Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 29 sierpnia 2008

SZEWCY I POLITYCY

Palcem w niebie dziury nie zatkasz. Pypciem purwy nie dobajcujesz do glątwy ostatecznej.”- z przekonaniem twierdził niejaki Czeladnik w „Szewcach” Witkiewicza. Młody to był człowiek i życia jeszcze niedoświadczony, bo gdyby naszych czasów dożył, niejeden raz widziałby palce, zatykające w niebie dziury. Starszy od niego i bardziej życia syty Prokurator Robert Scurvy, o „twarzy szerokiej, zrobionej jakby z czerwonego salcesonu, w którym tkwią inkrustowane, błękitne jak guziki od majtek oczy” zwykł był mawiać w takich sytuacjach - „Nie rozumiecie całego uroku znawstwa czegokolwiek bądź u bezpłodnych impotentów takich jak ja - to są otchłanie rozkoszy usprawiedliwienia swego bytu - takie dziamdzianie się w sobie”.

W ostatnich dniach dwa głosy, dwóch ludzi różnych, a dziwnie podobnych, wydały mi się owym „dziamdzianiem się w sobietak mocnym i wyraźnym, że warto poświęcić im chwilę. Tym bardziej, że są to postaci „epokowe” dla III RP i nie sposób wyobrazić sobie dzisiejszego państwa bez udziału naszych bohaterów. Obie figury na tyle wyraziste, jakby żywcem wyjęte ze sztuki Witkiewicza; pierwszego, zatem nazwę Hiper-Robociarzem, drugiego zaś Prokuratorem Scurvy.

A ponieważ przywilejem ludzi, „usprawiedliwiających swój byt” jest możliwość swobodnej wypowiedzi, by nic z ich cennego życiorysu nie umknęło uwadze czytelnika, dlatego dwojgu bohaterom pozwolono snuć barwne opowieści, nie mącąc obrazu żadnym trudnym pytaniem.

Dziś jest politykiem dużego formatu, ale w dzieciństwie chuliganił jak tylko się dało. W wieku sześciu lat pod budką z piwem spijał resztki alkoholu od lokalnych pijaczków i palił papierosy jak lokomotywa. Przyznaje z dumą, że z zaciąganiem.” – dowiadujemy się o pierwszym z bohaterów, dzięki czemu postać natychmiast staje się nam bliższa, a wiedza na jej temat zdecydowanie głębsza. Któż z nas, bowiem w tym wieku nie dążył do uciech dorosłości, w których papierosy i alkohol, wydawały się nieodzownym atrybutem? Gdy jeszcze ów „polityk dużego formatu” wyzna nam szczerze że, „tam, gdzie funkcjonowała tradycja ziemiańska byłem dzikim dzieckiem. Mogłem cały dzień biegać po polach, lasach, bawić się z pastuchami, chodzić brudny, obdrapany. Przychodziłem do domu tylko wtedy, kiedy byłem głodny” i doda odważnie „miałem chyba sześć lat, a oni mnie wszyscy częstowali papierosami, z tym że Sowieci machorką, czyli skrętami robionymi z gazety. Poznałem tę umiejętność i paliłem jak lokomotywa” – kto z nas pozostanie obojętnym na tak romantyczny, choć szorstki obraz dzieciństwa?

W tym samym czasie, drugi z naszych bohaterów był już człowiekiem dojrzałym i tak zaczyna ciekawą opowieść o swoim życiu „ Byłem oficerem kontrwywiadu Wojska Polskiego, który miał wiele zastrzeżeń i wątpliwości wobec polityki represji w wojsku. Dawałem temu wyraz w rozmowach ze swoimi niektórymi przełożonymi. Polskę Ludową popierałem, akceptowałem jako ustrój społeczno-polityczny, który dał nam wiele dobrych rozwiązań, ale odrzucałem zło w wydaniu władzy”.

„Jeszcze nie wygasła magiczna wartość słów, w które wierzyli dawniej nasi wieszczowie, a dziś wierzą logistycy i husserliści” – dopowiedziałby na te wyznanie sam imć Skurvy, gdyby przypadkiem był świadkiem tego życiorysu.

Snuje, więc dalej swą opowieść nasz bohater, wyznając skromnie - „Po przemianach październikowych 1956 r., które aktywnie popierałem, na polecenie nowego kierownictwa partii i wojska ściągnięto mnie do organów kontrwywiadu. Brałem aktywny udział w naprawianiu "błędów i wypaczeń" okresu stalinowskiego. Na kolejnych stanowiskach pracą podwładnych starałem się kierować zgodnie z zasadami prawa.”

Wiemy już, że tak prawy człowiek nie mógł nic złego w życiu uczynić, nie dziwią nas, zatem dalsze zwierzenia: „W 1981 r. należałem do bardzo wąskiego grona osób we władzach państwowych, które zdawały sobie sprawę, że Polską nie da się rządzić w nieskończoność dotychczasowymi metodami. Socjalizm rozbudził wiele nadziei, zwłaszcza w sferze ekonomicznej, których nie mógł spełnić. Cyklicznie powtarzały się wybuchy niezadowolenia, które wszechwładna partia dławiła przy pomocy MSW i wojska. Pałkami, czołgami i represjami.”

Wybambronione! – krzyknąłby na to pierwszy z naszych bohaterów ( gdyby wiedział, co znaczy to słowo), nie przez przypadek podobny do Hiper-Robociarza. I dodałby słowami swego literackiego alter-ego – „Nie, Scurvy - co oznacza szkorbut - twoje nazwisko jest symboliczne. Byłeś szkorbutem chorej na przemianę ducha - w analogii do przemiany materii – ludzkości”.

On, bowiem na własnej skórze poznał owe „pałki, czołgi i represje”, bo jak sam pisze w swoim życiorysie - „Już jako licealista brałem udział w manifestacjach, m.in. w czasie wydarzeń marcowych w 1968 roku. Pierwszy raz zostałem aresztowany za działalność opozycyjną w 1971 roku. Uczestniczyłem w akcjach pomocowych dla poszkodowanych robotników Radomia i Ursusa. Współpracowałem z Komitetem Obrony Robotników oraz Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Organizowałem manifestacje patriotyczne.”

Długa jest lista zasług Hiper-Robociarza, który w wieku sześciu lat „spijał resztki alkoholu od lokalnych pijaczków i palił papierosy jak lokomotywa”. To męskie wyznanie przydaje mu jedynie powagi, jak bowiem nie szanować człowieka, który z nędzy i nizin społecznych wzbił się na szczyty władzy i jest dziś „ politykiem dużego formatu”?

Wszelkie badania opinii społecznej stawiają mnie na bardzo wysokich miejscach w rankingu zaufania posiadanego przez polityków, mam także bardzo wysokie notowania w rankingu popularności polityków. Potwierdziły to również wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu.” – dodaje skromnie. To pierwsza cecha, która łączy obu dzielnych mężów – pomimo trudów życia i zakrętów losu, zostali przecież w III RP politykami dużego formatu, a choć życie nie szczędziło im pokus, zachowali umiar i skromność.

Nie mogło być inaczej, bo przecież obu przyświecały wspólne cele, o czym dowiadujemy się ze słów pana Scurvy - „Od wielu lat uważałem, że w Polsce trzeba znormalizować scenę polityczną, dopuścić do głosu ludzi myślących inaczej niż władze, sprawy polityczne załatwiać środkami politycznymi, a gospodarcze - środkami ekonomicznymi. Nasze działania były jednak warunkowane czynnikami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Z wewnętrznymi poradziliśmy sobie po stanie wojennym, odsuwając od wszechwładztwa partię i stopniowo odsuwając od władzy ludzi chcących rządzić po staremu.”

Odczuwam zadowolenie”, - mówi nasz bohater, „że cały czas kierowałem lub współkierowałem tymi rozmowami, które dały Polsce wolność i niepodległość. Unormowały scenę polityczną. Że skutecznie usuwałem liczne przeszkody.” I dodaje skromnie rzecz najważniejszą – „W wyniku obrad Okrągłego Stołu mamy dziś kraj wolny i niepodległy. Od blisko 20 lat jest on rządzony na przemian przez prawicę lub lewicę.”

Ja to rozumiem – przytaknąłby mu Hiper – Robociarz - Sam należałem do ludzi, którzy bojkotowali wybory w 1989 r., uważając je za kompromis między częścią elit solidarnościowych a czerwonymi. Ale ja bojkotowałem Okrągły Stół, a Kaczyńscy przy nim siedzieli. Dziś to się kompletnie odwróciło - oni go bojkotują jako zdradę, ja widzę w nim przejaw narodowej mądrości i zgody. Przekreślanie tego dorobku ze względu na jakieś urazy z tamtego okresu wydaje się małością polityczną.”

Długo można by snuć opowieści naszych dzielnych mężów, chwaląc ich za otwartość, męstwo i uczciwość, tak wielką, że zadaje kłam słowom Czeladnika, co to obawiał się, że pypciem purwy nie dobajcujesz”.

Rzekłby mu, zatem na koniec sam prokurator Skurvy – „Milcz - nie pojmujesz potwornego konfliktu przeciwnych potęg w mym wnętrzu. Ja kłamię z całą świadomością jako minister, ja wieszam bez przekonania, aby żreć te wąparsje, te mątwy tak smaczne diabelnie z Zatoki Meksykańskiej - tak: muszę kłamać i powiem ci, że dziś 98% (…) tej całej naszej bandy robi to samo bez przekonania, tylko dla utrzymania resztek ginącej klasy - jakich indywiduów, chcesz wiedzieć? - zwykłych żuiserów pod maską jakichś idei, mniej lub więcej kłamliwych. Ludzie teraz to tylko wy - to każdy wie. A dlatego tylko, żeście po tamtej stronie; jak przejdziecie tę linijkę, będziecie tacy sami jak my.”

"SZEWCY" - S.I.Witkiewicz

http://wiadomosci.onet.pl/1504237,2677,2,kioskart.html

http://wyborcza.pl/1,76842,5618276,Prawda_wedlug_Kiszczaka.html

http://www.bronislawkomorowski.pl/

http://wyborcza.pl/1,79853,4681283.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz