Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

wtorek, 20 stycznia 2009

KRĘGI PIEKŁA

- „Inicjatorem porwania musiała być osoba mająca bardzo duże możliwości i wpływy. O ile mam pewną hipotezę dotyczącą "podwykonawców" porwania, o tyle tutaj nawet takiej hipotezy nie odważę się postawić. Ale sposób działania wobec nas przypomina to, w jaki sposób próbowano zniszczyć Romana Kluskę, Gudzowatego, a później pewną firmę komputerową z Poznania”. Przed kilkoma miesiącami Wojciech Wybranowski, pisząc w „Naszym Dzienniku” o sprawie porwania Krzysztofa Olewnika zacytował powyższe słowa Włodzimierza Olewnika.

Zdaniem rodziny Olewników, faktycznego pomysłodawcy i szefa całej akcji należy szukać bardzo wysoko. Czy można określić– jak wysoko i spróbować dostrzec, dokąd prowadzą tropy związane z osobami występującymi w sprawie porwania? Sposób prowadzenia śledztwa, liczne fałszerstwa, błędne tropy, „samobójstwa” sprawców – nakazują przypuszczać, że prawdziwi mocodawcy, ów polityczny układ, o którym wspominają Olewnikowie to ważne i wpływowe postaci.

Prawdopodobna wydaje się teza, że za uprowadzeniem stały osoby mające zamiar przestępczego przejęcia przedsiębiorstwa Olewników. Ma tego świadomość także, Włodzimierz Olewnik, gdy mówi: „W tej sprawie wcale nie chodziło o okup, chodziło o przejęcie mojego majątku”. Czy Olewnikowie dostali „propozycję nie do odrzucenia”? Czy dotyczyła włączenia do spółki wspólnika, który był związany z lokalnymi działaczami SLD, czy też „tylko” zapłaty haraczu? Może propozycja wiązała się z handlem rosyjską stalą i miała związek ze spółką „Krup-stal”, której właścicielami byli Krzysztof Olewnik i Jacek Krupiński?

Jak twierdzili reporterzy RMF FM, którzy dotarli do analizy sporządzonej na potrzeby śledztwa, wskazuje ona na zaniedbania, uchybienia i błędy policjantów oraz prokuratorów. Śledczy w raporcie mówią wprost: gdyby śledztwo prowadzono poprawnie, na jaw mogłyby wyjść fakty, które świadczą na przykład, że osoby powiązane ze sprawą nielegalnie handlowały stalą i wprowadzały do obrotu stal pochodzącą z kradzieży lub sprowadzaną do Polski bez opłat granicznych i ceł. Ten wątek (nie jedyny) pominięto w śledztwie.

Czy dobre układy, jakimi dysponował w Płocku Jacek Krupiński, wsparte jeszcze lepszymi możliwościami ojca Krzysztofa - Włodzimierza Olewnika wśród miejscowych polityków SLD sprawiły, że głównym odbiorcą stali od spółki „Krup –stal” był płocki PERN, podległy Orlenowi? To prawdopodobnie sprzedaż stali do dużej, państwowej firmy pozwoliła spółce na szybki rozwój. Niekoniecznie zatem „fakty z przeszłości” mogły mieć związek ze sprawą porwania, a raczej potencjalna przyszłość, rysująca się przed spółką.

Warto pamiętać, że w latach 2001- 2002, czyli w okresie porwania Krzysztofa Olewnika decydowały się w Płocku losy priorytetowej dla miejscowych działaczy SLD inwestycji – przeprawy mostowej przez Wisłę. Przetarg na budowę mostu rozstrzygnięto w 2002 roku. Niewykluczone, że przejęcie kontroli nad niewielką spółką i realizacja zamówień na dostawę stali do budowy mostu, mogło okazać się niezwykle dochodowym interesem. Kto mógł za nim stać?

Towarzysz minister Ćwiąkalski wspomniał niedawno o „układzie płockim”, mówiąc : „W Płocku działał lokalny układ, który mógł być zamieszany w porwanie i śmierć Krzysztofa Olewnika, a później w utrudnianie śledztwa i mylenie tropów. Mieliśmy tam do czynienia z przenikaniem się pewnych powiązań i znajomości”.

Jednak dokładne prześledzenie powiązań ludzi tego układu, nakazuje mówić o znacznie szerszym spektrum. Powiązania, wzajemne relacje i znajomości prowadzą bardzo, bardzo daleko...

Niemal natychmiast po uprowadzeniu Krzysztofa Olewnika pojawiają się na scenie politycy, oferujący pomoc rodzinie porwanego. Wkrótce po uprowadzeniu do rodziny Olewników z ofertą "pomocy" zgłosili się przestępcy z Sierpca. Między innymi Eugeniusz D.(pseud.Gienek), kóry zaproponował Włodzimierzowi Olewnikowi, że zdobędzie informacje o losach porwanego. Postawił tylko jeden warunek: gwarantem dobrej współpracy między „Gienkiem” a Włodzimierzem Olewnikiem ma być Grzegorz Korytowski, lokalny polityk SLD, były wicestarosta, dobry znajomy Jacka Krupińskiego, ale przede wszystkim bliski współpracownik i protegowany mazowieckiego barona SLD, Andrzeja Piłata. Korytkowski organizował i prowadził zwycięską kampanię sejmową Piłata i był jego „prawą ręką” w kontaktach z lokalnymi działaczami SLD.

Co istotne - wkrótce potem Korytkowski został dyrektorem ds. korporacyjnych w płockim Orlenie i doradcą prezesa Zbigniewa Wróbla.

Tandem „ Gienek” – Korytkowski, wyciągnął od rodziny Olewników kwotę 160 tys zł , przy czy wiadomo, że 25 tys. osobiście wziął Korytkowski. W 2005 roku działacza SLD zatrzymało CBŚ. Postawiono mu jednak dwa błahe zarzuty: nielegalnego posiadania kilkunastu sztuk amunicji i nielegalnego posiadania niemieckiego dokumentu tożsamości. Nie usłyszał nawet zarzutu wyłudzenia pieniędzy. O udziale w sprawie Korytkowskiego media informowały dość obszernie, nie ma, zatem potrzeby rozwijania tego wątku. Tym bardziej, że nie on wydaje się tu najważniejszy, a ludzie, którzy za nim stali.

„Patronem” politycznym Korytkowskiego jest Andrzej Piłat – wieloletni aktywista partii komunistycznej, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury w okresie rządu Włodzimierza Cimoszewicza, poseł i tzw. baron SLD na płockim Mazowszu. To postać wpływowa i znacząca, bowiem nazwisko Piłata znajdziemy w kontekście działalności niezwykle ciekawych spółek i osób. W czasach, gdy porwano Olewnika, Andrzej Piłat to główna postać w szeregu poskomunistycznych działaczy zaangażowanych w realizację budowy płockiego mostu. Wydaje się jednak, że są w karierze Piłata ważniejsze interesy. W tym kontekście warto tu wskazać na szczególną rolę, jaką polityk SLD odgrywał w płockim Orlenie.

Przed kilkoma laty Wojciech Sumliński w artykule „Rurociąg przyjaciół” pisał: „

„Trzecia nitka rurociągu naftowego Przyjaźń to najbardziej tajna inwestycja w historii III RP. Tajemnicą jest, jakimi kryteriami kierowano się przy wyborze wykonawcy. Nie wiadomo nawet, po co w ogóle zaczęto budować rurociąg. A wszystko dlatego, by ukryć skok na publiczną kasę kolejnej grupy trzymającej władzę. W tym wypadku w jej skład wchodzą ministrowie z SLD, byli generałowie Wojska Polskiego, policji i służb specjalnych.” [...] Na początku 2002 r. Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN) ogłosiło przetarg na budowę trzeciej nitki rurociągu naftowego Przyjaźń: od granicy polsko-białoruskiej w Adamowie do Plebanki koło Płocka. Szefem PERN został Stanisław Jakubowski, członek władz krajowych SLD. Choć w przetargu (rozstrzygniętym we wrześniu 2002 r.) brali udział potentaci z branży budowy rurociągów, koordynowanie projektu, a więc i kontrolę nad wydatkowaniem publicznych pieniędzy, powierzono utworzonemu na potrzeby przetargu konsorcjum Prochem-Megagaz.[...] Według Wiesława Kaczmarka, który był ministrem skarbu w rządzie Leszka Millera, kiedy decydowano o przetargu, wszystko zaaranżował Andrzej Piłat, wiceminister infrastruktury i były mazowiecki baron SLD. - To Piłat, który był moim partyjnym przełożonym, forsował Stanisława Jakubowskiego na prezesa PERN - opowiada Kaczmarek. Według byłego ministra, wygrana Jakubowskiego w konkursie miała umożliwić Megagazowi zwycięstwo w przetargu. Skoro Kaczmarek wiedział o ustawieniu przetargu, dlaczego wcześniej nic nie powiedział? To kolejna - po sprawie Andrzeja Modrzejewskiego, byłego prezesa Orlenu - tajemnica, o której Kaczmarek mówi z dwuletnim opóźnieniem. Były minister skarbu sugeruje, że zwycięstwo Megagazu ma związek z tym, iż członkiem rady nadzorczej tej firmy jest syn Piłata.”

„Megagaz” to szczególna, nomenklaturowa spółka. Wojciech Sumliński pisał:

„Jej prezesem jest Zbigniew Sowiński, mający wielu przyjaciół w MON i Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. W czasie gdy rozstrzygano przetarg, wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Megagazu był Wiesław Huszcza, były skarbnik SdRP.[...] Przewodniczącym rady nadzorczej Megagazu był Jerzy Napiórkowski, wiceminister finansów w latach 1986-1990, jeden z bohaterów tzw. afery karabinowej (Polaków, których oskarżono o nielegalny handel bronią z Irakiem, zatrzymano w 1992 r. w Niemczech i USA). Wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Megagazu podczas zawierania kontraktu z PERN był Roman Kurnik, były kadrowiec SB, potem zastępca Marka Papały, komendanta głównego policji, a następnie doradca wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki. Bezpośrednio przed zawarciem kontraktu pomiędzy PERN i Prochem-Megagaz wiceprzewodniczącym rady nadzorczej w tej ostatniej spółce był również Andrzej Celiński, obecnie jeden z liderów SDLP. [...] W spółce Megagaz aż się roi od byłych funkcjonariuszy SB, UOP i emerytowanych wysokich oficerów Wojska Polskiego. W Megagazie zatrudniony jest m.in. generał w stanie spoczynku Andrzej Ratajczak, jeszcze rok temu pełnomocnik dowódcy wojsk lądowych ds. mienia wojskowego, a wcześniej odpowiedzialny za logistykę w Śląskim Okręgu Wojskowym, oraz gen. Marian Robełek, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Udziałowcem Megagazu jest Biuro Podróży First Class SAZ SA. W jego radzie nadzorczej zasiadają m.in. emerytowany admirał Romuald Waga, członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydencie RP, Piotr Barański, szef kadr w nie istniejącym już Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, i Roman Kurnik.”

Warto dodać, że wszczęte na wniosek jednej z płockich gazet postępowanie prokuratorskie w sprawie nieprawidłowości przy przetargu, zostało przez płocką Prokuraturę Okręgową szybko umorzone w roku 2004.

Publikacja Sumlińskiego na temat „Megagazu” wywołała jednak prawdziwą burzę. Wymieniała bowiem jako wiceprzewodniczącego rady nadzorczej Andrzeja Celińskiego, który w tym czasie był członkiem sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu. Poseł Andrzej Grzesik z komisji śledczej zacytował podczas posiedzenia komisji artykuł Sumlińskiego we Wprost, wskazując, że spółka, w której Celiński był członkiem rady nadzorczej za polskie pieniądze buduje trzecią nitkę naftociągu Przyjaźń, na czym skorzystają wyłącznie Rosjanie. Po drugie – o czym przypominał artykuł redakcyjny Wprost - „Andrzej Czyżewski, mieszkający w Niemczech były prokurator, ujawnił, że trzy lata temu przekazał Celińskiemu materiały o mafii paliwowej, a poseł nic z nimi nie zrobił. Dlaczego? Czyżby były one niewygodne dla spółki J&S, której rola w aferze Orlenu jest nieporównanie większa, niż się wydaje? Czy jest przypadkiem, że postępowanie Celińskiego jest zaskakująco zbieżne z interesami J&S?” – pytało Wprost.

Podczas przesłuchania Wiesława Kaczmarka przed sejmową komisją ds.Orlenu, na pytanie Celińskiego – „Czy ma pan jakąś wiedzę, skąd wynikała inspiracja tygodnika "Wprost" w pańskiej sprawie? Kto inspirował tygodnik "Wprost", aby pana spróbować w ten sposób zahaczyć czy zaczepić”? – Kaczmarek udzielił odpowiedzi, która niekoniecznie musiała zadowolić pytającego:

„Czy ja mam jakąś wiedzę? Rozumiem Rozmawiamy w kategoriach firmy Megagaz - bo tak rozumiem w podtekście pana pytania. Moja wiedza mniej więcej polega na tym: że dość upowszechnioną na rynku była sytuacja, że prezes tej korporacji Megagaz może wszystko - ja nie znam tego człowieka - że ma różne możliwości i różne kontakty, że jest to jeden z takich przypadków dobrze osadzonej osoby, która prowadzi tę firmę jako firmę, która realizuje ciekawe projekty. Wiem, że w tej sprawie osobą mocno zaangażowaną był pan minister Andrzej Piłat, no bo na niego właściwie w rozmowie ze mną powoływał się pan premier Miller. Czy to są czy to są źródła inspiracji? Trudno mi powiedzieć. Natomiast ja parokrotnie spotkałem się z takim ostrzeżeniem, że, no, prezes tego Megagazu dużo może, bo jest ułożony, powiązany itd.”

Andrzej Celiński to były senator z województwa płockiego, poseł II kadencji z okręgu płockiego, polityk Unii Demokratycznej, od 1999 roku związany z SLD. Nie trzeba dodawać, że bliski znajomy Andrzeja Piłata.

Jak wkrótce mogliśmy się dowiedzieć, że udział Celińskiego we władzach innej spółki – toruńskiej „Elany”( której prezesem był Stanisław Mańka, były dyrektor handlowy Petrochemii Płock) stał się powodem wykluczenia posła SLD z obrad komisji orlenowskiej, na czas przesłuchania Danuty Gaszewskiej – współwłaścicielki (razem z Andrzejem Czyżewskim) spółki Dansztof z Bogatyni. Wniosek o wykluczenie Celińskiego miał związek z zeznaniami Gaszewskiej, która oświadczyła, że toruńska spółka "Elana", we władzach, której zasiadał Celiński, pełniła niezwykle ważną rolę w strukturze tzw. mafii paliwowej.

- „Spółka BGM dostarczała komponenty, Petrochemia Płock dostarczała sprzedawaną bez akcyzy benzynę krakingową, a "Elana" z Torunia - toluen. W spółkach takich jak "Dansztof" mieszano te składniki i otrzymywano "mieszankę benzynopodobną" - tłumaczyła zasady pracy spółek mafii paliwowej Gaszewska. W oświadczeniu przed komisją wymieniła kilkanaście osób publicznych, które - jej zdaniem - są powiązane z mafią paliwową. Chodzi m.in. o prezydenckiego doradcę Stanisława Cioska, czy ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, sędziów i prokuratorów. Wspólnicy "Dansztofu" z mafii paliwowej szczycili się ochroną funkcjonariuszy państwowych - powiedziała Gaszewska. Pan Krzysztof Choma i pan Wejman szczycili się zapleczem, czyli ochroną przez funkcjonariuszy państwowych, takich jak pan (Stanisław) Ciosek czy pan (Jerzy) Szmajdziński. Byłam świadkiem rozmów na ten temat - dodała.”

Warto zacytować, co na temat niektórych wymienionych wyżej postaci i metod działania „mafii paliwowej” mówił eks – prokurator Andrzej Czyżewski, podczas rozmowy dla portalu „Bez Cenzury” w październiku 2004r.:

„Oni, ci z bezpieki, najczęściej nie mają nic, poza tym, że są skadrowanymi pracownikami bezpieki. Kartoteką zawiaduje dalej generał Roman Kurnik, personalny SB z lat 80., i wyznacza zespoły operacyjne. Proszę zwrócić uwagę kto to jest Roman Kurnik. Publikacje na jego temat znowu przeszły bez echa.. A to do niedawna przecież szef departamentu personalnego MSWiA , facet ważniejszy od premiera, Pierwszy kadrowy PRL...A więc to on może z kartoteki wyjmować i pewne działania kierować w określone strony uznając, że to się organizacji opłaci. Roman Kurnik był w latach 80. szefem kadr Służby Bezpieczeństwa w czasach, gdy MSW kierował generał Kiszczak. Pod koniec lat 80. trafił jako szyfrant do ambasady Polski w Japonii. Po zmianach ustrojowych, znalazł się w Komendzie Głównej Policji. Przez wiele lat pracował tam jako dyrektor departamentu kadr. Zna wszystkich w SLD i to m.in. dzięki niemu szefem policji w 1997 r. został Marek Papała. Kurnik został jego zastępcą. Po wyborach wygranych przez AWS, Kurnik odszedł z policji i przeszedł do biznesu, w którym zresztą tkwi do dziś. Zasiadał w radach nadzorczych wielu spółek, m.in. Mennicę Ochrona i Przedsiębiorstwo Budowy Gazociągów i Obiektów Towarzyszących "Megagaz", Biuro Podróży S.A.Z) [...]

Nie od dziś mówi się otwarcie, że PKN Orlen, szczególnie w okresie rządów SLD był miejscem łączącym polityków i mafiozów. Wolno zatem pytać – jaka była rola Andrzeja Piłata i Andrzeja Celińskiego – wpływowych działaczy mazowieckiej lewicy, na sprawy płockiego Orlenu w okresie lat 2000-2002 ? Czyje interesy reprezentował Andrzej Piłat, zabiegając o wygraną spółki „Megagaz” w przetargu na budowę trzeciej nitki rurociągu naftowego Przyjaźń? Czy istnieje związek pomiędzy zaangażowaniem polityków SLD w budowę nowego mostu na Wiśle i związanymi z tym projektem inwestycjami, a działalnością spółki „Krup-stal”, realizującą zamówienia dla płockiego Orlenu?

Aktywność biznesowa Piłata związała go z jeszcze jedną, specyficzną spółką.

W roku 2006 Tygodnik „Wprost” poinformował, że za rządów SLD, na ochronie obiektów należących do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów prawie 7 mln zł zarobiła firma ochroniarska Ekotrade. W radzie nadzorczej spółki zasiadali wówczas m.in. wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Leszka Millera Zbigniew Sobotka, wiceminister infrastruktury w rządzie SLD Andrzej Piłat oraz Jerzy Jerschina, w latach 80. rezydent I Departamentu MSW w Berlinie i Wiedniu. Od 2002 r. umowy z agencją Ekotrade podpisywał Andrzej Szeląg, ówczesny dyrektor Centrum Obsługi KPRM (tzw. gospodarstwa pomocniczego kancelarii premiera). Andrzej Szeląg to dobry znajomy Sobotki i Piłata, ale też dwóch biznesmenów z Wiednia - Andrzeja Kuny i Aleksandra Żagla oraz rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa. Szeląg był też bliskim znajomym gen. Marka Papały i Edwarda Mazura.

Ekotrade to jedna z największych spółek ochroniarskich w Polsce. "Trafiali do niej najczęściej byli funkcjonariusze, z doświadczeniem wyniesionym ze specjalnych formacji mundurowych" - pisała o spółce prasa w latach 90. EkoTrade chroniło (i chroni) najważniejsze budynki administracji państwowej – sądy, prokuratury, gmach Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego. W maju 2005 r. firma otrzymała z rąk Aleksandra Kwaśniewskiego godło "Teraz Polska".

O tym, że właściciele i zarządzający Ekotrade mają szerokie znajomości w świecie polityki i służb specjalnych – pisał Leszek Szymowski we „Wprost” - świadczą zdjęcia wykonane podczas uroczystego przyjęcia z okazji 10-lecia firmy w 2001 r. Wśród gości są m.in. kontradmirał Kazimierz Głowacki, były szef WSI, i Jerzy Jaskiernia, minister sprawiedliwości w rządach Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza, oskarżony później o kłamstwo lustracyjne. Jaskiernia zapewnia, że ze spółką nic go nie łączy, zna jedynie jej prezesa Jacka Jerschinę. Tak samo twierdzi obecny na przyjęciu Marek Ungier, który w 2001 r. był ministrem w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego.[...] Z dokumentów zachowanych w IPN wynika, że członek rady nadzorczej Ekotrade dr Jerzy Jerschina w latach 70. i 80. pracował w Berlinie Zachodnim jako agent I Departamentu MSW (wywiad cywilny)”. [...] Syn Jerzego Jerschiny – Jacek Jerschina chwalił się, że jest zatrudniony na niejawnym etacie w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

Udział Andrzeja Piłata – płockiego „barona” SLD w przedsięwzięciach, w których spotykamy całą plejadę postaci z kręgów komunistycznej nomenklatury, powiązaną biznesowo, służbowo i agenturalnie ze wschodnim sąsiadem, czy obecność Andzeja Celińskiego w spółkach uwikłanych w działalność „mafii paliwowej” – może nie mieć żadnego związku ze sprawą Krzysztofa Olewnika. Również uczestnictwo tych postaci w interesach płockiego Orlenu, w okresie lat 2000-2002 może wydawać się incydentalne, w stosunku do sprawy porwania. Czy jednak można zdecydowanie wykluczyć, że krąg wzajemnych powiązań i relacji, począwszy od sierpeckich gangsterów, poprzez Grzegorza Korytkowskiego i jego politycznych „patronów” nie sięga ludzi „dobrze ułożonych i powiązanych” – jak określał to Wiesław Kaczmarek? Na tyle „dobrze powiązanych”, że udaje im się bez najmniejszego problemu wywierać wpływ na przebieg śledztwa i skutecznie blokować próby wyjaśnienia prawdziwych okoliczności zbrodni.

Nie przypadkiem wymieniam w niniejszym tekście nazwiska dwóch dziennikarzy, których odwagę i rzetelność niezwykle cenię. Mam bowiem nadzieję, że znajdą się podobnie odważni ludzie mediów – dziennikarze śledczy, którzy zechcą podążyć tropem wielu zagadkowych powiązań i relacji, wiodącym w kolejne kręgi wtajemniczenia.

Obawiam się, że jeśli w powyższym wywodzie zawarte, choć „ziarno prawdy” i za sprawą porwana i zabójstwa płockiego biznesmena stoją ONI, nie należy liczyć na żadną komisję sejmową ani rzetelne wyjaśnienie sprawy. Ani teraz, ani w przyszłości. Niech usprawiedliwieniem takiej opinii, będzie fragment wypowiedzi cytowanego już, byłego prokuratora Andrzeja Czyżewskiego:

„Gdy wszczęto postępowanie prokuratorskie po tym, jak pani Danuta Gaszewska złożyła zeznania w Jeleniej Górze, a później w innych miejscach, i podała świadków, to 25 grudnia 2000 roku został znaleziony powieszony chłopak dwudziestoparoletni na terenie posesji swoich rodziców pod Wierzchownią. Pracował w Wierzchowni, był kierowcą jednego z tych bandziorów i prawdopodobnie – bo opowiadał to swemu bratu – widział tam Kaucza, Rychlika, Wieczerzaka i innych, w ośrodku w Wierzchowni. A później widział ich we Wrocławiu, bo oni go tam ze sobą zabierali – najpierw zabrali go w sierpniu 2000 roku do Wrocławia. Tam jest willa Barańskiego, Jeremiasza Barańskiego , tego słynnego „Baraniny”, który „powiesił” się w wiedeńskim areszcie. W willi „Baraniny” odbywały się spotkania notabli wrocławskich. Bywał tam Władysław Frasyniuk, tak bywał Aleksander Grad z Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, wrocławski prominent Platformy no i oczywiście, tzw. lewica.
Skąd obecność Barańskiego w tym towarzystwie? Szefem na Śląsk, rzekłbym – mafijnym przełożonym partnera pani Danuty Gaszewskiej, Krzysztofa Chomy, był właśnie pan Jeremiasz Barański, słynny „bohater” afery Dębskiego.[...]

W Polsce też praktykowano taką „demokrację sterowaną” i w moim przekonaniu , a mogę też się powołać na osobę, która była w kierownictwie pewnej partii, polski Kongres Liberalno-Demokratyczny był taką partią. Od samego początku mafia wyłoniła z siebie partię polityczną, uważając że w ten sposób uzyska warunki do ujawnienia pieniędzy które posiada, sił, kontaktów w społeczeństwie itd. [...] Ta grupa, jak pan widzi, dysponuje swoimi prokuratorami, swoimi biegłymi, swoimi bankowcami, swoimi sędziami, swoimi wreszcie ministrami.”

Źródła:

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article159520/Politycy_SLD_zarobili_na_porwaniu_Olewnika.html

http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/uklad-plocki-zamieszany-w-porwanie-olewnika,1092274?source=rss

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20080429&id=po02.txt

http://www.wprost.pl/ar/?O=109790&I=1281

http://www.polskieradio.pl/krajiswiat/archiwum/media/przemilczane/artykul188.html

https://www.wprost.pl/ar/60896/Rurociag-przyjaciol/?O=60896&pg=0

http://www.wprost.pl/ar/?O=70427&I=1148

http://wiadomosci.wp.pl/page,3,wid,7170430,wiadomosc.html

http://wyborcza.pl/1,76842,2431492.html?as=58&ias=183&startsz=x

3 komentarze:

  1. Bardzo dobry tekst. Stanowił niemałą inspiracje dla mnie. Zapraszam na mojego Bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Praca Autora znajduje się na witrynie internetowej Afery Prawa skąd pobrałem ją i następnie opublikowałem na moim blogu: http://tekstowisko.com/marekpl/58375.html
    Tą drogą zapytuję Autora, czy wyraża zgodę na przedruk tak ważnej pracy

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Aleksandrze,dlaczego nie można przez internet kupić Pana opracowań.

    OdpowiedzUsuń