tego przesłania – zważywszy na formę w jakiej zostało sporządzone, wydaje się obecny rząd, bo choć Stanisław Kowlopski dostrzega w postawie polityków Platformy rzekomą „koalicję POPiS”, to przecież postulat „rehabilitacji pokrzywdzonych”, przeprowadzonej przez prokuraturę wojskową wydaje się jednoznacznie wskazywać kierunek tych oczekiwań.

Zastanawiam się – jakie to okoliczności mogą stanowić podstawę dla tez, stawianych przez autora z PROMILITO, skąd czerpie pewność o wynikach prokuratorskich śledztw i – przede wszystkim – dlaczego sugestia powrotu do prac nad tworzeniem „narodowej kryptologii” pojawia się właśnie w tym momencie, gdy ujawniono informacje o zaginięciu szyfranta wojskowych służb?

Choć jestem ostrożny w wyrażaniu nadziei – chciałbym liczyć na to, że profesjonalni dziennikarze śledczy, a szerzej „masmedia” potraktują całkowicie poważnie zdziwienie pana oficera WSI i nigdy nie opuści ich „ciekawość na temat rzeczywistych rozmiarów patologii w WSI oraz ukarania winnych popełnionych przestępstw – wyników pracy prokuratury wojskowej i cywilnej oraz sądów”.

Tak wielce intrygująca opinię publiczną sprawa zaginięcia żołnierza SWW, oraz mnożące się w tej sprawie pytania i wątpliwości - powinny tę naturalną ciekawość wyzwolić.

http://www.policyjni.pl/Policyjni/1,91152,6581388,Zaginiony_szyfrant_chcial_odejsc_ze_sluzby.html

http://www.promilito.pl/pro-milito-blog-promilito.htm

http://www.promilito.pl/kryptografia_w_raporcie_i_antyra.htm

http://www.raport-wsi.info/str.143

http://www.promilito.pl/czy_powinnismy_rozmawiac_o_kryptologii.htm

1 komentarz: