Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 22 października 2008

HISTORIA WEDŁUG WSI - Z POLSKĄ W TLE

Rok 2002 był dobry dla Wojskowych Służb Informacyjnych. Od kilku miesięcy na czele służby stał protegowany Kwaśniewskiego gen. Marek Dukaczewski. Choć na linii rząd (Leszek Miller) - Pałac Prezydencki czasem iskrzyło, współpraca towarzyszy układała się przecież wzorcowo. Spokój był konieczny, by dokończyć zyskowne interesy, rozpoczęte jeszcze za rządów Buzka. Od października 2001 roku ministrem obrony w rządzie SLD został Jerzy Szmajdziński. Mimo zmiany rządu i szefa MON, na stanowiskach pozostali ludzie poprzedniego ministra – Bronisława Komorowskiego, związani z przeprowadzeniem największych w polskiej armii przetargów na zakup nowego uzbrojenia. Być może, ich zadaniem było dopilnowanie interesów Komorowskiego. Poprzez kombinację operacyjną, przeprowadzoną przez WSI w roku 2001, pozbyto się z rządu wiceministra obrony Romualda Szeremietiewa, przeciwnika realizacji kontraktów. Droga do największych w MON przetargów stała otworem. W rezultacie tych działań, komuniści z Sojuszu rozstrzygnęli konkurs na samolot wielozadaniowy (18 mld zł), zakupili od izraelskiej firmy Rafael pociski Spike (blisko 2 mld zł) i rozstrzygnęli wart blisko 5 mld zł przetarg na transportery dla wojska. Zrealizowali kontrakty, które dla polskiej armii okazały się fatalną inwestycją. Rozdział 8 Raportu z Weryfikacji WSI szczegółowo przedstawia przebieg ochrony kontrwywiadowczej przetargów, w wykonaniu wojskowych służb i wylicza szereg nieprawidłowości i zaniedbań w tym zakresie.

Ale rok 2002 to również rozkwit innego ważnego dla WSI interesu – handlu paliwami. Na str. 124 Raportu czytamy: „Do roku 1990 zyski płynęły do państwowego przedsiębiorstwa CIECH, po zmianie zaczęli korzystać przedsiębiorcy mający kontakty z dowódcami okręgów wojskowych i garnizonów, gdzie mieściły się bazy paliwowe wykorzystywane jako mieszalnie. Największe jednak zyski osiągali rosyjscy pośrednicy (np. spółka J&S) oraz ci wyżsi wojskowi, którzy nadzorowali ten handel (np. Romuald Waga, wieloletni szef logistyki MW a następnie udziałowiec jednej ze spółek paliwowych, brat Jana Wagi prezesa Kulczyk Holding, a następnie przewodniczącego rady nadzorczej „Orlenu”).

Z Raportu dowiadujemy się również, że w maju 2002 roku firma X z Poznania, należąca do obywatela Ukrainy A.W. sporządziła - dla rosyjskiej firmy Q z Moskwy, należącej do b. szefa KGB gen. F. J. Bondarenki, noszącego pseudonim „Mały Kreml” - analizę ekonomiczną Rafinerii Gdańskiej przed jej prywatyzacją, uwzględniającą różne aspekty jej przejęcia przez konsorcja paliwowe wywodzące się z państw b. ZSRR. Uzyskane dokumenty prezentowały plany Rosjan doprowadzenia do bankructwa polskiego sektora energetycznego celem przejęcia go. Analiza zawierała perspektywiczne i strategiczne plany działalności na terytorium Polski po jej wstąpieniu do UE. W projektach wrogiego przejęcia sektora energetycznego A. W. mówi o „możliwościach działania”, tzn. bezpośredniego dojścia do wielu prominentnych polityków rządu Millera. Rozdział 9 Raportu, informujący o działaniach WSI na rynku paliwowo- energetycznym kończy się następującą konkluzją:

Sprawa mafii paliwowej to jedno z poważniejszych oskarżeń pod adresem WSI. Nie dość, że służba wiedziała o nielegalnych działaniach i tolerowała ich prowadzenie, ale jej żołnierze współtworzyli główne ogniwa mafii, a jak wynika z losów raportu dla „Małego Kremla”, WSI ochraniała przestępcze działania rosyjskich służb i mafii mających na celu niszczenie i przejęcie polskiego sektora energetycznego.

Materiały dokumentujące działania WSI w ramach kontroli nad rynkiem paliwowym do 2000 r. są w wielu przypadkach niepełne, gdyż zostały w znaczącej części zniszczone lub ukryte. Materiały dotyczące spraw paliwowych niszczono jeszcze 30 czerwca 2006 r., gdy już było wiadomo, że WSI zostaną rozwiązane.”

W tej scenerii należy umieścić zdarzenia, których negatywnym bohaterem stał się arcybiskup poznański Juliusz Paetz. „Nikt z moich informatorów - duchownych i osób świeckich - nie zgodził się na publiczne ujawnienie swego nazwiska. Rozmowy jednak nie odmawiali. Mówili przekonani, że publikacja prasowa pomoże w tym, z czym sobie sami nie poradzili. I że pomoże Kościołowi. Chodzi o seksualne molestowanie kleryków i księży przez poznańskiego arcybiskupa Juliusza Paetz” – napisał na wstępie Jerzy Morawski, w artykule „Grzech w Pałacu Arcybiskupim”, zamieszczonym w „Rzeczpospolitej” 23 lutego 2002r. Pamiętamy, że to właśnie ta publikacja zapoczątkowała w mediach „aferę Paetza” i ujawniła opinii publicznej haniebne praktyki arcybiskupa. Choć sprawa molestowania seksualnego kleryków była znana w Poznaniu znacznie wcześniej, dopiero artykuł w „Rzeczpospolitej” wydobył ją na widok publiczny. Miesiąc po ujawnieniu informacji papież Jan Paweł II zdecydował się przyjąć rezygnację Paetza ze stanowiska metropolity poznańskiego.

Dokładnie pięć lat później, ksiądz Tadeusz Isakowicz Zaleski wydał książkę „Księża wobec bezpieki”, w której zawarł informację, że „ks. Juliusz Paetz został w 1978 r. zarejestrowany jako kontakt informacyjny wywiadu PRL ( I Departament MSW) o kryptonimie "Fermo"; wyrejestrowano go w 1983 r. po powrocie z Rzymu do kraju. Część akt zniszczono jako "nieprzydatne operacyjnie". Zdaniem autora książki kompletne materiały dotyczące współpracy „Fermo” przekazano wywiadowi sowieckiemu, choć w IPN zachowały się mikrofilmy niektórych akt sprawy. Z książki księdza Isakowicza-Zaleskiego możemy się dowiedzieć, że arcybiskup Juliusz Paetz po raz pierwszy zetknął się z komunistyczną bezpieką w latach 1956-1957. Chciał wówczas - bezskutecznie zresztą - wyjechać do krewnych w USA. Departament I zainteresował się Paetzem, gdy ten podjął pracę w Sekretariacie Stanu. W kwietniu 1968 miał zostać "kontaktem operacyjnym". Wówczas bezpiece się nie udało, ale sporządzono charakterystykę duchownego. Podkreślono w niej jego cechy pozytywne, między innymi dobrego organizatora i erudyty. Po raz kolejny próbowano w latach 70. Paetz nie chciał współpracować, ale spotykał się z agentami. I mówił coraz więcej. Bezpieka oceniała, że 90% udzielonych przezeń informacji okazało się przydatnych - zastanawiano się nawet, czy Paetz nie działa z inspiracji Watykanu, by wprowadzić bezpiekę w błąd. Ksiądz Zaleski twierdzi, że w materiale nie ma żadnej wzmianki o sprawach obyczajowych, czy innych sytuacjach kompromitujących, które mogłyby stanowić podstawę do szantażu. Kiedy w 1983 roku Paetz, już jako biskup łomżyński wrócił do kraju, pion wywiadu PRL "zamknął sprawę". W notatce por. Andrzej Ożga napisał wtedy, że od marca 1978 r. do kwietnia 1980 r. w sprawie "Fermo" "wydatkowano łącznie 722 200 lirów". Ks. Isakowicz-Zaleski podaje, że abp Paetz na jego list w tej sprawie nie odpowiedział. "Co więcej, zobaczywszy na kopercie nazwisko nadawcy, nawet nie otworzył listu, tylko odesłał go w innej kopercie" - stwierdza.

Arcybiskup Paetz zaprzeczył tym doniesieniom, wydając oświadczenie, że nigdy nie podjął żadnej formy współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL.

W kontekście informacji ujawnionych w książce księdza Zaleskiego, pojawiły się głosy sugerujące, że na ślady współpracy Paetza z SB natrafiono już przed pięcioma laty, w czasie sprawy z 2002 roku.

„Mieliśmy poczucie, że środowiska związane z dawnymi służbami komunistycznymi roztaczają opiekę nad arcybiskupem Paetzem i próbują chronić go przed wyjaśnieniem zarzutów i oskarżeń” - mówił Jarosław Gowin, wówczas senator PO, który był jednym z sygnatariuszy listu o molestowaniu kleryków. Dziennikarze ustalili wówczas, że zajmujący się próbą werbunku Juliusza Paetza funkcjonariusz poznańskiej SB został wysoko awansowany wkrótce po otrzymaniu przez Paetza tytułu biskupa. Czy mogło to oznaczać, że duchowny dalej współpracował z bezpieką?

Zwykle bezpieka tak łatwo nie rezygnowała ze swoich źródeł informacji. Niczego nie można stwierdzić, póki nie poznamy pełnej zawartości naszych archiwów. Są one cały czas badane i katalogowane. Opracowanie zbiorów może zająć jeszcze kilka lat – oceniał sprawę dr hab. Jan Żaryn z IPN –u. Sygnały o związkach arcybiskupa z SB docierały do władz Kościoła również w latach późniejszych, ze strony zajmujących się agenturą historyków oraz dziennikarzy. Jesienią 2006 jeden z biskupów powiadomił o nich władze watykańskie.

Kolejny raz usłyszeliśmy o Paetzu w styczniu 2008r., gdy media doniosły, że Juliusz Paetz miał być inwigilowany przez WSI w ramach operacji „Anioł”. Na takie dokumenty – według „Rzeczpospolitej” - natrafiła Komisja weryfikacyjna WSI. Aneks do Raportu z weryfikacji, ma jakoby zawierać opis operacji o kryptonimie „Anioł” w ramach, której Paetz miał być inwigilowany.

Przed dwoma dniami „Nasz Dziennik” ujawnił, że z materiałów zgromadzonych w założonej przez WSI w 2002 r. Teczce Nadzoru Szczególnego Kryptonim "Anioł" wynika, iż oficerem odpowiedzialnym za przygotowanie i pozyskanie materiałów, mających na celu skompromitowanie abp. Paetza był Leszek Tobiasz – główny świadek prokuratury w sprawie afery „Marszałkowej”. Okazało się również, że nielegalną działalnością Tobiasza zajmowała się Komisja Weryfikacyjna WSI oraz badał ją Wojciech Sumliński.

„Z meldunków, rozkazów i sprawozdań dotyczących akcji, którą prowadził Leszek Tobiasz, zgromadzonych w Teczce Nadzoru Szczególnego Kryptonim "Anioł", wynika, że chodziło o prowokację, której jednym z celów było skompromitowanie i ostatecznie usunięcie ze stanowiska metropolity poznańskiego ks. abp. Juliusza Paetza. Założono ją 28 lutego 2002 roku; w rembertowskich zbiorach WSI nie ma jednak daty jej zakończenia.” – czytamy w artykule Wojciecha Wybranowskiego.

Dowiadujemy się również, że Wojskowe Służby Informacyjne w operacji prowadzonej przez ppłk. Leszka Tobiasza wykorzystały dziennikarzy do zebrania, udostępnienia i wreszcie wykorzystania materiałów, które pozwalały rzucić cień podejrzeń na ks. abp. Paetza. Jak wynika ze zgromadzonych w teczce "Anioł" dokumentów, dziennikarzowi - za pośrednictwem Jerzego Wójcickiego, ministra energetyki w okresie PRL, zakwalifikowanego wcześniej przez WSI jako OZ "Rektor" - przekazano dokładne wskazówki, gdzie szukać materiałów mogących obciążyć biskupa. Według danych z teczki "Anioł", dziennikarza urabiano już wcześniej - prowadząc tzw. dialog operacyjny za pośrednictwem Andrzeja Macanowicza, byłego członka zarządu PKN Orlen, w archiwach WSI zarejestrowanego jako współpracownika o pseudonimie "Parys". Jako jedno ze źródeł dotarcia do materiałów wskazano m.in. Instytut Gaucka.

- Liczono na to, że dziennikarz odnajdzie i dostarczy kwity, które pozwolą oskarżyć arcybiskupa o współpracę ze STASI. Takich dokumentów nie znaleziono, ich po prostu nie ma. Pod tym względem operacja zakończyła się fiaskiem - mówi nasz informator.”

Nazwisko Andrzeja Macanowicza pojawia się na str. 125 Raportu z Weryfikacji WSI, w cytowanym już rozdziale 9 zatytułowanym „Ingerencja WSI na rynku paliwowo-energetycznym”. Czytamy tam m.in.:

„Szef WSI, gen. Marek Dukaczewski w piśmie z 18 marca 2005 r. zapewniał premiera Marka Belkę, że WSI nie korzysta z pomocy osób zatrudnionych w sektorze paliwowym. To oświadczenie było jawnie nieprawdziwe, choćby dlatego, że od października 2002 r. do 2005 r., wiceprezesem Orlenu był Andrzej Macenowicz, współpracownik WSI ps. „PARYS”. Dukaczewski świetnie o tym wiedział, a i sam „PARYS” powoływał się na znajomość z nim w czasie rozmów z oficerem prowadzącym.

W toku współpracy „PARYS” zadeklarował pełną lojalność i gotowość współdziałania z wywiadem wojskowym, podkreślając, że ma pełen dostęp do „wszystkich informacji będących przedmiotem posiedzeń zarządu i rady nadzorczej”. Złożył też obszerną relację z bieżących rokowań w sprawie przygotowywanego kontraktu z Rosją: „Niebawem podejmowane będą decyzje dotyczące dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia Orlenu, zamiast jednego pośrednika - firmy DGC[ chodzi o J&S. dop.mój] - będzie kilku, najprawdopodobniej pięciu dostawców. Jest to zgodne z wytycznymi rządu RP, a także oczekiwaniami Rosji, która wskazuje potencjalnych kandydatów, w tym Łukoil i Jukos. Decyzje w tej sprawie będą podejmowane w ciągu najbliższych dni, jeśli więc chcielibyśmy uzyskać możliwość wpływania na rozwój sytuacji, to konieczne byłoby podjęcie stosownych działań w jak najkrótszym czasie. Jest to tym bardziej istotne, że planuje się podpisanie umów na kolejne pięć lat. Wsp. zadał mi pytanie jakie są nasze preferencje w tym względzie...” - notował wypowiedź Macenowicza Waldemar Żak z b. Oddziału Y.

Jak widać „PARYS” nie tylko przekazywał informacje, ale gotów był podjąć wskazane przez WSI działania dotyczące Orlenu - bez względu na swoje zobowiązania wobec akcjonariuszy i rządu RP, który reprezentował w Zarządzie. „PARYS” deklarował też gotowość „w razie potrzeby umieszczenia kogoś w strukturach firmy”. Skrytykował innych współpracowników wywiadu wojskowego oraz poinformował o umieszczeniu znacznej ilości „swoich ludzi” przez UOP: „są w Orlenie ludzie WSI, którzy zapomnieli o celu jaki powinien im przyświecać” (wśród nich wymienił nazwisko Praksmajer). Podczas spotkania Parys ujawnił swoją znajomość z gen. Dukaczewskim. Podsumowując spotkanie płk Żak podkreśla wartość „PARYSA”: „W nieodległej przyszłości można spodziewać się wzmożonego zainteresowania Orlenem ze strony Rosjan, którzy po nieudanej próbie przejęcia Rafinerii Gdańskiej będą dążyć do wejścia na polski rynek paliw poprzez udział w PKN Orlen”.

Niewątpliwie miał rację płk. Żak w ostatnim zdaniu, jeśli pamiętać, że 18 lipca 2003 r. odbyło się w Wiedniu spotkanie Jana Kulczyka z Władymirem Ałganowem, podczas którego, jak dowiadujemy się z notatki szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego – „ „Ałganow nawiązał do prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Wyraził pretensję, że „mieli dostać RG, co było uzgodnione” oraz „robili wszystko, jak było ustalone”. Wg Ałganowa wejście Rosjan do RG miało odbyć się poprzez ROTCH ENERGY i ŁUKOILA, co zostało wcześniej uzgodnione z ministrem W.Kaczmarkiem, który otrzymał za to korzyść finansową. […] J.Kulczyk twierdzi, iż osobą która pośredniczyła w kontaktach z przedstawicielami ROTCH ENERGY był Gromosław Czempiński, koordynujący ponadto kontakty między tą firmą i Łukoilem, za co był przez nie wynagradzany”.

W konkluzji rozdziału 9 Raportu z weryfikacji WSI czytamy:

W opisanym okresie Szefem WSI był gen. bryg. Marek Dukaczewski. […]Zgodnie z ustawą z dnia 9 lipca 2003 roku o Wojskowych Służbach Informacyjnych nadzór nad działaniem tych służb ponosił Minister Obrony Narodowej, który wyznaczał na stanowisko służbowe i zwalniał z niego szefa WSI. Na mocy art. 9 ust 1 tej ustawy szef WSI podlegał bezpośrednio Ministrowi Obrony Narodowej. Ministrami ON w opisanym okresie byli: Bronisław Komorowski i Jerzy Szmajdziński.”

Warto również zwrócić uwagę na „trop STASI”, pojawiający się w sprawie „Anioł”. W roku 2003 Cezary Gryz, w opublikowanym w tygodniku WPROST artykule „Czerwone cienie Papieża”, zamieszcza w rozdziale „Kret SB w Watykanie” następującą wzmiankę:

W dokumentach dotychczas nie odnaleziono informacji potwierdzających domysły, jakoby współpracownikiem służb specjalnych był arcybiskup Juliusz Paetz, który służył w Watykanie trzem papieżom. Jan Paweł II mianował go metropolitą poznańskim. Paetz odszedł w atmosferze skandalu po oskarżeniach o molestowanie seksualne kleryków.”

Pięć lat później we wrześniowym programie TVP1 „Misja specjalna” poinformowano, że na podstawie zachowanych w kilku krajach, uzupełniających się wzajemnie dokumentów wynika, że w najbliższym otoczeniu Papieża Pawła VI działał polski agent komunistycznych służb specjalnych. Bezpieka w PRL, Związku Radzieckim czy NRD posiadała szczegółowe informacje na temat zdrowia Ojca Świętego, a po jego śmierci o kardynałach mogących zasiąść na Stolicy Piotrowej. Jedynym Polakiem pozostającym w najbliższym otoczeniu Pawła VI był wówczas Juliusz Paetz. O konfidencie „papieskim” wypowiadał się m.in.
pastor Joachim Gauck – były Dyrektor Instytutu Gaucka w Niemczech, informując o dokumentach STASI, potwierdzających działalność agenta. Choć nie podano wówczas jego nazwiska, pojawiła się wyraźna sugestia, że może chodzić o TW „Ferno”.

Zestawienie powyższych zdarzeń nie jest oczywiście przypadkowe. Wyłania się z nich porażający obraz gier operacyjnych, prowadzonych przez WSI przy użyciu wysoko ulokowanej agentury. Obraz, który niezwykle sugestywnie świadczy o zagrożeniu, jakim była ( i prawdopodobnie jest nadal) działalność ludzi w mundurach wojskowych służb. Historia działań WSI wokół osoby abp. Paetza potwierdza regułę, że brak rzetelnej lustracji jest czynnikiem, na którym korzystają wyłącznie ludzie służb komunistycznych, bezwzględnie wykorzystujący wiedzę o agenturze z czasów PRL.

Można z dużym prawdopodobieństwem postawić hipotezę, że powodem wszczęcia przez WSI operacji „Anioł”, zmierzającej do ujawnienia materiałów kompromitujących poznańskiego hierarchę, była odmowa arcybiskupa Paetza, w sprawie, na której służbom wojskowym szczególnie mocno zależało. Udział w prowokacji Andrzeja Macenowicza – wiceprezesa ORLEN- u i tajnego współpracownika WSI, ulokowanego tam przez służby w celu pilnowania interesu z Rosjanami, może świadczyć, że zwrócono się do abp. Paetza z „propozycją nie do odrzucenia”, mającą związek ze sprzedażą Rafinerii Gdańskiej, lub szerzej – przejęcia polskiego sektora paliwowego przez Rosjan.

Tak się, bowiem składa, że to właśnie w Poznaniu spotykamy Jana Kulczyka (negocjatora transakcji z Ałganowem, ze strony Kwaśniewskiego) oraz „firmę X, należąca do obywatela Ukrainy A.W. która sporządziła - dla rosyjskiej firmy Q z Moskwy, należącej do b. szefa KGB gen. F. J. Bondarenki, noszącego pseudonim „Mały Kreml” - analizę ekonomiczną Rafinerii Gdańskiej przed jej prywatyzacją.” Tak się również składa, że ze strony wojska nielegalny handel paliwami nadzorował Romuald Waga, wieloletni szef logistyki Marynarki Wojennej a następnie udziałowiec jednej ze spółek paliwowych, brat Jana Wagi prezesa Kulczyk Holding, a następnie przewodniczącego rady nadzorczej „Orlenu”.

Dlaczego WSI miałyby chcieć skompromitować abp. Juliusza Paetza? Choćby dlatego, że taka zasada obowiązuje w pracy operacyjnej z agentami.

Z „Instrukcji o pracy operacyjnej Zarządu II Sztabu Generalnego WP” z dn. 15 XII 1976 r., podpisanej przez Czesława Kiszczaka (aneks nr.2 Raportu WSI), rozdział IV – Podstawowe zasady, formy i metody pracy operacyjnej dowiadujemy się, że :Do motywów werbunku zalicza się następujące główne grupy czynników wykorzystywanych w procesie pozyskiwania kandydata do współpracy wywiadowczej:

[…] materiały kompromitujące, oznaczające udokumentowane fakty lub okoliczności, ujawnienie których mogłoby narazić kandydata na utratę wolności, w istotny sposób zaszkodzić jego dotychczasowej opinii, stanowisku, pozycji zawodowej czy społecznej, źródłom dochodów, bądź też innym jego interesom.

W pkt.124. czytamy: Zerwanie współpracy z agentem lub wyeliminowanie go z sieci agenturalnej może nastąpić, gdy określona osoba:

[…] odmawia wykonania zadań;”

Żelazną regułą, wynikającą z instrukcji pracy operacyjnej z agenturą było wykorzystanie materiałów kompromitujących, w przypadku odmowy współpracy. Jeśli zwrócono się do abp. Paetza z prośbą/żądaniem udzielenia pomocy, w sprawie mającej związek z przejęciem sektora paliwowego przez Rosjan ( mogła być to np. prośba o ułatwienie kontaktu z ważną osobistością), a arcybiskup odmówił lub zagroził ujawnieniem nacisków, użycie materiałów kompromitujących wobec człowieka, który nie rokował już żadnej szansy na współpracę byłoby logiczne. Świadomością tego typu szantażu, można tłumaczyć słowa abp. Paetza z 23.02.2002r : „Media w przeciwieństwie do mnie mogą wiele rzeczy pisać, mówić, oskarżać […] Z całej tej akcji widać, że została ona szeroko zakrojona i systematycznie prowadzona”.

Przedstawiona powyżej hipoteza nie wyklucza oczywiście, że sprawa o kryptonimie „Anioł”, była jedynie częścią operacji, mającej na celu podważenie autorytetu Kościoła. Niewykluczone również, że „przykład” Juliusza Paetza miał być swoistym sygnałem ostrzegawczym, dla tajnych współpracowników komunistycznych służb, ulokowanych w strukturach polskiego Kościoła, by nie próbowali odmawiać lub ujawniać współpracy ze służbami bezpieczeństwa. Wątpliwym natomiast się wydaje, by WSI spreparowały całość oskarżeń o molestowanie seksualne, stawianych arcybiskupowi. Ich prawdziwość została potwierdzona, niezależnie od prowokacji wojskowych służb, a przede wszystkim znajduje uzasadnienie w decyzji podjętej przez Ojca Świętego Jana Pawła II.

W sąsiedztwie sprawy „Anioł” i działań podejmowanych przez WSI, pojawia się cały szereg pytań, związanych z udostępnianiem niektórym dziennikarzom materiałów obciążających abp. Paetza i wpływem tych materiałów na opinię publiczną oraz udziałem Leszka Tobiasza w kombinacji operacyjnej, skierowanej przeciwko Komisji Weryfikacyjnej WSI. Ujawnione przez „Nasz Dziennik: informacje, pozwalają spojrzeć z nowej perspektywy na aferę „Marszałkową” i role głównych bohaterów. Lecz to już temat na kolejne wpisy.

Źródła:

http://www.raport-wsi.info/

http://www.rp.pl/artykul/20,105561_Grzech_w_Palacu_Arcybiskupim.html

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,wid,8747511,wiadomosc.html?ticaid=16d37&_ticrsn=3

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Arcykontakt-SB,wid,8749155,wiadomosc_video.html

http://www.tvn24.pl/12690,1534871,0,1,wsi-sledzily-abp-paetza,wiadomosc.html

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=97098

http://www.wsi.emulelinki.com/untitled9.htm

http://www.videofact.com/mark/aw/awmain2.htm

http://www.wsi.emulelinki.com/aneks_2.htm

http://www.wprost.pl/ar/50789/Czerwone-cienie-papieza/?I=1090

http://ekai.pl/europa/?MID=1720

2 komentarze:

  1. Z zainteresowaniem przeczytałem Pana artykuł. Pozwoli Pan, że nie będę ustosunkowywał się do zawartych w nim faktów, gdyż nie znam się na poruszanej problematyce i nie dysponuję żadną wiedzą faktograficzną na ten temat.
    Jednak nie zgodzę się z twierdzeniem, ze Raport Antoniego Macierewicza jest dokumentem merytorycznym, a praca Komisji Weryfikacyjnej była profesjonalna.

    Tak się składa, że poddałem się weryfikacji i zostałem "zaproszony" na spotkanie z czterema członkami komisji przed dniem opublikowania Raportu (ok. miesiąca). Moje nazwisko znalazło się w Raporcie w trzech aspektach:
    1. Faktograficznym. Opis zajmowanych stanowisk, kursy, itp. Niestety jest to mieszanka faktów, nieścisłości i braków.
    2. Zdrajcy naszego kraju. Jako absolwenta kursu GRU. Brak dowodów i same pomówienia.
    3. Członka zespołu korupcyjnego w sprawach kryptografii. Istnieje szereg dokumentów wskazujących na to, że przytoczone informacje są jedynie mitami.

    Komisja była aż tak profesjonalna, że nie zakończyła mojej weryfikacji, ale pan Macierewicz zawiadomił prokuraturę o moim kłamstwie oświadczeniowym. Jeszcze za jego przewodniczenia sprawa została umorzona z braku dowodów popełnienia przestępstwa.

    Na stronach www.salon24.pl przeczytałem ciekawe artykuły kolegi pana Macierewicza, pana Jerzego Urbanowicza, który wypowiadał się o stanie kryptografii za czasów WSI i swoich osiągnięciach w SKW, jako wybitnego eksperta.
    Nie będę dyskutować z jego ocenami tych okresów, gdyż znam fakty, a mity mnie nie interesują.

    Powiem Panu tylko o jednym z nich.
    Po roku 2000, pan dr Jerzy Urbanowicz był zatrudniony w WSI (dokładnie w komórce, którą kierował w SKW) na 1/4 etatu i brał z tego tytułu pieniądze. Aby dodać pikanterii, to jego szefem był pułkownik, do dziś tam szefujący (jedyny ze starych szefów), autor notatki cytowanej w przypisie na str. 146 w Raporcie.

    Jak Pan myśli. Czy pan Urbanowicz złożył oświadczenia i wniosek o przyjęcie do SKW? Jak zapewne Pan wie, istniał taki ustawowy obowiązek.

    Czy nie sądzi Pan, że parodią naszej demokracji jest gdy jedni nieuczciwi oceniają drugich nieuczciwych?
    A może po prostu, jest to cecha każdej władzy: po wojnie był czas na wycinanie AK, w roku 68 - żydów, w roku 81 - działaczy "S", a dziś - kadr WSI.
    Przepraszam, jak zawsze nie wszystkich - SWOICH się zostawia.

    OdpowiedzUsuń
  2. w 68 nie wycinano żydów ale zasilano wojskowo i zasiedlano ludnościowo Izrael, Ak była mordowana za porozumieniem stron- masoneria, działacze S dużej mierze agentura SB, WSI - przestępcza orgaznizacja a co jes teraz czas pokaże bynajmniej rozpoczął się nowy okres po 4/10

    OdpowiedzUsuń