Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 18 stycznia 2008

ŻYDOWSKI RACJONALIZM CZY SZKOŁA MICHNIKA?

„Czy Żydzi sami przyczyniają się do antysemityzmu? Odpowiedź brzmi: zasadniczo i nieodwołalnie - tak. Ich wkładem w istnienie antysemityzmu jest to, że upierają się przy byciu Żydami [...] Jak długo trwają oni przy swojej wierze i własnych wartościach, kwestionują wiarę i kulturę większości [...]

Czy za takie słowa można w naszej po-grossowej Polsce, otrzymać dożywotni status antysemity ? Zapewne tak.

Ich autorami jest dwóch amerykańskich Żydów : Hertzberg i Hir-Manheimer.

Pierwszy z nich, Hertzberg jest rabinem i wpływową postacią wśród Żydów amerykańskich, wieloletnim przyjacielem i bliskim współpracownikiem Edgara Bronfmana, przewodniczącego Światowego Kongresu Żydów. Hirt-Manheimer jest naczelnym redaktorem kwartalnika „Reform Judaizm", organu Związku Amerykańskich Gmin Hebrajskich.

W czasach gorących dyskusji, wywołanych paszkwilem Grossa, sięgnąłem po ich książkę - „Żydzi: istota i charakter narodu". Warszawa 2001.

To książka niezwykła, która budzi podziw śmiałością intelektualną i odwagą cywilną jej autorów, a zarazem wzbudza szacunek dla narodu żydowskiego. I czyni to nieporównanie skuteczniej niż wszelkiego rodzaju publikacje cierpiętniczo-judeofilskie.

- Stanowimy lud odrębny - i w tym istota problemu - piszą autorzy - Ośmielamy się stwierdzić, że nienawiść do Żydów nie jest jakimś irracjonalnym uprzedzeniem, które dotknęło świat nieżydowski. Ma ona swoje przyczyny. U samych podstaw anty-semityzm jest gniewną reakcją na obecność Żydów, którzy w każdym społeczeństwie, w którym żyli, znajdowali się wśród najbardziej wytrwałych innowierców" (s. 15).

Ponieważ, nie sposób przedstawić stanowiska autorów bez wiernego cytowania ich słów, odwołuję się do słów najodważniejszych :

- Rozumiemy, dlaczego Żydzi preferują te wyjaśnienia antysemityzmu, które skupiają się na moralnej niedoskonałości nieżydowskiej większości. Wygodniej jest wierzyć, że ludzie nienawidzący Żydów w całej swojej nikczemności nie mają absolutnie żadnego powodu do takiego gniewu. Dużo trudniej zaakceptować Żydom myśl, że zasadniczo antysemityzm może być wynikiem sprzeczności kulturowych" (s. 16-17).

Od wielu lat, głos „salonowych" środowisk, skupionych wokół jedynie słusznych idei GazWyb, demaskuje narodowy antysemityzm Polaków, jako „wyssany z mlekiem matki", endemiczny" i „patologiczny". Epitety te, mające oddać istotę zjawiska, przedstawiają antysemityzm jako erupcję niewytłumaczalnej wrogości. Wrogości niemal naturalnej, związanej z polskością. Gross podpowiada michnikowskim „autorytetom", że u podłoża tej wrogości leży katolicyzm i nasz, zaściankowy patriotyzm.

To stanowisko, irracjonalne i w gruncie rzeczy „rasistowskie", próbuje udowadniać, że pewna kategoria ludzi została dotknięta jakimś niepojętym antyżydowskim szałem, wobec którego rozum musi być bezradny. Pozostaje „Strach" jak reakcja na niewytłumaczalne.

Hertzberg i Hirt-Manheimer patrzą na to racjonalnie: wrogość owa jest rezultatem - jak mówią - „sprzeczności kulturowych" i to tak potężnych, że zdolnych wyzwalać aż tak straszne namiętności.

„Wybranie" , wyjątkowość narodu żydowskiego prowadzić ma Żydów do stwierdzenia: tak, jesteśmy inni. Powinniśmy odrzucić dotychczasową taktykę, polegającą na negowaniu własnej odmienności względem nieżydowskiego otoczenia, i zastąpić ją otwartym uznaniem tej odmienności; i to nie tylko wobec siebie samych, lecz także na zewnątrz, względem tego otoczenia. Autorzy podkreślają, że fałsz stwierdzenia „jesteśmy tacy jak inni" prowadzi do reakcji sprzeciwu, że przeczenie owej „inności", negowanie jej wbrew oczywistości, którą wszyscy dostrzegają, to faktyczne, duchowe podłoże, z którego wyrasta antysemityzm. Negacja żydowskiej „inności", przez samych Żydów, będzie budzić sprzeciw i podejrzenie, że za ukrywaniem tej „inności" stoją niejasne i pokrętne intencje.

- „Ci sami Żydzi, którzy utrzymują, że są „tacy sami jak wszyscy inni" chcą by każdy wiedział, iż jeden na siedmiu laureatów Nagrody Nobla jest Żydem [...] Książki „o żydowskim wkładzie w cywilizację" ukazują się w ogromnej liczbie od wielu dziesięcioleci, w dużej mierze ku zadowoleniu tych właśnie Żydów, którzy sami odrzucają ideę Żydów jako narodu wybranego" (s. 37).

Uznanie „wybrania", kulturowej i wspólnotowej inności narodu żydowskiego to niezbędny, zdaniem autorów warunek przezwyciężenia obaw, jakie wzbudzają sami Żydzi, upierając się przy oficjalnym poglądzie, iż „zasadniczo są tacy jak inni".

- „Rozwiązanie problemu antysemityzmu wymaga, by Żydzi zasiedli przed swoimi prześladowcami i powiedzieli im: tak, jesteśmy inni. Kiedy antysemici słyszą Żydów i ich przyjaciół, utrzymujących, że Żydzi naprawdę są „tacy sami jak my", wiedzą, że to fałsz - dlatego nie robią na nich wrażenia apele o tolerancję" (s. 17).

Wyjątkowość poglądów autorów polega na tym, że kreślą sprawę antysemityzmu na zupełnie nowym i zadziwiająco racjonalnym gruncie. Nikt wcześniej nie miał dość odwagi, by przyznać, że zarzut antysemityzmu jako bezzasadnej ksenofobii wobec narodu żydowskiego, może mieć swoje podłoże w negowaniu przez samych Żydów ich odmienności jako „narodu wybranego". O ileż „łatwiej", bowiem wykazywać nacjonalistyczny charakter antysemityzmu, niż uznać, że jego duchowe podłoże może mieć związek z celowym zamazywaniem różnic kulturowych i etnicznych, przy jednoczesnym oskarżaniu większości o niechęć wobec „niczym się nieróżniącej" mniejszości. Takie działanie będzie zawsze niszczącym dla wspólnoty i przyczyni się do wyzwalania stereotypów, że Żydzi są czynnikiem destrukcyjnym.

Michnikowska „szkoła" polskiego antysemityzmu podaje nam rozwiązania proste, ideologiczne, oparte na przyjętym a priori założeniu, iż polskość, patriotyzm, katolicyzm zawierają ze swojej natury element bezpodstawnej idiosynkrazji, której przezwyciężenie wiedzie poprzez zbiorową, narodową pokutę.

„Debata o Jedwabnem przeorała nasze umysły i serca, ale czy późniejsze ekscesy polityki historycznej, głoszącej jedynie chwałę Polaków i propaganda PIS przekonująca, że na Polskę i polską tożsamość dybią wrogowie, nie odrodziły zobojętnienia społeczeństwa na przeszłe winy?" - pyta Marek Beylin w GazWyb z 12.01.2008r.

Winnym nakazuje się, zatem posypać głowy popiołem i w tej pozycji zrezygnować z jakichkolwiek prób polemiki lub znalezienia trudniejszych odpowiedzi na pytanie o przyczyny antysemityzmu.

Twierdzę, że ta „szkoła" przyczynia się do haniebnego zacierania prawdy o polskim społeczeństwie, że miast „przeorywać umysły i serca" ma na celu zabicie duszy, splugawienie jej, obarczenie winą ponad miarę. W tym znaczeniu jest to działanie szkodliwe i niszczące, a największą krzywdę wyrządza ono polskim Żydom.

Narzucając ów schemat jako „prawdę objawioną", jako imperatyw, poza którym istnieje tylko przepaść „dzikiego" antysemityzmu, osiąga się skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego, zdając się zapominać, iż „sprzeczności międzyludzkie, a sprzeczności kulturowe w szczególności, można przezwyciężać tylko przez bezkompromisową prawdę; nie przez sentymentalne fałsze."

Lecz, zadaję sobie pytanie - czy może „autorytety" tej szkoły są w pełni świadome, że reakcją większości będzie bunt, że narzucanie winy ponad miarę, „winy narodowej" musi doprowadzić do poczucia moralnej krzywdy?

Przecież nic skuteczniej nie lansuje antysemityzmu niż pomówienia, łgarstwa i stek antypolonizmów, wyzierających z "nauczania" michnikowskiej „szkoły". Czy czyni się to ze świadomością, że tak arbitralnie „nadany" antysemityzm stanie się dla wielu przyjętym z wyboru? A jeśli nawet, ta świadomość nie jest trwale obecna, to twierdzę, że takie myślenie przynosi więcej szkody niż dobra. Jest antypolskie i antyżydowskie, gdyż nie prowadzi do poznania prawdy o nas i naszych sąsiadach. To antysemityzm w „najczystszej" formie.

Racjonalna wizja, jaką proponują żydowscy autorzy, jest pozbawiona semantycznego fałszu. Wspiera się na odrzuceniu antysemityzmu, jako moralnej niedoskonałości wspólnot nieżydowskich, wzywając samych Żydów do odwagi wyznawania własnej „inności", do podkreślania jej nie w opozycji, a w korelacji ze wspólnotami , w których żyją.

<>Skoro sprzeczności kulturowe, są tak potężne, że muszą prowadzić do wyzwalania potwornych namiętności, nie sposób ich opanować metodą propagandy i perswazji. Można jedynie zabiegać o zrozumienie istoty owych sprzeczności oraz o ich jasne i otwarte uznanie.Wspólne uznanie.

Źródła:

Hertzberg i Hir-Manheimer -„Żydzi: istota i charakter narodu Warszawa 2001 r. Oryginał angielski „Jews: The Essence and Character of a People" z roku 1998.

Zbigniew Musiał, Bogusław Wolniewicz, Ksenofobia i wspólnota, Arcana, Kraków 2003

1 komentarz:

  1. Coś w tym jest ale nie do końca Żydzi uważają się za takich jak wszyscy wręcz przeciwnie. Pracowałam z Żydami ortodoksyjnymi którzy mówią o nas Goje dla nich ktoś kto nie jest Żydem jest kimś gorszym komu nie ufają i mją za głupiego

    OdpowiedzUsuń