Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 17 grudnia 2008

PRZYJACIELE Z DAWNYCH LAT (3)

„W Wojsku Polskim działa od dwóch lat tajna organiza­cja, skupiająca obecnie 204 oficerów. Kilkunastu z nich (w tym jeden generał) postanowiło się ujawnić, by stworzyć komitet organiza­cyjny stowarzyszenia VIRITIM. Buntują się przeciwko pozornym lub naskórkowym zmianom w wojsku. O ile kiedyś o kadrze LWP mówiono, że jest jak rzodkiewka: z wierzchu czerwona, w środku biała („Nie ukrywajmy, prawie wszyscy byliśmy w par­tii" - mówi jeden z liderów Viritim), to te­raz pozwolono wzrosnąć, twierdzą zbunto­wani oficerowie, nowemu gatunkowi rzodkiewki: z zewnątrz białej, ale w środ­ku niezmiennie czerwonej.” – tak zaczyna się tekst z Tygodnika SPOTKANIA z dn. 12 czerwca1991 roku, opisujący działalność Stowarzyszenia Patriotycznego VIRITIM, organizacji antykomunistycznej, założonej w latach 1988-1989 przez oficerów Ludowego Wojska Polskiego.

Dalej czytamy m.in.:

„Chcą kształtować oblicze armii nowego typu; w tym celu należy najpierw doprowa­dzić, jak piszą w deklaracji programowej, do odnowy etyczno-moralnej polskiego wojska w duchu kultury i tradycji chrześci­jańskiej. Chcą współdziałać w dziele słu­żenia narodowi polskiemu przy poszanowaniu praw mniejszości. [...]

- Czy można się nam dziwić, że działali­śmy w konspiracji, a wielu nadal tak dzia­ła, skoro tylko pięć procent kadry nie ule­gło komunistycznej indo­ktrynacji, a aż siedem pro­cent ma powiązania agenturalne? - tłumaczy ppłk Grudniewski. - Wyciągnę­liśmy jednak wniosek psychologiczny, że żadnego środowiska nie możemy odcinać, w każdym trzeba szukać owych pięciu pro­cent. Chociaż to się rozkła­da różnie: w lotnictwie bun­towało się przeciwko starym porządkom 20 procent oficerów, w wywiadzie 8 procent a w WSW tylko jeden procent.
Szukali więc zbuntowanych, pomagali szy­kanowanym, pisali programy dla nowego wojska. Przyznają się dziś, że to oni rozszy­frowali kilka afer, dostarczyli niezbędnych dokumentów niektórym dziennikarzom i po­słom, na swoje konto zapisują obalenie jak twierdzą – Merkla z Belwederu.

Z czasem liderzy zaczęli się ujawniać. Płk Ryszard Dorf, płk Henryk Pawlikowski, ppłk Wiesław Matejczuk, ppłk Euge­niusz Mróz (trzej ostatni wraz z reżyserem Henrykiem Czarneckim tworzą jawny ko­mitet organizacyjny), płk Józef Pawelec z WAT, płk Jan Święcicki z Szefostwa Służ­by Zdrowia. Pozostali działają w ukryciu.[...]

Ppłk Mróz mówi wprost: - Minister Kołodziejczyk musi odejść, a panowie Onyszkiewicz i Komorowski nie spełnili pokła­danych w nich nadziei. Pozwolili nadal wycinać odważnych, dlatego dalej, kto słu­ży w armii, ten się boi. Działacze Viritim podają przykłady, jak tzw. restrukturyzację wojska wykorzystu­je się do zwalniania młodych, niezależnie myślących oficerów, dzięki czemu zacho­wują wpływy starzy, poddawani przez dłu­gie lata indoktrynacji. Ppłk Woźniecki, na przykład, z Zarządu II (gdzie trzeba było mieć pełną akceptację Moskwy), twórca ka­sety wideo dyskryminującej Solidarność", pokazywanej w wojsku w stanie wojennym, potem szef gabinetu ministra gen. Siwickiego, został w grudniu 1990 roku mianowa­ny... dowódcą polskiej grupy na Bliskim Wschodzie. Podobnie oceniają najświeższą nominację gen. Misztala.[...]

Płk Pawlikowski tłumaczy: - Nie chodzi nam o gesty formalne, ale o rzeczywiste zmiany. I dlatego jesteśmy przeciwko nie­którym ludziom, bo oni podtrzymują stare struktury.[...]

Wyniki badań kadry WP wykonane przez Zespól GRUPAŃ, (rok 1989)
- 5% - Oficerowie o niezależnych, postępowych przekonaniach, którzy nie ulegli komunistycznej indoktrynacji, mający odwagę głoszenia swoich poglądów (około 25OO oficerów)
- 10%- Oficerowie o postępowych poglądach, pozorujący uleganie indoktrynacji, głoszący swe przekonania tylko w wąskim, znanym gronie,

- 45% - Oficerowie, którzy pod wpływem indoktrynacji zobojętnieli i dbają jedynie o własne interesy, lecz starają się nie szkodzić,

- 40% - Oficerowie o poglądach zachowawczych, mający na sumieniu nadużycia gospodarcze i wojskowe, szkodnictwo wojskowe lub agenturalną współpracę
(szacunkowo w tym 7%, czyli około 3000 oficerów, to współpracownicy agenturalni obcych wywiadów i służb)”

W tym samym czasie, w Biuletynie Porozumienia Centrum z 8 kwietnia 1991 roku można było przeczytać:

„Najkorzystniejszy układ jest wówczas, gdy konkurujące partie polityczne dążą do tej samej formacji politycznej, wówczas wojsko i policja w sposób samoistny nie są zaangażowane w walki polityczne i skłaniają się do apolityczności.[...] Jeżeli jednak w państwie walczą o władzę partie polityczne, wyrażające przeciwne opcje ustrojowe, wojsko stanie po stronie tej tendencji, którą popiera wojskowe kierownictwo.[...] Taki właśnie wariant układów politycznych występuje w Polsce. Mądra władza powinna się starać mieć armie po swojej stronie, a kierownictwo wojskowe dobierać z wojskowych popierających jej opcję polityczną. Wzmacnia to i stabilizuje siłę rządu. Rozumieli to komuniści i np. były minister ON gen.Siwicki, który kurczowo bronił pozostawienia PZPR w wojsku (wbrew większości kadry) z chwilą rozwiązania partii pierwszy propagował apolityczność wojska, by odciąć je od nowych idei i nie dopuścić do przeobrażeń. Dał się na to nabrać rząd Mazowieckiego i armia dalej pozostaje ostoją prosowieckiego konserwatyzmu. Zdając sobie z tego sprawę Porozumienie Centrum, nadrabiając wieloletnie zaniedbania Solidarności w kontaktach z wojskiem, skupiło przy Tygodniku Solidarność w Warszawie początkowo grupę, a później szersze grono oficerów wojska, szczególnie pozytywnie nastawionych do procesu przechodzenia Polski do niepodległości i demokracji. Doprowadziło to powstania niejawnych struktur w wojsku popierających kandydaturę przewodniczącego Solidarności na prezydenta, a nawet biorących czynny udział w kampanii wyborczej. Struktury te rozbudowywały się, mimo zagrożenia i szykan postkomunistycznego kierownictwa wojskowego oraz braku oparcia u wiceministrów solidarnościowych.

Celem ich działań było doprowadzenie do przemian w Wojsku Polskim, które z satelickiej armii Związku Radzieckiego stało by się armią suwerennego państwa polskiego – czyli przywrócenia wojska Narodowi i Państwu Polskiemu. [...] Z przykrością trzeba stwierdzić, że mimo półtorarocznych rządów solidarnościowych i dwóch miesięcy rządów ekipy, którą poparliśmy, ciągle postępuje sterowane przez starą nomenklaturę wojskową burzenie siły materialnej wojska i jej struktury. [...] Prowadzi się proces zwalniania dobrze wykształconej młodej kadry, zachowując 60 –latków, mimo uzyskania przez nich pełnej wysługi emerytalnej. [...]

Należy rozważyć koncepcję zbliżenia do sojuszy zachodnich, a nawet wstąpienia do NATO. [...] Należy jednak przypomnieć, że wojskowe struktury zachodu, mogą bliżej współpracować z naszą armią jedynie wtedy, gdy będą pewni, że jesteśmy wiarygodni i czyści, nie jesteśmy ukrytym ramieniem sowieckich służb specjalnych.”

Przypomnienie tych obszernych cytatów publikacji sprzed 17 lat, wydaje się konieczne dla zrozumienia realiów początków lat 90 –tych oraz roli, jaką Bronisław Komorowski (ówczesny wiceminister ON) odgrywał wówczas i jaką spełnia obecnie. O działaniach Komorowskiego z tego okresu, pisałem w poprzednich częściach cyklu. Od początku swojej politycznej aktywności w III RP, Komorowski był człowiekiem wspierającym wojskowy układ sił, oparty na owych 40% oficerów, wymienionych w publikacji Stowarzyszenia VIRITIM jako ludzie „o poglądach zachowawczych, mający na sumieniu nadużycia gospodarcze i wojskowe, szkodnictwo wojskowe lub agenturalną współpracę”. W sposób w pełni świadomy i konsekwentny realizował politykę kadrową, której celem było zachowanie w strukturach Wojska Polskiego realnej władzy i wpływów wyższych oficerów o zdecydowanie zachowawczych – prosowieckich poglądach. Jako wiceminister odpowiedzialny za kontrwywiad, rozmyślnie wspierał ludzi z przestępczego aparatu komunistycznych służb wojskowych – wywodzących się bezpośrednio z formacji, która w okresie PRL-u kontynuowała zbrodnicze tradycje Informacji Wojskowej.

Można pewnie zastanawiać się - z jakich to istotnych powodów, ten były nauczyciel historii w Niższym Seminarium Duchownym w Niepokalanowie, przewodniczący Fundacji Pomocy Bibliotekom Polskim, dyrektor gabinetu ministra ds. współpracy z organizacjami politycznymi i stowarzyszeniami, został nagle oddelegowany na odpowiedzialne i trudne stanowisko – wiceministra obrony narodowej? Można pytać - co zdecydowało, że Komorowski poczuł w sobie przypływ zainteresowań i pasji, związanych z wojskiem? Obawiam się jednak, że stan naszej wiedzy o przeszłości marszałka sejmu, nie uprawnia do formułowania jednoznacznych odpowiedzi, a uleganie łatwym sądom nie jest w tej sytuacji dobrym rozwiązaniem.

Z pewnością, nie można odmówić Komorowskiemu konsekwencji w działaniu, ani posądzić go o łatwowierność lub polityczny infantylizm. Mamy do czynienia z człowiekiem, który świadomie dokonuje politycznych wyborów i kieruje się precyzyjnie określoną pragmatyką.

Teksty „PRZYJACIÓŁ Z DAWNYCH LAT” stanowią jedynie próbę naświetlenia okoliczności, w jakich Bronisław Komorowski realizował swoją misję politycznego „wspornika” układu wojskowo – agenturalnego i będą czytelne dla każdego, kto samodzielnie potrafi kojarzyć fakty i zechce spojrzeć na tę postać z właściwego dystansu.

Tak się bowiem składa, że Komorowskiego i jego „przyjaciół” z Wojskowych Służb Informacyjnych znajdziemy „na posterunku” w tych chwilach naszej najnowszej historii, gdy zagrożony staje się porządek III RP i dochodzi do próby naruszenia „okrągłostołowego” status quo. Przewijające się w zdarzeniach z lat 90- tych nazwiska niektórych bohaterów, spotkamy również obecnie.

Publikacja, której fragment zacytowałem na początku, była na tyle ważna, że znalazła się wśród materiałów gromadzonych przez WSI na początku lat 90 –tych, w związku z inwigilacją środowisk niepodległościowych. Na stronie 64 Raportu z Weryfikacji WSI czytamy:

„Działania WSI przeciwko stowarzyszeniom wojskowym postulującym przeprowadzenie zmian w armii były skorelowane z działaniami przeciwko osobom cywilnym; występuje tu zasadnicza zbieżność działań operacyjnych. Działania wobec żołnierzy można by uznać za uzasadnione na tyle na ile mieściły się w ramach ustawowych. To co było jednak charakterystyczne dla omawianych spraw to fakt, iż działania wobec żołnierzy stanowiły jedynie pretekst do rozpracowywania partii politycznych. Aktywnie zbierając informacje na temat związków funkcjonujących wśród oficerów WP (np. Stowarzyszenia Oficerów Na Rzecz Przemian w Wojsku, Stowarzyszenia Facta, Non Verba, Stowarzyszenia ”VIRITIM”) WSI przyjęły jako założenie operacyjne tezę, że „VIRITIM” jest organizacją inspirowaną przez środowiska polityczne skupione wokół polityków z rządu Jana Olszewskiego. Prowadzi to do wniosku, że opisywane tu działania WSI miały na celu zwalczanie politycznych przeciwników układu reprezentowanego przez WSI.

Działania WSI w tym zakresie były prowadzone ponadresortowo. Po 4 czerwca 1992 r. ówczesny Szef WSI Bolesław Izydorczyk na bieżąco przesyłał innym organom państwa ustalenia (także operacyjne) dotyczące stowarzyszeń wojskowych, ich sympatyków i byłego kierownictwa MON. Przedsięwzięcia WSI były koordynowane z Zarządem Kontrwywiadu UOP a szef tego pionu Konstanty Miodowicz zwrócił się do WSI o pomoc w rozpoznaniu nieformalnych grup działających w wojsku i ich związków z oddziałami podległymi MSW.

W odręcznej dekretacji z 1 lipca 1992 r. wskazano, aby „nie nawiązywać w tej sprawie kontaktu z UOP do czasu oficjalnego uregulowania współdziałania KW WSI z UOP”. Do współpracy WSI z pionem Konstantego Miodowicza niewątpliwie jednak doszło. Wskazał na to Szef WSI w pismach do Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jerzego Milewskiego z 8 lipca 1992 r. i do Ministra Spraw Wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego z 17 lipca 1992 r. WSI informowały także Naczelnego Prokuratora Wojskowego o konieczności uwzględnienia, że prasa i radio wskazywały, iż ulotki Stowarzyszenia „są wytwarzane i wysyłane co najmniej za wiedzą J. PARYSA, R. SZEREMIETIEWA i R. SIKORSKIEGO.” W przypisie nr 81 na str. 65 Raportu czytamy:

Dyrektor Zarządu Kontrwywiadu UOP Konstanty Miodowicz w piśmie z 24 czerwca 1992 r. do Szefa Zarządu III WSI płk. Lucjan Jaworskiego stwierdził: „W ramach kontrwywiadowczego zabezpieczenia Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych MSW uzyskaliśmy sygnalną informację o możliwości działania Związku Młodszych Oficerów. Organizacja ta skupiająca młodszą kadrę dowódczą, ma działać na zasadach konspiracyjnych, co utrudnia rozpoznanie inspiratorów, kierujących i cele. Fakt istnienia nieformalnych grup w wojsku potwierdzać mogę – naszym zdaniem – nasilone ostatnio kontakty młodszych oficerów NJW MSW z kolegami z 10 Pułku Samochodowego MON. Uprzejmie proszę Pana Pułkownika o poinformowanie nas o posiadanym rozpoznaniu w odniesieniu do działających w wojsku nieformalnych grup. Szczególnie zainteresowani jesteśmy ewentualnymi powiązanymi z wojskami podległymi MSW”. (Teczka Nr 41 „Stowarzyszenie Oficerów Młodych”, k. 18.)

Kilka stron dalej możemy przeczytać:

„WSI były zaniepokojone np. kolportażem w maju 1992 r. ulotki Stowarzyszenia Oficerów Młodszych, w której stwierdzono m.in.: „Wojskowa nomenklatura komunistyczna czuje się bardzo dobrze. W związku z tym pan Prezydent Wałęsa winien zaprzestać ochraniać tą nomenklaturę i nie przeszkadzać w przeprowadzeniu reform w wojsku. Pan Premier Olszewski i pan Minister Parys winni bezzwłocznie przeprowadzić konieczną reorganizację Instytucji Centralnych [MON] i dostosować je do niezbędnego minimum. Przy tym należy jak najszybciej wymienić pracowników Departamentu Wychowania WP. Żądamy, aby Naczelny Prokurator Wojskowy wszczął postępowanie karne w sprawie wybudowania za bezcen willi dla wysoko postawionych oraz sprzedaży po zaniżonych cenach 284 samochodów osobowych dla generałów i pułkowników. Były wiceminister ON B. Komorowski winien być rozliczony za obniżenie dyscypliny w wojsku oraz drukowanie i rozwożenie samochodami wojskowymi materiałów wyborczych dla Unii Demokratycznej. Żądamy usunięcia z wojska wszystkich nie zweryfikowanych prokuratorów wojskowych, którzy objęli wysokie stanowiska i mimo uprzednio popełnionych nadużyć swych obowiązków [tak w tekście – przyp. KW] czują się bardzo dobrze. Janusz Onyszkiewicz ze względu na swą krótkowzroczność i nieudolność (nie potrafił nawet zorganizować sobie sekretariatu, zatrudniając w nim oficerów z propagandy specjalnej „czerwieńszych z czerwonych”, podczas gdy zwalniano dużo młodych i dobrze wykształconych i to tych, którzy w 1989 w wyborach popierali „Solidarność”) nie powinien zajmować żadnego stanowiska (…).” Autorzy ulotki domagali się usunięcia z wojska m.in. generałów Franciszka Puchały, Edwarda Rogali, Mariana Robełka, Zbigniewa Lewandowskiego, Krzysztofa Owczarka i Czesława Laszczkowskiego.”

Na stronie 72 możemy dowiedzieć się, że:

„Wśród osób, odnośnie, których WSI aktywnie zbierały informacje, byli m.in. Janusz Szpotański oraz Janina Łukasik-Mikłasz i Paweł Mikłasz z Fundacji „Myśl”, Józef [w aktach błędnie wymieniany także jako Jerzy] Szaniawski i ppłk rez. Stanisław Dronicz. W zainteresowaniu WSI znaleźli również sympatycy i członkowie „VIRITIM” (m.in. Czesław Bielecki, Wojciech Bogaczyk, Henryk Czarnecki, płk rez. Ryszard Dorf, kpt. Damian Jakubowski, Romuald Szeremietiew i Piotr Woyciechowski). Zainteresowanie to przekraczało zwykłe ramy osłony kontrwywiadowczej Sił Zbrojnych RP. W przypadku Pawła Mikłasza i Janusza Szpotańskiego w aktach sprawy zachowały się zapytania Oddziału 4 WSI (tzw. E-15) skierowane do Wydziału II Biura Ewidencji i Archiwum UOP. Jako powód zapytania wskazano „przed rozpracowaniem”. W podjętych w toku sprawy działaniach chodziło o dotarcie operacyjne do tych osób.”

Większość spraw operacyjnych związanych z działaniami wobec opozycji prowadziła stale ta sama grupa oficerów WSI. Innymi słowy - w strukturach wojskowych służb specjalnych funkcjonowała wyspecjalizowana grupa oficerów, których zadaniem było zbieranie informacji na temat kontaktów żołnierzy WSI ze środowiskiem dziennikarzy, podmiotów prowadzących działalność wydawniczą i polityków. Zajmowali się tym ludzie, którzy nabywali doświadczeń w walce z podziemiem niepodległościowym w latach 70 i 80 –tych. Sprawy te były osobiście nadzorowane przez ówczesnego Szefa Zarządu III WSI, płk. Lucjana Jaworskiego - człowieka, który był jednym z najbrutalniejszych ludzi represjonujących opozycję w latach 80 –tych, a którego na to stanowisko mianował wiceminister ON Bronisław Komorowski. Wśród osób prowadzących bądź zatwierdzających podejmowane w ramach spraw działania byli m.in. ppłk Ryszard Lonca, płk Janusz Bogusz, płk R. Bocianowski, płk Krzysztof Kucharski i mjr Niedziałkowski. Decyzje o wszczęciu rozpoczętych wówczas spraw miał podejmować szef WSI, gen. dyw. Bolesław Izydorczyk.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt ścisłej współpracy WSI z UOP, którego kontrwywiadem kierował wówczas Konstanty Miodowicz – obecny poseł PO. Budowane w oparciu o esbeckich „fachowców” służby cywilne III RP działały wspólnie z „wojskówką”, w ramach doktryny przeciwnika politycznego, którego definiowano jako środowiska niepodległościowe, dążące do zmian w strukturach armii i służb specjalnych. Nie przypadkiem tzw. „Opinia zespołu ekspertów Platformy Obywatelskiej do publikacji Raportu o działaniach żołnierzy i pracowników WSI...” z 27.03.2007 roku z nieskrywaną pasją, odnotowuje fakt ujawnienia w Raporcie cytowanej powyżej notatki Konstantego Miodowicza do Lucjana Jaworskiego. Na stronie 18 tego anonimowego dzieła „ekspertów PO” możemy przeczytać niezwykle merytoryczne uwagi:

„Wydaje się, że jedynym argumentem dla przytoczenia opisywanych w rozdziale okoliczności jest wykazanie w przypisie nr 81 na str. 65 związków aktywności WSI z pracą kontrwywiadu UOP kierowaną wówczas przez Konstantego Miodowicza. Autorzy raportu prawdopodobnie nieświadomie ujawniają zapewne niejawny dokument UOP, do którego ujawnienia wyłączne kompetencje posiada Szef ABW. Stanowi to naruszenie ustawy o ochronie informacji niejawnych.”

Na następnej stronie dowiemy się jakoby:

„Informacja, że WSI chciały ustalić nadawców anonimów szkalujących ministrów obrony narodowej zamiast zająć się informacjami tam zawartymi ma zapewne zainteresować czytelnika treścią anonimów, które dotyczą ministrów Bronisława Komorowskiego (obecnie PO) i Janusza Onyszkiewicza (obecnie LiD). Raport nie informuje czy zarzuty podniesione w

anonimach były uzasadnione a upublicznienie tych informacji wykracza poza ustawową delegację Raportu.”

Przykład wspólnych działań WSI (nadzorowanych przez Komorowskiego) i UOP (kierowanych przez Miodowicza), podejmowanych przeciwko organizacjom domagającym się zmian w Wojsku Polskim, stanowi znamienną ilustrację zjawiska ochrony interesów układu III RP.

Ten sam tandem - sprzężone działanie ludzi WSI oraz cywilnego ABW, znajdziemy w roku 2007 - po dojściu do władzy ekipy Tuska, gdy rozpętano nagonkę na Komisję Weryfikacyjną, a Bronisław Komorowski wystąpił we „właściwej” mu od lat roli „wspornika” i inspiratora bezprawnych działań. Niezmienny również pozostaje przeciwnik, - personalnie nadal są to politycy dawnego Porozumienia Centrum oraz Jan Olszewski i Antoni Macierewicz.

Tylko polityczny analfabeta mógłby przeoczyć oczywisty fakt, że w tych dwóch okresach naszej historii – 1991-92 oraz 2007 – 2008 doszło do brutalnej i operacyjnie zaplanowanej kontrakcji ludzi komunistycznych służb specjalnych, przeprowadzonej przy współudziale struktur państwowych III RP i agentury medialnej. Osłona operacyjno – medialna Bronisława Komorowskiego, tak wówczas, jak i obecnie stanowiła jeden z istotnych elementów tej kombinacji.

By zrozumieć mechanizmy, jakimi posługuje się układ dzierżący władzę, konieczne jest prześledzenie zdarzeń z początku lat 90 –tych i wskazanie wspólnych dla obu okresów właściwości oraz głównych bohaterów – tych pierwszoplanowych, jak i działających w ukryciu. Kolejną zatem część „PRZYJACIÓŁ Z DAWNYCH LAT” poświęcę postaci doskonale znanej i równie tajemniczej.

Warto na zakończenie tego tekstu przytoczyć słowa Bronisława Komorowskiego sprzed ponad dwóch lat, wypowiedziane jako komentarz do „zbrodniczych” działań PIS-u, ujawnionych na taśmach Renaty Beger. Oburzony, ówczesny wicemarszałek sejmu grzmiał:

„Pokazano rzeczy, które w normalnym, cywilizowanym świecie nie tylko nie są pokazywane, ale i nie są tolerowane. [...] To jest moralnie skandaliczne. Teraz PiS będzie chował sprawę pod dywan, a my będziemy ją wyciągali i pokazywali odpowiedzialność konkretnych osób. Jeśli te wszystkie głosy zostaną zlekceważone i będą próby wykazania, że nic się nie stało, wówczas trzeba się będzie odwoływać do opinii publicznej, bo obywatele także mają prawo domagać się rozstrzygnięć”.

Przyjdzie czas, gdy słowa z ostatniego zdania pana Komorowskiego „staną się ciałem”.

CDN...

Źródła:

http://pkn.blox.pl/2007/02/W-materialach-WSI-znaleziono-analizowany-material.html

http://members.chello.pl/prug/www/wojskowe.htm

http://www.wsi.emulelinki.com/untitled5.htm#bookmark18

http://www.polityka.pl/_gAllery/54/68/54688.pdf

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/politycy_opozycji_komentuja_sprawe_ujawnionych_nagran_7541.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz