Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 9 stycznia 2008

POLSKA HERBERTA

Ten rok, dla intelektualnych piewców III RP winien być czasem koszmarnym. Jak przesłanie zza grobu, trzeba im bowiem wypełnić testament poprzedniego Sejmu, który na wniosek ministra Ujazdowskiego przyjął przez aklamację uchwałę o ustanowieniu 2008 roku, Rokiem Zbigniewa Herberta.

Czeka nas wiele imprez i wystaw inspirowanych twórczością Księcia Poetów. Biblioteka Narodowa planuje otwarcie specjalnego portalu internetowego HERBERT 2008. Przygotuje także m.in. maraton czytania Herberta, wystawę prezentującą rysunki Cypriana Kamila Norwida i Zbigniewa Herberta, publikację inwentarza Archiwum oraz międzynarodową konferencję naukową o twórczości i recepcji twórczości poety.

Nie przewidział minister Ujazdowski, że Rok Herberta będzie obchodzony w III RP, a salonowi intelektualiści, wespół z platformianymi oficjelami, zostaną zmuszeni do radosnego w nim uczestnictwa.

A ja zastanawiam się, kogo dziś Herbert wyzwałby na „ubitą ziemię", jak miał to w zwyczaju czynić wobec komunistycznych generałów-emerytów i ich wiernych czyścibutów, spod znaku „okrągłego stołu"? Jakich to dzisiaj zdrajców i kanalie ścigałby swoim wyostrzonym piórem? Czy zabrakłoby mu sekundantów, by sprostać tylu pojedynkom? Ten „Dowódca Królewskiej Samodzielnej Brygady Huzarów Śmierci - pułkownik" nie miał litości dla konformizmu pseudointelektualistów, hołubionych w michnikowskim „salonie", tego „ towarzystwa, w któ­rym oddaje się nabożną cześć różnym szemranym «autorytetom moralnym», na które niejednokrotnie wylansowano zwykle sta­re dziwki z grubo zacerowaną cnotą." - jak nazwał je Rafał Ziemkiewicz.

Gdy w 1992r. wrócił do Polski na stałe, miał jeszcze nadzieję, że doczeka się „kraju wstającego z kolan", by już po roku z gniewem napisać - „obawiam się, że zidiociejemy".

W wierszu „Powrót prokonsula", pisał o swoim powrocie :

Postanowiłem wrócić na dwór cesarza

jeszcze raz spróbuję czy można tam żyć

I próbował. Ze swoim staroświeckim, śmiesznym dekalogiem i kodeksem rycerskim, podług którego zawsze był z tymi, których jest mniej i zawsze po stronie tych, których biją. I zawsze pod prąd - bo z prądem przecież śmieci płyną.....Oskarżał tych „wielkich", „ukąszonych komunizmem" o zdradę, niekonsekwencję, moralną chwiejność, o usprawiedliwianie zła, którego usprawiedliwić się nie da.

Do końca niepogodzony z Polską, jaką zastał, z podłością, głupotą i pospolitą hańbą, jakiej oddawały się „elity intelektualne trupów".

Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana

łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy

dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu

Ale to oni odbierali Noble, wznosili toasty, i „trzymali władzę" nad zbiorową świadomością.

Czy gdyby żył dziś, ta Polska, nazwana tak na wyrost, na pohybel, IV Rzeczpospolitą - byłaby Polską Herberta? Sam o sobie mówił, że bardziej jest zwierzęciem politycznym niż poetą i wchodził w najostrzejsze polityczne spory, jako gwałtowny publicysta.

Nie powiedział nam jak ta Polska miałaby wyglądać, nie zostawił manifestu politycznego, programu. Zostawił tylko wiersze i kilka książek, tak niepolitycznych.

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

dla szpiclów katów tchórzy

(....)

powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem

jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

.............

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru

nasza odmowa niezgoda i upór

mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi

lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku

Gdy pisał te słowa, życie w Polsce wymagało wielkiego charakteru, by pozostać człowiekiem. Była „dworem cesarza", z którym nigdy Herbert wina pić nie zamierzał. Więc, o jakiej Polsce pisał, że warto było być tak niepokornym?

Gdy patrzę na tę nową, od lat wyzwalaną III Rzeczpospolitą, powracam po raz setny do jego słów i wiem, że dziś napisałby raz jeszcze:

nie mogę żyć wśród winnic wszystko tu nie moje

drzewa są bez korzeni domy bez fundamentów

deszcz szklany kwiaty pachną woskiem

o puste niebo kołacze suchy obłok

więc wrócę pojutrze w każdym razie wrócę

(.....)

Jeśli miałby już wracać - to do tej ułomnej, wyśmianej i na wyrost oznaczonej IV Rzeczpospolitej, Polski moherowych beretów, oszołomów i nieeuropejskich manier. Pewnie by nas zrugał, wyzwał od słabeuszy i kazał się śpieszyć „bo czas nagli i nie ma chwili do stracenia". Ale wróciłby. Na zawsze.

Jeżeli powraca w tym 2008 roku, Roku Herberta, niech lękają się ci, którzy chcieli go już zapomnieć, po śmierci ośmieszyć, a za życia zakrzyczeć. Niech nie próbują zamknąć go w „salonie", umieścić w muzeum i przypisać sobie prawo do jego poezji.. Im to powiedział tuż przed śmiercią - A teraz to nie będzie mnie na żadnym zdjęciu zbiorowym.

Czytajcie Herberta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz